Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2003
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    74

Zawartość dodana przez peceed

  1. Tutaj niestety obserwowana praktyka rozjeżdża się z deklaracjami. Całe zachowanie kolegi polega na tym, że szuka wyjaśnień dla mechaniki kwantowej. Klasycznych modeli dla mechaniki kwantowej. Szczegóły dalej. Mechanika kwantowa nie jest argumentem dla czegokolwiek. To fizyka a nie matematyka. CPT nie jest bytem ontologicznym który wymaga obrony, to własność kwantowych modeli świata - jedynych zgodnych z obserwacjami. Może sobie kolega zrobić dowolny niefizyczny toy model z CPT (są nimi teorie klasyczne) ale nie ma on żadnego fundamentalnego znaczenia - jedyny łącznik pomiędzy ficznym CPT a nim jest na poziomie analogi koncepcyjnych w mózgu kolegi. To ewolucja unitarna jest własnością mechaniki kwantowej. My nie "obserwujemy" ewolucji unitarnej, my obserwujemy "przypadkowe" zdarzenia których statystyka ewoluuje unitarnie w ramach teorii kwantowej. Nie ma czegoś takiego. Tzn. można traktować ten napis jako nazwę własną w cudzysłowie, ale semantycznie od początku do końca nie ma żadnego sensu fizycznego. Cały koncepcyjny model stojący za tym doświadczeniem jest błędny i niekwantowy, będący wynikiem wyobrażania sobie jakiejś obiektywnej rzeczywistości charakteryzowanej lingwistycznie która musi być zmieniana w przeszłości. To jeden wielki śmieć.Retrokazualność to jako koncepcja to śmieć intelektualny pojawiający się w modelach niekwantowych, gdzie kwantowy oznacza pełną prawidłową teorię mechaniki kwantowej a nie teorię klasyczną z jakąś "kwantową protezą" starającą się lepiej zamodelować pojedynczy aspekt rzeczywistości widoczny w eksperymentach wykraczający poza mechanikę klasyczną. Analizując "delayed choice quantum erasure" wystarczy sobie uświadomić że nie ma żadnej zmiany w przeszłości, o czym świadczy brak "pojaśnień" w obserwowanym wzorze. Mamy tylko pochłanianie, i znacznie bardziej skomplikowaną strukturę matematyczną fali kwantowej niż trawi przeciętny umysł. Nierówność Bella nie ma żadnego żadnego znaczenia w mechanice kwantowej, ona pojawia się wyłącznie w błędnej teorii klasycznej. Dowolny fizyk kwantowy w latach 30-tych byłby w stanie podać wyniki tych eksperymentów, bez żadnych wątpliwości. Bo nie ma żadnej możliwości uzyskania innych wyników bez zniszczenia struktury logicznej potwierdzonej dziesiątkami innych eksperymentów. Sam slajd potwierdza moją obserwację - bo świadczy o intuicji klasycznej która została brutalnie złamana w bardzo wielu miejscach (to te doświadczenia). Potrzebny jest jednak kolejny krok naprzód i wypracowanie sobie nowej, "niepokalanej" intuicji kwantowej. W pewnym sensie domyślam się o co chodzi - gdy musiałem rozwiązywać problemy, najbardziej widoczne było to przy problemach "wynalazczych", droga do rozwiązania przypominała wyobrażanie sobie obiektu będącego potencjalnym rozwiązaniem i nakładanie na niego więzów, wymagań i ograniczeń. Po pewnym czasie zostawał obiekt który już miał bardzo określoną strukturę, i na przykład byłem w stanie podać 3 różne rozwiązania jakiegoś problemu technicznego z bardzo wysoką dozą pewności, że absolutnie nie ma innych. Co ciekawe takie rozumowanie ma wiele analogii do mechaniki kwantowej, bo pracuje się z "funkcją falową wszystkich możliwych rozwiązań", przy czym usuwa się "całą resztę" nakładając ograniczenia wynikające z warunków zadania i posiadanej wiedzy, przy czym proces ten miał bardzo "równoległy" charakter. (Mam pewność że taka zdolność została w znacznej mierze wypracowana przez przez umiejętność bardzo szybkiego czytania, permanentnie nadużywaną). Wracając do sedna, mam wrażenie że bardzo podobnie, choć w innej skali czasowej, wyglądała ewolucja poglądów kolegi który stara się stworzyć "własną teorię wszystkiego" przez bardzo podobne, konsekwentne stosowanie rozmaitych ograniczeń które pojawiają się w wyniku wspomnianych doświadczeń, do swojego modelu koncepcyjnego świata. Niestety jesteśmy ssakami i nasz umysł ma zbyt silne preferencje dla klasycznego rozumienia świata i już to z czym startujemy nie daje żadnej gwarancji sukcesu. Przestrzeń wszystkich możliwości jest zbyt mała aby objąć poprawne rozumienie mechaniki kwantowej. U kolegi jest bardzo widoczne, że została ona formowana i naciągnięta w wyniku studiów matematycznych i informatycznych, ale to wciąż nie wystarcza. Zgadza się, musi ona jako proces i element kultury być czymś równie istotnym co religia dla osób wierzących. Natomiast na "niskim poziomie" należy wierzyć we wszystko. Poważnie. Tylko trzeba zachować zdolność do ciągłej weryfikacji i odrzucania niekonsystencji, bez żadnych preferencji wobec tego co wiedziało się wcześniej. Bo różne modele świata mogą być jednocześnie "prawdziwe". Natomiast większość ludzi bardzo dokładnie selekcjonuje to w co powinna uwierzyć, starając się by była to prawda z jak największym prawdopodobieństwem (w czym "pomagają" autorytety), niestety potem jest to praktycznie nieusuwalny aksjomat, i ludzie tracą ogromne zasoby energii na obronę swoich wierzeń. Oczywiście wiem czemu takie strategie wyewoluowały i czemu są bardzo skuteczne. Strategia niskopoziomowego wierzenia i odrzucania niekonsystencji jest o tyle lepsza, że pozwala przeskakiwanie nad minimami lokalnymi i jest odporna na manipulacje. Dobrym treningiem jest literatura fantastyczna, która wymaga systematycznego zawieszania i zmiany naszych wyobrażeń o świecie i badania konsekwencji. Dlatego powinien kolega "uwierzyć" w mechanikę kwantową w wersji hard i po prostu uczciwie zbadać konsekwencje. To nie jest kwestia obowiązku. Po prostu teistyczny model rzeczywistości nie ma sensu gdy już dysponuje się fizyką. Do tego dostaje się narzędzia aby "wyjaśnić religię", co oznacza że hipoteza boga przestaje być do czegokolwiek potrzebna. Do tego religia jest sprzedawana w ramach bardzo skutecznego systemu indoktrynacji który jest jednak zbyt oczywisty dla osób dostatecznie wcześnie inteligentnych. Dla przykładu księża/katecheci jawnie zniechęcają do naukowego pojmowania świata. Doskonale pamiętam " że jak w biblii jest coś napisane a oczy mówią coś innego, to należy wierzyć biblii". Oczy to oczywiście również własny osąd. I pamiętam też, że od razu zauważyłem, że moim jedynym narzędziem poznawania biblii są właśnie moje oczy - dlatego nie mogę zgodzić się na takie postępowanie. Religia propaguje antynaukową wizję świata bo tylko w ten sposób może zapewniać własną propagację. Ludzie są uczeni cudów ekwlibrystyki umysłowej aby móc wyłączać mózg przy kontakcie z religią, z czego później nauczyła się korzystać część polityków. Dlatego pomiędzy nauką i religią jest olbrzymi konflikt na praktycznie każdym poziomie. Nie zmieni tego fakt, że infrastruktura pod współczesne uprawianie nauki została u nas wybuowana głównie dla potrzeb religijnych.
  2. Ok, jeszcze krótkie uzupełnienie: Kolega @Jarek Duda ma pewien problem ze zrozumieniem filozoficznych podstaw fizyki, przez co ma ogromne problemy z właściwym zrozumieniem czegokolwiek. Otóż on traktuje fizykę jako nieznaną teorię matematyczną w której całą fizykę i wszechświat da się przedstawić jako pewien matematyczny model oparty o ZFC. Tymczasem fizyka jest czymś zupełnie innym - to praktyczna nauka której zadaniem jest tworzenie matematycznych modeli które mają zdolność przewidywania wyników eksperymentów na podstawie wyników poprzednich eksperymentów. Nie należy utożsamiać tego modelu z "istotą natury wszechświata", ona na zawsze pozostanie nieznana i spekulatywna z powodów czysto logicznych. Mechanika klasyczna bardzo skupia się na używanym przez siebie modelu utożsamiając go ze światem całkowicie ignorując praktykę pozyskiwania wiedzy o świecie, zakładając że świat po prostu jest 100% poznawalny i określony co do zasady, na wielu poziomach. Tymczasem mechanika kwantowa przyjęła że świat opisują modele probabilistyczne, i te wszystkie modele mają charakter subiektywnej i niekompletnej wiedzy przechowywanej przez pewne byty. Nawet jeśli interesuje nas zachowanie układu co do którego zakładamy 100% (w sensie maksymalną) wiedzę to jest jeszcze kwestia obserwatora który nie opisuje sam siebie co do zasady, i gdy wchodzi w interakcje z układem każda taka interakcja jest traktowana jako pewien pomiar. Tworzymy coraz to bardziej precyzyjne matematyczne abstrakcje których używamy do konstruowania modeli w których wyrażamy tą wiedzę (prawa fizyki), z różnymi elementami jak cząsteczki, pola, a ostatnio struny i ich pochodne. Ostatnie 30 lat w fizyce nauczyło nas, poprzez różnego rodzaju teorie dualne, głównie w teorii strun ale też w rozmaitych sformułowaniach kwantowej teorii pola przyjmujące nieco inną aksjomatykę, że ten opis matematyczny i modele wcale nie są unikalne nawet na najbardziej fundamentalnym poziomie. Używając analogii można powiedzieć, że fizyka przypomina informatykę pod tym względem, że istnieje pewna klasa uniwersalnych modeli które pozwalają wyrażać siebie wzajemnie, podobnie jak klasa maszyn tożsamych z maszyną Turinga. Dla różnych sytuacji fizycznych istnieją bardziej lub mniej wygodne sformułowania, podobnie jak w przypadku wyboru maszyn z różną ilością taśm przy implementacji różnych algorytmów. Znalezienie "tej jednej prawdziwej" struktury wszechświata jest równie niemożliwe i z tych samych powodów, dla których program komputerowy nie będzie w stanie poznać detali maszyny na której działa. Nawet jak ktoś zaimplementuje operację refleksywną która będzie tworzyła zrzut takich planów do pamięci, nie będzie istniał żaden dowód na to że nie jest robiony w balona, i nikt nie odpalił emulatora tej maszyny na czymś innym. Być może sama matematyka jest tylko częścią pewnej szerszej koncepcji, tą częścią która akurat może być wyrażona przez obiekty istniejące w naszym wszechświecie "refleksywnym", i pełny opis wszechświata wymaga zastosowania tej "nadmatematyki", co jest niemożliwe z powodów fundamentalnych. Tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy. W każdym razie kolega @Jarek Duda nie chce wykonać tego kroku z klasycznego do kwantowego pojmowania świata wymagającego innej perspektywy filozoficznej. To go bardzo ogranicza i skazuje na 16-letnie już dreptanie w kółko, i potężny wysiłek w tworzenie rozmaitych modeli klasycznych rzeczywistości który nie może przynieść żadnego powodzenia, chyba że mierzy się dostatecznie nisko. Wzrost entropii jest kluczowy dla działania obserwatorów, niezbędny do przetwarzania "klasycznej" informacji.
