Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1860
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    65

Zawartość dodana przez peceed

  1. Przecież jest: Kontraargumentem jest brak argumentu. Obliczenia kwantowe zachodzą w czasie według schematu: ustalamy (z wysokim prawdopodobieństwem statystycznym) stan początkowy, przeprowadzamy unitarną ewolucję która odpowiada za obliczenia a na końcu wykonujemy pomiar - odczytanie wyniku. Schemat który pokazał kolega nie jest z tym zgodny - ergo nie jest to nawet komputer kwantowy, a ściślej nie jest to układ fizyczny opisywany przez mechanikę kwantową. Łudzenie się że zagmatwany układ fizyczny pozwala w przeszłości na ustalenie warunku brzegowego w przyszłości, który następnie pozwoli na na odczytanie w przyszłości takich bitów jakie doprowadziłyby do takiego rezultatu obliczeń w przeszłości jest całkowicie niefizyczne, i wystarczy przeczytać wytłuszczoną część zdania ze zrozumieniem by stało się to oczywiste, a to jest propozycja kolegi przedstawiona w języku naturalnym. Rzeczywistość na to nie pozwala (poza wykładniczo nieprawdopodobną fluktuacją) . Nachalne proponowanie takich obliczeń wynika z błędnego obrazu mentalnego fizyki i mechaniki kwantowej w szczególności jaki kolega posiada w głowie, co jak pisałem już wiele lat temu, jest efektem braku wykonania odpowiedniej pracy w dostatecznie młodym wieku, gdy umysł jest jeszcze plastyczny. Świat nie pozwala na operację postselekcji. Kolega przeskakuje sobie pomiędzy pewnymi idealnymi sytuacjami w głowie gubiąc fizykę, na przykład gładko przechodząc z sytuacji dynamicznych do ustalonych (bez czasu), następnie starając się od nowa odtworzyć dynamikę tylko że całkowicie ignorując dynamikę która wcześniej doprowadziła do powstania takiego układu. To jest konstruktywna propozycja dla takich osób jak kolega, czyli bez odpowiednio wykształconej intuicji fizycznej. Wykonywanie obliczeń jest jakąś tam gwarancja poprawności. Na odpowiednio wysokim poziomie pojawia się bardzo dużo abstrakcyjnego gadania, ale w odróżnieniu od wypocin kolegi jest ono poprawne. Prezentowanie kolarzy myśli w pdf nie zawiera w sobie ani grama obliczeń. Masa osób rozumie QM. Haczyk polega na tym, że nie robi się tego w kategoriach pojęć klasycznych - obiektywnej i kompletnej fizyki. Taka struktura jest z matematycznego punktu widzenia niekonstruowalna co zapewniają fundamentalne prawdopodobieństwa używane do opisu. Aby coś rozumieć trzeba dysponować bardziej elementarnymi kategoriami w ramach których można to zrobić. W przypadku teorii fundamentalnych nie są one dostępne z definicji, i właśnie teorie te są skazane na "zgodność z doświadczeniem". I na tym polega to zrozumienie, że pewne próby rozumienia na zasadzie szukania głębszych przyczyn są kontrproduktywne z logicznego punktu widzenia. Lepszym słowem jest zatem akceptacja. No cóż, tylko się cieszyć że zhakował kolega system.
  2. O ile się zignoruje fizyczne znaczenie tych zespołów które są niczym innym jak procedurą obliczeniową. To wielka zaleta ideałów matematycznych. Można sobie zrobić warunek końcowy w przyszłości i już Ma kolega rozjazd terminologii. Przyroda radziła sobie przez miliardy lat bez obserwatorów uprawiających fizykę. Ale co do zasady każdy układ związany przetwarzający informacje jest obserwatorem, który też jest opisywany przez tą fizykę, może być co najwyżej nieświadomym obserwatorem. Nie ma takich zjawisk w sensie w którym wydaje się koledze że są. Jest sprawą trywialnie oczywistą że jakiekolwiek ograniczanie wyniku rozwala koherencję obliczeń, które i tak muszą odbywać się zgodnie z termodynamiczną strzałką czasu. I masa uczonych którym (niekoniecznie) na starość zaczyna odbijać palma. Od geniuszu do szaleństwa jest niedaleko. Po prostu zasysającego. Większość fizyków przez komputery kwantowe rozumie takie, które wykorzystują możliwości obliczeniowe jakie niesie standardowa mechanika kwantowa, a nie rozwijanie nowych koncepcji fizycznych mających wykonywać wymarzone modele obliczeniowe. To taka science-fiction przenikająca do arxiv.
  3. W fizyce klasycznej. W mechanice kwantowej jakakolwiek "pełniejsza" wiedza jest niemożliwa, wystarczy sobie uświadomić że może stanowić zmienną ukrytą. Prawdopodobieństwa w mechanice kwantowej mają charakter aksjomatyczny i bezpośrednio odpowiadają za nabywanie informacji. Nieprawda. Deterministycznie zachowuje się ewolucja amplitud prawdopodobieństwa, a nie obserwowana rzeczywistość. Od kilkudziesięciu lat wiadomo, że nie są - mamy klasę teorii która odtwarza jedno (co do zasady) i drugie. Nikt nie może ochronić arxiv przed niedorzecznościami. Po prostu nie będzie poważnych cytowań. Jeśli zaimplementujemy w AI poczucie humoru, to jakaś za kilkadziesiąt lat jakaś będzie miała niezły ubaw Ich klasa złożoności to zbiór pusty, bo zaproponowane nie zadziałają nawet jako zwykły komputer kwantowy. Rozumiem że zlekceważył kolega heurystykę, że świat cały czas szuka dla siebie (liczy) konfiguracji o jak najmniejszej energii, a cała stabilność wszystkich struktur to taka blokada obliczeniowa - nasze istnienie zależy od tego, że jest to dla wszechświata trudny problem. Dlatego urządzenia liczące klasy PP nie powinny istnieć (i obecnie prawa fizyki nie wskazują aby dało się takie zbudować).
  4. Trzeba jeszcze zrozumieć, że ta matematyka liczy prawdopodobieństwa/wartości oczekiwane obserwacji. U kolegi to niestety nie funkcjonuje poza poziomem deklaratywnym. Problemem jest to, że zaproponował kolega niefizyczny komputer kwantowy który na pewno nie zadziała, ale z chwilą kiedy nie zadziała nie zrazi to kolegi i nie wymusi żadnej refleksji, i znowu zobaczymy kolejne pomysły o śmieciowej wartości. I tak w kółko. Po prostu się poddaję. Fizycy nie mają problemu z nieskończonościami renormalizacji. Liczy się to że teoria daje rozsądne (skończone) odpowiedzi na sensownie zadane pytania (mające sens operacyjny w postaci eksperymentów).
  5. Problemem nie jest Gupta, bo każdy może mieć guptsze momenty w swojej naukowej karierze, tylko sensacjonizm mediów popularnonaukowych. A może to świadoma strategia. Publikacja jest, nawet cytowania się pojawią. Publikuj albo giń!
  6. Założenie o świadomym obserwatorze jest niejawnie oczywiste - w końcu mówimy o uprawianiu fizyki co wymaga myślenia, tworzenia modeli rzeczywistości. W mechanice kwantowej zyskuje on swoje jawne miejsce, tylko że obserwatorem jest każdy układ makroskopowy. Natomiast zupełnie kluczowe jest zaprzestanie utożsamiania funkcji falowej z jakąś rzeczywistością, funkcja falowa jest wiedzą o tej rzeczywistości. Różni obserwatorzy mogą używać zupełnie różnych funkcji falowych do opisu tych samych układów, i zgodność pomiędzy tymi opisami ma charakter wyłącznie statystyczny. Tzn. jednemu może wyjść prawdopodobieństwo zdarzenia na poziomie 20%, drugiemu na 80%. A w rzeczywistości zdarzenie zaszło lub nie z czym obaj się zgodzą (bo mogą uzgadniać makroskopowe wyniki pomiarów). Oba opisy były tak samo dobre, bo temu co ma predykcje na poziomie 20% sprawdzają się z częstością zmierzającą do 20%, i temu co ma 80% sprawdzają się z częstością zmierzającą do 80%. Można poznać te funkcje, ale na ich podstawie nie da się stworzyć lepszej której przepowiednie uzyskałyby większą trafność - to duża różnica w porównaniu do mechaniki klasycznej. Przeszkadza w tym interferencja - nie mamy żadnej informacji o tym, kiedy który z nich będzie miał rację. Nie mamy wiedzy odnośnie tego co się stało, wbrew pozorom niepewność odnośnie przeszłości jest jeszcze większa niż przyszłości, jedyne co pomaga (a tak naprawdę myli) to niższa entropia w przeszłości i zapisy pamięci (wspomnienia) które są bardzo selektywne. Wyciągając 2 szklanki wody z lodówki żadną miarą nie będziemy wiedzieć która była gorąca a która zimna, i jaka była różnica, o ile nie istnieje specjalny dokumentujący to zapis. Natomiast w drugą stronę mamy pewność że wyciągniemy szklanki o takiej samej temperaturze. Dlatego lepiej powiedzieć że nasza obecna wiedza ogranicza zarówno przyszłość, jak i przeszłość, a zapisy są ograniczeniem tego co się stało, bo nie mamy pewności że nie zostały sfałszowane. Oceniając przeszłość musimy uwzględniać wkłady od potencjalnych fałszerstw.
  7. No cóż, ja męczyłem się w sposób przerażający, ale sporą część winy ponoszą bardzo gówniane artykuły które zaczęły się już wtedy pojawiać w pop-sci, i masa chłamu z dziedzin "quantum foundation", w których ludzie nie rozumiejący mechaniki kwantowej próbują nauczać ją innych. "Kwantowy" przeskok nastąpił dopiero gdy spotkałem się z ideą, że opis kwantowy jest jedynie modelem subiektywnej wiedzy obserwatora. To od razu pozwoliło stonować oczekiwania. Kolejną ważną informacja było dowiedzenie się o śmieciowości większości artykułów z tej dziedziny, co pozwoliło na odrzucenie wielu "obrazów" zamiast ich integracji z innymi. W sumie to mechanikę kwantową dobrze jest zrozumieć w kategoriach zasady totalnej: w przyrodzie zachodzi wszystko co jest tylko możliwe (w sensie wkładów), wiedza jest ograniczeniem tego co może się zdać.
  8. Nominalnie inteligenty 12 lat młodszy brat to typowe dziecko internetu - ma taki feler, że nie potrafi odróżnić informacji prawdziwej od fałszywej. Podstawowym problemem jest brak pewnej wiedzy ogólnej o wysokiej jakości, jaką łatwo było uzyskać w erze przedinternetowej choć kosztowało to znacznie więcej zachodu.
  9. No po prostu syndrom Korsakowa mu się włączył.
  10. Wyraźnie pisałem o relacji do eksperymentów przeprowadzanych, a nie nieprzeprowadzanych. Czyli np. obserwacji gwiazdy z zewnątrz. Nie ma alternatywy do przeprowadzanych pomiarów. Nie ma nigdy dostępu do pełnej informacji w naszym świecie, i MK to zapewnia. Jednocześnie fizyka statystyczna nie jest probabilistyczna - tylko operuje na wielkościach zwanymi prawdopodobieństwami. Nie ma w niej określonego miejsca na "skoki". Dopiero jak się wszystko połączy logicznie, to musimy dojść do nieuniknionej konkluzji, że jedynym momentem w którym te skoki następują są pomiary, i dostajemy już prawie mechanikę kwantową. Funkcja falowa wszechświata to jedynie prawa fizyki i jakiś jeden szczególny stan początkowy o (entropii 0). Nie niesie żadnej informacji (w modelu z tymi prawami fizyki) i nigdy nie ulegnie żadnej redukcji. Wbrew pozorom bardzo mało ciekawy obiekt, jeśli już te prawa fizyki się zna. I nie musi istnieć jeśli wszechświat jest nieskończony (dokładnie na tej samej zasadzie jak nie istnieją pewne zbiory, i trzeba było wprowadzić pojęcie klas). Ale "my" rozumiemy fizykę, natomiast wszystko wskazuje na to że kolega jej nie rozumie. O czym świadczą propozycje niefizycznych urządzeń. Części filozoficznej bym nie lekceważył - to ona pozwoliła na stworzenie mechaniki kwantowej. Heisenberg i Bohr bardzo świadomie pozbywali się swoich klasycznych uprzedzeń co do tego, czym jest i jak wyglądać fizyka, i dopiero to pozwoliło im odkryć prawidłową teorię rzeczywistości. To ciężka droga której kolega nie odbył, przeskakując od razu z klasycznego świata do "krainy cudów". I to z tego wynikają problemy kolegi. Zafiksował się kolega na równaniach fizycznych zapominając co one naprawdę znaczą. Najbardziej mnie uderza to, że kolega zdaje się nie mieć problemów z mechaniką klasyczną, podczas gdy mnie bardzo bolała z czysto filozoficznego punktu widzenia. Mechanika kwantowa nie ma takich problemów, dzięki znacznie większej precyzji i absolutnie jawnej roli obserwatorów. Do tego mechanika klasyczna to zbiór bardzo kiepsko połączonych ze sobą modeli, dopiero mechanika kwantowa pozwoliła zunifikować dyscypliny fizyczne.
  11. Teoria fizyczna to struktury matematyczne + interpretacja fizyczna. Interpretacją fizyczną jest relacja tych struktur do przeprowadzanych eksperymentów. W praktycznie każdym eksperymencie mamy fundamentalną losowość. Matematyczny umysł kolegi całkowicie ignoruje kwestie połączenia struktur z doświadczeniem. Są inne sformułowania. To właśnie typowy problem z "matematycznym" podejściem kolegi - że wystarczy badać do bólu konsekwencje jednego ujęcia, i że jest ono "zupełne", zawierając całą możliwą "prawdę". Otóż nie - są różne sformułowania mechaniki kwantowej i są równoważne wyłącznie w sensie probabilistycznym. Generalnie sprowadza się to do tego, że to same zdarzenie opisane w różny sposób, różnymi strukturami matematycznymi ma takie samo prawdopodobieństwo zajścia. Korespondencja tych struktur ściśle zależy od interpretacji fizycznej. Oczywiście można sobie zrobić "fizykę", która będzie po prostu zbiorem wszystkich zdarzeń które zaszły i zajdą i wtedy losowość znika. Pojawia się jednak problem z tym, że dla nas fizyka ma być frameworkiem predykcyjnym który wiąże poprzednie zdarzenia z kolejnymi. Interesują nas własności tego zbioru. Funkcje falowe są wyłącznie wiedzą na temat świata maksymalnie zgodną z dokonanymi już obserwacjami. I mechanika kwantowa opisuje jak ta wiedza przewiduje kolejne zdarzenia. Nowe zdarzenia niosą nową wiedzę która "skokowo" zmienia struktury matematyczne reprezentujące tą wiedzę. Bardzo przypomina to wykorzystanie różnych pojęć pierwotnych i aksjomatów do opisu tych samych zjawisk matematycznych. Rozwijając związek z matematyką, rzeczywistość może być oparta o nadzwyczajnie skomplikowane struktury niekonstruowalne, w związku z czym każdy opis musi mieć charakter probabilistyczny. Nie da się wtedy przeskoczyć i wyeliminować losowości, lecz mimo tego owe struktury są dostatecznie łaskawe aby wciąż dało się opisywać rzeczywistość za pomocą fizyki. Mechanika kwantowa nie jest antropocentryczna, to bardzo wulgarne naiwne (nie)zrozumienie zagadnienia: mechanika kwantowa działa dla wszystkich struktur we wszechświecie które mogą przetwarzać informację i wchodzić w interakcje z innymi. Czyli klasycznej, bo to ostatnia "obiektywna fizyka" jaką mieliśmy. Mechanika kwantowa jest do bólu subiektywna. Jak chce kolega teorię obiektywną, to musi ją odkryć przy założeniu że istnieje, celowo unikam zwrotu "wymyślić" bo to obserwujemy cały czas i nie chce działać.
  12. A niby czemu skoro interfejsem jest język naturalny? Skoro człowiek jest? My też naśladujemy autorytety jako dzieci, jedynym powodem dla którego nie wsiadłem w ten pociąg za mocno jest to, że widziałem że nie ogarniają.
  13. Innych nie ma. "Doskonały obserwator" jest niemożliwy z definicji. Losowość jest fundamentalna. Już chyba to kiedyś przerabialiśmy, że mechaniki kwantowej nie da się rozumieć jako niepełnej wiedzy o modelu klasycznym (takim którego pełnym i zupełnym opisem dysponujemy). Jak wspomniałem wcześniej unitarna jest ewolucja rozkładu probabilistycznego. Całki po trajektoriach nie są rzeczywistością, to model. Nieunitarny jest moment, gdy dowiadujemy się że atom gdzieś wyemitował foton. Do tego momentu mamy unitarną ewolucję wszystkich możliwości deekscytacji atomu i wysłania we wszystkich kierunkach, w każdym możliwym momencie. Po odpowiednio długim czasie szanse na zobaczenie atomu w stanie ekscytacji są mikroskopijne. Ale dopiero w momencie obserwacji możemy się dowiedzieć gdzie ten foton poleciał, albo że atom na pewno jest w stanie podstawowym. To akurat przykład czegoś, co zostało koledze bardzo ładnie wytłumaczone na Physics Stack Exchange co najmniej 10 lat temu i wciąż nie doszło :/ Jak rozmawiać z kimś kto się nie uczy? Powtórzę - wciąż ma kolega w głowie klasyczny obraz świata na każdym możliwym poziomie. Nawet wtedy gdy koledze się wydaje, że tak nie jest, wciąż jest to platoniczna i konstruowalna, zasadniczo klasyczna struktura zawierająca pełną informację o układzie.
  14. Super, warto zatem jeszcze pamiętać, że liczy się amplitudę prawdopodobieństwa licząc wkłady potencjalnych możliwości. Taki sens fizyczny tego co się liczy, czyli związany z naszymi eksperymentami, a szerzej doznaniami. Brawo. A dokładniej, w zdarzeniach. Co do otoczenia jest to nieprawda. Zaburzenie unitarności zachodzi wyłącznie w wyniku pomiaru. Bo unitarny jest model predykcyjny w umyśle obserwatora, gdzie za umysł obserwatora można wstawić dowolny obiekt fizyczny przetwarzający informację posiadający interakcje. Mechanika kwantowa w sensie teorii fizycznej wyznacza granicę poznania takich modeli. Nieszczególnie. Z perspektywy CPT pochłanianie może zamienić się ze spontaniczną emisją i prawdopodobieństwa się zmieniają. Już dla pojedynczej interakcji. Dla skomplikowanych scenariuszy jest to oczywiste - rozgrzany hamulec nie rozpędzi samochodu. Chciałbym aby zajął kolega stanowisko w tej sprawie. Że niby dlaczego spontaniczna emisja nie jest odbiciem absorpcji. Przede wszystkim widzę wielki problem z utożsamianiem rzeczywistości (jakby jej nie rozumieć) z Platońskim światem struktur wykorzystywanych przez fizykę. To takie zboczenie matematyków. Fizyk nie ma problemu z wymianą tych struktur na inne, jakie mu aktualnie pasują, mając świadomość że to jedynie opis i model rzeczywistości, a nie ona sama. Ja bym raczej przyjął analogię, ze ustawianie 1 to na przykład pchanie, a 0 to ciągnięcie. A superpozycję osiągamy wtedy gdy trudno się nam zdecydować
  15. Problem polega na tym, że nie rozumie kolega co to naprawdę znaczy. Nie chodzi o to, że prawdopodobieństwa zjawisk puszczonych w różnych kierunkach są tak samo prawdopodobne, a jedynie możliwe. Dlatego sytuacja w której jajecznica zamienia się w surowe jajko, choć nie jest fundamentalnie wykluczona jest w praktyce niemożliwa. Już prosta spontaniczna emisja i absorpcja powinny koledze dać do myślenia: współczynniki są różne pomimo symetrii CPT tych sytuacji. Prosta atomowa operacja i jej odbicie CPT pokazują skąd biorą się probabilistyczne asymetrie przy odwróceniu kierunku czasu. Natomiast z mocno przypadkowej równości B_12 i B_21 zrobił sobie kolega furtkę do łamania termodynamiki Co wynika z niezrozumienia zagadnienia. Zresztą mam wrażenie że ten wynik nie jest ścisły, a jedynie wynika z przybliżenia w którym ignorujemy wszystkie inne sytuacje N > 1, przybliżając je przez n x N=1. Pełna symetryczna analiza sytuacji wymagać może szeregu współczynników, i ich odwrócone w czasie wersje wcale nie będą dawać takich samych wartości. B_12 = B_21 to może być wyłącznie statystyczne przybliżenie. Nie są to rozważania nie związane z kontekstem = superkomputer kwantowy który działa z prawdopodobieństwem 0 tak naprawdę nie działa
  16. Nie jest. Odwrócone zjawisko jest tak samo możliwe fizycznie. Symetrię zjawiska najlepiej sobie wytłumaczyć w ten sposób, że obsadzenie stanów bozonowych nie jest obserwablą. To oznacza, że tak naprawdę mamy jedną sytuację fizyczną "leci N+1 fotonów, następuje absorpcja, leci N fotonów" która jest dokładnie symetryczna dla sytuacji "leci N fotonów, emisja wymuszona, leci N+1 fotonów". Przy czym N jest nieznane poza prostym przypadkiem granicznym N=0, który wynika z założenia. Upieranie się że symetria CPT zachodzi dla N=1, a dla N=0 nie, jest naiwne. Nie wspominając o zignorowaniu sytuacji z N > 1.
  17. Z przeszłości w przyszłość. Nobla za to nie dostanę Absolutnie nie. Fizyka zarówno jako nauka jak i subiektywne doznania związanych stanów materii wymaga upływu czasu. Fizyka to zasadniczo framework predykcyjny który pozwala przewidywać przyszłość na podstawie przeszłości. Setu->Eksperyment->Wyniki. Strzałka czasu jest wbudowana w logiczną strukturę fizyki, co wynika z faktu że fizyka jest uprawiana przez obiekty które mają wewnętrzną termodynamiczną strzałkę czasu, badamy świat który również podlega termodynamicznej strzałce czasu. Wszystkie te 3 strzałki muszą być sobie równe. Natomiast pewne struktury które fizyka wykorzystuje do modelowania rzeczywistości są symetryczne, asymetria jest odzyskiwana właśnie przez postać szczególnego rozwiązania. Ależ nie, fizycznie możemy ustalać jedynie warunki początkowe, a formalnie to je wręcz po prostu poznawać. Ustalanie to artefakt konstrukcji naszych mózgów który tworzy złudzenie celowości, tzn. mamy pętle zwrotne które zapewniają powstawanie pewnych istotnych dla nas korelacji poprzez akcje. Sprowadza się to do tego, że możemy rzucać kostką ileś razy i zastopować gdy na przykład wypadnie 6. Wtedy "ustaliliśmy stan początkowy". Przejście klasyczne zapewnia, że nawet proste układy fizyczne uzyskują rezultaty w sposób praktycznie pewny, powtórki są niejako "wbudowane" w makroskopowe struktury fizyczne. Ustalać przyszłość to można sobie jedynie w ramach szukania rozwiązań matematycznych.
  18. Przypomina mi się skecz KMN z kolegą Dzwońcem 1) Kto tak myśli? 2) Co to zmienia? Kierunek przyczynowości jest taki sam. Niezależnie czy się pcha czy ciągnie samochód, robi się to najpierw a dopiero potem on rusza. Do tego wystarczyłby skalar. Wciąż niczego to nie zmienia, i przypomina próby zbudowania wehikułu czasu przy pomocy zegarka z przestawianymi na siłę wskazówkami. Na argumenty że to nie zadziała słyszymy teksty w stylu: "Tytanowe wskazówki i przekładnie mają wystarczającą wytrzymałość, aby nacisk tony mógł nas cofać w tempie 20 minut na sekundę, i da się na to wyprowadzić wzory. Wystarczy tylko zamontować silnik z odpowiednio wytrzymałą przekładnią".
  19. Mam wrażenie że problem można nawet rozwiązać za pomocą "języka polskiego" jako dyscypliny naukowej. "Dla aktywnego wpłynięcia na stan końcowy (obliczeń)" - bardzo gładko unika kolega sformułowania kiedy. Otóż na stan końcowy obliczeń wpływają wyłącznie obliczenia, z definicji. Natomiast gdy już ich dokonamy, to wynik tych obliczeń można albo zbadać, albo uszkodzić. Innych możliwości nie ma. Przebieg obliczeń kwantowych to nie jest coś, czym można dodatkowo manipulować z pomocą dodatkowego "wymiaru prostopadłego". Nie wnikam - po prostu się nie da. Bo state preparation jest na początku obliczeń, a wynik na końcu. To taki detal który kolega systematycznie ignoruje. Mechanika kwantowa na pewno nie jest retrokauzatywna.
