Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    547
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Zawartość dodana przez venator

  1. Mnie chodziło o włoskie firmy, a szczególnie o Astaldi, bo oni robią wiele skomplikowanych obiektów inzynieryjnych - metro w Warszawie, tunel POW, tunel Zakopianki. Druga ze znanych firm - Salini to jdnak dno i dwa metry mułu. Wielki koncern, któy w Polsce objął model "teczkowego" prowadzenia biznesu. A wzmiankowany przez Ciebie wiadukt budował Budimex (firma polska), za 43,5% budżetu (najdroższa oferta to było 58% budżetu). W dotatku rysa powstała na obiekcie tw. charakterystycznym, taka była maniera wtedy, żeby na każdym węźle powstawał taki obiekt -więc ciężko tu o unifikacje obiektu. Z tego co widziałem na zdjęciach, to ten obiekt ma niezbyt szczęśliwe rozwiązanie - elementy nośne są jednocześnie barierą dla pojazdów. Może uderzyła w to ciężarówka? Póki nie ma oceny to nie ma spekulować.
  2. Bariery MOSE, które miały wytrzymać ok. 100 lat, rdzewieją w zastraszającym tempie już po 9 latach, a system jest niesprawny. W 2010 r. dopuszczono zmianę materiału na niezgodny z projektem. Gościu, który sie pod tym podpisał wziął 900 tyś euro w łape. Łącznie arestowano już 35 osób zamieszanych w proceder, w tym byłego gubernatora. W tle mafia z Sycylii, Cosa Nostra. Ale na północy Włoch to łokciami rozpycha inna z tych trzech wielkich, Ndrangheta. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że włoska branża budowlana jest silnie powiązana z mafiami. Miejmy nadzieje, że w Polsce robią dobrze...
  3. Ja uważam, że zdecydowanie na wyrost. Przez zdecydowaną część Średniowiecza, małżeństwo miało charakter świeckiego kontraktu, w którym naistotniejszą częścią było posiadanie majatku. Tylko w najbardziej pierwotnych społeczeństwach plemiennych dominującym typem małżenstwa był raptus, czyli fizyczne uprowadzenie kobiety przez mężczyznę. Jednak już w czasach barbaricum, jak pisał Tacyt w "Germanii" w I n.e., u Germanów głównym typem małżeństwa było kupno żony, w której formą zapłaty były dary (pretium emptionis) a więc forma umowy handlowej (oczywiście symboliczne zaślubiny też były). Z czasem przekształciło się to w nabycie prawa nad żoną. Tak czy siak trzeba było posiadać majątek aby zawrzć małżeństwo. W zachodnim Kościele, również w Polsce, świecki charakter małżeństwa (oczywiście z coraz większą ingerencją Kościoła) utrzymał się zasadniczo do 1563 r. Po Soborze Trydenckim, w państwach katolickich już nie. Sama mała rodzina powstała na wskutek rozpadu dawnych społeczeństw plemiennych. W nich najpierw dominował typ rodu agnacyjnnego (więzy pokrewieństwa tylko po mieczu), później kognacyjnego (więzy po mieczu i kądzieli; takie zjawisko w ogólnym ksztąłcie zachodziło też w Rzymie), a nastepnie wskutek rozpadu struktur plemiennych przekształciły sie w wielkie rodziny, która ulegały podziałowi na małe rodziny. Decydujący wpływ mialy tu czynniki ekonomiczne. Przykład: tzw. współnoty domowe i niedziały ojcowskie. W społeczeństwie plemiennym opierającym się na demokracji wojennej, wyjście syna spod władzy ojca odbywało sie podczas obrad wiecu plemiennego wojowników. Z czasem w wyniku zaniku państw plemiennych, syn wychodził spod władzy ojca wtedy gdy otrzymywał majątek. Problem w Średniowieczu był taki, że pozycja ojca była tak silna, iż miał prawo do tzw. niedziałów ojcowskich - zarządzał wspólnym majątkiem i reprezentował synów na zewnątrz. Była to tzw. współnota ojcowska, w przypadku gdy byli sami bracia - tzw braci niedzielnych. Ograniczało to samodzielnośc całej rzeszy młodych mężczyzn. To był duch dawnych, plemiennych czasów. Z czasem do tych wspólnot zaczeli dołączać dalsi krewni i obcy aby zapewnić siłe roboczą. Nazywały się własnością wspólnej ręki. Problem był w tym, że w tych wspólnotach jego członkowie nie mieli prawa do dysponaowania majątkiem wspólnoty, nie mieli udziałów i nie dziedziczyli majatku, który przechodził na wlasność wspólnoty. Słowem komuna w Średniowieczu. Gdzie tu indywidualizm, gdzie Kościół? Nigdzie. Zanik wspólnot spowodowała zaś indywidualizacja własności, co było ściśle powiązane z rozwojem gospodarki towarowo-pieniężnej. A rozwój tej gospodarki to oddzielna kwestia. To zjawisko, na Zachodzie, doprowadziło do takiego indywidualizmu