Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37697
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ciała martwych zwierząt – tak owadów, jak i skorupiaków - wydzielają identyczny zapach śmierci. Stanowi on mieszankę dwóch kwasów tłuszczowych. Sygnał ten pojawił się w toku ewolucji w zamierzchłej przeszłości, bo już jakieś 400 mln lat temu, by zwiększyć skuteczność unikania miejsc, gdzie grasuje choroba bądź drapieżniki (Evolutionary Biology). Profesor David Rollo, biolog z McMaster University, i jego zespół dokonali tego odkrycia, badając zachowania społeczne karaczanów. Kiedy znajdą one atrakcyjne miejsce, znaczą je feromonami przyciągającymi inne osobniki. Chcąc zidentyfikować, jakie konkretnie substancje wchodzą w grę, naukowcy sporządzili ekstrakt z płynów ustrojowych martwych owadów. Ze zdumieniem stwierdziliśmy, że karaczany unikały miejsc oznaczonych tym wyciągiem jak ognia. Naturalnie musieliśmy sprawdzić, co je tak przestraszyło. Ostatecznie "misja" się powiodła, w dodatku okazało się, że te same kwasy tłuszczowe sygnalizują śmierć zarówno u motyli, np. północnoamerykańskich ciem Malacosoma americanum czy szkodników sadów oprzędnic jesiennych (Hyphantria cunea), jak i u mrówek lub karaluchów. Co więcej, są równie skuteczne w przypadku stonóg, będących przecież lądowymi skorupiakami. Ponieważ w toku ewolucji owady i skorupiaki rozdzieliły się ponad 400 mln lat temu, najprawdopodobniej gatunki, które pojawiły się później, umiały rozpoznawać śmierć w analogiczny sposób. Tego typu zachowanie musiało "zadebiutować" w środowisku wodnym, gdyż niewiele skorupiaków to zwierzęta lądowe. Rozpoznawanie i unikanie zmarłych zmniejsza szanse zarażenia chorobą lub pozwala odejść po ekspozycji wystarczającej do uruchomienia odporności – tłumaczy Rollo. Po śmierci kwasy oleinowy i linolowy są szybko wydzielane przez komórki, co może też stanowić ostrzeżenie przed polującymi w okolicy drapieżnikami.
  2. Naukowcy ze szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technologii (KTH) udowodnili, że szczątki roślinne i zwierzęce nie są konieczne do powstania ropy naftowej i gazu ziemnego. To olbrzymi przełom, który z jednej strony oznacza, że złoża paliw kopalnych będzie łatwiej znaleźć, a z drugiej - że powinny znajdować się one dosłownie na całej planecie. Korzystając z naszych badań możemy powiedzieć, w którym miejscu w Szwecji znajdziemy ropę - mówi profesor Vladimir Kutcherov z KTH. Kutcherov wraz z dwójką współpracowników przeprowadzili symulację warunków, jakie panują we wnętrzu Ziemi. Udowodnili, że przy podwyższonych ciśnieniu i temperaturze tworzą się węglowodory, główny składnik paliw kopalnych. Zdaniem Kutcherova, to dowód, iż paliwa kopalne wystarczą jeszcze na bardzo, bardzo długo. Dodał, że nie jest też możliwe, by ropa, po wytworzeniu się, przesiąknęła na głębokość większą niż 10,5 kilometra. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że nasze badania dowodzą, iż ropa naftowa i gaz ziemny powstają bez udziału szczątków organicznych. Każda skała może być rezerwuarem ropy - mówi profesor. Jego studium zwiększa też szanse na znalezienie ropy. Obecnie, po przeprowadzeniu wszelkich specjalistycznych badań szanse, że trafimy na złoże wynosi 20%. Teraz prawdopodobieństwo to wzrosło do 70%. To powinno znacznie zmniejszyć koszty wydobycia i, być może, będzie skutkowało mniejszymi cenami paliw. Kutcherov podzielił Ziemię siatką, wyznaczaną przez pęknięcia w poszczególnych warstwach skorupy ziemskiej. Te pęknięcia to, według niego, "kanały migracyjne". W miejscach, gdzie się spotykają, warto szukać ropy.
  3. Sharp opracował niebiesko-fioletową diodę laserową, która jest w stanie zapisywać dane na trój- i czterowarstwowych dyskach Blu-ray. Dioda emituje światło o długości fali 405 nanometrów i mocy 500 mW. To wystarczy do zapisania kilkuwarstwowych Blu-ray z 8-krotną prędkością. Nowa dioda powstała dzięki nowym metodom produkcji jednej ze ścian kryształu półprzewodnika. Zwykle jest ona pokryta dielektrykiem. Sharp wykorzystał dodał jednak dodatkową warstwę azotku glinu, umieszczoną pomiędzy kryształem a dielektrykiem. Dzięki takiemu rozwiązaniu urządzenie jest bardziej wytrzymałe. Sharp informuje, że nie dochodzi do jego degradacji nawet po 1000 godzinach pracy w temperaturze poniżej 80 stopni Celsjusza przy pojedynczym impulsie trwającym 30 nanosekund. Na razie nie wiadomo, kiedy nowa dioda trafi na rynek, gdyż nie istnieje nawet specyfikacja dla trój- i czterowarstwowych Blu-ray. W bieżącym roku Sharp rozpoczął produkcję 320-miliwatowych diod dla jedno- i dwuwarstwowych nośników Blu-ray.
