Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37652
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Chcesz dostać pracę lub zdać egzamin? Przed rozmową kwalifikacyjną czy odpowiedzią na pierwsze pytanie pomyśl chwilę o swoich przodkach. Psycholodzy twierdzą, że efekt przodków działa, przypominając nam, że nawet z pozoru nierozwiązywalne problemy można jakoś przezwyciężyć. Poza tym ludzie obeznani z historią rodzinną wzmacniają w ten sposób swoją tożsamość i samoocenę, a przez to osiągają lepsze wyniki w zadaniach intelektualnych (European Journal of Social Psychology). W ramach eksperymentu, zorganizowanego przez psychologów z uniwersytetów w Grazu, Berlinie i Monachium, 80 osób rozwiązywało testy na inteligencję. Okazało się, że studenci, którzy mieli najpierw spędzić chwilę na rozmyślaniu o wyzwaniach, jakim sprostała kiedyś ich rodzina (przodkowie z XV w. lub prapradziadkowie), wypadali znacznie lepiej od pozostałych, byli też bardziej pewni sukcesu w zbliżającej się sesji egzaminacyjnej. Ludzie, którzy myśleli o czymś bardziej przyziemnym - ostatnich zakupach - nie uzyskiwali aż tak dobrych rezultatów. Wszystko wskazuje więc na to, że pamięć trudnych chwil dziadków czy nawet jeszcze wcześniejszych niezidentyfikowanych bliżej pokoleń bezpośrednio wpływa na zdolność mózgu do poradzenia sobie z zadaniami poznawczymi. Wzrost formy intelektualnej w grupie z "efektem przodków" był niebagatelny: na 16 możliwych punktów ludzie zdobywali 14, podczas gdy w grupie konkurencyjnej jedynie 10 na 16. Nasi przodkowie poradzili sobie z wieloma problemami, takimi jak poważne choroby, wojny, utrata ukochanych osób czy duże kryzysy ekonomiczne. Dlatego kiedy o nich myślimy, przypomina nam się, że osoby podobne do nas genetycznie wygrały [...] z przeciwnościami losu – tłumaczy dr Peter Fischer z Uniwersytetu w Grazu.
  2. Cechą wyróżniającą nowotwory jest nieśmiertelność ich komórek - komórki rakowe mogą namnażać się bez żadnych ograniczeń, ponadto nie reagują na żadne hamujące sygnały. Hiszpańscy naukowcy z IRB (Institute for Research in Biomedicine) w Barcelonie poczynili ważny krok do zrozumienia tego fenomenu: czym komórki nowotworowe odróżniają się od zdrowych? Żadna komórka nie wykorzystuje całości materiału genetycznego, a jedynie jego część - w tym tkwi istota różnicowania się i specjalizacji komórek organizmu. Cayetano Gonzalez wykorzystał technikę monitorowania aktywności genów do porównania komórek zdrowych z nowotworowymi. Pod lupę trafiły larwy muszek owocowych, u których wywołano raka mózgu przez modyfikację genu l(3)mbt. Jak się okazało, komórki nowotworu aktywowały 102 geny, które u zdrowych komórek są wyłączone. Nie jest znana funkcja większości z tych genów, ale 25% z nich to geny używane przez komórki rozrodcze. Zidentyfikowano cztery geny, których wyciszenie eliminowało nowotwór całkowicie. Świadczy to o ich kluczowej roli dla powstawania guza. Pokrywa się to z danymi gromadzonymi przez ostatnie lata, które świadczą, że wiele postaci raka u ludzi, w tym na przykład czerniak, posiada aktywne geny właściwe dla komórek rozrodczych. Znajomość tego faktu pozwoli być może na wykorzystanie białek właściwych dla ekspresji tych genów w roli „znaczników celu" i stworzenie skutecznych, celowanych szczepionek. Badania nad dokładną rolą aktywnych genów w nowotworzeniu będą kontynuowane. Studium Cayetano Gonzaleza opublikowano w Science.
  3. Niewykluczone, że dotychczasowe szacunki dotyczące wzrostu emisji dwutlenku węgla i innych pochodnych spalania ropy naftowej trzeba będzie skorygować w dół. Najnowsze badania wykazały bowiem, że ludzie - przynajmniej w krajach rozwiniętych - coraz rzadziej podróżują. Od lat 70. ubiegłego wieku w krajach rozwiniętych notowany jest ciągły wzrost liczby kilometrów przebytych samochodem i samolotem przez przeciętnego obywatela. Dotychczas przewidywano, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat tych kilometrów będzie przybywało. Tymczasem Lee Schipper z University of California, Berkeley i Stanford University oraz Adam Millard-Ball ze Stanford University twierdzą, że od kilku lat podróżujemy liczba kilometrów nie rośnie. Obaj uczeni przeanalizowali dane z lat 1970-2008 z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Szwecji, Niemiec i Japonii. Dla każdego z tych krajów sprawdzili liczbę kilometrów na obywatela, które przebyły samochody osobowe, ciężarówki, pociągi, tramwaje, metro i samoloty. Dane takie porównali z produktem krajowym brutto na mieszkańca. Okazalo się, że pomiędzy latami 1970-2003 istniała ścisła korelacja pomiędzy rosnącą liczbą przebytych kilometrów, a rosnącym PKB na głowę. Nagle, po roku 2003, doszło do zmiany trendu. PKB na głowę mieszkańca nadal się zwiększa, ale liczba przebytych kilometrów ustabilizowała się. Rok 2003 był rokiem największego ruchu. Wówczas w USA PKB na głowę wynosiło 37 000 dolarów, a w pozostałych wspomnianych krajach wahało się od 25 do 30 tysięcy dolarów na głowę. Wówczas też średnia liczba przebytych kilometrów na pojedynczą osobę ustabilizowała się np. w USA na poziomie 26 000 na osobę rocznie, w Japonii na 10 000 km/osoba/rok, a w pozostałych krajach jest to od 13 do 17 tysięcy kilometrów rocznie na osobę. "Od roku 2003 liczba kilometrów przejechanych pojazdami mechanicznymi ustabilizowała się lub nawet spadła w większości badanych krajów, liczba podróży prywatnymi pojazdami spadła. Ludzie nadal kupują coraz więcej samochodów, ale przejeżdżają one mniej kilometrów" - napisali autorzy raportu. Uczeni spekulują, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest nasycenie liczba posiadanych pojazdów. W USA na 1000 osób jest 700 prywatnych samochodów, czyli więcej niż osób posiadających prawo jazdy. W pozostałych krajach liczba ta wynosi około 500 na 1000 osób. Od roku 2007 z powodu recesji Amerykanie kupują też mniej samochodów. Kolejne czynniki to fakt, że w podróży spędzamy codziennie około 66 minut, a jednocześnie limity prędkości na drogach pozostają niezmienione, zatem liczba przejechanych kilometrów nie rośnie. Ponadto bogate społeczeństwa starzeją się, są więc mniej mobilne. Rosną też ceny paliw, co zniechęca do podróży. Jednak, jak uważają uczeni, najważniejszą przyczyną ustabilizowania się liczby przejechanych kilometrów są... korki. W większości dużych miast na świecie poruszanie się samochodami jest bardzo utrudnione, gdyż na drogach po prostu brakuje miejsca. Pozytywnym rezultatem ustabilizowania się liczby przejechanych kilometrów będzie zmniejszające się zanieczyszczenie środowiska. Pojazdy są bowiem coraz bardziej ekonomiczne. W USA przeciętny samochód spala na 100 kilometrów o około 30% mniej paliwa niż w roku 1973, pomimo tego, że w międzyczasie bogacący się Amerykanie kupowali coraz większe pojazdy.
