-
Liczba zawartości
37687 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Pożyteczny dwutlenek tytanu: czy jest bezpieczny?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Dwutlenek tytanu to jeden z „cudownych" materiałów współczesnej technologii. Przydaje się w roli katalizatora w wielu procesach chemicznych, stosowany jest także jako środek antybakteryjny i domieszkowany do farb, czy nawet w „cudownych" szczoteczkach do zębów, nie wymagających pasty. Jednym z ciekawszych zastosowań jest jego zdolność do neutralizowania szkodliwych tlenków azotu, na przykład emitowanych przez samochody. Naukowcy z Uniwersytetu w Eindhoven odkryli, jak domieszkować dwutlenek tytanu (TiO2) do betonu, uzyskując drogi które same neutralizują niemal połowę spalin samochodowych. Beton nasz powszedni Te same wątpliwości dotyczą innych nanocząstek, jakie bada doktor Anil Kumar Suresh wraz ze współpracownikami z Biological and Nanoscale Systems Group w amerykańskim Oak Ridge National Laboratory. Na podobnych zasadach stosuje się bowiem nanocząstki złota (Ag), tlenku cynku (ZnO) i dwutlenku ceru (CeO2). Dr Suresh tłumaczy, że szkodliwość nanocząstek jest trudna do określenia, zależy bowiem od bardzo wielu czynników: rozmiaru, kształtu, technologii produkcji i zastosowanych chemikaliów, związków chemicznych, które mogą pozostawać na ich powierzchni. Oszacowanie szkodliwości materiału pochodzącego od jednego producenta nic nam nie mówi o właściwościach formalnie takiego samego materiału, ale pochodzącego z innej firmy. Producenci tymczasem nie udzielają informacji o przeznaczeniu produktów, sposobach produkcji, czy transportu. W przypadku dwutlenku tytanu większość rodzajów nanocząsteczek jest szkodliwa, z wyjątkiem tych wytwarzanych metodami biologicznymi (przez grzyby lub bakterie, które prawdopodobnie pokrywają nanocząstki ochronnymi proteinami). Jednak wszystkie komercyjnie dostępne nanocząstki TiO2 produkowane są metodami chemicznymi. Co więcej, promieniowanie radiowe zwiększa ich szkodliwość nawet od dwudziestu do czterdziestu razy. Tymczasem domieszkowanie materiałów dwutlenkiem tytanu i innymi katalizatorami jest coraz bardziej powszechne, a nie ma właściwie żadnych badań nad długotrwałymi efektami ich stosowania. Nawet biorąc za dobrą monetę zapewnienia producenta, że mikrocząstki TiO2 nie mogą uwolnić się z materiału, pozostaje zbyt wiele niewiadomych. A tymczasem może się okazać, że długofalowe efekty okażą się brzemienne w skutki, jak to ostatnio dzieje się z ponoć „całkowicie bezpiecznym" Bisfenolem A.-
- Anil Kumar Suresh
- Belgian Road Research Centre
- (i 6 więcej)
-
Według współczesnych teorii wszechświat narodził się wskutek Wielkiego Wybuchu, który miał miejsce 13,7 miliarda lat temu. Najnowsze odkrycie pozwala nam zobaczyć, co działo się przed Wielkim Wybuchem. Jego autorami są fizyk z Oxford University Roger Penrose oraz Vahe Gurzadyan z Erewańskiego Instytutu Fizyki. W mikrofalowym promieniowaniu tła (CMB) znaleźli oni ślady zdarzeń, które miały miejsce przed Wielkim Wybuchem. Mikrofalowe promieniowanie tła występuje w całym kosmosie. W latach 90. ubiegłego wieku odkryto, iż temperatura CMB charakteryzuje się anizotropią. To potwierdzałoby teorię Wielkiego Wybuchu, a zmiany w temperaturze CMB miały być zupełnie losowe, gdyż - jak się uważa - Wybuch spowodował, że promieniowanie jest niemal jednorodne. Penrose i Gurzadyan odkryli jednak w CMB koncentryczne kręgi, w których różnice temperatur są znacznie mniejsze niż oczekiwane. To z kolei oznacza, że anizotropia mikrofalowego promieniowania tła nie jest całkowicie przypadkowa. Obaj naukowcy sądzą, że kręgi te to wynik zderzeń supermasywnych czarnych dziur. W wyniku takich kolizji miałyby być gwałtowanie uwalniane olbrzymie ilości energii. Te rozbłyski energii były izotropiczne. I tutaj dochodzimy do najciekawszej części odkrycia. Otóż z wyliczeń obu naukowców wynika, że część z izotropicznych kręgów pochodzi sprzed Wielkiego Wybuchu. Uczeni zaznaczają, iż nie oznacza to, że Wybuch nie miał miejsca. Ich zdaniem odkrycie takie sugeruje, że żyjemy w cyklicznie zmieniającym się wszechświecie, w którym co jakiś czas dochodzi do Wielkiego Wybuchu. Kolizje czarnych dziur, o których była mowa powyżej, miały zaś miejsce pod koniec życia poprzedniego wszechświata.
- 32 odpowiedzi
-
- Wielki Wybuch
- CMB
- (i 5 więcej)
-
Czemu tak wielu ludzi lubi pić kawę (często posłodzoną), pogryzając do niej coś słodkiego, np. czekoladkę lub ciastko? Okazuje się, że połączenie kofeiny i glukozy zwiększa efektywność pracy mózgu (Human Psychopharmacology: Clinical and Experimental). Hiszpańscy naukowcy z Universitat de Barcelona (UB) i Centro de Investigación Biomédica en Red en Bioingeniería, Biomateriales y Nanomedicina (CIBER-BBN) posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym. Naszym głównym odkryciem jest ustalenie, że połączenie dwóch substancji poprawia osiągnięcia intelektualne, w kategoriach przedłużonej koncentracji i pamięci roboczej, zwiększając wydajność rejonów mózgu odpowiedzialnych za wskazane funkcje – wyjaśnia Josep M. Serra Grabulosa. Stanowi to wsparcie dla teorii synergicznego działania kofeiny i glukozy, gdzie efekt "współpracy" tych dwóch substancji jest większy od sumy oddzielnych wpływów. Akademicy zauważyli, że u osób, które łącznie spożywały kofeinę i glukozę, następował spadek związanej z zadaniem aktywności mózgowej w korze ciemieniowej (obustronnie) oraz lewej korze przedczołowej. Oba rejony biorą czynny udział w procesach uwagi i pamięci roboczej. Obniżenie ich aktywności oraz fakt, że nie zauważono pogorszenia jakości wykonania, oznacza, że po kofeinie i glukozie mózg pracuje wydajniej. Aby uzyskać ten sam poziom wykonania, co u badanych z grupy kontrolnej (spożywających placebo w postaci wody) lub przyjmujących tylko cukier albo tylko kofeinę, potrzebuje bowiem mniej zasobów. W ramach najnowszego eksperymentu barcelończycy wykonywali fMRI osobom biorącym udział w teście N-back; jego popularną wersją jest wersja Coppoli. Służy on do oceny przedłużonej koncentracji i wzrokowej pamięci operacyjnej. Badanym szybko prezentuje się bodźce – cyfry lub litery. Zaraz potem muszą oni stwierdzić, czy widzieli dany sygnał wcześniej (0-back), w poprzedniej kolejce (1-back) albo dwie kolejki przedtem (2-back). Podczas wykonywania testu na komputerze trzeba po prostu wcisnąć klawisz symbolu, o który jest się pytanym. Liczy się zarówno czas reakcji, jak i procent odpowiedzi prawidłowych oraz nieprawidłowych. Opisywane badania prowadzono na randomizowanej, podwójnie ślepej próbie. Czterdziestu ochotników losowano do grup i podawano napój z kofeiną, glukozą, jednym i drugim albo wodę. W ramach wcześniejszego studium ten sam zespół stwierdził, że połączenie glukozy i kofeiny korzystnie wpływa na uwagę, uczenie i konsolidację pamięci werbalnej. Żadnego z tych zjawisk nie obserwowano, gdy substancje spożywano oddzielnie.
