Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    614
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Zawartość dodana przez venator

  1. Nie no, Grunwald wiecznie żywy... Najważniejsze nasze święto państwowe czyli Dzień Niepodległości to faktycznie rocznica powstania, mało krwawego, a które przyniosło ogromne korzyści... A jeśli chodzi o sukcesy gospodarcze to cóż...dobrze gospodarczo sobie radziliśmy pod obcym butem (zabory), a i okres początkowego i środkowego PRL-u to też dosyć dynamiczny rozwój gospodarki. Takie powstanie styczniowe, to obok klęski militarnej i politycznej, przyniosło w zaborze rosyjskim, paradoksalnie, szybki rozwój przemysłu i oznaczało awans cywilizacyjny dla milionów Polaków. Podobnie zresztą jak powstanie PRL. Także zależy jak powieje wiatr historii.
  2. Okrzyknęła je endecja, wykorzystując słowa Stanisława Stroińskiego, po to tylko aby uderzyć w Piłsudskiego. Wg. endeckiej propagandy niby trzeba było aż Opatrznośc boskiej, a nie porządnego ordre de batailie i ofiarnego jego wykonania przez żołnierzy, aby pokonać Bolszewika. Tak o tym napisał Ignacy Daszyński: Gdyby jenerał Weygand mieszkał w Polsce, co roku Polacy szliby 15 sierpnia do jego drzwi i co roku całowali by go po rękach za to, że to on, a nie Piłsudski zwyciężył [...].Ale ponieważ jen. Weygand mieszka we Francji, więc obmyślono „Cud nad Wisłą”, zrobiono po kolei jen. J. Hallera, Sikorskiego, ks. Skorupkę, a wreszcie Matkę Boską zwycięzcami, byle tylko nie zawdzięczać Piłsudskiemu ocalenia. Pomijając już kwestie zasług poszczególnych generałów, a zwłaszcza sporu historyków na osi Rozwadowski-Piłsudski, samego Piłsudskiego i jego otoczenie określenie "cud nad Wisłą" irytowało. Także znając dosadny język Marszałka, zapewne niewybrednie skomentowałby to "dzieło" NBP. Abstrahując od powyższego - współcześni rządzący, którzy patriotyzm odmieniają przez wszystkie przypadki co zrobili aby uczcić to niezwykłe zwycięstwo, które być może zdecydowało o tym, że nie gadamy w urzędowym rosyjskim? Miało powstać muzeum bitwy (w zasadzie całej wojny), w Ossowie. Troszkę od kolegów historyków, zaznajomionych bliżej z tematem tej inwestycji, dowiedziałem się jak się do tego zabrano. I niestety poraz kolejny znowu przypomniał mi się nieśmiertelny kawałek z Barei o koniaczku i słomianych inwes..MIS-iu.
  3. Dokładnie ta granica to 9200-9400 m n.p.m. gdzie PO2 mm/Hg <40. Należy jednak pamietać, że wysokość ciśnieniowa jest różna od wysokości bezwględnej, a to ze względu na różną grubość troposfery. Szczyty położone blisko równika mają niższą wysokość ciśnieniową niż bezwględną, na odwrót przy biegunach. W dodatku wys. ciśnieniowa zmienia się wraz z porą roku (dokładnie wpływem temp.). Jest to szczególne istotne dla alpinistów, którzy chcą zdobyć najwyższe szczyty Ameryki Płn i Antarktydy, odpowiednio Denali i Mt Vinson. O Denali (Mt McKinley), który jest przecież niskim sześciotysięcznikiem mówi się, że "kopie" w głowę jak niski siedmiotysięcznik. Wg. modelu standardowego w oparciu o ISO 2533:1975, Denali (6190 m n.p.m.) ma ciśnieine 460 hPa, a Aconcagua (6961 m n.p.m.) ma 413 hPa. Jednak teoretyczny model atmosferyczny to jedno, a rzeczywista atmosfera to drugie. Zimą wysokość ciśnieniowa dla Denali jest jak dla szczytu ok. 6900 m n.pm. W przypadku Aconcagui te wahnięcia są bardziej łaskawe. Zimą to jest wys. 7000 m a latem wys. ciśniniowa spada w okolicy 6500 m. Ekstremalny jest przykład Mt Vinson (4892 m n.pm.). Szczyt niewiele wyższe niż Mt Blanc ma zimą wysokość ciśnieniową ok. 6000 m.np.m. W styczniu wys. ciśnieniowa K2 jest taka jak fizyczna wysokość Everestu, więc zimowe zdobycie K2 jest ogromnym wyzwaniem. Do 8611 trzeba jeszcze "doliczyć" w pewien sposob 200-300 m. Dodam, że spore zasługi dla badań nad wpływem wysokości ciśnieniowej na fizjologie człowieka miał i ma Wojskowy Insytut Medycyny Lotniczej w Warszawie. W trakcie przygotowań do II misji kosmicznej w ramach programu Interkosmos (lot Hermaszewskiego i Klimuka Sojuzem 30 na stacje Salut 6), opracowano urządzenie Fizjotest. Obecnie jest już IV generacji. Składa się min. z komory ciśnieniowej, ergometru rowerowego Siemens sterowanego przez Fizjotest IV produkcji WIML-Medipan i aparatu rejestrującego wskaźniki krążeniowo-oddechowe Ergo-Oxyscreen Jaeger. A wracając do tematu wątku: Pierwsze zdjęcie powierzchni Marsa przesłane przez sonde Mariner 4: To pierwsze zdjęcie Marsa z bliska. Uzmysławia jak jednak wielki postęp zrobiliśmy.
