Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36778
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    209

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Biolodzy uważają, że zegar biologiczny zatrzymuje się na czas zimowej hibernacji. Zjawisko to zaobserwowano u chomików europejskich (Cricetus cricetus). To największy gatunek tych gryzoni, rzadko hodowany w niewoli. U zahibernowanego zwierzęcia mózg funkcjonuje jak w czasie snu, zwalnia też metabolizm. Temperatura wewnętrzna spada np. u susłów północnych poniżej punktu zamarzania. Uznaje się, że hibernacja wyewoluowała ze snu jako forma oszczędzania energii zimową porą. Wyniki niektórych badań wskazywały, że temperatura ciała nadal wzrasta i maleje w cyklu dobowym, jednak zmiany te nie są tak duże, jak w normalnych warunkach. Nikt nie sprawdzał natomiast, co dzieje się w samym zahibernowanym mózgu ani nie przyglądał się aktywności genów kontrolujących zegar biologiczny. Florent Revel i Paul Pévet z Uniwersytetu Ludwika Pasteura w Strasburgu analizowali wpływ hibernacji na mózg wspomnianego chomika europejskiego. Okres między grudniem a marcem zwierzę to spędza zakopane w swojej norze. Na powierzchnię wychodzi tylko od czasu do czasu: 3-4-dniowy okres hibernacji przeplata się z 2-3 dniami aktywności. Zespół biologów sztucznie wywołał u gryzoni hibernację, wyłączając w laboratorium światło i obniżając temperaturę do 8 stopni Celsjusza. Następnie określano aktywność 4 regulujących zegar biologiczny genów: Per1, Per2, Bmal1 i genu wazopresyny argininowej (ADH). Wszystkie znajdują się w zlokalizowanym w przedniej części podwzgórza parzystym jądrze nadskrzyżowaniowym (SCN, suprachiasmatic nuclei). W czasie hibernacji ich aktywność utrzymywała się na stałym poziomie, w normalnych warunkach podlega natomiast dobowym fluktuacjom (Proceedings of the National Academy of Science). Po raz pierwszy zidentyfikowaliśmy stan fizjologiczny, w którym zegar biologiczny nie działa – emocjonuje się Pévet. Inni eksperci zgłaszają jednak pewne wątpliwości. Craig Heller z Uniwersytetu Stanforda badał rytmy dobowe u zahibernowanych wiewiórek z gatunku Spermophilus lateralis. Jego zdaniem, badania Francuzów są interesujące, ale ich wyniki mogą się nie odnosić do gatunków innych niż chomik europejski. Poza tym monitorowanie aktywacji genów w mózgu może nie być dostatecznie czułą metodą oceny cyklów dobowych organizmu. Niewykluczone, że łatwiej jest wychwycić niewielkie zmiany w temperaturze niż aktywności molekularnej. Pévet akceptuje zgłaszane uwagi, lecz jednocześnie uważa, że zrozumienie hibernacji i jej związków z rytmami dobowymi pozwoli lekarzom wprowadzać pacjentów w podobny stan w czasie operacji.
  2. W Journal of Computer-Mediated Communication ukazało się omówienie badań, z których wynika, iż użytkownicy Internetu zanadto ufają wynikom wyszukiwania w Google'u. Podczas eksperymentu studentów college’u posadzono przed monitorami i za pomocą odpowiedniego sprzętu i oprogramowania badano ruchy ich gałek ocznych oraz dokonywane wybory. Okazało się, że zdecydowana większość z nich nie zwraca uwagi na to, na ile wynik wyszukiwania pasuje do zadanego wyszukiwarce zapytania, ale na pozycję linku. Im wyżej był on umieszczony, tym większa szansa, że zostanie kliknięty. Taki sposób korzystania z wyszukiwarek powoduje, że w Internecie wygrywają wielkie serwisy. Mają one najwięcej użytkowników, więc wyszukiwarki umieszczają je wyżej, niż odnośniki do niewielkich serwisów. W ten sposób „bogaci stają się jeszcze bogatsi”, gdyż osoby korzystające z wyszukiwarek klikają na te linki, które są wyżej, nawet jeśli linki zaprezentowane niżej lepiej pasują do zadanego zapytania. Wyszukiwarki są niezwykle popularne, ale mimo tego większość użytkowników nie ma pojęcia, jak działają i nie wie, jak wykorzystywane przez nie algorytmy wyszukiwania wpływają na prezentowane wyniki – mówi Bing Pan, główny autor eksperymentu. Klikając na najwyżej położone linki użytkownicy podbijają ich wartość, więc w przyszłości te same linki znowu zostaną zaprezentowane na pierwszych miejscach. Inne odnośniki, nawet jeśli prowadzą do bardziej wartościowych informacji, spadną w rankingach na dalsze miejsca. Witryny bardziej popularne stają się jeszcze bardziej popularne, niezależnie od tego, w jakim stopniu pasują do tego, czego użytkownik szuka. To z kolei umacnia je na najwyższych pozycjach, a internautom coraz trudniej jest dotrzeć do potrzebnych im informacji – mówi Pan.
  3. Japońska firma Hitachi stworzyła niewielki wyświetlacz pokazujący trójwymiarowy obraz. Urządzenie jest na tyle małe, że wkrótce można będzie zastosować je w urządzeniach przenośnych, np. w telefonach komórkowych. Prototyp waży 1 kilogram i wykorzystuje układ luster, przypominający odwróconą piramidę. Jest ona zbudowana z 12 lustrzanych ścian, dzięki czemu użytkownik widzi trójwymiarowy obraz. Hitachi chce, by początkowo urządzenie było wykorzystywane w szkołach do prezentacji znajdujących się w muzeach zabytków. Dalsze prace nad nim mają pozwolić na taką miniaturyzację, by nadawało się ono do zastosowania w telefonach komórkowych. W Sieci można znaleźć zdjęcia wyświetlacza.