- 2 odpowiedzi
-
Novell postanowił uciąć spekulacje dotyczące przyszłości należących doń uniksowych patentów, które pojawiły się po ogłoszeniu, iż firma zostanie sprzedana Attachmate, ale część jej aktywów przejmie CPTN Holdings, w którym Microsoft gra pierwsze skrzypce. Niektóre media zaczęły bowiem kreślić paniczne wizje Microsoftu pozywającego do sądu całe środowisko opensource'owe. Rzecznik prasowy Novella oświadczył, że 882 patenty, za które CPTN zapłaci 450 milionów dolarów, nie dają Microsoftowi kontroli nad uniksową własnością intelektualną. Po połączeniu z Attachmate Novell jako firma zależna nadal będzie posiadał prawa do własności intelektualnej związanej z Uniksem - czytamy w oświadczeniu rzecznika. W marcu bieżącego roku sąd ostatecznie rozstrzygnął na korzyść Novella wieloletni spór o prawa patentowe, który firma ta toczyła ze SCO. W niedalekiej przeszłości Steve Ballmer, prezes Microsoftu, wspominał, iż Linux narusza około 300 patentów koncernu z Redmond. Dotychczas jednak nie wskazano, które są to patenty, a Microsoft nie rozpoczął - czego się niektórzy obawiali - ofensywy sądowej przeciwko Open Source. Mimo to Novell zawarł z koncernem Ballmera pięcioletnią umowę, która gwarantuje użytkownikom SUSE, iż nie zostaną pozwani do sądu.
-
Lokalne media w niemieckim Essen doniosły, że wandale zaatakowali domy osób, które nie chciały, by były one widoczne w Google Street View. Przypomnimy, że jeśli ktoś nie życzy sobie, by jego własność była widoczna w serwisie Google'a, może zażądać by jej zdjęcie zostało zamazane. W Essen domy takie zostały obrzucone jajkami, a do ich drzwi przyczepiono kartki z napisem "Google jest cool". Los taki dotknął wszystkich nieruchomości, które zamazano w Street View. Google zdystansowała się od ataku wandali.
- 2 odpowiedzi
-
Zapada się pod ziemię. Z gorąca, nie ze wstydu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Latem temperatura powietrza na Pustyni Chihuahua wzrasta do 36°C, a powierzchni gruntu nawet do 70°C. Rośliny, które tu występują, muszą więc na różne sposoby radzić sobie z ekstremalnymi warunkami. Zespół doktor Gretchen North odkrył, że kaktus Ariocarpus fissuratus chowa się przed skwarem pod ziemię. A. fissuratus nazywa się żywą skałą, ponieważ wtapia się w skaliste otoczenie i jest na tyle mały, że nie wystaje ponad powierzchnię ziemi. Naukowcy dywagowali, że może się przesuwać nieco w głąb gleby, ponieważ jest tam zwyczajnie chłodniej. Mierząc zmiany w głębokości osadzenia i anatomię korzeni, ekipa North ustaliła, że kaktus "zanurza się" bardziej w ziemi, kurcząc korzenie. Amerykanie hodowali A. fissuratus na dachu budynku w Los Angeles. Ponieważ przez wiele dni temperatura sięgała tam 37 stopni Celsjusza, w ten sposób odtwarzano warunki panujące latem na pustyni. Wszystkie kaktusy posadzono w piaszczystej glebie. W połowie przypadków pokryto ją skałami, co bardzo przypominało rodzimy habitat. Okazało się, że w przypadku roślin z gleby posypanej skałami wewnętrzna temperatura łodygi była niższa. Podczas gdy wszystkie kaktusy rosnące w piasku uschły, A. fissuratus ze skalistego podłoża radziły sobie całkiem dobrze. Skurcz korzeni pomagał więc w obniżeniu wewnętrznej temperatury łodygi, ale jedynie w połączeniu z chłodzącym wpływem skał. W przypadku kaktusów z piasków lepiej sprawdzało się płytsze posadzenie – przy większym oddaleniu od powierzchni gleby odnotowywano nieco niższe temperatury łodygi.-
- ziemia
- Pustynia Chihuahua
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zanieczyszczenie środowiska akroleiną, aldehydem, który wykazuje dość silne właściwości rakotwórcze, może się także przyczyniać do wystąpienia stwardnienia rozsianego (SR). Na szczęście naukowcy z Purdue University zauważyli, że śmierci neuronów można zapobiec, podając lek na nadciśnienie – hydralazynę. Podczas studium Amerykanie zauważyli, że w tkankach rdzenia kręgowego myszy z chorobą przypominającą stwardnienie rozsiane stężenie akroleiny było podwyższone o ok. 60%. Prof. Riyi Shi zaznacza, że uzyskane przez jego zespół wyniki stanowią pierwszy konkretny dowód laboratoryjny na związek między aldehydem jako neurotoksyną a stwardnieniem rozsianym. Dopiero ostatnio naukowcy zaczęli dostrzegać szczegóły oddziaływania akroleiny na ludzki organizm. My analizujemy jej wpływ na ośrodkowy układ nerwowy i to zarówno w przypadku urazów, jak i chorób neurodegeneracyjnych, takich jak stwardnienie rozsiane. Akroleina znajduje się m.in. w samochodowych spalinach i dymie tytoniowym. Powstaje także w organizmie po uszkodzeniu neuronów. Wcześniejsze badania tego samego zespołu sugerowały, że obumieraniu komórek nerwowych pod wpływem aldehydu akrylowego można zapobiec właśnie za pomocą wspomnianej wyżej hydralazyny. Najnowsze studium pokazało, że u myszy hydralazyna opóźnia początek stwardnienia rozsianego, zmniejsza też nasilenie objawów, neutralizując akroleinę. Leczenie nie wywołuje u myszy żadnych poważnych efektów ubocznych. Doza, którą stosowaliśmy u zwierząt, jest kilkakrotnie niższa od standardowego dawkowania doustnego u dzieci. Biorąc zatem pod uwagę skuteczność hydralazyny w wiązaniu akroleiny już przy tak niskich stężeniach, spodziewamy się, że nasze studium doprowadzi do opracowania nowych metod terapii neuroochronnej dla pacjentów z SR, które można by szybko zastosować w warunkach klinicznych. Shi tłumaczy, że w przebiegu SR to najprawdopodobniej akroleina odpowiada za zniszczenie otoczek mielinowych wokół wypustek komórek nerwowych. Gdyby więc można było zablokować ten efekt, udałoby się opóźnić początek choroby i złagodzić jej objawy. Poza tym Amerykanie ustalili, że akroleina uruchamia produkcję wolnych rodników, przyczyniających się do dalszych uszkodzeń. Na szczęście po podaniu hydralazyny stężenie aldehydu spada o połowę.