  4. Już paleolityczni łowcy wiedzieli co to zasadzka, podstęp, zaskoczenie. Do tego nie potrzeba przewagi liczebnej, a taktycznego sprytu i determinacji. A jak odróżnić jednych od drugich, zwlaszcza w materiale kopalnym o charkterze niesakralnym? Przypominam, że obowiązek obrony ojczyzny jest powszechny, pomimo zniesienia zasadniczej słżby wojskowej, więc wojownikiem w pewnych okolicznościach może zostać niemal każdy cywil Ale chciałby zaznaczyć jedno - wg niektórych, bardz o ciekawych teorii, grupa która w znacznej mierze zadecydowała o sukcesie h. sapiens to byli wojownicy. Badania E. Moreno wskazują, że pierwszą grupą, która opuściła Afryke i po dzisiątkach tysięcy lat, zdominowala w efekcie świat, to była grupa wojowników. Wojna jest wpisana w nasz sukces ewolucyjny. Mimo wszystko, procentowo to był systematyczny spadek liczby ofiar. A im wyższą kulturą techniczną i organizacją aparatu przemocy dysponował napastnik, tym mniejszą liczbą ludzi musiał dysponować. Trudno porównać. Dać neolitycznym rolnikom XX wieczną broń, to swoich wrogów wytłukliby do imentu. Za systematyczny spadek brutalizacji odpowiada natomiast coraz sprawniejszy aparat państwowy.
  5. Z historii, panie kolego. W neolicie, w plemiennych wojenkach, wyżynano nawet 50 do 70 % populacji. W czasie drugiej wojny światowej , pomimo dysponowania bronią o xxx razy większym potencjale niż tą z neolitu, zabito "ledwie" 3% populacji. Nawet nasze podwórkowe statystyki wyraźnie wskazują, że ludzkośc łagodnieje. W PL od okresu międzywojennego do dzisiaj liczba zabójstw spadła w najbardziej skrajnych statystycznie regionach o 5 razy. My łagodniejemy. Jako ludzie. Przez znaczną część historii świata raczej równowagi nie było. Owa równowaga potencjałów to raczej postnapoleoński świat kongresu wiedeńskiego. Zaczął on jednak erodować gwałtownie wraz z I woj. światową, a ta erozja trwa do dziś. Właśnie. Całe to trzymanie bałkańskich narodów pod butem, w imię równowagii potencjałów mocarstw, doprowadziło w zncznej części do bałkańskiego kotła. Oczywiście swój w znacznym stopniu negatywny wpływ miały jeszcze kwestie religijne.
  6. W cytowanym artykule są jednak głosy sceptyczne, jak ten François Lanoë. Młodsze narzędzia mogły zostać przemieszczone do starszych warstw poprzez działanie czynników zewnętrznych, np. zwierząt. Niewykluczone, że miało miejsce wiele nieudanych fal kolonizacji, które nie pozostawiły śladów genetycznych u współczesnej ludności, mówi Ardelean. Przestrzenie Ameryki Północnej nie dawały takiego bonusu jak ocieplana przez ciepłe prądy oceaniczne Europa. Nie wiem czy można tam wyróżnić glacjalne refugia, które występowały np. w Europie. A i tamtejsza megafauna to nie były przytulaki : https://pl.wikipedia.org/wiki/Niedźwiedź_krótkopyski#/media/Plik:ArctodusSimusReconstruct.jpg Chyba tylko amerykańskiej.
  7. Mnie także, zwlaszcza hipotezy Hamerhoffa, za bardzo pachną filozofią. Choć są bliskie Spinozie, jednego z największch myślicieli Zachodu, któremu nieobce były sympatie do racjonalizmu. To jednak: https://pl.wikipedia.org/wiki/Panpsychizm jest to empirycznie temat trudno uchwytny.
  8. Jest jeszcze kwestia A co z hipotezą kwantowej natury mózgu i przeniesieniem ludzkiej świadomości (splątanie kwantowe) w dowolne "miejsce" czasoprzestrzeni? (hipoteza Hamerhoffa-Penrosa o kwantowej naturze mikrotubuli). Nie trzebaby było, o ile dobrze to rozumiem, teleportować mózgu, bo "ta druga" świadomość już tam jest: https://mlodytechnik.pl/technika/28383-kto-jest-swiadomy-my-czy-czasoprzestrzen Cyt z art: "Obecność mikrotubuli w hipotezie Penrose'a - Hameroffa modyfikuje lokalnie czasoprzestrzeń. Ona "wie" o tym, że jesteśmy i może na nas wpływać, zmieniając kwantowe stany w mikrotubulach. Da się z tego wywieźć egzotycznie brzmiące wnioski. Na przykład takie, że wszelkie zmiany struktury materii w naszej części czasoprzestrzeni dokonane przez świadomość, bez opóźnienia w czasie, teoretycznie mogłyby zostać odnotowane w dowolnie odległej części czasoprzestrzeni, np. w innej galaktyce." Można oczywiście podchodzić do tego sceptycznie gdyż : "Fizycy jednak byli i są sceptyczni wobec kwantowych hipotez dotyczących mózgu. Nawet bowiem w laboratoryjnych warunkach kriogenicznych utrzymanie koherencji stanów kwantowych dłużej niż ułamek sekundy to wielkie wyzwanie. A co dopiero w ciepłej i wilgotnej tkance mózgowej?" Ale: "Jednak zdaniem Matthew Fishera z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, cytowanego w tym samym grudniowym artykule "New Scientist", problem koherencji mamy szansę rozwiązać dopiero wtedy, jeśli zejdziemy niżej, na poziom spinów atomowych. Konkretnie ma on na myśli spin w jądrach atomowych fosforu występującego w cząsteczkach związków chemicznych ważnych dla funkcjonowania mózgu. Fisher zidentyfikował pewne reakcje chemiczne, zachodzące w mózgu, wytwarzające teoretycznie fosforanowe jony w stanach splątania. Sam Roger Penrose uznał te obserwacje za obiecujące, choć wciąż woli hipotezę mikrotubuli." Jest jeszcze kwestia produkcji biofotonów w mózgu. Być może część komunikacji w mózgu oparta jest o sygnały optyczne. Biofotony mogłyby być splątane kwantowo. Powyższe hipotezy (choć produkcja bifotonów ) to fakt: https://www.technologyreview.com/2017/09/06/149285/are-there-optical-communication-channels-in-our-brains/ byłyby natomiast też ukojeniem dla wierzących, bo w jakiś sposób można byłoby wytłumaczyć istnienie "duszy", jako naszej świadomości istniejącej także pozacieleśnie.
