Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Firma analityczna Gartner twierdzi, że wojna formatów optycznych przyszłej generacji dobiega końca. Zwycięzcą okazał się Blu-ray. Ostatnie obniżki zaproponowane przez Toshibę, która wspiera HD DVD, to, według Gartnera, bezużyteczny opór. Gartner uważa, że obniżki mogą nieco przedłużyć życie formatu HD DVD, ale niewielka liczba filmów ukazujących się w tym formacie oznacza jego koniec. Sądzimy, że do końca 2008 roku Blu-ray wygra na rynku konsumenckim i wojna się zakończy – powiedział analityk Gartnera, Hiroyuki Shimizu. Niepomyślne dla HD DVD wieści dobiegają też ze strony handlowców. Sieć Woolworths ogłosiła, że nie będzie rozprowadzała filmów w tym formacie. Klienci kupują bowiem dziesięciokrotnie więcej Blu-ray niż HD DVD. Zdaniem Stevena McGunigela z Woolworths przyczyną takiego stanu rzeczy jest... konsola PlayStation 3. Jest ona wyposażona w czytnik Blu-ray, więc klienci mają na czym odtwarzać filmy. Nie tylko klienci wolą Blu-ray. Od połowy roku Warner Bros, New Line Cinema i HBO Home Video przestaną rozprowadzać swoje produkcje na HD DVD.
  2. Zegar biologiczny ukryty w komórkach skóry może ujawnić, czy nasz tryb życia jest dopasowany do jego wskazań. Wystarczy więc przeprowadzić biopsję i już wiadomo, czy dana osoba cierpi na zaburzenia snu lub rytmu dobowego i kim jest: sową czy skowronkiem. Zespół profesora Stevena Browna z Grupy Chronobiologii i Badań Snu Uniwersytetu w Zurychu opierał się na spostrzeżeniu, że podwzgórze (a konkretnie znajdujące się w nim jądra nadkrzyżowaniowe) działa jak centralny zegar, z którym synchronizują się zegary pojedynczych komórek. Wiadomo było, że w wyniku jego działania ich gen Bmal1 staje się bardziej aktywny w ciągu dnia. Aby sprawdzić, w jakim stopniu jedno zależy od drugiego, Szwajcarzy pobrali komórki skóry od 11 skowronków i 17 sów. Następnie wykorzystali wirusy, by wyposażyć je w gen świetlika umożliwiający świecenie. Dzięki temu komórki skóry zaczynały się jarzyć, gdy tylko Bmal1 stawał się aktywny. W rezultacie wydobywające się z nich światło zmieniało się w rytmie dobowym. Monitorując czas świecenia, naukowcy wykazali, że co najmniej u połowy wolontariuszy wzorce snu-czuwania komórek skóry były identyczne z opisami uzyskanymi po wypełnieniu kwestionariuszy. Zaobserwowano też istnienie rozbieżności. Dotyczyło to zwłaszcza 3 osób z sezonowymi zaburzeniami afektywnymi, czyli inaczej mówiąc, depresją sezonową (Proceedings of the National Academy of Sciences). Komórki skóry od osób wstających bardzo wcześnie świeciły najkrócej, a te pobrane od zwlekających się z łóżka najpóźniej jarzyły się dla odmiany najdłużej. Profesor Brown zachwyca się tym, że badając komórki z peryferii, można uzyskać wgląd w to, co dzieje się w mózgu...
  3. Feromony są wonnymi wydzielinami specjalnych gruczołów. Działają tylko na przedstawicieli tego samego gatunku. Spełniają wiele różnych funkcji, np. wabią partnerów seksualnych czy ostrzegają przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Amerykańska armia wsparła badania dotyczące identyfikacji i wyizolowania ludzkich substancji alarmowych. Innymi słowy: naukowcy poszukują woni strachu. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku pobierali próbki potu, moczu, krwi i śliny, mierzyli parametry oddechowe, wykonywali EKG, a także kompilowali informacje samoopisowe od 20 ochotników (11 mężczyzn i 9 kobiet). Oceny dokonywano w dwóch sytuacjach: 1) przed, w trakcie i bezpośrednio po pierwszym skoku ze spadochronem w tandemie i 2) przed, w trakcie i po ćwiczeniach na bieżni (trwały one tyle samo, co skok). W dołach pachowych umieszczano bawełniane gaziki. Naukowcy opracowali własną metodę sterylizowania oraz mocowania do ciała, by wyeliminować ich skażenie czy parowanie potu. Emocje wolontariuszy sondowano za pomocą krótkich kwestionariuszy. Badania w sytuacji eksperymentalnej i kontrolnej prowadzono w dwóch kolejnych dniach. W przypadku większości branych pod uwagę związków u mężczyzn zaobserwowano nasilenie ich emisji w warunkach silnego stresu emocjonalnego, podczas gdy u kobiet nie obserwowano żadnych zmian lub spadek stężenia. Na ubiegłorocznym Kongresie nt. Stresu Amerykanie ze Stony Brook University wygłosili wykład, podczas którego twierdzili, że ich wyniki wskazują, iż jakiś biologiczny czynnik powoduje, że stres emocjonalny jest zaraźliwy. Zapach potu osób skaczących pierwszy raz ze spadochronem aktywował jądro migdałowate i podwzgórze, czyli ośrodki zaangażowane w reakcję lękową. Wolontariusze nie umieli poprawnie zaklasyfikować próbek potu gimnastycznego i stresowego, oceniając je jako całkowicie nieawersyjne bądź lekko odstręczające. Stało się tak być może dlatego, że wdychanie woni uruchamiało ścieżki związane ze świadomą detekcją, a feromony działają na poziomie nieświadmości podczas zwykłego oddychania. U mężczyzn i kobiet odnotowano podobny poziom pobudzenia neuronów, być może pod wpływem feromonów płciowych. Rezultaty te współgrają ze spostrzeżeniami naukowców z Uniwersytetu Wiedeńskiego sprzed 6 lat. Pracownicy Instytutu Miejskiej Etologii Ludwiga Boltzmanna poprosili ochotników, by obejrzeli film z wkładkami pod pachą. Był to albo horror (Candyman), albo dokument. Inni badani umieli odróżnić wkładki noszone przez przedstawicieli tych dwóch grup, ale wspominali, że czują raczej zapach agresji niż strachu. Gdyby naprawdę istniały ludzkie substancje alarmowe, powinny też istnieć receptory do ich wykrywania. Odwołując się do stężenia określonych feromonów, można by badać sytuację na polu walki czy nastroje panujące w tłumach cywilów.
