Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36756
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    207

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Specjaliści z Microsoftu i Mitsubishi pracują nad nowym typem ekranu dotykowego. Technologia LucidTouch ma umożliwić korzystanie z obu stron – tyłu i przodu – ekranu zamontowanego w urządzeniu przenośnym. Użytkownik trzymając w dłoniach urządzenie może sterować nim palcami dotykającymi ekranu zarówno z przodu, jak i z tyłu. Palce znajdujące się z tyłu będą widoczne na ekranie w postaci półprzezroczystego cienia rzutowanego na wyświetlacz. Ekrany pozwalające na jednoczesne sterowanie wieloma palcami są znacznie łatwiejsze w użyciu, niż sterowanie urządzeniami za pomocą klawiatury. Są też coraz popularniejsze, do czego przyczyniło się zastosowanie ich w palmtopach i, przede wszystkim, w iPhonie. Jednak używanie ich nie jest pozbawione problemów. Im więcej palców używamy do ich obsługi, tym większą część wyświetlacza zasłaniamy. Ponadto w miarę ich miniaturyzowania nasze palce stają się proporcjonalnie większe. Badacze zaczęli swoją pracę od połączenia dostępnego w sklepach 7-calowego ekranu dotykowego z touchpadem, który przykleili z tyłu. Mogli więc sterować wyświetlaczem z obu stron, nie widzieli jednak palców znajdujących się z tyłu. Dołączyli więc do zestawu kamerę internetową, dzięki której rzutowali obraz palców na ekran. Ponadto, by poradzić sobie z precyzyjnym sterowanie, każdy z palców dotykających touchpada ma przypisany niewielki punkt, który wyznacza miejsce, w którym ekran jest aktywny. Dokładny opis technologii zostanie zaprezentowany podczas konferencji User Interface Software and Technology, która odbędzie się w październiku. Oczywiście, autorzy LucidTouch zdają sobie sprawę, że ich prototyp jest w chwili obecnej niepraktyczny ze względu na dołączoną kamerę. Zaproponowali więc kilka rozwiązań tego problemu. Jeden z ich pomysłów polega na zaprzęgnięciu samego touchpada do rzutowania na wyświetlaczu obrazu palców znajdujących się z tyłu. Touchpady potrafią bowiem już w tej chwili dość dokładnie zmierzyć w jakiej odległości znajduje przedmiot, za pomocą którego nimi sterujemy. Można więc dostroić je tak, by rejestrowały cały palec, a nie tylko tę jego część, którą są dotykane. W ten sposób mogłyby przekazywać informacje, które posłużyłyb do rzutowania obrazu palców na znajdujący się z przodu wyświetlacz. Inny pomysł do zastosowanie działających w podczerwieni diod LED i czujników, które wykrywałyby światło odbite od dłoni. Twórcy LucidTouch napisali oprogramowanie obsługujące wyświetlacz i użyli go do przetestowania nowej technologii na grupie ochotników. Okazało się, że w niektórych zastosowaniach może być ona niezastąpiona. Podczas jednej z prób ochotnicy widzieli tradycyjną klawiaturę wyświetloną u dołu ekranu. Używali jej w tradycyjny sposób. Gdy jednak klawiaturę podzielono na dwie części i obie umieszczono pionowo, po bokach wyświetlacza, większość zaczęła używać również tylnej części wyświetlacza. Ponadto połowa badanych wolała korzystać z tyłu podczas przeciągania obiektów czy nawigowania po mapach. Zainteresowanie wykorzystaniem technologii LucidTouch będzie najprawdopodobniej zmieniało się w zależności od aplikacji, z jaką użytkownik będzie pracował. Patrick Baudisch, jeden z naukowców pracujących nad LucidTouch, uważa, że jednymi z pierwszych aplikacji, w których LucidTouch znajdzie zastosowanie będą przenośne gry wideo. W Sieci dostępny jest klip wideo demonstrujący pracę nowego wyświetlacza.
  2. Istnieje przynajmniej jeden gatunek bakterii, który wyczuwa światło i wykorzystuje je do wzmacniania swojej zjadliwości (wirulencji). Brucella abortus wywołuje u zwierząt brucelozę, zwaną u ludzi gorączką falującą czy maltańską (objawy przypominają grypę). Nie spodziewaliśmy się, że Brucella będzie w jakikolwiek sposób reagować na światło, bo i po co – opowiada Roberto Bogomolni, szef Wydziału Biochemii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz. Ale zaobserwowaliśmy, że światło aktywuje tę bakterię, a kiedy się tak stanie, wzrasta jej zjadliwość. Bakterie dostosowują swoje zachowanie do środowiska. W ten sposób światło staje się ważnym sygnałem, który podpowiada im, gdzie się znajdują. Wykorzystują te dane, aby zadecydować, jak postąpić – tłumaczy współautor artykułu nt. badań, John Kennis z Vrije Universiteit w Amsterdamie. Gdy Brucella zarazi człowieka lub zwierzę, znajduje się wewnątrz ciała, gdzie panują ciemności. Kiedy jednak zostanie wyrzucona z organizmu gospodarza, orientuje się, że przebywa w świecie zewnętrznym wypełnionym światłem. Musi zainfekować następną ofiarę, dlatego sygnał "Widzę światło" oznacza "Muszę znowu stać się zakaźna". Z tego powodu Brucella wytworzyła w toku ewolucji mechanizm, za pośrednictwem którego wykrycie światła uruchamia reakcję w zakresie wirulencji – dodaje Kennis. Zdolność do wykrywania światła jest przez naukowców porównywana do bardzo prymitywnych oczu. Bogomolni wyjaśnia, czemu zdecydowano się na badanie fotowrażliwości u Brucelli. Okazało się, że wykryto w jej genomie domenę LOV, czyli "przepis" na białka, które u roślin odpowiadają za fototropizm (ruch w kierunku światła). Skrót LOV pochodzi od pierwszych liter angielskich słów oznaczających światło (light), tlen (oxygen) i napięcie (voltage). Zakodowane tu białka umożliwiają reagowanie na tego typu bodźce. U Brucelli światło aktywuje enzym zwany kinazą histydynową. Dzięki niemu bakteria zaczyna się szybko namnażać. Brucella nie jest jedyną bakterią z białkami LOV. Mikrobiolodzy oceniają, że można je znaleźć u ok. 100 innych gatunków bakterii. Na razie nie wiadomo, jakie funkcje pełnią w ich przypadku. E. coli także dysponuje wrażliwym na światło białkiem. Nie znamy jeszcze jego roli, ale może ją informować, czy jest w, czy poza jelitem – tłumaczy Kennis. Kinaza histydynowa występuje tylko u bakterii. Wyłączając geny regulujące jej wytwarzanie, można zapobiec namnażaniu i wzrostowi wirulencji, nie wyrządzając przy tym krzywdy ludziom ani zwierzętom.