  9. Czy autorzy prognozując olbrzymią zmiane strukturty wieku oparli się na badanich prognozowanej średnie długości życia przekrojowych czy kohortowych? Te drugie są znacznie trudniejsze do przeprowadzenia, ale też i dają znacznie ciekawsze wnioski.
  10. Sam teleskop (jako lustro + bebechy) JWST jest gotowy do pracy w zasadzie od 2017 r. Największym wyzwaniem okazała się jednak osłona przeciwsłoneczna. Z 300 punktów potencjalnych awarii aż 150 dotyczy osłony! Makabra. Niestety inaczej się nie dało, owiewka Ariane 5 ma swoje ogranczenia. Początkowy, śmiesznie niski budżet był częścią polityki Goldina, ówczesnego administatora NASA zgodnie z którym misje NASA miały być projektowane "szybko, tanio, skutecznie". To była fascynacja Doliną Krzemową. O ile taka polityka doprowadziła do obniżenia kosztów wielu programow, to ponoć już wtedy w NASA część zdawała sobie sprawę, że ten program będzie przynajmiej dwukrotnie droższy niż Huble. I tak jest w istocie. Tylko jeśli wtedy powiedzianoby, że potrzebujemy na Webba jakieś 10 mld $, to Kongres nie przyznałby takich pieniędzy. Taki realpolityk w wykonaniu NASA. Sam teleskop stał się także zakładnikiem naukowców, z których większość traktowała dostęp do JWST jako "ostatni etap kariery". I w ten sposób złożoność projektu ogromnie wzrastała. Głównym wykonawcą JWST jest Northrop Grumann. Firma wcześniej nie miała żadnego doświadczenia w budowie teleskopów. W projekt weszła przejmując korporocje TRW, odpowiedzialną za wczesne pracę nad JWST, mającą na koncie obserwatorium Chandra czy wreszcie poczciwe Pioniery. Ale najważniejsze, że TRW projektowałai budowała satelity Orion SIGINT, ściśle tajne satelity szpiegowskie. Te są wyposażane w rozkładane czasze o szacunkowej średnicy nawet 100 metrów. I właśnie ta umiejetnosć TRW to była największa wartość dodana. Mimo wszystko złożoność najbardziej skomplikowanego obiektu jaki ludzkość wyniesie w Kosmos, była i jest wyzwaniem nawet dla speców z TRW. Choć jest jeszcze jedna możliwość. TRW projektując satelity SIGINT z całą pewością, przynajmniej w części, była opłacana z tzw. czarnego budżetu Pentagonu. Tylko w 2016 r czarny budżet wyniósł blisko 68 mld$. Po prostu TRW mogło mieć o wiele większy budżet niż kasa z NASA. A w projekcie JWST najwięcej idzie na wydatki dla wysokowykwalifikowanej kadry - ktoś musi przperowadzić te tysiące testów.
  11. Ja bym napisał nawet, że z d...albo kompletnie od czapy. Już pod koniec średniowiecza łuki zaczęły uchodzić za broń całkowicie anarchroniczną. No tak ale wśród Francuzów było też sporo łuczników bo aż 4 tyś (przynajmniej wg. kroniki wg Jehana de Waurina). Przyczyny klęski Francuzów były o wiele bardziej skomplikowane niż tylko użycie długiego łuku. Całkiem ciekawa analiza (łuk, Azincourt), acz mam wątpliwosci czy rzeczywiście angielskie flanki pod Azincourt były dobrze osłaniane przez las: https://mitowiecze.wordpress.com/2012/08/06/dassafasdfsdfd/ Energia kinetyczna kuli z nawet wczesnej broni palnej była nieporównaine wyższa od energi strzały z łuku. Badania eksperymentalne karabinów czarnoprocohwych ze zbrojowni z Grazu (jednej z najwspanialszej w Europie), wskazują, że kula wystrzelona z holenderskiego ciężkiego muszkietu lontowego z pocz. XVII w. dysponowała energią kinetyczną tuż po opuszczeniu lufy (ok 420/ 440 m/s), nawet dwukrotnie większą od pocisku 7,62x39 mm (czyli z kałacha). Aczkolwiek trzeba pamietać iż była to broń gładkolufowa, a mało aerodynamiczne kształty pocisku, brak ruchu wirowego, powodował błyskawiczny spadek energii pocisku (dlatego taką rewolucją było masowe wprowadzenie broni gwintowanej). Wspólczesne kompozytowe łuki bloczkowe osiągają ok. 100 m/s prędkości wylotowej. 4x mniej od prymitywnej broni palnej z przełomu XVI, XVII w. Kiedy dostrzeżono jaka moc tkwi w prostej chemii, szybko porzucono łuki. Ich jedyną przewagą była szybkostrzelność, całkowicie wyeliminowana w XIX w wraz z wprowadzeniem broni odtylcowej. W Europie bojowo ostatni raz zastosowano łuki podczas kampanii napoleońskiej, w Ameryce Płn. Indianie szybko poznali sie na mocy broni palnej, szybko porzucając jak się da łuki i włócznie. Łuki były równie podatne na warunki atmosferyczne co wczesna broń palna (wpływ ograniczono przez wprowadzenie zamka kołowego, skałkowego, a wyeliminowano przez kapiszonowy), oferowały mniejszą siłę penetracji zbroi i wymagały znacznie dłuższego szkolenia. W medycynie obecnie podział jest na rany postrzałowe niskoenergetyczne rany gdzie prędkośc wynosi >600 /s i wysokoenergetyczne gdzie jest <600 m/s . Przy balistyce żywego celu w przypadku broni wysokoenergetycznej kluczowy jest szok hydrostatyczny i powstanie kanału chwilowego. To on jest bardzo śmertelny z pwodu rozległości obrażeń. Tyle, że prędkości rzędu 600 m/s z łuku są nawet dzisiaj nie osiągane. kurtka na wacie. Powinno być na odwrót.
