Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1616
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    57

Zawartość dodana przez peceed

  1. Jeśli "czasu jest mało", to tylko dlatego że ktoś zaczął wysyłać do Afryki lekarstwa i jedzenie, a zapomniał o gumkach. To zabawne, ale ja mam wielki sentyment do tego czasopisma, tylko że z lat późniejszych ( roczniki z lat 80, od 4 klasy szkoły podstawowej). No to kolega najwyraźniej przegapił kilka "rewolucji", od zielonej do informacyjnej. Histeria klimatyczna to odpowiednik takich raportów Klubu Rzymskiego. Czyli prognozy na kilkadziesiąt lat do przodu ignorujące postęp naukowo techniczny. A ten ma bardzo wykładniczy charakter. Największym przełomem będzie spadek ceny energii słonecznej do poziomów znacznie poniżej obecnych, to całkowicie zmieni nasze wyobrażenie o zasobach. Jeśli ilość dostępnej energii zwiększy się 10x, to zmieni naszą perspektywę na to co jest problemem a co nie.
  2. Ale twierdzenie Bella pokazuje, że mechanika kwantowa nie jest realistyczna i nie da się jej wytłumaczyć modelami realistycznymi (ze zmiennymi ukrytymi). To nie jest problem MK, ona taka jest i ma się dobrze, o tym jest ten film. Przyzwyczaić się. W mechanice kwantowej "istnieją" tylko wyniki dokonanych pomiarów. Trzecia moneta nie ma wartości i wisi w powietrzu. Pole kwantowe nie "istnieje" realistycznie. Istnieją tylko wyniki pomiarów. Pole opisuje stan wiedzy o układzie. "Istnienie" nie jest obiektywne. Dla mnie fotony promieniowania Unruch nie istnieją, dla startującego strusia pędziwiatra po kuracji sterydowej są jak najbardziej prawdziwe. Trzeba się do tego przyzwyczaić, że nawet ilość fotonów nie jest wielkością obiektywnie istniejącą w KTP. Pola klasyczne istnieją, są równe oczekiwanej wartości pewnych obserwabli. To twierdzenie Bella powinniśmy wyrzucić do kosza, bo ono odnosi się do urojonego bytu które nie ma niczego wspólnego z KTP. Twierdzenie Bella to twierdzenie teorii która nie nie ma nic wspólnego z MK ani rzeczywistością. Rzeczywistość je łamie, MK nawet go nie łamie, bo to twierdzenie nawet nie odnosi się do niczego co jest jest zawarte w strukturze MK. Wniosek jest taki, że realistyczna teoria ze zmiennymi ukrytymi nie może być matematycznie (w sensie otrzymywanych wyników obserwacji) równoważna z MK. To nie jest żaden problem ani MK, ani rzeczywistości. Ani żadna nowość. "Not even wrong" to słowa jakie Linus Pauli powiedział właśnie o teorii fali pilotującej Bohma. To nie jest interpretacja, tylko nie funkcjonująca teoria która nie jest w stanie naśladować MK dla więcej niż jednej cząsteczki w wybranych aspektach. Że wspomnę o czymś takim jak opóźniony wybór, który zabija teorię Bohma. Czy kolega w ogóle pomyślał, że 2 cząsteczki musiałyby mieć niezależne kopie swojej fali pilotującej? 100 cząsteczek musiałoby mieć 100 różnych acz analogicznych pilotujących pól klasycznych, trochę dziwne prawda? I wciąż nie mamy kwantowych korelacji między różnymi cząsteczkami. Żeby "potwierdzać" jakąś teorię to eksperyment musiałby na wstępie mieć moc wykluczenia alternatyw (Bayes). W praktyce teorii się nie potwierdza w sensie absolutnym, tylko obala. To powinny być oczywiste sprawy dla osoby zajmującej się teorią informacji. Są eksperymenty obalające Bohma (opóźniony wybór) i nie ma takich obalających MK. To jak zachowuje się każdy eksperyment przewiduje MK. Ponownie pierwsze zdanie abstraktu, i ponownie można nie czytać dalej. To jest błędne tłumaczenie na poziomie programu dla dzieci. Nie można dyskutować o trajektorii jaką obrała cząsteczka, bo takie pojęcie po prostu nie istnieje z przyczyn logicznych. Nieobserwowalna cząsteczka podlega ewolucji unitarnej i nie da się jej opisać jako poruszający się punkt. W sumie po historiach trajektoria jest tylko matematycznym narzędziem, i rozpatruje się wszystkie trajektorie włącznie z tymi które nie są różniczkowalne i przyczynowe! W komorze pęcherzykowej można uzyskać ciąg pomiarów który układa się w przybliżoną linię, ale są to już wartości kolejnych pomiarów położenia! Argument o zakłócaniu pomiarów to jest zdanie odnoszące się nie do mechaniki kwantowej, tylko do praktycznej niemożności uzyskania 100% informacji w ramach teorii klasycznej. Tzn. nawet jeśli założymy rzeczywistość klasyczną, to w praktyce jest ona dla nas niepoznawalna. Oczywiście bawiąc się w nieskończone ciągi szczęśliwych pomiarów być można uzyskać dowolnie dokładne dane dla szczególnych przypadków (tego nie mogę wykluczyć), ale typowo jeśli mamy pewne niepewności na wejściu to nie jesteśmy w stanie systematycznie uzyskać wyników dokładniejszych. W mechanice mamy pomiar i nowy wektor stanu który ewoluuje unitarnie. Nie będę się już czepiał faktu, że zasada nieoznaczoności to nie jest fundament na którym buduje się teorię, tylko rezultat. To taka reguła kciuka.
  3. https://en.wikipedia.org/wiki/State_of_Fear Ludzkość znakomicie poradziła sobie w ciągu kilku epok lodowcowych, a teraz przy dostępie do całej technologii ma nas zabić podniesienie wody w oceanach o kilka metrów. Tak naprawdę to wydatki na adaptację będą znikome a poziom życia ludzi za 100 lat będzie nieporównywalnie większy niż obecnie. To się nazywa biopaliwo i bywa opłacalne na przykład w Brazylii. Na dłuższą metę wprowadzimy hodowle alg zaprojektowanych i zoptymalizowanych do tego celu.. Jeszcze dodam że w miast to nie ma problemu by woda poruszała się w obiegu pół-zamkniętym, dotychczasowe źródła jedynie uzupełniałyby straty. Zatem niedobory wody można sprowadzić do inwestycji infrastrukturalnych. Ilość wody dla rolnictwa zwiększa nawadnianie kropelkowe, a docelowo można stosować chłodzone szklarnie zapobiegające utracie wody. Rozwiązania techniczne będą taniały.
  4. I to jest właśnie problem. No bo jeśli fakt że MK działa a żadna inna teoria nie nie jest argumentem, to najwyraźniej moment w którym jest "tym gorzej dla rzeczywistości". Nie jestem pewien czy podstawy mechaniki kwantowej są wyjaśniane tak zwięźle jak ja to robię w jakiejkolwiek książce popularnonaukowej. Gówniana to perfekcyjne określenie na jakość intuicji jaką dają modele klasyczne. Co do mojej anonimowości to proponuję przełączyć sobie Archie w przeglądarce na coś nowszego. Aksjomatyka prawdopodobieństwa nie nakłada żadnych dolnych ograniczeń na wartość sumy prawdopodobieństw innych niż nieujemność. Zacząłbym się też dziwić gdyby zachodziło P(X) > 1. W mechanice kwantowej mamy uogólnienie rozkładu prawdopodobieństwa w postaci zespolonej funkcji falowej. Może on być jeszcze bardziej dowolny.. Zapewniam kolegę, że jeśli sobie zmierzy wartości 3 spinów w tym samym kierunku, to przynajmniej dwa dadzą to samo. Zawsze. Poważna fizyka teoretyczna już od dawna przeniosła się na arxiv.org. Jak się czyta ze zrozumieniem, to się wie dlaczego nie warto czytać pracy. To tak naprawdę największa zaleta abstraktów - pozwalają odfiltrować śmieci jak najwcześniej. Nie znam edytorów i recenzentów więc nic się nie czuję w tej sprawie. Problem z Couderem jest taki, że setup nie jest liniowy. Po wrzuceniu kilku dropletów zaczną interferować "pomiędzy" sobą zamiast tylko ze sobą. Można pokazać jego nieadekwatność na inne sposoby wprowadzając symetryczne bariery które też niszczą iluzję interferencji. Jedyne co pokazują takie prace to fakt, że pewne równania matematyczne mogą pojawiać się w różnych kontekstach. A różne zjawiska fizyczne mogą mieć podobne opisy. Pełnią rolę ciekawostek bez żadnego fundamentalnego znaczenia. Mogę łatwo przebić wszystkie "zjawiska" skalą: https://arxiv.org/abs/1803.01258 - Schrödinger Evolution of Self-Gravitating Disks Nie wynika z tego nic dla mechaniki kwantowej, która jest czymś więcej niż równaniem Schrodingera. Istnieje bardzo wiele dokładnych wzorów fizycznych które zostały wyprowadzone z użyciem układów oscylatorów klasycznych a potem za pomocą równań mechaniki kwantowej. To lekcja którą fizyka przeszła bardzo dawno temu i nikt już nie zwraca na to uwagi, podobieństwa mające sztuczny charakter są spodziewane. To jak rozmowa ateisty z teologiem, który podsyła kolejne rozprawy teologiczne mające rzekomo coś wykazywać. No dobra, lepsza analogia jest jest ze świadkiem Jehowy i ulotkami. Albo twórcą perpetuum mobile nowych typów, do którego nie trafia że nikt nie będzie się bawił w analizowanie kolejnego układu setek przekładni, bo istnieje zasada zachowanie energii a dla układów mechanicznych mamy ścisły dowód matematyczny. Jak dyskutować z twierdzeniami typu: 1) Nie rozumiem podstaw MK. 2) Rzeczywistość powinna być klasyczna, a to że mechanika kwantowa nie jest klasyczna jest wielką tajemnicą i należałoby to najpierw dobrze zrozumieć. Ja kolegę rozumiem bo sam miałem podobny problem, wynikał on z błędnego nauczania i rozpowszechnieniem pseudonaukowego "interpretacyjnego" gówna sprzedawanego jako awangarda postępu w fizyce. Jeśli etap z Gryzińskim i spółką przechodziłem w wieku około 24 lat, to perfekcyjne zrozumienie przyszło w wieku 33 lat, ale w tym czasie nie zajmowałem się fizyką. Brakowało mi jednej kluczowej informacji - funkcja falowa/wektor stanu opisuje wiedzę obserwatora a nie realistyczną rzeczywistość fizyczną. Drugą ważną informacją było uświadomienie sobie jak gównianą jakość mają typowe prace naukowe, sprzedawane w czasopismach jako wielkie przełomy i osiągnięcia (dotyczy całej nauki). Zasada "shut up and calculate" wbrew pozorom jest bardzo życzliwą radą skierowaną wobec osób które zaczynają za wiele gadać nie rozumiejąc niczego. Nie da się zbudować kwantowej intuicji inaczej niż używając MK do rozwiązywania fizycznych problemów weryfikowanych potem eksperymentalnie. To tak ja dziecko które dostaje grzechotki, klocki i masę czasu na wyrobienie sobie intuicji klasycznej. Co do losowości to nie jest ona żadnym problemem. Można wyobrazić sobie zabawkowy wszechświat opisywanych w 4D. Wystarczy, aby zawartość informacyjna całości była większa niż jakiegokolwiek przekroju "czasowego" aby w prawach opisujących subiektywną fizykę musiała pojawić się losowość oznaczająca nabycie nowej informacji (i utratę starej). Wszelkie próby z usuwaniem losowości w opisie ewolucji doprowadzają do przenoszenia losowości w warunki "brzegowe/początkowe". Zero koncepcyjnego zysku, zamiast przypadkowo rozmieszczonych rodzynek w cieście mamy rodzynkową posypkę... Można się bawić w tworzenie modeli które reprezentują pewne podobieństwa do pewnych aspektów MK, ale nie da się odtworzyć całej MK w ten sposób, ani nawet części przewidywań, takich jak wartość ciepła właściwego ciał stałych.
  5. Problem w tym, że na ile je rozumiem to oba są głupie. Więc proszę o wyjaśnienie w jaki sposób sposób reprodukcji jest związany z leczeniem chorób, w jaki sposób reprodukcja umożliwia tworzenie darmowej energii, w jaki sposób to cena energii warunkuje perpetuum mobile lub odwrotnie .
  6. I naprawdę nie widzi kolega problemu w związku z przytoczonymi przeze mnie przykładami? Prosiłbym o wyjaśnienie tego:
  7. Ogarnianie rzeczywistości przy pomocy sztywnych definicji musi boleć. To dlatego kastraci czy muły nie są istotami żywymi. Jedno zdanie a dwa stwierdzenia których rozum nie ogarnia. Brawo.
  8. To raczej nie zmienia niczego w poziomie wody w stosunku do poziomu morza, a jeśliby sugerować się odczytami w stosunku do gruntu to zapadanie gruntu daje przeciwny efekt.
  9. To takie moje prywatne określenie na istotę sterowaną przez absorbowane z zewnątrz memy, oczywiście nie chodzi o "obrazki z tekstem". Memoid nie musi być tak inteligentny jak analogiczna istota która do wszystkiego musi dojść sama. Jedno i drugie. Tzn. człowiek wprowadził tylko jedną istotną zmianę w stosunku do innych zwierząt, które również mogły mieć ogromne mózgi, i można przyjąć że mamy około 1.3 mln lat ewolucji zdolności językowych. To za mało aby wprowadzać fundamentalnie nowe niskopoziomowe zasady według których działa ludzki mózg, co najwyżej przeszliśmy "lekki tuning". Nawet jeśli pojawiły się nowe komórki, to wciąż nie oznacza takiej przewagi "moralnej" jak się to przedstawia. Małpy które uczono języka migowego mają niższe zdolności gramatyczne, ale nie jest to jakościowa przepaść, raczej ilościowa. Warto skonfrontować ludy północne z buszmenami czy pigmejami. Dzieli nas około 400 tyś lat rozłącznej ewolucji, można przyjąć że są oni doskonałym modelem ludzi sprzed 400 tyś. lat. ze względu na ewolucję w tym samym miejscu bez presji selekcyjnej na funkcjonowanie w nowoczesnym społeczeństwie a z dużą presją na zachowanie dostosowań w stylu odporność na trucizny i ciężkie warunki (utrzymanie cech kosztuje). Widać znacznie gorsze zdolności myślenia abstrakcyjnego i symbolicznego widoczne w testach IQ. Ale nikt nie odmawia im człowieczeństwa. Jednak duża różnica w profilu zdolności poznawczych sugeruje, że jeśli powinniśmy szukać jakichś nowych wynalazków to może powinniśmy się skupić na różnicach między naszymi populacjami. Warto przyjrzeć się Żydom Aszkenazyjskim, fakt że IQ zaczyna się u nich zwiększać stosunku do europejczyków (pomijam tu niuanse) prawie skokowo w okresie dojrzewania płciowego też sugeruje że mogą się pojawić całkiem nowe mechanizmy neuronalne.
  10. Bo komuś się wydaje że nie powinny być łamane? No proszę... Dla mnie znacznie bardziej fundamentalne i eleganckie jest to, że korelacje kwantowe są najmocniejsze jakie mogą być w świecie w którym jeszcze obowiązują relacje przyczynowo skutkowe. To piękny , głęboki wynik mówiący bardzo wiele o naturze rzeczywistości. Problem z kolegą jest identyczny jak z ludźmi którzy postulowali istnienie eteru dla wyjaśnienia pól fizyki klasycznej za pomocą "sprężynek". Wyjaśnianie mechaniki kwantowej za pomocą pól klasycznych jest totalnie analogiczną czynnością - od początku bardziej beznadziejną. To że się nie da jest matematycznie udowodnione! Oczywiście prawdziwym problemem jest przeuczona klasyczna intuicja, która jest niczym innym jak tylko neuronalnym modelem fizyki klasycznej. Kolega próbuje sobie zinterpretować MK w starym klasycznym modelu traktując całą MK jako "zjawisko" nie rozumiejąc, że MK wymaga wytrenowania całkowicie nowego modelu neuronalnego (intuicji) i zszycia ze starą, wciąż użyteczną w większości praktycznych sytuacji. Ludzie którym się to udaje mogą uprawiać nowoczesną fizykę teoretyczną. Ludzie którzy tego nie potrafią, tworzą nieskończone rozprawy wyjaśniające "podstawy","fundamenty", "paradoksy" mechaniki kwantowej. Mechanika kwantowa jest źle uczona. Przede wszystkim funkcja falowa jest traktowana jako obiekt zdefiniowany w przestrzeni fizycznej, a to jest obiekt istniejący w przestrzeni Hilberta. Dla pojedynczej cząstki można zrobić sobie mapowanie pomiędzy przestrzenią Hilberta a fizyczną i to jest zgubne. Od początku powinno się trąbić że nawet dla pojedynczej cząsteczki jest to całkowicie inna przestrzeń a fizyczna przestrzeń jest przestrzenią wartości własnych operatorów położenia. Ostrożnie wskazując, że możemy sobie obrazować funkcję falową w przestrzeni w bardzo szczególnym przypadku. Bez takiego kagańca mamy tragedię, bo aksjomatyczne obiekty nowej szerszej teorii traktowane są jak obiekty teorii klasycznej. Potem pojawiają się "interpretacje" mechaniki kwantowej. Głupia czysto leksykalna ekstrapolacja pojęcia "interpretacji kopenhaskiej" która nie jest nawet interpretacją MK, jest jej częścią To informacja jakie jest znaczenie równania falowego dla wyników fizycznych obserwacji dla bardzo szczególnego przypadku zastosowanego operatora. A rozumie kolega, że iloczyn tensorowy jest w ogólnym przypadku niefaktoryzowalny na czynniki? Proszę sobie przemyśleć jaki jest związek tego stwierdzenia z nierównościami Bella, EPR i całą resztą. Takie modele dają gówniane intuicje. Naprawdę chce się kolega uczyć MK od ludzi, którzy nie zrozumieli MK? Ja rozumiem że tacy ludzie produkują znacznie więcej materiału, bo ludzie którzy ją rozumieją nie mają niczego do dodania do tego co napisał Heisenberg, Bohr czy Wiener. "Fale pilotujące" nie działają dla więcej niż jednej cząsteczki. A samo zjawisko interferencji dropletów po analizie okazało się całkowicie odmienne od interferencji, tzn. efekt nawet nie istnieje. Oba efekty są opisywane przez MK i obserwowane eksperymentalnie. Fakt że pojawia się tam nazwisko Bohma niczego nie zmienia, to co najwyżej ilustracja czasów kiedy "drugorzędni fizycy robili pierwszorzędną fizykę". Wspaniale, ale zdarzenia w MK nie są niezależne w przypadku ogólnym. Tam są kwantowe korelacje. Z podstawówki wiemy, kiedy (a+b)^2 = a^2+b^2, to wtedy kiedy a*b = 0. Reguła Borna mówi, że zawsze mówimy o kwadracie sumy amplitud. Co tłumaczy się na niezależność zdarzeń a i b (zmienia się interpretacja symbolu *, ale wzór z podstawówki dalej działa). W MK nie ma paradoksów. To ten moment kiedy przestaje się dalej czytać dalej. Ponieważ jest to pierwsze zdanie w abstrakcie, można zaoszczędzić masę życia To ten moment kiedy przestaje się dalej czytać dalej. Ponieważ jest to pierwsze zdanie w abstrakcie, można zaoszczędzić masę życia
  11. Tak naprawdę nie wiadomo czy jest to tkanka szczególna dla zwierząt. Realistycznie patrząc, to wszystkie gatunki ewoluują niezależnie i nie ma powodu aby nie pojawiały się "wynalazki" poprawiające sprawność funkcjonowania mózgów (które konsumują ogromne z punktu widzenia zwierzęcia ilości energii) u wszystkich gatunków. Brak takowych na poziomie gatunków sugeruje, że to jak działa mózg na najniższym poziome jest już doskonale zoptymalizowane od setek milionów lat i koszty ulepszeń są za wysokie z ewolucyjnego punktu widzenia (dobór naturalny przede wszystkim koryguje błędy). Jedyna zmiana u człowieka w stosunku do zwierząt to uczenie się nie tylko na podstawie doświadczeń ale też na podstawie modeli przekazywanych przez język i tworzonych przez struktury gramatyczne, i tylko usprawnienia tej funkcjonalności usprawiedliwiają nowe "wynalazki". Przypuszczam na podstawie niezwykle mocnych przesłanek, że u człowieka w stosunku do zwierząt doszło z kolei do znacznego upośledzenia tworzenia własnych modeli (bo spadek jakości tworzonych przez mózg nie był u człowieka karany w obliczu wyższości modeli przekazywanych językowo, a wyższość ta wynika z akumulacji doświadczeń wielu osobników), i osoby "genialne" są po prostu w stanie używać mózgu w sposób bardziej zwierzęcy i intuicyjny mając potężny bonus w postaci rozmiaru. W pewnym sensie można nazwać człowieka prymitywnym memoidem. Już jest w praktyce, tylko że jest to dzieło nieprawdziwego (t.j. tylko p.o.) Papierza. Ciekawe co ci geniusze wymyślą, gdy Papież wprost powie że dogmat o nieomylności papieża jest fałszywy. Przewiduję ucieczkę w logikę temporalną. Ateiści mają wiedzę na ten temat uzyskaną na poziomie operacyjnym, to znaczy w życie mam co jednemu czy drugiemu bolkowi się wydaje choćby miał doktorat z teologii. Interesują mnie tylko i wyłącznie efektywne czyny i działania religii bez wnikania w analizę stanów psychicznych religiantów. Przeczytałem biblię, encykliki, pisma teologiczne, i o ile biblia ma wartość literacką i historyczną (w sensie jest przydatna do zrozumienia historii ostatnich 2000 lat) to reszta jest stekiem bredni tworzonych z łamaniem elementarnych zasad logiki (typowym chwytem jest rozprawa na temat "czym jest X" wymieniająca przez setki stron czym X nie jest. Też tak mogę - bez końca). W sprzecznym systemie można generować nieskończone ilości dowolnie "głębokich", "poruszających" treści, potem traci się życie na dociekanie ich "sensu". Ogólnie ewolucja wymagała większej ilości czasu niż przewidują kreacjoniści opierający się na biblii. Noe nie mógł załadować wszystkich gatunków na jakąkolwiek realistyczną tratwę. Itd. Jeszcze w XIX wieku biblia była traktowana całkowicie dosłownie i kwestionowanie prawd w niej zawartych groziło sankcjami prawnymi, do czego wielokrotnie dochodziło. Jedyna ucieczka to nietraktowanie Biblii na serio w jakikolwiek sposób, w ten sposób staje się gadżetem identyfikującym pełniącym podobną rolę do szaliczka dla ultrasów. Sam "Bóg" to pojęcie które nie jest w stanie się kłócić z niczym rzeczywistym - ta "teoria" nie przewiduje wyniku żadnego eksperymentu. Żyje tylko w mózgach wyznawców. Relacja w stosunku do nauki jest taka, że nauka jak najbardziej może badać wierzenia religijne, natomiast religia nie dostarczyła niczego wartościowego z naukowego punktu widzenia, nie jest elementem poznania tylko obiektem poznania.
  12. No cóż, ewolucja unitarna jest odwracalna w czasie. Sformułowanie przez sumy po historiach jest matematycznie równoważne (czytałem wyprowadzenie kilka razy i nie mogłem zrozumieć jak On na to wpadł). Determinizm nie oznacza że przyszłe pomiary istnieją w jakimś platońskim sensie, tylko że możemy przewidzieć zachowanie układu dysponując wiedzą z przeszłości. W tan sposób Superdeterminizm nie jest teorią deterministyczną.
  13. Sprawa jest o tyle śliska, że pojęcie "interfejsy" jest źle zdefiniowane i znaczy co innego w różnych kontekstach, wolałbym bardziej precyzyjną definicję niż gramatyczno-językowa z miksem prawnym. Byłoby dziwne gdyby domyślna implementacja zawarta w interfejsie nie podlegała ochronie. W dobrych aplikacjach obiektowych 90% informacji o strukturze kodu zawarte jest w interfejsach i komentarzach, wypełnienie reszty to prawie mechaniczna praca. Możliwość skopiowania API często rozwiązuje większość pracy intelektualnej. Trzeba by to ująć mniej więcej tak, że są to specyfikacje publicznych (udostępnianych niezależnym podmiotom) kontraktów umożliwiające współpracę. Oczywiście realnie prawo jest tymi rozstrzygnięciami dopiero tworzone i podejście Google jest dobre dla ogółu zwiększając możliwości konkurencji.
  14. Są różne opcje. 1) Dziura została wyszpiegowana u przeciwnika. 2) Dziura została wykorzystana przeciwko NSA. 3) Pan opiekujący się dziurą został zwolniony.
  15. Udziały rynkowe odnoszą się do sprzedaży bieżącej, i w tym momencie można bezpiecznie założyć że wynoszą 0. To jakaś kalka z i tak nieszczęśliwego angielskiego sformułowania.
  16. peceed

    Muzyczne inspiracje

    Mike Vickers - Visitations
  17. Wiara fizyków nie ma większego znaczenia. Jak na razie CPT obowiązuje co wynika z eksperymentów. Fizyka nie jest klasyczna, i to fizycy wiedzą. Problem z superdeterminizmem polega na tym, że on nic nie zmienia - MK działa dalej i opisuje eksperymenty.
  18. Jakoś nikt się nie zastanawia nad złożonością mózgu hamburgera krowy. Do tego najwyraźniej pokutuje mit wyjątkowości ludzkiego mózgu... Szkoda że artykuł nie przybliża metody uzyskiwania struktur, nie jest to programowanie rozwoju zarodkowego, więc w grę wchodzi jedynie drukowanie. Ale jak osiągnięto regenerację drukowanych struktur? Jaka jest technika "sklejania" komórek w funkcjonalne tkanki? Rusztowanie i prekusory wzrostu czy zróżnicowane komórki? Robią robota i przeszczepiają serce z żaby? Jak wygląda zasilanie?
  19. To nie jest "mieszanie", szczególnie w sytuacji gdy mówimy o emisji fotonu przez elektron. Fizyka nie zajmuje się bytem, tylko budowaniem modeli pozwalających przewidywać zdarzenia. "Byty" istnieją jako elementy modeli. Oczywiście można się bawić w klasy równoważności różnych opisów i w ten sposób postulować platońskie istnienie "bytów". Nie wiem nawet co może oznaczać "obiektywna losowość". Nikt nie ma problemu z intuicyjnym posługiwaniem się pojęciem "informacja", "ilość informacji". Ale wszystkie definicje wykorzystują losowość. To pojęcia dualne. Obserwator zmienia swój stan wiedzy. Gdyby mógł w 100% przewidzieć jaki będzie stan wiedzy na podstawie poprzedniego, to jego stan wiedzy by się nie zmienił (na plus). Możemy bawić się zabawką która jest sterowana z zewnątrz. Wówczas sterowanie jest "fundamentalnie" losowe z punktu widzenia zabawki. Ta zabawka może używać predyktora który przewiduje ruchy swojego pana. Efektywnie może to zmniejszyć ilość informacji która tak naprawdę jest przekazywana z zewnątrz. Ale nie jest w stanie przewidzieć wszystkich ruchów w 100%. Dlatego gdy tylko dostajemy jakąś informację, pojawia się nieunikniona losowość! Piszę to aby uzmysłowić, że z losowością mamy do czynienia w całym naszym życiu, gdy rozpatrujemy stan wiedzy izolowanego układu. Mechanika kwantowa nic tu nie zmienia, poza stwierdzeniem że obiektywny opis wszechświata jest co najmniej fundamentalnie niedostępny (bo pomiary nie muszą komutować) i dostarcza najlepszego możliwego (subiektywnego) opisu z punktu widzenia obserwatora. Losowość pojawia się dokładnie w taki sam sposób jak w przypadku zabawki. Ponieważ wszystkie byty które są zainteresowane fizyką i wiedzą o świecie spełniają aksjomat bycia obserwatorami, z punktu widzenia mechaniki kwantowej i tak nie mogą mieć nic lepszego niż ona, tzn. nie może istnieć model pozwalający przewidywać przyszłe zdarzenia lepiej od MK. Dlatego ta losowość ma charakter "fundamentalny". A czy obiektywny? Nie istnieje obiektywny opis wszechświata z punktu widzenia fizyki, więc nie jestem w stanie stwierdzić czym miałaby być "obiektywna losowość". Rozważania o oddziaływaniach szybszych niż światło wywnioskowanych na podstawie kompletnego braku zrozumienia fizyki naprawdę nie są argumentem? Umówmy się że to nie ja zaprezentowałem totalny brak podstaw w dziedzinie którą zarabiam na życie i to powinno wystarczyć. "Nasz wszechświat" (brzmi jak tytuł czasopisma popularnonaukowego wydawanego w Toruniu) istnieje tylko w naszych bańkach. Ale wierzymy, że jest coś więcej dokonując pewnej intelektualnej ekstrapolacji, i to coś z konieczności jest opisywane przez MK.
  20. Czyli wnioskując z kontekstu unikanie owoców z defektami wizualnymi nie ma sensu?
  21. Raczej bym się nie chwalił, jest dowiedzione że poziom korelacji w MK jest graniczny - maksymalnie możliwy bez zniszczenia przyczynowości. Więc jeśli MERW zapewnia silniejsze korelacje od MK to nie jest on żadnym modelem MK (o czym wiadomo skądinąd, ale jak to mówią najbardziej przekonuje własny dowód ). Zasadniczo ma kolega poważny problem, bo albo chce wyprowadzić MK z klasycznych modeli co jest niemożliwe matematycznie na wiele sposobów, albo chce pokazać że MK nie opisuje rzeczywistości co nikomu do tej pory się nie udało pomimo tysięcy precyzyjnych eksperymentów (oba fakty implikują brak możliwości statystycznego pokazania wyższości jakiegoś modelu nad MK). Proponuję zatem wrócić do zabawy i poszukać sobie jakichś nowych zajmujących idei w informatyce. Fizyka teoretyczna to najwyższa kategoria nie tylko ze względu na "masę", ale też "ilość rund". MERW to taki "karate kid" próbujący sił w najcięższej kategorii UFC. Ze względu na drastyczność scen i brak ograniczeń wiekowych nie będę ciągnął analogii dalej. Z doświadczenia wiem, że "niżej" jest w cholerę ważnych rzeczy do zrobienia, tylko ludzi brak. Osobiście największe porażki odnosiłem gdy podejmowałem aktywności mające pokazać "jaki jestem dobry". Największe sukcesy przynosiło zaspokajanie własnej ciekawości w sytuacji, kiedy nikt inny na planecie nie mógł Mam wrażenie że kolega jest ofiarą pierwszej opcji. Bawienie się w tworzenie "własnej" MK (i w ogóle TOE) na serio to twierdzenie, że jest się lepszym w fizyce od Wittena czy Maldaceny. Ja uznałem że nie jestem lepszy. Pewność siebie jest ważna, ale arogancja zabija. Największym problemem kolegi jest całkowity brak przygotowania. Czasy kiedy 24 letni Einstein rewolucjonizował fizykę minęły. Teraz trzeba wiedzieć i rozumieć niewspółmiernie więcej. W matematyce pooranej na poletka jest to możliwe (rewolucje w młodym wieku), w fizyce mamy jeden wielki obszar spalonej ziemi. Bez przygotowania w dziedzinie wybitnie inteligentne jednostki mogą robić przełomy tylko w sytuacji gdy ta dziedzina zasysa z intelektualnego punktu widzenia (i takich znalazło by się wiele w miękkich naukach). Nie w fizyce. Ta to wyznacznik sukcesu metody naukowej i możliwości intelektualnych człowieka. Jeszcze raz - szkoda życia na walkę z wiatrakami. Warto też mieć świadomość że za zdolnościami i kreatywnością skorelowana jest skłonność do fiksacji. Ogólnie wszystkie są efektem osłabionego działania układu GABA-ergicznego w mózgu.
  22. Tylko że to nie są ci sami ludkowie. A czynniki które decydują o przyznawaniu grantów już się na tym nie wyznają. Te jest taki rodzaj pasożytnictwa który wykorzystuje mimikrę. Cała zabawa w badanie "podstaw MK" (ze wstydem przyznam że sam na studiach błądziłem, ale głównie pod wpływem takich gównopublikacji) skończyła się w latach 30, i właściwie wszystko na temat jest do poczytania w oryginalnych pracach twórców MK. Zapewniam, że ludzie którzy wymyślili MK również ją rozumieli. Kluczem do zrozumienia jest fakt, że MK opisuje subiektywną wiedzę obserwatora. Pola, cząstki itd. są tylko i wyłącznie abstrakcyjnymi koncepcjami żyjącymi w mózgu obserwatora, i jest to opis. Cała losowość to abstrakcja nabywania wiedzy, i jest to tautologia: coś czego nie wiemy jest losowe. Coś co przewidujemy w 100% nie jest. Żadne prawdopodobieństwa nie mają fundamentalnego obiektywnego znaczenia, są one wyrazem przekonań obserwatora. Każda wiedza jest ograniczeniem, gdy nie wiemy niczego to wszystko jest tak samo możliwe. Jak człowiek to ogarnie, to znacznie dziwniejsze jest istnienie w miarę konsystentnego klasycznego świata. Należałem do tego uprzywilejowanego ułamka populacji któremu nie trzeba było się kazać uczyć. Proponuję te uwagi kierować do Genewy, tam mamy ludzików które twierdzą, że jeśli nie rozumieją teorii względności i mechaniki kwantowej to tym gorzej dla tych teorii, a lepiej dla nich. Co gorsza, w dzisiejszym świecie mogą się nie mylić. To fundamentalne niezrozumienie, że transmisja informacji nie tyle nie jest niemożliwa, co po prostu nie ma sensu matematycznego, bo "odbiorca" i "nadawca" nie są w żadnej relacji przyczynowo skutkowej, tzn. nawet nie bylibyśmy w stanie określić kto jest nadawcą a kto odbiorcą... To smutne że poziom części fizyków eksperymentalnych spadł tak drastycznie że przestali rozumieć co właściwie robią i śmiało możemy zacząć stosować określenie "(quantum) lab monkey". Przyznam się że miałem na myśli stabilność przestrzeni, bo niestabilność próżni nie implikuje niestabilności przestrzeni. Ale sama próżnia też jest całkiem stabilna co wie każde dziecko interesujące się dinozaurami Gratuluję. Tylko co kwaziklasyczne modele obliczeniowe mają wnosić do dyskusji o MK? Cząstki to znacznie bardziej abstrakcyjna idea niż zlokalizowane stany pól. Proponuję nauczyć się mechaniki kwantowej. Wyplucie lub połknięcie fotonu przez elektron nie ma nic wspólnego z kolapsem funkcji falowej... Funkcja falowa elektronu opisuje wszystkie możliwości kiedy i gdzie (to tak nieformalnie) mogło nastąpić (lub nie) wyemitowanie fotonu (niejednego;). Suma po historiach i diagramy Feynmana coś koledze mówią? Kolaps następuje w wyniku pomiaru (w praktyce sprawdzenie stanu detektorów) i w jego wyniku możemy się w szczególności dowiedzieć, że emisja nie nastąpiła. W praktyce nie mamy 100% detektorów, ale przy założeniu istnienia takowych mamy informację że fotonu nie zarejestrowano, co zasadniczo wycina z uprzednio znanej funkcji falowej te możliwości które stoją w sprzeczności z tym faktem i nic więcej. Przy kuli detektorów o promieniu r i elektronie w środku wiemy mniej więcej, że emisja nie mogła nastąpić w czasie do t_{0) - r \div c. Proponuję kwantową teorię pola. Różnica jest znacznie większa niż między krzesłem a krzesłem elektrycznym. Przede wszystkim próbuje kolega odtwarzać MK o bardzo bogatej strukturze matematycznej za pomocą teorii klasycznych które są znacznie prostsze, jest to beznadziejne z tego powodu, że taka niemożność jest dowodliwa. To równie beznadziejne jak próby skonstruowania perpetuum mobile. Teoria strun bardzo by się koledze spodobała, tam wszystko ma pochodzenie topologiczne. A spin nie jest "aksjomatyczny i punktowy" tylko całkiem intuicyjnie wynika z faktu, że "coś krąży wokół czegoś". Tylko aby się nią czynnie zajmować potrzeba IQ około 150 i więcej, nie mówię tego jako przytyk tylko przestrogę. Mając bardzo bezpieczny zapas uznałem, że nie chcę tracić życia na coś takiego, bo bardziej mnie interesował cel niż droga. Więc postanowiłem sobie, że prędzej osiągnę ten cel budując AI która się tym zajmie, przyjmując podejście pasożytnicze w tym sensie że starałem się utrzymywać wiedzę i umiejętności na poziomie pozwalającym zrozumieć ewentualnie osiągniętą TOE. Oj budujemy epicykle, budujemy. Problem w tym, że nie ma ani wewnętrznego zegara ani pilot wave. Jak zrozumie się co tak naprawdę oznacza mierzenie czasu i czym jest zegar, to się wie że pojedyncza cząsteczka nie może zawierać niczego do czego pasuje określenie "zegar", jest na to zbyt prosta... Teoria Bohma całkowicie załamuje się dla układu dwóch i więcej cząstek (gdy wymiar przestrzeni Hilberta przekracza ten z przestrzeni fizycznej), a jej podobieństwo do MK jest całkowicie sztuczne i zamierzone. Nie jest w stanie odtworzyć kwantowych korelacji. W sumie można przyjąć, że to od niej zaczęła się produkcja gówna które opóźniło właściwe zrozumienie przeze mnie mechaniki kwantowej o wiele lat, a komentowany artykuł jest fragmentem tej samej zarazy. Brawo. Nabywa kolega intuicje które za 150 lat (ekstrapolując obecne tempo) doprowadzą kolegę do teorii strun (czyli w rok 1968). Zaokrąglając - na 200-lecie Kiedyś Lem opisywał przyszłość, w której co