jednostki, że z czasem stworzyło kapitalizm. Oczywiście ono też zachodziło w naszej części Europy, z tym, że z powodu refeudalizacji zostałoszybko zahamowane. Co więc ma z tym wspólnego Kościół? Ps. Odkurzyłem podreczniki do historii prawa powszechnego. Rzeczywiście, Kościół najwcześniej ingerował w małżenstwo od strony "kazirodczej", wprowadzjąc tzw. przezkody małżeńskie zrywające (czyniły je nieważnym), a opierające się na lini pokrewieństwa. Z tym, że był on mało oryginalny, bo poczatkowo oparł sie na prawie rzymskim (tzw. komputacja rzymska), a później na germańskim systemie parantel - wprowadzając rygorystyczną komputacje kanoniczną. Wg. autorki jednego z podręczników, służyło to przede wszystkim zwalczaniu dziwnych, z naszego punku widzenia, zwyczajów w Średniowieczu - np. popularne było żenienie małoletnich synów z dorosłymi kobietami, po to aby ojciec takiego "małżonka" mógł utrzymywać stosunki z synową (a przy okazji synek zasuwał w gospodarce).
  4. Kościół wschodniochrześcijański -> bizantyjski. Choć "Trzeci Rzym" to koncepcja historiozoficzna mająca przede wszystki podkreślać prawosławie jako to "właściwe" wyznanie chrześcijanskie, to bardzo często jest kojarzone z konecpją władzy samodzierżawnej, absolutnej. W Rosji, która pełnymi garściami czerpała z kościoła bizantyjskiego, w którym małżeństwo było zinstytucjonalziowane, indywidualizm sie jakoś nie wykształcił. Chyba przyznasz, że w kraju w którym prywatna własność ziemska pojawiła się ledwie dwieście lat temu, gdzie minimalny wpływ jednostki na władzę (demokracja) to krótkie epizody, indywidualizm to pojecie czysto teoretyczne? Pod tym względem hipoteza Henricha zupełnie się nie sprawdza. Bo wpływ na społeczeństwo miał nie tylko Kościół. Na Rusi, pod kątem omawianego tematu, to przede wszystkim min. wpływ Tatarów, ogółem ludów koczowniczych ludów azjatyckich i szereg innych zapewne czynników. W Europie Zachodniej zmiany w modelu funkcjponowania rodziny to także bardzo złożone zjawisko. Oczywiście hipotezy o roli kościoła w rozbijaniu społeczeństw klanowych (rodowych) są starsze niż powyższa. Tak twierdził Fukuyama, czy też można sobie pooglądać kolore mapki na nierozwijanej już stronie pewnej (podobno) prawicowej blogerki: http://www.unz.com/jman/how-inbred-are-europeans/ Ta z kolei opiera się na ciekawych badaniach genetycznych P. Ralpha i G. Coop'a dotyczących genetycznego pokrewieństwa Europejczyków: https://journals.plos.org/plosbiology/article?id=10.1371/journal.pbio.1001555 W hipotezie hbdchick z pierwszej linkowanej strony, podoba mi się to, że stawia sprawę jasno - Kościół dążąc do egzogami działał z czysto merkantylnych i partykularnych interesów. Kawa na ławę. Proszę zauważyć, że na stronie Centrum Chrześcijańskie "Antyteza" problem kazirodztwa jest przedstawiony nie jako problem genetyczny, a teologiczny (przede wszystkim), jako wyraz nieposłuszeństwa. Wynika to wprost ze Starego Testamentu (Rdz 2,24):" Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ścisle, że stają się jednym ciąłem". Wychodzisz ze starego (rodziny Adama) i wchodzisz w nowe (Syna bożego). Pozstanie w obrębie rodu to grzech, a więc nieposłuszeństwo. A to o posłuszeństwo głównie chodziło. Oczywiście kwestia zasięgu( stopnia pokrewieństwa) owego" kazirodztwa" to odrębny temat. Taka sytuacja była bardzo na ręke zarówno kościołowi jak i władcy gdyż dawała ideologiczne podstawy do rozbijania" starego" czyli społeczeństwa klanowego. Poraz kolejny odwołam się do Mieszka I. Przyjęcie chrześcijaństwa z jego silnym dążeniem do ograniczani chowu wsobnego i narzucania egozgamii dawało oręż w walce ze "starym". Mieszko -poganin był tylko naczelnikiem, za zabicie którego można było wykpić się płacąc główszczyznę. Mieszko-chrześcijanin był pomazańcem bożym, otrzymywał funkcje sakralną, zamach na niego to był zamach na boga. Przy okazji wdrożenie doktryny chrześcijanskiej w dosyć krótkim czasie likwidowało klanowośc społeczeństwa, rozbijając struktury plemienne (unifikacja wiery). Dwie pieczenie przy jednym ogniu. Być może atomizacja rodzin w Europie Zach. była procesem mniej lub bardziej pobocznym powyższej walki o dusze i ciała jakie toczyła władza świecka i duchowna. Myślę, że ogromne znaczenie miały jednak także przemiany gospodarczo-społeczne a nawet klimatyczne.
