Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36948
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    225

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Availabot to urządzenie, które powinno zainteresować miłośników komunikatorów internetowych. Służy ono do sygnalizowania, kiedy znajomy z listy kontaktów uruchomił swój komunikator, a kiedy jest niedostępny. Dotychczas informowanie o tym fakcie sprowadzało się do wyświetlenia odpowiedniej ikony na ekranie komputera. Availabot to laleczka, która upada, gdy znajomy jest niedostępny, a podnosi się, gdy można z nim rozmawiać. Niewielkie urządzenie podłączamy do portu USB i stawiamy obok monitora komputera. Lalka będzie na bieżąco informowała o obecności znajomych. Jako, że do jednego portu USB możemy podłączyć wiele urządzeń jednocześnie, można ustawić na biurku tyle Availabotów, ile będzie konieczne. Każdy może reprezentować jednego znajomego. Co więcej, można każdej z lalek nadać indywidualne cechy, charakteryzujące osoby z listy kontaktowej. Fizycznie istniejące lalki mają i tę przewagę nad ikonami, że gdy chcemy mieć włączony komunikator, a nie chcemy, by przeszkadzały nam pojawiające się co chwila powiadomienia, możemy ustawić Availaboty tak, by nie było ich widać. W tej chwili lalki współpracują z komunikatorem iChat i systemem Mac OS X 10.4. Wkrótce będzie można ich używać podczas korzystania z innych, podobnych aplikacji dla systemu Apple'a. Autorzy Availabota chcą też stworzyć wersję dla Windows.
  2. Samsung Electronics poinformował o zbudowaniu 2-gigabitowej kości flash OneNAND w technologii 60 nanometrów. Koncern twierdzi, że jest to najbardziej wydajny układ tego typu. Prędkość zapisu dotychczasowych układów nie przekraczała 9,3 megabita na sekundę. Najnowsza kość Samsunga charakteryzuje się natomiast prędkością zapisu rzędu 17 Mb/s. Nowa kość trafi m.in. do telefonów komórkowych, aparatów cyfrowych, kart pamięci, pecetów czy odbiorników telewizyjnych. Kości typu OneNAND są w stanie niezależnie współpracować z systemem. Pozwala to na zwiększanie pojemności pamięci urządzenia, w którym zostały zainstalowane, przy jednoczesnym zwiększeniu prędkości przesyłu danych. I tak zastosowanie 8 najnowszych 2-gigabitowych układów Samsunga oznacza, że wyposażone w nie urządzenie będzie dysponowało pamięcią o pojemności 2 gigabajtów (16 gigabitów = 2 gigabajty), a dane będą zapisywane do pamięci z prędkością 136 megabitów na sekundę (8*17 megabitów/s). Układy OneNAND mogą być również wykorzystywane jako bufory pamięci. Taką rolę będą pełniły m.in. w hybrydowych dyskach twardych.
  3. W przeprowadzonych na myszach eksperymentach ustalono, że najprawdopodobniej określona część mózgu jest siedliskiem kobiecego pożądania heteroseksualnego. Badanie potwierdza, że estrogeny są niezwykle istotne dla odczuwania podniecenia, lecz tylko w części mózgu zwanej jądrem brzuszno-przyśrodkowym podwzgórza (VMN). Sonoko Ogawa z Uniwersytetu w Tsukubie i jej amerykańscy współpracownicy odkryli to, blokując efekty działania żeńskich hormonów płciowych wyłącznie w opisywanej części mysiego mózgu. Udało im się to dzięki użyciu niewielkich fragmentów RNA, zaprojektowanych do zahamowania produkcji estrogenowych receptorów alfa — białek, przy których estrogen "dokuje" zarówno w komórkach jądra brzuszno-przyśrodkowego, jak i gdziekolwiek indziej w ciele. Naukowcy posłużyli się wirusem, aby dostarczył RNA wyłącznie do VMN. Sygnały hormonalne były więc blokowane tylko w tym rejonie. Efekty zabiegu były dramatyczne, samice w ogóle nie miały ochoty na seks. Stały się ekstremalnie agresywne w stosunku do samców i zaczynały gryźć oraz kopać, gdy tylko któryś z nich próbował się zbliżyć — opowiada Ogawa. Samice myszy nie chciały się parzyć i nie wysyłały żadnych sygnałów gotowości czy wrażliwości seksualnej. Dla odmiany myszy z grupy kontrolnej, którym wstrzyknięto neutralny RNA, kopulowały jak zwykle. Przerwanie normalnej sygnalizacji estrogenowej tylko w tej części mózgu, przy zachowaniu jej w innych obszarach mózgu oraz partiach ciała, wystarczyło do kompletnego wyhamowania zachowań związanych z zalotami — podkreśla Ogawa. Badaczka dodaje również, że od dawna podejrzewano, iż jądro brzuszno-przyśrodkowe jest siedliskiem kobiecego pożądania, ale wcześniejsze eksperymenty z genetycznie zmodyfikowanymi myszami nie dały pożądanych rezultatów, bo nie miały one receptorów alfa w całym ciele, a nie tylko w VMN. Dopiero badania Ogawy i innych bezsprzecznie wykazały, że za wszystko jest odpowiedzialny właśnie ten obszar...
  4. Dieta obfitująca w czerwone mięso może zwiększać ryzyko zachorowania na nowotwór trzustki. Dobra wiadomość jest taka, że jedząc drób, obniżamy to prawdopodobieństwo. Tego typu rewelacje zawarto w artykule szwedzkich naukowców, opublikowanym na łamach International Journal of Cancer. Rak trzustki jest jednym z najbardziej śmiertelnych nowotworów, ponieważ zbyt często wykrywa się go na późnych etapach rozwoju, kiedy operacyjne usunięcie narządu jest jedyną szansą na wyleczenie. Niestety, tylko niewielki procent pacjentów kwalifikuje się do tego typu terapii, ponieważ w czasie próbnej laparotomii okazuje się, że nowotwór dał już przerzuty poza trzustkę. Wyniki naszych badań sugerują, że spożywanie dużych ilości czerwonego mięsa jest związane ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwór trzustki — mówi szefowa zespołu naukowców, dr Susanna C. Larsson. Larsson i jej koledzy ze sztokholmskiego Karolinska Institute przebadali 61 tys. kobiet. Naukowców szczególnie interesowały potencjalne efekty jedzenia mięsa, ryb, drobiu oraz jaj. W czasie 17 lat trwania projektu 172 kobiety zachorowały na nowotwór trzustki. Warto jeszcze raz podkreślić, że długoterminowa konsumpcja czerwonego mięsa wiązała się ze zwiększonym, a drobiu ze zmniejszonym ryzykiem zachorowania na omawiany rodzaj nowotworu.