  3. Zasadniczo wolałem kolegę z czasów zanim opętał go demon, najwyraźniej Maxwella Jeśli przez fizykę naiwnie rozumieć wyłącznie wykonane doświadczenia. Ale nie jest to prawda - odkryto odpowiedniki monopoli magnetycznych układach fazy skondensowanej. Natomiast jeśli chodzi o dipole elektryczne, to jest ich bardzo dużo, choć nie są fundamentalne. Ale nawet elektron ma minimalny moment dipolowy.
  4. Czy to Prima Aprilis? Monopole magnetyczne pojawiają się jako naturalne "domknięcie teoretyczne", co oznacza że praktycznie muszą móc istnieć. Nie ma za to gwarancji czy powstały, ale prawa fizyki absolutnie na to pozwalają. Z kolei brak wykrytych monopoli magnetycznych niczego nam nie mówi o prawach fizyki. Implikacja działa w drugą stronę. A ja znam dziesiątki i odpowiedź brzmi: NIE. Jeśli przez skalę makro rozumiemy nasz "klasyczny świat". Ze względu na zasady termodynamiki. Powtórzę jeszcze raz: skala makro oznacza konieczność stosowania statystyki przy obserwacjach i nieuniknione pojawienie się termodynamiki. Ale to doskonale wiadomo i jest to materiał dla studentów a nie zagadnienie badawcze :/ Tak, wypadałoby zrozumieć mechanizm łamania
  5. Miałem się jeszcze odnieść do tego i zapomniałem, więc uzupełnię: To nie jest sytuacja jak z monopolem magnetycznym Diraca, że już sama możliwość zaistnienia gdzieś daleko kwantuje efekt elektryczny, więc sama hipotetyczna obecność takiego tunelu a choćby i możliwość jego wystąpienia już wpływa na wynik doświadczeń. Takie doświadczenie wymagałoby fizycznego przejścia przez ten wormhole. Który raz że jest niemożliwy, a dwa chyba jednak i tak byłby nietrawersowalny. Dlatego eksperyment niczego nam nie rozstrzygnie o ich istnieniu, bo implikacja działa niestety w drugą stronę, a argumenty przeciwko istnieniu są mocne i teoretyczne.
  6. Żeby jeszcze coś ustali - CPT nie jest "nadprzyrodzoną" operacją fizyczną "odbijającą działanie Wszechświata w drugą stronę" .CPT jest własnością modelu świata. Nigdy i nigdzie nie będzie obserwatorów obserwujących świat o malejącej entropii. Do tego CPT jest gwarantowane jedynie dla opisu skończonych fragmentów świata (pod względem ilości informacji), bo nigdy nie możemy założyć zupełnej wiedzy. Dodam jeszcze że ta obiektywność wynika z braku jakiejkolwiek wiedzy (zerowa entropia) , "identyfikatorem" obserwatora jest posiadana wiedza (teoria nie rozróżnia różnych obserwatorów o takiej samej wiedzy - mają identyczne przewidywania). Wiedza jest w mechanice kwantowej subiektywna z definicji. Fizyka nie zajmuje się działa niem trybików wszechświata, fizyka zajmuje się wyłącznie tym, co wszechświat może wiedzieć o sobie. Dlatego ograniczenie teorii wyłącznie do punktu widzenia pewnych obiektów/bytów/obserwatorów (realizowanych we własnym rozumieniu przez związane stany materii) które mogą przechowywać informację nie jest żadną wadą, a raczej logiczną koniecznością. Nie zajrzymy "pod spód". Pod tym względem bardzo przypomina to matematykę, że badamy własności a nie "naturę" obiektów, cały czas obowiązuje zasada abstrakcji. Niestety ktoś kto ma zbyt informatyczne spojrzenie na rzeczywistość i nawet matematykę, cały czas będzie starał się zbudować jakąś zupełną, klasyczną i skończoną reprezentację dla świata. A przecież nawet z punktu widzenia algorytmiki nie jesteśmy zainteresowani jak wygląda "fizyczna implementacja komputera". Ma kolega podejście "no to dajcie mi wreszcie ten przepis na wszechświat, żebym mógł sobie w końcu napisać program komputerowy który go zasymuluje". To niestety są, mówiąc prosto z mostu, brednie. Ma kolega talent do tworzenia obłędnie błędnych setupów eksperymentalnych. Istnienie symetrii CPT niczego nie zmienia dla wyniku takich eksperymentów, fizyka jasno mówi co dostaniemy Najbardziej hardkorowe jest to, że kolega chciałby sterować spadkiem tej entropii, tzn. wywołać go ekperymentem. Odlot. Po co laser? Po co skomplikowany setup? Wystarczy pudełko do butów i dwie szklanki z wodą. Będzie kolega wyjmując sprawdzał czy przypadkiem jedna nie stanie się lodowata a druga zacznie wrzeć Ok. Mam lepszą analogię która wyjaśni co tak naprawdę chce kolega zrobić: To jakby ćwiczył kolega aktorów aby nauczyli się