-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
W laboratoriach IBM-a powstały eksperymentalne układy scalone, których budowa i funkcje mają być wzorowane na budowie i pracy mózgu. Układy neurosynaptyczne odwzorowują procesy zachodzące pomiędzy neuronami i synapsami. Systemy zbudowane w oparciu o takie układy, zwane komputerami poznawczymi, nie będą programowane w tradycyjny sposób. W założeniu mają się one uczyć na podstawie doświadczeń, odnajdować powiązania pomiędzy elementami, tworzyć hipotezy i wyciągać wnioski. Budowa takich komputerów i układów to część programu SyNAPSE, którego celem jest stworzenie systemu, który nie tylko analizuje dane napływające jednocześnie z wielu czujników, ale potrafi też zmieniać układ połączeń. Nasza inicjatywa ma na celu wyjście poza obowiązujący od ponad pół wieku paradygmat von Neumanna, który określa sposób tworzenia architektury komputerów. W przyszłości od komputerów będziemy wymagali coraz więcej rzeczy, których nie da się efektywnie uzyskać za pomocą tradycyjnej architektury. Tego typu układy to kolejny bardzo ważny krok w ewolucji komputerów od kalkulatorów po systemy uczące się. To początek nowej generacji komputerów i ich zastosowania w nauce czy biznesie - mówi Dharmendra Modha, odpowiedzialny za projekt z ramienia IBM Research. Prototypowe układy IBM-a nie zawierają żadnych elementów biologicznych. Głównym materiałem użytym do ich budowy jest krzem. Mimo to w ich obwodach zawarto „rdzeń neurosynaptyczny" zawierający zintegrowaną pamięć (odpowiednich zreplikowanych synaps), układ obliczeniowy (zreplikowane neurony) oraz układ komunikacyjny (zreplikowane aksony). Obecnie IBM posiada dwa tego typu układy scalone. Oba wykonano w 45-nanometrowej technologii SOI-CMOS. „Rdzenie synaptyczne" zawierają 256 neuronów. W jednym z układów umieszczono 262 144 programowalne synapsy, w drugim 65 536 uczących się synaps. Pierwsze udane eksperymenty pokazały, że systemy radzą sobie z nawigacją, systemami wizyjnymi, rozpoznawaniem wzorców, klasyfikowaniem oraz kojarzeniem elementów. Celem IBM-a jest stworzenie systemu układów scalonych, które będą korzystały z 10 miliardów neuronów, setek trylionów synaps, będą zajmowały mniej niż 2 decymetry sześcienne przestrzeni i zużywały około 1 kilowata mocy. W przyszłości taki system wyposażony w odpowiednie czujniki mógłby np. zostać wykorzystany w sklepie, gdzie na podstawie wyglądu, zapachu i temperatury odróżniłby zepsute lub zanieczyszczone towary od dobrych. Wyobraźmy sobie sygnalizację świetlną, która na podstawie obrazu, dźwięku i zapachu rozpozna zagrożenie i tak pokieruje ruchem na skrzyżowaniu, by uniknąć wypadku - mów Modha.
- 12 odpowiedzi
-
Jedzenie suszonych śliwek zapobiega złamaniom kości i osteoporozie. W czasie mojej kariery naukowej testowałem liczne suszone owoce, w tym figi, daktyle, truskawki i rodzynki, ale żadne nie zbliżyły się nawet do tego, jak suszone śliwki wpływają na gęstość kości – twierdzi prof. Bahram H. Arjmandi z Uniwersytetu Stanowego Florydy. Arjmandi prowadził badania z kolegami z uczelni, a także specjalistami z Uniwersytetu Stanowego Oklahomy. Ich wspólny artykuł ukazał się w piśmie British Journal of Nutrition. W eksperymencie wzięły udział 2 grupy kobiet w wieku postmenopauzalnym. Przedstawicielkom pierwszej (55) polecono, by przez rok codziennie zjadały 100 g, czyli ok. 10 suszonych śliwek. Czterdzieści pięć pań z grupy kontrolnej raczyło się codziennie 10 dag suszonych jabłek. Obie grupy zażywały 500 mg wapnia i 400 jednostek międzynarodowych witaminy D dziennie. Okazało się, że w porównaniu do grupy jabłkowej, kobiety, które jadły suszone śliwki, miały znacznie większą gęstość kości łokciowej i kręgosłupa. Arjmandi jest przekonany, stało się tak, ponieważ suszone śliwki zmniejszały tempo resorpcji kości, które w miarę starzenia zaczyna przewyższać prędkość tworzenia kości. W ciągu pierwszych 5-7 lat po menopauzie kobiety są zagrożone utratą kości w tempie 3-5% rocznie. Osteoporoza nie jest jednak ograniczona wyłącznie do pań. Około 65. roku życia mężczyźni zaczynają tracić masę kostną z taką samą prędkością jak kobiety. Arjmandi zachęca wszystkich do profilaktyki śliwkowej. Proponuje, by zacząć od 2-3 suszonych śliwek dziennie i stopniowo zwiększać liczbę zjadanych sztuk do 6-10 dziennie.
-
- Bahram H. Arjmandi
- gęstość kości
- (i 6 więcej)
-
Google'owi nie udało się przekonać sędziego amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego (ITC), by nie dopuścił do zeznań wynajętego przez Microsoft eksperta. Robert Stevenson będzie mówił o kodzie źródłowym Androida sędziom rozpatrującym spór patentowy pomiędzy Microsoftem a Motorolą. W ubiegłym tygodniu Google oskarżył Microsoft, iż ten złamał zapisy poufnego porozumienia pomiędzy Motorolą, Microsoftem i Google'em. Sędzia prawa administracyjnego nie znalazł w oświadczeniu Google'a żadnych przesłanek potwierdzających, że Google w dobrej wierze chciał porozumieć się z Microsoftem - stwierdził sędzia Theodore Essex. Dodał przy okazji, że wniosek o uniemożliwienie zeznań eksperta mogą stawiać tylko strony sporu, a nie strona trzecia. Google nie przedstawił żadnego dowodu prawnego, który pozwalałby na stwierdzenie, iż strona trzecia ma takie prawo [żądania wykluczenia eksperta - red.]" - oświadczył Essex. Google ma pretensje do Microsoftu, że ten pozwolił Stevensonowi zajrzeć do kodu Androida. Koncern Page i Brina twierdzi, że nie został wcześniej uprzedzony o tym, że ekspert otrzyma dostęp do kodu, w tym do jego części tak poufnych, że nie są one nawet udostępniane partnerom Google'a takim jak Motorola. Florian Muller, autor bloga FOSS Patents, mówi, że Google szczególnie obawia się o wynik sporu pomiędzy Microsoftem a Motorolą. Jeśli śledztwo wykaże, że Motorola, a tak naprawdę wszystkie urządzenia z Androidem, naruszają ważne patenty Microsoftu, to wszyscy partnerzy Google'a będą musieli płacić Microsoftowi za licencje - stwierdza Muller. Motorola nie ma też szczęścia do kontrpozwów przeciwko Microsoftowi. Niektóre z nich zostały odrzucone, więc nie będą rozpatrywane przez sądy, a daty rozpatrywania tych przyjętych są dość odległe. Większość z nich trafi do sądu dopiero w przyszłym roku. W międzyczasie zaś, jeśli Microsoft wygra obecny spór, ITC może zakazać Motoroli importu i sprzedaży na terenie USA urządzeń naruszających prawa koncernu z Redmond.