  4. Nie doceniamy naszych umiejętności przetrwania zawodu miłosnego – uważa Eli Finkel, profesor psychologii z Northwestern University. Finkel współpracował z Paulem Eastwickiem. Wspólnie badali młodych kochanków, zwłaszcza tych ze skłonnością do przeżywania gwałtownych zauroczeń. Chcieli sprawdzić, czy osobiste przewidywania odnośnie szkód poczynionych w ich życiu przez koniec miłości pokrywają się z rzeczywiście odczuwanym lękiem. Ludzie przeważnie przeceniają dyskomfort pojawiający się po rozstaniu – wyjaśnia Finkel. Studium Amerykanów trwało 9 miesięcy. Objęło ono studentów college'u, którzy spotykali się z kimś przynajmniej przez 2 miesiące. Co dwa tygodnie wolontariusze wypełniali kwestionariusze. W efekcie Finkel i Eastwick zebrali dane od 26 ludzi (10 kobiet i 16 mężczyzn), którzy zerwali ze swoim partnerem podczas początkowych 6 miesięcy eksperymentu. Przewidywanie dyskomfortu na 2 tygodnie przed rozstaniem porównywano z rzeczywistymi doświadczeniami (opisywanymi w 4 różnych momentach). Nie jest dużym zaskoczeniem, że najbardziej cierpieli ci, którzy byli mocniej zakochani. Nieco silniej przeżywali stratę, ale ich ocena sytuacji była przesadzona.
  5. Jak donosi Financial Times, koncern Apple podpisał umowy na rozprowadzanie iPhone’a z trzeba europejskimi sieciami. Wybór firmy Jobsa padł na T-Mobile, Orange i O2. Jeden z ekspertów powiedział w rozmowie z FT, że nie były to negocjacje pomiędzy równorzędnymi partnerami. Apple miało dominującą pozycję. Umowa przewiduje ponoć, że operatorzy będą przekazywali Apple’owi 10% dochodu z połączeń dokonywanych za pomocą iPhone’a. Żadna z firm, o których mowa, nie komentuje tych doniesień. Jeśli są one prawdziwe, to oznaczają zmianę układu sił pomiędzy producentami telefonów komórkowych a operatorami sieci. Dotychczas ci drudzy nie zgadzali się na przekazywanie części swoich wpływów producentom komórek. Podobną umową udało się zawrzeć jedynie firmie Research in Motion, producentowi urządzenia BlackBerry. Początkowo iPhone będzie dostępny tylko w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. W przyszłym roku, po azjatyckiej premierze, ma trafić również do innych krajów Europy.
  6. Chemicy odkryli, jakie substancje odpowiadają za gorycz palonej kawy. Dzięki tej wiedzy będzie można uzyskać łagodniejszą wersję naparu. Naukowcy przeprowadzili analizy chemiczne. Po ich zakończeniu szkoleni w wykrywaniu goryczy kiperzy zajęli się testami. Chemicy nie tylko odkryli, jakim związkom zawdzięczamy charakterystyczny posmak, ale także jak one powstają. Wszyscy myślą, że głównym gorzkim składnikiem kawy jest kofeina, ale to nieprawda – opowiada profesor Thomas Hofmann z Politechniki w Monachium. Wkład kofeiny w gorzki smak kawy to tylko 15%. Zespół Hofmanna zidentyfikował natomiast dwie klasy związków, którym można ją przypisać. I jedne, i drugie są antyutleniaczami, występują w ziarnach palonych, ale już nie w zielonych. Pierwsza klasa to laktony kwasu chlorogenowego. Można je znaleźć w dużych ilościach w lekko i średnio palonych odmianach kawy. W mocno palonym, ciemnym espresso występuje za to dużo fenylindanów. Są to produkty rozpadu ww. laktonów. W porównaniu do swoich prekursorów, nadają one naparowi dłużej utrzymujący się, bardziej wyrazisty gorzki posmak. Palenie to czynnik kluczowy dla uzyskania goryczy w ziarnach kawy. Dlatego w im większym stopniu je uprażymy, tym bardziej gorzkie się staną. Na gorycz wpływa również sposób parzenia. Wysokie ciśnienia i temperatury potrzebne do uzyskania espresso potęgują jednocześnie gorzki smak.
  7. Foxconn Electronics, największa na świecie firma produkująca elektronikę na zlecenie, oraz HP, największy na świecie producent pecetów, ogłosiły, że mają zamiar wybudować fabrykę na terenie Federacji Rosyjskiej. W zakładzie powstawałyby pecety i wyświetlacze ciekłokrystaliczne. Możliwe również, że będą w nim produkowane też notebooki. Oba koncerny szukają teraz odpowiedniej lokalizacji w okolicach Sankt Petersburga, a budowę samej fabryki chcą rozpocząć jeszcze bieżącej jesieni. W zakładzie o powierzchni 60 000 metrów kwadratowych ma pracować około 5000 osób. Inwestycja ma pochłonąć 50 milionów dolarów. W tej chwili Foxconn zatrudnia 200 000 osób na całym świecie, więc 5-tysięczny zakład nie jest dla tej firmy wielkim przedsięwzięciem. Wybudowanie fabryki może jednak mieć daleko idące konsekwencje. Powstanie nowoczesnego zakładu stworzonego przez tak wielkie koncerny może zrewolucjonizować rosyjski rynek IT i wpłynąć na współpracę pomiędzy HP, Foxconnem i firmami trzecimi. Trzeba bowiem pamiętać, że Foxconn współpracuje z największym rywalem HP na rynku pecetów – Dellem. Tymczasem HP zamawia wiele podzespołów u rywali Foxconna. Może więc dość do poważnych przetasowań na światowym rynku. Tym bardziej, że spora fabryka może produkować też na potrzeby Europy Wschodniej i Północnej, a to z kolei może nie spodobać się partnerom Foxconna wykorzystującym chińskie fabryki tej firmy.