  4. Nasze ciało zostało tak zaprogramowane przez naturę, by przestawać jeść, gdy mamy już dosyć. Okazuje się jednak, że pewien rodzaj kwasu tłuszczowego – kwas palmitynowy – zmienia w krótkim czasie całą chemię mózgu. Wskutek tego do komórek wysyłane są sygnały, by ignorować insulinę i leptynę, które informują o sytości. To dlatego tak trudno oprzeć się kolejnej porcji lodów czy hamburgerowi. Nasze wyniki sugerują, że kiedy jemy coś tłustego, mózg zostaje "porażony" przez kwasy tłuszczowe i stajemy się oporni na działanie hormonów regulujących apetyt – insuliny i leptyny. Ponieważ mózg nie mówi, by przestać jeść, przejadamy się – wyjaśnia dr Deborah Clegg z Centrum Medycznego University of Texas Southwestern. Pani biolog donosi, że u zwierząt efekt utrzymuje się przez ok. 3 dni, co pozwala wyjaśnić, czemu ludzie objadający się w piątki i soboty wspominają w poniedziałek o nasilonym głodzie. Choć naukowcy zdawali sobie sprawę, że dieta obfitująca w tłuszcze może prowadzić do insulinooporności, niewiele wiedziano o wyzwalającym ją mechanizmie i czy określone rodzaje tłuszczą mogą ją uruchamiać z większym prawdopodobieństwem. Dr Clegg zaznacza, że podejrzewała, że mózg może mieć z tym coś wspólnego, ponieważ część zjadanych tłuszczów (bez względu na to, czy są one zdrowe, czy nie) zostaje zużyta do jego budowy. By przetestować tę hipotezę, Amerykanie wstrzykiwali różne rodzaje tłuszczu bezpośrednio do mózgu, stosowali wlew do tętnicy szyjnej oraz trzy razy dziennie karmili zwierzęta za pomocą sondy żołądkowej. Wszystkim osobnikom zapewniano tyle samo kalorii i tłuszczu. Część dostawała jednak kwas palmitynowy, część kwas jednonienasycony, a reszta kwas oleinowy. Kwas palmitynowy jest pospolitym nasyconym kwasem tłuszczowym o wzorze sumarycznym C15H31COOH. Występuje w maśle, serach, mleku i wołowinie. Kwas oleinowy, zwany też olejowym, to jednonienasycony kwas tłuszczowy typu omega-9. Obfitują w niego oliwa z oliwek i olej z pestek winogron. Odkryliśmy, że kwas palmitynowy [...] zmniejszał zdolność leptyny i insuliny do aktywowania kaskady sygnalizacji wewnątrzkomórkowej. Kwas oleinowy nie wywoływał takiego efektu. W przyszłości zespół dr Clegg zamierza sprawdzić, po jakim czasie skutki krótkoterminowej ekspozycji na wysokotłuszczowy pokarm zostają całkowicie wyeliminowane.
  5. Badania przeprowadzone przez firmę Pike Research na reprezentatywnej grupie 1041 Amerykanów pokazały, że w USA istnieje olbrzymie zainteresowanie hybrydowymi pojazdami ładowanymi z gniazdka. Aż 48% respondentów stwierdziło, że jest niezwykle lub bardzo zainteresowanych nabyciem takiego samochodu. Z kolei 65% badanych mówi, że są skłonni zapłacić 12% więcej za samochód hybrydowy niż odpowiadający mu pojazd z tradycyjnym napędem. Z badań dowiadujemy się również, iż 82% pytanych podróżuje samochodem nie więcej niż 64 kilometry dziennie. Przeciętny dystans jaki każdego dnia pokonywali ankietowani wynosił 43 kilometry. Jednym z najważniejszych czynników, które zdecydują o zakupie hybrydy jest łatwa dostępność punktów ładowania. Aż 79% byłoby skłonnych zapłacić za zainstalowanie w domu specjalnego punktu szybkiego ładowania samochodu.
  6. Chris Hernandez z Microsoftu poinformował o wynikach testów dotyczących instalacji i aktualizacji systemu Windows 7. Okazuje się, że w niektórych przypadkach aktualizacja z Windows Vista do Windows 7 może zająć ponad... 20 godzin. Z kolei czysta instalacja trwa 27-46 minut. Microsoft przetestował proces instalacyjny na trzech maszynach o różnych konfiguracjach (słaba, średnia, mocna), które były używane przez trzech symulowanych użytkowników (przeciętny, intensywnie używający komputera, bardzo intensywnie używający komputera). Na przykład w przypadku bardzo intensywnego używania założono, że użytkownik ma na dysku 650 gigabajtów danych i wykorzystuje 40 aplikacji. Celem testu było sprawdzenie, czy Windows 7 osiąga założony cel, czyli aktualizuje się z systemu Windows Vista SP1 co najmniej o 5% szybciej, niż zainstalowanie Vista SP1 na już istniejącej Vista SP1. Założony cel udało się osiągnąć. Jednak, jak wynika z testu, w wielu przypadkach aktualizacja może trwać bardzo długo. Na 16 sprawdzonych scenariuszy tylko w czterech przypadkach aktualizacja trwała krócej niż 2 godziny, a w ośmiu - krócej niż trzy godziny. Najlepiej wypadł test użytkownika intensywnie korzystającego z komputera, który aktualizował mocną konfigurację do 64-bitowej wersji Windows 7. Proces ten zajął mniej niż 84 minuty. Najgorzej wypadł użytkownik bardzo intensywnie używający komputera, który aktualizował system do 32-bitowej wersji Windows 7 na przeciętnej maszynie. Trwało to 20 godzin i 15 minut. Zdaniem Hernandeza, tak długa aktualizacja nie grozi większości użytkowników, gdyż nie symulacja nie odpowiada profilowi przeciętnego posiadacza komputera. Można zatem przypuszczać, że przecięty użytkownik, to ten, który w symulacji ma 70 gigabajtów danych i 20 aplikacji. Jeśli tak, to aktualizując Vistę do 32-bitowego Windows 7 spędzi on przy komputerze od 1 godziny 40 minut do 2 godzin 50 minut. Z kolei osoba, która ma 125 gigabajtów danych i 40 aplikacji musi zarezerwować sobie od 2 godzin 40 minut do 5 godzin 43 minut na aktualizację.
