Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Od kilku lat obserwuje się znaczne zmniejszenie populacji dzikich łososi. Za główną podejrzaną uważa się małego skorupiaka, pchłę rybią (Lepeophtheirus salmonis). Pasożyt ten jest blisko związany z rybami łososiowatymi i pstrągami. Znany jest z występowania na co najmniej pięciu gatunkach ryb. O ile dla dorosłych osobników w hodowli nie stanowi zbytniego zagrożenia, to wśród narybku i ryb dzikich, wędrujących w górę strumieni, może spowodować znaczne spustoszenie. Według Martin Krkosek z Uniwersytetu Alberta, śmiertelność narybku z tego powodu u dzikich łososi może sięgać powyżej 80-95%. Jest to już poważne zagrożenie dla całej populacji. Główną przyczyną inwazji pasożyta są hodowlane fermy ryb łososiowatych. Możliwość takiego efektu była już zaznaczana kilkakrotnie. Jednak dopiero badania na populacji łososia z Archipelagu Broughton w Kolumbii Brytyjskiej potwierdziła to dla dzikich populacji. Badania te mogą mieć wpływ na stosunek do całej akwakultury morskiej i jej oddziaływań na środowisko naturalne. Badania przeprowadzono na podstawie danych kanadyjskiego Department of Fisheries and Oceans, zawierających szacunkowe informacje o liczbie ryb powracających do rzek Kolumbii Brytyjskiej. Obejmują one 14 populacja łososia (Onchorhynchus gorbuscha) na które oddziałują farmy hodowlane i 128 wolnych od takiego zagrożenia. Pchły rybie występują w wszystkich tych populacjach. Naturalnie rozprzestrzenia się ona w postaci wolno pływających w oceanach larw, które po dotarciu do żywiciela usadawiają się w jego skórze lub mięśniach. Znakomitym schronieniem i miejscem rozmnażania dal nich są bogate w żywicieli fermy ryb. W wielu rejonach od wędrówek łososi uzależnione są całe ekosystemy. Dorosłe łososie stanowią pokarm niedźwiedzi i ptaków, ale ważne są także substancje organiczne dostarczane w górę strumieni i uwalniane po śmierci ryb. Wpływa to na utrzymanie nie tylko środowiska wodnego ale całej strefy przybrzeżnej razem z porastającą ją roślinnością. Dzikie łososie stanowią także ważny element gospodarki. W wielu północnych rejonach sezonowe wędrówki ryb są podstawą utrzymania się zamieszkujących tam społeczności. Podobny problem wcześniej zgłaszali naukowcy obserwując norweskie fermy łososi. Rocznie ucieka z nich kilkaset tysięcy osobników. Stanowią one konkurencję dla dzikich populacji, krzyżują się z nimi wprowadzając do nich mniej odporne na trudne warunki genu, dodatkowo przyczyniają się do roznoszenia różnych pasożytów. Szczególnie niebezpieczna jest właśnie pchła Lepeophtheirus salmonis. Ryby hodowlane lepiej sobie z nim radzą, ponieważ są mniej narażone na różne przeciwności środowiska. Do tego mogą liczyć na wspomaganie lekami czy kąpiele odkażające. Władze norweskie potraktowały problem bardzo poważnie, w 2006 roku powołano specjalną komisję do tego problemu. Łosoś hodowlany jest jednym z hitów eksportowych Norwegii i zależy im aby miał dobrą markę.
  2. Doświadczenia wielu osób dowodzą, że aby lepiej opanować pewne czynności, należy je wielokrotnie powtarzać. Jednocześnie z badań nad synapsami łączącymi neurony wynika, iż powtarzanie tych samych bodźców osłabia odpowiedź na nie. Badacze z Carnegie Mellon University oraz Instytutu Maxa Plancka odkryli mechanizm, za pomocą którego można wyjaśnić wspomniany paradoks. Opisują oni mechanizm leżący u podstaw tzw. plastyczności synaptycznej, o której już wiadomo, że ma związek z procesami uczenia się i zapamiętywania. Okazało się, że do zainicjowania plastyczności oraz w początkowej fazie nauki niezbędne są sprawne receptory NMDA (N-metyl-D-asparaginowe). Jednak po pewnym czasie zmieniają one swój charakter i zaczynają osłabiać zdolność do dalszego zapamiętywania. Po serii eksperymentów naukowcy odkryli, że w korze mózgu działa też drugi, wolniejszy mechanizm, bazujący na mGlu (metabotropowych receptorach glutaminianu). Właśnie tutaj przydaje się wielokrotne powtarzanie ćwiczeń czy treści do zapamiętania. Proces ten jest uruchamiany już po uaktywnieniu przez NMDA. Gdy podczas badań blokowano działanie poszczególnych receptorów okazało się, że zablokowanie NMDA już po rozpoczęciu nauki poprawia skuteczność tego procesu, a mGlu - zatrzymuje go. Także zablokowanie NMDA przed uczeniem się spowoduje, że mózg nie przyswoi zbyt wielu nowych umiejętności. Choć badania przeprowadzono na zmodyfikowanych genetycznie myszach, naukowcy uważają, że ich praca nie tylko pomoże zrozumieć mechanizmy uczenia się w mózgu człowieka, ale też choroby upośledzające pamięć i zdolność do nauki, np. chorobę Alzheimera.
