Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. peceed

    Polska nauka?

    Dokładnie monochromatyczna fala wymaga nieskończonego czasu generacji, aby uzyskać doskonałą nieoznaczoność czasu emisji. Pierwszym dobrym rozwiązaniem jest losowy wybór przedstawicieli po spełnieniu określonych kandydatów. W trybie ciągłym, na losową kadencję. Innym rozwiązaniem jako wyborów jest wprowadzenie głosów ujemnych. Tzn. Można by iść na wybory i dać komuś minusa, który całkowicie eliminuje czyjegoś plusa choć są lepsze funkcje. W ten sposób rozbije się wielkie partie bo nie będą chciały być dużymi celami. Partie będą musiały reprezentować określone interesy grup społecznych i jak najmniej być przeciw. Nawet ludzie którzy nominalnie mają wysoki iloraz inteligencji i wykształcenie potrafią wierzyć w smoleńską bombę helową. Bo z faktu że ktoś umie myśleć jeszcze nie znaczy, że lubi i to robi! Z umysłami ludzi niestety jest jak z ChatGDP: Garbage In, Garbage Out. Przy kształceniu ludzi bardzo dużą wagę przykłada się do ilości wiedzy, a bardzo małą do jej jakości. Ale to prawda, życie tych ludzi nie zmieni się od tego jak zagłosują indywidualnie. Ja głosując czuję że mam praktycznie zerowy wpływ na politykę! A najzabawniejsze jest to, że brak głosowania też jest głosowaniem, najbardziej zrównoważonym z możliwych Te 60% niegłosujących to mokry sen wszystkich polityków, tylko biedactwa sobie nie zdają sprawy że ci niegłosujący niczego nie zmieniają. Chiny już nie radzą sobie świetnie, obywatele chińscy jeśli mogą to uciekają za granicę. Wzrost dobrobytu Chin przypadał na okres demokratyzacji, tylko trzeba mieć świadomość że KPCH to tak naprawdę klasa polityczna a partiami są stronnictwa wewnątrz niej. Chiny były w pewien pokręcony sposób demokratyczne, ale Xi wprowadza teraz własną wersję putinizmu. Podchodzi kolega od złej strony. Należy wprowadzić realne siły nacisku na jakąkolwiek władzę. Boję się że to autoironiczne podsumowanie tematu problemów polskiej nauki. Jak jeszcze uda się koledze to gdzieś opublikować i zgarnąć punkty to padnę, ale nie mogę się doczekać bo może pojawi się jakaś recenzja w postaci walca drogowego (ech, trału przeciwminowego). I to jest dyscyplina na prace z której czekamy Najlepiej zajmować się rzeczami w których jesteśmy dobrzy! Dowiedziałem się o tej pani dopiero teraz kiedy się okazało, że nie jest sławna, więc jej sława raczej rośnie.
  2. peceed

    Polska nauka?

    Tak jest na całym świecie. Bycie doktorem fizyki to jeden z niewielu prawdziwych certyfikatów jakości jakie nam jeszcze zostały. Z punktu widzania kraju czysty zysk. Jeśli pracują w Polsce - płacą podatki, jeśli zagranicą to rośnie nasz soft power. "Znajomy opowiadał mi o nieuczciwości w nauce. Napisał artykuł naukowy Ygrekowi, a dopisało się jeszcze 5 innych osób." Czy to już anegdota czy jeszcze dowcip? W oczywisty sposób nic to nie da. Raczej trzeba stworzyć instytucję lobbystyczną której członkowie byliby jednocześnie członkami "obu" partii politycznych. Musimy walczyć z modelem w którym podziały polityczne za absolutne i dotyczą wszystkich dziedzin życia, i wszystko jest podporządkowane walce politycznej.
  3. Po pierwsze z powodu symetrii ryzyko jest takie samo i kompensuje ono całkowicie wygraną. Ten kupon nigdy nie jest darmowy. Niestety na przykładzie własnej rodziny mogę stwierdzić, że nie tylko wyłącza mózg ale też skłania ludzi do modlitw zamiast rozwiązywania problemów. Zabijał wszystkich - bóg pozna swoich Różnica jest bez znaczenia. Takie rozróżnienie jest istotne wyłącznie dla obiektów fizycznych - weryfikowalnych. Obie grupy mają prawidłowy model rzeczywistości. Jest też inna kwestia - z czasem wiemy o świecie tak wiele, że doskonale wiemy dlaczego nie ma w nim miejsca na byty religijne. Religianci nie do końca ogarniają, że jedynym "dowodem"/powodem ich wiary jest istnienie ich religii, więc jeśli już zrozumiemy mechanizmy spontanicznego powstawania religii mamy doskonały powód aby odrzucać z automatu wszystkie wytwory tychże religii. To jak z patologicznym kłamcą - niewiara w to co mówi zamienia się w wiarę że mówi nieprawdę. Mam dla kolegi dwie wiadomości, dobrą i złą. Zacznę od złej: nie działa. Żaden układ fizyczny nie będzie realizował takich obliczeń. Dobra jest taka, że jest kolega matematykiem z krwii i kości - potrafi badać konsekwencje logiczne błędnych założeń do porzygu. Z punktu widzenia fizyki to tragedia - mamy zatrzęsienie takich prac których autorzy całkowicie nie przejmują się że ich modele są absolutnie niefizyczne. Czyli na przykład rozwijają modele klasyczne, co od których udowodniono że nie mogą być granicą żadnej kwantowej teorii pola, tyle że robią to na serio w poszukiwaniu teorii która opisuje rzeczywistość... Mi naprawdę szkoda żę marnuje sobie kolega swój niewątpliwy intelekt - życie jest na to za krótkie. Ten pan kończy się tam gdzie zaczyna rozumienie mechaniki kwantowej. Niestety miałem pecha czytać jego prace naukowe które w swoim czasie narobiły mi bałaganu w głowie, śmieciowa wartość. Ja to wiem, kolega to wie, ale Cesarska Armia Japońska niestety tego nie wiedziała Istnienie obserwatorów i uprawianie fizyki wymagają istnienia DZT. Po osiągnięciu śmierci cieplnej fizyka ZANIKA - nie istnieją związane stany materii które mogłyby przeprowadzać eksperymenty. bzdura Absolutny brak związku. Musi kolega przetwarzać to na jakimś płytkim poziomie leksykalnych skojarzeń.