  7. Wielka wojna, w wyniku której giną niemal wszystkie samce... brzmi znajomo? Z pewnością - chyba każdy oglądał przecież "Seksmisję" Juliusza Machulskiego. Natura pisze jednak równie interesujące scenariusze. Jedną z takich historii opisują brytyjscy naukowcy. Badacze, kierowani przez Emily Hornett z University of Liverpool, poddali analizie muzealne okazy tropikalnych motyli Hypolimnas bolina. Celem badań było ustalenie zmian w strukturze populacji tego gatunku pod wpływem epidemii zakażenia bakteriami z rodzaju Wolbachia, do której doszło pod koniec XIX wieku na Wyspach Fidżi. Z przeprowadzonych testów genetycznych wynika, że pasożytniczej bakterii wystarczyło zaledwie 9 lat (od roku 1886 do 1894), by odsetek samców w populacji badanego gatunku zmienił się od wartości 1:2 do... 1:10. Na podstawie analizy pokrewieństwa poszczególnych okazów ustalono też, że badane motyle należały do pięciu odrębnych populacji, zaś jedna z nich pozostała niemal całkowicie oporna na zmiany własnej struktury. Badania przeprowadzone w ostatnich latach w związku z bardziej aktualną epidemią wyjaśniły możliwe przyczyny tego zjawiska. Ponieważ ewolucja wyraźnie dąży do osiągnięcia stanu równowagi, krótko po ustąpieniu zakażenia liczebność samców zaczęła wracać do normy. W przypadku jednej z populacji doszło nawet do tymczasowego "zawyżenia" liczby samców - przez pewien czas stanowiły one aż 50% osobników swojej grupy. Przeprowadzone badania są cennym źródłem wiedzy dla ekspertów zajmujących się biologią populacji. Dzięki testowi opracowanemu przez naukowców z Liverpoolu można łatwo i z dużą wydajnością analizować genomy całych populacji na podstawie materiałów muzealnych oraz ustalać różnego rodzaju zależności pomiędzy osobnikami. Tropienie zdarzeń z historii ewolucji może więc stać się prostsze niż kiedykolwiek wcześniej.
  8. Życie w pobliżu ruchliwej drogi ma bez wątpienia wiele zalet. Nieco gorzej odczuwają to jednak nasze organizmy. Oprócz najbardziej oczywistego zagrożenia, związanego z zanieczyszczeniami, każdego dnia jesteśmy atakowani przez docierające z otoczenia dźwięki, które, jak się okazuje szkodzą nie tylko naszym umysłom, lecz nawet... układowi krążenia. Odkrycie jest efektem ankiety przeprowadzonej wśród 27963 mieszkańców szwedzkiego regionu Skania. Autor studium, Theo Bodin ze Szpitala Uniwersyteckiego w Lund, pytał ankietowanych na temat ich miejsca zamieszkania oraz stylu życia. Na podstawie map ustalono następnie średni poziom hałasu związanego z ruchem drogowym na obszarze zamieszkiwanym przez poszczególnych uczestników badania. Jak ustalił zespół Bodina, dla osób w wieku od 40 do 59 lat zamieszkiwanie na obszarze o średnim natężeniu hałasu wynoszącym od 45 do 64 dB oznacza wzrost ryzyka nadciśnienia tętniczego o 10% w stosunku do populacji ogólnej. Szkodliwy wpływ hałasu jest zauważalny jeszcze wyraźniej wśród mieszkańców terenów o natężeniu dźwięku przekraczającym 65 dB. Dla osób z grupy wiekowej 40-59 lat wzrost ryzyka wynosił aż 91%. Co ciekawe, podobny trend zaobserwowano wśród ludzi młodszych, ale nie wśród uczestników studium w wieku powyżej 60 lat. Wpływ warunków akustycznych w miejscu zamieszkania był też niezależny od płci, kraju pochodzenia, problemów z zasypianiem czy statusu finansowego. Szacuje się, że aż 30% mieszkańców Unii Europejskiej mieszka na terenach, na których hałas związany z komunikacją osiąga w ciągu doby średnią wartość powyżej 55 dB. To wystarczający powód, by uznać badania przeprowadzone przez zespół Theo Bodina za istotne.
  9. Neonikotynoidy, związki stosowane w niektórych krajach jako pestycydy, wykazują wysoką toksyczność dla układu nerwowego pszczół - wynika z przeglądowej publikacji stworzonej wspólnie przez brytyjskie organizacje Buglife oraz Soil Association. To pierwsze tak przekonujące i jednoznaczne dowody szkodliwości substancji z tej grupy. Jak wynika z zebranych informacji, przynajmniej jeden ze związków z badanej grupy, imidakloprid, wywołuje u owadów poważne zaburzenia w obszarach układu nerwowego odpowiedzialnych za komunikację między osobnikami oraz nawigację. Wszystko wskazuje na to, że jest on jedną z istotnych - jeśli nie najważniejszą - przyczyną masowego wymierania pszczół, do którego doszło w ostatnich latach w Wielkiej Brytanii. Zdaniem autorów, przygotowany raport jest najbardziej kompleksową publikacją na temat wpływu neonikotynoidów na zdrowie pszczół. Peter Melchett, prezes Soil Association, dodaje od siebie słowa rozgoryczenia w związku z postawą brytyjskiego rządu: Zjednoczone Królestwo notorycznie przyjmuje najbardziej rozluźnione w całej Unii Europejskiej stanowisko w sprawie bezpieczeństwa stosowania pestycydów. Niestety, należy wspomnieć że polskie władze także nie zakazały dotychczas stosowania imidaklopridu - kroki takie podjęły władze tylko kilku krajów, m.in. Niemiec, Włoch i Słowenii. Jak nietrudno przewidzieć, przedstawiciele przemysłu są przeciwnego zdania. Zaniem dr. Juliana Little'a z firmy Bayer CropScience, jednego z producentów pestycydów opartych na imidaklopridzie, środki owadobójcze nie są dopuszczane [do użytku - red.] jeśli nie udowodni się braku [negatywnego] wpływu na owady takie jak pszczoły. Według Little'a przyczyną wymierania pszczół jest nie imidakloprid, lecz bliżej nieopisana choroba. Niewykluczone, że przyczyny problemów zdrowotnych pszczół rzeczywiście są bardziej złożone. Jeżeli jednak istnieją dowody na szkodliwość neonikotynoidów, brak stanowczych działań ze strony władz państwowych lub unijnych jest co najmniej zaskakujący. Czy sytuacja ta zmieni się po ukazaniu się najnowszej publikacji? Przekonamy się już niedługo.