  8. Epidemia, która wybuchła w wirtualnym świecie World of Warcraft dała naukowcom okazję do przyjrzenia się, jak ludzie działają w warunkach zagrożenia chorobą. W popularnym wśród milionów graczy WoW pojawiła się ?zarażona krew?. Doprowadziło to do śmierci tysięcy postaci.Uczeni zaobserwowali, że zachowanie bohaterów wirtualnego świata było podobne, do zachowania się ludzi w podobnej sytuacji.Niektórzy zachowywali się altruistycznie, próbując pomagać innym i ryzykując zarażeni. Inni z kolei uciekali z miast, próbując się chronić. Jeszcze inni, już zarażeni, usiłowali zarazić jak największą liczbę innych postaci.Profesor Nina Fefferman z Wydziału Medycyny Tufts University stwierdziła, że zachowanie ludzi ma olbrzymi wpływ na rozprzestrzeniania się chorób w świecie rzeczywistym, a światy wirtualne są świetnym modelem ludzkich zachowań. ?Wydaje się, że gracze naprawdę czuli się zagrożeni i brali infekcję na poważnie, mimo że miała ona miejsce w świecie wirtualnym? stwierdziła. Dodała przy tym, że świat wirtualny może skłaniać ludzi do bardziej ryzykownych zachowań. Biorąc ten czynnik pod uwagę, można jednak wyciągnąć pożyteczne wnioski z obserwacji światów wirtualnych.Wywoływanie epidemii w popularnych grach online?owych może pomóc naukowcom w studiowaniu ludzkich zachowań w obliczu zagrożeń. Akademicy zdają sobie sprawę z tego, że będzie to jedynie obserwacja przybliżona, ale też i jedyna możliwa do przeprowadzenia.
  9. Serwisy internetowe donoszą, że Intel produkuje już 45-nanometrowe procesory w jednej ze swoich fabryk w Arizonie. Półprzewodnikowy gigant nie spieszy się jednak z ich rynkową premierą. Intel czeka ponoć na debiut czterordzeniowej Barcelony produkcji AMD. Dopiero gdy Barcelona trafi na rynek pojawią się na nim również najnowsze procesory Intela. W ten sposób koncern będzie mógł przyćmić premierę Barcelony i pokazać, że tradycyjnie już wyprzedza AMD pod względem wdrożonych technologii produkcyjnych. Co więcej najpierw ma zadebiutować 45-nanometrowy Xeon, który będzie odpowiedzią na czterordzeniowego Opterona. Z premierą desktopowego 45-nanometrowca o nazwie kodowej Wolfdale Intel chce poczekać do czasu rozpoczęcia przez AMD sprzedaży desktopowego Phenoma. Taktyka Intela to kolejna odsłona wojny o rynek pomiędzy oboma producentami procesorów. W wojnie tej mocno ucierpiało AMD, które ma teraz zamiar odrobić straty dzięki Barcelonie, która jest już opóźniona o pół roku i ma zadebiutować w ciągu najbliższych tygodni.
  10. We wrześniu na rynek mają trafić tanie notebooki z rodziny Eee PC 701. Ich autorem jest Asus, który zademonstrował je po raz pierwszy podczas targów Computex 2007. Notebooki, w zależności od wyposażenia i regionu sprzedaży, będą kosztowały od 199 do 369 dolarów. W przyszłym miesiącu Asus chce dostarczyć na rynki USA, Tajwanu, Chin i Europy 20 000 tanich notebooków. Największą część dostaw będzie stanowił najbardziej wydajny model wyceniony na 349 dolarów. W miarę wzrostu produkcji Asus chce udostępniać coraz tańsze modele. Firma zapowiada, że do końca bieżącego roku dostarczy 500 000 Eee, a ogólna produkcja w roku 2008 ma osiągnąć poziom 3-5 milionów sztuk. Zamknięty w plastikowej obudowie komputer wyposażono w 7-calowy ekran o rozdzielczości 800x480. Producent wykorzystał w nim procesor i chipset Intela. Najprawodpodobniej jest to chipset Intel 910 oraz mobilny procesor Celeron-M ULV 353 taktowany zegarem o częstotliwości 900 MHz. Użytkownik skorzysta też z 512 megabajtów pamięci DDR2-400, a dane będzie przechowywał nie na dysku twardym, ale w kościach flash o ogólnej pojemności od 2 do 16 gigabajtów. Komputer wyposażono w trzy porty USB, wyjście słuchawkowe oraz VGA. Wbudowano w niego też 56-kilobitowy modem, łącza WiFi 802.11b/g oraz 100-megabitowy Ethernet. Znajdziemy w nim także czytnik kart pamięci i kamerę internetową o rozdzielczości 0,3 megapiksela. Notebook dostarczany jest z bateriami, które wystarczają na 3-4 godziny pracy. Wymiary maszyny to 225x165x21 milimetrów, a waga waha się od 800 do 900 gramów. Eee PC 701 sprzedawany będzie z preinstalowanym systemem Linux, ale Asus zapewnia, że może on pracować również po kontrolą Windows.