  4. Jestem tego samego zdania. Jest bardzo łatwo bawić się ideami na poziomie leksykalnym, ale trzeba jeszcze odpalić w mózgu model tego co zostało powiedziane i wtedy widać że większość tych pomysłów nie ma sensu. Sztuką jest rozwiązywać rzeczywiste problemy efektywnie i z użyciem dostępnych środków.
  5. Co na to Wielkie Prucie?
  6. Napisałem niewielkie tłumaczenie z klimatohisterycznego na polski, ale po zajrzeniu w do pracy w sumie trzeba by też przeredagować błędy rzeczowe na co już nie miałem ochoty, więc poszło do kosza. Podstawowy wniosek jaki wynika z tej pracy jest taki (to kolejne niezależne potwierdzenie), że wszystkie te modele klimatyczne są jednym wielkim gównem skoro podstawowe interakcje wprowadzają ręcznie (metawniosek). Jest to pochodna ręcznego dopasowywania modeli do danych. Miliardowy biznes o znikomej wartości naukowej ma się dobrze. Te imbecylki jeszcze nie wpadły na to, że powinny budować dokładny fizyczny model atmosfery który byłby w stanie idealnie ją symulować w małych skalach przy ekstremalnie wysokiej dokładności danych wejściowych. Tylko w ten sposób można myśleć o symulowaniu klimatu w realistyczny sposób. 90 % środków na badania powinno iść na dział "fizyka atmosfery", a idzie na klimatologię która powinna być pomniejszym zastosowaniem o budżecie nie większym niż prognozowanie pogody. A w ten sposób co chwile mamy "przełomowe osiągnięcia" polegające na tym że znajduje się szkolne błędy w "state of the art".
  7. Oni jeszcze się nie zorientowali, że to ślepa uliczka. Mózg to bardzo skomplikowane urządzenie o ogromnej złożoności, próby zrozumienia go w kategoriach substancji chemicznych praktycznie niczego nie dają. A sytuacja w której ktoś jest de facto całkowicie innym mózgiem stworzonym poprzez potężnie zmodyfikowany program swojego rozwoju daje znikome nadzieje że będzie można cokolwiek z tego zastosować w innych mózgach. Zwłaszcza że mowa o zmianie aktywacji 1145 genów, to szukanie igły w stogu siana. Marzenia o lekach dla chorych wynikają z marzeń tych uczonych o sukcesie i bogactwie. Prowadzi do nich stworzenie nowych substancji które można sprzedawać ludziom za duże pieniądze, to jedyna wizja skalowalnego sukcesu jaką posiadają.
  8. Mimo to spróbuję jeszcze raz, tym razem w taki sposób aby kolega to zrozumiał. Podstawowym problemem jest bardzo mylący rysunek. Musi kolega zrobić dłuższe ramię pomiędzy celem a laserem, takie kilka godzin świetlnych. Wtedy stanie się jasne, że przy transformacji CPT zobaczymy schemat, który w grubej skali wygląda jakby mógł być laserem, czyli przy założeniu odwróceniu kierunku wzrostu entropii (wyznaczany przez detale systemu których nie ogarniamy w skali makro ) może wysłać impuls i napompować cel. Na tej podstawie wysuwa sobie kolega wniosek, że schemat z punktu widzenia naszej perspektywy stworzy doświadczenie, w którym sama obecność w przyszłości cptlasera (laser o odwróconym kierunku izolatora optycznego) będzie wymuszać deekscytację normalnie izotropowego celu w określonym kierunku. To jest absurd, bo domaga się kolega, aby przyszłość wpływała w sposób mierzalny na przeszłość, długość ramienia niczego tutaj nie zmienia tylko uwidacznia. Jak użyć tego do komunikacji nadświetlnej? Wystarczy umówić się, że cptlaser będzie umieszczany i usuwany na podstawie informacji która dociera z przeciwnej strony. Wniosek jest z tego taki, że nie należy stosować symetrii CPT do opisu zjawisk, w których systematycznie rośnie entropia.
  9. Z laboratorium w Wuhan. Prowadzili tam eksperymenty nad humanizacją tego wirusa, i to nie była żadna tajemnica. Inżynieria genetyczna + hodowle na chimerycznych tkankach.
  10. Nie, tego twierdzenie absolutnie nie mówi. Proponuję zobaczyć jakiego sformułowania ja użyłem, przy jakich zastrzeżeniach. "fizyka działa tak samo" to na tyle ogólne sformułowanie, że prowadzi kolegę na manowce. To jest znaczeniowo bełkot fizyczny. Po jednej stronie możemy zwykłe doświadczenie fizyczne ze zwykłym przebiegiem: Laser który strzela w cel, niech będzie fluorescencyjny. Po transformacji CPT mamy odwrócony układ z antymaterii, w którym: Fluorescencyjna lampa przypadkiem deekscytuje się w kierunku lasera w którym impuls zupełnie nieprawdopodobnie napotyka fluktuacje które odtwarzają funkcjonowanie lasera. Jak już pisałem wcześniej jeden wielki fuks, który w zadziwiający sposób zadziałał jak akcja laserowa odwrócona w czasie. Jest to zdarzenie niemożliwe do przeprowadzenia/zaobserwowania, bo nie odwrócimy kierunku działania entropii. No tak, ale w "eksperymencie" kolegi najwyraźniej laser ma się pojawić po CPT (proszę poprawić jeśli się mylę, tylko ze wskazaniem a nie wklejając w kółko ten sam slajd), a punktem wyjściowym ma być magiczne niewyspecyfikowane urządzenie CPT(laser) którego uzasadnieniem ma być to, że po CPT zgrubnie ma/musi zadziałać jak laser, a więc cuda z entropią mają się dziać po "naszej" stronie? Przypuszczam że wiem co się dzieje i dlaczego - bo to wyszło już w dyskusji z działem neutrinowym. Drobne przestrojenie lasera nie zmienia kierunku zmiany entropii układu - dalej rośnie JKJP. Tym razem trywialnie po prostu zwiększając temperaturę gazu, nawet jeśli nie wypromieniowuje fotonów. Przed przestrojeniem mamy chłodzenie dokładnie analogiczne do lodówki - entropia całkowita rośnie bo lodówka ma z tyłu chłodnicę (która się nagrzewa). Zwykła piekarko-zamrażarka (ekonomiczno-ekologiczne urządzenie korzystające z pompy cieplnej ) działa identycznie Niezależnie od trybu pracy nie zmienia kierunku wzrostu entropii całkowitej. Czy to miało znaczyć: "Twierdzenie CPT mówi, że jeśli przygotujemy sytuację fizyczną która będzie CPT-obrazem rzeczywistego procesu fizycznego (w sensie stanu na jego końcu), to cały proces będzie odtworzeniem odwróconym przebiegiem procesu oryginalnego"? NIE, NIE MÓWI TEGO. Łatwo powiedzieć, a co z funkcją dydaktyczną forum? Każdy choćby ćwierć kompetentny fizyk będzie wiedział że wspomniane doświadczenie nie ma sensu, i wyjaśniam koledze dlaczego. Sam fakt że muszę to robić jest zadziwiający. Forma proponowania eksperymentu na forum pewnie nie jest przypadkowa, normalnie takie rzeczy proponuje się w renomowanych czasopismach, po peer review. Tutaj ma ma kolega takie peer review gratis (ze swojej strony, bo od "mojej" zawsze jest za darmo - smutna rzeczywistość funkcjonowania rynku czasopism naukowych). Szansa że przejdzie gdziekolwiek przez sito jest bliska zeru. Niestety na to wygląda, ale bynajmniej nie z mojej winy. Wskazuje błędy w rozumowaniu, ale to zabawa w gadał dziad (latka lecą :/) do obrazu - całkowity brat precyzyjnego odnoszenia się do tez. Sytuacja w której to inni mają ponosić wysiłek intelektualny w dyskusji domyślając się o co może chodzić koledze w sytuacji kiedy nie widać tego wysiłku z drugiej strony jest bardzo niezdrowa dla dyskusji... Absolutnie się nie zgadzam. Dla zrozumienia trzeba patrzeć na zjawiska zawsze z perspektywy oryginalnej w kierunku wzrostu entropii. Druga strona daje w odpowiednio dużej skali nonsens.