  10. Możliwość skutecznego przeszczepienia nerki, czyli wykonania zabiegu, po którym organ szybko podejmie swoją funkcję w nowym organizmie i utrzymuje się w nim bez odrzucenia ze strony układu immunologicznego biorcy, to wciąż wielkie wyzwanie dla lekarzy. Tymczasem wystarczy jeden prosty lek, aby znacząco poprawić kondycję nerek pobieranych z powszechnego źródła, jakim są ciała osób znajdujących się w stanie śmierci klinicznej. Lekiem, który może przynieść oczekiwany od dawna przełom, jest dopamina - związek pełniący w zdrowym organizmie funkcję neurotransmitera, a na oddziałach intensywnej terapii stosowany w celu stabilizacji ciśnienia krwi. Jak wykazali badacze z kliniki przy Uniwersytecie w Mannheim, można dzięki niemu znacząco poprawić kondycję nerek - organów pobieranych od osób w stanie śmierci klinicznej wyjątkowo często. Swoje wnioski niemieccy badacze opierają na analizie historii organów pobranych od 122 dawców poddanych iniekcjom dopaminy oraz 137 osób, u których leku tego nie podawano. We wszystkich przypadkach dawcy byli podtrzymywani przy życiu dzięki respiratorowi, a ich mózgi nie wykazywały praiwdłowej aktywności elektrycznej. Po przeliczeniu zebranych informacji okazało się, że podawanie dopaminy zmniejszało z 35% do 25% odsetek przypadków, w których biorca przeszczepu musiał przechodzić wielokrotną dializę krwi w czasie pierwszego tygodnia po transplantacji. Co więcej, nerki pobrane z organizmów stymulowanych neuroprzekaźnikiem w 91% przypadków utrzymywały prawidłową funkcję po trzech latach od przeszczepu. Dla porównania, w grupie kontrolnej odsetek ten wynosił 74%. Dodatkowym powodem, dla którego dopamina może działać ochronnie na nerki, jest jej aktywność przeciwzapalna. Podawanie tego związku może więc ograniczyć ryzyko reakcji immunologicznej organizmu biorcy prowadzącej do odrzucenia przeszczepionego narządu. Wydaje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić podawanie dopaminy do kanonu czynności wykonywanych podczas opieki nad pacjentami w stanie śmierci klinicznej. W sytuacji tego typu ciężko jest bowiem mówić o jakiejkolwiek szkodliwości dla dawcy, a jeżeli można w ten sposób zwiększyć szanse powodzenia przeszczepu, sprawa wydaje się dość jednoznaczna.
  11. Amerykańskie Stowarzyszenie Wydawców Dzienników poprosiło gigantów IT - IBM-a, Microsoft, Google'a i Oracle'a - o zaproponowanie metod łatwego pobierania opłat za treści publikowane w Sieci. Najbardziej zaskakującą opinię wyrazili przedstawiciele Google'a, firmy, która kojarzona jest z bezpłatnym udostępnianiem tego, co można w Internecie znaleźć. Stwierdzili oni, że Sieć powinna przynosić korzyści zarówno wydawcom jak i czytelnikom. "Otwartość nie oznacza, że coś jest za darmo" - powiedzieli. Google chce zaoferować wydawcom system Google Checkout. Użytkownicy mogliby zakładać sobie w tym serwisie konta i za ich pomocą dokonywać płatności na rzecz witryn, z których korzystają. Wyszukiwarkowy gigant jest w stanie zaoferować różne typy płatności. Od subskrypcji po mikropłatności za pojedyncze artykuły. Z kolei niewielka, czteroosobowa firma założona przez studentów dziennikarstwa rozwija program, który będzie pobierał informacje z różnych źródeł i prezentował je na pasku przeglądarki. Oprogramowanie ma dać możliwość zarabiania wydawcom - od prezentowania reklam, po pobieranie opłat. Trzeba jednak pamiętać, że łatwiej będzie opracować rozwiązania techniczne, niż przekonać wydawców do ich zastosowania. Wprowadzenie opłat za treści może odstraszyć użytkowników, przyczynić się do spadku odwiedzin i, co za tym idzie, spadku wpływów z reklam. Jednak tendencja do pobierania opłat za treści staje się coraz silniejsza. Część analityków twierdzi, że bieżący rok będzie początkiem epoki pobierania opłat przez wydawców mediów elektronicznych.
  12. Środowisko Open Source stoi na stanowisku, że patenty są czymś groźnym dla rozwoju i dają pole do popisu trolom patentowym. Generalnie jest ono przeciwne amerykańskiemu systemowi patentowemu. Tym bardziej zaskakująca jest opinia IBM-a, jednej z największych firm wspierających ruch Open Source. Otóż koncern wystąpił ostatnio jako amicus curiae w sprawie Bilski, Warsaw przeciwko Biuru Patentowemu. Sprawa dotyczy odmowy opatentowania przez USPTO metody oceny ryzyka na rynku handlu energią. We wspomnianym dokumencie IBM stwierdza, że ochrona patentowa ułatwia bezpłatną wymianę kodu źródłowego, co z kolei przyczynia się do rozwoju oprogramowania Open Source. Dowiadujemy się z niego także, iż zdaniem Błękitnego Giganta bez korzyści płynących z ochrony patentowej producenci oprogramowania musieliby zachowywać tajemnicę, co ogranicza możliwość zapoznania się z innowacjami w dziedzinie oprogramowania, gdyż wnioski patentowe są ważnym źródłem wiedzy na ten temat. IBM dowodzi, że patentowania oprogramowania jest korzystne z punktu widzenia ekonomicznego, technologicznego i społecznego.
  13. Sen pozwala wyeliminować błędy pamięciowe i fałszywe wspomnienia. Doniesienia te zainteresują na pewno nie tylko studentów, których czeka test wielokrotnego wyboru, ale i starszych ludzi, mających problemy z mylącymi się im lekami (Learning & Memory). Profesor Kimberly Fenn z Uniwersytetu Stanowego Michigan uważa, że sen pozwala oddzielać fałszywe aspekty pamięci od prawdy. Razem ze współpracownikami z Uniwersytetu Chicagowskiego i Washington University przeprowadziła 3 eksperymenty z różnymi rodzajami bodźców. Wszystkie dały te same rezultaty. Osoby, które pomiędzy uczeniem a testem przespały noc, osiągały lepsze wyniki. W badaniu nad fałszywymi wspomnieniami wzięli udział studenci. Na początku wysłuchali oni listy słów. Dwanaście godzin później demonstrowano im pojedyncze wyrazy. Wtedy też musieli zadecydować, czy już je kiedyś widzieli/słyszeli. Schemat badania był zawsze taki sam, lecz jedna grupa studentów uczyła się słów o dziesiątej rano i brała udział w teście o dziesiątej wieczorem, a druga trenowała późnym wieczorem, przychodząc na sprawdzian dopiero rano. W międzyczasie członkowie tej grupy spali przynajmniej 6 godzin. Za każdym razem okazywało się, że u ludzi, którzy mogli wypocząć, występowało mniej fałszywych wspomnień, ponieważ rzadziej wybierali oni niepoprawne słowa. Fenn zaznacza, że na razie nie wiadomo, na jakiej zasadzie sen eliminuje błędy. Pani psycholog podejrzewa jednak, iż wzmacnia on tzw. źródło pamięci, czyli kontekst, w jakim zostało nabyte wspomnienie. Niewykluczone też, że ochotnicy nieśpiący w czasie studium byli w ciągu dnia bombardowani informacjami, co wpływało na ich zdolności pamięciowe. W przyszłości pani profesor chce zbadać również inne grupy wiekowe, a zwłaszcza osoby starsze. Mają one nie tylko gorszą pamięć jako taką, ale jak wykazały wcześniejsze badania, są bardziej podatne na tworzenie się fałszywych wspomnień. Gdyby sen eliminował przekłamania, wykorzystując to, można by poprawić jakość życia staruszków.
  14. FBI rozbiło prawdopodobnie największą na świecie grupę piracką, Rabid Neurosis (RNS). Sześć osób zostało oskarżonych o nielegalnie udostępnienie w Sieci ponad 25 000 albumów, z których wiele trafiło do Internetu przed ich oficjalną premierą. RNS miała kontakty z pracownikami sklepów muzycznych, stacji radiowych i firm tłoczących płyty, którzy kradli dla organizacji albumy. W akcie oskarżenia stwierdzono, że członkowie RNS działali dla osiągnięcia korzyści. Dzięki kradzieżom albumów przed ich premierami, grupa zdobyła poważanie w przestępczym półświatku, dzięki czemu jej członkowie zyskali dostęp do olbrzymich zasobów nielegalnych kopii muzyki, filmów, gier i oprogramowania. Każdemu z sześciu aresztowanych przedstawiono zarzut konspirowania w celu naruszenia praw autorskich. Grozi im do 5 lat więzienia i grzywny w wysokości po 250 000 dolarów. Dodatkowo mogą być skazani na zapłacenie odszkodowań. Jeden z oskarżonych, Patrick Saunders, przyznał się do winy. Z jego oświadczenia wynika, że RNS w ciągu swojej 10-letniej działalności celowo naruszyła prawa autorskie do ponad 25 000 albumów. Pierwszym nielegalnie skopiowanym albumem był Ride the Lightning Metalliki. Przestępstwa dokonano w 1996 roku. Ostanie miało miejsce w roku 2007, gdy nielegalnie udostępniono Infinity on High grupy Fall Out Boy. W czasie naszej działalności RNS była postrzegana jako najbardziej skuteczna piracka grupa na świecie - stwierdził Saunders.
  15. Bierne palenie może prowadzić do niealkoholowej stłuszczeniowej choroby wątroby (ang. nonalcoholic fatty liver disease, NAFLD) – przewlekłego zapalenia wątroby, które przypomina zmiany występujące u alkoholików, ale rozwija się u osób pijących mało lub abstynentów. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside znaleźli tłuszcz w komórkach wątroby myszy, które przez rok wystawiano na oddziaływanie dymu papierosowego. Takie zmiany są objawem NAFLD, prowadzącego ostatecznie do niewydolności wątroby. Amerykanie badali poziom dwóch regulatorów metabolizmu lipidów w ludzkich komórkach: białka wiążącego element regulujący sterole (ang. sterol regulatory element binding protein, SREBP), które stymuluje syntezę kwasów tłuszczowych w wątrobie, oraz kinazy białkowej aktywowanej przez AMP (ang. adenosine monophosphate kinase, AMPK), włączającej i wyłączającej SREBP. Biochemicy stwierdzili, że ekspozycja na dym papierosowy hamuje działanie AMPK, co z kolei prowadzi do zwiększenia aktywności SREBP. Wskutek tego powstaje więcej kwasów tłuszczowych i rozwija się niealkoholowa stłuszczeniowa choroba wątroby. Jak podkreśla profesor Manuela Martins-Green, nowe leki, które miałyby zapobiec wystąpieniu tej choroby u biernych palaczy, muszą wziąć na cel właśnie AMPK i SREBP. Dotąd badania naukowe skupiały się na wpływie biernego i aktywnego palenia na serce oraz płuca, mało kto decydował się zaś na dociekanie, za pośrednictwem jakiego mechanizmu dochodzi do uszkodzenia wątroby. Przed naszym studium nikt nie połączył NAFLD z biernym paleniem – podkreśla Martins-Green.
  16. Microsoft założył organizację, której celem jest wspomaganie... oprogramowania Open Source. CodePlex Foundation ma na celu ułatwienie współpracy pomiędzy twórcami programów o otwartym źródle a organizacjami producentów oprogramowania komercyjnego. Na działanie fundacji przeznaczono milion dolarów. CodePlex Foundation ma działać nieco inaczej, niż obecnie istniejące organizacje. Te bowiem reprezentują interesy swoich założycieli i skupiają się na współpracy konkretnych opensource'owych projektów z oprogramowaniem komercyjnym. Microsoft chce, by nowa fundacja wspomagała wszystkie projekty. Decyzję o powołaniu CodePlex Microsoft tłumaczy dostrzeżeniem nowych szans w zmianie swojego podejścia. Sukces inicjatywy z Redmond będzie zależał teraz od tego, czy z nową organizacją będą chciały współpracować opensource'owe środowiska. Może w tym przeszkodzić zarówno sama niechęć do Microsoftu, jak i "CodePlex" w nazwie fundacji. Projekt CodePlex został przez Microsoft uruchomiony w 2006 roku i pozwala na hostowanie kodu open source. Jednak znajduje się tam przede wszystkim kod pisany pod kątem produktów Microsoftu. Co prawda w informacji o CodePlex Foundation znalazł się zapis, że jest ona całkowicie niezależna od CodePlex, ale jednocześnie jest informacja, że ma być jego rozszerzeniem. Cztery spośród siedmiu osób kierujących fundacją pochodzą z Microsoftu. Znalazł się wśród nich Sam Ramji, który cieszy się uznaniem w opensource'owym środowisku za swoje starania o zbliżenie pomiędzy ruchem Open Source a Microsoftem. Niestety, Ramji za trzy miesiące odchodzi z Microsoftu z powodów osobistych. Jednym z pozostałej trójki jest znany opensource'owy developer Miguel de Icaza. Po odejściu Ramjiego Microsoft chce wymienić całe kierownictwo CodePlex Foundation.