  3. Amerykańscy naukowcy poinformowali, że udało im się wykorzystać ludzkie komórki macierzyste do naprawy uszkodzonych serc u szczurów. W przyszłości można będzie zastosować podobną technikę do leczenia ludzi. Badania przeprowadziła firma biotechnologiczna Geron Corp. Jej uczeni pracują teraz nad produktem o nazwie GRNCM1, który ma być lekarstwem na problemy z ludzkimi sercami. Wykorzystanie komórek macierzystych często wiąże się z niszczeniem embrionów, dlatego w USA państwowe fundusze na badania nad komórkami są bardzo ograniczone. Ograniczeń takich nie me w przypadku funduszy prywatnych, dlatego też firmy prywatne mają większą swobodę w prowadzeniu badań. Główną trudnością w wykorzystaniu komórek macierzystych jest fakt, że jeszcze nie potrafimy całkowicie ich kontrolować, nigdy więc nie ma pewności, w co się one przekształcą. Wzięliśmy komórki macierzyste i udało nam się przekształcić większość z nich w komórki mięśnia sercowego. Następnie wszczepiliśmy je w serce szczura – mówi doktor Chuck Murry, który brał udział w badaniach. Niedługo po wszczepieniu komórki były martwe. Problem ten dotyczy nie tylko naszych badań. Śmierć przeszczepianych komórek spowalnia badania nad wykorzystaniem komórek w leczeniu cukrzycy, choroby Parkinsona, dystrofii mięśniowej i innych chorób – stwierdzili przedstawiciele Geron Corp. Postanowili więc podejść do problemu w inny sposób i opracowali substancję, którą nazwali „koktailem życia”. Zawierała ona różne białka i inne składniki, których celem było zapewnienie przeżycia przeszczepionym komórkom. Następny przeszczep okazał się sukcesem. U szczurów po zawale serca, którym przeszczepiono komórki macierzyste, serce zaczęło pracować lepiej a wszystkie przeszczepione komórki przeżyły. To jeden z największych sukcesów dotyczących użycia komórek do naprawy tkanek – mówi Murry. Podobna terapia może okazać się olbrzymim sukcesem, nie tylko medycznym, u ludzi. W samych Stanach Zjednoczonych każdego roku zawał przechodzi 865 000 osób. U co trzeciej osoby serce nie powraca już do normalnego funkcjonowania, a 30% pacjentów, u których doszło do uszkodzenia mięśnia sercowego, umiera w ciągu 2 lat.
  4. Najnowsze badania NPD Group wskazują, że amerykański rynek konsoli wciąż rośnie. Microsoftowi zaszkodził skandal z wadliwym Xboksem 360, a na korzyść Sony zadziałała obniżka ceny PlayStation 3. Liderem wciąż pozostaje Wii, które sprzedało w lipcu w USA 425 000 sztuk swoich urządzeń. To najlepszy tegoroczny wynik Nintendo. Olbrzymi wzrost zainteresowania swoim produktem zanotowało Sony. Jeszcze w czerwcu nabywców znalazło 95,5 tysiąca PS3, a w lipcu liczba ta wzrosła do 159 tysięcy. Do zwiększenia sprzedaży z jednej strony przyczyniła się obniżka ceny, a z drugiej wykrycie poważnych wad w konsoli Microsoftu. Wady te zaszkodziły Xboksowi 360, którego sprzedaż spadła do 170 000 sztuk. W czerwcu konsola znalazła 198,4 tysiąca nabywców. Zaskoczeniem dla analityków okazał się fakt, iż rynek przenośnych konsoli zmniejszył się o 27% i w lipcu sprzedano 706 000 tego typu urządzeń. Także i tutaj liderem jest Nintendo, którego konsola Nintendo DS sprzedała się w 405 000 egzemplarzy, a Game Boy Advance znalazł 87 000 nabywców.
  5. Seagate ma zamiar wyprodukować w przyszłym roku całą serię dysków SSD. Napędy SSD przechowują dane w kościach flash, a nie na obracających się talerzach. Dzięki temu działają znacznie szybciej, są bardziej niezawodne, odporne na wstrząsy, cichsze i wymagają do pracy mniej energii niż współczesne dyski twarde. Ich głównymi wadami są obecnie niewielka pojemność i bardzo wysoka cena. Dlatego też bardzo powoli zdobywają miejsce na rynku. Decyzja Seagate’a, największego na świecie producenta dysków twardych, może przyspieszyć rozpowszechnienie się SSD. Firma ma już doświadczenie w budowie hybrydowych dysków twardych (HHD), które wykorzystują kość flash i magnetyczne talerze. Zdaniem przedstawicieli Seagate’a ceny dysków SSD będą szybko spadały, a ich pojemności wzrosną. Analitycy uważają, że do ich rozpowszechnienia przyczyni się przede wszystkim popyt na rynku serwerów (te wymagają bowiem dużej niezawodności) oraz notebooków (tutaj głównymi zaletami SSD jest ich niewielka waga i niskie zużycie energii). Firma In-Stat przewiduje, że do roku 2011 do SSD będzie należało nie więcej niż 6% rynku dysków twardych dla pecetów. Liczba sprzedanych egzemplarzy ma w tym czasie wzrosnąć do 24 milionów sztuk rocznie.
  6. Zakończono prace nad rozszyfrowaniem kodu genetycznego winorośli. Wiedza ta pomoże we wzmacnianiu smaku i zwalczaniu chorób niszczących plony. Naukowcy z Włoch i Francji wybrali do badań winorośl właściwą (Vitis vinifera), którą uznaje się za pramatkę innych odmian. Wybraliśmy winorośl, ponieważ zajmuje ważne miejsce w dziedzictwie kulturowym ludzkości już od neolitu – twierdzą akademicy zrzeszeni we Francusko-Włoskim Publicznym Konsorcjum Charakteryzowania Genomu Winorośli (Public Consortium for Grapevine Genome Characterisation). Po uzyskaniu ostatecznych wyników okazało się, że w genomie winorośli za zapach odpowiada dwa razy więcej genów niż u innych zbadanych wcześniej roślin. Dzięki pracom międzynarodowego zespołu udało się prześledzić genetyczną ewolucję gatunku, która zachodziła w ciągu 200 mln lat. Zsekwencjonowanie genomu V. vinfera to czwarty tego typu projekt w przypadku roślin okrytonasiennych i pierwszy wśród roślin uprawnych. Inne wybrane rośliny okrytozalążkowe, to: topola, ryż i rzodkiewnik pospolity. Naukowcy odkryli, że u winorośli występują duże rodziny genów bezpośrednio powiązanych z cechami zapachowymi wina. Szczególnie ważne są te dla tanin i terpenów. Odnaleziono też genetyczne podstawy cennego antyutleniacza wina: resweratrolu.
  7. Naukowcy z Uniwersytetu Chińskiego w Hongkongu zidentyfikowali we krwi dwie substancje, które odpowiadają za swędzącą egzemę. Badacze opracowali urządzenie do pomiaru drapania. Nałożono je 24 dzieciom i sprawdzano, jak bardzo drapią się podczas snu. Dermatolodzy zaobserwowali, że "skrobanie" narastało, gdy we krwi zwiększało się stężenie dwóch substancji (British Journal of Dermatology). Egzema występuje u jednego na 10 dzieci i w niektórych przypadkach pozostaje aż do wieku dorosłego. Ze schorzeniem można próbować walczyć za pomocą maści steroidowych, ale to znoszenie objawów, a nie przyczyn. Do tej pory słabo jednak rozumiano mechanizm leżący u podłoża egzemy. Dwoma związkami, o których wspominaliśmy wcześniej, są tzw. substancja P i neurotropowy czynnik pochodzenia mózgowego (ang. brain-derived neurotrophic factor, BDNF). Chińczycy zebrali do swoich badań 24 dzieci. Średnia wieku wynosiła 11 lat. Zakładany na nadgarstek aparat nagrywał ruchy ręki w ciągu nocy. Zgodnie z naszymi informacjami, to pierwszy raport, w ramach którego zademonstrowano, że BDNF i substancja P są powiązane z nasileniem objawów choroby i jakością życia – cieszy się jeden z badaczy, Kam-lun Ellis Hon.
  8. Ryby i ssaki morskie głuchną. Nie mogą się przez to rozmnażać, a nawet umierają – ostrzegają włoscy biolodzy morscy. Trudno sobie wyobrazić, że w wodzie panuje taki hałas, ale zajmujący się akustyką Fabrizio Borsani z rzymskiego instytutu badawczego ICRAM stwierdził, że jego lęki podziela wielu naukowców, którzy zebrali się w sierpniu w Nyborgu, by przedyskutować ten ważki, wg nich, problem. Hałas szkodzi zwierzętom morskim bardziej, niż nam się wydaje. Jego wpływ nie ogranicza się do przepłaszania czy zmian w zakresie rozmnażania. Powoduje on uszkodzenia anatomiczne, a nawet śmierć – wyjaśnia Borsani. Wiele ssaków morskich i ryb to gatunki wrażliwe na dźwięk lub polegające na nim podczas nawigowania, komunikowania się, poszukiwania pożywienia czy partnera seksualnego. Podwodny hałas szczególnie zagraża rybom z pęcherzem pławnym [kostnoszkieletowym], np. dorszom, ponieważ mogą one eksplodować. Poza dorszami, w niekorzystnej sytuacji znajdują się także kiełbie, sole i łososie. Co "zaśmieca" wodną toń? Włoch wymienia kilku winnych: natężony ruch łodzi, morskie farmy wiatrowe, platformy wiertnicze i przybrzeżne budowy. To przestała być kwestia ochrony określonych gatunków, ponieważ hałas stał się również problemem dla hodowców ryb. Borsani przytoczył nawet przykład przedsiębiorców z Kanady i północnych stanów USA, którzy tuczą łososie w dryfujących sieciach z tworzywa sztucznego. Wspominają oni, że bliskość źródeł hałasu wpływa na rozmiary osiągane ostatecznie przez ryby.
  9. Aerożel to materiał XXI wieku. Wyglądem przypomina zmrożoną mgłę lub, jak kto woli, zastygłą ektoplazmę. Można go zastosować do ochrony domów przed atakami bombowymi czy usuwania plam z ropy.Powietrzny żel jest jednym z najlżejszych ciał stałych. Wytrzymuje wybuch kilograma dynamitu i temperaturę ponad 1300 stopni Celsjusza. Rewolucyjny materiał w 99,8% składa się z... gazu. Zapewnia 39-krotnie lepszą izolację niż najlepsze ze znanych włókien szklanych i jest 1000-krotnie mniej gęsty niż szkło. Obecnie naukowcy pracują nad nieznanymi dotąd sposobami jego wykorzystania, m.in. w rakietach tenisowych nowej generacji oraz doskonale izolowanych kombinezonach kosmicznych, w które ubraliby się uczestnicy lotu załogowego na Marsa.Najprawdopodobniej aerożel zostanie zaliczony w poczet genialnych materiałów, które wynaleziono nieco wcześniej. Swoje miejsce znalazły tu już chociażby bakelit (pierwszy przemysłowy plastik termoutwardzalny), datowane na lata 80. włókna węglowe czy przebój lat 90. - silikon.To zdumiewający materiał. Zyskaliśmy produkt o najmniejszej znanej człowiekowi gęstości, który jednocześnie może naprawdę wiele. Mogę sobie wyobrazić, że da się go użyć dosłownie do wszystkiego: od filtrowania zanieczyszczonej wody, przez ochronę przed ekstremalnymi temperaturami, po odgrywanie roli biżuterii - zachwyca się Mercouri Kanatzidis, profesor chemii z Northwestern University.W jaki sposób uzyskuje się aerożel? Z żelu krzemionkowego (krzemionki koloidalnej) należy wyekstrahować wodę, a następnie zastąpić ją gazem: dwutlenkiem węgla. Pewnemu amerykańskiemu naukowcowi udało się go uzyskać już w 1931 roku, ale jego wczesne wersje były tak kruche i kosztowne, że w ramach reklamacji towar często odsyłano do laboratoriów.Niecałe 10 lat temu powietrznym żelem zainteresowała się NASA. W 1999 roku sondę Stardust wyposażono w wysięgnik w całości wypełniony właśnie aeożelem. Za jego pomocą chciano pobrać próbki z ogona komety. Misja się powiodła.W 2002 roku Aspen Aerogel, firma założona przez NASA, wyprodukowała mocniejszą i bardziej giętką postać żelu. Obecnie jest on wykorzystywany w pracach nad zaprojektowaniem kombinezonów dla kosmonautów, którzy wezmą w 2018 roku udział w locie załogowym na Marsa. Wg Marka Krajewskiego, już 18-milimetrowa warstwa aerożelu uchroni astronautów przed temperaturami oscylującymi wokół -130?C. To najlepszy izolator, z jakim kiedykolwiek się spotkałem.Materiał testowało też wojsko. Podczas prób w laboratorium metalową płytę pokryto warstwą aerożelu o grubości 6 milimetrów. Tak chroniona płyta nie tylko wytrzymała eksplozję dynamitu, ale na jej powierzchni pojawiły się jedynie lekkie zadrapania. Wojskowi już myślą o pokrywaniu aerożelem pojazdów opancerzonych.Nowy materiał powinien zachwycić też ekologów. Naukowcy mówią o nim ?idealna gąbka?. Na jego powierzchni znajdują się bowiem miliony niewielkich porów. Kanatzidis już stworzył aerożel, który potrafi absorbować z wody ołów i rtęć. Inna wersja może oczyszczać wodę z ropy naftowej.Nowy-stary materiał wkracza też do użytku codziennego. Dunlop oferuje rakiety tenizowe z aerożelem, a jeden z mieszkańców Wielkiej Brytanii pokrył dom izolacją z tego materiału. Obniżyłem dzięki temu temperaturę na termostacie o 5 stopni, a ciepło w domu wzrosło - mówi.Materiał wypróbowała też w Himalajach wspinaczka Anne Parmenter. Zastosowany w butach aerożel spowodował jednak, że... było jej zbyt gorąco. Podobnie nie powiodła się próba Hugo Bossa, który zaczął sprzedawać kurtki zimowe z aerożelem. Klienci skarżyli się, że jest w nich zbyt ciepło.Zdaniem naukowców, przed aerożelem rysuje się wspaniała przyszłość. Jego wersje wykonane z platyny mogą zostać użyte do przyspieszenia produkcji wodoru, a co za tym idzie, przyczynią się do rozwoju przemysłu paliwowego tworzącego paliwa wodorowe.
