Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37689
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    250

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Od 13 marca użytkownicy serwisu YouTube nie będą mogli z niego korzystać za pomocą starszych przeglądarek. Google ogłosiło, że wyłączona zostanie obsługa przeglądarek starszych niż IE 7.0, Firefox 3.0, Chrome 4.0 oraz Safari 3.0+. Użytkownicy wcześniejszych wersji będą mogli co prawda oglądać filmy, jednak żadne nowe funkcje nie będą obsługiwane. Zanim jednak zobaczą klip, na ekranie wyświetli im się informacja, że używają starszej przeglądarki i powinni ją zaktualizować. Możliwe będzie jednak kliknięcie przycisku "Kontynuuj". Informacja zniknie i pojawi się żądany klip. W informacji prasowej YouTube ostrzega, że jeśli nie zaktualizujemy przeglądarki, nie skorzystamy z udoskonaleń dotyczących szybszego transferu danych i bezpieczeństwa.
  2. Montblanc, słynna niemiecka firma produkująca artykuły piśmiennicze oraz zegarki, oficjalnie przeprosiła na posiedzeniu sądu w indyjskim stanie Kerala za wykorzystanie na jednym ze swoich pięknych piór wizerunku Mahatmy Gandhiego. Obiecała też, że zawiesi sprzedaż cacka za, bagatela, 24 tys. dolarów, dopóki nie rozstrzygnie się, czy może być ono rozprowadzane w ojczyźnie uhonorowanej w ten sposób postaci. Przeciwnicy pomysłu z Centrum Edukacji Konsumenckiej wyjaśniają, że trudno to uznać za oddanie hołdu, skoro twórca współczesnej indyjskiej państwowości zasłynął z zamiłowania do prostoty. Tymczasem grawerowane pióra z limitowanej serii wykonano ze srebra i złota. Jesienią zeszłego roku przedstawiciele Centrum złożyli w sądzie pozew. Argumentowali, że pióro stanowi pogwałcenie przepisu indyjskiego z 1950 r., zakazującego niewłaściwego wykorzystania emblematów i nazw. Zanim sąd nie wyda wyroku, miejscowy dystrybutor unikatowych piór – firma International Trading Private Limited - zobowiązał się do wstrzymania sprzedaży. Na serię składa się zaledwie 241 piór. Do każdego dołącza się 8-metrową złotą nić, którą można owinąć wokół przyboru. Ma ona symbolizować bawełnę i wrzeciono, wykorzystywane przez Gandhiego do wyrobu ubrań. Od październikowej premiery w Indiach sprzedano 42 pióra z 70 przeznaczonych na ten kraj. Praprawnuk Mahatmy Tushar Gandhi aprobuje pomysł niemieckiej firmy. Jego organizacja charytatywna otrzymała od Montblanc datek w wysokości 145 tys. dolarów, a od sprzedaży każdego pióra producent odprowadza na jej konto dodatkowo od 200 do 1000 dolarów.
  3. Naukowcy odkryli, w jaki sposób hormon wazopresyna pozwala zwierzętom rozpoznawać się wzajemnie po zapachu. To ona wspomaga mózg w odróżnianiu woni znanych od całkowicie nowych. Dla zwierząt umiejętność rozpoznawania innych po zapachu jest niezwykle ważna, ponieważ to pozwala na ustanawianie silnych więzi. Naukowcy mają nadzieję, że studium, które zostało sfinansowane przez Biotechnology and Biological Sciences Research Council (BBSRC), rzuci też nieco światła na rolę zapachu w ludzkiej pamięci i na tworzenie się związków emocjonalnych przez woń. Niektórzy naukowcy uznają, że defekt układu rozpoznawania nie pozwala części ludzi nawiązać głębszych relacji z innymi. Nie wykluczają też, iż zjawisko tego typu leży u podłoża autyzmu czy fobii społecznej. Pracami międzynarodowego zespołu kierowali akademicy z Uniwersytetu w Edynburgu. Przyglądali się oni, jak szczury zaznajamiają się ze sobą przez zapach. W tej samej zagrodzie umieszczali dorosłego i młodego osobnika, a następnie pozwalali gryzoniom węszyć i zajmować się sobą. Po krótkiej przerwie do tego samego dorosłego szczura wkładano znane mu młode oraz inne małe zwierzę. Okazało się, że dorosły osobnik, u którego zablokowano działanie wazopresyny, nie rozpoznawał napotkanego wcześniej gryzonia. Profesor Mike Ludwig uważa, że wazopresyna pozwala posortować informacje czuciowe ze względu na ich znaczenie emocjonalne.
  4. Naukowcy z University of Missouri opracowali interesującą metodę wykrywania przerzutów czerniaka (nowotworu skóry wywodzącego się z komórek zwanych melanocytami) w węzłach chłonnych. Zaproponowana technika polega na wykrywaniu ultradźwięków wytwarzanych podczas uwalniania energii dostarczonej wcześniej do komórek nowotworowych za pomocą lasera. Nowa metoda, opracowana przez zespół dr. Johna Viatora, wykorzystuje fakt, że komórki czerniaka aż w 95% przypadków wytwarzają brązowy barwnik - melaninę. Zdolność tego związku do pochłaniania niektórych barw światła jest na tyle charakterystyczna, że możliwe jest wybiórcze przekazanie im znacznej ilości energii za pomocą odpowiednio dobranego lasera. Ilość energii przekazanej próbce podejrzewanej o zawartość melaniny (i tym samym o obecność melanocytów, które w zdrowym organizmie nie powinny występować nigdzie poza skórą) można, jak udowadnia dr Viator, z łatwością zmierzyć za pomocą prostego detektora ultradźwięków. Właśnie wytwarzanie fal tego rodzaju jest bowiem jedną z głównych form energii uwalnianej do otoczenia przez "naładowane" laserem melanocyty. Skuteczność nowej metody udowodniono podczas eksperymentów na węzłach chłonnych pobranych od psów. Badanie właśnie tych struktur nie było przypadkowe, bowiem właśnie w węzłach spotyka się najczęściej pierwsze mikroprzerzuty czerniaka. Jak wykazali badacze z University of Missouri, nowa technika pozwala na skuteczne wykrywanie przerzutów liczących zaledwie 500 komórek. Oznacza to, że możliwe jest wykrycie zmiany na bardzo wczesnym etapie, na którym często udaje się jeszcze doprowadzić do całkowitego wyleczenia. W najbliższym czasie zespół dr. Viatora planuje przetestowanie nowej techniki na węzłach chłonnych pobranych od ludzi. Jeżeli wyniki potwierdzą się, możliwe stanie się włączenie nowej metody do kanonu metod diagnostycznych stosowanych w diagnostyce czerniaka. Jest to ogromna szansa, bowiem w wielu sytuacjach technika ta mogłaby okazać się tańsza i szybsza od tradycyjnego badania z wykorzystaniem mikroskopu. O szczegółach swojego wynalazku badacze poinformowali na łamach czasopisma Journal of Biomedical Engineering.
  5. Jezioro Taihu jest jednym z wielu akwenów na terenie Chin, których wody w zastraszającym tempie spadają w klasyfikacji pod względem czystości. Aby to zmienić, tamtejsze władze planują wpuszczenie do zbiornika aż 20 milionów karpi - ryb znanych ze swojej zdolności do niszczenia winowajców spadku jakości wody, czyli glonów. Szacuje się, że operacja ta pozwoli na zachowanie przez jezioro Taihu czystości wystarczającej do utrzymania statusu rezerwuaru wody pitnej. Oczyszczanie wód Taihu, jednego z największych jezior w chińskiej prowincji Jiangsu, trwa od roku. Na najbliższe dni planowane jest jednak uwolnienie największej, bo liczącej aż 20 milionów osobników populacji karpi. Akcja, której koszty ocenia się na 1,3 miliona dolarów, ma pomóc w przywróceniu zbiornikowi jego dawnej czystości, która została utracona z powodu zanieczyszczenia przez ścieki z pól uprawnych, zakładów przemysłowych i osiedli ludzkich. Jak szacują chińscy badacze, karpie są idealnymi czyścicielami wód zagrożonych tzw. zakwitem, czyli nadmiernym rozwojem glonów w reakcji na podwyższone stężenie związków organicznych w wodzie. Dzieje się tak, ponieważ ryby te są w stanie pochłonąć ogromną ilość biomasy; ocenia się, że przybierają one na wadze zaledwie 1 kg na każdych 50 kg pochłoniętej przez nie biomasy. Pozostała część związków organicznych zostaje utleniona do prostych gazów i uwolniona do atmosfery, przez co utrudniony staje się wzrost niepożądanych glonów. Pomimo wielu oczywistych korzyści akcja organizowana przez chińskie władze spotyka się też z pewną dozą krytyki. Zdaniem sceptyków karpie uwolnione do Taihu mogą pochłonąć znaczną ilość toksyn, które mogą następnie zostać przekazane ludziom, gdy tylko ryby zostaną odłowione i trafią na stoły mieszkańców prowincji Jiangsu. Jest to bez wątpienia poważny argument, lecz brak reakcji władz na postępujący zakwit akwenu może doprowadzić do całkowitej utraty ważnego źródła wody pitnej dla mieszkańców prowincji Jiangsu.
  6. Komisja Europejska przygląda się skargom przeciwko Google'owi, którą złożyły brytyjska porównywarka cen Foundem, francuska wyszukiwarka ejustice.fr wyspecjalizowana w kwestiach prawniczych oraz należąca do Microsoftu porównywarka Ciao. Foundem skarży się, że Google dyskryminuje firmową witrynę, gdyż jest ona wyszukiwarką, a więc konkurentem Google'a. Podobne zastrzeżenia wnosi ejustice.fr. Z kolei porównywarka Ciao, którą Microsoft kupił w 2008 roku ma zastrzeżenia do standardowych warunków korzystania z usług Google'a. Początkowo skarga została wniesiona do niemieckiego urzędu ds. konkurencyjności, ale Google informuje, że właśnie przeniesiono ją do Brukseli. Microsoft jeszcze nie otrzymał oficjalnej informacji w sprawie przeniesienia skargi. Komisja Europejska na razie przygląda się skargom i nie rozpoczęła jeszcze oficjalnego śledztwa. Julia Holtz, prawnik Google'a, mówi, że co prawda skargi są nieco inne, ale zasadniczo sprowadzają się do tego, iż koncernowi zarzucono blokowanie konkurencji.
  7. Włoski sąd oczyścił trzech pracowników Google'a z zrzutu zniesławienia, ale skazał ich za naruszenie prywatności. Peter Fleischer, David Drummond i George De Los Reyes zostali skazani na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu. Czwarty oskarżony, menedżer Arvind Desikan, został uniewinniony. Werdykt włoskiego sądu może mieć znaczenie dla rozwoju internetu na całym świecie. Dotyczył bowiem umieszczenia przez użytkownika serwisu Google Video filmu, na którym widać jak grupa wyrostków poniża niepełnosprawnego umysłowo nastolatka. Film znajdował się w Google Video przez kilka miesięcy, ale Google, jak twierdzi, usunęło go w ciągu kilkunastu godzin po otrzymaniu informacji o nim. Wyrok sądu skrytykowali sami oskarżeni jak i osoby niezwiązane ze sprawą. Richard Thomas, były brytyjski komisarz ds. informacji, a obecnie prawnik specjalizujący się w kwestiach prywatności, nazwał całą sprawę "śmieszną". To tak, jakby skazywać urząd pocztowy za to, że przekazał list, w którym kogoś znieważono - stwierdził. Dodał, że nie wyobraża sobie, by podobna sprawa mogła toczyć się w Wielkiej Brytanii. Thomas nie mógł zrozumieć, dlaczego sporu nie rozstrzygał komisarz ds. prywatności tylko sąd karny. Cała sprawa budzi liczne kontrowersje. Oznacza bowiem, że firmy mogą być uznane odpowiedzialnymi za całą zawartość swoich serwisów internetowych. Ponadto nie jest jasne, na jakiej podstawie oskarżenie wskazało konkretnych pracowników Google'a i postawiło ich przed sądem. Google zapowiada apelację. Tymczasem wydaje się, że włoski wymiar sprawiedliwości jest zdeterminowany by walczyć z podobnymi nadużyciami w internecie. Podobne problemy we Włoszech mają eBay, Facebook i Yahoo!.
  8. Wczoraj oficjalnie rozpoczęło działalność Invest in America Alliance, pracująca pod przewodnictwem Intela grupa, w skład której wchodzi 25 firm venture capital i 17 przedsiębiorstw z sektora nowoczesnych technologii. Grupa w ciągu najbliższych dwóch lat chce zainwestować 3,5 miliarda dolarów w nowopowstające firmy technologiczne oraz zatrudnić jeszcze w bieżącym roku 10 500 studentów. To jednocześnie inwestycja w naszych krajowych innowatorów jak i wysłany światu sygnał, że Ameryka stawia na innowację i konkurencyjność - powiedział Paul Otellini, szef Intela. Ta inwestycja naprawdę pomoże małemu biznesowi, któremu trudno teraz uzyskać kapitał. Patrząc zaś od strony pracowników, to obecnie mamy sytuację, w której młodzi ludzie nie chcą studiować nauk ścisłych i inżynieryjnych, gdyż idą tam, gdzie jest praca i pieniądze. Nasza decyzja nie tylko zachęci błyskotliwe umysły, ale również spowoduje, że inni młodzi ludzie będą chętniej studiowali na takich kierunkach - dodała Evelyn Hirt z amerykańskiego oddziału międzynarodowego Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE). Rok 2009 rzeczywiście był bardzo ciężki na rynku venture capital. Inwestycje w startupy ze strony funduszy VC spadły do poziomu 17,7 miliarda USD. Jeszcze w 2008 było to 27,9 miliarda, a w 2007 - 30,5 miliarda dolarów. Liczba umów na finansowanie, które podpisały fundusze VC spadła z 4000 w roku 2007 do 2799 w roku ubiegłym.
  9. Dunka Stinne Holm Bergholdt jako jedyna kobieta na świecie urodziła dwoje dzieci z różnych ciąż po przywróceniu płodności w wyniku przeszczepienia tkanki jajników. Pierwsza córka przyszła na świat w lutym 2007 roku, a druga we wrześniu 2008 r. Claus Yding Andersen, lekarz pacjentki, zaznacza, że przechowanie tkanki jajników okazało się właściwą metodą podtrzymania płodności. Powinno to zachęcić do częstszego stosowania tej procedury w odniesieniu do dziewcząt i młodych kobiet, które mają być poddane leczeniu uszkadzającemu jajniki. To pierwszy w historii przypadek kobiety, która ma dwoje dzieci z różnych ciąż, będących rezultatem przeszczepienia zamrożonej [na czas leczenia nowotworu] i rozmrożonej tkanki jajników – cieszy się Andersen, który opisał historię swojej pacjentki w artykule opublikowanym na łamach pisma Human Reproduction. Pierwszą córkę Dunka urodziła po terapii niepłodności, druga została już poczęta naturalnie. Na całym świecie dzięki przeszczepieniu zamrażanej uprzednio tkanki jajników urodziło się dziewięcioro dzieci - troje, wliczając w to córki pani Bergholdt, w Danii. Nie stałoby się tak, gdyby nie profesor Andersen, który na co dzień pracuje w Szpitalu Uniwersyteckim w Kopenhadze. Powodzenie procedury to w dużej mierze "zasługa" młodego wieku pacjentek. Z zamrożonych pasków kory jajnika można bowiem pozyskać o wiele więcej komórek jajowych. W momencie rozpoczęcia leczenia Bergholdt miała 27 lat (w 2004 r. rozpoznano u niej mięsaka Ewinga). Przed wdrożeniem chemioterapii usunięto jej i zamrożono część prawego jajnika. Terapia się powiodła, lecz doprowadziła do przedwczesnej menopauzy. W 2005 roku do pozostałości prawego jajnika wszczepiono 6 pasków tkanki. Okazało się, że narząd zaczął na nowo działać. Wg ekspertów od ludzkiej płodności, gdyby Dunka osiągnęła 35.-36. r.ż., prawdopodobieństwo poczęcia znacznie by spadło. Andersen tłumaczy, że paski działały przez ponad 4 lata, co potwierdza skuteczność zastosowanej techniki.
  10. Microsoft złożył w amerykańskim Biurze Patentów i Znaków Firmowych (USPTO) wniosek patentowy na technologię, umożliwiającą bezprzewodowe łączenie wielu dowolnych urządzeń na krótkie dystansy. Mogą być w tym celu wykorzystane np. łącza Bluetooth czy Wireless USB. Technologia Microsoftu zakłada, że jeśli ręcznie skonfigurujemy bezprzewodowe połączenie pomiędzy np. pecetem i telefonem komórkowym, to później automatycznie będziemy mogli dołączyć do tego zestawu np. kolejnego peceta. Ma ona być alternatywą wobec rozwiązań już wbudowanych w obecnie wykorzystywane technologie. System Microsoftu rozpoznaje tożsamość użytkownika, co oznacza, że jeśli połączymy nasz telefon z pecetem, to obce osoby zalogowane na komputerze nie uzyskają dostępu do naszego telefonu. Potencjalne zastosowania opisywanej technologii są bardzo szerokie. Firmy mogłyby łączyć wszystkie firmowe smartfony ze wszystkimi pecetami, bezprzewodowa myszka działałaby automatycznie z wszystkimi komputerami w domu, a słuchawki moglibyśmy bez problemu podłączyć do peceta bez konieczności odłączania ich od telefonu komórkowego.