  12. Część traktuje to po prostu jako lokatę kapitału, a część jako ekstrawagancje np. spełnienie marzeń z dziecinśtwa. Na Księżyc nie poleciałem za to mam joystick z Apollo 11. Kto bogatemu zabroni? Ale nie doszukiwałbym się tu jakiś wielkich ekstrawagancji. Poza tym takie zaawansowane kolekcjonerstwo wymaga jednak włożenia sporo wiedzy w kolekcjonowaną materię. To RHC z misji Apollo 14: A tak ogólnie uważam to za rewelacyjny zabytek. Zwłaszcza, że ma taki kontekst historyczny!
  13. W nawiązaniu do tematu wrzucam link do kalkulatora szans istnienia obcej cywizacji. Kalkulator jest oparty o dwa modele, znane już równanie Drak'a oraz nowy o model, który jest przedmiotem tej dyskusji: https://www.omnicalculator.com/physics/alien-civilization Nowy model, którzy autorzy artykułu o którym jest dyskusja, Westby i Conselice nawzwali astrobiologicznymi granicami kopernikańskimi, opiera się o następujące równanie: N = N* * fL * fHZ * fM * (L/τ') Więcej tu: https://www.omnicalculator.com/physics/alien-civilization#the-astrobiological-copernican-limits-a-new-perspective Najbardziej w tym wszystkim problematyczna jest liczba L - czyli średni czas życia zaawansowanej, komunikatywnej cywilizacji, bo inne kwestie prędzej czy później da zapewne się, choćby z dużym prawdopodobieństwem, ogarnąć. Jeśli chodzi o cywilizacje to otwarte pozostają kwestię co znaczy zaawansowana i komunikatywna, ale przede wszystkim średni czas trwania? Tutaj zawodzą nawet ziemskie analogii. Cesarstwo rzymskie upadło, ale częśc jego spuścizny w znacznym stopniu przeniknęła do późniejszego, na pierwszy rzut oka mniej zaawansowanego świata. To ewidentna słabość owego równania. Niestety. Tutaj sceptycy maja racje. Ciekawe jest wzięcie natomiast pod uwagę metaliczności gwiazd. Ps. W "Kontakcie" Carla Sagana zaawansowana cywilizacja pochodziła z systemu Wegi. Wg. owego kalkulatora szanse na zaistnienie tam cywilizacji zdolnej do kontaktu z nami są jak 1:14 mln. Mniej niż szansa na szóstkę w totka. Kurcze, jednak samotnośc...Choć może to dobrze? A tak to miłej zabawy...
  14. Dwa lata temu pewna dziewczyna, ze ścisłej czołówki krakowskiego wspinania sportowego, spadła z 3 metrów na drodzę Brzózka na Sukiennicach w Sokolikach (Rudawy Janowickie). To najłatwiejsza droga na tej skale. Szczęście w nieszczęściu, że złamała tylko rękę bo tamtejszy granit jest bardzo twardy. Najwybitniejszy taternik lat 50-tych w Polsce i jeden z najwybitniejszych w ogóle w naszej historii (wtedy również w europejskiej czołówce) , Jan Długosz, zginął na prostej drodze taternickiej, grani Kościelców. Ta śmierć, w bardzo łatwym (dla Długosza) terenie, spowodowała mase spekulacji, min. że podobno ktoś go zepchnął i inne sensacje. Ludzie nie chcieli wierzyć, że Długosz, człowiek który rok wcześniej rozwiązał jeden z najwiekszych wówczas problemów alpejskich (z Brytyjczykami rzecz jasna) ubił się w takim terenie. Tyle, że to był nieszczęśliwy wypadek. Zdarza się. Nie tylko ludziom. Kilkadzieisąt lat temu w Schronisku w dol. Żarskiej w Tatrach Zachodnich, pdczas Sylwestra odpalono materiały pirotechniczne. Na stokach Barańca Wlk. spłoszone stado kozic, na swoim doskonale znanym terenie wpadły w oblodzony żleb i pomimo swoich naturalnych zdolności ubiły się jedno po drugim. Zginęło coś chyba ok . 9-10 sztuk. Grawitacja jest nieubłagana dla wszystkich i wszystkiego. Nawet jest takie górskie powiedzenie: "Ekspercie. Pamiętaj, lawina nie wie, że jesteś ekspertem!" Jeśli chodzi o "radosny koniec" to w środowisku ten temat jest od dawna mocno obecny. Jeśli moge polecić literaturę na ten nieco egzystencjalny temat to wyjątkowe są dwie pozycje, wybitnych brytyjskich alpinistów: "Dzika Arena" Jo Taskera oraz "Dotknięcie pustki" Jo Simpsona. Na podstwie tej ostatniej nakręcono całkiem udany film, "Czekając na Joe". Najwyższa nagroda w literaturze górskiej, nagroda Boardmana-Taskera, odpowiednik Hugo-Nebula w literaturze fantastycznej, ustanowiona jako pamiatka po dwóch wybitnych alpinistach ibrytyjskich i utalentowanych pisarzach, jako jedna z pierwszych wpadła w ręcę innego Brytyjczyka, właśnie Joe Simpsona. Jakoś w latach 70-80 tych Brytyjczycy bylyi płodni i wspianczkowo i pisarsko. Polacy wówczas w sumie też, przede wszystkim w himalaizmie. A podsumowując. Dlaczego tak kochamy Góry? Bo góry to spokój...harmonia...wspomnienia...optymizm...oderwanie od codzienności...to wiara : https://www.youtube.com/watch?v=qir0528tnZc Proponuje obejrzeć do końca, he,he. (wg. górskiego savoir vivre wulgaryzmy podczas sfilmowanej akcji są uzasadnione zastanymi okolicznościami ) Ps. Nadal jest wyzwaniem jeśli chodzi o drogi inne niż klasyczne. Astro, masz chyba "ścisły" umysł, to odpowiedz mi proszę dalczego (w sumie do niedawna), w środowisku polskich alpinistów była tak duża nadreprezntacja przedstawicieli zawodów "ścisłych", technicznych: Wanda Rutkiewcz- inż.elektronik; Krzysztof Wielicki - inż. elektronik; Wojciech Kurtyka - inz. elektronik; Jerzy Kukuczka - jako jeden z nielicznych bez studiów, ale technik elektromonter; Andrzej Zawada - geofizyk, sejsmolog; Eugeniusz Chrobak - inżynier, Zygmunt Heinrich - inz. budownictwa; Wojciech Wróż - mgr fizyki, spec.aparatury medycznej; Tadeusz Piotrowski - inż; Ryszard Pawłowski - inż. elektryk; Piotr Pustelnik - inż chemik; Piotr Morawski - dr nauk chemicznych; Leszek Cichy - geodeta, pracownik naukowy PW; Marcin Kaczkan - dr inż. elektroniki; Aleksander Lwow - inż; Andrzej Czok - inż. elektronik. Wymieniłem ludzi stanowiacych znaczną część trzonu polskiego himalaizmu z jego złotego okresu. Dlaczego wiec ludzie, którzy w swej pracy naukowej i zawodowej musieli kierować się ścisle logiką o matematyką wybierali tak niedorzeczną jak wspinanie działaność? Zawsze mnie to zastanawiało. "Humanistów" jest znacznie mniej, z owego okresu to Artur Hajzer - kulturoznawca, Maciej Berbeka - artysta malarz. "Statystykę" zaburza trochę środowisko zakopiańskie, tam wielu wspianczy od młodości zawodowo było związanych z górami. I tak się dzisiaj już dzieje.
  15. Problem to nie tylko węgiel kamienny, ale też brunatny. W Polsce z węgla brunatnego, "najbardziej" brudnego, pochodzi 8709 MW mocy. I ten węgiel się wyczerpuje. Około 2030 r. nastąpi skokowy spadek mocy elektrowni PAK, poprzez planowe wyłączenie elektrowni Pątnów, Konin, Pątnów II. Pomostem energetycznym ma być odkrywka Ościsłowo, ktróa pomoże przejść na OZE. Ok. 2037 r .PAK ma być już "czysty". W 2044 r. zamkną też Turów. Problemem jest Bełachatów, 25 pod względem wielkości elektrownia na świecie. 5298 MW mocy. Bełchatów ratuje swój żywot poprzez ryzykowną inwestycje w złożę Złoczew, ale nawet jeśli i ono powstanie to kiedyś się wyczerpie. Po 2045 r. Bełchatów nie bedzie miał czym palić. Jedynym wyjściem jest budowa w ty miejscu EJ, która powinna być teraz absolutnym priorytetem. Ale paierów na EJ się nie robi bo jest w przygotowaniu Złoczew. Indolencja i krotkowzroczność władz jest zatrważająca. Nie tylko obecnych. Gdy powstawał Bełchatów podjęto decyzję o budowie EJ Żarnowiec. Obydwie inwestycje był nowoczesne i miały wyznaczać trendy energetyczne. Niestety ale uwalenie Żarnowca to jeden z największych błędów transformacji ustrojowej , a uzasadnienie dla tej decyzji liczyło, o ile dobrze pamiętam całe 2 strony. I to pomimo pozytynwego audytu z Zachodu. Dziś technologii i doświadczenia w budowie EJ musimy szukać zagranicą. A jeszcze obraliśmy ryzykowny kierunek...u kolejnego wielkiego brata.
  16. Oj źle życzysz środowisku wspianczkowemu Na szczęście jest to ten typ działalności człowieka, który wymaga myślenia, bo tam w górze każdy odczuwa jak nieubłagana jest grawitacja. A przeciętnemu Januszowi na wolnym na szczęście się nie chcce. A bez asekuracji to Twoje życznie nie zostanie spełnione, bo nasi przodkowie dawno temu zeszli z drzew, co skutkuje wbudowanym lękiem przed wysokością. We wspianiu nawet zadeklarowany humanista musi nauczyć się rozkminiać prosty jak cep wzór na współczynnik odpadnięcia F - teraz to już nie ma aż tak dużego znaczenia, bo liny są bardzo wytrzymałe i poddawane rygorystycznym badaniom laboratoryjnym, ale w czasach gdy liny był konopne czy sizalowe miało to ogrmone znaczenie. Trzeba się orientować w którym kierunku będa oddziaływć siły na asekuranta po to aby prawidłowo założyć punkt kierunkowy czy jaki założyć typ stanowiska samonastawnego. W wysokich górach dochodzi jeszcze taktyka działania, podstawy meteorologii, glacjologii etc. Żeby nie być monotematyczny to równoważną do poważnego wspinaia działalnościa jest choćby żeglarstwo czy szybownictwo, czyli wszędzie tam gdzie wykorzystujemy przede wszystki mózgowncię do zmagania się z siłami natury. A przy okazji i szacunek do przyrody bardzo wzrasta. Bardzo to uprościłeś. Teorii powstania np. ptasiego lotu jest kilka i żaden nie zakłada ucieczki przed drapieżnikami jako czynnika determinującego. W teorii proavis ptaki wyweoluowały z teropodów, a skrzydła miały być adaptacją do skaczącego sposobu polowania (podobnie jak u owadów.). Każdy zaś zakłada lot jako oszczędność energii podaczas przemieszczania się. Ale występuje też problem kolibra, ptaka co lata jak owad. Nie odkryto chyba do