poprawnie odgrywać scenę filmu puszczoną od tyłu, licząc na to że naprawdę zacznie to "odwracać czas", tak jak obracające się łopaty wiatraka mogą wywołać strumień powietrza Wystarczy aby tylko aktorzy dobrze weszli w rolę (to setup kolegi), a woda z beczki pod rynną sama uformuje lecący do góry deszcz (to szukany wynik eksperymentu). Tak, przypomina to kult cargo science. Takie obiekty nie istnieją - bo są nadzwyczajnie niestabilne. Równie dobrze można planować eksperyment polegający na tym, że siądzie kolega na bombie wodorowej która po odpaleniu poprawi opaleniznę. I tutaj nie żartuję - stworzenie utrzymanie wormhola jest znacznie większym termodynamicznym cudem niż ten podany przeze mnie. Fizyka się bezczelnie broni. Nikt nie będzie sobie zaprzątał głowy konsekwencjami niemożliwych sytuacji fizycznych! Ba, wiele "paradoksów" mechaniki kwantowej zostało wyjaśnionych przez niemożność realnego przygotowania setupu dla doświadczenia. Wormhole nie istnieją w naszym świecie (nie mogą powstać z takich powodów z jakich się rozpadają). Nie każde głupie pytanie nie jest głupie. Nie ma czegoś takiego jak laser poddany transformacji CPT: nie istnieje operacja która mogłaby to zrobić. Magiczny wormhole? Jeśli byłoby potraktować taki obiekt na serio, to proponuję lepszy setup który raczej wyjaśni koledze istotę problemu. Tylko że to o czym zapomniał kolega wspomnieć, to że nie tylko kierunek entropii ulega odwróceniu, a po porostu kierunek czasu. Na początku wrzućmy czajniczek. Co oznacza, że z drugiej strony czasoprzestrzennego tunelu o takiej konfiguracji nic nie wyleci, a musi wlecieć czajniczek wykonany z antymaterii. Tylko wtedy można mówić o konsystencji praw fizyki, bez tego istnienie tunelu czasoprzestrzennego jest logicznie niemożliwe. Nie wiadomo skąd się wziął, w jakiś sposób ma powstać, w wyniku jakich fluktuacji. Możliwość wrzucenia przez nas czajniczka do takiego wormhola czyni nas władcami drugiej części wszechświata, możemy sterować w magiczny sposób przeszłością przypadkowych zdarzeń, które w przeszłości muszą wyprodukować akurat to co chcemy. CPT(laser) to przy tym naprawdę jest mały pikuś Oczywiście niechęć drugiej części wszechświata (są leniwe) do produkcji czajniczków w wyniku fluktuacji może zwyciężyć, i po prostu w wyniku niewielkiego błysku gamma wysłanego z drugiej strony przejdzie koledze ochota do wysyłania czegokolwiek. A może na podobnej zasadzie wystarczy przypadkowa myśl, lub bardziej brutalnie - wylew. Być może fizyka radzi sobie w taki sposób, że dba o to aby powstała kolejka chętnych do eksperymentów które wysyłanymi obiektami zatkają lejek i nic nie wyleci w przeszłość Jak mówiłem wcześniej istnienie takiego wormhola to jest statystyczny cud. Nie wystarczy zapostulować sobie rysunku na kartce papieru - papier przyjmie wszystko. Trzeba jeszcze zbadać logiczne konsekwencje - do końca (a właściwie - od początku). Taki tunel się rozpada. Można go sobie ustabilizować negatywną masą, niestety skupiska negatywnej masy się rozpadają. Nie do uratowania, i dobrze. Same problemy by z nim były.
  7. Wszystko to piękne, ale funkcja całego wszechświata nie może mieć obserwatora z definicji. Co oznacza, że efektywna entropia musi wynosić zero - tylko wtedy może reprezentować wiedzę Nieunitarność jest wynikiem nieznajomości pełnej wiedzy o systemie. Przy pomiarze nie znamy jego detali bo obserwator nie ma wiedzy o samym sobie. Kolapsy nie są zjawiskami fizycznymi, a zmianą stanu wiedzy w wyniku interakcji obserwatora z obiektem obserwowanym. Nie bardzo. Bo nie ma żadnego sposobu aby "zaaplikować" CPT dla samego pomiaru. Jak już wspomniałem akt obserwacji zależy od praw termodynamiki. CPT jaką używamy na co dzień gwarantuje nam jedynie (więcej nie potrzeba) odwracalność na poziomie ewolucji unitarnej pomiędzy pomiarami. Więcej naprawdę nie potrzeba aby na tej podstawie wnioskować o właściwościach (wszech)świata. Ano nie trzyma jak się nie zrozumie o co chodzi. Pamięć to bardzo abstrakcyjne pojęcie. Nawet klisza w aparacie fotograficznym jest pamięcią. Ale jak już przechodzimy na w miarę myślących obserwatorów abstrakcyjne pojęcie pamięci bardzo dobrze współgra z ich własną pamięcią.
  8. Z Funkcją Falową Wszechświata jest ten problem, że każda funkcja falowa jest jedynie subiektywną wiedzą obserwatora a nie obiektywną rzeczywistością fizyczną. Dla "całego" wszechświata znika obserwator. Zauważyłem że nie jest to problemem logicznym, bo funkcja falowa wszechświata ma zerową entropię, więc do jej zapisu wystarcza "obserwator zerowy" czyli de facto nieistniejący. Nie ma żadnych redukcji tej funkcji, bo nie ma obserwatora który mógłby przeprowadzić obserwację. Zatem entropia cały czas wynosi tyle co na początku - zero. Tylko do momentu gdy nie działa termodynamika. Co oznacza że dla dużych obserwatorów złożone zjawiska nie są odwracalne, bo ich prawdopodobieństwo błyskawicznie spada do praktycznego 0. Nie ma w tym niczego dziwnego.
  9. Ostrożnie z takimi sformułowaniami. Tylko ewolucja unitarna jest odwracalna w taki sposób, ale ona zachowuje entropię. Ponieważ warunkiem początkowym jest w praktyce zawsze jakiś pomiar, nie można odwrócić ewolucji w każdym miejscu i twierdzić że reprezentuje ona wiedzę o rzeczywistości. Entropia zmienia się dopiero w wyniku pomiarów.
  10. Bzdura do kwadratu. Prawidłowa opowieść puszczona "od tyłu" wygląda tak: przylatujące z wąskiego ale jednak po miliardach lat sporego wycinka wszechświata posiadając ekstremalnie podobną energię(fuks) w jednym momencie wleciały do wnętrza lasera przez okienko (kolejny fuks) , gdzie uzyskały po chwili stan o inwersji obsadzeń (kolejny fuks), który w połączeniu z rosnącą energią termiczną wysysaną z chłodniejszego układu chłodzącego lasera pozwolił na zdedekomponowanie ośrodka do mieszaniny cząsteczek jodu i tlenu (fuks) która następnie w wyniku ruchów browna rozdzieliła na dwa osobne strumienie tlenu i jodu wysysane z komory do butli pod ciśnieniem (fuks). Zupełnie niezależnie (tak naprawdę wszystko jest niezależne, w drugą stronę przyczynowość narzucona przez język jest iluzją) przypadkowe drgania termiczne zaworów wywołały ruch zaworów zamykający gaz w butli (fuks) dokładnie tuż po tym jak został on do nich wessany "przez ciśnienie" (fuks). I tak dalej, do elektromagnesów, zapadek, guzika i impulsu (rozwalniającego?) położenie przycisku startowego lasera. Tak brzmi opowieść pomijająca pełne pomniejszych fuksów detale. Nie ma w niej miejsca dla "stymulowanego pochłaniania", wszystko to zwykła kumulacja fuksa. Nawet CP nie ma większego znaczenia w tej analizie dla zrozumienia rdzenia problemu, o ile nie interesują nas spiny i kierunek prądu w elektromagnesach. Nic się nie psuje. Po prostu gruboziarnisty opis staje się po odwróceniu bardzo mało prawdopodobny. Bo trzeba odwrócić wszystko, i pięknie nazwane procesy po odwróceniu czasu stają się w drugą stronę tak mało prawdopodobne, że niewiele różnią się od magii. Ma kolega fajne nazwy na procesy opisujące przyspieszanie tarciem, lub produkcję benzyny za pomocą wdechu spalin, czyli zasadniczo łamiące termodynamikę? Już rozpad pojedynczej cząsteczki na dwie inne pokazuje, że proces odwrócony w czasie odbieramy całkowicie inaczej. W jednym kierunku jest to praktycznie deterministyczne scalenie kawałków, natomiast w drugą stronę niedetrministyczny rozpad. Różnica polega na tym, że rośnie ilość informacji potrzebnych do opisu układu. Przypadkowość to mechanizm który generuje nam informację, o czym wielokrotnie wspominałem. Niezależnie czy chodzi o komunikację (tylko losowa transmisja niesie informację) czy zdarzenia fizyczne. Wszystko wskazuje na to że wszechświat w chwili t=0 miał dokładnie zerową entropię w modelu którym są de facto prawa fizyki. Powinien kolega pamiętać że te wszystkie trawersowalne wormhole i inne dziwne konfiguracje wymagają negatywnych gęstości energii. Co oznacza że nie przejmowałbym się dziwnymi konsekwencjami termodynamicznymi na wyjściu tych problemów, bo na wejściu jest "jeszcze grubiej".