  4. Czad, miejsce, gdzie odnaleziono skamieniałości Toumaï (Sahelanthropus tchadensis) - najstarszego naszego przodka sprzed ośmiu milionów lat, wciąż dostarcza nowych odkryć. Jak się okazuje, nasi przodkowie musieli współistnieć z olbrzymimi kotami szablozębnymi. Pozostałości Toumaï odkrył na pustyni Djurab Michael Brunet z francuskiego University of Poitiers. Mimo że kwestia naszego pokrewieństwa budzi wciąż pewne kontrowersje (niektórzy uczeni uważają, że bliżej mu do szympansów i goryli), Toumaï bezsprzecznie był hominidem chodzącym w postawie wyprostowanej - czego dowodzi analiza budowy czaszki (a dokładniej sposobu, w jaki łączyła się z kręgosłupem). Prace na terenie Toros Menalla wciąż prowadzi zespół University of Poitiers pod kierunkiem Louisa de Bonisa. Ostatnie odkrycie to skamieniałości szablozębnego kota (Machairodus kabir), ważącego do pół tony drapieżnika z późnego miocenu. Oznacza to, że żył on współcześnie na tym terenie z Sahelanthropusem - co dostarcza ciekawych informacji na temat środowiska, w jakim ewoluowały wczesne hominidy i zagrożeń, z jakimi się stykały. Drapieżne koty wielkości dzisiejszych lwów zapewne polowały na wszystkie dostępne ssaki: kopytne, krętorogie, czy wreszcie naczelne, co mogło je mobilizować do szybszego rozwoju. Z drugiej strony, pozostałości upolowanych przez kota roślinożerców mogły być dla hominidów źródłem pożywienia. Równinne tereny - tereny łowieckie, sąsiadowały w tym czasie z lasami galeriowymi, które mogły być dla człowiekowatych schronieniem przed dużymi drapieżnikami.
  5. BAE Systems prowadzi testy hełmu dla pilotów myśliwców, który umożliwia ostrzelanie celu wyłącznie dzięki spojrzeniu nań i wydaniu głosowej komendy "ognia". To, jak zapewnia BAE, jeden z najbardziej złożonych systemów tego typu na świecie. Striker Integrated Headset identyfikuje, w którym kierunku pilot patrzy i wyświetla przed jego oczami znajdujące się tam obiekty. Pilot może skupić wzrok na jednym z nich, oznaczając go w ten sposób, i wydać rozkaz otwarcia ognia. Zastosowana technologia Binocular Cathode Ray Tube daje 40-stopniowe pole widzenia, a na wyświetlaczu mogą być widoczne zarówno symbole odpowiadające różnym obiektom, jak i rzeczywisty obraz. Z kolei Forward Looking Infra Red pozwala na używanie hełmu w nocy lub przy bardzo słabej widoczności. Dzięki hełmowi, który wyceniono na 250 000 funtów, pilot może ostrzelać również cel, którego praktycznie nie widzi. Wystarczy, że odwróci na chwilę głowę i "zablokuje" cel na wyświetlaczu. Testy nowego hełmu dobiegają końca.
  6. Samsung poinformował o stworzeniu pierwszej kości DDR4. Powstała ona przy użyciu technologii 30 nanometrów. Sam standard DDR4 nie jest jeszcze gotowy. Kość Samsunga charakteryzuje się transferem danych rzędu 2,133 Gbps przy napięciu 1,2 wolta. Tymczasem najnowsze układy DDR3 pracują przy napięciu 1,35 oraz 1,5 wolta i zapewniają transfer rzędu 1,6 Gbps. Koreańska firma nie wyklucza, że po udoskonaleniu DDR4 układy będą przesyłały dane z prędkością do 3,2 gigabita na sekundę.
  7. Od jakiegoś czasu poszukuje się związków chemicznych wspomagających obrazowanie, które sprawdziłyby się w ramach monitoringu pacjentów zażywających heparynę, czyli lek zapobiegający krzepnięciu krwi. Wg Włochów, do tego celu świetnie nadaje się lucyferaza - enzym odpowiadający za świecenie robaczków świętojańskich (Bioconjugate Chemistry). Zespół Bruce'a Branchiniego wskazywał na potrzebę wynalezienia takich związków wspomagających obrazowanie, które emitowałyby promieniowanie w bliskiej podczerwieni. Głębiej penetruje ono tkankę, pozwalając lekarzom wykryć białka zaangażowane w krzepnięcie. Podczas testów naukowcy połączyli proteinę pozyskiwaną z lucyferazy świetlików z gatunku Photinis pyralis ze specjalnym fluorescencyjnym barwnikiem. Umożliwia on białku emitowanie promieniowania w bliskiej podczerwieni. Okazało się, że pozwala to wykryć niewielkie ilości aktywnego czynnika X (Xa). Inhibitory tego związku wykorzystuje się w zapobieganiu zdarzeniom zakrzepowo-zatorowym. Czynnik Xa bierze udział m.in. w aktywacji VIII czynnika krzepnięcia. Bioluminescencja i rezonansowe przeniesienie energii wzbudzenia bioluminescencji (ang. bioluminescence resonance energy transfer, BRET) to dwa naturalnie występujące zjawiska emisji promieniowania, które wykorzystano do różnych celów, np. obrazowania in vivo. Kluczowym elementem takich aplikacji jest lucyferaza, dająca żółtozielone światło. Opisywane technologie można ulepszyć, bazując na potencjale promienowania w bliskiej podczerwieni (nIR). Włosi zademonstrowali, że da się uzyskać emisję spektralną z maksimami 705 i 783 nm, wiążąc kowalencyjnie wariant lucyferazy z fluorescencyjnym barwnikami nIR. Akademicy zwracają uwagę na znaczenie wybiórczego znakowania fluorescencyjnymi barwnikami i skuteczność zapewnianą przez proces międzycząsteczkowego BRET. Włochom udało się też skonstruować wspomniane już wcześniej biotynylowane (oznakowane) białko fuzujące, czyli zlewające się, które emitowało promieniowanie w podczerwieni. Nowy materiał unieruchomiono na podłożu/macierzy zawierającej streptoawidynę - stosowaną w biotechnologii do oczyszczania białek - pokazując, że rozwiązanie można by uwzględnić w obrazowaniu z wykorzystaniem receptorów. To samo białko zastosowano do określenia aktywności czynnika Xa przy fizjologicznych stężeniach we krwi. W badanym układzie emisja w podczerwieni była możliwa tylko w sytuacji, kiedy cząsteczka lucyferazy była ściśle powiązana z barwnikiem fluorescencyjnym. Autorzy studium wykorzystali to zjawisko i połączyli obie te molekuły za pomocą krótkiego łańcucha aminokwasowego podatnego na trawienie przez czynnik Xa. W tej sytuacji aktywacja czynnika X powodowała nie tylko powstawanie skrzepu, ale też rozpad kompleksu lucyferazy z fluorochromem i tym samym spadek emisji nIR w próbce. Dokładny pomiar tempa tego zaniku pozwolił tym samym na ustalenie aktywności enzymatycznej czynnika Xa.
