Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Forum

  1. Nasza społeczność

    1. Sprawy administracyjne i inne

      Uwagi odnośnie funkcjonowania serwisu i forum.

      2045
      odpowiedzi
    2. Luźne gatki

      O wszystkim i nie na temat.

      12125
      odpowiedzi
  2. Komentarze do wiadomości

    1. 18606
      odpowiedzi
    2. 40973
      odpowiedzi
    3. 13029
      odpowiedzi
    4. 5978
      odpowiedzi
    5. 2687
      odpowiedzi
    6. 21001
      odpowiedzi
    7. 14134
      odpowiedzi
    8. 6239
      odpowiedzi
    9. 25125
      odpowiedzi
  3. Artykuły

    1. Artykuły

      Artykuły sponsorowane.

      1024
      odpowiedzi
  4. Inne

    1. 204
      odpowiedzi
    2. 272
      odpowiedzi
  • Kto jest online? (Zobacz pełną listę)

    Brak zarejestrowanych użytkowników online

  • Najnowsze komentarze

    • Camp Nou, Wembley czy Old Trafford to dla fanów piłki nożnej miejsca niemal święte. Dla Majów zaś ich boiska były dosłownie miejscami świętymi. Archeolodzy z University of Cincinnati znaleźli szczątki roślin wykorzystywanych w ceremoniałach religijnych pod boiskiem na stanowisku archeologicznym Yaxnohcah. Rośliny, znane z właściwości halucynogennych i leczniczych, zostały prawdopodobnie złożone w ceremonii poświęcenia boiska. Profesor David Lentz i jego koledzy, we współpracy z meksykańskim Narodowym Instytutem Antropologii, uczonymi z University of Calgary, Universidad Autónoma de Campeche i Universidad Nacional Autónoma de México od dawna badają kultury Mezoameryki. W latach 2016–2022 prowadzili wykopaliska na boisku w Yaxnohcah (nazwa ta oznacza Pierwszy Wielki Dom). Był to duży ośrodek składający się z co najmniej 15 kompleksów ceremonialnych i publicznych, rozrzuconych na obszarze 42 km2. Stanowisko znajduje się 21 kilometrów na południowy-wschód od bardziej znanego Calakmul. Jest ono niezwykle ważne dla badań nad cywilizacją Majów epoki przedklasycznej. Najstarsze znalezione tam ślady osadnictwa pochodzą sprzed 1000 roku p.n.e. Majowie znali wiele gier w piłkę, w tym pok-a-tok, której zasady przypominały nieco dzisiejsza piłkę nożną i koszykówkę. Celem graczy było przerzucenie piłki przez pierścień umieszczony na ścianie. Jednak nie wszystkie boiska miały takie pierścienie. Dzisiaj postrzegamy boiska wyłącznie jako miejsca rozrywki. Jednak dla Majów były one czymś więcej. Były one niezwykle ważnym elementem kompleksów ceremonialnych. Stanowiły niezbędną część miasta, wyjaśnia profesor Lentz. Nic dziwnego, że miejsca takie były poświęcane. Majowie nie różnili się w tym tak bardzo od nas. Obecnie również odbywają się ceremonie – i świeckie, i religijne – takie jak symboliczne wbicie pierwszej łopaty, przecięcie wstęgi, chrzest statku, związane z rozpoczęciem czy zakończeniem przedsięwzięcia budowlanego czy konstrukcyjnego. Lentz i jego grupa prowadzili badania w jednym z 15 grup monumentalnej architektury, kompleksie Helena. Znajduje się tam 1-metrowej wysokości platforma z kamienia i ziemi. Początkowo był to skromny budynek, który z czasem rozrastał się w monumentalną architekturę. Z czasem w miejscach takich rozrastających się platform chowano ważnych członków społeczności, nadając miejscom specjalne znaczenie. Struktury takie jak Helena były żywe, miały dusze, które trzeba było odżywiać, mówi profesor Nicholas Dunning. Gdy zmieniano przeznaczenie takiego miejsca lub je przebudowywano, składano ofiary, by je