Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    614
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Zawartość dodana przez venator

  1. Dlatego płaczemy, że dżungla amazońska to największa na świecie pompa wody. Faktem jest, że wytwarzany w niej tlen jest w ogronmiej części konsumowany przez sam ekosystem amazoński, ale każde z 400 miliardów drzew Amazonii, każdej doby filtruje i wypuszcza w atmosferę ok 300-1000 litrów wody. Takie wilgotne powietrze pchane jest przez wiatr w stronę Andów. Tam schłodzone i skroplone spada w postaci obfitych, tropikalnych deszczów. Wypłukuje przy okazji ze skał ogromne ilości minerałów, które trafiają do Atlantyku. W ten sposób ocean zostaje dosłownie użyźniony. A to glony właśnie wytwarzają, wg. róznych obliczeń ok 3/5 tlenu na Ziemi. Te olbrzymie masy wody, które unoszą się nad Amazonią nazwano rio voador - latające rzeki (flying rivers). Szacunkowo w troposferze, nad Amazonią może "przelatywać" nadwet 200 tyś m 3 wody na sekunde - tyle co Amazonka. Tutaj więcej o projekcie latających rzek; http://riosvoadores.com.br/english/ Powyższa grafika jest z zalinkowanej strony.
  2. Na które moje pytanie? Ja się pytałem o neandertalczyka. Popełniłem błąd, za mało precyzyjnie napisałem to zdanie - powinienem dodać, że w myśl zasad fizyki relatywistycznej nie da się...mea culpa Przemyślałem ponownie i jeśli mamy być tak dokładni to jednak podtrzymuje. Ontologicznie nieskończoność to pojęcie filozoficzne, podobnie jak zdrowy rozsądek. A jednak o filozofi. Kajam się jednak z powodu mojej "raczej niewiedzy". Gdyby nie był to wątek poświęcony neandertalczykowi, to korzystając z obecności takiego zacnego dydaktyka, poprosiłbym o przewodnictwo po manowcach newtenowskiej mechaniki klasycznej i całych tych nieskończonościach.
  3. Ja o naucę, a Ty o filozofii. A powracając do neandertalczyka, zapewne kierował się zdrowym rozsądkiem (i oczywiście instynktem), tylko czy i w jakim zakresie zadawał sobie pytanie o otaczający świat? Czy gdyby nie wyginął, byłby w stanie dokonać takiego postępu technologicznego jak jego kuzyni, choćby w późnym paleolicie?
  4. Jest to przyszłość medycyny. O zbawiennym wpływie niskiej temperatury mówi także ten przypadek: http://off.sport.pl/off/1,111379,20570623,akcja-w-wielkiej-swistowce-serce-speleolozki-nie-bilo-prawie.html Temperatura głęboka ciała poszkodowanej taterniczki wynosiła 16,9 st C, serce nie biło przez 6 h i 45 min, pod krążenie pozaustrojowe była podpieta przez 91 h. W trakcie trwającego blisko 3,5h godz. transportu, robot do RKO, Auto Puls, wskutek śnieżycy co chwila się zacinał, także RKO ręcznie wykonywali ratownicy (jadąc cały czas na saniach). Saturacja krwi nie była na pewno dostateczna. Mimo to dziewczyna wyszła z tego obronną ręką. Trzy lata po wypadku przebiegła maraton.
  5. W naukach formalnych, oprócz matematyki istnieje jeszcze tylko logika. I przecież na niej opiera się teoria względności i relatywistyczne składanie prędkości. Jest pewnikiem, że nie da się pogodzić zasady nieprzekraczalności światła z nierelatywistycznym, klasycznym prawem dodawania prędkości. Mnie chodziło jedynie o to, że tylko w naukach formalnych da się postawić takie "pewniki". Bo gdyby ktoś udanie podważył wynik równania 2+2, to byłoby to zburzenie fundamentów naszej cywilizacji.
  6. Dopiero teraz zauważyłem. Mea culpa Jasne -> 100% pewne wyniki możemy jedynie uzykać w naukach formalnych, bo 2+2 zawsze równa się 4 W naukach empirycznych oczywiście nie. Po budowie anatomicznej neandertalczyka i dzięki badaniom zmian klimatyczno-środowiskowych można jednak wnioskować, że jego wyspecjalizowanie przyczyniło się, najprawdopodobniej w sposób istotny, do jego zagłady.
