Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. Przy losowaniu chybił trafił opłaca się wrzucać ludzi do tych samych kubełków bo można zwiększać ilość kumulacji co nakręca sprzedaż, za to zwycięzcy częściej muszą się dzielić. Dlatego jako kierownictwo lotto zadbałbym o bardzo kiepski algorytm pseudolosowy z ekstremalnie nierównomiernym posiewem.
  2. Nie napisałem o sprzątaniu syfu, tylko o zmianie percepcji co jest problemem. Z obecnym parciem w odnawialne źródłem energii jest taki problem, że jest to analogiczne postępowanie do prób stworzenia sztucznej inteligencji w latach 70 przez przeznaczenie połowy PKB na masowe budowanie IBM 360. Lepiej zaczekać, dać działać wolnemu rynkowi i postępowi. Nie ma sensu rozwiązywać problemów na zapas w perspektywie 50 lat przy obecnym tempie rozwoju technicznego. Podobne zdanie słyszałem ostatnio od lekko stukniętej pani zajmującej się ratowaniem gołębi... Ja nie wiem ile jest planet podobnych do nas (bo może to być nawet nieskończoność), za to wiem że ilość biosfer które doszły do poziomu cywilizacji technicznej jest astronomicznym ułamkiem wszystkich. Życie w zrównoważonym środowisku jest krótkie, brutalne i pełne cierpień. Nie wspominając o konieczności usunięcia 95% obecnej populacji. Polecam więcej dobrej, klasycznej SF. Nie rozumiem, to najwyraźniej zbyt hermetyczne jak dla mnie.
  3. Tutaj to stwierdzenie należy rozumieć na poziomie emfatycznym, nie ścisłym, troszkę się rozpędziłem. Bell to największy mr. Nobody który wprowadził swoje nazwisko do fizyki. Jeśli kiedyś nawiążemy kontakt z kosmitami, to będą się dziwić że coś takiego dostało swoją nazwę, zamiast być prostym ćwiczeniem domowym w kursie mechaniki kwantowej do domu Odpowiem jeszcze innymi słowy - to się nazywa wektor stanu. Może mieć on postać orzeł+reszka co należy czytać/rozumieć jako "orzeł LUB reszka". Jest to dokładnie analogiczna sytuacja do tej, w której cząsteczka przed detektorem jest opisywana przez falę. I jak najbardziej jest to kluczowe. Bardzo szczególna część wektorów stanu może być utożsamiana ze stanami klasycznymi, na przykład orzeł albo reszka. MK w ujęciu lagranżowskim dalej nie jest realistyczna, jest lokalna. Chętnie dowiem się co to są "założenia realizmu", bo podejrzewam "semantyczne przebicie analogiczne do kalki językowej". Sam formalizm lagranżowski może opisywać też klasyczne teorie, więc z lagranżowości nic nie wynika w kwestii realizmu - trzeba rozumieć co znaczą opisywane obiekty. Zasadniczo to w nic nie w wierzę. Natomiast tutaj widoczny jest problem z wieloma matematykami którzy próbują uprawiać fizykę - układ fizyczny nie jest determinowany jednoznacznie przez równania. To samo równanie opisuje wiele sytuacji. I ogólnie mogę sobie podstawiać nieskończoną ilość różnych wyrażeń pod symbole otrzymując nowe wyrażenia, tylko że nie ma gwarancji że taka operacja ma sens. W szczególności fizyczny sens. Trzeba dobrze rozumieć to co opisują równania. dBB - nie opisuje nawet pojedynczej cząsteczki, więc o czym jest ta dyskusja? Opóźniony wybór niszczy koncepcję fali pilotującej i realistycznej cząsteczki. Nie rozumie kolega w jaki sposób czy też nie widzi w tym problemu dla dBB? Oczywiście że kwantowy model Isinga nie spełnia założenia realizmu z definicji, gdyby spełniał toby się nazywał klasycznym modelem Isinga. W ogóle nie bawiłbym się w branie modelu Isinga zbytnio na serio - to narzędzie obliczeniowe. Model Isinga nie jest w żadnym stopniu fizyczny, bo zasada nieoznaczoności nie pozwala go zbudować, po prostu nie jesteśmy w stanie równomiernie rozmieścić spinów na siatce. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Ponieważ w wyniku odmiany udaru całkowicie straciłem pamięć wzrokową i sprawność algebraiczną, nie jestem w stanie poświęcić wystarczającej ilości czasu na analizę konstrukcji. Za to nie wiem jakie miałyby być implikacje tego faktu dla "fundamentów" MK. Nierealizm MK jest logiczną koniecznością - udowodnione na dziesiątki sposobów. Najprawdopodobniej nie rozumie kolega znaczenia fizycznego pojęcia lokalność/nielokalność, bo jest ono bardzo nadużywane, a sprowadza się do nieistnienia sygnalizacji szybszej niż światło. Zajączek na księżycu nie jest "nielokalny". I to jest problem, bo moje odpowiedzi są absolutnie on-topic. Przypomina to dyskusję o n-tym perpetuum mobile, w której wynalazca zżyma się na wzmianki o zasadzie zachowania energii "zupełnie nie na temat". Musi kolega sobie odpowiedzieć co tak naprawdę chce zrobić: czy kwestionuje mechanikę kwantową, czy stara się ją "wyjaśnić", czy też może zrozumieć. Ja zakładam trzecią opcję i niosę pomoc. Dwie pierwsze to przypadki beznadziejne, że zacytuję "nikt kto wszedł na tę drogę jeszcze z niej nie powrócił". Ogólnie ta uwaga uświadamia mi że kolega może mieć niewystarczający horyzont asocyjacyjny do uprawiania fizyki, ta nauka wymaga wyjątkowo "całościowego" podejścia i nie daje się pokroić na niezależne kawałki. W matematyce mamy jednak znacznie większe poszatkowanie na różne teatry dla niezależnych intuicji, można być wybitnym statystykiem i zasysać w geometrii, a w fizyce trzeba po prostu "rozumieć wszystko" na całkiem nietrywialnym poziomie. W matematyce można znaleźć działkę do której ma się predyspozycję i dostrzega "oczywistości" niewidoczne dla ludzi z innych działek. Fizyka wymaga określonego pakietu który jest znacznie szerszy niż jednostkowe dyscypliny matematyczne. Z dziesiątków klasycznych modeli które wykazują podobieństwo do MK nie wyciąga kolega wniosku, że one są zupełnie niespójne nawet ze sobą i eksperymentami. To jak z kongresem ekumenicznym setek religii, którego jedynym wspólnym bezwarunkowo uzgodnionym punktem odnośnie rzeczywistości jest to, że "ateiści się mylą".
  4. A kto powiedział że postęp i działalność człowieka ma być "pozytywna dla ekosystemu"? Nawet nie da się jednoznacznie zdefiniować takiego pojęcia. Czy pojawienie się organizmów tlenowych było "pozytywne dla ekosystemu"? Może to właśnie wielkie kataklizmy były korzystne dla ekosystemu, bo wyrzucały stan przyrody z minimum lokalnego. Jako człowiek właśnie stworzyliśmy masę pustych wakatów w niszach ekologicznych. Za 200 lat po lasach być może będą sobie biegać mamuty i tury, ale to nie jest nasza decyzja. To jest podejście kwazireligijne które zaowocowało tak niewydażonymi z naukowego punktu widzenia hipotezami jak Gaja. Jeżeli można w ogóle mówić że życie istnieje "po coś", to stworzenie cywilizacji technicznej jest na pewno niezbędnym etapem. Logika i statystyka pokazuje, że nawet na planetach na których powstało złożone życie osiągnięcie tego etapu jest nadzwyczaj nieprawdopodobne, więc stanowi dla mnie nieporównywalnie większą wartość niż zachowanie nieskalanych ekosystemów. Oczywiście ekonaziści chcieliby aby prowadzić "ziemskie zoo" kosztem ludzi do końca, czyli do rozdęcia Słońca. Tylko nie wiadomo po co. Zresztą biosfera jaką znamy zaniknie krótko po ustaniu ruchów tektonicznych, czyli znacznie szybciej. Realistycznie jako ludzie mamy swoje interesy. Żaden gatunek nie stawia interesów innych gatunków nad swoimi. To jest abberacja. Wspaniałe porównanie. Tak, uważam że alkoholik jak najbardziej posadzi sobie drzewko pod domem, bo większość alkoholików to zasadniczo zupełnie normalni ludzie. Jestem też przeciwny akcyzie na alkohol jako społecznie niesprawiedliwej, gdyż pozbawia(ła) rodziny ekstremalnych alkoholików środków do życia.
  5. Jeśli "czasu jest mało", to tylko dlatego że ktoś zaczął wysyłać do Afryki lekarstwa i jedzenie, a zapomniał o gumkach. To zabawne, ale ja mam wielki sentyment do tego czasopisma, tylko że z lat późniejszych ( roczniki z lat 80, od 4 klasy szkoły podstawowej). No to kolega najwyraźniej przegapił kilka "rewolucji", od zielonej do informacyjnej. Histeria klimatyczna to odpowiednik takich raportów Klubu Rzymskiego. Czyli prognozy na kilkadziesiąt lat do przodu ignorujące postęp naukowo techniczny. A ten ma bardzo wykładniczy charakter. Największym przełomem będzie spadek ceny energii słonecznej do poziomów znacznie poniżej obecnych, to całkowicie zmieni nasze wyobrażenie o zasobach. Jeśli ilość dostępnej energii zwiększy się 10x, to zmieni naszą perspektywę na to co jest problemem a co nie.
  6. Ale twierdzenie Bella pokazuje, że mechanika kwantowa nie jest realistyczna i nie da się jej wytłumaczyć modelami realistycznymi (ze zmiennymi ukrytymi). To nie jest problem MK, ona taka jest i ma się dobrze, o tym jest ten film. Przyzwyczaić się. W mechanice kwantowej "istnieją" tylko wyniki dokonanych pomiarów. Trzecia moneta nie ma wartości i wisi w powietrzu. Pole kwantowe nie "istnieje" realistycznie. Istnieją tylko wyniki pomiarów. Pole opisuje stan wiedzy o układzie. "Istnienie" nie jest obiektywne. Dla mnie fotony promieniowania Unruch nie istnieją, dla startującego strusia pędziwiatra po kuracji sterydowej są jak najbardziej prawdziwe. Trzeba się do tego przyzwyczaić, że nawet ilość fotonów nie jest wielkością obiektywnie istniejącą w KTP. Pola klasyczne istnieją, są równe oczekiwanej wartości pewnych obserwabli. To twierdzenie Bella powinniśmy wyrzucić do kosza, bo ono odnosi się do urojonego bytu które nie ma niczego wspólnego z KTP. Twierdzenie Bella to twierdzenie teorii która nie nie ma nic wspólnego z MK ani rzeczywistością. Rzeczywistość je łamie, MK nawet go nie łamie, bo to twierdzenie nawet nie odnosi się do niczego co jest jest zawarte w strukturze MK. Wniosek jest taki, że realistyczna teoria ze zmiennymi ukrytymi nie może być matematycznie (w sensie otrzymywanych wyników obserwacji) równoważna z MK. To nie jest żaden problem ani MK, ani rzeczywistości. Ani żadna nowość. "Not even wrong" to słowa jakie Linus Pauli powiedział właśnie o teorii fali pilotującej Bohma. To nie jest interpretacja, tylko nie funkcjonująca teoria która nie jest w stanie naśladować MK dla więcej niż jednej cząsteczki w wybranych aspektach. Że wspomnę o czymś takim jak opóźniony wybór, który zabija teorię Bohma. Czy kolega w ogóle pomyślał, że 2 cząsteczki musiałyby mieć niezależne kopie swojej fali pilotującej? 100 cząsteczek musiałoby mieć 100 różnych acz analogicznych pilotujących pól klasycznych, trochę dziwne prawda? I wciąż nie mamy kwantowych korelacji między różnymi cząsteczkami. Żeby "potwierdzać" jakąś teorię to eksperyment musiałby na wstępie mieć moc wykluczenia alternatyw (Bayes). W praktyce teorii się nie potwierdza w sensie absolutnym, tylko obala. To powinny być oczywiste sprawy dla osoby zajmującej się teorią informacji. Są eksperymenty obalające Bohma (opóźniony wybór) i nie ma takich obalających MK. To jak zachowuje się każdy eksperyment przewiduje MK. Ponownie pierwsze zdanie abstraktu, i ponownie można nie czytać dalej. To jest błędne tłumaczenie na poziomie programu dla dzieci. Nie można dyskutować o trajektorii jaką obrała cząsteczka, bo takie pojęcie po prostu nie istnieje z przyczyn logicznych. Nieobserwowalna cząsteczka podlega ewolucji unitarnej i nie da się jej opisać jako poruszający się punkt. W sumie po historiach trajektoria jest tylko matematycznym narzędziem, i rozpatruje się wszystkie trajektorie włącznie z tymi które nie są różniczkowalne i przyczynowe! W komorze pęcherzykowej można uzyskać ciąg pomiarów który układa się w przybliżoną linię, ale są to już wartości kolejnych pomiarów położenia! Argument o zakłócaniu pomiarów to jest zdanie odnoszące się nie do mechaniki kwantowej, tylko do praktycznej niemożności uzyskania 100% informacji w ramach teorii klasycznej. Tzn. nawet jeśli założymy rzeczywistość klasyczną, to w praktyce jest ona dla nas niepoznawalna. Oczywiście bawiąc się w nieskończone ciągi szczęśliwych pomiarów być można uzyskać dowolnie dokładne dane dla szczególnych przypadków (tego nie mogę wykluczyć), ale typowo jeśli mamy pewne niepewności na wejściu to nie jesteśmy w stanie systematycznie uzyskać wyników dokładniejszych. W mechanice mamy pomiar i nowy wektor stanu który ewoluuje unitarnie. Nie będę się już czepiał faktu, że zasada nieoznaczoności to nie jest fundament na którym buduje się teorię, tylko rezultat. To taka reguła kciuka.
  7. https://en.wikipedia.org/wiki/State_of_Fear Ludzkość znakomicie poradziła sobie w ciągu kilku epok lodowcowych, a teraz przy dostępie do całej technologii ma nas zabić podniesienie wody w oceanach o kilka metrów. Tak naprawdę to wydatki na adaptację będą znikome a poziom życia ludzi za 100 lat będzie nieporównywalnie większy niż obecnie. To się nazywa biopaliwo i bywa opłacalne na przykład w Brazylii. Na dłuższą metę wprowadzimy hodowle alg zaprojektowanych i zoptymalizowanych do tego celu.. Jeszcze dodam że w miast to nie ma problemu by woda poruszała się w obiegu pół-zamkniętym, dotychczasowe źródła jedynie uzupełniałyby straty. Zatem niedobory wody można sprowadzić do inwestycji infrastrukturalnych. Ilość wody dla rolnictwa zwiększa nawadnianie kropelkowe, a docelowo można stosować chłodzone szklarnie zapobiegające utracie wody. Rozwiązania techniczne będą taniały.
  8. I to jest właśnie problem. No bo jeśli fakt że MK działa a żadna inna teoria nie nie jest argumentem, to najwyraźniej moment w którym jest "tym gorzej dla rzeczywistości". Nie jestem pewien czy podstawy mechaniki kwantowej są wyjaśniane tak zwięźle jak ja to robię w jakiejkolwiek książce popularnonaukowej. Gówniana to perfekcyjne określenie na jakość intuicji jaką dają modele klasyczne. Co do mojej anonimowości to proponuję przełączyć sobie Archie w przeglądarce na coś nowszego. Aksjomatyka prawdopodobieństwa nie nakłada żadnych dolnych ograniczeń na wartość sumy prawdopodobieństw innych niż nieujemność. Zacząłbym się też dziwić gdyby zachodziło P(X) > 1. W mechanice kwantowej mamy uogólnienie rozkładu prawdopodobieństwa w postaci zespolonej funkcji falowej. Może on być jeszcze bardziej dowolny.. Zapewniam kolegę, że jeśli sobie zmierzy wartości 3 spinów w tym samym kierunku, to przynajmniej dwa dadzą to samo. Zawsze. Poważna fizyka teoretyczna już od dawna przeniosła się na arxiv.org. Jak się czyta ze zrozumieniem, to się wie dlaczego nie warto czytać pracy. To tak naprawdę największa zaleta abstraktów - pozwalają odfiltrować śmieci jak najwcześniej. Nie znam edytorów i recenzentów więc nic się nie czuję w tej sprawie. Problem z Couderem jest taki, że setup nie jest liniowy. Po wrzuceniu kilku dropletów zaczną interferować "pomiędzy" sobą zamiast tylko ze sobą. Można pokazać jego nieadekwatność na inne sposoby wprowadzając symetryczne bariery które też niszczą iluzję interferencji. Jedyne co pokazują takie prace to fakt, że pewne równania matematyczne mogą pojawiać się w różnych kontekstach. A różne zjawiska fizyczne mogą mieć podobne opisy. Pełnią rolę ciekawostek bez żadnego fundamentalnego znaczenia. Mogę łatwo przebić wszystkie "zjawiska" skalą: https://arxiv.org/abs/1803.01258 - Schrödinger Evolution of Self-Gravitating Disks Nie wynika z tego nic dla mechaniki kwantowej, która jest czymś więcej niż równaniem Schrodingera. Istnieje bardzo wiele dokładnych wzorów fizycznych które zostały wyprowadzone z użyciem układów oscylatorów klasycznych a potem za pomocą równań mechaniki kwantowej. To lekcja którą fizyka przeszła bardzo dawno temu i nikt już nie zwraca na to uwagi, podobieństwa mające sztuczny charakter są spodziewane. To jak rozmowa ateisty z teologiem, który podsyła kolejne rozprawy teologiczne mające rzekomo coś wykazywać. No dobra, lepsza analogia jest jest ze świadkiem Jehowy i ulotkami. Albo twórcą perpetuum mobile nowych typów, do którego nie trafia że nikt nie będzie się bawił w analizowanie kolejnego układu setek przekładni, bo istnieje zasada zachowanie energii a dla układów mechanicznych mamy ścisły dowód matematyczny. Jak dyskutować z twierdzeniami typu: 1) Nie rozumiem podstaw MK. 2) Rzeczywistość powinna być klasyczna, a to że mechanika kwantowa nie jest klasyczna jest wielką tajemnicą i należałoby to najpierw dobrze zrozumieć. Ja kolegę rozumiem bo sam miałem podobny problem, wynikał on z błędnego nauczania i rozpowszechnieniem pseudonaukowego "interpretacyjnego" gówna sprzedawanego jako awangarda postępu w fizyce. Jeśli etap z Gryzińskim i spółką przechodziłem w wieku około 24 lat, to perfekcyjne zrozumienie przyszło w wieku 33 lat, ale w tym czasie nie zajmowałem się fizyką. Brakowało mi jednej kluczowej informacji - funkcja falowa/wektor stanu opisuje wiedzę obserwatora a nie realistyczną rzeczywistość fizyczną. Drugą ważną informacją było uświadomienie sobie jak gównianą jakość mają typowe prace naukowe, sprzedawane w czasopismach jako wielkie przełomy i osiągnięcia (dotyczy całej nauki). Zasada "shut up and calculate" wbrew pozorom jest bardzo życzliwą radą skierowaną wobec osób które zaczynają za wiele gadać nie rozumiejąc niczego. Nie da się zbudować kwantowej intuicji inaczej niż używając MK do rozwiązywania fizycznych problemów weryfikowanych potem eksperymentalnie. To tak ja dziecko które dostaje grzechotki, klocki i masę czasu na wyrobienie sobie intuicji klasycznej. Co do losowości to nie jest ona żadnym problemem. Można wyobrazić sobie zabawkowy wszechświat opisywanych w 4D. Wystarczy, aby zawartość informacyjna całości była większa niż jakiegokolwiek przekroju "czasowego" aby w prawach opisujących subiektywną fizykę musiała pojawić się losowość oznaczająca nabycie nowej informacji (i utratę starej). Wszelkie próby z usuwaniem losowości w opisie ewolucji doprowadzają do przenoszenia losowości w warunki "brzegowe/początkowe". Zero koncepcyjnego zysku, zamiast przypadkowo rozmieszczonych rodzynek w cieście mamy rodzynkową posypkę... Można się bawić w tworzenie modeli które reprezentują pewne podobieństwa do pewnych aspektów MK, ale nie da się odtworzyć całej MK w ten sposób, ani nawet części przewidywań, takich jak wartość ciepła właściwego ciał stałych.
  9. Problem w tym, że na ile je rozumiem to oba są głupie. Więc proszę o wyjaśnienie w jaki sposób sposób reprodukcji jest związany z leczeniem chorób, w jaki sposób reprodukcja umożliwia tworzenie darmowej energii, w jaki sposób to cena energii warunkuje perpetuum mobile lub odwrotnie .
  10. I naprawdę nie widzi kolega problemu w związku z przytoczonymi przeze mnie przykładami? Prosiłbym o wyjaśnienie tego:
  11. Ogarnianie rzeczywistości przy pomocy sztywnych definicji musi boleć. To dlatego kastraci czy muły nie są istotami żywymi. Jedno zdanie a dwa stwierdzenia których rozum nie ogarnia. Brawo.
  12. To raczej nie zmienia niczego w poziomie wody w stosunku do poziomu morza, a jeśliby sugerować się odczytami w stosunku do gruntu to zapadanie gruntu daje przeciwny efekt.
  13. To takie moje prywatne określenie na istotę sterowaną przez absorbowane z zewnątrz memy, oczywiście nie chodzi o "obrazki z tekstem". Memoid nie musi być tak inteligentny jak analogiczna istota która do wszystkiego musi dojść sama. Jedno i drugie. Tzn. człowiek wprowadził tylko jedną istotną zmianę w stosunku do innych zwierząt, które również mogły mieć ogromne mózgi, i można przyjąć że mamy około 1.3 mln lat ewolucji zdolności językowych. To za mało aby wprowadzać fundamentalnie nowe niskopoziomowe zasady według których działa ludzki mózg, co najwyżej przeszliśmy "lekki tuning". Nawet jeśli pojawiły się nowe komórki, to wciąż nie oznacza takiej przewagi "moralnej" jak się to przedstawia. Małpy które uczono języka migowego mają niższe zdolności gramatyczne, ale nie jest to jakościowa przepaść, raczej ilościowa. Warto skonfrontować ludy północne z buszmenami czy pigmejami. Dzieli nas około 400 tyś lat rozłącznej ewolucji, można przyjąć że są oni doskonałym modelem ludzi sprzed 400 tyś. lat. ze względu na ewolucję w tym samym miejscu bez presji selekcyjnej na funkcjonowanie w nowoczesnym społeczeństwie a z dużą presją na zachowanie dostosowań w stylu odporność na trucizny i ciężkie warunki (utrzymanie cech kosztuje). Widać znacznie gorsze zdolności myślenia abstrakcyjnego i symbolicznego widoczne w testach IQ. Ale nikt nie odmawia im człowieczeństwa. Jednak duża różnica w profilu zdolności poznawczych sugeruje, że jeśli powinniśmy szukać jakichś nowych wynalazków to może powinniśmy się skupić na różnicach między naszymi populacjami. Warto przyjrzeć się Żydom Aszkenazyjskim, fakt że IQ zaczyna się u nich zwiększać stosunku do europejczyków (pomijam tu niuanse) prawie skokowo w okresie dojrzewania płciowego też sugeruje że mogą się pojawić całkiem nowe mechanizmy neuronalne.
  14. Bo komuś się wydaje że nie powinny być łamane? No proszę... Dla mnie znacznie bardziej fundamentalne i eleganckie jest to, że korelacje kwantowe są najmocniejsze jakie mogą być w świecie w którym jeszcze obowiązują relacje przyczynowo skutkowe. To piękny , głęboki wynik mówiący bardzo wiele o naturze rzeczywistości. Problem z kolegą jest identyczny jak z ludźmi którzy postulowali istnienie eteru dla wyjaśnienia pól fizyki klasycznej za pomocą "sprężynek". Wyjaśnianie mechaniki kwantowej za pomocą pól klasycznych jest totalnie analogiczną czynnością - od początku bardziej beznadziejną. To że się nie da jest matematycznie udowodnione! Oczywiście prawdziwym problemem jest przeuczona klasyczna intuicja, która jest niczym innym jak tylko neuronalnym modelem fizyki klasycznej. Kolega próbuje sobie zinterpretować MK w starym klasycznym modelu traktując całą MK jako "zjawisko" nie rozumiejąc, że MK wymaga wytrenowania całkowicie nowego modelu neuronalnego (intuicji) i zszycia ze starą, wciąż użyteczną w większości praktycznych sytuacji. Ludzie którym się to udaje mogą uprawiać nowoczesną fizykę teoretyczną. Ludzie którzy tego nie potrafią, tworzą nieskończone rozprawy wyjaśniające "podstawy","fundamenty", "paradoksy" mechaniki kwantowej. Mechanika kwantowa jest źle uczona. Przede wszystkim funkcja falowa jest traktowana jako obiekt zdefiniowany w przestrzeni fizycznej, a to jest obiekt istniejący w przestrzeni Hilberta. Dla pojedynczej cząstki można zrobić sobie mapowanie pomiędzy przestrzenią Hilberta a fizyczną i to jest zgubne. Od początku powinno się trąbić że nawet dla pojedynczej cząsteczki jest to całkowicie inna przestrzeń a fizyczna przestrzeń jest przestrzenią wartości własnych operatorów położenia. Ostrożnie wskazując, że możemy sobie obrazować funkcję falową w przestrzeni w bardzo szczególnym przypadku. Bez takiego kagańca mamy tragedię, bo aksjomatyczne obiekty nowej szerszej teorii traktowane są jak obiekty teorii klasycznej. Potem pojawiają się "interpretacje" mechaniki kwantowej. Głupia czysto leksykalna ekstrapolacja pojęcia "interpretacji kopenhaskiej" która nie jest nawet interpretacją MK, jest jej częścią To informacja jakie jest znaczenie równania falowego dla wyników fizycznych obserwacji dla bardzo szczególnego przypadku zastosowanego operatora. A rozumie kolega, że iloczyn tensorowy jest w ogólnym przypadku niefaktoryzowalny na czynniki? Proszę sobie przemyśleć jaki jest związek tego stwierdzenia z nierównościami Bella, EPR i całą resztą. Takie modele dają gówniane intuicje. Naprawdę chce się kolega uczyć MK od ludzi, którzy nie zrozumieli MK? Ja rozumiem że tacy ludzie produkują znacznie więcej materiału, bo ludzie którzy ją rozumieją nie mają niczego do dodania do tego co napisał Heisenberg, Bohr czy Wiener. "Fale pilotujące" nie działają dla więcej niż jednej cząsteczki. A samo zjawisko interferencji dropletów po analizie okazało się całkowicie odmienne od interferencji, tzn. efekt nawet nie istnieje. Oba efekty są opisywane przez MK i obserwowane eksperymentalnie. Fakt że pojawia się tam nazwisko Bohma niczego nie zmienia, to co najwyżej ilustracja czasów kiedy "drugorzędni fizycy robili pierwszorzędną fizykę". Wspaniale, ale zdarzenia w MK nie są niezależne w przypadku ogólnym. Tam są kwantowe korelacje. Z podstawówki wiemy, kiedy (a+b)^2 = a^2+b^2, to wtedy kiedy a*b = 0. Reguła Borna mówi, że zawsze mówimy o kwadracie sumy amplitud. Co tłumaczy się na niezależność zdarzeń a i b (zmienia się interpretacja symbolu *, ale wzór z podstawówki dalej działa). W MK nie ma paradoksów. To ten moment kiedy przestaje się dalej czytać dalej. Ponieważ jest to pierwsze zdanie w abstrakcie, można zaoszczędzić masę życia To ten moment kiedy przestaje się dalej czytać dalej. Ponieważ jest to pierwsze zdanie w abstrakcie, można zaoszczędzić masę życia
  15. Tak naprawdę nie wiadomo czy jest to tkanka szczególna dla zwierząt. Realistycznie patrząc, to wszystkie gatunki ewoluują niezależnie i nie ma powodu aby nie pojawiały się "wynalazki" poprawiające sprawność funkcjonowania mózgów (które konsumują ogromne z punktu widzenia zwierzęcia ilości energii) u wszystkich gatunków. Brak takowych na poziomie gatunków sugeruje, że to jak działa mózg na najniższym poziome jest już doskonale zoptymalizowane od setek milionów lat i koszty ulepszeń są za wysokie z ewolucyjnego punktu widzenia (dobór naturalny przede wszystkim koryguje błędy). Jedyna zmiana u człowieka w stosunku do zwierząt to uczenie się nie tylko na podstawie doświadczeń ale też na podstawie modeli przekazywanych przez język i tworzonych przez struktury gramatyczne, i tylko usprawnienia tej funkcjonalności usprawiedliwiają nowe "wynalazki". Przypuszczam na podstawie niezwykle mocnych przesłanek, że u człowieka w stosunku do zwierząt doszło z kolei do znacznego upośledzenia tworzenia własnych modeli (bo spadek jakości tworzonych przez mózg nie był u człowieka karany w obliczu wyższości modeli przekazywanych językowo, a wyższość ta wynika z akumulacji doświadczeń wielu osobników), i osoby "genialne" są po prostu w stanie używać mózgu w sposób bardziej zwierzęcy i intuicyjny mając potężny bonus w postaci rozmiaru. W pewnym sensie można nazwać człowieka prymitywnym memoidem. Już jest w praktyce, tylko że jest to dzieło nieprawdziwego (t.j. tylko p.o.) Papierza. Ciekawe co ci geniusze wymyślą, gdy Papież wprost powie że dogmat o nieomylności papieża jest fałszywy. Przewiduję ucieczkę w logikę temporalną. Ateiści mają wiedzę na ten temat uzyskaną na poziomie operacyjnym, to znaczy w życie mam co jednemu czy drugiemu bolkowi się wydaje choćby miał doktorat z teologii. Interesują mnie tylko i wyłącznie efektywne czyny i działania religii bez wnikania w analizę stanów psychicznych religiantów. Przeczytałem biblię, encykliki, pisma teologiczne, i o ile biblia ma wartość literacką i historyczną (w sensie jest przydatna do zrozumienia historii ostatnich 2000 lat) to reszta jest stekiem bredni tworzonych z łamaniem elementarnych zasad logiki (typowym chwytem jest rozprawa na temat "czym jest X" wymieniająca przez setki stron czym X nie jest. Też tak mogę - bez końca). W sprzecznym systemie można generować nieskończone ilości dowolnie "głębokich", "poruszających" treści, potem traci się życie na dociekanie ich "sensu". Ogólnie ewolucja wymagała większej ilości czasu niż przewidują kreacjoniści opierający się na biblii. Noe nie mógł załadować wszystkich gatunków na jakąkolwiek realistyczną tratwę. Itd. Jeszcze w XIX wieku biblia była traktowana całkowicie dosłownie i kwestionowanie prawd w niej zawartych groziło sankcjami prawnymi, do czego wielokrotnie dochodziło. Jedyna ucieczka to nietraktowanie Biblii na serio w jakikolwiek sposób, w ten sposób staje się gadżetem identyfikującym pełniącym podobną rolę do szaliczka dla ultrasów. Sam "Bóg" to pojęcie które nie jest w stanie się kłócić z niczym rzeczywistym - ta "teoria" nie przewiduje wyniku żadnego eksperymentu. Żyje tylko w mózgach wyznawców. Relacja w stosunku do nauki jest taka, że nauka jak najbardziej może badać wierzenia religijne, natomiast religia nie dostarczyła niczego wartościowego z naukowego punktu widzenia, nie jest elementem poznania tylko obiektem poznania.
  16. No cóż, ewolucja unitarna jest odwracalna w czasie. Sformułowanie przez sumy po historiach jest matematycznie równoważne (czytałem wyprowadzenie kilka razy i nie mogłem zrozumieć jak On na to wpadł). Determinizm nie oznacza że przyszłe pomiary istnieją w jakimś platońskim sensie, tylko że możemy przewidzieć zachowanie układu dysponując wiedzą z przeszłości. W tan sposób Superdeterminizm nie jest teorią deterministyczną.
  17. Sprawa jest o tyle śliska, że pojęcie "interfejsy" jest źle zdefiniowane i znaczy co innego w różnych kontekstach, wolałbym bardziej precyzyjną definicję niż gramatyczno-językowa z miksem prawnym. Byłoby dziwne gdyby domyślna implementacja zawarta w interfejsie nie podlegała ochronie. W dobrych aplikacjach obiektowych 90% informacji o strukturze kodu zawarte jest w interfejsach i komentarzach, wypełnienie reszty to prawie mechaniczna praca. Możliwość skopiowania API często rozwiązuje większość pracy intelektualnej. Trzeba by to ująć mniej więcej tak, że są to specyfikacje publicznych (udostępnianych niezależnym podmiotom) kontraktów umożliwiające współpracę. Oczywiście realnie prawo jest tymi rozstrzygnięciami dopiero tworzone i podejście Google jest dobre dla ogółu zwiększając możliwości konkurencji.
  18. Są różne opcje. 1) Dziura została wyszpiegowana u przeciwnika. 2) Dziura została wykorzystana przeciwko NSA. 3) Pan opiekujący się dziurą został zwolniony.
  19. Udziały rynkowe odnoszą się do sprzedaży bieżącej, i w tym momencie można bezpiecznie założyć że wynoszą 0. To jakaś kalka z i tak nieszczęśliwego angielskiego sformułowania.
  20. peceed

    Muzyczne inspiracje

    Mike Vickers - Visitations
  21. Wiara fizyków nie ma większego znaczenia. Jak na razie CPT obowiązuje co wynika z eksperymentów. Fizyka nie jest klasyczna, i to fizycy wiedzą. Problem z superdeterminizmem polega na tym, że on nic nie zmienia - MK działa dalej i opisuje eksperymenty.
  22. Jakoś nikt się nie zastanawia nad złożonością mózgu hamburgera krowy. Do tego najwyraźniej pokutuje mit wyjątkowości ludzkiego mózgu... Szkoda że artykuł nie przybliża metody uzyskiwania struktur, nie jest to programowanie rozwoju zarodkowego, więc w grę wchodzi jedynie drukowanie. Ale jak osiągnięto regenerację drukowanych struktur? Jaka jest technika "sklejania" komórek w funkcjonalne tkanki? Rusztowanie i prekusory wzrostu czy zróżnicowane komórki? Robią robota i przeszczepiają serce z żaby? Jak wygląda zasilanie?
  23. To nie jest "mieszanie", szczególnie w sytuacji gdy mówimy o emisji fotonu przez elektron. Fizyka nie zajmuje się bytem, tylko budowaniem modeli pozwalających przewidywać zdarzenia. "Byty" istnieją jako elementy modeli. Oczywiście można się bawić w klasy równoważności różnych opisów i w ten sposób postulować platońskie istnienie "bytów". Nie wiem nawet co może oznaczać "obiektywna losowość". Nikt nie ma problemu z intuicyjnym posługiwaniem się pojęciem "informacja", "ilość informacji". Ale wszystkie definicje wykorzystują losowość. To pojęcia dualne. Obserwator zmienia swój stan wiedzy. Gdyby mógł w 100% przewidzieć jaki będzie stan wiedzy na podstawie poprzedniego, to jego stan wiedzy by się nie zmienił (na plus). Możemy bawić się zabawką która jest sterowana z zewnątrz. Wówczas sterowanie jest "fundamentalnie" losowe z punktu widzenia zabawki. Ta zabawka może używać predyktora który przewiduje ruchy swojego pana. Efektywnie może to zmniejszyć ilość informacji która tak naprawdę jest przekazywana z zewnątrz. Ale nie jest w stanie przewidzieć wszystkich ruchów w 100%. Dlatego gdy tylko dostajemy jakąś informację, pojawia się nieunikniona losowość! Piszę to aby uzmysłowić, że z losowością mamy do czynienia w całym naszym życiu, gdy rozpatrujemy stan wiedzy izolowanego układu. Mechanika kwantowa nic tu nie zmienia, poza stwierdzeniem że obiektywny opis wszechświata jest co najmniej fundamentalnie niedostępny (bo pomiary nie muszą komutować) i dostarcza najlepszego możliwego (subiektywnego) opisu z punktu widzenia obserwatora. Losowość pojawia się dokładnie w taki sam sposób jak w przypadku zabawki. Ponieważ wszystkie byty które są zainteresowane fizyką i wiedzą o świecie spełniają aksjomat bycia obserwatorami, z punktu widzenia mechaniki kwantowej i tak nie mogą mieć nic lepszego niż ona, tzn. nie może istnieć model pozwalający przewidywać przyszłe zdarzenia lepiej od MK. Dlatego ta losowość ma charakter "fundamentalny". A czy obiektywny? Nie istnieje obiektywny opis wszechświata z punktu widzenia fizyki, więc nie jestem w stanie stwierdzić czym miałaby być "obiektywna losowość". Rozważania o oddziaływaniach szybszych niż światło wywnioskowanych na podstawie kompletnego braku zrozumienia fizyki naprawdę nie są argumentem? Umówmy się że to nie ja zaprezentowałem totalny brak podstaw w dziedzinie którą zarabiam na życie i to powinno wystarczyć. "Nasz wszechświat" (brzmi jak tytuł czasopisma popularnonaukowego wydawanego w Toruniu) istnieje tylko w naszych bańkach. Ale wierzymy, że jest coś więcej dokonując pewnej intelektualnej ekstrapolacji, i to coś z konieczności jest opisywane przez MK.
  24. Czyli wnioskując z kontekstu unikanie owoców z defektami wizualnymi nie ma sensu?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...