-
Profesor Wuzong Zhou ze szkockiego Uniwersytetu św. Andrzeja odkrył, że podczas palenia świecy w każdej sekundzie w płomieniu powstaje ok. 1,5 mln nanocząstek diamentu. Świece wynaleziono ponad 2 tys. lat temu w starożytnych Chinach, trzeba było jednak współczesnego zakładu z kolegą po fachu, by rozszyfrować tajemnice związane z ich spalaniem. Kolega z innego uniwersytetu powiedział do mnie: "Nikt, oczywiście, nie wie, z czego tak naprawdę składa się płomień świecy". Odpowiedziałem mu, że nauka może ostatecznie wyjaśnić wszystko, dlatego postanowiłem spróbować. Podczas eksperymentów profesorowi asystował student Zixue Su. Dzięki technice próbkowania wynalezionej przez Zhou naukowcy byli w stanie pobrać cząstki z centralnej części płomienia. Dodajmy, że wcześniej nikomu się to jeszcze nie udało. Okazało się, że znajdowały się tam cztery odmiany alotropowe węgla: diament, grafit, węgiel amorficzny i fulereny (choć część naukowców podkreśla, że w przypadku tych ostatnich poprawnie za odmianę alotropową należy uznać kryształ fuleryt, który składa się z cząsteczek fulerenów). To spore zaskoczenie, ponieważ każda z form powstaje zazwyczaj w innych warunkach. W dolnej części płomienia występują węglowodory, które po drodze na szczyt ulegają w wyniku różnych reakcji przekształceniu w dwutlenek węgla. Co się jednak dokładnie dzieje w międzyczasie, chemicy nie wiedzieli. Zhou i Su ustalili, że w centrum płomienia znajdują się nanocząstki diamentów, fulereny, a także grafit i węgiel amorficzny. Akademicy z University of St Andrews uważają, że ich odkrycie może pozwolić opracować tańsze i bardziej przyjazne dla środowiska metody pozyskiwania diamentów, które jak wiadomo, są cennym materiałem przemysłowym. Niestety, cząstki diamentu są spalane i przekształcane w dwutlenek węgla, ale nasze ustalenia na zawsze zmienią sposób, w jaki postrzegamy płomień świecy.
- 3 odpowiedzi
-
- część centralna
- płomień
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uczonym udało się wykorzystać jedną bakterię w roli zabójcy innej. Naukowcy z Singapuru zmodyfikowali Escherichia coli tak, by w obecności Pseudomonas aeruginosa eksplodowała, uwalniając toksyny zabijające tę bakterię. P. aeruginosa jest odpowiedzialna za trudne w leczeniu infekcje, szczególnie u osób z osłabionym układem odpornościowym. Bakteria ta upodobała sobie układ oddechowy i trawienny. Jest ona sprawcą około 10% infekcji szpitalnych. Zwykle zwalcza się ją dużymi dawkami antybiotyków, które jednak nie zawsze działają, a przy okazji zabijają pożyteczne bakterie. Chueh Loo Poh i Matthew Wook Chang z Uniwersytetu Technologicznego Nanyang zmodyfikowali DNA E.coli tak, by wykrywała ona obecność molekuły LasR, która jest wykorzystywana przez P. aeruginosa do komunikacji. Gdy E.coli odkryje LasR zaczyna produkować tak dużo piocyny, że w pewnym momencie eksploduje zbijając P. aeruginosa. Badania wykazały wysoką skuteczność tej metody. Pozwala ona na pozbycie się 99% P.aeruginosa gdy nie tworzy ona biofilmu. Co ważniejsze, gdy E.coli i P.aeruginosa tworzą ochronny biofilm, dochodzi do zabicia 90% P.aeruginosa. Najpoważniejszą wadę nowej techniki jest fakt, że zmieniona genentycznie E.coli nie porusza się. Może zatem zabić P.aeruginosa, która sama znajdzie się w jej pobliżu. Singapurczycy mają jednak nadzieję, że znajdą kterie, które będą aktywnie zwalczały P.aeruginosa, uzyskując może nawet 100-procentową skuteczność. Chcą też sprawdzić nową metodę na myszach, by dowiedzieć się, czy będzie ona równie skuteczna oraz zbadać ewentualne skutki uboczne jej stosowania.
- 4 odpowiedzi
-
Księżyc i Ziemia są młodsze niż przypuszczano
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Najnowsze techniki badawcze, w których wykorzystuje się pomiary izotopów ołowiu i neodymu, pozwoliły stwierdzić, że Księżyc i Ziemia mogą być młodsze, niż dotychczas sądzono. Obecnie uważa się, że Księżyc liczy sobie około 4,5 miliarda lat, czyli mniej więcej tyle samo, co Układ Słoneczny. Jego wiek został określony na podstawie badań skał księżycowych zebranych podczas misji Apollo. Teraz jednak Lars Borg z Lawrence Livermore National Laboratory i jego współpracownicy stwierdzili, że Księżyc liczy sobie 4,38 miliarda lat, a zatem jest około 120 milionów lat młodszy niż sądzono. Wnioski takie wyciągnięto na podstawie analizy izotopów ołowiu, samaru i neodymu ze skał księżycowych. Badania te mają też konsekwencje dla Ziemi. Jeśli nasze analizy pokazują wiek Księżyca, to Ziemia też musi być młodsza. To z kolei stawia ją w opozycji do Marsa, który prawdopodobnie uformował się 4,53 miliarda lat temu. To pokazuje, że Księżyc jest około 165 milionów lat młodszy od Marsa i 200 milionów lat młodszy od dużych asteroidów - mówi Borg. Sądzono, że Księżyc jest stary, a niegdyś na jego powierzchni istniały oceany magmy. Nasze nowe badania pokazują, że jest młody i nie miał oceanów magmy - dodaje uczony.- 2 odpowiedzi
-
- Układ Słoneczny
- wiek
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Matczyny tłuszcz źle wpływa na rozwój zarodka
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Wystawienie komórek jajowych na wysokie stężenia nasyconych kwasów tłuszczowych, jak ma to miejsce w jajnikach kobiet otyłych i cierpiących na cukrzycę typu 2., upośledza rozwój zarodka (PLoS ONE). Naukowcy z Antwerpii, Hull i Madrytu stwierdzili, że u krów embriony powstające z jaj wystawionych na oddziaływanie wysokiego stężenia nasyconych kwasów tłuszczowych mają mniej komórek, zmianie ulegają też ekspresja genów oraz aktywność metaboliczna. Wszystkie wymienione zjawiska są wskaźnikami zmniejszonej zdolności utrzymania się przy życiu. Specjaliści podkreślają, że choć studium prowadzono na komórkach jajowych krów, odkrycia mogą pomóc w wyjaśnieniu, czemu kobietom z zaburzeniami metabolicznymi, np. otyłością czy cukrzycą, trudniej zajść w ciążę. Pacjentki z tej grupy metabolizują więcej zmagazynowanego tłuszczu, co skutkuje wyższym stężeniem kwasów tłuszczowych w obrębie jajników, a te są toksyczne dla jaja przed owulacją. U krów możemy wywołać bardzo podobne zaburzenia metaboliczne prowadzące do zmniejszenia płodności, a szczególnie upośledzenia jakości jaj. Między innymi z tego powodu bydło jest tak interesującym modelem w badaniach nad ludzkim zdrowiem reprodukcyjnym – przekonuje szef zespołu badawczego, prof. Jo Leroy z Uniwersytetu w Antwerpii. Wiemy z wcześniejszych badań, że wysokie stężenie kwasów tłuszczowych może wpłynąć na rozwój komórek