  11. Nie ma takiej operacji fizycznej. CPT jest symetrią teorii, a nie zjawiskiem fizycznym które nagle nam coś odbija w czasie. CPT mówi, że jeśli sytuacja jest fizycznie możliwa, to po zastosowaniu symetrii CPT powstała sytuacja jest również możliwa(co do zasady), ale nie że tak samo prawdopodobna! Czyli jeśli miałem sytuację w której wsadzam gorącą wodę z pływającym roztopionym lodem do pudełka i wyciągam szklankę zimnej wody (zalecam 2 razy dziennie rano i wieczorem ), to oznacza że zjawisko odwrotne jest całkowicie możliwe, tylko że skrajnie nieprawdopodobne. Symetria CPT nie gwarantuje nam zachowania prawdopodobieństw. Więc jeśli kolega chce doświadczalnie próbować wykrywać zmiany prawdopodobieństw "na skutek CPT", to znaczy że nie zrozumiał o co chodzi... Mam przerażające wrażenie że kolega po prostu sobie siedzi w tym Krakowie przed monitorem i zadowolony trolluje ludzi, a ja się wkręcam jak małe dziecko :/ W chłodzeniu laserowym chłodzona próbka nie jest układem izolowanym. Entropia całości rośnie - koherentne spójne oświetlenie laserem jest zamieniane na dookólną przypadkową radiację o bardziej rozszerzonym spektrum energii. Do tego nie jest to żaden analog ani odwrócenie akcji laserowej, jedynie wykorzystanie emisji i pochłaniania fotonów przez materię. Tylko pod tym względem jest podobnie. Proponuję aby kolega precyzyjnie opisał setup eksperymentalny bez skrótowców typu "CPT analog" które mają prawie zerową treść informacyjną, bo analogie można zidentyfikować dopiero po zrozumieniu 2 sytuacji. Wtedy albo kolega sam zrozumie gdzie jest problem albo ja. Na razie dostrzegam problem w "tylko dochodziłby jakiś drobny ułamek dodatkowe kierunkowej deekscytacji". Dokładnie opisałem dlaczego fakt umieszczenia lasera nie może wywołać kierunkowej deekscytacji w jego kierunku: Łamie to drugą zasadę termodynamiki i relacje przyczynowo-skutkowe. Dalej potwierdza to moje zdanie o koledze: zachowuje się On jak matematyk, który wymyśla sobie nieskrępowany nowe teorie, poprzez ignorowanie części odkrytych zasad, po czym wierzy że to już wystarczy aby jakieś doświadczenie dało (mogło dać) rezultat z nimi zgodny. Co jest niemożliwe, bo zasady fizyczne nie są łamane przez żaden eksperyment, a rzeczywistość nie może zignorować zasad fizyki. Ja naprawdę jestem niezwykle łaskawy i nawet nie żądam od kolegi zbudowania urządzeń eksperymentalnych z antymaterii, bo w niczym to eksperymentowi oczywiście nie pomoże. Ale fakt że kolega zapomniał sobie o C w CPT albo nie zrozumiał o co w tym chodzi, trochę źle świadczy o całym pomyśle (odbicie układu eksperymentalnego w lustrze jest już przy tym proste).
