Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1626
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    57

Zawartość dodana przez peceed

  1. Gdybym kolegi nie znał, to bym myślał że manipuluje, na szczęście wiem że to zwykły problem z nieczytaniem cytowanych artykułów Figure 2: Number of tornado reports between 1900 and 2016 in the European Severe Weather Database (www.eswd.eu). The increase of reports in recent years is due to increasing levels of interest in severe weather and more initiatives to collect better data. Wbrew temu co usiłują wmówić klimatyczni terroryści logarytmiczna zależność wzrostu temperatury od ilości CO2 w atmosferze gwarantuje, że większość efektów musi przypadać na przeszłość. Tak że na ten skok trzeba patrzeć podobnie jak na nagły wzrost ilości nowotworów po wybuchu w Czarnobylu - pojawiły się duże pieniądze na zbieranie danych rezultatów którego nikt nie przekalibrował (bo i po co, to nie o prawdę naukową chodzi).
  2. Ale dalej będzie grzać. Fotowoltaika jest dosyć ciemna. Ubogie kraje Afrykańskie będą miały nadmiar mocy z instalacji rozproszonych, a i tak nikt im nie sprzeda węgla. A kto buduje transkontynentalne kable światłowodowe i rurociągi? Wciąż nie dociera: gdy technologia stanie się opłacalna te problemy rozwiązują się same, magia wolnego rynku. Głównie z powodu ilości zużywanej energii elektrycznej. Gdy jest ona za darmo (z pików) to cena produkcji spada.
  3. Oczywiście przez epokę przedprzemysłową mają na myśli Małą Epokę Lodowcową. Światowy rekord siły tornada ustanowiono w Polsce w 1931 roku albo okolicach. Chyba że w USA były silniejsze, a brakowało jedynie załadowanych rudą wagonów kolejowych które można by wywrócić Na początek odwróciłbym bieg syberyjskich rzek. Powinno się ochłodzić przez większe parowanie i produkcję chmur, a przy okazji wróci Morze Aralskie. Wyłączyłbym Prąd Zachodniogrenlandzki. Podwyższyłbym Grenlandię o kilkaset metrów. Świetne miejsce na składowanie wody i zmniejszyłoby to naturalną tendencję do topnienia. Można wykorzystać proste narzędzia do siania deszczu i śniegu. Jak za ciepłe chmury, to wystarczy spuścić je w morze przed osiągnięciem lądu. Interesuje nas zwiększenie ilości śniegu i ilości chmur w lecie. Największym błędem jest przyjęcie, że trzeba chłodzić całą planetę, a wystarczy kilka kluczowych obszarów. Jedyne co nas naprawdę interesuje to utrzymanie poziomu oceanów, reszta jest nieistotna. Jak dobrze pójdzie, to za kilkanaście lat wystartują pierwsze elektrownie termojądrowe.
  4. Nie ma problemu odpadów jądrowych, należy je przetwarzać na paliwo. To właśnie rozwiązuje postęp technologiczny i efekt skali. Przy skalach o których mówimy, to pojawią się one na pustyniach. +Wszystkie dachy i południowe fasady domów (przypuszczam że pojawią się rozwiązania z jasnymi żaluzjami zmniejszającymi pochłanianie gdy nie potrzeba energii). To rozwiązuje grid ogólnoświatowy, skala instalacji i nadmiarowość. Wtedy można produkować paliwa syntetyczne.
  5. 2050 jest za 30 lat. Ten prosty fakt naukowy pozwala na większy optymizm. Przy czym ekonomii się nie pokona: gdy tylko energetyka słoneczna stanie się tańsza od węglowej, to w ciągu kilkunastu lat ją zastąpi. Nikt nie lubi dokładać do interesu, elektrownie na paliwa kopalne przejmą rolę awaryjnych. Identycznie z produkcją biopaliw. Ale przy zachowaniu obecnej produkcji asymptotycznym limitem jest około 520 ppm. Tymczasem rosnący udział energetyki bezwęglowejniekopalnej spowoduje, że w pewnym momencie przyrost stężeń CO2 w atmosferze zahamuje do zera. Taka ekokorpomowa. Homo sapiens przeżył wiele zlodowaceń i obecny rozkwit nieprzypadkowo całkowicie przypada na okres ocieplenia. To nie ocieplenie jest groźne dla życia na Ziemi, a ochłodzenie. To zamiana w lodową bryłkę ma silne dodatnie sprzężenie zwrotne i w ostatnim milionie lat balansujemy na krawędzi. Cieplejsza Ziemia to stan normalny dla życia i bezpieczny. W przyszłości będziemy w stanie kontrolować pogodę, co oznacza że będziemy w stanie utrzymać ocieplenie bez ryzyka dla roztopienia lodowców polarnych.