tej pory żadnych kopalnych form pośrednich. Kolejna zagadka ewolucji. W wodnym świecie może być podobnie. Jeśli wyewoluuje aeroplankton to możliwe, że i powstaną organizmy nim się odżywiające. Który gatunek pierwszy opanuje technikę lotu (niekoniecznie aktywnego) ten na starcie będzie miał przewagę w postaci przynajmniej czasowego braku konkurencji. Dobrym przykładem są mistrzowie latania jerzyki, które żywią się grubszą częścia areoplanktonu. Pudło. W dzieicństwie najwieksze wrażenie zrobił na mnie Haldeman i jego "Wieczna wojna". Kosmos, wojna, dylatacja czasu i dramat bohatera. Świetny materiał na film z gatunku twardego sci-fi. Tylko żeby nie brał się za niego Ridley Scott, o czym marzył od dawna. Po jego "Prometeuszu" widać, że chyba czas na emkę. Jak wbije się w drogę Tyranosaurus rex, jedno z pierwszych w Polsce VI.7. to nie wykona nawet dwóch ruchów . Ale przeciętnie wysportowany człowiek jest wstanie pokonac trudności za IV, tylko o tym nie wie. Powie Ci to każdy instruktor wspinania. Jeszcze jeden dowód, że ewolucyjnie jesteśmy mocno uniwersalni jako organizmy. Cyjanobakteria wrzuciła filmik o ewolucji waleni, ja wrzucę trochę krótszy: https://www.youtube.com/watch?v=8cn0kf8mhS4
  17. Np. hipoteczne napędy - Alcubierra, tunele czasoprzestrzenne. Zwracam uwagę na pierwszy wyraz. Nie upieram się, że coś takiego jest praktycznie wykonalne, ale też nie można tego w 100 % wykluczyć. Nawet wulkanizm tak niewielkiej planet jak Ziemia jest w stanie dostarczyć tyle energii aby powstało bogate środowiskowo życie. Nie wiem, nie jestem jasnowidzem. Ale atmosfera tak. Wodny świat to prawdopodbnie gęsta atmosfera, ułatwiająca unoszenie. W mniej gęstym ośrodku niż woda, przemieszczanie się na odległość będzie wymagało mniej energii. Na Ziemi ponoć 50 letni albatros wędrowny ma za sobą średnio 6 mln km pokonanej odległości. I jest mistrzem w wykorzystaniu ekonomiki siłł. Takie stworzenia moga się przemieszczać od łowiska do łowiska, nad wodą, lub od wysepki do wysepki. W wodnym świecie orbitującym wokół czerownego karła, gdy planeta bedzie miała zsynchronizowany obrót z gwiazdą mogą wystąpić niezwykle silne wiatry. Takie hipotetyczne stworzenia również mogą to wykorzystać. Jedyny sens w ewolucji to replikacja helis DNA. Idąc za Harrarym: zwierzę które w myśl "sensu" ewolucji odnisoło olbrzymi sukces to kura domowa, której ponoć jest już 25 mld na Ziemi. Niewątpliwy sukces. Ale czy z punktu widzenia kury w przemysłwowym kurniku, gdzie "żyje" w warunkach biegunowo odmiennych od jej natrury, ten ewolucyjny sukces ma sens? Wspinam sie od ponad dwudziestu lat i faktycznie zastanawiam się czy nie ma w ty ziarna prawdy. Np. taka Cynthia Plaster Caster od 50 lat gromadzi gipsowe odlewy penisów sławnych ludzi. Nie wiem czy to mniej czy bardziej idiotyczne niż wspinanie ale na pewno bezpieczniejsze! https://en.wikipedia.org/wiki/Cynthia_Plaster_Caster Zawody w czym? W bieganiu po stromym stoku na krótkim dystansie to rzeczywiście, kozica bedzie górować. Ale na pewno nie we wspinaniu, bo kozice się nie wspinają. I nie w górskich maratonach bo padną z wyczerpania. Wielokrotnie będąc w Tatrach, czy też (niestety znacznie mniej niż bym chciał) w Alpach czy na Kaukazie podziwiałem te zwierzęta (kozice, koziorożce) za ich wytrzymałość, zwłaszcza na trudne warunki atmosferyczne czy też siłę eksplozywną. Są w stanie podbiec spintem pod naprawde stromę stoki. Panowie, ale kozica nie poradzi sobie z trudniejszą drogą z kursu taternickiego, bo nie wyobrażam sobie kozicy np. w kominie Kiszkanta na drodze Surdela na MSW. Nie mówiąc od trudniejszym wspinaniu sportowym. Budowa anatomiczna racic kozic umożliwia im poruszanie się na drodze o nastromienu nawet 70 st. To bardzo dużo wśród zwierząt kopytnych. Ale wybaczcie, to nie jest wspinnaie. Stromsze odcinki skalne kozica poprostu przeskakuje, a jak nie da rady to jest bezradna. Nie ma chwytnych i silnych dłoni jak człowiek tylko racice. Ścisłe przystosowanie do określonego środowiska naturalnego. Aż tyle i tylko tyle. W Polsce zwierzęciem symbolicznym dla taterników nie jest bynajmniej kozica a pomurnik, piekny ptaszek z rodziny kowalików, także płochacz skalny i orzechówka. Te dzięki skrzydłom wlecą tam gdzie kozica rady nie da, w przeciwieństwie do cżłowieka. Ps. Przypomina mi sie anegdota opowiedziana przez Krzysztofa Wielickiego - ze cztery dekady temu wspianli się w skałakach w Rzędkoiwcach. Do domu wracał pijany miejscowy. Spojrzał na łojantów dzielnie walczących z grawitacją na występach skalnych i rzekł: -k...a, j**ana ludzka rasa, wszędzie wlizie...!!
  18. Czyli nie czytałeś ale założyłeś a priori, że to bzdury wyssane z palca. Gdyby to było gdybanie takie jak moje a propos cywilzacji wodnych, albo głupawy artykulik w jakimś szukającym taniej sensacji pseudo-popularnonaukowym portalu, to machnął bym na to ręką. Ale jest to artykuł w szanowanym czasopiśmie naukowym, ktory przeszedł recenzje naukową. Oczywiście recenzja nie wykryje sprytnego oszustwa, bo to nie jej rola. Ciebie rzucanie wobec autorów, w sumie inwektyw, nic nie kosztuje, bo robisz to całkowicie anonimowo. Nie uzyskasz dostępu do artkułu aby obnażyć to "oszustwo naukowe". Najłatwiej zasłonić sie zupełnie nieweryfikowalnymi argumentami typu "moje doświadczenie", zamiast spróbować przeprowadzić jakąś rzeczową kryrtykę, obliczenia etc. Może są precyzyjne stwierdzenia, czytałeś? Moich postów zresztą też nie czytałeś --> kominy hydrotermalne (energia). Z góry założyłeś, że wodny świat będzie pozbawiony nawet skrawka lądu..Poza tym, czy ewolucja kieruje się sensem? Ile jest ślepych uliczek? Mimo wszystko wysoki wulkanizm super-ziem, może sprzyjać powstawaniu spuer-wulkanów. A te moga wystawać ponad ocean, tworząc atrakcyjne wysypy. Wykluczysz w 100% taki scenariusz? Poza tym nie doceniasz ryb, w kwestii opuszczania swojego, wodnego środowiska. Pewien sum (clarias batrachus) wyłazi nawert na ląd, gdzie przemieszcza się na spore odległości. Nie ucieka przed drapieżnikami, sam poluje. Na Florydzie jest niezłym utrapieniem. Ale ogólnie, pewnie nie doczytałeś moich postów Napisałem, że wg. mnie woda nie sprzyja rozwojowi inteligentnego życia. Dla nas tak. Teoretycznie ograniczenia związane z prędkością światła można ominąć. Mało prawdopodbne aby taka cywilizacja zaistniała ale czy da się wykluczyć w 100%? Mogą być bardzo inteligentne bo krótko żyją? Ośmiornice rozwiązują te same problemy od 300 mln lat. Niewiele się zmieniły. Dokładnie. Wskazują na to cohćby badania Alana Walkera: https://kopalniawiedzy.pl/szympans-miesnie-czlowiek-sila,7173 Weźmy wspinanie, wydawałoby się domenę małp. Chyba najlepszyobecie wspianacz sportowy/w tradzie świata, Adam Ondra, w akcji: https://www.redbull.com/pl-pl/episodes/age-of-ondra-cz1-reel-rock-s5-e2 Nie za bardzo wyobrażam sobie małpę (jakąkolwiek) pokonującą taką drogę. Czego, bo proces odkrycia struktur DNA wymagał wielu wcześniejszych odkryć? Do wszystkiego potrzebna była przede wszystkim inteligencja.
  19. Dlatego też wspomniałem o kominach geotermalnych. I faktycznie, super-ziemie mogą mieć intensywny wulkanizm, a łańcuchy wulkanów mogą nawet wystawać z głębokiego oceanu. Główny powód, jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenia ziemskie, ktróre działąją na minus w kwestii podwodnych cywilizacji technicznych to to, że wodne środowisko raczej nie sprzyja rozwojowi mózgu. Woda jest środowiskiem dużo bardziej stabilnym co nie sprzyja tworzeniu zaawansowanego aparatu ruchu. Na Ziemi mało które zwierzę morskie ma dobrze rozwinięty mózg. Walenie zeszły z lądu do wody. Najbardziej zaawansowane są ośmiornice. Stopień encefalizacji (EQ) jest nawet wyższy iż u goryla, ale nie do konca odzwierciedla to faktyczną inteligencje. Wzrok u części gatunków jest bardzo dobry i posiadają chwytne ramiona. Z drugiej strony stopień propriocepcji jest u nich bardzo niski. Ośmiornica zna położenie swoich ramion jedynie gdy na nie patrzy, co wynika z budowy układu neurologicznego, a także nie ma zdolności sterognozji. Tylko te dwie neurologiczne cechy powodują, że jest mocno uzależniona od wzroku, jeśli chce wykonywać złożone czynności. Ogólnie słabo jak na miliardy lat wodnej ewolucji. Na lądzie było dużo większe przyspieszenie. Tylko, że dno w światach oceanicznych może być naprawdę głęboko. Na tyle, że wykształcą się tam osobliwe formy lodu.