  8. Na Florida A&M University powstaje elektryczny "terenowy" wózek inwalidzki. Urządzenie ma wyczuwać rodzaj podłoża i odpowiednio dopasowywać swoją charakterystykę tak, by mogło się po nim poruszać. Dotychczas tego typu technologia była stosowana przez wojsko w automatycznych pojazdach. Emmanuel Collins oraz John H. Seely postanowili zastosować ją w codziennym życiu. Naukowcy już dostosowali do swoich potrzeb wojskowy system kontroli, który ocenia otoczenie i tak manewruje, by móc poruszać się niezależnie od przeszkód terenowych. Collinsa zainspirowała prezentacja dokonana przez profesora Rory'ego Coopera z University of Pittsburgh Cooper w 1980 roku podczas służby w wojsku odniósł obrażenia, wskutek których doznał urazów rdzenia kręgowego i od tamtego czasu porusza się na wózku. Podczas prezentacji Cooper, który jest m.in. dyrektoem VA Rehabilitation Research and Development Center of Excellence, mówił o potrzebie stworzenia wózków inwalidzkich, które radziłyby sobie w różnym terenie. Collins twierdzi, że pierwsze "terenowe" wózki inwalidzkie trafią na rynek w ciągu najbliższych 5 lat.
  9. Na Krecie odkryto pozostałości jednej z pierwszych morskich podróży naszych przodków. Jak poinformowało greckie Ministerstwo Kultury, w pobliżu schronisk podskalnych i jaskiń na południowym wybrzeżu wyspy w pobliżu miejscowości Plakias znajdowały się nieobrobione topory i inne narzędzia, których wiek szacuje się na 130-700 tys. lat. Kreta jest wyspą od kilku milionów lat, dlatego narzędzia musiały tu trafić z właścicielami drogą morską. Dzięki odkryciu grecko-amerykańskiego zespołu archeologicznego okazuje się, że przodkowie ludzi niekoniecznie migrowali z Afryki do Europy wyłącznie drogą lądową, bo w tym konkretnym przypadku najprawdopodobniej przepłynęli na jakiejś konstrukcji ponad 63 km. Jak głosi oświadczenie Ministerstwa, zmienia to również pogląd na zdolności poznawcze wczesnych hominidów. Wcześniej w rejonie Grecji dysponowano dowodami na podróż przez otwarte morze sprzed 11 tys. lat. W skali świata wspomina się o żegludze sprzed 60 tys., ale wymieniano też wcześniejsze daty. Nieobrobione narzędzia, takie jak te znalezione przez naukowców z Amerykańskiej Szkoły Studiów Klasycznych w Atenach i Ministerstwa Kultury, wiąże się z człowiekiem heidelberskim (Homo heidelbergensis) i człowiekiem wyprostowanym (H. erectus). Do tej pory nie dysponowaliśmy dowodami na występowanie dolnego paleolitu na Krecie – podkreśla niebiorąca udziału w opisywanych wykopaliskach archeolog z Ministerstwa Maria Vlazaki. Na razie nie wiadomo, skąd pochodzili żeglarze (z Afryki, czy ze Wschodu) i czy osiedlili się koło przyszłego Plakias na stałe.
  10. W zwykłych okolicznościach to mężczyźni zwracają większą uwagę na wygląd, lecz niezależność finansowa sprawia, że instynktowne wybory pań przestają się liczyć lub nie liczą się już tak bardzo jak kiedyś. Rezygnują wtedy z bezpieczeństwa i stabilności materialnej na rzecz atrakcyjności fizycznej. Co ciekawe, wzrasta wiek wybieranych partnerów (Evolutionary Psychology). Dr Fhionna Moore z University of Abertay Dundee opowiada, że psycholodzy z jej zespołu spodziewali się, że u dobrze zarabiających kobiet preferencje związane z partnerem zaczną przypominać męskie z tendencją do wyboru młodszych, bardziej atrakcyjnych osób, a nie kogoś, kto mógłby zaopiekować się dziećmi. Tymczasem preferowana różnica wieku nie zmieniła się tak, jak oczekiwaliśmy. W rzeczywistości bardziej niezależne finansowo panie wolały jeszcze starszych mężczyzn. Sugeruje to, że niezależne materialnie kobiety zyskują większą pewność w wyborze partnera [z szerszego wachlarzu wieku] i że pociągają je obdarzeni władzą starsi mężczyźni. Panie nie boją się też uczynić z pociągu fizycznego kryterium wyboru numer jeden. Szkoci przeprowadzili internetowy eksperyment. Wzięło w nim udział 3770 heteroseksualnych osób (1851 kobiet i 1919 mężczyzn). We wstępnym kwestionariuszu znajdowały się pytania związane z sytuacją osobistą i poziomem niezależności finansowej. Potem badani mieli uszeregować według ważności kryteria wyboru partnera, m.in.: pociąg fizyczny, perspektywy finansowe czy poczucie humoru. Uzyskane wyniki zestawiono z dochodami i niezależnością finansową. W miarę jak kobiety zarabiały coraz więcej, zachowania mężczyzn i kobiet upodobniały się, ale tylko w kategoriach fizycznej atrakcyjności. Na tym jednak koniec podobieństw: wyższy dochód sprawia, że kobiety preferują starszych mężczyzn, a mężczyźni jeszcze młodsze partnerki.
