-
Liczba zawartości
37086 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
231
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Wiele osób zrobi wszystko, żeby jak najdłużej unikać dentystycznego wiertła. Dla nich wynalezienie igły plazmowej będzie prawdziwym kamieniem milowym w rozwoju stomatologii. Zabiegi są bezbolesne, a sama igła chłodna w dotyku. Pomysłodawczynią wynalazku jest fizyk Eva Stoffels-Adamowicz z politechniki w Eindhoven. Podkreśla ona, że za pomocą igły plazmowej będzie można również bezboleśnie usuwać zrakowaciałą tkankę. Idea igły zrodziła się podczas prac nad zachowaniem plazmy w próżni. Aby móc używać plazmy na ludziach, zespół badawczy stworzył igłę działającą w normalnych warunkach atmosferycznych. Igła jest zbudowana z 5-centymetrowego wolframowego drucika, umieszczonego w wypełnionej gazem kwarcowej tubie. Gdy do igły przyłożymy napięcie, na czubku pojawia się plazmowa iskierka — wyjaśnia Stoffels-Adamowicz. Zespół holenderskich badaczy przepuszczał przez kwarcową rurkę hel zmieszany z powietrzem i uzyskiwał w ten sposób plazmę tlenku azotu. Dzięki wykorzystaniu tego gazu szlachetnego z powietrza można wytworzyć plazmę, zużywając przy tym mniej energii. Naukowcy nie umieją jednak na razie wyjaśnić, dlaczego się tak dzieje. Nieobojętne jest, że igła bazuje na plazmie tlenku azotu, ponieważ związek ten jest przez ludzki organizm wykorzystywany do zwalczania zakażeń oraz stanów zapalnych. Holendrzy zauważyli ponadto, że jeśli plazmę uzyskuje się przy niskich nakładach energetycznych i przykłada się ją do tkanek, wywołując krótkie "wyładowania", zabijane są tylko bakterie, a inne żywe komórki pozostają nietknięte. Tlenek azotu jest zaangażowany w komunikację międzykomórkową, dlatego przypuszcza się, że dałoby się go wykorzystywać do uruchamiania programowanej śmierci komórkowej. Posługując się plazmą uzyskiwaną przy wyższych nakładach energetycznych (przykładaną w dodatku na dłużej), można by kauteryzować chorą tkankę. Igła plazmowa sprawdziłaby się zapewne przy usuwaniu różnego rodzaju guzów oraz nowotworów skóry. To chirurgia bez rzeczywistego cięcia — podsumowuje Stoffels-Adamowicz. Fizyk Bill Graham z Królewskiego Uniwersytetu w Belfaście także zajmuje się zastosowaniem plazmy w terapii. Uważa on, że prawdziwą innowacją jest fakt, że igła plazmowa działa w normalnych warunkach atmosferycznych. To stwarza nowe możliwości. Da się nią operować w ustach czy w określonych miejscach wewnątrz ciała. Obecnie zespół Stoffels-Adamowicz pracuje nad metodą generowania plazmy, która przez cewnik mogłaby być wprowadzana do naczyń krwionośnych. Pewnego dnia terapia plazmowa zostanie sprzymierzeńcem kardiochirurgów, odblokowujących "zatkane" aorty. Dużo wcześniej trafi jednak do gabinetów stomatologicznych.
-
Seagate złożył wniosek patentowy na technologię, która ma przez kolejne lata pozwolić na korzystanie z obecnych technik produkcji dysków twardych. Dzięki wykorzystaniu nanorurek amerykańska firma chce przybliżyć głowice zapisująco-odczytujące do powierzchni talerzy dysku. Im bliżej talerzy znajdzie się głowica, z tym większą precyzją zapisze dane, co z kolei pozwoli na zwiększenie gęstości zapisu. Głowice znajdą się tak blisko, że mogą dotkąć powierzchni talerzy, co jednak groziłoby ich zarysowaniem i uszkodzeniem. Warstwa magnetyczna talerzy ma grubość od 2 do 50 nanometrów, jest więc bardzo wrażliwa na uszkodzenia mechaniczne. Aby ją przed nimi chronić Seagate postanowił użyć... nawilżacza stworzonego z nanorurek, który zostanie naniesiony na powierzchnię talerzy. Nowa technologia przewiduje też użycie lasera, który będzie podgrzewał powierzchnię talerza w miejscu, w którym będą właśnie odczytywane i zapisywane dane. Podgrzanie pozwoli na bardziej precyzyjne ułożenie namagnetyzowanych cząstek, a więc przyczyni się do zwiększenia gęstości upakowania danych. Z podgrzanego miejsca odparuje jednak część nawilżacza, chroniącego powierzchnię talerza. Naukowcy Seagate'a poradzili sobie jednak i z tym problemem. Wewnątrz dysku twardego umieścili pojemnik z nawilżaczem. Jego ubytki będą na bieżąco precyzyjnie uzupełnianie. Seagate zapewnia, że do ponownego nałożenia odpowiedniej ilości środka ochronnego wystarczy pojedynczy obrót talerza. W złożonym patencie znalazło się też stwierdzenie, że pojemnik z nawilżaczem wystarczy na 5 do 10 lat pracy dysku. Nie wiadomo, kiedy opisywana technologia miałaby trafić do praktycznego użytku. Seagate twierdzi, że nowa technologia w połączeniu z techniką prostopadłego zapisu pozwoli na wyprodukowanie dysków twardych o 10-krotnie większej pojemności niż urządzenia obecnie dostępne na rynku. Warto wspomnieć, że Seagate jest autorem 750-gigabajtowego dysku twardego.
-
Chińscy urzędnicy chcą odciągnąć dzikie słonie od pól uprawnych, zwabiając je do specjalnie dla nich przeznaczonych gajów bananowych. Wśród drzew mają też stanąć beczki z cukrem. Jadłodajnie będą się znajdować kilkanaście kilometrów od wiosek. Na razie wygospodarowano na nie 70 hektarów gruntów. W zeszłym roku w okolicach Rezerwatu Biosefery Xishuangbanna (prowincja Yunnan) słonie zabiły 3 wieśniaków — donosi agencja prasowa Xinhua. Zniszczyły także plony 12 tys. rodzin. W kwietniu bieżącego roku władze prowincji przeznaczyły 500 tys. dolarów na pokrycie wyrządzonych przez zwierzęta strat. Jak dotąd, eksperyment daje mieszane rezultaty — lakonicznie podsumowuje komunikat agencyjny. Warto dodać, że 20 lat temu w Xishuangbanna żyło 80 słoni, dziś liczebność populacji wzrosła do 300 osobników.