  5. To dużo bardziej skomplikowane. Proszę nie zapominać, że we wczesnym średniowieczu istaniał ceremoniał inwestytury duchownej, który jasno określał pozycje kościoła - kościół był wasalem władzy świeckiej, a sam posiadał władze bardzo ograniczoną. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z tzw. sporem o inwestyturę (zjawisko swymi korzeniami siegąło X w.). Sam Mieszko I przyjmując chrześcijaństwo traktował kościół czysto instrumentalnie, wykorzystując do maksimum jego zależność. Dopiero z czasem zaczęło się to zmieniać. Na dzień 31.12.1982 r. Służba Bezpieczeństwa PRL miała wśród ludzi Kościoła (głównie kisęży i zakonników) ok. 6 tyś tajnych współpracowników. Ilu zaś księży realnie pomagało opozycji? Kościół (zwłaszcza w Polsce) sam dąży do władzy i jeśli władzę świeckie idą mu w tym na rekę to tym lepiej dla władz świeckich. Przykładów (chocby z PRL) jest aż nadto. Ale do meritum. Dla mnie postawiona przez badaczy hipoteza jest nieco od czapy. W kościele wschodnim chrześcijanskim , kościół zinstytujonalizował małżeństwo już w 893 r. (bez udziału kapłana stawało się nieważne), ale nie przełożyło się to jakoś dszczególnie na ów indywidualizm. W Polsce dla odmiany dopiero w 1563 r. już po Soborze Trydenckim. Małżeństwa rodowe zaczęły zanikać w Średionowieczu, ale ja bym tu nie upatrywał dużych zasług kościoła. Małżeństwo było wówczas przede wszystkim komórką ekonomiczną. Był majątek, była żona/mąż. Ograniczona liczba warsztatów rzemieślniczych, gospodarstw rolnych powodowała występowanie całej masy ludzi samotnych. W Poznaniu np. w XVI w. aż 20% gospodarstw domowych to były gospodarstwa jednoosobowe (!). W Polsce ukształtowanie takiego modelu rodziny nastąpiło na długo przed silnym wzrostem wpływów KK (kontreformacja) i było związane z przemianami gospodarczo-społecznymi. Pewną ciekawostką była szlachta gniazdowa, zwłaszcza na Podlasiu i Mazowszu. Zawierane były tam małzeństwa rodowe, w dalszym lub bliższym stopniu spokrewnione: https://dna.projektpodlasie.pl/ Silna klanowość szła akurat w tym przypadku w parze z dużym indywidualizmem poszczególnych rodzin małych i jednostek. I choć szlachta ta często jest kojarzona (po części słusznie) z wieloma negatywnymi przywarami, które przyczyniły się do słabość Rzplitej , to kształtowanie owych przywar w "dziwny" sposób korelowało się ze wzrostem wpływów KK. Ps. Chciałbym podkreślic, że do X w. jesli chodzi o małżeństwa klasy panujacej (rycerstwa) kościół nie miał nic do powiedzeina- były to małżenstwa prywatne, świeckie, kontraktowe, a to łśnie ta warstwa kształtowała ład ówczesnego świata zachodniego. . OD XI-XII w. zaczęto wymagać zgody małożonków, ale aż po wiek XVI, małżeństwo było ważne bez udziału księdza (kościoła) i miało w znacznym stopniu charakter kontraktowy (ekonomiczny). Tak było w całej niemalże Europie Zachodniej.
  6. @rozan Tutaj znajduje się film odkrywców z Politechniki (Polytech) w Samarze z eksploracji wzmiankowanego wraku: Jak widać na powyższym, w mętnym i dynamicznym środowisku tej najwiekszej europejskiej rzeki nie jest łatwo znaleźć nawet tak duży obiekt. W rzekach można znaleźć natomiast wiele innych ciekawych rzeczy: https://www.rp.pl/Archeologia/301089917-Stara-przestroga-w-mulistym-dnie.html Rzeki są bardzo dynamicznym środowiskiem. W kształtowaniu dna rzek dużą rolę odkrywają min. zjawiska sedymentacji, ale przede wsystkim inkursji materiału skalnego (opadania ziaren w zagłębienia). Ta łódź była zapewne setki razy zasypywana i odsypywana materiałem niesionym przez prądy rzeki. Te zjawiska są także często przyczyną tego, że ludzie (topielcy) giną w nich" bez śladu". W dużo mniejszej rzecze jaką jest Warta, zaginiona E.Tylman została odnaleziona dopiero po pół roku (15 km w dół rzeki od miejsca zaginięcia) i to po mimo zaangażowania olbrzymich sil i środków policji i służb ratowniczych. Ciało dziewczyny było wielokrotnie zasypywane a następnie odsypywane i przemieszczane dalej na wskutek pojawienia się nowych prądów. Tak się dziejew wolniej płynacych rzekach z dużą akumulacją osadów (nizinnych).
  7. To jak nazwać fakt, że jeszcze w 2015. r. 83% z 35 600 próbek skał księżycowych znajdowało się w magazynach w Johnson Space Center w Houston i Brooks Air Force Base (baza już zamknieta), w Teksasie? Tak sobie tam po prostu leżały (leżą?). Tylko 5% z tych okazów było wypożczane za granice, lub przekazane w formie prezentów.
  8. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Początki języka polskiego datuje się umownie na X w. - Każda epoka w języku jest chwilą. Dziś ma miejsce jedna z takich "chwil". Ona trwa, ale kiedyś się zmieni - mówi Izabela Winiarska - Górska, historyk języka. - Problem polega na tym, że choć słownictwo nam się rozrasta, nie posługujemy się nim na co dzień. Używamy coraz mniej słów. https://www.polskieradio.pl/10/485/Artykul/1154654,Ubostwo-jezykowe-Polakow-Nasza-mowa-ojczysta-powoli-umiera Sama, bierna znajomość słów to jedno, a logiczne ich użycie to drugie. To akurat artykuł stary, ale myślę, że pod wieloma względami nadal aktualny: https://www.tygodnikprzeglad.pl/kraj-wtornych-analfabetow/
  9. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Być może, ale to właśnie w swej prostocie Inuici/Eskimosi jednym słowem potrafili oddać istotę człowieczeństwa. Funkcjonuje w ich języku słowo fram - oznaca ono - "idę w przód", albo "naprzód" - tak nazywał się też statek, którym w swe wyprawy polarne ruszali F. Nansen czy Amundsen. To słowo, które oznacza chęć pójścia człowieka w nieznane, nieodkryte. Nie oznacza ono walki, ale bardziej odnosi się do chęci poniesienia z pozoru irracjonalnego ryzyka. Genialne w swej prostocie. Gdyby każdy znał jego inuickie określenie to jakże proste byłyby odpowiedzi na pytanie po co latamy w kosmos? - bo to fram. Czasami, jak słyszę dżonego, w wypowiedzi którego co drugie słowo to k...a, to mam wątpliwości. No chyba, że to taka interpunkcja. Ale wtedy też na ogół ubogo. Ps. Bardzo bym uważał z tym twierdzeniem, że słów w powszechnym użyciu jest zdecydowanie więcej. To w ogóle bardzo grząski grunt, z racji plastyczności języka. A poza tym kiedyś elity uczyły się retoryki, dziś dzięki taśmom pewnych kelnerów mogliśmy poznać codzienny język współczesnych elit...
