Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2119
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    104

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    Pogadaj z Feynmanem Całka po trajektoriach to (też) przejście przez nieskończoną ilość szczelin. A pęd zachowywany jest dla całki, a nie jej składowych, czyli poszczególnych trajektorii (historii). Ma to związek też z "wsteczną" interferencją. Zima. Śpię kiedy popadnie, czy może raczej ja padnę Kawałkami - od kilkunastu minut do 4-5 godzin.
  2. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    A przy okazji, jak się tu STW i innymi takimi bawimy - coby coś odrobinę pożytecznego zostało po nocnym męczeniu klawiatury Nie tak dawno bawiliśmy się tu papradoksem (niech tak zostanie ) bliźniaków. No i wynikł drobny spór co do tego, czy świat dla fotonu kurczy się do "punktu", czy do płaszczyzny prostopadłej do kierunku ruchu. Inaczej mówiąc - czy jeśli mamy czterowektor (ct, x, y, z) (minusy i plusy opuściłem), to gamma, czyli współczynnik Lorentza skaluje tylko dwie składowe czterowektora, zawsze ct i którąs z przestrzennych, czy w każdym przypadku wszystkie. Wbrew pozorom, sprawa nie jest całkiem banalna i nawet fizycznym psorom zdarza się w tym zaplątać. No i w miedzyczasie przyszedł mi do łba dowód na elementarnym poziomie, że zawsze skalują się wszystkie składowe. Załóżmy, że mamy układ z jedną składową przestrzenną, czyli (ct, x). Tutaj nie ma wątpliwości, że skaluje się zarówno ct, jak i x. Czyli dla prędkości c, linia świata, która w takim układzie jest półprostą (wektorem) wychodzącą z punktu (0, 0) i pod kątem 45 stopni zapnotego w nieskończoność, czyli wektorem (inf, inf), przyjmując, że inf oznacza nieskończoność. Przechodząc do ukladu własnego światła, skalujemy ct i x przez czynnik Lorentza (gamma), który dla c jest równy 0, czyli dostajemy wektor zerowy (0, 0), który jest po prostu punktem. Dodajmy do tego jeden wymiar prestrzenny. Dostaniemy znany stożek światła: Zajmijmy się tylko górną częścią (światło startuje z początku układu). Cała powierzchnia stożka zbudowana jest z półprostych (wektorów), takch samych jak poprzednio, tylko różnie nachylonych w stosunku do dwóch wymiarów przestrzennych. Każdy z tych wektorów jest zerowy w układzie własnym v=c, , w tym przypadku będzie to (0, 0, 0), czyli cała powierzchnia też jest zerowa w tym układzie. I to samo będzie kiedy dodamy trzeci wymiar przestrzenny (0, 0, 0, 0), tylko kapkę trudno to narysować. Czyli - niezależnie w jakim kierunku fotonem strzelimy, jego świat zawsze bedzie ograniczony do (0, 0, 0, 0) Dowód jest mój, czyli może być błędny... ale w razie draki mam też inne
  3. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    Trochę obok, ale powiązane: https://phys.org/news/2017-01-physicists-exotic-looped-trajectories-three-slit.html Zacząłem wklepywać cośtam o splątaniu, też w kontekście STW, żeby uporządkować temat, rzecz jasna w maksymalnym uproszczeniu... ale dłuuugie mi się zaczęło robić, no i odpuściłem... I tak przecież by tam praktycznie same pytania były, a nie odpowiedzi. Co naklepałem, zachowałem, może kiedyś się przyda.
  4. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    Nie tylko. Sprawa bardziej ogólna. Coś mi się od dłuższego czasu pęta po łbie, ale nie potrafię na razie tego uporządkować (może to bzdura). Nawet teraz jeszcze bym tego sensownie nie opisał, bo to bardziej jakieś zwidy i majaki niż konkrety
  5. Na ogół tego "znaczącego" DNA jest pół wiadra, a śladowe ilości od wielu osób są tylko informacją o niewykluczonym bezpośrednim lub pośrednim związku ze sprawą.
  6. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    @Jajcenty Raczej nic Twojej wersji nie uratuje. Fala na obwodzie jest pozorna, to tylko złudzenie. Zrób sobie prosty gedankenexperiment: niech Twój dżet, który zajączka robi, będzie słaby dosyć i z ultrakrótkich gamma zrobiony. Wtedy w odpowiedniej odległości od źródła jedną rejestrację dostaniesz u wujka Mietka pod Wrocławiem, a następną u cioci Zosi, co niedaleko Piły kartofle sadzi... Żeby informacja od Mietka do Zośki trafiła, Mietek musi za telefon złapać "Zośka! bo u mnie pizgło!" albo burakiem porządnie rzucić czy kotu na ogon tak nadepnąć, coby Zośka koci wrzask usłyszała. Poźniej może coś o splątaniu i STW, ale muszę się trochę przespać Całkiem legalnie przejść może i nie można, ale próba przemytu z jakimś pdp może być udana A cio to za toto?
  7. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    To nie jest takie proste... - czym jest "informacja" - informacja i nośnik informacji - informacja a przyczynowość - geometria (czaso)przestrzeni - np. potencjały retardowane i adwansowane (QFT), transakcyjna QM - STW nie zabrania (tylko zakaz przejścia przez granicę c) - kolaps funkcji falowej - itd., itp., etc. Może, ale ta plamka nie przenosi informacji wzdłuż swojej trajektorii, czyli to nie jest dobry przykład.
  8. Cholernie nie lubię pisać, a w ostatnich czasach muszę dużo, i to różnych formalnych pism, co do pełnej q(notego) mnie doprowadza. Bez JJ Cale, King Crimson, Eloy, psychedelików z 60/70 i innych takich często całą noc mógłbym przed ekraniem siedzieć i zdania bym nie wydusił...
  9. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    K4liber Nie mam ostatnio za bardzo czasu na te sprawy, a dzisiaj już szczególnie, ale tak na szybko: 1. Splątanie nie jest czymś nadzwyczajnym, przeciwnie - jest to całkiem zwykłe zjawisko kwantowe, które zachodzi ciągle i wszędzie. Wynika to wprost z QM. Główny problem z badaniem splątania jest (trochę już "był") taki, że splątanie jest bardzo niestabilne - byle co je rozwala, a poza tym rozwala się samo. To nie jest tak, że splątuje się dwa fotony i łapie je splątane 100 km dalej. Doświadczenia robi się z milionami, z których tylko nieliczne pozostają splątane. Wykrywa to analiza statystyczna. 2. Teraz udaje się już w doświadczeniach plątać dosyć skomplikowane wieloatomowe układy i inne takie, przy czym robi się też splątania nie tylko jakiejś jednej cechy, a wielu. 3. Pomysł z "rozdaniem" jest równie stary, co samo pojęcie splątania. Ale nie działa... Pomijając inne sprawy, takiego prostego rozdania nie da się włączyć w żadną całość w jakiś sensowny sposób tłumaczącą to, co dzieje się na poziomie kwantowym, niezależnie czy byłaby to klasyczna QM, QFT (całkiem się nie da), czy któryś z wariantów zmiennych ukrytych (próbowali, ale nie włazi). 4. Jeśłi chodzi o zmienne ukryte - z nimi jest trochę tak, jak z Misiem i Prosiaczkeim: " Im bardziej Miś zaglądał do pokoju, tym bardziej Prosiaczka w nim nie było". Czasem zaglądam do tej działki z ciekawości i coraz częściej mam wrażenie zaczyna się to zbliżać do zwykłej kwantologii. Może to wrażenie mylne, ale... Z dawnej prostoty i klasyczności niewiele zostało. 5. Faktem jest, że nie ma jednego uzgodnionego intuicyjnego modelu splątania. Dotyczy to zresztą całej QM. Ale - i tu jest lekki paradoks - im bardziej odchodzi się od klasycznego pojęcia "cząstki" (K, D, itd.), tym całość staje się bardziej intuicyjna... i jeszcze ciekawsza 6. Ale jak chcesz, to rozdawaj te karty dalej - może jednym rozdaniem uda Ci sie obalić zarówno standardową QM/QFT, jak i "zmienne ukryte"
  10. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C29510%2Cwielki-test-bella-sprawdzil-kwantowa-rzeczywistosc.html https://www.nature.com/articles/s41586-018-0085-3
  11. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    To Ty nie wiesz, ale - w Twoim wariancie - one wiedzą (realizm kwantowy, zmienne ukryte). Ale tylko z Twojego punktu widzenia, one dalej wiedzą, która jest D, a która K. Rozetnij połówkami i sklej D+K i K+D, żeby one też nie wiedziały. Wbij w gugły "entanglement", będziesz miał co czytać przez następne 20 lat. Cząstki stają się "rozdane" dopiero po pomiarze, kiedy splątanie zostaje zniszczone. PS - trochę (ale tylko trochę) łatwiej o tym kombinować, kiedy przestaje się myśleć o "cząstkach". Wygodniejsze są "stany pola", które mogą być dowolnie rozmyte.
  12. Całkowicie to raczej nie. Wielkie wymierania (np. ediakarskie) dotyczyły przede wszystkim organizmów wielokomórkowych. Jednokomórkowce są dużo bardziej odporne na zmiany środowiska.
  13. ex nihilo

    Splątanie kwantowe

    No przylazłem Błąd jest w założeniu: zakładasz, że masz D(amę) i K(róla). W kwantowej rzeczywistości masz dwie królodamy (KD=DK), które same nie mają najmniejszego pojęcia czy w pomiarze ujawnią się jako K czy D. "Wiedzą" tylko, że jeśli jedna ujawni się jako K, to druga będzie D lub odwrotnie. Pojedyncza "cząstka" swobodna nie wie czy jest/będzie K czy D (np. spin "góra" "dół" na wybranej osi) - jest w superpozycji obu stanów. W momencie pomiaru losowo przyjmie jeden z nich. Splątanie polega na tym, że tworzy się zależność między cząstkami, np. jeśli jedna w pomiarze będzie K, to druga D. Jak to rozkminić? Nie ma jednego powszechnie przyjętego wyjaśnienia. Przez większość przyjmowane jest takie, że splątanie tworzy z n cząstek jeden układ fizyczny, którego skladniki są od siebie uzależnione, niezależnie od odległości pomiędzy nimi (odległości w naszym pojęciu, bo one tej odległości pdp nie odczuwają, są "razem", jako jedna całość). Zresztą samo pojęcie "cząstka" nie jest jednoznaczne (duuuży temat). No i tyle na teraz
  14. A to jest chyba dodatkowe potwierdzenie sensu treningów mordobicia: https://kopalniawiedzy.pl/odruch-na-rozciaganie-rdzen-kregowy-kontrola-motoryczna-reka-polozenie-Andrew-Pruszynski-Jeff-Weiler,29575 Można też podejrzewać, że nie tylko rąk to dotyczy.
  15. He he - nie cudzołóż i nie pożądaj żony bliźniego swego w tym nie ma, czyli w sensie uniwersalnym mój żywot moralności zbytnio nie naruszał, bo z tymi siedmioma jakoś trochę lepiej lub trochę gorzej dawałem sobie radę
  16. Zawsze twierdzę, że najlepsze są mordobicia Przede wszystkim style uderzane, ale nie tylko. Jeśli ktoś nie lubi rzeczywistej walki, może wybrać np. karate shotokan czy klasyczne aikido itp., gdzie walka jest pozorowana. Mordobicia to trening najbardziej kompletny - siła, szybkość, wytrzymałość, rozciągnięcie, elastyczność, koordynacja ruchów, koncentracja, refleks itd. Poza tym, nawet w przypadku walk pozorowanych jest rywalizacja, czyli adrenalina. No i ciągła nauka nowych elementów - uderzeń, chwytów, kombinacji. Nawet treningi czysto rekreacyjne to fajna zabawa. No i jest to dostępne praktycznie dla wszystkich, praktycznie bez ograniczeń co do wieku, aktualnej kondycji, jakichś ograniczeń fizycznych itp. - zawszemożna dobrać odpowiedni styl, intensywność treningu, grupę i inne takie. I jest coś jeszcze - nawet kiedy przestaje się już stale trenować, coś z tego zostaje. Wytwarzają się inne schematy ruchów, bardziej efektywne, zostaje większa elastyczność, szybsze i bardziej sensowne reakcje, a przy treningach stylów bojowych, najlepiej z pełnym kontaktem, przydatne umiejętności No i bardzo ważna i przydatna sprawa - praktycznie we wszystkich mordobiciach trenuje się pady, umiejętność bezpiecznego upadania w różnych sytuacjach. Umiejętności kontrolowania upadku praktycznie później nigdy się nie zapomina. Podobnie jest z unikami i innymi takimi sprawami. Dużo zresztą tego.