  7. Podobne wnioski wysuwali badacze już 10 lat temu: https://archeowiesci.pl/2009/07/25/neandertalczykow-bylo-bardzo-malo/ Mnie interesuje następująca rzecz: wyginięcie neandertalczyków nastapiło w okresie MIS 3 (stadia izotopowe tlenu, 60-27 cal ka BP)), który charakteryzował się niezwykle gwałtownymi zmianami klimatu, oczywiście w skali geologicznej. Okresy ociepleń były krótkie lecz bardzo gwałtowne, natomiast okresy zimne były coraz dłuższe i suchsze (susza glacjalna). Aż doszło do maksimum zlodowacenia ok 27,5 cal ka - 19 cal ka BP. To właśnie w owym okresie dochodziło do zmian, które przyczyniły się do zaniku 10 z 20 gatunków megafauny stepotundry. Bynajmniej nie był to homo sapiens (może jedynie lokalnie, już po naturalnym obniżeniu liczebności danej populacji), a presja środowiskowo-klimatyczna. Doprowadziła ona różne gatunki do izolacji geograficznej poszczególnych grup, a w efekcie do zuborzenia zmienności genetycznej. Niedźwiedź jaskiniowy wyginął już 27 cal ka BP, natomiast żyjący obok jego dalszy kuzyn, niedźwiedź brunatny, umiejący łatwo dostosować się do różnych biotopów, odniósł znaczący sukces ewolucyjny. Podobnych przykłaów jest więcej. W świetle powyższego bardzo możliwe, że przyczyną wymarcia neandertalczyków była nieumiejętność dostosowania się do coraz szybciej zmieniających się warunków klimatycznych. A w owym okresie warunki radykalnie potrafiły się zmienić w okresie obejmującym jedno-dwa pokolenia. W efekcie, neandertalczycy zostali zepchnięci przez presję klimatyczną do środowiskowych refugiów, a tam odizolowani od pozostałych grup, ulegli zagładzie. Raczej naturalnej.
  8. Rozumiem w pełni Twoje wątpliwości, ale metoda oparta na 3D to przecież cyfrowe pogłębienie metody Gierasimowa, która przecież jest zbudowana na całkiem sensownych przesłankach. Teraz pozyskano do tego potężne narzędzie w postaci precyzyji pomiaru i mocy przeliczeniowej komputerów. Zależy czego oczekiwałeś. Wiem już, że pod poduszką na 6 grudnia nie będzie tradycyjnie wody po goleniu, a ta pozycja
  9. Byłoby świetne gdyby zatrudnić choćby Oscara Nillsona. Tu niektóre jego pracę: https://www.boredpanda.com/forensic-arts-reconstructions-history-sculpting-oscar-nilsson/?utm_source=google&utm_medium=organic&utm_campaign=organic Są genialne!. W dodtku, mając dostęp do DNA mozna byłoby odtworzyć kolor włosów, oczu, karnację...Tyle, że do ich wykonania trzeba mieć czaszke aby zrobić na jej podstawie drukowany model 3D. A więc trzeba by było otworzyć ponownie królewskie grobowce . Może w niedalekiej przyszłości...oby. Ale i Matejko wykonał solidną pracę. O badaniach szczątków Jadwigi, w których uczestniczył Matejko w 1887 r, mało wiadomo. Dokładne badania przeprowadzono dopiero w 1949 r. Natomiast badania szczątków króla Kazimierza Wielkiego były skrupulatne i wykorzystywały maksimum wiedzy jaką posiadano w 1869. To był i tak przełom, bo konserwatyści uważali, że badanie szczątków królewskich, niczym szkieletów zwierząt, było niegodne króla. Matejko uczestniczył w oględzinach czaszki króla jaką wykonali prof. anatomii Antoni Kozubowski i lekarz prof. Józef Majer, obydwaj z UJ. Wymiary i kształt czaszki jest znany (czaszka długa), Matejko ją odrysował, wykonał szkic czaszki i na tej podstawie szkic głowy, więc ogólny wygląd króla powinien w miarę się zgadzać z wizerunkami Matejki. Dzieki pomiarom kości długich wiadomo jakim wzrostem dysponował Kazimierz (od 168 do 180 cm, wg. różnych przeliczników). Uśredniając miał ok. 175 cm wzrostu co zgadzałoby się z tym co o sylwetce Kazimeirza napisał Długosz- statura elevata (podwyższonego, wysokiego wzrostu/ pamietając, że to Średniowiecze). Ps.Oczywiście rysunki Matejki to nie rekonstrukcja twarzy. Tę jako pierwszy przeprowadził His w 1894 r, rekonstruując twarz J.S. Bacha. Dziś coraz częściej używa się skanerów 3D. Laser uderza i odbija się od ok 50 tyś punktów na czaszce, która się obraca. To pozwala na wykonanie niezwykle precyzjnej podobizny człowieka.
  10. Właśnie w takim: https://ourworldindata.org/what-is-the-safest-form-of-energy Dane pochodzą z prestiżowego, recenzowanego pisma medycznego "The Lancet". Produkcja energi z węgla brunatnego powoduje 442 razy więcej zgonów na jednostke energii, niż z energetyki jądrowej. Niewiele lepiej niż z brunantnym, jest z kamiennym. Jest tam też wiele innych ciekawych danych, które wskazuja jasno - energetyka jądrowa to nabezpiecznniejsze (choć nie 100% bezpieczne) źródło energii. A jeśli chodzi o Fukushime, to na etapie projektowania inżynierowie TEPCO popełnili błędy - falochron miał jedynie 6,1 m wys., bo uwzględniono tylko dane o wysokości tsunami dla prefektury Fukushima. Zignorowano fakt, że historycznie tsunami w rejonie Japonii miało nawet dwukrotnie większą wysokość, a miejscami nawet więcej. No i ta nieszczęsna lokalizacja awaryjnych agregatów dieslowskich - pod poziomem gruntu, błędy w projektowaniu instalacji awaryjnej. Tutaj przyczyna wybuchu w Fukushimie : https://www.scientificamerican.com/article/partial-meltdowns-hydrogen-explosions-at-fukushima-nuclear-power-plant/
  11. Mocno zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Był to najlepszy surowiec do tego typu zastosowania, a 85% uzbrojenia z tamtego okresu to groty broni drzewcowej. To był podstawowy sposób walki barbarzyńców. Tacyt włócznie barbarzyńców nazywał framea. Ponadto: "Tutejsi wojownicy rzadko akcep-towali broń wykonaną z surowców innych niżżelazo, np. srebro tolerowano wyłącznie jakosurowiec do inkrustacji grotów i mieczy. Nawet pochwy importowanych mieczy rzymskichoprawiano na miejscu w żelazne, okucia,niekiedy naśladujące rozwiązania rzymskie." Źródło: https://www.academia.edu/2073321/Ludzie_z_żelaza._Wojownicy_z_okresu_wpływów_rzymskich_na_ziemiach_Polski_Z_Otchłani_Wieków_vol._61_1-2_2006_p._54-70_ Cytowany artykuł, świetnego zresztą archeologa, dotyczy akurat głównie kutury przeworskiej, dominującej w owym okresie (1800 lat temu) na większej części ziem polskich. Wzmiankowany grot pochodzi z rejonów zdominowanych w owym okresie przez sąsiednią kulturę wielbarską, kojarzoną z Gotami, ale nie sądze aby tamtejsi wojownicy stosowali inny materiał. W tamym okresie nastąpił szczyt możliwości produkcyjnych świetokrzyskiego ośrodka hutniczego. Żelazo lało się strumieniami, a społeczeństwa zamieszkujące nasze ziemie silnie się militaryzowały. Wkrótce ruszyły na Imperium Romanum. Ten okres to czas wojen markomańskich (jedna z bitew tych wojen jest w epicki sposób ukazana w pierwszych sekwencjach "Gladiatora" Scotta), gdy napłynęło na nasze ziemie mnóstwo dobrej jakości broni rzymskiej. Tyle, że dotyczyło to mieczy, wykonanych techniką dziwerowania - skuwania żelaza i stali o róznych właściwosciach.
  12. Twój błąd co najwyżej w niefortunnym tytule. Pani Profesor się pospieszyła zaś z oceną artefaktu, którego klasyfikacja jest rzeczą niezmiernie trudną: "Zebrane zabytki datowane są na wieki od VI do XII, przy czym zdecydowanie przeważają egzemplarze odkryte na cmentarzyskach z VI—VIII (—IX) w. Datowanie to opiera się jednak najczęściej na chronologii towarzyszących zabytków lub całego stanowiska. Same groty są bowiem nieczułe chronologicznie. W datowaniu konkretnych zabytków bardzo pomocne mogłyby być zdobienia, tych jednak prócz jednego zabytku (Elbląg st. 20)... " Źródło: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Komunikaty_Mazursko_Warminskie/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2002-t-n2/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2002-t-n2-s155-188/Komunikaty_Mazursko_Warminskie-r2002-t-n2-s155-188.pdf Tu mamy jeden artefakt, bez żadnego kontekstu. Taki Nadolski, wybitny bronioznawca Średniowiecza, sam przyznaje, że jego typ V klasyfikacji grotów (używany powszechnie w X-XIII) , ma kształt uniwersalny, nawiązujący do czasów jeszcze rzymskich. Od konserwatora wojewódzkiego wymaga się więc większej ostrożności i bardziej naukowego podejścia.