  5. Jak dobrze wybrać okulary przeciwsłoneczne? Ważny jest nie tylko fason pasujący do kształtu twarzy, ale również (a właściwie przede wszystkim) rodzaj i zabarwienie szkieł. Badacze z Nowego Jorku doradzają, by zrezygnować z niebieskich soczewek, a zamiast tego zdecydować się na żółte lub bursztynowe. Żółto i bursztynowo zabarwione szkła filtrują niebieskie światło, redukując jego ilość docierającą do oka — wyjaśnia Reuterowi dr Janet Sparrow, profesor oftalmologii w Centrum Medycznym Columbia University. Sparrow zajmuje się efektami działania światła niebieskiego jako jedną z przyczyn związanego z wiekiem zaniku plamki żółtej. Badaczka podkreśla, że jest to najczęstsza przyczyna ślepoty u starszych ludzi. Mamy do czynienia z gromadzeniem się określonych związków chemicznych w niektórych komórkach siatkówki. Związki te są światłoczułe. Niebieskie światło aktywuje je, doprowadzając do utworzenia wolnych rodników. Światło o długości fali odpowiadającej kolorowi niebieskiemu w największym stopniu pobudza substancje zakumulowane w komórkach siatkówki oraz imituje procesy utleniania. Wszystko to może doprowadzić do powstania uszkodzeń — tłumaczy Sparrow. Z tego powodu ludzie, bez względu na wiek, powinni unikać okularów przeciwsłonecznych z niebieskimi szkłami. Przepuszczają one niebieskie światło, które, jak już wcześniej ustaliliśmy, nie jest dobre dla naszych oczu. Żółte soczewki filtrują światło o tym zabarwieniu, a tego właśnie chcemy... Badaczka dodaje, że ciemne szkła też są dobrym wyborem, gdyż obniżają ekspozycję na wszystkie barwy światła [światło o zabarwieniu poszczególnych kolorów tęczy sumuje się i w efekcie daje widziane przez nasze oko światło białe — przyp. red.]. Przypomina również, iż powinniśmy kupować okulary z filtrem UV. Nie wszystkie okulary nie przepuszczają promieni ultrafioletowych, dlatego ważne jest, by kupować te, które przetestowano pod tym kątem. Soczewki z filtrem UV nie mają jakiegoś konkretnego koloru, to po prostu jeden z rodzajów szkieł.
  6. Operatorzy telewizyjnych sieci kablowych i satelitarnych w rejonie Tampa Bay rozpoczęli eksperymenty z reklamami typu pop-up w telewizji. Wyskakujące okienka reklamowe cieszą się dużą popularnością w Internecie. Teraz pojawią się również na ekranach telewizorów. Treść okienek może być bardzo różna. Od identyfikacji osoby dzwoniącej do użytkownika po reklamy najnowszych samochodów. Pierwsze eksperymenty z wyskakującymi okienkami rozpoczęła firma Bright House. Gdy ktoś dzwonił do osoby biorącej udział w próbach, na ekranie telewizora pojawiało się okienko z informacją na jego temat. Kolejny eksperyment skierowany był do widzów programu "Last Comic Standing". Pop-upy umożliwiały im głosowanie na uczestników programu i śledzenie na bieżąco wyników głosowania. Inne firmy testują systemy, które na życzenie widza wyświetlają informacje o pogodzie czy ruchu na drogach. Pojawiły się też reklamy korzystające z pop-upów. Skuoiająca ponad 12 milionów klientów firma Dish Networks wyświetla reklamy samochodów, a użytkownicy, za pomocą pilota, mogą sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższy punkt sprzedaży, lub zamówić broszurę informacyjną. Reklamy wykupiły już firmy Dodge, Land Rover, Ford, Mercedes, Lee, HP czy HBO. Nie zapomniano również o miłośnikach sportu. Prowadzone są próby z wyskakującymi okienkami, dzięki którym widz będzie mógł na bieżąco śledzić statystyki meczu czy każdego z graczy. Niektórzy specjaliści przepowiadają systemowi telewizyjnych pop-upów wielką przyszłość. Gdy ktoś ogląda film, sztukę teatralną czy jakieś widowisko sportowe i zobaczy coś, co go zainteresuje, np. nowy model samochodu, będzie w stanie w ciągu kilku minut uzyskać wszelkie informacje na jego temat — mówi jeden z ekspertów. System będzie działał i w drugą stronę, informując sprzedawcę danej marki, kto interesował się jego produktem. Część szefów firm dostarczających sygnał telewizyjny zaleca jednak ostrożność. Użytkownik musi mieć możliwość całkowitego wyłączenia pop-upów — mówi jeden z nich. Niekoniecznie chcę, by coś pojawiało się na ekranie, gdy oglądam swój ulubiony serial — dodaje. Zauważa przy tym, że zmiana przyzwyczajeń może być trudna, gdyż od dziesiątków lat telewizja jest medium pasywnym, niewymagającym interakcji ze strony widza.
  7. CMC Magnetics i Ritek, dwaj najwięksi producenci optycznych nośników pamięci masowych rozpoczęli niedawno produkcję 15-gigabajtowych płyt HD-DVD-R SL (jednowarstwowe płyty jednokrotnego zapisu). Ogłosili również, że przygotowują się do produkcji 30-gigabajtowych HD-DVD-R DL (dwuwarstwowe nośniki jednokrotnego zapisu). Te dwuwarstwowe płyty mają zadebiutować na rynku nie wcześniej niż w czwartym kwartale bieżącego roku. Obie wspomniane firmy nie będą jednak pierwszymi, które zaoferują nośniki o tak dużej pojemności. Mitsubishi Kagaku Media (MKM) oraz Hitachi Maxell pokazały pierwsze nośniki DVD-R SL już w kwietniu, a nośniki dwuwarstwowe zapowiadane są już na przyszły miesiąc. MKM będzie sprzedawało swoje 30-gigabajtowe płyty w USA i Europie. Nośniki wyceniono na niemal 39 dolarów.
  8. Microsoft ostatecznie zdecydował, że nie powstanie system plików WinFS. Informacje o tej technologii pojawiły się po raz pierwszy w 2003 roku. WinFS miał być systemem plików obsługiwanym przez Windows Vista. Z czasem firma z Redmond zaczęła opóźniać premierę WinFS i zapowiedziała, że zadebiutuje on później, niż Vista do której zostanie udostępniony w ramach aktualizacji systemu. Przed rokiem, w sierpniu, ukazała się nawet wersja beta WinFS. Quentin Clark, odpowiedzialny za WinFS, poinformował obecnie, że jego koncern zarzucił prace nad WinFS jako systemem plików. Część gotowych już technologii zostanie natomiast wykorzystana w systemie bazodanowym SQL Server, w ActiveX Data Objects oraz innych produktach Microsoftu. Technologie stworzone na potrzeby WinFS mogą w przyszłości znaleźć się w którymś z kolejnych systemów operacyjnych z Redmond. WinFS został zaprojektowany w oparciu o system plików serwera SQL o nazwie kodowej Yukon. Nowy system miał wykorzystywać relacyjną bazę danych. Stworzono go z myslą o przechowywaniu plików na podstawie metadanych, czyli zawartości, nazwy ostatniego użytkownika, autora pliku itp. Takie podejście miało znacznie przyspieszyć i ułatwić wyszukiwanie plików. Umożliwiłoby również zadawanie całkiem nowych zapytań wyszukiwarce. Jednak WinFS miał być nie tylko systemem plików. Potrafił on również zarządzać takimi danymi jak kontakty osobiste czy poczta elektroniczna. Rozwiązania takie spotykano dotychczas jedynie w systemach bazodanowych.
  9. Rozmowy przez komórkę w czasie burzy są naprawdę ryzykowne. Robiąc to, zwiększamy bowiem prawdopodobieństwo, iż trafi w nas piorun. Jak napisano w raporcie British Medical Journal, piorun "szuka" najkrótszej drogi do gruntu, a człowiek stojący na dworze z mokrym telefonem jest świetnym celem, który w dodatku dobrze przewodzi prąd. Autorką opracowania jest dr Swinda Esprit. Opisała ona przypadek młodej dziewczyny, która została w zeszłym roku trafiona piorunem podczas rozmowy przez komórkę w jednym z dużych londyńskich parków. Ofiara przeszła atak serca, lecz udało się ją odratować. Nie pamięta niczego, co wydarzyło się w feralnym momencie. Przebieg zdarzeń udało się zrekonstruować dzięki naocznym świadkom. Piętnastolatka porusza się obecnie na wózku inwalidzkim, wykazuje zaburzenia emocjonalne i fizyczne. Ma poważnie uszkodzoną błonę bębenkową lewego ucha (do niego miała przyłożony telefon). Podobne przypadki odnotowano jeszcze w 3 krajach (autorzy boleją nad brakiem dokumentacji w periodykach medycznych): w Malezji (1999 r.), Korei Południowej (2004) i Chinach (2005). Niestety, porażone piorunem osoby zmarły. Ten rzadko występujący fenomen powinien stać się sprawą publiczną, a edukacja w tym zakresie jest konieczna, by unaocznić istniejące ryzyko — przekonuje Esprit. Raport dowodzi, że korzystanie podczas burz z iPodów wiąże się z podobnym niebezpieczeństwem. Dzieje się tak dlatego, że zarówno iPod, jak i telefon komórkowy zawierają metalowe elementy. U ludzi porażonych piorunem przewodzenie prądu następuje raczej po powierzchni skóry, a nie przez tkanki ciała, bo skóra wykazuje wysoką oporność elektryczną. Jeśli jednak w bezpośrednim kontakcie ze skórą znajduje się metal, jak ma to miejsce w momencie używania komórki czy iPoda, prawdopodobieństwo przewodzenia ładunku elektrycznego przez wnętrze ciała wzrasta. Powoduje to poważne obrażenia istotnych dla życia narządów.
  10. Zgodnie z wynikami najnowszych badań, osoby, które były wystawione na działanie pestycydów, mają o 70% większe szanse, by zapaść na chorobę Parkinsona. Rezultaty wskazują na to, że jakakolwiek ekspozycja, niekoniecznie związana z wykonywanym zawodem, zwiększa ryzyko zachorowania u danej osoby. Oznacza to, iż stosowanie pestycydów w domu czy ogrodzie jest równie niebezpieczne jak rozpylanie ich na farmie lub praca w charakterze kontrolera jakości tych chemikaliów. Wyniki analiz opublikowano w lipcowym wydaniu Annals of Neurology. Studium objęło aż 143 tys. kobiet i mężczyzn, którzy wypełniali kwestionariusze dotyczące stylu życia. Badania prowadzono w latach 1983-2001. Wszyscy uczestnicy projektu nie mieli w momencie jego rozpoczęcia żadnych objawów chorobowych (pytano ich wtedy o zawód oraz kontakty z potencjalnie niebezpiecznymi materiałami). W późniejszym czasie odnotowano 413 potwierdzonych przypadków choroby Parkinsona. Częstość zachorowań była większa wśród osób mających kontakt z pestycydami. Wystawienie na działanie niskich dawek pestycydów było związane ze znaczącym wzrostem prawdopodobieństwa zachorowania — zauważa kierujący badaniami Alberto Ascherio z Harvard School for Public Health. Uważam, że jest to powód, dla którego z tymi chemikaliami powinno się obchodzić ostrożnie. Chociaż przyczyny choroby Parkinsona nie są dobrze znane, od dość dawna przypuszczano, że do jej rozwoju przyczyniają się czynniki środowiskowe. Eksperymenty na zwierzętach wykazały, iż związki chemiczne powszechnie używane jako pestycydy wywołują degenerację neuronów wytwarzających dopaminę. Niedobór tego neuroprzekaźnika w parkinsonizmie powoduje rozmaite zaburzenia ruchowe, m.in. drżenie oraz sztywność mięśni. Wcześniejsze zakrojone na małą skalę badania na ludziach sugerowały związki między chorobą Parkinsona a pestycydami, lecz dopiero bazujące na dużej populacji pacjentów długoterminowe studium Ascheria wykazało istnienie pewnej korelacji. Naukowcy poszukiwali także związków parkinsonizmu z innymi substancjami zanieczyszczającymi środowisko, np. azbestem, pyłem węglowym, spalinami, formaldehydem i materiałami radioaktywnymi. Nie udało się ich odnaleźć. Ze względu na konstrukcję kwestionariuszy badanie nie mogło wykazać, jak częstość, czas trwania czy intensywność ekspozycji na pestycydy wpływa na zapadalność na chorobę Parkinsona. Następnym zadaniem badaczy jest ustalenie, jaka konkretnie klasa związków chemicznych działa patogennie na mózg ludzi, by można było unikać kontaktów z nimi.
  11. Dzisiaj ma nastąpić premiera nowych intelowskich procesorów z rdzeniem Woodcrest. Tym samym rodzina serwerowych Xeonów zostanie powiększona o linię 5100. Rdzeń Woodcrest powstał dzięki nowej mikroarchitekturze o nazwie Core. Ma on pomóc gigantowi w rywalizacji z AMD, który od kilkunastu miesięcy zagarnia kosztem Intela coraz większą część rynku serwerowych CPU. Dotychczas Xeony charakteryzowały się nieproporcjonalnie dużym poborem mocy w porównaniu do wydajności. Woodcrest ma to zmienić. Intel obiecuje, że Xeony 5100 będą bardziej rozsądnie wykorzystywały energię. Ma się tak stać dzięki równoczesnemu przetwarzaniu przez każdy rdzeń procesora większej liczby instrukcji niż dotychczas. Ponadto pamięć cache drugiego poziomu ma być dynamicznie przydzielana poszczególnym rdzeniom w zależności od potrzeb, co także ma prowadzić do zmniejszenia poboru mocy przy jednoczesnym zwiększeniu wydajności całego układu. Najwięksi producenci serwerów, wśród nich Dell, HP i IBM, zapowiedzieli już, że jeszcze dzisiaj w ich ofercie znajdą się maszyny z nowymi procesorami Intela. Intel wraca do gry – powiedział Gordon Haff, analityk z firmy Illuminata. To ważna chwila dla Intela, gdyż po raz pierwszy od pewnego czasu porównanie specyfikacji technicznej Xeonów pokazuje, że są one konkurencyjne dla Opteronów. Zdaniem Haffa, pojawienie się nowych Xeonow to dobra wiadomość również dla przedsiębiorstw, bo wróży obniżkę cen procesorów. Mówi się, że pojawienie się Woodcresta wywoła wojnę cenową pomiędzy Intelem i AMD, gdyż Intel będzie próbował odzyskać utraconą część rynku – dodał Haff. Przed rokiem AMD twierdziło, że należy do niej 7% rynku procesorów x86. W kwietniu bieżącego roku firma analityczna Mercury Research poinformowała, że procesory AMD stanowią już 22% wszystkich sprzedanych CPU x86.
  12. Warren Buffett, drugi na liście najbogatszych ludzi świata, postanowił wesprzeć swojego przyjaciela, Billa Gatesa. Na konto największej charytatywnej organizacji na świecie, Fundacji Billa i Melindy Gatesów, trafi w sumie około 30 miliardów dolarów. W liście do Fundacji Buffett napisał, że przeznaczy na jej cel 10 milionów akcji. Każdego roku do organizacji trafi 5% wartości akcji. Obecnie cena jednej wspomnianej akcji wynosi nieco ponad 3000 dolarów, tak więc w pierwszym roku na konto Fundacji wpłynie 500 akcji o łącznej wartości 1,5 miliarda dolarów. Wspomożenie organizacji Gatesa to część planu Buffetta, który chce przeznaczyć na cele charytatywne 85% swojego, wartego 44 miliardy dolarów, majątku. Ponadto Buffett poinformował, że wciąż będzie wpłacał na cele Fundacji coroczną kwotę, którą ustanowiła jego zmarła żona Susan Thompson Buffett. 75-letni miliarder, mimo iż zapewnił, że "cieszy się świetnym zdrowiem", poczynił już odpowiednie kroki prawne, by pieniądze na konto Fundacji Billa i Melindy Gatesów spływały także po jego śmierci. W taj chwili majątek fundacji Gatesów wynosi niemal 30 miliardów dolarów. Fundacja finansuje setkami milionów dolarów badania nad szczepionkami przeciwdziałającymi chorobom, które trapią kraje Trzeciego Świata, takimi jak malaria czy gruźlica. Pieniądze przekazywane są również na edukację w krajach Trzeciego Świata i pomagają na bieżąco ofiarom kataklizmów. Gatesowie wspomagają również muzea, w których można zobaczyć historyczne już modele komputerów. Jedną z najbardziej znanych inicjatyw Fundacji jest warty 500 milionów dolarów program Grand Challenges, w ramach którego Gatesowie płacą najlepszym naukowcom na świecie m.in. za prace nad szczepionką, do przechowywania której nie jest potrzebna lodówka, a do użycia nie trzeba dysponować igłą.
  13. Choć brzmi to co najmniej dziwnie, wydaje się, że nietoperze są bliżej spokrewnione z końmi niż te ostatnie z krowami! Wcześniej sądzono, że należą one do tej samej grupy co naczelne, obecnie jednak uważa się, że nietoperze powinno się zaliczyć do zbiorczej grupy nazywanej Pegasoferae (obejmującej nietoperze, nieparzystokopytne, drapieżne i łuskowce). Wydawało się, iż w ramach tej grupy nietoperze są dla koni jedynie dalekimi kuzynami, lecz analiza DNA wykazała, że tylko koty i psy są z nimi bliżej spokrewnione od nietoperzy (Proceedings of the National Academy of Sciences). Myślę, że dla wielu naukowców była to ogromna niespodzianka — mówi Norihiro Okada z Tokijskiego Instytutu Technologii (Tokyo Institute of Technology). Nikt się tego nie spodziewał. Okada i jego zespół obserwowali mutacje genetyczne powodowane przez retropozony (nazywane też retrotrnaspozonami). Są to fragmenty DNA, które najpierw kopiują się na RNA, później z powrotem na DNA i włączają się w inne miejsce na chromosomie. Blisko spokrewnione gatunki podzielają więcej tych mutacji niż dalsi krewni. Japończycy skoncentrowali się na retropozonie L1. Analizowali zarówno DNA mitochondrialne, jak i komórkowe. Musimy z innej perspektywy spojrzeć na skamieliny, ponieważ wśród nich powinien się ukrywać wspólny przodek nietoperzy, koni i psów — podkreśla Okada.