  20. No cóż, z punktu widzenia "Klubu Bonobo" polegającego na tym, że wzajemnie smyra się po genitaliach nawiązywanie kontaktu z rzeczywistością może być bolesne. Pojawiły się dwa nowe zdjęcia na kolażu. Na pierwszym z nich rekwizyt z jakiegoś filmu s-f. 1) No cóż, pole magnetyczne B nie jest dyskretne, podczas gdy w już tak - analogia hydrodynamiczna chyba się rozbija gdy przechodzimy do układów kwantowych. Ogólnie używanie analogii pomiędzy teoriami klasycznymi do poszukiwania komputerów kwantowych jest podejrzane. 2) Pompa jest miernikiem. Ona przede wszystkim mierzy stan bitu wyjściowego, a nie "ustala więzy". Rozwali koherencję. 3) Jest prosta zasada odnośnie komputerów kwantowych: ich działanie nie wymaga dostarczenia energii, a dopiero odczytanie wyników. Jeśli częścią aktywną "układu obliczeniowego" jest układ, który pobiera energię podczas swojego działania, to nie ma mowy o obliczeniach kwantowych. W prawidłowym (fizycznym) komputerze kwantowym energię ma prawo też pobierać ustalenie początkowych stanów kwantowych ("reset"), ale w trakcie obliczeń chodzi jedynie chłodzenie. 4) Odnośnie następnych slajdów - zasadniczo próbuje kolega wmawiać że nowe badania mogą odkryć nieznane aspekty mechaniki kwantowej nie wynikające z dotychczasowego formalizmu i już przeprowadzonych eksperymentów... Jeśli zaśmieca się umysł dziwnymi detalami, to mogą umknąć kwestie fundamentalne. Np. takie, że nie da się zjeść ciastka i wciąż go mieć (to o koherencji).
  21. Zupełnie pomija się intensywność przyjętego promieniowania. Jest raczej oczywiste, że rozłożenie dawki w czasie umożliwia naprawianie uszkodzeń zanim się skumulują. Zatem zdjęcie rtg trzeba oceniać inaczej niż tą samą dawkę przyjętą choćby w ciągu jednego dnia.
  22. Lepszym określeniem jest chyba sekta O ile bardzo lubię historyczne rozważania alternatywne, to nie sądziłem że i fizyka ma swoje dokonania na tym polu. Przy czym jak przejrzałem, to pewne rzeczy mają tam sens jako metody obliczeniowe, ale twierdzenie że tworzy się nową fizykę jest mocno na wyrost.
  23. Zdajesz sobie sprawę że zaawansowane akumulatory litowe mają ceny rzędu $150/kWh? Zasadniczo cały akumulator ma postać wielotonowego zbiornika z 3 roztopionymi warstwami: katoda,anoda i "elektrolit". Elektroniki to jest w tym tyle, ile kot napłakał. Dlatego ceny to się zaczną od tysięcy dolarów za sztukę - duży rozmiar zmniejsza straty związane z chłodzeniem, chociaż przy intensywnej pracy i sprawności 80% grzanie mamy "za darmo" z powodu nieuniknionych strat. Więc raczej należałoby powiedzieć - gruba izolacja powoduje, że małe akumulatory tego typu są całkowicie niepraktyczne. Przy takich kosztach wciąż można sobie wyobrazić modele sprzedawane do domów, zwłaszcza mających własne instalacje fotowoltaiczne. Ten sprzęt i tak jest potrzebny jak chce się sprzedawać prąd.
  24. Jak już biorą się na serio za budowę silnika jądrowego mającego działać w przestrzeni kosmicznej, to całkiem sensowne byłoby zbudowanie wersji elektrotermicznej która ma wbudowany generator prądu. Potem ten prąd można użyć do dodatkowego podgrzewania gazów wylotowych z wykorzystaniem dyszy magnetycznej. W ten sposób sprawność silnika (ISP) mogłaby wzrosnąć jeszcze jakieś dwa razy. Ciąg silnika mógłby być całkiem mały (gdyż ma operować poza studnią grawitacyjną), co byłoby skompensowane czasem pracy (godziny zamiast minut). Kolejnym krokiem jest dobudowanie radiatora który umożliwiłby pracę silnika jako reaktora w trybie zamkniętym i wykorzystanie silników jonowych. Zagrywka propagandowa. To nie jest żadna zaleta tylko utrudnienie dla konstrukcji reaktora. Nie tylko nie ma różnicy w radioaktywności dla niedziałających reaktorów (całkowita ilość U-235 jest podobna), ale jeszcze nie ma ona znaczenia przy działających reaktorach.
  25. Ja tam w sumie nie mogę się doczekać Jestem bardzo ciekawy jak odbierze to publiczność i jakie będzie zadawać pytania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...