  13. Jeśli analizy wykazały, że grot ma 1800 lat, to mowa tutaj o czasach starożytnych (okres wpływów rzymskich), a nie wczesnośredniowieczu. Więc pani konserwator, z tytułem naukowym profesora, powinna zdecydowanie bardziej uważnie dobierać słowa. Zwałszcza, że jest konserwatorem wojewódzkim.
  14. Jeśli już szukać powiązań, to w spolecznym charakterze pracy i wypracowanej własności oraz idei sprawiedliwej płacy. Wg, Smitha bogactwo indywidualne wpływało na bogactwo ogółu, a godziwa płaca zachęcała do pracy wydajniejszej. Pod tym względem wpisywało się to poglądy św. Tomasza z Akwinu, który dopuszczał bogacenie się, bye by było godziwe. Tylko, że prace św. Tomasza miały pogodzić przeciwstwne stanowiska różnych warstw kleru i były jakimś zabezpieceniem przed herezjami (albigensi, waldensi) i faktycznie był to XIII w. Na tym też KK oparł w XIX/XX w. idee funkcji społecznych bogactwa indywidualnego (własności) w encyklikach Leona XIII, Piusa XI i poozstałych, co z kolei było przeciwagą dla idei komunizmu.
  15. Owszem. W X w. komputacje kanoniczną roszerzono do 7 pokolenia, po czym złagodzono to do 4 pokolenia na Soborze Laterańskim w 1215 r. Tyle, że jakie miało to przełożenie na indywidualizacje jednostki? Św Augustyn uważał, że własnośc prywatna jest skażona grzechem pierworodnym, ogólnie Ewangelia potępiała boactwo i dobra doczesne, a Doktorowie Kościoła średniowiecznego tylko łagodzili ów ewngeliczny przekaz. Z czasem hierarchowie Kościoła, jako beneficjenci systemu feudalnego, zaczęli pochwalać bogacenie się i posiadanie rzeczy prywatnych, z kolei doły kleru wprost przeciwnie - mieli skłonność do silnej krytki własności prywatnej, z czego rozwinęły się różne radykalne ruchy jak albigensów, waldensów etc. Były to założenia wprost przeciwne ideom sprzyjającym rozwojowi gospodarki towaro-pieniężnej, a więc indywidualzcji jednostki. Rozumiem jednak idee przyświecającą autorom przedstawionej hipotezy, "fermentu intelektualnego". Być może w pracy jest ukazany szczegółowy przebieg działań Kościoła rozbijającego dawne, plemienne zwyczaje. Chciałbym zwrócić jednak uwagę na fakt, że barbarzyńcy, którzy stopniowo opanowywali Rzym, nie wchodzili w próżnie. Olbrzymi wpływ miała na nich spuścizna rzymska. Ograniczenie "kazirodztwa" Kościół oparł min. na germańskich prawach szczepowych, prawa spadkowych parantel, z których najwcześniejszym i najważniejszym było Lex Salica (Prawo Zwyczajowe Franków Salickich). Germańscy barbarzyńcy, wchodzać na dawne tereny rzymskie, zetkneli się z bogactwem cywilnego prawa rzymskiego i mniej lub bardziej udolnie zaczęli je implementować. Wprowadzili np. zwyczaj dziedziczenia testamentowego, również przez kobiety, co było uderzeniem w fundamenty społeczeństwa plemiennego. Kościół był w tej kwestii z całą pewnością pośrednikiem, zapewniał wykształconą kadrę. Rzymscy księża musieli zapewne stawać na głowie aby przekuć na łacinę prawa germańskie, prawa z całkowcie innego świata. Sprawę komplikował fakt, że w średniowiecznej (i starożytnej) Europie prawo było osobowe. Rzymianin-mieszkaniec państwa Franków podlegał prawu rzymskiemu, jego sąsiad Germanin prawu barbarzyńców (Leges barbarorum). Mieszało się to jak w kotle. Inicjatywa unifikacji tych praw była jednak po stronie świeckich władców germańskich, dla których system feudalny była bardzo atrakcyjny. Kościół był natomiast do tego dobrym narzędziem. Ps. Może trochę na wyrost, bo życie gospodarcze i społeczne było u Germanów dużo bardziej prymitywne. Lepsze słowo było "pewien", "znaczący?" wpływ.
