Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'ofiary'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 5 results

  1. Wilk workowaty (Thylacinus cynocephalus) został całkowicie wytępiony do 1936 roku, ponieważ Europejczycy uznali go za szkodnika atakującego owce. Marie Attard z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii wykazała, że zwierzę miało za słabą żuchwę, by móc to naprawdę robić. Maksymalnie jego ofiary miały wielkość oposa. Nasze badanie zademonstrowało, że dość słaba żuchwa wilka workowatego ograniczała jego łupy do mniejszych, bardziej zwinnych zwierząt. To niezwykła cecha jak na dużego drapieżnika, biorąc pod uwagę znaczną masę ciała (30 kg) i mięsożerność. Odnośnie do zdolności chwytania ofiary tak dużej jak owca, najnowsze odkrycia sugerują, że sprawę mocno rozdmuchano. Fakt, że wilk nie radził sobie z większą zdobyczą, mógł przypieczętować jego tragiczny los i przyspieszyć wyginięcie. Kiedyś gatunek ten występował w całej Australii i Nowej Gwinei, ale do czasów przybycia Europejczyków zachował się już wyłącznie na Tasmanii. Jego habitaty dalej się kurczyły, zaczynało brakować jedzenia, a w dodatku ludziom płacono za jego zabijanie. Rząd Tasmanii zapewnił zwierzęciu ochronę dopiero w lipcu 1936 r., czyli na 2 miesiące przed śmiercią ostatniego T. cynocephalus (samicy) w zoo w Hobart. Australijczycy wykorzystali symulacje komputerowe, by zobrazować naprężenia powstające w czaszce m.in. podczas gryzienia, rozrywania i ciągnięcia. Stworzyli modele dotyczące wilka workowatego oraz dwóch największych żyjących nadal w Australazji drapieżników-torbaczy: diabła tasmańskiego i niełaza wielkiego. W porównaniu do innych torbaczy, podczas duszenia i gryzienia czaszka wilka workowatego podlegała o wiele większym naprężeniom. Możemy być dość pewni, że wilk musiał współzawodniczyć z innymi drapieżnikami-torbaczami o mniejsze ssaki, takie jak jamraje, walabie i oposy. Zwłaszcza wśród dużych drapieżników im bardziej wyspecjalizowany staje się gatunek, tym bardziej podatny jest na wyginięcie – podsumowuje dr Stephen Wroe.
  2. Specjaliści z Instytutu Nauki Weizmanna oraz amerykańskiego NOAA odnieśli równania stosowane do obrazowania dynamiki oddziaływań między ofiarami a drapieżnikami do modelowania związków między systemami chmur, deszczem i aerozolami (Proceedings of the National Academy of Sciences). Chmury mają duży wpływ na klimat. Izraelsko-amerykański zespół wspomina choćby o chmurach warstwowo-kłębiastych znad płytkich wód, które tworzą duże pokrywy nad subtropikalnymi oceanami. Obniżają one temperaturę, odbijając część promieniowania słonecznego. Doktorzy Ilan Koren oraz Graham Feingold stwierdzili, że równanie do modelowania cyklów interakcji ofiary-drapieżniki stanowi świetną analogię dla cykli chmury-deszcz. Akademicy wyjaśniają, że odpowiednie populacje ofiar i drapieżników rozszerzają się i kurczą jedne kosztem drugich, tak jak deszcz uszczupla chmury, a te znowu odbudowują się po opadach. Na tym podobieństwa się nie kończą. Dostępność traw wpływa na wielkość stad, a dostępność aerozoli i składających się na nie jąder kondensacji nadaje kształt chmurom. Większa liczba cząstek daje np. początek większej liczbie kropli, ale krople te są mniejsze i pozostają raczej zawieszone, zamiast spadać w formie deszczu. W najnowszym badaniu Feingold i Koren stwierdzili, że stosując 3 podstawowe równania, można stworzyć model, który potwierdza, że dynamika chmur i deszczu naśladuje 3 znane tryby oddziaływań drapieżników i ofiar. Podobnie jak gazele i lwy, których populacje oscylują w tandemie, deszcz stale podąża tropem formowania się chmur. W grę może też wchodzić tryb równowagi, w którym gazele (chmury) odradzają się w takim samym tempie, w jakim są przerzedzane. Trzecią opcją jest chaos – następuje krach, kiedy drapieżniki wymykają się spod kontroli i polują, ile chcą lub silny deszcz niszczy system chmur. Model demonstruje, że gdy zmienia się ilość aerozoli, system może nagle przestawić się z jednego stanu/trybu w drugi.
  3. Naukowcy z brytyjskiego University of Warwick pracują nad robotem, który miałby ratować ofiary trzęsień ziemi wjeżdżając w miejsca, które są zbyt niebezpieczne, by sprawdzali je ratownicy. Dotychczas tego typu urządzenia wykorzystują niezwykle drogie technologie laserowe. Brytyjczycy postanowili wykorzystać znacznie tańszego Kinecta. Zespół z Warwick Mobile Robotics (WMR), używając produktu z Redmond, zbudował robota, który jest w stanie stworzyć dokładną mapę otoczenia i zidentyfikować miejsca, w których mogą być ludzie. Wystarczy dwóch ludzi, którzy z bezpiecznego miejsca będą sterowali robotem i szukali ofiar - mówi Peter Crook, jeden z zaangażowanych w prace inżynierów. Twórcy robota oceniają, że dzięki użyciu Kinecta w miejsce laserów można na każdym urządzeniu zaoszczędzić około 2000 funtów. Ponadto Kinect jest bardziej zaawansowany niż technologie laserowe. Wcześniej używaliśmy technologii Lidar, ale daje on dwuwymiarowy obraz i informację, jak daleko są przeszkody. Kinect daje obraz 3D, więc widzimy dokładny rozkład otoczenia i odległości - dodaje. Robot to niewielkie urządzenie, które nie jest w stanie samodzielnie pomóc ofierze, ale pozwala na jej precyzyjną lokalizację. Szczególną zaletą wykorzystania Kinecta jest możliwość tworzenia trójwymiarowej mapy okolicy, po której poruszał się robot, co może znakomicie ułatwić ekipom ratunkowym dotarcie do zasypanych ludzi. Obraz taki możnaby przekazywać bezpośrednio ratownikom. Teraz naukowcy z Warwick starają się zebrać fundusze, dzięki którym będzie można ich robota wysyłać w miejsca trzęsień ziemi i katastrof budowlanych, by przeprowadzić testy w warunkach polowych.
  4. Amerykańscy psycholodzy znaleźli potwierdzenie dla słów użytych kiedyś przez Stalina, że pojedyncza śmierć to tragedia, lecz miliony zmarłych to już statystyka. Prof. Loran Nordgren z Kellogg School of Management na Northwestern University i Mary-Hunter Morris z harvardzkiej Szkoły Prawa wyjaśniają, że ludzie oceniają szkodę w oparciu o reakcje emocjonalne i silniej reagują na pojedyncze, możliwe do zidentyfikowania ofiary niż na anonimowy tłum skrzywdzonych. Widzimy co chwilę w wiadomościach telewizyjnych, że informacja o zaginionej osobie stanowi miesiącami temat nr jeden, ponieważ istnieje emocjonalne zainteresowanie związane z tym pojedynczym człowiekiem. Kiedy jednak myślimy o aktualnych wydarzeniach, takich jak uwięzieni pod ziemią chilijscy górnicy czy ludzie pokrzywdzeni wyciekiem ropy z platformy BP, trudniej nam nawiązać więź z tymi ofiarami, chyba że zapoznamy się z ich indywidualnymi opowieściami. [...] Ludziom trudno jest się utożsamić, gdy pojawia się wiele pozbawionych twarzy ofiar – tłumaczy Nordgren. Akademicy przeprowadzili serię 3 eksperymentów. W pierwszym uczestnicy zapoznawali się z historią doradcy finansowego, który zdefraudował pieniądze swoich klientów. W połowie przypadków stwierdzano, że pokrzywdzono tylko 2-3 osoby, a reszta ochotników dowiadywała się, że problem dotyczył dziesiątek osób. Wszystkich badanych proszono o ocenę powagi przestępstwa, polecenie jakiegoś wymiaru kary i o opisanie jednego z uczestników sprawy. Tak jak przewidywano, w okolicznościach działania na małą skalę ocena wykroczenia była surowsza, a sprawcę skazywano na dłuższe wyroki. Okazało się też, że wolontariusze potrafili w sporządzanym profilu wymienić dodatkowe 3 cechy. Nordgren i Morris zauważają, że efekt identyfikowalności ofiary pozwala ludziom stworzyć żywsze reprezentacje poznawcze mniejszej liczby poszkodowanych. W drugim z eksperymentów para badaczy sprawdzała, czy da się skorygować zaobserwowane odchylenie, manipulując stopniem identyfikacji ofiar. Uczestnicy próby czytali opowieść o firmie przetwórstwa spożywczego, sprzedającej skażony pokarm, po którym ludzie chorowali. Jednej z podgrup przestawiono historię z ogólnym opisem ofiar, a w drugiej dodawano zdjęcie z podpisem (imieniem i zawodem jednej z poszkodowanych osób). Tutaj też okazało się, że gdy o poszkodowanych można było więcej powiedzieć, przestępstwo wydawało się poważniejsze i w związku z tym wydawano surowsze wyroki dla przedsiębiorstwa. Psycholodzy chcieli jednak sprawdzić, czy sami badani będą się zachowywać bardziej etycznie, identyfikując się z ofiarami. Mieli oni sobie wyobrazić, że pracują dla podejrzanej firmy. Wtedy pytano ich, czy położyliby kres nieuczciwym poczynaniom swojego pracodawcy. Stwierdzono, że badani rzadziej decydowali się na ten krok, jeśli było więcej ofiar. Sugeruje to, że ożywianie wyobrażenia ofiary może zapobiec, przynajmniej częściowo, paradoksowi zakres-ocena powagi zdarzenia. W ramach trzeciego eksperymentu analizowano występowanie paradoksu w prawdziwych werdyktach sędziów. Nordgren i Morris przyglądali się orzeczeniom w 133 sprawach, toczących się w USA w latach 2000-2009. Dotyczyły one przypadków narażenia przez czyjeś niedbalstwo na kontakt z azbestem, farbą ołowiową czy toksyczną pleśnią. W tym przypadku również okazało się, że stopień postrzeganych szkód stawał się mniejszy ze wzrostem liczby ofiar.
  5. Robin Dunbar i Susanne Shultz z University of Liverpool zbadali związki między drapieżnikami oraz ofiarami i odkryli, że najważniejszym czynnikiem determinującym, na jakie zwierzęta lubią polować koty czy szympansy, jest relatywna wielkość ich mózgu (Biology Letters). Dunbar i Shultz tłumaczą, że chociaż ofiary stosują całą gamę różnych strategii obronnych, każda jest skuteczna tylko w przypadku konkretnego gatunku drapieżnika. Wybór właściwej reakcji jest funkcją wielkości mózgu, więc gatunki z większym mózgiem są w stanie wybrać najlepszą strategię obronną przeciwko danemu myśliwemu. Jeśli jesteś mądry, możesz zmylić drapieżnika — stwierdza Shultz. Zjawisko to mogło w pewnym stopniu wpłynąć na wyewoluowanie większych mózgów, które, czyniąc zwierzę mądrzejszym, pozwalały mu uniknąć bycia zjedzonym. Nie wszystkie gatunki wytworzyły większe mózgi, ponieważ jest to kosztowne, kiedy rozumuje się w kategoriach reprodukcyjnych oraz tempa dojrzewania potomstwa. Dla nich balansowanie między giętkością zachowania a sukcesem reprodukcyjnym jest realną korzyścią.
×
×
  • Create New...