  3. Węglowe nanorurki - podstawowy element wielu zaawansowanych badań związanych z nanotechnologiami - mogą zyskać konkurenta. Kolejnym materiałem, który ma szansę stać się budulcem technologii przyszłości, okazały się nanorurki wykonane z boru. Jak wynika z symulacji przeprowadzonych przez badaczy z Tsinghua University w Pekinie, pewne właściwości elektryczne nowego materiału mogą być lepsze niż w wypadku węgla. Osiągnięcie naukowców przede wszystkim polega na znalezieniu odpowiedniej struktury atomowej nanorurek z boru. Zapożyczona z węgla sześciokątna siatka okazała się niestabilna, więc problem rozwiązano przez umieszczenie dodatkowych atomów boru w środku niektórych sześciokątów. Jak obliczono, układ taki powinien oferować dość ciekawe właściwości: szersze nanorurki mogą pełnić rolę przewodników, węższe natomiast - półprzewodników, z których można budować elementy nanoelektroniczne. W wypadku wersji przewodzącej, nanorurki borowe powinny być lepszymi przewodnikami niż te wykonane z węgla, spodziewana jest też wyższa temperatura występowania efektu nadprzewodnictwa. Chińscy badacze proponują, aby nowy materiał wykonać za pomocą metody chemicznego osadzania fazy gazowej (CVD - Chemical Vapour Deposition). Choć jest to ta sama technika co w wypadku węgla, jeszcze nie została ona dopasowana do wymagań boru, zatem żadne z opisanych właściwości do tej pory nie zostały potwierdzone doświadczalnie.
  4. Mark Jacobson, profesor inżynierii cywilnej i środowiskowej z Uniwersytetu Stanforda, twierdzi, że odnalazł pierwszy dowód na bezpośredni wpływ emisji dwutlenku węgla na zwiększenie śmiertelności wśród ludzi. Nie jest to, jak sam podkreśla, czysta korelacja statystyczna ale związek przyczynowo-skutkowy. Jacobson w swoim raporcie dowodzi, że spowodowane emisją dwutlenku węgla zwiększenie średniej temperatury o 1 stopień Celsjusza powoduje, że rocznie w USA umiera 1000 osób i pojawiają się tysiące nowych przypadków astmy i chorób dróg oddechowych. Zdaniem Jacobsona, na całym świecie liczba ofiar śmiertelnych zwiększonej emisji CO2 może sięgać 20 000 na każdy wzrost średnich temperatur o 1 stopień Celsjusza. Profesor zauważa, że jego raport może mieć największe znaczenie dla Kalifornii, gdzie znajduje się sześć z 10 najbardziej zanieczyszczonych amerykańskich miast. W stanie tym ponad 300 osób rocznie może umrzeć z powodu emisji CO2. Z pełną wersją raportu można zapoznać się na stronach Universytetu Stanforda [PDF].
  5. Wydawnictwo Flashbook.pl w ramach prowadzonej przez siebie akcji Hiperksiazka.pl postanowiło zbadać, w jaki sposób internauci postrzegają książki. Wyniki mogą zaskakiwać, szczególnie w dobie niemalże powszechnego zachwytu Wikipedią i podobnymi projektami. Okazało się, że aż 76% ankietowanych uważa książki za bardziej wiarygodne od Internetu źródło informacji. Sieć jest jedynie dla 13% sprawdzonym i zaufanym źródłem. Jednak nie we wszystkim książka jest lepsza od Sieci. Dla 93% ankietowanych Internet ma tę przewagę, że łatwiej znaleźć w nim informacje. Ponadto Sieć proponuje bardziej atrakcyjny przekaz i większą łatwość w poruszaniu się po treści. Z kolei książka zapewnia, zdaniem większości, bardziej przyjemny kontakt, a jej dodatkową zaletą jest fakt, że można z niej korzystać w dowolnym miejscu.
  6. Japończycy to miłośnicy nowości i miniaturyzacji. Ta ostatnia jest wynikiem chronicznego niedoboru miejsca. Manabu Fukushima, 71-letni rolnik z Ongi, wyhodował na jednym drzewku aż 11 odmian cytrusów. Punktem wyjścia była 30-letnia cytryna. To na niej pomysłowy staruszek szczepił kolejne gatunki owoców. Nie zamierza poprzestać na skromnej jedenastce i już teraz planuje uzupełnienie listy zbiorów w 2008 roku. Przez 15 lat większość szczepek dostawał od sąsiadów. Nie chciał długo czekać na spróbowanie nowej odmiany cytrusa, więc korzystał z metody znanej ogrodnikom od dawna. Gdy szczepienie jest wykonane prawidłowo, pierwsze owoce pojawiają się już po 3 latach. Na drzewku, które już teraz podziwiają spore grupki turystów, rosną typowo japońskie odmiany cytrusów, w tym dekapon, pomarańcze hassaku, iyoyan, amanatsu oraz banpeiyu (rodzaj pomelo).
