-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
W ciągu najbliższych dwóch tygodni ISO wyda decyzję dotyczącą ewentualnego uznania microsoftowego formatu OOXML za standard. Tymczasem prawnicy i naukowcy zwracają Microsoftowi uwagę, że jeśli chce, by developerzy korzystali z jego formatu, powinien zmienić język, którego używa w licencji. Format OOXML został udostępniony na zasadzie „covenant no to sue”, którą koncern dokładnie opisał w dokumencie pt. „Open Specification Promise”. Ogólnie rzecz ujmując OSP to licencja, na podstawie której Microsoft daje developerom prawo do korzystania z OOXML. Ma ona zapewnić, że koncern nie pozwie żadnego z nich o naruszenie patentów czy innych własności intelektualnych. Jakkolwiek intencje firmy są jasne, naukowcy zwracają uwagę, że mali developerzy nie poradzą sobie z językiem dokumentu. Ronald Yu, pracownik biura patentowego i wykładowca akademicki uważa, że nawet świetni pod wględem technicznym i obyci w prawie developerzy mogą mieć problem ze zrozumieniem niektórych terminów. Te są oczywiście stosowane i jasne dla prawników specjalizujących się w patentach i innych zagadnieniach własności intelektulanej, ale będą niejasne dla większości osób postronnych. Mała firma developerska, której nie stać na specjalistyczne konsultacje, pracująca z formatem OOXML nie ma więc pewności, że jej działanie nie stanowią naruszenia licencji. Oczywiście nawet małą firmą stać na usługi prawnicze, jednak prawnik, który nie jest specjalistą w danej dziedzinie, zaleci ostrożność wobec niezbyt zrozumiałych zapisów. Tym bardziej, że zasada „covenant not to sue” nigdy nie była przedmiotem rozprawy sądowej, nie można więc w razie wątpliwości odwołać się do orzecznictwa. Steve Mutkoski, jeden z prawników Microsoftu, którzy opracowywali OSP mówi, że na stronach FAQ zostały wyjaśnione wszystkie kwestie. Ponadto twierdzi, że podczas opracowywania dokumentów oparto się na terminach używanych przez Suna, IBM-a i Adobe, więc jeśli definiowanie pojęć stanowi problem, to nie jest to problem Microsoftu, ale całego działu gospodarki. David Vaile, dyrektor Centrum Polityki i Prawa Cyberprzestrzeni na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii zwraca jednak uwagę, że celem [uproszczenia słownictwa – red.] jest zmniejszenie ryzyka naruszenia prawa, uproszczenie procedur i obniżenie kosztów. Chodzi o to, by język wysoko wyspecjalizowanych prawników wynajmowanych przez wielkie firmy, przełożyć na język zrozumiały dla pracowników IT i przeciętnych prawników. Na uwagę Mutkoskiego, iż skoro taki język jest dobry dla Apple’a czy Novella, to będzie dobry i dla małych firm, Viale odpowiada, że Apple i Novell, jeśli naruszą patent Microsoftu, mogą zaoferować w zamian prawo do skorzystania z któregoś z własnych patentów. Małe firmy najczęściej nie dysponują dużym portfolio atrakcyjnych patentów. Dlatego też prawdziwie globalny otwarty standard musi być opisany tak, by nie pojawiały się w nim łatwe do uniknięcia nieścisłości, mogące powstrzymywać małych graczy przed korzystaniem z niego.
-
Naukowcy z Wildlife Conservation Society (WCS) i Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka opublikowali pierwsze znane fotografie goryli zachodnich kopulujących w naturze twarzą w twarz. Jak widać, nie tylko ludzie mogą TO robić w taki sposób... Zdjęcia są częścią badań prowadzonych na porębie w Parku Narodowym Nouabalé-Ndoki w Republice Konga (The Gorilla Gazette). Thomas Breuer, szef studium, podkreśla, że zrozumienie zachowania spokrewnionych z nami wielkich małp rzuca wiele światła na ewolucję zachowania człowieka i jego przodków. Jest to również ciekawe z innego powodu. U tej samej dorosłej samicy odnotowano wcześniej inne twórcze zachowanie. W 2005 roku widziano Leah posługującą się narzędziami. Tego goryle żyjące na wolności także nie robią, a przynajmniej nikt tego wcześniej nie widział. Gorylica posługiwała się kijkiem, by przed wejściem do nieznanego zbiornika w Mbeli Bai najpierw ocenić jego głębokość. Naukowcy badają żyjące tam zwierzęta już od 13 lat. Tylko nieliczne gatunki naczelnych kopulują w tzw. pozycji brzuszno-brzusznej. Oprócz człowieka, zachowują się tak często szympansy bonobo oraz od czasu do czasu goryle górskie (nigdy ich jednak nie sfotografowano w tych okolicznościach). W niewoli widywano kopulujące twarzą w twarz goryle zachodnie, ale dopiero teraz udało się je przyłapać in flagranti w naturze. Nie wiadomo, jak często współżyją w tej pozycji. Goryle zachodnie są skrajnie zagrożonym gatunkiem. Ich populacja bardzo się skurczyła w wyniku polowań, zniszczenia habitatu i chorób, np. gorączki krwotocznej.
-
- kopulacja brzuszno-brzuszna
- Thomas Breuer
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Doug Friedman, analityk z firmy American Technology Research, uważa, że Nvidia może próbować kupić firmę AMD. Jego zdaniem byłoby to o tyle sensowne posunięcie, że to, co robią AMD i Intel zagraża Nvidii. Kupując AMD firma pozbyłaby się jednego z dużych konkurentów. Jedn z problemów jest taki, że w przypadku zakupu AMD, czy też Nvidia/AMD, nie będzie mogła produkować procesorów. AMD korzysta bowiem z kupionej od Intela licencji na architekturę x86. Zawarta pomiędzy obiema firmami umowa przewiduje, że praw licencyjnych nie można przenosić. Jeśli więc Nvidia rzeczywiście przejęłaby AMD i chciała produkować CPU, musiałaby prowadzić negocjacje z Intelem. Doug Friedman uważa, że zarząd AMD jest poddany mocnej presji ze strony akcjonariuszy, którzy nie są zadowoleni z ostatnich wyników firmy. Niewykluczone, że chcieliby oni doprowadzić do wymiany zarządu. Mimo trudności, jakie przeżywa firma, jej działania godzą w Nvidię. AMD chce zintegrować rdzeń graficzny w procesorze. Jeśli się to uda wielu użytkowników, chociażby ze względu na koszty, zrezygnuje z kupowania osobnych GPU. Musimy tutaj przypomnieć, że Nvidia jest potęgą na rynku samodzielnych kości graficznych. Zintegrowanie w procesorze wydajnych rdzeni produkowanych przez ATI (które jest obecnie własnością AMD), spowoduje, że cena takiej kości (CPU i GPU w jednym) będzie niższa od ceny dwóch układów (CPU i GPU osobno). Ponadto producenci płyt głównych będą mogli uprościć ich konstrukcję, co przyczyni się do zmniejszenia ceny. Podobne plany ma Intel, który już jest potęgą na rynku rdzeni graficznych wbudowanych w chipset. Plany obu firm mogą spowodować, że w najbliższym czasie Nvidia zanotuje poważny spadek sprzedaży swoich procesorów graficznych. Dlatego też dla firmy tej rozsądne byłoby wyeliminowanie z rynku jednego z konkurentów. O ile jednak pomysł Friedmana byłby godnym rozważenia z punktu widzenia Nvidii, to dość wątpliwe, czy dojdzie do skutku. Jest niemal niemożliwe, by urzędy antymonopolowe zgodziły się na połączenie obu dominujących producentów GPU. Rynkowa kapitalizacja AMD wynosi obecnie mniej niż 4 miliardy dolarów. Nvidia jest warta ponad 13 miliardów USD.
-
Zanim zacznie wypełniać swoją funkcję, każde białko w organizmie żywym musi przejść proces składania. Proces ten jest zależny od ogromnej liczby sił działających na każdy atom białka oraz jego otoczenia, a także od warunków, w których zachodzi synteza. Na podobnej zasadzie zachodzi składanie niektórych cząsteczek RNA, które w pewnych sytuacjach może pełnić funkcje podobne do protein. Jednym z rodzajów takiego RNA są odkryte w 2002 roku tzw. "riboswitches". Są to cząsteczki tworzące złożone struktury 3D, zdolne do wiązania się z DNA i w ten sposób do włączania lub wyłączania aktywności genów (stąd ich nazwa). Niedawno, po raz pierwszy w historii, udało się zaobserwować na żywo proces składania takiej struktury. Odkrycia dokonali badacze z Uniwersytetu Stanforda. Naukowcy użyli maszyny zwanej "pułapką optyczną". Jest to złożony system pozwalający na rozciągnięcie pofałdowanego i "poskładanego" RNA do postaci wyprostowanej. Sama cząsteczka RNA została zmodyfikowana: do jej końców przyczepiono wielkie (oczywiście w porównaniu do cząsteczki RNA - ich rzeczywista wielkość to zaledwie 1 mikrometr) "żagle" wyłapujące światło, wykonano je z polistyrenu, oraz dodatkowo do jednego końca dodano kawałek DNA. Służył on wyłącznie do przedłużenia badanej nici. Po oświetleniu laserem polistyrenowych końcówek RNA rozciąga się, a po wyłączeniu strumienia światła zachowuje się jak sprężyna: powraca do pierwotnego, z góry ustalonego i optymalnego energetycznie, kształtu. Dzięki obserwacjom zmiany odległości pomiędzy "żaglami", dokonywanym w mikroskopie optycznym, można było ocenić, w jakiej kolejności powstawały pętle w strukturze RNA. Dodatkowo, znając ilość energii potrzebnej do "wyprostowania" RNA, można ustalić, jaka jest energia odwrotnego procesu, czyli składania, oraz czas niezbędny do jego zajścia. To pierwsza tak dokładna analiza tworzenia się struktur trójwymiarowych w makrocząsteczkach. To bezprecedensowe odkrycie otwiera nowy rozdział w badaniu składania makrocząsteczek, takich jak białka czy kwasy nukleinowe. Do tej pory za najskuteczniejszą (co wcale nie znaczy, że wystarczająco dobrą) metodę ich badania uznawano symulacje komputerowe. Te ostatnie były jednak tworzone w oparciu o obliczanie wartości przybliżonych, które pogarszały jakość wyników. Przy okazji tego odkrycia warto zaznaczyć, że również na polu bioinformatyki Uniwersytet Stanforda może się pochwalić bardzo zaawansowanymi badaniami. Naukowcy z tej uczelni od kilku lat udoskonalają algorytmy pozwalające obliczyć proces składania białek, wykorzystując moc obliczeniową komputerów rozsianych po całym świecie. Rozsyłają do internautów biorących udział w projekcie porcje danych do obliczenia, a następnie zbierają ich wyniki i tworzą w ten sposób "molekularne mapy" składania białek. Chętni do wzięcia udziału w projekcie znajdą dalsze informacje na ten temat na stronach Folding@home.
-
- polistyren
- żagle
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Palenie marihuany szkodzi umysłom chorych na stwardnienie rozsiane
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Marihuana, zalegalizowana w kilku krajach jako lek przeciwdziałający rozwojowi stwardnienia rozsianego (SR), upośledza u chorych sprawność pamięci oraz powoduje zaburzenia emocjonalne - takie wyniki przynoszą ostatnie badania wykonane przez Amerykańską Akademię Neurologii. To pierwsze badania dowodzące, że palenie marihuany może powodować zaburzenia zdolności poznawczych u osób z SR - twierdzi szef zespołu eksplorującego to zagadnienie, doktor Anthony Feinstein z Uniwersytetu w Toronto. To bardzo istotna informacja, gdyż wiele osób cierpiących z powodu stwardnienia rozsianego pali marihuanę w celu leczenia swojej choroby, choć brakowało do tej pory badań nad jej wpływem na trudności emocjonalne związane z tą przypadłością. Podkreśla także, że problemy natury emocjonalnej i poznawczej mogą znacznie pogorszyć jakość życia chorych na SR oraz ich otoczenia, w tym opiekunów. Na potrzeby badań naukowcy przeprowadzili wywiad ze 140 Kanadyjczykami chorymi na stwardnienie rozsiane. Spośród nich 10 osób zakwalifikowano jako "aktywnych palaczy", gdyż paliły marihuanę przynajmniej raz w ciągu ostatniego miesiąca. Następnie osoby te dobrano w pary z chorymi niepalącymi (na podstawie wieku, płci, czasu od wykrycia choroby itp.). Naukowcy odkryli m.in., że aktywni palacze wykonywali zadania związane z czytaniem ze zrozumieniem średnio aż o 50 procent wolniej niż przedstawiciele grupy kontrolnej. Dodatkowo, w porównaniu do osób niepalących, uskarżali się na znacznie częstsze stany lękowe oraz napady depresji. Należy zaznaczyć, że osoby chore na SR znacznie częściej popełniają samobójstwo oraz popadają w depresję w porównaniu do ogółu populacji. Wiadomo także, że regularne stosowanie marihuany może powodować psychozy oraz stany lękowe nawet u zdrowych osób. Właśnie z tego powodu istniało podejrzenie, że u osób z uszkodzeniami układu nerwowego oraz bardziej narażonych na depresję spowodowaną własnym stanem zdrowia (a do takich należą chorzy na SR) stosowanie konopi może spowodować jeszcze poważniejsze zmiany. Niestety, badania wykazały prawdziwość tego przypuszczenia. Wyniki badań opublikowano 13 lutego 2008 w internetowym wydaniu magazynu Neurology, będącego oficjalnym czasopismem Amerykańskiej Akademii Neurologii. Studium wsparte było grantem Kanadyjskiego Instytutu Badań nad Zdrowiem.- 4 odpowiedzi
-
- dr Anthony Feinstein
- samobójstwo
- (i 6 więcej)
-
Dzieciom z przedszkola w Koskullskulle (Szwecja) nie wolno wkładać ubrań w paski i kropki. Zdecydowano się na wprowadzenie nietypowego zarządzenia, ponieważ kolorowa garderoba wywołuje migreny u jednej z pań przedszkolanek. Dyrektorka placówki, Maj Norberg, powiedziała gazecie Norrländska Socialdemokraten, że zależało jej na stworzeniu zdrowego środowiska pracy, aby chora kobieta mogła bez przeszkód wykonywać swoje obowiązki. Rodzice zapatrują się na sprawę zupełnie inaczej. Twierdzą, że dzieci, które przyjdą do przedszkola ubrane inaczej, niż głosi zalecenie, są zmuszane do zmiany garderoby na jednobarwną. Dziwią się także przedstawiciele Ratusza i Narodowego Stowarzyszenia Domów i Szkół (Riksförbundet Hem och Skola). A jakie jest zdanie ekspertów? Profesor Carl Dahlöf z Kliniki Migreny w Gothenburgu podkreśla, że paski rzeczywiście mogą wywoływać ból głowy, ale nigdy nie słyszał, by można było za to obwiniać kropki... To prawda, że pewni ludzie są wrażliwi na różne wzory. Niektórzy są wrażliwi do tego stopnia, że nawet koszule w paski czy ułożona w pasy kostka brukowa wywołają migrenę.