  6. Bo nie ma go na horyzoncie, to proste zagadnienia dyfuzji gazów. Ten problem jest wymyślony. Naturalne wahania w oceanie są rząd wielkości większe niż przyrosty. Nie trzeba, wszystkie modele są na niej od początku.
  7. Nie napompujemy, jest to niemożliwe. Tempo wchłaniania CO2 jest proporcjonalne do różnicy pomiędzy stanem równowagi nasycenia (ok.280ppm) a aktualną zawartością CO2 w oceanach. Już przy około 520 ppm aktualna emisja nie byłaby w stanie zwiększać koncentracji CO2 w atmosferze, a dokładniej robiłaby to 50x wolniej. Potem wystarczy zobaczyć na tempo tanienia energii słonecznej. Do 20 lat na Saharze, półwyspie Arabskim i w Australii pojawią się elektrownie które stopniowo pokryją zapotrzebowania świata na energię. Energia będzie tańsza od tej z paliw kopalnych. Proces będzie naturalny i nie potrzeba do tego żadnych "ratujących świat" pasożytów. W okresie przejściowym powinniśmy byli korzystać z energii jądrowej, ale jej rozwój został zatrzymany przez dokładnie ten sam rodzaj zarazy. Technologia zdąży, wystarczy się przedwcześnie nie napinać. Za 50 lat paliwa będą całkowicie odnawialne.
  8. Najważniejsze w tym biznesie są wielkie liczby. Prawdopodobieństwo ma to do siebie, że łatwo się nim manipuluje, a ilorazy prawdopodobieństw to już w ogóle można zdrowo pompować.
  9. To straszne, bo skąd to biedne ciepło ma się brać? W końcu go zabraknie! No nie dogodzisz. Zwiększone gradienty - źle, zmniejszone gradienty - źle. Ciepło panie widzę, wielkie ciepło. Ocieplenie klimatu to jedyne zjawisko przyrodnicze które już nie tyle nie ma dobrych skutków, ale nawet korzystnych efektów cząstkowych. Bo z definicji nie może. Prawie byłbym uwierzył, szkoda tylko że przodkowie zostawiali oznaczone osiągnięte poziomy wody podczas historycznych powodzi. I stąd wiemy, że bywało gorzej. Obecne niemieckie powodzie to powodzie 50-lecia. Niestety skazuje nas na nie już nie fizyka, ale logika: powodzie 50-lecia muszą się statystycznie zdarzać co okres rzędu wielkości 50 lat, nawet gdy nie zwiększają swojej intensywności Ludziom się w zadach poprzewracało od dobrobytu, a millenialsi to już kupią wszystko. A świat nie jest, nie był i nie będzie tak bezpieczny jak im się wydawało że musi być.
  10. Ale moja wypowiedź ich nie dotyczyła. Uciekający ze zmarzliny metan jest rozkładany przez bakterie glebowe. To inna sytuacja niż przypadku bagien zalanych wodą w których woda blokuje dostęp do tlenu. Całkowity wypływ w najgorszym wypadku będzie będzie równoważny 4-8 letniej emisji C02 po przeliczeniu, z tym że metan ma półokres trwania 7 lat. Dlatego nagłej katastrofy metanowej nie będzie i wiadomo o tym już od dawna. Bomby atomowe, termobaryczne itd. Typowa retoryka. Tymczasem w Arktyce niczego nie ma, a ekstremalne zjawiska pogodowe to domena cieplejszych rejonów. Przede wszystkim więcej ciepła będzie wylatywać w kosmos. Te dogrzane rejony to i tak najzimniejsze miejsce na oceanie, gradienty temperatur zostaną zmniejszone a to zmniejszy potencjał do ekstremów i zmniejszy również efektywność transportu ciepła do obszarów północnych (bo to różnice temperatur nakręcają zjawiska pogodowe). Kiedy para wodna zaczyna dominować w powietrzu przestaje mieć znaczenie ile jest w nim metanu czy CO2 - z jednej strony jej efekt absolutnie dominujący, a z drugiej od razu pojawiają się chmury które zmieniają reguły gry. Powodzie nie są niczym nowym, wbrew narracji zwiększone straty wynikają za zabetonowania krajobrazu i coraz większej ilości dóbr w zagrożonych zalaniem terenach. .
  11. Ale dla równowagi zwiększy się też promieniowanie termiczne wody oraz powierzchnia parowania. W wielkiej skali różnica pomiędzy obszarem polarnym a równikiem to mniej niż 30K, emisja promieniowania termicznego jest mniejsza tylko o 30%. Większa temperatura morza spowoduje opóźnienie formowania się lodu przy braku nasłonecznienia co pozwoli całkowicie pozbyć się nadwyżki ciepła z oceanu. Wbrew alarmistycznym sugestiom układ szybko znajdzie nowy stan równowagi, utrata lodu w lecie to nie jest wstęp do niekontrolowanego grzania. Sytuacja ma zaburzoną symetrię z powodu utrzymywania się temperatury oceanu na poziomie 0 dzięki izolacji z lodu, to ogromny ukryty potencjał do oddawania ciepła. Układ oddaje wszystko powyżej zera aż do progu obcięcia, ogrzewanie w ciągu lata opóźnia odcięcie zimą. Tzw. bullshit, już o tym pisałem. Hydraty które mogłyby się zacząć rozpadać rozpadły się przy poziomie oceanu niższym o 130m. Jestem absolutnie za geoinżynierią. Zwiększenie poziomu CO2 to była przypadkowa geoinżynieria, jest idiotyzmem że chcemy z uporem maniaka stosować tę samą technikę zamiast wypróbować efektywniejsze rozwiązania. Według mnie obiecująca będzie budowa setek tysięcy kominów podobnych do wież słonecznych, ale umieszczonych na oceanach. Ich działanie zwiększy parowanie oceaniczne jednocześnie produkując wielkie ilości chmur w sposób ciągły.
  12. W tym zdaniu już kryje się intelektualna manipulacja, bo po co przywoływać wymieranie permskie kiedy wystarczą zlodowacenia a zwłaszcza interglacjały? Przy niewielkim ociepleniu nic złego z punktu biosfery się nie dzieje, ot linia brzegowa nieco się zmienia.
  13. Niewiele, takie insekty są okresowo wybijane przez fale mrozów. Fale mrozów mamy raz na kilka lat zagwarantowane. Polska nie ma zagwarantowanych warunków klimatycznych na wieczność, sporo się zmieniało w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat. Przyrodzie te zmiany nie zaszkodziły, na zasadzie "umarł król, niech żyje król". W większości analiz Polska jest wymieniana w czołówce beneficjentów zmian klimatycznych. Jesteśmy wystarczająco na północy, aby nie było za ciepło.
  14. To tak jak teraz globalne ocieplenie zalewa Niemcy, też mogę znaleźć doniesienia Niestety dla argumentacji z seniorem, chłody zabijają znacznie więcej ludzi, również Polsce. Nawet ignorując CO, który jest groźniejszy od CO2. Teraz mieliśmy kilka dni upałów, które były daleko od nieznośnego poziomu. Wzrost CO2 może odpowiadać za przyrost temperatury do 0.75K, reszta to relaksacja po małej epoce lodowcowej + błądzenie przypadkowe. Gdyby temperatura nagle wzrosła na całym świecie o taką wartość, to ludzie nawet nie byliby w stanie tego poczuć. Do końca wieku nie zwiększy się bardziej niż 0.5 stopnia z powodu wzrostu CO2 nawet gdybyśmy nic nie robili niczego w sprawie klimatu (ze wzrostem stężenia CO2 rośnie też tempo pochłaniania przez oceany), to ponad rząd wielkości mniej niż wynoszą dobowe wahania temperatury na świecie i mniej niż wynoszą wahania temperatury z dnia na dzień. Ceny baterii fotowoltaicznych maleją wykładniczo i za 20 lat do 30 lat opłacalne będzie całkowite przejście na energię odnawialną bez żadnych wielkich planów i zachęt, zapewnią to wyłącznie mechanizmy rynkowe (chciwość jest dobra) i rozwój technologii.
  15. Na to bym nie liczył. Rzeczywiście wodorowęglany czyli sole słabego kwasu hydrolizują i mają dość wysokie pH w roztworach wodnych, ale efekt ten ustępuje natychmiast po uwolnieniu dwutlenku węgla. Nie ma żadnego problemu zakwaszenia oceanów. Waahania są znacznie większe niż przyrost. A to ktoś umiera z powodu CO2? Wystarczy poczekać, oceany wchłaniają 2ppm na rok. W ocenach jest 50x więcej CO2 niż atmosferze. Może nie potrafią, a może pienionszki dostaje się za coś innego. "Klimatoekologia" to przemysł strachu. W końcu się uda. Czekamy na inżynierię genetyczną, celem są "pływające liście" bezpośrednio produkujące albo paliwa syntetyczne albo oleje podwójnego zastosowania (konsumpcja/paliwa). A system idealny to biologiczna mata z "krwioobiegiem" produkująca w sposób ciągły.
  16. Nikt nie wątpi, że straceńcy dolecą do Marsa, jak już wystartują z Ziemi. Prawdziwa zabawa to 2 starty i 2 lądowania. I bardzo dobrze, bo to było marnowanie potencjału ludzkiego. Nexpaq był źle pomyślany - modułowość kosztuje objętość, a tej nie ma w przypadku smartfonów. W kosmosie objętość jest praktycznie za darmo. W przypadku smartfonów potrzeba obowiązku stosowania wymiennej baterii od zewnętrznego producenta albo cena urządzenia jest obłożona podatkiem. BTW Jakieś 25 lat temu czytałem opowiadanie S-F w którym występował smartfon wielkości żyletki. Uznałem, że jest on możliwy do zbudowania przy pomocy znanych nam technologii, ostatecznie elementy elektroniczne mają grubość mikrometrów, diody świecące również da się z zasady zminiaturyzować. Jedyne co psuło "immersję naukową" to absolutny brak możliwości zapewnienia zasilania, nie ma takich baterii i nie będzie. Można się ratować jedynie transmisją bezprzewodową Moja predykcja odnośnie smartfonów przewidywała "elektroniczną żyletkę" naklejoną na baterii. O kamerach i głośnikach jakoś nie pomyślałem, zresztą o możliwości rozmowy też Zbiornik z wodą wystarczy. Ciekły wodór jest równie dobry. Potrzeba aby takie programy dostarczały produktów półseryjnych. Przecież większość kosztów to R&D. Dołożenie drugiego egzemplaża teleskopu nie powinno kosztować więcej jak kolejny miliard. Przy 3-4 wyniesionych teleskopach raz że spada ryzyko porażki, a dwa - można sobie pozwolić na brak możliwości serwisowania, albo wysokie ryzyko przy serwisowaniu. Mało tego, przy 4 teleskopach można pozbyć się paranoi która każe podnosić niezawodność misji ponad 95%, co dodatkowo obniży koszty i pozwoli na zbudowanie kolejnych. Niezawodność powinno się zacząć budować przez nadmiarowość, rónież w przypadku drogich projektów. W czasach kiedy wyniesienie czegokolwiek było zabójczo drogie podejście śrubowania jednostkowych parametrów i niezawodności może miało jakiś sens, ale teraz, dzięki SpaceX, koszty transportu spadły kilkukrotnie. Wynosząc teleskopy w ostępie kilku miesięcy można by się uczyć na błędach. Chyba o tym już kiedyś pisałem, samoloty kosmiczne to przykład czegoś co nazwałem "cult cargo engineering" w nawiązaniu do "cult cargo science". Skoro loty kosmiczne są ryzkowne i drogie, a samoloty bezpieczne i tanie, to wystarczy zrobić pojazd kosmiczny jak najbardziej przypominający samolot i problemy będą rozwiązane W rzeczywistości konieczność lądowania jak samolot zwiększa rozmiar statku o co najmniej 40%, uniemożliwia zastosowanie rakietowego systemu ratunkowego ratującego załogę przy starcie, ogromnie ogranicza możliwe miejsca lądowania i warunki pogodowe, co zwiększa ryzyko niepowodzenia, oraz nie ma żadnego wpływu O tym, że będzie drożej wiedziano od początku - na przełomie lat 60 i 70 powstałą obniżajaca koszty koncepcja big dumb booster, prostych technologicznie i tanich rakiet nie przejmujących się zbytnio swoim rozmiarem, które od razu oferowały zmniejszenie kosztów jednostkowych lotów orbitalnych 10 razy. Wahadłowce to była finansowa "ucieczka do przodu" która miała zapewniać podobne koszty jednostkowe ale przy zagwarantowaniu zwiększenia łącznych środków wydawanych na ten biznes. Co do Skylona to jego słabością jest konieczność stosowania ciekłego wodoru jako paliwa. Na razie jest masa czasu do ugrania dla zwykłych samolotów ponaddźwiękowych. Ekologia raczej wymusi ograniczenie ilości energii przeznaczonej na lot, natomiast osoby wybitnie bogate oszczędzą więcej czasu za pomocą szybkich pionowzlotów odrzutowo - elektrycznych i potem może naddźwiękowych. Lądujący przed domem Learjet bije Skylona na głowę pod względem oszczędzonego czasu. Internet bezprzewodowy i systemy audiowizualne pozwoliły na produktywne spędzanie czasu podczas lotu.
  17. Bo Perserverence czy Curiosity muszą się udać, a wysłanie systemu powrotnego obciąża budżet kolejnej, opcjonalnej misji Nie da się też ukryć, że cena tych sond zawiera również koszt amerykańskiego stylu życia ludzi którzy nad nimi pracowali. Gdyby wszystko oprzeć na wolontariacie fanatyków, to być może dałoby się ten koszt mocno przypiłować. Na razie jednak nie jesteśmy nawet w stanie wylądować na powierzchni Marsa załogowym lądownikiem o masie takiej, aby móc wystartować z powrotem. Chyba że byłby to jednoosobowy kosmiczny skuter.
  18. Jaka niespodzianka? Energię trzeba dostarczyć! A co do pozyskiwania energii z próżni - nikt nie powiedział że nasz "zero point" to globalny "zero point". Pierwsza osoba osoba która wyciągnie energię z próżni będzie pierwszą ofiarą jej rozpadu, strefa będzie się rozprzestrzeniać z prędkością światła. Nie zdziwiłbym się gdyby te wszystkie ufole nad nami były tu wyłącznie z tego powodu: Na pewno mają włączone alarmy na każde pojawienie się w sieci hasła "zero point energy" i "free energy"
  19. Wygląda na to że zabawa w głuchy telefon była (by) najważniejszą lekcją życia jaką można dostać w nauczaniu początkowym, wielka szkoda że nikt nie poinformował nas czemu ona służy. Brawo, ale to wiadomo od dawna. Każde wytworzenie fotonów można rozumieć jak pozyskanie ich z próżni. O strukturyzowanej wodzie czytałem, ci sami klienci chętnie kupią lampy ze ustrukturyzowanym światłem. Kiepsko kombinują. Powinni podłączyć te "wydajne silniki fotonowe" bezpośrednio do baterii fotowoltaicznych! I jeszcze ekodotację dostaną, bo trudno o bardziej "odnawialne" źródło energii. Kwantowa! Bycie fizykiem kwantowym pozwala na nieznajomość fizyki "klasycznej". Spokojnie, pomyśleli o wszystkim. Demon jest dwuwymiarowy, tak cienki że reszta świata może zignorować jego wzrost entropi. Aby go zmotywować do pracy pomimo takiego sprasowania podają mu metę prosto od Heisenberga, stąd nazwa "kwantowa metapowierzchnia".
  20. Nie. Już pierwsze dane ze statków wycieczkowych i Włoch pozwoliły na ustalenie śmiertelności dla populacji na poziomie mniejszym niż 1% z bardzo silnym jej przesunięciem w kierunku osób starszych i ogólnie stojących nad grobem. W dawnych czasach w ogóle by się nie przejęto taką chorobą.
  21. To zależy od tempa ewolucji wirusa. Przede wszystkim trzeba już skończyć z szopkami typu obostrzenia. Śmiertelność po szczepionce spadła do poziomu tła, nie jest to zagrożenie które usprawiedliwia nadzwyczajne działania, i w sumie nigdy nie było.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...