Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Niski tembr głosu nie tylko podoba się kobietom, ale i pomaga im zapamiętywać przedstawiane przez niego informacje. Zespół Davida Smitha z University of Aberdeen przeprowadził dwa eksperymenty, które po raz pierwszy pokazały, że męski głos jest istotny zarówno podczas wyboru partnera, jak i dla dokładności kobiecych wspomnień. Wysokość głosu jest ważna, ponieważ wskazuje na genetyczną jakość osobnika. Może także dostarczyć cennych wskazówek odnośnie do niepożądanych u stałego partnera cech zachowania, np. braku ciepła emocjonalnego. W pierwszym eksperymencie 45 kobietom pokazano zdjęcie pojedynczego obiektu. W tle słychać było jego nazwę, wymawianą wysokim lub niskim męskim lub kobiecym głosem. Później badanym pokazywano podobne, ale nieidentyczne wersje przedmiotu i pytano, którą z nich widziały wcześniej. Panie miały też powiedzieć, który z głosów wolą. W drugim eksperymencie wykorzystano, tak jak w pierwszym, spreparowane głosy, poza tym 46 kobiet słuchało jednak prawdziwych męskich i kobiecych głosów. Psycholodzy sprawdzali, jak ochotniczki je oceniają i jak wypadają w testach zapamiętywania obiektów. Okazało się, że w przypadku obu eksperymentów kobietom bardziej podobały się niskie męskie głosy. Co więcej, dokładniej zapamiętywały przedmioty nazywane przez mężczyznę z niskim głosem. Nasze wyniki demonstrują, że w porównaniu do mniej atrakcyjnych podwyższonych męskich głosów, kobieca pamięć działa lepiej pod wpływem niskich męskich głosów – podkreśla Smith. Dobra pamięć odnośnie do konkretnych spotkań z pożądanym mężczyzną pozwala kobietom porównywać i oceniać mężczyzn według tego, jak mogliby się zachowywać w różnych sytuacjach damsko-męskich, np. w ramach zaangażowanej relacji długoterminowej lub w niezobowiązującym związku krótkoterminowym. Taka umiejętność pomaga wybrać właściwego partnera, a to szczególnie ważne, ponieważ konsekwencje złej decyzji w tej dziedzinie mogą być poważne – podsumowuje dr Kevin Allen, który nadzorował przebieg studium.
  2. O popularności urządzeń mobilnych świadczy nie tylko ich rosnąca sprzedaż, ale też gwałtownie zwiększająca się liczba szkodliwego oprogramowania. Firma G Data informuje, że w ciągu ostatniego roku liczba złośliwego kodu atakującego platformy mobilne wzrosła o 273%. Jego najbardziej popularnym rodzajem są międzyplatformowe trojany, zdolne do zarażania wielu systemów operacyjnych. Zadaniem większości z nich jest rozsyłanie spamu oraz wysyłanie SMS-ów na numery premium. Dzięki mobilnemu szkodliwemu kodowi cyberprzestępcy zyskali nowy model biznesowy - mówi Eddy Willems z G Data. Obecnie najczęściej wykorzystywane są backdoory, programy szpiegujące oraz oprogramowanie wysyłające drogie SMS-y. Uważamy, że urządzenia mobilne mają w sobie olbrzymi potencjał ryzyka - dodał Willems.
  3. Wszystkie płazy są zmiennocieplne, dlaczego więc australorzekotki szmaragdowe (Litoria caerulea), zamiast siedzieć w bezpiecznej i ciepłej szczelinie w korze, wychodzą wieczorami na zewnątrz? Okazuje się, że w ten sposób zapewniają sobie w porze suchej zapasy wody. Zespół Chrisa Tracy'ego z Uniwersytetu Karola Darwina odkrył, że gdy rzekotki wracają z espady do wilgotnej norki, stają się o 0,2 g cięższe. Ich skóra schładza się na zewnątrz i dochodzi do kondensacji pary wodnej. Jak dowodzą Australijczycy w tekście opublikowanym na łamach październikowego American Naturalist, płazy mogą wypić 60% pozyskanej w ten sposób wody. Gdy pod wpływem chłodnego powietrza australorzekotki schładzają się poniżej 15°C, w wyniku kondensacji na ich skórze pojawia się ilość wody odpowiadająca 0,03-0,54% masy ciała. Biolodzy prowadzili eksperymenty na prawdziwych drzewach oraz w laboratorium z makietami z rur z poli(chlorku winylu). To mechanizm, dzięki któremu [rzekotki] zyskują odrobinę wody, a ta odrobina może się okazać niezwykle cenna, zwłaszcza że nad Terytorium Północnym, gdzie występuje L. caerulea, nie pada od czerwca do sierpnia. Płazy muszą wszystko dobrze kalkulować, ponieważ opuszczenie schronienia, by znaleźć się w suchym, chłodnym otoczeniu, grozi utratą wody przez skórę. Za pomocą modelu komputerowego dr Tracy ustalił, że bilans będzie dodatni, jeśli zwierzę zostanie na zewnątrz norki ok. ½ godz. i schłodzi się do temperatury nocnego powietrza.