  11. W krajach rozwijających się spożycie mięsa stale rośnie. Eksperci z Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) szacują, że do roku 2050 globalna produkcja mięsa jeszcze się podwoi. Naukowcy uważają jednak, że ze względów ekonomicznych i zdrowotnych składniki roślinne powinny zastąpić surowe materiały zwierzęce. I tak np. nasiona łubinu można by wykorzystać do uzyskania niskotłuszczowych kiełbasek. Wyprodukowanie kilograma mięsa oznacza zużycie 7-16 kg zbóż lub soi do wykarmienia zwierząt. Wskutek tego w USA ok. 80% zbóż stanowi paszę dla bydła i trzody chlewnej - wylicza dr inż. Peter Eisner z Instytutu Fraunhofera ds. Inżynierii Procesowej i Opakowań. Do wyprodukowania kilograma mięsa potrzeba powierzchni 40 metrów kwadratowych. Okazuje się zaś, że z tego samego areału można zebrać 120 kg marchwi lub 80 kg jabłek. Rośliny są doskonałej jakości pokarmem, ale mogą również dostarczyć surowca do zastosowań technologicznych i stanowią źródło energii. Jak tłumaczy Niemiec, dotąd pestki słonecznika służyły głównie do produkcji oleju, a pozostałościami karmiono zwierzęta. W rezultacie na działce o powierzchni 2,5 akra udawało się zarobić ok. 950 euro. Gdyby natomiast wszystkie składniki przetworzyć na wysokiej jakości surowce spożywcze, kosmetyczne i energetyczne, ta sama działka zapewniłaby właścicielowi przychód w wysokości 1770 euro. Eisner zaprezentował substytut mleka z białek łubinu, który sprawdza się jako baza do produkcji lodów czy sera. Nie zawiera laktozy ani cholesterolu, ma neutralny smak i obfituje w wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Daniela Sussmann , koleżanka Eisnera z Instytutu, stworzyła roślinny izolat białkowy o właściwościach przypominających tłuszcz. Dzięki specjalnej technice z nasion łubinu uzyskuje się wysoce lepki osad białkowy o wyjątkowo kremowej konsystencji. Mikroskopowa struktura tego produktu przypomina rozmieszczenie cząsteczek tłuszczu w mięsie kiełbasek. Można go więc wykorzystać do przygotowania niskotłuszczowych kiełbas, które będą smakować jak oryginał – przekonują badacze. Podczas testów smakowych akademicy sprawdzali, czy dodanie białek łubinu wpłynie na odczucia związane z soczystością i kremową konsystencją niskotłuszczowych kiełbasek. Okazało się, że 10-proc. dodatek białkowego izolatu zwiększał wyczuwalność "tłuszczu" w niskotłuszczowej wątrobiance. Wbrew pozorom to ważny krok naprzód, ponieważ kiełbasy są bardzo tłustym produktem, a wyprodukowanie zdrowszej i równie smacznej ich wersji zmniejszy ryzyko otyłości, chorób sercowo-naczyniowych czy cukrzycy...
  12. Pracujący dla Google'a Michał Zalewski poinformował, że chińscy hakerzy najprawdopodobniej wpadli na trop krytycznego niezałatanego błędu w Internet Explorerze. Błąd ten to jedna z około 100 dziur, które Zalewski znalazł w IE, Firefoksie, Chrome, Safari i Operze. Zalewski odkrył je za pomocą własnego narzędzia cross_fuzz. Później, jak mówi, przypadkowo ujawnił lokalizację tego narzędzia, więc mógł je pobrać każdy chętny. W związku z tym postanowił je udostępnić. "Trzydziestego grudnia odebrałem zapytania z adresu IP zarejestrowanego w Chinach, które odpowiadały słowom kluczowym wymienionym w jednym z plików cross_fuzz" - informuje Zalewski. Zapytanie dotyczyło pewnych funkcji w pliku mshtml.dll. W tym czasie nie było w sieci żadnych innych zapytań tego typu. "To bardzo silne wskazanie, że doszło do niezależnego odkrycia tego samego błędu w IE; inne wyjaśnienia następujących po sobie takich zapytań są bardzo mało prawdopodobne" - mówi badacz. Wbrew prośbom Microsoftu, który nie poprawił jeszcze wspomnianego błędu, Zalewski udostępnił cross_fuzz w niedzielę. Z jednej strony stało się tak dlatego, bo Chińczycy i tak wiedzą już o dziurze, a z drugiej - ponieważ specjaliści z Microsoftu nie ustosunkowali się do informacji, które im przekazał. Pierwsze informacje o błędzie wraz z wcześniejszą wersją cross_fuzz Microsoft otrzymał już w lipcu. Z kolei 20 grudnia Zalewski poinformował firmę z Redmond, że zamierza udostępnić cross_fuzz. Dzień później skontaktowali się z nim przedstawiciele Microsoftu i poinformowali go, że brak odpowiedzi z ich strony wynikał z faktu, iż nie udało im się odtworzyć błędu, o którym informował ich pracownik Google'a. Kilka dni później Zalewski otrzymał następującą wiadomość: "Zespół zajmujący się IE przeprowadził szeroko zakrojone testy, ale nie byliśmy w stanie doprowadzić do tych samych błędów, które Ty i Dave (z Microsoftu) jesteście w stanie odnaleźć. Nie wiem, dlaczego teraz udało się nam na nie trafić, ale zapewniamy, że nie było to celowe działanie". Jerry Bryant, rzecznik prasowy Microsoft Security Response Center, oświadczył, że w lipcu ani eksperci Microsoftu, ani Google'a nie byli w stanie odtworzyć warunków, w jakich dochodziło do błędu. "Dopiero 21 grudnia nowa wersja narzędzia cross_fuzz dostarczyła nam informacji na temat błędu". To nie pierwsze starcie, pomiędzy badaczami Google'a a Microsoftem. W połowie ubiegłego roku doszło do utarczki pomiędzy Tavisem Ormandy'm a koncernem z Redmond.
  13. Rekonstruując mózgi wymarłych ptaków, ornitolodzy mają nadzieję rzucić nieco światła na początki zdolności latania. Wszystko wskazuje na to, że ptaki wyewoluowały z dinozaurów ok. 150 mln lat temu, ale nadal nie wiadomo, w którym momencie zdobyły przestworza. Naukowcy ze Szkockiego Muzeum Narodowego koncentrują się na kłaczku móżdżku, integrującym podczas lotu sygnały wzrokowe i pochodzące ze zmysłu równowagi. Dzięki tej strukturze ptak potrafi ocenić pozycję innych obiektów (latających i nielatających). Mamy nadzieję, że uda nam się ustalić, jak wyewoluował kłaczek, który pozwala sobie poradzić z rozmaitymi wymogami lotu. To zapewni nam informacje, kiedy ptaki mogły nabyć zdolność latania [i pozwoli odróżnić ptakopodobne dinozaury od ptaków, które zatraciły zdolność lotu] – tłumaczy Stig Walsh. We współpracy z kolegami z University of Abertay Dundee muzealnicy skanują skamieniałości kilku wymarłych gatunków, a także ok. 100 współczesnych ptaków. W odróżnieniu od skanerów medycznych, które wykonują serię zdjęć przekrojowych obiektu z pojedynczą warstwą o grubości 1,5 mm, skaner 3D z Abertay University ma dokładność do 6 mikronów – podkreśla Walsh. W przypadku współczesnych ptaków biolodzy są zainteresowani blisko spokrewnionymi gatunkami, wśród których są zarówno ptaki latające, jak i nieloty. W ten sposób powinno się udać ustalić, czy wraz z utratą zdolności lotu kłaczek staje się mniejszy. Poza tym naukowcy skupiają się na niezwykle szybkich lotnikach sokołach wędrownych, obdarzonych zdolnościami akrobatycznymi jerzykowatych i jaskółkach oknówkach czy latających do tyłu kolibrach. Szkocki zespół analizuje różne gatunki wymarłych ptaków. Niektóre z nich, np. dodo, występowały jeszcze całkiem niedawno, inne żyły wiele milionów lat temu: 3 gatunki pochodzą z iprezu (czyli sprzed ok. 55 mln lat), jeden nielot morski zasiedlał Ziemię w kredzie mniej więcej 100 mln lat temu, a archeopteryks ok. 145-150 mln lat temu. Warto podkreślić, że trudno o niezdeformowane skamieniałości ptaków, ponieważ większość została spłaszczona przez zalegające na nich osady. Projekt poszukiwania związków między wielkością kłaczka a zaawansowaniem zdolności koordynowania w czasie lotu bodźców wzrokowo-równoważnych ma się zakończyć na początku 2012 roku.
  14. Jak donosi New York Times, Facebook zebrał 450 milionów dolarów z banku Goldman Sachs oraz 50 milionów od rosyjskiej firmy Digital Sky Technologies. Wielkość inwestycji oznacza, że portal Zuckerberga został wyceniony na około 50 miliardów dolarów. Dla porównania, rynkowa wycena Google'a wynosi obecnie 190 miliiardów, Microsoftu 239 miliardów, a Apple'a - 296 miliardów. O dokładnej wycenie trudno mówić, gdyż Facebook nie jest notowany na giełdzie, nie wiadomo też, jakie są jego wyniki finansowe. Analitycy uważają jednak, że jest on dochodowy i może przynosić rocznie nawet 2 miliardy dolarów. Dla Digital Sky Technologies to już druga inwestycja w Facebooka. Poprzednio firma przeznaczyła na rozwój tego serwisu 500 milionów USD. Anonimowe osoby, które poinformowały prasę o inwestycji mówią, że Goldman chce umożliwić swoim klientom inwestowanie w Facebooka i dzięki wycenieniu portalu na 50 miliardów USD zebrać od swoich klientów 1,5 miliarda na inwestycje w firmę Zuckerberga. Goldman Sachs chce być dla nich pośrednikiem w inwestycjach. To spowoduje, że formalnie inwestorem będzie sam bank, co pozwoli ominąć przepisy Komisji Giełd (SEC), które przewidują, iż firma posiadająca ponad 499 inwestorów musi ujawniać swoje finanse. Od dłuższego już czasu działa rodzaj prywatnej giełdy, zwanej SecondMarket, na której sprzedawane są akcje firm internetowych. Z nieoficjalnych informacji dobiegających z tej giełdy wynika, że w ciągu roku wartość Facebooka wzrosła tam trzykrotnie, do 42,4 miliarda USD, a niektórzy inwestorzy kupili akcje w cenie, która wskazywałaby, iż Facebook wart jest 56 miliardów dolarów. Pojawienie się w gronie inwestorów Goldman Sachsa uwiarygadnia taką wycenę. Na wysokie notowania portalu ma również wpływ fakt, że w roku 2010 stał się on najchętniej odwiedzaną witryną w USA. Przegonił pod tym względem Google'a.
  15. W grudniu Windows 7 przekroczył granicę 20% udziałów w światowym rynku systemów operacyjnych. Najnowszego systemu Microsoftu używało pod koniec ubiegłego roku 20,87% internautów. Drugą pozycję wciąż zajmuje Windows XP, którego udziały spadły z 57,88% w listopadzie do 56,72% w grudniu. Traci również Vista, która w listopadzie miała 12,62% użytkowników, a w grudniu 12,11%. Ogólne udziały systemu Windows zmniejszyły się pomiędzy listopadem a grudniem z 90,81 do 90,29 procenta. Udziały Mac utrzymują się praktycznie na tym samym poziomie (spadek z 5,03 do 5,02), podobnie jak udziały Linuksa (wzrost z 0,93 do 0,96 procenta). Wzrost odnotował iOS, który zwiększył swoje posiadanie z 1,36 do 1,69%. Na rynku przeglądarek również nie zanotowano większych niespodzianek. Udziały IE ciągle spadają, a Firefox utrzymuje swój stan posiadania w okolicy 23%. Rośnie Chrome, który w listopadzie miał 9,26% użytkowników, a grudzień zamknął wynikiem 9,98%. Warto zauważyć też zwiększającą się popularność Safari. Do przeglądarki Apple'a należy już 5,89% rynku. Udziały Opery od kilku miesięcy utrzymują się w przedziale 2,20-2,30 procenta.
  16. Dwaj naukowcy z Albert Einstein College of Medicine na Yeshiva University odkryli, czemu nasze ciało ma temperaturę 36,6°C. Okazuje się, że zapewnia ona idealną równowagę: pomaga zapobiegać infekcjom grzybiczym, a jednocześnie nie jest na tyle wysoka, by koniecznością stało się ciągłe jedzenie na potrzeby szybkiego metabolizmu (mBio). Jedną z tajemnic dotyczących ludzi i innych wyższych ssaków było, czemu są tak gorące w porównaniu do innych zwierząt. Nasze studium pomogło wyjaśnić, dlaczego ssacza ciepłota ciała oscyluje wokół 37°C – cieszy się prof. Arturo Casadevall. Nowe odkrycia były możliwe dzięki wcześniejszym pracom Casadevalla. Wynikało z nich, że liczba gatunków grzybów, które mogą się rozwijać, a zatem zarażać zwierzę, spada o 6% przy każdym wzroście temperatury o 1 stopień Celsjusza. Oznacza to, że gadom, płazom i innym zimnokrwistym (zmiennocieplnym) gatunkom zagrażają dziesiątki tysięcy gatunków grzybów, podczas gdy stałocieplnym ssakom już tylko kilkaset. Casadevall dywaguje, że ochrona przed grzybami mogła być decydująca dla ewolucyjnego zwycięstwa ssaków nad dinozaurami. W ramach najnowszego studium Casadevall opracował z prof. Avivem Bergmanem matematyczny model, pozwalający zestawić plusy (zabezpieczenie przed grzybami) i minusy związane z podtrzymywaniem temperatury ciała w granicach między 30 a 40°C (kosztem był wzrost ilości spożywanego jedzenia). Okazało się, że optymalną temperaturą dla zmaksymalizowania przeciwgrzybicznego zysku i zminimalizowania żywieniowych strat było dobrze nam znane 36,7°C.
  17. Intel oficjalnie ogłosił premierę drugiej generacji procesorów Core o nazwie kodowej Sandy Bridge. Najważniejszą zmianą, na którą zwraca uwagę Intel, jest dwukrotne zwiększenie, w porównaniu z GMA 4500, wydajności rdzenia graficznego. Poprawiono też pracę technologii Turbo Boost oraz Hyper-threading, dzięki czemu uzyskano zwiększenie wydajności mobilnego 4-rdzeniowego procesora aż o 60%. Niektórzy producenci notebooków już dostarczają komputery z czterordzeniowym procesorem i7. Modele dwurdzeniowe powinny pojawić się w lutym, a komputery wyposażone w układy ULV (ultra-low voltage) - w drugiej połowie bieżącego roku. W ramach rodziny Sandy Bridge Intel już zapowiedział jeden procesor Core i7 Extreme Edition, dwanaście Core i7, dwanaście Core i5, cztery Core i3 oraz cztery chipsety.
  18. Wzrastające zapotrzebowanie na energię oraz presja na ekologię sprawiły, że energetyka jądrowa, po gorszym dla siebie okresie powraca do łask. Największym na świecie inwestorem w nowe elektrownie atomowe są Chiny: obecnie wydobywają rocznie 750 ton uranu, ale spodziewane zapotrzebowanie zwiększy aż aż do 20 tysięcy ton w roku 2020, kiedy to - według chińskiej strategii energetycznej - 15 procent elektryczności ma być wytwarzane w odnawialnych źródeł, a sama energetyka jądrowa ma mieć moc 40 gigawatów. Problemem są ograniczone złoża rudy uranowej, która w obecnej technologii, według oszacowań chińskich ekspertów, wystarczy jedynie na 50 lat. Chińscy uczeni z China National Nuclear Corp opracowali jednak technologię, która według ich zapewnień pozwala na takie przetwarzanie zużytego uranu, które pozwoli na ponowne wykorzystanie go w roli paliwa. Nie są znane szczegóły procesu, ale jego zastosowanie ma zwiększyć kilkudziesięciokrotnie wydajność dostępnego uranu, według nowych oszacowań, ale dzięki nowej technologii te same złoża uranu mają wystarczyć nawet na trzy tysiące lat eksploatacji. Planowany udział energetyki jądrowej w roku 2020 już zwiększono do pięciu procent, co oznacza, że elektrownie atomowe osiągną w sumie nawet 70-80 gigawatów mocy.
  19. Istnieje substancja, z którą każdy z nas ma do czynienia na co dzień, ale która uparcie wymyka się naukowym badaniom. To kwas węglowy, który austriackim uczonym po raz pierwszy udało się schwytać i zbadać w gazowej formie. Kwas węglowy powstaje wszędzie tam, gdzie w wodzie rozpuszczony jest dwutlenek węgla. To właśnie z połączenia wody i CO2 powstaje H2CO3 (a dokładniej H2O·CO2), które nadaje wodzie mineralnej i napojom gazowanym orzeźwiający smak. Ale mimo że tak łatwo się go wytwarza i jest tak powszechny, zbadanie jego właściwości jest trudne: kwas węglowy powstaje w niewielkich ilościach, jest nietrwały i wykrywany jest w ilościach śladowych. Nie sposób otrzymać jego stężonego roztworu i ulega rozkładowi już w temperaturze pokojowej. Niektórym laboratoriom udawało się otrzymać go w formie stałej, w bardzo niskiej temperaturze, jednak próby uzyskania i zbadania formy gazowej spełzały na niczym i sądzono, że jest zbyt nietrwała, by w ogóle istnieć. Sukces odnieśli dopiero austriaccy uczeni: Hinrich Grothe z wiedeńskiego Technische Universität oraz Thomas Loerting z University of Innsburck. Udało im się otrzymać gazową postać kwasu węglowego poprzez ogrzanie zestalonego kwasu. Ulatniające się molekuły kwasu węglowego trzeba było jednak łapać w niskiej temperaturze w pułapkę z sieci cząsteczek argonu - gazu szlachetnego. W tej postaci udało się wreszcie poddać gazowy H2CO3 badaniom spektroskopowym. Jak się okazało, gazowy kwas węglowy utrzymuje stabilność do temperatury -30ºC. Występuje w trzech postaciach: odkryto dwa różne monomery, różniące się strukturą przestrzenną oraz jeden dimer, powstały z dwóch cząstek kwasu złączonych wiązaniem wodorowym. Wyniki przydadzą się między innymi astronomom, poszukującym śladów kwasu węglowego w widmie ciał niebieskich, spodziewają się oni odnaleźć go w składzie komet, atmosfery Marsa (wiadomo, że znajduje się on w atmosferze ziemskiej) oraz w samej przestrzeni kosmicznej.
