-
Liczba zawartości
709 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
49
Zawartość dodana przez venator
-
Tylko, ze liczba palaczy w krajach UE, które rzeczywiście chcą rozwiązać problem, wprowadzając dosyć radykalne działania, spada: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Europa-rzuca-palenie-Produkcja-papierosow-spada-7594221.html Więc nie do końca jest tak, że to zły, chciwy rząd...ale wielu taka koncepcja pasuje. A próbowałeś odpowiedzieć sobie na pytanie jak ta religia, która tak "daję w żyłę" powstała? I dlaczego tak daje w żyłę? Bo w myśl niektórych teorii, religia to skutek a nie przyczyna pewnych zjawisk neurobiologicznych.
-
Miliony jednak odpowiednio nie reagują. Uzależnienie od substancji psychoaktywnych (narkotyki, alkohol, czy nikotyna) to ogromny problem i wymierne straty społeczne, i gospodarcze. Marks (i Lenin) rozumiał to jako ucieczkę w religie przed trudami życia codziennego. Ale można to przeinaczyć i powiedzieć: "Opium to religia dla ludu". Oczywiście "opium" rozumiane uniwersalnie, jako substancja psychotropowa. Zważywszy, że naukowo dowiedziano iż w trakcie doświadczania religijnych uniesień, wzrasta w ludzkim mózgu produkcja dimetylotryptaminy (DMT), jedynego psychodelika produkowanego przez ludzki mózg. Ale podobne efekty, tylko że w większej skali, można uzyskać spożywając te rośliny, które zawierają odpowiednie substancje psychoaktywne. A znane są one ludzkości od dawna, pewnie od paleolitu. Niektórzy naukowcy twierdzą więc na podstawie swoich badań i doświadczeń, że fundamenty wielu religii (wszystkich?) powstały w wyniku, pisząc kolokwialnie,...ćpania
-
Tak, ale impuls elektryczny jest przesyłany przy pomocy neurotransmiterów. Takimi istotnymi w naszym życiu są np. katecholaminy, a więc adrenalina, noradrenalina, dopamina. Ogólnie neurotransmitery są organicznymi związkami chemicznymi. I tu jest pole do popisu do hakowania ludzi w myśl tej definicji: Jest wiele substancji chemicznych, które działają podobnie do neuroprzekaźników i oszukują receptory. Te substancje nazywa się psychotropowymi.Od mało szkodliwej kofeiny po cykutoksyne. Najpopularniejszą jest ogólnie mówiąc alkohol. Dlaczego? Przecież wiele substancji psychotropowych (np. alkohol, opiaty) działa także pobudzająco na układ nagrody (układy dopaminergiczny, serotoninergiczny, opioidowy). Jak jest fun to czemu z tego rezygnować? A jak hakować miliony? Słowa K. Marksa: "Religia to opium dla ludu" mają wiele z tym wspólnego . Oczywiście czy religia szkodzi czy nie i w jakim stopniu należałoby przeprowadzić bilans zysków i strat
-
Taką liczbę neuronów to ma pawian, żyrafa, albo blisko tego jest niedźwiedź brunatny. Człowiek ma 86 mld. To jednak trzy razy mniej niż słoń. Okazuje się, że i komórek glejowych mamy znacznie mniej niż to było przyjmowane (85 mld zamiast 700 mld.) Jednak to my tresujemy słonie, a nie one nas. Nie ma to prostego przełożenia na inteligencje. Co więcej. Został opracowany model, z którego wynika, że gdyby mózg jakiejś naczelnej małpy (np. szympansa), miałby masę ludzkiego, to miałby więcej neuronów. Za to jesteśmy rekordzistami w liczbie neuronów w móżdżku (również w tym modelu). Sroka, jeden z najinteligentniejszych ptaków, ma ledwie 897 mln neuronów, a te ptaki przechodziły test lustra. Za to mają duży móżdżek, bo ptasi Może to właśnie w móżdżku tkwi sekret naszego ewolucyjnego sukcesu? Ps. Liczbę neuronów 86 mld uzyskano badając mózg o konkretnej masie - 1508g. Masa chyba nie ma jednak aż tak dużego znaczenia. Masa mózgowa Einsteina wynosiła 1230 g, ale w mózgu występowały niewielkie zmiany anatomiczne, które być może poskutkowały geniuszem. Jeszcze mniejszy mózg, o masie ledwie 1 kg, miał laureat literackiego Nobla, Anatole France, znany z olbrzymiej erudycji.
-
I co z tego? Automatycznie ma to oznaczać koniec ludzkości? Nie ma wśród naukowców konsensusu dotyczącego pojemności demograficznej Ziemi. Najpopularniejszy obecnie pogląd mówi o ok. 10 mld: https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/optimum-zaludnienia;3951453.html Tendencja jest taka, że w krajach, w których dochodzi do awansu na liście jakości życia HDI, spada dzietność. Może być tak, że zagrożeniem dla ludzkości nie będzie przeludnienie, a będą niekorzystne zmiany strukturalne, tj. starzenie się społeczeństw, - jako problem w skali globalnej (jak na razie dotyczy to krajów wysokorozwiniętych).
-
Mądra uwaga, jednak, ale.. Pojawiły się np. publikacje, ekonomistów z Wlk. Brytanii, dowodzące , że ów potężny wstrząs jakim była II w.s. oraz "komunizm" w Polsce, był jednak niezbędny do modernizacji kraju. Jest taka narracja, że gdyby nie wojna, a przede wszystkim komuna, to Polska byłaby krajem miodem płynącym...Czy aby na pewno? Struktura społeczna, a zatem i gospodarka II RP były niesamowicie skostniałe. Podstawową kwestią, jaka była konieczna do wzrostu dobrobytu społeczeństwa ogółem, była reforma rolna. Rządy II RP to rozumiały, jednak przez blisko 21 lat jej bytu , tej kwestii nie udało się rozwiązać. Tak ponadto, to za PRL-u ludzi trzymano za mordę, a za II RP już nie? Liczba ofiar śmiertelnych wśród strajkujących robotników i chłopów w latach trzydziestych w II RP była tak około 8 x większa (piszę z pamięci, mogę się mylić, ale raczej niewiele), niż w stanie wojennym. Ale przecież 24 lipca mieliśmy "100-lecie" Policji, która nawiązuje do tradycji PP II Rp. O tamtych robotnikach się jednak nie pamięta, my mamy ustawy dezubekizacyjne ( któreś z rzędu).
-
Znów uogólniasz. PRL to nie był monolit, zmieniał się w czasie. Nierówność dochodów była nieporównywalnie mniejsza niż obecnie. Zwłaszcza do wczesnego Gierka. To się w czasach bigosowego kapitalizmu zaczęło zmieniać, a zupełnie zmieniło w latach 80-tych. .
-
Jaka reklama? Bądźmy po prostu obiektywni. Najszybszy wzrost był w latach 1947-50, z raczej oczywistych względów, z takich, o których napisałeś. Choć co do tych oszczędności to byłbym sceptyczny. Gomułka jaki był, taki był, ale chronicznie bał się zadłużenia. Na + dla Gomułki. Tylko za niego to były "suche bułki". Stąd zwyciężyła koncepcja bigosowego kapitalizmu, hmm. socjalizmu z ludzką twarzą. Połowa długu "gierkowskiego" powstała jednak w latach 80-tych, tak z powodów wewnętrznych jaki i zewnętrznych (reaganomika jako walka z tzw. komuną) Niezły, ale nie rekordowy. Dane są od Maddisona. Jeśli chcesz poddać je krytyce, to projekt jest otwarty: https://www.rug.nl/ggdc/historicaldevelopment/maddison/ Oczywiście, ale PKB jest bardzo ważnym, "mierzalnym" składnikiem owego dobrobytu. Maddison wykonał tytaniczną pracę i to wszystko porównał, zestawił dane z krajów (min. RWPG), które metodologię obliczania PKB miały w głębokim poważaniu.
-
Wg. tablic statystycznych Maddisona, w latach 1947-75 r. średnioroczny wzrost PKB per capita w PRL wynosił ok. 3,5 % rocznie. Całkiem niezły wynik. Stagnacja przyszła dopiero za późnego Gierka, a kryzys w latach 80-tych. Także nie postrzegajmy PRL jako monolitu, bo tak nie było. A dla milionów Polaków PRL to był awans cywilizacyjny. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy jak bardzo biedna i zacofana była II RP.