prawda wiadomo już było wszystko, ale za to nie było wiadomo co wiadomo. Kolega jest dowodem, że jesteśmy bardzo blisko tej wizji. Proponuję zajmując się fizyką dowiedzieć się najpierw, co już wiadomo - to bardzo dobry punkt wyjścia dla własnej pracy. Mocne hasła. A zatem - nierówności Bella nie mają żadnego znaczenia dla MK, to pokazanie że pewne klasyczne modele nie odtwarzają przewidywań MK co wiadomo od początku, tzn. z powodów dla którym MK została opracowana. "delayed choice quantum erasure" - tutaj jest zero tajemnicy, funkcja falowa doskonale wyjaśnia jaki będzie każdy eksperyment i znowu dziwność jest to efekt uboczny nadawania cech klasycznych układowi kwantowemu. A jest w tym zero tajemnicy, proponuję przyjrzeć się wersji z polaryzatorem. Nie dzieje się nic magicznego czy akazualnego. Najważniejsza zdroworozsądkowa obserwacja jest taka, że "odtworzony" obraz interferencyjny nie jest w stanie uzyskać pojaśnień (dopiero to byłoby dziwne), polaryzator tylko "wycina" fotony, a ściślej działa jako swego rodzaju pryzmat rozstrzepiając wiązkę na dwa obrazy prążków, jeden na polaryzatorze a drugi na detektorze. I magia znika. Co do Shora to bardzo chętnie to zobaczę, jak niewykładnicza ilość klasycznych stanów (i obliczeń) radzi sobie z rozkładem, szkoda że rozkład nie jest NP-complete bo całkiem legalny milion przechodzi koledze koło nosa... Za to widzę perspektywy na znacznie mniej legalne miliardy Przestrzeń która jest używana do opisu fizyki nie jest czymś fundamentalnym, jest emergentna. Używamy jej, bo tak się składa że opis zjawisk z jej użyciem jest kompaktowy. Zasada holograficzna mówi, że można zmienić wymiar i opis mając wciąż tę samą fizykę. Pewne szczególne przypadki w ogóle nie potrzebują czasu do opisu, na przykład zamknięty stacjonarny wszechświat nie zawierający cząstek masowych... "Szuflada". I zginą razem z moim mózgiem, najprawdopodobniej w ciągu roku. Nie rozumiem tylko jaki mają związek z komunikacją szybszą niż światło. Tylko że one nie są kłopotliwe dla fizyki, tylko dla wydziału którego wychowanek zaczyna je zadawać... Był kolega źle uczony MK (i to jest norma), zapomniano koledze powiedzieć na wstępie o całkowicie nowej filozofii postrzegania świata jakiej wymaga MK. Wciąż myśli kolega klasycznie. Mówi się studentom o tym, jak pomiar zaburza obserwowany obiekt, starając fundamentalne różnice przemycić w postaci trudności technicznych. W rzeczywistości największą zmianą jest brak obiektywnie istniejącego świata i sprowadzenie fizyki do kognitywnego modelu poznania reprezentowanego przez przestrzeń Hilberta. Bez zmiany wiedzy mamy ewolucję stanów w czasie (funkcji falowej), jakikolwiek transfer wiedzy (reprezentowany przez pomiar) to "kolaps". To się nazywa "operator". Przez obserwatora. "Istnieje" tylko subiektywny model rzeczywistości obserwatora. On może opisywać ewolucję, ale ewolucja unitarna nie zmienia informacji. Gdy dochodzi nowa informacja, to kombinujemy ją ze starą zgodnie z regułami rozumowania bayesowskiego (mechanika kwantowa w pewnym sensie opisuje limit możliwości działania kompetentnych mózgów) otrzymując nową wiedzę która też opisuje układ i to co może się z nim stać w przyszłości (to jest właśnie funkcja falowa). Powtórzę - te wszystkie funkcje falowe które kolega analizuje w głowie one fundamentalnie istnieją tylko w modelach obserwatorów, w szczególności inny obserwator może mieć inny obraz rzeczywistości z innymi funkcjami falowymi i inna ilością cząstek... Precyzyjniej może mieć różne wartości prawdopodobieństw tych samych pomiarów. Ale MK oczywiście ogranicza nam jak bardzo mogą się różnić te różne obrazy, podstawowym ograniczeniem jest to że zdarzenie niemożliwe dla jednego musi pozostać niemożliwe dla innego. Innym oczywistym ograniczeniem jest to, że prawdopodobieństwa różnych obserwatorów muszą być spójne, tzn. limity częstości zmierzają poprawnie do tych prawdopodobieństw. Haczyk leży w tym, że istnienie innych obserwatorów to częściowo akt wiary Dopiero gdy modelujemy rzeczywistość z wydzielonymi systemami które mogą oddziaływać ze sobą jak obserwatorzy i układy obserwowane, oraz możemy identyfikować ich stany jako stany ich przekonań, to możemy badać zmiany ich przekonań przez obserwacje. I te zmiany też są wzajemnie konsystentne zgodnie z MK.
  23. Oczywiście że się da, i jest to źródłem promieniowania Czerenkowa. Co do artykułu - ktoś ponownie odkrył, że zajączek na Księżycu (plamka odbitego lusterkiem na Ziemi światła) może poruszać się szybciej niż prędkość światła. Nie da się tym zjawiskiem przesyłać informacji. Kwantowe "mambo-jumbo" nic nie zmienia (zwrot określa poziom zrozumienia MK przez autorów, a nie mój ;P ). Informacji w ramach teorii względności nie da się przesyłać szybciej od światła nawet za pomocą tachionów . A tachiony w ogóle nie mogą istnieć w stabilnych próżniach, jaką niewątpliwie jesteśmy, ich pojawienie się jest dualnym opisem destrukcji naszego wszechświata. Zatem - nie da się. To jak budowanie perpetum mobile. W sumie nieźle urządziły się te cwaniaki w Genewie. Co jakiś czas produkują bezwartościowe gówno sprzedawane jako wielkie osiągnięcie teoretyczne w zakresie MK i ktoś im płaci pensje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...