  10. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Jest raczej wprost na odwrót. To rozwój mowy umożliwił powikszenie stada, gdyż ułatwiał zarzadzanie coraz bardziej skomplikowanymi technikami łowieckimi, aż wreszczie umożliwił stworzenie bardziej skomplikowanych struktur społecznych. Zauważ, że pojawienie się państw koreluje z powstaniem pisma, które jest jakby przedłużeniem mowy. Mózg anatomicznie został ukształtowany wcześniej. To co odróżnia nas od małp, w tym szympansa, to istnienie u człowieka rozbudowanych dróg móżdżkowo-korowych. Odkryła to prof. Henrietta Leiner. U człowieka występuje coś co nie występuje u małp czyli " móżdżek językowy" (lingustic cerebellum). Czyli takie anatomiczne ukształtowanie mózgu umożliwiło powstanie i udoskonalanie mowy. Choć oczywiście im wiecej mowy, tym lepszy rozówj obszarów językowych, a więc jest to jakieś tam sprzeżenie zwrotne. pod tym względem masz oczywiście rację. Także naistotniejszy jest tu rozwój tych obaszarów mózgu, który umożliwił "myślenie językowe". Mówimy nie tylko dlatego, że mamy odpowiedni aparat mowy, ale przede wszystkim " tak myślący" mózg. Przykładem jest tutaj Hellena Keller, która w wieku 19-mcy została niewidoma i głuchoniema. Mimo to nauczyła się mówic i pisać przez dotyk - to znakomity dowód na myślenie awerbalne. Poprostu mamy coś czego małpy nie miały i nie będą miały. A rola móżdżku w tym procesie nie jest do końca jeszcze zbadana - jego znamienita rola w tym procesie to są odkrycia dosłownie z ostatnich dekad.
  11. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    Odnosząc się do pytania zawartego w temacie. Człowiek nie jest małpą. Genetycznie jesteśmy bardzo podobni ale ten języczek u wagi... Ciekawie jest to wyjaśnione w tym popularnonaukwoym artykule: https://www.newsweek.pl/wiedza/nauka/dlaczego-czlowiek-jest-madrzejszy-od-malpy/9fl44vk Jakby na potwierdzenie tego co wyżej, można przytoczyć wyniki kontrowersyjnego i dosyć okrutnego eksperymentu jaki w 1931-32 r. przeprowadził amerykanski psycholog porównawczy,W. Kellogg, a który znany jest jako eksperyemnt Gua: https://en.wikipedia.org/wiki/Gua_(chimpanzee) Wynika z niego, że w poczatkowym okresie szympansiątko uczyło się szybciej niż mały człowiek, a jednak barierą nie do pokonania dla małpy okazała się mowa. Eksperyment przerwano po 9- mcach, ale dziś można orzec z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że szymapns stanąłby w rozwoju dosyć szybko. Gua skończyła smutno, jej ludzki brat, Donald, po szybkiej posteksperymentalnej terapii (miał olbrzymie problemy z ludzką komunikacją), wydszedł "na ludzką" prostą i skończył nawet uniwerek. Choć braterstwo z małpą odcisnęło na nim piętno, podobno do końca życia. Jest jeszcze jedna kwestia. Inteligencja to jedno, a sprawność manualna to drugie. Szympans, choć lżejszy i nieco mniejszy od człowieka, jest od niego zdecydowanie silniejszy (podobno nawet 4x). Wg. biologa Allana Walker'a, dzieje się tak z powodu mniejszej ilości istoty szarej w rdzeniu kręgowym, przez co impuls pojedyńcego neuronu dociera do wiekszej ilości włókien mięśniowych. W efkecie szympans jest w stanie wyrwać człowiekowi rękę, ale z igły pożytku nie zrobi (w naszym rozmumieniu)...
  12. To typowy zwrot socjotechniczny. Domyślam się, że chcesz przez niego wyrazić swe niezadowolenie z postępu technologicznego, który nota bene ten głód mocno jednak ograniczył choćby przez odkrycia Justusa von Liebiga, Fritza Habera czy Carla Bosha. O Haberze mówiono, że z powietrza robił chleb...
  13. venator

    Czy człowiek jest małpą?