  12. Nie mamy żadnego urządzenia które "stosuje CPT do układu fizycznego". To czego chce kolega naprawdę, to odwrócić działanie II zasady termodynamiki i zaobserwować działanie odwrotne. "Laser" to niepotrzebna komplikacja. Wystarczy żarówka i latarka. Liczy kolega na to, że sama obecność latarki sprawi, że jeśli oświetlimy jej "zajączka" inną latarką lub urządzeniem, to promieniowanie światła w całości wleci do tej pierwszej latarki tylko z samego faktu jej istnienia. Oczywiście szanse na to że światło z drugiej latarki nie rozproszyłoby się przypadkiem wynoszą praktycznie 0 (to przypadkowy proces termodynamiczny). Kolega wprowadza sobie zamiast zajączka fluorescencyjną pobudzoną plamkę na starcie aby nie musieć myśleć o części absurdów związanych z łamaniem termodynamiki, ale to usuwanie "konstruktywnego kontrprzykładu wyłącznie ze swojego mózgu", usuwanie dowodów na to że rząda się łamania II zasady termodynamiki. Do tego gdyby taki setup mógł działać w jakikolwiek sposób i eksperyment dawałby mierzalne wyniki, to dodatkowo mielibyśmy komunikację nadświetlną gratis. Wystarczyłoby zamiast jednej plamki/lampy zastosować macierz i badać która uległa deekscytacji na skutek wycelowania lasera. Mało tego. Przez "opóźniony wybór" (przypadkowe ruchy lasera wymuszającego deekscytację, wolna wola to zasadniczo nieskorelowany przypadek) mielibyśmy jeszcze konieczność "przewidywania przyszłości" przez układ plamek/lamp (które co w sumie jest wyłącznie innym sformułowaniem cudów które mają się wydarzyć, co ważne taka maszyna składałaby się z części które nie byłyby z sobą w związku przyczynow skutkowym, bo "zajączek" może oczywiście się poruszać szybciej niż światło. Jest taki dowcip czym się różni fizyk od matematyka, w którym matematyk udziela odpowiedzi absolutnie logicznych odpowiedzi ale bez żadnego związku z rzeczywistością. I tutaj kolega jest matematykiem. Bo kolega myśli formalizmami. Tworzy sobie jak najbardziej wygodne układy fizyczne które od biedy można opisać w przybliżeniu jakimś formalizmem/ uproszczonym ideałem, a następnie stosuje operacje formalne (tutaj CPT) na ideale licząc, że przyroda ma obowiązek przeprowadzać pełne zjawisko w taki sposób, aby stan końcowy musiał dawać się opisać w przybliżony sposób przetransformowanym opisem idealnym. To jeden z trików które wykorzystuje fizyka, ale lubi on zawodzić nawet w prostych sytuacjach jak prognoza pogody. Wszystkie zadziwiająco-niedziałające eksperymenty i pomysły kolegi popadają w ten sam schemat. Od "komputera kwantowego" który nim do końca nie jest poprzez poszukiwania ulepszonej solitonowej teorii klasycznej do tego oto eksperymentu. Wytłumaczenie koledze błędu zawsze jest ekstremalnie trudne, bo zawsze zachowuje się kolega jak gość który skonstruował kolejne perpetuum mobile, z potężnym schematem dźwigni i śrubek, i za każdym razem żąda szczegółowego błędu w rozumowaniu, bo może przecież przypadkiem mamy eksperyment w którym zasada zachowania energii nie działa... Dlatego na próby polemiki odpowiada zazwyczaj kolega wciąż tym samym schematem który jest u kolegi slajdem z teorią/eksperymentem.W porównaniu do wynalazcy perpetuum mobile problem jest jeszcze trudniejszy, bo ma kolega w głowie schemat mentalny opisu rzeczywistości który jest po prostu błędny, daje systematycznie błędne wyniki, ale przypuszczalnie jest w jakiś sposób matematycznie spójny i zgodny z wieloma wyidealizowanymi i uproszczonymi sytuacjami fizycznymi. Taki wewnętrzny schemat jest po prostu heurystyką. Tutaj problemem jest że zasady termodynamiki w przyrodzie w skali makro działają zawsze (to praktycznie definicyjna charakterystyka skali makro), a kolega chce wierzyć że nie, bo można budować układy matematyczne w których tak nie jest i stosować twierdzenie o powrocie. Z mechaniki kwantowej wybrał sobie kolega część unitarną, ignorując że jej prawdziwą esencją jest część nieunitarna związana ze wzrostem entropii i przetwarzaniem informacji - to ona gwarantuje istnienie fizyki. Nikt rozsądny nie wyda grosza na eksperyment który jednocześnie łamie zasady termodynamiki i związki przyczynowo-skutkowe.
  13. Tworzy kolega scenę równoważną "ostatniej klatce filmu" i liczy na to, że zwykła ewolucja odwróci działanie, bo istnieje ten film. Ale przecież proponowane doświadczenie wcale niczego "nie odwraca". Po prostu tworzymy pewien układ fizyczny - setup doświadczenia - ale przecież wiemy że i tak musi pójść w kierunku zwiększenia się entropii, a nie zmniejszenia. "W drugą stronę"(przeszłości) były nasze akcje budowania tego układu, a nie "film który nas zainspirował". Niech sobie kolega odpowie - jakie są szanse na to, że zaobserwuje zmniejszenie entropii? Bardzo łatwo jej przyrost policzyć w wyniku działania akcji laserowej. Co do zasady, trzeba by po prostu puscić akcję laserowa, to wtedy sama przygotowałaby sobie setup do swojego "odwrotnego" działania. Ale gdyby takie cuda miały zachodzić, tzn. akcja laserowa nie wiadomo jaka miała się sama odwracać, to właściwie w każdym momencie obserwowali byśmy jakieś "błędy Matrixa" w praktycznie każdym urządzeniu laserowym. Co oznacza że na przykład płyty CD byłyby czytanie z błędami.
  14. Przede wszystkim nauka z definicji dopuszcza różne punkty widzenia, nawet błędne - bo nie ma żadnego organu który mógłby narzucić prawdę. Każdy naukowiec musi dochodzić do prawdy samemu, oceniając wyniki i jakość badań innych, jak również rozumowań, każda prawda jest subiektywna. Natomiast politycy zachowują się jakby nauka miała stać się częścią ministerstwa prawdy. Oj, chyba przypadkiem wciąłem się w jakąś pyskówkę... Bardzo przepraszam. Miałem takie podejrzenia od dosyć dawna (od ok. 15 lat jestem fanem suplementacji witaminą D). Bo tłumaczy to również bardzo wysoką odporność młodzieży oraz czemu po roku trzymania w zamknięciu zaczęła ona umierać pomimo łagodniejszych wariantów wirusa (niezależnie od kwestii stopnia pobudzenia układu odpornościowego). No nie, ten wirus po prostu uciekł nieco wcześniej niż sądzono. On nie występował kilka lat wcześniej.
  15. G-prawda. SI opiera się na materiałach źródłowych, co nie jest tożsame z faktami. SI może zostać zindoktrynowana dokładnie tak samo jak ludzie, z dokładnie takich samych powodów. Powstały do tego całe działy w korporacjach które się tym zajmują, stworzone przez ludzi, dla których czyste działanie uczenia maszynowego jest zbyt X-stowskie. Problemem nie jest tylko to że ludzie zbyt wiele oczekują od sztucznej inteligencji, problemem jest to że ludzie zbyt wiele oczekują od inteligencji w ogóle. Zbyt mało uwagi poświęca się jakości wiedzy. SI bywa karmiona gównem z internetu, a sama ma bardzo małe pojęcie o świecie, to takie duże dziecko wychowane przez całe życie w kartonie w piwnicy.
  16. Jak ta teoria tłumaczy istnienie religii i w których bóstwa nie zajmują się karaniem za złe uczynki po śmierci? Gdzie tam. Tamten reżim jest religią, ze Kimami w roli bóstw. To dosyć znany rodzaj religii spotykany w historii wielokrotnie. Nie każda religia ma niematerialnych bogów Tak, i jeszcze na klamerkach będą nosić napis "Got mit Uns". Większość ludzi jest z natury dobra. Japonia i Czechy potwierdzają że ateistyczne społeczeństwa mogą prawidłowo funkcjonować. A z drugiej strony zadziwiająco wysoka ilość członków grup brutalnych grup przestępczych jest wysoce religijna. Wystarczy przypatrzyć się co dzieje się w Meksyku. Jakoś nie widzę w tym systemie miejsca na zwykłą prawdę. Dziękuję za radę, na pewno z niej skorzystam 25 lat temu. Albo nie bylibyśmy w stanie poprawnie zadać pytania. A ja polecam przeczytać co już pisałem na temat tego linku na tym forum. Proponuję też z kolei "własną" wersję doświadczenia: klasyczny setup z prostopadłymi polaryzatorami w szczelinach oraz ruchoma warstwa polaryzacyjna umieszczona tuż przed ekranem-tarczą, w odległości mniejszej niż wynosi długość fali (fizycznie ciężko zrealizować, ale można się umówić że będzie odstawał bardzo niewiele). Polaryzator ma taką własność, że świeci fotonami które pochłania na zasadzie fluorescencji, ekran również świeci fluorescencyjnie, lecz innym kolorem nie wywołującym fluorescencji z polaryzatorze. Fluorescencja polaryzatora przenika przez tarczę. Zatem możemy oglądać fluorescencyjne wzorki które nie tylko pokazują fotony które uderzają w tarczę, ale również fotony które pochłania polaryzator (statystycznie oczywiście). Można zobaczyć, że obracając polaryzatory to co następuje to de facto rozszczepienie fotonów. Intensywność oświetlenia dowolnego punktu na ekranie jest stała, jedyne to co się zmienia to ilość fotonów które wpadają na polaryzator albo przechodzą dalej. Że tak być musi pokazuje doświadczenie w którym tworzymy mozaikę takich polaryzatorów ustawionych w różny sposób - jasność całkowita się nie zmienia, a jedynie kolory, można ją obracać i poruszać. Całą informacja jest zakodowana lokalnie w fali, nic się nie komunikuje ani w czasie ani przestrzeni. Jedyne co zachodzi to zmiana specyficznego pomiaru dokonywanego w pewnym punkcie "ekranu". Oczywiście obie warstwy można skleić ze sobą, bo zachowanie drugiego ekranu jest całkowicie symetryczne, zrobić sobie lizaka którym można swobodnie operować.Podstawowa zaletą mojej odmiany eksperymentu jest brak "ciemnych" prążków które najwyraźniej ryją ludziom banię, można za to zobaczyć kolorowe prążki. A jak komuś mocno drga ręka, to ma eksperyment "z opóźnionym wyborem" gratis LOL. Teraz kolejne udoskonalenie - przed lizakiem można sobie umieścić drugi identyczny polaryzator testowy (dla setupów jednolitych bez mozaiki). W sytuacji gdy umieścimy go pod takim samym kątem, obraz na tarczy oczywiście się nie zmienia, natomiast obraz na polaryzatorze - owszem, zależnie od odległości.
  17. Tutaj niestety obserwowana praktyka rozjeżdża się z deklaracjami. Całe zachowanie kolegi polega na tym, że szuka wyjaśnień dla mechaniki kwantowej. Klasycznych modeli dla mechaniki kwantowej. Szczegóły dalej. Mechanika kwantowa nie jest argumentem dla czegokolwiek. To fizyka a nie matematyka. CPT nie jest bytem ontologicznym który wymaga obrony, to własność kwantowych modeli świata - jedynych zgodnych z obserwacjami. Może sobie kolega zrobić dowolny niefizyczny toy model z CPT (są nimi teorie klasyczne) ale nie ma on żadnego fundamentalnego znaczenia - jedyny łącznik pomiędzy ficznym CPT a nim jest na poziomie analogi koncepcyjnych w mózgu kolegi. To ewolucja unitarna jest własnością mechaniki kwantowej. My nie "obserwujemy" ewolucji unitarnej, my obserwujemy "przypadkowe" zdarzenia których statystyka ewoluuje unitarnie w ramach teorii kwantowej. Nie ma czegoś takiego. Tzn. można traktować ten napis jako nazwę własną w cudzysłowie, ale semantycznie od początku do końca nie ma żadnego sensu fizycznego. Cały koncepcyjny model stojący za tym doświadczeniem jest błędny i niekwantowy, będący wynikiem wyobrażania sobie jakiejś obiektywnej rzeczywistości charakteryzowanej lingwistycznie która musi być zmieniana w przeszłości. To jeden wielki śmieć.Retrokazualność to jako koncepcja to śmieć intelektualny pojawiający się w modelach niekwantowych, gdzie kwantowy oznacza pełną prawidłową teorię mechaniki kwantowej a nie teorię klasyczną z jakąś "kwantową protezą" starającą się lepiej zamodelować pojedynczy aspekt rzeczywistości widoczny w eksperymentach wykraczający poza mechanikę klasyczną. Analizując "delayed choice quantum erasure" wystarczy sobie uświadomić że nie ma żadnej zmiany w przeszłości, o czym świadczy brak "pojaśnień" w obserwowanym wzorze. Mamy tylko pochłanianie, i znacznie bardziej skomplikowaną strukturę matematyczną fali kwantowej niż trawi przeciętny umysł. Nierówność Bella nie ma żadnego żadnego znaczenia w mechanice kwantowej, ona pojawia się wyłącznie w błędnej teorii klasycznej. Dowolny fizyk kwantowy w latach 30-tych byłby w stanie podać wyniki tych eksperymentów, bez żadnych wątpliwości. Bo nie ma żadnej możliwości uzyskania innych wyników bez zniszczenia struktury logicznej potwierdzonej dziesiątkami innych eksperymentów. Sam slajd potwierdza moją obserwację - bo świadczy o intuicji klasycznej która została brutalnie złamana w bardzo wielu miejscach (to te doświadczenia). Potrzebny jest jednak kolejny krok naprzód i wypracowanie sobie nowej, "niepokalanej" intuicji kwantowej. W pewnym sensie domyślam się o co chodzi - gdy musiałem rozwiązywać problemy, najbardziej widoczne było to przy problemach "wynalazczych", droga do rozwiązania przypominała wyobrażanie sobie obiektu będącego potencjalnym rozwiązaniem i nakładanie na niego więzów, wymagań i ograniczeń. Po pewnym czasie zostawał obiekt który już miał bardzo określoną strukturę, i na przykład byłem w stanie podać 3 różne rozwiązania jakiegoś problemu technicznego z bardzo wysoką dozą pewności, że absolutnie nie ma innych. Co ciekawe takie rozumowanie ma wiele analogii do mechaniki kwantowej, bo pracuje się z "funkcją falową wszystkich możliwych rozwiązań", przy czym usuwa się "całą resztę" nakładając ograniczenia wynikające z warunków zadania i posiadanej wiedzy, przy czym proces ten miał bardzo "równoległy" charakter. (Mam pewność że taka zdolność została w znacznej mierze wypracowana przez przez umiejętność bardzo szybkiego czytania, permanentnie nadużywaną). Wracając do sedna, mam wrażenie że bardzo podobnie, choć w innej skali czasowej, wyglądała ewolucja poglądów kolegi który stara się stworzyć "własną teorię wszystkiego" przez bardzo podobne, konsekwentne stosowanie rozmaitych ograniczeń które pojawiają się w wyniku wspomnianych doświadczeń, do swojego modelu koncepcyjnego świata. Niestety jesteśmy ssakami i nasz umysł ma zbyt silne preferencje dla klasycznego rozumienia świata i już to z czym startujemy nie daje żadnej gwarancji sukcesu. Przestrzeń wszystkich możliwości jest zbyt mała aby objąć poprawne rozumienie mechaniki kwantowej. U kolegi jest bardzo widoczne, że została ona formowana i naciągnięta w wyniku studiów matematycznych i informatycznych, ale to wciąż nie wystarcza. Zgadza się, musi ona jako proces i element kultury być czymś równie istotnym co religia dla osób wierzących. Natomiast na "niskim poziomie" należy wierzyć we wszystko. Poważnie. Tylko trzeba zachować zdolność do ciągłej weryfikacji i odrzucania niekonsystencji, bez żadnych preferencji wobec tego co wiedziało się wcześniej. Bo różne modele świata mogą być jednocześnie "prawdziwe". Natomiast większość ludzi bardzo dokładnie selekcjonuje to w co powinna uwierzyć, starając się by była to prawda z jak największym prawdopodobieństwem (w czym "pomagają" autorytety), niestety potem jest to praktycznie nieusuwalny aksjomat, i ludzie tracą ogromne zasoby energii na obronę swoich wierzeń. Oczywiście wiem czemu takie strategie wyewoluowały i czemu są bardzo skuteczne. Strategia niskopoziomowego wierzenia i odrzucania niekonsystencji jest o tyle lepsza, że pozwala przeskakiwanie nad minimami lokalnymi i jest odporna na manipulacje. Dobrym treningiem jest literatura fantastyczna, która wymaga systematycznego zawieszania i zmiany naszych wyobrażeń o świecie i badania konsekwencji. Dlatego powinien kolega "uwierzyć" w mechanikę kwantową w wersji hard i po prostu uczciwie zbadać konsekwencje. To nie jest kwestia obowiązku. Po prostu teistyczny model rzeczywistości nie ma sensu gdy już dysponuje się fizyką. Do tego dostaje się narzędzia aby "wyjaśnić religię", co oznacza że hipoteza boga przestaje być do czegokolwiek potrzebna. Do tego religia jest sprzedawana w ramach bardzo skutecznego systemu indoktrynacji który jest jednak zbyt oczywisty dla osób dostatecznie wcześnie inteligentnych. Dla przykładu księża/katecheci jawnie zniechęcają do naukowego pojmowania świata. Doskonale pamiętam " że jak w biblii jest coś napisane a oczy mówią coś innego, to należy wierzyć biblii". Oczy to oczywiście również własny osąd. I pamiętam też, że od razu zauważyłem, że moim jedynym narzędziem poznawania biblii są właśnie moje oczy - dlatego nie mogę zgodzić się na takie postępowanie. Religia propaguje antynaukową wizję świata bo tylko w ten sposób może zapewniać własną propagację. Ludzie są uczeni cudów ekwlibrystyki umysłowej aby móc wyłączać mózg przy kontakcie z religią, z czego później nauczyła się korzystać część polityków. Dlatego pomiędzy nauką i religią jest olbrzymi konflikt na praktycznie każdym poziomie. Nie zmieni tego fakt, że infrastruktura pod współczesne uprawianie nauki została u nas wybuowana głównie dla potrzeb religijnych.
  18. Ok, jeszcze krótkie uzupełnienie: Kolega @Jarek Duda ma pewien problem ze zrozumieniem filozoficznych podstaw fizyki, przez co ma ogromne problemy z właściwym zrozumieniem czegokolwiek. Otóż on traktuje fizykę jako nieznaną teorię matematyczną w której całą fizykę i wszechświat da się przedstawić jako pewien matematyczny model oparty o ZFC. Tymczasem fizyka jest czymś zupełnie innym - to praktyczna nauka której zadaniem jest tworzenie matematycznych modeli które mają zdolność przewidywania wyników eksperymentów na podstawie wyników poprzednich eksperymentów. Nie należy utożsamiać tego modelu z "istotą natury wszechświata", ona na zawsze pozostanie nieznana i spekulatywna z powodów czysto logicznych. Mechanika klasyczna bardzo skupia się na używanym przez siebie modelu utożsamiając go ze światem całkowicie ignorując praktykę pozyskiwania wiedzy o świecie, zakładając że świat po prostu jest 100% poznawalny i określony co do zasady, na wielu poziomach. Tymczasem mechanika kwantowa przyjęła że świat opisują modele probabilistyczne, i te wszystkie modele mają charakter subiektywnej i niekompletnej wiedzy przechowywanej przez pewne byty. Nawet jeśli interesuje nas zachowanie układu co do którego zakładamy 100% (w sensie maksymalną) wiedzę to jest jeszcze kwestia obserwatora który nie opisuje sam siebie co do zasady, i gdy wchodzi w interakcje z układem każda taka interakcja jest traktowana jako pewien pomiar. Tworzymy coraz to bardziej precyzyjne matematyczne abstrakcje których używamy do konstruowania modeli w których wyrażamy tą wiedzę (prawa fizyki), z różnymi elementami jak cząsteczki, pola, a ostatnio struny i ich pochodne. Ostatnie 30 lat w fizyce nauczyło nas, poprzez różnego rodzaju teorie dualne, głównie w teorii strun ale też w rozmaitych sformułowaniach kwantowej teorii pola przyjmujące nieco inną aksjomatykę, że ten opis matematyczny i modele wcale nie są unikalne nawet na najbardziej fundamentalnym poziomie. Używając analogii można powiedzieć, że fizyka przypomina informatykę pod tym względem, że istnieje pewna klasa uniwersalnych modeli które pozwalają wyrażać siebie wzajemnie, podobnie jak klasa maszyn tożsamych z maszyną Turinga. Dla różnych sytuacji fizycznych istnieją bardziej lub mniej wygodne sformułowania, podobnie jak w przypadku wyboru maszyn z różną ilością taśm przy implementacji różnych algorytmów. Znalezienie "tej jednej prawdziwej" struktury wszechświata jest równie niemożliwe i z tych samych powodów, dla których program komputerowy nie będzie w stanie poznać detali maszyny na której działa. Nawet jak ktoś zaimplementuje operację refleksywną która będzie tworzyła zrzut takich planów do pamięci, nie będzie istniał żaden dowód na to że nie jest robiony w balona, i nikt nie odpalił emulatora tej maszyny na czymś innym. Być może sama matematyka jest tylko częścią pewnej szerszej koncepcji, tą częścią która akurat może być wyrażona przez obiekty istniejące w naszym wszechświecie "refleksywnym", i pełny opis wszechświata wymaga zastosowania tej "nadmatematyki", co jest niemożliwe z powodów fundamentalnych. Tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy. W każdym razie kolega @Jarek Duda nie chce wykonać tego kroku z klasycznego do kwantowego pojmowania świata wymagającego innej perspektywy filozoficznej. To go bardzo ogranicza i skazuje na 16-letnie już dreptanie w kółko, i potężny wysiłek w tworzenie rozmaitych modeli klasycznych rzeczywistości który nie może przynieść żadnego powodzenia, chyba że mierzy się dostatecznie nisko. Wzrost entropii jest kluczowy dla działania obserwatorów, niezbędny do przetwarzania "klasycznej" informacji.
  19. Zasadniczo wolałem kolegę z czasów zanim opętał go demon, najwyraźniej Maxwella Jeśli przez fizykę naiwnie rozumieć wyłącznie wykonane doświadczenia. Ale nie jest to prawda - odkryto odpowiedniki monopoli magnetycznych układach fazy skondensowanej. Natomiast jeśli chodzi o dipole elektryczne, to jest ich bardzo dużo, choć nie są fundamentalne. Ale nawet elektron ma minimalny moment dipolowy.
  20. Czy to Prima Aprilis? Monopole magnetyczne pojawiają się jako naturalne "domknięcie teoretyczne", co oznacza że praktycznie muszą móc istnieć. Nie ma za to gwarancji czy powstały, ale prawa fizyki absolutnie na to pozwalają. Z kolei brak wykrytych monopoli magnetycznych niczego nam nie mówi o prawach fizyki. Implikacja działa w drugą stronę. A ja znam dziesiątki i odpowiedź brzmi: NIE. Jeśli przez skalę makro rozumiemy nasz "klasyczny świat". Ze względu na zasady termodynamiki. Powtórzę jeszcze raz: skala makro oznacza konieczność stosowania statystyki przy obserwacjach i nieuniknione pojawienie się termodynamiki. Ale to doskonale wiadomo i jest to materiał dla studentów a nie zagadnienie badawcze :/ Tak, wypadałoby zrozumieć mechanizm łamania
  21. Miałem się jeszcze odnieść do tego i zapomniałem, więc uzupełnię: To nie jest sytuacja jak z monopolem magnetycznym Diraca, że już sama możliwość zaistnienia gdzieś daleko kwantuje efekt elektryczny, więc sama hipotetyczna obecność takiego tunelu a choćby i możliwość jego wystąpienia już wpływa na wynik doświadczeń. Takie doświadczenie wymagałoby fizycznego przejścia przez ten wormhole. Który raz że jest niemożliwy, a dwa chyba jednak i tak byłby nietrawersowalny. Dlatego eksperyment niczego nam nie rozstrzygnie o ich istnieniu, bo implikacja działa niestety w drugą stronę, a argumenty przeciwko istnieniu są mocne i teoretyczne.
  22. Żeby jeszcze coś ustali - CPT nie jest "nadprzyrodzoną" operacją fizyczną "odbijającą działanie Wszechświata w drugą stronę" .CPT jest własnością modelu świata. Nigdy i nigdzie nie będzie obserwatorów obserwujących świat o malejącej entropii. Do tego CPT jest gwarantowane jedynie dla opisu skończonych fragmentów świata (pod względem ilości informacji), bo nigdy nie możemy założyć zupełnej wiedzy. Dodam jeszcze że ta obiektywność wynika z braku jakiejkolwiek wiedzy (zerowa entropia) , "identyfikatorem" obserwatora jest posiadana wiedza (teoria nie rozróżnia różnych obserwatorów o takiej samej wiedzy - mają identyczne przewidywania). Wiedza jest w mechanice kwantowej subiektywna z definicji. Fizyka nie zajmuje się działa niem trybików wszechświata, fizyka zajmuje się wyłącznie tym, co wszechświat może wiedzieć o sobie. Dlatego ograniczenie teorii wyłącznie do punktu widzenia pewnych obiektów/bytów/obserwatorów (realizowanych we własnym rozumieniu przez związane stany materii) które mogą przechowywać informację nie jest żadną wadą, a raczej logiczną koniecznością. Nie zajrzymy "pod spód". Pod tym względem bardzo przypomina to matematykę, że badamy własności a nie "naturę" obiektów, cały czas obowiązuje zasada abstrakcji. Niestety ktoś kto ma zbyt informatyczne spojrzenie na rzeczywistość i nawet matematykę, cały czas będzie starał się zbudować jakąś zupełną, klasyczną i skończoną reprezentację dla świata. A przecież nawet z punktu widzenia algorytmiki nie jesteśmy zainteresowani jak wygląda "fizyczna implementacja komputera". Ma kolega podejście "no to dajcie mi wreszcie ten przepis na wszechświat, żebym mógł sobie w końcu napisać program komputerowy który go zasymuluje". To niestety są, mówiąc prosto z mostu, brednie. Ma kolega talent do tworzenia obłędnie błędnych setupów eksperymentalnych. Istnienie symetrii CPT niczego nie zmienia dla wyniku takich eksperymentów, fizyka jasno mówi co dostaniemy Najbardziej hardkorowe jest to, że kolega chciałby sterować spadkiem tej entropii, tzn. wywołać go ekperymentem. Odlot. Po co laser? Po co skomplikowany setup? Wystarczy pudełko do butów i dwie szklanki z wodą. Będzie kolega wyjmując sprawdzał czy przypadkiem jedna nie stanie się lodowata a druga zacznie wrzeć Ok. Mam lepszą analogię która wyjaśni co tak naprawdę chce kolega zrobić: To jakby ćwiczył kolega aktorów aby nauczyli się poprawnie odgrywać scenę filmu puszczoną od tyłu, licząc na to że naprawdę zacznie to "odwracać czas", tak jak obracające się łopaty wiatraka mogą wywołać strumień powietrza Wystarczy aby tylko aktorzy dobrze weszli w rolę (to setup kolegi), a woda z beczki pod rynną sama uformuje lecący do góry deszcz (to szukany wynik eksperymentu). Tak, przypomina to kult cargo science. Takie obiekty nie istnieją - bo są nadzwyczajnie niestabilne. Równie dobrze można planować eksperyment polegający na tym, że siądzie kolega na bombie wodorowej która po odpaleniu poprawi opaleniznę. I tutaj nie żartuję - stworzenie utrzymanie wormhola jest znacznie większym termodynamicznym cudem niż ten podany przeze mnie. Fizyka się bezczelnie broni. Nikt nie będzie sobie zaprzątał głowy konsekwencjami niemożliwych sytuacji fizycznych! Ba, wiele "paradoksów" mechaniki kwantowej zostało wyjaśnionych przez niemożność realnego przygotowania setupu dla doświadczenia. Wormhole nie istnieją w naszym świecie (nie mogą powstać z takich powodów z jakich się rozpadają). Nie każde głupie pytanie nie jest głupie. Nie ma czegoś takiego jak laser poddany transformacji CPT: nie istnieje operacja która mogłaby to zrobić. Magiczny wormhole? Jeśli byłoby potraktować taki obiekt na serio, to proponuję lepszy setup który raczej wyjaśni koledze istotę problemu. Tylko że to o czym zapomniał kolega wspomnieć, to że nie tylko kierunek entropii ulega odwróceniu, a po porostu kierunek czasu. Na początku wrzućmy czajniczek. Co oznacza, że z drugiej strony czasoprzestrzennego tunelu o takiej konfiguracji nic nie wyleci, a musi wlecieć czajniczek wykonany z antymaterii. Tylko wtedy można mówić o konsystencji praw fizyki, bez tego istnienie tunelu czasoprzestrzennego jest logicznie niemożliwe. Nie wiadomo skąd się wziął, w jakiś sposób ma powstać, w wyniku jakich fluktuacji. Możliwość wrzucenia przez nas czajniczka do takiego wormhola czyni nas władcami drugiej części wszechświata, możemy sterować w magiczny sposób przeszłością przypadkowych zdarzeń, które w przeszłości muszą wyprodukować akurat to co chcemy. CPT(laser) to przy tym naprawdę jest mały pikuś Oczywiście niechęć drugiej części wszechświata (są leniwe) do produkcji czajniczków w wyniku fluktuacji może zwyciężyć, i po prostu w wyniku niewielkiego błysku gamma wysłanego z drugiej strony przejdzie koledze ochota do wysyłania czegokolwiek. A może na podobnej zasadzie wystarczy przypadkowa myśl, lub bardziej brutalnie - wylew. Być może fizyka radzi sobie w taki sposób, że dba o to aby powstała kolejka chętnych do eksperymentów które wysyłanymi obiektami zatkają lejek i nic nie wyleci w przeszłość Jak mówiłem wcześniej istnienie takiego wormhola to jest statystyczny cud. Nie wystarczy zapostulować sobie rysunku na kartce papieru - papier przyjmie wszystko. Trzeba jeszcze zbadać logiczne konsekwencje - do końca (a właściwie - od początku). Taki tunel się rozpada. Można go sobie ustabilizować negatywną masą, niestety skupiska negatywnej masy się rozpadają. Nie do uratowania, i dobrze. Same problemy by z nim były.
  23. Wszystko to piękne, ale funkcja całego wszechświata nie może mieć obserwatora z definicji. Co oznacza, że efektywna entropia musi wynosić zero - tylko wtedy może reprezentować wiedzę Nieunitarność jest wynikiem nieznajomości pełnej wiedzy o systemie. Przy pomiarze nie znamy jego detali bo obserwator nie ma wiedzy o samym sobie. Kolapsy nie są zjawiskami fizycznymi, a zmianą stanu wiedzy w wyniku interakcji obserwatora z obiektem obserwowanym. Nie bardzo. Bo nie ma żadnego sposobu aby "zaaplikować" CPT dla samego pomiaru. Jak już wspomniałem akt obserwacji zależy od praw termodynamiki. CPT jaką używamy na co dzień gwarantuje nam jedynie (więcej nie potrzeba) odwracalność na poziomie ewolucji unitarnej pomiędzy pomiarami. Więcej naprawdę nie potrzeba aby na tej podstawie wnioskować o właściwościach (wszech)świata. Ano nie trzyma jak się nie zrozumie o co chodzi. Pamięć to bardzo abstrakcyjne pojęcie. Nawet klisza w aparacie fotograficznym jest pamięcią. Ale jak już przechodzimy na w miarę myślących obserwatorów abstrakcyjne pojęcie pamięci bardzo dobrze współgra z ich własną pamięcią.
  24. Z Funkcją Falową Wszechświata jest ten problem, że każda funkcja falowa jest jedynie subiektywną wiedzą obserwatora a nie obiektywną rzeczywistością fizyczną. Dla "całego" wszechświata znika obserwator. Zauważyłem że nie jest to problemem logicznym, bo funkcja falowa wszechświata ma zerową entropię, więc do jej zapisu wystarcza "obserwator zerowy" czyli de facto nieistniejący. Nie ma żadnych redukcji tej funkcji, bo nie ma obserwatora który mógłby przeprowadzić obserwację. Zatem entropia cały czas wynosi tyle co na początku - zero. Tylko do momentu gdy nie działa termodynamika. Co oznacza że dla dużych obserwatorów złożone zjawiska nie są odwracalne, bo ich prawdopodobieństwo błyskawicznie spada do praktycznego 0. Nie ma w tym niczego dziwnego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...