  16. Oczywiście, że dużo wcześniej. Dat konkretnych nie ma, ale zapewne w państwach chrześcijańskich już w starożytności, . Tyle, że była to implementacja już istniejącego cywilnego prawa rzymskiego. Później Kościół implementował germańskie prawo szczepowe. Z przedstawionej wyżej hipotezy wynikało natomiast jakby ludzie, przed ingerencją Kościoła chrześcijanskiego nie zdawali sobie sprawy z ryzyka związkow kazirodczych. W toku ewolucji społeczeństwa plemiennego na pewno zaczęto zdawać sobie sprawę z istnienia "złej krwi". Choć np. Stary Testament nie zaprząta sobie głowy odpowiedzią na pytanie skąd wzięła się żona Kaina?
  17. Mnie chodziło o włoskie firmy, a szczególnie o Astaldi, bo oni robią wiele skomplikowanych obiektów inzynieryjnych - metro w Warszawie, tunel POW, tunel Zakopianki. Druga ze znanych firm - Salini to jdnak dno i dwa metry mułu. Wielki koncern, któy w Polsce objął model "teczkowego" prowadzenia biznesu. A wzmiankowany przez Ciebie wiadukt budował Budimex (firma polska), za 43,5% budżetu (najdroższa oferta to było 58% budżetu). W dotatku rysa powstała na obiekcie tw. charakterystycznym, taka była maniera wtedy, żeby na każdym węźle powstawał taki obiekt -więc ciężko tu o unifikacje obiektu. Z tego co widziałem na zdjęciach, to ten obiekt ma niezbyt szczęśliwe rozwiązanie - elementy nośne są jednocześnie barierą dla pojazdów. Może uderzyła w to ciężarówka? Póki nie ma oceny to nie ma spekulować.
  18. Bariery MOSE, które miały wytrzymać ok. 100 lat, rdzewieją w zastraszającym tempie już po 9 latach, a system jest niesprawny. W 2010 r. dopuszczono zmianę materiału na niezgodny z projektem. Gościu, który sie pod tym podpisał wziął 900 tyś euro w łape. Łącznie arestowano już 35 osób zamieszanych w proceder, w tym byłego gubernatora. W tle mafia z Sycylii, Cosa Nostra. Ale na północy Włoch to łokciami rozpycha inna z tych trzech wielkich, Ndrangheta. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że włoska branża budowlana jest silnie powiązana z mafiami. Miejmy nadzieje, że w Polsce robią dobrze...
  19. Ja uważam, że zdecydowanie na wyrost. Przez zdecydowaną część Średniowiecza, małżeństwo miało charakter świeckiego kontraktu, w którym naistotniejszą częścią było posiadanie majatku. Tylko w najbardziej pierwotnych społeczeństwach plemiennych dominującym typem małżenstwa był raptus, czyli fizyczne uprowadzenie kobiety przez mężczyznę. Jednak już w czasach barbaricum, jak pisał Tacyt w "Germanii" w I n.e., u Germanów głównym typem małżeństwa było kupno żony, w której formą zapłaty były dary (pretium emptionis) a więc forma umowy handlowej (oczywiście symboliczne zaślubiny też były). Z czasem przekształciło się to w nabycie prawa nad żoną. Tak czy siak trzeba było posiadać majątek aby zawrzć małżeństwo. W zachodnim Kościele, również w Polsce, świecki charakter małżeństwa (oczywiście z coraz większą ingerencją Kościoła) utrzymał się zasadniczo do 1563 r. Po Soborze Trydenckim, w państwach katolickich już nie. Sama mała rodzina powstała na wskutek rozpadu dawnych społeczeństw plemiennych. W nich najpierw dominował typ rodu agnacyjnnego (więzy pokrewieństwa tylko po mieczu), później kognacyjnego (więzy po mieczu i kądzieli; takie zjawisko w ogólnym ksztąłcie zachodziło też w Rzymie), a nastepnie wskutek rozpadu struktur plemiennych przekształciły sie w wielkie rodziny, która ulegały podziałowi na małe rodziny. Decydujący wpływ mialy tu czynniki ekonomiczne. Przykład: tzw. współnoty domowe i niedziały ojcowskie. W społeczeństwie plemiennym opierającym się na demokracji wojennej, wyjście syna spod władzy ojca odbywało sie podczas obrad wiecu plemiennego wojowników. Z czasem w wyniku zaniku państw plemiennych, syn wychodził spod władzy ojca wtedy gdy otrzymywał majątek. Problem w Średniowieczu był taki, że pozycja ojca była tak silna, iż miał prawo do tzw. niedziałów ojcowskich - zarządzał wspólnym majątkiem i reprezentował synów na zewnątrz. Była to tzw. współnota ojcowska, w przypadku gdy byli sami bracia - tzw braci niedzielnych. Ograniczało to samodzielnośc całej rzeszy młodych mężczyzn. To był duch dawnych, plemiennych czasów. Z czasem do tych wspólnot zaczeli dołączać dalsi krewni i obcy aby zapewnić siłe roboczą. Nazywały się własnością wspólnej ręki. Problem był w tym, że w tych wspólnotach jego członkowie nie mieli prawa do dysponaowania majątkiem wspólnoty, nie mieli udziałów i nie dziedziczyli majatku, który przechodził na wlasność wspólnoty. Słowem komuna w Średniowieczu. Gdzie tu indywidualizm, gdzie Kościół? Nigdzie. Zanik wspólnot spowodowała zaś indywidualizacja własności, co było ściśle powiązane z rozwojem gospodarki towarowo-pieniężnej. A rozwój tej gospodarki to oddzielna kwestia. To zjawisko, na Zachodzie, doprowadziło do takiego indywidualizmu jednostki, że z czasem stworzyło kapitalizm. Oczywiście ono też zachodziło w naszej części Europy, z tym, że z powodu refeudalizacji zostałoszybko zahamowane. Co więc ma z tym wspólnego Kościół? Ps. Odkurzyłem podreczniki do historii prawa powszechnego. Rzeczywiście, Kościół najwcześniej ingerował w małżenstwo od strony "kazirodczej", wprowadzjąc tzw. przezkody małżeńskie zrywające (czyniły je nieważnym), a opierające się na lini pokrewieństwa. Z tym, że był on mało oryginalny, bo poczatkowo oparł sie na prawie rzymskim (tzw. komputacja rzymska), a później na germańskim systemie parantel - wprowadzając rygorystyczną komputacje kanoniczną. Wg. autorki jednego z podręczników, służyło to przede wszystkim zwalczaniu dziwnych, z naszego punku widzenia, zwyczajów w Średniowieczu - np. popularne było żenienie małoletnich synów z dorosłymi kobietami, po to aby ojciec takiego "małżonka" mógł utrzymywać stosunki z synową (a przy okazji synek zasuwał w gospodarce).
  20. Kościół wschodniochrześcijański -> bizantyjski. Choć "Trzeci Rzym" to koncepcja historiozoficzna mająca przede wszystki podkreślać prawosławie jako to "właściwe" wyznanie chrześcijanskie, to bardzo często jest kojarzone z konecpją władzy samodzierżawnej, absolutnej. W Rosji, która pełnymi garściami czerpała z kościoła bizantyjskiego, w którym małżeństwo było zinstytucjonalziowane, indywidualizm sie jakoś nie wykształcił. Chyba przyznasz, że w kraju w którym prywatna własność ziemska pojawiła się ledwie dwieście lat temu, gdzie minimalny wpływ jednostki na władzę (demokracja) to krótkie epizody, indywidualizm to pojecie czysto teoretyczne? Pod tym względem hipoteza Henricha zupełnie się nie sprawdza. Bo wpływ na społeczeństwo miał nie tylko Kościół. Na Rusi, pod kątem omawianego tematu, to przede wszystkim min. wpływ Tatarów, ogółem ludów koczowniczych ludów azjatyckich i szereg innych zapewne czynników. W Europie Zachodniej zmiany w modelu funkcjponowania rodziny to także bardzo złożone zjawisko. Oczywiście hipotezy o roli kościoła w rozbijaniu społeczeństw klanowych (rodowych) są starsze niż powyższa. Tak twierdził Fukuyama, czy też można sobie pooglądać kolore mapki na nierozwijanej już stronie pewnej (podobno) prawicowej blogerki: http://www.unz.com/jman/how-inbred-are-europeans/ Ta z kolei opiera się na ciekawych badaniach genetycznych P. Ralpha i G. Coop'a dotyczących genetycznego pokrewieństwa Europejczyków: https://journals.plos.org/plosbiology/article?id=10.1371/journal.pbio.1001555 W hipotezie hbdchick z pierwszej linkowanej strony, podoba mi się to, że stawia sprawę jasno - Kościół dążąc do egzogami działał z czysto merkantylnych i partykularnych interesów. Kawa na ławę. Proszę zauważyć, że na stronie Centrum Chrześcijańskie "Antyteza" problem kazirodztwa jest przedstawiony nie jako problem genetyczny, a teologiczny (przede wszystkim), jako wyraz nieposłuszeństwa. Wynika to wprost ze Starego Testamentu (Rdz 2,24):" Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ścisle, że stają się jednym ciąłem". Wychodzisz ze starego (rodziny Adama) i wchodzisz w nowe (Syna bożego). Pozstanie w obrębie rodu to grzech, a więc nieposłuszeństwo. A to o posłuszeństwo głównie chodziło. Oczywiście kwestia zasięgu( stopnia pokrewieństwa) owego" kazirodztwa" to odrębny temat. Taka sytuacja była bardzo na ręke zarówno kościołowi jak i władcy gdyż dawała ideologiczne podstawy do rozbijania" starego" czyli społeczeństwa klanowego. Poraz kolejny odwołam się do Mieszka I. Przyjęcie chrześcijaństwa z jego silnym dążeniem do ograniczani chowu wsobnego i narzucania egozgamii dawało oręż w walce ze "starym". Mieszko -poganin był tylko naczelnikiem, za zabicie którego można było wykpić się płacąc główszczyznę. Mieszko-chrześcijanin był pomazańcem bożym, otrzymywał funkcje sakralną, zamach na niego to był zamach na boga. Przy okazji wdrożenie doktryny chrześcijanskiej w dosyć krótkim czasie likwidowało klanowośc społeczeństwa, rozbijając struktury plemienne (unifikacja wiery). Dwie pieczenie przy jednym ogniu. Być może atomizacja rodzin w Europie Zach. była procesem mniej lub bardziej pobocznym powyższej walki o dusze i ciała jakie toczyła władza świecka i duchowna. Myślę, że ogromne znaczenie miały jednak także przemiany gospodarczo-społeczne a nawet klimatyczne.
  21. To dużo bardziej skomplikowane. Proszę nie zapominać, że we wczesnym średniowieczu istaniał ceremoniał inwestytury duchownej, który jasno określał pozycje kościoła - kościół był wasalem władzy świeckiej, a sam posiadał władze bardzo ograniczoną. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z tzw. sporem o inwestyturę (zjawisko swymi korzeniami siegąło X w.). Sam Mieszko I przyjmując chrześcijaństwo traktował kościół czysto instrumentalnie, wykorzystując do maksimum jego zależność. Dopiero z czasem zaczęło się to zmieniać. Na dzień 31.12.1982 r. Służba Bezpieczeństwa PRL miała wśród ludzi Kościoła (głównie kisęży i zakonników) ok. 6 tyś tajnych współpracowników. Ilu zaś księży realnie pomagało opozycji? Kościół (zwłaszcza w Polsce) sam dąży do władzy i jeśli władzę świeckie idą mu w tym na rekę to tym lepiej dla władz świeckich. Przykładów (chocby z PRL) jest aż nadto. Ale do meritum. Dla mnie postawiona przez badaczy hipoteza jest nieco od czapy. W kościele wschodnim chrześcijanskim , kościół zinstytujonalizował małżeństwo już w 893 r. (bez udziału kapłana stawało się nieważne), ale nie przełożyło się to jakoś dszczególnie na ów indywidualizm. W Polsce dla odmiany dopiero w 1563 r. już po Soborze Trydenckim. Małżeństwa rodowe zaczęły zanikać w Średionowieczu, ale ja bym tu nie upatrywał dużych zasług kościoła. Małżeństwo było wówczas przede wszystkim komórką ekonomiczną. Był majątek, była żona/mąż. Ograniczona liczba warsztatów rzemieślniczych, gospodarstw rolnych powodowała występowanie całej masy ludzi samotnych. W Poznaniu np. w XVI w. aż 20% gospodarstw domowych to były gospodarstwa jednoosobowe (!). W Polsce ukształtowanie takiego modelu rodziny nastąpiło na długo przed silnym wzrostem wpływów KK (kontreformacja) i było związane z przemianami gospodarczo-społecznymi. Pewną ciekawostką była szlachta gniazdowa, zwłaszcza na Podlasiu i Mazowszu. Zawierane były tam małzeństwa rodowe, w dalszym lub bliższym stopniu spokrewnione: https://dna.projektpodlasie.pl/ Silna klanowość szła akurat w tym przypadku w parze z dużym indywidualizmem poszczególnych rodzin małych i jednostek. I choć szlachta ta często jest kojarzona (po części słusznie) z wieloma negatywnymi przywarami, które przyczyniły się do słabość Rzplitej , to kształtowanie owych przywar w "dziwny" sposób korelowało się ze wzrostem wpływów KK. Ps. Chciałbym podkreślic, że do X w. jesli chodzi o małżeństwa klasy panujacej (rycerstwa) kościół nie miał nic do powiedzeina- były to małżenstwa prywatne, świeckie, kontraktowe, a to łśnie ta warstwa kształtowała ład ówczesnego świata zachodniego. . OD XI-XII w. zaczęto wymagać zgody małożonków, ale aż po wiek XVI, małżeństwo było ważne bez udziału księdza (kościoła) i miało w znacznym stopniu charakter kontraktowy (ekonomiczny). Tak było w całej niemalże Europie Zachodniej.