  10. Aerożel to materiał XXI wieku. Wyglądem przypomina zmrożoną mgłę lub, jak kto woli, zastygłą ektoplazmę. Można go zastosować do ochrony domów przed atakami bombowymi czy usuwania plam z ropy. Powietrzny żel jest jednym z najlżejszych ciał stałych. Wytrzymuje wybuch kilograma dynamitu i temperaturę ponad 1300 stopni Celsjusza. Rewolucyjny materiał w 99,8% składa się z... gazu. Zapewnia 39-krotnie lepszą izolację niż najlepsze ze znanych włókien szklanych i jest 1000-krotnie mniej gęsty niż szkło. Obecnie naukowcy pracują nad nieznanymi dotąd sposobami jego wykorzystania, m.in. w rakietach tenisowych nowej generacji oraz doskonale izolowanych kombinezonach kosmicznych, w które ubraliby się uczestnicy lotu załogowego na Marsa. Najprawdopodobniej aerożel zostanie zaliczony w poczet genialnych materiałów, które wynaleziono nieco wcześniej. Swoje miejsce znalazły tu już chociażby bakelit (pierwszy przemysłowy plastik termoutwardzalny), datowane na lata 80. włókna węglowe czy przebój lat 90. – silikon. To zdumiewający materiał. Zyskaliśmy produkt o najmniejszej znanej człowiekowi gęstości, który jednocześnie może naprawdę wiele. Mogę sobie wyobrazić, że da się go użyć dosłownie do wszystkiego: od filtrowania zanieczyszczonej wody, przez ochronę przed ekstremalnymi temperaturami, po odgrywanie roli biżuterii – zachwyca się Mercouri Kanatzidis, profesor chemii z Northwestern University. W jaki sposób uzyskuje się aerożel? Z żelu krzemionkowego (krzemionki koloidalnej) należy wyekstrahować wodę, a następnie zastąpić ją gazem: dwutlenkiem węgla. Pewnemu amerykańskiemu naukowcowi udało się go uzyskać już w 1931 roku, ale jego wczesne wersje były tak kruche i kosztowne, że w ramach reklamacji towar często odsyłano do laboratoriów. Niecałe 10 lat temu powietrznym żelem zainteresowała się NASA. W 1999 roku sondę Stardust wyposażono w wysięgnik w całości wypełniony właśnie aerożelem. Za jego pomocą chciano pobrać próbki z ogona komety. Misja się powiodła. W 2002 roku Aspen Aerogel, firma założona przez NASA, wyprodukowała mocniejszą i bardziej giętką postać żelu. Obecnie jest on wykorzystywany w pracach nad zaprojektowaniem kombinezonów dla kosmonautów, którzy wezmą w 2018 roku udział w locie załogowym na Marsa. Wg Marka Krajewskiego, już 18-milimetrowa warstwa aerożelu uchroni astronautów przed temperaturami oscylującymi wokół -130ºC. To najlepszy izolator, z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Materiał testowało też wojsko. Podczas prób w laboratorium metalową płytę pokryto warstwą aerożelu o grubości 6 milimetrów. Tak chroniona płyta nie tylko wytrzymała eksplozję dynamitu, ale na jej powierzchni pojawiły się jedynie lekkie zadrapania. Wojskowi już myślą o pokrywaniu aerożelem pojazdów opancerzonych. Nowy materiał powinien zachwycić też ekologów. Naukowcy mówią o nim „idealna gąbka”. Na jego powierzchni znajdują się bowiem miliony niewielkich porów. Kanatzidis już stworzył aerożel, który potrafi absorbować z wody ołów i rtęć. Inna wersja może oczyszczać wodę z ropy naftowej. Nowy-stary materiał wkracza też do użytku codziennego. Dunlop oferuje rakiety tenisowe z aerożelem, a jeden z mieszkańców Wielkiej Brytanii pokrył dom izolacją z tego materiału. Obniżyłem dzięki temu temperaturę na termostacie o 5 stopni, a ciepło w domu wzrosło – mówi. Materiał wypróbowała też w Himalajach wspinaczka Anne Parmenter. Zastosowany w butach aerożel spowodował jednak, że... było jej zbyt gorąco. Podobnie nie powiodła się próba Hugo Bossa, który zaczął sprzedawać kurtki zimowe z aerożelem. Klienci skarżyli się, że jest w nich zbyt ciepło. Zdaniem naukowców, przed aerożelem rysuje się wspaniała przyszłość. Jego wersje wykonane z platyny mogą zostać użyte do przyspieszenia produkcji wodoru, a co za tym idzie, przyczynią się do rozwoju przemysłu paliwowego tworzącego paliwa wodorowe.
  11. Najdroższa książka na świecie wcale nie jest białym krukiem. To drukowana na zamówienie autobiografia biznesmena Rogera Shashouy. Swoją wartość (jeden egzemplarz kosztuje od 500 tys. do 3 mln funtów) Tańczący z niedźwiedziem zawdzięcza głównie, jeśli nie wyłącznie, okładce wysadzanej 600 diamentami. Potencjalnymi kupcami dzieła Brytyjczyka mają być mieszkający na Wyspach bogaci Rosjanie. Shashoua opisał, jak zarobił 100 mln funtów, robiąc interesy na terenie byłego Związku Radzieckiego. W Rosji tyle pieniędzy dosłownie leży na ulicach, że napisanie książki przeznaczonej na ten właśnie rynek wydaje się całkowicie logiczne. Mogę mieć tylko nadzieję, że oligarchowie przeczytają poradnik, a nie zamkną go w sejfie. Aby podkreślić piękno diamentów z serii limitowanej Tańczącego z niedźwiedziem, specjalnie zmieniono kolor okładki z białego na czarny. W jej zaprojektowaniu wzięli udział specjaliści ze studia Cool Diamonds. Więcej o autorze i jego książce można przeczytać na stronie Dancing with the Bear.