    4%? Różnice są ogromne pomiędzy poszczególnymi krajami, nie da się tego tak uogólnić: https://pulsmedycyny.pl/polki-krotko-karmia-dziecko-piersia-936361 Z przedstawionych powodów kończenia karmienia (przynajmniej w Polsce), nie ma ani jednego, który potwierdzałby twoje twierdzenie. Wracając do meritum. O naszym cżłowieczeństwie świadczy mózg. Jest on typowo małpi tylko zdecydowanie wiekszy niż u naszych dalekich kuzynów. Badania porównawcze wykazały jednak, że mózg "superszymapnsa" o masie takiej jak człowieka (ok. 1500 g), miałby nawet więcej neuronów niż cżłowieczy. Jaka jest więc różnica? W każdym przypadku nasz móżdżek byłby zdecydowanie wiekszy (nawet o blisko 1/3). Nieszczęśliwe powiedzenie "ptasi móżdżek" jest tu nie na miejscu. Prawdopodbnie móżdżek odpowiada w znacznym stopniu min. za płynność mowy, ruchów i myśli. A być może to umożliwiło rozwój interakcji społecznych i taki rozwój cywilizacyjny.
  14. Ten zryty mózg dostał doktorat na Uniwersytecie Stanforda. Ten zryty mózg, empirycznie starał się dowieść swoim racji. Teologia w obronie swoich racji nawet na to sobie nie pozwoli bo nie jest nauką ani w sensie empirycznym ani oczywiście formalnym.
  15. Oczywiście, że tak. Swego czasu zgłębiałem znaczenie parafilii jaką jest sadomasochizm, w życiu mieszkańców, dawnej, do bólu katolickiej, Polsce. Całe to męczeństwo, miało często mocno biologiczny wymiar. To taki jeden źródłowy przykład: "Zdarzało się, acz rzadko, że panny płocho pobożne skrycie ubierały się w kapy, na suknią męską włożone, łączyły się z kapnikami i wraz z nimi publiczną czyniły dyscyplinę. Jako jednak z natury są miłosierne, tak się też i nad swoim ciałem pastwić nie raczyły, głaszcząc się raczej miętką dyscypliną po plecach niż biczując, a ciałem delikatnym i koszulą cienką wizerunek miłosny zamiast pokutnego wystawując." https://literat.ug.edu.pl/kitowic/k0009.htm Nieważne. Alkohol to też substancja psychotropowa. Do moderatora forum: moja propozycja jest taka aby wydzielić z tematu wątek znaczenia substancji psychotropowych w religijności człowieka. "Przez religię na haju?" Temat istotny, gdyż porusza kwestie, nie tylko o fundamentalnym znaczeniu dla religii judochrześcijańskiej, ale religii w ogóle.
  16. Jeśli tak, to nad wyraz płodnie. Dotyczy to nie tylko profesora Shanona. Papież Leon XIII, którego nawet wiki określa jako: "uznaje się za pierwszego nowoczesnego papieża, dążącego do dialogu ze współczesnym światem, ale nierezygnującego jednocześnie z ewangelizacji życia społecznego" walił namiętnie Vin Mariani, w którym była kokaina, "ledwie" 100 mg w kieliszku. Twórca tego wina, dostał nawet medal od Leona, za swój boski, he,he, napój.. Być może pod wpływem tego silnego psycho-stymulanta, Leon spłodził rewolucyjną, w pewnym wymiarze, encyklikę Rerum Novarum: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rerum_novarum Czepiasz się tej wódki,ale to tylko etanol, w większym stężeniu niż wino. A o winie, to w Biblii non stop, do tego stopnia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pija%C5%84stwo_Noego. Nie mówiąc już o chrześcijańskiej transsubstancjacji. Na zdrowie
  17. Dla Marksa to nie religia była głównym problemem społecznym, a wyzysk klasowy. Sam komunizm postulowany przez jego ojców duchowych, nigdy nie powstał w swej ostatecznej formie. Powstały za to przepoczwarzone i zwyrodniałe wersję pośrednie - bolszewizm i stalinizm. I one faktycznie miały cechy religii. Najbardziej znanym jest Beny Shanon: https://en.wikipedia.org/wiki/Benny_Shanon Autor hipotezy enteogennej. Enteogeny: https://pl.wikipedia.org/wiki/Enteogeny Wcześniej był archeolog, wybitny badacz wczesnego chrześcijaństwa, John Marco Allegro: https://en.wikipedia.org/wiki/John_M._Allegro Autor hipotezy na temat chrześcijaństwa, które rozwinęło od kultów szamańskich, w których podstawową role odgrywały grzybki halucynogenne. Konserwatywne środowisko naukowe złamało mu karierę, dziś nawołuje się do ponownego krytycznego, spojrzenia na jego badania. Dan Merkur: https://www.britannica.com/contributor/Dan-Merkur/6449 i Robert Gordon Wasson. Obaj badali czym była mojżeszowa manna? (psylocybina?). Można jeszcze dodać Sule Benet, żydówkę polskiego pochodzenia, absolwentkę archeologii na UW: https://pl.wikipedia.org/wiki/Sula_Benet To tak pokrótce. Może ludzie w rządach zmądrzeli od czasów amerykańskiego The Noble Experiment z 1919?
