-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Po 3 tygodniach polowania w ubiegłą sobotę (3 września) w rolniczym miasteczku Bunawan w prowincji Agusan del Sur na filipińskiej wyspie Mindanao schwytano olbrzymiego krokodyla różańcowego, który waży ponad tonę (1075 kg) i mierzy 6,4 m. W przeszłości miał on atakować zwierzęta i ludzi, a teraz zostanie maskotką i gwiazdą lokalnego parku ekoturystycznego. Specjaliści twierdzą, że to największy okaz złapany na Filipinach w ostatnich latach, a może i kiedykolwiek. Burmistrz Edwin Cox Elorde powiedział agencji Associated Press, że w zeszłym miesiącu mieszkańcy widzieli, jak krokodyl zabija bawoła domowego, podejrzewa się też, że to on odpowiada za lipcowe zniknięcie rybaka. Urzędnik musiał działać, zwrócił się więc z prośbą o pomoc do zawodowych łowców krokodyli z farmy w prowincji Palawan. Ponieważ olbrzyma widywano w rzeczce, łowcy zastawili tam 4 pułapki. Zwierzę szybko je jednak zniszczyło. Kolejne pułapki były już solidniejsze; wykorzystano w nich m.in. stalowe liny. Tym razem krokodyl wpadł w jedną z nich. Do wyciągnięcia gada z wody skrzyknięto 100-osobową grupę. Potem przeniesiono go dźwigiem na ciężarówkę i przewieziono na wybieg. Poza wielkim krokodylem w parku ekorozrywki mają się znaleźć inne gatunki z okolicznych bagien.
- 4 odpowiedzi
-
- Edwin Cox Elorde
- Filipiny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Andy de Vale, współzałożyciel organizacji Agile Delivery Network (ADN) twierdzi, że brytyjscy podatnicy aż 10-krotnie przepłacają za rządowe projekty IT. ADN to niedochodowa organizacja skupiająca małe i średnie przedsiębiorstwa (SMB), której zadaniem jest ułatwienie organom rządowym współpracy w dziedzinie IT z SMB. Przez siedem lat pracowałem w różnych departamentach jako rządowy konsultant IT. To dało mi pogląd na sposób wydawania pieniędzy przez rząd. Z moich doświadczeń wynika, że podatnicy płacą za rządowe projekty IT od 2 do 10 razy więcej niż cena rynkowa - stwierdza De Vale. ADN chce zachęcić urzędników do współpracy z małymi firmami i angażowania wielu przedsiębiorstw w projekty, co da gwarancję, że poradzą one sobie nawet z dużymi zadaniami. Jako przykład udanej współpracy podaje się stworzenie w ciągu sześciu tygodni witryny, na której Brytyjczycy mogą podpisywać elektroniczne petycje. Witryna nie tylko szybko zaczęła działać, ale gdy okazało się, że jest ona znacznie bardziej popularna niż przewidywano, bez problemu udało się przeskalować infrastrukturę tak, by była w stanie obsłużyć 1000 jednoczesnych połączeń na minutę. Teraz witryna z e-petycjami może wytrzymać takie samo natężenie ruchu jak najbardziej popularna rządowa witryna Direct.gov.uk.
- 4 odpowiedzi
-
- projekt IT
- cena
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wg ludzi, typowy przedstawiciel grupy jest podobny do nich. I nie ma znaczenia, czy zadanie badanych polega na wybieraniu do jego opisu najbardziej adekwatnych słów (nazw cech), czy też na wskazaniu najlepiej pasującego do niego zdjęcia. Niemiecko-holendersko-portugalski zespół pracował pod przewodnictwem Ronalda Imhoffa z Uniwersytetu w Bonn. Psycholodzy badali dwie grupy ochotników: jedną z Niemiec i drugą z Portugalii. W ramach eksperymentu podczas 20-minutowej sesji na komputerze ludziom demonstrowano 770 par zdjęć. Na fotografiach widniała ta sama męska twarz (uzyskana przez nałożenie na siebie wizerunków wielu osób), ale naukowcy zmieniali ją komputerowo, by na różne sposoby zaburzyć wygląd. W każdej parze należało wskazać twarz wyglądającą bardziej europejsko. Na koniec uśredniono wszystkie fizjonomie wybrane w danej grupie, by uzyskać jedną przeciętną twarz z Niemiec i jedną z Portugalii. Okazało się, że uśredniona twarz z grupy portugalskiej była ciemniejsza i miała szerzej rozstawione oczy. Fizjonomia z grupy niemieckiej miała jaśniejsze włosy i wg powszechnej opinii, bardziej przypominała Niemca. Gdy poproszono inne grupy ludzi o ocenę dwóch uśrednionych fotografii, ponownie Niemcy za bardziej europejską uznawali twarz utworzoną na podstawie wskazań swoich rodaków, a Portugalczycy powtarzali wybór swoich krajanów. Imhoff uważa, że wyniki jego studium mogły ujawnić skróty myślowe używane podczas myślenia o pojęciach abstrakcyjnych, takich jak europejskość, azjatyckość czy amerykańskość. Poza tym już wcześniej psycholodzy podejrzewali, że wywyższamy własną grupę, twierdząc, że jest szczególnie typowa, a z takim zjawiskiem psycholodzy mieli tu prawdopodobnie do czynienia.
-
Kilka porcji ziemniaków dziennie skutecznie obniży ciśnienie krwi. Co ważne, podczas badań na grupie osób z nadwagą bądź otyłością i nadciśnieniem zastosowano jednak nie frytki, ale ziemniaki gotowane w mikrofalówce bez dodatku tłuszczu. Dr Jo Vinson z University of Scranton w Pensylwanii, który zaprezentował wyniki swojego studium na 242. konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego, podawał ochotnikom fioletowe ziemniaki, uważa jednak, że te białe działałyby podobnie. Powiedz "ziemniak", a ludzie myślą: tuczący, zawiera dużo węglowodanów i pustych kalorii. W rzeczywistości, kiedy przygotuje się go, nie smażąc i poda bez masła, margaryny czy kwaśnej śmietany, jeden ziemniak to tylko 110 kalorii i dziesiątki zdrowych związków, w tym witamin. Mamy nadzieję, że nasze badania pomogą zmienić popularny wizerunek żywnościowy kartofla. W ramach eksperymentu 18 pacjentów przez miesiąc jadło 6-8 niewielkich fioletowych ziemniaków ze skórką dwa razy dziennie. Akademicy kontrolowali ciśnienie krwi: zarówno skurczowe, jak i rozkurczowe. Średnie ciśnienie rozkurczowe spadło o 4,3%, a skurczowe o 3,5%. Większość badanych brała leki na nadciśnienie, a mimo to ziemniaki wywoływały u nich dalszy spadek ciśnienia. Żaden z ochotników nie przytył. Vinson powołuje się na wcześniejsze badania, których autorzy zidentyfikowali w ziemniakach związki działające tak samo jak inhibitory konwertazy angiotensyny, czyli grupa leków stosowanych m.in. w terapii nadciśnienia tętniczego. Amerykanin podkreśla, że zdrowe substancje są niszczone przez wysokie temperatury. Gdy przygotowujemy więc frytki, pozostaje w nich właściwie tylko skrobia, tłuszcze i sole mineralne.