  11. Od czasów starożytnych filozofów zachęca się ludzi, by poznawali samych siebie. Psycholodzy również często uznają, że człowiek to najlepszy sędzia swojej osobowości. Okazuje się jednak, że to nie do końca prawda. Owszem, jednostka jest bardziej trafna w ocenie cech wewnętrznych czy neurotycznych, np. lęku, lecz przyjaciele stanowią lepszy barometr cech powiązanych z intelektem, np. inteligencji czy kreatywności. Co więcej, nawet zupełnie obce osoby są równie biegłe jak nasi znajomi i my sami w wykrywaniu ekstrawersji. Dr Simine Vazire z Washington University w St. Louis uważa, że należy podać w wątpliwość tezę, że jesteśmy najlepszymi ekspertami w sprawie samych siebie. Osobowość nie jest tym, czym myślimy, że jesteśmy, lecz tym, kim jesteśmy. [...] Inni widzą rzeczywistość, bez względu na wersję, w którą my sami wierzymy. Psycholog tłumaczy, że osobowość znajduje wyraz we wszystkim, czego się dotkniemy. Często zostawiamy ślady zupełnie nieświadomie. Wg niej, to zespół cech kształtujących zachowanie. Vazire jest autorką modelu asymetrii wiedzy ja-inni (self-other knowledge asymmetry, SOKA), który został przetestowany na 165 ochotnikach. Wykonywali oni szereg różnych zadań. By uzyskać obiektywną miarę zachowania, przeprowadzono m.in. test na inteligencję. Poza tym wszyscy brali udział w grupowej dyskusji bez lidera. W ten sposób sprawdzano, kto samorzutnie przejmie kontrolę nad przebiegiem wydarzeń i mianuje siebie szefem. Amerykanie zaplanowali też test stresu społecznego Triera. Wrogo nastawieni eksperymentatorzy filmowali wtedy badanych podczas wygłaszania w wąskim i ciasnym pomieszczeniu 2-minutowej przemowy nt. "Co lubię, a czego nie lubię we własnym ciele". Koniec końców każdy uczestnik studium oceniał innych członków grupy i siebie, wypełniając kwestionariusz dotyczący 40 cech osobowościowych. Model Vazire trafnie przewidywał, że własne oceny ludzi będą bardziej trafne niż oceny obcych i przyjaciół dla procesów/cech wewnętrznych, np. myśli oraz uczuć. Prawdopodobnie całkiem nieźle znasz swój poziom niepokoju, podczas gdy inni nie są w stanie dobrze tego oszacować, gdyż możesz się maskować. Ludzie z otoczenia są jednak lepsi od ciebie w rzeczach związanych z otwarcie prezentowanym zachowaniem. Ja ma problem z oceną w obszarach przymiotów pożądanych lub niepożądanych, które Amerykanka nazywa cechami ewaluatywnymi. Chodzi tu m.in. o inteligencję, atrakcyjność czy kreatywność. W grę wchodzi wysoka stawka - życie będzie przecież diametralnie różne, gdy ktoś jest inteligentny bądź nieinteligentny, atrakcyjny lub nie. Lepiej ocenimy czyjąś inteligencję niż własną, ponieważ nie zagraża nam przyznanie, że nasi przyjaciele nie są błyskotliwi. Zupełnie inaczej mają się sprawy z uznaniem własnych niedostatków intelektualnych. Osoby brutalne również pasują do modelu SOKA. Mogą one bowiem bazować na wewnętrznych odczuciach i jednocześnie ignorować swoje zachowanie. Ich uczucia i myśli wskazują na niepewność oraz chęć bycia lubianymi i podziwianymi, co samo w sobie nie jest wcale straszne. Nie postrzegają jednak w ten sam sposób swoich uczynków, ponieważ myśli przysłaniają działania. W takich sytuacjach warto więc słuchać uwag bliskich...
  12. Tonącą w Adriatyku Wenecję może uratować... tłuszcz podobny do oliwy z oliwek. Tak przynajmniej twierdzą specjaliści pracujący nad projektem "Future Venice". Jest wśród nich dwóch architektów z University College London. Rachel Armstrong z UCL wyjaśnia: Ta technologia bazuje na właściwościach chemicznych oleju i wody, dzięki którym dwutlenek węgla może zostać zmieniony w substancję podobną do wapienia. Uczeni proponują wykorzystać odpowiednio "zaprogramowany" olej, który po wpuszczeniu do wody przereaguje z obecnym w niej dwutlenkiem węgla tworząc niewielkie kamyki, które mogą zapobiec zapadaniu się Wenecji. Proces ten trwa od dawna, a rosnący poziom oceanów może go tylko przyspieszyć. Armstrong mówi, że proponowana technologia znajduje się co prawda w fazie badań laboratoryjnych, ale może być znacznie lepszą propozycją niż montowanie olbrzymich wrót, za pomocą których można kontrolować ruch wody w lagunie.
  13. Biolodzy pracujący dla American Museum of Natural History i City University of New York informują o niedźwiedziach grizzly wchodzących na terytoria niedźwiedzia polarnego. Naukowcy widzieli grizzly na terenie Wapusk National Park. To o tyle niepokojące, że grizzly mogą stanowić zagrożenie dla młodych niedźwiedzi polarnych, a wspomniany park narodowy to jedne z najważniejszych na świecie miejsc, gdzie rodzą się i są wychowywane młode niedźwiedzie polarne. Zresztą samo słowo Wapusk oznacza w języku indian Kruków "białego niedźwiedzia". Pierwszy raz zobaczyliśmy niedźwiedzia grizzly, gdy lecieliśmy nad Wapusk i liczyliśmy lisie nory. Nagle studentka Linda Gomezano krzyknęła 'Tam, tam - grizzly'. To nie był brudny niedźwiedź polarny czy łoś - widzieliśmy charakterystyczny garb - mówi profesor Robert F. Rockwell. Zdarzenie to miało miejsce w 2008 roku. Rockwell i Gomezano postanowili sprawdzić, czy grizzli wcześniej występowały w tym rejonie. Okazało się, że nie ma informacji, by przed rokiem 1996 zauważono tam ten gatunek niedźwiedzia. Co więcej dane handlowe dotyczące zwierząt upolowanych bądź skupionych przez Hudson Bay Company (to jedna z najstarszych działających firm na świecie, założona w 1670 roku), nie odnotowują żadnego grizzli. Jednak w latach 1996-2008 niedźwiedzie grizzly zauważono tam dziewięciokrotnie. W roku 2009 dokonano trzech dodatkowych obserwacji. Naukowcy alarmują, że jeśli grizzli zaczną hibernować w Wapusk to, jako że budzą się z hibernacji w tym samym czasie co niedźwiedzie polarne, mogą zabijać ich młode. Prowincja Manitoba, w której znajduje się Wapusk National Park, obfituje w źródła pożywienia. Zarówno naukowcy, jak i świetnie znająca zwyczaje zwierząt starszyzna indiańska uważają, że grizzli osiedlą się na terenie parku. Dowodem na to będzie zaobserwowanie ich nor bądź młodych. Uczeni nie wiedzą, w jaki sposób można powstrzymać migrację grizzli i ochronić niedźwiedzie polarne. Białe niedźwiedzie są w Manitobie uznawane za zagrożone. Natomiast preriowa populacja niedźwiedzia grizzli została w tej prowincji wytępiona. Naukowców z jednej strony cieszy fakt, że grizzly ponownie pojawiły się w Manitobie, gdzie zostały wytępione w XIX wieku. Dotychczas uważali bowiem, że zwierzęta te nie będą w stanie przedostać się tam z terenów, w których jeszcze pozostały. Z drugiej jednak strony niedźwiedzie zawędrowały daleko na północ, więc mogą stanowić zagrożenie dla niedźwiedzia polarnego.
  14. Ekstrakt z przepękli ogórkowatej (Momordica charantia), nazywanej też balsamką, gruszką balsamiczną czy gorzkim melonem, wywołuje ciąg reakcji prowadzących do śmierci komórek nowotworów piersi. Poza tym hamuje ich namnażanie. Już dwa lata temu w mediach pojawiły się doniesienia, że przepękla to doskonały środek na cukrzycę typu 2. Jest ona jednym z najbardziej gorzkich warzyw na świecie. Używa się jej zarówno w kuchni chińskiej, jak i indyjskiej. Aby nadawała się do spożycia, nadmiar goryczki trzeba usunąć przez namoczenie w solankowej kąpieli. Ratna Ray, profesor Wydziału Patologii Sant Louis University, była zaskoczona faktem, że warzywo, które dotąd kojarzyło jej się raczej z techniką smażenia w ruchu, hamuje wzrost komórek nowotworu piersi. Zgodnie z naszym stanem wiedzy, to pierwszy raport opisujący wpływ gorzkiego melona na komórki nowotworowe. Rezultaty są zachęcające. Wykazaliśmy, że wyciąg z balsamki znacząco wzmógł śmiertelność komórek rakowych, jednocześnie zmniejszając ich wzrost oraz rozprzestrzenianie. Ray tłumaczy, że zdecydowała się badać wpływ ekstraktu z gorzkiego melona na komórki raka piersi, ponieważ wcześniejsze studia wskazywały, że obniża on poziom cholesterolu i glukozy we krwi. To tłumaczy, czemu przepękla jest w Chinach i Indiach używana jako środek na cukrzycę. Naukowcy z Sant Louis University prowadzili eksperymenty na ludzkich komórkach nowotworu piersi w warunkach in vitro. W przyszłości planują badania na modelu zwierzęcym. Jeśli zakończą się powodzeniem, ostatnim etapem będą testy kliniczne z udziałem ludzi. Studiowanie populacji wysoce zagrożonej rakiem piersi, gdzie spożycie przepękli ogórkowatej jest czymś powszechnym, może być ważnym obszarem przyszłych badań – podkreśla Ray. Jednocześnie Amerykanka przestrzega przed uznawaniem gorzkiego melona za cudowny lek na nowotwór piersi. Balsamka jest popularna w Chinach i Indiach, a mimo to tamtejsze kobiety nadal zapadają na raka gruczołu piersiowego.
  15. Intel we współpracy z naukowcami z Glasgow University bierze udział w projekcie, którego zadaniem jest opracowanie systemów pamięci dla komputerów przyszłości. W skład finansowanego przez Unię Europejską Tera-scale Reliable Adaptive Memory Systems' (TRAMS) wchodzą Intel, Iberia, Interuniversitair Micro-Elektronica Centrium, University of Glasgow oraz Universitat Politecnica de Catalunya. Jego celem jest stworzenie nowych technologii projektowania układów pamięci o olbrzymich pojemnościach. Przetwarzanie danych w skali tera zmieni wydajność, funkcjonalność oraz sposób zarządzania poborem energii przez komputery osobiste, telefony i inne urządzenia elektroniczne - stwierdził profesor Asen Asenov z University of Glasgow. Jeśli jednak nadal chcemy zmniejszać rozmiary tranzystorów by utworzyć tak wydajne obwody, musimy zmienić podejście do projektowania obwodów i systemów - dodał. Prowadzenie projektu jest możliwe dzięki opracowanemu przez Asenova oprogramowaniu o nazwie NanoCMOS. Korzysta ono z tysięcy komputerów i przeprowadza symulacje, które pokazują w jaki sposób mogą współpracować ze sobą setki tysięcy tranzystorów, z których każdy ma indywidualną charakterystykę. W przyszłości Asenov chce symulować pracę układów o tranzystorach mniejszych niż 16 nanometrów. Konsorcjum TRAMS będzie prowadziło też program "Beyond CMOS", w ramach którego będą badane technologie nie związane z CMOS, takie jak tranzystory z nanokabli, rurek węglowych, urządzenia kwantowe i elektronika molekularna.
  16. Wielki George to dog niemiecki z Arizony w USA, który został właśnie wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako najwyższy pies świata. Waży aż 111 kg, a w kłębie mierzy 109 cm. Jego właścicielem jest David Nasser. Ponieważ do przedstawicieli Księgi docierały sprzeczne dane odnośnie do gabarytów psa, do Tucson został wysłany sędzia, który miał przeprowadzić własne pomiary. Ostatecznie 4-letni obecnie Wielki George zdetronizował dotychczasowego rekordzistę – Tytana z Kalifornii (notabene również doga niemieckiego). Okazało się bowiem, że przerósł go o ¾ cala, czyli 1,9 cm. Dog o pięknym grafitowym umaszczeniu, którego można podziwiać na poświęconej mu witrynie internetowej, zdobył za jednym zamachem dwa tytuły – najwyższego żyjącego psa i najwyższego psa w historii. Do domu swoich państwa trafił w wieku 7 tygodni. Już wtedy miał potężne łapy. Nie przestawał rosnąć i przybierać na wadze, dlatego wszyscy zaczęli się w pewnym momencie zastanawiać, jak duży będzie. George dysponuje własnym łóżkiem, a podczas podróży samolotem już mógł się nacieszyć świeżo zdobytą sławą, nie trafił bowiem do luku bagażowego, ale zajął rząd 3 foteli. Wzbudził zresztą niemałe poruszenie. Pasażerowie przybywali tłumnie, by zrobić mu zdjęcie.