  14. Zgodnie z wynikami pilotażowych badań izraelskich, leczenie kwasami tłuszczowymi typu omega-3 (znajdującymi się m.in. w olejach z tłustych ryb morskich, np. z łososia, makreli, sardynek) przynosi pewne korzyści dzieciom cierpiącym na depresję. Na łamach American Journal of Psychiatry Izraelczycy wyjaśniają, że rezultaty kilku wcześniejszych studiów sugerowały, iż u dorosłych z głęboką depresją kwasy omega-3 mogą stanowić doskonałą terapię uzupełniającą. Nie wiadomo było natomiast, jakie będą efekty zastosowania tego typu suplementacji u dzieci. Dr R.H. Belmaker i jego zespół z Uniwersytetu im. Bena Guriona w Negew przeprowadził próby kliniczne z udziałem 28 dzieci z depresją (w wieku od 6 do 12 lat), które losowo przydzielono do 2 grup: 1) przyjmującej kwasy omega-3 lub 2) placebo. Do oceny samopoczucia maluchów wykorzystano wystandaryzowane skale. Używano ich przed rozpoczęciem prób oraz przez 16 tygodni ich trwania. W analizie uwzględniono 20 dzieci, które brały udział w projekcie przez przynajmniej miesiąc. Nie odnotowano efektów ubocznych stosowania kwasów omega-3. Użyty w badaniach suplement kwasów omega-3 był mieszanką kwasu dokozaheksaenowego (DHA) i eikozapentaenowego (EPA). Stosując go, naukowcy uzyskali dużą poprawę.
  15. Australijscy naukowcy ujawnili plany dotyczące stworzenia globalnej bazy danych ludzkich mutacji genetycznych. Human Variome Project (HVP) pozwoliłby lekarzom szybko zdiagnozować pacjentów z rzadkimi chorobami genetycznymi oraz mógłby doprowadzić do opracowania nowych metod leczenia. Do tej pory odkryto ok. 100.000 mutacji ludzkiego genomu, ale uważa się, że stanowi to jedynie 5% liczby przewidywanych mutacji. Niektóre mutacje są uwzględniane w już istniejących bazach danych, problem polega jednak na tym, że nie stworzono uznawanej i stosowanej na całym świecie jednolitej metody zbierania i udostępniania kompletnej informacji badaczom oraz klinicystom — podkreśla Richard Cotton, dyrektor Centrum Badań Chorób Genetycznych (Genomics Disorders Research Centre) w Melbourn. Lekarzowi interniście bardzo dużo czasu zajmuje przejrzenie zasobów Internetu, publikacji oraz baz danych, by sprawdzić, czy opisano jakikolwiek przypadek podobnej mutacji i jaki ma ona wpływ na zdrowie. [...] Mutacje prowadzące do choroby powinny być właściwie udokumentowane i scharakteryzowane i to jest właśnie celem naszego projektu. Cotton i jego współpracownicy zaprezentowali swoje plany na zorganizowanej 23 czerwca konferencji, sponsorowanej przez Światową Organizację Zdrowia (World Health Organization). Na początku HVP zgromadziłby informacje o zaburzeniach powstających wskutek mutacji pojedynczego genu. Do tej pory zidentyfikowano między 5 a 6 tys. takich chorób, ale przewiduje się, że liczba ta wzrośnie ostatecznie do 23 tysięcy. Richard Gibbs, szef Baylor College of Medicine Human Genome Sequencing Center w Houston, a także członek zespołu badawczego Projektu Poznania Ludzkiego Genomu (Human Genome Project), zauważa, że sam pomysł jest dobry, ale istnieją też dwie podstawowe bariery: 1) prywatność pacjenta oraz 2) prywatność badań (trzymanie ich wyników w tajemnicy). Na sfinansowanie HVP potrzeba będzie w ciągu pięciu lat ok. 60 milionów dolarów. Na razie nie wiadomo, skąd miałyby pochodzić fundusze, chociaż gigant internetowy Google wyraził wstępne zainteresowanie wyasygnowaniem pewnej kwoty — informuje Cotton.
  16. Dla jednego ze storczyków występujących w Chinach prokeacja jest bardzo samotnym przedsięwzięciem. Jak donosi magazyn Nature, naukowcy odkryli, że gatunek zapładnia się sam, nie polegając na zawodzących czasami owadach czy wietrze. Zespół z Tsinghua University, pracujący pod kierownictwem prof. Huanga Laiqianga, zaobserwował, że męska część kwiatu opiera się siłom grawitacji, by wygiąć się w kształt konieczny do zapłodnienia żeńskiej części. Co więcej, roślina dokonuje tego bez wykorzystania lepkich cieczy lub innych podobnych trików, co się często zdarza wśród samozapylających gatunków. Klejące substancje dają większą pewność, że pyłek trafił w odpowiednie miejsce i tam pozostał. To zupełnie nowy rodzaj zapylenia — podkreśla Laiqiang. Warto dodać, że storczyki są kwiatami, których pyłek (powstający w pręcikach) nie jest sypki jak u innych roślin. Poszczególne jego ziarna łączą się w tzw. pyłkowiny. Chińczycy przestudiowali 1911 roślin odmiany Holcoglossum amesianum, które rosły na pniach drzew w Simao w prowincji Yunnan i kwitły w suchych oraz bezwietrznych miesiącach (od lutego do kwietnia). Orchidee nie wytwarzają nektaru ani nie pachną, co oznacza, że Holcoglossum amesianum nie jest przystosowane do zoogamii, czyli zapylania przez zwierzęta. Naukowcy nie odnotowali żadnego przypadku zapylenia przez owady czy wiatr. Zamiast tego pylnik wygina się do pozycji umożliwiającej umieszczenie pyłkowiny na znamieniu. De facto w akcie samozapylenia storczyk wykonuje karkołomną figurę, wymaga ona bowiem wygięcia się o 360 stopni. A oto jak w szczegółach wygląda ten roślinny taniec:Na początku odchyla się czapeczka przykrywająca pylnik, odsłaniając 2 pyłkowiny przytwierdzone do giętkiej nici.Potem nić pręcika unosi się, a następnie skręca w dół za krawędzią rostellum — części kwiatu oddzielającej żeńskie i męskie organy płciowe.Ostatecznie znowu skręca ku górze i oplata się dookoła rostellum, umieszczając pyłkowinę na znamieniu. Storczyk jest tak zapobiegliwy, że nie występuje nawet przenoszenie pyłku na inne kwiaty tej samej rośliny W końcu rozmnażanie płciowe niesie ze sobą spore ryzyko... Strategia jest jednak tak skuteczna, że aż w 50% przypadków tworzą się owoce! a) otwarty kwiat przed zapyleniem; b) otwiera się czapeczka przykrywająca pylnik; c) nić pręcika z 2 pyłkowinami na szczycie unosi się; d) zakręca dookoła rostellum; e) nić zagina się nad znamieniem; f) i umieszcza na nim pyłek.
  17. Specjaliści uważają, że japońska Toshiba będzie dopłacała do swoich pierwszych odtwarzaczy HD-DVD. Koncern ma bowiem zamiar sprzedawać swój model RD-A1 w cenie 499 dolarów. Tymczasem firma iSuppli oblicza koszt wytworzenia napędu na ponad 700 USD. Tak duży, ponad 40-procentowy, poziom subsydiowania własnej produkcji jest czymś niezwykłym. Można by się zastanawiać, dlaczego Toshiba chce sprzedawać swój odtwarzacz tak tanio gdy urządzenia do odczytu konkurencyjnego formatu - Blu-ray Disc - są ponaddwukrotnie droższe. Odpowiedź na to pytanie brzmi: PlayStation 3. Konsola ta, wyposażona w czytnik Blu-ray, będzie sprzedawana w cenia 499 i 599 dolarów. Obniżenie ceny urządzenia HD-DVD jest więc koniecznością, gdyż PS3 można przecież z powodzeniem wykorzystać w roli odtwarzacza Blu-ray.
  18. AMD ogłosiło plany budowy kolejnego swojego zakładu. Fabryka AMD w stanie Nowy Jork będzie drugim pod względem wielkości zakładem tego producenta procesorów. Główny konkurent Intela przeznaczył na nową inwestycję 3,5 miliarda dolarów. W zakładzie, który prawdopodobnie stanie w Luther Forest Technology Park w hrabstwie Saratoga, procesory będą wytwarzane z 300-milimetrowych plastrów krzemu. Szczegóły dotyczące nowej fabryki nie są znane. Podczas konferencji prasowej Hector Ruiz, prezes AMD oraz jej zarządu, zasugerował, że nowojorski zakład, który rozpocznie produkcję nie wcześniej niż w 2010 roku, będzie wykorzystywał 32-nanometrowy proces produkcyjny. Wiadomo również, że ma w nim znaleźć zatrudnieni 1200 osób. Stan Nowy Jork, by zachęcić tak dużego inwestora, obiecał dokonać inwestycji na kwotę miliarda dolarów. Władze amerykańskiego stanu chcą przyciągnąć do siebie inwestycje AMD. Firma ta zainwestowała dużo pieniędzy w Niemczech. Jej dwie najnowocześniejsze dotychczas fabryki powstały w Dreźnie, a ostatnio koncern ogłosił, że ma zamiar wydać 2,5 miliarda dolarów na kolejne drezdeńskie inwestycje. Główny rywal ADM - Intel - również nie próżnuje. Właśnie otworzył drugą fabrykę w irlandzkim Leixlip, a jego przedstawiciele ogłosili, że do końca przyszłego roku firma wdroży 45-nanometrowy proces produkcyjny. Obie konkurujące ze sobą firmy starają się zwiększać swoje możliwości produkcyjne.
  19. Trudno w to uwierzyć, ale najstarsza odkryta przez paleontologów sieć pajęcza liczy sobie aż 110 mln lat. Kompletna pajęczyna ze złapanymi w pułapkę ofiarami zachowała się w bursztynie. Jak się tam znalazła? Pewien pracowity stawonóg utkał ją we wczesnej kredzie na terenie dzisiejszej Hiszpanii. Ponieważ wisiała na drzewie, by łatwiej było schwytać przelatujące kąski, skapywał na nią lepki sok z rośliny albo też ona spadła na klejącą się żywicę — tłumaczy David Grimaldi z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Później przykryły ją kolejne warstwy zastygającego soku, które utworzyły bursztynowy stalaktyt o długości 18 mm i szerokości 7,5 mm. Naukowcy pokroili bursztyn na 3 cienkie plastry, dzięki czemu udało się odkryć przynajmniej 26 nici, a część z nich była ze sobą połączona. Sieć nie jest na tyle kompletna, by można było z całą pewnością stwierdzić, że jest to pajęczyna kolista (jak sama nazwa wskazuje, ma ona niemal kolisty kształt, a z jej środka wychodzą tzw. promienie; na takim rusztowaniu rozpięte są lepkie nici służące do łapania zdobyczy). Według Grimaldiego, odkryte fragmenty pasują do koncepcji pajęczyny kolistej. Jest to geometrycznie złożona sieć, niebędąca przypadkowym splotem nici. Pająki częściej ulegają skamienieniu niż ich wytwory. Opisywane odkrycie pokazuje, że zwierzęta te są wyposażone w kądziołki przędne od co najmniej 400 milionów lat. Najstarszy fragment pajęczyny znaleziono w 2003 roku w Libanie, w bursztynie sprzed 130 mln lat. Była to jednak tylko pojedyncza 4-mm nić, która niewiele mówiła o pajęczynie jako całości. Bursztyn z Hiszpanii utrwalił nie tylko pajęczynę, lecz również fragmenty ciał ofiar, m.in. muchy, chrząszcza i osy. Należą one do typów, których się spodziewamy i mają rozmiary pasujące do dzisiejszych sieci wielkości kilku centymetrów, ale te konkretne gatunki już wyginęły — komentuje Grimaldi. Oznacza to, iż podobne pajęczyny wpłynęły na ewolucję latających owadów. Dlatego też, na przykład, motyle i ćmy, które pojawiły się na Ziemi mniej więcej w tym samym czasie co kwitnące rośliny, czyli ok. 130 mln lat temu, miały łuskowate ciała, umożliwiające im ucieczkę z lepkich sieci.
  20. Brytyjscy sprzedawcy komputerów poinformowali, że kupują właśnie ostatnie procesory AMD przeznaczone dla podstawki Socket 939. Wszystko wskazuje na to, że AMD kończy produkcję tego typu CPU. Firma chce się skupić na procesorachdla podstawki AM2 i obsłudze układów pamięci DDR2. Za decyzją AMD o zakończeniu produkcji wspomnianych procesorów poszła też obniżka cen układów. W Wielkiej Brytanii procesor AMD Athlon 64 3700+ można kupić za mniej niż 94 funty. Oferta ważna jest tylko do końca bieżącego miesiąca. Później procesorów może zabraknąć.
  21. Wielkimi krokami zbliża się rynkowa premiera technologii bezprzewodowego złącza USB (wireless USB – WUSB). Potrzebne do jej wykorzystania chipsety i układy scalone w końcu opuściły laboratoria naukowców, a sterowniki i inne narzędzia software'owe przeszły odpowiednie testy. Specjaliści przypuszczają, że WUSB rozpowszechni się bardzo szybko. Ocenia się, że już w roku 2007 zostanie zastosowanych 11 milionów takich rozwiązań, a liczba ta wzrośnie do 300 milionów w ciągu kolejnych trzech lat. Celem twórców WUSB jest wyeliminowanie konieczności stosowania kabli pomiędzy portem USB, a wykorzystującym go połączeniem. WUSB ma korzystać z wszystkich możliwości USB 2.0, co oznacza, że transmisja danych pomiędzy aparatem cyfrowym czy drukarką, a komputerem powinna odbywać się z prędkością nawet 480 megabitów na sekundę. Fred Bhesania odpowiedzialny za wdrożenie WUSB w produktach Microsoftu zapewnił, że pojawią się odpowiednie sterowniki zarówno dla Windows Visty, jak i Windows XP. Stephen Wood z WiMedia Alliance zauważa, że jednym z najpoważniejszych zadań stojących przed firmami rozwijającymi nową technologię łączności bezprzewodowej będzie zapewnienie dla niej pasma komunikacyjnego identycznego we wszystkich krajach, bo tylko wówczas WUSB będzie miało szansę stać się ogólnoświatowym standardem. Należy również poradzić sobie z problemem kompatybilności pomiędzy rozwiązaniami stosowanymi przez różnych producentów. W przeprowadzonych już testach, podczas których użyto systemu Windows XP i sterowników Microsoftu, skutecznie udało się przesłać dane pomiędzy urządzeniami wykorzystującymi rozwiązania firm Alereon, Intel, Philips i Realtek.
  22. Blair Hedges, biolog molekularny z Pennsylvania State University postanowił wykorzystać swoją wiedzę do stworzenie metody datowania starodruków. Hedges, prowadzący swoje prace badawcze na Karaibach, ma nadzieję, że jego technika pozwoli ustalić daty powstania tysięcy niedatowanych, wydrukowanych przed wiekami materiałów. Hedges zauważył, że w przypadkach, w których mamy do czynienia z datowanymi drukami, w każdej kolejnej edycji tego samego dzieła czy mapy wyraźnie widać, ze farba drukarska została nałożona coraz mniej dokładnie. Te niedoskonałości wynikały z faktu, że drukarze przez całe dziesięciolecia używali tych samych matryc do tworzenia wydruków, a materiał, z którego są one stworzone ulega z czasem rozkładowi. To niszczenie się matryc skojarzył Hedges z mutacjami w materiale genetycznym. Mutacje takie nie występują co prawda w ściśle określonych odstępach czasu, ale jeśli zbadamy wystarczającą ich liczbę, możemy wyliczyć średnią występowania mutacji. Podobnie ma się sytuacja z materiałem, z którego stworzono matryce do druku. Aby sprawdzić swoją hipotezę Hedges zebrał informacje na temat 2674 renesansowych map. W niektórych przypadkach znana była data powstania mapy, w innych nie. Badacz wykorzystał darmowe oprogramowanie udostępnione przez NIH (National Institutes of Health), o nazwie ImageJ. Pozwoliło ono na zmierzenie błędów występujących na krawędziach wydruków oraz innych niedoskonałości. W wydrukach, których daty powstania były znane, Hedges zauważył, że im wydruk bliższy naszym czasom, tym więcej błędów w nim występuje. Jego metoda zakłada, że jeśli mamy wydruk datowany na 1550 rok, w którym zauważymy 10 błędów na linię, a w takim samym materiale, który powstał w tej samej drukarnii w 1560 roku występuje już 20 niedociągnięć na linię, to średni przyrost liczby błędów wynosi 1 na linię na rok. Jeśli badamy podobny materiał, w którym występuje 30 błędów w linii, możemy przypuszczać, że pochodzi on z 1570 roku. Hedges już użył swojej metody do określenia daty powstania zbioru map z Isolario autorstwa Bordone'a. Ma również nadzieję, że pozwoli mu ona na określenie wieku dwóch sztuk Shakespeare'a oraz niektórych dzieł Rembrandta.
  23. Podczas badania nastolatków przyjętych do szpitali psychiatrycznych okazało się, że u osób żywiących obawy dotyczące obrazu ciała częściej niż u tych, które nie miały takich problemów, występowały objawy depresji, niepokoju, myśli samobójcze oraz inne zaburzenia nastroju. Ponadto pacjenci zaabsorbowani kształtem i wagą swojego ciała znacznie częściej zapadli na zespół stresu pourazowego, nadmiernie zajmowali się sprawami związanymi z seksem oraz wykazywali symptomy dysocjacji. Jak napisała w raporcie dr Jennifer Dyl z Brown Medical School w Providence, zaburzenia obrazu ciała występowały u 1/3 badanych nastolatków i były na tyle poważne, że wywoływały uczucie dyskomfortu, dystres [tzw. zły stres; dystres jest reakcją na zagrożenie, niemożność czy utrudnienie realizacji ważnych celów i/lub zadań, pojawia się w momencie zadziałania stresora — przyp. red.] albo uniemożliwiały normalne funkcjonowanie. Dysmorfofobia (ang. BDD — body dysmorphic disorder; pol. DF) jest zaburzeniem psychicznym, objawiającym się nadmiernym zaabsorbowaniem wyobrażonymi lub znacznie wyolbrzymionymi wadami w wyglądzie. Pierwsze symptomy choroby pojawiają się na wczesnym etapie dojrzewania, w czasie, kiedy ciało podlega poważnym przeobrażeniom — odnotowują Dyl i współpracownicy. Aby zbadać częstość występowania DF, zaburzeń odżywiania i pozostałych nieprawidłowości dotyczących postrzegania ciała oraz ich związki z innymi chorobami psychicznymi, naukowcy "przetestowali" 208 chłopców i dziewczynek w wieku 12-17 lat, którzy zostali przyjęci do szpitali psychiatrycznych. Czternaścioro spełniało kryteria diagnostyczne dysmorfofobii, 8 zaburzeń odżywiania, a 46 wykazywało wyraźnie przejaskrawioną troskę o wygląd i wagę ciała (były to objawy znaczące klinicznie, lecz nie można jeszcze było postawić diagnozy zaburzeń odżywiania lub DF). Tylko jedna z czternastu osób uczestniczących w badaniu miała wcześniej zdiagnozowaną dysmorfofobię. Mniej niż połowa nastolatków z obawami dotyczącymi ciała miała w rzeczywistości nadwagę. Konkludując, Dyl zauważa: Wyniki naszego studium pokazują, że wśród nastolatków należy prowadzić badania przesiewowe w kierunku dysmorfofobii oraz innych zaburzeń obrazu ciała.
  24. Pytanie, czy wolimy mieć niskie prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór, czy też elastycznie reagujący układ odpornościowy, jest hipotetyczne. Hipotetyczne, ponieważ ewolucja zadecydowała już z nas. Nasz gatunek może się poszczycić zdolnym do adaptacji układem immunologicznym, który potrafi się nauczyć, jak walczyć ze specyficznymi patogenami. Trzeba za to jednak zapłacić pewną cenę... Aby wzmocnić zdolność białych krwinek do rozpoznawania i atakowania różnych mikrobów (wirusów, bakterii, grzybów itp.), natura wyposażyła je w tak zwane transpozony, nazywane również skaczącym genami (ang. jumping genes) lub "mobilnymi elementami genetycznymi" (ang. mobile genetic elements). Transpozony to przemieszczające się różnej długości fragmenty DNA, które po zakończeniu swojej podróży są wbudowywane w genom. Istnieje hipoteza, że skaczące geny są pozostałością po pozbawionych zjadliwości wirusach. W wyniku transpozycji dochodzi do mutacji oraz zmiany ilości DNA gospodarza. Odnotowuje się, między innymi: delecje (usunięcia), inwersje (przestawienia kolejności) i duplikacje (powielanie liczby), które obejmują czasem naprawdę bardzo duże rejony i powodują utratę funkcji niektórych genów, przy wzmożonej ekspresji innych. Ponieważ transpozony mogą się wkleić w losowym punkcie chromosomów, przyczynia się to błędów genetycznych wywołujących nowotwory komórek układu odpornościowego czy chłoniaka. Komórki mogą zapobiegać takiemu przypadkowemu wstawianiu (reinsercji) transpozonów, jednak nie cały czas. Dale Ramsden z Uniwersytetu Północnej Karoliny w Chapel Hill i jego zespół postanowili zbadać, jak często dochodzi do błędów w mysich liniach komórkowych. Okazało się, że zdarzają się one w 1 na 50.000 połączeń. Wydaje się, iż to wcale nie tak dużo, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że u przeciętnego dorosłego człowieka każdego dnia zachodzi 10.000 takich pomyłek, to sprawa zaczyna wyglądać groźnie...
  25. Do swoich pierwszych urodzin większość dzieci nie potrafi chodzić ani dobrze mówić, zdobywa jednak inną niezwykle ważną umiejętność — przewidywania skutków ludzkich działań (i to w dodatku tak samo dobrze jak dorośli). Podczas gdy 6-miesięczne niemowlę może tylko śledzić ruch ręki wkładającej zabawkę do wiaderka, roczniak wie, co się stanie potem. Terje Falck-Ytter i jego zespół z Uniwersytetu w Uppsali przetestowali reakcje 11 niemowląt, 11 ponadrocznych maluchów i 11 dorosłych, oglądających identyczny film wideo, na którym aktor umieszcza w wiadrze 3 zabawki. Osoby z 2. i 3. grupy wiekowej przenosiły wzrok na wiaderko, zanim zakończył się ruch ręki i zajmowało im to w przybliżeniu tyle samo czasu. Niemowlęta nie zaczynały się przyglądać wiaderku, dopóki nie dotknęła go dłoń aktora. Podobne próby z wykorzystaniem ruchu mechanicznego albo bez udziału ręki nie wywoływały wyprzedzającego spoglądania w żadnej grupie wiekowej, co doprowadziło naukowców do wniosku, że za opisywaną zdolność odpowiada układ neuronów lustrzanych. System ten, po raz pierwszy odkryty u makaków, pozwala naczelnym "odzwierciedlać" poczynania innych w tych samych obszarach, które uległyby aktywacji pod wpływem samodzielnie wykonywanego ruchu. Teoria znajduje dalsze potwierdzenie w fakcie, że 6-miesięczne brzdące nie potrafią przewidywać cudzych działań. Ludzkie niemowlęta zazwyczaj uczą się umieszczać zabawki w wiaderku w pewnym momencie drugiej połowy pierwszego roku życia. Jeśli system neuronów lustrzanych jest rzeczywiście zaangażowany w opisywaną umiejętność, tylko roczne dzieci są w stanie przewidywać, co się za chwilę stanie. Wyniki badań szwedzkich naukowców opublikowano w internetowym wydaniu Nature Neuroscience.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...