Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Jeszcze w bieżącym roku będzie można kupić androidowe tablety wykorzystujące czterordzeniowe procesory. Takie zapewnienie padło z ust Jen-Hsun Huanga, dyrektora wykonawczego Nvidii. Jego zdaniem takie urządzenia trafią do sklepów w czasie świąt. Na smartfony z czterodzeniowymi CPU trzeba będzie poczekać do przyszłego roku. Obecnie trzy czwarte tabletów Motoroli, LG i Toshiby korzysta z dwurdzeniowych kości Tegra 2 Nvidii. Nowy procesor, Kal-El, ma charakteryzować się dwukrotnie większą wydajnością podczas surfowania po internecie. Czterordzeniowy procesor może jednak sprawić kłopoty producentom tabletów. Obecnie zdecydowanym liderem na rynku jest iPad Apple'a. Inni producenci ciągle "gonią" iPada, starając się m.in. dotrzymać mu kroku pod względem czasu pracy na pojedynczym ładowaniu baterii. Zastosowanie czterordzeniowego CPU może oznaczać, że tablety staną się mniej atrakcyjne cenowo w porównaniu z ofertą Apple'a oraz zwiększy się ich zapotrzebowanie na energię. Inna sytuacja panuje na rynku smartfonów. Tam urządzenia z Androidem sprzedają się lepiej niż iPhone. Huang nie mówił jednak nic na temat czterordzeniowca Nvidii dla smartfonów, a inni producenci, jak Texas Instruments czy Qualcomm, zapowiadają tego typu układy na przyszły rok.
  2. Zaostrza się sądowa walka pomiędzy Apple'em a firmami wykorzystującymi system Android. Koncern Steve'a Jobsa złożył w Japonii pozew przeciwko Samsungowi, w którym twierdzi, że koreańska firma narusza patenty wykorzystywane w iPadzie oraz iPhone'ie. Apple domaga się 100 milionów jenów odszkodowania oraz wydania Samsungowi zakazu sprzedaży na terenie Japonii telefonów z rodziny Galaxy. Samsung nie może już sprzedawać tabletów Galaxy Tab w Niemczech, firma ogłosiła też, że opóźni ich premierę w Australii. Tymczasem HTC rozszerzyło swój amerykański pozew przeciwko Apple'owi o nowo nabyte patenty do Google'a. Do pozwu dołączono kolejnych dziewięć patentów, które ma jakoby naruszać Apple. Wcześniej HTC złożyło przed amerykańską Komisją Handlu Międzynarodowego oraz Sądem Okręgowym w Delaware skargę, w której stwierdza, iż Apple narusza trzy patenty należące do tej firmy. Pozew HTC do odpowiedź na kilka pozwów, jakie w ciągu ostatnich dwóch lat złożyło Apple przeciwko Koreańczykom.
  3. Jeszcze w łonie matki dzieci zaczynają jak aktorzy ćwiczyć mimikę twarzy: marszczą nos, unoszą brwi, wydymają usta. W miarę rozwoju płodu ruchy twarzy stają się coraz bardziej złożone. Nadja Reissland podkreśla, że choć wcześniej wiedziano o płodowej mimice, nikt nie śledził postępów w zakresie jej złożoności. Badacze skorzystali z dobrodziejstw ultrasonografii 4D. W okresie między 24. a 35. tygodniem ciąży od czasu do czasu robili zdjęcia dwóm dziewczynkom. Dzięki temu zauważyli, jak pojedyncze, niezwiązane ze sobą ruchy stają się stopniowo złożonymi kombinacjami, powszechnie kojarzonymi z konkretnymi wyrazami twarzy. Brytyjczycy śledzili 19 rodzajów ruchów mięśni twarzy (unoszenie brwi, otwieranie ust itp.). Dodatkowo analizowali 2 zestawy ruchów: jeden związany ze śmiechem, a drugi z płaczem. Okazało się, że z czasem kombinacje, które miały je oznaczać, stawały się coraz bardziej złożone. W 24. tygodniu płody wykonywały głównie izolowane ruchy, np. rozchylały wargi. Potem coraz częściej łączyły je z innymi ruchami. Do 35. tygodnia ciąży liczba związanych ze śmiechem/płaczem kombinacji 3-4-elementowych przewyższała liczbę połączeń 1-2-elementowych. Podobny trend występował w odniesieniu do 19 analizowanych typów ruchów; tutaj łączenie także obserwowano coraz częściej i na coraz większą skalę. Reissland twierdzi, że wyrazu twarzy nie należy mylić z doświadczaniem danej emocji. Na razie [dzieci] nie mają koniecznego do tego aparatu poznawczego. Brytyjka powołuje się na przykład ssania kciuka czy naśladowania ruchów oddechowych w łonie matki. Wszystko to ćwiczenia umiejętności niezbędnych po narodzinach: jedzenia, oddychania lub funkcjonowania w społecznym świecie.
  4. Dwaj nowozelandzcy dostawcy internetu poinformowali, że po wprowadzeniu prawa trzech ostrzeżeń, ruch w ich sieciach uległ zmniejszeniu. Nowe przepisy przewidują za piractwo grzywnę do 15 000 dolarów nowozelandzkich. Firma Orcon stwierdziła, że w ciągu tygodnia ruch w jej sieci zmniejszył się o około 10%. O zmniejszeniu ruchu poinformowała też inna wielka firma, TelestraClear, ale jej przedstawiciel nie był pewny, czy było to związane z wprowadzeniem nowych przepisów. Z kolei trzecia z dużych firm, Telecom NewZealand, nie zanotowała żadnych zmian. Dane te wskazują, że spadek ruchu był umiarkowany. Szczególnie, gdy porównamy go z tym, co stało się w Szwecji, gdzie dzień po wprowadzeniu przepisów antypirackich ruch w internecie zmniejszył się o 30% i przez kolejne sześć miesięcy nie odzyskał poprzedniego poziomu. Nowo wprowadzone przepisy przewidują nie tylko kary grzywny. Recydywista może zostać odłączony od internetu nawet na sześć miesięcy. Dotychczas żaden z nowozelandzkich ISP nie otrzymał skarg na potencjalnych piratów.
  5. Naukowcy skonstruowali robota machającego szczypcami i w ten sposób pokazali, że samce australijskich krabów z gatunku Uca mjoebergi, które energiczniej machają przerośniętymi skrzypcami, są dla samic bardziej pociągające. Podczas eksperymentu na przybrzeżnej równinie błotnej ustawiono cztery mechaniczne ramiona Robocrab. Za ich pomocą biolodzy oceniali, jak rozmiary i prędkość poruszania szczypcami wpływają na sukces reprodukcyjny. W ramach zalotów samce stają obok swojej norki i zataczają kręgi przerośniętymi szczypcami. Jeśli pokaz podoba się samicy, wchodzi do norki wybrańca. Dr Sophie Callander z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego spędziła wiele godzin na obserwacjach. Zauważyła, że gdy samicę postawi się na środku areny – w odległości 20 cm od każdego Robocraba – wybierze "samca" z szybciej poruszającymi się i większymi szczypcami. Siła preferencji (szybkość reakcji) wzrasta, gdy inne szczypce są sporo wolniejsze i mniejsze. Australijka uważa, że eksperyment pozwolił wyjaśnić pozornie altruistyczne zachowania większych samców U. mjoebergi, które wydają się pomagać mniejszym samcom, gdy intruz próbuje odebrać im norkę. De facto jednak duże samce działają we własnym interesie, bo tylko na tle skromniej wyposażonych sąsiadów mogą wywrzeć na wybrance serca tak dobre wrażenie.
  6. Delfiny komunikują się dzięki wibracjom tkanek, a nie gwizdaniu, jak dotychczas sądzono. Wykorzystują zatem sposób podobny do tego, w jaki rozmawiają ze sobą ludzie. Przez wiele lata sądzono, że delfiny porozumiewają się za pomocą gwizdów, gdyż tak brzmią wydawane przez nie dźwięki. Teraz okazuje się, że ssaki te gwiżdżą dla zabawy, podobnie jak my, ale ich podstawowy sposób komunikacji polega na wydawaniu dźwięków generowanych dzięki drganiom tkanek, a nie świstowi powietrza. Peter Madsen i jego zespół z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Aarchus wpadli na trop odkrycia analizując pochodzące z 1977 roku nagrania dźwięków wydawanych przez 12-letniego samca delfina butlonosego. Gdy my lub zwierzęta gwiżdżemy, o wydawanym dźwięku decyduje częstotliwość rezonowania w pewnej przestrzeni zawierającej powietrz. Problem w tym, że gdy delfiny nurkują przestrzenie te ulegają skompresowaniu w związku z rosnącym ciśnieniem. To oznacza, że jeśli gwiżdżą, to im głębiej się zanurzą, tym wyższy będzie wydawany przez nie dźwięk - mówi Madsen. Odkryliśmy, że dźwięk wydawany wówczas, gdy zwierzęta zanurzają się nie zmienia swojej wysokości, co oznacza, że nie jest od zależy od wielkości przestrzeni nosowych, a to z kolei wskazuje, że nie jest to gwizd. Delfiny wydają wybrane przez siebie dźwięki sterując drganiami tkanek znajdujących się w nosie oraz przepływem powietrza. W taki sam sposób my sterujemy strunami głosowymi - stwierdza uczony. Zdaniem naukowców w taki sam sposób porozumiewają się wszystkie walenie posiadające zęby, gdyż zwierzęta te mają taką samą budowę nosa. Wiadomo, że delfiny mają bardzo złożony język, którego wciąż nie rozumiemy. Istnieją też bardzo mocne dowody wskazujące, że za pomocą dźwięków zwierzęta te nie tylko się porozumiewają, ale i „widzą", korzystając z naturalnego ultrasonografu.
  7. W Drodze Mlecznej mogą znajdować się tysiące „bomb", które tylko czekają, by eksplodować i stworzyć supernowe typu Ia. Najnowsze badania sugerują, że spowolnienie rotacji gwiazd może prowadzić do ich eksplozji. Jeszcze nie znaleźliśmy w Drodze Mlecznej żadnej z tych ‚bomb zegarowych', ale nasze badania wskazują, że źle szukaliśmy. Pokazują one, gdzie należy szukać gwiazd, z których powstaną supernowe - mówi Rosanne Di Stefano z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA). Di Stefano i jej zespół interesowali się szczególnie supernowymi Ia. Tego typu gwiazdy powstają, gdy dochodzi do destabilizacji białych karłów. Białe karły mają masę 1,4 Słońca. To tak zwany limit Chandrasekhara, po przekroczeniu którego karzeł eksploduje stając się supernową. Obecnie istnieją dwie teorie opisujące sposób, w jaki biały karzeł może przekroczyć ten limit. Pierwsza zakłada wyssanie masy z pobliskiej gwiazdy, druga mówi o kolizjach białych karłów. Większość uczonych skłania się ku pierwszej z hipotez. Jeśli jednak teoria ta byłaby prawdziwa, widzielibyśmy pewne sygnały, których u większości supernowych Ia nie obserwujemy. Na przykład powinniśmy wykryć w pobliżu miejsca eksplozji niewielkie ilości wodoru i helu. Miałyby one pochodzić z materii, której biały karzeł nie zdążył wchłonąć lub też z towarzyszącej mu gwiazdy, zniszczonej przez eksplozję. Jednak nie zauważono wspomnianych gazów. Szukano, równie bezskutecznie, towarzyszącej białemu karłowi gwiazdy. Di Stefano i jej zespół wpadli na inne wyjaśnienie zagadki. Gdy biały karzeł otrzymuje materię z zewnątrz, zaczyna obracać się coraz szybciej. Im więcej materii, tym szybszy ruch obrotowy, który utrzymuje gwiazdę mimo, że przekroczyła ona limit Chandrasekhara. Dopiero gdy dopływ masy zostaje przerwany, ruch obrotowy białego karła przestaje przyspieszać. Od tego momentu gwiazda powoli zwalnia. W końcu ruch ten nie jest w stanie zrównoważyć grawitacji i dochodzi do eksplozji gwiazdy. Pomiędzy momentem, w którym przerwany został dopływ materii, a eksplozją supernowej mogą minąć miliardy lat. To czas wystarczająco długi, by w tym czasie towarzysząca białemu karłowi gwiazda wyewoluowała w innego białego karła, a cała niewchłonięta materia rozproszyła się. Dotychczas oceniano, że w naszej galaktyce na każde tysiąclecie mamy do czynienia z trzema supernowymi Ia. Jeśli teoria Di Stefano jest prawdziwa, to oznacza, że w odległości kilku tysięcy lat świetlnych od Ziemi znajdują się dziesiątki gwiazd, które mogą stać się supernowymi. Odkrycie ich nie będzie łatwe, ale naukowcy wiedzą już, czego powinni szukać. Nie znamy w naszej galaktyce żadnego białego karła, który przekroczył limit Chandrasekhara, ale będziemy ich szukać - mówi holenderski astronom Rasmus Voss.
  8. Rośnie zainteresowanie energetyką wiatrową. Z raportu World Wind Energy Association wynika, że w pierwszej połowie bieżącego roku na całym świecie uruchomiono instalacje wiatrowe o łącznej mocy niemal 18,5 gigawata. W analogicznym okresie roku ubiegłego zainstalowano 16 GW. Najwięcej instalacji wykonano w Chinach. Łącznie dostarczają one 8 gigawatów. Na dalekim drugim miejscu znalazły się Stany Zjednoczone z 2,2 GW. To i tak znaczący postęp w porównaniu z ubiegłym rokiem, gdyż w ciągu pierwszych 6 miesięcy zainstalowano tam 1,2 GW. Sporo w energetykę wiatrową inwestują też Indie (1,48 GW nowych instalacji w bieżącym roku), Niemcy (766 MW) oraz Kanada (603 MW). Na całym świecie na koniec czerwca bieżącego roku energetyka wiatrowa dostarczała 215 GW, z czego 52,8 GW (24,5%) produkowane było w Chinach. Państwo Środka, wraz z kolejnymi na liście USA, Niemcami, Hiszpanią i Indiami, produkuje 75% światowej energii z wiatru. Energia wiatrowa jest wykorzystywana obecnie w 86 krajach na świecie, wliczając w to nowicjuszy takich jak Wenezuela, Etiopia i Honduras. Pod koniec 2009 roku świat pozyskiwał z wiatru 159,7 gigawata mocy. Na koniec bieżącego roku będzie to 240,5 GW.
  9. Komputerowe wspomaganie projektowania (ang. computer-aided design, CAD) wykorzystuje się zwykle w inżynierii, np. do wizualizowania konstrukcji, wykonania makiety, prototypu czy instrukcji montażu. Po raz pierwszy zastosowano je jednak do usprawnienia rekonstrukcji piersi u kobiet po mastektomii (Biofabrication). Zespół Dietmara Hutmachera z Queensland University of Technology stworzył dzięki CAD bardzo dokładną formę piersi, stanowiącą podczas operacji wzór dla chirurgów. Można też zeskanować laserem zdrową pierś i skorzystać z modelowania CAD, by zaprojektować szkielet w warunkach in silico. Później wystarczy wyprodukować wysoce porowate rusztowanie, zaszczepić je unieruchomionymi w hydrożelu własnymi komórkami pacjentki i [po okresie hodowli] wszczepić konstrukcję [w miejscu odjętej piersi]. W takich okolicznościach niepotrzebne staje się pobieranie tkanek z innych części ciała. Naukowcy podkreślają, że w porównaniu do projektów tworzonych na papierze, CAD ma wiele zalet, m.in. daje możliwość obejrzenia projektu pod różnymi kątami oraz zachowania maksymalnej dokładności. Podczas testów zespół Hutmachera uzyskał zgodę od 3 pacjentek z rakiem gruczołu sutkowego. Przeprowadzono u nich laserowe skanowanie 3D. Dzięki oprogramowaniu CAD uzyskano obraz piersi i otaczającej ją klatki piersiowej. Na tej podstawie wydrukowano trójwymiarowy model, który został wykorzystany przez chirurgów w czasie operacji rekonstrukcji z tkanek własnopochodnych. W ten sposób lekarze uzyskali piersi o lepszym kształcie i większym stopniu symetrii z piersią zdrową. Same pacjentki także były bardziej usatysfakcjonowane kształtem i symetrią niż przedstawicielki operowanej tradycyjnie grupy kontrolnej. Ponieważ akademikom zależało głównie na pozyskaniu materiału wykorzystywanego w inżynierii tkankowej, wykorzystano CAD do tworzenia form dowolnych skanowanych tkanek. Oprogramowanie umożliwiło na niezależne sterowanie stopniem porowatości i wielkością porów.
  10. Jak skłonić kogoś, by powiedział prawdę? Jeśli perswazja nie pomoże, nie trzeba załamywać rąk, bo znając kogoś o odpowiedniej specjalności, można wytoczyć ostateczną broń przeciwko kłamstwu – aparat do przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. Estońscy naukowcy Inga Karton i Talis Bachmann z Tartu Ülikool zauważyli, że indukowanie przez zmienne pole magnetyczne przepływu prądu w neuronach lewej grzbietowo-bocznej kory przedczołowej utrudnia kłamstwo. Grzbietowo-boczna kora przedczołowa (ang. dorsolateral prefrontal cortex, DPC) jest wiązana ze złożonym procesami myślowymi i podejmowaniem decyzji. Podczas swojego najnowszego eksperymentu Estończycy chcieli sprawdzić na 16 ochotnikach, czy DPC bierze także udział w mówieniu prawdy/kłamaniu. W zależności od zastosowanej częstotliwości pola magnetycznego można albo zwiększyć reaktywność neuronów, albo nasilić hamowanie i utrudnić/spowolnić przewodzenie impulsów. W badaniu Karton i Bachmanna wykorzystano tę drugą opcję. U połowy badanych stymulowano prawą, a u reszty lewą DPC. Po zakończeniu sesji na komputerze wyświetlano kolorowe – niebieskie bądź czerwone – dyski. Ludzi proszono, by patrząc na krążki, czasem mówili innym prawdę o ich kolorze, a czasem kłamali. Analiza uzyskanych wyników ujawniła, że stymulacja lewej grzbietowo-bocznej kory przedczołowej zmniejszała częstotliwość kłamstwa, podczas gdy stymulacja prawej zwiększała. Estończycy podkreślają, że choć próba była mała, uzyskano interesujące rezultaty, które warto zweryfikować w przyszłości. Ich artykuł jest dostępny w Internecie, a z wersją papierową będzie się można zapoznać na łamach listopadowego numeru pisma Behavioural Brain Research.
  11. W Lawrence Berkeley National Laboratory stworzono półprzewodnikowy nanokryształ, który może kontrolować ilość przepuszczanego ciepła słonecznego i jest przy tym przezroczysty. Przełomowa technologia, która znajdzie zastosowanie w budynkach, jest pierwszą, która umożliwia selektywną kontrolę promieniowania w bliskiej podczerwieni. Wyprodukowanie przezroczystego materiału elektrochromatycznego, który pozwala na zmianę przepuszczalności w podczerwieni to bezprecedensowe osiągnięcie - mówi Delia Milliron, która kierowała zespołem naukowym. Dodatkową zaletą jest fakt, że do zmiany zabarwienia materiału wymagana jest znacznie mniejsza ilość energii niż w podobnych tego typu rozwiązaniach. Odpowiednie dynamiczne pokrycie dla okien w budynku może oznaczać kolosalne oszczędności w eksploatacji. O tym, ile energii jest zużywane przez budynki niech świadczy fakt, że jej wykorzystanie przyczynia się do ponad 40% amerykańskiej emisji związkow węgla. Tymczasem, jak wynika z badań National Renewable Energy Laboratory, odpowiednie pokrycia dla okien mogą pozwolić na obniżenie kosztów klimatyzacji o 49%, a kosztów oświetlenia o 51%. Tradycyjne okna elektrochromowe nie potrafią selektywnie kontrolować ilości światła widzialnego i w bliskiej podczerwieni. Pozwalają one albo blokować obie częstotliwości albo obie przepuszczać. Nasze prace to przełom, gdyż dzięki nim możemy wybrać, które częstotliwości chcemy przepuszczać i w ten sposób decydować o temperaturze wewnątrz budynku - mówi Guillermo Garcia, jeden z badaczy. Do wyprodukowania nowego pokrycia wykorzystano tlenek indowo-cynowy, używany standardowo podczas produkcji telewizorów.
  12. Przed niemal trzema laty emocjonowaliśmy się rozmowami pomiędzy Yahoo! a Microsoftem, których celem miało być - początkowo - kupno Yahoo! przez producenta Windows. Transakcja nie doszła do skutku, obie firmy nawiązały współpracę, a akcjonariusze zdecydowali o zwolnieniu założyciela portalu, Jerry'ego Yanga, i zastąpienie go na stanowisku dyrektora wykonawczego przez Carol Bartz. Yang, który sprzeciwiał się sprzedaży Yahoo!, ani nie potrafił wyciągnąć firmy z kłopotów, ani nie zaoferował żadnej alternatywy dla propozycji Microsoftu. Teraz Yahoo! zwalnia jego następczynię. Carol Bartz przez ostatnie dwa lata również nie poradziła sobie z problemami trapiącymi portal. Tymczasowym dyrektorem został Tim Morse, którego przed dwoma laty zatrudniła Bartz. Morse, który wcześniej pracował w Altera Corp. miał za zadanie pomoc w obniżeniu kosztów funkcjonowania portalu. Bartz została zwolniona w niezbyt elegancki sposób. O fakcie tym dowiedziała się od prezesa Rady Nadzorczej Roya Bostocka podczas rozmowy telefonicznej. Sam Bostock tez nie ma łatwego życia. Wielu akcjonariuszy jest niezadowolonych z jego pracy. Zdaniem analityka Bena Schachtera z Macquarie Securities zwolnienie Bartz może być sygnałem nadchodzących dramatycznych zmian w Yahoo!. Niewykluczone, że portal zostanie wystawiony na sprzedaż. Ewentualnie, jak spekuluje Schachter, Yahoo! może zechcieć kupić online'owy serwis wideo Hulu.com lub też próbować sprzedać posiadane przez siebie udziały - a ma ich aż 43 procent - w jednym z najcenniejszych chińskich serwisów Alibaba.com. W ciągu ostatnich czterech lat Yahoo! doświadcza już trzeciej zmiany na szczytach władzy. Firma ciągle traci rynek, nie radzi sobie z wyzwaniem ze strony Google'a, i mimo iż Bartz udało się zwiększyć przychód firmy, to jej dochody nie wzrosły. Bartz, która świetnie sprawdzała się przez 14 lat jako szefowa firmy Autodesk, nie miała jednak żadnego doświadczenia w reklamie internetowej, a to ona stanowi główne źródło przychodów Yahoo!. Już wcześniej zwracała ona uwagę, że objęła rządy w bardzo trudnym momencie, gdyż właśnie rozkręcał się kryzys finansowy, a po swoich poprzednikach, Jerry'm Yangu i Terry'm Semalu odziedziczyła olbrzymi bałagan. Porównywała nawet stojące przed nią zadania z tymi, z którymi musiał mierzyć się Steve Jobs w 1997 roku po powrocie do Apple'a. Jednak Bartz nigdy nie potrafiła sformułować jasnej strategii dla Yahoo!. Zajęła się zatykaniem dziur w statku, zamiast zmienić kurs - podsumował Ray Valdes, analityk Gartner Inc. Nigdy też nie udało się jej doprowadzić do takiego wzrostu kursu akcji jaki poleciła jej osiągnąć Rada Nadzorcza Yahoo!. Analitycy spekulują, że nowym prezesem może zostać David Kenny, który w kwietniu dołączył do zarządu Yahoo!. Obecnie jest on prezesem Akamai Technologies. Warto tutaj przypomnieć, że w 2008 roku Microsoft chciał przejąć Yahoo! płacąc 33 dolary za akcję. Oferta została odrzucona. Obecnie cena akcji Yahoo! wynosi poniżej 14 USD.
  13. Niewykluczone, że w przyszłości uszkodzone naczynia krwionośne będą nam naprawiać samonapędzające się mikromaszyny przypominające pająki. Stworzył je Ayusman Sen z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii. W jego wydaniu składają się one z podzielonych na połówki złotą i krzemionkową sfer. Sfery o średnicy mniejszej niż jeden mikrometr są napędzane za pomocą dołączonego do połówki z ditlenku krzemu katalizatora Grubbsa. Po umieszczeniu "pająków" w roztworze norbornenu (monomeru) katalizator Grubbsa przyspiesza reakcję metatetycznej polimeryzacji cykloolefin z otwarciem pierścienia (ROMP), w wyniku której z norbornenu powstaje polinorbornen. Ostatecznie wokół złotej połówki znajduje się o wiele więcej monomeru. Wzrost gradientu osmotycznego prowadzi do przepływu rozpuszczalnika na złotą stronę (naukowcy wyliczają, że wskaźnik dyfuzji wzrasta nawet do 70%), co skutkuje wprawieniem sfery w ruch. Sen i inni kontrolowali ruch sfer, umieszczając w rogach zbiornika grudki żelu nasączonego norbornenem. W przyszłości Amerykanie chcą opracować mikropająki, które będą napędzane związkami występującymi w ludzkim organizmie, np. glukozą. Sen widzi dla nich różne zastosowania: od sklejania szczelin w ścianie naczyń po wykrywanie nowotworów.
  14. „Ichsun", hacker, który włamał się do holenderskiej firmy DigiNotar twierdzi, że uzyskał też dostęp do czterech innych firm wydających certyfikaty bezpieczeństwa. W wydanym przez „Ichsuna" oświadczeniu czytamy, że chce on, by świat wiedział, że wszystko co robicie, będzie miało konsekwencje, będziecie musieli zapłacić za wszystko, co wasz kraj zrobił w przeszłości. Dalej cyberprzestępca wspomina o muzułmanach rzekomo zamordowanych przez holenderski rząd. Mikko Hypponen z F-Secure twierdzi, że Ichsun jest też odpowiedzialny za ataki z użyciem robaka Comodo. Wówczas przedstawiał się jako Comodohacker, a jego oświadczenia były publikowane z tego samego konta w serwisie Pastebin, co oświadczenie Ichsuna. W odpowiedzi na włamanie do DigiNotar rząd Holandii przejął kontrolę nad tą firmą, a producenci największych przeglądarek - Microsoft, Mozilla i Google - zablokowali certyfikaty DigiNotar. Jako, że Ichsun ukradł też certyfikaty wykorzystywane przez witrynę Windows Update, Microsoft wydał oświadczenie, w którym informuje, że mechanizm aktualizacji w Windows pobiera tylko i wyłącznie poprawki zawierające wewnętrzny cyfrowy certyfikat Microsoftu, zatem korzystanie z Windows Update jest bezpieczne.
  15. Wiadomo, że otyłość stanowi czynnik ryzyka cukrzycy typu 2., ale czy liczba nadmiarowych kilogramów i czas ich noszenia na sobie mają jakiś wpływ na to ryzyko? Okazuje się, że tak i że zależność ta przypomina związek między okresem palenia i liczbą wypalanych papierosów a ryzykiem raka płuca. W badaniu podłużnym University of Michigan Health System wzięło udział ok. 8 tys. nastolatków i młodych dorosłych. Pracami zespołu kierowała dr Joyce Lee. Amerykanie ustalili, że wskaźnik uwzględniający liczbę lat, podczas których wskaźnik masy ciała (BMI) wynosił 25 i więcej, stanowi lepszy prognostyk ryzyka cukrzycy niż wskaźnik oparty wyłącznie na BMI. Dr Lee zauważyła także, że przy takiej samej nadmiarowej wadze w podobnym okresie Latynosi i czarnoskórzy badani są bardziej zagrożeni cukrzycą niż osoby białe. Wg Lee, liczbę punktów BMI powyżej normy należy przemnożyć przez liczbę lat, przez jaką się to utrzymuje. W ten sposób uzyskuje się trafniej oddający rzeczywiste zagrożenie cukrzycą kumulacyjny wskaźnik nadmiarowego BMI. Gdy np. BMI przez 10 lat wynosi 35 (10 powyżej normy), to wskaźnik ten będzie równy 100 latom nadmiernego BMI. W takiej grupie Latynosi będą zagrożeni cukrzycą typu 2. dwukrotnie bardziej, a osoby czarnoskóre 1,5 raza bardziej od pacjentów białych. Akademicy z University of Michigan Health System podkreślają, że problemy, z jakimi zmagają się systemy opieki zdrowotnej, będą przybierać na sile, ponieważ ludzie stają się otyli coraz wcześniej (wydłuża się czas nadmiernej wagi), są też otyli coraz bardziej (dzieci z nadwagą i otyłością z większym prawdopodobieństwem mają nieprawidłową wagę również jako dorośli).
  16. Progresywna skala podatkowa czyni obywateli szczęśliwszymi, uważa psycholog Shigahiro Oishi z University of Virginia. Wyniki jego badań ukażą się w najnowszym wydaniu Psychological Science. Oishi we współpracy z Instytutem Gallupa, Ulrichem Schmimmackiem z University of Toronto oraz Edem Dienerem z University of Illinois przeprowadzili badania na temat progresywności podatków a osobistego szczęścia. Zbadano 59 634 osoby z 54 krajów. Respondenci mieli ocenić swoje zadowolenie z życia w skali od 1 do 10. Ich zadaniem było też opowiedzenie o pozytywnych codziennych doświadczeniach, takich jak uśmiech, spotkanie się z należytym traktowaniem czy zjedzenie dobrego posiłku oraz o doświadczeniach negatywnych. Poproszono ich również o ocenę usług oferowanych przez państwo, jak szkoły publiczne czy dbałość o czystość powietrza. Badano też progresję podatkową w poszczególnych krajach, a uzyskane wyniki skorygowano o takie czynniki jak wielkość rodziny, ulgi podatkowe, dopłaty itp. Okazało się, że mieszkańcy krajów, w których istnieje większa progresja podatkowa lepiej oceniali swoje życie w porównaniu z krajami, gdzie progresja jest mniejsza. Jak wyjaśnia Oishi, na większe poczucie szczęścia wpływ miały m.in. większy poziom satysfakcji z dóbr publicznych, jak edukacja czy transport. Jednocześnie jednak zauważono, że zwiększone wydatki rządowe, mimo iż to właśnie dzięki nim osiągano lepszą jakość np. transportu publicznego, nie wpływały na poczucie szczęścia. Co więcej, zanotowano negatywną korelację pomiędzy szczęściem a rosnącymi wydatkami rządowymi. Naukowcy nie wiedzą, z czego wynikają takie sprzeczne ze sobą dane. Oishi spekuluje, że mogą na to mieć wpływ w postrzeganiu efektywności wydatków. Przywołuje tu przykład Stanów Zjednoczonych, które na edukację i ochronę zdrowia wydają więcej, niż jakikolwiek inny kraj na świecie, jednak obywatele uważają, że jakość oferowanych usług nie usprawiedliwia aż takich wydatków.
  17. Linus Torvalds zdecydował, że obecna wersja jądra Linuksa 3.1 zostanie opublikowana za pośrednictwem Github, a nie Kernel.org. Ten ostatni serwis padł bowiem ofiarą włamania i wciąż nie można uznać go za w pełni bezpieczny. Torvalds podkreśla, że jego decyzja nie oznacza rezygnacji z Kernel.org. Postanowił jedynie, że kolejne wersje jądra będą publikowane na bieżąco. Tymczasem administratorzy Kernel.org wciąż nie poradzili sobie z infekcją rootkitem Phalanx. Wszystko wskazuje na to, że ataku nie zauważono przez 17 dni. Obecnie trwają prace mające na celu oczyszczenie serwerów Kernel.org i ich zabezpieczenie.
  18. Ryan Payton, dyrektor kreatywny zespołu tworzącego gry z serii Halo, postanowił rozstać się ze swoim pracodawcą. To poważny problem dla Microsoftu, gdyż właśnie powstaje 4. część tej niezwykle popularnej serii, a Payton był kluczową osobą w zespole. Halo od początku została pomyślana jako trylogia, jednak okazała się tak olbrzymim sukcesem, że zdecydowano o produkcji kolejnej części. Nad jej rozwojem pracuje grupa zwana 343 Industries, a Payton był jednym z najważniejszych jej członków. W Microsofcie przeżyłem wspaniałe chwile. Nie żałuję ani jednego dnia tam spędzonego. Ale po latach pracy doszedłem do punktu, w którym już mnie to nie bawi - stwierdził Payton w rozmowe z serwisem Kotaku. Jego zdaniem Halo 4 będzie świetną grą, ale nie taką, jaką on by chciał, żeby była. Dodaje przy tym, że na rozstanie się z zespołem wpłynęły liczne czynniki, w tym przyczyny osobiste - jego matka walczy właśnie z nowotworem. Payton założył własne studio projektowe Camouflaj, które rozpoczęło już prace nad dwoma własnymi tytułami.
  19. Uprawianie sportów grupowych skutkuje silniejszą utratą wagi. Naukowcy z Centrum Medycznego Uniwersytetu Stanowego Ohio zauważyli, że u zwierząt aktywnych nie tylko fizycznie, ale i społecznie oraz umysłowo dochodziło do 2-krotnie większego spadku otłuszczenia i przekształcenia białej tkanki tłuszczowej w brunatną. Zespół profesora Matthew Duringa prowadził eksperymenty na myszach. Stworzono im trzy rodzaje różnie stymulujących poznawczo i społecznie środowisk. Grupy liczące po 15-20 osobników mieszkały w akwariach wyposażonych w kołowrotki, tunele, drewniane zabawki, domki, labirynty oraz materiał do budowy gniazd. Grupy tzw. biegaczy – dużo mniejsze, bo składające się z zaledwie 5 gryzoni – trzymano w klasycznych klatkach laboratoryjnych. Miały one do dyspozycji wyłącznie kołowrotek; z wyposażenia wyeliminowano więc wszystkie zabawki. Myszy z 5-osobnikowych grup kontrolnych także trzymano w klatkach laboratoryjnych. Nie było tam ani zabawek, ani kołowrotków. Amerykanie podkreślają, że wszystkie myszy miały nieograniczony dostęp do wody i pożywienia. Okazało się, że schudli przedstawiciele obu grup eksperymentalnych, ale zwierzęta z dużych grup dysponujących sprzętem do ćwiczeń i zabawkami straciły znacznie więcej tkanki tłuszczowej od biegaczy. Nastąpił duży spadek ogólnej masy białej tkanki tłuszczowej rzędu 50-80%. U zwierząt, które tylko biegały, wynosił on maksymalnie 20-40%. Co ciekawe, u myszy żyjących w interesującym pod wieloma względami środowisku nastąpiła zmiana zabarwienia tłuszczu – stał się on ciemniejszy. Akademicy wyjaśniają, że u ssaków istnieją dwa rodzaje tkanki tłuszczowej: biała (pełniąca funkcje magazynu energii oraz warstwy izolacyjnej) oraz brunatna (spalająca tłuszcz i wytwarzająca w ten sposób ciepło). Zabarwienie tej ostatniej to wynik obecności dużej liczby zawierających żelazo mitochondriów. Badania genetyczno-molekularne zespołu Duringa pokazały, że u zwierząt ćwiczących i bawiących się w grupie nastąpiło włączenie genów związanych z brunatną tkanką tłuszczową. By stwierdzić, jak dobrze funkcjonuje nowo powstała brunatna tkanka tłuszczowa, Amerykanie wdrożyli dietę wysokotłuszczową. Zazwyczaj w takich warunkach po 3-4 tygodniach każda zwykła mysz zacznie gwałtownie przybierać na wadze i stanie się otyła, ale te zwierzęta pozostały szczupłe. […] Brunatny tłuszcz spalał dodatkowe kalorie. Do przemiany białej tkanki tłuszczowej w brunatną doprowadził wydzielany przez podwzgórze neurotropowy czynnik pochodzenia mózgowego (ang. brain-derived neurotrophic factor, BDNF).
  20. Ludzie faworyzują obiekty położone w środku rzędu i kolumny. Mogą nie być tego świadomi, ale tendencja ta wpływa na wiele codziennych sytuacji, np. na produkty kupowane w sklepie lub przez Internet, odpowiedzi udzielane w sondażach, a także osoby wybierane do wykonania szeregu różnych zadań czy funkcji [niewykluczone, że politykom sadzanym w centrum podczas debat daje się fory] – tłumaczy Paul Rodway z University of Chester. Psycholodzy przeprowadzili serię trzech eksperymentów. Na początku poprosili 100 badanych o ocenę 17 pięcioelementowych rzędów obiektów. Pięćdziesiąt osób miało wybrać z szeregu zdjęcie, które im się najbardziej podoba, a drugiej połowie grupy polecono wskazanie najmniej lubianego. Brytyjczycy stwierdzili, że gdy chodziło o wybór pozytywny, ludzie wykazywali silną tendencję do wskazywania fotografii ze środka szeregu. Położenie zdjęcia nie miało natomiast wpływu na decyzje w grupie proszonej o wybór negatywny. W drugim eksperymencie obrazki ustawiono w pionie. Wszyscy ochotnicy mieli wybrać najbardziej odpowiadające im zdjęcie. Choć położenie na szczycie mogłoby sugerować, że to tu znajdują się najlepsze obiekty, ludzie znowu preferowali fotografie zlokalizowane w środku. W ostatniej fazie badania wolontariuszom pokazywano nie zdjęcia, ale pary prawdziwych skarpet. Połowie osób prezentowano je w kolumnach na poziomie głowy, podczas gdy druga połowa musiała spoglądać na kolumny z góry, bo umiejscowiono je na poziomie ud. Także i przy takim scenariuszu pojawiała się tendencja do preferowania obiektów ze środka. Rodway dodaje, że dwie najniższe pary skarpetek wskazywano najrzadziej, co sugeruje, że o ile pozycja w zbiorze nie pozwala wskazać najgorszego per se, o tyle najgorszego wśród najlepszych już tak. Odkrycia Brytyjczyków stanowią poparcie dla tzw. efektu środka sceny (ang. center-stage effect).
  21. Firma BAE Systems zaprezentowała technologię „Adaptiv", która pozwala ukrywać przedmioty lub zmieniać ich kształt tak, by w podczerwieni i innych zakresach przypominały inne przedmioty. „Adaptiv" zakłada wykorzystanie specjalnych sześciokątnych paneli, które działają jak piksele na wyświetlaczu. Odpowiednio ogrzewając i schładzając poszczególne „piksele" można spowodować, by np. czołg wyglądał w podczerwieni jak samochód osobowy. Ponadto użytkownik takiego kamuflażu ma możliwość sfilmowania otoczenia i nałożenia jego obrazu na kamuflaż, przez co staje się niewidzialny. System może posłużyć nie tylko do ukrywania pojazdów czy budynków, ale również do ich identyfikacji tak, by uniknąć ostrzelania własnej jednostki. W połowie lipca przeprowadzono prezentację, podczas której wykorzystano szwedzki bojowy wóz piechoty CV90. Udowodniono, że może stać się on niewidzialny dla podczerwieni. Szwecja, która częściowo finansuje prace nad „Adaptiv" jest szczególnie zainteresowana właśnie pasmem podczerwieni, jednak „Adaptiv" połączono też z innymi technologiami, dzięki czemu rozszerzono zakres działania technologii. Menedżer projektu, Peder Sjölund, mówi: Wcześniejsze próby wykorzystania podobnych kamuflaży nie zdawały egzaminu ze względu na wysokie koszty, duże zapotrzebowanie na energię lub małą wytrzymałość. Nasze panele są na tyle mocne, że stanowią użyteczny pancerz i pobierają stosunkowo niewiele energii, szczególnie gdy pojazd jest nieruchomy, w trybie ‚stelath'. Można dopasowywać wielkość pikseli do tego, by uzyskać pożądany efekt z różnych odległości. Okręt wojenny czy budynek najczęściej nie są obserwowane z bliska, mogą więc być pokryte większymi panelami. http://www.youtube.com/watch?v=wlLqdFsMnCE
  22. Umieszczanie reklam w grach pełnych przemocy może odnieść skutek odwrotny od zamierzonego. Z badań przeprowadzonych na University of Texas wynika, że konsumenci negatywnie reagują na reklamę w tego typu grach. Szczególnie silną negatywną reakcję zauważono u kobiet. Chociaż gry pełne przemocy są bardzo popularne wśród młodej, bardzo zaangażowanej klienteli, ich efektywność jako medium reklamowego jest wątpliwa - mówi profesor Jorge Peña. Nasze badania pokazały, że obecna w nich przemoc zmniejsza zapamiętywanie i wywołuje negatywne skojarzenia z marką - dodaje. Uczestnicy badania grali w dwie niemal identyczne gry. W pierwszej awatar trzymał w dłoniach broń i poruszał się po pełnych krwi pomieszczeniach, w drugiej wersji dłonie wirtualnego bohatera były puste, a krew zastąpiono wodą. Po zakończeniu rozgrywki badanych poproszono, by przypomnieli sobie jakie marki reklamowano w grze oraz co o nich sądzą. Zauważono, że osoby, które grały w wersję z krwią i bronią pamiętały znacznie mniej reklam i były negatywnie nastawione do reklamujących się firm. Badacze sądzą, że gry z przemocą bardziej skupiają uwagę gracza, odciągając ją od innych sygnałów, które są też trudniej przetwarzane. Ponadto wytwarza się podświadome negatywne skojarzenie z tym, co napotkano w grze. Rynek reklamy w grach to bardzo łakomy kąsek. Firma eMarketer przewiduje, że w bieżącym roku jego wartość w USA sięgnie miliarda dolarów.
  23. Naukowcy z RIKEN Brain Science Institute (BSI) opracowali wodny odczynnik, który sprawia, że tkanki stają się przezroczyste. W piśmie Nature Neuroscience ukazały się wykonane dzięki mikroskopowi fluoroscencyjnemu trójwymiarowe zdjęcia neuronów i naczyń krwionośnych w głębi mysiego mózgu, a także normalnych i przezroczystych embrionów gryzoni. Japończycy podkreślają, że nowy odczynnik jest bardzo skuteczny i tani w produkcji. Dzięki niemu w przyszłości będzie można m.in. analizować pracę złożonych narządów, które przy wykorzystaniu współczesnych technik poznajemy tylko w pewnym zakresie. Metody mechaniczne wymagają bowiem podzielenia próbek na mniejsze części, a metody optyczne są ograniczane przez rozpraszanie światła (przez to nie można zajrzeć w tkankę głębiej niż na 1 mm). Odczynnikowi stworzonemu przez zespół Atsushi Miyawakiego nadano nazwę Scale. Spełnia on swoją funkcję o wiele lepiej niż inne odczynniki oczyszczające, w dodatku nie zmienia kształtu ani składu próbki. Co więcej, Japończycy sprawili, że nie zmniejsza on siły sygnału emitowanego przez fluorescencyjne białko znacznikowe. Łącznie oznacza to rewolucję w obrazowaniu optycznym: naukowcy mogą wizualizować oznaczone fluorescencyjnymi markerami wycinki mózgu na głębokość kilku milimetrów i odtwarzać sieci neuronalne z rozdzielczością subkomórkową. Za pomocą Sca/e Miyawaki i inni zbadali już korę mózgową, hipokampa (jego naczynia krwionośne) oraz substancję białą myszy, a konkretnie łączące półkule ciało modzelowate. Podczas eksperymentów akademicy z Kraju Kwitnącej Wiśni wykorzystali mikroskop dwufotonowy z wykonanym na zamówienie obiektywem. Miyawaki podkreśla, że zastosowanie Sca/e nie ogranicza się bynajmniej do myszy ani nawet do mózgu. Obecnie Japończycy badają łagodniejszy odczynnik, który zapewnia nieco niższy wskaźnik przezroczystości tkanek.
  24. W położonych na terenie Austrii ruinach miasta Carnutum znaleziono pozostałości szkoły gladiatorów. Wielkością mogła ona konkurować ze słynną Ludus Magnus, największą ze szkół gladiatorów w Rzymie. Carnutum było ważnym centrum wojskowym i handlowym. Miasto położone w odległości 45 kilometrów na wschód od Wiednia w okresie największego rozkwitu zamieszkiwało około 50 000 osób. Wykopaliska w Carnutum rozpoczęły się około 1870 roku, jednak dotychczas odkopano mniej niż 1% miasta. Szkołę gladiatorów odkryto dzięki zdjęciom lotniczym, na których zauważono jasną plamę w pobliżu amifiteatru. Następnie za pomocą nowoczesnego georadaru przeskanowano cały teren i okazało się, że pod ziemią znajdują się ruiny budynków. Radar, podobny do tego, jakich używano np. w Stonehenge, pozwala na uzyskanie niezwykle wyraźnego trójwymiarowego obrazu ukrytych obiektów. Dzięki temu wiemy, jak szkoła wyglądała w mniej więcej III wieku naszej ery. „Szkoła gladiatorów to połączenie koszar i więzienia, miejsce pilnie strzeżone. Gladiatorami byli często przestępcy, jeńcy wojenni, niewolnicy" - mówią uczeni. Mury szkoły z Carnutum otaczały obszar o powierzchni 11 000 metrów kwadratowych, a same budynki zajmowały 2800 metrów. Obecność schodów wskazuje, że budynki miały piętro. Na terenie szkoły znajdowała się niewielka arenao powierzchni 19 metrów kwadratowych, otoczona drewnianymi ławkami. Gladiatorzy mieli do swej dyspozycji duże łaźnie, ogrzewaną salę treningową i własne kwatery. Poza murami radar zidentyfikował coś, co prawdopodobnie jest cmentarzem gladiatorów zabitych podczas treningu. http://www.youtube.com/watch?v=aJFH3TCVzTk
  25. Już za dwa lata mogą rozpocząć się testy kliniczne bakterii, która pozwala na precyzyjne niszczenie guzów nowotworowych. Takie informacje przekazano podczas Society for General Microbiology's Autumn Conference. Wspomniana bakteria to Clostridium sporogenes, mikroorganizm powszechnie występujący w glebie. Spory bakterii wstrzykiwane są do ciała pacjenta i rozwijają się tylko i wyłącznie w guzach, gdzie bakteria produkuje specyficzny enzym. Osobno wstrzykiwane jest nieaktywne lekarstwo antynowotworowe. Gdy lekarstwo trafia do guza zostaje aktywowane przez bakteryjny enzym i niszczy tylko komórki w swoim bezpośrednim sąsiedztwie. Nowa terapia to dzieło naukowców uniwersytetów w Nottingham i Maastricht, którzy właśnie pokonali ostatnią przeszkodę na drodze ku rozpoczęciu testów klinicznych. Udało im się dokonać takiej modyfikacji C. sporogenes, że bakteria produkuje znacznie więcej enzymu niż poprzednio, dzięki czemu skuteczniej przyczynia się do aktywizacji leku. Profesor Nigel Minton, który kieruje badaniami, wyjaśnia, w jaki sposób nowa terapia niszczy komórki nowotworowe nie szkodząc zdrowym tkankom. Clostridia to stara grupa bakterii, która powstała zanim jeszcze atmosfera była bogata w tlen. Bakterie te żyją tam, gdzie tlenu jest mało. Gdy do organizmu pacjenta wprowadzamy spory Clostridii, mogą się one rozwinąć tylko w warunkach beztlenowych, czyli np. w centrum guzów nowotworowych. To całkowicie naturalne zjawisko, które nie wymaga większych zmian bakterii i pozwala na precyzyjne działanie. Możemy je wykorzystać do zabicia komórek nowotworowych przy jednoczesnym oszczędzeniu zdrowych tkanek. Uczony dodaje, że ta terapia zabija wszystkie typy nowotworów. Jest lepsza od chirurgii, szczególnie tam, gdzie operacja wiąże się z wysokim ryzykiem lub lokalizacja guza uniemożliwia dostęp do niego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...