  18. Tylko, ze liczba palaczy w krajach UE, które rzeczywiście chcą rozwiązać problem, wprowadzając dosyć radykalne działania, spada: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Europa-rzuca-palenie-Produkcja-papierosow-spada-7594221.html Więc nie do końca jest tak, że to zły, chciwy rząd...ale wielu taka koncepcja pasuje. A próbowałeś odpowiedzieć sobie na pytanie jak ta religia, która tak "daję w żyłę" powstała? I dlaczego tak daje w żyłę? Bo w myśl niektórych teorii, religia to skutek a nie przyczyna pewnych zjawisk neurobiologicznych.
  19. Miliony jednak odpowiednio nie reagują. Uzależnienie od substancji psychoaktywnych (narkotyki, alkohol, czy nikotyna) to ogromny problem i wymierne straty społeczne, i gospodarcze. Marks (i Lenin) rozumiał to jako ucieczkę w religie przed trudami życia codziennego. Ale można to przeinaczyć i powiedzieć: "Opium to religia dla ludu". Oczywiście "opium" rozumiane uniwersalnie, jako substancja psychotropowa. Zważywszy, że naukowo dowiedziano iż w trakcie doświadczania religijnych uniesień, wzrasta w ludzkim mózgu produkcja dimetylotryptaminy (DMT), jedynego psychodelika produkowanego przez ludzki mózg. Ale podobne efekty, tylko że w większej skali, można uzyskać spożywając te rośliny, które zawierają odpowiednie substancje psychoaktywne. A znane są one ludzkości od dawna, pewnie od paleolitu. Niektórzy naukowcy twierdzą więc na podstawie swoich badań i doświadczeń, że fundamenty wielu religii (wszystkich?) powstały w wyniku, pisząc kolokwialnie,...ćpania
  20. Tak, ale impuls elektryczny jest przesyłany przy pomocy neurotransmiterów. Takimi istotnymi w naszym życiu są np. katecholaminy, a więc adrenalina, noradrenalina, dopamina. Ogólnie neurotransmitery są organicznymi związkami chemicznymi. I tu jest pole do popisu do hakowania ludzi w myśl tej definicji: Jest wiele substancji chemicznych, które działają podobnie do neuroprzekaźników i oszukują receptory. Te substancje nazywa się psychotropowymi.Od mało szkodliwej kofeiny po cykutoksyne. Najpopularniejszą jest ogólnie mówiąc alkohol. Dlaczego? Przecież wiele substancji psychotropowych (np. alkohol, opiaty) działa także pobudzająco na układ nagrody (układy dopaminergiczny, serotoninergiczny, opioidowy). Jak jest fun to czemu z tego rezygnować? A jak hakować miliony? Słowa K. Marksa: "Religia to opium dla ludu" mają wiele z tym wspólnego . Oczywiście czy religia szkodzi czy nie i w jakim stopniu należałoby przeprowadzić bilans zysków i strat
  21. Taką liczbę neuronów to ma pawian, żyrafa, albo blisko tego jest niedźwiedź brunatny. Człowiek ma 86 mld. To jednak trzy razy mniej niż słoń. Okazuje się, że i komórek glejowych mamy znacznie mniej niż to było przyjmowane (85 mld zamiast 700 mld.) Jednak to my tresujemy słonie, a nie one nas. Nie ma to prostego przełożenia na inteligencje. Co więcej. Został opracowany model, z którego wynika, że gdyby mózg jakiejś naczelnej małpy (np. szympansa), miałby masę ludzkiego, to miałby więcej neuronów. Za to jesteśmy rekordzistami w liczbie neuronów w móżdżku (również w tym modelu). Sroka, jeden z najinteligentniejszych ptaków, ma ledwie 897 mln neuronów, a te ptaki przechodziły test lustra. Za to mają duży móżdżek, bo ptasi Może to właśnie w móżdżku tkwi sekret naszego ewolucyjnego sukcesu? Ps. Liczbę neuronów 86 mld uzyskano badając mózg o konkretnej masie - 1508g. Masa chyba nie ma jednak aż tak dużego znaczenia. Masa mózgowa Einsteina wynosiła 1230 g, ale w mózgu występowały niewielkie zmiany anatomiczne, które być może poskutkowały geniuszem. Jeszcze mniejszy mózg, o masie ledwie 1 kg, miał laureat literackiego Nobla, Anatole France, znany z olbrzymiej erudycji.
  22. I co z tego? Automatycznie ma to oznaczać koniec ludzkości? Nie ma wśród naukowców konsensusu dotyczącego pojemności demograficznej Ziemi. Najpopularniejszy obecnie pogląd mówi o ok. 10 mld: https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/optimum-zaludnienia;3951453.html Tendencja jest taka, że w krajach, w których dochodzi do awansu na liście jakości życia HDI, spada dzietność. Może być tak, że zagrożeniem dla ludzkości nie będzie przeludnienie, a będą niekorzystne zmiany strukturalne, tj. starzenie się społeczeństw, - jako problem w skali globalnej (jak na razie dotyczy to krajów wysokorozwiniętych).
  23. Raczej muzealny standard, i to chyba na całym świecie. Ja uczestniczyłem w "odkryciu" na tylnym dziedzińcu Muzeum Wojskowo-Historycznego Artylerii, Wojsk Inżynieryjnych i Łączności w Sankt -Petersburgu, armaty plot. 40 mm Bofors wz. 36. To była polska armata, istniały oryginalne oznaczenia. Naczelnik z tego muzeum był tym faktem kompletnie zaskoczony. Obiekt chyba nawet nie był zinwentaryzowany, a za to mocno zaniedbany. Ot stała sobie armata na placu. Oczywiście Rosjanie pozostali głusi na próby nawiązania oficjalnych relacji w kwestii "dogadania" się co do obiektu. W takim Ermitażu zaś jest 3 mln zabytków. Ciekawe co tam dałoby się odnaleźć? Może owe miecze grunwaldzkie?
  24. Przecież wiadomo było już od pewnego czasu , że nasilenie niszczycielskich wojen nastąpiło już w VII/VIII wieku, ale i wcześniej, miewały one bardzo gwałtowny charakter - jak choćby zniszczenie Tikal podczas tzw. stuletniej wojny Calakmul-Tikal. W okresie klasycznym raczej zdecydowanie charakter polityczno-sakralny (chęć podporządkowania szlaków handlowych, zdominowania politycznego sąsiada). Natomiast masakry mogły mieć wymiar, powiedzmy, że "sakralny". Związane to było chyba po części z zaskakującym prymitywizmem majańskiej wojskowości. Wojownicy z klanów najprawdopodobniej walczyli z wojownikami, chłopi z chłopami. Walki wojowników, żyjących w "demokracji wojennej" (o niej pisałem w wątku poświęconym szczęściu łowców-zbieraczy), miały taki quasi-religijny charakter. Zabicie władcy, czy wzięcie go do niewoli, zniszczenie posągów bóstw, było sygnałem, że bogowie się odwrócili. I cała majańska "taktyka" obrońców brała w łeb. Obrońcy po prostu uciekali. Był to dla zwycięzców sygnał do rzezi. Jest jeszcze hipoteza, ponoć nie potwierdzona, tzw. wojen gwiezdnych, związanych ze wschodem Wenus - Majowie uważali ją za gwiazdę, która w podziemiach przezwyciężyła wrogów. Ponoć to te wojny miały niezwykle krwawy wymiar. Majowie byli bardzo wojowniczy. Mnie zadziwia jednak prymitywizm ich wojskowości. W tej dziedzinie szli do przodu, chyba tylko dzięki wpływom, północnych, bardziej prymitywnych, ale i jeszcze bardziej wojowniczych ludów. Ogółem wojskowość prekolumbijskiej Mezaoameryki była bardzo zacofana w stosunku do Starego Świata, nawet Zulusów, którzy opanowali metalurgię. W tym kontekście nie mogą dziwić podboje Corteza i reszty awanturników z Estramedury - takiej hiszpańskiej" Siczy Zaporoskiej" z jej "złotego okresu".
  25. Aż takim nieprzytomnym idealistą nie jestem: https://www.rp.pl/Polityka/308049950-NIK-Chaos-w-Panstwowym-Gospodarstwie-Wodnym-Wody-Polskie.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...