-
Wraz z postępujacym globalnym ociepleniem klimatu wiele krajów zastanawia się, jak ograniczyć przyczyniającą się do jego powstawiania emisję gazów cieplarnianych. Japońscy naukowcy wpadli na pomysł wtłaczania pod ziemię dwutlenku węgla produkowanego przez Kraj Kwitnącej Wiśni. Japończycy chcą zbudować pod ziemią olbrzymie kontenery do przechowywania skroplonego gazu. Pozostałby on w nich tak długo, aż ludzkość nauczyłaby się go wykorzystywać, np. jako źródło energii. Norwegia (która już przechowuje CO2 pod ziemią), Algieria i Kanada wystąpiły już wcześniej z podobną inicjatywą, Japończycy twierdzą jednak, że to ich pomysł będzie realizowany z największym rozmachem. Chcą oni do 2020 roku wtłaczać pod ziemię 200 milionów ton gazu rocznie. Zanim jednak do tego dojdzie należy zbadać różne aspekty takiego pomysłu. Także i taki, że wielkie trzęsienie ziemi czy ruchy skał mogą doprowadzić do pęknięcia zbiorników i nagłego wydostania się do atmosfery olbrzymich ilości gazu. Drugi problem to cena. Ocenia się, że wtłoczenie tony gazu pod ziemię będzie kosztowało 52 dolary. Masahiro Nishio z japońskiego Ministerstwa Ekonomii, Handlu i Przemysłu mówi, że w ciągu najbliższych 4 lat koszty te uda się ograniczyć o połowę. O tym jednak, że pomysł jest wart rozważenia świadczy fakt, iż w przypadku prawidłowego przechowywania dwutlenek węgla może pozostać bezpiecznie pod ziemią przez 1000 lat. Obecnie Japonia emituje rocznie 1,3 miliarda ton CO2.
-
Naukowcy z Hebrew University w Jerozolimie odkryli obiecującą metodę ograniczania wzrostu i rozprzestrzeniania się komórek rakowych w organizmie. Zrobili to przypadkowo, ponieważ pracowali nad zwiększeniem rozmiarów brzoskwiń i nektarynek. Okazało się, że białko, podobne do jednego z testowanych związków, ma zdolność blokowania dopływu krwi do guza. Blokując dopływ krwi do guza, aktybindyna hamuje zdolność komórek nowotworowych do przemieszczania się za pośrednictwem układu krwionośnego — wyjaśniają badacze. Aktybindyna jest rybonukleazą (rodzajem enzymu), wytwarzaną przez grzyb pleśniowy nazywany kropidlakiem czarnym (Aspergillus niger). Ma ona zdolność wiązania aktyny, stąd też wzięła się jej angielska nazwa (actibindin). Opisana technika nie wpływa na zdrowe komórki, oddziałuje tylko na te zmienione chorobowo. Nie wywołuje też poważnych efektów ubocznych, jak ma to miejsce np. przy radio- czy chemioterapii. Szef projektu badawczego Oded Shoseyov powiedział Reuterowi, że jego zespołowi udało się wykorzystać białko do zmniejszenia liczby owoców na drzewie, co z kolei doprowadziło do zwiększenia się ich rozmiarów. Nowa technologia opierała się na hamowaniu wzrostu ziaren pyłku. Wysnuliśmy hipotezę, że jeśli mechanizm wzrostu jest bardzo podobny — dla komórek pyłku i komórek rakowych — zastosowanie badanego białka powinno dać ten sam efekt. Zespół Shoseyova wykorzystał zdobycze inżynierii genetycznej do zmiany białka w ten sposób, by wykazywało one imponujące właściwości antynowotworowe.
-
Serwis DailyTech donosi, że firma D-Link wciąż nie załatała poważnej luki bezpieczeństwa w swoich produktach. O jej istnieniu przedsiębiorstwo zostało poinformowane w lutym bieżącego roku. Dziura w oprogramowaniu kilku modeli ruterów umożliwia zdalne wykonanie kodu i może wystawiać klientów D-Linka na niebezpieczeństwo. Daje ona bowiem atakującemu całkowitą kontrolę nad całym ruchem odbywającym się przez wadliwe urządzenie. Wspomnianą lukę wykryto w modelach DI-524, DI-604, DI-624, DI-784, EBR-2310, WBR-1310 oraz WBR-2310. Do modeli ozaczonych numerami 604, 784 i 2310 producent udostępnił zaktualizowany firmware. Z dostępnych iformacji wynika, że problem leży w obsłudze UPnP, więc dotyczy tylko połączeń lokalnych. Nie jest jednak wykluczone, że w przypadku urządzeń bezprzewodowych (to rutery o numerach 524, 624, 784,1310 i 2310) mogą zostać zaatakowane inne obsługiwane przez nie protokoły. Specjaliści radzą, by nie używać wymienionych produktów D-Linka, dopóki firma nie opublikuje odpowiednich poprawek.