  4. Szympans Cheeta, który występował w serii filmów o Tarzanie, opublikuje swoją autobiografię. Ma teraz 75 lat (9 kwietnia skończy 76), co oznacza, że jest najstarszym naczelnym niebędącym człowiekiem. Wpisano go nawet do Księgi Rekordów Guinnessa. Gwiazdą Hollywood został w latach 30., potem musiał walczyć z uzależnieniem od alkoholu i nikotyny. Cheeta, a właściwie Jiggs, bo tak ma naprawdę na imię, mieszka obecnie w Kalifornii. Tam ogląda telewizję i maluje, a dochód z jego obrazów jest przeznaczany na ratowanie naczelnych. Cheeta posiada też swój profil w serwisie MySpace. Małpą zainteresowało się wydawnictwo Fourth Estate. Szympans ma własnego agenta literackiego. Pracuje z pisarzem, który pomaga mu stworzyć coś zabawnego, poruszającego i szczerego. Cheeta został schwytany w 1932 roku w liberyjskiej dżungli. Następnie Henry Trefflich, importer zwierząt, przewiózł go do Nowego Jorku. Musiał grać, by ocalić życie. Dosłownie. Inne zwierzęta, którym się nie powiodło, skończyły w laboratorium razem z psami, myszami i królikami – opowiada dyrektor wydawniczy Fourth Estate, który zachwyca się umiejętnościami aktorskimi Cheety i jego barwnym życiorysem. Książka pt. Ja, Cheeta, co nieodparcie kojarzy się z Ja, Klaudiusz Roberta Gravesa, ukaże się w październiku. Wydawca nie chce ujawnić wynagrodzenia, ale twierdzi, że to coś poważnego, a nie wiązka bananów...
  5. Wyświetlacze OLED niejednokrotnie udowodniły swą przewagę nad monitorami LCD. Pozwalają się nam one cieszyć obrazem o dużo wyższej jakości. Dotychczas jednak miały poważną wadę. Zastosowanie materiałów organicznych powodowało, że ich żywotność była znacznie mniejsza niż wyświetlaczy LCD. Toshiba Matsushita Display Technology poinformowała o opracowaniu nowej technologii, która, dzięki lepszemu zarządzaniu światłem, dwukrotnie wydłuża czas życia wyświetlacza OLED. Pozwala ona na dwukrotne zmniejszenie jasności obrazu przy jednoczesnym zachowaniu jego jakości. Dotychczas OLED-em o największej żywotności był telewizor XEL-1 Sony. Może on pracować przez 30 000 godzin. Oznacza to, że możemy oglądać telewizję po osiem godzin na dobę przez dziesięć lat. Dwukrotne wydłużenie tego czasu eliminuje wszystkie wątpliwości związane z wyświetlaczami OLED.
  6. Wbrew temu, co świadomie o sobie myślimy i mówimy, jako gatunek jesteśmy predysponowani do uznawania różnych kwestii za prawdziwe. To dlatego im bardziej ambiwalentna odpowiedź na dane pytanie, tym bardziej jesteśmy skłonni uznawać, że jest ona prawdziwa. Trzech amerykańskich psychologów, Rick Dale, Michael Spivey i Chris McKinstry, poprosiło studentów college'u o udział w teście. Składał się on z pytań o zróżnicowanym stopniu niejasności. Przy okazji śledzono ruchy ręki towarzyszące kliknięciu na guzik z napisem "tak" lub "nie". Naukowcy przypuszczali, że pytania w rodzaju "Czy morderstwo jest czasem uzasadnione?" będą uznawane za niejednoznaczne i spowodują "stan rozerwania" między odpowiedziami twierdzącą i przeczącą, podczas gdy pytania typu "Czy kangur może skakać do tyłu?" będą z dużym prawdopodobieństwem oznaczać wybór odpowiedzi "nie". Uzyskane wyniki świadczą o tym, że człowiek myśli i działa jednocześnie. Wcześniej sądzono, że proces podejmowania decyzji przebiega w podsystemie poznawczym, a dopiero potem ośrodek ten dzieli się wynikiem swoich rozważań z innymi częściami mózgu. Dynamiczne dane wykazały, że ruchy ramienia ochotnika były wolniejsze i bardziej zakrzywione w kierunku drugiej alternatywy w przypadku odpowiedzi przeczących. Oznacza to, że mamy tendencję do przyjmowania, że wszystkie twierdzenia są prawdziwe. Ze szczegółami eksperymentu można się zapoznać na łamach pisma Psychological Science.
  7. Samsung i Hynix zawarły porozumienie, którego celem jest opracowanie układów pamięci przyszłej generacji. Obie firmy zainwestują w sumie 9,46 milionów dolarów, a ich prace będą częścią większego programu wspieranego przez rząd Korei Południowej. Siedmioletni program rozpoczął się w 2004 roku. Kosztem 52,58 miliarda wonów mają powstać pamięci SST-MRAM (spin torque transfer MRAM), które do zapisywania danych wykorzystują spin elektronów, oraz inne urządzenia. Koreańczycy uważają, że ich firmy muszą ze sobą współpracować, by pokonać japońską konkurencję. Toshiba, NEC i Fujitsu również chcą wspólnie opracować układy STT-MRAM. Jeśli wyprzedzą Koreańczyków i ich technologia się rozpowszechni, to koreańskie firmy będą musiały płacić olbrzymie sumy za licencje. Obecnie wydają setki milionów dolarów za prawo do wykorzystywania technologii DRAM czy NAND flash.
  8. Randall Stephenson, szef AT&T powiedział podczas obrad Światowego Forum Ekonomicznego, że jego firma jest bardzo zainteresowana rozwiązaniami, które pozwolą odfiltrować z sieci nielegalny ruch P2P. To tak jakby być w sklepie i widzieć, że ktoś kradnie DVD. Zareagujesz? - mówił Stephenson.Jeśli AT&T zastosuje rozwiązania pozwalające zablokować nielegalną wymianę danych, to uderzy to nie tylko w klientów tej firmy. Trzeba bowiem pamiętać, że olbrzymia część ruchu w Sieci w którymś momencie przechodzi przez infrastrukturę należącą do amerykańskiego giganta.Nie wiadomo, dlaczego firma jest zainteresowana takimi rozwiązaniami. Przyczyna może być prozaiczna i wcale nie chodzi tutaj o walkę z piractwem. Według różnych szacunków od 30 do 90 procent całego ruchu w Internecie generowane jest przez sieci P2P. Blokując je AT&T zyska możliwość zróżnicowania swojej oferty. Osoby, które będą chciały korzystać P2P będą musiały wykupić odpowiednią taryfę. Ci, którym P2P nie jest potrzebne, zapłacą od nich taniej.Być może byłoby to w pewnym mierze rozwiązaniem problemów piractwa. Providerzy tacy jak AT&T dzieliliby się ze studiami filmowymi i muzycznymi opłatami wnoszonymi przez osoby korzystające z sieci P2P. Ci, którzy z nich nie korzystają, nie płaciliby za zawartość pobieraną przez innych.
  9. Dwóch naukowców z Robert H. Smith School of Business na University of Maryland przeprowadziło badania, z których wynika, iż użytkownicy korzystający z serwisu eBay oszczędzaja rocznie miliardy dolarów. Wolfgang Jank i Galit Shmueli przyjrzeli się danym z roku 2003 i 2004. Stwierdzili, że przed pięciu laty konsumenci zaosczędzili 7 miliardów dolarów, które byliby skłonni wydać, a w roku 2004 oszczędności sięgnęły już 8,4 miliarda USD. Przekładając te dane na rok 2007 naukowcy uważają, że ubiegłoroczne oszczędności sięgnęły 19 miliardów USD. W swoich badaniach uczeni chcieli sprawdzić nadwyżkę konsumenta. Jest to różnica między maksymalną ceną jaką konsument jest skłonny zapłacić za dany towar, a ceną, którą rzeczywiście płaci. Online’owe aukcje dają badaczom możliwość sprawdzenia nadwyżki konsumenta. W tradycyjnym sklepie jest ona niezwykle trudna do oszacowania, gdyż sprzedający nigdy nie wie ile kupujący byłby skłonny zapłacić za jego towar. Tymczasem na aukcjach internetowych zwykle wstawiamy maksymalną kwotę, którą chcemy zapłacić, a licytacja odbywa się automatycznie.
  10. Naukowcy z Venter Institute, którego współzałożycielem jest słynny Craig Venter, zakończyli drugą z trzech faz projektu, którego celem jest stworzenie sztucznego życia. Uczeni stworzyli kompletną kopię genomu bakterii. Udało się im skopiować coś, co już istnieje. Nie stworzyli więc nowego nieznanego w przyrodzie organizmu. Nie potrafią też spowodować, by powstał z niego żywy organizm. Gdyby się to udało człowiek byłby w stanie tworzyć np. rośliny wychwytujące z atmosfery olbrzymie ilości węgla, bakterie zmieniające trawę w paliwo czy produkujące lekarstwa. Naukowcy mówią jednak, że jeszcze sporo czasu upłynie, zanim będzie to możliwe. Wciąż bowiem nie rozumiemy, w jaki sposób powstaje samo życie. Venter jest jednak przekonany, że z czasem uda się przezwyciężyć wszystkie bariery i kiedyś ludzie będą tworzyli nowe formy życia. David Magnus, dyrektor Centrum Etyki Biomedycznej na Uniwersytecie Stanforda przestrzega, że gdy nauczymy się to robić, będziemy mogli tworzyć zarówno organizmy pożyteczne jak i niebezpieczne.
  11. Naukowcy z francuskiego instytutu INSERM (Institut National de la Santé et de la Recherche Médicale) odkryli mechanizm, za pośrednictwem którego karmienie piersią może zabezpieczać dziecko przed astmą (Nature Medicine). Badania prowadzono na myszach. Gdy wystawiano je na oddziaływanie alergenów, np. pyłków, były one przekazywane oseskowi wraz z mlekiem. To rozwijało odporność młodego na określone substancje. Na razie nie wykazano, że podobnie dzieje się w przypadku ludzi. Francuzi posłużyli się owalbuminą (to główny alergen białka jaja kurzego). Pozwolili ją wdychać matce, ale nie jej dziecku. Testy potwierdziły, że alergen był przekazywany myszce za pośrednictwem mleka. Zarówno u młodego, jak i matki wykształciła się odporność. Przed nadmiernym reagowaniem powstrzymywały układ odpornościowy limfocyty T CD4+ oraz transformujący czynnik wzrostu beta (TGF-beta) – wyjaśnia dr Valérie Julia.
  12. Człowiek tak bardzo zmienia warunki życia na Ziemi, że naukowcy proponują, by zacząć nazywać najnowszą epokę geologiczną antropocenem. Na razie oficjalnie żyjemy w holocenie, który rozpoczął się ok. 10 tys. lat temu. Termin antropocen jest pomysłem laureata Nagrody Nobla, chemika Paula Crutzena. Po raz pierwszy użył tego terminu przed sześcioma laty. Wg niego, rozwój ekonomiczny i wzrost liczebności populacji Homo sapiens wyznaczają początek nowej ery. W najnowszym numerze Geological Society of America Today eksperci z Leicester University i Geological Society of London zwrócili się do Międzynarodowej Komisji Stratygrafii z prośbą o rozważenie sprawy. Argumentują, że dominacja człowieka w takim stopniu fizycznie zmienia naszą planetę, iż nie ma sensu umieszczać w tej samej epoce okresów pre- i postindustrialnych. Naukowcy wskazali na kilka zjawisk, które pozwalają oddzielić od siebie te dwa okresy: 1) różnice we wzorcach odkładania i erozji osadów (obserwuje się je na całym świecie), 2) zmiany w obiegu węgla i temperaturach globalnych, 3) przeobrażenia świata roślin i zwierząt oraz 4) zakwaszenie oceanów. Obecnie trwają dyskusje, czy nazwą antropocen powinno się objąć cały holocen, czy też raczej odnieść ją do czasów następujących po rewolucji przemysłowej.
  13. Dwaj doktorzy z Cambridge, Oliver Jones i Julian Griffin, sygnalizują w najnowszym numerze The Lancet potrzebę gruntownego przebadania związku między trwałymi zanieczyszczeniami organicznymi (TZO) a insulinoopornością, która prowadzi do cukrzycy dorosłych. Naukowcy powołali się na szereg publikacji, które opisywały niezwykle silną zależność między stężeniem TZO, szczególnie związków chlorowcoorganicznych, a ryzykiem cukrzycy typu 2. Korelacja nie oznacza automatycznie związku przyczynowego. Ale jeśli naprawdę istnieje związek, jego skutki zdrowotne mogą być ogromne. Obecnie mamy bardzo mało informacji na ten temat. Badania nad cukrzycą dorosłych koncentrują się na genetyce i otyłości; prawie w ogóle nie rozważa się potencjalnego wpływu czynników środowiskowych, takich jak zanieczyszczenie – wyjaśnia kwestię Jones. Anglicy powołali się w swych rozważaniach na badania dr. D. Lee, które dały bardzo ciekawe rezultaty. U osób z niskim stężeniem TZO we krwi nie zaobserwowano np. związku między otyłością a cukrzycą. Muszą więc współwystępować 2 czynniki: trwałe zanieczyszczenia organiczne i nadmierna waga ciała. Jones uważa, że powinno się potraktować hodowle komórkowe bądź tkankowe TZO, a gdyby się okazało, iż rzeczywiście ekspozycja taka prowadzi do cukrzycy, objąć leczeniem osoby z grup ryzyka. Do trwałych zanieczyszczeń organicznych zalicza się wiele związków, m.in. DDT, polichlorowane bifenyle czy dioksyny. Są to toksyczne związki węgla lub ich mieszaniny, które długo nie ulegają rozkładowi i podlegają bioakumulacji.
  14. Japończycy uparcie trzymają się wizji robotów humanoidalnych. Kolejnym ich dokonaniem jest Robovie - android monitorujący tłum przechodniów, opracowany w Advanced Telecommunications Research Institute z Osaki. Maszyna nie tylko patrzy, ale też analizuje napotkane sytuacje. Na przykład jeśli robot uzna, że któryś z obserwowanych zgubił się, może zaoferować mu pomoc. Robovie zaprezentował swe możliwości podczas prób przeprowadzonych w jednym z centrów handlowych Osaki. Jego opiece oddano 100 metrów kwadratowych, które obserwował za pomocą zamontowanych w tym miejscu 16 kamer, sześciu laserowych dalmierzy oraz dziewięciu czytników RFID . Dzięki temu arsenałowi, mógł on obserwować nawet 20 osób jednocześnie, znając ich dokładne położenie oraz zachowanie. Te ostatnie było klasyfikowane do jednej z 10 kategorii. Jeśli maszyna zauważyła kogoś zdezorientowanego, zbliżała się do niego i proponowała pomoc w dotarciu do celu. Przy okazji przechodzień dowiadywał się o okolicznych sklepach i restauracjach, które warto odwiedzić. Twórcy robota zapowiadają kolejne testy w centrum handlowym, a nawet założyli oni stałą "bazę" na jego terenie. Zamiarem Japończyków jest wypróbowanie różnych sposobów komercjalizacji ich technologii. Od czerwca 2008 roku roboty-przewodniki mają być wypożyczane firmom rozważającym zatrudnienie mechanicznych pracowników.
  15. Mimo licznych doniesień o coraz doskonalszych technologiach, dzięki którym maszyny dysponują własnym "wzrokiem", eksperci ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Naukowcy ze słynnej uczelni MIT (Massachusetts Institute of Technology) twierdzą, że niemal ludzki sposób oglądania świata przez komputery w rzeczywistości jest efektem nie stopnia zaawansowania algorytmów analizujących obraz, lecz odpowiednio dobranych warunków testów i demonstracji. Według badaczy, czasy "inteligentnych" samochodów i sztucznych oczu dla niewidomych są bardziej odległe, niż mogłoby wynikać z obietnic niektórych zespołów badawczych. Co ciekawe, ostrzeżenie to jest wynikiem eksperymentu, który dał... zbyt dobre wyniki. Problemem okazało się powszechne testowanie systemów analizy obrazu za pomocą bazy zdjęć nazwanej Caltech101. Według MIT, obrazy znajdujące się w tej bazie zostały nieprawidłowo dobrane, co oznacza, że wytrenowane na niej oprogramowanie zawiedzie w rzeczywistych warunkach. Wspomniana kolekcja zawiera bowiem zdjęcia wykonane przez fotografów, którzy z reguły posługiwali się pewnymi metodami kompozycji kadru czy doboru tematów. W świecie rzeczywistym automat "zobaczy" przez kamerę zupełnie inne obrazy - mniej estetyczne, ale za to bardziej różnorodne i nie zawsze prawidłowo oświetlone. Zmienność obrazu może sprawiać problemy systemom, których struktura jest wzorowana na najprostszych mechanizmach analizy obrazu przez mózg. Modelom tym brakuje możliwości przetwarzania informacji na wyższym poziomie, gdzie już nie bada się jedynie położenia linii, ale kształty, powierzchnie czy odległości między obiektami. Naukowcy z MIT skonstruowali taki właśnie prymitywny model, aby sprawdzić rozmiary jego porażki w konfrontacji z bazą Caltech 101. Tymczasem ich "zabawka" spisała się doskonale, dorównując, a czasem nawet przewyższając pięć najnowocześniejszych obecnie systemów rozpoznawania obrazu. Następnie badacze przeprowadzili bardziej przemyślany test. Za pomocą obrazów samolotów i samochodów badali reakcję systemu na zmienne położenie, rozmiar i orientację obiektów pokazywanych komputerom. Mimo jedynie dwóch typów przedmiotów do rozpoznania, komputer miał spore problemy odróżnieniem ich od siebie. Wniosek okazał się niepokojący dla twórców komputerowego wzroku: "dobra jakość" modelu nie wynikała z jego rzeczywistych możliwości, lecz z obrazów testowych, które miały niewiele wspólnego z różnorodnością rzeczywistego świata. Autorzy opisanych badań wzywają do udoskonalenia obecnie stosowanych standardów oraz lepszego doboru materiałów "treningowych". Dzięki temu możliwe stałyby się dokładniejsze porównywanie różnych technologii i ocena postępów. Ponadto autorzy eksperymentu uważają, że nim komputery upodobnią się do ludzkiego mózgu, naukowcy powinni zrozumieć, dlaczego rozpoznawanie przedmiotów jest tak trudne, a możliwości mózgu - tak imponujące.
  16. Geny potrafią rozpoznawać na odległość inne podobne do siebie pod względem chemicznym geny, w dodatku w procesie tym nie pośredniczą białka ani inne biozwiązki (Journal of Physical Chemistry B). Opisywana zdolność pozwala wyjaśnić, w jaki sposób podobne geny odnajdują się i grupują, by rozpocząć rekombinację homologiczną, zwaną też uprawnioną. Polega ona na wymianie analogicznych funkcjonalnie i podobnych fizycznie fragmentów DNA (mogą to być całe geny lub tylko ich fragmenty). Oznacza to, że taki typ rekombinacji zachodzi między dwoma cząsteczkami DNA w miejscu ich całkowitej lub częściowej komplementarności. Odbywa się to w ramach przygotowań do podziału komórkowego. Rekombinacja homologiczna spełnia ważną rolę w ewolucji i doborze naturalnym, dzięki niej organizm może też naprawiać uszkodzenia DNA. Do tej pory naukowcy nie wiedzieli jednak, w jaki sposób odnajdywane są odpowiadające sobie pary genów. Badacze z Imperial College London przeprowadzili serię eksperymentów, w której zamierzali sfalsyfikować teorię stworzoną siedem lat temu przez dwóch członków zespołu. Zgodnie z nią, identyczne podwójne nici DNA odnajdują się wyłącznie na podstawie komplementarnych wzorców ładunków elektrycznych. Brytyjczycy chcieli sprawdzić, czy takie rozpoznanie jest możliwe w warunkach braku fizycznego kontaktu oraz pośrednictwa białek. Wcześniejsze badania wykazały, że białka są zaangażowane w proces identyfikacji jedynie w przypadku krótszych nici DNA (do 10 par komplementarnych zasad). Zachowanie DNA obserwowano w roztworze. Wcześniej kwas naznaczono "fluorescencyjnie", by było to łatwiejsze. Okazało się, że cząsteczki DNA z identycznym układem zasad zbierały się razem 2-krotnie częściej niż cząsteczki o innych sekwencjach. Odkrycie, że identyczne DNA wyszukują się w tłumie bez pomocy z zewnątrz, jest ekscytujące – cieszy się profesor Aleksiej Kornyszew. Naukowcy podkreślają, że zrozumienie etapu wstępnego rozpoznania pozwoli uniknąć błędów rekombinacyjnych. To ważne, bo uznaje się, że błędy te powodują szereg uwarunkowanych genetycznie chorób, np. nowotwory czy pewne postaci choroby Alzheimera, oraz przyczyniają się do starzenia.
  17. Brytyjska firma biotechnologiczna Oxitec, twierdzi, że znalazła sposób na poradzenie sobie z dengą – tropikalną gorączką rozpowszechnioną w części Azji i Ameryki Południowej. Sama denga ma bardzo nieprzyjemny, bolesny przebieg, jednak nie jest chorobą śmiertelną. Śmiertelna może natomiast być jej ostra odmiana – gorączka krwotoczna. Amerykańskie Centra Zapobiegania i Kontroli Chorób szacują, że na dengę zapada 100 milionów osób rocznie, a umiera nawet 5 milionów. W niektórych krajach jest ona jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci. Dengę przenoszą komary z gatunku Aedes aegypti. Oxitec znalazł sposób na znaczne ograniczenie ich populacji. Naukowcy tej firmy zmienili genetycznie samca komara tak, by nosił w sobie „geny śmierci” przekazywane potomstwu. Po wypuszczeniu na wolność samce zapładniałyby partnerkę, a ich młode ginęłyby przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Kolejne pokolenia nie będą mogły się więc rozmnażać i populacja komarów ulegnie zmniejszeniu. Na razie Oxitec uzyskał dobre wyniki w laboratorium. Jeśli uda się je powtórzyć w warunkach polowych, to w najbliższym czasie populację Aedes aegypti można by zredukować nawet o połowę. Firma planuje uzyskać wszelkie niezbędne pozwolenia i w ciągu najbliższych trzech lat chce wypuścić olbrzymie ilości zmodyfikowanych komarów w Malezji. Badania Oxiteca spotkały się z olbrzymim zainteresowaniem. Światowe Forum Ekonomiczne przyznało badaczom Nagrodę Pionierów Technologii. Fundacja Billa i Melindy Gatesów wspomoże brytyjską firmę kwotą 5 milionów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat. Kolejne miliony napłyną z firm inwestycyjnych East Hill Management Company i Oxford Capital Partners. Technologia Oxiteca to odmiana stosowanej wcześniej z powodzeniem “radiologicznej sterylizacji insektów”. Wysterylizowane samce niektórych gatunków wypuszczano na wolność, gdzie łączyły się z samicami, ale do reprodukcji nie dochodziło. Technika naświetlanie nie działała jednak w przypadku komarów, które ginęły w wyniku jej zastosowania. Dlatego też konieczne było dokonanie manipulacji genetycznej. Zdaniem części naukowców propozycja Oxiteca jest znacznie lepsza, gdyż genetycznie zmodyfikowane zwierzęta mają zginąć, a nie opanować istniejące populacje. Jednak wypuszczeniu na wolność milionów genetycznie zmodyfikowanych owadów sprzeciwiają się organizacje ekologiczne oraz organizacje podobne do ETC Group, która specjalizuje się w obserwowaniu poczynań przemysłu. Ciekaw jestem, jaką odpowiedzialność ma zamiar wziąć na siebie Oxitec, gdy coś pójdzie nie tak – pyta Jim Thomas z ETC Grooup. Zwraca on uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Substancją, która umożliwiła zmutowanie komarów jest tetracyklina. Przyjęto założenie, że genetycznie zmodyfikowane komary nie zetkną się w przyrodzie z tetracykliną. Jednak substancja ta jest szeroko stosowana w rolnictwie – dodaje Thomas. Jego zdaniem wypuszczenie na wolność komarów Oxiteca może spowodować katastrofę. Brytyjczycy pracują też nad zmodyfikowanymi muszkami owocowymi czy zmienionym genetycznie szkodnikiem bawełny Pectinophora gossypiella.
  18. Badacze z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) twierdzą, że wypijanie codziennie co najmniej dwóch coca-coli (zarówno zwykłych, jak i dietetycznych) dwukrotnie zwiększa ryzyko powstawania kamieni i innych chronicznych chorób nerek. Wcześniejsze studia łączyły konsumpcję coli z otyłością i cukrzycą. Powodem jest wysoka zawartość cukru w tego typu napojach. W zeszłym roku naukowcy z NIH-u porównali nawyki żywieniowe 467 zdrowych i 465 osób z chorobami nerek. Kontrolowano wpływ wszystkich potencjalnie istotnych czynników. Wyniki opublikowano w piśmie Epidemiology. Wg Amerykanów, kwas fosforowy z coli wypłukuje wapń z kości, który wytrąca się potem w postaci kamieni, powoduje niewydolność nerek itp. Gazowane napoje niebędące colą nie wykazują podobnego działania.
  19. IBM poinformował, że Moskiewski Uniwersytet Państwowy złożył zamówienie na maszynę BlueGene. Superkomputer, który stanie w stolicy Rosji będzie wykonywał 27,8 miliarda operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę (27,8 GFlops). Ma zostać wykorzystany do badań nad nanotechnologią oraz w pewnych specyficznych zastosowaniach, jak np. przy modelowaniu serca. Wydział Matematyki Obliczeniowej uniwersytetu zapłacił już około 5 milionów dolarów za dwa moduły superkomputera, które mają rozpocząć pracę w kwietniu bieżącego roku. Ich konstrukcja umożliwia dalszą rozbudowę i zwiększanie wydajności maszyny. Nowy rosyjski superkomputer będzie najpotężniejszą maszyną, jaka kiedykolwiek istniała na terenie byłego Związku Radzieckiego. Urządzenie trafi do pierwszej pięćdziesiątki listy TOP500, na której wymieniono 500 najbardziej wydajnych komputerów na świecie. BlueGene/L, najpotężniejszy superkomputer świata, który jest wykorzystywany przez amerykański Departament Energii, wykonuje ponad 478 miliardów operacji zmiennoprzecinkowych w ciągu sekundy.
  20. MPAA (Motion Picture Association of America), stowarzyszenie producentów filmowych, którego zadaniem jest m.in. walka z piractwem, przyznało się do błędu, w wyniku którego aż o 200% zawyżyło poziom piractwa w kampusach uniwersyteckich. Błędne informacje pochodzą z 2005 roku i zostały użyte przez MPAA m.in. podczas zeznań przed Kongresem czy do lobbowania za wprowadzeniem odpowiednich przepisów. MAPP informuje, że dane otrzymała od wynajętej przez siebie firmy konsultingowej LEK. Jeden z jej pracowników, podczas ich wprowadzania do systemu komputerowego popełnił błąd. W jego wyniku do MPAA trafiły informacje, że z powodu piractwa na kampusach wpływy ze sprzedaży filmów są zmniejszone o 44%. Teraz MPAA jeszcze raz przyjrzała się tym danym i po odkryciu błędu stwierdziła, ze wpływy te są zmniejszone o 15%. Przedstawiciele MPAA zapowiedzieli, że organizacja wynajmie niezależną firmę, która sprawdzi informacje dostarczane przez LEK. Tymczasem krytycy twierdzą, że nawet dane mówiące o 15-procentowym zmniejszeniu wpływów są zawyżone. Zdaniem Marka Lukera, wiceprzezesa organizacji EDUCASE, MPAA nie bierze pod uwagę faktu, że 80% studentów mieszka poza kampusami. Jego zdaniem przemysł filmowy traci wskutek studenckiego piractwa około 3% wpływów.
  21. Czekolada może osłabiać kości, sprzyjając złamaniom. Australijskie badania wykazały, że kobiety, które codziennie jedzą czekoladę, mają słabsze kości od pań ulegających słodkiej pokusie rzadziej niż raz w tygodniu. U czekoladoholiczek ogólna gęstość kości była niższa o 3,1%. Różnica nie jest jednak zbyt duża. Ponadto zdrowsze kobiety mogły nie tylko jeść mniej słodyczy, ale w ogóle lepiej się odżywiać i więcej gimnastykować. Kakao i czekoladę promuje się jako produkty o wielu właściwościach korzystnych dla układu sercowo-naczyniowego. Nie badano jednak ich wpływu na inne narządy wewnętrzne – twierdzi Jonathan Hodgson z Uniwersytetu Zachodniej Australii. Według niego, czekoladę błędnie postrzega się jako produkt zdrowy dla kości, bo obfituje w wapń i flawonole. Oprócz nich, zawiera jednak hamujące wchłanianie wapnia szczawiany i cukier, łączony z jego wydalaniem. Australijczycy zauważyli, że tak się właśnie dzieje, gdy zbadali grupę 1000 kobiet w wieku 70-85 lat. Losowo przydzielono je do jednej z dwóch grup: 1) przyjmującej przez kilka tygodni suplementy wapnia i 2) zażywającej placebo. W tym czasie panie miały prowadzić dzienniczek i notować ilość spożywanej czekolady. Po koniec eksperymentu określano całkowitą i miejscową gęstość mineralną kości, a także ich wytrzymałość. Kobiety rzadziej jedzące czekoladę miały mocniejsze kości od swoich bardziej łakomych rówieśniczek, a suplementacja wapniem w nikłym stopniu wpływała na uzyskane wyniki (American Journal of Clinical Nutrition). To kolejne badania zaburzające obraz czekolady jako zdrowego produktu. Nie tak dawno w czasopiśmie medycznym The Lancet ukazał się artykuł, którego autorzy stwierdzali, że z wielu czekolad usuwa się antyutleniające flawonole. W ten sposób przysmak pozbawia się charakterystycznego gorzkiego posmaku, ale nie tylko. Zanikają właściwości prozdrowotne, ale pozostaje sporo tłuszczu...
  22. Zmarła ostatnia osoba na świecie, która posługiwała się językiem eyak. Marie Smith Jones miała 89 i mieszkała w Anchorage. Pomagała naukowcom z University of Alaska sporządzić słownik, aby przyszłe pokolenia mogły się nauczyć jej rdzennego języka. Podobnie jak eyak, zanika aż 20 innych alaskańskich języków. Potomkowie Marie powiedzieli agencji Associated Press, że zgodnie z ich wiedzą, była ona ostatnią czystej krwi przedstawicielką Eyaków. Kobieta z uporem pokonywała przeciwności losu i nie ustawała w wysiłkach ochrony swojego języka. Ziemie Eyaków rozciągają się na długości ok. 500 km w Zatoce Alaskańskiej. Ich język należy do rodziny Na-Dené. Najbliżej spokrewnione z językiem eyak są języki atapaskańskie. Marie wyszła za mąż za białego rybaka z Oregonu. Mieli dziewięcioro dzieci, z których siedmioro żyje. Żadne nie uczyło się jednak języka eyak, ponieważ, jak wyjaśnia córka Bernice Galloway, w tamtych czasach mówienie w językach innych niż angielski było niemile widziane. Michael Krauss, profesor lingwistyki, z którym pracowała Marie, opowiada, że przez 15 lat czuła się bardzo osamotniona jako ostatnia osoba władająca swoim językiem. Była kimś jedynym w swoim rodzaju. W jeszcze większym stopniu niż każdy z nas...
  23. Australijska nastolatka Demi-Lee Brennan jest pierwszym na świecie człowiekiem, u którego po przeszczepie wątroby doszło do zmiany grupy krwi na grupę dawcy. Ponadto jego układ odpornościowy niemal całkowicie "podmienił" jej własny. Okazało się bowiem, że komórki macierzyste z wszczepionego narządu spenetrowały szpik kostny dziewczyny. Ryzyko odrzucenia zmalało właściwie do zera, można więc było zrezygnować z przyjmowania leków immunosupresyjnych (The New England Journal of Medicine). Po konsultacjach wewnątrzszpitalnych i na arenie międzynarodowej okazało się, że nikt nie słyszał wcześniej o takim przypadku. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego Westmead, Uniwersytetu w Sydney i Australian National Liver Transplant Unit nadal zajmują się badaniem tego fenomenu. Gdy dziewczynka miała 9 lat, wystąpiła u niej niewydolność wątroby. Dziewięć miesięcy po przeszczepie zdumieni medycy zauważyli opisane wyżej zmiany. Jak mówi hepatolog, dr Michael Stormon, teraz Demi-Lee jest zdrową 15-latką. Przyznaje też, że mamy do czynienia z sytuacją przypominającą przeszczep szpiku kostnego, którego przecież wcale nie było. Obecnie Australijka jest pacjentką ambulatoryjną. Naukowcy zastanawiają się, czy przypadek Brennan może mieć jakieś implikacje dla transplantologii. W końcu jednym z podstawowych problemów jest ryzyko odrzucenia przeszczepionego organu. Niewykluczone, że dziewczynie poszczęściło się dzięki pewnemu splotowi wydarzeń. Po operacji doszło do zakażenia, co mogło pozwolić namnożyć się komórkom macierzystym dawcy.
  24. Firma Virgin Galactic pokazała gotowy projekt pasażerskiego statku kosmicznego, który rozpocznie komercyjne loty 2010 roku. Wcześniej, jak informowaliśmy, ujawniono też wygląd portu kosmicznego. Statek bazuje na pojeździe SpaceShipOne, został jednak w stosunku do niego powiększony. Nowy pojazd kosmiczny, nazwany SpaceShipTwo (SS2), jest w stanie zabrać osiem osób, w tym sześciu pasażerów. Jak poinformowali przedstawiciele Virgin Galactic, jest on już ukończony w 60%. W powietrze wzbije się dzięki pojazdowi White Knight Two (WK2), który jeszcze w bieżącym roku rozpocznie loty testowe. Twórcą oby pojazdów jest konstruktor Burt Rutan. Pojazdy będą startowały z Spaceport America w stanie Nowy Meksyk, a cała podróż potrwa około 2,5 godziny. SS2 wzbije się w tym czasie na wysokość 110 kilometrów, gdzie pasażerowie doświadczą przez kilka minut stanu nieważkości, zobaczą z góry naszą planetę i będą mogli podziwiać przestrzeń kosmiczną. Bilet kosztuje 200 000 dolarów. W tej chwili miejsca wykupiło już ponad 200 osób, dalsze 85 000 zarejestrowało się jako chętni na wyprawę. Richard Bronson, właściciel koncernu Virgin, mówi, że oferuje on również usługi dla firm. Jego pojazdy będą w stanie wynosić na orbitę małe ładunki. Możliwe więc będzie tanie umieszczenie na orbicie niewielkiego satelity. Oferta Virgin jest bardzo atrakcyjna. Obecnie osoba cywilna może polecieć w kosmos tylko dzięki Rosjanom. Bilet, nabywany za pośrednictwem Space Adventures, kosztuje 20 milionów dolarów, a pasażer dostarczany jest na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
  25. Wcześniaki, którym podaje się morfinę, mogą wyrosnąć na osoby bardziej wrażliwe na ból. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Karoliny odkryli bowiem, że szczury, którym tuż po urodzeniu podano morfinę, potrzebowały później większych jej dawek niż potraktowane placebo zwierzęta z grupy kontrolnej. Wcześniaki przechodzą wiele bolesnych procedur medycznych, dlatego podaje im się silne leki znieczulające. Efekt ich stosowania można oceniać za pomocą Profilu Bólu Wcześniaków (PIPP) oraz Skali Komfortu (CS). Morfinę wstrzykiwano szczurom w ciągu pierwszych 9 dni życia. Następnie po kilku tygodniach sprawdzano reakcję na ból. Dlaczego do eksperymentu wybrano właśnie te gryzonie? Ponieważ przychodzą na świat tak niedojrzałe, że można je porównać do ludzkich dzieci urodzonych przed terminem. Po 6 tys. są już jednak w wieku nastolatków. Wtedy właśnie szczury z grupy morfinowej wydawały się bardziej wrażliwe na ból od rówieśników z grupy placebo. Przejawiało się to szybszym wycofywaniem łapy podczas podgrzewania lampą i koniecznością podania większych dawek morfiny, by uśmierzyć wywołany przez badaczy ból. Inne badania dawały jednak rezultaty sprzeczne z opisywanymi. Kanadyjczycy zauważyli np., że niemowlęta obrzezane bez znieczulenia odczuwały silniejszy ból podczas szczepienia od maluchów nieobrzezanych. Wyników Amerykanów nie można zignorować, ponieważ jeśli istnieją efekty uboczne podawania morfiny, powinno się je dokładnie zbadać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...