-
- SR
- stwardnienie rozsiane
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cyberprzestępcy złamali zabezpieczenia jednej z najbardziej znanych witryn zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa. Po wejściu na witrynę secunia.com zobaczymy całkowicie zmienioną stronę główną wraz z informację Hacked by TurkGuvenligi. Na razie brak jest jakichkolwiek danych dotyczących tego, w jaki sposób doszło do włamania, ani kim jest TurkGuvenligi.
-
Najnowsze badania naukowców z USA pokazują, że jeden z gatunków rekinów – ostronos atlantycki (Isurus oxyrinchus) – dysponuje elastycznymi łuskami, które ułatwiają wykonywanie ostrych skrętów przy dużych szybkościach. Szanse potencjalnej zdobyczy na ucieczkę są naprawdę mizerne, zważywszy że rekin mknie z maksymalną prędkością nawet 97 km/h! Ostronosy dokonują tego właśnie dzięki przypominającym zęby łuskom, które pomagają im kontrolować oderwanie przepływu (w innym razie turbulencje i różnice ciśnienia wywołują tarcie spowalniające szybko poruszające się obiekty, np. statki, samoloty czy nasze rekiny). Jak podkreśla współpracująca z zespołem z Uniwersytetu Południowej Florydy (USF) i Mote Marine Laboratory dr Amy Lang of the University of Alabama, oderwanie przepływu zmniejsza nie tylko prędkość, ale i stabilność. Jeśli przyjrzeć się skórze zwierząt, widać, że nie jest ona gładka i pokrywają ją wzory. Dlaczego? Jednym z powszechnych zastosowań powierzchniowych wzorów jest kontrolowanie przepływu [powietrza, wody itp.]. Spójrzmy na wgłębienia piłeczki golfowej, które pomagają jej polecieć dalej. Sądzimy, że łuski szybko pływających rekinów służą temu samemu celowi – kontrolowaniu oderwania przepływu. W oparciu o pomiary w czasie eksperymentów, kiedy to biolodzy zmieniali ciśnienie oddziałujące na skórę martwych ostronosów, i modelując łuski rekinów, zespół Lang stwierdził, że podstawy łusek ostronosów są w miejscu przyczepu do skóry cieńsze niż na szczycie. Zwężenie zezwala na skręcenie o 60 stopni lub więcej. Co ważne, zębopodobne łuski znajdują się na ciele wyłącznie tam, gdzie z największym prawdopodobieństwem dochodzi do oderwania przepływu, czyli np. po bokach za skrzelami. Amerykanie mają nadzieję, że badając dalej zjawisko falowania wyrostkowatymi łuskami, uda się ulepszyć projekty różnych urządzeń i pojazdów, np. turbin wiatrowych czy łopat helikopterów. Lang uważa, że ostronosy atlantyckie wyewoluowały, by być oceanicznymi odpowiednikami gepardów. Muszą się szybko poruszać, jeśli chcą upolować swój ulubiony smakołyk – tuńczyka. Gdy ryba przebija się przez wodę, w pewnych miejscach wokół jej ciała ciecz zaczyna się poruszać w odwrotnym kierunku niż główny nurt wody. Na szczęście zostaje ona przechwycona przez zwężające się łuski, nie dopuszczając do uogólnionego oderwania przepływu wokół ciała rekina.
- 1 odpowiedź
-
- oderwanie przepływu
- prędkość
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z Oxford University postanowili sprawdzić ewolucyjną historię mózgów różnych gatunków ssaków na przestrzeni ostatnich 60 milionów lat. Stwierdzili, że psy mają większe mózgi niż koty, gdyż ich wielkość jest związana z więzami społecznymi, łączącymi zwierzęta w stadzie, a te są bardziej wymagające pod względem intelektualnym. Uczeni odkryli, że istnieje związek pomiędzy relatywną wielkością mózgu w stosunku do reszty ciała a uspołecznieniem gatunków. Na potrzeby badań sprawdzono wielkości ciała i mózgów u 500 gatunków obecnie żyjących i wymarłych ssaków. Okazało się, że najszybciej rosły mózgi małp, następnie koni, delfinów, wielbłądów i psów. Zwierzęta o relatywnie większych mózgach żyją w stabilnych grupach społecznych. Dlatego też mózgi kotów, jeleni czy nosorożców rosły wolniej na przestrzeni dziejów. Wcześniej prowadzono już podobne badania, jednak obejmowały one odległe od siebie gatunki. Wysnuto też wówczas wniosek, że zwiększanie się mózgu w stosunku do ciała jest stałym trendem u wszystkich grup ssaków. Najnowsze badania, prowadzone przez doktor Susanne Shultz i profesora Robina Dunbara, obaliły ten pogląd. Uczeni z Oxfordu wykazali, że istnieją spore różnice we wzorcach rozwoju mózgu. Ich badania sugerują, że bardziej uspołecznione zwierzęta myślą więcej co przekłada się na większy mózg. Profesor Dunbar stwierdził, że to interesujące, iż nawet zwierzęta mające kontakt z człowiekiem, jak koty, mają znacznie mniejsze mózgi niż psy i konie ze względu na swój brak uspołecznienia.
- 9 odpowiedzi
-
- uspołecznienie
- kot
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Akcje Apple'a to jedne z najbardziej wartościowych papierów w sektorze IT. Od lat ich ceny zwyżkują i można na nich dobrze zarobić. Dokładnie przed rokiem sprzedawano je po 204,44 USD, obecnie ich cena przekracza 313 dolarów, a od czasu gdy na przełomie lat 1997/1998 Steve Jobs zaczął reformować stojącą na krawędzi bankructwa firmę, cena akcji wzrosła... 100-krotnie. Niewiele przedsiębiorstw może pochwalić się takimi zwyżkami kursu. Dla porównania, w tym samym czasie akcje Microsoftu zyskały na wartości dwukrotnie, cena akcji Intela zwiększyła się o 20%, IBM-a zwiększyły swoją wartość czterokrotnie, podobnie jak akcje Oracle'a. Teraz, jak donosi The Wall Street Journal, prokuratorzy federalni prowadzą postępowanie, mające wyjaśnić, czy nie dochodziło do ujawnienia informacji, które mogły mieć wpływ na kursy. Jak wyjaśnia były szef amerykańskiej Komisji Giełd Paul Atkins, do nielegalnego zjawiska "insider trading" dochodzi wówczas, gdy handlujemy akcjami na podstawie informacji uzyskanej od osoby, o której wiemy, że ma ona obowiązek zachować tę informację w tajemnicy. Działanie takie jest nielegalne, gdyż podejmowanie decyzji na podstawie nieupublicznionych informacji daje przewagę nad innymi graczami na rynku. W USA i wielu innych krajach osoby pracujące w danej firmie mogą kupować jej papiery wartościowe, jednak nie mogą przy tym kierować się informacjami, które nie są publiczne. Dlatego też spoczywa na nich obowiązek poinformowania o przeprowadzonych przez siebie transakcjach w ciągu kilku dni od ich zakończenia. To pozwala na sprawdzenie, czy nie zostały one przeprowadzone nielegalnie. Prokuratorzy podejrzewają, że wiele małych firm doradczych, działających jako konsultanci przy dużych sieciach eksperckich, mogło przekazywać swoim klientom poufne informacje, co z kolei zachęcało ich do kupna akcji Apple'a i prowadziło do zwyżek kursu. Konsultanci mają kontakty np. z fabrykami produkującymi na zlecenie koncernu Jobsa czy z ich dostawcami. Informacje takie są im potrzebne do sprawdzania, jak radzi sobie firma. Jednak niewykluczone, że dane te trafiały następnie do maklerów handlujących akcjami Apple'a, analityków i inwestorów. Ci, dowiadując się wcześniej o nowych produktach czy wielkości składanych zamówień, mogli przewidywać, jak wpłynie to na kursy akcji. Na przykład w ubiegłym tygodniu analityk z firmy RBC Capital Markets wysłał do swoich klientów informację, że w bieżącym kwartale produkcja iPadów wzrośnie, a w 2011 roku zostanie wyprodukowanych 40 milionów tych urządzeń. Stwierdził również, że produkcja obecnej wersji iPada zakończy się w styczniu, a w tym samym miesiącu rozpocznie się produkcja kolejnej wersji. Gdy informacje takie przedostały się do wiadomości publicznej, akcje Apple'a spadły z 308,43 do 306,73 USD. Z kolei gdy kilka tygodni wcześniej firma Rodman & Redshaw ostrzegła swoich klientów, że miesięczna produkcja iPada nie przekroczy znacząco 2 milionów sztuk i informacja taka została upubliczniona, cena akcji spadła z 316,65 do 308,03 USD. Widać więc, jak dużą przewagę daje korzystanie z nieupublicznionych danych. W związku z rozpoczętym śledztwem fundusze hedgingowe i inwestorzy organizują spotkania z urzędnikami SEC i prawnikami, by dowiedzieć się, gdzie przebiega granica, poza którą zaczyna się bezprawne działanie.
- 2 odpowiedzi
-
- insider trading
- Apple
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bisfenol A, substancja stosowana powszechnie do wyrobu plastikowych opakowań, butelek jedno- i wielorazowego użytku coraz częściej postrzegana jest jako poważne zagrożenie dla zdrowia. Oskarża się ją między innymi o wywoływanie chorób mózgu (demencji, alzheimera), sprzyjanie torbielom jajników, sprzyjanie powstawaniu nowotworów, podejrzewa się ją o sprzyjanie otyłości, dowiedziono też, że zaburza prawidłowy rozwój homarów. Bisfenol A, należący do alkilofenoli, między innymi zaburza komunikację pomiędzy neuronami, chroni komórki nowotworowe, przede wszystkim zaś szkodliwe jest jego chemiczne podobieństwo do żeńskich hormonów, które zakłóca funkcjonowanie wielu procesów w organizmach. Do tej pory jednak niewiele krajów zdecydowało się na ograniczenie używania bisfenolu A, ponieważ jest on bardzo istotnym elementem gospodarki. Ograniczenia wprowadziły Australia, kilka stanów USA oraz Kanada, która jako jedyna uznała go za związek toksyczny. W Europie jedynie Francja i Dania ograniczyły jego stosowanie w produktach dla dzieci, aż do trzylatków włącznie w przypadku Danii. Możliwe, że w najbliższym czasie ograniczenia w stosowaniu bisfenolu A zostaną wprowadzone w całej Unii Europejskiej. Taki krok rozważa wysoki komisarz do spraw zdrowia Komisji Europejskiej, John Dalli. Spowodowany jest on opinią ekspertów Europejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Żywności. Uznali oni, że pomimo uznania bisfenolu A za bezpieczny w małych stężeniach, istnieje duży margines niepewności. Jak komunikuje rzecznik Dalliego, Frederic Vincent, odbyło się już spotkanie na ten temat z przedstawicielami przemysłu, pierwszy szkic rozporządzenia ma zostać upubliczniony w pierwszym kwartale przyszłego roku. Zakaz obejmie produkcję i sprzedaż butelek dla dzieci zawierających bisfenol A. Zakaz taki musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski oraz kraje członkowskie, trudno więc na razie oceniać, kiedy mógłby wejść w życie.
- 3 odpowiedzi
-
- John Dalli
- alzheimer
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gwiazdy rodzą się bez przerwy, dla przykładu, w naszej Drodze Mlecznej każdego roku przybywa dziesięć nowych słońc wszelkiego rodzaju. Wiedząc, w jakim tempie gwiazdy rodziły się dawniej, można oszacować, jaką ich ilość powinna zawierać galaktyka o określonej wielkości i wieku. Problem w tym, że wyniki takich wyliczeń nie pokrywają się z astronomicznymi obserwacjami. Grupa Lokalna Galaktyk, czyli gromada galaktyk, w której znajduje się między innymi nasza Droga Mleczna (ale także Andromeda, Mały i Wielki Obłok Magellana i około 50 innych) zawiera według obserwacji sto bilionów gwiazd. Powinno ich być zaś znacznie więcej. Gdzie się podziały? Czy pominęliśmy jakieś ważne zjawisko? Długo było to zagadką, aż wreszcie uczeni z uniwersytetu w Bonn (Rheinische Friedrich-Wilhelms-Universität Bonn) doszli do wniosku, że coś jest po prostu nie tak z używaną metodą szacowania tempa przyrostu gwiazd. Patrzeć i liczyć, ale jak? Jak łatwo się domyślić, nie da się wszystkich gwiazd policzyć na palcach i to wcale nie z braku palców, ale dlatego, że nie wszystkie można dojrzeć nawet najlepszym teleskopem. W najbliższym naszym sąsiedztwie owszem, ale już nieco dalej gwiazdy, zwłaszcza te małe i chłodne, łatwo chowają się za pyłowymi mgławicami, zlewają z innymi, itd. Trudne zadanie, dojrzeć łatwo można tylko rodzące się największe olbrzymy, które nawet zasłonięte przebijają się swoim blaskiem do naszych oczu i teleskopów. Z pomocą przychodzą prawa formowania się gwiazd. Otóż gwiazdy nie rodzą się pojedynczo, ale całymi gromadami. Rozmiar mgławicy dającej początek grupie gwiazd jest zawsze podobna, zaś ze stosunku gwiazd olbrzymów do przeciętnych, który wynosi 1 do 300, można sobie wszystko ładnie wyliczyć. Niestety, tu właśnie tkwił błąd w założeniach. Gwiezdne baby-boom Profesor Pavel Kroupa z Bonn zaczął wątpić w stosunek 1:300. Wraz z doktorem Pflamm-Altenburgiem oraz doktorem Carstenem Weidnerem ze St. Andrews University sprawdził wysunął nową teorię. Stały rozmiar dających początek gwiazdom mgławic jest nie do podważenia, zatem podejrzanym stał się stały współczynnik liczby gwiazd różnej wielkości. W okresach szybszego tworzenia się nowych gwiazd, jakie występują w historii każdej galaktyki (zwłaszcza zaś w ultrakompaktowych galaktykach karłowatych) stosunek ten się zmienia. Rozmiar i masa początkowej mgławicy pozostaje taka sama, ale rodzi się więcej gwiazd-olbrzymów niż tych przeciętnych i mniejszych. Wyliczenia dowiodły, że w takich warunkach stosunek ten wynosi jedynie 50 do 1 i zgadza się to nareszcie z obecnie obserwowaną liczbą gwiazd. Zaginionych gwiazd zatem nigdy po prostu nie było.
- 2 odpowiedzi
-
- Carsten Weidner
- Pflamm-Altenburg
- (i 6 więcej)
-
Jak informuje Królewskie Towarzystwo Astronomiczne chilijsko-brytyjski zespół astronomów znalazł "kamień z Rosetty" zimnych brązowych karłów (gwiazdy karłowate typu T). Uczeni pracujący pod kierunkiem Avrila Day-Jonesa z Universidad de Chile trafił na wyjątkowy układ gwiazd składający się z bardzo zimnego bogatego w metan brązowego karła oraz białego karła. Odkrycie to jest pierwszą wiarygodną wskazówką pozwalającą szacować wiek i masę brązowego karła. Gwiazdy wchodzące w skład układu mają niewielką masę i słabo na siebie oddziałują. Dzieli je odległość około 1/4 roku świetlnego. Metanowe karły są rozmiarów Jowisza, a temperatura ich powierzchni jest niższa niż 1000 stopni Celsjusza. Są one zbyt zimne, by doszło w nich do fuzji, wskutek czego ciągle się ochładzają i z czasem zanikają. Przeciwieństwem ich są białe karły czyli gwiazdy, które się wypaliły i pozostało z nich stygnące jądro. Odkrytemu właśnie układowi gwiazd nie towarzyszy mgławica planetarna, która powstaje wskutek oddzielenia się zewnętrznych warstw gwiazdy. Naukowcy mówią, że towarzystwo białego karła pozwoli na zbadanie wieku całego układu i będzie zasadniczym elementem, dzięki któremu dowiemy się więcej o fizyce bardzo zimnych gwiazd. Uczeni najpierw odkryli brązowego karłą i oznaczyli go jako LSPM 1457+0857. Obserwując go zauważyli, iż towarzyszy mu niebieski obiekt. Bliższe badania wykazały, że jest to biały karzeł. Gwiazdy oznaczono zatem jako LSPM 1459+0857 A i B. W przeszłości, jeszcze przed powstaniem białego karła, odległość pomiędzy obiema gwiazdami była mniejsza niż obecnie. Gdy jedna z nich stała się białym karłem, utrata przez nią masy zmniejszyła oddziaływanie grawitacyjne pomiędzy gwiazdami, zwiększając odległość pomiędzy nimi. Jednak wiek białego karła wskazuje, że takie systemy mogą przetrwać całe miliardy lat. Podwójne systemy podobne do tego dostarczają nam niezwykle ważnych informacji i pozwalają lepiej zrozumieć atmosferę i masę lekkich bardzo zimnych karłów oraz pobliskich planet. Fakt, że takie systemy mogą przetrwać miliardy lat daje nadzieję, iż w przyszłości znajdziemy ich więcej - mówi doktor Pinfield z University of Hertfordshire.
-
- Avril Day-Jones
- system podwójny
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ferrografia jest od dawna stosowana do analizy olejów, smarów i płynów hydraulicznych. Próbkę umieszcza się w silnym polu magnetycznym. W ten sposób można np. odseparować cząstki pochodzące ze zużycia silników. Teraz naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie chcą zastosować zmodyfikowaną wersję tej metody – bioferrografię – do oceny stanu implantów ortopedycznych, skuteczności leków czy diagnozowania różnych chorób, np. nowotworów, na wczesnych etapach. Wyniki badań zespołu profesora Noama Eliaza ukazały się w periodyku Acta Biomaterialia. W chorobie zwyrodnieniowej stawów chrząstki ulegają stopniowym uszkodzeniom. W skrajnych przypadkach dochodzi do tarcia kości. Obecnie diagnoza opiera się w dużej mierze na wynikach prześwietlenia, w ten sposób trudno jednak precyzyjnie ocenić zaawansowanie choroby. Wg Izraelczyków, bioferrografię można wykorzystać do uchwycenia jej na wczesnym etapie, poza tym jest ona bardziej obiektywna od rtg. Za pomocą bioferrografu izoluje się docelowe komórki lub tkanki. Urządzenie wychwytuje oznakowane magnetycznie cząstki kości/chrząstki z mazi stawowej pobranej od pacjenta. Naukowcy z zespołu Eliaza zliczają je, analizują ich skład chemiczny, kształt i rozmiary. Liczbę i wymiary cząstek pochodzących ze zużycia stawu można skorelować z zaawansowaniem choroby, natomiast skład chemiczny i kształt wskazują, z jakiej warstwy histologicznej chrząstki pochodzą. Metoda jest bardzo wrażliwa – pozwala na wychwycenie cząstek o wielkości mierzonej w nanometrach. To tak wczesny etap choroby zwyrodnieniowej, że żaden ortopeda nie byłby w stanie zobaczyć niczego niepokojącego na zdjęciu. W 2003 r. prof. Donna Meyer z University of Rhode Island również proponowała, by zastosować ferrografię przy ocenie zużycia protez stawów kolanowych i biodrowych. Koledzy z Uniwersytetu w Tel Awiwie zrealizowali ten postulat, w dodatku rozwijając procedurę, stwierdzili, że technika przyda się nie tylko ortopedom, ale i farmaceutom. Izraelczycy oceniali skuteczność wstrzykiwania w staw kolanowy związków kwasu hialuronowego. U pacjentów z chorobą zwyrodnieniową stosuje się serię 4 iniekcji. Przed każdą z nich przedstawiciele zespołu Eliaza pobierali próbki mazi stawowej, by ocenić, czy lek spowalnia proces uszkodzenia chrząstki lub w ogóle go zahamowuje. Bioferrograf wykazał, że podczas terapii spadło stężenie zarówno cząstek chrząstki, jak i kości. Po czwartym zastrzyku w serii ich poziom jednak wzrastał, co może stanowić podstawę do wyeliminowania ostatniej iniekcji ze schematu leczenia. Eliaz sądzi, że za pomocą bioferrografii można na etapie projektowania oceniać okres przydatności implantów ortopedycznych. Korzystając z tej technologii, projektant ustali, jak nowa geometria, wymiary i materiały wpływają na funkcjonalność protezy. Po wszczepieniu lekarze będą zaś mogli zbadać płyn maziowy i sprawdzić, czy implant eroduje, a jeśli tak, to w jakim tempie.
-
- maź stawowa
- choroba zwyrodnieniowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Acer zaprezentował kilka tabletów, które trafią na rynek w przyszłym roku. Znalazły się wśród nich urządzenia z systemem Android i z Windows. Jedno z pokazanych urządzeń wyposażono w 10-calowy wyświetlacz oraz dwurdzeniowy procesor firmy Qualcomm taktowany zegarem o częstotliwości 1 GHz. Na rynek trafią urządzenia z systemem Android i Windows. Pojawią się też jego mniejsze wersje, z ekranami o przekątnych 7 i 5 cali. Będą one sprzedawane tylko z Androidem, a data ich premiery zależy od tego, kiedy Google ukończy pracę nad trzecią wersją swojego systemu. Przedstawiciele Acera pokazali też przenośny komputer Iconia. Korzysta on z dwóch 14-calowych wyświetlaczy dotykowych. Jeden z nich będzie wykorzystywany jako wyświetlacz podstawowy do prezentowania zawartości, a drugi posłuży do wydawania dotykowych poleceń. Możliwe też będzie pokazanie zawartości np. rozbudowanej witryny WWW na obu wyświetlaczach jednocześnie. Iconia będzie wykorzystywała Windows 7. Acer pokazał też serwis Alive, który pozwoli na pobieranie muzyki, książek czy gier za pomocą pojedynczej konsoli. Alive zadebiutuje jeszcze w bieżącym roku w Wielkiej Brytanii. Początkowo znajdzie się w nim 8 milionów utworów muzycznych, 2000 książek, 1500 klipów muzycznych oraz gry i aplikacje.
-
Podczas 63. dorocznego spotkania Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy naukowcy z Virginia Tech i ich koledzy z Indii zaprezentowali nową metodę niszczenia komórek nowotworowych. Termoterapia wykorzystuje zjawisko hipertermii do podniesienia temperatury komórek nowotworowych przy jednoczesnym utrzymaniu bezpiecznej temperatury w otaczającej je zdrowej tkance. Eksperymenty potwierdzające skuteczność metody przeprowadzono zarówno in vitro jak i in vivo. Oprócz Amerykanów w badaniach brali udział Monrudee Liangruksa oraz Ishwar Puri, obaj związani z Virginia Tech, oraz Ranjan Ganguly z Uniwersytetu Iadavpur w Kalkucie. Puri wyjaśnił, że do uzyskania zjawiska hypertermii wykorzystano ferrofluidy. To substancje przypominające ciecze, które w temperaturze pokojowej są dobrymi paramagnetykami, a w obecności pola magnetycznego ulegają silnej polaryzacji. Ferrofluidy wstrzykuje się do tkanki nowotworowej. Następnie poddaje się je działaniu zmiennego pola magnetycznego o wysokiej częstotliwości. To powoduje ich podgrzanie tak bardzo, że temperatura zabija komórki nowotworowe. Temperatury rzędu 41-45 stopni wystarczają do spowolnienia lub zatrzymania rozwoju tkanki nowotworowej. Idealnie przeprowadzona hipertermia zwiększa temperaturę komórek nowotworowych na około 30 minut, podczas gdy temperatura zdrowej tkanki jest utrzymywana na poziomie niższym niż 41 stopni Celsjusza. Zjawisko hipertermii możemy uzyskać też za pomocą termoablacji, która zwiększa temperaturę nawet do 56 stopni Celsjusza i powoduje śmierć komórek. Ciepło wydzielane przez nanocząstki podnosi temperaturę tkanek i niszczy błony komórkowe - mówi Puri. Najlepszym, najbardziej biokompatybilnym materiałem, okazał się tlenek żelaza. Dobrze sprawują się tez platyna i nikiel, jednak w kontakcie z tlenem stają się one toksyczne.
- 2 odpowiedzi
-
- Virginia Tech
- ferrofluidy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ludzie częściej popełniają wykroczenia, zachowują się niemoralnie, jeśli przekroczenie jakiejś normy nie wymaga wysiłku. Psycholodzy z Uniwersytetu w Toronto podają przykład osoby twierdzącej, że nigdy nie posunęłaby się do ściągania, której nagle wpadają w ręce testy z gotowymi odpowiedziami. Wg naukowców, taki scenariusz zwiększa prawdopodobieństwo oszukiwania. Jeśli ludzie mogą kłamać, pomijając, oszukiwać bez wysiłku albo nie zareagować na czyjąś prośbę o pomoc, nie wyrażając swojej odmowy wprost, dużo łatwiej tak postąpić – wyjaśnia doktorantka Rimma Teper. Kanadyjski zespół przeprowadził dwa eksperymenty. W jednym ochotnicy rozwiązywali na komputerze test matematyczny. Wcześniej poinformowano ich o błędach w systemie. Części badanych powiedziano, że po naciśnięciu spacji pojawi się odpowiedź na dane pytanie. Reszta sądziła, że wyświetli się ona, jeśli po zobaczeniu pytania nie nacisną w ciągu 5 sekund klawisza "enter". Osoby z drugiej grupy, które nie musiały fizycznie nacisnąć klawisza, by uzyskać odpowiedź, oszukiwały dużo częściej – opowiada prof. Michael Inzlicht, drugi z autorów studium. W kolejnym eksperymencie badanych zapytano, czy jako wolontariusze nie pomogliby studentowi z zaburzeniami uczenia rozwiązać fragmentu testu. Jedna grupa mogła zaznaczyć "tak" lub "nie" w wyskakującym na ekranie okienku, a druga zaoferować swoją pomoc, korzystając z linka umieszczonego na dole strony albo nacisnąć klawisz "kontynuuj", przechodząc do kolejnej strony swojego sprawdzianu. Okazało się, że badani 5-krotnie częściej udzielali pomocy, gdy musieli się wyraźnie opowiedzieć, czyli wybrać między opcjami "tak" i "nie". Jak tłumaczy Teper, trudniej powiedzieć komuś "nie" niż nacisnąć klawisz "kontynuuj" i zignorować szansę na zrobienie czegoś dobrego. Podejrzewamy, że w zarządzaniu tym efektem ważną rolę odgrywają emocje. Kiedy ludzie są konfrontowani z aktywnym robieniem czegoś dobrego lub złego, w grę wchodzi wiele emocji – np. poczucie winy i wstyd – które prowadzą do podjęcia moralnego wyboru. Gdy przekroczenie normy jest bardziej pasywne, widzimy więcej osób robiących złe rzeczy. Sądzimy, że dzieje się tak, gdyż najprawdopodobniej emocje moralne są w takich sytuacjach mniej intensywne.
- 1 odpowiedź
-
- Rimma Teper
- wysiłek
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas szczególnie surowych zim ryby mogą się skurczyć. Naukowcy z Norwegii i Finlandii zauważyli bowiem, że młode trocie wędrowne stają się o 1 cm krótsze, co odpowiada 10% spadkowi wielkości. W artykule opublikowanym na łamach pisma Functional Ecology autorzy studium wyjaśniają, że skurczenie się pozwala oszczędzać energię przy brakach żywności. Wcześniej podobne zjawisko opisywano u ssaków, np. ryjówkowatych, i jaszczurek. Prawdziwym rekordzistą jest np. legwan morski (Amblyrhynchus cristatus). W latach występowania El Niño, kiedy dostępność pokarmu bardzo spada wskutek wzrostu temperatur, jego długość obniża się aż o 20%. Ari Huusko i zespół z Finnish Game and Fisheries Research Institute (fin. Riista-ja kalatalouden tutkimuslaitos) nazwali zjawisko prowadzące do kurczenia zimową anoreksją. Naukowcy utworzyli eksperymentalne zbiorniki, w których badali łososiowate. By uzyskać warunki zimowe, kontrolowano wodę i prądy, a akwarium nakryto, uzyskując w ten sposób odpowiednik lodu. To wtedy po raz pierwszy zaobserwowano, że długość młodych ryb może spaść aż o 10%. Nie wiadomo, jak dokładnie zachodzi kurczenie, ale Skandynawowie przypuszczają, że podobnie jak u ryjówek, dochodzi do spadku objętości jądra miażdżystego, czyli galaretowatego wypełnienia krążków międzykręgowych. Ulegają one wtedy spłaszczeniu, a kręgosłup się skraca, co, oczywiście, przekłada się na spadek gabarytów.
- 1 odpowiedź
-
Amerykanie postanowili przeprowadzić akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa, by pokazać władzy, że nie podobają im się zainstalowane na lotniskach skanery umożliwiające "rozebranie" badanej osoby. National Opt-Out Day, pomysł rzucony przez jedną z witryn internetowych, stał się na tyle głośny, że jego realizacja grozi paraliżem komunikacyjnym w USA. Do protestu ma dojść jutro, w przeddzień Święta Dziękczynienia. Wówczas ci, którzy sprzeciwiają się skanerom, mają odmawiać przejścia przez nie i wybierać ręczne przeszukiwanie. To znacząco wydłuży i tak długie w tym dniu kolejki na lotniskach. National Opt-Out Day zirytował już sekretarza Biura Bezpieczeństwa Transportu (TSA), który skrytykował całą akcję. Od czasu wprowadzenia skanerów w październiku bieżącego roku TSA jest najbardziej krytykowaną agendą rządu USA. Pomysły biura wyśmiewane są w programach publicystycznych i rozrywkowych, sprzeciwiają się im członkowie Kongresu, a dziennikarze tak naciskają na szefa TSA, iż ten w ciągu jednego dnia potrafi sam sobie zaprzeczyć. W sieci powstała konfederacja witryn sprzeciwiających się skanowaniu. W jej skład wchodzą m.in. OptOutDay.com, DontScan.us, WeWontFly.com czy StopDigitalStripSearches.org. Od dawna protestują też tak znane witryny jak np. Drudge Report, która już jakiś czas temu opublikowała zdjęcie zakonnicy przeszukiwanej przez pracownicę lotniska podpisane "Terroryści wygrali". Kontrowersyjne skanery znajdują się obecnie na około 70 amerykańskich lotniskach, gdzie zainstalowano niemal 400 urządzeń. TSA otrzymała też od Kongresu pieniądze na kolejnych 100 skanerów, które mają rozpocząć pracę jeszcze w bieżącym roku. Do końca 2011 roku ogólna liczba tego typu skanerów ma sięgnąć 1000.
- 4 odpowiedzi
-
- National Opt-Out Day
- protest
- (i 5 więcej)
-
Czy możliwe jest, żeby kopnięta sterta cegieł poukładała się sama, tworząc chodnik? Nie bardzo. Jeszcze mniej prawdopodobne jest, żeby cegły same utworzyły budynek. Tymczasem w skali nano jest to możliwe i uczyniono pierwszy krok ku takiej technologii. Cząsteczki chemiczne mają tę przewagę nad cegłami, że same się łączą w różne struktury. Trudno jednak zmusić je do tworzenia struktur takich, jakie byśmy chcieli. W dwóch wymiarach takie sztuczki już się udawały: kiedy w cienką warstwę jakiejś substancji wrzucamy odpowiednio dobraną cząsteczkę „gościnną", cząsteczki samorzutnie zorganizują się wokół takiego wtrącenia. Takie struktury jednak pozostawały zawsze dwuwymiarowe, a w nanotechnologii chcemy tworzyć struktury trójwymiarowe. Naukowcy z brytyjskiego University of Nottingham po czterech latach badań jako pierwsi osiągnęli przełom, zmuszając cząsteczki do samorzutnej organizacji w struktury trójwymiarowe. Udało im się to osiągnąć, pokrywając powierzchnię jednocząsteczkową warstwą molekuł kwasu tetrakarboksylowego i wrzucając w nią cząsteczki fulerenu C60(tzw. buckyball, sferyczna, pusta w środku cząsteczka złożona z 60 atomów węgla). Cząsteczki kwasu automatycznie organizują się wokół boków kulistego fulerenu. To sposób na tworzenie dodatkowych warstw cząsteczek i znaczący krok w kierunku samoorganizujących się nanostruktur. Nie jest to pierwsze osiągnięcie profesora Neila Champnessa i jego zespołu. Wcześniej odkryli oni, jak wykorzystać wiązania wodorowe do łączenia cząstek DNA w molekularne struktury, a niedawno opublikowali studium opisujące, jak nieregularne cząsteczki są adsorbowane na strukturach powierzchniowych. Studium na temat tworzenia trójwymiarowych, samoorganizujących się struktur ukazało się w prestiżowym periodyku Nature Chemistry.
- 2 odpowiedzi
-
- Neil Champness
- samoorganizacja struktur 3D
- (i 6 więcej)
-
Inżynierowie skonstruowali stymulator mięśni, który jest na tyle mały, że można go wszczepić do kanału kręgowego. Ma on pomóc paraplegikom (osobom z porażeniem dwukończynowym) w wykonywaniu ćwiczeń wzmacniających mięśnie nóg. Implant przypomina rozmiarami dziecięcy paznokieć. W pojedynczym module zmieściły się zarówno elektrody, jak o stymulator. Projektem EPSRC (Engineering and Physical Sciences Research Council) kieruje prof. Andreas Demosthenous z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. Współpracują z nim eksperci z Uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim oraz Tyndall Institute. Demosthenous tłumaczy, że za pomocą urządzenia jego autorstwa da się pobudzać więcej grup mięśniowych niż przy wykorzystaniu tradycyjnych technologii, ponieważ w kanale kręgowym można umieścić kilka modułów. Stymulacja większej liczby grup mięśniowych oznacza, że użytkownik aparatu będzie w stanie na tyle się poruszać, by wykonywać kontrolowane ćwiczenia, takie jak jazda na rowerze czy wiosłowanie. Międzynarodowy zespół podkreśla, że urządzenie sprawdzi się też podczas rehabilitacji nietrzymania moczu czy kału – w takich przypadkach stymulowano by ściany pęcherza lub nerwy (prowadząc do zwiększenia pojemności jelita grubego i zahamowując jego skurcze). Dzięki najnowszej technologii laserowej z platynowej folii wycięto miniaturowe elektrody. Potem je złożono, nadając im kształt kartek książki (stąd nazwa aparatu Aktywna Książka, Active Book). Kartki zamykają się wokół korzeni nerwów, są też zespawane z krzemowym chipem. Projektanci zadbali o hermetyczne zamknięcie całości, by do środka nie dostała się woda i nie doszło do korozji elektroniki. Wbudowano nawet czujnik wilgoci. Pilotażowe badania z Active Book rozpoczną się najprawdopodobniej w przyszłym roku.