  17. Spędzanie większości życia na drzewie może... wydłużać życie. Do takiego wniosku dochodzą badacze z University of Illinois, którzy przeanalizowali znaczną liczbę gatunków ssaków i ustalili, że zwierzęta, których tryb życia wiąże się z przebywaniem na drzewach, żyją znacznie dłużej od gatunków żyjących na ziemi. Zgodnie z nowoczesnymi modyfikacjami teorii ewolucji zwierzęta odizolowane od zagrożenia ze strony drapieżników żyją dłużej od tych, które w swoim życiu muszą uciekać przed prześladowcami. Co jest jednak ciekawe, zależność ta dotyczy nie tylko realnego czasu życia, który - w skali populacji - znacząco spada po zabiciu młodego osobnika, lecz także czasu maksymalnego, determinowanego przez czynniki genetyczne charakterystyczne dla określonego gatunku. Świadczą o tym badania przeprowadzone przez Milenę Shattuck oraz Scotta Williamsa - magistrantów pracujących na University of Illinois. Młodzi naukowcy opierają swoją hipotezę na badaniu 776 gatunków należących do różnych grup ssaków. Po uwzględnieniu rozmiarów ciała poszczególnych zwierząt (nie od dziś wiadomo, że - statystycznie - im większe jest zwierzę, tym dłużej ono żyje) okazało się, że gatunki, których tryb życia jest ściśle związany z przebywaniem na drzewach, są poddane mniejszej presji ze strony drapieżników, dzięki czemu znacznie wolniej się starzeją i żyją dłużej od tych, które spędzają swoje życie na powierzchni ziemi. Swoje przypuszczenia autorzy ilustrują dość jaskrawym przypadkiem kinkażu (Potos flavus) - ssaka nadrzewnego z rodziny szopowatych. Choć zwierzę to jest aż 40-krotnie mniejsze od tygrysa, przeważnie żyje ono dłużej od niego. Tak wyraźna dysproporcja jest pozornie sprzeczna z klasyczną wiedzą z zakresu ekologii, lecz uwzględnienie trybu życia kinkażu doskonale wyjaśnia zaobserwowane zjawisko. Praktycznie jedynymi grupami niepasującymi do nowej hipotezy były torbacze oraz euarchonty (nadrząd ssaków, z którego wywodzą się m.in. ludzie i nietoperze). W ich przypadku stwierdzono wyjątkowo długi czas życia, lecz nie wszystkie z nich spędzają swoje życie na drzewach. Można to jednak z łatwością wyjaśnić, ponieważ torbacze generalnie nie posiadają zbyt wielu naturalnych wrogów, zaś euarchonty chronią się przed drapieżnikami dzięki znacznej inteligencji (w przypadku naczelnych) lub umiejętności latania (co dotyczy nietoperzy). Aktualnie młodzi naukowcy z Oregonu planują przeprowadzenie badań nad ssakami żyjącymi pod ziemią. Celem studium będzie sprawdzenie, czy ochrona, jaką daje im ich tryb życia, także pozwala na opóźnienie starzenia się osobników.
  18. Nieco ponad rok temu informowaliśmy o wpływie wilgotności powietrza na łatwość transmisji zakażeń wirusem grypy u zwierząt. Autorzy tego odkrycia postanowili pójść za ciosem i przeprowadzili badania na temat liczby osób chorujących na grypę w USA. Ich wyniki potwierdzają dotychczasowe przypuszczenia: ryzyko infekcji jest szczególnie wysokie przy niskiej wilgotności bezwzględnej powietrza. Związku pomiędzy ilością wody zawartej w powietrzu oraz prawdopodobieństwem zakażenia poszukiwano od wielu lat. Większość badaczy skupiała się jednak na wilgotności względnej, czyli stosunku ilości wody zawieszonej w powietrzu do maksymalnej ilości osiągalnej przy danej temperaturze (powyżej niej dochodzi do skroplenia się pary), lecz metoda ta nie dostarczała oczekiwanych informacji. Przełom nastąpił, gdy zespół dr. Jeffreya Shamana z Oregon State University skupił się na innym parametrze - wilgotności bezwzględnej, czyli masie wody zawieszonej w określonej objętości powietrza. Już rok temu badacze z Oregonu udowodnili, że właśnie ten parametr wpływa na ryzyko transmisji wirusa grypy u świnek morskich. Tym razem przyszedł czas na badania nad ludźmi. Na potrzeby studium zespół dr. Shamana zebrał informacje dotyczące wilgotności bezwzględnej oraz liczby przypadków grypy na terenie pięciu stanów USA w ciągu 31 lat. Jak się okazało, dane te doskonale pokrywały się z teoretycznym modelem łączącym badane parametry. Wysoką zgodność udało się utrzymać nawet po objęciu modelem wszystkich stanów USA leżących na kontynencie amerykańskim. Suchy okres nie jest wymagany dla rozpoczęcia wybuchu [epidemii] grypy, lecz towarzyszył on 55-60 proc. przypadków analizowanych przez nas wybuchów. Wygląda więc na to, że zwiększa on prawdopodobieństwo wybuchu, tłumaczy dr Shaman, i dodaje: reakcja wirusa jest niemal natychmiastowa; transmisja i czas przetrwania [wirusa] wzrastają już po 10 dniach, a nieco później obserwujemy wzrost śmiertelności z powodu grypy. Jednocześnie naukowcy z Oregonu zastrzegają, że o ile ich odkrycie wygląda na prawdziwe, nie można zapominać o innych czynnikach wpływających na poziom zagrożenia epidemią. Do najważniejszych z nich zaliczono typ wirusa i poziom jego zjadliwości, a także czynniki zależne od gospodarzy, takie jak podatność danej populacji na infekcje oraz charakter interakcji społecznych w jej obrębie. Można jednak spodziewać się, że uwzględnienie wilgotności bezwzględnej dodatkowo zwiększy wiarygodność prognoz.
  19. Palacze mają niższy iloraz inteligencji od osób niepalących, a im więcej palą, tym niższe jest ich IQ – do takich wniosków doszli naukowcy po zbadaniu ponad 20 tys. izraelskich rekrutów. Młodzi mężczyźni, którzy wypalają dziennie paczkę lub więcej papierosów, mają o 7,5 punktu niższy iloraz inteligencji od swoich niepalących kolegów – twierdzą dr Mark Weiser z Sheba Medical Center i jego współpracownicy. Na łamach pisma Addiction akademicy sugerują, by objąć młodzież z niższym IQ programem zapobiegającym paleniu. Weiser i inni wyjaśniają, że pomimo wcześniejszych doniesień o związkach między paleniem a niższym ilorazem, autorzy wielu studiów polegali na testach przeprowadzanych w dzieciństwie i obejmowali badaniem również osoby z zaburzeniami zachowania i psychicznymi, które z większym prawdopodobieństwem palą i mają niższe IQ. Chcąc lepiej zrozumieć relacje łączące palenie oraz iloraz inteligencji, Izraelczycy skupili się na grupie 20211 osiemnastolatków rekrutowanych do tutejszej armii. Nie było wśród nich ludzi z poważnymi problemami psychicznymi, ponieważ są oni uznawani za niezdolnych do służby wojskowej. Jak ustalono, 28% mężczyzn paliło co najmniej jednego papierosa dziennie, ok. 3% badanych stanowili ekspalacze, a 68% grupy nigdy nie sięgnęło po papierosa. Palacze mieli znacznie niższy iloraz inteligencji od osób niepalących. Pozostawało tak nawet po uwzględnieniu potencjalnie istotnych czynników, w tym pozycji socjoekonomicznej mierzonej latami edukacji szkolnej ojca. Średnie IQ niepalącego mężczyzny wynosiło 101, a w przypadku człowieka, który zaczął palić przed powołaniem do służby, 94 punkty. IQ stale spadało wraz z liczbą wypalanych papierosów: z 98 dla chłopców zaciągających się 1-5 papierosami dziennie do 90 u osób wypalających ponad paczkę w ciągu doby. Należy zaznaczyć, że wszystkie wymienione wartości mieszczą się w przedziale inteligencji przeciętnej. Jako że rekruci nie mogli palić w okresie przeprowadzania testów na inteligencję, niewykluczone, że ich wyniki obniżył zespół abstynencyjny. By to sprawdzić, zespół Weisera przyglądał się IQ mężczyzn, którzy nie palili w wieku 18 lat, ale zaczęli, będąc w wojsku. Ci mężczyźni również mieli niższy iloraz inteligencji od rówieśników, którzy nigdy nie palili (średni wynik wynosił 97 pkt.). Oznacza to, że nikotynowy zespół abstynencyjny nie stanowił przyczyny zaobserwowanych różnic. Kiedy badacze zestawili ze sobą ilorazy inteligencji 70 par braci (jeden z nich palił, drugi nie), ponownie średnie IQ niepalącego brata było wyższe.