-
To taki sam wpływ jak działalność konserwatywnych kioskarzy ruchu: https://retro.pewex.pl/480289/Prezerwatywy-eroski A już poważniej: "wyż" demograficzny lat 80 -tych to pokłosie prawdziwego wyżu z lat Bieruta i wczesnego Gomułki. I tak za Jaruzelskiego dzietność i przyrost naturalny był sporo niższy niż w tym wcześniejszym okresie. Uważam, że bardzo istotny wpływ na decyzje o potomku podejmowane przez młode pokolenie na przełomie lat 70/80tych miało jednak budownictwo mieszkaniowe - za Gierka oddano 2,46 mln lokali mieszkalnych, w tym 1,2 mln spółdzielczych, ok 580 tyś czynszowych i ok. 613 tyś prywatnych. Chyba nie pobiliśmy tego rekordu do tej pory. To była bardzo istotna poprawa warunków mieszkaniowych. Mając własny dach nad głową o wiele łatwiej o decyzje o dziecku. Ale wyraźne załamanie to dopiero 1990 rok, czyli tzw. "szokowy skok w kapitalizm". Ani przed ani po Stalinie nigdy w ZSRR nie rozwinął się taki kult jednostki. Taki sam cel przyświecał Mieszkowi wprowadzającemu chrześcijaństwo na naszych ziemiach. Zdobyć ale przede wszystkim umocnić swoją władzę.
-
Ciekawa, ale można rzec, że na obecną chwile chybiona hipoteza. W Nigerii, w której dostęp do internetu ma już 50% mieszkańców (globalnie prawie 100 mln, 8 miejsce na świecie), dzietność jest imponująca i wynosi 5,25 (w 2017r. 13 miejsce na świecie). I to Nigeria jest i będzie w najbliższej przyszłości najcięższą bombą demograficzną Afryki. W Indiach dostęp do netu ma 34% mieszkańców (462 mln, 2 miejsce na świecie), a wg. statystyk pornhuba są trzecim największym konsumentem ich serwisu ( https://www.pornhub.com/insights/2018-year-in-review). Dzietność jest tam sporo niższa bo wynosi 2,26. Nadal jest jednak znacząco wyższa niż w cywilizacji zachodniej. W dodatku z tego linku: https://www.populationof.net/pl/india/ wynika, że największy spadek dzietności nastąpił w czasach, gdy pornhub to był, ale w snach, wyposzczonych, młodych, hinduskich byczków. Mieszkańcy Nigerii mają więc lepszy dostęp do netu, ale przynajmniej wg. porhuba, wcale z niego jakoś ochoczo nie korzystają, a w dodatku płodzą się jak króle. Może mają swoje inne strony porno, ale sądzę, że jednak inne czynniki mają większy wpływ na spadek dzietności, a określa je indeks HDI. Indie wg. wskaźnika HDI są na 131 miejscu (kraj średnio rozwinięty) a Nigeria na 152 (kraj słabo rozwinięty). A zalinkowane przez ex nihilo strony tylko potwierdzają, że stalinizm to była jednak religia.
-
Być może jest tak jak piszesz, choć zapewne znaczenie miał też ogólny wzrost poziomu życia i medycyny, który nastąpił na całym świecie. W ograniczonym stopniu skapnęło i Afryce. Jednak ten wzrost demograficzny był i tak dużo niższy niż ten, który nastąpił po upowszechnieniu się szczepień, a korelacja między szczepieniami, a spadkiem śmiertelności dzieci jest wyraźna. W obecnej eksplozji demograficznej w Afryce nie to jest jednak najważniejsze. Cechą charakterystyczną jest to, że najwyższa dzietność występuje w krajach będących w dole rankingu HDI, niestabilnych politycznie, a z 15 krajów o najwyższej dzietności żaden nie jest określony jako" wolny" przez Freedom House. To są także kraje dotknięte często konfliktami zbrojnymi, więc zadaje to kłam twierdzeniom, że wojna to dobry regulator demograficzny (przynajmniej nie wojna nuklearna). Także sposobem na powstrzymanie tego boomu demograficznego jest stabilność polityczna, wzrost dochodów per capita, ogólnie pojęta "jakość" państwa i jakżeby nie było...demokracja, a przynajmniej jakaś tam jej forma. To czas nadrobić zaległości.