  11. Na pustyni na zachodzie Egiptu archeolodzy odnaleźli coś, co może być najstarszym śladem ludzkiej stopy. Jak poinformował sekretarz generalny Egipskiej Służby Starożytności (SCA) Zahi Hawass, ma on ok. 2 milionów lat. Wg niego, niewykluczone, że to najważniejsze odkrycie, jakiego dokonano na terenie kraju.Ktoś przemierzający te obszary wiele, wiele lat temu odcisnął kontur swojej stopy w błocie. Ślad ten uległ następnie petryfikacji. Naukowcy ujrzeli go, pracując w oazie Siwa. Aby określić dokładny wiek znaleziska, naukowcy zbadają metodą datowania węglowego rośliny zachowane w tej samej skale.Khaled Saad, szef wydziału prehistorii w SCA, uważa, że bazując na wieku skały, w której znaleziono ślad stopy, można zaryzykować stwierdzenie, że jest starszy od szkieletu człokokształtnej Lucy, odbywającej obecnie podróż po Stanach Zjednoczonych. Fragmenty jej kośćca znaleziono w 1974 roku w Etiopii. Uważa się, że "dziewczyna" żyła 3 mln lat temu.Wykopaliska w Egipcie koncentrują się głównie na czasach faraonów, tymczasem, jak widać, kraj ten może się poszczycić jeszcze starszymi artefaktami. Poprzednie najstarsze prehistoryczne znalezisko liczyło sobie 200 tys. lat.
  12. Firma Tilera Corporation rozpoczęła sprzedaż swojego nowego procesora TILE64, pierwszego układu z rodziny Tile Processor. Kość powstała w oparciu o technologię, która pozwala na umieszczenie w jednym procesorze tysięcy rdzeni. TILE64 składa się z 64 rdzeni, z których każdy jest w stanie samodzielnie uruchomić system Linux. Procesor jest 10-krotnie szybszy i oferuje 30-krotnie lepszą wydajność na wat w porównaniu z dwurdzeniowymi Xeonami Intela. TILE64 ma najpierw trafić na rynek urządzeń obsługujących sieci oraz rynek cyfrowych multimediów. Nowy procesor korzysta ze starego pomysłu stworzenia dwuwymiarowej matrycy rdzeni obliczeniowych komunikujących się ze sobą za pomocą łączy o wysokiej przepustowości. Każdy z rdzeni TILE64 może pracować samodzielnie i jest w stanie obsłużyć Linuksa. Każdy ma też do dyspozycji 8 kilobajtów pamięci podręcznej L1 na dane, 8 kB L1 na instrukcje oraz 64 kilobajty pamięci poziomu drugiego. Cała pamięć, zarówno poziomu 1. jak i 2. może zostać programowo wykorzystana jako 5-megabajtowy cache L3. Rdzenie mogą pracować z częstotliwościami 600, 750 i 900 megaherców. Gdy są nieużywane, potrafią przełączyć się w tryb oszczędzania energii. Każdy z rdzeni połączony jest z czterema sąsiadami (nie dotyczy to, oczywiście, rdzeni znajdujących się na zewnętrznych krawędziach matrycy – te łączą się z 2 lub 3 sąsiadami) łączami o przepustowości 500 gigabitów na sekundę. Na tej podstawie Tilera wylicza wydajność swojego procesora w porównaniu z Xeonami. Tilera zintegrowała w procesorze cztery kontrolery DDR2 oraz komplet interfejsów I/O, wśród których zajdziemy dwa 10-gigabitowe XAUI, dwa 10-gigabitowe PCIe, dwa 1-gigabitowe Ethernet RGMII oraz programowalny interfejs wejścia-wyjścia, który może zostać przeznaczony do łączności z napędami dysków czy klipsami USB. Procesor Tilery wydaje się bardzo dobrym rozwiązaniem na rynki telekomunikacyjny i multimediów. W tej chwili Tilera sprzedaje trzy procesory, różniące się częstotliwością pracy zegara i zestawem interfejsów I/O. Ich cena rozpoczyna się od 435 USD przy zakupie 10 000 sztuk. Z witryny Tilery możemy dowiedzieć się, że firma zamierza wyprodukować w najbliższym czasie 32- i 120-rdzeniowe procesory.
  13. Otyłość może być zaraźliwa. Tym razem nie chodzi tu o wpływy społeczne wewnątrz grup przyjaciół z nadmierną wagą ciała, ale o wirusa. Pewien powszechnie występujący wirus, uznany podczas wcześniejszych badań za prawdopodobną przyczynę otyłości, powodował przekształcenie dorosłych komórek macierzystych tkanki tłuszczowej w komórki tłuszczowe. Najwyraźniej dzieje się tak w wyniku działalności jednego z genów wirusa. Nie twierdzimy, że wirus jest jedyną przyczyną otyłości, ale nasze studium dostarcza dowodów na to, że niektóre przypadki otyłości mają coś wspólnego z infekcjami wirusowymi – wyjaśnia Magdalena Pasarica z Uniwersytetu Stanowego Luizjany. Nie wszyscy zarażeni ludzie staną się otyli. Ostatecznie będziemy w stanie zidentyfikować czynniki, które predysponują niektórych ludzi do rozwinięcia infekcji i znaleźć sposób leczenia tej przypadłości. Wirusem, o którym tak dużo napisaliśmy, jest ludzki adenowirus-36 (Ad-36), który wywołuje infekcje dróg oddechowych i oczu. Wcześniejsze badania wykazały, że odpowiada on za akumulowanie się tłuszczu u zwierząt i że występuje u 30% otyłych osób, w porównaniu do jedynie 11% zainfekowanych wśród ludzi szczupłych. Do tej pory nikomu nie udało się ustalić bezpośredniego związku między obecnością wirusa u ludzi a wzrostem ilości zmagazynowanego tłuszczu. Pasarica wykorzystała do badań komórki macierzyste pozyskane od pacjentów, którzy przeszli liposukcję. Połowę komórek wystawiono na oddziaływanie wirusa. Większość zakażonych komórek przekształciła się w komórki tłuszczowe, nie zaobserwowano tego zjawiska w hodowli zdrowych komórek. Badania sfinansowały Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH).
