Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

lucky_one

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    739
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez lucky_one

  1. Akurat Japonii za wzór bym nie brał, bo tam ludzie są zupełnie inaczej wychowani.. Przestępczość jest na pewno znacznie niższa niż w Polsce. A sam pomysł na bankomat bardzo fajny.. szkoda tylko jeśli okaże się że rzeczywiście jego zabezpieczenia można łatwo obejść.. Polak potrafi.. w tym wypadku 'niestety'.
  2. Niestety często nie chodzi o to, że ludzie wolą gorsze.. Tylko po prostu żeby ich w miarę było stać na wszystko, to kupują najtańsze - na tym przecież bazują wszystkie hipermarkety. Przy czym w dużej mierze Mariusz ma rację - sporo osób nie widzi relacji między swoimi wyborami zakupowymi a asortymentem oferowanym w sklepie. Gdybyśmy stali się prawdziwą globalną wioską, i na dobrze potwierdzone słowo jednego człowieka, że dany produkt jest kiepskiej jakości wszyscy zbojkotowaliby daną firmę nie kupując żadnych jej produktów, każdy z producentów dokładałby największych starań aby jego produkt był niemalże idealny - bo niezadowolenie klientów bardzo szybko mogło by doprowadzić do zamknięcia firmy... Obecnie faktycznie ze zdaniem klienta nie ma się co liczyć, bo kilka zbuntowanych, niezadowolonych jednostek mieści się w granicy błędu statystycznego - reszta kupi jak najtaniej.. Z tym najtańszym to rozumiem ludzi którzy mają mało pieniędzy, lecz często ogromne skąpstwo widać po tych zamożniejszych.. Kupują w markecie bubla, a potem robią awantury, że się popsuło.. Skoro chcą jakości to niech pójdą do specjalistycznego sklepu, a nie do hali, do której trafiają odrzuty z taśmy montażowej.
  3. Też mam wrażenie że woda w dłuższym ramieniu nie działa jak łańcuch, tylko jak tłok ssący. I właśnie różnica ciśnień (atmosferycznego 'nadciśnienia' i 'podciśnienia' w rurze) powoduje przesuwanie się cieczy.. Także ten naukowiec też chyba się trochę powinien douczyć. Jak łańcuch, to może działać kropla, która ciągnie swój tył spływając po szybie - choć tutaj też raczej należało by mówić o napięciu powierzchniowym i dążeniu do utrzymywania przez kroplę minimalnej powierzchni, a nie do wzajemnego ciągnięcia się cząsteczek wody.
  4. Coż, w takim razie może ja zaliczam się do tych wyjątków.. i stąd moje podejście
  5. I to jest chyba podstawa... Reklamodawcom najwyraźniej wydaje się, że ludzie są zapatrzeni w reklamę jak w obrazek, i że z g*wna robi ona cudo.. No cóż, pora wyjąć głowę z pewnej części ciała i się trochę rozejrzeć - ludzie od dawna już mają taki uraz do reklam, że rzygać im się chce jak tylko je widzą.. A może by tak dla odmiany budżet na reklamy obciąć o 50% i przeznaczyć go na rozwój jakości lub obniżkę ceny produktu? Ludzie czasem nie są głupi, i dużo bardziej do nich przemówi właśnie to - jakość i niższa cena. A reklama nie będzie potrzebna, bo sami będą sobie nawzajem polecać wypróbowany towar.. Nie trzeba chyba natomiast dodawać, jaki czarny PR zostanie zrobiony gdy ktoś sobie kupi firmową reklamowaną rzecz, a okaże się ona zwykłym bublem.. Przecież to jest normalna logika. Dlaczego tyle firm postępuje wbrew niej i próbuje obniżać jakość oraz nadrabiać to reklamą?