  20. Ta liczba to z tego artykułu czyli z pupy, czy to Twoje wyliczenia? Jeśli tak to pochwal się jak tego dokonałeś, jeśli nie z pupy? Zadam jeszcze jedno proste pytanie? Przeczytałeś ten artykuł w "Astrophysical Journal" czy ot tak sobie fekalizujesz (parafrazując oczywiście Twoja ocenę przedmiotowego atykułu)? Twoje sformułowania są dosyć kategoryczne...., zwłaszcza, że wzmiankowany artykuł w pewnej mierze dotyczy ewolucji gwiazd. Jeśli taka cywilizacja powstała na podobnych zasadach co nasza, to bardzo prawdopoodobne, że będzie dążyć mniej lub bardziej świadomie do unifikacji i jak największej jednoordności. Tak jak się to dzieje na Ziemi. Pokonywanie odległości to tylko kwestia osiągnięć technicznych. Ciekawą kwestią są natomiast wodne światy. Teoretycznie taka cywilizacja techniczna też może powstać. Alan Stern, ten od min. New Horizons twierdzi , że cywilizacje w wodnych światach mogą być ograniczone przez skorupę lodową. I to ma być (wg. niego) odpwiedź na paradoks Fermiego. Tyle, że w eko-sferach lodu ma nie być na powierzchni. Mnie jeszcze ciekawszą rzeczą wydają się cywilizacje na planetach typu super-ziemie, oceanicznych globach. Ograniczeniem dla nich może być zarówno głębokość oceanu jak i gruba atmosfera, która po pokonaniu głębin mogłaby co nieco ich roczarować. Problemem z naszego punktu widzenia jest też kwestia metalurgii, ogólem użycia ognia. A z tym się wiąże (z naszego punktu widzienia eksploracji kosmosu) pokonanie studni grawitacyjnej planety, co na super-ziemaich może być znacznie trudniejsze. Choć gęstą atmosfere mogliby wykorzystać do latających platform startowych, a źródłem energii cieplnej , co wydaje się najsensowniejsze, kominy geotermalne. Styk środowiska woda-atmosfera mógłby zaś sprzyjać wykształceniu od razu form wodno-powietrznych, później tylko powietrznych. Można sobie jednak wyobrazić, że taka cywilizacja swój sukces techniczny oparłaby przede wszystkim na bio-technologii. Bowiem kluczem do powstania cywilizacji technicznej wydaje sie przede wszystkim zdolnośc do komunikacji (rodzaj mowy), gromadzenia i zarządzania informacją (rodzaj pisma) oraz umiejętności tworzenia bytów abstakcyjnych takich jak np. pieniądz. Ciężko zresztą zdefiniować cywilizacje techniczną. W naszym świecie, w czasach gdy był mniej jednoordny niż dzisiaj, powstały dwa odmienne typy dosyć zaawansowanych (w owych czasach) cywilizacji. Ogólnie rzecz biorac to azjatycko-europejsko-afrykański i oddzielny andyjsko-mezoamerykański. Cywilizacja z Nowego Świata była w stanie tworzyć zaawansowane struktury architektoniczne, miała całkiem zaawansowaną wiedzę na temat astronomii, posługiwała sie matematyką, tworzyła dosyć skomplkowane stuktury administracyjne (wszak ogranicznone terytorialnie). Pod pewnymi względami np. metalurgii byli znacznie do tyłu w stosunku do Starego Świata. Ekstrapolować można to i na znacznie bardziej zaawansowane cywilizacje - np.. mające opanowaną medycycynę do tego stopnia, że praktycznie ich członkowie osiagają nieśmiertelność (zaawansowana biotechnologia) ale są oni niezdolni do ekspansji i komunikacji w kosmosie. I jak ich ocenić, kiedy u nas, w obrębie jednej małej planety i jednego gatunku drogi ewolucji technicznej są (w zasadzie to już były) tak różnorodne?
  21. Wiem, że takie prace bedą zawsze kontrowersyjne, ale teoretyczne założenia są sensowne. Choć jesli uwzględnimy hipotezę Fiałkowskiego i Bielickiego "homo przypadkiem sapiens", to faktycznie - można być dużym sceptykiem w kwestii powszechności cywilizacji technicznych. Przynajmiej w skali galaktyki wielkości Drogi Mlecznej.
  22. Rozumiem, chodzi Ci pewnie o zjawiska mirakularne. Temat z pogranicza psychologii/psychiatrii i socjologi. Tutaj praca pod auspicjami IPN, "Cuda w Polsce Ludowej. Studium prywatnego objawienia maryjnego w Zabludowie": https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/6041/1/M_Krzywosz_Cuda_w_Polsce_Ludowej.pdf "Jak podają autorzy jednej z wielu antologii objawień maryjnych, tylko od mariofanii5 fatimskiej z 1917 r. do 1997 r. odnotowano około czterystu innych objawień, a to jest „cztery razy więcej niż w maryjnym wieku XIX”6 . Polska jest także miejscem, gdzie po II wojnie światowej, według różnych danych, pojawiło się co najmniej pięćdziesiąt7 zdarzeń o charakterze nadprzyrodzonym, potocznie określanych jako cuda, a naukowo jako zjawiska mirakularne. Można do nich zaliczyć: płaczące obrazy, krwawiące krzyże, tańczące słońca, a także konkretne objawienia Chrystusa albo Matki Bożej." Warto byłoby dotrzeć do prac Błachowskiego i Borowieckiego, dotyczącego studium przypadku objawień w Słupii Wielkiej w 1926 r. Praca przedwojenna ale ponoć bardzo nowatorska.
  23. Wg badaczy z Uniwerystetu Nottingham liczba cywilizacji w Drodze Mlecznej może wynosić najprawdopodobiej ok. 36. https://www.nottingham.ac.uk/news/research-sheds-new-light-on-intelligent-life-existing-across-the-galaxy https://iopscience.iop.org/article/10.3847/1538-4357/ab8225 https://spidersweb.pl/2020/06/inteligentne-zycie-w-drodze-mlecznej-ile.html ale średnie odległości między cywilizacjami to niestety 17 tyś lat świetlnych. To oczywiście teoretyczny model, ale trzeba przyznać, że zabrali się za niego ludzie poważani w świecie naukowym. Kierownikiem badań był Ch. Conselice, badacz mający duże osiągnięcia w astrofizyce. Choć jak widzę ile przypadku było w powstaniu ludzkiej cywilizacji technicznej...
  24. To jest pareidolia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pareidolia zjawisko faktycznie dosyć powszechne. Tutaj niezła galeria (niezwiązana akurat z wizerunkami istot boskich): https://ciekawe.org/2015/01/21/pareidolia-czyli-ukryte-twarze/ Tu zaś obraz "dłoni boga": https://i.iplsc.com/fenomen-widoczny-w-miastach-asuncion-i-juazeirinho-fot-de-ol/0009R8JNX5V1IGPA-C122-F4.jpg
  25. Prof. Szostek mógłby bardziej sprecyzować kim byli wg. niego ludzie pradziejowi, bo to w archeoligii pojęcie baaardzo szerokie. Chyba, że redaktor coś przekręcił.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...