jajowych w jajnikach, ale teraz po raz pierwszy wykazaliśmy, że ten negatywny wpływ rozciąga się również na przeżywalność zarodka. Veerle Van Hoeck, doktorantka z Antwerpii, badała embriony 8 dni po zapłodnieniu. Znajdowały się one wtedy w stadium blastocysty, składającej się z ok. 70-100 komórek. Akademicy przyglądali się m.in. aktywności metabolicznej zarodka, czyli temu, jakie związki pobierał ze środowiska oraz jakie i w jakich ilościach wydalał. Najbardziej żywotne embriony, te, które z największym prawdopodobieństwem prowadziły do udanej ciąży, cechowały się spokojnym, mniej nasilonym metabolizmem, zwłaszcza w odniesieniu do aminokwasów. Tam, gdzie komórka jajowa była eksponowana na duże stężenia kwasów tłuszczowych, zarodek wykazywał nasilony metabolizm aminokwasów, a także zmienione zużycie tlenu, glukozy oraz mleczanów – wszystko to wskazuje na upośledzenie regulacji metabolizmu i zmniejszoną żywotność – wyjaśnia dr Roger Sturmey z Uniwersytetu w Hull. Leroy dodaje, że takie embriony wykazują zwiększoną ekspresję genów związanych ze stresem komórkowym. Choć wyższy poziom kwasów tłuszczowych nie zatrzymuje rozwoju zarodka na etapie dwóch komórek, następuje widoczne zmniejszenie liczby komórek zdolnych do przekształcenia się w blastocystę. Na kolejnych etapach badań akademicy zamierzają sprawdzić, czy skutki wysokiego poziomu kwasów tłuszczowych są widoczne także po narodzinach.-
- metabolizm
- ekspresja genów
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Leif Bertwig, szwedzki pośrednik w handlu nieruchomościami, oferuje klientom dom na farmie z uwzględnionym w cenie średniowiecznym szkieletem. Posiadłość znajduje się w Visby na zachodzie Gotlandii. Powstała w 1750 r. na fundamentach opuszczonego w średniowieczu rosyjskiego kościoła, co wyjaśnia, czemu w piwnicy znajduje się grób ze szkieletem. Cena wywoławcza za dom z 3 sypialniami i średniowieczną "pamiątką", doskonale widoczną przez przeszkloną podłogę przypominającą te muzealne, to 4,1 mln koron szwedzkich, czyli ok. 640 tys. dolarów. Turyści zwiedzający malownicze okolice mogą skorzystać z oferty lokalnego muzeum, które organizuje wycieczki obejmujące oglądanie szkieletu w piwnicy.
-
- Leif Bertwig
- cena wywoławcza
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Suplementy mogą wpływać na skuteczność chemioterapii
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Kmin rzymski, kurkuma, herbaty ziołowe, owoce euterpy warzywnej (znane jako jagody açaí) oraz długotrwałe stosowanie czosnku mogą nasilić bądź osłabić działanie chemioterapeutyków, a w niektórych przypadkach wywołać reakcję toksyczną lub nawet zgon. Naukowcy ze szpitala Northwestern Memorial zaprezentowali wyniki swoich badań na ostatniej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Onkologii Klinicznej w Chicago. Podczas wystąpienia podkreślano, że wszystkie wymienione na wstępie produkty są uznawane za zdrowe suplementy diety, w tym jednak przypadku działają dokładnie na odwrót. W dobie rozrastającego się Internetu pacjenci mają lepszy dostęp do informacji dotyczących alternatywnych produktów. By wyleczyć swoją chorobę, często zwracają się ku ziołom i innym suplementom diety, myśląc, że są naturalne i bezpieczne. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że suplementy to coś więcej niż witaminy i jeśli nie są zażywane właściwie, mogą zmniejszać skuteczność terapii – wyjaśnia dr June M. McKoy. Amerykanka uważa, że trzeba uzupełnić listę suplementów wchodzących w interakcje z chemioterapeutykami i określić zakres tych oddziaływań. Podkreśla też, że chorzy powinni otwarcie komunikować się z lekarzem, wymieniając wszystkie, nawet z pozoru niegroźne, środki, które zażywają. Niektóre zioła wpływają na metabolizm leków, zmniejszając ich skuteczność, inne, np. czosnek, zwiększają ryzyko krwotoku podczas operacji. Choć zioła przyprawowe używane w małych ilościach w kuchni są generalnie bezpieczne, spożywanie ich dużych ilości przez dłuższy czas może mieć negatywny wpływ na organizm osoby przechodzącej chemioterapię. McKoy przekonuje, że na wizytę lekarską warto zabrać ulotki czy opakowania suplementów, by specjalista mógł skalibrować dawkę leku z innymi preparatami i zapobiec ewentualnym efektom toksycznym.- 13 odpowiedzi
-
- euterpa warzywna
- kurkuma
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ponad 1600 kilometrów na pojedynczym ładowaniu baterii
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Niemiecki zespół Schluckspecht zaprezentował eksperymentalny pojazd elektryczny, który jest w stanie przejechać 1631 kilometrów na pojedynczym ładowaniu baterii. Samochód Schluckspecht E przebył trasę o takiej długości w ciągu 36 godzin. Łatwo zatem obliczyć, że jego średnia prędkość wynosiła nieco powyżej 45 km/h. Niemcy pobili poprzedni rekord wynoszący 1003 kilometry na pojedynczym ładowaniu, który należał do Japońskiego Klubu Miłośników Pojazdów Elektrycznych. Samochód Japończyków nie dość, że przejechał krótszy odcinek, to jego średnia prędkość wynosiła 40 km/h. -
Niektóre komórki mózgu dysponują mechanizmem zabezpieczającym przed udarem niedokrwiennym. W jego trakcie i bezpośrednio po usuwają ze swojej powierzchni białka receptorów kwasu L-glutaminowego, wydzielanego w dużych ilościach podczas udaru. Zespół doktora Jacka Mellora z Uniwersytetu Bristolskiego badał dwa typy neuronów ze szczurzego hipokampa, który odgrywa ważną rolę w procesach pamięciowych oraz orientacji w przestrzeni. Podczas eksperymentów ograniczano dopływ tlenu, odtwarzając udar niedokrwienny. Brytyjczycy podkreślają, że choć wybrane do analiz neurony wykazują wiele podobieństw, jedna grupa (z obszaru CA1) jest wysoce podatne na uszkodzenie pod wpływem udaru, a druga (CA3) wykazuje o wiele większą oporność na uszkodzenia poudarowe. Mamy nadzieję, że jeśli zrozumiemy, dlaczego pewne neurony są oporne na uszkodzenia udarowe, będziemy w stanie opracować strategie, które pozwolą ochronić te bardziej wrażliwe. Dzięki modelowi laboratoryjnemu akademicy zauważyli, że neurony z obszaru CA3 dysponują mechanizmem zmniejszania podatności na uszkodzenia w czasie i tuż po udarze. Usuwanie receptorów kwasu L-glutaminowego jest wyzwalane przez pobudzenie receptorów adenozynowych A3 przez bardzo wysokie stężenia adenozyny, występujące wyłącznie podczas udaru. Co ciekawe, komórki CA1, które są podatne na uszkodzenia udarowe, nie mają receptorów A3. Nie mogą więc zareagować na udar, usuwając receptory kwasu L-glutaminowego.
-
- uszkodzenia
- oporność
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tysiące mieszkańców Korei Południowej chcą pozwać Apple'a o odszkodowanie za śledzenie ich lokalizacji za pomocą smartfonów. Jedna osoba już wygrała w sądzie. Prawnik Kim Hyung-suk otrzymał milion wonów (936 USD) od władz, które pobrały pieniądze z kont Apple'a. Mężczyzna założył witrynę Sueapple.co.kr, na której zachęca do pozywania Apple'a te osoby, którym przeszkadza fakt, iż koncern Jobsa przez nawet rok przechowywał dane o lokalizacji telefonu, nawet jeśli użytkownik wyłączył usługę lokalizacyjną. Dotychczas na witrynę zapisało się 26 691 osób, z których każda chce domagać się miliona wonów. Kolejne 921 osób to nieletni, którzy najpierw muszą uzyskać zgodę rodziców.
-
- odszkodowanie
- pozew
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pracując nad sztuczną skórą do przeszczepów, naukowcy wpadli na pomysł, by przetestować w tym zakresie pajęczą nić. Jedwab wiodący (ang. dragline silk) pająków z rodzaju Nephila rozpinano na stalowych ramach, sterylizowano i zaszczepiano na nim fibroblasty. Po dwóch tygodniach dodawano do nich keranocyty, uzyskując w ten sposób dwuwymiarowy model skóry, składający się z odpowiedników naskórka i skóry właściwej. Przez następne 3 tygodnie prowadzono kohodowlę tych dwóch typów komórek. Zespół Hanny Wendt z Medizinische Hochschule Hannover zastosował zaprojektowany specjalnie do tego celu interfejs powietrze-ciecz. Niemcy ustalili, że nić pajęcza stanowi dobrą macierz dla trójwymiarowych hodowli skóry. Zarówno linie keranocytów, jak i fibroblastów dobrze przylegają do oprzędu i się namnażają. Podążając śladem nici, komórki rozprzestrzeniają się, tworzą sieć i już po tygodniu osiągają etap spójnej warstwy. Wendt, która zajmuje się chirurgią rekonstrukcyjną, podkreśla, że opracowanie nowych matryc do odnowy skóry to pilna kwestia. Idealny biomateriał powinien sprzyjać przytwierdzaniu, namnażaniu i wzrostowi komórek. Poza tym powinien ulegać rozłożeniu we właściwym czasie, nie wydzielając przy tym szkodliwych związków i nie wyzwalając patologicznej odpowiedzi immunologicznej. Wydaje się, że jedwab wiodący pająków Nephila, służący do budowy szkieletu pajęczyny i nici asekuracyjnych, w dużej mierze spełnia większość tych wymogów. Jedwab wiodący ma niezwykłą wytrzymałość, podobną jak w przypadku kewlaru, a jednocześnie jest od niego o wiele bardziej rozciągliwy. Rozciągliwość jedwabiu wynosi 25-35%, a materiału używanego do produkcji kamizelek kuloodpornych zaledwie 5%. To ważne cechy określające łatwość użycia i przenoszenia wielu implantów. W odróżnieniu od nici jedwabników morwowych, nici pajęcze nie prowadzą do odrzucenia przeszczepów. Nie są bowiem pokryte białkiem serycyną. Niemcy uważają też, że jedwab pajęczy może mieć właściwości antybakteryjne. Zespół z Hanoweru ujawnił, że jedwab wiodący pozostaje stabilny w dużym zakresie temperatur (nawet do 250°C). Nie rozpuszcza się w wielu organicznych i wodnych roztworach, a także w słabych kwasach i zasadach. Sprzyja wiązaniu i wzrostowi komórek tak samo dobrze jak kolagen.
- 1 odpowiedź
-
- przeszczep
- skóra
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z University of Nottingham odkryli, że możliwe jest przeprowadzenie w samej nanorurce reakcji chemicznej zmieniającej jej strukturę. To z kolei zaprzecza dotychczasowym przypuszczeniom uczonych, którzy sądzili, iż wewnętrzna powierzchnia nanorurki jest neutralna pod względem chemicznym. Od pewnego czasu sądzono, że wnętrze nanorurek jest neutralne, a nam udało się je wykorzystać w roli nanorektora. Przy okazji dokonaliśmy niespodziewanego odkrycia, iż w obecności metali przejściowych wykorzystanych w roli katalizatora wewnątrz nanorurki, sama nanorurka zostaje zaangażowana w reakcję chemiczną - mówi doktor Andrei Khlobystov, który stał na czele grupy badawczej. Uczony wraz z kolegami odkryli, że pojedynczy atom renu rozpoczyna reakcję, w wyniku której dochodzi do zmian w wewnętrznej ścianie nanorurki. Najpierw, wskutek obecności renu, pojawia się niewielki defekt w strukturze ściany, który z czasem się powiększa, pojawia się w końcu wybrzuszenie, które uczeni nazwali „nanopączkiem". Takie struktury obserwowano już wcześniej, jednak sądzono, że są one wynikiem reakcji zachodzącej na zewnątrz nanorurek.
-
Obecnie używane antybiotyki są dość skuteczne w walce z bakteriami, ale nie radzą sobie z infekcjami wirusowymi. Stąd też mimo olbrzymiego postępu medycyny wciąż pozostajemy bezradni wobec grypy czy gorączek krwotocznych. Tymczasem naukowcy z należącego do MIT-u Lincoln Laboratory opracowali lekarstwo, które potrafi odnaleźć, zidentyfikować i zabić komórki zarażone wirusem, doprowadzając w ten sposób do zakończenia infekcji. Przeprowadzono już testy na 15 wirusach, w tym m.in. na wirusie polio, dengi, grypy H1N1 i wykazano, że lekarstwo skutecznie zwalcza je wszystkie. Teoretycznie powinno to działać na wszystkie wirusy - mówi Todd Rider, jeden z odkrywców nowej metody walki z wirusami. Działa ona dzięki temu, że lekarstwo bierze na celownik pewien typ RNA, który powstaje tylko w komórkach zarażonych wirusem. Gdy wirus zaraża komórkę, zaczyna ją wykorzystywać do własnych celów. By to zrobić, produkuje długie nici podwójnego RNA (dsRNA - double-stranded RNA), które w sposób naturalny nie występują w organizmie człowieka i zwierząt. Komórki, broniąc się przed infekcją, produkują proteiny DRACO (Double-stranded RNA Activated Caspase Oligomerizers) łączące się z dsRNA, których zadaniem jest uniemożliwienie namnażania się wirusa. Jednak wiele wirusów potrafi ominąć te „zabezpieczenia". Rider wpadł na pomysł, by połączyć proteiny blokujące dsRNA z proteinami rozpoczynającymi proces apoptozy komórek. Dzięki temu, gdy jeden koniec DRACO łączy się z dsRNA z drugiego końca wysyłany jest sygnał rozpoczynający apoptozę. Prace swoich kolegów chwali Karla Kirkegaard, profesor biologii i immunologii na Uniwersytecie Stanforda. Wirusy bardzo efektywnie rozwijają oporność na leki, którymi próbujemy je zwalczać. Jednak w tym przypadku trudno wyobrazić sobie prostą metodę nabycia oporności - mówi uczona. Dotychczas większość badań nowej metody przeprowadzono na kulturach komórek wyhodowanych w laboratorium. Jednak badano również DRACO na myszach zarażonych H1N1. Po leczeniu z udziałem DRACO myszy całkowicie pozbyły się wirusa z organizmu. Badania wykazały też, że DRACO nie jest dla nich toksyczne. Obecnie nowa metoda jest testowana na kolejnych wirusach.
-
Protoanguilla palau to nowo odkryty gatunek węgorza, który zamieszkuje podwodną jaskinię Oceanu Spokojnego. Ze względu na wiele prymitywnych cech ochrzczono go żywą skamieniałością. Jest tak różny od innych węgorzy, że trzeba było utworzyć dla niego osobną rodzinę (Protoanguillidae) i rodzaj (Protoanguilla). W artykule opublikowanym na łamach Proceedings of the Royal Society B amerykańsko-japońsko-palauański zespół opisał 18-centymetrową samicę, schwytaną podczas nurkowania w 35-metrowej jaskini na terytorium należącym do Palau. Nie jest to jednak jedyny egzemplarz badany przez biologów. W sumie za pomocą sieci wyłowiono 8 ryb o długości między 7,5 a 10 cm. Analiza genetyczna potwierdziła, że samica jest prymitywnym węgorzem. Pod pewnymi względami jest bardziej prymitywna od niedawnych węgorzy, a w innych nawet bardziej prymitywna od najstarszych znanych węgorzy kopalnych, co sugeruje, że jest żywą skamieniałością bez zapisu kopalnego – przekonują badacze. Naukowcy sporządzili drzewo filogenetyczne, by przedstawić pokrewieństwa i zależności między różnymi gatunkami węgorzy. Okazało się, że P. palau wyodrębnił się jakieś 200 mln lat temu, czyli jeszcze we wczesnym mezozoiku. Najprawdopodobniej kiedyś przedstawiciele rodzaju Protoanguilla byli bardziej rozpowszechnieni. Jiro Sakaue z Southern Marine Laboratory Palau wyłowił samicę z jaskini w zachodniej części przybrzeżnej rafy Ngemelis Island. Hitoshi Ida wyjaśnia, że jaskinia jest skrajnie młoda (110000-10000) w porównaniu do ewolucyjnej historii żywej skamieniałości. Sądzę, że to, co widzimy, to pozostałości jej habitatu. Ponieważ węgorz nie pasuje do żadnej z 19 wyodrębnianych dotąd rodzin węgorzy, specjalnie dla niego utworzono nową Protoanguilla (co po grecko-łacińsku oznacza "pierwszy węgorz"). Od innych węgorzy różni się on, m.in.: nieproporcjonalnie dużą w stosunku do krótkiej reszty ciała głową, unikatowymi skrzelami z kołnierzowym otworem wpustowym, promieniami na opalizujących płetwach ogonowych oraz występowaniem kości przedszczękowej. http://www.youtube.com/watch?v=aOXiDjYOPgA
-
- Ocean Spokojny
- jaskinia
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pacjenci znajdujący się w stanie minimalnej świadomości mają marzenia senne. Badacze z Université de Liège w Belgii podkreślają, że dotąd w ramach badań elektrofizjologicznych nie dokonywano raczej rozróżnień między pacjentami w stanie wegetatywnym i minimalnej świadomości. Tymczasem o ile stan wegetatywny oznacza brak dostępu do świata zewnętrznego, o tyle stan minimalnej świadomości zakłada występowanie resztek świadomości środowiska. Mają tu miejsce pewne fluktuacje, ale zjawisko to jest jak najbardziej realne. Zespół z Coma Science Group (który utworzyli specjaliści z Université de Liège i Centre Hospitalier Universitaire de Liège) porównywał z akademikami z Uniwersytetu w Mediolanie i University of Wisconsin-Madison wzorce snu osób w stanie wegetatywnym i minimalnej świadomości. Wyniki ich studium opublikowano właśnie w piśmie Brain. Naukowcy badali 11 osób: 6 w stanie minimalnej świadomości i 5 w stanie wegetatywnym. Posłużyli się 256-elektrodowym EEG o wysokiej gęstości kanałów (hd-EEG). Celem studium było określenie struktury, czyli inaczej mówiąc organizacji snu obu podgrup pacjentów. Za markery pobudzenia [czuwania] uznaliśmy otwarcie oczu i napięcie mięśni oka, a za oznaki snu zamknięcie oczu i nieaktywność mięśni oczu – wyjaśnia dr Steven Laureys, dyrektor Coma Science Group. Ustalono, że u osób w stanie wegetatywnym aktywność elektryczna mózgu podczas czuwania i snu różniła się jedynie nieznacznie, a w grupie pacjentów w stanie minimalnej świadomości wykryto cechy bardzo zbliżone do normalnego snu zdrowych ludzi. Wydaje się m.in., że występowały u nich zarówno faza NREM (non-rapid eye movement), tzw. sen głęboki, oraz faza REM (rapid eye movement), czyli sen paradoksalny z szybkimi ruchami gałek ocznych. To w fazie REM pojawiają się marzenia senne. Wszystko wskazuje więc na to, że nadal śnią. W rezultacie uprawnione jest przypuszczenie, że w połączeniu z określoną świadomością świata zewnętrznego chorzy ci nadal przejawiają pewną postać świadomości siebie. Jednym słowem - amerykańsko-włosko-belgijskie studium unaocznia istnienie związku między elektrofizjologią snu a stopniem świadomości u pacjentów z poważnie uszkodzonym mózgiem.
-
Po raz pierwszy wykazano, że otyłość bezpośrednio wywołuje elektryczne anomalie w pracy serca. Kardiolog i doktorant Hany Abed z Uniwersytetu w Adelajdzie podkreśla, że naukowcy dysponują coraz większą liczbą dowodów, że otyłość zmienia budowę, rozmiary serca, sposób, w jaki się ono kurczy, a także funkcję elektryczną mięśnia. Skutkiem tego ostatniego jest najczęstsze zaburzenie rytmu serca – migotanie przedsionków. Abed prowadzi badania, które mają ujawnić, jak otyłość wpływa na serce i czy spadek wagi może obniżyć ryzyko rozwoju migotania przedsionków. Wiemy już, że otyłość prowadzi do wzrostu ciśnienia i obciążenia serca. Najnowsze badania laboratoryjne na modelu owczym pokazują także, że otyłość wywołuje elektryczne nieprawidłowości w przedsionkach serca. Kardiolog z uniwersyteckiego Centrum Zaburzeń Rytmu Serca ujawnia, że w Australii częściej hospitalizuje się pacjentów z powodu migotania przedsionków niż niewydolności serca. Problem polega na tym, że migotanie przedsionków jest zazwyczaj wychwytywane przypadkowo: podczas kontroli lekarskiej lub gdy pojawiają się zawroty głowy, palpitacje serca czy bóle w klatce piersiowej. Niestety, często pierwszym objawem zaburzenia rytmu serca bywa dopiero udar. Abed ujawnia, że specjaliści z sektora medycznego szacują, że do 2020 r. aż 2/3 przypadków migotania przedsionków będzie można przypisać samej tylko otyłości. Naukowiec z antypodów wyjaśnia, że osoby najbardziej zagrożone migotaniem przedsionków – seniorzy – stają się coraz grubsze, przez co ryzyko rozwoju choroby serca jest u nich coraz wyższe.
-
- otyłość
- migotanie przedsionków
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sąd okręgowy w Düsseldorfie zdecydował o zniesieniu zakazu sprzedaży tabletu Galaxy Tab 10.1 na terenie Europy. Zakaz będzie obowiązywał tylko w Niemczech, gdyż, jak stwierdził sąd okręgowy, niemieckie sądy nie mają prawa zakazywać sprzedaży produktu poza granicami Niemiec. Zniesienie zakazu to dobra wiadomość dla Samsunga, a jednocześnie porażka Apple'a. Jednak to niejedyny problem koncernu Jobsa. Na wizerunku firmy może zaciążyć posądzenie o sfałszowanie dokumentacji przedstawionej w sądzie. Na jej podstawie Apple domaga się zakazu sprzedaży Galaxy Tab 10.1 gdyż, zdaniem firmy, narusza on zastrzeżone prawo wzoru przemysłowego. Innymi słowy Galaxy Tab 10.1 ma być niemal łudząco podobny do iPada. Bliższe przyjrzenie się dokumentom, które Apple dostarczyło do sądu ujawnia, że na fotografii zmieniono nieco wygląd tabletu Samsunga. Stosunek boków Galaxy Taba wynosi bowiem 1:1,46, tymczasem na fotografii wynosi on 1:1,36. Jest zatem bardziej podobny do iPada, którego stosunek boków wynosi 1:1,30. Tablet Samsunga jest dłuższy i mniej przypomina kwadrat, niż tablet iPada. Na dostarczonym sądowi zdjęciu oba urządzenia wyglądają niemal identycznie. Florian Muller, wydawca bloga Foss Patents, nie sądzi, by Apple celowo dopuściło się fałszerstwa. Jego zdaniem koncern pokazał sądowi zdjęcia Galaxy Taba pochodzące jeszcze sprzed premiery tego urządzenia, a wykorzystał je dlatego, iż używał ich już we wcześniejszych sprawach.
- 1 odpowiedź
-
- Galaxy Tab
- tablet
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Prowadzone przez 10 lat badania w Cabo Plumo National Park (CPNP) pokazały, jak olbrzymie korzyści przynosi odpowiednio prowadzona i ściśle przestrzegana ochrona środowiska. Podmorski park narodowy założony przed kilkunastoma laty na terenach zdewastowanych przez rybołówstwo jest obecnie najbardziej stabilnym i najsilniejszym rezerwatem morskim na świecie. Cabo Plumo znajduje się w pobliżu meksykańskiej części Półwyspu Kalifornijskiego. Obszar ten został zniszczony przez połów ryb. W 1995 roku lokalne społeczności zdecydowały o założeniu parku narodowego o powierzchni 71 kilometrów kwadratowych i ścisłym przestrzeganiu zakazu połowów. Naukowcy ze Scirpps Institution of Oceanography z Uniwerstytetu Kalifornijskiego w San Diego badali rezerwat w latach 1999-2009. Nawet nie marzyliśmy, że życie w Cabo Plumo tak się odrodzi. W 1999 roku były tam tylko ryby średnich rozmiarów, a dziesięć lat później okolica jest pełna wielkich papugoryb, strzępielowatych, lucjanowatych, pojawiły się nawet rekiny - mówi Enric Sala, który rozpoczął badania przed 12 laty. Najbardziej niezwykłe jest to, że liczba ryb jest obecnie podobna jak w odległych rezerwatach, w których nigdy nie prowadzono połowów. Wyniki badań są zadziwiające. Biomasa zwiększyła się o 463%, co oznacza,że co roku w Cabo Plumo przybywają tony ryb. W żadnym innym rezerwacie na świecie nie zaobserwowano takiego odradzania się - stwierdził Octavio Aburto-Oropeza, główny autor badań. Jedną z głównych przyczyn odradzania się życia była ochrona obszarów, gdzie duzi drapieżnicy składają ikrę. Wielkie drapieżniki, znajdujące się na szczycie łańcucha pokarmowego wydają się kluczowym elementem ekosystemu. Przed miesiącem uczeni z UC San Diego zakończyli badania ekosystemów morskich, słodkowodnych i lądowych, z których wynika, że utrata wielkich drapieżników w znacznym stopniu przyczynia się do zniszczenia ekosystemów. Niszczenie przez człowieka całych populacji ze szczytu łańcucha pokarmowego wpływa katastrofalnie na całe ekosystemy. Sukces Cabo Plumo byłby jednak niemożliwy bez współpracy lokalnych społeczności, a właściwie kilku najbardziej zdecydowanych rodzin. To one zorganizowały miejscowych ludzi, zachęciły do działania policję i władze. Właściciele łodzi, instruktorzy nurkowania i inni ludzie współpracowali ze sobą, pilnowali parku, oczyszczali go ze śmieci, monitorowali faunę. To przyniosło wszystkim korzyści. Odradzanie się życia w rezerwacie skutkowało zmniejszeniem ubóstwa i zwiększeniem dochodów miejscowych. Zaczęła rozwijać się turystyka i związane z nią nurkowania na rafach czy wyprawy kajakiem. Naukowcy mają nadzieję, że model ten zostanie rozciągnięty na cały Półwysep Kalifornijski i zachęci do działania społeczności lokalne w innych miejscach. W latach 90. brałem udział w powołaniu parku do życia. Prawdę mówiąc, zdecydowaliśmy się w to zaangażować tylko dlatego, że miejscowa społeczność była bardzo zdeterminowana. Miejsce, które wybrano nie było w najlepszej kondycji. Ale gdy się je odwiedza teraz, trudno uwierzyć jak wielkie zmiany tam zaszły. A wszystko to dzięki determinacji mieszkańców przybrzeżnych wsi, którzy zdecydowali się wziąć sprawy we własne ręce i decydować o swoim losie - mówi Exequiel Ezcurra, dyrektor Instytutu ds. Meksyku i Stanów Zjednoczonych na University of California.
-
- odrodzenie
- ryby
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Monthly Notices of the Royal Astronomical Society poinformowano o odkryciu najciemniejszej znanej nam planety. TrES-2b odbija znacznie mniej światła niż czarna farba akrylowa, tak więc to naprawdę obcy świat - mówi główny autor odkrycia David Kipping z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. TrES-2b krąży w odległości zaledwie 5 milionów kilometrów od swojej gwiazdy, dlatego też powierzchnia planety osiąga temperaturę powyżej 1000 stopni Celsjusza i nie dochodzi tam do uformowania się chmur, które odbijałyby więcej światła. Planeta ma niezwykłą atmosferę składającą się z sodu, potasu, tlenku tytanu i innych związków chemicznych, które absorbują światło. Jednak ich obecność nie wyjaśnia, dlaczego planeta jest tak ciemna. Nie wiemy, co powoduje, że jest ona niezwykle ciemna. Nie jest jednak całkowicie czarna. Jest gorąca, a to powoduje, że emituje słabe czerwone światło - mówi David Spiegel z Princeton University. Uczeni sądzą, że TrES-2b jest, podobnie jak nasz Księżyc, zawsze zwrócona tą samą półkulą w stronę swojego słońca. Planeta krąży wokół odległej od nas o 750 lat świetlnych gwiazdy GSC 03549-02811 położonej w kierunku gwiazdozbioru Smoka.
-
Pokrycie implantów stawów kolanowych rodnikami sprawia, że są one przez organizm postrzegane jako ciała w mniejszym stopniu obce. Zmniejsza to ryzyko odrzucenia protez przez organizm. Prof. Marcela Bilek z Uniwersytetu w Sydney sądzi, że wolne rodniki tworzą wokół powierzchni implantu coś w rodzaju czapki niewidki. Australijczycy wyjaśniają, że implanty stawów kolanowych czy biodrowych, stenty itp. z definicji wymagają kontaktu struktur biologicznych z metalem czy plastikiem. Kiedy jednak białka stykają się ze sztucznymi powierzchniami, ulegają denaturacji i zatracają swoją konformację przestrzenną, która jest im niezbędna do prawidłowego funkcjonowania. Organizm próbuje je naprawiać, a gdy się to nie udaje, wskutek nadmiernego włóknienia implant zostaje otoczony grubą warstwą tkanki bliznowatej. Naukowcy z antypodów wyszli z założenia, że potrzebne są silnie wiążące (się) powierzchnie, które nie wywołują denaturacji kompatybilnego białka. Tradycyjne powierzchnie hydrofilne spełniają jeden z tych warunków - nie prowadzą do denaturacji unieruchomionych protein - ale niestety, wykazują do nich niskie powinowactwo. Po przejrzeniu literatury przedmiotu i wygenerowaniu własnych hipotez zespół Bilek przetestował więc metodę wykorzystującą naczynie z plazmą i strumienie jonów. Dzięki niej uzyskano powierzchnię hydrofilną, zdolną do wiązania kowalencyjnego z czynnymi biologicznie cząsteczkami. Podczas eksperymentów okazało się bowiem, że siły elektrostatyczne powodują, iż jony w plazmie uderzają w powierzchnię materiału, np. metalu, i zaczynają go penetrować, prowadząc do powstania rodników z niesparowanymi elektronami. Po wyjęciu powierzchni z plazmy rodniki migrują na powierzchnię, gdzie reagują z tlenem z powietrza. Wskutek tego materiał staje się hydrofilny i przyciąga białka, które są normalnie złożone w taki sposób, że część wykazująca powinowactwo do wody znajduje się na zewnątrz. Z czasem coraz więcej rodników migruje na powierzchnię, dzięki czemu między nimi a białkami mogą powstać wiązania kowalencyjne. Australijczycy udowodnili, że czas utworzenia monowarstwy kowalencyjnie związanych białek zależy od kinetyki, a także liczby cząsteczek protein w roztworze oraz wolnych rodników w rezerwuarze pod powierzchnią badanego materiału. Jako że magazyn rodników można wytworzyć w każdym ciele stałym, metoda zespołu Bilek sprawdzi się w odniesieniu do różnego rodzaju urządzeń biomedycznych, od stentów po płucoserca. Warto też wspomnieć o ich potencjale w zakresie wykrywania patogenów. W tego rodzaju czujnikach rodniki zapobiegałyby odkształceniu białek stosowanych do detekcji szkodliwych bakterii czy wirusów. Powłoka zostanie też zapewne wdrożona w mikromacierzach ułatwiających leczenie wczesnych etapów chorób. Bilek tłumaczy, że jako część powłoki wolne rodniki pozostają związane i nie mogą poczynić szkód w DNA komórek. Obecnie trwają prace nad białkami do tworzonych powłok, które "zachęcałyby" tkanki do integrowania ze sztucznymi powierzchniami.
-
Zawartość soli w pokarmach można ograniczyć o ponad 25%. Wystarczy zwiększyć intensywność jednej z 14 woni, które wzmacniają wrażenie słoności bez dosypywania kryształków NaCl. Naukowcy i lekarze podkreślają, że nadmierne zużycie soli prowadzi do chorób serca, nadciśnienia czy udarów. Amerykańska Agencja Standardów Żywności wyliczyła, że zmniejszenie ilości zjadanej dziennie soli do 6 gramów może zapobiec ok. 20 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. Akademicy z Uniwersytetu Burgundzkiego wykazali, że dodatek sztucznych aromatów kojarzonych ze słonym smakiem, np. sardynek czy bekonu, może przekonać konsumentów, a właściwie ich mózg, że pokarm był bardziej słony niż w rzeczywistości. W ramach naszego studium zaobserwowaliśmy wzrost odczuwania słoności pod wpływem zapachu sardynek. Tego samego efektu nie udało się uzyskać z zapachem marchwi. [Działo się tak, gdyż] woń sardynek jest spójna ze słonym smakiem, a marchwi nie. Wzmocnienie zapachowe słoności […] bazuje na pamięci asocjacyjnej, dlatego wyłącznie aktywacja zapachu kojarzonego ze słonością jest w stanie nasilić odczucia smakowe – tłumaczy dr Thierry Thomas-Danguin. Podczas eksperymentów Francuzi zauważyli, że dodanie aromatów sardynek lub sera comté, zwanego także gruyère de comté, do roztworów soli o różnym stężeniu lub do czystego sera nasilało odczuwanie słoności przez ochotników. Zespół z Uniwersytetu Burgundzkiego ustalił także, że podobny efekt można uzyskać za pomocą zapachów szynki, orzeszków ziemnych, bekonu czy anchois. Dalsze badania są prowadzone we współpracy z Unileverem. Dobrze dobrane zapachy są stanie zmniejszyć dodatek soli aż o ¼. Inne sensoryczne właściwości pokarmów, np. konsystencja, mogą także modulować związek zapach-smak – podsumowuje Thomas-Danguin. W tym miejscu warto przypomnieć badania Bettiny Wolf z Uniwersytetu w Nottingham nad dekstranem - polimerem glukozy o wysokim ciężarze cząsteczkowym. Wytwarza się go ze śluzu pokrywającego komórki bakterii Leuconostoc mesenteroides. Brytyjski zespół odkrył, że zastosowanie tego typu zagęszczacza powoduje, że roztwór soli wydaje się bardziej słony. Później doprecyzowano, że dla kubków smakowych istotna jest nie tyle lepkość, co liczba cząsteczek dekstranu.
- 1 odpowiedź
-
AviCoS (Avatar-based Virtual Co-driver System) ma odesłać do lamusa podręczniki eksploatacji samochodu i serię mało zrozumiałych kontrolek świecących się na desce rozdzielczej. System ten to efekt współpracy naukowców z Technische Universität München oraz ekspertów z firmy Audi. Jego zadaniem jest komunikowanie się z kierowcą w języku naturalnym i pomoc w rozwiązywaniu problemów za pomocą słów, obrazów i filmów wideo. Przewodnikiem kierowcy ma być awatar wyświetlany na monitorze Audi Multimedia Interface, który stał się standardem we wszystkich nowych modelach Audi. Wirtualny byt rozumie język naturalny, odpowiednio je interpretuje i udziela odpowiedzi. Kierowca może oglądać obrazki wyjaśniające problem, a awatar podczas tłumaczenia, wskazuje na odpowiednie grafiki. AviCoS został też wyposażony w tryb „Dotknij i mów". Jeśli kierowca nie zna jakiegoś elementu kontrolnego pojazdu, wystarczy go dotknąć, a awatar wyjaśni jego funkcje. Systemu pomocy można używać też w czasie jazdy. Gdy samochód zaczyna się poruszać, najpierw automatycznie wygaszane są animacje, a w miarę wzrostu prędkości znikają też wszystkie informacje graficzne AviCoS-a. Utrzymana jednak zostaje komunikacja głosowa. Przeprowadzone już testy wykazały, że w porównaniu z tradycyjnym podręcznikiem AviCoS pozwala na szybsze i dokładniejsze odnalezienie potrzebnych informacji. Co więcej, może on zawierać znacznie więcej danych niż drukowany podręcznik. W przyszłości naukowcy chcą sprawić, by AviCoS dostosowywał się do nastroju kierowcy. Jeśli np. system wykryje po głosie rozmówcy, że stał się on bardziej spięty i zdenerwowany, co może być spowodowane np. sytuacją na drodze, odpowiednio dostosuje sposób komunikacji. Z tą funkcją AviCoS-a będzie można połączyć inne urządzenia w samochodzie, np. system nawigacyjny, by np. podawał on instrukcje dotyczące jazdy wcześniej i częściej. Prace nad AviCoS-em mają potrwać trzy lata.
- 6 odpowiedzi
-
- kontrolka
- podręcznik
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google kupuje Motorolę, Microsoft wielkim wygranym?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Zdaniem części analityków przejęcie przez Google'a Motoroli może okazać się korzystne dla... Microsoftu. Kupując Motorolę Google zaczął bowiem konkurować ze swoimi partnerami. Główni partnerzy Google'a - Samsung i HTC - zostali postawieni w trudnej sytuacji. Sądzimy, że przejęcie nie było dobrze przyjęte w Korei i na Tajwanie. Jeśli Android ma nadal zdobywać rynek, to potrzebne jest mu do tego zainteresowanie HTC i Samsunga. Sądzimy, że obecnie zainteresowanie to może się zmniejszyć - napisał Jamie Townsend, analityk z Town Hall Investment Research. Analitycy zwracają uwagę, że dotychczas, za każdym razem gdy pojawiała się nowa wersja Androida, Google wybierał jednego z producentów telefonów na preferowanego partnera, dawał mu wcześniejszy dostęp do systemu w zamian za użycie w telefonach pełnej gamy usług Google'a. Zarówno Motorola, jak i HTC czy Samsung były w pewnych momentach takimi preferowanymi partnerami. Teraz, jak zauważa Chris Hazelton z The 451 Group, trudno sobie wyobrazić, by HTC lub Samsung otrzymały od Google'a lepszą propozycję niż Motorola. Z kolei Avi Greengart, analityk z Current Analysis, zauważa, że co prawda Google umieściło na swojej stronie wyrazy poparcia ze strony HTC, Samsunga, LG i Sony Ericssona, ale firmy te po prostu nie mogły inaczej postąpić. Powód, dla którego nikt się nie sprzeciwił jest taki, że nie miały wyboru. W krótkim terminie nie mają wyboru. Nie porzucisz nagle Androida, gdy od niego zależą wyniki finansowe za cały rok - pisze Greengart. Cykl rozwojowy telefonów komórkowych trwa mniej więcej rok, zatem w krótkim terminie nic się nie zmieni jeśli chodzi o planowane rynkowe debiuty urządzeń z Androidem. Jednak, jak uważa Hazelton, partnerzy Google'a z pewnością zaczęli już się zastanawiać, czy aby na pewno będą wprowadzali na rynek modele, które dopiero powstają na deskach kreślarskich. Analityk dodaje, że decyzja o przejęciu Motoroli przyczyni się do spowolnienia wzrostu Androida. Tymczasem analityk Forrester Research, John McCarthy, uważa, że wkrótce usłyszymy jak Steve Ballmer i jego firma zaczną zachęcać azjatyckich producentów, by zwrócili uwagę na ofertę Microsoftu, gdyż koncern z Redmond jest jedynym producentem platformy mobilnej, który nie produkuje sprzętu, a zatem nie stanowi dla nich konkurencji. Sądzę, że Samsung jeszcze raz przyjrzy się Androidowi i Windows Phone i zacznie więcej uwagi zwracać na Windows. W pewnym sensie wielkim wygranym jest Microsoft - twierdzi Greengart. RIM, Apple, Google i HP to firmy, które mają własne platformy programowe i sprzętowe. Jedyną firmą oferującą tylko platformę programową został Microsoft. Ma to odniesienie zarówno do rynku smarfonów jak i tabletów. Dla tak istotnych producentów jak HTC, Samsung czy LG zwrócenie większej uwagi na ofertę z Redmond może okazać się najbezpieczniejszym wyjściem. Niewykluczone, że za zakupem Motoroli stała przede wszystkim chęć nabycia odpowiedniego portfolio patentów, które pozwoliłoby na obronę Androida przez pozwami przede wszystkim ze strony Apple'a. Być może Google wkrótce będzie chciał sprzedać wydziały produkcyjne, pozostawiając sobie tylko patenty. Jeśli jednak od początku firma miała taki zamiar, to mogła zdobyć prawa do patentów w znacznie łatwiejszy sposób. Od kilku tygodni można kupić firmę InterDigital z portfolio liczącym ponad 8000 patentów. Ponadto Google mógł walczyć o patenty Nortela, które jego konkurencja kupiła za 4,5 miliarda USD.