  17. Brytyjski premier Gordon Brown oficjalnie przeprosił za to, iż Alan Turing, twórca nowoczesnej informatyki, był prześladowany za swój homoseksualizm. Apel o takie przeprosiny i wynikła z niego kampania zostały zainicjowane przez Johna Grahama-Cumminga. Napisał on również do królowej wniosek, by pośmiertnie uhonorować Turinga nadaniem szlachectwa. Turing (1912-1954) zajmował się matematyką, logiką, kryptografią i informatyką. W czasie II wojny światowej był zatrudniony w Bletchley Park, słynnym brytyjskim centrum łamania szyfrów. Kierował tam komórką Hut 8, do której zadań należało łamanie szyfrów używanych przez niemiecką marynarkę wojenną. W grudniu 1940 roku złamał sposób kodowania używany przez morską wersję Enigmy. Turing sformalizował koncepcję algorytmu dla maszyn cyfrowych, opracował używany do dzisiaj test Turinga, pracował na jednym z pierwszych komputerów - maszynie Mark 1. Interesował się też chemią. Napisał pracę o chemicznych podstawach morfogenezy i przewidział istnienie oscylacyjnych reakcji chemicznych, które po raz pierwszy zaobserwowano w latach 60. ubiegłego wieku. W 1952 roku wytoczono mu proces w związku z jego homoseksualizmem. Utracił dostęp do poufnych danych, a więc nie mógł zajmować się kryptografią, i poddano go chemicznej kastracji. Dwa lata później popełnił samobójstwo.
  18. Osoby, które jako dzieci zmagają się z niską samooceną i problemami emocjonalnymi, znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka otyłości w późniejszym wieku. W ramach wcześniejszych badań ustalono, że u dorosłych z otyłością lub nadwagą występują różnego rodzaju zaburzenia emocjonalne. Nie ustalono jednak, co wpływa na co: czy to niska samoocena prowadzi do nadmiernej wagi, czy też zwiększona masa ciała skutkuje złym myśleniem o sobie. Dzięki naukowcom z Królewskiego College'u Londyńskiego okazało się, że prawdziwy jest raczej pierwszy scenariusz. Andrew Ternouth, David Collier i Barbara Maughan z Instytutu Psychiatrii analizowali dane 6500 uczestników British Birth Cohort Study z 1970 r., których w wieku 10 lat badano pod kątem problemów emocjonalnych, autopercepcji oraz wskaźnika masy ciała. W wieku 30 lat osoby te ponownie ujawniały BMI. Okazało się, że ludzie, którzy w dzieciństwie mieli niższą samoocenę, czuli, że nie kontrolują swojego życia i częściej się martwili, z większym prawdopodobieństwem tyli w okresie pomiędzy badaniami (czyli w ciągu 20 lat). Na dziewczynki czynniki te wpływały nieco silniej niż na chłopców. Choć nie możemy powiedzieć, że problemy emocjonalne z dzieciństwa powodują otyłość w późniejszym życiu, możemy stwierdzić, że odgrywają one jakąś rolę, na równi z takimi czynnikami, jak BMI rodziców, dieta oraz aktywność fizyczna – podsumowuje Ternouth. Autorzy raportu opublikowanego w periodyku BMC Medicine podkreślają, że wczesna pomoc udzielana dzieciom z niską samooceną, lękami itp. może zwiększyć ich szanse na długie i zdrowe życie.
  19. Do roku 2030 zapotrzebowanie Chin na energię elektryczną wzrośnie dwukrotnie. To oznacza poważny wzrost zanieczyszczeń, który nie będzie problemem tylko Państwa Środka, ale całego świata. Obecnie aż 80% energii Chiny uzyskują z węgla, a każdego roku powstają setki nowych elektrowni, które mają zaspokoić potrzeby tego olbrzymiego kraju. Na szczęście Pekin inwestuje też w odnawialne źródła energii. ChRL już w tej chwili jest jednym z czołowych producentów energii z wiatru. Zainstalowana moc wynosi 12,2 gigawata (4. miejsce na świecie po USA, Niemczech i Hiszpanii), czyli odpowiada mocy około 25 typowych elektrowni węglowych. Nie wszystkie chińskie turbiny są jednak podłączone do systemu energetycznego. W rzeczywistości wiatr dostarcza jedynie około 3 gigawatów, czyli 0,4% chińskiej energii. Tymczasem amerykańscy naukowcy przeprowadzili badania, z których wynika, że Chiny inwestując w energetykę wiatrową mogą zmniejszyć emisję zanieczyszczeń o 30%. Jednak nie jest to takie proste, jak się wydaje. Justin Wu, analityk z firmy New Energy Finance, zauważa, że podłączenie turbin wiatrowych do ogólnokrajowej sieci to zadanie niezwykle skomplikowane ze względu na nieprzewidywalność wiatrów. Dodaje, że podłączenie wszystkich chińskich turbin wymagałoby sporych inwestycji. Obecna technologia uniemożliwia całkowite zaspokojenie potrzeb kraju tylko z energii wiatru. Konieczny jest bowiem dalszy postęp w dziedzinie niwelowania faktu, że wiatry wieją nieregularnie. Bez prawdziwego przełomu nie będzie możliwe wykorzystanie tylko i wyłącznie wiatru - mówi Wu. Jego zdaniem taki przełom może zostać dokonany przez firmy energetyczne, ale musiałyby one dostać budżetowe pieniądze na niezwykle kosztowne badania i inwestycje. Tymczasem Międzynarodowa Agencja Energetyczne uważa, że do roku 2030 Chiny muszą zainstalować dodatkowe 800 gigawatów mocy, by zaspokoić rosnące potrzeby. Autorzy wspomnianego raportu twierdzą, że większość tej mocy można pozyskać z wiatru.
  20. Na skarpetach wkładanych do górskich butów przenosi się o wiele więcej nasion niż dotąd sądzono. Wyniki opublikowane w Journal of Environmental Management stanowią część badań nad wpływem turystyki na środowisko naturalne. Profesor Catherine Pickering z Griffith University opowiada, że przeprowadzając eksperyment, chciała sprawdzić, na jaką odległość nasiona mogą być przetransportowane podczas krótkiego, bo zaledwie 100-metrowego spaceru. Zamierzaliśmy też ustalić, czy ilość przenoszonych nasion zależy od rodzaju ubioru. "Wspólniczka" Pickering, dr Ann Mount, przez kilka dni wędrowała po Parku Narodowym Kościuszki. Znajduje się on w Nowej Południowej Walii i obejmuje najwyższe partie Alp Australijskich. Biolog testowała różne wersje turystycznego stroju. Na jednej nodze miała but, skarpetkę i fałszywą końcówkę nogawki, a na drugiej but, skarpetkę i szorty. Na ponad 200 próbkowanych częściach garderoby znaleziono 24776 nasion. Co ciekawe, gdy Mount wkładała specjalne skarpety dla podróżników, zbierała więcej nasion niż wtedy, gdy ubierała zwykłe skarpety sportowe. W dodatku były one bardziej zróżnicowane. Gdy ktoś decyduje się na spodnie, może zebrać o 17% mniej nasion. Podczas studium w Parku Narodowym Kościuszki do garderoby Mount przyczepiły się nasiona 50 gatunków roślin, aż 40% stanowiły gatunki obce. Obecnie panie pracują nad tym, jak długo nasiona mogą się utrzymywać na ubraniu. Biedna Ann przebywała 5 km, a co 100 metrów zatrzymywałam ją, by policzyć uczepione jej nadal nasiona. Pickering wyjawiła, że po 5-km przechadzce na ubraniu utrzymuje się 25% nasion. Wydaje się, że badania Australijek poruszają dość błahe kwestie, ale to nieprawda. Skoro nasiona można przenosić na takie odległości, do parku narodowego zostają zawleczone obce gatunki. Jak temu przeciwdziałać? Wystarczy zakryć skarpety, najlepiej nowymi spodniami z syntetycznego materiału, do którego nie przyczepiają się fragmenty roślin. Pickering przekonuje również, że turyści powinni powstrzymywać się przed strzepywaniem nasion z garderoby podczas wędrówki. Warto z tym poczekać do powrotu do domu.
  21. Datowane na epokę kamienia figurki kobiet o obfitych kształtach mogły nie przedstawiać bogiń płodności, lecz stanowić pierwsze zabawki edukacyjne – przekonują archeolodzy. W ciągu kilkudziesięciu lat w Çatalhöyük, stanowisku archeologicznym w Anatolii w Turcji, wykopano niemal 2 tys. figurek. Ostatnie odkryto w zeszłym tygodniu. Niektóre przedstawiają ludzi, inne owce, kozy lub krowy. W latach 60. część badaczy zaczęła twierdzić, że postaci z dużymi piersiami i masywnymi brzuchami to boginie płodności. Współcześni eksperci nie podzielają jednak ich opinii. Wg nich, można mieć wątpliwości, czy figurki uznane przed 40 laty za kobiety (a przynajmniej spora ich część) nie są przypadkiem mężczyznami. Profesor Lynn Meskell z Uniwersytetu Stanforda uważa, że skoro większość rzeźb przedstawiała krowy lub owce i kozy, mogły one być reprezentacjami zwierząt, z którymi [w neolicie] obcowano na co dzień. W takich okolicznościach stanowiłyby one pomoce edukacyjne. Wszystkie znaleziono w śmieciach – nie umieszczono ich w niszach, na platformach czy w pochówkach. Prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z ikonami religijnymi w postaci bogiń-matek, jest zatem niewielkie. Pani archeolog uważa, że kobiece figurki stanowią mniej 5% "urobku" z Çatalhöyük.
  22. Komórki macierzyste to nadzieja dla osób z parkinsonizmem, alzheimerem czy innymi chorobami neurologicznymi. Problemem jest ich dostarczanie do mózgu. Wszystkie metody mają jakieś minusy, wygląda jednak na to, że inhalowanie przez nos i wykorzystanie istnienia blaszki sitowej (Lamina cribrosa) pozwoli ominąć wszystkie przeszkody. Drążenie otworu w czaszce i wstrzykiwanie komórek macierzystych jest bolesne. Przy iniekcjach do krwiobiegu trzeba się z kolei liczyć z tym, że tylko niewielka ich część pokona barierę krew-mózg. Wdychanie przez nos może być o tyle dobrym pomysłem, że w znajdującej się we wcięciu sitowym kości czołowej blaszce sitowej jest wiele drobnych otworków. To przez nie przechodzą nerwy węchowe, wiadomo też, że umieją je sforsować białka, bakterie i wirusy. Lusine Danielyan i zespół ze Szpitala Uniwersyteckiego w Tybindze postanowili sprawdzić, czy komórkom macierzystym także uda się dotrzeć do mózgu przez blaszkę sitową. W tym celu myszom wkropiono do nosa zawiesinę oznakowanych fluorescencyjnie komórek macierzystych. Okazało się, że pokonały one Lamina cribrosa. Potem wędrowały albo do opuszki węchowej, albo do płynu mózgowo-rdzeniowego, a potem do mózgu i jego głębszych warstw. Odkryliśmy, że komórki te przeciskały się przez otworki blaszki sitowej, choć są one o wiele mniejsze od ich średnicy, a następnie docierały do mózgu – opowiada Danielyan. Kiedy Niemcy potraktowali błonę śluzową nosa enzymem hialuronidazą, komórki nabłonka się od siebie odsunęły, co jeszcze bardziej zwiększyło przenikalność. Specjaliści komentujący doniesienia Niemców zwracają uwagę na jeden poważny problem. Co bowiem wtedy, gdy komórki trafią nie tam, gdzie trzeba i utworzą nowotworowy guz?
  23. Przesyłanie informacji za pomocą gołębi pocztowych to metoda, która dawno odeszła do lamusa. Jednak, jak pokazuje eksperyment przeprowadzony w RPA, nie zawsze nowoczesność ma przewagę nad tradycją. Pewna południowoafrykańska firma przyczepiła 4-gigabajtową kartę pamięci do nogi gołębia pocztowego imieniem Winston. Gołębia wypuszczono z zadaniem dostarczenia informacji do miejsca odległego niemal o 100 kilometrów. Jednocześnie te same dane wysłano łączem ADSL, dostarczanym przez największego krajowego operatora telekomunikacyjnego firmę Telkom. Winston dotarł do celu po 68 minutach. Kolejną godzinę zajął transfer danych z karty pamięci do komputera. W czasie tych 2 godzin i 8 minut za pomocą Sieci przesłano zaledwie 4% danych. Pomysł przeprowadzenia eksperymentu zrodził się po tym, jak pracownicy firmy Unlimited IT skarżyli się na słabe łącza. Winston pozwolił im udowodnić, że stara jak świat metoda sprawuje się lepiej od nowoczesnych technologii. Jak łatwo policzyć prędkość przenoszenia danych przez Winstona wyniosła niemal 8 Mb/s (ok. 4 Mb/s licząc wraz z transferem z karty na komputer). Warto tutaj zauważyć, że z łatwością można ją zwiększyć np. do 64 Mb/s przyczepiając zwierzęciu 32-gigabajtową kartę pamięci.
  24. Inżynierowie z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa stworzyli oprogramowanie, które bada mutacje występujące w DNA i wyróżnia te zmiany, które mogą przyczynić się do powstania nowotworu. Ma ono pomóc specjalistom, którzy sprawdzają olbrzymią liczbę nowo odkrytych mutacji genetycznych. Wiele z nich jest nieszkodliwych lub też nie ma żadnego związku z nowotworami. Specjalistyczne oprogramowanie wskaże te mutacje, którym warto bliżej się przyjrzeć. Program skupia się na mutacjach missens, czyli zmianach pojedynczych nukleotydów kodonie. co wiąże się ze zmianą aminokwasu w kodowanym przezeń białku. Niektóre z mutacji tego typu prowadzą do zmniejszenia aktywności białek niszczących guzy lub też do zwiększenia aktywności białek, które promują powstawania guzów. Rachel Karchin, która nadzorowała prace nad wspomnianym oprogramowaniem, mówi, że testowanie olbrzymiej liczby mutacji genetycznych, w celu znalezienia tych nielicznych mających związek z nowotworem, jest bardzo kosztowne i czasochłonne. Nasza metoda powinna znacznie przyspieszyć prace nad zidentyfikowaniem genetycznych czynników ryzyka i pomóc znaleźć nowe cele dla leków antynowotworowych. Nową metodę nazwano CHASM (Cancer-specific High-throoughput Annotation of Somatic Mutations). Jej stworzenie wymagało współdziałania specjalistów z zakresu informatyki medycznej, biostatystyki i onkologii. Zespół najpierw zawęził pole poszukiwań do około 600 czynników powodujących nowotwory mózgu, a następnie posortował je na "kierujących" i "pasażerów". Pierwsza grupa to mutacje, które inicjują lub wspomagają wzrost guza. "Pasażerowie" to mutacje, które są obecne w czasie, gdy guz powstaje, ale prawdopodobnie nie grają żadnej roli w jego formowaniu się. Hannah Carter i Rachel Karchin najpierw wprowadziły do komputera około 50 cech charakterystycznych i właściwości związanych z nowotworami i każdej z nich przypisali wartość numeryczną. Następnie wykorzystały matematyczną metodę typu Random Forest. W wyniku jej działania powstało około 500 "drzewek decyzyjnych" na temat każdej mutacji. Każde z nich, za pomocą własnej struktury decyzyjnej, bierze udział w "głosowaniu", które przydziela mutacje do grupy "kierujących" lub "pasażerów". Pani Carter porównuje to do zgadywanki, podczas której mamy np. zidentyfikować osobę, zadając pytania, na które odpowiedź może brzmieć "tak" lub "nie". Na podstawie odpowiedzi przygotowano ranking "kierujących" i "pasażerów". Pierwsi trafili na początek listy, drudzy na koniec. Dzięki takiej metodzie specjaliści badający nowotwory mogą skupić się na tych mutacjach, które są na czele listy, a więc z większym prawdopodobieństwem wywołują chorobę. Oprogramowanie ma zostać bezpłatnie udostępnione w sieci, by naukowcy z całego świata mogli wykorzystywać je w swojej pracy.
  25. NASA udostępniła pierwsze fotografie wykonane przez udoskonalony teleskop Hubble'a. Ulepszone narzędzie jest bardziej wrażliwe na światło i rejestruje fale od ultrafioletu do bliskiej podczerwieni. Teleskop jest teraz znacznie potężniejszy niż kiedykolwiek wcześniej - mówi Ed Weiler z NASA. Przez ostatnie miesiące trwały prace nad kalibrowaniem i testowaniem urządzenia. Gotowy Hubble właśnie na nowo podjął swoje obowiązki. Naukowcy stawiają przed nim ambitne zadania. Teleskop będzie badał obiekty w Pasie Kuiperta, obserwował narodziny planet, ciemną energię i badał atmosferę egzoplanet. Ma również wykonać wyjątkowe zdjęcia w podczerwieni, które cofną nas miliardy lat wstecz. Mamy na nich ujrzeć galaktyki, które istniały gdy wszechświat liczył sobie mniej niż 500 milionów lat. Zapraszamy do obejrzenia galerii nowych niezwykłych zdjęć dostarczonych przez Hubble'a.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...