  12. Naukowy z University of Minnesota odkryli we wszechświecie olbrzymią dziurę. Uczeni poinformowali, że nie zawiera ona niczego. Ani gwiazd, ani galaktyk, ani nawet ciemnej materii. Olbrzymia dziura ma szerokość miliarda lat świetlnych. Profesor Lawrence Rudnick stwierdził, że nie tylko nikt nigdy nie odkrył tak olbrzymiej dziury, ale nawet nie spodziewano się, że może ona w ogóle istnieć. Rudnick oraz jego współpracownicy Shea Brown i Liliya Williams badali pewne zimne miejsce w kosmosie za pomocą satelity Wilkinson Microwave Anisotropy Probe i odkryli dziurę. Wiedzieliśmy, że to miejsce jest inne od pozostałych – mówi Rudnick. Jeśli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze badania i komputerowe symulacje dotyczące ewolucji wszechświata, to musimy stwierdzić, że to, co odkryliśmy, nie jest normalne – stwierdziła Williams. Dziura znajduje się w okolicy konstelacji Erydana, na południowy zachód od Oriona.
  13. W ofercie Nokii pojawiła się specjalna edycja telefonu N73, skierowana wyłącznie na rynki Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Nowe urządzenie powstało z myślą o muzułmanach i obchodzonym przez nich świętym miesiącu – ramadanie. Użytkownik telefonu znajdzie w nim zestaw azkarów (wspomnień Allaha) na dzień i na wieczór. Będzie mógł skorzystać też z Islamskiego Organizera, w którym ustawiono alarm dźwiękowy przypominający o pięciokrotnej modlitwie w ciągu dnia. Producent telefonu nie zapomniał też o technologii pokazującej, w którą stronę należy się modlić (muzułmanie modlą się zwróceni w stronę Mekki. N73 korzysta też z muzułmańskiego kalendarza księżycowego. W telefonie zawarto również szczegółowe wskazówki dla odbywających hadżdż (obowiązkowa zbiorowa pielgrzymka do Mekki) i umra (mniejsza, indywidualna pielgrzymka). Ponadto w N73 znajdziemy też przepisy dotyczące ramadanu. Telefon został pomyślany w taki sposób, że przyda się nie tylko osobom, które po prostu nie chcą zapomnieć ważnych czynności religijnych, ale również dla tych, które chcą się czegoś nauczyć. Duży nacisk położono na walor edukacyjny. W N73 Special Edition zawarto wiele informacji, do pamięci telefonu wgrano dwie islamskie książki elektroniczne oraz wyposażono w wielojęzyczny słownik (angielski, arabski, farsi, urdu i francuski). Ponadto w telefonie znalazła się też specjalna opcja wysłania elektronicznej kartki z życzeniami z okazji ramadanu. Telefon wyposażono w 3,2-megapikselowy aparat z autofokusem i soczewkami firmy Carl Zeiss. Urządzenie trafi do sprzedaży już w przyszłym tygodniu.
  14. Volkswagen Tuareg reprezentujący zespół Uniwersytetu Bundeswehry wygrał European Land Robot Trial. Europejskie zawody podobne są do DARPA Grand Challenge, ale wymagają, by pojazdy były bardziej autonomiczne. W Grand Challenge samochody przebywają długą, zdefiniowaną trasę, prowadzone przez system GPS. Pojazdy uczestniczące w europejskich zawodach muszą samodzielnie znaleźć drogę. Celem zawodów jest badanie metod konstruowania prawdziwie autonomicznych pojazdów. Symuluje on sytuacje kryzysowe, wśród nich takie, gdy niedostępna jest nawigacja satelitarna – mówi Felix von Hundelshausen, odpowiedzialny w zwycięskim zespole za oprogramowanie. W ogóle nie używaliśmy GPS – dodaje. Samochody miały do przebycia 8 kilometrów. Zwycięski pojazd polegał podczas jazdy przede wszystkich na kamerach oraz na systemie Lidar (Light Detection and Ranging). Wyposażono go też w czujniki, które potrafiły identyfikować takie przeszkody jak drzewa, kamienie czy ludzie. System Lidar składa się z radara, który obraca się z prędkością 10 obrotów na minutę, a przekazywane przez niego dane służą do tworzenia trójwymiarowej mapy terenu. Ponadto systemy elektroniczne potrafiły odczytać znaki drogowe i podjąć na ich podstawie odpowiednie decyzje. Mimo tych wszystkich usprawnień w krytycznych momentach musiał wkroczyć człowiek i wspomóc samochód. Jednak 90% trasy przejechał on całkowicie samodzielnie. Odpowiednie ulepszenie systemów doprowadzi do sytuacji, w której będą one montowane w seryjnych pojazdach. Hans-Joachim Wünsche, szef zwycięskiego zespołu, uważa, że całkowicie autonomiczne pojazdy mogą pojawić się na drogach w ciągu 15-20 lat.
  15. Razer, producent myszy skierowanych do graczy z których niektóre uzyskały status kultowych urządzeń, pokazał myszkę Razer Lachesis. Tym, co przede wszystkim wyróżnia ten produkt jest olbrzymia rozdzielczość wynosząca 4000 dpi. Laserowa myszka jest w stanie dokładnie odwzorowywać ruchy wykonywane z prędkością 60-100 cali na sekundę i wytrzymuje przyspieszenie rzędu 25G. Powinni być z niej zadowoleni najbardziej wymagający gracze. Tym bardziej, że podobnie jak wcześniejsze produkty Razera, Lachesis korzysta z technologii płynnej zmiany rozdzielczości. Jednak i w tym przypadku mamy do czynienia z usprawnieniem. Dotychczas zmiany te odbywały się programowo, teraz są całkowicie sprzętowe. Oznacza to, że myszka w rzeczywistości pracuje w takiej rozdzielczości, jaką ustawił jej właściciel, a nie jest to rozdzielczość interpolowana. Częstotliwość próbkowania lasera wynosi 1000 herców, dzięki czemu czas odpowiedzi myszy to 1 milisekunda. Lachesis została wyposażona w dziewięć niezależnie programowalnych klawiszy oraz w 16-bitowy interfejs za pomocą którego przesyłane są dane. Najnowsze urządzenie Razera trafi do sklepów w październiku. Wyceniono je na 79,99 USD.
  16. Ludzie, którzy przed udaniem się na spoczynek spędzają więcej godzin, surfując po Internecie lub oglądając telewizję, częściej narzekają, że nie mogą się wyspać (mimo że śpią niemal tak samo długo jak osoby, które poświęcają mniej czasu na te same czynności). W czasach, kiedy wielu ludzi używa elektronicznych mediów, np. Internetu, powinno się podkreślić, że wydłużony kontakt z nimi przed snem może powodować wrażenie (subiektywne) niewystarczającej ilości snu – tłumaczy dr Nakamori Suganuma z Uniwersytetu w Osace. W dwóch badaniach, przeprowadzonych zresztą za pośrednictwem Internetu, Japończycy uzyskali dane od 5.875 respondentów. Pytano ich o problemy ze snem oraz czas spędzany przy elektronicznych mediach przed snem. Wyniki studiów ukazały się w periodyku Sleep and Biological Rhythms. Niemal połowa badanych wiązała swoje problemy ze snem z korzystaniem przed położeniem się do łóżka z komputera lub telewizora. Ci, którzy spędzali przed którymś z ekranów więcej godzin, częściej wspominali o niewyspaniu. Użytkowników Internetu i telewidzów podzielono na 3 grupy: 1) korzystających z elektronicznych mediów krócej niż 1,5 h, 2) od 1,5 do 3 h oraz 3) powyżej 3 h. W pierwszej grupie elektroniczne media były obwiniane za doświadczane zaburzenia snu w 29% przypadków. W drugiej i trzeciej grupie tak samo wnioskowało, odpowiednio, 40 i 45% respondentów. Należy podkreślić, że dłuższe przesiadywanie przed komputerem czy telewizorem przed snem nie korelowało wcale ze skróconym jego czasem. Medioholicy sypiali średnio tylko o 12 minut krócej niż osoby z pierwszej z wydzielonych grup. Przesiadywanie w Sieci silniej wpływa na subiektywną ocenę stopnia wyspania niż oglądanie telewizji. I to nie tylko u młodych internautów, ale także u tych w średnim oraz starszym wieku. Za zaburzenia snu w 38% przypadków obwiniano Internet i tylko w 25 telewizję. Media elektroniczne nie wpływają na czas trwania nocnego odpoczynku, zwiększają jednak zapotrzebowanie na sen i obniżają jego jakość – stwierdza Sunganuma.
  17. Uczonym udało się wywołać u zdrowych osób wrażenie przebywania poza ciałem. Do oszukania mózgu wykorzystali specjalne okulary, dzięki którym badany miał wrażenie, że otacza go wirtualna rzeczywistość. Podczas eksperymentu badani jednocześnie czuli dotyk na swoim ciele i mogli oglądać je z zewnątrz. W ten sposób udało się oszukać mózg, który miał problemy z przetwarzaniem dochodzących do niego sygnałów. Wrażenie oglądania opuszczenia znane jest od wieków. Mamy z nim do czynienia po zażyciu pewnych substancji, w przypadku napadów epilepsji i zaburzeń pracy mózgu. Badania zostały przeprowadzone przez Henrika Ehrssona, który pracuje w University College London oraz Karolinska Institute, a brał w nich udział także zespół Olafa Blanke z Ecole Polytechique Federale de Lausanne i szpital uniwersytecki z Genewy. Naukowcy użyli okularów 3D oraz kamer, które pokazywało badanym ich samych z tyłu. Wyświetlanemu obrazowi towarzyszyło dotykanie zarówno przez ludzi, jak i wywoływanie wrażenia dotyku za pomocą odpowiednich urządzeń. Badani podzieleni byli na grupy. Jednej z nich pokazywano zwykły obraz z kamer, a drugiej obraz, który został przetworzony tak, iż przypominał holograficzną symulację komputerową. Na nieprzetworzony film nałożono obraz plastikowego kija, który poruszał się pod poziomem kamer. Jednocześnie czujniki na ciele badanych symulowały dotyk w klatkę piersiową. Uczestniczy tego eksperymentu mówili później, że czuli się tak, jakby ich ciało należało do kogoś innego, a oni sami obserwowali je z tyłu. Eksperyment dowodzi, że dla doświadczeń cielesnych kluczową rzeczą jest oglądanie świata z perspektywy pierwszej osoby. Inaczej mówiąc, czujemy, że jesteśmy w tym miejscu, w którym znajdują się nasze oczy – mówi Ehrsson. Badanym pokazywano również młotek, uderzający poniżej poziomu kamer. Badania przewodnictwa skóry, które odzwierciedlały emocjonalną odpowiedź na widziany obraz, wskazywały, że poddani eksperymentowi rzeczywiście czuli się tak, jakby opuścili ciało. Na koniec dokonano jeszcze jednej ciekawej próby. Badanych „oślepiono”, a następnie poproszono, by wrócili do swojego ciała. Okazało się, że poddani eksperymentom próbowali poruszyć się naprzód, by znaleźć się tam, gdzie ostatnio widzieli ciało. Uczeni wywnioskowali, że za doświadczanie przebywania poza ciałem odpowiada często zaburzenie pracy mózgu, który źle interpretuje dochodzące doń sygnały. Jednak otwartą kwestią pozostaje pytanie, czy wszystkie przypadki odczuwania opuszczenia ciała są spowodowane właśnie tymi zaburzeniami – mówi Ehrsson. Naukowcy zwracają uwagę, że pojawienie się nowoczesnej technologii i wirtualnej rzeczywistości pozwoli badać te obszary, które dotychczas były niedostępne. Mamy za sobą dziesiątki lat badań nad percepcją, ale nie wiemy wiele o percepcji własnego ciała. To może się zmienić. Wirtualna rzeczywistość pozwala nam na manipulowanie sposobem, w jaki obieramy swoje ciało i prowadzenie systematycznych doświadczeń nad samoświadomością – stwierdził Blanke.
  18. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego skonstruowali wyświetlacz komputerowy o najwyższej rozdzielczości na świecie. Pokazuje on obraz złożony z 220 milionów pikseli. System znajduje się w Kalifornijskim Instytucie Telekomunikacji i Technologii Informatycznych (Calit2) i połączony jest bezpośrednio z poprzednim rekordzistą, również stworzonym przez Calit2. Kombinacja obu wyświetlaczy została nazwana Highly Interactive Parallelized Display Space (HIPerSpace) i służy do renderowania w czasie rzeczywistym grafiki o rozdzielczości 420 megapikseli. Nie mamy zamiaru na tym poprzestać. HIPerSpace to unikatowe środowisko służące badaniom nad wizualnymi analizami i cyfrową infrastrukturą. Obecnie szukamy źródeł finansowania, dzięki którym chcemy zwiększyć rozdzielczość systemu do 500 milionów pikseli, a w niedługim czasie planujemy stworzenie wyświetlacza o rozdzielczości miliarda pikseli – mówi profesor Falko Kuester. Wyświetlacze połączone są dedykowanym łączem o przepustowości 2 gigabitów. Do renderowania obrazu wykorzystano klaster graficzny do zbudowania którego użyto 80 procesorów Quadro FX5600 produkcji Nvidii. Jego teoretyczna wydajność obliczeniowa wynosi 40 teraflopsów, czyli tyle, ile przed 5 laty wynosiła wydajność najpotężniejszego superkomputera na świecie. HIPerSpace będzie udostępniany specjalistom z różnych dziedzin. Skorzystają na nim przede wszystkim meteorolodzy, biomedycy czy naukowcy specjalizujący się w badaniu mózgu. Olbrzymi wyświetlacz pokaże z jednej strony duży obraz całości, a jednocześnie będzie można zobaczyć jego najdrobniejsze szczegóły.
  19. W czasie gdy badani grali w zmodyfikowaną wersję słynnego Pac-Mana, naukowcy zaobserwowali, że w zależności od bliskości zagrożenia strachem zarządzają różne obszary mózgu. Zachowanie człowieka różni się w zależności od tego, czy zagrożenie, np. cyfrowy potwór, znajduje się daleko, czy blisko. W pierwszym przypadku wolontariusze zwyczajnie unikali terytorium potworów, w drugim był to bieg o życie (Science). Aby sprawdzić, co się dzieje w takich sytuacjach w mózgu, naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) stworzyli grę, w której uczestnicy byli ścigani po polu kukurydzy przez wirtualnego drapieżcę. Jeśli potworowi udało się złapać gracza, wymierzano mu jak najbardziej realną karę: lekko porażano go prądem. Reakcje mózgu obserwowano za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Gdy potwór był daleko, odnotowywano aktywność w obrębie kory przedczołowej. Wzrastała ona w momentach przeżywania silniejszego lęku. Obszar ten odpowiada za obmyślanie strategii postępowania. Jeśli jednak drapieżnik znajdował się niepokojąco blisko, zaczynały działać regiony mózgu odpowiedzialne za bardziej prymitywne zachowania, które pozwalają przeżyć: walkę, zastyganie i ucieczkę. Najskuteczniejsza w danej sytuacji strategia przeżycia jest uzależniania od postrzeganego poziomu zagrożenia. Czasem po prostu wystarczy być przezornym, czasem zaś należy reagować naprawdę szybko – wyjaśnia szef zespołu naukowców Dean Mobbs.
  20. Najprawdopodobniej udało się wreszcie odnaleźć kości carewicza Aleksego, syna ostatniego cesarza Rosji Mikołaja II. Romanowowie zostali zamordowani przez bolszewików 89 lat temu w piwnicy domu, w którym ich więziono. Na kości chłopca i młodej kobiety natrafiono w pozostałościach po ognisku w pobliżu Jekaterynburga. Wiek osób, do których należały, odpowiada wiekowi Aleksego i którejś z jego sióstr: Marii lub Antoniny. Gdyby rewelacje archeologów się potwierdziły, rozwiałaby się aura tajemnicy spowijająca rosyjską rodzinę królewską od czasów rewolucji. Ponieważ nie znaleziono kości dzieci, spekulowano, że być może wcale nie zostały zabite razem z rodzicami. O znalezisku poinformował Sergiej Pogorelow, szef wydziału badań archeologicznych w regionalnym centrum konserwacji zabytków historycznych i kulturalnych w Jekaterynburgu. Jak naukowiec powiedział telewizji NTV, miejsce, gdzie dokonano odkrycia, odpowiada opisowi sporządzonemu przez dowódcę plutonu egzekucyjnego komisarza Jakowa Jurowskiego. Antropolog stwierdził, że kości należą do dwóch młodych osób: chłopca w wieku 10-13 lat i młodej kobiety w wieku 18-23 lat. Źródła historyczne podają, że rodzinę Romanowów (Mikołaja II, jego żonę Aleksandrę i pięcioro dzieci) oraz służących rozstrzelano w piwniczce należącego do nich domu. Następnie ciała załadowano na ciężarówkę i wrzucono do szybu kopalnianego. Ekshumacji dokonano w 1991, a szczątki ponownie pochowano w 1998 roku w dawnej stolicy Sankt Petersburgu. Brakowało zwłok Aleksego i jednej z jego sióstr: Marii lub Anastazji.
  21. Zgodnie z wynikami najnowszych badań, kaktusy mają niewielkie liście. Są one tak drobne, że można je uznać za najmniejsze w przyrodzie (International Journal of Plant Sciences). Dzięki temu niespodziewanemu odkryciu można będzie do znanych wcześniej funkcji tych organów rośliny dodać kolejne. Profesor James Mauseth z Uniwersytetu w Austin wyjaśnia, że liście te najlepiej widać pod mikroskopem. Wyrastają one u podstawy skupisk kolców. Botanik pobrał próbki 147 gatunków kaktusów, większość stanowiły dzikie okazy. Analizę tkanek przeprowadzano pod dużym powiększeniem. Okazało się, że liście miały bardziej lub mniej normalną morfologię, ale niemal we wszystkich brakowało blaszki (lamina). U nieco ponad połowy występował ksylem (inaczej drewno). U żadnego z badanych gatunków nie znaleziono natomiast łyka. Wielkość liści wahała się w granicach od 30 do 2310 mikrometrów. Kiedy już wiadomo, że istnieją, czas zadać pytanie z rodzaju jajka i kury. Co było pierwsze: liście czy kolce? Wg Mausetha, kaktusy były kiedyś liściastymi roślinami amerykańskimi, a dopiero potem u wielu gatunków liście przekształciły się w kolce. Główne funkcje liści to fotosynteza, wymiana gazowa oraz transpiracja (parowanie). Profesor sądzi jednak, że u kaktusów nawet najmniejsze liście są potrzebne do wyznaczenia miejsca, gdzie wyrosną pączki boczne. Pojawiają się one tuż obok miejsca przyczepu liści do głównej łodygi. Dlatego kaktusy nie mogą całkowicie utracić liści, ponieważ nie byłyby potem w stanie utworzyć pączków albo urosłyby one w niewłaściwym miejscu. Sukulenty te potrafią genetycznie kontrolować wielkość liści, częściowo za pośrednictwem roślinnego hormonu wzrostu auksyny.
  22. Badacze z Uniwersytetu Południowej Karoliny wykazali, że zaimki pełnią o wiele ważniejszą rolę niż zwykłe zastępowanie rzeczowników w zdaniu. W rzeczywistości pomagają w prawidłowym funkcjonowaniu mózgu, nie dopuszczając do "przegrzania się" jego obwodów i przekroczenia pojemności pamięci. Zespół psychologa doktora Amita Almora wykorzystał funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI) do badania aktywności mózgu 21 dorosłych w wieku od 19 do 34 lat. Ich zadanie polegało na odczytywaniu sekwencji zdań. W ten sposób można było porównać reakcję mózgu na zaimki i właściwe nazwy (NeuroReport). Kiedy używano nazw, mózg się rozświetlał. Uaktywniały się także obszary niezwiązane z językiem. Zaobserwowaliśmy nasiloną aktywność w płacie ciemieniowym, co oznacza przetwarzanie informacji przestrzennych. Nie zaobserwowano tego, gdy zdania zawierały zaimki. W ramach studium Almora po raz pierwszy opisano neurologiczne podstawy ludzkiego upodobania do zaimków. Mózg tworzy wewnętrzną reprezentację konkretnej osoby. Różne jego części przechowują odpowiednie informacje na temat głosu, wyglądu itp. Usłyszenie imienia aktywuje proces, w wyniku którego taka reprezentacja jest z części składowych konstruowana na nowo. Początkowo mózg utrzymuje taką reprezantację w pamięci. Integracja złożonych reprezentacji wymaga sporego wysiłku, a to utrudnia przetwarzanie nowych informacji, które napływają podczas prowadzenia rozmowy lub czytania. Zaimki mogą wprowadzać w błąd (nie zawsze jednoznacznie wskazują na osobę, do której się odnoszą), ale jeśli są używane w poprawnym kontekście, nie zaburzają pracy mózgu, a nawet ułatwiają przechodzenie od jednego zdania do drugiego. Płynność ta pozwala pełniej uchwycić znaczenie lub intencję. Jednocześnie nie dochodzi do nakładania się (interferencji) aktywowanych obwodów neuronalnych (zjawisko to obserwuje się przy stosowaniu nazw własnych). Pozostajemy na łasce naszej pamięci, a ta jest ograniczona. Im więcej reprezentacji/elementów w niej utrzymujemy, tym więcej wysiłku musimy włożyć, by nie pominąć jakichś informacji. Zaimki oszczędzają zasoby mózgu. Spodziewałem się ujrzeć aktywność w obszarach mózgu kojarzonych tradycyjnie z językiem. Dlatego byłem zaskoczony, widząc, że rozświetlają się regiony odpowiadające za zdolności przestrzenne. Ale to wszystko ma sens – wyjaśnia Almor. Wg psychologa, ludzie posługujący się angielskim (ale najprawdopodobniej dotyczy to innych języków indoeuropejskich) umieszczają wymieniane wcześniej w rozmowie osoby w kontekście przestrzennym. Jest to wirtualna przestrzeń mózgu.