  4. Rada Unii Europejskiej wydłużyła okres obowiązywania praw autorskich do utworów muzycznych z 50 do 70 lat. Ta decyzja oznacza zwycięstwo Cliffa Richarda, który rozpoczął kampanię na rzecz takiej właśnie zmiany prawa. Jej krytycy twierdzą, że zyskają na tym tylko wytwórnie oraz największe gwiazdy muzyki. Większość artystów i tak tego nie odczuje. Przy obowiązywaniu 50-letniego okresu ochronnego już wkrótce wygasłyby prawa chroniące utwory największych gwiazd muzyki rozrywkowej, takich jak The Beatles, The Rolling Stones czy The Who. To oznaczałoby, że każdy zyskałby prawo do kopiowania i sprzedaży nagrań, a wytwórnie i sami artyści nie otrzymaliby tantiem. Z decyzji Rady UE jest zadowolony Mick Jagger. Przemysł nagraniowy nie jest taki, jaki był w przeszłości, więc obecnie nie zarabia się tyle co kiedyś. Tantiemy pozwolą zarabiać muzykom i ich rodzinom, które dziedziczą prawa do utworów - stwierdził muzyk. Z kolei Bjorn Ulvaeus z Abby cieszy się, że artyści zachowają kontrolę nad utworami. Nie chcę, by piosenki Abby zostały wykorzystane w reklamach telewizyjnych, a tysiące mniej znanych muzyków, którzy wzbogacają nasze życia i kulturę mogą otrzymać uczciwą zapłatę za swoją pracę. Rada Europy, ogłaszając swoją decyzję stwierdziła, że artyści przeważnie zaczynają kariery bardzo młodo, więc 50-letni okres obowiązywania praw autorskich nie chroni ich twórczości przez całe życie. Dlatego też niektórzy artyści pod koniec życia nie mają żadnych dochodów - stwierdzono. Nowe przepisy przewidują też, że artyści będą otrzymywali od wytwórni więcej pieniędzy, w tym zdecydowano o utworzeniu specjalnego funduszu opłacanego przez wytwórnie. Środki te zostaną przeznaczone dla artystów, którzy wcześniej zrzekli się swoich praw. Przewidziano też, że po 50 latach artyści będą mogli renegocjować z wytwórnią warunki umowy.
  5. HTC nie wyklucza posiadania własnego systemu operacyjnego. Takie stanowisko może być reakcją na kupno Motoroli przez Google'a. Cher Wang, współzałożycielka i przewodnicząca Rady Nadzorczej HTC, powiedziała w wywiadzie dla Economic Observer of China, że pojawił się pomysł zakupu systemu operacyjnego i jest on dyskutowany. Zastrzegła przy tym, że jej firma nie będzie działała pod wpływem impulsu. Gdy Google kupiło Motorola Mobility stało się jasne, że decyzja ta będzie miała też negatywne strony dla wyszukiwarkowego giganta. Co prawda firma zyskała duże portfolio patentowe, dzięki czemu może bronić się przed pozwami, jednak z drugiej strony stała się konkurentem dla swoich najważniejszych partnerów na rynku smartfonów. HTC to producent popularnych urządzeń, który jednak jest całkowicie zależy od Androida oraz, w znacznie mniejszym zakresie, od Windows Phone. Firma nie posiada, w przeciwieństwie np. do Samsunga, własnego systemu operacyjnego, musi więc współpracować z twórcami takiego oprogramowania. Dotychczas sprzedawała przede wszystkim urządzenia wykorzystujące system Android. Od kiedy jednak Google - przejmując Motorolę - stał się konkurentem HTC na rynku urządzeń, sytuacja tajwańskiej firmy znacząco się zmieniła.
  6. Badacze z Uniwersytetu Południowej Kalifornii odkryli, że gdy patrzymy na jakiś obiekt, nasz mózg przetwarza jego wygląd, a jednocześnie odświeża informacje, jak to jest, gdy się tego dotyka. Związek między wzrokiem a dotykiem jest tak silny, że analizując dane pochodzące wyłącznie z części mózgu zawiadującej dotykiem, komputer mógł wskazać, na co człowiek patrzył. Wyniki dotyczących interakcji zmysłów i pamięci dociekań zespołu Hanny i Antonia Damasio ukazały się we wrześniowym numerze pisma Cerebral Cortex. Naukowcy poprosili grupę osób o obejrzenie 5 filmików wideo. Przedstawiały one dłonie dotykające różnych obiektów. Za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) zbadano obszar mózgu związany z przetwarzaniem wrażeń dotykowych. Gdy uzyskane w ten sposób dane przeanalizowano z wykorzystaniem specjalnego oprogramowania, tylko na tej podstawie komputer był w stanie wskazać, który z klipów był oglądany. Jak wyjaśnia główny autor opisywanego studium Kaspar Meyer, wyobrażając sobie dotyk zimnego metalu i ciepłego zwierzęcego futra, większość z nas dosłownie odczuwa te wrażenia za pomocą dotyku umysłu. To samo działo się z naszymi badanymi, kiedy pokazywaliśmy im nagrania wideo rąk dotykających przedmiotów. Nasze badania pokazują, że czucie dzięki dotykowi umysłu aktywuje te same rejony mózgu, co rzeczywisty dotyk. Dzieje się tak, gdyż mózg przechowuje wspomnienia wrażeń czuciowych i odtwarza je pod wpływem odpowiadającego im obrazu.
  7. Sędzia William Alsup, który ma rozsądzić spór patentowy pomiędzy Oracle'em a Google'm nakazał dyrektorom obu firm, by spróbowali rozstrzygnąć go polubownie. Sąd zdecydował, że Ellison i Page mają spotkać się 19 września oraz być przygotowanymi na kolejne spotkanie pomiędzy 20 a 30 września. Jeszcze w bieżącym tygodniu ma natomiast dojść do spotkania prawników obu firm, podczas którego sąd udzieli im instrukcji na temat zasad, na jakich będą prowadzone rozmowy Ellisona i Page'a. Początkowo Oracle chciało wysłać na rozmowy dotyczące ugody prezes Safrę Catz, a ze strony Google'a miał uczestniczyć Andy Rubin, odpowiedzialny w Google'a za wydział mobilny. Oracle sprzeciwiło się obecności Rubina argumentując, że w porównaniu z Catz zajmuje on zbyt niskie stanowisko. Z kolei sędziemu nie spodobały się obie propozycje i stwierdził, że rozmawiać mają osoby rzeczywiście kierujące obiema firmami, czyli Larry Ellison z Oracle'a i Larry Page z Google'a. Spór pomiędzy koncernami dotyczy praw patentowych do aplikacji Javy. Należą one do Oracle'a i mają być rzekomo naruszane w Dalviku, wirtualnej maszynie wykorzystywanej przez google'owskiego Androida.