  11. Przecież emisja wymuszona została przez Einsteina odkryta jako wynik analizy pochłaniania i emisji oraz symetrii w czasie tych dwóch sytuacji fizycznych! Emisja wymuszona to zjawisko wybitnie lokalne nie przejmujące się zmianami entropii. To detal. Z kolei laser to skomplikowane urządzenie które musi działać w kierunku rosnącej entropii, jak wszystko we wszechświecie. Sytuacja w laserze niczym się nie różni od żarówki, naprawdę, z punktu widzenia entropii i strzałki czasu. Ekscytowanie się (hehe) akurat laserem świadczy raczej o niezrozumieniu pewnych rzeczy. Niech kolega pobawi się termometrem i dwoma szklankami wody z tymi swoimi pytaniami o symetrię CPT. Jakikolwiek bardziej skomplikowany schemat tylko gmatwa sprawę. Jak już zrozumie kolega dlaczego ten skomplikowany układ raczej nie dopuszcza obserwacji łamiących praw termodynamiki, to zrozumie że większość tych pytań o super duper deekscytację wymoszoną jest dokładnie tym samym! Pytanie też musi być sensowne. Uprawianie fizyki tym różni się od uprawiania matematyki, że trzeba wykazywać się większą pokorą i przyjąć, że my nie wymyślamy jak ma świat działać tylko musimy zrozumieć jak działa to co widzimy. Arogancka postawa która odrzuca wszystko to nie jest zdrowy sceptycyzm naukowy. Arogancja niestety prowadzi też do sytuacji w której nie poświęca kolega czasu na zrozumienie odpowiedzi jakie dostaje, nie wspominając o dokładnym czytaniu tego na co się powołuje samemu :/ Jeśli się czegoś nie rozumie i dostaje odpowiedzi od ludzi którzy rozumieją, jest bardzo logiczne że są znikome szanse że zrozumie się dane zagadnienie poświęcając mniej czasu i wysiłku od ludzi którzy już zrozumieli... Aby zrozumieć subtelności upływu czasu warto rozważyć funkcjonowanie mózgu. Działanie mózgu wymaga przetwarzania informacji, a więc wzrostu entropii. Tylko istnienie pamięci pozwala na odróżnianie kierunku upływu czasu. Potem mamy taki bardzo racjonalny wynik, że termodynamiczna strzałka czasu obserwowanego świata i odpowiedniego dużego obserwatora z prawdopodobieństwem zbliżonym do 1 są ustawione w tym samym kierunku. Warto też mieć świadomość że "mózg" (to dowolne urządzenie fizyczne używane przez obserwatora do myślenia) to również cała chłodnica podejmująca ciepło wydzielone pod czaszką Ponieważ typowy mózg jest splątany termodynamicznie z obserwowanym światem podział na modelowany wszechświat i chłodnicę jest bardziej abstrakcyjny, za to zgodność strzałki czasu gwarantowana ( myślenie wyłącznie w kategoriach obiektów izolowanych przestrzennie to tylko wstęp do bardziej skomplikowanych modeli). Entropia w fizyce/świecie zawsze rośnie, bo tylko w tym kierunku mogą działać mózgi uprawiające fizykę. Inna możliwość jest logicznie niemożliwa. Typowy generyczny stan wszechświata to równowaga termodynamiczna, w której działanie mózgów zamiera, natomiast jest on bardzo "CPT-symetryczny". Przecież to śmieciowy artykuł pisany przez ludzi którzy nie mają pojęcia o fizyce. Taka humanistyczna paplanina z której nic nie wynika. Za to jest to element większej historii: "Wzruszającej" opowieści o lab monkey która zapragnęła zostać fizykiem teoretycznym i po wielu perypetiach dopięła swego (amerykański sen). Podobnie ckliwe historie są pisane w konwencji IT gdzie czasami webdeveloper w wyniku nadzwyczajnych zbiegów okoliczności dostaje posadę architekta systemowego. Szczęśliwie projekty a nawet całe firmy mogą po prostu upaść, a w przypadku fizyki trzeba czekać na rozwiązanie biologiczne.
  12. Nie w wypadku gdy mowa o odstępstwach dużych kształtów od płaszczyzny czy koła... To nie jest chropowatość powierzchni, ta jest zrobiona na połysk! I znaleziono kilkadziesiąt tysięcy tak zrobionych naczyń... Z drugiej strony, symetria obrotowa otworów i produktów jest właśnie dodatkowym świadectwem wykorzystania maszyn. Jedyną kwestią jest "jak to robiono". Zawsze uważano że były to narzędzia z brązu z piaskiem jako pomocniczym materiałem ściernym, ja uważam że należy poważnie rozważyć hipotezę kamieni szlachetnych.
  13. Coraz więcej przesłanek przemawia za tym, że niektóre starożytne cywilizację opanowały maszynową obróbkę kamienia w sposób zupełnie nam nie znany. Po obejrzeniu kilku programów poruszających tą tematykę przyszła mi do głowy ciekawa hipoteza. Konkretnym problemem była mechaniczna produkcja waz z granitu które miały dokładność wykonania na poziomie poniżej 100 mikrometrów. Doszedłem do wniosku, że bardzo dobrym wyjaśnieniem byłoby istnienie narzędzi wykorzystujących kamienie szlachetne. Wraz z upadkiem cywilizacji wciąż istniał obrót tymi kamieniami, uważano je za cenne ale zapomniano dlaczego kiedyś stały się tak bardzo cenne - wiele pięknych i rzadkich przedmiotów nie osiągnęło aż takiego statusu, w tym minerałów. Głowice tnące z brązu byłyby pierwowzorem biżuterii. Przy czym wystarczający, a jednocześnie stosunkowo bardzo dostępny byłby kwarc. Twardsze i cenniejsze minerały (korund, topaz, diament) służyłyby do precyzyjnej obróbki narzędzi kwarcowych. Granit ma twardość 6 w skali Mohsa, żelazo - 4, stal -5.5, stal hartowana 6.4. Tymczasem kryształy kwarcowe mają 7.5. Hartowana stal wciąż wydaje się zupełnie nieprawdopodobna.
  14. peceed

    Postępy nauki :)

    Tzn. jakie podejścia i w czym zawiodły? Dragan usiłuje wmówić że mechanika kwantowa wynika z teorii względności po rozszerzeniu jej o obserwatorów nadświetlnych co jest nieprawdą. Nie ma w jego pracy śladu wynikania, jest wyłącznie błądzenie w kierunku tego co jest znane. Obserwator nadświetlny nie ma sensu, bo nie ma nadświetlnych stanów związanych, pomiędzy poszczególnymi składnikami takiego obserwatora nie występują związki przyczynowo-skutkowe. Obserwator nadświetlny nie jest w stanie niczego zaobserwować.
  15. peceed

    Postępy nauki :)

    To może być złudzenie. Też tak kilka razy miałem, a po czasie okazywało się, że prace były absurdalnie błędne i nic w nich nie było do rozumienia.
  16. peceed

    Postępy nauki :)

    No cóż. Lubos Motl stwierdził że przeczytał abstrakt i praca nie załapała się nawet na dalsze czytanie, bo po bzdurach w abstrakcie nie rokuje. Ja przeczytałem i uważam że nie oferuje żadnego wywodu logicznego. Wynik - mechanika kwantowa jest niesprzeczna z teorią relatywistyczna jest znany. Całki po trajektoriach są znane. W pracy niczego nie wydedukowano tylko w pewnym momencie zapostulowano sobie całki po trajektoriach i mechanikę kwantową na zasadzie "znamy wynik, więc co może pójść źle". Jedyna wartość dodana pracy (i totalnie przeoczona przez autorów) to całkiem eleganckie uzasadnienie dlaczego amplitudy prawdopodobieństwa muszą być zespolone w MK - właśnie to wynika ze zgodności z STW. Medialne promowanie się na tym gniocie jest nieprzywoite.
  17. W definicji wykorzystywane są kontrolowane przepływy energii. In jest tym co wsadzamy i co kontrolujemy (czyli w tym wypadku prąd elektryczny), out to to co odbieramy. Tak zdefiniowano sprawność i w tej postaci jest ona znacznie bardziej użyteczna.
  18. Problemem był brak komercyjnej wartości tego pomysłu - nie da się zastrzec patentem, i ludzie już go wykorzystują w sposób naturalny napędzając pompy ciepła energią słoneczną (śmieszne przy sprawności 20%) i generatorów jako rezerwy. Co do straty 10 lat - miałem dziesiątki lepszych pomysłów. Dane odnośnie emisji są dostępne, spalanie w płomieniu jest ekonomiczne ze względu na niską temperaturę maksymalną (brak tlenków azotu) i długi proces (dopalenie sadzy). Nie jest to problem, tylko kwestia do zaadresowania. No i to jest głupota bo na dzień dobry pozbawiamy się tych 20-25% (względnie) dodatkowej efektywności bez żadnych korzyści - odpowiedni wymiennik ciepła to są grosze w porównaniu do ceny silnika. Aby pouczać innych odnośnie precyzji to jednak wypadałoby samemu ją zachowywać Przecież wedle tej wikipedycznej definicji sprawność jest >100%. Bo jest to stosunek Out/In, bez precyzowania rodzaju energii.
  19. W granicy dla nieskończonych zbiorników ciepła i powolnego cyklu Carnota to bardzo proste
  20. Ale to jest sprawność termodynamiczna, tylko proces działa odwrotnie. Jak odwracamy czas/kierunek działania, wejście zamienia się z wyjściem, to definicja zostaje a zamienia się z mianownikiem. I formalnie dostaje się sprawność >100%.
  21. I wszystko się zgadza. Po odwróceniu wejścia z wyjściem musimy odwrócić ułamek, bo naszą energią wejściową jest praca a energią wyjściową ciepło (definicja nie ogranicza form energii). Pompa cieplna to silnik cieplny działający w drugą stronę, co można zamodelować odwróceniem czasu. Jakby nie patrzeć 1/<100% = >100%.
  22. To ciekawe, bo mnie jeszcze w liceum uczono, że sprawność pompy cieplnej nie może spaść poniżej 100% Dobrze jest nie fiksować się na pojedynczych terminach i rozumieć kontekst. No coś takiego chodzi mi po głowie od 10 lat. Ale nie da się tego opatentować, a identyczną funkcjonalność uzyskujemy stosując zwykłą pompę ciepła z systemem kogeneracji, z dokładnością do strat. Dużym problemem są spaliny - w przypadku silnika są one znacznie bardziej zanieczyszczone, zatem nasz system musi mieć katalizatory, systemy recyrkulacji spalin itd. Da się to zrobić ale wychodzi drożej niż 600 zł. Z drugiej strony można stosować dowolne systemy nie przejmując się masą, i najprostszy schemat silnika jednocylindrowego silnika dwusuwowego. Ideałem jest jednak gaz ziemny. Można go spalać w silnikach "diesla" nawet z zapłonem iskrowym, bo ma PN130. Dobrze byłoby mieć instalację sprężonego gazu ziemnego by móc zrobić zapas na zimę i klęski żywiołowe (wbrew doświadczeniu to nie to samo ) i móc korzystać z tańszego gazu kupionego wcześniej. Ciepło z silnika może być tym górnym, co oznacza że pompa cieplna może pracować z mniejszą różnicą temperatur. Dodatkowa korzyść dla sprawności. W lecie można wykorzystywać jako klimatyzację (bardzo mała różnica temperatur) wykorzystując ciepło odpadowe do grzania wody w bojlerze. Realistycznie łatwo co najmniej podwoić wydajność ogrzewania, bo sprawność silnika to minimum 50% a przecież można dodać termoelektrykę (najlepsze efekty dałby wtedy silnik spit-cycle ). Generalnie zagadnienie jest nie tyle naukowo-techniczne co biznesowe, i oczywiście ma przyszłość.