  20. Android oraz iPhone OS były najszybciej zyskującymi rynek platformami mobilnymi w roku 2009. Windows Mobile stracił swoją trzecią pozycję na rzecz systemu Apple'a. Największe udziały w rynku posiada Symbian. W ubiegłym roku sprzedano 80,9 miliona urządzeń z tym systemem, czyli o 8 milionów więcej, niż rok wcześniej. Jednak cały rynek rósł jeszcze szybciej i zanotowano na nim wzrost ze 139,3 do 172,4 miliona smartfonów. Dlatego też udziały Symbiana spadły do 46,9%. Na drugim miejscu znalazł się RIM, producent BlackBerry, który zanotował wzrost rynkowych udziałów z 16,6 do 19,9 procenta. Trzecie miejsce przypadło Apple'owi, który sprzedał 24,9 miliona iPhone'ów (w roku 2008 było to 11,4 miliona) i obecnie posiada 14,4% rynku. Największe straty poniósł Microsoft i jego Windows Mobile. Sprzedaż urządzeń z tym systemem spadła o 1,5 miliona sztuk, a rynkowe udziały zmniejszyły się z 11,8 do 8,7%. Koncern raczej nie poprawi swojej pozycji w roku 2010 gdyż do rynkowego debiutu Windows Phone 7, który wydaje się znacznie doskonalszy od Windows Mobile, pozostało jeszcze kilka miesięcy. Piąte miejsce należy do Linuksa. Gartner zalicza tutaj np. LiMo, ale nie liczy Androida. Udziały systemu spadły z 7,6 do 4,7 procenta. W końcu na szóstej pozycji, z 3,9-procentowym udziałem, uplasował się Android. Analitycy Gartnera przewidują szybki awans rynkowy tego systemu, gdyż pod koniec roku jego sprzedaż zaczęła nabierać rozpędu. W ostatnim kwartale 2009 nabywców znalazło aż 4 miliony z 6,9 miliona urządzeń z Androidem sprzedanych w ciągu całego roku. Większość kupili mieszkańcy Ameryki Północnej. Debiutujący na liście Gartnera WebOS produkcji Palma ma 0,7% rynku.
  21. W przypadku osób, które wkroczyły w jesień życia, jak najbardziej prawdziwe okazuje się twierdzenie "masz tyle lat, na ile się czujesz". Markus H. Schafer, doktorant z Purdue University, zaznacza, że liczy się prawdziwy wiek, lecz jednostkowe podejście również ma dalekosiężny wpływ na proces starzenia. Jeśli więc czujesz się starzej, niż wynikałoby to z wieku metrykalnego, prawdopodobnie doświadczysz wielu minusów kojarzonych ze starzeniem. Gdy jednak jesteś starszy i cały czas czujesz się młodo, daje ci to szansę na zachowanie wielu cenionych umiejętności. Schafer i Tetyana P. Shippee porównywali wiek metrykalny ludzi z ich wiekiem subiektywnym, by sprawdzić, który z nich ma większy wpływ na zdolności poznawcze w późnej dorosłości. W latach 1995 i 2005 w ramach Narodowego Sondażu Rozwoju w Połowie Życia przeprowadzono wywiady na temat starzenia z ok. 500 osobami w wieku 55-74 lat. W 1995 roku, odpowiadając na pytanie "Jak odczuwasz swój wiek przez większość czasu?", większość badanych odejmowała sobie 12 lat od rzeczywistego wieku. Odkryliśmy, że ci ludzie, którzy czuli się młodsi, niż wynikałoby to z dokumentów, 10 lat później z większym prawdopodobieństwem byli bardziej pewni swoich możliwości intelektualnych. Owszem, wiek metrykalny ma znaczenie, ale wiek subiektywny wywiera silniejszy wpływ. Nie jesteśmy tylko przekonani, co było najpierw. Czy to czyjś dobrostan i szczęście oddziałują na zdolności poznawcze, czy też raczej intelekt prowadzi do dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Planujemy to rozstrzygnąć podczas przyszłych badań. Schafer uważa, że opisane zjawisko jest trochę jak obosieczny miecz. Z jednej strony nacisk na zachowanie za wszelką cenę młodości bywa zgubny, ponieważ zauważając oznaki starzenia, ludzie tracą wiarę w swoje możliwości poznawcze. Z drugiej jednak strony bardziej starają się dbać o swoją formę, zaznajamiając się z najnowszymi trendami lub działaniami zapewniającymi witalność. Szczególnie ważną (pozytywną) rolę spełniają nowoczesne technologie, których opanowywanie ciągle rozwija umysł. Ponieważ inne studia pokazały, że kobiety są bardziej podatne na stereotypy związane ze starzeniem, Schafer spodziewał się, że panie czujące się staro będą mniej pewne swoich możliwości intelektualnych. Co zaś ustalono? Co prawda istnieje niewielka różnica między mężczyznami i kobietami, ale nie jest ona tak silnie zaznaczona, jak oczekiwaliśmy. To zaskakujące, gdyż na panie bardziej naciska się, by zachowały fizyczną atrakcyjność i młodość.
  22. Profesor Jeff Stein z University of Michigan chciałby w przyszłości wykorzystywać samochody do... dystrybucji energii elektrycznej. Naukowiec zauważa, że przez większość czasu pojazdy stoją bezczynnie, a tymczasem mogłyby, oczywiście o ile są to samochody elektryczne, sprzedawać energię do sieci. Dzięki temu infrastruktura zasilana energią elektryczną mogłaby powstać tam, gdzie obecnie jej tworzenie jest nieopłacalne. Mogłyby też posłużyć do dystrybucji energii odnawialnej. Jeśli np. dach naszego garażu pokryjemy ogniwami słonecznymi, z których naładujemy samochód, a następnie pojedziemy do miasta na zakupy, będziemy mogli sprzedać tam część energii. Miliony takich samochodów mogą mieć olbrzymie znaczenie dla systemu produkcji i dystrybucji energii. Oczywiście należy brać pod uwagę różne aspekty tego typu działań. Grupa profesora Sterna zastanawia się m.in. jak taki sposób dystrybucji może wpłynąć na żywotność akumulatorów. Pytanie to jest też o tyle istotne, że większość właścicieli pojazdów elektrycznych będzie starało się doładowywać je "przy okazji", korzystając np. z faktu, że minęły godziny szczytu, czy też, że znajdują się w okolicy, w której energia jest nieco tańsza, niż w ich rodzinnej miejscowości.
  23. Naukowcy z amerykańskich i hiszpańskich uczelni odkryli w mózgu system stojący za ogólną inteligencją. To ważny wkład w dyskusję na temat definiowania i pomiaru inteligencji. Wyniki badań specjalistów z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech), Univeristy of Iowa, Uniwersytetu Południowej Kalifornii oraz Universidad Autónoma de Madrid zostały opublikowane w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences. Pracami zespołu kierował Jan Gläscher. Wspólnie akademicy analizowali dane 241 pacjentów z uszkodzeniami mózgu, którzy brali udział w testach na inteligencję. Miejsce uszkodzenia dokładnie oznaczono i skorelowano z ilorazem inteligencji. W ten sposób można było sporządzić mapę rejonów wpływających na inteligencję. Inteligencja ogólna, często odnoszona do czynnika g Charlesa Spearmana [ogólnej zdolności intelektualnej w jego dwuczynnikowej teorii inteligencji], to bardzo kontrowersyjny koncept, ale idea leżąca u jej podstawy jest bezdyskusyjna: przeważnie wyniki osiągane przez ludzi w wielu różnych testach są ze sobą skorelowane. Niektórzy osiągają generalnie wysokie wyniki, inni generalnie niskie. Stąd następne oczywiste pytanie – czy ta ogólna zdolność może zależeć od specyficznych obszarów mózgu? – dywaguje profesor Ralph Adolphs. Amerykanie i Hiszpanie stwierdzili, że nie rezyduje ona w pojedynczej strukturze, ale jest określana przez sieć regionów z obu półkul. Ku naszemu zaskoczeniu, jednym z głównych odkryć było, że mamy do czynienia z rozproszonym systemem. Najważniejsze dla inteligencji ogólnej okazały się liczne obszary oraz połączenia między nimi – tłumaczy Gläscher. Jak dodaje Adolphs, mogło się okazać, że inteligencja w ogóle nie zależy od specyficznych rejonów mózgu, ale od sposobu jego działania jako całości. Tak się jednak nie stało i potwierdziła się raczej przyjmowana obecnie teoria integracji ciemieniowo-czołowej, która głosi, że inteligencja ogólna zależy od zdolności mózgu do integrowania różnych rodzajów przetwarzania informacji, np. w ramach pamięci roboczej.
  24. Specjaliści ds. bezpieczeństwa obawiają się, że terroryści mogą wykorzystać urządzenia podobne do używanych przez złodziei samochodów by doprowadzić do zakłóceń w ruchu lotniczym. Wiele ciężarówek oraz luksusowych samochodów jest wyposażonych w ukryte nadajniki GPS, które pozwalają na ich szybkie odnalezienie w razie kradzieży. Gangi złodziei samochodów zaczynają korzystać z importowanych z Chin zagłuszaczy. Urządzenia te emitują sygnały radiowe o częstotliwości takiej, jak GPS, przez co odbiorniki nie są w stanie zidentyfikować właściwego sygnału i określić swojej pozycji. Profesor David Last, który od kilkunastu miesięcy na zlecenie policji bada zagłuszacze mówi, że samochód "po prostu znika z radaru". Zagłuszanie jest łatwe, gdyż sygnały dobiegające z satelity są niezwykle słabe. By "unieszkodliwić" odbiornik GPS wystarczy zagłuszacz o mocy zaledwie 2 watów. Specjaliści obawiają się, że wykorzystanie przez terrorystów podobnych zagłuszaczy, emitujących jednak znacznie mocniejszy sygnał, może doprowadzić do poważnych zakłóceń w ruchu powietrznym. Zagłuszacze o dużej mocy mogą działać na odległość dziesiątków kilometrów i niezwykle trudno będzie je namierzyć. W ręce policji już wpadły pierwsze tego typu urządzenia, które były w posiadaniu przestępców. Eksperci mówią, że zagłuszacz może zbudować każdy dobry elektronik, chociaż na razie przestępcy wolą je importować z Chin. Sam import i posiadanie takich urządzeń nie są nielegalne. Prawo zabrania tylko ich używania. Problem zagłuszania sygnału GPS nie jest nowy. Już w 2002 roku wspominał o nim amerykański rząd, który stwierdził, że atak na GPS może spowodować poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i gospodarki USA. Coraz bardziej prawdopodobne zagrożenie skłoniło niektóre firmy do rozpoczęcia prac nad urządzeniami do wykrywania systemów zagłuszających GPS. Zostaną one rozmieszczone wokół lotnisk, portów morskich i wszędzie tam, gdzie konieczna jest nanosekundowa dokładność pomiarów.
  25. Jak wiemy, Microsoft zapowiedział premierę technologii Project Natal na bieżący rok. Jak twierdzi serwis Fudzilla, teraz w koncernie trwa gorączkowa dyskusja dotycząca ceny, którą będą musieli zapłacić użytkownicy. Jeśli zostanie ona ustalona na zbyt wysokim poziomie, zainteresowanie Natalem będzie niewielkie. Z drugiej jednak strony zaproponowanie zbyt niskiej ceny spowoduje, że Microsoftowi trudno będzie na Natalu zarobić, chociaż obecnie częstą praktyką jest sprzedawanie sprzętu niezwykle tanio, by zyskać na usługach lub oprogramowaniu. Z nieoficjalnych informacji zdobytych przez Fudzillę wynika, że za Project Natal użytkownik nie zapłaci więcej niż 80 dolarów. Niektóre źródła mówią nawet o 50 USD. Taki przedział cenowy może oznaczać, że początkowo Microsoft będzie dokładał do każdego urządzenia. Jednak może z nawiązką to sobie odbić dzięki zwiększonemu zainteresowaniu Xboksem 360 i grami na tę konsolę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...