  14. Część mieszkańców USA doświadcza od wczoraj problemów z Internetem. Firmy dostarczające łącza poinformowały o prawdopodobnym uszkodzeniu kabla w okolicy Cleveland. Gdy technicy przedsiębiorstwa TeliaSonera, które wskutek awarii utraciło sygnał w swojej sieci na północy USA, postanowili wymienić kabel, ze zdumieniem odkryli, że... został on przestrzelony. Ktoś strzelał z pistoletu lub strzelby do kabla – powiedział Anders Olausson, rzecznik prasowy TeliaSonera. Sprawca uszkodził kabel na długości ponad 1 kilometra. Sprawca wandalizmu nie został dotychczas ustalony, a technicy wciąż pracują nad wymianą kabla. Wiele firm i mniejszych providerów ma z tego powodu kłopoty, gdyż cała Sieć na amerykańskim Środkowym Zachodzie działa wyraźnie wolniej. Nie wiadomo, kiedy zostanie przywrócone normalne funkcjonowanie Internetu.
  15. Naukowcy twierdzą, że większe upodobanie kobiet niż mężczyzn do różowego jest uwarunkowane biologicznie. Według autorów pewnych badań, ich wyniki potwierdzają, że widzenie barw wyewoluowało u ludzi m.in. po to, by pomóc kobietom w odszukiwaniu dojrzałych owoców, np. jagód. Anya Hurlbert i zespół z Uniwersytetu w Newcastle nad Tyne studiowali preferencje barw u 171 dorosłych Brytyjczyków i 37 dopiero co przybyłych na wyspę imigrantów, głównie z kontynentalnych Chin. Mężczyźni i kobiety stanowili niemal równoliczne grupy. Pomysł badania dwóch odmiennych etnicznie grup wziął się stąd, że postanowiono oddzielić ewentualne wpływy kulturowe od biologicznych w płciowych preferencjach barw. Każdy wolontariusz widział 750 par kolorów, które pokrywały całe widmo barw tęczy. Za każdym razem należało powiedzieć, który odcień bardziej się podoba. Jak można się było spodziewać na podstawie wyników wcześniejszych eksperymentów, obie płcie najwyżej oceniały błękity. Głębsza analiza kolorystyczna ujawniła jednak, że kobiety wykazywały wyraźną tendencję do preferowania niebieskich z czerwonawą domieszką (np. liliowych), podczas gdy panowie konsekwentnie decydowali się na czyste błękity. Hurlbert twierdzi, że w kulturach, gdzie różowy jest uznawany za symbol dziewczęcości i kobiecości, panie mogą się uczyć dokonywania takich wyborów. Co jednak zaskoczyło naukowców, Chinki, które dorastały bez odzianej w same róże superkobiecej Barbie, preferowały kolory z domieszką czerwieni w jeszcze większym stopniu od pozostałych badanych kobiet. Oznacza to, że upodobania te są wrodzone, a nie wyuczone. Hurlbert dopuszcza możliwość, że kultura wpływa na preferencje kolorystyczne dziewcząt w inny sposób niż za pośrednictwem lalki Barbie. Podkreśla też, iż fakt, że kobiety wybierają bardziej różowe odcienie, nie oznacza, że dostrzegają je szybciej od przedstawicieli płci brzydkiej. Dlaczego obie płcie najbardziej gustują w błękitach? W zbieraczej przeszłości naszego gatunku umożliwiało to odnalezienie czystej wody, poza tym niebieskie niebo było oznaką dobrej pogody...
  16. Saudyjskie wielbłądy dziesiątkuje tajemnicza choroba. Jak poinformowały odpowiednie władze, w dolinie Dawasir (400 km na południe od Rijadu) w ciągu 4 dni zmarły 232 zwierzęta. Król Abdullah obiecał wypłatę odszkodowań rolnikom, którzy twierdzą, że rzeczywiste straty w pogłowiu są o wiele większe. Urzędnicy Ministerstwa Rolnictwa wykluczyli chorobę zakaźną i obwinili za zgony wielbłądów żywność, która była, wg nich, źle przechowywana. Choroba musi być ograniczona do jednego miejsca, aby zapobiec jej szerzeniu. Wtedy będą mogli znaleźć serum – wyjaśnia jeden z hodowców, Hamad al-Harthy. Aby rozwiązać problem, muszą poprosić o pomoc zagranicę – przekonuje handlarz Turki Abdelaziz. W pustynnym królestwie wielbłądy stanowią część wielkiego biznesu. Ich sprzedażą zajmują się Beduini, którzy za pojedynczą sztukę uzyskują nawet wiele tysięcy dolarów. Zwierzęta biorą też udział w słynnych wyścigach, a ich mięso jest również wysoko cenione.