  23. peceed

    Elektron wokół jądra atomu

    A dlaczego nie wypierd tęczowego jednorożca?
  24. peceed

    Elektron wokół jądra atomu

    Ja ich nie wypieram, po prostu zrozumiałem mechanikę kwantową. Jak na razie to teoria która daje najlepsze i niepobite przewidywania ilościowe odnośnie rzeczywistości, na tyle że każda inna super teoria będzie musiała je odtwarzać jako przejście graniczne. Położenie to wynik pomiaru położenia - z rozmaitą dokładnością. W sytuacji gdy niczego nie mierzymy, nie możemy rozpatrywać zmian położenia w takim sensie (nieruchomy orbital). Mądrzejsi przestają zadawać naiwne pytania a starają się zrozumieć mechanikę kwantową i wnioski z niej płynące, również filozoficzne. Trzeba poznać teorię, doświadczenia, zrozumieć pełną zgodność, i dopiero wtedy można zacząć sobie budować filozoficzny obraz świata. A nie odwrotnie, i potem wyjeżdżać z pretensjami do świata że "nie spełnia oczekiwań". Dajmy światu szansę Po prostu wystarcz mi precyzyjna informacja że ma moment pędu w pewnym stanie. Transformacja tej maksymalnej wiedzy na jego temat w jakieś twory językowe jest bezprzedmiotowa, bo słowa "krąży" i "porusza się" okazują się ostatecznie jedynie wyładowaniami neuronów w głowie kolegi bez żadnej lepszej definicji. A te wyładowania starają się ekstrapolować klasyczne rozumienie świata (odtwarzane przez MK) poza zakres stosowalności. "Sterownik do kierowania zwierzęciem" stara się zrozumieć wszechświat, i w jego rozumieniu cząsteczka to punkcik któremu zawsze, z nieskończoną precyzją możemy przyporządkować położenie i prędkość. Tymczasem teoria i doświadczenie mówi, że tak nie jest i trzeba się z tym pogodzić. Z "krąży" dochodzimy do wyobrażeń unikalnych trajektorii i zawijańców. Tymczasem słowa krąży można użyć wyłącznie w znaczeniu "ma moment pędu" jako skrót myślowy. Oczywiście że ma. Funkcja falowa to informacja o cząsteczce. Jeśli nie przeprowadzamy pomiaru, to funkcja musi ewoluować w sposób unitarny i respektować ograniczenie prędkości światła, tzn. zaburzenia nie mogą zakłócać przyczynowości. Natomiast przy pomiarze możliwe są skoki, jest to abstrakcja skokowego uzyskania nowego stanu wiedzy w wyniku pomiaru. Przy czym pamiętajmy, istnieje tak naprawdę wyłącznie jedna wielka funkcja falowa "wszystkiego co wie obserwator". Co tam proton-elektron. Weźmy superstruny - one są cały czas maksymalnie napięte i jedynym powodem dla którego nie zwijają się do punktu jest zasada nieoznaczoności. Prościej już się nie da No to weźmy eksperyment ze szczelinami w plexi. Prędkość światła jest mniejsza od c co jest wynikiem wirtualnego pochłaniania i re-emisji fotonów. Powinno to uświadomić koledze, że jak "zwiększy się rozdzielczość" opisu układu, to tak naprawdę interferencji ulegają wszystkie możliwe historie uwzględniające również ekscytację i emisję przez atomy. To nie tylko (błędnie, uwaga) "foton przechodzi wszystkimi ścieżkami na raz", trzeba jeszcze uwzględniać zmiany w ośrodku. Czyli nie jest zjawisko obejmujące po prostu elementarną cząsteczkę punktową, tylko jeszcze historię interakcji z kilogramami plastiku. Właśnie coś takiego uświadamia że nie ma teorii klasycznych które mogłyby "tłumaczyć mechanikę kwantową". Można sobie tłumaczyć mechanikę kwantową w postaci rozszerzenia "zasady totalitarnej": "może dziać się" ("dzieje się" byłoby bardzo niepoprawne) absolutnie wszystko czego nasza wiedza nie jest w stanie wykluczyć, ale te możliwości interferują co można rozumieć jako uwzględnianie pewnego warunku spójności logicznej i unikania kontrafaktyczności. Nasza wiedza to więzy narzucone na "absolutną losowość". No i to ujęcie ładnie odpowiada Leibnitzowi (i młodemu mnie, hehe) "dlaczego jest raczej coś niż nic". Bo może być wszystko jak nie ma "mnie" (ograniczeń). To wielki ból że mechanika kwantowa jest uczona źle, na studiach też jej nie zrozumiałem. Zrozumienie wymaga jednak oswojenia się z nią, więc być może to proces nieunikniony. Może kiedyś uda się zrobić odpowiedni, naturalny sposób uczenia dzieci od przedszkola, na przykład jakaś "zabawa w kasyno na basenie", obstawianie "w której fali płynie ryba"
  25. peceed

    Elektron wokół jądra atomu

    Nie używam. Fizyka uczy nas że znaczące pytania powinno się zadawać w formie obserwabli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...