-
Sporo w tym racji. Ok 1900 r. Europa miała szacunkowo wraz z Rosją ok. 400 mln co stanowiło przeszło 25% ludności świata (ok. 1,7 mld), natomiast Afryka ok. 120 mln/ 7% ludności świata. W 1950 r. ludność na Ziemi wynosiła ok. 2,5 mld, Europy wraz z ZSRR wynosiła 550 mln ludzi, wzrost ludności Europy wynosił więc 37%; Afryka - 230 mln (wzrost blisko dwukrotny). Jednak w ciągu 67 lat po 1950 r. ludność Europy wzrosła tylko o 190 mln, ludność Afryki aż o 1 mld, wzrost na Czarnym Lądzie jest więc blisko pięciokrotny! I to pomimo klęsk głodu, ustawicznych wojen. Co się więc wydarzyło? "Symboliczny przełom" to była akcja szczepienia dzieci i niemowląt przeciw polio, przeprowadzona w Kongo w 1958 r. W sześć tygodni zaszczepiono 250 tyś dzieci, użyto pierwszej skutecznej szczepionki przeciw polio, opracowanej zresztą przez dr Koprowskiego. O ile w I poł. XX w. śmiertelność dzieci w Afryce Subsaharyjskiej była bardzo wysoka i wynosiła 500/1000 to obecnie spadła poniżej 100/1000. Głównie poprzez szczepienia na polio. Oczywiście nie tylko, bo poprawiła się też ogólna opieka medyczna, przez co średni wzrost długości życia wzrósł w Afryce Subsaharyjskiej z 30 do 50 lat. Nadal mało w porównaniu do Europy, ale o ile w Europie wraz z wydłużaniem życia i spadkiem śmiertelności dzieci następował spadek dzietności to w Afryce takie zjawisko jest bardzo ograniczone. W Afryce dzietność w 1955 r. wynosiła 6,6 na kobietę obecnie to 4,7. Szacuje się, że do 2050 r. liczba ludność Afryki podwoi się i wyniesie jakieś 2,5 mld ludzi. O ile postęp medycyny cieszy to problemem jest tamtejszy sztuczny, postkolonialny podział polityczny, który nie wytrzymuje takiego wzrostu ludności oraz niewydolnośc organizmów państwowych. Już mówi się o powstaniu na Sahelu nowego kalifatu, złożonego w części z terytorium Mali, Nigru, Burkina Faso. W kotle tradycyjnie mieszają też mocarstwa nuklearne - Francja, Rosja, Chiny. Tak, z takiego założenia wychodzi też brytyjski historyk, Simon Sebag Montefiore, autor fenomenalnego dla mnie dzieła "Stalin. Dwór czerwonego cara" (chyba jedna z najlepszych pozycji o stalinizmie, w Wlk Brytanii książka historyczna roku 2004 r., polecam!)
-
Łyszczyńskiego chętnie widzi się jako patrona ateistów, należy jednak pamiętać, że nie za ateizm go stracono. Nie przede wszystkim. Poglądy religijne Łyszczyńskiego były znane w bliskich mu kręgach katolickiej szlachty od lat. Swe dzieło napisał przecież 15 lat przed procesem, ale nigdy go nie wydrukował. Łyszczyński głosił przede wszystkim (choć nie robił tego publicznie) niebezpieczne w owych czasach poglądy polityczne, godzące w ówczesny porządek społeczny. Poglądy takie jak społeczeństwo bezklasowe, wolne od nurtów religijnych, uderzały przede wszystkim w interesy magnaterii, groziły wywołaniem buntów chłopskich. Zbiegostwo chłopów, lokalne bunty były poważnym problemem, a pamięć o powstaniu Chmielnickiego wciąż żywa. Oskarżyciel publiczny, instygator Szymon Kurowicz Zabistowski dostrzegał w Łyszczyńskim przede wszystkim wichrzyciela, który uderzał w istniejący porządek społeczny. To właśnie tego się obawiano. Proces i egzekucja wywołały oburzenie wśród katolickiej szlachty, mimo jej pozornego fanatyzmu religijnego. Ten proces godził przecież w podstawy złotej wolności szlacheckiej. Jednak magnateria pozbywała się człowieka, którego poglądy mogły kruszyć podstawy systemu folwarczno-pańszczyźnianego. To był kolejny gwóźdź do trumny kraju, który od ponad siedemdziesięciu lat zmagał się z postępującym regresem gospodarczym. Zresztą inne procesy religijne także miały często ekonomiczne podłoże. Częste w I poł. XVIII w. procesy o rzekome mordy rytualne dokonywane przez Żydów na chrześcijańskich dzieciach, odbywały się głównie tam gdzie szlachta przegrywała ekonomiczną konkurencje z Żydami.