- 1 odpowiedź
-
- Carl Dahlöf
- Koskullskulle
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zespół naukowców z King's College London wykazał, że piperyna (jedna z substancji odpowiedzialnych za ostry smak czarnego pieprzu) i jej pochodne pomagają stymulować pigmentację skóry u osób z bielactwem nabytym (vitiligo). Działanie było najsilniejsze, gdy piperynę stosowano łącznie z fototerapią promieniowaniem ultrafioletowym (British Journal of Dermatology). Bielactwo nabyte dotyka ok. 1% ludzi na całym świecie. Etiologia nie została w pełni poznana, ale wiadomo, że dochodzi do postępującego rozpadu komórek barwnikowych skóry. Wskutek tego formują się tzw. plamy bielacze, które mają różną wielkość oraz kształt. Choroba może objąć cały układ barwnikowy (w takim przypadku zmiany pojawiają wszędzie tam, gdzie normalnie występuje melanina, także w ośrodkowym układzie nerwowym, uchu wewnętrznym i na błonach śluzowych), ale najczęściej plamy tworzą się szyi, twarzy, grzbietach rąk. Ponieważ dochodzi do rozpadu melaniny, skóra chorych nie jest dobrze chroniona przed promieniowaniem UV. Lekarze oceniają, że bielactwo stanowi poważniejszy problem u osób z ciemniejszą skórą. Obecnie leczenie polega na miejscowym nakładaniu steroidów i fototerapii. Sprawa nie jest jednak taka prosta, bo niektórzy pacjenci nie reagują na hormony, a fototerapia zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworów skóry. Podczas eksperymentów na myszach Brytyjczycy porównali efekt smarowania samą piperyną lub jej pochodnymi z sytuacją łącznego stosowania tych substancji i leczenia światłem. Okazało się, że w obu przypadkach uzyskiwano utrzymującą się do 6 tygodni pigmentację, ale przy terapii drugiego rodzaju była ona silniejsza. Smarowanie tylko piperyną skutkowało jasnobrązowym kolorytem skóry.
- 3 odpowiedzi
-
- Kings College London
- vitiligo
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przed kilkoma laty powstało ciekawe narzędzie do usuwania pewnego wirusa komputerowego. Program działał bowiem w ten sam sposób, co zwalczany przez niego szkodnik: wyszukiwał zarażone komputery oraz takie, które były podatne na infekcję, po czym automatycznie i bez wiedzy użytkownika zabezpieczał je, a jeśli była taka potrzeba - również leczył. Mimo dobrych intencji autora, jego dzieło uznano za co najmniej kontrowersyjne. Minęło kilka lat i plaga robaków przejmujących kontrolę nad komputerami domowymi osiągnęła gigantyczne rozmiary. Jej efektem jest między innymi fala niechcianej poczty, zalewającej nasze skrzynki e-mailowe. W takich warunkach pomysł wywołania "epidemii" przyjaznych programów łatających usterki zupełnie poważnie rozpatruje najpotężniejsza firma komputerowa świata - Microsoft. Pracownicy Microsoft Research w Cambridge nie poprzestali jedynie na "wirusowym" instalowaniu aktualizacji systemu. Udoskonalili oni także system wyszukiwania komputerów podatnych na taką operację. Zamiast sprawdzania przypadkowych adresów sieciowych, system ten wykorzystuje zebrane wcześniej informacje o sieci komputerowej, a w wypadku ich braku potrafi nauczyć się najskuteczniejszego sposobu "zaatakowania" jak największej liczby maszyn. Twórcy opisywanej metody wskazują na jej zalety, m.in. możliwość naprawy bardzo dużej liczby systemów bez obawy o przeciążenie centralnego serwera rozsyłającego aktualizacje. Może ona także posłużyć do badania sposobów rozprzestrzeniania się złośliwego oprogramowania. Miejmy tylko nadzieję, że prace Microsoftu nie zainspirują twórców prawdziwych "robaków" - te i tak działają o wiele za dobrze.
-
<!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } --> Wraz z wydłużaniem się średniej długości życia, coraz więcej uwagi naukowców zajmują choroby nękające osoby w podeszłym wieku. Do najbardziej rozpowszechnionych przypadłości seniorów należy otępienie (demencja), najczęściej w postaci choroby Alzheimera. Choć dotychczas brak było danych doświadczalnych, uważano, że charakterystyczne dla tej choroby odkładanie płytek starczych w korze mózgowej to proces długotrwały i powolny. Najnowsze badania sugerują jednak, że może być zupełnie inaczej. Zespół prowadzony przez Bradleya Hymana z bostońskiego Mass General Institute for Neurodegenerative Disease opracował mikroskop laserowy, który umożliwia "podglądanie" żywego mózgu w czasie gdy ten ulega "inwazji" płytek. Badania wykonywane za pomocą instrumentu wykazały, że – wbrew dotychczasowym podejrzeniom – proces ten może trwać bardzo krótko, nawet kilka godzin. Hyman przypomina, że zrozumienie zasad rządzących tworzeniem się płytek starczych może wskazać kierunek działań, dzięki którym uda się przeciwdziałać otępieniu. Obecnie bowiem osoby zagrożone chorobą Alzheimera nie mogą liczyć na skuteczne środki zapobiegawczych, ani terapeutyczne.
