Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2120
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    104

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. Te trzy kraje to niewielki ułamek powierzchni i ludności Europy. Poza tym były one w niewielkim stopniu uzależnione od warunków klimatycznych - żyły z kolonii, światowego handlu/rabunku (amerykańskie srebro i złoto), rzemiosła i przemysłu. Do tego wszystkie są w strefie łagodnego klimatu atlantyckiego. Trzeba je wliczyć w średnią dla Europy, ale w odpowiedniej proporcji. Reszta Europy, szczególnie północ i wschód, wyglądała inaczej. W niektórych przypadkach (np. Hiszpania) ochłodzenie mogło być nawet korzystne, ale w innych (np. Skandynawia), było dużym problemem. Hiszpania miała rezerwy klimatyczne, Skandynawia nie. Po papu przyszli do Polski. gdzie zresztą też już kiepsko było. Nie wiem dlaczego przypuszczasz, że bez MEL by nie zaczęli palić węglem - przecież lasy zużyli już przed ochłodzeniem, czyli tak czy tak musieli znaleźć paliwo zastępcze. A że znaczący wzrost? No tak, bo zimniej było. Ale czy to zwiększenie zużycia na ogrzanie swoich gnatów jest w jakikolwiek sposób korzystne i powoduje wzrost jakości życia? Chyba raczej odwrotnie. Przyjemniej (jakość zycia) zamiast marnować czas i wysiłek (= życie) na zdobycie opału, leżeć bykiem pod gruszą i i się wygrzewać za friko. Ani PKB, ani PKBpc, się do tego nie nadają - sposób liczenia, dystrybucja itd., itp. Sens mają wskaźniki bazujące na bilansie energetycznym, takie jak np. trofa. Co z tego, że Anglia w 18 w. miała bardzo duże PKBpc, jeśli robotnik czy rolnik musiał nie na pełną trofę nawet, a na minimum przetrwania, pracować 12-14 godzin na dobę (z dziećmi wlącznie). Jaka to jakość życia? Ogólny bilans energetyczny jest jednoznaczny - zejście poniżej optimum klimatycznego, co powoduje zwiększenie zużycia energii (czasu, wysiłku) na zaspokojenie podstawowych potrzeb, nie jest i nie może być korzystne, musi spowodować spadek jakości życia. Wyczerpywanie się zasobów jest jednym z czynników, ale nie jedynym - np. starożytny Egipt, ekstremalnie kreatywny, miał tych zasobów znaczny nadmiar, dlatego mógł je przeznaczyć na różne bajery. Podobnie dzieje się teraz. Bangladesh kreatywny nie jest. Tam cała kreatywność sprowadza się do "jak przeżyć do jutra". To nie jest kreatywność nawet, a mikrokreatywność, bo na prawdziwą ani czasu nie ma, ani energii. Podobnie zresztą jak i u innych żyjących w ekstremalnych warunkach - kreatywność Inuitów czy Czukczów skończyła się kilka tysięcy lat temu. No tak, fluktuacja polityczno-ekonomiczna, która w danych warunkach okazała się korzystna. Nie tylko o zboże chodzi. Ale co do zboża - zwiększenie powierzchni upraw, m.in. kosztem lasów (lasy to nie było tylko drewno, ale też np. wypas bydła), przejmowanie ziemi, zwiększanie pańszczyzny... czyli jakość życia chłopów, wyrobników itp. (a tym od początku się zajmujemy) silnie spadała, i to nie z powodu pułapki maltuzjaskiej, do której wtedy było jeszcze daleko (Galicja w 19 w. - ok.). I proste pytanie dotyczące jakości życia - co wolisz: na swoje podstawowe potrzeby życiowe pracować np. dwie godziny dziennie, a przez pozostały czas robić czy chcesz, czy 12 godzin dziennie i na "co chcesz" nie mieć ani czasu, ani sił, ani ochoty? Hmm?
  2. To było liczone wielokrotnie. Zresztą sam Księżyć prawdopodobnie w taki sposób powstał: https://pl.wikipedia.org/wiki/Księżyc#Powstanie_Księżyca
  3. Teza, którą postawiłeś jest dosyć ryzykowna i raczej trudna do obrony. Konieczne by było albo porównanie z historią alternatywną (w dodatku po wyeliminowaniu "zakłóceń" z obu), co jest niemożliwe z natury rzeczy, albo jakieś bardzo mocne argumenty bezpośrenio wskazujące na korzystny wpływ MEL (małej epoki...) na jakość życia. Przykład Niderlandów (wymuszona kreatywność) raczej jest niezbyt dobry z dwóch powodów - jeden to wyrywkowość, a potrzebne by było uśrednienie na całą Europę (minimum), a drugi to specyfika Niderlanów żyjących głównie z handlu, a od 16 w. handlu praktycznie światowego. Czyli w sumie ten przykład nie jest reprezentatywny, zresztą nawet w kontekście kreatywności. Trzeba by też chociażby intuicyjnie zdefiniować "jakość życia". Może tutaj wystarczające będzie przyjęcie, że jakość życia jest odwrotnie proporcjonalna do wysiłku, jaki konieczny do zagwarantowania przeciętym ludziom z "klas niższych" (bo o tym było w artykule) utrzymania na poziomie trochę lepszym niż biologiczne minimum. Czyli jakieś minimum biologicznego komfortu. W takim przypadku skrócenie okresu wegetacyjnego (+ ...) działa w dosyć oczywisty sposób negatywnie. Kreatywność może w jakimś stopniu ten negatywny wpływ skompensować, ale trzeba by odfiltrować kreatywność wymuszoną MEL od tej, która wynikała z innych przyczyn, bo przecież okres przed MEL nie był wcale okresem stagnacji, raczej przeciwnie. Zresztą starożytne cywilizacje, wyjątkowo kreatywne, powstawały na terenach optymalnych klimatycznie. Co do pułapki maltuzjańskiej - do tego ciekawe mogłoby być zastosowanie jakiejś mocno nieliniowej socjofizyki Ogólnie... hmm... wątpię czy Twoja teza jest możliwa do udowodnienia, ale...
  4. Trochę bardziej serio, chociaż sprawa gówniana http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,16878195,Leczenie_kalem___niesamowita_moc_naszych_bakterii.html
  5. Raczej "państwowej", ale można wywalić, wystarczy "mennicy". Monety były odlewane, a nie "wytapiane", wytapiana była miedź. Czyli żużel po wytopie miedzi na monety lub odpady po ich odlewaniu.
  6. Błąd tłumaczenia - w tekście oryginalnym jest thorax, czyli tułów. i to jest ok. https://www.sciencedaily.com/releases/2009/05/090507194511.htm Zamiast się pieklić, można chyba sprawdzić czy coś jest błędem (np. tłumaczenia), czy "naukawym bełkotem". No nie? Błąd i "naukawy bełkot" to nie jest to samo... już czysto naukowo (semantycznie) do sprawy podchodząc.
  7. Chodzi o możliwość "sensowną", czyli: 1. dostępną 2. dającą w miarę pewny wynik. Z jednym i drugim jest bardzo duży problem, i nie chodzi tu o celowe dezinformacje, jakieś spiski i inne takie. Taka jest po prostu obiektywna sytuacja. Przez kilkanaście lat siedziałem w tych sprawach (medycyna, farmacja, ale gdzie indziej jest podobnie). Obserwowałem to na wszystkich poziomach - od badań szczegółowych do praktyki. Miałem kontakt i z "wyrobnikami", i z największymi autorytetami, a do tego z jedną z największych firm farmaceutycznych. Im dłużej w tym byłem, tym "pewność wyniku" była mniejsza... Teraz rozkład na poziomie 60:40 uważam za bardzo mocny, prawie nieosiągalny. Nie będę wchodził w szczegóły, bo kilka ekranów by nie wystarczyło. A przechodząc bezpośrednio do ryzyka: długoterminowe skutki wprowadzania nowych technologi czy produktów są praktycznie niemożliwe do przewidzenia i oceny. Działa tu taki sam mechanizm, jak w przypadku np. prognozy pogody. To jest ta sama nieliniowa dynamika, przy czym w przypadku prognoz pogody czynniki są znane, problemy są w zasadzie głównie obliczeniowe. W przypadku nowych technologii itd. te czynniki nie są znane. Kiedy zostaną poznane, może być już za poźno. Tak przy okazji - biotechnologia stała się już dostępna praktycznie dla każdego. Całkiem przyzwoite laboratorium można sobie za klka tysięcy dolców urządzić we własnej piwnicy i różne frankensztajny w niej produkować.
  8. Rozmycie Gaussa robi to automatycznie Im punkt jest bardziej "odstający", tym jego wkład do gluta jest mniejszy. W sumie dostaje się, "kwantologicznie" rzecz biorąc, rozkład gęstości pdp dla stanu przed pomiarami. Wychodzi mi na to, że można to zrobić nawet dla kilku pomiarów, tylko trzeba rozywać 2x. Pierwsze rozmycie, mniejsze, żeby punkty zamienić na rozkłady, To trzeba proporcjonalnie skontrastować i wrzucić silne rozmycie, które da ostateczny rozkład. Przy takiej procedurze 10 pomiarów powinno dać bdb wynik. Analityczne można zrobić podobnie, tylko będzie to bardziej upierdliwe, bo w zależności od konkretnych danych mogą być potrzebne różne rozmycia.
  9. To na szybko z Twojego obrazka. Start od rozmycia 250/250, bez czyszczenia tła. Od ok. 20 pomiarów może by już można próbować.
  10. Zbędne można wyrzucić. Z tym obrazkiem zrobiłem sobie zabawę - do graficznego, rozmycie Gaussa 130/130 (tak akurat wrzuciłem), skala szarości i pomiar nasycenia. Wygląda na to, że dokładność może być całkiem przyzwoita. No ale to kilkaset. Dla kilku/kilkunastu środek ciężkości chyba byłby ok. Wszystko zresztą zależy jaka dokładność Ci jest potrzebna. Muszę się przespać trochę, bo zmarzłem dzisiaj co nieco i jeszcze mi nie przeszło... brrr, nie lubię tego.
  11. Czyli chodzi Ci nie o konkretny przypadek, a ogólną metodę? Środek ciężkości może być ok. Ale najpierw by chyba warto sprawdzić, czy jest jakaś regularność odchyłek w kolejnych pomiarach lub w całości. To co podałeś, to uporządkowane po "x", czy kolejne pomiary? I przykład z czapy, czy konkretny?
  12. Zajrzyj tu: https://www.google.com/search?client=ubuntu&hs=f2b&channel=fs&ei=rYlEXKa9LaqPmgXC-JX4BQ&q=galapagos+bans+fireworks&oq=Galápagos+fireworks&gs_l=psy-ab.1.1.0i22i30l2.235883.235883..240530...0.0..0.126.126.0j1......0....2j1..gws-wiz.XCYFmcCd7nk Problemem jest przede wszystkim hałas, o czym zresztą było w oryginalnej notce AFP: "Animals have suffered from elevated heart rates, nervous stress and anxiety, which have “notably” changed their behavior and affected the survival of species inhabiting this World Heritage Site that belongs to Ecuador." Zanieczyszczenie powietrza i wody to tylko dotatkowa sprawa: "It also wants to avoid any potential deterioration in air quality or pollution of water sources." Zresztą jeśli wyeliminuje się hukowe, to niewiele zostanie, a i ochota na strzelanie się zmniejszy - jak nie pier..... porządnie, to jaka to radocha. Przecież musi być wrzask, huk i inne takie, no bo jak bez tego...
  13. A jak to wygląda na układzie wsp. albo kracie jakiejś?
  14. Świadomość tego była - "gorące mleko z miodem, do wyra pod kołdrę i przeleżeć", tylko tempo życia przestało na to pozwalać. Piguła i do roboty, bo termin... itd.
  15. No jak na razie, to żre plastik i inne takie smakołyki z wzrostu gospodarczego "Zachodu", i "Wschodu" też. Żre nie dlatego, że chce, ale dlatego, że musi. Ciekawe kiedy się udławi. Ekhm... no tego... Jakieś problemy emocjonalne? Albo inne takie? -------------------------------------------------------------- A przy okazji trochę lewackiej propagandy: https://kobieta.onet.pl/zycie-na-ziemi-zanika-w-przerazajacym-tempie-zmierzamy-ku-zagladzie/er1jq7z http://wyborcza.pl/7,75400,24123242,ziemia-i-ludzkosc-potrzebuja-dziczy-a-tej-coraz-szybciej-ubywa.html
  16. ? https://video.wp.pl/i,rakotworcze-paragony-nie-bierz-do-reki-jesli-nie-musisz,mid,2031566,cid,2303650,klip.html?ticaid=11cbd4&_ticrsn=3
  17. Oszukaństwo, szwindle i inne take były od zawsze - tego nawet człowieki nie wymyśliły, to jest już na poziomie bakterii. I z tym ewoluowały mechanizmy obronne. Jakoś to działało, szanse były równe. Podobnie było, kiedy baba na targu sprzedawała oszukaną śmietanę... raz drugi jej się udało, a później albo przestali u niej kupować, albo baba w dyby poszła, bo prawo było w takich przypadkach dosyć ostre, niekiedy nawet brutalne. Czyli... Teraz sytuacja się zmieniła - nie ma już amatorszczyzny baby na targu. Szwindle stały się sytemem i sprofesjonalizowały do tego stopnia, że przeciętny ludź nie ma praktycznie żadnych szans obrony. I to nawet kiedy wie, że jest robiony w xuja - zwykle po prostu albo nie ma wyboru, albo nie ma możliwości świadomego wyboru. Nie ma szans - po przeciwnej stronie są zawodowcy od robienia kitu z mózgu. Czy to będą banksterzy z umowami, w których nawet mocny prawnik się pogubi, firmy inwestycyjne czy ubezpieczeniowe, które żyją praktycznie tylko z robienia ludzi w ... no wiadomo co. Producenci badziewia, które planowo szlag trafia zaraz po gwarancji. Promocje z serii "kup dwa, zapłać za trzy", rajskie wakacje w baraku***** ze sraczem na plaży (z palmami!), która jest 10 km dalej. Wizualizacje i bajery deweloperów... Itd., itp. A internet to już całkiem pole minowe... Szwindel całkiem świadomy i zaplanowany przez konkretnych ludzi, firmy itd., to jedno, a drugie, to szwindel "rozmyty", którego z reguły nikt konkretny nie planuje - chociażby to wszystko, co jest związane z plastikiem. Cudowny wynalazek, do wszystkiego, a po latach okazuje się czym to naprawdę jest. Podobnie wcześniej było z DDT, azotoxami różnymi i innymi takimi. Jeśli komuś się wydaje, że teraz jest lepiej, to tylko mu się wydaje - skutki wychodzą po latach. Niekoniecznie są to skutki bezpośrednie, często pośrednie (np. glifosat). A teraz biotechnologia, nanotechnolocgia... Świat jest cholernie skomplikowany, a do tego mocno nieliniowy. Nie ma możliwości sensownej oceny ryzyka, tym bardziej, że zawsze znajdą się tacy, którzy dla forsy dowolne ryzyko będą mieli... no wiadomo, gdzie.
  18. Tak, mniej więcej taki jest mechanizm, ale ta nieufność jest mocno uzasadniona w przypadku tego, co wciskają (jako hasło) korporacje. Dla forsy gotowe są na praktycznie każdy szwindel. Zagrożeń jest coraz więcej. Negatywne skutki wychodzą często dopiero po latach, kiedy niewiele z tym już można zrobć.
  19. ?????????????? Nie wiem czy ma rację, czy nie (jest od cholery innych hipotez i teorii), ale sprawdzenie pozwala mi lepiej zrozumieć jak dana zabawka działa (lub nie działa). I tyle. To dla mnie, a inni? To ich sprawa.
  20. (1) entropia + (2) globalne i lokalne fluktuacje rajskości raju i jego otoczenia No cóż - sceptycyzm albo wiara... wybór należy fo Ciebie Wbrew pozorom, niektóre sprawdza się bardzo łatwo , a sprawdzenie pozwala lepej zrozumieć, bo co własnymi łapkami...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...