  17. Amerykańska Armia przez kilka ostatnich lat twierdziła, że prowadzone przez żołnierzy blogi czy też zamieszczane przez nich w Sieci zdjęcia i filmy, narażają wojsko na niebezpieczeństwo. W blogach znajduje się ponoć wiele informacji, które mogą zostać wykorzystane przez przeciwników. Przeprowadzony ostatnio audyt wykazał jednak, że najwięcej potencjalnie niebezpiecznych informacji można znaleźć nie na blogach czy serwisach ze zdjęciami i filmami, ale na... oficjalnych stronach sił zbrojnych. Audyt prowadzony był przez Army Web Risk Assesment Cell (AWRAC – Wojskowa Komórka Oceny Ryzyka w Sieci). W jego ramach pomiędzy styczniem 2006 a styczniem 2007 monitorowano 594 blogi. Znaleziono w nich 30 przypadków naruszenia polityki bezpieczeństwa (OPSEC). W tym samym okresie na oficjalnych stronach sił zbrojnych znaleziono 3900 przypadków naruszenia OPSEC. Podobnych przykładów jest więcej. We wrześniu 2006 specjaliści przejrzeli 209 000 stron blogów i nie znaleźli na nich żadnych nieprawidłowości. Badanie, które prowadzono przez poprzednie trzy miesiące (czerwiec-sierpień) odkryło 3 przypadki naruszeń. Tymczasem pomiędzy czerwcem a wrześniem tylko na witrynach Armii znaleziono 571 przykładów zlekceważenia OPSEC. A trzeba pamiętać, że Armia to tylko jeden z rodzajów sił zbrojnych USA (obok Marynarki Wojennej, Lotnictwa, Korpusu Marines i Straży Wybrzeża). Pomimo wyników badań Armia nadal chce wprowadzić ścisły nadzór nad blogami żołnierzy i wymaga, by do prowadzenia bloga konieczna była zgoda przełożonego. Z taką postawą usiłują walczyć prawnicy Electronic Frontier Foundation. Uważają oni, że żołnierze, którzy prowadzą blogi i unikają ujawniania tajemnic, robią dużo dobrego dla wojska oraz są znacznie bardziej odpowiedzialni niż osoby, których zadaniem jest prowadzenie oficjalnych witryn sił zbrojnych. To jasne, że prawdziwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa są oficjalne witryny Armii, a nie blogi żołnierzy – stwierdziła Marcia Hofmann z EFF.
  18. Dzięki specjalnym neuronom, które znajdują się w ich nosach, myszy mogą wyczuwać dwutlenek węgla. Potrafią to zrobić nawet przy stężeniach lekko przewyższających normalne stężenie gazu w powietrzu. Minmin Luo z Narodowego Instytutu Nauk Biologicznych w Pekinie i zespół zajęli się badaniem tych komórek nerwowych. Zgodnie z doniesieniami Chińczyków, myszy wyczuwały CO2 przy stężeniu 0,066%. Aby lepiej naświetlić umiejętności gryzoni, przytoczymy trochę danych. Stężenie dwutlenku węgla w atmosferze to 0,038%. Stanowi on także 4,5% wydychanych przez człowieka gazów, a stężenie jeszcze bezpieczne dla naszego gatunku to 0,5%. Już od jakiegoś czasu wiedziano, że neurony z nosa myszy wydzielają enzym przetwarzający CO2: anhydrazę węglową typu II (ang. carbonic anhydrase type II, CAII). Komórki te, zwane komórkami D cyklazy guanylowej, uaktywniają się w obecności gazu, pokazując, kiedy zwierzęta czują jego woń. Człowiek nie czuje zapachu dwutlenku węgla, potrafią to natomiast różne zwierzęta, np. owady. Te ostatnie posługują się receptorami błonowymi, a nie jakimś rodzajem nosa. Myszy są pierwszymi ssakami, w przypadku których zademonstrowano istnienie takiego zjawiska. W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Większość ludzi nie sądzi, że CO2 ma jakąś woń. Jest on używany jako czynnik drażniący, a nie wskazówka zapachowa – wyjaśnia Luo. Gdy podczas eksperymentów myszy mogły wybierać między obszarami o mniejszym i większym stężeniu gazu, unikały otoczenia ze stężeniem CO2, które przekraczało 0,2%. Ponieważ do 2100 roku poziom dwutlenku węgla w atmosferze ma wzrosnąć do 0,05-0,1%, należy się spodziewać zmian w zachowaniu gryzoni. Jakich? Dokładnie nie wiadomo. Peter Mombaerts z Uniwersytetu Rockefellera, członek zespołu Lou, uważa, że gdyby stężenie gazu cieplarnianego wzrastało stopniowo, myszy miałyby czas, żeby się do tego przyzwyczaić (podobnie jak ludzie). Alternatywa jest taka, że w miarę wzrostu stężenia CO2 zwierzęta te stawałyby się bardziej strachliwe lub agresywne. Bruce Kimball z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, który bada wpływ sztucznie podwojonego stężenia dwutlenku węgla na rośliny, twierdzi, że nie zaobserwował u przypadkowo zaplątanych myszy żadnych nietypowych czy dziwnych zachowań. Myszy ze swoimi zdolnościami nie staną się współczesną wersją kanarków zabieranych kiedyś przez górników do kopalni. Aby móc to robić, musiałyby być genetycznie zmodyfikowane w taki sposób, by nie czuć żadnych innych zapachów – twierdzi Mombaerts. Teraz zespół Lou pracuje nad rozszyfrowaniem mechanizmu komórkowego. U ludzi, którzy nie wyczuwają dwutlenku, geny odpowiedzialne za wytwarzanie kluczowego białka istnieją, ale są wadliwe.
  19. Sarah Pickin, 23-letnia studentka archeologii z Uniwersytetu w Derby, wykopała liczącą sobie 5 tysięcy lat gumę do żucia. Stało się to podczas prac w zachodniej Finlandii. Wtedy to dziewczyna natrafiła na grudkę brzozowej żywicy. Ze względu na właściwości antyseptyczne w czasie neolitu ludzie stosowali ten materiał do leczenia chorób przyzębia (zapalenia dziąseł). Sklejali nim też rozbite naczynia. [...] Na gumie znaleźliśmy wyraźnie widoczne ślady zębów – komentuje nauczyciel Pickin, profesor Trevor Brown. Żywica brzozy zawiera fenole, które są substancjami antyseptycznymi. Pickin należy do grupy pięciorga brytyjskich studentów, którzy jako wolontariusze wzięli udział w wykopaliskach w Kierikki Centre u zachodnich wybrzeży Finlandii. Oprócz gumy znalazła też fragment bursztynowego pierścienia oraz grot strzały z łupków. Po zakończeniu analiz laboratoryjnych wszystkie okazy trafią na wystawę. Gumę można zobaczyć na zdjęciu z serwisu BBC.
  20. IBM i TDK wspólnie pracują nad nowym rodzajem pamięci nieulotnej o nazwie spin torque transfer RAM (STT-RAM). Jednocześnie IBM przyznał, że nie widzi przyszłości przed technologią MRAM, nad którą dotychczas pracował. W układach STT-RAM prąd elektryczny przykładany jest do magnesu i zmienia kierunek pola magnetycznego. To z kolei decyduje o zmianie oporności, a różne poziomy oporności są interpretowane jako 1 lub 0. IBM i TDK obiecują, że w ciągu najbliższych 4 lat stworzą prototypowy układ STT-RAM wykonany w technologii 65 nanometrów. Nad pamięciami STT-RAM pracuje też firma Grandis, która chce zacząć ich sprzedaż już pod koniec przyszłego roku. IBM pracował dotychczas nad pamięciami magnetorezystywnymi (MRAM) jednak okazało się, że wyprodukowanie tego typu układów w technologiach posługujących się wielkościami bramki mniejszymi niż 65 nanometrów jest bardzo trudne. Błękitny Gigant nie zaoferował się na rynku układów MRAM, a firma Freescale Semiconductor, która ma w swojej ofercie kości MRAM nie sądzi, by technologia ta przetrwała długo. Obecnie prace nad pamięciami RAM przyszłej generacji idą więc w dwóch kierunkach. Jeden to STT-RAM, a drugi to układy zmiennofazowe. Ta druga technologia polega na podgrzewaniu do kilkuset stopni Celsjusza poszczególnych komórek pamięci. Materiał, z których są one zbudowane, zmienia wówczas swoją strukturę z krystalicznej na amorficzną. Struktura krystaliczna jest interpretowana jako 1, a amorficzna jako 0. Obie technologie, STT-RAM i pamięci zmiennofazowe, mają swoje plusy. STT-RAM pracują szybciej, a zmiennofazowe są bardziej gęste, pozwalają więc zapisać więcej informacji. Zaawansowane prace nad pamięciami zmiennofazowymi prowadzą Intel i STMicroelectronics, które powołały do życia firmę Numonyx. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pierwsze układy zmiennofazowe mają wkrótce trafić na rynek.
  21. Współczesna fizyka uznaje prędkość światła w próżni za wielkość stałą i twierdzi, że wyznacza ona granicę, poza którą nic nie może szybciej się poruszać. Obecnie dwóch niemieckich fizyków z Uniwersystetu w Koblencji twierdzi, że przyspieszyli strumień fotonów do prędkości wyższej niż prędkość światła. Gunter Nimtz i Alfons Stahlhofen pracują nad tunelowaniem kwantowym. Podczas badań wykorzystywali oni dwa pryzmaty, które łączyli razem i badali, w jaki sposób przechodzi przez nie światło. Zauważyli przy tym, że jeśli pryzmaty są od siebie oddzielony, fotony czasem „tunelują się” pomiędzy nimi i docierają do wykrywającego je czujnika wcześniej, niż to teoretycznie możliwe. Badając to zjawisko Niemcy nauczyli się tunelować fotony na odległość do 1 metra. Doszli do wniosku, że w pewnych warunkach możliwe jest przekroczenie granicy, jaką jest prędkość światła. Zdaniem doktora Nimtza tunelowanie kwantowe to najważniejsze z mało zrozumiałych zjawisk fizyki kwantowej. Przełamanie prędkości światła stawia pod znakiem zapytania naszą obecną wiedzę dotyczącą czasu i przestrzeni. Ma też bardziej dalekosiężne skutki – w przyszłości może przyczynić się do opracowania sposobu na podróże w czasie.
  22. Japońska firma Kuchou-fuku produkuje samochłodzące się koszule i kurtki. Dobrze na tym zarabia, ale i podobno chroni środowisko naturalne. Ubrania zapewniają swojemu właścicielowi komfort termiczny nawet przy lejącym się z nieba żarze, zużywają też 1/50 energii wykorzystywanej przez nieduże klimatyzatory – chwali się prezes Hiroshi Ichigaya. Do tej pory klimatyzacja chłodziła całe pomieszczenie, teraz możemy ochładzać tylko ciało. Po wewnętrznej stronie elementów garderoby zamontowano dwa wentylatory. Każdy jest zasilany przez zestaw baterii, który zmieściłby się w kieszeni. Wiatraczki owiewają powierzchnię skóry, zwiększają parowanie i obniżają temperaturę. Chętni mogą wybierać spośród ubrań w przeróżnych kolorach i stylach. Jedna sztuka kosztuje ok. 11 tys. jenów. Sprzedaż rozpoczęła się 3 lata temu i od tej pory rozeszło się 5500 ekociuszków. Głównymi klientami stali się pracownicy fabryk. Ubrania niemal na pewno nie zdobędą większej popularności, ponieważ wiatraczki nadmuchują je i człowiek wygląda w nich grubo. To nie jedyne klimatyzowane ubrania sprzedawane w Japonii. Kilka dni temu świat obiegły newsy z opisem krawatów z wiatraczkami podłączanymi do USB. Dwa miesiące temu zaanonsowano opracowanie specjalnej wełny na przewiewne i chłodne garnitury dla biznesmenów.
  23. Większość komputerowych gier wideo działa na ludzi pobudzająco. Powstała jednak wersja jednej z najstarszych gier, Tetrisa, która zamiast zwiększać poziom adrenaliny, ma koić zszarpane nerwy. Julian Spillane ze studia Frozen North Productions w Toronto i programista pracujący pod pseudonimem Ne0nRa1n stworzyli wersję Tetrisa zwaną BioBlox. Gracz kładzie jedną z rąk na urządzeniu, które mierzy jego puls. Gdy tętno wzrasta, bloczki zaczynają spadać z większą prędkością. Tym samym rozgrywka staje się dużo trudniejsza. Aby uzyskać lepszy wynik, nie pozostaje nic innego, jak tylko starać się uspokoić. W 1999 roku Nintendo wypuściło na rynek Tetrisa 64, który także wykorzystywał tętno do kontroli szybkości gry, ale działał on tylko na firmowej konsoli. W BioBloczki można zagrać również na pecetach z systemem operacyjnym Windows. Wkrótce będzie to można uczynić także za pośrednictwem Sieci.
  24. Być może już wkrótce będziemy świadkami powstania pierwszego w dziejach świata eliksiru młodości. Niedawno odkryto dwa białka związane za starzeniem się. Za pomocą odpowiednich zastrzyków można by zniwelować szkody poczynione w mitochondrialnym DNA przez mutacje. Mitochondria są centrami energetycznymi komórek. Występują we wszystkich ich rodzajach, z wyjątkiem erytrocytów. Naprawianie mutacji poprzez wprowadzenie do mitochondriów prawidłowych genów pozwoliłoby (przynajmniej częściowo) oddalić widmo chorób związanych ze starzeniem się, np. nowotworów, cukrzycy czy alzheimeryzmu, i spowolnić deteriorację organizmu. DNA mitochondriów jest niezależne od materiału genetycznego zgromadzonego w jądrze. Jeśli pojawią się w nim mutacje, mitochondrium zaczyna funkcjonować nieprawidłowo. Podczas prób naprawy pojawia się jednak pewien problem: jak przetransportować gen przez błony białkowo-lipidowe. Zespół prowadzony przez Marisol Corral-Debrinski z Uniwersytetu Piotra i Marii Curie w Paryżu wybrał dwie mutacje mitochondrialnych genów. Jedna z nich wiąże się z osłabieniem siły mięśniowej, druga ze ślepotą. Naukowcy oznaczyli prawidłowo zbudowane geny unikatowymi „metkami” i wprowadzili je do hodowanych w laboratorium komórek. Udało im się odwrócić mutacje, które zaszły w obrębie centrów energetycznych. Teraz planowane są testy na szczurach, potem na ludziach. Jeśli zakończą się one sukcesem, ludzkość będzie się mogła cieszyć pierwszym eliksirem młodości. Spowolni on proces starzenia się, ale go całkowicie nie wyeliminuje, ponieważ zmiany w mitochondrialnym DNA nie są jedynymi czynnikami powiązanymi ze starzeniem się.
  25. Amerykańscy naukowcy z University of Utah odkryli, dlaczego neurony nie rozrywają się, kiedy poruszamy kończynami lub rozciągamy mięśnie. Po przeprowadzeniu eksperymentów na nicieniach okazało się, że jeśli brakuje białka nazywanego beta-spektryną, komórki nerwowe stają się kruche i łamliwe, co ostatecznie doprowadza do paraliżu. Odkrycie to może pomóc w udzieleniu odpowiedzi na pytanie, czemu ludzie z ataksją rdzeniowo-móżdżkową stopniowo zatracają koordynację i mobilność (Journal of Cell Biology). U ludzi istnieją cztery geny odpowiedzialne za produkcję beta-spektryny. Ostatnie badania wykazały, że u pacjentów z ataksją rdzeniowo-móżdżkową typu 5., którzy zaczynają chorować między 10. a 68. rokiem życia, występuje mutacja w obrębie jednego z tych genów. Wcześniej sądzono, że mutacja tego białka powoduje, że neurony nie komunikują się ze sobą prawidłowo, gdyż beta-spektryna nie przyłącza się we właściwym miejscu. Zespół profesora Michaela Bastianiego z University of Utah uważa jednak, że jeśli brakuje tego białka lub ma ono nieprawidłową budowę, aksony komórek nerwowych tracą swoją elastyczność i stają się podatne na rozerwanie. Kiedy wyhodowano nicienie pozbawione beta-spektryny, z biegiem czasu ich aksony obumierały. Proces ten doprowadzał do paraliżu. U embrionów tylko 3% aksonów nosiło znamiona uszkodzenia lub wad. Gdy zwierzęta starzały się, odsetek ten wzrastał do 60%. Oznacza to, że beta-spektryna nie odpowiada za początkowy wzrost neuronów, lecz za zapobieganie ich późniejszemu rozerwaniu. Bastiani podkreśla, że wcześniej w literaturze przedmiotu można było znaleźć twierdzenia, iż wytrzymałość i giętkość aksonów zależą od neurofilamentów. My proponujemy zupełnie inny model. Wyróżnia się ok. 20 typów dziedzicznej ataksji rdzeniowo-móżdżkowej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...