  8. Wielokrotnie słyszeliśmy, że Google pozwala swoim pracownikom na przeznaczenie 20% czasu pracy na rozwijanie własnych pomysłów na firmowym sprzęcie. Podobną inicjatywę, nazwaną The Garage, prowadzi też Microsoft. W ramach The Garage powstał właśnie projekt Mouse without Borders. Jego twórcą jest Truong Do, który na co dzień jest deweloperem Microsoft Dynamics. Do postanowił rozwiązać irytujący go problem używania wielu klawiatur i myszy do pracy na kilku komputerach, które ma w swoim biurze. Stworzył więc oprogramowanie, dzięki któremu za pomocą jednej klawiatury i myszy może sterować nawet czterema komputerami, przełączając się błyskawicznie między nimi. Nowe oprogramowanie nie tylko pozwala na korzystanie z jednej myszy i klawiatury. Umożliwia ono również jednoczesne zalogowanie się i wylogowanie oraz, co najciekawsze, kopiowanie plików pomiędzy komputerami za pomocą techniki „przeciągnij i upuść". Praca na kilku komputerach przypomina zatem pracę na jednej maszynie z podłączonymi wieloma ekranami. Oprogramowanie Do zostało bezpłatnie udostępnione na stronach Microsoftu. http://www.youtube.com/watch?v=MNFmXej7jEA
  9. By zwiększyć siłę oddziaływania radio- i chemioterapii, opracowano miniaturowy generator tlenu, który wszczepia się do guzów litych. Jego autorem jest prof. Babak Ziaie z Purdue University. Ziaie od lat pracuje nad różnego rodzaju urządzeniami medycznymi, głównie dla onkologów. Przed prawie 2 laty zaproponował magnetyczny ferropapier. Przewidywano, że zostanie on wykorzystany np. do budowy miniaturowych silników dla narzędzi chirurgicznych, niewielkich nożyczek do cięcia komórek czy niezwykle małych głośników. W 2008 r. w jego laboratorium pracowano nad uproszczoną wersją dozymetru, by lekarze mogli precyzyjnie określić ilość promieniowania, jaką podczas radioterapii zaaplikowano guzowi. Najnowsza technologia Amerykanów jest przeznaczona dla guzów litych, w których centrum naturalnie występują niewielkie stężania tlenu. To niekorzystne zjawisko, ponieważ skuteczna radioterapia wymaga tlenu. To właśnie z tego powodu niektóre hipoksyczne [niedotlenione] obszary trudno zabić. Raki trzustki i szyjki macicy są chronicznie hipoksyczne. Jeśli wygeneruje się tlen, można jednak zwiększyć skuteczność radio- i chemioterapii – wyjaśnia Ziaie. W niektórych komórkach nowotworowych mamy do czynienia z chroniczną hipoksją, ponieważ znajdują się one zbyt daleko od naczynia krwionośnego. Są promieniooporne, ponieważ brakuje w nich tlenu odpowiedzialnego za utrwalanie wywołanych promieniowaniem uszkodzeń DNA. Wszczepialny mikrogenerator tlenu rozwiązuje ten problem. Urządzenie otrzymuje sygnały ultradźwiękowe i wykorzystuje niewielkie napięcie do elektrolizy wody do tlenu i wodoru. Umieszczamy urządzenie wewnątrz guza i wystawiamy go na oddziaływanie ultradźwięków. Energia ultradźwięków zasila aparat, pozwalając uzyskać tlen. Urządzenie skonstruowano w Centrum Nanotechnologii Bircka Purdue University. Przetestowano je na rakach trzustki zaimplantowanych myszom. Okazało się, że w grupie eksperymentalnej guzy kurczyły się szybciej niż u gryzoni przechodzących standardowe leczenie. Aparat ma nieco poniżej 1 cm długości. Wprowadza się go do guza za pomocą igły do biopsji hipodermicznej. Ze szczegółowymi wynikami badań można się zapoznać na łamach pisma Transactions on Biomedical Engineering.
  10. Materiał opracowany w Oak Ridge National Laboratory może posłużyć do stworzenia bardziej pojemnych i bezpiecznych baterii, które będzie można ładować szybciej niż obecne baterie litowo-jonowe. Zespół pracujący pod kierunkiem Hansana Liu, Gilberta Browna i Paransa Paranthamana odkrył, że dzięki tlenkowi tytanu można zwiększyć pojemność baterii litowo-jonowych, a przy okazji skrócić czas ich ładowania. W ciągu sześciu minut możemy załadować baterie do połowy pojemności, podczas gdy tradycyjne urządzenie załaduje się w tym czasie do 10% pojemności - mówi Liu. Stop z ORNL jest też bardziej pojemny niż obecnie wykorzystywany tytanat litu. Pozwala bowiem na przechowanie 256, a nie jak dotychczas 165, miliamperogodzin na gram. Ponadto tlenki są bardzo bezpieczne i trwałe w użytkowaniu, co czyni nowy materiał świetnym rozwiązaniem np. dla pojazdów elektrycznych. Głównym składnikiem materiału jest nowa architektura dwutlenku tytanu, znana jako mezoporowe mikrosfery TiO2-B, która składa się z mikrokanalików i porów pozwalających na swobodny przepływ jonów, co umożliwia szybkie ładowanie i rozładowywanie baterii. Tlenek tytanu został tutaj wzbogacony polimorficznym brązem. Jak twierdzi Liu, nowy materiał może być tani i nadaje się do produkcji przy użyciu współcześnie wykorzystywanych technik.
  11. Prowadzone przez trzy lata badania wskazują, że w obecnie obowiązujących modelach klimatycznych trzeba będzie zmienić dane dotyczące emisji metanu z wód Oceanu Arktycznego. Okazuje się bowiem, że uwalniają one „znaczące ilości" tego gazu. Badania prowadzono za pomocą specjalnie wyposażonego samolotu, który odbył serię lotów pomiędzy biegunami. Jego zadaniem było mierzenie koncentracji gazów cieplarnianych oraz sadzy na różnych wysokościach, w różnych miejscach i o różnych porach roku. Program miał pozwolić na stworzenie przekrojowego modelu atmosfery. Znaleźliśmy coś, czego wcześniej nie podejrzewaliśmy - mówi profesor Steven Wofsy z Uniwersytetu Harvarda. Do pomiarów koncentracji gazów w pobliżu powierzchni Ziemi tradycyjnie wykorzystywano stacje naziemne ulokowane np. w górach. W ostatnich czasach do pracy zaprzęgnięto też satelity, które potrafią mierzyć koncentrację dwutlenku węgla. Jednak wykorzystanie samolotu daje znacznie lepszy obraz i pozwala badać to, co dzieje się na wysokościach od 150 do ponad 14 000 metrów. To tak, jakby porównywać zdjęcie rentgenowskie z lat 60. ubiegłego wieku ze współczesną tomografią komputerową - mówi Wofsy. Zdaniem naukowca pełne opracowanie zdobytych danych zajmie wiele lat, ale już teraz naukowcy dowiedzieli się wielu zaskakujących rzeczy. Między innymi tego, że z wód Oceanu Arktycznego uwalniane są duże ilości metanu. Nie wiadomo, skąd ten metan pochodzi, jednak wstępne dane pokazują, że jest go na tyle dużo, iż może mieć to znaczenie w skali całej planety. Drugi z głównych uczestników badań, Britton Stephens, zwraca uwagę na zebrane podczas projektu HIPPO dane dotyczące cyklu tlenu i dwutlenku węgla. Połowa emitowanego przez nas dwutlenku węgla jest pochłaniana przez rośliny lądowe oraz oceany. Jeśli zatem chcemy przewidywać zmiany klimatyczne, to największą niewiadomą jest tutaj to, co zrobią ludzie. Drugą największą niewiadomą jest, jak zachowają się rośliny i oceany - mówi Stephens.
  12. Coraz więcej ludzi decyduje się ogłaszać na serwisach randkowych. Zmusza ich do tego brak czasu, brak śmiałości, albo i brak powodzenia w życiu codziennym. Teraz aby kogoś poznać, nie trzeba już wystawnej kolacji i bukietu róż. Pozostaje tylko pytanie na ile zainteresowanie poświęcane internetowemu rozmówcy należy się właśnie jemu, a na ile osobie, którą chciałby być lub sądzi, że jest. Nie raz bywa przecież tak, że po wieloletniej wirtualnej znajomości ludzie decydujący się na spotkanie są w szoku. Dzieje się tak, gdyż podczas pisania internetowych ogłoszeń ogromną rolę odgrywa autokreacja. Kreowanie siebie jest jednym z podstawowych ludzkich motywów, odgrywającym dużą rolę w życiu społecznym. Żyjemy wśród innych ludzi, dlatego też ich opinie o nas są często równie istotne, jak nasze własne. Dodatkowo nasz wizerunek kreujemy nie tylko przed światem, ale także przed samym sobą. Ludzką przypadłością jest jednak zawsze stawiać się w trochę lepszym świetle niż jest się w rzeczywistości. Statystycznie każdy ocenia się choć trochę powyżej przeciętnej. Kim jest zatem ten ktoś, którego profil prezentuje nam się na ekranie monitora - nie jest do końca jasne. Internetowe romanse latami potrafią dawać złudne nadzieje, że na wskroś przejrzany rozmówca nie skrywa już żadnych tajemnic. Istota pierwszego wrażenia Jak więc przebiega poznawanie drugiej osoby? Najpierw na podstawie dostępnych nam danych tworzymy sobie pewien obraz. Na początek, by go budować w zupełności wystarczają nam proste kryteria, takie jak: dobry-zły, kobieta-mężczyzna, urodziwy bądź mniej, jak też pewne indywidualne cechy szczególne (np. zielone włosy). Te informacje poza naszą świadomością wpasowywane są w już gotowe schematy w naszej głowie jakimi są stereotypy oraz uprzedzenia (zarówno pozytywne jak i negatywne), powstałe na bazie osobistego doświadczenia bądź nabyte. Nakierowują one nasze myślenie, a w konsekwencji również postrzeganie innych osób. Trzeba zaznaczyć, że można próbować oprzeć się ich działaniu, jednak jest to trudne i wysiłkowe. To do nich staramy się dopasować nowo poznaną osobę i tak też tworzy się prosty schemat naszego „pierwszego wrażenia". Jest on z reguły bardzo uproszczony, jednak na początek w zupełności wystarcza. Co jest ciekawe w początkowych fazach relacji - to, na ile nasz obraz jest obiektywnie zgodny z rzeczywistością, nie odgrywa wcale głównej roli. W końcu model jest nasz i do naszego użytku. Dopasowywanie osób do gotowych modeli ukazuje też, jak bardzo człowiek ekonomizuje swoje poznanie i leniwie rozdziela swoje zasoby poznawcze, co zgodne jest z hipotezą skąpca poznawczego. Spreparowane dane Poznawanie osób poprzez serwisy randkowe różni się od klasycznej sytuacji m. in. tym, że istotne dane, które powinniśmy zebrać sami, są nam podsuwane, niejako „spreparowane" (a na ile prawdziwe, niewiadomo). Nasze pierwsze wrażenie nie jest więc tak do końca „nasze". Mimo że dalsze etapy poznawania przebiegają zgodnie naszym własnym mechanizmem, to początkowa, uruchamiająca go pula informacji zostaje nam zasugerowana. Tym samym można powiedzieć, że nasze wrażenie zostaje wykreowane. Już na samym początku oczywistym wydaje się, że uśmiechnięta fotografia każe sądzić, że trafiliśmy na kogoś sympatycznego i ulegamy wrażeniu, że swoją historię również pisał z uśmiechem.
  13. Specjaliści z Brigham and Women's Hospital (BWH) zademonstrowali, że działanie płytek krwi jest koordynowane przez wewnętrzny zegar biologiczny. To on prowadzi do szczytu aktywacji trombocytów, który odpowiada porannemu szczytowi zdarzeń sercowo-naczyniowych, np. zawałów serca i udarów. Choroby sercowo-naczyniowe są nadal najważniejszą przyczyną zgonów w krajach rozwiniętych. Wiemy, że większość zdarzeń sercowo-naczyniowych nie występuje losowo, ale zdarza się częściej rano. Zrozumienie przyczyn leżących u podłoża porannego szczytu pozwoli skupić się na konkretnym mechanizmie i zmniejszyć ryzyko – podkreśla dr Frank Scheer. Amerykanie wyjaśniają, że wysoki poziom aktywacji płytek może prowadzić do poważnych zdarzeń sercowo-naczyniowych przez wpływ na krzepliwość krwi. Potrzeba kolejnych badań, aby ustalić, czy wzorzec okołodobowy, którego istnienie zademonstrowano u zdrowych osób, jest przesunięty w czasie lub ma inną amplitudę u pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi. Podczas eksperymentu zastosowano protokół wymuszonej desynchronizacji. Młodych i zdrowych ludzi umieszczono w kontrolowanym środowisku z 20-godzinną dobą. Mieli w nim przeżyć 12 cykli mroku-światła. Naukowcy podkreślają, że wykorzystany protokół pozwolił oddzielić wpływ systemu okołodobowego od wpływu cyklu snu i czuwania oraz innych zmian środowiskowych/behawioralnych. Działanie trombocytów badano za pomocą cytometrii przepływowej, oceniano też stopień agregacji płytek. Zespół Scheera podejrzewa, że u podłoża porannego szczytu zdarzeń sercowo-naczyniowych leży więcej czynników. Stąd pomysł, by w niedalekiej przyszłości zbadać mechanizmy kontrolne zaangażowane w okołodobowy rytm działania trombocytów, rolę zegara biologicznego w innych czynnikach ryzyka sercowo-naczyniowego oraz zmiany kontroli okołodobowej w zakresie tych czynników w tzw. populacjach wrażliwych.
  14. Młode mroczki brunatne (Eptesicus fuscus) uczą się polować, podsłuchując sonary innych osobników. Można więc powiedzieć, że trafiają na swego rodzaju obozy szkoleniowe. Zespół Genevieve Spanjer Wright z University of Maryland obserwował latające w pomieszczeniu nietoperze, które miały polować na zwisające na nitkach z sufitu mączniki. Młode ssaki latały z osobnikami z opanowaną umiejętnością chwytania podwieszonych chrząszczy. Wkrótce potem same były w stanie powtórzyć tę sztuczkę. Uczenie społeczne jest ważne u wielu gatunków ssaków, jednak jego istnienie u nietoperzy potwierdzono bez najmniejszych wątpliwości po raz pierwszy. W ramach eksperymentu Amerykanie wytrenowali 12 nietoperzy, które miały być nauczycielami/wzorcami dla innych. Naukowcy stale zmieniali położenie zwisających na nitkach owadów i w ten sposób skłonili mroczki do aktywnego polowania za pomocą echolokacji. Po zakończeniu tego etapu do pomieszczenia wprowadzono 22 młode ssaki. Jedenastu pozwolono latać z doświadczonymi kolegami, podczas reszta grupy młodzików została skazana na towarzystwo niedoświadczonych nietoperzy. Gdy adepci nowej sztuki latali potem samodzielnie, większość zwierząt przebywających wcześniej z doświadczonym demonstratorem wiedziała, jak złapać mącznika. Nie umiał tego żaden z młodych latających z niewytrenowanym nietoperzem – podkreśla Spanjer Wright. Analiza nagrań ujawniła, że za każdym razem, gdy doświadczony mroczek wytwarzał w okolicy wiszącego mącznika krótkotrwały dźwięk o wysokiej częstotliwości (ang. feeding buzz), młody znajdował się tuż obok niego.
  15. Wskutek pomyłki Microsoftu przewidziany na 13 września zestaw łat publikowanych w ramach comiesięcznego Patch Tuesday ukazał się kilka dni wcześniej. W Sieci pojawiły się odnośniki do biuletynów od MS11-070 do MS11-074. Microsoft szybko usunął biuletyny, ale wcześniej informacja o ich dostępności została opublikowana na niektórych witrynach. Dziennikarze serwisu Threatpost postanowili zapytać w Redmond, jak to się stało, że bardzo dobrze dotychczas działający system publikacji poprawek, zawiódł. Dowiedzieli się, że prawdopodobną przyczyną może być przeprowadzana właśnie zmiana schematu adresów, pod którymi publikowane są biuletyny, by łatwiej można było je wyszukiwać w różnych językach. Wcześniejsze pojawienie się poprawek nie stanowi natychmiastowego zagrożenia dla użytkowników Windows. Jednak należy brać pod uwagę fakt, że cyberprzestępcy korzystają z publikowanych przez Microsoft biuletynów, by dokonać na nich inżynierii wstecznej i dzięki temu dowiedzieć się, gdzie znajdują się łatane przez nie dziury. Jeśli zatem przypadkowo opublikowane biuletyny wpadły w ręce przestępców, zyskali oni dodatkowy czas na odkrycie luk i przygotowanie ataków.
  16. IBM i 3M łączą siły, by wspólnie opracować kleje, które pozwolą na tworzenie "półprzewodnikowych wież". Ich celem jest stworzenie nowej klasy materiałów, umożliwiających warstwowe łączenie nawet do 100 układów scalonych. W ten sposób mogłyby powstać chipy składające się z wielu procesorów i układów pamięci, zamkniętych w pojedynczej obudowie. Miałyby być one nawet 1000-krotnie bardziej wydajne niż obecnie wykorzystywane układy. Dzisiejsze chipy, nawet te korzystające z tzw. tranzystorów 3D to w rzeczywistości układy 2D o bardzo płaskiej strukturze. Nasi naukowcy mają zamiar stworzyć materiały, które pozwolą na umieszczenie olbrzymiej mocy obliczeniowej w nowej obudowie - krzemowym ‚drapaczu chmur' - stwierdził Bernard Meyerson, wiceprezes IBM-a ds. badawczych. Umowa pomiędzy Błękitnym Gigantem a 3M przewiduje, że pierwsza z tych firm będzie odpowiedzialna za stworzenie procesu pakowania półprzewodników, a druga za rozwój i produkcję materiału do ich łączenia. http://www.youtube.com/watch?v=rbj5vrXulD0
  17. Donosowa dawka dwutlenku węgla może przynieść szybką, ale niestety, krótkotrwałą ulgę osobom z alergicznym nieżytem nosa. Na razie donosowy dwutlenek węgla (ang. intranasal carbon dioxide) nie został jeszcze zaaprobowany przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA), ale kalifornijska firma Capnia finansuje liczne testy kliniczne tej metody, pracuje też nad projektem przenośnego aparatu do aplikacji CO2 (Annals of Allergy, Asthma & Immunology). W najnowszym studium doktora Thomasa B. Casale'a z Creighton University wzięło udział 348 dorosłych z całorocznym alergicznym nieżytem nosa. Badanym aplikowano CO2 z cylindra albo tylko umieszczano w nosie końcówkę dozownika. Grupę eksperymentalną dzielono na 4 podgrupy: dawka mogła być wyższa lub niższa, poza tym CO2 wpuszczano do nosa przez 10 lub 30 sekund. Po 30 min grupa otrzymująca przez 10 s wyższą dawkę CO2 donosiła o większej poprawie w zakresie zatkania nosa, swędzenia, kichania i łzawienia oczu niż grupa placebo. Stopień poprawy przypominał skutki zastosowania sprejów antyhistaminowych. Ponieważ metoda jest nadal w fazie eksperymentalnej, nie wiadomo, ile gotowy lek mógłby kosztować w aptece. Nie da się też zaprzeczyć, że w porównaniu do sprejów antyhistaminowych, dwutlenek węgla działa o wiele krócej. Te pierwsze odtykają nos na mniej więcej dobę, a CO2 na 4 do 6 godzin. Poza tym stosowanie dwutlenku węgla jest nieprzyjemne. Aż 80% osób zażywających CO2 wspominało o dyskomforcie, w porównaniu do zaledwie 8% grupy kontrolnej. Około 25% donosiło o łzawieniu oczu, a 14-20% skarżyło się na ból głowy. Krytycy studium doktora Casale'a podważają zasadność scenariusza wdrożonego w grupie kontrolnej i zastanawiają się, czemu jako placebo nie wybrano innego gazu, tylko kazano ludziom umieścić w nosie dozownik. Co więcej, w takich okolicznościach trudno powiedzieć, czy to CO2 przyniósł ulgę, czy chodzi o wzrost ciśnienia w nosie. Casale broni się, że w jednym z wcześniejszych badań nad osobami z alergiami sezonowymi w grupie kontrolnej podawano powietrze, a mimo to u ochotników potraktowanych CO2 odnotowano większą poprawę. Sugerowałoby to więc wpływ samego dwutlenku węgla, a nie skoku ciśnienia pod wpływem jakiegokolwiek gazu. Pan doktor podkreśla też, że CO2 ma pewną istotną, zwłaszcza dla pacjentów sięgających po leki tylko od czasu do czasu, przewagę nad antyhistaminami i kortykosteroidami: działa szybko. W przyszłości trzeba będzie opisać mechanizm działania CO2 w alergicznych nieżytach nosa.
  18. Kubańskie władze poinformowały o rozpoczęciu sprzedaży pierwszej na świecie szczepionki pomagającej pacjentom z nowotworem płuc. Z danych WHO nowotwór płuc zabija corocznie 1,4 miliona osób na całym świecie. Zbiera zatem najwięĸsze śmiertelne żniwo spośród wszystkich nowotworów. Osoby, u których chorobę wykryto w późniejszych stadiach, mają mniej niż 1-procentową szansę na przeżycie kolejnych 5 lat Szczepionka CimaVax-EGF jest przeznaczona dla pacjentów w trzeciej i czwartej fazie choroby, który nie reagują na inne rodzaje leczenia. Nie likwiduje ona choroby, ale minimalizuje wzrost komórek nowotworowych, przedłużając życie pacjenta. Gisela Gonzalez z hawańskiego Centrum Immunologii Molekularnej stwierdziła, że szczepionka „generując przeciwciała zwalczające proteiny ułatwiające niekontrolowaną proliferację chorych komórek, zmienia nowotwór w chroniczną chorobę, którą można kontrolować. Zapobieżenie chorobie nie jest możliwe, ale szczepionka znacząco poprawia zdrowie krytycznie chorych pacjentów". Na Kubie przeprowadzono testy kliniczne na ponad 1000 osobach i szczepionka jest już tam dostępna. CimaVax-EGF to wynik 25 lat badań nad chorobami powodowanymi przez palenie tytoniu. W przyszłości naukowcy mają nadzieję wykorzystać mechanizm działania szczepionki do walki z innymi rodzajami nowotworów.
  19. Zidentyfikowano warianty dwóch genów, które zwiększają ryzyko wystąpienia astmy. Dr Manuel Ferreira z Queensland Institute of Medical Research uważa, że odkrycia jego zespołu wskazują, że w terapii astmy sprawdzi się lek stosowany obecnie przy reumatoidalnym zapaleniu stawów (RZS). Dr Ferreira prowadzi największe australijskie studium genetyki astmy - Australian Asthma Genetics Consortium. […] Porównaliśmy DNA tysięcy chorych z astmą i osób, które na nią nie chorują. Po zestawieniu naszych wyników z rezultatami innych międzynarodowych badań zidentyfikowaliśmy dwa regiony DNA, które były stale różne u astmatyków i nieastmatyków: jeden znajduje się w genie receptora interleukiny 6 (IL6R) na chromosomie 1., a drugi w pobliżu genu GARP na chromosomie 11. Szczególnie interesujący jest ten pierwszy, ponieważ interleukina 6 pełni ważną rolę w układzie odpornościowym i procesie zapalnym. Jest związana z wieloma chorobami, w tym z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Australijczycy uważają, że zaobserwowana różnica genetyczna powoduje, że astmatycy wytwarzają więcej interleukiny 6 niż nieastmatycy, przez co w ich drogach oddechowych rozwija się stan zapalny. Naukowcy uważają, że warto się zastanowić nad astmatycznymi testami klinicznymi leku stosowanego obecnie przy RZS, który blokuje receptory interleukiny 6. Wyniki badań zespołu Ferreiry ukazały się w prestiżowym piśmie The Lancet.
  20. Microsoft zaprezentował materiał wideo, z którego wynika, iż system Windows 8 może uruchamiać się nawet w ciągu kilkunastu sekund. W porównaniu z Windows 7 czas startu nowego OS-u będzie krótszy - w zależności do konfiguracji - o 30-70 procent. Inżynierowie Microsoftu osiągnęli to stosując pewną sztuczkę. Otóż podczas zamykania systemu do pliku hibernacyjnego nie jest zapisywana cała zawartość pamięci. System zapisuje tylko sesje użytkownika oraz minimum informacji o stanie jądra. Sesja nie jest wyłączana, a hibernowana. Następnie podczas startu następuje dekompresja pliku i odczytanie z niego danych. Największe oszczędności osiągną użytkownicy interfejsu UEFI. Jest on bowiem nowocześniejszy od BIOS-u, a jego kod lepiej zoptymalizowano. Microsoft zapewnia, że nowy sposób startu będzie zauważalny dla użytkowników każdego komputera, a na maszyna z UEFI korzystających z szybkich dysków SSD różnica jest „dramatyczna". http://www.youtube.com/watch?v=9ia3zBs42cc
  21. Zidentyfikowano dwie różne formy autyzmu. W jednej postaci dochodzi do powiększenia mózgu (chorują wyłącznie chłopcy, u których regresja zachodzi przeważnie po 18. miesiącu życia), a w drugiej układ odpornościowy nie działa prawidłowo. Przełomowe odkrycia zaprezentowano na Asia Pacific Autism Conference w Perth. Naukowcy z należącego do Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis MIND Institute rozpoczęli przed 5 laty Autism Phenome Project (fenom to zbiór wszystkich fenotypów, w tym wypadku choroby; termin utworzono analogicznie do wyrazów typu genom, metabolom itp.). Amerykanie badali wzrost mózgu, oddziaływania środowiskowe oraz geny 350 dzieci w wieku 2-3,5 roku. Społeczność naukowa porównuje odkrycia Kalifornijczyków do zidentyfikowania w latach 60. ubiegłego wieku różnych rodzajów nowotworów. Wiedza, że są one specyficzne dla różnych narządów, pozwoliła opracować lepsze metody leczenia. Teraz podobne nadzieje pojawiają się w odniesieniu do autyzmu. Prof. David Amaral z MIND Institute podkreśla, że jego zespołowi zależy na tym, by kiedyś dało się nie tyle stwierdzić, że dziecko ma autyzm, ale że ma autyzm określonego rodzaju: typu A, B lub C. Tylko takie postępowanie stanowiłoby gwarancję zindywidualizowanej terapii. Jeśli dziecko ma np. immunologiczną postać autyzmu, chcielibyśmy raczej manipulować jego układem odpornościowym niż wypróbowywać coś innego, co może mieć związek z działaniem synaps w mózgu. Prawdopodobnie istnieje więcej podtypów autyzmu. W przyszłości lekarze będą więc pracować nie na pojedynczym, ale na całym panelu markerów diagnostycznych. Wyłonienie typu autystycznego z dużym mózgiem potwierdza wcześniejsze spostrzeżenia, że u niektórych dzieci z autyzmem mózg wydaje się rosnąć przez pierwsze lata za szybko, a potem następuje faza plateau.
  22. Shang-yi Chiang, wiceprezes TSMC ds. badawczo-rozwojowych poinformował, że w roku 2015 tajwańska firma rozpocznie produkcję 14-nanometrowych układów scalonych. Będą przy tym wykorzystywane plastry krzemowe o średnicy 450 milimetrów. Dzięki zastosowaniu większych plastrów, a zatem możliwości produkcji większej liczby układów z jednego plastra, TSMC będzie mogło zbudować mniej fabryk niż gdyby pozostało przy technologii 300 milimetrów. TO z kolei oznacza mniejsze koszty zakupu lub dzierżawy gruntów, mniejsze wydatki na budowy i mniejszą liczbę zatrudnionych. Szczególnie ważny jest ten ostatni element. Chiang przyznał, że TSMC ma obecnie problemy z niedostatkiem inżynierów. Problemem jest też postawa producentów wyposażenia dla fabryk. Niewiele firm stać na budowę fabryki dla 450-milimetrowych plastrów krzemowych. Dlatego też twórcy wyposażenia do takich zakładów nie chcą go produkować, gdyż jest zbyt mało klientów i produkcja może okazać się mało opłacalna.
  23. Zmarł „ojciec e-booków", futurysta Michael Stern Hart. W roku 1971, gdy miał 24 lata, rozpoczął on prace nad Projektem Gutenberg, jednym z pierwszych i wciąż działających projektów bezpłatnego udostępniania dzieł literackich To, co robił Hart stało się inspiracją dla Linusa Torvaldsa i w dużym stopniu przyczyniło się do powstania ruchu open source. Project Gutenberg był pierwszą próbą stworzenia cyfrowych książek, e-booków. Teraz na witrynie Project Gutenberg umieszczono wspomnienie o założycielu projektu, w którym czytamy: 4 lipca 1971 roku, zainspirowany bezpłatnie rozdawaną kopią Deklaracji Niepodległości, zdecydował przepisać ją na komputerze i rozesłać do innych użytkowników sieci. W ten sposób rozpoczął projekt digitalizacji literatury, który trwa od 40 lat i stanowi dzieło życia Harta. [...] Michael S. Hart pozostawił po sobie znaczący ślad. Wynalazek e-booków nie jest po prostu technologiczną innowacją czy prekursorem współczesnego świata informacji. E-booki to sposób na nieograniczona bezpłatną dystrybucję literatury. Stanowią one sposób na szerzenie oświaty. Z kolei szerzenie oświaty, idei zawartych w literaturze, przyczynia się do rozwoju. Obecnie na stronach Project Gutenberg udostępniono ponad 36 000 bezpłatnych e-booków.
  24. Przez 10 lat Patti i Peter Adlerowie tworzyli bazę informacji o osobach dokonujących samookaleczeń. Małżeństwo socjologów przeprowadziło pogłębione wywiady ze 150 ludźmi z całego świata. Analizowano też 30-40 tys. postów i fragmentów rozmów z czatów. Pokłosiem ich badań jest książka pt. "Głębokie cięcie: wewnątrz ukrytego świata samookaleczeń". Pani Adler podkreśla, że wcześniej zagadnieniem samookaleczania zajmowali się głównie lekarze i psycholodzy z instytucji terapeutycznych bądź szpitalnych, którzy stwierdzili, że mają do czynienia z uzależniającym zachowaniem, występującym głównie u białych nastolatek z wyższych warstw społecznych (początkowo sądzono, że samookaleczanie ma związek z tendencjami samobójczymi). Adlerowie uzyskali zupełnie inny obraz samookaleczających się osób. Jak tłumaczą, samookaleczanie przypomniało o sobie w latach 90. i szybko stało się bardzo rozpowszechnionym zjawiskiem wśród młodych osób. Występuje ono głównie wśród nastolatków i dwudziestokilkulatków, może nadal pojawiać się wśród trzydziestokilkulatków, ale po czterdziestce staje się coraz rzadsze. Adlerowie prześledzili ewolucję postaw społecznych wobec zachowania, które kiedyś było piętnowane, a obecnie jest uznawane za coś, co ludzie robią. Para Amerykanów stwierdziła, że samookaleczanie nie jest gestem samobójczym ani zachowaniem związanym z uzależnieniem, ale mechanizmem obronnym. Większość samookaleczających się osób radzi sobie w ten sposób z lękiem lub bólem emocjonalnym. Rozjątrzanie ran, przypalanie, cięcie itp. przynosi ukojenie i zapewnia poczucie kontroli. Choć początkowo społeczeństwo było zszokowane odkryciem, że ludzie mogą się celowo okaleczać, kiedy porównano tego typu praktyki z innymi sposobami eliminowania bólu istnienia, okazało się, że [samookaleczanie] zapewnia kilka korzyści: nie jest nielegalne, nie uzależnia, nie krzywdzi innych, a ciało się ostatecznie leczy. Patti Adler podkreśla, że w Internecie samookaleczający się mogą znaleźć wiele grup wsparcia (dzięki nim dowiadują się, że nie są szaleni, obdarzeni słabą wolą, chorzy lub źli). Osoby szukające pomocy, mogą się zdecydować na terapię ambulatoryjną lub w specjalnej klinice. Często obejmuje ona także farmakoterapię. Dane z dłuższego okresu pokazują, że wielu ludzi zmagających się z samookaleczaniem w latach dojrzewania, podobnie jak pacjenci uzależnieni od narkotyków, z zaburzeniami odżywiania lub młodociani przestępcy, prowadzi później całkowicie funkcjonalne życie […].
  25. Profesor Iain Stewart z Uniwersytetu w Plymouth zamierza w przyszłym tygodniu w nietypowy sposób uświadomić ludziom znaczenie fotosyntezy. Naukowiec zostanie zamknięty na 2 dni w nieprzepuszczającym powietrza kontenerze z pleksi. Razem z nim trafi tam 160 roślin (30 dużych i 130 mniejszych), które dla siebie wytworzą glukozę, a dla mieszkającego z nimi człowieka tlen. Na miejsce przeprowadzenia eksperymentu wybrano ogród botaniczny Eden Project, który znajduje się w odległości 3 km od St Austell w Kornwalii. Kontener o wymiarach 2x6x2,5 m wypełnią rośliny, o których wiadomo, że produkują dużo tlenu, np. miskanty, bananowce czy kukurydza zwyczajna. Przedsięwzięcie jest nieco ryzykowne z kilku względów. Po pierwsze, w XVIII w. wykazano, że w opisanych warunkach przeżyje mysz, ale człowiek nie brał jeszcze udziału w takich testach. Po drugie, w kontenerze będzie tylko tyle roślin, aby wytworzyć minimalną konieczną do przeżycia ilość tlenu. Po trzecie wreszcie, przed zamknięciem śmiałka zawartość tlenu w kontenerze zostanie obniżona o połowę (z 21 do 12%), dlatego jego los będzie zależał od umiejętności wykorzystania przez rośliny substratów w postaci wydychanego przez profesora dwutlenku węgla i niewielkich ilości pary wodnej. Gdy pozostanie 12% tlenu, naukowcy zamierzają włączyć silne żarówki. Stewart nie będzie, oczywiście, pozostawiony sam sobie. Stężenie tlenu w kontenerze skontrolują czujniki. Budowa pomieszczenia rozpoczęła się 8 września. Rośliny, które do niego trafią, były już od 3 miesięcy hodowane przez doktora Alistaira Griffithsa z Eden Project. Trzymamy kciuki za powodzenie misji!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...