-
Ponad 70 milionów użytkowników systemów Windows już wkrótce nie będzie mogło pobierać nowych poprawek bezpieczeństwa do swojego oprogramowania. Za tydzień, 11 lipca, Microsoft zakończy wspieranie starszych wersji Windows. Dotyczy to systemów Windows 98, Windows 98 SE oraz Windows ME. Jeśli po tym terminie zostaną odkryte nieznane wcześniej luki, użytkownicy tych wersji nie otrzymaja do nich poprawek. Pierwotnie zakładany termin zakończenia publikacji poprawek dla wymienionych systemów wyznaczono na styczeń 2004 roku. Microsoft postanowił jednak dać swoim klientom więcej czasu na przejście na nowsze wersje OS-ów. Firma analityczna IDC ocenia, że Windows 98 i Windows ME stanowią ponad 13% wszystkich legalnie zainstalowanych systemów Windows. Pod koniec ubiegłego roku Windows 98 używany był na 48, a Windows ME na 25 milionach komputerów. Al Gillen z IDC szacuje, że pod koniec bieążcego roku instalacje tych systemów będą stanowiły około 6% wszystkich instalacji legalnych OS-ów spod znaku Microsoftu, a więc brak łatek bezpieczeństwa dla nich, nie będzie większym problemem. Podobnego zdania jest Johaness Ullrich, wiceprezes ds. technologii SANS Internet Storm Center, który mówi, że użytkownicy wymienionych systemów są o tyle bezpieczni, że są one na tyle przestarzałe, iż większość współcześnie pisanego szkodliwego kodu nie może zostać na nich uruchomiona. Doradza jednak migrację na nowsze wersje Windows lub na Mac OS X, ponieważ Windows 98 i Windows ME nigdy nie były uznawane za bezpieczne systemy operacyjne.
-
Jak donosi India Times, rząd Myanmaru (d. Birma) zablokował swoim obywatelom dostęp do Google'a, Gmaila oraz Yahoo i serwisu Hotmail. Władze w Rangunie próbują w ten sposób kontrolować przepływ informacji przedostających się do kraju i z niego wychodzących. Od ponad tygodnia obywatele tego azjatyckiego kraju, próbując połączyć się z Google'm, widzą na ekranie swoich komputerów napis "Dostęp zablokowany". Jedyny w kraju dostawca Internetu, firma Bagan Cybertech, informuje, że zarówno Google, jak i Gmail są niedostępne. Przedstawiciele przedsiębiorstwa odmówili jednak wyjaśnienia przyczyn takiego stanu rzeczy.
-
Używając specjalnie przygotowanego rezonansu magnetycznego (MRI), naukowcom udało się zdiagnozować chorobę wieńcową (chorobę niedokrwienną serca) u 88% pacjentów, którzy skarżyli się na ból w piersiach. Oznacza to, że MRI jest równie skuteczną metodą diagnozowania tego schorzenia, co metody konwencjonalne. Jest przy tym obarczony mniejszym ryzykiem. Choroba wieńcowa to główna przyczyna śmierci w USA (ponad milion zawałów i 0,5 miliona zgonów rocznie). W Polsce na chorobę niedokrwienną serca cierpi blisko 2 miliony osób, a 40 000 rocznie z jej powodu umiera. Obecnie najczęściej wykorzystywaną metodą jej diagnozowania jest angiografia wieńcowa, czyli cewnikowanie serca. Polaga ona na wprowadzeniu poprzez jedną z żył cewników, które pozwalają uzyskać na ekranie obraz tętnic i określić miejsca ich zwężenia. Metoda ta jest obarczona niewielkim ryzykiem przebicia ścianek tętnic lub naruszenia zalegających w tętnicach złogów, które mogą się odkleić i spowodować atak serca. Stosuje się również nieinwazyjną ultrasonografię, która jednak nie jest tak dokładną metodą diagnostyczną. Dotychczas stosowany rezonans magnetyczny nie nadawał się do diagnostyki poruszających się narządów, gdyż nie można było uzyskać w tym przypadku wystarczająco wyraźnego obrazu. W ciągu ostatnich dwóch lat MRI udoskonalono jednak na tyle, że Ricardo Cury z Massachusetts General Hospital, mógł stwierdzić: Ostatnie prace pozwalają nam na uzyskanie obrazu poruszającego się serca. Teraz można obserwować ten organ w czasie rzeczywistym, a obraz jest wyraźny. To jak otwarcie klatki piersiowej i oglądanie bijącego serca – mówi Renato Santos, kardiolog z Wake Forest University Baptist Medical Center. Dotychczas MRI był narzędziem badawczym. Teraz, po raz pierwszy, jest prawdziwym narzędziem diagnostycznym. Wyniki prac nad wykorzystaniem rezonansu do diagnostyki choroby wieńcowej opublikowano w lipcowym numerze pisma Radiology, a testy, które dowiodły przydatności tej metody przeprowadzili badacze z Harvard Medical School i Beneficencia Portuguesa Hospital w Sao Paulo.
-
Historia Google'a zaczynała się, gdy Siergiej Brin i Larry Page, w ramach szkolnej pracy zaliczeniowej, budowali komputer osobisty z podzespołów tanich producentów. Chcieli zaoszczędzić pieniądze i zastanawiali się, czy nie udałoby się stworzyć sieci takich maszyn, które przeszukiwałyby Internet znacznie bardziej skutecznie, niż ówczesne wyszukiwarki. Obecnie Google nie musi się martwić o pieniądze na komputery, jednak coś z tamtej filozofii pozostało. Koncern wydaje obecnie 1,5 miliarda dolarów rocznie na technologie i utrzymanie centrów operacyjnych, jednak większość z setek tysięcy używanych przez niego serwerów została zaprojektowana przez pracowników Google'a. Martin Reynolds, analityk w firmie Gartner uważa, że Google jest największym po Dellu, HP i IBM-ie producentem serwerów na świecie. Co więcej, pewne fakty wskazują na to, że firma ta przymierza się do... projektowania własnych układów scalonych. Jej główni rywale, Microsoft i Yahoo, tworzą oczywiście własne oprogramowanie do zarządzania swoimi sieciami i centrami bazodanowymi, jednak nie zajmują się budową sprzętu. Swoje komputery w większości kupują od Della, Sun Microsystems i Rackable systems. Kevin Timmons, wiceprezes ds. operacyjnych Yahoo, mówi: W pewnym momencie trzeba zdecydować, co jest najważniejszą częścią biznesu. Czy masz zamiar budować własne rutery czy chcesz stworzyć najpopularniejszą na świecie stronę WWW? Bardzo trudno jest robić obie rzeczy na raz. Google najwyraźniej zdecydowało się robić obie rzeczy. Martin Reynolds ocenia, że dzięki temu koszty tej firmy związane ze sprzętem komputerowym są o połowę niższe niż innych wielkich koncernów Internetowych i stanowią jedynie 10%, co na komputery musi wydać przeciętna firma. Google nie zdradza swoich kosztów, ale Alan Eustace, wiceprezes ds. badań i systemów powiedział na konferencji dla analityków: Nie sądzimy, by nasza konkurencja była w stanie instalować swoje systemy taniej i szybciej. To daje nam nad nimi przewagę dwóch do pięciu lat.
-
Transcend Information poinformował o powstaniu nowego odtwarzacza MP3, T.sonic 530. Odtwarzacz przyciąga wzrok oryginalnym wyglądem. Na tym jednak się nie kończy. Bardzo interesująca jest funkcja karaoke. Użytkownik odtwarzacza słyszy muzykę, a słowa piosenki pokazywane są na kolorowym wyświetlaczu OLED odtwarzacza. T.sonic 530 radzi sobie ze wszystkimi popularnymi formatami - MP3, WMA i WAV. Urządzenie wyposażono w tuner radiowy i dyktafon. Załączone baterie litowo-jonowe pozwalają urządzeniu na nieprzerwaną pracę przez 15 godzin. Wymiary odtwarzacza to 51x26x19 milimetrów, a jego waga bez baterii - 22 gramy. Urządzenie sprzedawane jest w dwóch wersjach, różniących się pojemnością pamięci - 512-megabajtowej i 1-gigabajtowej.
-
Wirus H5N1 jest bardziej zabójczy dla młodszych osób. Podobne zjawisko można było zaobserwować podczas pandemii zwykłej grypy w 1918 roku (tzw. hiszpanka zabiła wtedy o wiele więcej młodszych ludzi). Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia, śmiertelność wśród zainfekowanych H5N1 osób wynosi średnio 56%, lecz w grupie 10-19-latków wzrasta już do 73%. Na łamach Weekly Epidemiological Record specjaliści z WHO piszą, że nadal istnieje ryzyko pandemii ptasiej grypy, jeśli dojdzie do mutacji wirusa H5N1. Normalna grypa jest groźniejsza dla osób starszych oraz z osłabionym układem odpornościowym. Szacuje się, że rocznie umiera na nią do 500 tys. ludzi na całym świecie. Raport Światowej Organizacji Zdrowia uwzględnia informacje o 200 potwierdzonych przypadkach zakażenia wirusem H5N1 (od 2003 roku). Podążając śladami wirusa, naukowcy chcą śledzić jego ewolucję. W pewnych regionach świata wirus się "zadomowił" i jest tam klasyfikowany jako ptasia epidemia (występująca także wśród drobiu). Bytując stale w środowisku człowieka, H5N1 zyskuje szanse na zmutowanie i zwiększenie prawdopodobieństwa przenoszenia się na nasz gatunek. Liczba przypadków zakażeń wśród ludzi znacznie w tym roku wzrosła. Głównie dlatego, że odmiana H5N1 występuje obecnie na 3 kontynentach: w Azji, Europie i Afryce. Do zarażenia dochodzi najczęściej wskutek bliskich kontaktów z chorym drobiem. Tak się właśnie najprawdopodobniej stało w pewnej indonezyjskiej rodzinie, gdzie zachorowało 7 osób. Jedna z nich zaraziła się od ptaków, a potem zainfekowała pozostałych ludzi. Wszyscy spali razem w małym pomieszczeniu. H5N1 zawsze miał zdolność przenoszenia się z jednego człowieka na drugiego, gdy znajdowali się oni blisko siebie. Ale nawet w przypadku takiego bliskiego kontaktu rzadko dochodzi do zakażenia. W pierwszej połowie zeszłego roku na ptasią grypę zmarło 19 ludzi. Od stycznia do czerwca bieżącego roku odnotowano 54 zgony. Pięćdziesiąt procent zmarłych z powodu zakażenia H5N1 miało mniej niż 20 lat, a 90% poniżej 40 lat. Liczba umierających osób zwiększa się w miesiącach zimowych. Naukowcy przypuszczają, że "podskoczy" ona znowu pod koniec roku, gdy temperatury półkuli północnej zaczną spadać. Dla H5N1 idealnym obiektem do zainfekowania jest człowiek chory na zwykłą grypę. Gdy się to uda, może nastąpić wymiana materiału genetycznego pomiędzy dwoma wirusami. Wtedy H5N1 zwiększy swą zdolność łatwego przenoszenia się z człowieka na człowieka. Jednym z powodów tak dużej śmiertelności H5N1 dla ludzi jest to, że atakuje on tkanki położone głęboko w płucach. Na dziś dzień zakażenie nie obejmuje górnych dróg oddechowych. Kiedy pacjent zaczyna odczuwać symptomy choroby, wirus zdąży już zrobić swoje. Ponieważ umiejscawia się głęboko w płucach, trudno się zarazić ptasią grypą od innego człowieka. Kiedy chory kicha czy kaszle, wydala naprawdę niewiele wirusów.
-
Układy PC2-8000 Titanium Alpha VX2 Edition to specjalna seria kości pamięci skierowana do miłośników zaawansowanego overclockingu. Układy należą do serii Voltage eXtreme (VX), tak więc są dostosowane do pracy przy wysokich napięciach. Pozwala to im na osiągnięcie dużej wydajności i zapewnia odpowiednią stabilność pracy, nieosiągalną dla układów innego typu. Przy ustawieniach zegara rzędu 1000 megaherców i napięciu 2,3 V, najnowsze układy OCZ pracują stabilnie, a ich ich timingi wynoszą 4-4-4. PC2-8000 VX2 to drugi przedstawiciel rodziny OCZ TItanium Alpha. Każdy układ z tej serii charakteryzuje się niepowtarzalnym kolorowym radiatorem. PC2-8000 Titanium Alpha VX2 będą dostarczane w 1- i 2-gigabajtowych zestawach.
-
W ciągu najbliższych 5 lat kobiety z uszkodzoną lub usuniętą w wyniku histerektomii macicą będą miały szansę na transplantację tego organu. Umożliwi im to urodzenie dziecka. Eksperymenty przeprowadzone na zwierzętach pozwoliły naukowcom posunąć się o krok bliżej i upewnić się, że może się to udać także w przypadku ludzi. W projekcie wzięło udział 12 owiec. U 10 zwierząt usuwane, trzymane przez godzinę poza ciałem, a następnie ponownie wszczepiane do organizmu macice działały zupełnie normalnie. Podtrzymywano przepływ krwi przez narząd i wykonywano szereg testów, by zbadać, czy nic nie odbiega od normy. Do badań wybrano owce, ponieważ mają one macice podobnej wielkości co ludzie. Przeszczep macicy może pomóc tysiącom kobiet z rzadką wadą wrodzoną — zespołem Mayera-Rokinasky'ego-Küstera-Hausera (MRKH). Dotyka on 1 na 5000 kobiet. Nie mają one pochwy ani macicy i występuje u nich pierwotny brak miesiączki. Jajniki oraz jajowody są jednak prawidłowo rozwinięte (ma miejsce owulacja). Niekiedy zespołowi towarzyszą: wrodzone wady serca, zaburzenia rozwoju układu kostnego, wady układu moczowego oraz przepuklina pachwinowa. Będzie to również szansa na naturalne poczęcie dziecka dla kobiet, które zachorowały na nowotwór szyjki macicy czy włókniaka macicy albo musiały mieć ją usuniętą wskutek komplikacji ciążowych. Profesor Mats Brannstrom z Departamentu Ginekologii w Sahlgrenska University Hospital w Göteborgu zaprezentował wyniki swoich badań na owcach na dorocznym spotkaniu Europejskiego Stowarzyszenia Ludzkiej Reprodukcji i Embriologii (European Society for Human Reproduction and Embryology; ESHRE) w Pradze. Transplantacja macicy daje szereg korzyści w porównaniu z szukaniem matki zastępczej. Oddając embrion obcej kobiecie, nie wiemy, jaki tryb życia prowadzi w czasie ciąży, czy nie pali i nie pije, nie zażywa szkodzących płodowi leków. Jest też kwestia wytworzenia się więzi między dzieckiem a matką zastępczą w czasie ciąży i porodu. Jeszcze wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, lecz mam nadzieję, że dopracujemy naszą technikę i uczynimy ją na tyle bezpieczną, by przeszczepy u ludzi stały się rzeczywistością w ciągu 5 lat. Byłoby idealnie, gdyby kobieta otrzymywała macicę od swojej matki lub starszej siostry, ponieważ istnieje ryzyko odrzucenia przeszczepu. W zasadzie mielibyśmy do czynienia z pożyczeniem "inkubatora" na krótki czas... Pacjentka, która otrzyma nową macicę, będzie ją miała tylko przez 2 lata. Po wydaniu na świat dziecka, narząd musi zostać usunięty. Poprzez czasową transplantację lekarze chcą skrócić okres przyjmowania środków immunosupresyjnych, tłumiących reakcję układu immunologicznego na pojawienie się w organizmie obcej tkanki. Tego typu leki wywołują bowiem efekty uboczne, zwiększając prawdopodobieństwo zachorowania na określone typy nowotworów. Trzy lata temu profesor Brannstrom poinformował, że pomyślnie przeszczepił macice myszom, które później urodziły zdrowe potomstwo. Zanim szwedzka technika transplantacji zostanie zastosowana u ludzi, musi zostać przetestowana na naczelnych. Warto dodać, że w 2002 roku lekarze z Arabii Saudyjskiej dokonali przeszczepu macicy u 26-letniej kobiety i doprowadzili do ciąży, ale, niestety, dziecko nie dożyło do terminu porodu.
-
Volkswagen pokazał prototypowy samochód, który porusza się bez pomocy kierowcy i bez jakiejkolwiek asysty ze strony człowieka. Golf GTi zyskał nazwę kodową "53 plus 1" dla upamiętnienia filmowego Herbiego, garbusa, który marzył o wzięciu udziału w wyścigu. W nakręconym przed 40 laty filmie samochód zrealizował swoje marzenia i wystartował z numerem 53. Jego prawdziwy następca również mógłby stanowić poważną konkurencję dla innych. Samodzielnie potrafił rozpędzić się do 240 kilometrów na godzinę. Samochód został wyposażony z "elektroniczne oczy", na które składały się radar oraz laserowe czujniki badające drogę. Dane były przesyłane do pokładowego komputera i tam analizowane. Komputer otrzymywał również informacje o położeniu samochodu, dzięki wykorzystaniu systemu nawigacji satelitarnej. Zachowanie się samochodu na torze testowym zaskoczyło nawet jego twórców. Nie spodziewali się, że maszyna będzie radziła sobie aż tak dobrze. Goście, którzy zostali zaproszeni na pokaz, mogli przekonać się, że twórcy samochodu nie oszukują i nie zaprogramowali wcześniej trasy przejazdu. Osoby obserwujące testy mogły samodzielnie poustawiać na drodze Volkswagena pachołki, które ten sprawnie omijał. Początkowo system pozwalający samochodowi samodzielnie jeździć został pomyślany jako sposób na zmniejszenie kosztów testowania własnych modeli. Volkswagen mógłby zrezygnować z zatrudniania kierowców testowych. Jednak w czasach, gdy z kierowcy samochodu zdejmowane są kolejne obowiązki związane z jego prowadzeniem – pojazdy wyposaża się bowiem w ograniczniki prędkości, systemy unikania kolizji, systemy nawigacyjne czy technologie odpowiedzialne za kontrolę trakcji – zbliża się dzień, gdy i sam kierujący okaże się niepotrzebny.
-
Kaz Hirai, prezes Sony Computer Entertainment America (SCEA), w wywiadzie dla jednego z wydawnictw, nie mógł obiecać, że gry na PlayStation 3 będą kosztowały 59,99 USD. Ta cena może się jedynie zwiększyć. Hirai zauważył, że plotki, jakoby gry na najnowszą konsolę Sony miały kosztować 59,99 USD, czyli tyle co gry na Xboksa 360, nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone. Dodał, że nigdy żaden przedstawiciel Sony nie wymieniał takiej ceny. Na temat ceny gier powiedział tylko, że nie sądzi, by kosztowały one 100 USD. Tymczasem ankieta przeprowadzona wśród japońskich developerów wykazała, że zdecydowana większość z nich (90,3%) sądzi, iż PS3 jest zbyt droga. Ponadto 56,3% spośród badanych uważa, że błędem jest wypuszczanie na rynek dwóch wersji konsoli. Na pytanie, czy Sony osiągnie zakładany poziom sprzedaży (6 milionów sztuk do końca marca przyszłego roku), odpowiedzi przeczącej udzieliło 62,1% developerów.
-
Pita codziennie szklanka soku z granatów wydaje się spowalniać wzrost nowotworów prostaty, ale badania przeprowadzono na razie na zbyt małej grupie i zdobyto za mało dowodów, by lekarze zalecali takie postępowanie swoim pacjentom. Eksperymenty finansowane przez producenta soków wykazały, że u mężczyzn pijących napój z granatów czas potrzebny na podwojenie stężenia PSA (swoistego antygenu sterczowego) we krwi wydłużał się. PSA jest białkiem wytwarzanym przez komórki nabłonka kanalików prostaty, czyli gruczołu krokowego. Jego poziom podnosi się, gdy rozwija się rak stercza, ale także przy innych schorzeniach, m.in. w stanach zapalnych czy w sytuacji łagodnego rozrostu stercza. U pacjentów z krótkim czasem podwajania się stężenia PSA wzrasta prawdopodobieństwo zgonu z powodu nowotworu (szybko dochodzi do wznowy, czyli powstania przerzutów). Zanim chorzy zaczęli pić sok z granatu, przeciętny czas podwojenia stężenia PSA wynosił 15 miesięcy (nieco ponad rok). Po włączeniu napoju do codziennej diety wydłużał się zaś aż do 54 miesięcy (4,5 roku). Różnica jest bardzo duża. To wskaźnik tego, jak szybko rośnie nowotwór — tłumaczy dr Allan Pantuck, urolog z UCLA Jonsson Cancer Center, a zarazem szef zespołu badawczego. Każdy z 50 mężczyzn biorących udział w programie najpierw przeszedł naświetlania, operację lub inny rodzaj terapii. Nie odnotowano żadnych poważniejszych efektów ubocznych picia soku. Badania na szerszą skalę właśnie trwają, wyników należy się spodziewać w ciągu 2 lat. Chociaż Pantuck nie spodziewa się, że sok z granatów leczy choroby nowotworowe, jest przekonany, iż opóźnia lub eliminuje potrzebę uciekania się do metod leczenia wywołujących bardzo nieprzyjemne skutki uboczne, np. zmęczenie, depresję i impotencję. Naukowcy domyślają się, że polifenole lub inne substancje wchodzące w skład granatów są w stanie zwalczać raka prostaty, dalej jednak nie wiadomo, jak się to dzieje. Przypuszcza się, że kluczową rolę odgrywa określone zestawienie kilku związków chemicznych. Wyniki opublikowano w magazynie Clinical Cancer Research.
-
Problem otyłości zaczyna niestety dotyczyć coraz większej liczby dzieci. Amerykańscy naukowcy wpadli na ciekawy pomysł, jak pomóc maluchom zrzucić zbędne kilogramy. Rozwiązaniem są cięższe zabawki. Badacze z Uniwersytetu Stanu Indiana (profesor John Ozmun i student Lee Robbins) przeprowadzili mały eksperyment. Dali dzieciom do zabawy pluszaki z dodatkowym balastem (ok. 1,4 kg). Okazało się, że 10 maluchów w wieku 6-8 lat spaliło w ten sposób więcej kalorii, a ich puls i liczba oddechów korzystnie się podniosły. To nie rozwiązuje problemu otyłości, ale na pewno się do tego przyczynia — twierdzi Ozmun. Niektórzy eksperci alarmują, że dzieci mogą sobie zrobić krzywdę, próbując za wcześnie podnosić coś zbyt ciężkiego. Zamiast obciążonych zabawek zalecają większą dawkę aktywności fizycznej. Bardzo dobrze, by gimnastyka stała się ważnym punktem każdego dnia. W pracy z dziećmi wspaniale sprawdzają się ćwiczenia niepostrzeżenie spełniające swoją rolę. Nikt nie podejdzie z entuzjazmem do polecenia przebiegnięcia kilku długości stadionu, ale zareaguje bardziej entuzjastycznie na propozycję zabawy z ogromną piłką. Władze szacują, że jedna trzecia amerykańskich dzieci ma nadwagę, a ok. 17% cierpi z powodu otyłości. W Polsce wśród uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych 6% to osoby z nadwagą, a 4% z otyłością. Nadmierna waga u dzieci i młodzieży zwiększa ryzyko cukrzycy oraz chorób serca. Część instruktorów fitness zauważa, że niektóre impulsywne dzieci mogłyby rzucać takimi cięższymi zabawkami w swoich towarzyszy i w ten sposób wyrządzać im krzywdę. Akademicy z Indiany bronią się, że ich badania miały charakter pilotażowy i objęły na razie zaledwie kilkoro brzdąców. Jeśli jednak zaczęłaby się produkcja specjalnych zabawek, zostałyby one zaprojektowane tak, aby zapewnić swoim użytkownikom maksymalne bezpieczeństwo. Mimo że miś z 1,4-kg balastem nie trafi pewnie szybko na sklepowe półki, może znaleźć dla siebie niszę, np. w gabinecie fizjoterapeutów pracujących z małymi pacjentami. Zabawa z cięższym pluszakiem nie tylko wzmocni, lecz również poprawi zmysł równowagi i koordynację — dodaje Ozmun.
-
Operatorzy telefonii komórkowej poinformowali o rozpoczęciu współpracy, której celem jest stworzenie wstępnej specyfikacji dla telefonii komórkowej czwartej generacji (4G). Sieci telefonii 4G pojawić się mają po 2010 roku. W skład grupy NGMN (Next Generation Mobile Networks) wchodzą KPN Mobile NV, Orange SA, Sprint Nextel Corporation, T-Mobile International oraz Vodafone Group. Grupa będzie współpracowała z organizacjami zajmującymi się tworzeniem międzynarodowych standardów. Wchodzące w jej skład przedsiębiorstwa chcą służyć radą i prezentować punkt widzenia telekomów na sieci 4G. NGMN proponuje, by do budowy kolejnej generacji sieci wykorzystać zoptymalizowaną architekturę Packed Switched (PS), co miałoby zapewnić bezproblemową migrację z już istniejących sieci 2G i 3G oraz ich integrację z Internetem. Tym samym sieci NGMN stałyby się kolejnym krokiem w ewolucji technologii HSDPA, HSUPA i EVDO.