  20. Dotąd sądzono, że minóg morski (Petromyzon marinus) wykorzystuje walenie jedynie jako środek transportu. Okazuje się jednak, że choć sam mierzy maksymalnie 120 cm, dużo większe ssaki, np. kilkumetrowe płetwale karłowate, stają się jego ofiarami (Journal of Fish Biology). Naukowcy, którzy prowadzili badania na terenie Zatoki Świętego Wawrzyńca, zauważyli, że po odczepieniu minogów na skórze waleni zostaje rozjątrzona rana. Wygląda więc na to, że podczas podróży żywią się one krwią uprzejmego gospodarza. Ich pysk ma postać dużej przyssawki z 7 oddzielnymi zębami na dole i dwoma zrośniętymi na górze. Przystosowaniem do takiej formy odżywiania jest także ostry jak brzytwa język. Wcześniej ślady zębów minogów widywano m.in. na ciałach morświnów. Sfotografowano je przyczepione do wielorybów biskajskich (Eubalaena glacialis) czy delfinowatych z rodzaju Sousa. Na tej podstawie część biologów zaczęła przypuszczać, że minogi żywią się nie tylko krwią różnych ryb, ale i waleni. Inni argumentowali, że krwawiące ślady nie pozostały wcale po jedzeniu, ale były wymogiem związanym z długą trasą. Jeśli bowiem ktoś chce ją pokonać, nie wypadając w międzyczasie za burtę, musi się dobrze i pewnie "zaokrętować". Owen Nichols, dyrektor Marine Fisheries Initiative przy Provincetown Center for Coastal Studies podkreśla, że Zatoka Świętego Wawrzyńca była świetnym miejscem do obserwacji. Widok płetwali karłowatych nie należy tu do rzadkości (rejon stanowi letnie żerowisko tego gatunku), poza tym zwierzęta często wynurzają się, przez co widać dużą część ich ciała. Szefowa Ocean Research and Education Society Ursula Tscherter odpowiadała za część eksperymentu, polegającą na fotografowaniu waleni przed, w czasie i po odłączeniu P. marinus. Wg naszej wiedzy, są to pierwsze obserwacje takiego zachowania w czasie rzeczywistym. Dostarczają one przekonujących dowodów, że minogi przyczepione do waleni naruszają raczej skórę i przystępują do jedzenia, a nie mocują się zwyczajnie na czas podróży – twierdzi Nichols.
  21. Początek 2011 roku miłośnicy nauki mogą przywitać w interesujący sposób: podziwianiem częściowego zaćmienia słońca, które nastąpi we wtorek, 4 stycznia. Co prawda będzie to jedynie częściowe zaćmienie, ale warto znaleźć chwilę na (ostrożne) spojrzenie w niebo. Kto nie znajdzie okazji, będzie miał w tym roku jeszcze trzy okazje, ale nie wszystkie w naszym kraju. Zaćmienie będzie miało miejsce w godzinach porannych, więc największą trudnością będzie niska pozycja słońca nad horyzontem - dla mieszkańców dużych miast może to być trudny do przeskoczenia kłopot. Dla centrum naszego kraju zaćmienie rozpocznie się o godzinie 8:10, a zakończy o godzinie 11, największe przesłonięcie będzie miało miejsce o godzinie 9:30 (plus-minus dwie do pięciu minut dla innych miejsc Polski), będzie więc w sumie trwało trzy godziny. Z mieszkańców Europy najlepsze warunki będą mieli Szwedzi.NASA przygotowała animację, przedstawiającą przebieg zaćmienia. Częściowe zaćmienie słońca, mimo że niezbyt spektakularne, warte jest chwili uwagi. Zawsze jednak z niego cieszą się radioastronomowie, częściowe przesłanianie tarczy słonecznej przez księżyc pozwala na dokładniejsze studiowanie jej powierzchni. Chcąc oglądać zaćmienie, należy pamiętać o środkach ostrożności. Przede wszystkim, nie wolno spoglądać bezpośrednio w tarczę słońca (nawet jeśli jest zakryta chmurami), tym bardziej przez instrumenty optyczne. Do bezpośredniej obserwacji należy użyć specjalnych szkieł (żadne okulary przeciwsłoneczne nie są odpowiednie), można takie kupić, lub na przykład wykorzystać szybkę z maski spawalniczej. Można użyć instrumentów optycznych do rzutowania światła na ekran. Pole do popisu będą mieć miłośnicy fotografii.
  22. Model antymaterii, w tym jej anihilacji ze „zwykłą" materią wydawał się prosty i zrozumiały, przecież samą antymaterię wytwarza się już rutynowo. Tak było do czasu eksperymentów, jakie w genewskim CERNie przeprowadził międzynarodowy zespół uczonych z Danii, Węgier, Wielkiej Brytanii i Japonii bombardując cząsteczkowy wodór wolnymi antyprotonami. Odmienność doświadczenia polegała na bombardowaniu nie pojedynczych atomów, lecz cząsteczek, na początek wybrano najprostsze: wodór, a dokładniej gazowy deuter (ciężki izotop wodoru z neutronem w jądrze). Za pociski posłużyły antyprotony, które spowolniono do jednej setnej prędkości światła. Ujemnie naładowane antyprotony nie przyciągają również posiadających ujemny ładunek elektronów, a niewielka prędkość pozwala na pominięcie skomplikowanych poprawek relatywistycznych. Eksperyment, którym kierował Japończyk z instytutu RIKEN, Yasunori Yamazaki, wykazał, że prawdopodobieństwo jonizacji cząsteczek deuteru zależy liniowo od prędkości antyprotonów, co stoi w sprzeczności z oczekiwaniami i dotychczasowym modelem dla atomowego wodoru. Nie jest znany mechanizm tego zachowania. Poszukując teoretycznego wyjaśnienia członkowie zespołu spekulują, że cząsteczkowy cel posiada mechanizm hamujący jonizację - podczas zbliżania się antyprotonu do protonu w jednym jądrze cząsteczki obecność protonu w drugim jądrze powoduje przemieszczenie orbitującej chmury elektronów. Im wolniejszy antyproton, tym więcej czasu pozostaje cząsteczce na dopasowanie się, stąd mniejsze prawdopodobieństwo jonizacji. To wielka niespodzianka, to zmienia nasze rozumienie dynamiki kolizji atomowych, która okazuje się, nawet na poziomie jakościowym, jeszcze w powijakach - mówi Yamazaki. Najbliższe eksperymenty mają sprawdzić, czy prawdopodobieństwo jonizacji zależy od odległości od celu oraz położenia w momencie kolizji.
  23. Zespół genetyków zsekwencjonował pełen genom najszlachetniejszej odmiany drzewa kakaowego. Wprowadzenie do niego poprawek ma przynieść więcej rozkoszy smaku miłośnikom wykwintnej czekolady, oraz oczywiście zyski jej producentom. Kakaowiec właściwy (Theobroma cacao) jest dość powszechnie uprawiany, a produkty wytwarzane z jego nasion: czekolada i kakao - znane wszystkim. Rosnący na świecie popyt na czekoladę przynosi producentom olbrzymie zyski, ale wciąż najlepiej zarabia się na produkcji drogiej, luksusowej czekolady, tę zaś można uzyskać jedynie z najszlachetniejszej odmiany kakaowca: Criollo - oryginalnej postaci, udomowionej przez Majów trzy tysiące lat temu. Niestety, Criollo stanowi (w zależności od źródła) zaledwie 5 do 10 procent upraw. Dzieje się tak z powodu jego podatności na choroby i pasożyty, większość producentów wybiera mniej szlachetne, ale łatwiejsze w pielęgnacji odmiany. W poszukiwaniu środków zaradczych zespół z udziałem Marka Guiltinana z Penn State University (USA) oraz Claire Lanaud z CIRAD (Francja) zsekwencjonował genom kakaowca Criollo w nadziei zidentyfikowania genów odpowiedzialnych za odporność, a także za jakość uzyskiwanych nasion. Odmiana Criollo jest samopylna i silnie homozygotyczna, posiada dwie identyczne formy każdego genu, co ułatwia poznanie jej pełnego genomu. Uczeni po złożeniu 84 procent genomu zidentyfikowali prawie 29 tysięcy genów odpowiedzialnych za kodowanie białek i skojarzyli większość z nich z 10 chromosomami Criollo. Zbadano także mikroRNA, które w przypadku tej odmiany jest głównym regulatorem ekspresji genów. Co ciekawe z naukowego punktu widzenia, tylko 20 procent genomu Criollo składa się z transpozonów. Oznacza to, że ta odmiana ewoluuje wolniej od tych mniej szlachetnych. Trwa praca nad określeniem funkcji poszczególnych części genomu. Zidentyfikowano już kilka odpowiedzialnych za odporność drzewa na infekcje i insekty, co pozwoli na stworzenie odmiany łatwiejszej i wydajniejszej w uprawie. Znaleziono także 84 geny odpowiedzialne za wytwarzanie cennego masła kakaowego, dzięki czemu być może uda się zwiększyć jego ilość i jakość. Zidentyfikowanie i modyfikacja genów wpływających na wytwarzanie flawonoidów, terpenów, hormonów, barwników i aromatów pozwoli z kolei na produkcję zdrowszego, smaczniejszego i bardziej aromatycznego kakao.
  24. Rozpoczęta przez Wikileaks afera Cablegate odbiła się rykoszetem w... Zimbabwe. Anonimowi poinformowali o zaatakowaniu i zablokowaniu witryny rządu tego kraju. Atak został sprowokowany wypowiedzią żony prezydenta Grace Mugabe, która pozwała dziennik Zimbabwe Standard. Pani prezydentowej nie spodobało się, że opublikował on ujawnione przez Wikileaks depesze amerykańskich dyplomatów, w których informują oni, iż Grace Mugabe należy do grupy zimbabweańskiej elity zarabiającej miesięcznie setki tysięcy dolarów na przemycie diamentów nielegalnie wydobywanych w okręgu Marange. Wydobywane tam kamienie to tzw. krwawe diamenty, a ich sprzedaż w wielu krajach świata jest zabroniona. W roku 2009 diamenty z Marange nie uzyskały tzw. certyfikatu Kimberley Process, gdyż ich wydobycie związane jest z niewolniczym zatrudnieniem i licznymi naruszeniami praw człowieka. Kimberley Process to organizacja składająca się urzędników rządowych i przedstawicieli przemysłu, a jej celem jest niedopuszczenie do wydobywania, przemytu i sprzedaży krwawych diamentów. Mimo to wydobycie w okręgu Marange trwa, gdyż - jak informują organizacje pozarządowe - uzyskane w ten sposób pieniądze zasilają partię prezydenta Mugabe. Grace Mugabe domaga się w pozwie 15 milionów dolarów odszkodowania od Zimbabwe Standard. Jednocześnie prokurator generalny Zimbabwe powołał specjalną komisję do zbadania depesz ujawnionych przez Wikileaks. Komisja ta najprawdopodobniej oskarży o zdradę - co w Zimbabwe karane jest śmiercią - premiera Morgana Tsvangiraia, głównego konkurenta politycznego prezydenta Mugabe. Z ujawnionych depesz można bowiem wnioskować, że Tsvangirai w rozmowie z amerykańskimi dyplomatami sugerował, że sankcje przeciwko Zimbabwe, które nałożono w odpowiedzi na dyktatorskie rządy Mugabe, powinny zostać utrzymane. Witryna rządu Zimbabwe jest wciąż niedostępna.
  25. Plantatorzy herbaty ze stanu Asam w północno-wschodnich Indiach twierdzą, że zmiana klimatu wpłynęła na ich uprawy. Nie chodzi przy tym wyłącznie o zmniejszenie plonów, ale o zniekształcenie smaku naparu. W stanie Asam, z charakterystycznym klimatem o wysokiej wilgotności, produkuje się większą część indyjskiej herbaty (niemal 55%). Uprawia się tu odmianę Assam (Camellia assamica). Warto zauważyć, że Indie produkują 31% całej dostępnej na świecie herbaty. Niestety, w stanie następuje stopniowy wzrost temperatur, zmieniają się też wzorce opadów. Liście herbaty Assam zbiera się od połowy marca aż do września. Napar ma cierpki smak i pomarańczową/brunatnoczerwoną barwę. Plantator Rajib Barooah z okolic miasta Jorhat uważa, że zachodzące zmiany są niepokojące. Ku jego zmartwieniu, osłabił się zdecydowany smak herbaty assamskiej. Silny smak herbaty Assam jest jej znakiem firmowym. W 2007 r. zebrano 564 tys. ton herbaty, w 2009 już tylko 487 tys. t, a szacuje się, że "urobek" z kończącego się dziś roku sięgnie jedynie 460 tys. t. Mridul Hazarika, szef Tea Research Association (TRA), jednego z największych centrów badawczych herbaty, uważa, że wszystkiemu winna jest zmiana klimatu. Podkreśla, że w ciągu ostatnich 80 lat temperatury w stanie Asam wzrosły. Naukowcy z TRA analizują statystyki dotyczące temperatur i sprawdzają, jak oddziałuje to na opady, a później wszystko razem na produkcję herbaty. Jak ujawnia Dhiraj Kakaty, dyrektor Assam Branch Indian Tea Association, organizacji patronackiej zrzeszającej ok. 400 plantatorów, w tym roku podczas pory monsunowej było mniej słonecznych dni, co obniżyło plony. Poza tym wilgoć niekorzystnie zmienia smak i sprzyja niszczeniu upraw przez szkodniki. Chodzi np. o chrząszcze Helopeltis theivora Waterhouse, które są coraz bardziej oporne na pestycydy. Namnażają się one przy zachmurzeniu i atakują świeże pędy, nie dopuszczając do regeneracji rośliny. Plantatorzy, których dotknęły nowe ograniczenia w stosowaniu pestycydów, domagają się od rządu sfinansowania badań nad zmianą smaku herbaty assamskiej. Wzrost temperatur wpłynął nie tylko na herbatę, ale i na pszenicę, która za szybko dojrzewa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...