błogosławić. Czasami archeolodzy znajdują ceramikę czy biżuterię, będącą częścią takich darów ofiarnych. Ze źródeł etnohistorycznych od dawna wiemy, że Majowie używali też materiałów organicznych, jednak niezwykle trudno je znaleźć. Dlatego właśnie nasze odkrycie jest tak wyjątkowe, wyjaśnia Dunning. To właśnie on odkrył próbki, w których znaleziono materiał genetyczny roślin złożonych w ceremonii. Specjalistyczne badania ujawniły, że wśród ofiarowanych bogom roślin znajdowała się Ipomoea corymbosa, gatunek pnącza z rodziny powojowatych o znanych właściwościach halucynogennych. Obecnie w Meksyku wytwarza się miód pitny z dodatkiem nasion tej rośliny. Zidentyfikowano też papryczki chili, używane przez Majów również jako lekarstwo. Bogom ofiarowano też Hampea trilobata, roślinę z rodziny ślazowatych oraz Oxandra lanceolata, którego liście zawierają substancje powodujące rozkurcz mięśni gładkich naczyń krwionośnych – a więc spadek ciśnienia krwi – znieczulające i odkażające. Naukowcy stwierdzili, że znalezienie tych ważnych dla Majów roślin w jednym miejscu w skoncentrowanej próbce wskazuje, iż zostały one celowo umieszczone pod platformą. « powrót do artykułu
    • Choć życie na Ziemi pojawiło się bardzo szybko, to jednak było potrzeba prawie 4 mld lat, żeby życie zaczęło zostawiać ślady na lądzie, a kolejne 400 mln lat - żeby zostawiać ślady na innych planetach. Jak dla mnie największym "Wielkim Filtrem" jest poziom inteligencji niezbędnie konieczny dla rozwoju cywilizacji technicznej w stopniu wystarczającym do wyrwania się z dołu grawitacyjnego planetarnej kolebki i przeżycia w jałowych przestrzeniach pustki kosmicznej. Przy całym naszym nader potężnym rozwoju technologicznym ludzkość nadal kurczowo trzyma się powierzchni Ziemi. Choć faktycznie na Marsie sukcesywnie budujemy cywilizację robotów...
    • O "Wielkim Filtrze" - czy raczej "Wielkim Kolapsie" - pisaliśmy już (ja i znajomi) ładnych kilka lat temu. Wybieranie jednej z przyczyn kolapsu jest jednak dyletanckie. Takich przyczyn może być bardzo wiele i ich ilość rośnie wykładniczo wraz z postępem cywilizacji. Mogą to być wirusy, procesy ekonomiczne, wojny oczywiście, działania różnych szaleńców u władzy lub niekoniecznie. AI oczywiście też może być takim filtrem. Jeszcze bardziej naiwne jest myślenie, że skolonizowanie innych plane w czymś AI przeszkodzi w planie unicestwienia ludzkości. Świadomość cyfrowa rozprzestrzenia się znacznie szybciej i łatwiej niż świadomość biologiczna. Jedynym ratunkiem jest ... stworzenie Matrixa. Chodzi o stworzenie całkowicie odciętej symulacji świata i wstawienie tam sztucznej inteligencji aby obserwować jej działania i odpowiednio wcześnie znaleźć antidotum. Symulacja taka musiała by być całkowicie odcięta, wręcz ukryta - co przy wyższej inteligencji byłoby niezwykle trudne do wykonania, a "ludzie" w symulacji musieli by też być przekonani w 100% że są żywi i nie są symulacją.
    • W Acta Astronautica ukazał się interesujący artykuł, którego autor – Michael A. Garrett, dyrektor Jodrell Bank Centre for Astrophysics na University of Manchester – zastanawia się czy to nie sztuczna inteligencja jest przyczyną, dla której nie odkryliśmy dotychczas sygnałów wysłanych przez obcą cywilizację. Uczony rozważa możliwość, że SI jest wąskim gardłem rozwoju, które w rzeczywistości zagraża długoterminowemu przetrwaniu cywilizacji technicznej. Garrett bada hipotezę, że szybki rozwój sztucznej inteligencji (AI), którego kulminacją jest pojawienie się sztucznej superinteligencji (ASI – artificial superintelligence), działa jak „Wielki Filtr”, który jest odpowiedzialny za niewielką liczbę zaawansowanych cywilizacji technologicznych we wszechświecie. Taki filtr mógłby pojawiać się, zanim cywilizacje rozwiną stabilną obecność na kolejnych planetach, co sugeruje, że typowy czas życia cywilizacji technicznej wynosi mniej niż 200 lat. Koncepcja „Wielkiego Filtra” jest próbą rozwiązania Paradoksu Fermiego. Został on sformułowany przez Enrico Fermiego, a dotyczy rzucającej się w oczy sprzeczności pomiędzy wiekiem wszechświata i liczbą gwiazd, a faktem, że dotychczas nie wykryliśmy żadnych dowodów na istnienie innej cywilizacji. Dotychczas zaproponowano kilka „Wielkich Filtrów”, uniwersalnych barier mających uniemożliwiać rozprzestrzenianie się inteligentnego życia we wszechświecie, a od niedawna pojawiają się koncepcje mówiące, że filtrem takim może być SI. Uczony z Manchesteru przychyla się do opinii, że „Wielkim Filtrem” może być rozwój sztucznej inteligencji. Przypomina, że najnowsze dokonania w dziedzinie SI pozwalają maszynom na uczenie się, dostosowywanie i wykonywanie zadań, które do niedawna uważano za wyłączną ludzką domenę. Sztuczna inteligencja jest w coraz większym stopniu włączana w nasze codzienne życie, wpływa na kształt interakcji międzyludzkich, sposobów współpracy, interakcji z technologią oraz na postrzeganie świata. Zmienia sposoby komunikacji i doświadczenia osobiste. Ma wpływ na handel, opiekę zdrowotną, pojazdy autonomiczne, prognozy gospodarcze, badania naukowe, prace badawczo-rozwojowe, edukację, przemysł, politykę, bezpieczeństwo i obronę. Trudno jest znaleźć dziedzinę życia, która nie byłaby już naznaczona obecnością sztucznej inteligencji, stwierdza Garrett. W związku z rozwojem SI pojawiają się kolejne obawy wiązane z miejscami pracy, prywatnością danych, etycznym podejmowaniem decyzji czy odpowiedzialnością za nie. Sztuczna inteligencja ma też wpływ na środowisko naturalne, chociażby poprzez olbrzymie moce obliczeniowe, jakich potrzebuje i związane z tym zużycie energii. W 2014 roku Stephen Hawking ostrzegał, że AI może doprowadzić do zagłady ludzkości. Uważał, że w pewnym momencie może ona zacząć rozwijać się samodzielni, w coraz szybszym tempie. Obecnie coraz częściej pojawiają się głosy o konieczności opracowania metod lepszej kontroli nad AI czy też propozycje wprowadzenia moratorium na jej używanie, dopóki takie metody kontroli nie powstaną. Z jednej strony rządy wielu państw próbują znaleźć równowagę pomiędzy korzyściami, jakie daje rozwój sztucznej inteligencji, a potencjalnymi zagrożeniami. Z drugiej zaś zdają sobie sprawę, że szybkie wdrażanie i rozwój AI daje przewagę nad innymi państwami, a ponadto może zabezpieczać przed ryzykiem stwarzanym przez państwa z rozwiniętą sztuczną inteligencją. Szczególnie dotyczy to kwestii bezpieczeństwa narodowego i obrony. Sztuczna inteligencja rozwija się błyskawicznie w porównaniu z naturalnym tempem ewolucji, tymczasem nic w naszej historii nie przygotowało nas na pojawienie się innej wysoko rozwiniętej inteligencji. I można przypuszczać, że uwagi te dotyczą każdej cywilizacji, która mogła powstać we wszechświecie. Zanim jeszcze AI stanie się superinteligentna i potencjalnie autonomiczna, prawdopodobnie zostanie uzbrojona przez konkurujące ze sobą grupy w ramach jednej cywilizacji biologicznej. Szybkość podejmowania decyzji przez sztuczną inteligencję może prowadzić do niezamierzonej eskalacji konfliktów [...], które przyniosą zagładę zarówno technologicznej, jak i biologicznej cywilizacji, stwierdza Garrett. Uczony dodaje, że o ile AI może wymagać do istnienia wsparcia ze strony cywilizacji biologicznej, to ASI nie będzie tego potrzebowała. Punktem zwrotnym będzie osiągnięcie osobliwości technologicznej, punktu, w którym rozwój SI stanie się tak szybki, że przewyższy naszą inteligencję i będzie ewoluował w takim tempie, iż wszelkie nasze prognozy na ten temat staną się nieaktualne. To może doprowadzić do nieprzewidzianych konsekwencji, które prawdopodobnie nie będą miały nic wspólnego z naszymi biologicznymi interesami czy ludzką etyką. Z punktu widzenia ASI, skupionej na osiągnięciu jak największej wydajności obliczeniowej, zniknie potrzeba istnienia istot biologicznych, których obecność związana jest ze zużyciem przestrzeni i energii. Nasze istnienie będzie czymś kłopotliwym, czytamy w Acta Astronautica. Ryzyko zaistnienia takiej sytuacji można by zmniejszyć, kolonizując inne planety. Jeśli bowiem ASI doprowadziłaby do zagłady na jednej planecie, mieszkańcy innych ciał niebieskich mieliby szansę nie powtórzyć tych samych błędów. Co więcej, kolonizacja innych planet stwarzałaby możliwość prowadzenia eksperymentów z różnymi drogami rozwoju sztucznej inteligencji, bez ryzyka, że cała ludzkość wyginie. Jednak, mimo takiego możliwego scenariusza, nie wykrywamy obcych cywilizacji, co może sugerować, że ich nie ma lub nie osiągają poziomu rozwoju pozwalającego na ich wykrycie. Przyczyną – i to właśnie z tego powodu rozwój AI może być „Wielkim Filtrem” – jest tempo rozwoju sztucznej inteligencji w porównaniu z tempem rozwoju technologicznego, pozwalającego na dotarcie i trwałe zasiedlenie innych planet. Zdaniem niektórych badaczy, sztuczna inteligencja może osiągnąć punkt osobliwości technologicznej w ciągu kilku najbliższych dekad. Tymczasem zasiedlenie innych planet to zadanie na setki lat. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest różna natura rozwoju sztucznej inteligencji i możliwości podróży w przestrzeni kosmicznej. O ile rozwój SI to głównie wyzwanie obliczeniowe i informatyczne, które jest napędzane przez wykładniczy wzrost ilości danych oraz możliwości obliczeniowych, to eksploracja kosmosu wiąże się z licznymi ograniczeniami fizycznymi, takimi jak znalezienie odpowiednich źródeł energii, stworzenie napędów, nowych materiałów, poradzenie sobie z warunkami panującymi w przestrzeni kosmicznej itp. itd. Do tego dochodzą kwestie medyczne, biologiczne, logistyczne czy polityczne. A więc wszystkie te ograniczenia, które nie istnieją w przypadku rozwoju sztucznej inteligencji. Swoje hipotezy Garrett przetestował korzystając z równania Drake'a, które jest próbą zrozumienia mechanizmów wpływających na szanse powstania cywilizacji w Drodze Mlecznej. Okazało się, że jeśli rzeczywiście negatywne strony rozwoju sztucznej inteligencji ujawniają się zanim cywilizacja osiągnie zdolność do kolonizacji innych planet, to czas istnienia cywilizacji zdolnej do komunikowania się z innymi wynosi 100–200 lat. To wyjaśniałoby, dlaczego dotychczas nie mamy żadnych dowodów na istnienie innych cywilizacji. Warto tutaj przypomnieć, że cywilizacją zdolną do komunikowania się z innymi, staliśmy się w latach 60. ubiegłego wieku. Okienko czasowe, w którym cywilizacja techniczna jest w stanie angażować się w możliwą do wykrycia komunikację radiową, jest więc niezwykle ograniczone. Dodatkowo, jeśli weźmiemy pod uwagę sygnaturę radiową ludzkiej cywilizacji – czyli wszelką transmisję odbywającą się na Ziemi, która może zostać potencjalnie zauważona i rozpoznana przez obce cywilizacje – to do jej wykrycia potrzebny jest znacznie wyższy poziom zaawansowania technologicznego niż nasze. Możliwe jest, oczywiście, zarejestrowanie silnych sygnałów celowo wysyłanych w przestrzeń kosmiczną. Jeśli jednak w danym momencie w Drodze Mlecznej istnieje zaledwie kilka cywilizacji prowadzących takie działania, to szansa na znalezienie tego typu sygnału jest minimalna. Zauważmy, że post-biologiczna cywilizacja techniczna byłaby bardzo dobrze dostosowana do eksploracji kosmosu i mogłaby rozprzestrzenić się po naszej Galaktyce, nie zwracając uwagi na długi czas podróży czy niekorzystne warunki panujące w kosmosie. Wielu przewiduje, że jeśli w ogóle natkniemy się na pozaziemską inteligencję, będzie miała ona formę maszyn. [...] Brak wykrywalnych sygnałów istnienia cywilizacji typu II czy III w skali Kardaszowa wskazuje, że cywilizacje takie są niezwykle rzadkie lub nie istnieją, a to wzmacnia hipotezę o istnieniu „Wielkiego Filtra” zatrzymującego postęp cywilizacji technicznej w ciągu kilku wieków od jej pojawienia się, podsumowuje Garrett. « powrót do artykułu
    • Ponad pół wieku później Lem zdecydowanie zmieniłby zdanie, bo miał krytyczny umysł*. Mawiał też, że każda cywilizacja zdąża w jednym z dwóch kierunków: albo samą siebie zadręczyć, albo zapieścić. Z głębokim przekonaniem twierdzę, że niewiele wskazuje byśmy mieli siebie zapieścić.... * Jako genialny człowiek lubił po latach podkreślać, że miał rację, ale potrafił też przyznać się do błędu.
    • Ludzie prorok, normalnie prorok  Stanisław Lem ostrzega przed globalnym ociepleniem (10.1970) Otóż jak wiadomo, ilość kominów fabrycznych na ziemi i innych, z których się wydobywają olbrzymie ilości wydalin przemysłowych rośnie nieustannie. I tak, jak z tego papierosa którego zapaliłem wydala się dym i dwutlenek węgla. Tak samo te dwa składniki wydobywają się ze wszystkich kominów fabrycznych na ziemi. Otóż, działanie tych rozmaitych składników pod względem klimatycznym jest niejako przeciwstawne. Ponieważ zanieczyszczenia dymowe i pyłowe powodują zmniejszenie przenikliwości atmosfery dla promieni słonecznych. I wzrost ilości zachmurzenia. Wskutek tego pojawia się tendencja do ochłodzenia klimatu w skali ogólnoziemskiej. Natomiast wydobywający się równocześnie z kominów przemysłowych dwutlenek węgla ma efekt odwrotny ponieważ tworzy tak zwane zjawisko cieplarniane. Polega to na tym, że taki dwutlenek węgla w atmosferze zachowuje się trochę jak szyba w cieplarni. Utrudnia ucieczkę ciepła. I teraz my proszę państwa nie potrafimy dokładnie ustalić, w skali całego globu. Czy wskutek tego, że zadymienie i ilość dwutlenku węgla wzrasta, klimat ma tendencję do ochładzania się czy ocieplania. Więc to niewątpliwie sytuacja ponieważ skądinąd wiadomo, że w ostatnich dziesięcioleciach zachodzą pewne jakkolwiek niewyraźne zmiany klimatu.
  • Ostatnio aktywne tematy

  • Statystyki forum

    • Tematów
      37619
    • Odpowiedzi
      163743
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      5856
    • Najwięcej online
      1794

    Najnowszy użytkownik
    aleksandrabukowska0@gmail.
    Rejestracja
×
×
  • Dodaj nową pozycję...