-
Uważasz, że możesz bez problemu prowadzić samochód po jednym mocnym drinku? Jeśli tak, być może badania naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego (University of Washington, UW) spowodują, że zmienisz jednak zdanie. Okazało się bowiem, że po wysączeniu tylko jednego koktajlu większość uczestników eksperymentu nawet nie spostrzegła goryla maszerującego przez środek boiska. Pracownicy UW poprosili badanych, by skoncentrowali się na pojedynczym zadaniu. Mieli oni zliczać podania piłki podczas gry w koszykówkę. Większość z nich nie potrafiła zobaczyć prawie nic ponad to, na czym skupiała uwagę. Dlatego nie dostrzegli kobiety przebranej w kostium małpy, która nagle wchodziła na środek ekranu, uderzała się pięściami w klatkę piersiową i wychodziła (zajmowało to ok. 9 sekund nagrania). Osoby po drinku przeoczały ją prawie dwa razy częściej niż całkowicie trzeźwi wolontariusze. Byliśmy zaskoczeni, widząc uzyskane rezultaty — stwierdza Seema Clifasefi z uczelnianego Departamentu Psychologii. Studium było małe, objęło tylko 46 osób, ale jeśli rezultaty powtórzą się w badaniach na szerszą skalę, być może znajdą odzwierciedlenie w przepisach prawnych dotyczących prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Clifasefi i jej koledzy z Uniwersytetu Wiktorii w Wellington (Nowa Zelandia) rozpoczęli pilotażowe badania z udziałem wolontariuszy w wieku 21-35 lat. Jedna grupa dostała do picia czysty tonik, a druga tonik z wódką na tyle mocny (dostosowany do wagi i płci), by podnieść poziom alkoholu we krwi do 0,4‰ (połowa dopuszczalnej dawki w Waszyngtonie). Żaden z badanych nie wiedział, co dostał. Każdy miał 10 minut na wypicie napoju. Potem rozpoczynało się oglądanie filmu wideo, na którym dwie trzyosobowe drużyny grały w koszykówkę. Zadaniem wolontariusza było policzenie podań. Wśród osób pijących wódkę, tylko 4 (18%) dostrzegły goryla, a w grupie z czystym tonikiem udało się to 11 (46%). Uzyskane wyniki sugerują, że kierowcy ze średnim stężeniem alkoholu we krwi, skupiając się na rozwijanej prędkości, by uniknąć złapania przez policję, mogą nie dostrzegać pieszych lub innych pojazdów. Szczegóły można znaleźć w aktualnym wydaniu Applied Cognitive Psychology. Warto wspomnieć, iż już wcześniejsze badania wskazywały na istnienie zjawiska nazwanego "ślepotą z nieuwagi" (inattentional blindness). W 1999 roku na Uniwersytecie Harwardzkim za pomocą tego samego filmu wideo wykazano, że nawet bez alkoholu ok. ½ uczestników badań nie zauważała goryla. W kilku studiach Elizabeth Loftus, wcześniej pracująca na UW, zademonstrowała, iż świadkowie przestępstw z użyciem broni często nie umieją podać szczegółów rysopisu napastnika, ponieważ byli mocno skupieni na pistolecie. Clifasefi chciałaby rozszerzyć swoje badania na ok. 200 osób i sprawdzić ich zdolność do prowadzenia pojazdów mechanicznych za pomocą symulatora.
-
Qimonda AG, producent układów DRAM, poinformował o dostarczeniu pierwszych na rynku układów DDR3 SO-DIMM. Odbiorcą produktów jest ATI Technologies. Firma ta ze swej strony pracuje nad platformą wykorzystującą kości DDR3, która ma być gotowa już w przyszłym roku. Pierwszy notebook z kośćmi pamięci DDR3 SO-DIMM Quimondy spodziewany jest w 2007 roku - czytamy w oświadczeniu producenta pamięci. Dostarczone przez niemiecką firmę kości zbudowano z ośmiu 512-megabitowych układów, które są taktowane zegarem o częstotliwości 800 i 1067 megaherców. Ich twórcami są Nanya Technology i Quimonda. W kościach DDR3 zastosowano kilka technologii, które wprowadzone zostały po raz pierwszy w układach DDR2. Korzystają więc one z ODT (On-Die Termination - pozwala na zakończenie sygnału wewnątrz układu, eliminując tym samym błędy powstałe wskutek transmisji odbitych sygnałów), 4-bitowy mechanizm pobierania wstępnego, technologii AL (Additive Latency - połączenie dwóch rozkazów: odczytu wiersza i kolumny, w jeden), oraz szerszej, w porównaniu z DDR, magistrali adresowej. Wśród właściwych dla DDR3 usprawnień warto natomiast wymienić mechanizmy kalibracji układów i synchronizacji danych. Specjaliści przewidują, że pamięci DDR3 będą stanowiły 30% rynku w 2008 roku, a w roku 2009 zaczną z niego wypierać układy DDR2.
-
Ludzie, którzy palą papierosy typu light, wierząc, że w ten sposób mniej szkodzą swojemu zdrowiu, mają w rzeczywistości o 50% niższe szanse na rzucenie nałogu niż zwolennicy zwykłych papierosów. Uzyskane wyniki pokazują, jak szeroko rozpowszechnione są fałszywe przekonania o tzw. lightach. Nie istnieje coś takiego jak bezpieczne papierosy — stwierdza z naciskiem Hilary Tindle z Uniwersytetu w Pittsburghu, która prowadziła zakrojone na szeroką skalę badania. Uważam, że wokół słowa light zrobiło się spore zamieszanie, a przemysł tytoniowy z tego skwapliwie korzysta. Ostatnie badania pokazują, iż osoby kupujące papierosy z niską zawartością substancji smolistych muszą się zmierzyć z dokładnie takim samym ryzykiem zachorowania na raka płuc, jak zwolennicy tradycyjnych wyrobów tytoniowych. W dodatku to nieprawda, że lżejsze wersje wyrządzają mniej szkód, bo ludziom trudniej z nich zrezygnować. Naukowcy z Pittsburgha analizowali odpowiedzi ponad 12 tys. palaczy, którzy w 2000 roku wzięli udział w amerykańskim sondażu dotyczącym zdrowia. Więcej niż jedna trzecia respondentów "przerzuciła się" na papierosy z mniejszą zawartością nikotyny i substancji smolistych lub paliła je od zawsze, wierząc, że są zdrowsze. Palące lighty osoby częściej chorowały na serce. To właśnie oni powinni rzucić palenie — zauważa Tindle. Czemu zwolennikom lekkich papierosów trudniej zerwać z nałogiem? Tindle stwierdza, że dostrzega pewne ograniczenia swoich badań. Stanowiły one bowiem raczej rzut oka na problem, a nie podążanie za palaczami przez cały czas. Dlatego trudno jest sprecyzować przyczyny i efekty zauważonego związku. Uzyskane rezultaty mogą być wypaczane przez 2 fakty: 1) starsi palacze są bardziej skłonni zerwać z nałogiem (mieli na to więcej czasu) i 2) mniej skłonni wybierać marki lekkich papierosów, które stały się szerzej dostępne (przynajmniej na Zachodzie) w latach 70. Zespół Tindle poszedł jednak o krok dalej w swoich analizach i odkrył, że w przypadku starszych palaczy lightów prawdopodobieństwo zerwania z nałogiem jest o 70% niższe niż u ich rówieśników preferujących tradycyjne wyroby tytoniowe.
-
Suma, 45-letnia słonica z zoo w Zagrzebiu, była bardzo przygnębiona, kiedy na początku marca jej partner Patna zmarł z powodu nowotworu. Wpadła w ciężką depresję. Jej objawy ustąpiły, kiedy... usłyszała muzykę Mozarta. Nie chciała jeść, była niekomunikatywna, przejawiała wszystkie symptomy głębokiej depresji — powiedział AFP pracownik ogrodu, Mladen Anić. Potem, zupełnie przez przypadek, okazało się, że utwory Wolfganga Amadeusza wpływają kojąco nie tylko na ludzkie dusze, ale też na samopoczucie słonicy. Zoo zorganizowało koncert muzyki klasycznej tuż naprzeciwko wybiegu Sumy i tak wszystko się zaczęło. Na widok pięciu muzyków przygotowujących się do występu zwierzę stało się bardzo nerwowe i agresywne, zaczęło ich opluwać małymi kamykami. Kiedy jednak koncert się rozpoczął, Suma wyglądała na zafascynowaną. Słoń oparł się o płot, zamknął oczy i bez ruchu wysłuchał całego występu. Poza Mozartem podobał mu się również Vivaldi oraz Schubert. Kiedy kierownictwo zoo zorientowało się, że muzyka pomaga słonicy poradzić sobie z żałobą, kupiło zestaw stereo i zainstalowało go na wybiegu. Dzięki temu Suma miała zapewnioną codzienną dawkę muzykoterapii. Słoń szczególnie gustuje w Mozarcie, lubi też niektóre fragmenty utworów Bacha i Vivaldiego.
-
W maju w Boca Grande (Kolumbia) złapano rekordowo ciężkiego rekina młota. Ważył on 581 kg, ale dość szybko się wyjaśniło, jak to możliwe. Była to bowiem ciężarna samica, a w jej brzuchu znajdowało się aż 55 młodych! Prawdziwy rekord Guinnessa... Naukowcy z Mote Marine Laboratory, gdzie rybę przewieziono na sekcję zwłok, poinformowali, że 52 płody były już niemal całkowicie ukształtowane (do porodu brakowało dosłownie kilku dni). Samica miała w przybliżeniu 40-50 lat. Przed złowieniem tego osobnika biolodzy morscy sądzili, że ten gatunek rekina może jednorazowo wydać na świat od 20 do 40 młodych. Mimo że jesteśmy wdzięczni rybakowi, który dostarczył samicę do laboratorium, i udało nam się nauczyć czegoś nowego o tym gatunku, było nam bardzo smutno, kiedy widzieliśmy tak wiele nienarodzonych młodych we wnętrzu matki — powiedział dr Robert Hueter, dyrektor Centrum Badań nad Rekinami w Mote Marine Laboratory. International Game Fish Association nie wydało jeszcze opinii (zapadnie ona pod koniec lipca), czy 4,5-metrowy rekin pobił rekord.
-
Zgodnie z najnowszymi doniesieniami naukowymi, bycie diabetykiem oznacza ryzyko zapadnięcia na choroby sercowo-naczyniowe o 15 lat wcześniej niż inni ludzie. Stąd też 40-letnia osoba z cukrzycą ma porównywalne szanse, by przejść zawał serca, jak zdrowy 55-latek. Gillian Booth z Institute of Clinical Evaluation Sciences w Toronto podkreśla jednak, że nie wszyscy diabetycy znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka. Mężczyźni z cukrzycą przechodzą zazwyczaj z kategorii średniego do wysokiego ryzyka ok. 41. r.ż., a kobiety ok. 48. W tzw. populacji generalnej ma to miejsce mniej więcej 15 lat później. W raporcie opublikowanym na łamach The Lancet Booth i inni napisali również, że prawdopodobieństwo choroby wieńcowej serca jest u młodych dorosłych z cukrzycą 12-40 razy wyższe niż u ich zdrowych rówieśników. Na podstawie danych pochodzących od 379 tys. chorych z Ontario i 9 mln spoza tego obszaru naukowcy wyliczyli wiek, w którym cukrzyca stwarza wysokie ryzyko chorób serca. Udało im się to dzięki odnotowaniu przypadków zawałów występujących w obu tych grupach między kwietniem 1994 a marcem 2000 roku. Terapia mająca zmniejszyć ryzyko chorób sercowo-naczyniowych obejmuje średnio nasilone ćwiczenia i zdrową dietę, leki obniżające poziom cholesterolu we krwi, niskie dawki aspiryny oraz obniżające ciśnienie inhibitory konwertazy angiotensynowej (ACE). Powinniśmy raczej zindywidualizować leczenie cukrzyków niż traktować ich wszystkich jednakowo — podsumowuje Booth.