  6. Edit: oczywiście chodziło mi o to, że TLEN ma niemal taką samą masę atomową jak fosfor Nie wiem czemu gdzieś mi to słówko umknęło Mymy, a co do fosforanów, to i tak jest to mało precyzyjne - mogą być ortofosforany, pirofosforany, zapewne jeszcze jakieś które w tej chwili nie przychodzą mi do głowy, a ponadto ich uwodornione wersje (wodoroortofosforan, diwodoroortofosforan itd ). Także mówię - jako mgr inż. po wydziale chemicznym Politechniki Łódzkiej uważam podawanie przez nich zawartości w taki sposób za skrajnie nieprofesjonalne. Zresztą podobnie jak to co sam zauważyłeś - że większość informacji na stronie Coca-Coli jest mocno przekłamana. Niestety cały problem w tym co napisałeś wcześniej - że przeciętna osoba się na tę propagandę da złapać..
  7. Mymy, w prawie całej rozciągłości się z Tobą zgadzam Jednak dalej będę się upierał, że 55mg stanowi 5% z 1000mg (a dokładnie 5,5%). 100mg to 1/10 z 1000mg - czyli 10%. 55mg stanowi nieco ponad połowę ze 100mg, zatem 10% dzielimy przez 2.. 5% jak w mordę strzelił I tam było napisane że puszka tyle zawiera, a nie 100ml. Gdyby w 100ml było 55mg POx, to zgadzam się, że wtedy pokrycie wynosiło by około 18%. Abstrahuję tu oczywiście od jednostek jakie przyjęli na ustalanie zawartości i zapotrzebowania. Bo nie wiadomo czy zawartość jest podawana fosforu pierwiastkowego, czy jako fosforan. A jeśli jako fosforan, to jaki? Fosforanów jest przynajmniej ze 3. Wystarczy podać zawartość w innej jednostce i już wszelkie obliczenia biorą w łeb.. Zwłaszcza że ma niemal taką samą masę atomową jak fosfor - także drastycznie zmienia się procentowa zawartość fosforu w fosforze oraz fosforanach różnego typu
  8. Wg mnie trochę przesadzone wnioski. Piszą o skróceniu życia o 25%, a tymczasem o myszach pisali że żyły DO 15 tygodni lub DO 20 tygodni - czyli np 3 myszy ze 100 badanych dożywały 15 albo 20 tygodni.. Należało by się podeprzeć ŚREDNIĄ a nie maksymalnym czasem życia w populacji. To raz. Dwa - pytanie czy proporcja fosforanów wchłoniętych przez myszy była taka sama jak przez nałogowego colo-pijcę? Mimo wszystko zawartość tych fosforanów w coli nie jest szalenie wielka. Podobno jedna puszka Coca-Coli (dane wzięte ze strony firmowej) zawiera 41mg fosforu w 250ml - co odpowiada 55mg fosforu w puszce 330ml. Dzienne zapotrzebowanie człowieka na fosfor wynosi około 1000mg (nie brałbym sobie zbyt do serca informacji ze strony http://www.cocacola.com.pl/kontakt_798.htm - sporo danych przekłamali, a część odpowiedzi która ma obalać mity tak naprawdę jest wymijająca). Zatem jedna puszka coli dziennie pokrywa 5% zapotrzebowania na fosfor.. Bardziej obawiałbym się zawartego w niej cukru.. Przytaczając dane ze strony Coca-coli: porcja 250ml zawiera 26,5g cukru - czyli puszka zawiera 35g. 1 łyżeczka cukru to 4-5g (sam ważyłem przed chwilą). Czyli puszka Coli zawiera 7-8 łyżeczek cukru, a porcja odpowiadająca jednej herbacie (250ml) zawiera go 5-6 łyżeczek. A herbatę z reguły pije się słodzoną 2 łyżeczkami, prawda? (ja słodzę 3 łyżeczki, ale na 500ml kubek). Myślę że, jak ze wszystkim, trzeba zachować rozsądek i umiar - podobnie jak powiedzieli dygnitarz i mrpumpkin Nie ma się co bać Coca-Coli - pewnie jeszcze bardziej niezdrowe są wędliny z hipermarketów czy margaryna. Tym niemniej radziłbym napojów gazowanych unikać - ale raczej ze względu na cukier i dwutlenek węgla. Lecz na pewno kilka puszek Coca-Coli w miesiącu nie zrujnuje nikomu życia
  9. Hmm.. a kto powiedział że mózg ćwiczy się tak samo szybko jak mięśnie? A nie bez przyczyny na przykład naukowcy czy osoby których hobby jest rozwiązywanie krzyżówek zachowują na starość wyższą sprawność umysłową.. Fakt, trening mózgu może nie pozwoli nam zginać łyżek albo pamiętać wartości pi do setnej cyfry po przecinku (na wartość 10-50 cyfrową są odpowiednie mnemotechniczne wierszyki ), ale pamiętanie kim są nasze najbliższe osoby albo kim my jesteśmy i co robimy w danym miejscu też chyba jest cenną umiejętnością? Albo chociażby umiejętność przystosowania się do nowego środowiska - jak nauka obsługi komputera czy drzwi na przycisk w autobusie.
  10. Czy chcesz powiedzieć że zła odmiana jest tak poważnym błędem? Wg mnie to tak samo poważny błąd jak to, że nie zaczynasz zdań wielką literą. Poważnym błędem nazwałbym pomylenie wartości 'pi' z wartością 'e' lub 'h', ewentualnie wpisanie złej wielokrotności lub podwielokrotności jakiejś wielkości (np zamiast nanometra mikrometr albo zamiast kilograma miligram). W porządku, że wyłapałeś błąd, mnie też trochę taka odmiana dziwiła, ale merytorycznie niewiele to zmienia w artykule; co innego, gdyby Ania w danych sprzedaży napisała 4,3% albo 0,43% zamiast 43% - to już byłby błąd merytoryczny. Ludziom chodziło po prostu o to, że można w grzeczniejszy sposób zwrócić uwagę na błąd. Traktuj innych tak jak sam chciałbyś być traktowany. Wątpię, że było by Ci miło, gdybyś dla kogoś poświęcił swój czas (obojętnie na jaką czynność) a w zamian byś usłyszał, że dałeś d*py, nie potrafisz czegoś wykonać jak należy lub coś podobnego. Niejeden z nas krytykował to, co znalazło się w artykule (bo w sumie jest to jeden z głównych powodów do komentarzy), tym niemniej nasza krytyka nigdy nie dotykała autora/jego kondycji psychicznej/fizycznej itd. Dotyczyła raczej zdarzeń lub postępowania osób przedstawionych w artykule.
  11. Ale wiesz co... ja myślę że każda skrajność jest zła - ostatnio miałem okres pół roku obiboctwa, i też nie najlepiej mi się spało, w ciągu dnia nie miałem zbyt wiele energii... Teraz pracuję od kilku dni i może nie wysypiam się super, ale mam wrażenie że więcej robię niż jak się leniłem. We wszystkim jest wskazany złoty środek Zarówno zbyt duże zmęczenie jest niekorzystne (stres nie pozwala się wyspać) jak i zbyt małe zmęczenie (organizm jest zbyt wypoczęty i nie może w głęboki sen zapaść).
  12. Hehe, no coś w tym jest. Choć idąc tym tropem, to jedzenie u nich też jest tak 4-10x zbyt tanie
  13. Mogę się dopisać do tego, że po intensywnym graniu "grałem w grę w łóżku" gdy już się położyłem. Czułem często że wyraźnie nie jestem śpiący, tymniemniej zawsze szybko zasypiam, więc z 2 minut mogło mi się zasypianie wydłużyć max do 10. Bez porównania z tym, kiedy wieczorem się z kimś kłóciłem, lub słyszałem kłótnie na klatce schodowej (ew. gdy w tej sprawie wzywałem policję) - wtedy tętno i ciśnienie miałem takie, że nie mogłem czasem zasnąć nawet po kilka godzin.. Także z tymi grami bym nie przesadzał że mają ogromny wpływ.. Ponadto, nie wiem co ma do rzeczy "granie w brutalne gry". Myślę że to był taki specjalny chwyt, bo ostatnio bardzo trendy jest narzekanie jakie to brutalne gry powodują spustoszenie w psychice.. Myślę że znacznie istotniejszym czynnikiem pod względem zaburzania snu jest atrakcyjność gry, a nie jej brutalność - nawet niech to będzie gierka typu "Spore" czy jakaś internetowa gierka typu defense, a nie koniecznie "Manhunt", "COD4:MW" czy "Silent Hill". Np. mnie megamocno wciągała gra Age of Pirates 2: City of the Lost Ships. A nie była ona typowo brutalna - ważniejszymi jej częściami była taktyka (walki morskie), handel oraz przemyślane wybory (odpowiedni rozwój postaci, dobieranie właściwego sprzętu i armady okrętów)
  14. Zastanawiam się czy nie powinni pomyśleć nad użyciem jakiegoś zamiennika irydu, który zasadniczo jest rzadkim i drogim metalem.. No chyba, że będą go recyklingować.. W USA 40% emisji CO2 powoduje oświetlenie domów? W kraju, gdzie każdy ma samochód (a niektórzy po 2-5) i to palący 3x tyle co europejskie? A gdzie ich przemysł? Farmaceutyka, przemysł materiałów wybuchowych oraz produkcja broni (czyli w tym huty do wytopu stali) pożerają przecież ogromne ilości energii.. 40% emisji CO2, to może oświetlenie generować w jakiejś wiosce w Afryce... Kaganki generują 40%, plemienne ognisko 40% i mieszkańcy wioski 20%
  15. Nie jestem wielkim znawcą tematu, ale z tego co się orientuję to Natal ma być jakby lepszą wersją eye-toya - większa rozdzielczość kamery, możliwość skanowania siebie i przedmiotów itd... Bo fakt, koncepcja jest niemal identyczna. Za to widać że Sony się wycofało trochę chyba z tego pomysłu, i planuje bardziej naśladować Wii. Mam na myśli to, że planują do 'natural interface' wprowadzić kontroler, który pozwoli na zwiększenie precyzji i szybkości przetwarzania wykonywanych ruchów. Wg mnie pomysł o tyle dobry, że pozwoli na zastosowanie technologii w grach innych niż gry dla dzieci, w których wysoka precyzja nie jest konieczna, a o wysokim tempie rozgrywki wręcz nie może być mowy.. Oczywiście wadą tego rozwiązania jest mniejsza swoboda w gestach i posiadanie zajętych rąk.. tym niemniej, kontroler może również uprościć część czynności - bo zamiast wykonywać jakieś dziwne tańce w celu uaktywnienia ruchu specjalnego, będzie wystarczyło nacisnąć przycisk.. -- natomiast złośliwe uwagi pod kątem autorów bym sobie odpuścił, bo niczemu sensownemu nie służą. Jeśli przeszkadza Ci błąd, to po prostu zgłoś go w stosowny sposób (np. poprzez opcję 'zgłoś do moderatora') - zostanie poprawiony i po sprawie.
  16. wow, zostałem podwójnie zaskoczony! Po pierwsze dużym sukcesem autorów studium, a po drugie tym, że niby technologie wykorzystywane do pozyskiwania energii słonecznej jakimi obecnie dysponujemy są tak wydajne.. Z tego co słyszałem, to panele słoneczne mają przecież śmiesznie niską wydajność, rzędku kilku procent, powodującą że koszty ich nabycia zwracają się po kilkunastu latach (i to nie licząc konserwacji). Może być coś wydajniejszego od reakcji opisanej w artykule? Chyba tylko reakcja w której zamiast katalizatora metalicznego stosuje się enzym, oraz zamiast jednego barwnika - kilka, tak aby pokryć całe spektrum promieniowania słonecznego (najlepiej łącznie z wysokoenergetycznym UV)