  17. A dlaczego by nie miało dawać? To zależy tylko od pomysłowości. Można wleźć na rower i zrobić 12 nudnych rund dookoła osiedla, a można też pojechać gdzieś do lasu, nad rzekę czy w inne fajne miejsce i jest natychmiastowa nagroda. Itd., itp., etc.
  18. Czasu mi brakuje, dlatego teraz tylko ciekawostka dotycząca Anglii (tylko przejrzałem): http://faculty.econ.ucdavis.edu/faculty/gclark/papers/long_march_of_history.pdf i : "Pozytywnie wpłynął" w tym sensie, że bez MEL byłoby ("raczej") gorzej (bo "węgiel itd."). Taka mniej więcej była Twoja teza, a "raczej" to oczywiste.
  19. Ok., ale reszta to 87,5%, czyli 7 razy większy ułamek A powierzchnia (jeszcze większy ułamek), oczywiście w proporcji do zaludnienia, też się liczy, bo decyduje, czy gospodarka musi być intensywna (Anglia, Holandia), czy może być ekstensywna (Polska). Cały czas zajmujesz się krajami, a nie ludźmi w nich mieszkajacymi. Przypominam Twoją tezę, którą masz udowodnić: MEL w pozytywny sposób wpłynął na dorobyt "pospólstwa". Konkretnie o chłopów chodziło. Pomiędzy znaczniem politycznym i gospodarczym kraju, a dobrobytem chłopów (robotników, wyrobników itp.) nie ma prostego związku. Np. ZSRR był bardzo silnym krajem bardzo biednych ludzi. A z "Twoich" np. Anglia: w 17.-18 w. było to światowe mocarstwo, w którym większość żyła na poziomie minimum. Taka była dystrybucja dochodów. Pewnie byś zrozumiał po przeprowadzce z Kairu do Norylska Poziom podstawowy jest całkowicie obiektywny, biologiczny - wysiłek/czas konieczny do zdobycia trofy. Na całą resztę, też tą subiektywną, możesz przeznaczyć nadwyżkę wysiłku/czasu. Między początkiem a końcem tego akapitu jest chyba lekka sprzeczność... A co do PKBpc... Ja i moja kura mamy średnio po 4721 piór. I podobnie jest często z PKBpc - istotne jest nie samo PJBpc, a jego dystrybucja w społeczeństwie. Dlatego wymyślona została trofa: https://pl.wikipedia.org/wiki/Trofa_(numizmatyka) która jest nie tylko wskaźnikiem wartości pieniędzy, ale też wartości dochodów i siły nabywczej poszczególnych warstw ludności. Jeśli dzienny zarobek (uśredniony w skali roku) był mniejszy niż trofa (po odliczeniu innych koniecznych wydatków), oznacza to niedożywienie, Jeśli większy - nadwyżkę, która mogła być przeznaczona na inne cele. W przypadku większośći ludności Europy w tamtym okresie wysiłek/czas konieczny do zdobycia trofy jest najlepszym i obiektywnym wskaźnikiem dobrobytu (materialnego). Temat jest na dłuższą dyskusję, ale widzę, że w trofach liczysz ("80% podaży kalorycznej..."), co daje szansę na porozumienie W tamtym czasie ogromna większość ludności nie miała takiego wyboru.
  20. Jeśli jakaś taka zmiana by miała być, to raczej ok. 12 000 lat temu. Ale czy była? Chyba nie.
  21. Te trzy kraje to niewielki ułamek powierzchni i ludności Europy. Poza tym były one w niewielkim stopniu uzależnione od warunków klimatycznych - żyły z kolonii, światowego handlu/rabunku (amerykańskie srebro i złoto), rzemiosła i przemysłu. Do tego wszystkie są w strefie łagodnego klimatu atlantyckiego. Trzeba je wliczyć w średnią dla Europy, ale w odpowiedniej proporcji. Reszta Europy, szczególnie północ i wschód, wyglądała inaczej. W niektórych przypadkach (np. Hiszpania) ochłodzenie mogło być nawet korzystne, ale w innych (np. Skandynawia), było dużym problemem. Hiszpania miała rezerwy klimatyczne, Skandynawia nie. Po papu przyszli do Polski. gdzie zresztą też już kiepsko było. Nie wiem dlaczego przypuszczasz, że bez MEL by nie zaczęli palić węglem - przecież lasy zużyli już przed ochłodzeniem, czyli tak czy tak musieli znaleźć paliwo zastępcze. A że znaczący wzrost? No tak, bo zimniej było. Ale czy to zwiększenie zużycia na ogrzanie swoich gnatów jest w jakikolwiek sposób korzystne i powoduje wzrost jakości życia? Chyba raczej odwrotnie. Przyjemniej (jakość zycia) zamiast marnować czas i wysiłek (= życie) na zdobycie opału, leżeć bykiem pod gruszą i i się wygrzewać za friko. Ani PKB, ani PKBpc, się do tego nie nadają - sposób liczenia, dystrybucja itd., itp. Sens mają wskaźniki bazujące na bilansie energetycznym, takie jak np. trofa. Co z tego, że Anglia w 18 w. miała bardzo duże PKBpc, jeśli robotnik czy rolnik musiał nie na pełną trofę nawet, a na minimum przetrwania, pracować 12-14 godzin na dobę (z dziećmi wlącznie). Jaka to jakość życia? Ogólny bilans energetyczny jest jednoznaczny - zejście poniżej optimum klimatycznego, co powoduje zwiększenie zużycia energii (czasu, wysiłku) na zaspokojenie podstawowych potrzeb, nie jest i nie może być korzystne, musi spowodować spadek jakości życia. Wyczerpywanie się zasobów jest jednym z czynników, ale nie jedynym - np. starożytny Egipt, ekstremalnie kreatywny, miał tych zasobów znaczny nadmiar, dlatego mógł je przeznaczyć na różne bajery. Podobnie dzieje się teraz. Bangladesh kreatywny nie jest. Tam cała kreatywność sprowadza się do "jak przeżyć do jutra". To nie jest kreatywność nawet, a mikrokreatywność, bo na prawdziwą ani czasu nie ma, ani energii. Podobnie zresztą jak i u innych żyjących w ekstremalnych warunkach - kreatywność Inuitów czy Czukczów skończyła się kilka tysięcy lat temu. No tak, fluktuacja polityczno-ekonomiczna, która w danych warunkach okazała się korzystna. Nie tylko o zboże chodzi. Ale co do zboża - zwiększenie powierzchni upraw, m.in. kosztem lasów (lasy to nie było tylko drewno, ale też np. wypas bydła), przejmowanie ziemi, zwiększanie pańszczyzny... czyli jakość życia chłopów, wyrobników itp. (a tym od początku się zajmujemy) silnie spadała, i to nie z powodu pułapki maltuzjaskiej, do której wtedy było jeszcze daleko (Galicja w 19 w. - ok.). I proste pytanie dotyczące jakości życia - co wolisz: na swoje podstawowe potrzeby życiowe pracować np. dwie godziny dziennie, a przez pozostały czas robić czy chcesz, czy 12 godzin dziennie i na "co chcesz" nie mieć ani czasu, ani sił, ani ochoty? Hmm?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...