  23. W ciągu ostatnich miesięcy byliśmy świadkami całej serii awarii baterii litowo-jonowych. Wadliwe okazywały się urządzenia tak doświadczonych producentów jak Matsushita (Panasonic), Sony czy Sanyo. Skłoniło to ekspertów do przyjrzenia się samym technologiom produkcji baterii. Masataka Wakihara, z Tokijskiego Instytutu Technologicznego, który jest ekspertem ds. bezpieczeństwa baterii przy japońskim rządzie stwierdził: „Współczesne metody wytwarzania baterii litowo-jonowych obarczone są poważnym błędem. Jeśli producenci baterii naprawdę mają na uwadze bezpieczeństwo, powinni całkowicie zmienić wykorzystywane technologie. Baterie litowo-jonowe są dość niebezpiecznymi urządzeniami”. Japońscy eksperci zauważają, że obecnie stosuje się przeważnie baterie z płynnym organicznym elektrolitem, w których elektrody oddzielone są drogim tworzywem sztucznym. Te baterie są niezbyt bezpieczne. Jako alternatywę można wykorzystać stały polimerowy elektrolit. Byłyby one bardziej bezpieczne. Tu jednak pojawiają się problemy. Z jednej strony producenci, których baterie okazały się zawodne, już wiele miesięcy temu informowali, że ulepszyli technologie produkcji. Nie poinformowali jednak, jakie rozwiązania zastosowali i w których modelach baterii można je znaleźć. Z drugiej strony mniejsi producenci nie wiedzą, jakie byłyby koszty przejścia na stały elektrolit, więc pozostają przy ciekłym. Ten brak informacji i dokładnych danych powoduje, że producenci testują de facto baterie na użytkownikach. Firmy produkujące baterie wciąż się uczą, ponieważ technologia produkcji urządzeń litowo-jonowych jest wciąż nowa – mówi Wakihara.
  24. Nikomu nie trzeba dziś tłumaczyć, jak szkodliwy wpływ na środowisko naturalne wywierają samochodowe spaliny. Okazuje się, że sama przyroda potrafi sobie częściowo poradzić z tym problemem. Według najnowszych badań, mech jest ekologicznym filtrem zanieczyszczeń pochodzących ze spalin. Jan-Peter Frahm i Marko Sabovljević, naukowcy z Uniwersytetu w Bonn, odkryli, że mchy pochłaniają szkodliwy pył. Pierwotnie gotowe maty z mchu kładziono na dachach miejskich budynków. Chciano w ten sposób naturalnie nawilżyć powietrze, a dodatkowo uzyskiwano zieloną dekorację. Następnie mchy zastosowano do zagospodarowania zieleni pomiędzy pasami jezdni. Okazuje się, że zanieczyszczenie w miastach sprzyja wzrostowi tych roślin, dlatego też w ostatnim dziesięcioleciu w aglomeracjach zaobserwowano ich niespotykany rozrost. Bońscy naukowcy postanowili to wyjaśnić. Badania wykazały, że mech pochłania niebezpieczne drobiny pyłu niczym używana w gospodarstwach domowych ściereczka z mikrofazy. Jak to działa? Nieorganiczne składniki spalin służą mchom jako pożywienie, natomiast organiczne cząstki są odzyskiwane przez mieszkające na ich liściach bakterie. Listki mchu oddziałują elektrostatycznie: ich powierzchnia jest naładowana ujemnie, natomiast jon amonowy, składnik pyłu spalinowego, ma ładunek dodatni. Amoniak stanowi zaś pożywienie mchów i zostaje przez nie strawiony. W ten sposób pył spalinowy przekształca się w substancję organiczną. Mech jest tak skuteczny jako filtr dzięki swojej ogromnej powierzchni (szacuje się, że na metr kwadratowy mchów przypada aż 5 milionów małych listków). Jedynym warunkiem działania tego mechanizmu jest odpowiednia wilgotność. Naukowcom udało się obliczyć, że metr kwadratowy mchu przyswaja w ciągu zaledwie kilku godzin około 20 gramów pyłu. Tymczasem gleba przy często uczęszczanej drodze pochłania tylko 14 gramów zanieczyszczeń rocznie. Ta naturalna i stosunkowo niedroga metoda ochrony środowiska od razu zyskała zwolenników i zainteresowała władze. W regionie Nadrenii-Westfalii planuje się już plantacje mchu na poboczach autostrad.
  25. Konsola Wii firmy Nintendo jest najbardziej popularnym urządzeniem spośród konsoli nowej generacji. I nie chodzi tym razem o wzrost czy tempo sprzedaży, a o liczbę urządzeń, które znalazły nabywców. Dane Video Game Chartz wskazują, że Wii właśnie przegoniła Xboksa 360. Japońskiej firmie udało się sprzedać 3,46 miliona konsoli w Kraju Kwitnącej Wiśni, 4,24 miliona w Ameryce i 2,87 miliona na innych rynkach. W sumie dotychczas nabywców znalazło 10,57 miliona Wii, co stanowi 41,6% rynku konsoli najnowszej generacji. Na drugim miejscu plazuje się microsoftowy Xbox 360. W Japonii kupiło go 0,43 miliona osób, w Ameryce 6,75 miliona, a w innych częściach świata – 3,32 mln. Koncern z Redmond sprzedał więc 10,51 miliona konsoli i należy do niego 41% rynku. Najgorzej wiedzie się Sony. PlayStation 3 znalazła dotychczas 4,32 miliona nabywców (17% rynku). Kupiło ją 1,13 miliona Japończyków, 1,87 miliona Amerykanów i 1,32 miliona mieszkańców innych regionów globu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...