- 6 odpowiedzi
-
Podczas targów IFA 2011 firma E Ink zdradziła sporo interesujących szczegółów na temat swojego elektronicznego papieru i jego przyszłości. Produkt E Inka jest wykorzystywany przede wszystkim w czytniku książek elektronicznych Kindle. Mimo olbrzymiej popularności Kindle'a Amazon nigdy nie miał problemów z zaspokojeniem popytu. Jest to możliwe dzięki temu, że papier elektroniczny jest produkowany z rolek o długości 1 kilometra i szerokości metra. To pozwala na szybką produkcję nawet krótkich serii papieru o wymaganych rozmiarach. Obecnie rozdzielczość Kindle'a wynosi 800x600 pikseli i 167 dpi. Jednak papier E Inka może wyświetlać obraz o znacznie lepszej rozdzielczości, nawet 12-krotnie większej. Ograniczenia Kindle'a wynikają nie z e-papieru, a z ograniczeń elektroniki sterującej. Obecnie E Ink współpracuje z Epsonem nad układem scalonym zdolnym obsłużyć papier elektroniczny o rozdzielczości 300 dpi. Najprawdopodobniej trafi on do kolejnej generacji Kindle'a. O ile urządzenie pozostanie monochromatyczne. E Ink produkuje bowiem już kolorową wersję swojego papieru elektronicznego. Wyświetlacz Triton korzysta z filtrów RGBW i pokazuje 4096 kolorów. To, co prawda, znacznie mniej niż wyświetlacz tabletu, ale za to ma wszystkie zalety papieru elektronicznego - wielotygodniową pracę na pojedynczym ładowaniu baterii, brak zużycia prądu podczas wyświetlania obrazu, dobrą widoczność w pełnym słońcu oraz korzystanie ze światła odbitego. Niewykluczone, że wyświetlacz Triton będzie sprawdzał się równie dobrze przy rozdzielczości 300 dpi. E Ink stara się również, by jego papier był lżejszy, cieńszy i bardziej wytrzymały. Obecnie podłoże dla niego stanowi szkło, jednak opracowano już podłoże plastikowe. Jest ono lżejsze i o połowę cieńsze. Ponadto jego ojawienie się oznacza, że papier elektroniczny może trafić do innych produktów, takich jak np. karty kredytowe. Zainteresowanie papierem elektronicznym gwałtownie rośnie. W 2009 roku E Ink dostarczył 3 miliony samych tylko wyświetlaczy do książek elektronicznych. W roku 2010 liczba ta zwiększyła się do 10 milionów, a w bieżącym roku wyniesie 25-30 milionów. http://www.youtube.com/watch?v=pxxPjoyuogs
- 1 odpowiedź
-
- Kindle
- czytnik książek
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z amerykańskiego Loyola University Medical Center wyliczyli, że prawie 50% osób biegających rekreacyjnie pije za dużo podczas zawodów. Choć eksperci zalecają, by pić tylko, gdy się jest spragnionym, aż 36,5% biegaczy pije według z góry ustalonego planu albo by utrzymać określoną wagę ciała, a 8,9% pije tak dużo, jak to tylko możliwe (British Journal of Sports Medicine). Niemal 1/3 zawodników amatorów (29,6%) błędnie uznaje, że w czasie biegu należy dostarczać sobie dodatkową sól. Służy temu spożywanie wody, napojów sportowych, a nawet coli z niewielką domieszką soli kuchennej. Amerykańskie badanie wykazało, że 57,6% biegaczy przyznaje się do sięgania po napoje sportowe, by uzupełnić elektrolity i nie dopuścić do niskiego poziomu sodu. Niestety, biorą to sobie za bardzo do serca, bo główną przyczyną utraty tego pierwiastka staje się ostatecznie wypijanie za dużej ilości płynów: wody lub napojów sportowych. W tym kontekście warto też zaznaczyć, że większość napojów dla sportowców jest hipotoniczna w stosunku do osocza. Przewodnienie w czasie biegu może wywołać potencjalnie śmiertelną hiponatremię powysiłkową (ang. exercise-associated hyponatremia, EAH). Po raz pierwszy opisano ją w 1981 r. w Durbanie u sportowców biorących udział w trwających ponad 7 godzin zawodach wytrzymałościowych. Objawia się ona mdłościami, wymiotami, bólami głowy, utratą energii, osłabieniem i skurczami mięśni. W skrajnych przypadkach pojawiają się drgawki, utrata przytomności oraz śpiączka. Spożywanie w czasie biegu zbyt dużych ilości płynów prowadzi do spadku poziomu sodu we osoczu poniżej normy (można to porównać do rozcieńczania roztworu). Najlepszym sposobem zapobiegania hiponatremii jest więc picie tylko w razie pragnienia. To najbezpieczniejsza znana metoda nawadniania podczas ćwiczeń wytrzymałościowych – podkreśla dr James Winger. Naukowcy z Loyola University Medical Center przeprowadzali wywiady ze 197 zawodnikami, którzy w 2009 r. brali udział w 4 biegach, m.in. na 5 i 10 km. Dziewięćdziesięciu jeden mężczyzn biegało średnio od 13 lat, biorąc w tym czasie udział w średnio 1,9 biegów na 10 km i 0,9 maratonu. Sto sześć kobiet biegało przeciętnie nieco krócej (od 8,3 roku), startując w śr. 1,3 biegów na 10 km i 0,7 maratonu. Zawodnicy generalnie twierdzili, że reklamy producentów nie miały wpływu lub miały niewielki wpływ na ich przekonania, ale zachowanie świadczyło o czymś innym.
-
- sód
- hiponatremia powysiłkowa
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy połączyli ze sobą dwa niemagnetyczne izolatory i odkryli, że miejsce, w którym materiały się stykają zyskało właściwości magnetyczne oraz nadprzewodzące. Zwykle te dwa zjawiska nie występują jednocześnie. Dla Kathryn A. Moler ze Stanford Linear Accelerator Center, która prowadziła badania nad zobrazowaniem wspomnianego zjawiska, odkrycie to otwiera ekscytujące możliwości dla inżynierii nowych materiałów oraz badania współoddziaływań normalnie niekompatybilnych stanów materii. Moler mówi, że teraz naukowcy muszą dowiedzieć się, czy magnetyzm i nadprzewodnictwo jednak występują wspólnie w materiałach, a dotychczas tego nie zauważyliśmy czy też odkryto nowy niezwykły stan nadprzewodnictwa, które wchodzi w interakcje z magnetyzem. Nasze przyszłe badania pokażą, czy zjawiska te się znoszą czy się wspomagają - stwierdziła uczona. Teraz naukowcy rozpoczynają eksperymenty, które mają pokazać, co dzieje się z magnetyzmem i nadrzewodnictwem podczas ściskania użytych przez nich glinianu lantanu i tytanatu strontu lub też poddawaniu ich działaniu pola elektrycznego. To nie pierwsze zdumiewające zjawisko, które zachodzi po połączeniu tych dwóch tlenków. Niedawno informowaliśmy o niezwykle interesującym odkryciu dokonanym przez uczonych z MIT-u i Uniwersytetu w Augsburgu.
-
- nadprzewodnictwo
- magnetyzm
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Komórki macierzyste uratują zagrożone gatunki?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Naukowcom z The Scripps Research Institute udało się pozyskać komórki macierzyste ze skóry zagrożonych gatunków. W przyszłości osiągnięcie to może przyczynić się do opracowania lekarstw dla zwierząt trzymanych w ogrodach zoologicznych bądź do ocalenia wymierających gatunków. Wszystko zaczęło się przed kilkudziesięcioma laty, gdy naukowcy z San Diego postanowili zbierać i zamrażać próbki tkanek zagrożonych gatunków w nadziei, że w przyszłości posłużą one do ocalenia bioróżnorodności. Z czasem założono tzw. Frozen Zoo (Zamrożone ZOO), w którym zebrano tkanki ponad 800 gatunków. Przed pięcioma laty doktor Oliver Ryder, dyrektor ds. genetyki w San Diego Zoo Institute for Conservation Research, skontaktował się z profesor Jeanne Loring ze Scripps Research i zaczęli zastanawiać się nad możliwością uzyskania komórek macierzystych od zagrożonych zwierząt. W tamtym czasie komórki macierzyste pozyskiwano tylko z embrionów. Jednak szybki rozwój techniki dał uczonym nowe narzędzia i ostatnio udało się pozyskać komórki macierzyste ze skóry zwierząt. Do początkowych prac wybrano dwa gatunki. Pierwszy to słabo poznana zagrożona małpa wąskonosa dryl, którą wybrano ze względu na przynależność do naczelnych oraz fakt, że dryle w niewoli często cierpią na cukrzycę. Drugim kandydatem zostało najbardziej zagrożone zwierzę na Ziemi - północny nosorożec biały. Żyje jeszcze tylko 7 przedstawicieli tego gatunku, w tym dwa w zoo w San Diego. Od lat żadna samica nie urodziła młodego. Po roku prób udało się opracować technikę, która umożliwiła pozyskanie komórek macierzystych ze skóry zwierząt. Jest ona bardzo mało efektywna, pozyskano tylko kilka komórek macierzystych, ale to wystarczy do założenia banku tego typu komórek. Najważniejsza jest możliwość wykorzystania tych komórek w dalszych pracach nad ocaleniem gatunku. Głównym zmartwieniem uczonych jest obawa o różnorodność genetyczną nosorożców. Mimo to naukowcy nie poddają się. W przyszłości chcą z pozyskanych komórek utworzyć plemniki lub jaja, a następnie spróbować zapłodnienia metodą in vitro. Obecnie pracuje się nad podobnymi technikami, które mają leczyć ludzką niepłodność. Niewykluczone, że uda się je również wykorzystać w przypadku zwierząt. Tym bardziej, że tego typu prace nie będą budziły tylu kontrowersji etycznych co w przypadku ludzi. To może tylko zachęcić naukowców do prowadzenia badań, w których wykorzystają komórki macierzyste zwierząt i nie będą musieli martwić się o stronę etyczną. „Najlepszą drogą do zapobieganiu zagładzie gatunków jest zachowywanie zwierząt i ich habitatów. Jednak nie zawsze się to udaje" - mówi Ryder. Profesor Loring stara się pozyskać fundusze na dalsze badania. „To nie są ani klasyczne działania na rzecz ochrony gatunków, ani klasyczne badania z zakresu biologii" - podkreśla uczona. Dotychczasowe eksperymenty sfinansowały Esther O'Keefe Foundation, Millipore Foundation i California Institute of Regenerative Medicine.-
- północny nosorożec biały
- dryl
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ruch steruje zachowaniem komórek macierzystych
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Do wielu opisanych wcześniej można dołączyć kolejny powód, dla którego warto ćwiczyć. Aktywność fizyczna sprawia, że mezenchymalne komórki macierzyste (ang. mesenchymal stem cells, MSC) szpiku z większym prawdopodobieństwem przekształcają się w komórki tworzące kości (osteoblasty) niż komórki tłuszczowe (adipocyty). W eksperymentach zespołu Gianniego Parise'a z McMaster University myszy ćwiczyły na bieżni. W ten sposób udało się wykazać, że ćwiczenia aerobowe powodują, że występujące w szpiku kostnym MSC częściej stają się komórkami tkanki kostnej niż tłuszczowej. Zwierzęta biegały mniej niż przez godzinę trzy razy w tygodniu, ale miało to znaczący wpływ na produkcję elementów morfotycznych krwi, np. erytrocytów czy leukocytów, w czerwonym szpiku kostnym. U myszy nieaktywnych fizycznie komórki macierzyste dawały początek głównie adipocytom, upośledzając produkcję komórek krwi. Interesujące jest to, że program umiarkowanych ćwiczeń był w stanie znacząco zwiększyć liczbę komórek krwi w szpiku i krwiobiegu – podkreśla Parise. Jak widać, procentowy skład komórek zawieszonych w oczkach tkanki siateczkowatej szpiku oddziałuje na produktywność komórek macierzystych krwi. Komórki kości stwarzają dobre warunki do wytwarzania elementów morfotycznych, ale jeśli jamę szpikową zaczyna wypełniać tłuszcz, co stanowi powszechny objaw siedzącego trybu życia, komórki macierzyste krwi stają się mniej produktywne. Wskutek tego może się rozwijać np. niedokrwistość. Niektóre z efektów ćwiczeń są porównywalne z interwencją farmakologiczną. Aktywność fizyczna może wpływać na biologię komórek macierzystych, określając prawdopodobieństwo różnych ścieżek różnicowania. Niewykluczone więc, że w przyszłości pewne choroby hematologiczne będzie można leczyć ruchem…-
- kość
- osteoblasty
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witryny Mossadu, CIA i MI6 narażone na atak
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Bezpieczeństwo IT
Wśród certyfikatów SSL ukradzionych z holenderskiej firmy DigiNotar znajdują się certyfikaty wykorzystywane przez CIA i Mossad. Gervase Markham, developer Mozilli, który bierze udział w pracach nad zabezpieczeniem Firefoksa przed atakami z użyciem skradzionych certyfikatów, poinformował, że w sumie skradziono 531 certyfikatów. Są wśród nich takie, z których korzysta CIA, MI6, Mossad, Microsoft, Yahoo, Skype, Facebook i Twitter. Zdaniem Christophera Soghaiana, znanego specjalisty ds. prywatności, certyfikaty zostały prawdopodobnie skradzione przez kogoś z Iranu. Niewykluczone, że za włamaniem stał rząd Iranu. Skradzione certyfikaty mogą zostać wykorzystane do przeprowadzenia ataku typu man-in-the-middle, który pozwala na podszycie się pod legalną witrynę i przekonanie przeglądarki za pomocą certyfikatu, że połączyliśmy się z prawdziwą witryną. Google i Mozilla oświadczyły, że w związku z włamaniem do DigiNotar zablokowały wszystkie certyfikaty wydane przez tę firmę, również te, z których korzysta rząd Holandii. Przed kilkoma dniami holenderskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oświadczyło, że rząd nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa swoich witryn i poprosiło obywateli, by ci nie logowali się na żadnych rządowych witrynach do czasu, aż zostaną wydane nowe certyfikaty. Zdaniem specjalistów włamanie oznacza koniec firmy DigiNotar. Jej certyfikaty straciły bowiem wiarygodność. Tym bardziej, że do kradzieży certyfikatów doszło już w lipcu, a holenderska firma powinna natychmiast poinformować twórców przeglądarek o konieczności zablokowania jej certyfikatów. -
Psycholodzy wzięli pod lupę nawykowe jedzenie i stwierdzili, że gdy mózg skojarzy jedzenie danego produktu, np. chipsów, z jakimś otoczeniem, np. kinem lub kanapą przed telewizorem, będzie podtrzymywać jedzenie tak długo, jak działają określone bodźce. Nieważne przy tym, czy produkt jest świeży i smaczny, czy kompletnie pozbawiony smaku. I tak zostanie zjedzony… David Neal przeprowadził eksperyment z miłośnikami X muzy. Przy wejściu na salę kinową dostawali oni opakowanie świeżego popcornu lub pudełko kukurydzy sprzed tygodnia. Okazało się, że osoby, które podczas seansów zwykle nie mają ze sobą popcornu, jadły dużo mniej starej kukurydzy, natomiast ci, którzy deklarowali, że kupują go właściwie zawsze, jedli tyle samo, bez względu na to, czy był świeży, czy mocno przeterminowany. Gdy wielokrotnie jemy dany pokarm w danym środowisku, nasz mózg zaczyna kojarzyć produkt z tym środowiskiem i podtrzymuje konsumpcję, dopóki są obecne wskazówki/bodźce typowe dla tego środowiska – wyjaśnia Neal. Wyniki badań zespołu z Uniwersytetu Południowej Kalifornii pozwalają wyjaśnić m.in. przejadanie czy jedzenie, gdy nie jesteśmy głodni lub nie lubimy danego dania. Ludzie sądzą, że jedzenie jest w dużej mierze aktywowane przez smak pokarmu. [To jednak nie do końca prawda, bo mimo że] nikt nie lubi zimnego, gąbczastego popcornu sprzed tygodnia, gdy utworzy się nawyk, przestajemy dbać o smak – dodaje prof. Wendy Wood. Podczas eksperymentów psycholodzy kontrolowali stopień odczuwanego przez badanych głodu, częstowali też popcornem grupę kontrolną, która oglądała filmy w pokoju konferencyjnym, a nie na sali kinowej. Pokój konferencyjny nie jest typowym miejscem oglądania filmów, dlatego tutaj smak prażonej kukurydzy miał znaczenie i nawet osoby sięgające w kinie nawykowo po popcorn jadły o wiele mniej zjełczałej przekąski niż świeżo uprażonych ziaren. Na tej podstawie widać, do jakiego stopnia wskazówki środowiskowe kierują szkodliwymi dla zdrowia zachowaniami. Czasami silna wola i dobre intencje nie wystarczą i trzeba oszukać mózg, modyfikując środowisko – podkreśla Neal. Jak? Okazuje się, że całkiem prosto, co zademonstrowano w 2. eksperymencie. W tym przypadku osoby wchodzące na seans proszono o używanie podczas jedzenie dominującej lub niedominującej ręki. Wykorzystanie niedominującej ręki wystarczyło do zaburzenia nawyku: ludzie jedli mniej stęchłego niż świeżego popcornu. Zabieg sprawdzał się nawet wśród badanych z silnymi nawykami.
-
- skojarzenie
- środowisko
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dwóch inwestorów Google'a pozwało do sądu kierownictwo firmy, w tym prezesa Larry'ego Page'a i przewodniczącego zarządu Erica Schmidta. Inwestorom nie spodobało się zawarcie przez Google'a ugody z Departamentem Sprawiedliwości, w ramach której koncern zapłaci 500 milionów dolarów grzywny. Wniosek złożono w sądzie w San Jose w imieniu firmy oraz innych inwestorów. Zakres zaniechań jest niezwykły. Od 2003 do 2009 Google świadomie pomagało kanadyjskim aptekom w reklamowaniu nielegalnej sprzedaży lekarstw - czytamy w pozwie. Page, Schmidt oraz Sergey Brin zostali oskarżeni o złe wypełnianie obowiązków oraz zmarnowanie firmowych pieniędzy. Google już w 2003 roku wiedziało, że reklamy kanadyjskich aptek w amerykańskim serwisie Google'a są niemal w każdym przypadku nielegalne. Firma jednak nic z tym nie zrobiła aż do roku 2009, gdy została poinformowana o wszczęciu śledztwa przez DoJ. Błyskawiczna reakcja Google'a po tym, jak dowiedziano się o śledztwie wskazuje, że podsądni mogli w każdym czasie sześcioletniego okresu powstrzymać firmę przed pomaganiem online'owym aptekom - czytamy w pozwie. Inwestorzy domagają się, by wspomniane 500 milionów grzywny zostało zapłacone przez pozwanych oraz by zostali ukarani też grzywną. We wniosku wymieniono również m.in. Johna Hennessy'ego, rektora Uniwersytetu Stanforda, Paula Otelliniego, prezesa Intela, Shirley Tilghman, rektora Princeton University i innych członków zarządu.
-
Na łamach Nature poinformowano o stworzeniu pierwszego napędzanego prądem silnika z pojedynczej molekuły. Urządzenie przyda się zarówno w nanotechnologii jak i medycynie. Już poprzednio tworzono silniki z molekuł napędzane światłem lub reakcjami chemicznymi, jednak działały one w dużych grupach. Jednocześnie pracowało wiele takich silników. Charles Snykes, chemik z Tufts University mówi, że wynalazek jego i jego kolegów jest o tyle wyjątkowy, iż pozwala na uruchamianie pojedynczych molekuł. Molekułę siarczku butylowo-metylowego umieszczono na powierzchni pokrytej miedzią. Za pomocą końcówki dźwigienki mikroskopu elektronowego do molekuły dostarczono ładunek elektryczny i obserwowano jej pracę. Molekuła kręcisię w obu kierunkach z prędkością do 120 obrotów na sekundę. W dłuższym czasie, po uśrednieniu liczby obrotów, zaobserwowano przewagę obrotów w jednym kierunku. Doktor Sykes uważa, że po niewielkiej modyfikacji molekuła może zostać wykorzystana do generowania mikrofal lub w roli systemu nanoelektromechanicznego. Naukowcy chcą w najbliższym czasie połączyć kilka molekuł w łańcuch i obserwować, w jaki sposób będzie się w nim rozprzestrzeniał ruch obrotowy. Tego typu systemy mogą być w przyszłości używane np. do precyzyjnego dostarczania leków w konkretne miejsca organizmu.
-
W mózgach myszy odkryto obszary odpowiadające wszystkim smakom poza kwaśnym. Dr Nicholas Ryba z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia wyjaśnia, że pamiętając o wzorcu obowiązującym w odniesieniu do języka, że jedna komórka to jeden smak, naukowcy zastanawiali się, czy smaki są też osobno reprezentowane w obrębie kory. Okazało się, że tak. Kora smakowa mieści się w wieczku czołowo-ciemieniowym wyspy (polach 35. i 43. wg Brodmanna). Akademicy z zespołu prof. Charlesa Zukera i dr Xiaoke Chen, których artykuł ukazał się właśnie w piśmie Science, prowadzili eksperymenty na znieczulonych myszach. Zastosowali technikę zwaną dwufotonowym obrazowaniem wapnia. To stosunkowo nowy rodzaj mikroskopii wykorzystujący efekt kwantowy, który umożliwia obrazowanie głębszych warstw tkanki. Kiedy neuron jest aktywowany, przez komórkę przebiega fala wapnia [impuls powoduje otwarcie kanałów jonowych dla wapnia] – tłumaczy Ryba. Naukowcy wprowadzili do neuronów mózgu wrażliwy na obecność wapnia fluorescencyjny barwnik. Gdy następowało pobudzenie komórki nerwowej, pojawiało się świecenie. W ten sposób można było obserwować reakcje kilkaset neuronów naraz. Na języku myszy umieszczano substancje o różnym smaku. Okazało się, że dla słodyczy, goryczy, umami i słoności istnieją całkowicie oddzielne pola. Ryba dziwi się, że nie udało się odnaleźć lokalizacji kwaskowości. Może ośrodek ten jest gdzieś daleko od miejsca, które obserwowaliśmy. Kwaśny ma w końcu składowe, które prawdopodobnie nie są smakiem [mogą, jak cytryna, stymulować receptory bólowe]. Komentatorzy odkryć Amerykanów podkreślają, że choć badania są bardzo interesujące i doskonale zaplanowane, nie ma gwarancji, że coś, co jest gorzkie dla ludzi, jest takie również dla myszy. W przyszłości, gdy poprawi się rozdzielczość zastosowanych technik, eksperymenty trzeba będzie powtórzyć na przedstawicielach naszego gatunku.
-
- Xiaoke Chen
- Nicholas Ryba
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jeżowce są przysmakiem zarówno dla rozgwiazdy z gatunku Marthasterias glacialis, jak i talasomy pawiej, ryby z rodziny wargaczowatych. W pojedynkę nie są w stanie ich schwytać, ale gdy jedne pomogą drugim, już tak. Nicola Galasso z Università degli Studi della Tuscia uważa, że nie jest to prawdziwa współpraca, zwierzęta się też dla siebie nie poświęcają, nie da się jednak ukryć, że nieświadomie sobie pomagają. Talasomy lubią się pożywiać otworami gębowymi jeżowców, które na ich nieszczęście znajdują się na spodniej stronie ciała i są ukryte w dnie. M. glacialis smakują całe jeżowce, ale są często zbyt wolne, by dogonić swoją ofiarę. Jak wygląda nieświadoma współpraca? Gdy rozgwiazda zaatakuje jeżowca, ten "zwalnia" nóżki ambulakralne, odrywa się od dna i odsłania otwór gębowy. Teraz do akcji wkracza talasoma pawia. Kiedy skończy się pożywiać, jeżowiec jest na tyle osłabiony, że staje się łatwym łupem dla rozgwiazdy. Galasso stwierdziła także, że talasomy często podążają śladem nurków, którzy przez przypadek odrywają jeżowce od dna, czyli wykonują pracę zarezerwowaną zwykle dla rozgwiazd. Jako ciekawostkę warto przypomnieć, że pod koniec zeszłego roku media rozpisywały się o ciekawych z medycznego punktu widzenia właściwościach śluzu M. glacialis. Chroni on rozgwiazdę przed bakteriami, wirusami i larwami, ma też własności przeciwzapalne. Włoszka opowiedziała o swoich odkryciach na letniej konferencji Stowarzyszenia na rzecz Badania Zachowania Zwierząt w St Andrews.
-
- otwór gębowy
- współpraca
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od mniej więcej roku w internecie krążą pogłoski, jakoby Amazon pracował nad własnym tabletem. Teraz redaktorzy serwisu TechCrunch twierdzą, że widzieli tablet Amazona i używali go. Urządzenie ma nazywać się Amazon Kindle, zatem podobnie jak czytnik książek elektronicznych, jest jednak w pełni funkcjonalnym tabletem. Wyposażono go w 7-calowy pojemnościowy ekran wielodotykowy oraz system Android. Prawdopodobnie jednak pozwala na jednoczesne używanie dwóch palców, a nie wszystkich 10. Osoby, które miały z nim do czynienia twierdzą, że to bardzo interesujące urządzenie, które może zdobyć silną pozycję na rynku. Tablet ma podobno trafić do sprzedaży w październiku bieżącego roku. Będzie kosztował 250 dolarów. Jeśli spotka się z zainteresowaniem klientów, to w pierwszym kwartale przyszłego roku Amazon rozpocznie sprzedaż 10-calowego tabletu. Co ciekawe, Amazon bardzo zmienił Androida wykorzystywanego na swoim tablecie. W niczym nie przypomina on systemu obecnego na dostępnych na rynku smartfonach. Główny ekran jest podobny do Cover Flow z iTunes, czyli „karuzeli" z zawartością tabletu. Natomiast pod nią znajduje się miejsce, do którego możemy „przypiąć" nasze ulubione treści, by mieć do nich łatwy dostęp. Tablet jest bardzo mocno zintegrowany ze wszystkimi usługami Amazona. Za pomocą jednego kliknięcia można połączyć się ze sklepem, zastosowano w nim czytnik książki elektronicznej Kindle, muzykę odtwarzamy za pomocą amazonowego Cloud Playera, filmy za pomocą Instant Video, a sklep za aplikacjami to amazonowy Android Appstore. Jako, że Amazon nie współpracował z Google'em przy tablecie, nie znajdziemy tam żadnych aplikacji Google'a. Kindle OS to najprawdopodobniej mocno przerobiony Android w wersji wcześniejszej od 2.2. Urządzenie działa na 1-rdzeniowym procesorze, a wersja 10-calowa będzie prawdopodobnie korzystała z układu 2-rdzeniowego. Wyposażono je w 6 gigabajtów pamięci masowej, gdyż w zamyśle większość zawartości ma być przechowywana w chmurze. Pierwsza wersja tabletu będzie wyposażona w łącze Wi-Fi, a Amazon prowadzi z operatorami sieci komórkowych negocjacje dotyczące łączności 3G. Urządzenie przypomina tablet PlayBook, jedyny fizyczny przycisk służy do włączania tabletu, który jest wyposażony w port micro-USB i głośniki. Nie znajdziemy w nim natomiast kamery. Amazon będzie bardzo intensywnie promował swój tablet, a jego posiadacze otrzymają bezpłatną subskrypcję usługi Amazon Prime. Obecnie trzeba za nią zapłacić 79 dolarów rocznie i zapewnia ona bezpłatną dostawę towarów zakupionych na Amazonie w ciągu dwóch dni i daje dostęp do Instant Video. Pojawienie się tabletu Amazon Kindle nie oznacza, że z oferty Amazona zniknie czytnik Kindle. Wiadomo też, że Amazon pracuje nad hybrydą czytnika i tabletu. Jednak prace nad takim urządzeniem nie zakończą się szybko.
-
Przeglądarka Chrome, która obchodzi właśnie swoje 3. urodziny, przekroczyła w sierpniu granicę 15% udziałów w światowym rynku. Pomiędzy lipcem a sierpniem Chrome zyskał 1,18 punktu procentowego i obecnie używa go 15,51% internautów. Od głównego przeciwnika, Firefoksa, dzieli Chrome'a już tylko 7 punktów procentowych. Produkt Mozilli powoli traci rynek. W lipcu korzystało zeń 22,81% osób, obecnie odsetek ten spadł do 22,57%. Od października 2010 roku Firefoks stracił 0,98 punkta procentowego. Największe straty na rynku przeglądarek notuje jednak Internet Explorer. Przeglądarka, używana obecnie przez 55,31% internautów jeszcze w październiku mogła się pochwalić rykowymi udziałami sięgającymi 60,99%. Spadki odnotowuje też Opera, której udziały od października zmniejszyły się z 2,31 do 1,68 procenta. Na wyniku Opery cieniem kładzie się gwałtowne zmniejszenie udziałów Opery Mini. Norweska przeglądarka dla urządzeń przenośnych jeszcze w październiku była w posiadaniu 32,43% rynku, obecnie należy do niej... 20,77%. Jak wynika z danych Net Applications, traci ona głównie na rzecz Safari (44,33% w październiku, 52,99% obecnie) oraz Androida (9,24% w październiku i 15,73% obecnie).
- 4 odpowiedzi
-
- Opera
- Internet Explorer
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najnowsze badania sugerują, że żywe w horrorach i mitach przekonanie, iż spożywanie młodej krwi odmładza nie jest całkiem pozbawione podstaw. A opublikowanego w Nature artykułu dowiadujemy się, że gdy młodym myszom podano krew starszych osobników, ich komórki mózgowe zachowywały się tak, jakby były starsze. Zauważono też efekt odwroty - „odmłodzenie" komórek mózgowych starszych myszy, którym podano krew młodszych zwierząt. To sugeruje, że pogarszanie się z wiekiem funkcjonowania mózgu może być częściowo spowodowane czynnikami związanymi z krwią. Naukowcy użyli par młodych i starych myszy, wykorzystując technikę parabiozy, podczas której chirurgicznie zszywa się zwierzęta tak, by rozwinęły wspólny układ krwionośny. Po pięciu tygodniach od zszycia myszy zauważono uderzające skutki dla młodego i starego mózgu. U młodszych myszy doszło do zmniejszenia produkcji nowych neuronów, zwiększenia liczby stanów zapalnych w mózgu oraz mniejszej aktywności synaps. U starszych osobników zaobserwowano wzrost liczby nowych neuronów, mniej zapaleń i większą aktywność synaps. Naukowcy postanowili też sprawdzić, czy wpływa to na zachowanie myszy. W osobnym badaniu wstrzyknęli młodym myszom plazmę pozyskaną od starych osobników i vice versa. Okazało się, że młode straciły zdolność do wykonywania niektórych zadań związanych z uczeniem się i zapamiętywaniem, a u starych zdolności te uległy poprawie. Jako, że komórki krwi obcej myszy nie mogły dostać się do mózgu innego osobnika ze względu na istnienie bariery krew-mózg, naukowcy doszli do wniosku, iż za obserwowane efekty odpowiadają molekuły obecne w krwi. Porównując ponad 60 chemokin, białka wydzielane przez komórki, zidentyfikowali takie, które były odpowiedzialne za efekty występujące w starej krwi. Gdy podali jedną z nich - CCL11 - młodej myszy, doszło u niej do mniejszej produkcji neuronów, gorszego funkcjonowania pamięci i zmniejszenia możliwości uczenia się. Richard Ransohoff, dyrektor Neuroinflamation Research Center w Cleveland Clinic, który nie brał udziału w badaniach, mówi, że ich wyniki są niezwykle zaskagujące, gdyż sugerują, że na proces neurogenezy mogą mieć wpływ czynniki spoza mózgu. Rensohoff spekuluje, iż znaczenie może mieć fakt, komórki macierzyste dające początek nowym neuronom żyją w mikrośrodowisku, które jest bardzo mocno związane z naczyniami krwionośnymi.
- 6 odpowiedzi
-
- neurogeneza
- mózg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wstępne badania kliniczne przeprowadzone na 23 pacjentach sugerują, że pojedyncza szczepionka zawierająca genetycznie zmodyfikowanego wirusa może zabić dający przerzuty guz nowotoworowy, nie wyrządzając przy tym szkody zdrowym tkankom. Badacze podali chorym z różnymi rodzajami guzów różne dawki wirusów. Po 8-10 dniach wykonano biopsję guzów i odkryto, że u 7 z 8 pacjentów, którzy otrzymali najwyższą dawkę, wirus namnożył się w guzie bez widocznych efektów ubocznych. Kilkanaście tygodni po podaniu szczepionki zauważono, że u około połowy pacjentów guzy przestały rosnąć, a u jednego guz się zmniejszył. Co prawda to nie pierwszy przypadek wykorzystania wirusów do walki z nowotworem, ale po raz pierwszy udokumentowano zachowanie wirusa w chorej tkance. To dowodzi, że wirusy mogą selektywnie atakować komórki nowotworowe. Nowotwory mogą się rozrastać, gdyż tłumią odpowiedź układu odpornościowego. To jednak czyni je bardziej podatnymi na działanie wirusów. Od ponad 100 lat wiadomo, że infekcja wirusowa spowalnia rozrost guza. Stąd też pomysł na wykorzystanie wirusów w walce z nowotworami. Większość współcześnie wykorzystywanych technik zakłada jednak wstrzyknięcie wirusów wprost do guza. A to bardzo niedoskonała metoda. Znacznie lepsze rezultaty da wstrzykiwanie do krwioobiegu wirusów, które będą w stanie samodzielnie wyszukać i zarazić komórki nowotworowe. Wirus JX-594 jest dziełem firmy Jennerex, która sfinansowała testy kliniczne. Uczeni zaczęli od wirusa krowianki, który dzięki swojej biegłości w omijaniu układu odpornościowego był też wykorzystywany w szczepionce przeciwko ospie, i wyposażyli go w gen kodujący białko GM-CSF, które rozpoczyna atak układu odpornościowego na komórki nowotworowe. Dodali też gen produkujący proteinę działającą jak marker i pozwalającą na śledzenie wirusa. Tak powstał „produkt, który niszczy guza za pomocą złożonego mechanizmu" - mówi David Kirn, szef firmy Jennerex. Na razie nie wiadomo, jak skuteczny jest JX-594. Na tak wczesnym etapie badań nie określa się skuteczności, stwierdził wirusolog Samuel Rabkin z Massachusetts General Hospital, który nie był zaangażowany w badania. Zauważa on, że pacjenci, u których doszło do zatrzymania wzrostu guza niekoniecznie byli tymi, u których zauważono namnażanie się wirusa. To obecnie najważniejsze pytanie - czy uzyskany wynik terapeutyczny był spowodowany replikacją wirusa w guzie - mówi Rabkin. Kolejną wielką niewiadomą jest, czy gdyby pacjenci otrzymali więcej niż jedną dawkę wirusa, nie zostałby on zniszczony przez układ odpornościowy. Nie wiemy, jak długo trwają pozytywne skutki tej terapii. Jeśli układ immunologiczny zwalczy wirusa, guz może powrócić - stwierdził Nori Kasahara z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Obecnie Jennerex prowadzi badania kliniczne zakrojone na szerszą skalę. Kirn poinformował, że znacznie przedłużono życie pacjentów z rakiem wątroby. Jego zdaniem pozytywne wyniki badań będą sukcesem nie tylko JX-594, ale pomogą zwalczać nowotwory także za pomocą innych wirusów.
-
Pijący wiedzą, że się mylą, ale się tym nie przejmują
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Pod wpływem alkoholu ludzie zachowują się nieodpowiednio lub głupio nie dlatego, że tracą (samo)świadomość, ale dlatego że przestają się przejmować, jak to zostanie odebrane przez innych. Kiedy popełniamy błędy, wzrasta aktywność obszaru mózgu odpowiadającego za monitorowanie zachowania. Tym samym do innych części mózgu zostaje wysłany sygnał, że dzieje się coś złego. Nasze studium po raz pierwszy pokazało, że alkohol zmniejsza ten sygnał. Wbrew wynikom wcześniejszych badań, nie chodzi jednak o to, że jesteśmy mniej świadomi pomyłek. Zaczynamy się nimi po prostu mniej przejmować – tłumaczy Bruce Bartholow z University of Missouri. Podczas eksperymentu monitorowano aktywność mózgu 67 ochotników w wieku od 21 do 35 lat. Wykonywali oni trudne zadanie komputerowe, które z założenia miało prowadzić do popełniania błędów. Badanych podzielono na 3 grupy: pierwsza piła alkohol, druga placebo, a trzecia napój bezalkoholowy. Naukowcy śledzili aktywność mózgu, a także zmiany nastroju, dokładność wykonania zadania oraz dokładność postrzeganą. Okazało się, że sygnał alarmowy uległ w grupie alkoholowej znacznemu osłabieniu, a reakcja była najsilniejsza w grupie placebo. Psycholodzy zauważyli jednak, że ochotnicy będący pod wpływem alkoholu zdawali sobie sprawę z popełnionych pomyłek dokładnie w takim samym stopniu jak inne grupy. Oznacza to, że osłabienie sygnału alarmowego nie jest wynikiem braku świadomości błędów. Co ciekawe, nawet po licznych pomyłkach podchmieleni badani nie zwalniali i nie skupiali się bardziej na zadaniu. W takich zadaniach jak wykorzystane przez nas, mimo że zachęcamy ludzi, by reagowali najszybciej, jak się da, po popełnieniu błędu większość zaczyna pracować wolniej. Jest to sposób na odzyskanie samokontroli. Takie właśnie zjawisko zaobserwowaliśmy w grupie placebo, ale już nie wśród osób pijących alkohol. Siła alarmu była mocno związana z nastrojem w czasie testu. Ochotnicy z grupy alkoholowej wspominali, że po wypiciu drinka ich uczucia stały się mniej negatywne. Bartholow zaznacza, że stłumienie sygnału ostrzegawczego może być w pewnych okolicznościach czymś korzystnym. Powołuje się na przykład osób z zaburzeniami lękowymi, które są nadwrażliwe na błędy.- 6 odpowiedzi
-
- Bruce Bartholow
- sygnał alarmowy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na University of California, Santa Barbara, powstał pierwszy komputer kwantowy, w którym połączono procesor z pamięcią. Odtworzono zatem, tym razem jednak w maszynie kwantowej, architekturę von Neumanna. Był to pierwszy rodzaj architektury komputera (jego autorami, obok von Neumanna byli John Mauchly i John Eckert). Jej najważniejszą cechą było przechowywanie danych wraz z instrukcjami. Zanim powstała architektura von Neumanna przeprogramowywanie komputerów mogło się odbywać jedynie poprzez ich fizyczną rekonfigurację. Pojawienie się pierwszego w pełni funkcjonalnego komputera kwantowego jest wciąż bardzo odległe w czasie, jednak połączenie procesora i pamięci to ważny krok w stworzeniu kwantowej maszyny. Dzięki temu programowanie i kontrolowanie komputera staje się znacznie prostsze. Obecnie jedynym dostępnym komercyjnie urządzeniem, które do obliczeń wykorzystuje zjawiska kwantowe, jest komputer firmy D-Wave. Jego architektura przypomina jednak rozwiązania sprzed epoki pojawienia się architektury von Neumanna. Jedyny egzemplarz komputera D-Wave kupił ponoć Lockheed Martin. Każdy obecnie używany komputer bazuje na architekturze von Neumanna, a my stworzyliśmy jej kwantowy odpowiednik - mówi Matteo Mariantoni, główny autor badań. Komputer z Uniwersytetu Kalifornijskiego korzysta z obwodów elektrycznych, które są schładzane do temperatury bliskiej zeru absolutnemu. Wówczas działają jak nadprzewodniki i zachodzą w nich zjawiska kwantowe. Mariantoni mówi, że wykorzystano układy, które mogą być tworzone za pomocy współczesnych technik używanych w przemyśle półprzewodnikowym, a dzięki nadprzewodzącym obwodom możliwe było umieszczenie procesora i pamięci na jednym układzie i uzyskanie architektury von Neumanna. Wspomniany komputer to maszyna wykorzystująca dwa kubity (kwantowe bity), które komunikują się za pomocą kwantowej szyny. Każdy z kubitów jest też połączony z układem pamięci, w którym może zapisać swój obecny stan w celu jego późniejszego wykorzystania. Pamięć działa zatem tak, jak układ RAM w tradycyjnym komputerze. Kubity łączą się z pamięcią za pośrednictwem obwodów zwanych rezonatorami, które przez krótki czas mogą przechowywać stan kubitu. W kwantowej architekturze von Neumanna uruchomiliśmy kwantową transformację Fouriera oraz trzykubitową bramkę Toffoliego - kluczowe kwantowe obwody logiczne, które posłużą nam do dalszych prac nad kwantowym komptuerem - mówi Mariantoni.
- 5 odpowiedzi
-
- kubit
- komputer kwantowy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Włos odrasta, bo jedne komórki macierzyste stymulują drugie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
By dochodziło do wzrostu włosa, komórki macierzyste mieszków włosowych muszą być stymulowane przez preadipocyty tkanki podskórnej. Odkrycie to może być przełomem w leczeniu łysienia. Gdybyśmy mogli nakłonić komórki tłuszczowe skóry do komunikowania się z uśpionymi komórkami macierzystymi u podstawy mieszków włosowych, bylibyśmy w stanie doprowadzić do ponownego wzrostu włosa – tłumaczy prof. Valerie Horsley z Uniwersytetu Yale. Jak wyjaśniają Amerykanie, panowie z łysieniem androgenowym nadal mają komórki macierzyste w tkwiącym w mieszku korzeniu włosa, ale komórki te straciły, niestety, zdolność zapoczątkowywania regeneracji włosa. Naukowcy wiedzieli, że do regeneracji potrzebny jest sygnał ze skóry, jego źródło pozostawało jednak nieznane. Zespół Horsley zauważył, że gdy włos obumiera, warstwa tłuszczu w tkance podskórnej ulega zmniejszeniu. Z drugiej strony gdy rozpoczyna się wzrost włosa, ta sama warstwa powiększa się w wyniku adipogenezy. Amerykanie ustalili, że do regeneracji włosów u myszy konieczne jest działanie prekursorowych preadipocytów. Okazało się, że produkują one konieczny do wydłużania włosa płytkowy czynnik wzrostu (PDGF, ang. platelet derived growth factors). Obecnie ekipa z Yale próbuje zidentyfikować inne regulujące wzrost włosa związki wytwarzane przez preadipocyty. Naukowcy chcą też sprawdzić, czy u człowieka sygnalizacja w skórze/mieszkach włosowych odbywa się tak samo jak u myszy.- 2 odpowiedzi
-
- Valerie Horsley
- komórki prekursorowe
- (i 5 więcej)
-
Trzy kopie pewnych genów z chromosomu 16. zapewniają smukłość, którą można bez przesady porównać do rozmiaru zero. Naukowcy sądzą, że otyłość i niedowaga to dwie strony tego samego medalu i stanowią skutek, jak to określają, dawki genów w obszarze 16p11.2. Zespół z Uniwersytetu w Lozannie i Imperial College London opublikował wyniki swoich badań w piśmie Nature. Akademicy pracujący pod kierownictwem Philippe'a Froguela stwierdzili, że do duplikacji (podwojenia) fragmentu 16. chromosomu dochodzi u 1 na 2000 osób, co w przypadku mężczyzn 23-, a kobiet 5-krotnie zwiększa prawdopodobieństwo niedowagi. W grupie tej występuje więcej kopii niektórych genów; zwykle dziedziczymy po jednej od każdego rodzica. W zeszłym roku ci sami naukowcy stwierdzili, że brak kopii omawianych genów aż o 43 razy zwiększa prawdopodobieństwo rozwoju otyłości znacznego stopnia. W ramach studium analizowano DNA ponad 95-tys. próby. U połowy dzieci z duplikacją stwierdzono brak przyrostu masy ciała (ang. failure to thrive), u ¼ badanych osób występowała mikrocefalia, in. małogłowie, które wiąże się z zaburzeniami neurologicznymi i skróconą długością życia. Do tej pory zidentyfikowaliśmy różne zmiany genetyczne prowadzące do otyłości. Ponieważ jedzenie jest ważne, wydaje się, że dysponujemy wieloma systemami zwiększającymi apetyt – można zahamować jeden i nic się nie dzieje. Po raz pierwszy udało się jednak znaleźć genetyczną przyczynę skrajnej szczupłości – podkreśla Froguel, który cieszy się, że również po raz pierwszy zademonstrowano, że delecja i duplikacja tego samego fragmentu genomu prowadzą do przeciwstawnych efektów. Na razie naukowcy nie wiedzą, czemu duplikacja genów z locusu 16p11.2 wywołuje skrajną szczupłość. Gdy uda się rozszyfrować wchodzący w grę mechanizm, będzie można ulepszyć zarówno metody terapii otyłości, jak i zaburzeń odżywiania, np. anoreksji. W najbliższej przyszłości zespół zamierza zsekwencjonować geny tego obszaru chromosomu 16.
-
- Philippe Froguel
- 16p11.2
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chłodzenie zawałowców dzięki związkowi kontrolującemu hibernację
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
By ograniczyć skutki zawału serca, próbuje się wprowadzać pacjentów w stan hipotermii. Ostatnie doświadczenia pokazują, że towarzyszące temu problemy będzie można prawdopodobnie przezwyciężyć za pomocą adenozyno-5' monofosforanu (5'-AMP) – związku hamującego metabolizm u hibernujących zwierząt. Cheng Chi Lee z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin prowadził eksperymenty na myszach, u których wywoływano zawał. U gryzoni z grupy kontrolnej i tych, którym podano 5'-AMP, ale nadal utrzymywano w normalnych temperaturach, wystąpiły większe uszkodzenia tkanki serca niż u zwierząt z właściwej grupy eksperymentalnej. U tych ostatnich po zastrzyku z 5'-AMP dochodziło do drastycznego spadku tempa metabolizmu. Jak tłumaczą Amerykanie, dzięki temu chroniąc serce, można je było szybciej i bezpieczniej ochłodzić. Wyniki badań zespołu ukazały się w piśmie branżowym American Journal of Translational Research.-
- 5-AMP
- adenozyno-5 monofosforanu
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wyginął przez zwierzęta, których nie mógł zabijać
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Wilk workowaty (Thylacinus cynocephalus) został całkowicie wytępiony do 1936 roku, ponieważ Europejczycy uznali go za szkodnika atakującego owce. Marie Attard z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii wykazała, że zwierzę miało za słabą żuchwę, by móc to naprawdę robić. Maksymalnie jego ofiary miały wielkość oposa. Nasze badanie zademonstrowało, że dość słaba żuchwa wilka workowatego ograniczała jego łupy do mniejszych, bardziej zwinnych zwierząt. To niezwykła cecha jak na dużego drapieżnika, biorąc pod uwagę znaczną masę ciała (30 kg) i mięsożerność. Odnośnie do zdolności chwytania ofiary tak dużej jak owca, najnowsze odkrycia sugerują, że sprawę mocno rozdmuchano. Fakt, że wilk nie radził sobie z większą zdobyczą, mógł przypieczętować jego tragiczny los i przyspieszyć wyginięcie. Kiedyś gatunek ten występował w całej Australii i Nowej Gwinei, ale do czasów przybycia Europejczyków zachował się już wyłącznie na Tasmanii. Jego habitaty dalej się kurczyły, zaczynało brakować jedzenia, a w dodatku ludziom płacono za jego zabijanie. Rząd Tasmanii zapewnił zwierzęciu ochronę dopiero w lipcu 1936 r., czyli na 2 miesiące przed śmiercią ostatniego T. cynocephalus (samicy) w zoo w Hobart. Australijczycy wykorzystali symulacje komputerowe, by zobrazować naprężenia powstające w czaszce m.in. podczas gryzienia, rozrywania i ciągnięcia. Stworzyli modele dotyczące wilka workowatego oraz dwóch największych żyjących nadal w Australazji drapieżników-torbaczy: diabła tasmańskiego i niełaza wielkiego. W porównaniu do innych torbaczy, podczas duszenia i gryzienia czaszka wilka workowatego podlegała o wiele większym naprężeniom. Możemy być dość pewni, że wilk musiał współzawodniczyć z innymi drapieżnikami-torbaczami o mniejsze ssaki, takie jak jamraje, walabie i oposy. Zwłaszcza wśród dużych drapieżników im bardziej wyspecjalizowany staje się gatunek, tym bardziej podatny jest na wyginięcie – podsumowuje dr Stephen Wroe.- 3 odpowiedzi