  7. Nvidia prawdopodobnie pracuje nad nową linią kart graficznych, które mają trafić na rynek jeszcze w bieżącym kwartale. Wśród nowych urządzeń znajdziemy zarówno takie wyposażone w jedną jak i dwie kości graficzne. Najbardziej wydajna karta, GeForce 9800 GX2, używa dwóch GPU, o których wiadomo na razie tylko tyle, że będą wykonane w technologii 65 nanometrów i korzystają ze 128 zunifikowanych jednostek cieniowania.. Nowa karta ma być o 30% bardziej wydajna od karty z układem GeForce 8800 Ultra i umożliwi korzystanie z 4 GPU jednocześnie. Z kolei najmniej wydajna z kart, GeForce 9800 GTX zastąpi układ GeForce 8800 GTX i będzie urządzeniem jednoprocesorowym. Na rynek ma trafić w lutym lub marcu.
  8. Szwedzki pediatra i immunolog Bengt Björkstén od 11 lat zbiera próbki kału swoich nieletnich pacjentów. Przez lata liczył na to, że kiedyś technika pozwoli na dokładne ich przeanalizowanie i zbadanie przyczyn alergii. Teraz kolekcja Björksténa rzeczywiście może przydać się nauce. Próbki pochodzą od dzieci ze Szwecji i Estonii. W kale znajdują się mikroorganizmy, których porównanie może dać odpowiedź na pytanie dlaczego w niektórych krajach zapadalność na alergie jest znacznie większa niż w innych. Generalna tendencja jest taka, że w ciągu ostatnich 50 lat w najbardziej rozwiniętych krajach (jak np. Szwecja) gwałtownie wzrosła liczba alergii. W tym samym czasie w krajach mniej rozwiniętych (jak np. Estonia) nie zanotowano tak dużego przyrostu liczby alergików. Dotychczas pojawiło się wiele teorii wyjaśniających to zjawisko. Mówiono o sposobie karmienia piersią, o paleniu tytoniu przez rodziców czy o większym zanieczyszczeniu środowiska. Jednak wiele z tych teorii obalono. Na przykład tę o szkodliwym wpływie zanieczyszczenia środowiska. Zauważono bowiem, że miasta w krajach biedniejszych są zwykle bardziej zanieczyszczone przez przemysł, a tymczasem liczba alergii jest w nich mniejsza niż w mniej zanieczyszczonych bogatych miastach. Powstała więc teoria mówiąca o tym, że do alergii przyczynia się zbyt higieniczny tryb życia. W krajach rozwiniętych używa się olbrzymiej ilości środków chemicznych. Wiele gospodyń domowych wykorzystuje na codzień kilka lub nawet kilkanaście różnych substancji do mycia naczyń, czyszczenia drewnianych mebli, mycia toalety, podłogi, wanny itp. itd. Środki te wytępiły wiele mikroorganizmów i nasz układ odpornościowy zaczął atakować nieszkodliwe dotąd molekuły. A należy pamiętać, że alergia to nic innego jak zbyt silna odpowiedź układu immunologicznego na czynniki nieszkodliwe dla organizmu. Teorię tę poparto już wieloma badaniami. Zauważono na przykład, że gdy dziecko, zarówno w czasie życia płodowego, jak i po urodzeniu, ma kontakt ze środowiskiem wiejskim, ze zwierzętami i z innymi dziećmi, to ryzyko rozwinięcia się alergii znacznie spada. Teraz dzięki kolekcji Björksténa naukowcy mają niepowtarzalną szansę zbadania dwóch sąsiadujących ze sobą nacji, które różnią się liczbą alergików. Być może dowiedzą się, w jaki sposób zmieniają się mikroorganizmy żyjące w ciele człowieka i co powoduje, że u jednych pojawia się alergia, a u innych nie. Już teraz wiadomo na przykład, że dzieci wychowywane w mieście mają mniej mikroorganizmów i są one mniej zróżnicowane niż u dzieci ze wsi. Podobnych spostrzeżeń dokonano porównując florę bakteryjną dzieci ze Szwecji i z Estonii. Dalsze badania nad zebranymi próbkami powinny pomóc znaleźć czynnik powodujący alergię. Jeśli zostanie on zidentyfikowany, to być może doczekamy się leku na alergię.
  9. Do tej pory pojawiało się wiele sprzecznych doniesień na temat skuteczności magnetoterapii. Sporo z nich nie opierało się na żadnych wiarygodnych badaniach, lekarze sądzili więc, że pasy z magnesami działają na zasadzie efektu placebo. Zespołowi profesora Thomasa Skalaka z University of Virginia po raz pierwszy udało się wykazać, że opisywana metoda leczenia naprawdę działa. Eksperymenty prowadzono na szczurach. Po znieczuleniu ich tylne łapy poddawano działaniu czynników wywołujących stan zapalny i w ten sposób uszkadzano tkanki. Następnie rozpoczynano magnetoterapię. Okazało się, że jeśli jest wdrażana tuż po powstaniu urazu, może znacznie zmniejszyć opuchliznę. Skalak podkreśla, że to ważne spostrzeżenie, ponieważ na świecie wiele osób cierpi z powodu kontuzji mięśniowych czy skręcenia stawów. Brak lub zmniejszenie opuchlizny nie tylko przyspieszyłoby leczenie, ale wyeliminowałoby również większość dolegliwości bólowych i poprawiło mobilność. W uproszczeniu magnetoterapia jest odpowiednikiem stosowanych dotąd powszechnie okładów. Aby wynalazek działał, trzeba w miejscu urazu przyłożyć pole magnetyczne o odpowiednim natężeniu. Nie udaje się to w przypadku większości komercyjnych rozwiązań, stąd przekonanie, że magnetoterapia to sposób na naciąganie cierpiących chorych.
  10. Podczas balów przebierańców kobiety piją więcej alkoholu od mężczyzn. To wyjątek od reguły, ponieważ w ramach wcześniejszych badań zawsze okazywało się, że na spotkaniach towarzyskich panowie konsumują więcej "procentów" niż panie (Alcoholism: Clinical and Experimental Research). Zespół doktora Johna Clappa z Centrum Studiów nad Alkoholem i Narkotykami Uniwersytetu Stanowego San Diego przyglądał się przebiegowi 66 studenckich imprez. We wszystkich przypadkach mężczyźni wypijali więcej drinków od kobiet. Wyjątkiem były bale przebierańców, zwłaszcza z tematem przewodnim nawiązującym do seksu. Naukowcy nie umieli wyjaśnić zaobserwowanego zjawiska, dlatego chcą przeprowadzić dalsze pogłębione badania. Sześćdziesiąt sześć analizowanych przyjęć odbywało się w południowej Kalifornii. Z 1304 osobami przeprowadzono wywiady, poproszono ich także o dmuchnięcie w alkomat. Wzięto pod uwagę również takie czynniki, jak: rodzaj imprezy, czy była duża, czy raczej kameralna, głośność muzyki, obecność narkotyków, rodzaj pitego alkoholu i czy organizowano jakieś gry towarzyskie z jego użyciem. Okazało się, że ponad 15% przyjęć miało jakiś temat przewodni, także związany z erotyką, np. bieliźniany, "wszystko, tylko nie ubranie" lub "tuż po seksie". W przypadku mężczyzn po balach przebierańców i zwykłych imprezach nie odnotowano różnic w zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Zmierzone wartości wynosiły, odpowiednio, 37 mg/1000 ml oraz 36 mg/1000 ml. U kobiet sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Po tradycyjnym przyjęciu alkomat wskazywał 33 mg/1000 ml, a po balu przebierańców aż 49 mg/1000 ml. Clapp sądzi, że udało się uzyskać wiarygodniejsze wyniki, ponieważ naukowcy brali udział w imprezach, prowadząc badania na bieżąco, i nie bazowali na poddanych próbie alkoholu wspomnieniach studentów. Przeinaczenia są skutkiem tego, że często pyta się ich o zachowania związane z używaniem napojów wyskokowych po upływie dość długiego czasu, np. tygodni czy miesięcy.
  11. Okazuje się, że termoablacja – metoda stosowana zwykle do niszczenia guzów – daje bardzo dobre rezultaty również u pacjentów po zawale serca. Choć procedura nie jest łatwa do przeprowadzenia, wstępne badania wykazały, że może nawet o kilkadziesiąt procent zmniejszyć śmiertelność wśród chorych. Inną jej zaletą jest ograniczenie liczby zabiegów wszczepiania tzw. rozruszników serca, które choć ratują życie, mogą znacznie pogorszyć psychiczną kondycję pacjenta. Istotą zabiegu jest usunięcie z mięśnia sercowego tego fragmentu blizny pozawałowej, który może być źródłem groźnych zaburzeń rytmu serca. Aby tego dokonać, należy ustalić właściwe miejsce, wprowadzić w nie specjalną sondę, po czym naświetlić je za pomocą promieniowania radiowego. Zespół kierowany przez Marka Josephsona z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie przeprowadził badania na dwóch grupach pacjentów, liczących po 64 osoby. W pierwszej znalazły się osoby, które poddano termoablacji, w drugiej zaś – pacjenci leczeni tradycyjnie. Okazało się, że w ciągu dwóch lat wszczepiony "rozrusznik" musiał interweniować jedynie u 9 procent osób z pierwszej grupy, a w drugiej odsetek ten to aż 31%. Śmiertelność wśród pacjentów wyniosła odpowiednio 9% i 17%. Mimo że terapia dała obiecujące wyniki, liczba pacjentów uczestniczących w badaniach była zbyt mała, aby można było je uznać za miarodajne (m.in. nie brano pod uwagę osób leczonych farmakologicznie). Oznacza to niestety, że ofiary zawałów jeszcze nie mogą liczyć na 40-procentowe zmniejszenie ryzyka zgonu.
  12. Firma LG Philips LCD dowodzi, że technologia elektronicznego papieru staje się coraz bardziej dojrzała. Podczas styczniowych targów CES (Consumer Electronics Show), zostanie zaprezentowany kolorowy wyświetlacz o przekątnej ekranu wynoszącej 14,3 cala. Urządzenie pracuje w rozdzielczości 1280×800 pikseli i potrafi pokazać kolory z palety 16,7 miliona barw. Nieco ponad pół roku wcześniej elektroniczny papier tego typu mógł pokazać jedynie 4096 kolorów. Obecnie dorównuje już typowym wyświetlaczom laptopów. W panelu wykorzystano tę samą technologię tranzystorów cienkowarstwowych (TFT) co w standardowych monitorach LCD, jednak zamiast szkła, zastosowano w nim metalową folię oraz plastikowe podłoże. Dzięki nim ekran stał się elastyczny, a jego grubość wynosi jedynie 0,3 mm. Obraz z takiego wyświetlacza jest dobrze widoczny pod każdym kątem, także wtedy, gdy ekran zostanie wygięty. Oprócz wspomnianego prototypu, Koreańczycy przygotowali również czarno-białą wersję e-papieru o rozmiarach kartki B5 (176×250 mm). Choć ma uboższe możliwości, prawdopodobnie ten właśnie wyświetlacz jako pierwszy trafi do produkcji masowej, planowanej na 2008 rok.
  13. Już po chwili zastanowienia przychodzi na myśl co najmniej kilka sposobów wydłużenia życia, np. dieta czy ćwiczenia. Okazuje się jednak, że równie korzystnie (jeśli nie lepiej) wpływa na nasze zdrowie posiadanie przyjaciół. Najbliżsi zmieniają biochemię mózgu oraz modyfikują działanie układu odpornościowego. Dobrzy przyjaciele przestawiają nasze mózgi i ciała na optymalny tor funkcjonowania. Stan ten jest związany z pozytywnymi emocjami, np. radością, które wzmacniają układ odpornościowy i sercowo-naczyniowy – wyjaśnia Daniel Goleman, twórca pojęcia inteligencji emocjonalnej. Naukowcy zaobserwowali, że osoby podtrzymujące kontakty towarzyskie żyją dłużej od ludzi samotnych. Im więcej bliskich przyjaciół, tym mniejsze ryzyko zapadnięcia na przewlekłą chorobę, wypadku czy wystąpienia problemów psychologicznych. Brak kontaktów społecznych często oznacza chorobę i wczesną śmierć. Wpływ izolacji społecznej na nasze zdrowie można porównać do efektu palenia papierosów – podkreśla James Coan, psycholog i neurolog z University of Virginia. Na czym polega dobroczynne oddziaływanie przyjaźni? Teorii na ten temat jest naprawdę wiele. Zwolennicy jednej z nich głoszą, że bliscy ludzie działają jak bufor czy zapora antystresowa. Zabezpieczają nas przed nim, oferując wsparcie społeczne i psychologiczne. Po drugie, rodzimy się z silnym instynktem poszukiwania towarzystwa. Gdy zbyt długo jesteśmy sami, wzrasta poziom hormonu stresu – kortyzolu. Zbyt wysokie stężenia, zwłaszcza utrzymujące się przez pewien czas, zwiększają ryzyko nadciśnienia czy chorób serca.
  14. Firma analityczna Net Applications poinformowała, że miniony rok był wyjątkowo dobry dla systemów operacyjnych z rodziny Mac OS X. Net Applications sprawdza, jakich OS-ów używają osoby, które odwiedzają należące do niej witryny. Co miesiąc trafia na nie 160 milionów unikatowych użytkowników, można więc uznać, że badania zostały przeprowadzone na reprezentatywnej próbce. W pierwszej połowie 2007 roku rynkowy udział Mac OS X-a utrzymywał się na stałym poziomie 6-6,5%. Jesienią wzrósł on do 7,31%. Jednak do najbardziej spektakularnego wzrostu doszło podczas ostatnich dwóch dni roku. Mac OS X nagle wystrzelił w górę i jego rynkowe udziały zwiększyły się do 8,01%. Przedstawiciele Net Application zauważają, że wyniki te i tak są niedoszacowane. Nie zawierają bowiem tych użytkowników systemu Mac OS X, którzy korzystają z technologii Boot Camp. Brak informacji, czyim kosztem zyskał Mac OS X. Być może odbyło się to kosztem systemów Windows, które w trakcie całego 2007 roku straciły około 2% rynku.
  15. Tysiące Amerykanów jest narażonych na zwiększone ryzyko zachorowania na raka jelita grubego, ponieważ około roku 1630 na terenie dzisiejszego USA osiedliło się pewne brytyjskie małżeństwo. Przywiozło ono do Ameryki Północnej genetyczną mutację, która predestynuje jej nosicieli do zachorowania na nowotwór. Naukowcy z Huntsman Cancer Institute w Utah prześledzili pewną genetyczną mutację występującą u dwóch rodzin mieszkających w stanach Utah i Nowy Jork. Sam fakt, że mutacja ta występuje od 400 lat może oznaczać, że nosicielami wadliwych genów jest znacznie więcej rodzin, niż się obecnie uważa i mogą być one odpowiedzialne za sporą część przypadków raka jelita wśród Amerykanów. Ten typ nowotworu jest trzecim pod względem liczby przypadków śmiertelnych najbardziej zabójczym nowotworem w USA. Specjaliści szacują, że w 2008 roku zachoruje nań 153 000 osób, z czego 52 000 umrze. Do powstania nowotworu przyczynia się historia chorób w rodzinie, dieta i palenie tytoniu. Teraz okazuje się, że nieco mniej niż 1% przypadków odpowiada też wspomniana mutacja genetyczna. Naukowcy już przed 14 laty zauważyli, że wśród członków gałęzi pewnej rodziny, którzy mieszkają w Utah, występuje niezwykle dużo przypadków nowotworu okrężnicy. Obecnie rodzina ta liczy około 5000 tysięcy osób. Zaczęto sprawdzać historię rodziny, a że jej członkowie są mormonami, uczeni mieli dostęp do dokładnych danych pochodzących z ksiąg kościelnych. W trakcie badań dowiedzieli się również, że w stanie Nowy Jork mieszka inna gałąź tej rodziny. Uczeni przypuszczają, że mogą istnieć też jeszcze inne odgałęzienia, o których brak danych, a które są nosicielami feralnego genu. Mutacja powoduje występowanie niepełnoobjawowej polipowatości gruczolakowatej jelita grubego (AFAP). Choroba ta powoduje powstawanie polipów, które mogą powodować raka jelita grubego. Bez prawidłowej terapii istnieje 70-procentowe ryzyko, że u osoby chorej na AFAP nowotwór jelita rozwinie się przed 80. rokiem życia. Tymczasem przeciętne ryzyko zapadnięcia na raka jelita grubego wynosi około 4%.
  16. Trwają testy kliniczne szczepionki kokainowej. Są one prowadzone przez naukowców z Baylor College of Medicine w Houston. Szczepionka stymuluje układ odpornościowy, by atakował kokainę, gdy zostanie zażyta przez osobę uzależnioną. Pracami zespołu kieruje małżeństwo. Tom Kosten jest psychiatrą, a jego żona Therese - psychologiem i neurologiem. W grudniu ubiegłego roku otrzymali oni zezwolenie Agencji ds. Żywności i Leków na rozpoczęcie wstępnych testów. Odbywają się jednocześnie w kilku jednostkach badawczych i mają się zakończyć do wiosny. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wynalazek Amerykanów zostanie ostatecznie dopuszczony do użytku na szeroką skalę. Doktor Kosten podkreśla, że u ludzi, w przypadku których szczepionka jest skuteczna, występuje charakterystyczne zjawisko. Gdy ulegną pokusie i zażyją kokainę, nie przeżywają tzw. haju, przez co ich zainteresowanie narkotykiem słabnie. W normalnych warunkach układ odpornościowy nie może rozpoznać cząsteczek kokainy i innych substancji psychoaktywnych, ponieważ są zbyt małe. Nie wytwarza więc odpowiednich przeciwciał. Aby pomóc mu w przezwyciężeniu tych trudności, Kosten powiązał nieaktywną formę kokainy z dezaktywowanymi białkami przecinkowców cholery. Gdy kiedyś w przyszłości pacjent zażyje narkotyk, zostaną wytworzone przeciwciała, które zwiążą się z cząsteczkami kokainy, nie dopuszczając, by dostały się do mózgu. Istnieje ok. 50 metod terapii kokainizmu, ale większość jest niezbyt efektywna. W 2004 roku brytyjski koncern farmaceutyczny Xenova przedstawił szczepionkę antykokainową TA-CD, ale po upływie pewnego czasu okazało się, że działa ona tylko do pół roku. Tom Kosten pracuje nie tylko nad szczepionką dla kokainistów, ale także dla ludzi uzależnionych od nikotyny, heroiny oraz metamfetaminy. http://kopalniawiedzy.pl/wiadomosc_5478.html
  17. Nokia testuje technologię bezprzewodowych sieci szerokopasmowych czwartej generacji. Dzięki Long-Term Evolution (LTE) już w tej chwili udało się osiągnąć w warunkach rzeczywistych transfer rzędu 173 megabitów na sekundę. Prototypową stację bazową zainstalowano na dachu budunku Instytutu Heinricha Heinza w Berlinie. Lokalizację tę wybrano dlatego, że panują tam trudne warunki i dochodzi do zakłóceń spowodowanych interferencją. Pomimo tak niekorzystnego umiejscowienia stacji bazowej, testujący jednocześnie na wielu telefonach uzyskali przepustowość rzędu 173 Mb/s. Przeprowadzono też testy w jadącym samochodzie. Wspomnianą prędkość przesyłu danych uzyskano bez najmniejszych problemów nawet wówczas, gdy pojazd znajdował się w odległości 1 kilometra od stacji bazowej.
  18. Naukowcy z Yale University zauważyli, że jeśli nastolatek pali lub jego matka paliła, będąc w ciąży, zwiększa to ryzyko wystąpienia zaburzeń słyszenia. Podczas badań 67 osób w wieku od 13 do 18 lat okazało się, że w rozpraszającym, np. hałaśliwym, otoczeniu te z nich, które na co dzień stykają się z dymem nikotynowym, mają trudności ze skoncentrowaniem się i zrozumieniem mowy (New Scientist). Tego typu oddziaływania wpłynęły na istotę białą, która odpowiada za przekazywanie sygnałów. Po wykonaniu badań obrazowych wyszło na jaw, że nastolatki, które palą lub których matki paliły w ciąży, częściej mają więcej istoty białej. Wcześniejsze studia unaoczniły, że nadmiar istoty białej u dziecka oznacza zaburzenia w przewodzeniu i interpretacji bodźców słuchowych. Dzieje się tak, ponieważ substancja biała nie synchronizuje się z resztą mózgu. Według neurologów, nadmiar istoty białej to wynik stymulowania acetylocholiny przez nikotynę. Wyniki obrazowania potwierdziły się podczas dalszych badań. Zastosowano test rozumienia mowy w szumie, wolontariusze mieli też powiedzieć, jakie słowo usłyszeli, gdy rozpraszano ich za pomocą bodźców wzrokowych. Chłopcy wystawieni na działanie dymu rozpoznawali prawidłowo 77, a niestykający się z nim 85% słów. U dziewczynek odsetek ten wynosił, odpowiednio, 84 i 90%. Leslie Jacobsen, szefowa zespołu badawczego, podkreśla, że jeśli kłopoty ze słyszeniem będą współwystępować z zaburzeniami zachowania, może to wpłynąć na niepowodzenia szkolne.
  19. We współczesnych samochodach kierowcy mają coraz mniej do powiedzenia – automaty decydują m.in. o sile hamowania, próbują utrzymać prawidłowe ich zdaniem tor jazdy oraz przyczepność kół, parkują, a także potrafią utrzymać się w "konwoju". Najnowszą umiejętnością, w jaką chcą wyposażyć je konstruktorzy jest zdolność do omijania przeszkód. Współpracujący z Daimlerem Brytyjczycy opracowują bowiem system unikania kolizji wzorowany na tym stosowanym w lotnictwie. Samochód wyposażony w zestaw czujników radarowych oraz kamer będzie nieustannie szukał zagrożeń. W sytuacjach wymagających szybkiej interwencji (np. w wypadku wymuszenia pierwszeństwa lub wykrycia zatoru) automat natychmiast przejmie kontrolę nad pojazdem i samoczynnie wykona precyzyjnie wymierzone manewry, dbając jednocześnie, aby nie wpaść w poślizg. Warto wspomnieć, że samochód będzie obierał najlepszy wariant działania, analizując także dane z odbiornika GPS oraz bazy map drogowych. Zdaniem specjalistów, podobny system mógłby poprawić bezpieczeństwo, ale raczej poza terenem zabudowanym. Nawet jeśli oprogramowanie byłoby pozbawione usterek, nagłe manewry wymijające niosłyby zagrożenie dla przechodniów i mniejszych pojazdów (rowery, skutery), które są często spotykane w miastach, a mogą ujść uwadze automatu. W takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem może być po prostu dopuszczenie do stosunkowo niegroźnej kolizji, niż jej unikanie za wszelką cenę. Ważne jest też, aby kierowcy nie ufali bezgranicznie urządzeniom, które są przecież awaryjne.
  20. Elastyczne twory, które zmieniają kształt pod wpływem niewidzialnych sił – okazuje się, że w taki sposób można będzie opisywać nie tylko rekwizyty z powieści fantastycznych, ale też przedmioty codziennego użytku. Stanie się tak za sprawą dwóch zespołów badawczych, kierowanych przez Peter Müllnera z Boise State University oraz Davida Dunanda z Northwestern University. Pracują one bowiem nad tzw. piankami magnetycznymi z pamięcią kształtu (ang. magnetic shape-memory foams) – materiałami, które można ściskać i rozciągać za pomocą pola magnetycznego. Wspomniane pianki mają strukturę przypominającą ser szwajcarski i są wykonane ze stopu niklu, magnezu oraz galu. Swoje niezwykłe zdolności zawdzięczają strukturze krystalicznej metalu, w którym ziarna rozciągają się w poprzek włókien "gąbki". Pod wpływem pola magnetycznego włóka te mogą zmieniać rozmiary o około 10 procent. Co ciekawe, materiał zachowuje nowy kształt również po wyłączeniu pola magnetycznego, ale wraca do pierwotnej formy, jeśli pojawi się nowe pole, obrócone względem poprzedniego o 90 stopni. Metaliczna pianka jest łatwa do wyprodukowania – wystarczy wlać płynną mieszankę metali w formę wypełnioną porowatym glinianem sodu, a po ostudzeniu rozpuścić sól za pomocą kwasu. Podczas testów w zmiennym polu magnetycznym okazało się, że nawet po 10 milionach cykli "roboczych" nowy materiał dorównuje niektórymi parametrami najlepszym siłownikom magnetycznym. Po dalszych udoskonaleniach, można będzie z niego produkować np. niewielkie urządzenia sterujące czy pompy do aparatury medycznej, pozbawione klasycznie rozumianych części ruchomych.
  21. Energooszczędne żarówki mogą wywoływać migreny. Niektórzy członkowie Migraine Action Association opowiadali o atakach wywołanych fluorescencyjnym światłem. Tymczasem kierując się względami ekologicznymi, czyli ograniczeniem emisji dwutlenku węgla, coraz więcej państw decyduje się na wycofanie ze sprzedaży tradycyjnych żarówek. Przed osobami cierpiącymi na migreny swoje zastrzeżenia odnośnie do żarówek energooszczędnych zgłaszali już chorzy na padaczkę. W niektórych tego typu produktach są bowiem wykorzystywane podobne rozwiązania jak w świetlówkach i część ludzi wspomina o pobudzającym "efekcie migotania". Członkowie brytyjskiego stowarzyszenia chcą, by rząd zezwolił na warunkową sprzedaż tradycyjnych żarówek po grudniu 2011 roku. Grupujące producentów Lighting Association twierdzi, że współczesne żarówki energooszczędne nie migoczą. I w przypadku chorych na epilepsję, i uskarżających się na migreny "dolegliwości żarówkowe" występowały tylko u niewielkiej liczby pacjentów.
  22. Egipscy inżynierowie boją się, że wzrastający poziom wód gruntowych na płaskowyżu Gizy zagraża piramidom i Wielkiemu Sfinksowi. Na pewnych obszarach już teraz pojawiają się lokalne podtopienia, co znacznie utrudnia prowadzenie wykopalisk archeologicznych. Zalany został np. cmentarz budowniczych piramid. Hydrolodzy obwiniają za ten stan rzeczy rolnictwo, postępującą urbanizację oraz budownictwo mieszkaniowe w okolicach sławnych zabytków. W ostateczności może dojść do uszkodzenia konstrukcji budowli. Reda Mohamed el-Damak, dyrektor Centrum Badawczo-Projektowego Budownictwa Wodnego na Uniwersytecie w Kairze, podkreśla, że lustro wód gruntowych znajduje się tylko 4 metry pod sfinksem. To, co się tam gromadzi, to nie tyle woda, co zabójcza dla zabytków mieszanka toksycznych odpadów i chemikaliów. Damak przewodniczy pracom interdyscyplinarnego zespołu, który ma za zadanie nie dopuścić do zniszczenia dziedzictwa historycznego Egiptu. Hydrolodzy uważają, że woda pochodzi z pobliskiego kanału drenażowego el-Mansuriya. Przebiega on w odległości ok. 500 metrów od Wielkiego Sfinksa. Hafez Abdel Azim Ahmed z centrum archeologicznego tej samej uczelni powiedział gazecie Kyodo News, że mieszkańcy wioski Nazlet el-Samman wrzucają swoje śmiecie wprost do kanału. Zatykają one koryto, przez co dochodzi do podtopień. Ścieki z pobliskich gospodarstw rolnych także robią swoje. Pola są nawadniane bez systemu drenażowego. Damak przedstawił sekretarzowi generalnemu Egipskiej Służby Starożytności (SCA) Zahi Hawassowi rozwiązania problemu. Po pierwsze, należy wybudować sięgającą 30 m w głąb ścianę, która odizolowałaby depresję. Po drugie, nie wolno zapomnieć o systemie drenażowym, który zbierając wodę do mniejszych kanalików, obniżyłby lustro wód gruntowych.
  23. Czekolada to dla wielu zgubny przysmak, niedługo jednak może okazać się, iż jest pożywna nie tylko w przypadku ludzi, lecz również dla naszych samochodów. Brytyjska firma Ecotec opracowała proces, dzięki któremu czekoladowe odpadki z cukierni będzie można zamienić w biopaliwo. Aby dowieść swoich racji, dwóch brytyjskich podróżników, Andy Pag i John Grimshaw, wybrało się w podróż „czekoladowym samochodem" z Europy do Timbuktu. Prowadząc napędzanego czekoladą Forda Iveco Cargo pokonali oni w ciągu miesiąca odległość 4500 mil. Podróż prowadziła przez Francję, Hiszpanię, Maroko, Mauretanię - prosto do Timbuktu. Podczas podróży do Afryki zużyto około 80 tysięcy tabliczek czekolady, które były przetwarzane przez specjalne urządzenie przetwarzające zużyty olej roślinny z bio-etanolem odzyskanym z czekolady.
  24. Ogród zoologiczny w Minnesocie wraz z firmą Eduweb wydali grę edukacyjną „WolfQuest”. Gracz wciela się w niej w wilka żyjącego w Parku Narodowego Yellowstone. Musi nauczyć się polować, bronić swojego terytorium, znaleźć partnera i założyć własne stado. Pierwsza część gry pt. „Amethyst Mountain” została udostępniona za darmo 20 grudnia. Można ją znaleźć na stronie www.wolfquest.org. Gra została pobrana już kilkanaście tysięcy razy. Można z niej korzystać samemu lub grać nawet w pięć osób. Grant Spickelmier, dyrektor ds. edukacyjnych w Minnesota Zoo, mówi, że dzięki grze ogród zoologiczny spróbuje przyciągnąć dzieci w wieku 10-15 lat, które nie chodzą już do zoo, a bardziej od oglądania zwierząt interesują je gry. Już wcześniej ogrody zoologiczne wydawały gry, jednak WolfQuest wyróżnia się dzięki wyjątkowemu realizmowi i dużym wartościom edukacyjnym. Powstanie gry zostało sfinansowane przez Narodową Fundację Nauki, a w pracach nad nią brały też udział Park Narodowy Yellowstone oraz ogrody zoologiczne w Waszyngtonie, Phoenix i Międzynarodowe Centrum Wilków.
  25. Dr Marina Davila Ross z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Portsmouth uważa, że śmiech nie jest ludzkim "wynalazkiem". Podobne zachowania można obserwować u naszych bliskich krewnych, orangutanów. Są one zdolne do empatii i naśladownictwa, niezbędnych do obśmiania siebie oraz otaczającego świata. W studium wzięło udział 25 małp z czterech centrów prymatologicznych z różnych części świata. Biolodzy sprawdzali, jak orangutany podchwytują i powtarzają miny swoich towarzyszy. Gdy jedno ze zwierząt rozdziawiało usta, co jest u tego gatunku odpowiednikiem naszego śmiechu, naukowcy przyglądali się reakcji pozostałych małp. Okazało się, że podobny wyraz pyska pojawiał się po upływie mniej niż pół sekundy, co, wg Ross, jest niezbitym dowodem na to, że mimikra zachodzi bezwiednie. Pani doktor podkreśla, że badania jej zespołu ujawniają, jak ważna jest empatia u zwierząt prowadzących stadny tryb życia oraz że ewolucyjnie zdolność do współodczuwania w zakresie pozytywnych emocji (wystąpienia zaraźliwego śmiechu) pojawiła się najpierw u wspólnego praprzodka małp i ludzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...