-
- chip
- porażenie dwukończynowe
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Akademicy z Binghamton University ożywili bakterie, uwięzione przez tysiące lat w inkluzjach fluidalnych (kroplach wody) z kryształów soli. Geolodzy od dawna zastanawiali się, czy schwytane w taką pułapkę mikroby można jakoś uwolnić. Inkluzje znajdowano w kryształach o bardzo różnym wieku – od paru tysięcy do kilkuset milionów lat. Zawsze też specjaliści mieli wątpliwości, czy wyhodowane z nich organizmy miałyby charakter prehistoryczny, czy w grę wchodziłyby raczej współczesne zanieczyszczenia. Geolog Tim Lowenstein i antropolog, a zarazem biolog J. Koji Lum twierdzą, że udało im się rozstrzygnąć ten problem – wg nich, materiał jest jak najbardziej prehistoryczny. Muszą w to również wierzyć przedstawiciele Narodowej Fundacji Nauki, ponieważ przeznaczyli na kontynuację kilkuletnich badań amerykańskiego zespołu kwotę 400 tys. dolarów. Wszystko zaczęło się od oglądania inkluzji pod mikroskopem. Odkryliśmy nie tylko bakterie, ale i kilka rodzajów glonów. Algi mogły de facto być pokarmem, na którym baterie przeżyły dziesiątki tysięcy lat – wyjaśnia Lowenstein. Potem zaczęto myśleć o DNA tych wszystkich organizmów. Co ważne, nawet jeśli jakaś istota nie przeżywała, jej materiał genetyczny się przecież zachowywał. Krithivas Sankaranarayanan, student Luma, przejrzał literaturę przedmiotu i zaproponował odpowiednią metodę ożywiania organizmów z próbek Lowensteina. W jednym konkretnym miejscu mieliśmy próbki datowane na ponad 100 tys. lat. Na podstawie zasolenia Lowenstein odtworzył prehistoryczne klimaty, a teraz my analizujemy DNA bakterii, grzybów i glonów, które żyły w tych wodach i ustalamy, jak wszystko zmieniało się w czasie. Dysponujemy oglądem wszystkich organizmów występujących w jeziorach w czasie, gdy tworzyły się inkluzje. Naukowcy zsekwencjonowali DNA i wyhodowali odkryte bakterie. Teraz żywią wobec nich wielkie nadzieje. Możliwe, że ujrzymy ewoluujące organizmy i zaobserwujemy, jak reagują na zmiany klimatu w perspektywie geologicznej – marzy Lum. Badane próbki pochodziły m.in. z Doliny Śmierci w Kalifornii oraz stanowisk w Michigan, Kansas i we Włoszech. Temperatury sięgały tam kiedyś 54,4 st. Celsjusza, przez co wody z inkluzji były mocno zasolone. Uwięzione organizmy były jednak bardzo odporne, a opisane warunki pozwalały na idealne zachowanie materiału genetycznego. Krople zadziałały jak kapsuły czasu – podsumowuje Lowenstein.
- 6 odpowiedzi
-
- materiał genetyczny
- DNA
- (i 8 więcej)
-
Analitycy, pytani o opinie dotyczące sprzedaży Novella, wyrażali zdziwienie, iż kupiła go niezależna firma, mówili o końcu pewnej epoki i zapowiadali ciekawe czasy dla Linuksa. Zwróćmy uwagę na pewną ciekawostkę. To Novell uczynił Microsoft tym, czym jest teraz. Stało się tak dzięki walce, jaką toczył Novell NetWare i Microsoft Windows Server. Walka się skończyła, ale to właśnie dzięki niej Windows Server stał się lepszym produktem - mówi Earl Perkins z Gartnera. Z kolei zdaniem Ala Gillena, wiceprezesa IDC, Attachmate zrobiło świetny interes. Firma zrobi pieniądze na obecnych klientach. Będzie to dojrzały biznes i dojna krowa, przynosząca zyski - mówi. Dodaje, że Attachmate może liczyć na wzrost dzięki produktom linuksowym oraz narzędziom Novella do zarządzania. Z kolei Rob Enderle z Enderle Group zwraca uwagę, że nie znamy szczegółów umowy. Kluczowym zagadnieniem jest dla niego kwestia własności intelektualnej dotyczącej produktów linuksowych. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. Microsoft będzie agresywnie starał się licencjonować produkty Novella. To będzie interesujący czas dla pochodnych Uniksa, takich jak Linux - mówi Enderle. Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, by Microsoft postąpił jak SCO i zaczął pozywać do sądu środowisko opensource'owe. Można być jednak pewnym, że koncern z Redmond będzie bardzo mocno promował należącą do siebie opensource'ową własność intelektualną. Firma będzie oferowała przedsiębiorstwom licencje przekonując je, że tylko w taki sposób mogą uchronić się przed pozwami.
-
Wśród osób korzystających z usługi Xbox Live wybuchł spór o... swastykę. Rozpoczął się on od pytania jednego z graczy, który chciał wiedzieć, czy może jako swojego symbolu w Call of Duty: Black Ops użyć swastyki. Stephen Toulouse odpowiedzialny za Xbox Live odpowiedział, że nie, gdyż grozi za to ban. Nagle moje konto na Twitterze zostało zalane wypowiedziami ludzi, którzy stwierdzili, że w takim razie zbanowane powinny być też gwiazda Dawida czy krzyż chrześcijański, gdyż według różnych interpretacji symbolizują one takie samo zło jak swastyka. Pouczono mnie, że ze względu na Pierwszą Poprawkę wobec wszystkich symboli używane w Xbox Live powinno stosować się relatywizm moralny - stwierdził Toulouse na swoim blogu. Dodał jednak, że nie ma zamiaru się ugiąć. Nie chodzi tutaj o polityczną poprawność, a o podstawowy szacunek. Jeśli sądzicie, że symbol swastyki powinien być inaczej postrzegany przez ludzi na świecie, to bardzo dobrze. Jednak profil na Xbox Live czy logo w grze, w których nie ma przecież zaznaczonego kontekstu, w jakim zostało to użyte, nie jest odpowiednim miejscem do zmieniania świadomości ludzi.
- 19 odpowiedzi
-
- Stephen Toulouse
- gra
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: