-
Liczba zawartości
37689 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Dotąd sądzono, że choroba Leśniowskiego-Crohna jest powodowana przez nadmierną reakcję układu odpornościowego. Najnowsze badania wskazują jednak, że jest dokładnie na odwrót i stan zapalny jelit wywołuje za słaba reakcja immunologiczna na wczesnych etapach infekcji bakteryjnej (Journal of Experimental Medicine). Odkrycia zespołu Anthony'ego Segala z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL) wywołały burzę w środowisku naukowym. Dla niektórych są obrazoburcze, inni uznają je za przełomowe. Niewykluczone, że podobny mechanizm występuje w wielu chorobach autoimmunologicznych. Brytyjczycy wpadli na trop niezwykłego zjawiska, kiedy zauważyli, że w porównaniu do zdrowych osób, u pacjentów z chorobą Leśniowskiego-Crohna wystąpiła słabsza odpowiedź na wstrzyknięcie zabitych wcześniej za pomocą gorąca bakterii Escherichia coli. Specjaliści wywnioskowali, że dzięki temu infekcja może się swobodnie rozwijać, co ostatecznie uruchamia wtórną reakcję immunologiczną, prowadzącą do nieswoistego procesu zapalnego ściany przewodu pokarmowego. Jeśli w grę rzeczywiście wchodziłby taki mechanizm, należało jeszcze wyjaśnić, czemu choroba obejmuje tylko przewód pokarmowy. W ramach kolejnych eksperymentów ustalono, że słabości układu odpornościowego ujawniają się wyłącznie po wstrzyknięciu dużych ilości E. coli. Segal uznał zatem, że skoro jelita są jednym z nielicznych miejsc w organizmie, gdzie występuje wiele bakterii, to tutaj przytłumienie odpowiedzi immunologicznej będzie mieć największy wpływ. Przy takim nagromadzeniu bakterii naruszenie ściany jelit spowoduje infekcję. By stwierdzić, co osłabia reakcję immunologiczną, Brytyjczycy skupili się na makrofagach. Już wcześniej zauważono, że u osób z chorobą Leśniowskiego-Crohna wydzielają one mniej cytokin. Ekipa z UCL potwierdziła, że przez to nie dochodzi do prawidłowego gromadzenia się innych komórek układu odpornościowego w miejscach zakażenia. W przyszłości Segal chce zbadać działanie wadliwych makrofagów m.in. u pacjentów z łuszczycą i reumatoidalnym zapaleniem stawów.
-
- przewód pokarmowy
- zapalenie
- (i 6 więcej)
-
Zdaniem specjalistów z IBM-a, w ciągu najbliższych 10 lat powstaną komputery, których możliwości obliczeniowe dorównają ludzkiemu mózgowi. Już w tej chwili naukowcy potrafią dokładnie symulować na komputerze mózg kota. O odtworzeniu wirtualnego mózgu zwierzęcia poinformował Dharmendra Modha, który w IBM-ie jest odpowiedzialny za badania nad inteligentnym przetwarzaniem. Podobnymi osiągnięciami mogą pochwalić się naukowcy z czołowych uniwersytetów świata. Zaledwie przed rokiem DARPA przyznała Błękitnemu Gigantowi i pięciu uniwersytetom grant na stworzenie wirtualnego mózgu i symulowanie jego możliwości obliczeniowych, a już obecnie dokonano dwóch bardzo ważnych kroków. Pierwszy to przeprowadzenie w czasie rzeczywistym symulacji pracy ponad miliarda neuronów i 10 bilionów synaps. To więcej niż ma do dyspozycji mózg kota. Drugi z ważnych kroków to stworzenie algorytmu o nazwie BlueMatter, który szczegółowo opisuje wszystkie połączenia w obszarach korowych i podkorowych ludzkiego mózgu. Jego dokładne mapowanie pozwoli nam zrozumieć, w jaki sposób mózg przetwarza informacje. Podczas swoich badań naukowcy wykorzystują najnowsze osiągnięcia neurologii, nanotechnologii oraz doświadczenia z budowy superkomputerów. Nie wiadomo, czy rzeczywiście w ciągu najbliższych 10 lat uda się komputerowo odtworzyć zdolności ludzkiego mózgu. Jednak tempo prac napawa optymizmem i niewykluczone, że około roku 2020 maszyny będą miały zdolności obliczeniowe podobne do naszych mózgów.
- 32 odpowiedzi
-
- komputer
- inteligencja
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kiedy w 1985 roku grupa przyjaciół zastanawiała się nad wpływaniem za pomocą dźwięku na różne organy ludzkiego ciała, mało kto by pomyślał, że dzięki tej burzy mózgów powstanie flet płucny (ang. lung flute), czyli urządzenie medyczne ułatwiające odkrztuszanie wydzieliny dróg oddechowych. Wynalazek jednego z uczestników imprezy, inżyniera akustyka Sandy'ego Hawkinsa, to prawdziwe wybawienie choćby dla osób z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP) i astmą. Wszystko zaczęło się od żartu. Panowie dywagowali m.in., jaką częstotliwość zastosować, by wibracje muszli klozetowej spowodowały niekontrolowane ruchy jelit. Dopiero potem pojawiły się poważniejsze tematy, w tym te dotyczące usuwania z płuc lepkiej wydzieliny. Kilka miesięcy później Hawkins przypomniał sobie o nocnej dyskusji z przyjaciółmi. Stało się to, gdy usłyszał, ile osób choruje i umiera w samych tylko Stanach na POChP. Postanowił coś z tym zrobić. W zdrowych drogach oddechowych migawki (rzęski) nabłonka błony śluzowej oraz wydzielina surowiczo-śluzowa jej gruczołów zatrzymują dostające się do środka zanieczyszczenia, np. kurz czy bakterie. Rzęski przesuwają "zużytą" wydzielinę do gardła, gdzie ulega połknięciu albo odkaszlnięciu. U pacjentów z POChP powstaje jednak więcej wydzieliny, niż migawki mogą przemieścić, dlatego zaczyna ona zalegać. To idealne warunki dla bakterii, które mają się gdzie namnażać, prowadząc do zapalenia płuc. Pomóc może energiczny kaszel, ale wielu chorym trzeba podawać leki na rozszerzenie oskrzeli. Leczenie jest kosztowne, stąd pomysł na zmniejszające wydatki proste urządzenie. Elektroniczny flet płucny Hawkinsa wydaje dźwięki o częstotliwości 16 herców. Ponieważ odpowiada to częstotliwości drgania komórek nabłonka błony śluzowej, rozbijanie złogów i ich wydalanie stają się znacznie łatwiejsze. W normalnych okolicznościach wygenerowanie tak niskiego dźwięku wymagałoby zastosowania olbrzymiego subwoofera, dlatego inżynier spędził 15 lat na pomniejszaniu głośników. Wreszcie się udało. Dmuchanie we flet wprawia w drgania umieszczony w środku kawałek czerwonego plastiku. Drgania przenoszą się na klatkę piersiową. Lung Flute kosztuje ok. 40 dol. Jest wykorzystywany na całym świecie. W Japonii lekarze pozyskują za jego pomocą plwocinę od pacjentów podejrzewanych o gruźlicę. W USA i Kanadzie ten sam materiał służy do wykrywania nowotworów płuc. Przeprowadzone w Stanach testy kliniczne wykazały, że w leczeniu POChP flet jest co najmniej tak samo skuteczny jak stosowane wcześniej metody.
-
Badanie 22 mumii z Muzeum Egipskiego w Kairze ujawniło, że starożytni również cierpieli na stwardnienie tętnic. U 3 z nich amerykańsko-egipski zespół znalazł dowody świadczące o arteriosklerozie, a u kolejnych 3 podejrzewano chorobę serca (Journal of the American Medical Association). O ile dało się stwierdzić, wszystkie uwzględnione w eksperymencie osoby pochodziły z wyższych klas społecznych i dobrze się odżywiały. Ich ciała poddano mumifikacji, ponieważ służyły na dworze faraona bądź zostały kapłanami/kapłankami. Zdjęcia były analizowane przez 5 członków ekipy, mających duże doświadczenie w interpretacji wyników angiografii naczyń wieńcowych metodą tomografii komputerowej (ang. coronary computed tomographic angiography, CCTA). U 16 z 22 mumii dało się zidentyfikować tętnice bądź w ich ciałach po konserwacji zostawiono serca. Naukowcy zauważyli, że w 9 przypadkach w naczyniach lub tam, gdzie powinny się one znajdować, utworzyły się miażdżycowe ogniska zwapnienia. U niektórych występowały one nawet w 6 różnych naczyniach. W pełni rozwiniętą arteriosklerozę zdiagnozowano u 3 mumii. Wśród osób, które zmarły po ukończeniu 45 lat, u 7 na 8 stwierdzono obecność zwapnień. U młodszych badanych stało się tak tylko w dwóch przypadkach na osiem. Eksperci nie stwierdzili międzypłciowych różnic w zakresie wapnienia ścian naczyń. Najstarszą osobą ze stwierdzonym stwardnieniem tętnic była pani Rai, która dożyła 30-40 lat ok. 1530 r. p.n.e. i była nianią królowej Ahmose-Nefertari. Starożytni Egipcjanie nie palili, ale jedli przetworzone pokarmy i prowadzili siedzący tryb życia. Spożycie mięsa (m.in. gęsiny czy kaczek) było rozpowszechnione w bogatszych grupach społecznych. Chociaż nie mamy pojęcia, czy arterioskleroza spowodowała zgon którejkolwiek z mumii, możemy potwierdzić, że była obecna u wielu. Oznacza to, że w starożytności istniały genetyczne predyspozycje do chorób serca, a środowisko również dorzucało swoje trzy grosze – podsumowuje dr Gregory Thomas z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine.
-
- starożytny Egipt
- mumie
- (i 6 więcej)
-
Pięciu mężczyzn z Papui-Nowej Gwinei, którzy dwa miesiące dryfowali po Oceanie Spokojnym, jedząc nadpływające drewno i orzechy kokosowe, przechodzi obecnie rekonwalescencję w szpitalu w Majuro na Wyspach Marshalla. Do tragedii doszło, kiedy 8-osobowa załoga, składająca się głównie ze spokrewnionych nastolatków, wybrała się łodzią motorową na sąsiednią wyspę. Niestety, po drodze wyczerpało się paliwo. Mężczyźni zostali uratowani przez amerykańską jednostkę rybacką w pobliżu Nauru. Zanim kapitanowi udało się zorganizować pomoc medyczną, dwóch ludzi zmarło jednak z niedożywienia. Najmłodszy członek rodziny - piętnastolatek - utonął, kiedy wyskoczył za burtę, próbując uratować odpływającą koszulę. Mocno wiało, a prąd był naprawdę silny, dlatego po chwili znalazł się zbyt daleko, by wrócić do łodzi. Na domiar złego towarzysze z łodzi osłabli już na tyle, że nie byli w stanie mu pomóc. Jeden z ocalonych, 29-letni Nick Sales, wyjawił, że rozbitkowie zbierali deszczówkę, by w ten sposób uzupełnić minimalne racje, a po wyczerpaniu zapasów żywili się nadpływającymi fragmentami drewna i orzechami kokosowymi. Drzewo suszyli przed spożyciem na słońcu, a z kokosów wypijali mleczko i zjadali koprę, czyli miąższ. Ponieważ w takich okolicznościach nic się nie mogło zmarnować, po wysuszeniu konsumowali też skorupę.
- 9 odpowiedzi
-
Chyba każdy, kto miał okazję zagrać w dowolną grę sportową na nowoczesnej konsoli, przekonał się, jak bardzo męcząca może być ta rozrywka. Jak jednak wiadomo, naukowcy lubią wszystko dokładnie pomierzyć i policzyć, w związku z czym postanowili ustalić, jak wiele energii zużywają użytkownicy korzystający z gier sportowych obsługiwanych za pomocą kontrolerów symulujących ekwipunek zawodników. Do udziału w badaniu zaproszono 12 osób w wieku od 25 do 44 lat. Autorzy eksperymentu, badacze z Narodowego Instytutu Zdrowia i Żywienia w Tokio kierowani przez dr. Motohiko Miyachiego, prosili ochotników o symulowanie ruchów wykonywanych podczas korzystania z Wii Sports oraz Wii Fit - pakietów prostych gier kompatybilnych z popularną konsolą firmy Nintendo. Aby zmierzyć zużycie energii podczas eksperymentu, uczestników umieszczano w hermetycznej komorze, a następnie mierzono szybkość, z jaką ogrzewa się otaczające ich powietrze. W ten sposób można było łatwo ustalić, jak wiele energii zużywają ciała ochotników. Spośród 46 badanych czynności, aż 5 wymagało zużywania co najmniej 4 tzw. ekwiwalentów metabolicznych (MET), czyli wielokrotności zapotrzebowania energetycznego podczas całkowitego spoczynku. Na wykonanie kolejnych 9 potrzeba było 3-4 MET, zaś 23 wiązały się ze zużyciem energii na poziomie 2-3 MET. Ostatnich 9 czynności wiązało się z wysiłkiem wymagającym zużycia poniżej 2 MET. Dla porównania, siedzenie w pozycji kwiatu lotosu oznacza wydatek energetyczny na poziomie 1,3 MET, zaś na stanie na jednej ręce potrzeba 5,6 MET. Bez trudu można więc zauważyć, że granie na konsoli może oznaczać nie tylko dobrą zabawę, lecz także okazję do zamiany zbędnego tłuszczyku na mięśnie. Lekarze są bowiem zgodni, że dla zachowania zdrowia powinniśmy przez co najmniej 2,5 godziny w tygodniu ćwiczyć z intensywnością 3-6 MET. O wynikach swoich badań zespół dr. Miyachiego poinformował podczas corocznej konferencji Scientific Sessions, organizowanej przez American Heart Association.
-
- wysiłek
- gry komputerowe
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z University of Massachusetts poinformowali o opracowaniu nowej metody walki z nowotworami. Ich pomysł opiera się na wykorzystaniu bakterii dostarczających do patologicznej tkanki substancji skłaniającej nieprawidłowe komórki do samobójczej śmierci, czyli apoptozy. Do wytworzenia nowego rodzaju broni przeciw nowotworom wykorzystano bakterie Salmonella typhimurium. Genom mikroorganizmów zmodyfikowano tak, by w reakcji na promieniowanie gamma wytwarzały TRAIL - białko znane ze swojej zdolności do wybiórczego wymuszania apoptozy komórek nowotworowych. Selektywność terapii jest dodatkowo podwyższona z uwagi na fakt, iż zastosowane bakterie wyraźnie preferują przebywanie w tkance nowotworowej w stosunku do kolonizacji miejsc nieobjętych chorobą. Zmodyfikowane bakterie testowano na myszach chorych na raka piersi. Mikroorganizmy wszczepiano wprost do guza, po czym miejsce ich podania dwukrotnie naświetlano niską dawką promieniowania, niemal całkowicie nieszkodliwą dla zdrowych tkanek. Po ekspozycji na promieniowanie bakterie rozpoczęły wytwarzanie leczniczej proteiny. Wyniki eksperymentu można śmiało określić jako bardzo obiecujące. Wszystkie badane zwierzęta przeżyły co najmniej 30 dni od zabiegu, zaś toksyczność terapii była minimalna. Dla porównania, żadne ze zwierząt z grupy kontrolnej, u których nie zastosowano leczenia, nie dożyło końca pierwszego miesiąca od rozpoczęcia eksperymentu. To pierwszy krok, ale jest to pierwszy raz, kiedy kontrolowaliśmy dostawę [TRAIL] do nowotworów, i pierwszy raz, kiedy byliśmy w stanie uruchomić produkcję cytotoksycznego [tzn. toksycznego dla komórek, w tym przypadku: dla komórek nowotworowych] białka i zniszczyć nowotwór od środka, cieszy się jeden z autorów nowej metody, dr Neil Forbes. Jego zdaniem terapia z wykorzystaniem zmodyfikowanych genetycznie bakterii wymaga jeszcze wielu poprawek, lecz nawet wyniki stosowania jej obecnej wersji robią wrażenie.
-
- TRAIL
- rak piersi
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od kilkudziesięciu lat lekarze przekonują swoich pacjentów, że do badania krwi na poziom cholesterolu należy podejść na czczo. Analiza wyników testów przeprowadzonych na ponad 300 tysiącach pacjentów wskazuje jednak, że poszczenie przed przystąpieniem do testu nie jest konieczne. Co więcej, autorzy studium podważają wiarygodność jednej z podstawowych metod oceny ryzyka chorób układu krążenia. Badania, których wyniki opublikował na łamach czasopisma Journal of the American Medical Association zespół prof. Naveeda Sattara z Uniwersytetu w Glasgow, miały na celu ocenę przydatności kilku różnych testów jako metod oceny ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Celem studium było przygotowanie materiału, który mógłby posłużyć do ustalenia nowych wytycznych dotyczących prawidłowej oceny zagrożenia schorzeniami układu krążenia. Naukowcy porównywali ze sobą badania krwi oceniające stężenie sześciu substancji uznawanych za ważne z punktu widzenia oceny ryzyka: 1. Triglicerydów; 2. Cholesterolu związanego z lipoproteinami wysokiej gęstości (HDL), zwanego "dobrym cholesterolem"; 3. Cholesterolu niezwiązanego z HDL; 4. Cholesterolu związanego z lipoproteinami niskiej gęstości (LDL), znanego jako "zły cholesterol"; 5. Apolipoproteiny A1 - białka charakterystycznego dla HDL; 6. Apolipoproteiny B - podstawowego składnika białkowego LDL. Z analizy zebranych informacji wynika, że techniką nieskuteczną jest wyłącznie ocena stężenia triglicerydów, ponieważ jej wyniki nie dostarczają wiarygodnych informacji na temat prawdopodobieństwa zachorowania. Istotne jest także stwierdzenie braku pogorszenia jakości wyniku u pacjentów, którzy nie pościli od wieczoru poprzedzającego badanie. Zdecydowana większość lekarzy zaleca przyjście na badanie na czczo, podczas gdy okazuje się że zwyczajnie nie jest to potrzebne i nie wpływa na wiarygodność rezultatów badań. W celu uproszczenia i standaryzacji metodyki badań naukowcy z Glasgow proponują przeprowadzanie wyłącznie pomiaru całkowitego stężenia cholesterolu oraz HDL lub apolipoprotein A1 oraz B. Jednocześnie autorzy odradzają korzystanie z pomiaru poziomu triglicerydów jako metody oceny ryzyka chorób sercowo-naczyniowych.
-
Wśród urządzeń do sterowania komputerem wciąż króluje myszka komputerowa, a zdobywające popularność technologie dotykowe czy śledzenia ruchu nie zagrażają pozycji "gryzonia". Laboratoria wielu firm ciągle pracują nad nowymi sposobami komunikacji z komputerem. Jednym z nich jest opracowywany przez Microsoft magnetyczny interfejs dotykowy, który umożliwia komunikację również przez ściskanie, zgniatanie, rozciąganie i pocieranie. Urządzenie generuje liczne pola magnetyczne nad powierzchnią dotykową. Wykrywając zaburzenia w tych polach system jest w stanie śledzić ruchy metalowego przedmiotu. Użytkownik może więc toczyć po urządzenie metalową kulkę czy też użyć elastycznego pojemnika wypełnionego magnetycznym płynem leżącego na urządzeniu i "wycinać" trójwymiarowe obiekty, które ukażą się na ekranie. Stuart Taylor z Microsoft Reseach Cambridge oraz jego zespół we współpracy z Jonathanem Hookiem z Newcastle University, stworzyli macierz złożoną z 64 zwojów magnetycznych rozmieszczonych na powierzchni 100 centymetrów kwadratowych. Zakłócenia w polu magnetycznym każdego ze zwojów wywołują indukcję elektryczną. Przeprowadzono też eksperymenty, podczas których za pomocą prądu wywoływano w użytkownikach nowego urządzenia wrażenie dotykania przedmiotu umieszczonego na powierzchni urządzenia. Specjaliści Microsoftu starali się zatem uzyskać rodzaj interfejsu, który łączyłby ze sobą interfejs wielodotykowy z rodzajem force-feedback. Wysiłki te pochwalił profesor Anthony Steed z University College London. Zauważył on jednak, że niełatwo będzie uzyskać urządzenie, które z łatwością da się przełączyć pomiędzy stanem odbierania impulsów, a ich generowania.
-
Myotragus balearicus była karłowatą kozą jaskiniową, zamieszkującą w przeszłości Majorkę i Minorkę. Wyginęła ok. 3 tys. lat temu. Badania paleontologów z Uniwersytetu Autonomicznego w Barcelonie wykazały, że podobnie jak u zmiennocieplnych gadów, w ich kościach występowały pierścienie rocznego przyrostu. Oznacza to, że regulowały one tempo wzrostu, przystosowując się do trudnych warunków życia na Balearach. Meike Köhler i Salvador Moyà-Solà sądzą, że to dzięki tej umiejętności gatunkowi udało się przetrwać na wyspach aż 5,2 mln lat. Pierścienie przyrostów rocznych są typowe dla zwierząt zmiennocieplnych, które przechodzą fazy spowolnienia wzrostu, a czasem nawet całkowitego jego zatrzymania. Kości zwierząt stałocieplnych, np. ssaków, do których należy prehistoryczna kózka, regenerują się stale. Hiszpanie zaznaczają, że pierścienie widoczne u skamielin M. balearicus dowodzą, że zwierzęta te potrafiły spowalniać tempo wzrostu i opóźniać wiek osiągnięcia dojrzałości, by przeżyć dłużej na uszczuplonych zasobach. Zmniejszył się u nich pułap tlenowy [czyli zdolność pochłaniania tlenu przez organizm], zmianie uległo też zachowanie – kozy poruszały się wolniej i miały mniej czułe zmysły. Poza tym elastycznie synchronizowały tempo wzrostu i potrzeby metaboliczne z warunkami środowiskowymi [...]. Choć zwierzęta zmiennocieplne często uznaje się za prymitywne, w rzeczywistości są one specjalistami od radzenia sobie z niską podażą energetyczną. Wg specjalistów, M. balearicus nie dokonały ewolucyjnego kroku wstecz, ale zrobiły wszystko, by przetrwać. Kohler i Moya-Sola badali kości kóz jaskiniowych, krokodyli i jeleni żyjących w tym samym okresie i miejscu. Obserwowane pod dużym powiększeniem, kości M. balearicus miały pierścienie, tak jak kości krokodyle. Ich mikrostruktura wskazywała, że zwierzęta osiągały dojrzałość płciową dopiero w wieku 12 lat. Ani miniaturowe kózki, ani żyjące kiedyś na Balearach karłowate hipopotamy czy słonie nie musiały dysponować wyostrzonymi zmysłami, ponieważ nie czyhało na nie wiele drapieżników. Ponieważ odpowiadające im obszary czuciowe zajmują w mózgu sporo miejsca, w takiej sytuacji mógł on bez szkody stać się mniejszy. Niestety, z niskim tempem wzrostu i malutkimi niemowlętami gatunek wyginął, gdy na wyspy przybył superdrapieżnik – Homo sapiens.
-
- zwierzęta zmiennocieplne
- przyrosty roczne
- (i 8 więcej)
-
Z ankiety przeprowadzonej na zlecenie firmy ESET wynika, że użytkownicy systemów Mac OS X są narażeni na phishing w równym stopniu, co użytkownicy systemów Windows. W ankiecie wzięło udział 1003 osób. Wykazała ona, że największe straty powodują właśnie ataki phishingowe. Phishing jest tak samo efektywny przeciwko użytkownikom systemów Mac, Linux, Windows, Solaris czy jakiegokolwiek innego. Polega on bowiem na oszukaniu użytkownika i nie zależy od szkodliwego kodu czy błędów w używanym oprogramowaniu - mówi Randy Abrams z ESET. System Mac OS X nie oferuje żadnego zabezpieczenia przed phishingiem i odsetek ofiar jest taki sam jak w przypadku innych systemów - dodaje. Z jego zdaniem zgadza się Avivah Litan z Gartnera. Zauważa on, że generalnie użytkownicy Mac OS X uważają, że są bardziej bezpieczni niż użytkownicy Windows. Po części jest to prawdą, gdyż zdecydowana większość szkodliwego kodu atakuje Internet Explorera oraz platformę Windows i po prostu nie działa na Mac OS X. Jednak phishing jest niezależny od systemu - mówi Litan. Dlatego też ryzyko w przypadku tej techniki jest takie samo dla obu systemów. Co ciekawe, badania wykazały, że osoby, które jednocześnie używają Mac OS X i Windows rzadziej padają ofiarą ataków phishingowych. Być może, jak spekulują specjaliści, jest to związane z tym, że osoby takie mają większą wiedzę techniczną od przeciętnego użytkownika komputera.
-
Współczesny człowiek wykonuje kolejno wiele różnych zadań. Wydawać by się mogło, że wiedząc, iż później czeka go coś naprawdę trudnego, będzie oszczędzał siły przy rozwiązywaniu prostszych problemów. Nic bardziej mylnego (Journal of Consumer Research). Anick Bosmans i Rik Pieters z Uniwersytetu w Tilburgu oraz Hans Baumgartner z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii przeprowadzili serię 5 eksperymentów. Za każdym razem przekonywali się, że im trudniejsze zadanie czekało badanych w przyszłości, tym pilniej pracowali nad aktualnym (łatwiejszym). Zdrowy rozsądek podpowiadałby, że powinno się raczej oszczędzać siły i energię, nikt się tak jednak nie zachowywał. Kiedy konsumentów poproszono o ocenę nowego napoju gazowanego, sprawdzali więcej danych na witrynie internetowej, jeśli oczekiwali, że potem będą pracować nad jakimś bardziej wymagającym zagadnieniem. Inni potrafili w takich okolicznościach podać więcej sposobów na utratę wagi. Holendersko-amerykański zespół nazwał zaobserwowane zjawisko stanem gotowości umysłu (ang. get ready mindset). Ludzie wydają się przygotowywać mentalnie na nadchodzące zadania, lecz postępując tak, przenoszą zasoby przeznaczone na realizację przyszłych celów na obecne. Psycholodzy stwierdzili, że efekt może być osłabiony, a nawet odwrócony, jeśli ludzie potrafią wykonywać poszczególne zadania niezależnie od siebie lub gdy sytuacja wyraźnie temu sprzyja.
- 2 odpowiedzi
-
- Rik Pieters
- Anick Bosmans
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W ofercie firmy OCZ Technolgy znalazł się 3,5-calowy dysk SSD. Urządzenie może przechować terabajt danych. Dotychczas dyski SSD były produkowane przeważnie w formatach 1,8 i 2,5 cala. Powstawały więc przede wszystkim z myślą o zastosowaniu ich w notebookach i netbookach. OCZ wyprodukowało typowy dysk dla pecetów, a dzięki większym wymiarom możliwe było zwiększenie jego pojemności do takiej, która dorównuje standardowym HDD. Urządzenie Colossus 3,5 Solid State Drive odczytuje dane z prędkością 260 megabajtów na sekundę. Prędkość zapisu informacji jest identyczna. Jest też w stanie przeprowadzić 14 000 operacji wejścia/wyjścia w ciągu sekundy. Produkty z linii Colossus objęte są 3-letnią gwarancją, a ich średni czas bezawaryjnej pracy wynosi 1,5 miliona godzin.
- 6 odpowiedzi
-
Badania naukowców z Uniwersytetu w Bergen oraz Instytutu Psychiatrii Królewskiego College'u Londyńskiego ujawniły, że w roli czynnika zwiększającego śmiertelność depresja dorównuje paleniu papierosów. Wykorzystując informacje zdobyte w ramach wywiadu z ponad 60 tys. osób oraz pochodzące z bazy danych nt. śmiertelności, akademicy stwierdzili, że w ciągu 4 lat od przeprowadzenia sondażu śmiertelność u ludzi z depresją zrównała się ze swoim odpowiednikiem w grupie palaczy. W odróżnieniu od palenia, nie wiemy, w jakim stopniu w przypadku depresji jest to związek przyczynowo-skutkowy. Wszystko wskazuje jednak na to, że powinniśmy na niego zwracać większą uwagę, ponieważ utrzymywał się nawet po wzięciu poprawki na inne czynniki – wyjaśnia szef zespołu dr Robert Stewart. Norwegowie i Brytyjczycy zaobserwowali, że jeśli depresja występuje łącznie z lękiem, śmiertelność jest mniejsza niż w przypadku samej depresji. Jeden z wniosków wypływających z omawianego studium jest taki: odrobina lęku może być dla ciebie dobra. Wydaje się, że mamy do czynienia z dwiema grupami ryzyka. Ludzie z silnie zaznaczonymi symptomami lękowymi są naturalnie bardziej podatni [i zagrożeni zgonem] z powodu stresu, np. przez wpływ, jaki wywiera on na układ sercowo-naczyniowy. Z drugiej jednak strony osoby, które mają niewiele punktów w skali mierzącej lęk, np. zaprzeczające istnieniu jakichkolwiek objawów, mogą również nie szukać pomocy w związku z chorobami czysto fizycznymi lub być ludźmi chętnie podejmującymi ryzyko. To tłumaczyłoby wyższą śmiertelność. Dr Stewart uważa, że różnice w śmiertelności w przypadku depresji i lęku da się wyjaśnić za pomocą reakcji innych ludzi na próby poszukiwania pomocy. W ogóle by mnie nie zdziwiło, gdybym stwierdził, że lekarze z mniejszym prawdopodobieństwem przyglądają się objawom fizycznym u ludzi z depresją, ponieważ sądzą, że to właśnie depresja stanowi wyjaśnienie. Mogą być jednak bardziej skłonni badać pacjentów lękowych, gdyż zakładają, że to ich uspokoi. Psychiatrzy podkreślają, że odkrycia zespołu należy rozpatrywać łącznie z wynikami innych badań, które wskazywały na negatywny wpływ chorób psychicznych, w tym depresji, na zdrowie fizyczne.
- 2 odpowiedzi
-
- dr Robert Stewart
- zgon
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zdobycie pieniędzy stymuluje mózg. Nawet sama możliwość otrzymania nagrody jest w stanie pobudzić prążkowie. Japońscy naukowcy mierzyli aktywność striatum u ochotników biorących udział w grze finansowej. Zauważyli, że opcje związane z dużym ryzykiem, ale i sporą wygraną rozświetlały je silniej niż opcje uznawane za konserwatywne. Poziom aktywacji tego rejonu kresomózgowia wzrastał też z ilością posiadanych pieniędzy. Zespół doktora Tadashi Ino ze szpitala Rakuwakai-Otowa oraz Uniwersytetu w Kioto posłużył się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym. Dzięki temu mógł śledzić zmiany hemodynamiczne, zachodzące w mózgach 17 zdrowych ochotników. Na początku wszyscy dostali pewną pulę pieniędzy. Później mieli naciskać jeden z dwóch guzików, tracąc lub zdobywając gotówkę. Wygrywali, kiedy ich wybór pokrywał się z wylosowaną cyfrą. Jeden z przycisków powiązano z niskim ryzykiem i niską wygraną lub przegraną, a drugi z większym ryzykiem i wyższą wygraną/stratą. Badani mogli przez cały czas śledzić stan swojego konta. Aktywacja była silniejsza, gdy wolontariusze wybierali opcję ryzykowną i kiedy wygrywali pieniądze. Nie miało znaczenia, ile wygrywali, ponieważ małe sumy stymulowały prążkowie tak samo jak duże. Ogólna aktywność omawianego rejonu wzrastała równolegle do stanu konta. Wg Japończyków, ich odkrycia demonstrują koncepcję striatum jako głównej powiązanej z przyjemnością struktury mózgu.
-
Sosny ościste, uznawane za najbardziej długowieczne drzewa na świecie, zaczęły rosnąć szybciej w drugiej połowie XX wieku. Stało się tak wskutek ocieplenia klimatu. Specjaliści przestrzegają, że nie jest to bynajmniej powód do radości, bo niedługo będzie można powiedzieć, że Pinus aristata żyją jak rockmani – szybko i krótko (Proceedings of the National Academy of Sciences). W raporcie sprzed 6 lat wspominano, że sosny ościste z Wielkiej Kotliny rosną prędzej, ale nikt nie znał przyczyny tego zjawiska ani nie miał pojęcia, czy to coś niezwykłego. Najświeższa analiza pierścieni przyrostów rocznych wykazała, że mamy do czynienia z novum, a w ostatnim 50-leciu sosny powiększały swoje rozmiary szybciej niż w ciągu 3700 lat. Matthew Salzer z University of Arizona i jego zespół pobrali rdzenie pni sosen z 3 stanowisk w kalifornijskich Górach Białych i Ruby Mountains w Nevadzie. Następnie zmierzyli szerokość 420 tys. przyrostów rocznych z drzew występujących w obrębie górnych 150 m zakresu występowania gatunku i określili ich wiek. Dzięki żywym i martwym okazom oraz danym archiwalnym Amerykanie byli w stanie odtworzyć przyrosty roczne do 4600 lat wstecz. Na samym końcu porównali trendy w obrębie przyrostów z modelami zmian lokalnych temperatur. Przyrosty z ostatniego półwiecza miały średnio szerokość 0,58 mm, a podczas poprzedzających je 4750 lat 0,38 mm. Okazało się też, że wzrost ciągle przyspiesza. Między 2001 a 2005 rokiem pierścienie były niemal dwukrotnie większe niż przed 1951 r., sięgając ok. 0,68 mm. Zmiany w zakresie rocznych przyrostów idealnie pokrywają się ze zmianami temperatury. Ocieplenie klimatu zachodnich stanów USA wyjaśnia więc bardzo dużo. Wielu ludzi martwi się, że sosny ościste stały się ofiarami działalności człowieka. Niektórzy eksperci widzą w tym jednak pewne plusy. Jinbao Li z Columbia University uważa np., że stare drzewa pomagają zmniejszyć stężenie dwutlenku węgla w atmosferze.
-
- Wielka Kotlina
- klimat ocieplenie
- (i 7 więcej)
-
Naukowcy z University of Tennessee opracowali prostą i potencjalnie użyteczną metodę wytwarzania wodoru, opartą o wykorzystanie cyjanobakterii (sinic). Wydajność nowej technologii syntezy tego gazu, uznawanego za jedno z potencjalnych paliw przyszłości, osiąga wartość 25-krotnie wyższą od metod wykorzystywanych obecnie. Sercem reaktora pozwalającego na wytwarzanie wodoru (H2) jest fotosystem I (PS I) - wielocząsteczkowy kompleks obecny w komórkach sinic, ale także roślin i organizmów zaliczanych do glonów. W normalnych warunkach bierze on udział w fotosyntezie, lecz dzięki odizolowaniu od części elementów współodpowiedzialnych za ten proces możliwe było wykorzystanie jego aktywności do wytwarzania wodoru. Aby umożliwić wytwarzanie czystego H2, zespół Barry'ego Bruce'a wyizolował kompleksy PS I z komórek sinic i połączył je z nanocząstkami platyny. Tak przygotowany katalizator umieszczono w przezroczystym pojemniku, po czym do jego roztworu dodano cząsteczki cytochromu c6 - innego białka biorącego udział w wytwarzaniu nośników energii chemicznej. Substratem do syntezy cząsteczek wodoru są elektrony uwalniane podczas utleniania cytrynianu sodu - związku łatwego do uzyskania w procesach biotechnologicznych. Po uwolnieniu elektrony są przechwytywane przez cytochrom c6, a następnie przekazywane do kompleksów PS I i platyny, które pobierają z otaczającego je roztworu jony wodorowe (H+), a następnie, wykorzystując energię pozyskaną ze światła słonecznego, łączą je z elektronami. Produktem tego procesu są cząsteczki H2 - ważnego surowca chemicznego oraz nośnika energii mogącego znaleźć zastosowanie m.in. w przemyśle i motoryzacji. Największą zaletą nowej metody jest jej wydajność, osiągająca poziom 25-krotnie wyższy, niż w przypadku technologii stosowanych dotychczas. Jest to możliwe dzięki wyselekcjonowaniu ciepłolubnych sinic jako źródła PS I. Kompleksy te mogą działać nawet w temperaturze 55°C, co pozwala na znaczne zwiększenie szybkości zachodzących reakcji. Czy to wystarczy, by wodór stał się podstawowym paliwem niedalekiej przyszłości? Dowiemy się tego za kilka lat.
- 5 odpowiedzi
-
- cytochrom c6
- fotosystem I
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Toshiba poinformowała o opracowaniu fotorezystu, który współpracuje z litografią w ekstremalnie dalekim ultrafiolecie (EUV) i jest pierwszym nadającym się do wykorzystania w 20-nanometrowym procesie produkcyjnym. Szczegóły wynalazku zostaną omówione podczas 22nd International Microprocesses and Nanotechnology Conference, która odbędzie się 19 listopada w Sapporo. Obecnie stosowane fotorezysty, korzystające z polimerów, nie są odpowiednie do wykorzystania w technologiach poniżej 20 nanometrów. Spowodowane jest to ich rozdzielczością. Prace nad urządzeniami litograficznymi zdolnymi do produkcji układów scalonych, których wielkość bramki nie przekracza 20 nanometrów są bardzo zaawansowane. Jednak dotychczas brakowało odpowiedniego fotorezystu. Toshiba opracowała przydatny fotorezyst wykorzystując do jego produkcji odmianę materiału zwanego truxene. Dzięki niemu już wyprodukowano testowy wzorzec o liniach grubości 22 nanometrów. Badania wykazały też, że jest on o 40% bardziej trwały od powszechnie używanego polihydroksystyrenu. Badania Toshiby dają nadzieję, że założenia zawarte w International Technology Roadmap for Semiconductors, zostaną zrealizowane. Zgodnie z nimi w roku 2013 rozpocznie się masowa produkcja układów w technologii 20 nanometrów.
- 3 odpowiedzi
-
- ekstremalnie daleki ultrafiolet
- EUV
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kontakt z atrakcyjną osobą tej samej płci wzmacnia u ludzi uczucia religijne (Journal of Experimental Social Psychology). W eksperymencie wzięło udział 269 studentów i studentek. Yexin Jessica Li i zespół z Uniwersytetu Stanowego Arizony pokazywali im profil atrakcyjnej kobiety lub mężczyzny, informując przy tym, że to inny student/studentka, udzielający się na internetowej witrynie randkowej. Na kolejnym etapie badań wszystkich ochotników proszono o ustosunkowanie się na 10-punktowej skali do serii stwierdzeń o charakterze religijnym, np. "Wierzę w Boga", "Byłoby lepiej, gdyby religia odgrywała większą rolę w ludzkim życiu" lub "Wierzenia religijne są dla mnie ważne podczas podejmowania codziennych decyzji". Okazało się, że wolontariusze byli bardziej religijni, gdy chwilę wcześniej przyglądali się atrakcyjnemu przedstawicielowi własnej płci. Wg Amerykanów, oznacza to, że ludzie mogą dostosowywać swoje uczucia religijne do aktualnych celów społeczno-matrymonialnych. Sądzimy, że zachowanie religijne jest powiązane z kilkoma różnymi mechanizmami psychologicznymi, ale jedną z prawdopodobnych funkcji religijnych sankcji odnośnie do seksualności jest podtrzymanie i obrona monogamicznego stylu życia – tłumaczy Douglas Kenrick. Na tym etapie badań przypuszczamy, że widok atrakcyjnego przedstawiciela własnej płci zmniejsza prawdopodobieństwo udziału w grze mającej na celu znalezienie partnera, ponieważ konkurencja wydaje się zbyt wyśrubowana – dodaje Li. Psycholodzy dywagują, że ludzie mogą się stawać bardziej religijni w obecności rywali, ponieważ religia często obejmuje zakazy i nakazy natury seksualnej. Nie wykluczają też, że przedstawiciele naszego gatunku zaczynają bardziej wierzyć, by być bardziej atrakcyjni, sprowadzając tym samym poszukiwania religijne do poszukiwania swojej niszy i jej amatorów. Pani Li uważa, że takie podejście daje szansę na badanie powiązań religii z ewolucją. Naukowcy sądzą, że osoby bardzo religijne mogą nie zmieniać swoich poglądów, bez względu na stopień atrakcyjności rywala. Co więcej, reakcje będą się zapewne różnić w poszczególnych wyznaniach, ponieważ zawarte w nich obwarowania dotyczące seksu nie są przecież identyczne.
- 10 odpowiedzi
-
- religijność
- monogamiczny
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szukali Egipcjanie i Majowie - znaleźli Amerykanie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Przypadkowe odkrycie dokonane na Oregon State University (OSU) rozwiązało problem, z którym ludzkość nie potrafiła poradzić sobie od tysięcy lat. Zarówno starożytni Egipcjanie, jak i Chińczycy czy Majowie szukali sposobu na wyprodukowanie trwałego, bezpiecznego niebieskiego barwnika. Jednak wszystko co wynaleziono, miało poważne wady. Błękit kobaltowy ma działanie rakotwórcze, błękit pruski uwalnia trujący cyjanek, a inne barwniki szybko niszczeją, gdy są wystawione na działanie wysokich temperatur lub kwasów. Teraz udało się znaleźć błękit, który wytrzymuje niezwykle wysokie temperatury i nie blaknie po tygodniowej kąpieli w kwasie. To było przypadkowe odkrycie - mówi profesor Mas Subramanian z Wydziału Chemii OSU. Badaliśmy tlenki manganu, gdyż interesowały nas ich pewne właściwości. Mogą być one bowiem jednocześnie ferromagnetykami i ferroelektrykami. Nasze prace nie miały nic wspólnego z badaniem pigmentów. Pewnego dnia jeden ze studentów wyjął z gorącego pieca próbki. Akurat obok przechodziłem i zobaczyłem, że mają piękny błękitny kolor. Od razu zdałem sobie sprawę z tego, że stało się coś zadziwiającego. Dalsze badania wykazały, że podgrzanie tlenków manganu do temperatury 1200 stopni Celsjusza pozwala na uzyskanie trwałego, bezpiecznego dla człowieka i środowiska, błękitnego barwnika, który jest tani, wytrzymuje wysokie temperatury i oddziaływanie kwasów. Wskutek niezwykle wysokiej temperatury jony manganu zorganizowały się w kształty, które dały błękitny kolor. Nowy pigment może być używany dosłownie wszędzie. Od atramentów dla drukarek, poprzez lakiery samochodowe po farby używane w domach.- 3 odpowiedzi
-
- Ohio State University
- barwnik
- (i 7 więcej)
-
Wbrew rządowym zapowiedziom, hazard w Internecie będzie legalny. Jednak przygotowana propozycja ustawy zawiera zapisy, które mogą dać urzędnikom i politykom prawo do cenzurowania Sieci. W projekcie Ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw znalazł się bowiem następujący zapis: "2. Prezes UKE, na żądanie podmiotu uprawnionego lub Służby Celnej, dokonuje niezwłocznie wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych danych pozwalających na identyfikację lokalizacji strony internetowej lub usługi zawierających: 1) treści propagujące faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa; 2) treści pornograficzne z udziałem małoletniego, treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, treści pornograficzne zawierające wytworzony lub przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej; 3) treści, których prezentowanie umożliwia podstępne wprowadzenie w błąd, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, poprzez wyłudzenie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych; 4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z dnia o grach hazardowych (Dz. U. Nr poz. ) lub umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenie w tych grach. 3. Przedsiębiorca telekomunikacyjny świadczący usługi dostępu do Internetu, jest zobowiązany do niezwłocznego blokowania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych". Niepokoić może też tryb odwołania od decyzji o zablokowaniu danej witryny: "5. Podmiot, którego strona internetowa została objęta wpisem do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, lub który udostępnia usługi objęte takim wpisem, może wystąpić do Prezesa UKE z wnioskiem o wykreślenie z Rejestru danych dotyczących tej strony internetowej lub usługi. Do wniosku dołącza się dokument potwierdzający tytuł prawny do posiadanej strony internetowej lub oświadczenie o świadczeniu usługi. 6. Prezes UKE niezwłocznie przekazuje wniosek, o którym mowa w ust. 5, organowi, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. 7. W przypadku uwzględnienia wniosku, o którym mowa w ust. 5, organ, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, przekazuje Prezesowi UKE informację o cofnięciu żądania. Prezes UKE niezwłocznie wykreśla wpis z Rejestru. 8. Organ, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, odmawia cofnięcia żądania, w drodze decyzji, w przypadku gdy nie ustały przesłanki, o których mowa w ust. 2".
- 7 odpowiedzi
-
- blokowanie
- hazard
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badania na przedstawicielach kultury zachodniej i nomadach z plemienia Himba z północno-zachodniej Namibii, którzy niemal w ogóle nie stykają się z rozpowszechnionymi w naszym świecie regularnymi geometrycznie obiektami, wykazały, że jedni i drudzy tak samo dobrze radzą sobie z ich postrzeganiem i odróżnianiem. Oznacza to, że jest to zdolność wrodzona, która rozwija się niezależnie od kontaktu z przedmiotami określonego typu (Psychological Science). Zespół Irvinga Biedermana z Uniwersytetu Południowej Kalifornii oceniał wrażliwość ludzi na nieprzypadkowe właściwości obiektów, czyli np. na to, czy mają proste, czy zakrzywione krawędzie. Stworzona przez Amerykanina teoria rozpoznawania kształtów zakłada, że mózg jest bardziej uwrażliwiony na nieprzypadkowe właściwości, które pozostają takie same podczas obracania przedmiotu w przestrzeni, niż na właściwości metryczne, np. stopień krzywizny, które mogą się zmieniać wraz z ułożeniem. W ramach eksperymentu należało powiedzieć, który z dwóch obiektów geometrycznych jest taki sam, jak obiekt wzorcowy. Przedmiot niepasujący różnił się od pozostałych albo cechą nieprzypadkową, albo metryczną. Okazało się, że na nieprzypadkowe właściwości obiektów zwracali uwagę zarówno studenci z Los Angeles, jak i członkowie półwędrownego plemienia Himba. Psycholodzy twierdzą, że z punktu widzenia rozwoju mózgu edukacyjne zabawki do nauki kształtu okazały się zwyczajnie niepotrzebne. Biederman podkreśla, że umiejętność rozpoznawania kształtu pojawia się bez żadnego treningu. Większość przedstawicieli ludu Himba nigdy nie widziała komputera czy telewizora, nie używa telefonu i posługuje się tylko wykonanymi ręcznie narzędziami. Co więcej, w ich języku brakuje wielu słów oznaczających kształty, m.in. kwadraty, koła i trójkąty. Mimo to obie grupy radziły sobie tak samo z rozwiązywanym na ekranie laptopa zadaniem sortowania kształtów. Zgodnie z naszą wiedzą, eksperyment zapewnia najbardziej rygorystyczną ocenę wpływu kontaktu ze współczesnymi artefaktami na reprezentację kształtów.
- 3 odpowiedzi
-
- kultura zachodnia
- Himba
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeleń olbrzymi, zwany też łosiem irlandzkim, był jednym z największych jeleniowatych, jakie kiedykolwiek zamieszkiwały Ziemię. Do tej pory pozostawało tajemnicą, czemu nagle wyginął ok. 10600 lat temu. Analiza zębów wykazała, że Megaloceros giganteus nie przetrwał zmiany klimatu. Północna Europa stawała się coraz chłodniejsza i bardziej sucha, przez co zmniejszał się dostęp do pokarmu (Palaeogeography, Palaeoclimatology, Palaeoecology). Szczątki jelenia odkryto na początku XIX wieku. Przywołano wiele teorii nt. przyczyn wyginięcia ssaka: od biblijnego potopu po wytrzebienie przez człowieka. Dane archeologiczne sugerują jednak, że tym razem przedstawiciele naszego gatunku nie przyłożyli do tego ręki, ponieważ pierwsi osadnicy przybyli do Irlandii po zakończeniu ostatniej epoki lodowcowej, czyli już po śmierci większości jeleni. Nie ma też danych, które świadczyłyby o tym, że Megaloceros giganteus miał na Zielonej Wyspie jakichkolwiek naturalnych wrogów w postaci drapieżników. Dużą popularnością cieszyła się hipoteza, że wskutek doboru płciowego rogi jelenia olbrzymiego stały się zbyt duże. Dość powiedzieć, że ich rozpiętość sięgała nawet 3,6 m, a waga 40 kg. Samicom podobały się byki ze sporym porożem i to z nimi chętniej kopulowały. Wg zwolenników opisywanej teorii, ciężar noszony na głowie doprowadził do grzęźnięcia samców w gliniastej ziemi. Jak się to kończyło, nietrudno zgadnąć. Kendra Chritz, autorka najnowszego studium, która obecnie pisze doktorat na University of Utah, podkreśla, że takie wyjaśnienie nagłego wyginięcia doskonale wcześniej prosperującej populacji jeleni było zbyt dużym uproszczeniem. Stąd pomysł na zbadanie szkliwa zębów 7 skamielin samców jelenia olbrzymiego. Analizując stężenie izotopów węgla i tlenu, a także kostniwo pokrywające korzenie zębów, członkowie zespołu mogli określić porę roku, kiedy urodził się dany osobnik, jego dietę oraz ewentualne zmiany zwyczajów/zachowania w miarę upływu lat. Stosunek izotopów ujawnił, że ekosystem stawał się coraz bardziej suchy. Las przekształcił się w tundrę. Nastąpiło ogólne ograniczenie wegetacji. Jelenie rodziły się wiosną lub wczesnym latem, lecz w okresie wymierania gatunku średnie temperatury roczne spadły. Młodym jeleniom bardzo trudno było sobie poradzić ze wszystkimi zmianami związanymi z epoką lodowcową, podobnie zresztą jak z zaspokajaniem potrzeb energetycznych rosnących organizmów – zaznacza Chritz. Badanie kostniwa, które przyrasta każdego roku jak słoje drzewa, wykazało, że jelenie olbrzymie żyły od 6,5 do 14 lat Najwięcej szczątków Megaloceros giganteus znaleziono w Irlandii, lecz gatunek ten występował także w Azji Północnej i północnej Afryce. Choć na większości tych obszarów jeleń wyginął pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, na Syberii znajdowano szczątki datowane na 7 tys. lat. Oznacza to, że zwierzęta ze stałego lądu znalazły sobie jakieś ostoje. Mogły migrować w poszukiwaniu lepszego środowiska. Jelenie z Irlandii wpadły w pułapkę wyspy i nie miały gdzie pójść.
- 2 odpowiedzi
-
- jeleń olbrzymi
- łoś irlandzki
- (i 11 więcej)
-
Badania naukowców z University of Hull wykazały, że hipnoza jest jak najbardziej realnym zjawiskiem, a pod jej wpływem zmienia się podstawowa aktywność mózgu (Consciousness and Cognition). Wg autorów raportu, powinno to rozwiać wątpliwości sceptyków, którzy krytycznie podchodzili m.in. do zaaprobowania hipnoterapii jako metody leczenia zespołu jelita drażliwego przez brytyjski instytut NICE (National Institute for Health and Clinical Excellence). Dr William McGeown i zespół hipnotyzowali studentów, a następnie monitorowali aktywność ich mózgów za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). W ramach badań nad hipnozą ochotnikom poleca się zazwyczaj wykonywać zadania i w tym czasie obserwuje się działanie mózgu. W omawianym studium naukowcy skupili się jednak na śledzeniu jego aktywności u wolontariuszy odpoczywających między zadaniami. Skany wykonywano także u badanych niewprowadzonych w stan hipnozy. Dzięki temu można było porównywać funkcjonowanie odpoczywającego mózgu w różnych okolicznościach. Na początku akademicy testowali zdolność badanych do reagowania na szereg sugestii hipnotycznych, np. postrzegania nieistniejącego kota, słyszenia takowejż muzyki i zapominania o wszystkim po zakończeniu sesji. Następnie do udziału w eksperymencie zaproszono trochę osób reagujących na sugestie i trochę odpornych na nie. Okazało się, że hipnoza zmieniała aktywność mózgu wyłącznie u przedstawicieli pierwszej grupy. Brytyjczycy odkryli, że hipnoza zmniejsza aktywność domyślnych rejonów mózgu (ang. default brain regions), które kontrolują samopostrzeganie i uaktywniają się, gdy człowiek nie myśli o niczym szczególnym albo myśli o sobie. Rezultaty są jednoznaczne; zmiany w aktywności przedniej części mózgu występowały tylko u wysoce podatnych na sugestię osób, tych najbardziej otwartych na ideę hipnozy. Dla porównania - u ludzi niezbyt podatnych nie wykryto żadnych zmian. Oznacza to, że miały one związek z hipnozą, a nie z prostą relaksacją. Nasze studium wskazuje, że hipnoza jest realna; odnosi się do jedynego w swoim rodzaju wzorca aktywacji mózgu, który nie występuje w żadnych innych warunkach eksperymentalnych i nie pojawia się u osób niehipnotyzowalnych – podsumowuje McGeown.
- 6 odpowiedzi
-
- William McGeown
- zmieniać
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przeprowadzone na 145 przedszkolakach badania wykazały, że u chłopców, u matek których w okresie prenatalnym wykryto w moczu obecność dwóch popularnych ftalanów, zachodzą zmiany w mózgu. Dzieci takie mniej chętnie bawią się typowo męskimi zabawkami, takimi jak samochody czy plastikowa broń. Naukowcy pod kierunkiem Shanny H. Swan, dyrektor University of Rochester Medical Center for Reproductive Epidemiology, postanowili sprawdzić, czy wystawienie płodu na działanie czynników działających przeciwko androgenom, takich jak popularne ftalany, ma znaczenie dla przyszłego rozwoju mózgu. Nasze odkrycie powinno być jeszcze potwierdzone, ale uzyskane wyniki są intrygujące. Nie tylko zgadzają się z naszymi wcześniejszymi badaniami, które wykazały wpływ ftalanów na rozwój męskich narządów płciowych, ale odpowiadają też naszej wiedzy o tym, w jaki sposób hormony kształtują płeć naszego mózgu, a więc i nasze zachowanie - mówi profesor Swan. Ftalany są powszechnie używane do zmiękczania tworzyw sztucznych. Największe obawy naukowców budzą ftalan dwu-2-etyloheksylu (DEHP) oraz ftalan dibutylowy (DBP). Ludzie najwięcej wchłaniają ich wraz z pożywieniem, gdyż są one stosowane w polichlorku winylu, z którym żywność styka się w czasie przetwarzania, pakowania, przechowywania czy podgrzewania. Ftalany są też powszechnie obecne w plastikach, które mamy w domu, oraz w mydłach czy kosmetykach. Coraz częściej okazuje się, że związki te negatywnie wpływają na rozwój narządów płciowych, są odpowiedzialne z nieprawidłową przemianę materii i obniżają poziom testosteronu u dzieci i dorosłych. Badania profesor Swan wskazują, że wystawienie na DEHP i DBP wpływa na zmiany w mózgu płodu. Naukowcy sądzą, że być może oba ftalany zmniejszają produkcję testosteronu, co z kolei powoduje, że mózg dziecka jest mniej "męski" niż wynikałoby to z jego płci. Badania profesor Swan trwają od 1998 roku. Skupiła się ona na niewielkiej grupie rodzin, w których od ciężarnych pobierano próbki moczu. Kobiety urodziły w latach 2000-2003. Teraz matkom, których dzieci mają od 3,5 do 6,5 roku dano do wypełnienia kwestionariusz Preschool Activities Inventory (PSAI). Jego zadaniem jest wyszukanie różnic w sposobie zabawy zarówno wśród dzieci tej samej płci, jak i pomiędzy płciami. Już w przeszłości udowodnił on swoją przydatność, gdyż na jego podstawie można było wykazać negatywny wpływ polichlorowanych dwufenyli i dioksyn. Do kwestionariusza dołączono dodatkowe pytania, które miały wykluczyć przypadkowe różnice, jak np. wpływ większej liczby zabawek dla dziewczynek w domu badanego chłopca. Po opracowaniu rezultatów i porównaniu ich z danymi uzyskanymi z badań próbek moczu okazało się, że wystawienie w życiu prenatalnym na działanie DEHP i DBP powoduje, że mózgi synów matek z większymi poziomami tych ftalanów działają odmienne od mózgów ich rówieśników.
- 15 odpowiedzi
-
- polichlorek winylu
- DBP
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: