Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'skóra' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 89 wyników

  1. Odkryto mechanizm obronny, który pozwala skórze aktywnie zabijać bakterie. Centralną rolę spełnia w nim interleukina-6 (IL-6). Jej metodę działania będzie można wykorzystać do zapobiegania zakażeniom ran. Kolonizacja ran skóry przez bakterie lub inne patogeny może prowadzić do ciężkiego stanu zapalnego. W najgorszych przypadkach kończy się to sepsą albo amputacją. Ze względu na rosnącą lekooporność spada liczba dostępnych opcji terapeutycznych. Ostatnio jednak zespół dr. Franka Siebenhaara z Charité w Berlinie zidentyfikował nowy endogenny mechanizm, który może pomóc w zapobieganiu infekcjom ran bez stosowania antybiotyków. Niemcy oceniali, w jakim stopniu będące elementem układu immunologiczne komórki tuczne (mastocyty) są zaangażowane w odpowiedź skóry gospodarza na bakteryjne zakażenie rany i gojenie ran. Posługując się modelem zwierzęcym (szczepami myszy), akademicy badali wpływ braku mastocytów na gojenie się ran po zakażeniu pałeczkami ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa). Okazało się, że pod nieobecność komórek tucznych 5. dnia po infekcji liczba bakterii obecnych w ranie była 20-krotnie wyższa. Wskutek tego zakażona rana zamykała się kilka dni dłużej. Autorzy raportu z pisma PNAS wyjaśniają, że "zabójcze" działanie mastocytów jest wynikiem uwalniania interleukiny-6. Stymuluje ona keratynocyty do wydzielania peptydów antydrobnoustrojowych. Nasze badanie pokazało naturę i zakres zaangażowania komórek tucznych w skórny mechanizm obrony przed bakteriami. Pomaga nam to lepiej zrozumieć znacznie mastocytów w ludzkim organizmie; wiemy już, że ich rola wykracza poza bycie skromnymi mediatorami reakcji alergicznych. Pogłębiając wiedzę nt. IL-6 i jej kluczowych funkcji, Niemcy stwierdzili, że podanie interleukiny-6 przed zakażeniem rany skutkowało lepszą obroną przed bakteriami. Wyniki udało się powtórzyć w ludzkiej tkance. Teoretycznie można by rozważyć podawanie IL-6 bądź substancji o podobnym mechanizmie działania w ramach zapobiegania infekcjom ran. W kolejnym kroku ocenimy funkcje mastocytów oraz IL-6 u pacjentów z chronicznymi problemami z gojeniem ran. « powrót do artykułu
  2. Chcąc młodziej wyglądać, ludzie sięgają po kremy albo stosują wypełniacze. Niestety, kremy nie wnikają do głębszych warstw skóry, a zastrzyki z wypełniaczami trzeba powtarzać i bywają one bolesne. Ostatnio jednak naukowcy z USA opracowali bezigłową terapię egzosomową, która doskonale wygładza zmarszczki u myszy wystawianych na oddziaływanie ultrafioletu. Gdy komórki skóry się starzeją, tracą zdolność do namnażania i produkowania kolagenu, głównego białka strukturalnego skóry. Niedawno akademicy odkryli, że potraktowanie ludzkich komórek w szalce egzosomami komórek macierzystych zwiększa ilość kolagenu i wywołuje inne odmładzające skutki. Egzosomy to wyspecjalizowane pęcherzyki transportujące, tworzone na szlakach wydzielania i wchłaniania komórkowego. Transportują one bioaktywne lipidy, mRNA czy białka, dlatego nazywa się je niekiedy "fizjologicznymi liposomami". Zespół Ke Chenga z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej postanowił sprawdzić, czy poddanie mysiej skóry działaniu egzosomów ludzkich fibroblastów skórnych (ang. human dermal fibroblasts, HDFs) może zmniejszyć zmarszczki i przywrócić różne młodzieńcze cechy. By uniknąć wstrzykiwania egzosomów, akademicy przetestowali bezigłowe urządzenie, które do wprowadzania leków w głąb skóry wykorzystuje strumień powietrza. W ramach eksperymentu autorzy artykułu z pisma ACS Nano wystawiali myszy na oddziaływanie promieniowania UVB, które przyspiesza starzenie i prowadzi do powstawania zmarszczek. Po 8 tygodniach ekspozycji niektórym gryzoniom podano egzosomy HDFs. Po 3 tygodniach zmarszczki zwierząt z grupy eksperymentalnej były cieńsze i bardziej powierzchowne niż u myszy z grupy kontrolnej i u gryzoni leczonych podawanym miejscowo kwasem retinowym (to standardowy preparat antystarzeniowy). Co ważne, skóra myszy, które dostały egzosomy, była grubsza, a także wykazywała słabszy stan zapalny i wzmożoną produkcję kolagenu (porównań dokonywano do myszy, którym nie podano egzosomów). « powrót do artykułu
  3. Naukowcy z Karolinska Institutet odkryli w skórze nowy narząd czuciowy, który wykrywa uszkodzenia mechaniczne, takie jak nakłucia czy ucisk. Wyniki ich badań ukazały się w piśmie Science. Szwedzi podkreślają, że niemal jedna osoba na pięć odczuwa stały ból, dlatego tak potrzebne są nowe środki przeciwbólowe. Z drugiej strony wrażliwość na ból jest nam potrzebna do przetrwania. Ból wyzwala bowiem reakcje odruchowe, które pomagają uniknąć uszkodzenia tkanek, np. odsuwanie dłoni pod wpływem ukłucia ostrym obiektem czy od źródła wysokiej temperatury. Narząd czuciowy opisany przez zespół Patrika Ernforsa składa się ze znajdujących się na granicy skórno-naskórkowej wyspecjalizowanych komórek glejowych (komórek Schwanna) z licznymi długimi wypustkami, które tworzą siatkę. Narząd ten jest wrażliwy na bolesne uszkodzenia mechaniczne, np. ukłucia. Akademicy opisali, 1) jak nieznany dotąd organ wygląda, 2) jak jest zorganizowany/połączony z włóknami bólowymi skóry i 3) w jaki sposób aktywacja narządu skutkuje impulsami elektrycznymi w układzie nerwowym (prowadząc do odruchów oraz odczucia bólu). Ciała komórek Schwanna znajdują się w okolicach granicy skórno-naskórkowej, a ich wypustki owijają się wokół zakończeń nerwowych. Szwedzi byli bardzo zaskoczeni tym, co ustalili, gdyż w dziedzinie nocycepcji mówimy o wolnych zakończeniach nerwowych, które odpowiadają za percepcję bólu. Tymczasem w rzeczywistości nie są one wcale wolne - opowiada Ernfors. Fakt wykrywania przez komórki Schwanna bólu stwierdzono dzięki optogenetyce (naukowcy musieli w tym celu zmodyfikować genetycznie myszy, tak by komórki Schwanna ze skóry ich stóp wytwarzały białko pochłaniające światło). Kiedy komórki te oświetlano (stymulowano), myszy podnosiły nogę, a także lizały się po łapach i nimi potrząsały (zachowania te wskazują na ból). Gdy czas oświetlania wydłużano, liczba wyładowujących się w pobliżu neuronów rosła; w ten sposób akademicy wykazali, że komórki Schwanna wysyłają sygnał do mózgu za ich pośrednictwem. By określić, co może aktywować komórki Schwanna, zespół wystawiał stopy myszy na oddziaływanie gorąca, zimna i ukłuć. Następnie porównywano te zachowania z reakcjami, które występowały, gdy za pomocą światła lekko pobudzano komórki Schwanna (stawały się wtedy bardziej wrażliwe) lub je dezaktywowano. Okazało się, że w przypadku wszystkich 3 bodźców po aktywacji komórek Schwanna światłem reakcja bólowa była silniejsza. Po dezaktywacji tych komórek zaobserwowano zaś słabszą reakcję na ukłucia. Wszystko to łącznie sugeruje, że opisana podgrupa komórek Schwanna spełnia ważną rolę w odczuwaniu bólu, przynajmniej w przypadku uszkodzeń mechanicznych. Nasze badanie pokazuje, że wrażliwość na ból zależy nie tylko od uaktywnienia receptorów bólowych na zakończeniach nerwowych, ale także od odkrytego ostatnio narządu. To spostrzeżenie zmienia rozumienie komórkowych mechanizmów wrażeń fizycznych i może mieć znaczenie dla rozumienia chronicznego bólu - podsumowuje Ernfors. « powrót do artykułu
  4. Podczas oceny atrakcyjności potencjalnego partnera zdrowy koloryt skóry jest dla kobiet ważniejszy niż to, jak męsko wygląda jego twarz (Evolution and Human Behaviour). Psycholodzy z malezyjskiego kampusu Uniwersytetu w Nottingham sfotografowali w kontrolowanych warunkach twarze 34 białych i 41 czarnych mężczyzn. Następnie określili kolor skóry. Okazało się, że w jednej i drugiej populacji ocena atrakcyjności przez kobiety zależała od zawartości koloru złotego. By stwierdzić, jak męsko wygląda dana twarz, zespół doktora Iana Stephena wykorzystał geometryczną metodę morfometryczną. Posłużyliśmy się tą techniką [komputerową], by matematycznie porównywać kształt męskich twarzy do podobnej próbki kobiecych twarzy z tej samej populacji. Dzięki temu każdej z fizjonomii przypisano wskaźnik męskości. Później zdjęcia pokazywano 30 czarnoskórym i 32 białym kobietom, które oceniały atrakcyjność uwiecznionych na nich osób. Przeciwutleniające barwniki karotenoidowe ze spożywanych owoców i warzyw wpływają na funkcjonowanie układów odpornościowego i rozrodczego. Uwzględniając je w swojej diecie, stajemy się zdrowsi i bardziej płodni, a złoty kolor skóry jest wyraźnym tego sygnałem. Nasze studium pokazuje, że bycie zdrowym to dla mężczyzn najlepszy sposób na atrakcyjny wygląd. Kobiety muszą prawdopodobnie być zaznajomione z wyglądem danej populacji mężczyzn, bo o ile złota barwa była bardzo ważna przy ocenie atrakcyjności twarzy własnej grupy etnicznej, o tyle panie wydawały się nie dbać o koloryt skóry mężczyzn z innej grupy etnicznej. Niewykluczone, że działo się tak dlatego, że barwa skóry innych grup była czymś nieznanym, trudno więc wykryć stosunkowo niewielkie różnice koloru.
  5. Skład mikroflory skórnej wpływa na to, jak bardzo dany człowiek jest atrakcyjny dla komarów. Odkrycie to ma spore znaczenie dla zapobiegania malarii (PLoS ONE). Naukowcy, których pracami kierował Niels Verhulst z Uniwersytetu w Wageningen, prowadzili eksperymenty na Anopheles gambiae. Zauważyli, że osoby z liczniejszymi, lecz mniej zróżnicowanymi gatunkowo bakteriami na skórze były dla tych komarów bardziej atrakcyjnym kąskiem. Biolodzy dywagują, że u ludzi z bardziej zróżnicowaną mikroflorą skórną mogą występować bakterie, które emitują lotne związki odstraszające owady albo maskujące coś, co odgrywa ważną rolę w komunikowaniu, że w pobliżu znajduje się ofiara do ugryzienia. W badaniach, których wyniki ukazały się w zeszłym roku także w PLoS ONE, Verhulst i jego niemieccy współpracownicy zademonstrował, jak działają na A. gambiae lotne związki produkowane przez 5 gatunków bakterii. Mieszanki związane z niektórymi w większym stopniu przyciągały komary, podczas gdy inne wyraźnie im się nie podobały. Jako przykład tych ostatnich można podać woń związaną z pałeczką ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa). W ramach najnowszego studium Holendrzy zliczali komórki bakteryjne w hodowlach oraz przeprowadzili sekwencjonowanie 16S rRNA. Także i teraz stwierdzili, że A. gambiae nie odpowiadają produkty szczepów Pseudomonas sp. Poza tym do listy repelentów dopisano Variovorax sp.
  6. Osoby, które lubią słodycze, mogą zaszkodzić nie tylko swojej wadze i zębom, ale również skórze. Jeśli ktoś ma wyższy poziom glukozy w surowicy, wydaje się ludziom starszy, niż jest w rzeczywistości, bo najwyraźniej skóra szybciej się starzeje. Zespół Diany van Heemst z Uniwersytetu w Lejdzie podzielił 569 zdrowych uczestników Lejdejskiego Studium Długowieczności na 3 grupy, odpowiadające niskiemu, średniemu i wysokiemu poziomowi glukozy we krwi po posiłku. Holendrzy badali także 33 cukrzyków. Na późniejszym etapie eksperymentu 60 sędziów poproszono o obejrzenie fotografii uczestników i ocenę ich wieku. Okazało się, że osoby z wyższym poposiłkowym stężeniem glukozy wyglądały starzej, nawet gdy wzięto poprawkę na wiek, palenie i zamiłowanie do opalania (wśród czynników potencjalnie zaburzających wymieniano także poziom insuliny, stopień zniszczenia zdjęcia, płeć oraz wskaźnik masy ciała). Postrzegany średni wiek wynosił w pierwszej grupie, z najniższym poziomem glukozy, 59,6, a wśród diabetyków 61,2 roku. Nawet gdy wzięto pod uwagę wyłącznie niecukrzyków, osoby z najniższym cukrem dzieliła od grupy z najwyższym poziomem glukozy różnica jednego roku (59,6 vs. 60,6). U ludzi niechorujących na cukrzycę postrzegany wiek zwiększał się o 0,4 roku na każdy wzrost poziomu glukozy w surowicy o 1 mmol/L. W przyszłości trzeba będzie sprecyzować, jaki mechanizm łączy poziom glukozy z postrzeganym wiekiem.
  7. Na Johns Hopkins University powstał żel, który, jak pokazują wstępne badania, może pomóc w całkowitej regeneracji skóry po ciężkich oparzeniach. Badania na mysich tkankach wykazały, że dzięki żelowi dochodzi do odtworzenia skóry, naczyń krwionośnych, mieszków włosowych oraz gruczołów. Leczenie polega na nałożeniu na ranę bazującego na wodzie polimerowego żelu. Badacze poinformowali na łamach Proceedings of the National Academy of Sciences, iż żel daje znacznie lepsze wyniki niż obecnie stosowane metody. Nasze leczenie ułatwiało wzrost nowych naczyń krwionośnych i regenerację warstw skóry, w tym mieszków włosowych i gruczołów - mówi profesor Sharon Gerecht, główna autorka badań. Uczona dodaje, że żel jest prosty w produkcji i można go wytwarzać na masową skalę. Jej zdaniem, jako że substancja nie zawiera leków ani komponentów biologicznych, Agencja Żywności i Leków (FDA) prawdopodobnie zakwalifikuje żel jako urządzenie, co znacznie ułatwi jego dopuszczenie na rynek. Żel nie był jeszcze testowany na ludziach. Najpierw planowane są kolejne testy na zwierzętach, ale profesor Gerecht wierzy, iż nowy środek może trafić na rynek już za kilka lat. Profesor chirurgii John Harmon z Johns Hopkins School of Medicine, jest zachwycony nowym żelem. Mówi, że podczas testów uzyskano całkowitą regenerację skóry, co nie jest możliwe do osiągnięcia współczesnymi metodami. Harmon mówi, że w USA każdego roku leczonych jest 100 000 oparzeń trzeciego stopnia. Nowy żel będzie zatem niezwykle przydatny. Co więcej, zdaniem Harmona, przyda się on też np. podczas leczenia owrzodzeń stóp u cukrzyków. Doktor Guoming Sun, który od trzech lat udoskonalał żel pod kątem ułatwienia wzrostu naczyń krwionośnych mówi, że substancja bardzo przyspiesza gojenie ran i wzrost nowych tkanek. W przypadku oparzeń im szybciej zachodzi ten proces, tym mniejsze ryzyko powstania blizn. Naukowcy z Johnsa Hopkinsa początkowo chcieli wypełnić żel komórkami macierzystymi i substancjami przyspieszającymi ich wzrost. Postanowili jednak przetestować „czysty' żel. Byliśmy zaskoczeni faktem, że doszło do kompletnej regeneracji skóry bez obecności czynników biologicznych - mówi Gerecht. Naukowcy ciągle nie rozumieją, jak działa ich żel. Przeprowadzone testy pokazały, że w ciągu 21 dni po nałożeniu substancja została całkowicie wchłonięta, a skóra nadal się odradzała, aż przypominała zdrową tkankę. Żel wykonany jest z wody, w której rozpuszczono dekstran. Być może to fizyczna struktura hydrożelu ułatwia naprawę skóry - spekuluje Gerecht. Uczeni nie wykluczają, że skład żelu w jakiś sposób angażuje w naprawę krążące we krwi komórki macierzyste szpiku kostnego. Może żel jakoś sygnalizuje komórkom, by stały się nową skórą i naczyniami krwionośnymi - stwierdził Harmon.
  8. W Muzeum Egipskim w Kairze odkryto świetnie zachowane skórzane wyposażenie rydwanu. To unikatowe znalezisko pozwoli na zrekonstruowanie budowy egipskich rydwanów oraz poznanie sposobu kierowania nimi. O tym, że Egipcjanie używali rydwanów do walki i polowań wiemy chociażby z ich sztuki. Mamy też pozostałości po rydwanach, w tym sześć rozłożonych pojazdów z grobu Tutanhamona. Niewiele jednak wiadomo o skórzanym wyposażeniu rydwanu, gdyż skóra ulega bardzo szybkiemu rozkładowi. Przed trzema laty Andre Veldmeijer z Instytutu Niderlandzko-Flamandzkiego w Kairze zauważył w książce z lat 50. zdjęcie nienaruszonego wyposażenia rydwanu. Z podpisu wynikało, że jest ono przechowywane w Muzeum Egipskim. Veldmeijer skontaktował się z jego kustoszem, jednak ten nic nie wiedział o tego typu zabytku. Jednak kilka miesięcy później kurator Ibrahim El Gawad przypadkiem w szufladach w jednym z magazynów znalazł to, czego szukał Veldmeijer. To wspaniałe odkrycie. Na zdjęciu w książce nie było nawet połowy tych rzeczy. To niesamowite - mówi Veldmeijer. Uczony ocenia, ze wyposażenie jest kompletne w 90-95%. W Muzeum znaleziono skórzane osłony rydwanu, uprząż, rękawice woźnicy, kołczan i pokrowiec na łuk. Wciąż widać na nich zdobienia i kolory - czerwony, zielony i biały. Teraz Veldmeijer współpracuje z Salimą Ikram z Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze. Razem konserwują i katalogują znalezisko. Specjaliści próbują delikatnie rozłożyć wyposażenie, które przed kilkudziesięciu laty zostało zwinięte tak, by można było umieścić je w szufladach. Szczegóły badań zostaną ujawnione podczas przyszłorocznej konferencji naukowej. Susanna Harris z University College London, która specjalizuje się w badaniu starożytnych tekstyliów i wyrobów skórzanych ma nadzieję, że dzięki pracom Veldmeijera i Ikram dowiemy się też, jak wyglądały i jak były skonstruowane rydwany z innych części basenu Morza Śródziemnego. Z przedstawień w sztuce wiemy, że takie pojazdy były używane w kręgach kultur minojskiej i mykeńskiej. Nie mamy jednak żadnych przykładów ich wyposażenia. Badacze już zauważyli interesujące szczegóły uprzęży i opracowali pierwsze teorie. Zdaniem Ikram, jeden ze skórzanych pasków pełnił rolę „pasa bezpieczeństwa" - stabilizował woźnicę i zapobiegał jego wypadnięciu z rydwanu. Naukowcy mają też nadzieję, że odkrycie pozwoli na poznanie egipskich sposobów obróbki skóry oraz łączenia jej fragmentów. Jedną z ważnych kwestii, na które nie udało się jeszcze odpowiedzieć, jest pytanie, w jaki sposób uprząż trafiła do Muzeum. Być może jest to część kolekcji kupiona w 1932 roku od greckiego handlarza antykami Georgesa Tano, jednak nie wiadomo, skąd Tano miał kolekcję. Naukowcy sądzą, że uprząż jest w tak dobrym stanie, gdyż przez tysiące lat spoczywała w grobowcu. Jej zdobienia sugerują, iż pochodzi z czasów bliskich Tutanhamonowi. Zdaniem El Gawada uprząż należała do ojca Tutanchamona Echnaton. Z kolei Veldmeijer sądzi, że była własnością któregoś z następców Tutanchamona.
  9. Jak wykazały badania prowadzone na myszach, odchody pozostawiane na naszej skórze przez roztocze czynią ją bardziej przepuszczalną dla różnego rodzaju alergenów i innych substancji drażniących. Studium sugeruje, że ograniczenie wczesnej ekspozycji na działanie tych malutkich pajęczaków może pomóc w zapobieganiu chorobom alergicznym, np. egzemie, zapaleniu zatok czy astmie, u genetycznie predysponowanych osób. Roztocze kurzu domowego są jedną z najczęstszych przyczyn astmy. Żyją w dywanach i pokryciu łóżka (kocach, pościeli, kapie, materacu). Rocznie "zjadają" 350-400 gramów martwego ludzkiego naskórka. W odchodach roztoczy znajdują się enzymy trawienne: Der f1 oraz Der p1. To właśnie one wywołują u części ludzi reakcje alergiczne. Wcześniejsze badania wykazały, że enzymy te zwiększają podatność dróg oddechowych na działanie innych alergenów, np. zwierzęcych. Toshiro Takai i jego zespół z Juntendo University School of Medicine w Tokio chcieli zobaczyć, czy podobne zjawisko można zaobserwować w przypadku skóry. Naukowcy posłużyli się w swych eksperymentach hodowlanymi myszami bez włosów. Na karkach zwierząt umieszczono 1) tampony nasączone roztworem z białkiem Der f1 lub 2) innym płynem. Tydzień później na skórze gryzoni z pierwszej grupy występowały suche i wysycone ryboflawiną (witaminą B2) placki. Witamina pozwala sprawdzić, w jakim stopniu skóra jest dostępna (przenikalna) dla alergenów i substancji drażniących. Powtarzająca się ekspozycja na działanie ciał i grudek odchodów roztoczy może miejscowo naruszyć funkcjonowanie bariery skórnej, co pozwala wnikać w głąb alergenom i związkom drażniącym. Stan zapalny, świąd oraz suchość skóry w alergii wywoływanej przez roztocze są początkowo wyzwalane przez białka tych pajęczaków, które powodują uszkodzenie naskórka. Jeśli ograniczy się kontakt małych dzieci z roztoczami kurzu domowego, można zapobiec pojawieniu się innych alergii na późniejszych etapach życia. Chociaż, jak zauważają fachowcy, unikanie kontaktu z roztoczami jest bardzo trudne i wymaga wiele zachodu. Pomaga na pewno usunięcie dywanów, zasłon, częste prześcielanie łóżka, trzepanie poduszki oraz kołdry i wystawianie ich na działanie promieni słonecznych. Uwaga: plastikowe pokrowce utrzymują wilgoć, która stwarza idealne warunki rozwoju dla roztoczy. O badaniach japońskich można przeczytać w Journal of Investigative Dermatology.
  10. Pracując nad sztuczną skórą do przeszczepów, naukowcy wpadli na pomysł, by przetestować w tym zakresie pajęczą nić. Jedwab wiodący (ang. dragline silk) pająków z rodzaju Nephila rozpinano na stalowych ramach, sterylizowano i zaszczepiano na nim fibroblasty. Po dwóch tygodniach dodawano do nich keranocyty, uzyskując w ten sposób dwuwymiarowy model skóry, składający się z odpowiedników naskórka i skóry właściwej. Przez następne 3 tygodnie prowadzono kohodowlę tych dwóch typów komórek. Zespół Hanny Wendt z Medizinische Hochschule Hannover zastosował zaprojektowany specjalnie do tego celu interfejs powietrze-ciecz. Niemcy ustalili, że nić pajęcza stanowi dobrą macierz dla trójwymiarowych hodowli skóry. Zarówno linie keranocytów, jak i fibroblastów dobrze przylegają do oprzędu i się namnażają. Podążając śladem nici, komórki rozprzestrzeniają się, tworzą sieć i już po tygodniu osiągają etap spójnej warstwy. Wendt, która zajmuje się chirurgią rekonstrukcyjną, podkreśla, że opracowanie nowych matryc do odnowy skóry to pilna kwestia. Idealny biomateriał powinien sprzyjać przytwierdzaniu, namnażaniu i wzrostowi komórek. Poza tym powinien ulegać rozłożeniu we właściwym czasie, nie wydzielając przy tym szkodliwych związków i nie wyzwalając patologicznej odpowiedzi immunologicznej. Wydaje się, że jedwab wiodący pająków Nephila, służący do budowy szkieletu pajęczyny i nici asekuracyjnych, w dużej mierze spełnia większość tych wymogów. Jedwab wiodący ma niezwykłą wytrzymałość, podobną jak w przypadku kewlaru, a jednocześnie jest od niego o wiele bardziej rozciągliwy. Rozciągliwość jedwabiu wynosi 25-35%, a materiału używanego do produkcji kamizelek kuloodpornych zaledwie 5%. To ważne cechy określające łatwość użycia i przenoszenia wielu implantów. W odróżnieniu od nici jedwabników morwowych, nici pajęcze nie prowadzą do odrzucenia przeszczepów. Nie są bowiem pokryte białkiem serycyną. Niemcy uważają też, że jedwab pajęczy może mieć właściwości antybakteryjne. Zespół z Hanoweru ujawnił, że jedwab wiodący pozostaje stabilny w dużym zakresie temperatur (nawet do 250°C). Nie rozpuszcza się w wielu organicznych i wodnych roztworach, a także w słabych kwasach i zasadach. Sprzyja wiązaniu i wzrostowi komórek tak samo dobrze jak kolagen.
  11. Opracowano nową przełomową technikę bezpośredniej zamiany dorosłych komórek skóry w komórki mózgu, bez przechodzenia etapu komórek macierzystych. Do zamiany wystarczy aktywowanie trzech genów w komórkach skóry, genów, o których wiadomo, że są aktywne w życiu płodowym mózgu. Badacze ze szwedzkiego Lund University przeprogramowali komórki tkanki łącznej (fibroblasty) w komórki nerwowe. „Nie wierzyliśmy, że to się uda, chcieliśmy po prostu przeprowadzić interesujący eksperyment. Jednak szybko zauważyliśmy, że nowe komórki zaczęły zadziwiająco dobrze odbierać sygnały" - mówi Malin Paramar, stojąca na czele grupy badawczej. Naukowcy zamienili komórki skóry w komórki dopaminergiczne, a to właśnie one umierają u cierpiących na chorobę Parkinsona. To z kolei oznacza, że można będzie rozpocząć zarówno badania nad przeszczepianiem tych komórek chorym, jak i prowadzić eksperymenty pozwalające na lepsze zbadania wielu chorób neurodegeneracyjnych. Szwedzka metoda ma olbrzymią przewagę nad stosowanym dotychczas sposobem przeprogramowywania komórek skóry z fazą pośrednią, czyli ich przejściem w komórki macierzyste. Pominięcie etapu komórek macierzystych prawdopodobnie wyeliminuje ryzyko powstania guza po przeszczepie. To poważny problem w badaniach nad komórkami macierzystymi, gdyż niektóre z nich mają tendencje do ciągłego podziału i po przeszczepie tworzą nowotwory. Obecnie zespół Malin Paramar pracuje nad innymi rodzajami komórek mózgowych, które można uzyskać ze skóry czy włosów.
  12. Im głębsze i liczniejsze są zmarszczki kobiety w pierwszych latach po ustaniu miesiączkowania, tym mniejszą ma ona gęstość kości. U kobiet w wieku postmenopauzalnym stan skóry może dawać wgląd w kondycję szkieletu. To nieznany wcześniej związek. Tego typu informacja może pozwolić zidentyfikować kobiety z grupy ryzyka złamań już na pierwszy rzut oka, bez konieczności polegania na drogich testach - podkreśla dr Lubna Pal z Yale University. Omawiane badanie stanowiło część większego Kronos Early Estrogen Prevention Study (KEEPS). Wzięło w nim udział 114 kobiet tuż przed pięćdziesiątką i tuż po pięćdziesiątce, które miały ostatnią miesiączkę w ciągu 3 ostatnich lat i nie poddały się hormonalnej terapii zastępczej. Z próby wykluczono panie przyznające się do operacji plastycznych. Oceniano zmarszczki na twarzy i szyi ochotniczek: zliczano miejsca ich występowania oraz głębokość. Jędrność skóry na czole i policzku badano za pomocą twardościomierza. Poza tym Amerykanie poddali kobiety densytometrii kostnej, posłużyli się też przenośnym ultrasonografem do badania kości piętowej. Okazało się, że im więcej było zmarszczek i im były one głębsze, w tym gorszym stanie znajdowały się kości pacjentki. Zmniejszoną gęstość kości obserwowano w obrębie bioder, kręgów lędźwiowych i kości piętowej. Zaobserwowany związek nie zależał przy tym od wieku, składu masy ciała czy innych znanych czynników wpływających na gęstość kości. Jędrniejsza skóra na czole i policzkach wiązała się z większą gęstością kości. Pal wyjaśnia, że wbrew pozorom kości i skóra mają ze sobą coś wspólnego - kolagen. Związane z wiekiem ubytki kolagenu mogą więc odpowiadać nie tylko za zmarszczki czy obwisanie skóry, ale i za zmniejszenie jakości oraz ilości tkanki kostnej. Podejrzenia pani doktor wymagają jednak potwierdzenia w ramach przyszłych badań.
  13. Specjaliści z Królewskiego College'u Londyńskiego i Uniwersytetu w Osace zidentyfikowali specyficzne komórki szpiku, które mogą się przekształcać w komórki skóry, by naprawić uszkodzenia tkanki (Proceedings of the National Academy of Sciences). Głębsze zrozumienie procesów naprawczych skóry może, wg naukowców, zrewolucjonizować podejście do leczenia ran, w tym ran chronicznych, np. owrzodzeń nóg, oparzeń czy odleżyn. Rodzi to również nadzieję dla chorych z genetycznymi chorobami skóry, np. pęcherzowym oddzielaniem się naskórka. Już wcześniej podejrzewano, że szpik kostny może odgrywać pewną rolę w gojeniu ran skóry, ale dotąd nikt nie wiedział, jakie komórki szpiku biorą udział w tym procesie, co go uruchamia i jak kluczowe komórki trafiają do uszkodzonego rejonu skóry. Japońsko-brytyjski zespół prowadził eksperymenty na myszach. Porównywano zjawiska zachodzące przy gojeniu z wykorzystaniem przeszczepu skórnego oraz ran bez przeszczepionej skóry. Ustalono, że w tym drugim przypadku bardzo niewiele komórek szpiku przemieszczało się do rany, przez co w niewielkim stopniu przyczyniały się one do gojenia naskórkowego. Kiedy jednak gryzoniom przeszczepiono skórę, do przeszczepu przemieszczała się znacznie większa liczba specyficznych szpikopochodnych komórek. Ich zadanie polegało na przyspieszeniu gojenia i stworzeniu nowej skóry. Badacze wykazali, że ok. 1:450 komórek szpiku ma zdolność do przekształcenia się w komórki skóry i regeneracji skóry. Zwierzętom z pierwszej grupy przeszczepiano skórę pełnej grubości od myszy typu dzikiego. Poza tym przechodziły one transplantację szpiku kostnego od osobników z wszczepionym genem odpowiedzialnym za produkcję zielonego białka fluorescencyjnego (GFP). Co wyzwala cały ciąg zdarzeń? Uszkodzone komórki skóry wytwarzają sygnalizujące dystres białko HMGB1. Może ono mobilizować komórki ze szpiku i kierować je do miejsca, gdzie są potrzebne. We krwi myszy z przeszczepioną skórą jest więcej HMGB1. Zespół podkreśla, że w świetle uzyskanych wyników przeszczep jawi się nie tyle jako zwykłe pokrycie dla rany, ale raczej jako bioreaktor uruchamiający regenerację skóry.
  14. Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze uzyskali w podczerwieni świetnej jakości zdjęcia amidów ze skóry prehistorycznego gada. Znaleziono ją w obrębie liczących sobie 50 mln lat skał eoceńskiej formacji Green River w Utah w USA. To istotne osiągnięcie, ponieważ poliamidami są np. peptydy i białka. Doktorzy Roy Wogelius i Phil Manning posłużyli się najnowszymi technikami obrazowania w podczerwieni, by sporządzić mapę skamieniałej tkanki miękkiej doskonale zachowanego gada. Mapy w podczerwieni połączono z uzyskanymi za pomocą synchrotronu z Uniwersytetu Stanforda mapami przedstawiającymi rozmieszczenie pierwiastków w materiale organicznym sfosylizowanej skóry (akademicy wykorzystali akcelerator jako źródło promieniowania rentgenowskiego). Uzyskano na tyle szczegółowe dane chemiczne, że naukowcy byli w stanie odtworzyć proces, który doprowadził do zakonserwowania. Kiedy oryginalne związki ze skóry zaczęły się rozkładać, doszło do utworzenia chemicznych wiązań z metalami śladowymi, a w wyjątkowych okolicznościach metale te działają jak pomosty dla minerałów z osadów. Zjawisko to chroni materiał skórny przed wymyciem i dalszym rozkładem. Mapy rozkładu związków organicznych i metali śladowych w skórze sprzed 50 mln lat wyglądają jak mapy skóry współczesnych jaszczurek, które kontrolnie sporządziliśmy. Czasem trudno powiedzieć, co jest skamieniałe, a co świeże. Nowe metody rentgenowskie i z użyciem podczerwieni ujawniają złożone wzorce chemiczne, przeoczane przez dekady przez tradycyjne metody – wyjaśnia geochemik Roy Wogelius. A oto triki wykorzystane przez ekipę z Manchesteru. Światło podczerwone wywołuje w skamieniałej skórze wibracje, a naukowcy wpadli na prosty pomysł, jak stworzyć ich mapę. W tym celu nad skamieliną przesuwa się niewielki kryształ, wędrujący od punktu po punktu według wcześniej zaprogramowanej drogi. Tam, gdzie kryształ dotknie skamieniałości, światło odbija się od jego podstawy. Jednak część promienia przechodzi przez kryształ i dociera do badanej skamieliny. Jeśli w danym miejscu będzie znajdował się jakiś składnik organiczny, pochłonie część światła, wywołując możliwe do zmierzenia zmiany w odbitym sygnale. W ten sposób powstaje precyzyjna mapa składników organicznych, uzyskana bez niszczenia badanego obiektu. Możność chemicznego analizowania rzadkich i cennych skamieniałości takich jak ta bez konieczności usuwania materiału i niszczenia okazu to ważne i długo oczekiwane rozwiązanie na polu paleontologii – podsumowuje pierwszy autor studium Nick Edwards.
  15. W renesansie metody wybielania zębów i wygładzania zmarszczek były tak samo cenne i poszukiwane jak w naszych czasach. Dr Jill Burke, historyk sztuki z Uniwersytetu w Edynburgu, utrzymuje, że w renesansie kobiety imały się wielu sposobów, by polepszyć wygląd i nie chodzi wyłącznie o makijaż. Studiując szereg zabiegów upiększających, Szkotka stwierdziła, że pewne rzeczy – gładkie ręce i twarz, bezwłose ciało, białe zęby i świeży oddech oraz podkreślone kolorem usta i policzki - nigdy nie wychodzą z mody. Na dniu otwartym na uniwersytecie Burke i inni naukowcy, w tym literaturoznawcy i specjaliści od zielarstwa, przyjrzeli się kulturze renesansowej kosmetologii i pokusili się o odtworzenie kilku receptur. Akademicy odkryli, że w XV-XVII wieku kobiety korzystały z przepisów zebranych w dziele Księga eksperymentów przez renesansową guru upiększania Caterinę Sforzę. Wiele z nich opublikowano później w serii poradników na temat zdrowia i urody pt. Księgi sekretów; kompilacje receptur medycznych i technicznych oraz formuł magicznych drukowano nieprzerwanie od XVI do XVIII w. Wg Burke, porady te przekazywano z pokolenia na pokolenie. Wiele wskazówek dotyczyło ukrywania niedoskonałości cery po przejściu chorób typowych dla tamtych czasów, np. ospy. I tak zalecano, by pokrywać twarz bielą ołowianą, zwaną zwyczajowo bielą wenecką. Kosmetyk zyskał też bardziej mistyczną nazwę Duchy Saturna, która ukrywała straszliwe skutki jego długotrwałego stosowania: utratę włosów, a ostatecznie śmierć w wyniku zatrucia ołowiem. Ponieważ skuteczny makijaż nie mógł się ograniczać tylko do bazy, usta i policzki należało pokryć czerwonymi sokami sandałowca wschodnioindyjskiego (Pterocarpus santalinus). By zadbać skórę twarzy, wystarczyło przygotować maseczkę z owsa, soku z cytryny i białka jaja kurzego. Do depilacji polecano preparat z tlenku wapnia i arsenu, a do farbowania włosów i skóry świeże skórki z orzechów włoskich. Z kosmetyków korzystały głównie kobiety, ale i mężczyźni starali się zadbać o urodę, farbując włosy i brody oraz starając się zwalczyć łysienie.
  16. Prof. Jannick Rolland z Rochester University opracowała nową metodę obrazowania tkanek tuż pod powierzchnią skóry za pomocą ciekłych soczewek. Pozwala to na uzyskiwanie zdjęć o wysokiej rozdzielczości, by rozstrzygnąć, czy zmiana ma charakter łagodny, czy nowotworowy. Nie trzeba pobierać próbek i wysyłać ich do laboratorium. Czubkiem 30-cm cylindrycznej sondy należy dotknąć tkanki i po kilku sekundach lekarz widzi w trójwymiarze, co znajduje się pod powierzchnią analizowanej zmiany. Kiedy pacjent przyjdzie [w przyszłości] do kliniki np. z podejrzanym znamieniem, nie trzeba będzie chirurgicznie pobierać wycinka lub wykonywać kosztownego i czasochłonnego rezonansu magnetycznego. Zamiast tego stosunkowo nieduże, przenośne urządzenie wykona zdjęcie, które pomoże zaklasyfikować zmianę jeszcze w gabinecie lekarza. W urządzeniu znajduje się opracowany w Rochester układ ciekłych soczewek, wykorzystywany podczas mikroskopowej tomografii optycznej. W ciekłych soczewkach szkło zastępuje kropla wody. Gdy zmienia się pole elektryczne wokół kropel, zmieniają one kształt. W ten sposób można regulować ogniskową i wykonywać tysiące zdjęć z ostrością ustawioną na poszczególne warstwy. Połączenie zdjęć daje wgląd na 1 mm w głąb tkanki. Ponieważ zamiast ultradźwięków urządzenie wykorzystuje promieniowanie w bliskiej podczerwieni, uzyskuje się obraz o rozdzielczości liczonej w mikronach, a nie milimetrach. Wstępne testy na ludziach dały dobre rezultaty. Rolland podkreśla, że teraz przyszedł czas na badania kliniczne i ustalenie zdolności aparatu do rozróżniania różnych typów zmian chorobowych.
  17. Spoglądanie na własne ciało zmniejsza ból - twierdzą naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i Università degli Studi di Milano - Bicocca. Psycholodzy wykazali, że widok dłoni ogranicza ból odczuwany podczas dotykania skóry gorącymi obiektami. Co więcej, poziom bólu zależy od tego, na jak dużą wygląda ręka: im większa, tym większe jej działanie przeciwbólowe. Obraz ciała, jaki tworzy sobie mózg, ma silny wpływ na natężenie doświadczanego bólu - podkreśla główna autorka studium Flavia Mancini. Podczas eksperymentu 18 osobom na lewej dłoni umieszczano sondę ciepła. Jej temperaturę stopniowo podwyższano, a wolontariusze mieli nacisnąć stopą pedał, gdy tylko zaczną odczuwać ból. Brytyjsko-włoski zespół posłużył się układem luster, by manipulować tym, co badani widzą. Ludzie mieli zawsze spoglądać w lewo, ale ich oczom ukazywała się albo własna dłoń, albo umieszczony w jej miejscu drewniany obiekt. Okazało się, że zwykły widok własnej ręki zmniejszał poziom bólu. Próg bólowy podczas patrzenia na rękę był o ok. 3°C wyższy niż podczas patrzenia na inny obiekt. W kolejnym etapie eksperymentu naukowcy wykorzystali zwierciadła wklęsłe i wypukłe, by dłoń powiększyć lub pomniejszyć. Kiedy ręka wydawała się większa, badani tolerowali większe natężenie ciepła, nim stwierdzali, że odczuwają ból. Gdy dłoń wyglądała na mniejszą, ból zgłaszano przy niższych temperaturach, w porównaniu do sytuacji postrzegania jej w normalnych rozmiarach. Sugeruje to, że źródeł bólu należy poszukiwać w częściach mózgu odpowiadających za reprezentowanie rozmiarów ciała, a zabiegi akademików wpłynęły zapewne na przestrzenną mapę skóry.
  18. W USA prowadzone są udane testy kliniczne urządzenia Skin-cell gun, które natryskuje na rany oparzeniowe własne komórki pacjenta. To pomaga w regeneracji poparzonej skóry i skraca czas leczenia. Autorem pistoletu do natryskiwania komórek jest profesor Joerg C. Gerlach i jego koledzy z University of Pittsburgh. Pomysł zrodził się przed dwoma laty. Obecnie rany leczy się hodując w laboratorium skórę pacjenta, co jest procesem długotrwałym, sama skóra jest delikatna, a proces powrotu do zdrowia może trwać całymi miesiącami, co zwiększa ryzyko infekcji, gdyż skóra to pierwsza linia obrony organizmu przed patogenami. "Skóra w spraju" stosowana jest w niektórych przypadkach od lat, jednak używane ręczne pompki często uszkadzają komórki. Doktor Gerlach wykonał elektryczny pistolet, podobny do takiego, jaki stosuje się przy malowaniu. Cała procedura trwa w tym wypadku około 1,5 godziny. Najpierw wykonuje się biopsję zdrowej skóry pacjenta, izoluje z niej zdrowe komórki macierzyste i rozprowadza je w płynnym roztworze. Następnie całość nanosi się na ranę. Później rana jest pokrywana specjalnym opatrunkiem zawierającym tuby rozciągające się od jednego końca rany do drugiego. Jedne z nich służą za arterie, inne za żyły, a ich zadaniem jest stworzenie sztucznego systemu naczyń krwionośnych, którym do radny dostarczane są elektrolity, antybiotyki, aminokwasy i glukoza. Dzięki takiemu systemowi ranę można zachować w czystości, a jednocześnie dostarczyć doń składników niezbędnych do powstania skóry. Dotychczasowe testy wykazały, że dzięki metodzie Gerlacha rany goją się w ciągu dni, a nie tygodni. Na razie nowa technika może być wykorzystywana tylko do leczenia oparzeń drugiego stopnia, ale Gerlach ma nadzieję, że uda się ją dostosować również do oparzeń trzeciego stopnia. http://www.youtube.com/watch?v=-QNj7U9eQWY
  19. To nie opalanie, ale zjadanie pięciu porcji warzyw i owoców dziennie stanowi najlepszy sposób na uzyskanie zdrowego, rozświetlonego wyglądu skóry. Większość ludzi na Zachodzie myśli, że najlepszą metodą poprawienia kolorytu skóry jest opalenizna, ale nasze badania pokazują, że w rzeczywistości spożywanie dużej ilości warzyw i owoców jest skuteczniejsze – przekonuje dr Ian Stephen z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Bristolskiego. Na początku zespół naukowców pracował w Laboratorium Percepcji na szkockim Uniwersytecie Św. Andrzeja. Oceniano kolor skóry ludzi w odniesieniu do ich diety. Ci, którzy jedli więcej porcji warzyw i owoców dziennie, mieli bardziej złotą barwę skóry. Dalsze badania z wykorzystaniem spektrofotometru pokazały, jak promieniowanie z różnych zakresów spektrum jest pochłanianie przez skórę. Dzięki temu wykazano, że u osób o promiennym (złotym) wyglądzie występowało więcej karotenoidów, czyli żółtych oraz czerwonych przeciwutleniaczy, które odgrywają ważną rolę z perspektywy układu odpornościowego i płodności. Karotenoidy występują powszechnie w owocach i warzywach, np. żółtych i czerwonych paprykach, szpinaku, morelach czy melonach. W dalszej części eksperymentu psycholodzy posłużyli się specjalnym oprogramowaniem, dzięki któremu manipulowali kolorem skóry 51 twarzy, aby symulować większą i mniejszą ilość karotenoidów bądź większą lub mniejszą opaleniznę. Ochotników poproszono, by dostosowali barwę cery, by fizjonomie wyglądały na tak zdrowe, jak to tylko możliwe. Mając wybór między kolorem skóry wzmocnionym przez karotenoidy i opalanie, badani woleli warzywno-owocowe rozwiązanie. Opisywane studium jako pierwsze ujawniło uderzające podobieństwa między ludźmi a zwierzętami w preferencji barw. Żółte dzioby i pióra wielu ptaków można przecież uznać za reklamę dobrego stanu zdrowia samca. Samice tych gatunków wolą spółkować z jaskrawiej ubarwionymi samcami. Soczyste zabarwienie ptaków jest wywoływane przez te same karotenoidy, co u ludzi. Jaskrawożółte ozdobniki u ptaków pokazują, że ich właściciel ma na tyle silny układ odpornościowy i zdrowy układ rozrodczy, że zużywa nadmiar wartościowych przeciwutleniających karotenoidów w ozdobach służących do autoreklamy i przypodobania się samicy. Nasze prace sugerują, że karotenoidowe zabarwienie ludzkiej skóry może stanowić podobną reklamę zdrowia i płodności. Badanie przeprowadzano na przedstawicielach białej rasy, ale w artykule opublikowanym na łamach pisma Evolution and Human Behavior naukowcy sugerują, że zjawisko ma charakter międzykulturowy, gdyż analogiczne preferencje odnośnie do złotawego koloru skóry odkryto w populacjach afrykańskich.
  20. Dotąd sądzono, że minóg morski (Petromyzon marinus) wykorzystuje walenie jedynie jako środek transportu. Okazuje się jednak, że choć sam mierzy maksymalnie 120 cm, dużo większe ssaki, np. kilkumetrowe płetwale karłowate, stają się jego ofiarami (Journal of Fish Biology). Naukowcy, którzy prowadzili badania na terenie Zatoki Świętego Wawrzyńca, zauważyli, że po odczepieniu minogów na skórze waleni zostaje rozjątrzona rana. Wygląda więc na to, że podczas podróży żywią się one krwią uprzejmego gospodarza. Ich pysk ma postać dużej przyssawki z 7 oddzielnymi zębami na dole i dwoma zrośniętymi na górze. Przystosowaniem do takiej formy odżywiania jest także ostry jak brzytwa język. Wcześniej ślady zębów minogów widywano m.in. na ciałach morświnów. Sfotografowano je przyczepione do wielorybów biskajskich (Eubalaena glacialis) czy delfinowatych z rodzaju Sousa. Na tej podstawie część biologów zaczęła przypuszczać, że minogi żywią się nie tylko krwią różnych ryb, ale i waleni. Inni argumentowali, że krwawiące ślady nie pozostały wcale po jedzeniu, ale były wymogiem związanym z długą trasą. Jeśli bowiem ktoś chce ją pokonać, nie wypadając w międzyczasie za burtę, musi się dobrze i pewnie "zaokrętować". Owen Nichols, dyrektor Marine Fisheries Initiative przy Provincetown Center for Coastal Studies podkreśla, że Zatoka Świętego Wawrzyńca była świetnym miejscem do obserwacji. Widok płetwali karłowatych nie należy tu do rzadkości (rejon stanowi letnie żerowisko tego gatunku), poza tym zwierzęta często wynurzają się, przez co widać dużą część ich ciała. Szefowa Ocean Research and Education Society Ursula Tscherter odpowiadała za część eksperymentu, polegającą na fotografowaniu waleni przed, w czasie i po odłączeniu P. marinus. Wg naszej wiedzy, są to pierwsze obserwacje takiego zachowania w czasie rzeczywistym. Dostarczają one przekonujących dowodów, że minogi przyczepione do waleni naruszają raczej skórę i przystępują do jedzenia, a nie mocują się zwyczajnie na czas podróży – twierdzi Nichols.
  21. Wzorując się na delfinach i grindwalach, których skóra opiera się tzw. biofoulingowi, czyli obrastaniu przez pasażerów na gapę, naukowcy z działającego pod patronatem singapurskiej agencji naukowo-badawczej A*STAR Przemysłowego Konsorcjum Nanolitograficznego (Industrial Consortium On Nanoimprint, ICON) stworzyli syntetyczną powierzchnię antybakteryjną. Może ona zmniejszyć ryzyko infekcji powodowanych przez gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus) czy pałeczkę okrężnicy (Escherichia coli). Nowy materiał powinien znaleźć zastosowanie m.in. w opakowaniach spożywczych, urządzeniach medycznych, soczewkach czy poszyciach statków. Stosowane dotąd metody zapobiegania przywieraniu bakterii bazowały na potencjalnie szkodliwych związkach chemicznych, promieniowaniu UV, jonach metali czy nanocząstkach. Nanolitografia umożliwia zaś nanoszenie na różne powierzchnie wzorów inspirowanych naturą. Dzięki temu materiał stworzony przez inżynierów zyskuje pożądane właściwości i staje się np. wodoodporny, przeciwodblaskowy lub fluorescencyjny. "Chemiczne dodatki w urządzeniach biomedycznych mogą na rozmaite sposoby niekorzystnie wpłynąć na użytkownika. Antybakteryjne powierzchnie, które powstają dzięki technice nanolitografii bez dodatków chemicznych i powłok, mogą stanowić pewną alternatywę" – mówi Tsuyoshi Watanabe z uczestniczącej w projekcie japońskiej firmy Hoya Corporation. W pracach konsorcjum biorą udział partnerzy z USA, Europy i Japonii, a także 3 politechniki z Singapuru (Singapore Polytechnic, Temasek Polytechnic i Ngee Ann Polytechnic).
  22. Troje duńskich lekarzy - Louise Holmsgaard Färch, Christian Stevns Hansen i Peter Lommer Kristensen - postanowiło stawić czoło jednej z miejscowych legend miejskich, a mianowicie przekonaniu, że można się upić, wchłaniając alkohol przez stopy. Ich sprawozdanie z prowadzonego na sobie eksperymentu ukazało się nie byle gdzie, bo w bożonarodzeniowym British Medical Journal. Nie uwzględniono grupy kontrolnej, a średnia wieku wynosiła 32 lata (lekarze mieli od 31 do 35 lat). Nikt nie cierpiał na żadną chorobę skóry ani wątroby, nie było też uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Ochotnicy zanurzali stopy w misce wypełnionej zawartością trzech 700-ml butelek wódki; w sumie do naczynia trafiło więc 2100 ml wysokoprocentowego napoju. Przez trzy godziny co pół godziny mierzono stężenie etanolu w osoczu krwi (próg wykrywalności wynosił 10 mg/100 ml). Na skali od 0 do 10 przeprowadzano też samoocenę objawów upojenia: pewności siebie, przymusu mówienia oraz liczby spontanicznych uścisków. Okazało się, że w trakcie eksperymentu stężenie etanolu w osoczu utrzymywało się poniżej progu detekcji. Nie zaobserwowano też zmian w symptomach intoksykacji, chociaż pewność siebie i potrzeba mówienia nasiliły się nieco na początku. Wygląda jednak na to, że trzeba to złożyć na karb podniecenia związanego z rozpoczęciem badania i radosnego oczekiwania na wyniki. Wniosek? Stety lub nie, stopy są nieprzenikalne dla alkoholu, a zbyt długie ich moczenie może prowadzić jedynie do maceracji naskórka. Wódkę i inne trunki zaleca się zatem przyjmować via przewód pokarmowy.
  23. Uczeni z kanadyjskiego McMaster University odkryli sposób na bezpośrednią zamianę komórek skóry dorosłego człowieka w komórki krwi. Oznacza to, że osoby, które z powodu schorzeń czy zabiegów chirurgicznych będą potrzebowały transfuzji, mogą w przyszłości otrzymać krew z własnego ciała. Testy kliniczne nowej krwi mogą rozpocząć się już w 2012 roku. Zespół Micka Bhatii pokazał, że do wytworzenia krwi ze skóry nie jest konieczne przechodzenie etapu pośredniego, w którym to komórki macierzyste skóry zamieniane były najpierw w komórki pluripotencjalne, a dopiero później w komórki macierzyste krwi. W ciągu ostatnich dwóch lat kilkanaście razy zamieniano bezpośrednio komórki skóry w krew i wykazano, że metoda ta działa w przypadku ludzi w różnym wieku. Badania Bhatii wywołały spore poruszenie w środowisku naukowym, a kanadyjski zespół zebrał liczne pochwały. Cynthia Dunbar, odpowiedzialna za sekcję hemopoezy molekularnej w amerykańskim Narodowym Instytucie Serca, Płuc i Krwi stwierdziła, że przekonująca demonstracja Bhatii, który udowodnił, że komórki skóry mogą być bezpośrednio konwertowane do hemopoetycznych komórek progenitorowych, zmienia paradygmaty dotyczące najlepszych metod produkcji komórek hemopoetycznych wykorzystywanych w medycynie i w badaniach nad chorobami krwi. Specjaliści zgadzają się z opinią, iż Kanadyjczycy dokonali przełomowego odkrycia, które przyczyni się m.in. do opracowania nowych sposobów leczenia wielu nowotworów.
  24. Żel antykoncepcyjny z nestoronem, który przechodzi właśnie pierwsze testy, wydaje się dobrą alternatywą dla pigułki. Zawiera hormony, a uzyskane dotąd wyniki wskazują, że jest skuteczny i dobrze tolerowany. Co ważne, nie powoduje wzrostu wagi ani trądziku. Preparat należy nałożyć na brzuch, uda, ramiona i barki. Szybko się wchłania i nie pozostawia filmu na skórze. Specjaliści uważają, że żel firmy Antares Pharma nadaje się dla kobiet karmiących piersią, ponieważ w odróżnieniu od pigułek dwuskładnikowych nie przenika do mleka. Dr Ruth Merkatz z centrum badawczego Population Council w Nowym Jorku przeprowadziła najnowsze badania na grupie 18 kobiet w wieku dwudziestu i trzydziestu kilku lat. Studium wykazało, że optymalna dawka żelu wynosi 3 mg dziennie. W ciągu 7-miesięcznego testu żadna z pań nie zaszła w ciążę. Nestorone zahamował dojrzewanie komórek jajowych. Merkatz przyznaje, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, na pewno w przyszłości testy obejmą o wiele więcej kobiet. Nestoron wykazuje niewielką aktywność po podaniu doustnym. Jest jednak bardzo skuteczny, jeśli administruje się go parenteralnie, czyli pozajelitowo, zwłaszcza jeśli stosuje się postaci o przedłużonym działaniu. Wg ekspertów, jest wtedy 10-100-krotnie silniejszym gestagenem od progesteronu. Ponieważ nestoron nie łączy się z globuliną wiążącą hormony płciowe (SHBG), jest szybko usuwany z organizmu kobiety. Przed żelem Antares Pharmy dostępne były krążki dopochwowe (także testowane przez Ruth Merkatz) czy implanty podskórne z nestoronem.
  25. W latach 90. na pustyni w Chiribaya Alta na południu Peru znaleziono 1000-letnią mumię czterdziestokilkuletniej kobiety. Paleopatolodzy potwierdzili, że zmagała się z gruźlicą, dzięki czemu wiadomo było na 100%, że choroba ta występowała w Nowym Świecie przed przybyciem osadników z Europy. Teraz okazało się, że koliste tatuaże na ciele zmarłej, w których znaleziono materiał roślinny, wykonano najprawdopodobniej podczas rytuału leczniczego przypominającego akupunkturę. Na skórze mumii widnieją dwa rodzaje tatuażu: na dłoniach, ramieniu i lewym podudziu wykonano symbole ptaków, małp i gadów, podczas gdy na szyi znalazły się asymetryczne, nakładające się na siebie okręgi. Analizując rysunki, zespół Marii Anny Pabst z Uniwersytetu Medycznego w Grazu posłużył się mikroskopami (świetlnym i elektronowym) oraz spektroskopią Ramana, która polega na pomiarze nieelastycznego rozpraszania fotonów. Większość starożytnych tatuaży wykonywano za pomocą sadzy i ten właśnie typ materiału odnaleziono na kończynach mumii. Kręgi na szyi zawierały jednak materiał roślinny. Jeśli używasz różnych materiałów, pełnią one różne funkcje. Wg Austriaków, tatuaże z sadzą stanowiły zwykłą ozdobę, lecz tatuaż na szyi wchodził w skład rytuału wzmacniającego. Gdy schemat rysunku z szyi pokazano współczesnemu peruwiańskiemu szamanowi, to on zasugerował takie zastosowanie. Wspomniał też o pozycji poddawanej mu osoby. Sądzi on, że kobieta należała do klasy wyższej. Pabst zwraca uwagę na podobieństwo w położeniu kręgów u peruwiańskiej kobiety oraz chińskich punktów akupunkturowych. Nakłuwanie podczas wprowadzania barwnika mogło zatem działać tak samo jak nakłuwanie igłami. Co więcej, wybór roślin do uzyskania tuszu nie był zapewne przypadkowy. Na podstawie umiejscowienia okręgów naukowcy stwierdzili, że kobieta musiała uskarżać się na bóle szyi lub że tatuowanie miało ją odprężyć. Mikroskopia elektronowa wykazała, że materiał tatuaży ozdobnych zawierał skupiska małych okrągłych cząstek o średnicy ok. 10 nanometrów. Spektra utraty energii elektronów wskazywały głównie na węgiel. Cząstki barwnika z szyi były dużo większe. Akademicy zwrócili uwagę na ich nieregularne kształty i rozmiary. Różne metody, w tym spektroskopia ramanowska, ujawniły, że w tatuażu leczniczym użyto prawdopodobnie częściowo spirolizowanego materiału roślinnego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...