- 4 odpowiedzi
-
- płytka starcza
- mikroskop
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Georgia Institute of Technology stworzyli miniaturowe generatory, które tworzą energię elektryczną wykorzystując ruch. Generatory można będzie wszyć w ubranie, dzięki czemu na spacerze skorzystamy z przenośnych urządzeń dla których sami wyprodukujemy energię.W piśmie Nature uczeni opisali, w jaki sposób tekstylne włókna pokryte nanowłóknami z tlenku cynku mogą wytwarzać energię elektryczną dzięki zjawisku piezoelektrycznemu.Nanogenerator bazujący na włóknach może być prostym i ekonomicznym sposobem wytwarzania energii z ruchu fizycznego - mówi profesor Zhong Lin Wang z GaTech. Jeśli wykorzystamy wiele takich włókien do stworzenia warstw wewnątrz ubrania, uzyskamy elastyczne, giętkie i ubieralne źródło energii, które może zostać wykorzystane do jej tworzenia podczas spaceru - dodaje.Generator korzysta z faktu, że nanostruktury z tlenku cynku produkują niewielkie wyładowania gdy są zginane. Urządzenie o powierzchni 6 milimetrów kwadratowych potrafi wyprodukować prąd o natężeniu 800 nanoamperów i napięciu 20 miliwoltów. Teoretycznie z metra kwadratowego można by uzyskać 80 miliwatów mocy.Tworzenie generatorów rozpoczyna się od pokrycia kewlaru tlenkiem cynku za pomocą techniki napylania magnetronowego. Tworzą się w ten sposób nanowłókna, a całość jest zanurzana na około 12 godzin w specjalnym roztworze. W temperaturze 80 stopni Celsjusza następuje wzrost cynkowych nanowókien. Osiągają one długość około 3,5 mikrona, a odległości pomiędzy nimi wynoszą kilkaset nanometrów.Cynkowe nanowłókna są przymocowane za pomocą tetraetoksysilanu (TEOS), którym na początku całego procesu produkcyjnego pokrywa się kewlar. Później, po zakończeniu wzrostu włókien dodawana jest kolejna warstwa TEOS. Ma ona zapobiegać odrywaniu się nanowłókien gdy będą o siebie pocierały.Na koniec część kewlarowych powłok z nanowłóknami powlekanych jest złotem. Powłoki łączone są w pary - ze złotem i bez złota - tak, by stykały się ze sobą i tylko ze sobą. Złoto wraz z tlenkiem cynku tworzą barierę Shottky’ego, dzięki czemu taka struktura zastąpiła platynową elektrodę użytą w pierwotnym projekcie.Naukowcy planują teraz połączenie wielu opisanych powyżej par, by zwiększyć natężenie i napięcie całego układu. Chcą też poprawić przewodnictwo samych włókien.Przed akademikami jest jeszcze pokonanie jednej poważnej bariery. Tlenek cynku jest wrażliwy na wilgoć, więc w chwili obecnej nie można by prać ubrań z wszytym generatorem. Uczeni zastanawiają się, jak chronić nanowłóka przed zgubnym działaniem pralki.
-
Kobiety, które rodzą chłopców, dość często są bardziej podatne na głęboką depresję poporodową niż panie wydające na świat córki (Journal of Clinical Nursing). Zespół profesora Claude'a de Tychey z Universite Nancy 2 zbadał 181 kobiet. U 9% stwierdzono głęboką depresję, a 75% z nich stanowiły matki chłopców. Studium objęło społeczność, w której nie występowały naciski dotyczące pożądanej płci dziecka (w wielu częściach świata to narodziny dziewczynki nie są powodem do radości). Okazało się, że nawet gdy świeżo upieczone matki nie miały depresji poporodowej, urodzenie syna z większym prawdopodobieństwem niż urodzenie córki zmniejszało jakość ich życia. Oceny dokonywano za pomocą wystandaryzowanego 36-pytaniowego kwestionariusza. Zwracano szczególną uwagę na ogólne zdrowie psychiczne i emocjonalne przed porodem, a nawet przed samą ciążą. Wzięto również pod uwagę formę fizyczną oraz próg bólu. Część specjalistów uważa, że wyniki uzyskane przez Francuzów to zwykły "wybryk statystyczny" i wskazuje na konieczność dogłębniejszego zbadania zjawiska. Jednak ich autorzy twierdzą, że możliwą przyczyną są powikłane relacje z postaciami płci męskiej, np. ojcami, partnerami czy braćmi, zwłaszcza gdy u kobiety występowała podatność na depresję (np. wcześniejsze epizody zaburzeń emocjonalnych). Pogorszenie jakości życia odnotowywano zarówno u matki, jak i syna. Siedem na 10 matek chłopców wspominało o niższej jakości życia niż przeciętna matka dziewczynki. Kobiety rodzące dziewczynki częściej cierpiały na łagodną depresję poporodową (tzw. baby blues), ale wśród 17 pań z głęboką depresją aż 13 urodziło chłopców. Przytłaczającym wnioskiem wypływającym z tego studium jest fakt, że płeć wydaje się odgrywać pewną rolę w pogorszeniu jakości życia oraz zwiększeniu szans wystąpienia głębokiej depresji poporodowej. Kobiety uzyskiwały podobną liczbę punktów bez względu na to, czy było to ich pierwsze, czy drugie dziecko. Przy małej liczebności grupy kobiet z głęboką depresją trudno jednak uznać taki wniosek za uzasadniony.
- 2 odpowiedzi
-
- Universite Nancy 2
- Claude de Tychey
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy potwierdzają: miłość jest ślepa, ślepa na inne osoby poza ukochanym czy ukochaną (Evolution and Human Behavior). Zakochani studenci i studentki college'u zwracają mniejszą uwagę na atrakcyjnych ludzi. Ich zachowanie obserwowali Martie Haselton z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i Gian Gonzaga z serwisu randkowego eHarmony. Odczuwanie miłości do partnera powoduje, że wszyscy inni wydają się mniej pociągający. Emocje wydają się działać w bardzo specyficzny sposób, umożliwiając wyrugowanie myśli o ponętnych innych z głowy – wyjawia Gonzaga. Zespół zwerbował 120 heteroseksualnych osób, które aktualnie miały partnera. Poproszono je o ocenę zdjęć atrakcyjnych przedstawicieli płci przeciwnej, których zdjęcia zamieszczono na eHarmony. Zadanie wolontariuszy polegało na wskazaniu najbardziej atrakcyjnych fotek i napisaniu eseju o obiekcie swojej miłości albo na wybrany temat. Na czas pisania ochotnikom kazano zapomnieć o seksownych osobach ze zdjęć. Gdyby jednak zdarzyło im się o nich pomyśleć, mieli zrobić odpowiednią adnotację na marginesie kartki. Myśli osób piszących o ukochanym/ukochanej 6-krotnie rzadziej zbaczały ku atrakcyjnym innym. W dodatku pamiętały one mniej szczegółów dotyczących wyglądu ludzi ze zdjęć. Zakochani pamiętali kolor bluzki czy miejsce, gdzie zrobiono zdjęcie, nie przypominali sobie jednak cech związanych z atrakcyjnością modela czy modelki. Nie cierpieli więc na zaburzenia pamięci. Działała ona jednak na tyle wybiórczo, by nie mogli pomyśleć, jak bardzo pociągająca jest dana alternatywa (w tym wypadku ktoś niebędący partnerem).
- 1 odpowiedź
-
- Martie Haselton
- wybiórcza pamięć
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czterdziestodwuletnia Kalifornijka A.J. pamięta w szczegółach całe swoje życie. W związku z tym nadano jej nawet przydomek Totalna Pamięć. Ona sama opisuje to, czego doświadcza, jako film, który nigdy się nie zatrzymuje. Pamięć zdominowała jej życie. Działa bezustannie, automatycznie, w niekontrolowany sposób. Wg raportu, A.J. spędza nieproporcjonalnie dużo czasu na przypominaniu sobie osobistej przeszłości (z dużą dokładnością i wiarygodnością). Różni się od innych osób z superpamięcią, ponieważ one wykorzystują wypracowane mnemotechniki, by zapamiętać ogromne ilości niezwiązanych z własną osobą danych. W ramach eksperymentu pytano ją o losowo wybierane daty, poczynając od okresu, gdy była nastolatką (od 1976 r.). Pamiętała nie tylko okoliczności ważnych wydarzeń, np. śmierć Elvisa Presleya, ale także zupełnie nieistotne szczegóły, m.in. lokalne stawki podatkowe z 1978 roku. Potrafiła opisać, gdzie była, co robiła i jakie wydarzenia znalazły się w nagłówkach gazet. Podanie dnia tygodnia, w którym coś się stało, nie stanowiło dla niej najmniejszego problemu. Profesor James McGaugh, specjalista ds. mózgu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, badał A.J. i mężczyznę obdarzonego podobnymi zdolnościami (Brada Williamsa). Zaburzenie to nazywa zespołem hipertymestycznym (od greckiego thymesis – zapamiętywać). U obojga występują zachowania obsesyjne, które zdają się wspomagać pamięć. Kobieta i mężczyzna przechowują wiele roczników gazet telewizyjnych. Dodatkowo A.J. zachowała pamiętniki z 32 lat. A.J. nie ma pamięci ejdetycznej (fotograficznej), ponieważ po zamknięciu oczu nie potrafi sobie przypomnieć, jak byli ubrani naukowcy. Jej pamięć autobiograficzna, choć niesamowita, jest jednak wybiórcza – wyjaśnia profesor.
-
- James McGaugh
- autobiograficzna
- (i 6 więcej)
-
Do burzliwej debaty na temat domniemanej szkodliwości telefonów komórkowych dołączył kolejny głos. Uczeni z japońskiego uniwersytetu medycznego Keio w Tokio opublikowali w ostatnim numerze czasopisma British Journal of Cancer pracę dowodzącą, że nie istnieje korelacja pomiędzy częstotliwością zachorowań na nowotwory mózgu oraz używaniem telefonów komórkowych. Ponadczteroletnie badanie, przeprowadzone w ramach międzynarodowego projektu INTERPHONE, objęło swoim zasięgiem 21 oddziałów neurochirurgii z 29 japońskich miast (głównie w obrębie aglomeracji Tokio). Dało to możliwość obserwacji ok. 75% przypadków nowotworów mózgu. Grupę kontrolną stanowili dobrani metodą losowania zdrowi ludzie. Jako "częste używanie telefonu" zdefiniowano co najmniej jedną rozmowę na tydzień przez 6 miesięcy. Obliczono też łączny czas rozmów w tym czasie oraz średnią dzienną długość telefonicznych pogawędek. Badano także modele używanych telefonów, aby dokładniej określić ilość pochłoniętego promieniowania. Wyniki studium wykazują, iż nie istnieje istotny statystycznie wzrost zagrożenia zachorowaniem z powodu używania telefonu. Dodatkowo u osób chorych nie stwierdzono związku pomiędzy używaniem aparatu po określonej stronie głowy a częstszym występowaniem guzów po tej samej stronie. To pierwsze tak dokładne i szeroko zakrojone badania uwzględniające parametry stosowanych telefonów. Istnieje więc nadzieja, że używanie popularnych komórek rzeczywiście nie powoduje wzrostu ryzyka chorób nowotworowych.
- 8 odpowiedzi
-
- Tokio
- częstość zachorowań
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dla genu istotna jest nie tylko sama jego aktywność, ale także jego położenie wewnątrz jądra komórkowego - donoszą naukowcy z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Chicago. Umocowanie określonego odcinka DNA do wewnętrznej strony błony jądrowej umożliwia wyciszenie jego ekspresji. Jest to kolejny odkryty mechanizm zwany epigenetycznym, tzn. regulujący ekspresję genu i jednocześnie niezależny jednoznacznie od sekwencji chromatyny. W jądrze komórkowym ssaków chromatyna - skomplikowana struktura złożona z DNA i towarzyszących mu białek - jest zorganizowana w tzw. domeny, czyli pętle przymocowane w określonych miejscach do wewnętrznej strony błony jądrowej (kariolemmy). Aby zbadać wpływ położenia genu na jego transkrypcję, naukowcy badali tzw. geny markerowe, czyli takie, których ekspresja jest łatwa do wykrycia. Następnie badano wpływ lokalizacji danego genu wewnątrz jądra na poziom jego ekspresji. Zespół pod przewodnictwem profesora Singhsa skupił się na badaniu syntezy łańcucha ciężkiego przeciwciał, produkowanych wyłącznie przez limfocyty B. Geny kodujące te białka jeszcze przed rozpoczęciem ekspresji przechodzą rekombinację: określone odcinki DNA są wycinane, a następnie powstające fragmenty są ze sobą zestawiane. Wobec tego wykrycie zmian w sekwencji DNA limfocytów B jest oznaką aktywności genu. Naukowcy odkryli, że w aktywnych limfocytach B geny dla przeciwciał były ulokowane bliżej centrum jądra, natomiast w komórkach naturalnie nieprodukujących immunoglobulin były one zawsze ulokowane bliżej błony jądrowej. Potwierdzeniem tego odkrycia był fakt, że gdy gen zlokalizowany był bliżej błony jądrowej, nie wykazywał oznak wcześniejszej rekombinacji. Do tej pory ciągle nie jest jednak znany dokładny mechanizm regulujący położenie genu wewnątrz jądra. Jedna z najbardziej prawdopodobnych hipotez sugeruje, że decydują o tym białka tworzące kariolemmę. Wstępne formowanie chromatyny zachodzi zapewne już podczas podziału komórki - te geny, które w określonym typie komórek nie będą poddawane ekspresji lub będzie ona niska, są przesuwane na peryferia jądra. Jest to forma zabezpieczenia przed "niechcianą" ekspresją genu. Badacze sugerują także, że w DNA mogą istnieć określone sekwencje służące jako "adresy" określonych genów - miałyby one, ich zdaniem, służyć do "mocowania" chromatyny do błony jądrowej, a przez to do regulacji ekspresji genu, włączając i wyłączając ją w określonych momentach, w zależności od bieżących potrzeb. Może to wyjaśniać rolę wielu białek tworzących błonę jądrową, których funkcja dotychczas pozostawała nieznana oraz umożliwić zrozumienie licznych nieuleczalnych chorób związanych z ich mutacjami.
- 2 odpowiedzi
-
- kariolemma
- jądro komórkowe
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Odkryty niedawno szkielet najbardziej prymitywnego nietoperza znanego nauce pokazał, jak bolesna mogła być ścieżka ewolucji dla tych latających ssaków. Badania szczątków pochodzących z wczesnego eocenu (ok. 52,5 miliona lat temu) sugerują, że zwierzę było zdolne do lotu, ale nie potrafiło jeszcze posługiwać się echolokacją. Świadczyć ma o tym kształt czaszki nietoperza, będącego jedynym znanym przedstawicielem gatunku Onychonycteris finneyi. Jednocześnie rozwiązano trwającą od dawna dysputę na temat kolejności powstawania ewolucyjnych przystosowań – odkrycie dowiodło, że zmysł echolokacji powstał jako uzupełnienie posiadanej już umiejętności latania. Czy podczas swych lotów pierwsze nietoperze obijały się bezładnie o wszelkie napotkane przeszkody? Naukowcy uważają, że ewolucja aż tak okrutna nie jest. Prawdopodobnie zwierzęta te musiały polegać na wzroku, węchu i normalnym słuchu. Większa niż zwykle długość kości tylnych kończyn wskazuje także, że nietoperz ten potrafił nie tylko zwisać z gałęzi, ale też bardzo sprawnie wspinać się po drzewach. Te właśnie cechy prawdopodobnie łączą nietoperze z ich praprzodkami przypominającymi "normalne" ssaki.
-
- ewolucja
- echolokacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aby zbadać wpływ jakiejś substancji na mózg, konieczne jest wykonanie skomplikowanych i pracochłonnych eksperymentów. Próbom poddawane są komórki nerwowe, które trudno utrzymać pod ścisłą kontrolą. Jednym z poważniejszych problemów jest duża liczba reakcji zachodzących w tym samym czasie. Naukowcy z Johns Hopkins Whiting School of Engineering oraz School of Medicine postanowili ułatwić pracę swoim kolegom, tworząc układ scalony pozwalający na sterowanie środowiskiem, w którym wykonywane są badania. Nowy układ typu "laboratorium na chipie" (ang. lab on a chip) ma umożliwić lepsze poznanie mechanizmów, dzięki którym komórki w mózgu współpracują, tworząc system nerwowy. Układ został zbudowany z tworzywa przypominającego plastik, w którym znajduje się system kanalików i szybów, pozwalający na precyzyjne regulowanie składu i dozowanie roztworów doprowadzanych do pojedynczej badanej komórki. W ten sposób można neuron wystawić na działanie każdego z sygnałów chemicznych wpływających na jego dalszy rozwój – komórka reaguje bowiem zarówno na substancje przepływające w jej pobliżu, jak i te znajdujące się na otaczających ją powierzchniach. Pierwsze eksperymenty z wykorzystaniem opisywanego układu pokazały, że neurony rozrastały się w stronę większego stężenia określonych sygnałów, zarówno wtedy, gdy pochodziły one z powierzchni chipa, jak i opływającego komórkę roztworu. Gdy do neuronu wysłano sprzeczne "rozkazy" – zarówno z poprzez powierzchnię układu, jak i przez roztwór – komórka losowo wybierała, jakiego rodzaju sygnałów będzie "słuchać". W ten sposób potwierdziła się teoria tłumacząca różne reakcje neuronów na podobne sygnały wpływem otoczenia komórek. Następne próby z udziałem układu powinny dostarczyć wyników odznaczających się dużą dokładnością i pełniejszych, niż uzyskiwane dzięki klasycznym metodom badawczym.
-
- sygnał chemiczny
- neuron
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już wkrótce znana wszystkim pacyfka skończy 50 lat. Jubileusz przypada na 21 lutego. Po raz pierwszy symbol ten pojawił się na malowanych w domu bannerach i plakietkach. Tego dnia w Londynie odbywał się wiec Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego (Campaign for Nuclear Disarmament, CND). Potem symbol wykorzystywało wiele protestujących ruchów, w tym hipisi, feministki oraz panki. Doczekał się on wielu twórczych rearanżacji. Twórcy witryny Happybirthdaypeace.com przygotowują książkę opowiadającą o powstaniu oryginalnej pacyfki i jej wykorzystaniu na przestrzeni 5 dekad w różnych zakątkach świata. W ten sposób powstanie historia współczesnych protestów, zilustrowana wspaniałymi zdjęciami sposobów i miejsc wykorzystania symbolu i rysunkami znanych postaci: muzyków, aktorów, polityków, artystów oraz biznesmenów. Część dochodu z jej sprzedaży zostanie przeznaczona na organizacje charytatywne działające na rzecz pokoju.
- 5 odpowiedzi
-
- Kampania na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego
- CND
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bostońska firma Talking Lights testuje interesujący system oświetlenia, który pomaga osobom z uszkodzonym mózgiem poruszać się po szpitalu. Uszkodzenia spowodowane np. wypadkami komunikacyjnymi mogą zaburzać czynności poznawcze pacjenta, jego zdolność abstrakcyjnego myślenia i orientację przestrzenną. Niezwykły system testowany jest od dwóch lat w centrum uszkodzeń mózgu w Spaulding Rehabilitation Hospital w Bostonie. Co ciekawe, okazało się, że dzięki niemu nie tylko poruszają się oni po szpitalu sprawniej, ale również wydaje się, iż pomaga on pacjentom ponownie uczyć się prawidłowego przetwarzania sygnałów wzrokowych. Najważniejszym elementem systemu są zamontowane w szpitalnych lampach stateczniki, czyli indukcyjne dławiki, których celem jest ograniczenie przepływu prądu przez lampę. Talking Lights opracowało specjalny rodzaj statecznika, który można dowolnie programować, tak, by do lamp docierał unikatowy „wzorzec elektryczny”. Inaczej mówiąc, specjalne stateczniki powodują, że każda lampa lub grupa lamp migoce we właściwy dla siebie sposób, tworząc niepowtarzalny wzorzec. Migotanie to jest niewidoczne dla naszego oka, więc nie męczy wzroku. Jednak z łatwością jest odbierane i rozpoznawane przez standardowe odbiorniki optyczne. Pacjenci korzystający ze wspomnianego systemu mają wszyte w ubranie na ramionach odbiorniki optyczne, które są połączone z noszonym w kieszeni palmtopem. W PDA znajduje się oprogramowanie, które zna pozycje świateł i odpowiadające im wzorce. Dzięki temu urządzenie zna bieżącą lokalizację, a że ma też wgrany rozkład dnia pacjenta, wie, gdzie powinien się on udać. Chory słyszy więc wydobywające się z głośniczków palmtopa wskazówki typu: John, idź na ćwiczenia. Przejdź przez podwójne drzwi. Jeśli po chwili okaże się, że skręcił w niewłaściwe podwójne drzwi, pacjent słyszy: Idziesz w złą stronę. Przejdź obok automatu z napojami i skręć w lewo. Co więcej, system instrukcji można dostosować indywidualnie do każdego pacjenta. W zależności od stopnia uszkodzenia mózgu można mu przekazywać mniej lub więcej informacji. Niektórzy pacjenci np. zanim wyjdą z pokoju, powinni nałożyć specjalny ochronny kask. Urządzenie może im o tym przypomnieć. Ponadto instrukcje mogą zostać nagrane np. przez członka rodziny tak, by chory słyszał znajomy głos, któremu może zaufać. PDA na bieżąco monitoruje postępy pacjenta, dzięki czemu możliwe jest sprawdzanie, jakie czyni on postępy, czy nie potrzebuje np. większej liczy wskazówek itp. Heechin Chae, dyrektor ds. medycznych centrum, w którym prowadzony jest eksperyment, mówi, że rehabilitacja pacjentów z uszkodzonym mózgiem w dużej mierze polega na wielokrotnym przekazywaniu poleceń głosowych i ich wykonywaniu. W ten sposób uszkodzony mózg uczy się poszczególnych czynności. Dlatego też Chae uważa, że system Talking Lights pomaga pacjentom adaptowaniu się do nieznanego otoczenia, a ta umiejętność przyda im się po opuszczeniu szpitala.
-
- Heechin Chae
- Spaulding Rehabilitation Hospital
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W amerykańskim urzędzie patentowym złożono wniosek o rozszerzenie ochrony znaku firmowego Apple’a na rynek urządzeń do gier. Prawdopodobnie oznacza to, iż kolejną wielką premierą firmy Jobsa może być konsola. We wniosku czytamy, że ochrona znaku firmowego Apple’a miałaby dotyczyć zabawek, gier i urządzeń do gier, czyli przenośnych urządzeń do gier elektronicznych; przenośnych urządzeń do gier wideo; stacjonarnych urządzeń do gier wideo; gier elektronicznych innych od przeznaczonych tylko do użytku z odbiornikami telewizyjnymi; urządzeń do gier korzystających z wyświetlacza LCD; elektronicznych gier edukacyjnych; zabawek czyli gier komputerowych zasilanych baterią. Wniosek został złożony przed 5 dniami i Urząd Patentowy nie zdążył jeszcze oddelegować pracownika do jego rozpatrzenia. Z kolei na stronie Apple’a można znaleźć ogłoszenie o poszukiwaniu producentów i projektantów gier. Koncern Jobsa ma złe doświadczenia na rynku konsoli. W połowie lat 90. ubiegłego wieku firma wypuściła na rynek urządzenie Pippin. Nie poradziło sobie ono z konkurencją ze strony Nintendo 64 i Sony Playstation. Urządzenie spod znaku jabłuszka znalazło jedynie 40 tysięcy nabywców.
-
Kobiety wolą zwycięzców. Przynajmniej jeśli są szczurzycami. Mając do wyboru jurnego ogiera i samca niezaspokojonego seksualnie, decydują się na tego pierwszego. Zespół Bennetta Galefa z McMaster University umieścił przed siatką dwa samce, z których tylko jeden kopulował w ostatnim czasie. W tej samej klatce umieszczono kilka samic. Okazało się, że częściej zbliżały się do samca zaspokojonego i dłużej przy nim przebywały. Gdy eksperyment powtórzono ze szczurzycami pozbawionymi powonienia, nie miały słabości do któregoś z samców (Animal Behaviour). Galef tłumaczy, że samice przyciągał zapach aktywnego seksualnie samca. Nie sądzi on, że wyposzczone szczury wydzielają jakąś odstręczającą woń, ponieważ byłoby to nieprzystosowawcze z ewolucyjnego punktu widzenia.
- 3 odpowiedzi
-
- woń
- Bennett Galef
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nvidia ogłosiła powstanie pierwszego własnego układu typu SoC (system-on-chip) dla wysoko wydajnych urządzeń przenośnych. Kość APX 2500 składa się z procesora ARM 11, energooszczędnego kontrolera pamięci DDR wspierającego również obsługę kości flash (NAND i NOR). W układ wbudowano też rdzeń graficzny obsługujący OpenGL ES 2.0, Direct3D Mobile, MPEG 4, H.264 oraz VC-1 i WMV9. Ponadto APX 2500 jest w stanie obsłużyć wyświetlacze o dwóch rozdzielczościach – 1280x1024 i 1280x720 – różne interfejsy I/O oraz 12-megapikselowy aparat. Nvidia informuje, że jej kość jest też wyjątkowo energooszczędna. Dzięki niej można przez 10 godzin bez konieczności ładowania baterii oglądać film w rozdzielczości 720p. Niestety przedsiębiorstwo nie dodało, baterię o jakiej pojemności ma na myśli. Próbki APX 2500 trafiają właśnie do kluczowych klientów Nvidii.