  17. Tylko czekać, aż na bocznych 'ekranach' będą w czasie filmu leciały miliony reklam ;D A tak bardziej na serio.. Z jednej strony pomysł bardzo fajny i jednocześnie stosunkowo prosty do wdrożenia (czytając tytuł artykułu wyobrażałem sobie projektor holograficzny, który generuje obraz rzeczywiście dookoła użytkownika). Z drugiej zaś strony boję się, że mogło by to być zabójstwo dla nieoczekiwanych zwrotów akcji w filmach oraz rozpraszanie uwagi widzów.. Bo po pierwsze, część z nich nie skupiałaby się na akcji na głównym ekranie, a po drugie, co to za zwrot akcji, jak na bocznym ekranie można by zobaczyć nadjeżdżający autobus czy pociąg, który na ekranie głównym miał się pojawić niespodziewanie? Rozwiązanie natomiast może być rzeczywiście znakomite, jeśli chodzi o transmisję rozgrywek sportowych
  18. Mam wrażenie że bardzo śmiały wniosek jak na takie badania... Trzeba pamiętać o tym, że aktywność organizmu przekraczająca te 16 godzin wiąże się z zapotrzebowaniem na energię większym niż normalnie. Innymi mówiąc, zachowanie świadomości przez te dodatkowe 4 godziny kosztuje tyle energii co utrzymywanie świadomości w ciągu normalnego dnia przez 6-8 godzin. Także może być że te dodatkowe 500kcal to żaden szał, tylko najzwyczajniej w świecie dodatkowa energia potrzebna na utrzymanie nadnaturalnie długiej aktywności. W końcu z pustego to i Salomon nie naleje. Zwiększenie aktywności bez zwiększenia ilości dostarczanego 'paliwa' skończyło by się prędzej czy później anemią, zagłodzeniem, omdleniami, a w ekstremalnych przypadkach trawieniem przez organizm własnych mięśni.
  19. @Heimo: Nie, w wypadku laptopa nosiłbym po prostu zapasową baterię. Natomiast noszę dwa komplety akumulatorków do aparatu, zamiast mieć jeden, który kosztowałby tyle, co 4 komplety tych moich Albo inaczej - wolę aparat na akumulatorki, których komplet ma niższą pojemność niż akumulator wbudowany - bo ich dwa komplety mają większą pojemność, niż ten jeden akumulator (który swoją drogą z upływem czasu straci pojemność i będzie trzeba kupić nowy aparat) A tak bardziej serio - spójrz na mój podpis Wszystko jest względne i każdy wybór jest odpowiedni tylko w danej sytuacji. Pewnie w przypadku laptopa wybrałbym lepszą baterię - ale też tylko pod warunkiem jeśli kosztowałaby ona mniej niż dwa laptopy ze słabszymi bateriami Opłacalność inwestycji zależałaby od praktycznego zastosowania - jeśli laptopa kupowałbym np do domu, żeby zajmował mniej niż desktop - to co tam! Wziąłbym wtedy nawet takiego, w którym żywotność baterii jest zbyt krótka aby się system zdążył wgrać Chyba że za niewiele większą opłatą miałbym 'na awaryjne sytuacje' baterię która trzyma dłużej.
  20. W trafieniu na komercyjny rynek drogę może też blokować cena - jeśli chodzi o baterie do aparatów czy innej popularnej elektroniki, to gęstość energii (pojemność baterii) stoi często na drugim miejscu po ich cenie. Wolę np kupić dwa komplety baterii po 1800mAh niż jeden 2800mAh, który będzie kosztował porównywalnie, ale energii będzie miał mniej. Wysoka gęstość energii jest priorytetem przy robotach wojskowych, jakichś satelitach kosmicznych, i tu koszt nie gra roli.. Także może się okazać, że baterie z elektrodami ze złota czy platyny zwyczajnie nie będą się przeciętnemu użytkownikowi opłacały Tym niemniej bardzo dobrze, że zachodzi coraz większy postęp w magazynowaniu energii - na pewno się to przyda w ten czy inny sposób
  21. Właśnie podobno różnica jest, nie wiedzieć czemu.. Przez głośnomówiący, to tak jakbyśmy rozmawiali z kimś kto siedzi na drugim siedzeniu, a jak trzeba trzymać telefon przy uchu, to nie wiedzieć czemu spada nasza uwaga i skupiamy się na telefonie. Zdaje się że jakieś badania były robione odnośnie tego, i kiedyś na KW właśnie ten wniosek przytaczał odnośnie któregoś z tematów poruszających bezpieczeństwo na drogach. Problem też w tym, że telefon powinien być sterowany głosowo, i w zasadzie cały sprzęt w samochodzie - bo nawet przełączenie stacji w radiu może powodować, że odwracamy uwagę od drogi na 50-100m, podobnie jak przy kichnięciu..
  22. ad 1. Dokładnie pisałeś wcześniej że gdyby się nie pracowało, miało by się dom, ogrzewanie i jedzenie. Dom = 300tys-1mln zł. Plus kilka tys zł opłat rocznie z tytułu czynszu/własności ziemi. Plus kilka tys zł opłat rocznie za wodę, prąd, opcjonalnie gaz. Plus 1000-2000zł rocznie za ogrzewanie (zakładając że kupujesz węgiel na opał lub masz grzanie doliczone do czynszu). Jedzenie? 2-3,5 tys zł rocznie na osobę. Łącznie jest to jakieś 12000zł rocznie plus jednorazowo 300 tys zł - 1 mln zł za dom. Jak tak bardzo nie chcesz pieniędzy możemy to na roboczo-godziny przeliczyć, przyjmując że powiedzmy 1h=10zł netto i jest to i tak stawka prawie 2x większa niż niektórzy dostają: 1200 roboczogodzin rocznie (czyli 100h miesięcznie, 25h tygodniowo, 5h dziennie) za rachunki+jedzenie oraz 30-100 tys roboczogodzin za dom (licząc po 8h dziennie na wypracowanie tego potrzeba 14-48 lat, pomijając inflację oraz wzrost cen nieruchomości). Wytłumacz mi dlaczego ktoś kto leży brzuchem do góry, albo spija tanie wino pod sklepem, ma to wszystko dostać za darmo? Gdy w praktyce na same rachunki trzeba by pracować tyle, ile Ty napisałeś, że wtedy ma się wszystko. Pamiętaj, że te dobra się nie biorą znikąd - surowce na dom ktoś musi wyprodukować, potem ktoś musi zrobić projekt, postawić ten dom, żeby był prąd ktoś go musi wyprodukować (do czego potrzebny jest węgiel który ktoś musi wydobyć oraz woda którą ktoś musi oczyścić), do tego woda oraz węgiel na ogrzewanie (patrz poprzedni nawias), jedzenie też nie leży na ulicy tylko ktoś musi je wytworzyć. Zrozum, że przy zakładanej przez Ciebie ilości pracy, wszystkich wyprodukowanych dóbr by starczyło w najlepszym wypadku dla 20% populacji. Masz fajną ideę w tym sensie, że gdyby się dało tak zrobić, byłby raj. Ale liczby nie kłamią. ad 2. Teraz co do drugiej części cytatu i jednocześnie nawiązanie do powyższej części mojej wypowiedzi. Pracuję sobie te 6h dziennie. Chcę mieć prywatny statek-niszczyciel, prywatny helikopter AH-64D Apache oraz kilka samochodów: wojskowego Hummera, Dodge'a Vipera, jeden jakiś ze średniej klasy, aha i jeszcze chciałbym motocykl (choppera jakiegoś, nie musi być Harley - może być Yamaha czy Honda). Z wymienionych przedmiotów na sam statek aby go wybudować (mając już części, które przecież też trzeba wytworzyć) musi pracować kilka tysięcy ludzi przez kilka lat. Ja przez całe życie (nawet tyrając po 24h/dobę) nie wypracowałbym takiej ilości roboczogodzin, żeby go złożyć. Widzisz sprzeczność? Jak w tym systemie każdy mógłby mieć to co tylko chce, skoro na spełnienie zachcianek jednej osoby (i to chyba nie jakichś bardzo wygórowanych - podejrzewam że niektórzy mogli by chcieć więcej) musiałoby przez kilka lat pracować kilka tysięcy osób? Albo przeliczając - przez całe życie tej osoby musiało by pracować na jej zachcianki kilkadziesiąt osób. Tak się po prostu nie da. W Twoim systemie każdy by wykopał dołek o wymiarach 2m x 2m x 2m, ale w zamian za to mógłby dostać basen o rozmiarach olimpijskich.. Tak można w skrócie porównać pracę 6 godzin do dostania 'wszystkiego czego będzie potrzeba'. I nie zrozum mnie źle - nie krytykuję Ciebie, tylko wskazuję Ci na błąd w teorii jaką stworzyłeś. Jak powiedział mikroos, pieniądz jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Jeśli nie podoba Ci się sam pieniądz, to i tak trzeba by wprowadzić jego ekwiwalent (np wymienioną przeze mnie liczbę roboczogodzin, przemnożoną przez współczynnik 'ważności pracy' - no bo godzina jednej pracy nie równa się godzinie innej, choćby ze względu na zakres obowiązków czy odpowiedzialność lub wymagane kwalifikacje), który pozwalałby na określenie kto sobie na ile zasłużył.. Rozumiem, że może Ci się nie podobać, że jedni zarabiają krocie, a inni ledwo żeby wyżyć. Z tym ja też się nie zgadzam - nie powinno być aż takich dysproporcji (nawet rzędu kilkuset tysięcy razy), ale zróżnicowanie zarobków jakieś powinno być. Tym niemniej to jest już temat na osobną dyskusję.
  23. hmm... w pewnym sensie właśnie by naruszało. Bo słusznie ktoś wcześniej napisał, że natura dąży do minimum energii. A minimum energii jest gdy wszystko jest jednolicie wymieszane - w tym wypadku gdy wszystko ma jedną średnią temperaturę. Przepływ jednokierunkowy powoduje wytworzenie pewnego potencjału energetycznego - tak jak przy ładowaniu akumulatora - zamiast wszędzie być jednakowa ilość ładunku, to na jednym biegunie jest jego niedobór (+) a na drugim nadmiar (-). Taki stan jest niestabilny - ładunek chce płynąć od - do + i robi to gdy tylko się obwód zamknie (a przy wystarczająco dużej różnicy ładunków, czyli napięciu, następuje spontaniczna iskra - przemieszczenie ładunku bez udziału dodatkowego przewodnika, czyli przebicie izolatora jakim jest np powietrze). Zatem w naszym przypadku też było by to swoiste 'wytwarzanie' energii - można by w pasywny sposób zmagazynować gdzieś ciepło, a potem użyć je w drodze powrotnej do napędzania jakiejś aparatury.. Powstawałoby coś w rodzaju perpetuum mobile. Ale z drugiej strony - dioda zezwala na przepływ prądu tylko w jednym kierunku.. Może w odniesieniu do ciepła też da się coś takiego skonstruować? Przy czym, dioda nie wymusza przepływu - po prostu działa jak bramka w jedną stronę. Czyli 'dioda cieplna' działałaby tak, że ciepło przepływałoby do momentu aż temp. przed diodą = temp. za diodą. I nic więcej - gdyby temp. przed diodą była niższa, to po prostu ciepło by nie zawracało zza diody - nie było by takiej sytuacji że ciepło sprzed diody było by wysysane i przetłaczane za nią, wbrew równowadze termicznej.
  24. Ehh.. kolejny przykład na to, że zwierzęta nieraz są mądrzejsze od ludzi.. bo zabijają tylko gdy muszą - w obronie lub dla jedzenia. A nie dla sportu albo dlatego że komuś się zmysły pomieszały..
  25. lucky_one

    Cenny staruszek

    Ja myślę że ta wytrzymałość bierze się z czego innego.. Kiedyś stawiano na jakość, teraz produkcja jest projektowana tak, by produkt popsuł się krótko po okresie gwarancji - aby iść i kupić nowy.. Czas użytkowania samochodu też jest przyjmowany jako kilka lat (nie mówię o naszym kraju). Najlepsza jest hipokryzja, polegająca na tym, iż każdy mówi że jego produkt jest eko, przyjazny dla środowiska i w ogóle.. Tak, nic tak dobrze nie działa na środowisko jak sterty złomu i odpadów :/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...