  22. @rozan Tutaj znajduje się film odkrywców z Politechniki (Polytech) w Samarze z eksploracji wzmiankowanego wraku: Jak widać na powyższym, w mętnym i dynamicznym środowisku tej najwiekszej europejskiej rzeki nie jest łatwo znaleźć nawet tak duży obiekt. W rzekach można znaleźć natomiast wiele innych ciekawych rzeczy: https://www.rp.pl/Archeologia/301089917-Stara-przestroga-w-mulistym-dnie.html Rzeki są bardzo dynamicznym środowiskiem. W kształtowaniu dna rzek dużą rolę odkrywają min. zjawiska sedymentacji, ale przede wsystkim inkursji materiału skalnego (opadania ziaren w zagłębienia). Ta łódź była zapewne setki razy zasypywana i odsypywana materiałem niesionym przez prądy rzeki. Te zjawiska są także często przyczyną tego, że ludzie (topielcy) giną w nich" bez śladu". W dużo mniejszej rzecze jaką jest Warta, zaginiona E.Tylman została odnaleziona dopiero po pół roku (15 km w dół rzeki od miejsca zaginięcia) i to po mimo zaangażowania olbrzymich sil i środków policji i służb ratowniczych. Ciało dziewczyny było wielokrotnie zasypywane a następnie odsypywane i przemieszczane dalej na wskutek pojawienia się nowych prądów. Tak się dziejew wolniej płynacych rzekach z dużą akumulacją osadów (nizinnych).
  23. To jak nazwać fakt, że jeszcze w 2015. r. 83% z 35 600 próbek skał księżycowych znajdowało się w magazynach w Johnson Space Center w Houston i Brooks Air Force Base (baza już zamknieta), w Teksasie? Tak sobie tam po prostu leżały (leżą?). Tylko 5% z tych okazów było wypożczane za granice, lub przekazane w formie prezentów.
  24. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Początki języka polskiego datuje się umownie na X w. - Każda epoka w języku jest chwilą. Dziś ma miejsce jedna z takich "chwil". Ona trwa, ale kiedyś się zmieni - mówi Izabela Winiarska - Górska, historyk języka. - Problem polega na tym, że choć słownictwo nam się rozrasta, nie posługujemy się nim na co dzień. Używamy coraz mniej słów. https://www.polskieradio.pl/10/485/Artykul/1154654,Ubostwo-jezykowe-Polakow-Nasza-mowa-ojczysta-powoli-umiera Sama, bierna znajomość słów to jedno, a logiczne ich użycie to drugie. To akurat artykuł stary, ale myślę, że pod wieloma względami nadal aktualny: https://www.tygodnikprzeglad.pl/kraj-wtornych-analfabetow/
  25. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Być może, ale to właśnie w swej prostocie Inuici/Eskimosi jednym słowem potrafili oddać istotę człowieczeństwa. Funkcjonuje w ich języku słowo fram - oznaca ono - "idę w przód", albo "naprzód" - tak nazywał się też statek, którym w swe wyprawy polarne ruszali F. Nansen czy Amundsen. To słowo, które oznacza chęć pójścia człowieka w nieznane, nieodkryte. Nie oznacza ono walki, ale bardziej odnosi się do chęci poniesienia z pozoru irracjonalnego ryzyka. Genialne w swej prostocie. Gdyby każdy znał jego inuickie określenie to jakże proste byłyby odpowiedzi na pytanie po co latamy w kosmos? - bo to fram. Czasami, jak słyszę dżonego, w wypowiedzi którego co drugie słowo to k...a, to mam wątpliwości. No chyba, że to taka interpunkcja. Ale wtedy też na ogół ubogo. Ps. Bardzo bym uważał z tym twierdzeniem, że słów w powszechnym użyciu jest zdecydowanie więcej. To w ogóle bardzo grząski grunt, z racji plastyczności języka. A poza tym kiedyś elity uczyły się retoryki, dziś dzięki taśmom pewnych kelnerów mogliśmy poznać codzienny język współczesnych elit...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...