-
Jakiś czas temu wyszło na jaw, że podczas olimpiady walki wygrywali najczęściej dżudocy ubrani w niebieskie stroje. Okazało się jednak, że to nie kolor miał wpływ na wynik. Działo się tak, gdyż w takie właśnie barwy przyobleczono sprawniejszych sportowców. Wcześniejsze badania wykazywały, że czerwień pomaga ludziom wygrywać w boksie, zapasach i futbolu. Naukowcy twierdzą, że kolor ten wywołuje agresję. W świecie zwierząt również pełni on rolę sygnalizacyjną. Informuje o dominacji. U ludzi liczyć się miał w sportach kontaktowych. Cztery lata temu sprawę skomplikowało jednak odkrycie opisane na łamach pisma Nature. Jego autorzy zauważyli, że na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach dużo częściej wygrywali dżudocy w niebieskich niż w białych strojach. Oznaczałoby to, że stroje w kolorze blue zastraszają przeciwnika w większym stopniu od swoich śnieżnych odpowiedników. Nie wykluczano też, że biały strój bardziej się odcina od otoczenia, więc niebiescy lepiej widzą ruchy "wroga". Dr Peter Dijkstra i Paul Preenen znaleźli wyjaśnienie tego fenomenu i całkowicie go odmitologizowali. Stwierdzili bowiem, choć niektórym może się to wydać mało ważne, że stroje nie były przypisywane zawodnikom losowo. Najlepszym dano w pierwszej rundzie niebieskie stroje. Chciano w ten sposób uniknąć sparowania gigantów w początkowych rundach. Ci sportowcy wygrywali częściej, stąd zaobserwowany efekt niebieskiego. Na niekorzyść białych przemawiała jeszcze jedna rzecz: niebiescy mieli więcej czasu (średnio kilka minut) na odpoczynek. Wiedząc to, naukowcy przeanalizowali 71 turniejów dżudo i jeszcze raz przyjrzeli się wynikom Igrzysk z Aten. Gdy wzięto pod uwagę wszystkie czynniki, okazało się, że biali i niebiescy wygrywali z identyczną częstotliwością. Oznaczałoby to, że stroje białe i niebieskie są gwarantami fair play. Teraz trzeba by stwierdzić, czy inne kolory strojów wpływają na wyniki potyczek w dyscyplinach walki. Rola czerwieni i czerni ma podbudowę naukową w postaci wyników wcześniejszych badań, dlatego Dijkstra i Preenen sugerują, że należałoby rozważyć ich zamianę na biel i błękit. O roli czerwieni wspominaliśmy już wyżej. Co nieco na ten temat mogliby też powiedzieć biznesmeni, którzy na ważne spotkania zakładają czerwone krawaty. Antropolodzy z Uniwersytetu w Durham zauważyli, że drużyny piłkarskie strzelają więcej goli, gdy ich członkowie są ubrani na czerwono. Czerń symbolizuje zło i śmierć. Dwadzieścia lat temu jedno z badań wykazało, że gracze drużyn z dwóch lig (NFL i NHL) byli częściej karani, gdy ubierali się na czarno. Zrodziło to pytanie, czy zawodnicy noszący tę barwę wykazywali silniejszą agresję, czy po prostu barwa ta oddziaływała na sędziów, którzy w związku z tym wypatrywali przewinień.
- 2 odpowiedzi
-
Hałas dochodzący z lotniska zwiększa ciśnienie krwi podczas snu. Mieszkanie w pobliżu tego typu obiektów jest więc zdecydowanie niezdrowe i tym razem nie chodzi tu wyłącznie o higienę narządu słuchu. Im większe natężenie dźwięków, tym większy skok ciśnienia się odnotowuje. Dr Lars Jarup ostrzega w związku z tym przed chorobami serca. Wysokie ciśnienie krwi może prowadzić do udaru, zawału, niewydolności serca i nerek. Studium naukowców z Imperial College London zostało sfinansowane przez Komisję Europejską (European Heart Journal). Do tej pory naukowcom udało się wykazać, że ludzie żyjący przez co najmniej 5 lat w pobliżu ruchliwych lotnisk i pod trasami lotów z większym prawdopodobieństwem zaczynają cierpieć na nadciśnienie niż osoby mieszkające w spokojnej okolicy. Wcześniejsze badanie ok. 5000 ludzi unaoczniło, że zwiększenie natężenia nocnego hałasu lotniczego o 10 decybeli "windowało" szanse wystąpienia nadciśnienia u kobiet i mężczyzn o 14%. Jarup podkreśla, że wyniki są bardzo istotne, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę plany powiększania międzynarodowych lotnisk. W najnowszym badaniu Brytyjczyków, które trwało 4 lata, zdalnie mierzono ciśnienie 140 ochotników, śpiących we własnych domach w pobliżu lotniska Heathrow. Czynność tę powtarzano co 15 minut. Nagrywano też wszystkie dźwięki, by stwierdzić, które z nich miały największy wpływ na ciśnienie. Wzięto pod uwagę nie tylko pomruk i gwizdy samolotów, ale także codzienne hałasy, takie jak chrapanie partnera czy ruch uliczny. Okazało się, że gdy natężenie dźwięku przekraczało 35 decybeli, następował wzrost ciśnienia skurczowego o 6,2 mm słupa rtęci i rozkurczowego o 7,4 mm. Wskazania ciśnieniomierza rosły bez względu na to, czy delikwenci budzili się, czy nadal spali. Decydującym czynnikiem było natężenie dźwięku, a nie jego źródło, ale samoloty zdecydowanie wiodły tu prym.
- 2 odpowiedzi
-
- dr Lars Jarup
- ciśnienie krwi
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badania diety wielkich dinozaurów mogą przynieść odpowiedź na pytanie, co umożliwiło im osiągnięcie imponujących rozmiarów - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Bonn. Paradoksalnie bowiem rozmiary ciał największych dinozaurów wydają się przeczyć powszechnie uznanym prawom ekologii. Weź 200 miligramów wysuszonego i zmielonego skrzypu, dodaj 10 mililitrów soku z owczego żwacza, dodaj odrobinę soli mineralnych i wody. Następnie wrzuć wszystko do odpowiednio dużej strzykawki i mieszaj - ten przepis, brzmiący jak receptura dziwacznego posiłku, to w rzeczywistości próba odtworzenia zawartości żołądka typowego roślinożernego dinozaura, żyjącego na Ziemi 100 milionów lat temu. Do dziś dokładnie nie wiadomo, jaka dieta umożliwiła tym zwierzętom osiągnięcie tak ogromnych rozmiarów i masy, sięgającej nawet 100 ton. Największe dinozaury, np. argentozaur, zdają się zaprzeczać podstawowym prawom ekologii. W dzisiejszych czasach organizm pożerający tak wielkie ilości pożywienia ogołociłby obszar tak wielki, że z trudem dotarłby na teren, gdzie mógłby znaleźć partnera do rozrodu. W związku z tym jednym z kierunków badań jest ustalenie, jak dużą wartość odżywczą musiały mieć ówczesne rośliny - tym właśnie problemem zajmują się naukowcy z Bonn. Twierdzą oni, że gady te żywiły się pospolitym wówczas skrzypem, a dodatkowo miały w żołądku wyjątkowo wydajne symbiotyczne bakterie, zupełnie jak dzisiejsze przeżuwacze. Właśnie dlatego Niemcy napełniają strzykawki roztworem "pokarmu" (skrzyp) oraz zawierającego bakterie soku z owczego żwacza, a następnie badają intensywność fermentacji poprzez zmianę położenia tłoczka w strzykawce. Im więcej gazu powstaje, tym lepsza wartość odżywcza pokarmu. Okazuje się, że skrzyp ma nie tylko zalety, ale i wady. Zawiera np. duże ilości działającej jak papier ścierny krzemionki i uszkadza zęby. Dodatkowym utrudnieniem dla dinozaurów był brak zębów trzonowych. Naukowcy twierdzą, że problem ten rozwiązywały, łykając kamienie. Po posiłku ruchy ciała (a w szczególności praca mięśni żołądka) powodowały ścieranie pędów skrzypu niczym w ogromnych żarnach, ułatwiając w ten sposób pracę bakteriom. Podobny mechanizm można dostrzec także dziś u licznych gatunków ptaków. W przypadku pradawnych gadów problemem jest brak potwierdzenia tego odkrycia w postaci wykopalisk. Badania trwają, a najnowsze rezultaty z dokonań niemieckich naukowców można śledzić w czasopiśmie Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences.