-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
NASA otworzyła nowe biuro, które będzie zajmowało się koordynacją misji załogowych wysyłanych poza orbitę okołoziemską. Amerykanie zakończyli epokę wahadłowców i pracują nad pojazdem, który będzie można wraz z załogą wysyłać na dalsze misje. Niewykluczone, że NASA w dużym stopniu zmniejszy swoje zaangażowanie w prace na orbicie okołoziemskiej, pozostawiając to firmom prywatnym i agencjom kosmicznym innych krajów, a sama skupi się na głębokiej eksploracji kosmosu. Wydział o nazwie Human Exploration and Operations Mission Directorate powstał z połączenia dwóch innych biur - Space Operations Directorate oraz Exploration Systems Mission Directorate. NASA ma bardzo ambitne plany. Do roku 2025 ma zamiar przeprowadzić lądowanie człowieka na asteroidzie, a pięć lat później ludzie mają postawić stopę na Marsie. Ameryka otwiera nowy rozdział w eksploracji kosmosu przez człowieka - oświadczył dyrektor NASA Charles Bolden.
- 9 odpowiedzi
-
- orbita okołoziemska
- reorganizacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zażywanie pigułek antykoncepcyjnych wpływa na to, jak kobiety zapamiętują naładowane emocjami historie. Stosując je, zakodowują raczej informację centralną dla danej sytuacji, pomijając szereg peryferyjnych szczegółów. Różnice międzypłciowe w zakresie neurobiologii pamięci emocjonalnej ujawniają się w funkcji spełnianej przez ciało migdałowate w tworzeniu wspomnień emocjonalnych, a także w zachowywaniu centralnej informacji oraz szczegółów emocjonalnego zdarzenia. Poza tym dowody sugerują, że wpływ hormonów stresu na pamięć zależy od poziomu hormonów płciowych. Ponieważ pigułka antykoncepcyjna zmienia ich stężenia, powinna oddziaływać także na tworzenie wspomnień w sytuacji stresowej. Mając to wszystko na uwadze, zespół Shawn E. Nielsen z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine zbadał 34 kobiety zażywające pigułki i 35 niestosujących hormonalnej antykoncepcji. Pokazywano im slajdy przedstawiające emocjonalną historię lub pieczołowicie dopasowaną, ale bardziej neutralną w wymowie opowieść. Podczas eksperymentu utrwalano ruchy gałek ocznych oraz zmiany w stopniu rozszerzenia źrenicy. Podczas sesji pobrano również próbki śliny. Zbadano je pod kątem stężenia alfa-amylazy, enzymu stanowiącego marker poziomu noradrenaliny, czyli neuroprzekaźnika/hormonu wydzielanego razem z adrenaliną w sytuacjach wywołujących stres. Tydzień po badaniu panie proszono o zapisanie, co zapamiętały z wyświetlonej im historii. Okazało się, że średnio obie grupy pamiętały więcej z opowieści naszpikowanej emocjami. Ujawniły się jednak ciekawe różnice. Kobiety miesiączkujące naturalnie wykazywały lepszą pamięć szczegółów tej historii, lecz nie faktu centralnego, natomiast zażywające pigułkę lepiej pamiętały fakt centralny. Analiza ruchów gałek ocznych wykazała, że zjawiska tego nie można wyjaśnić różnicami w zakresie punktów skupienia uwagi lub stopnia pobudzenia. Wygląda więc na to, że stosowanie pigułek zmienia pamięć emocjonalnego zdarzenia, zmieniając interakcje hormonów stresu i płciowych. To, co odkryliśmy, jest zmianą w rodzaju zapamiętywanych danych, a nie deficytem – podsumowuje Nielsen. Artykuł dotyczący badań jej ekipy ukazał się w piśmie Neurobiology of Learning and Memory.
-
- alfa-amylaza
- noradrenalina
- (i 7 więcej)
-
U wielu gatunków da się zauważyć związek między dietą, otyłością i cukrzycą. Dotąd nie było jednak wiadomo, jakie dokładnie czynniki prowadzą do insulinooporności i dysfunkcji komórek beta trzustki. Najnowsze badania ujawniły, że wolne kwasy tłuszczowe zaburzają ekspresję pewnego białka, które odpowiada za prawidłowe działanie czujnika pozwalającego trzustce na monitorowanie poziomu glukozy. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego i Santa Barbara oraz Sanford-Burnham Medical Research Institute obserwowali, co dzieje się na poziomie molekularnym w hodowlach mysich i ludzkich komórek beta trzustki, prowadzili też eksperymenty na myszach. U zdrowych ludzi komórki beta monitorują poziom cukru we krwi, wykorzystując do tego transportery glukozy ze swoich błon komórkowych. Kiedy stężenie cukru jest wysokie, np. po posiłku, komórki beta absorbują dodatkową glukozę i reagują, wydzielając insulinę. Hormon ten stymuluje inne komórki organizmu do wychwytu glukozy. Okazało się jednak, że wysokotłuszczowa dieta, prowadząca do zwiększenia poziomu wolnych kwasów tłuszczowych, zaburza ekspresję czynników transkrypcyjnych FOXA2 i HNF1A w komórkach beta wysp Langerhansa. To z kolei skutkuje ograniczeniem ekspresji enzymu glikozylotransferazy GnT-4a i powstaniem objawów choroby metabolicznej: hiperglikemii (zbyt wysokiego poziomu cukru we krwi), upośledzonej tolerancji glukozy, hiperinsulinemii, stłuszczenia wątroby, a także osłabionego wpływu insuliny na mięśnie i tkankę tłuszczową. Początkowo byliśmy zaskoczeni, widząc, w jakim stopniu komórki beta przyczyniają się do zapoczątkowania i nasilenia cukrzycy typu 2. […] Odnotowaliśmy jednak, że badania innych laboratoriów z ostatnich kilkudziesięciu lat sugerowały taką możliwość – podkreśla dr Jamey D. Marth z Sanford-Burnham Medical Research Institute. GnT-4a modyfikuje białka z określoną strukturą glikanową. Przeprowadzana przez enzym glikozylacja, czyli proces dołączenia reszty cukrowej, warunkuje zachowanie prawidłowo działających transporterów glukozy. Gdy podczas eksperymentów Amerykanie podawali zdrowym skądinąd myszom paszę wysokotłuszczową, stwierdzili, że przez zaburzenie ekspresji FOXA2 i HNF1A komórki beta nie są w stanie wyczuć i zareagować na poziom glukozy. Zachowanie funkcji Gnt-4a pozwalało zablokować początek cukrzycy, nawet u zwierząt otyłych. Obecnie dr Marth i inni pracują nad metodami zwiększenia aktywności Gnt-4a w ludzkich komórkach beta.
-
Jak poinformował na oficjalnym blogu Google'a prezes firmy Larry Page, wyszukiwarkowy gigant kupi Motorola Mobility Inc. Transakcja warta 12,5 miliarda dolarów położy kres niezależności amerykańskiego producenta telefonów komórkowych, a jednocześnie spowoduje, że Google będzie mógł produkować własne smarfony i wzbogaci swoje słabe dotychczas portfolio o bardzo potrzebne firmie patenty. Możliwość produkcji własnych urządzeń niewątpliwie pozwoli Google'owi na lepsze konkurowanie z Apple'em, może jednak budzić niepokój dotychczasowych partnerów firmy - Samsunga, HTC czy LG - którzy wykorzystują platformę Android i staną się konkurentami Google'a. Larry Page zapewnia, że „przejęcie nie zmienia naszej decyzji i Android pozostanie otwartą platformą. Motorola będzie go licencjonowała, a Android pozostanie otwarty. Motorola będzie osobną firmą. Wielu producentów sprzętu ma swój wkład w sukces Androida i zamierzamy nadal z nimi współpracować". HTC już wydało oświadczenie, w którym popiera zakup Motoroli przez Google'a. Po ogłoszeniu transakcji cena akcji Motoroli wzrosła o 56%. Akcje Google'a spadły o około 3%. W obliczu zaostrzającej się walki na rynku urządzeń mobilnych niezwykle ważne jest też przejęcie przez Google'a patentów Motoroli. Dzięki temu koncern będzie mógł się bronić przed pozwami ze strony konkurencji.
-
Nokia planuje zaoferować smartfony z systemem Windows Phone 7 w sieci największego na świecie operatora China Mobile. Jak poinformował wiceprezes Nokii Colin Giles, urządzenia będą działały w sieci 3G wykorzystującej standard TD-SCDMA. China Mobile ma ponad 600 milionów użytkowników i należy do niej 2/3 chińskiego rynku telefonii komórkowej. Nie podano jednak żadnych konkretnych dat. Nokia wciąż jest największym w Chinach sprzedawcą telefonów komórkowych. ale firmie coraz bardziej zagrażają urządzenia Apple'a oraz smartfony z systemem Android. Analityk firmy Gartner, C. K. Lu mówi, że jeśli Nokia chce odnieść sukces na chińskim rynku nie może skupiać się na najbardziej zaawansowanych urządzeniach. Strategia Nokii zakłada wykorzystanie Windows Phone i wypozycjonowanie jej urządzeń na rynku highendowych smartfonów. Jednak jeśli chcemy wejść na rynek masowy, konieczne jest obniżenie ceny - mówi Lu. Obecnie średnia cena smartfonu z systemem Android wynosi około 1000 juanów (157 USD). Do tego trzeba dokupić kartę SIM wraz z usługą operatora sieci komórkowej. Tymczasem, jak twierdzi Lu, ceny smartfonów Nokii będą oscylowały wokół 300 dolarów. Fińska firma bardzo szybko traci rynek. Z jej najnowszego raportu finansowego wynika, że w ostatnim kwartale sprzedała w Państwie Środka 11,3 miliona telefonów. To aż o 53% mniej niż kwartał wcześniej. W skali całego świata sprzedaż Nokii spadła o 32% w ciągu kwartało. Koncern ma jednak nadzieję, że zacznie odzyskiwać rynek gdy rozpocznie sprzedaż urządzeń z systemem Microsoftu. Pierwsze smartfony Nokii z Windows Phone 7 trafią na rynek jeszcze w bieżącym roku, a w przyszłym roku ma pojawić się więcej tego typu urządzeń. Rok 2012 będzie najprawdopodobniej decydującym dla przyszłości Nokii oraz systemów mobilnych Microsoftu.
- 1 odpowiedź
-
- China Mobile
- Windows Phone
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Google w końcu postanowiło pomóc deweloperom tworzącym aplikacje dla Androida i chce ułatwić im walkę z trollami patentowymi. Koncern po raz pierwszy założył wniosek do USPTO (United States Patent and Trademark Office - Biuro ds. patentów i znaków handlowych Stanów Zjednoczonych) o ponowne sprawdzenie dwóch patentów należących do firmy Lodsys. Google chce, by USPTO stwierdziło, czy patenty są ważne. Obecnie Lodsys pozwała do sądu 11 deweloperów aplikacji dla smartfonów, gdyż, jej zdaniem, naruszają oni dwa należące do firmy patenty. Już przed dwoma laty Van Lindberg, specjalista ds. prawa patentowego z firmy Haynes and Boone LLP zwracał uwagę, że środowiska opensource'owe bardzo rzadko korzystają z jednego z najtańszych sposobów walki z trolami patentowymi. Podczas Open Source Business Conference Lindberg stwierdził, że zamiast toczyć sądowe spory o patenty, często lepiej i taniej jest złożyć do Biura Patentowego (USPTO) wniosek o ponowne zbadanie spornego patentu. Koszty sądowego sporu o patenty wynoszą średnio od 1 do 4 milionów dolarów, podczas gdy za wniosek o ponowne rozpatrzenie patentu przez USPTO trzeba zapłacić do 50 000 do 100 000 USD. Google kupiło licencję na patenty Lodsysa, dlatego też firma ta pozywa deweloperów. Zagrożenie dla Google'a jest jednak jasne. Niezależnie od tego, czy Lodsys wygra z deweloperem przed sądem, to sama groźba wikłania się w czasochłonne i kosztowne spory sądowe może sprawić, że wielu programistów zrezygnuje z rozwoju aplikacji na platformę Google'a. Dlatego też wyszukiwarkowy gigant postanowił pomóc deweloperom.
-
Pewne grzyby glebowe były dotąd znane nauce wyłącznie ze swojego DNA. Teraz udało się je wyhodować, obejrzeć pod mikroskopem elektronowym, sfotografować i nazwać. Choć Archaeorhizomycetes finlayi, bo o nim mowa, wcześniej nie widziano, jest bardzo rozpowszechniony w glebie. Jego obecność odnotowywano podczas badań środowiskowego DNA. Nie da się pobrać próbki gleby, by nie znaleźć w niej dowodów na występowanie tych grzybów. Nic więc dziwnego, że ludzie chcieli wiedzieć, jak wyglądają – wyjaśnia prof. Timothy James. Mykolodzy pracujący pod przewodnictwem Anny Rosling z Sveriges Lantbruksuniversitet badali przypadki mikoryzy, czyli współżycia korzeni z grzybami. Zauważyli wtedy, że na czubkach korzeni drzew iglastych oprócz interesujących ich gatunków występują także nieznane grzyby. Kiedy wyhodowaliśmy grzyby z mikoryzy, byliśmy bardzo podekscytowani. Okazało się bowiem, że jedna z kultur zawierała nieznane grzyby – opowiada Rosling. Później okazało się, że należą one do Grupy Klonów Glebowych 1 (ang. Soil Clone Group 1, SCG1). To wspomniana wcześniej wyjątkowo wszędobylska, ale znana wyłącznie z DNA linia grzybów. James uważa, że nie tworzy struktur nieznanych nauce, które mogłyby na kimś zrobić wrażenie, ale zwykłe ujrzenie i sfotografowanie niewidzialnej dotąd formy życia jest naprawdę ekscytujące. Wyhodowane A. finlayi to wolno rosnąca forma, która nie wytwarza typowych rozprowadzanych za pośrednictwem wody lub powietrza zarodników (spory są wyłącznie glebowe). Oznacza to, że grzyby te bardzo rzadko, jeśli w ogóle, bywają na powierzchni ziemi. Nie mamy żadnych dowodów, że A. finlayi jest patogenem; nie mamy też dowodów, że wchodzi w relacje mutualistyczne i robi coś pożytecznego dla rośliny [lub że jest endofitem]. To trochę nudny grzyb – mówi rozczarowany James. Niewykluczone, że zajmuje się on rozkładem obumarłych roślin. Potwierdzałby to fakt, że w laboratorium rósł, jeśli zasilano go glukozą lub celulozą, czyli głównym budulcem roślinnych ścian komórkowych. Rosling podkreśla, że rozpowszechnienie grzyba świadczy o jego ważnej roli ekologicznej. A. finlayi należy do podgromady Taphrinomycotina. O wadze odkrycia świadczy choćby to, że reprezentują ją również wywołujące pneumocystozowe zapalenie płuc Pneumocystis jiroveci (narażone są na nie osoby z upośledzoną odpornością, np. chorzy na nowotwory czy zakażeni wirusem HIV).
- 2 odpowiedzi
-
- Anna Rosling
- mikoryza
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Intel nie rezygnuje z ultrabooków, niewielkich laptopów, będących czymś pośrednim pomiędzy tabletem a pecetem. Intel Capital Ultrabook Fund przeznaczy w ciągu najbliższych 3-4 lat aż 300 milionów dolarów, które zostaną zainwestowane w firmy pracujące nad sprzętem i oprogramowaniem dla tego typu urządzeń. Szczególnym zainteresowaniem Intela cieszą się te prace, które dotyczą interfejsów dotykowych, czujników, baterii, zwiększenia ilości przechowywanych danych oraz projektowania lżejszych i cieńszych urządzeń. Intel zapowiada, że pod koniec bieżącego roku do sklepów trafią pierwsze ultrabooki, które zostaną wyposażone w ekran dotykowy oraz baterie pozwalające na całodzienną pracę. Bardziej zaawansowane urządzenie pojawią się w ciągu najbliższych lat. Jak mówi Greg Welch, jeden z dyrektorów Intela ds. platform mobilnych, ultrabooki mają połączyć najlepsze cechy tabletów i laptopów. Użytkownicy będą mogli np. bezproblemowo przełączać pomiędzy używaniem kursora a ekranem dotykowym. Ultrabooki mogą też wykorzystywać bardziej zaawansowane procesory z rodziny Core. Pierwsze urządzenia tego typu nie będą wyposażone w ekran dotykowy, ale już w przyszłym roku zaczną pojawiać się maszyny z ekranem dotykowym i gładzikiem. Będą one korzystały z platformy Ivy Bridge i Windows 8. Z kolei w roku 2013 w ultrabookach ma znaleść sie platforma Haswell, a Intel ma nadzieję, że będzie ona charakteryzowała się o 50% mniejszym zapotrzebowaniem na energię niż Ivy Bridge.
-
Epidermalny system elektroniczny (EES - epidermal electronic system) to nowa klasa urządzeń mikroelektronicznych, które pozwalają łatwo i bez zbędnych uciążliwości monitorować funkcje mózgu, serca i mięśni. EES to efekt współpracy uczonych z USA, Chin i Singapuru. Naszym celem było opracowanie elektroniki, którą będzie można zintegrować ze skórą w taki sposób, by była ona fizjologicznie i mechanicznie nieodczuwalna dla użytkownika. Znaleźliśmy rozwiązanie, które ma takie właściwości fizyczne, iż pasuje do skóry. To technologia, która zaciera granice pomiędzy elektroniką a biologią - mówi John Rogers, profesor z University of Illinois. EES ma grubość nie przekraczającą 50 mikrometrów, a cała elektronika jest zintegrowana na tworzywie sztucznym podobnym do tego, jakie jest używane w zmywalnych tatuażach. Urządzenie jest tak cienkie, że po przyłożeniu do skóry pojawiają się oddziaływania van der Waalsa, dzięki czemu EES można umieścić na skórze bez pośrednictwa kleju, a urządzenie pozostajena miejscu przez wiele godzin. Testy wykazały, że w idealnych warunkach może być przyczepione do skóry nawet przez całą dobę. Dzięki temu możliwe będzie monitorowanie tych obszarów ciała, które były dotychczas trudno dostępne, np. gardła. Pozwoli to np. na monitoring pracy mięśni podczas mówienia. Dotychczas przyczepianie do gardła czujników i pozostawianie ich przez dłuższy czas było poważnym problemem. Już zresztą przeprowadzono odpowiednie eksperymenty z monitorowaniem mięśni gardła. Dzięki EES osiągnięto 90-procentową trafność w odróżnianiu poszczególnych słów na podstawie pracy mięśni oraz sterowania interfejsem gry za pomocą głosu. To urządzenie może być pomocne osobom cierpiącym na różne schorzenia gardła. Może też stać się w przyszłości podstawą do stworzenia systemu komunikacji głosowej, która będzie niesłyszalna dla osób postronnych - mówi Rogers. EES to wynik sześcioletniej współpracy pomiędzy Rogersem a inżynierem Yonggangiem Huangiem z Norhtwestern University. Wcześniej obaj panowie pracowali nad elektroniką, która może przyjmować złożone kształty. Ta praca to dopiero początek. Będziemy skupiali się na rozwoju komunikacji bezprzewodowej i opracowaniu doskonalszych źródeł energii dla EES, takich jak baterie, kondensatory czy systemy zbierania energii mechanicznej, które mają dopełnić zaprezentowane systemy indukcyjne i słoneczne - dodaje profesor Rogers.
- 2 odpowiedzi
-
- monitoring
- epidermalny system elektroniczny
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Plezjozaury nie były jajo-, ale żyworodne. Świadczy o tym odkrycie doktorów F. Robina O'Keefe'a z Marshall University i Luisa Chiappe z Instytutu Dinozaurów Muzeum Historii Naturalnej Hrabstwa Los Angeles. Panowie zauważyli bowiem, że jeden z wystawianych obecnie eksponatów jest podwójną skamieniałością matki i płodu. W 1987 r. został on znaleziony przez Charlesa Bonnera na ranczu w hrabstwie Logan w Kansas. Mierząca prawie 4,7 m skamieniałość sprzed 78 mln lat reprezentuje gatunek Polycotylus latippinus. Paleontolodzy znaleźli m.in. żebra embrionu, 20 kręgów, biodra i kości kończyn. Chociaż żyworodność udokumentowano u kilku innych grup mezozoicznych gadów wodnych, po raz pierwszy odkryto coś, co świadczyłoby o takim samym rodzaju reprodukcji u plezjozaurów. W odróżnieniu od pozostałych wodnych gatunków, plezjozaury rodziły tylko jedno duże młode. Niewykluczone też, że tworzyły grupy i angażowały się w opiekę nad dziećmi. Naukowcy od dawna wiedzieli, że ciała plezjozaurów nie były dobrze przystosowane do wspinania się na brzeg, by złożyć w gnieździe jaja, dlatego też brak dowodów na żyworodność tych gadów wydawał się wręcz zdumiewający. […] Płód był bardzo duży w porównaniu do matki […]. Wiele współczesnych zwierząt, które rodzą pojedyncze duże młode, cechuje uspołecznienie i sprawowanie opieki matczynej. Spekulujemy więc, że plezjozaury mogły przejawiać podobne zachowania, upodobniając swoje życie społeczne bardziej do tego prowadzonego przez delfiny niż inne gady – opowiada O'Keefe. Skamieniałość matki jest prawie kompletna – brakuje tylko fragmentów szyi i czaszki. Cenny podwójny okaz został jakiś czas temu poddany konserwacji.
- 1 odpowiedź
-
- F. Robin OKeefe
- embrion
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wbrew obecnie panującym poglądom, mówiącym, że z czarnej dziury nic nie może uciec, profesor Samuel Braunstein i doktor Manas Patra z brytyjskiego University of York twierdzą, iż informacja może wydostać się z czarnej dziury. Jeśli uzyskane przez nich wyniki są prawidłowe, może to mieć bardzo daleko idące konsekwencje. Może to bowiem oznaczać, że grawitacja nie jest fundamentalną siłą natury. Do uzyskania naszych wyników nie potrzebowaliśmy szczegółowych danych dotyczących geometrii zakrzywienia przestrzeni przez czarną dziurę. To wspiera niedawno zaprezentowaną teorię, że czas, przestrzeń i sama grawitacja są właściwościami czegoś innego, głębszego, leżącego u ich źródeł. W naszej pracy lekko zmodyfikowaliśmy tę propozycję uznając, że teoria o kwantowej informacji jest prawdopodobnym źródłem teorii grawitacji - mówi Braunstein. Obaj naukowcy wykorzystali mechanikę kwantową, jednak wielu uczonych wątpi, czy bez odwoływania się do grawitacji można wyjaśnić parowanie czarnych dziur. Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że udowodniliśmy możliwość ucieczki z czarnej dziury. Jednak taka jest najbardziej prawdopodobna interpretacja uzyskanych przez nas wyników, a te wskazują, że teoria o kwantowej informacji będzie odgrywała kluczową rolę w przyszłej teorii czarnych dziur, łączącej mechanikę kwantową z grawitacją - dodaje Patra. Szczegółowy opis rozważań obu naukowców został opublikowany w artykule pt. „Black hole evaporation rates without spacetime" w najnowszym numerze Physical Review Letters.
- 4 odpowiedzi
-
- teoria
- informacja
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przed 30 laty, 12 sierpnia 1981 roku IBM zaprezentował pierwszego peceta. Na rynku były dostępne już wówczas inne komputery skierowane do osób indywidualnych, ale to otwarta modułowa architektura PC miała z czasem wygrać walkę o serca klientów. IBM późno zaoferował komputer do użytku domowego. Firma przez całe dziesięciolecia skupiała się na klientach biznesowych. W końcu szefowie Błękitnego Giganta stwierdzili, że istnieje zapotrzebowanie na komputer dla klienta indywidualnego. Dzięki temu powstał IBM 5150. Z czasem on i jego następcy stali się znani jako IBM PC (od Personal Computer). Nad nową maszyną pracował 12-osobowy zespół, na którego czele stał Don Estridge. IBM 5150 Personal Computer korzystał z intelowskiego procesora 8088 taktowanego zegarem o częstotliwości 4,77 MHz, 16 kilobajtów pamięci operacyjnej, portu szeregowego 8250, dwie stacje dyskietek 5,25 oraz monitora CRT wyświetlającego zielone znaki. Maszyna 5150 była sprzedawana do 1987 roku. Przez lata IBM był symbolem na rynku pecetów, a każdy miłośnik komputerów wiedział, że to właśnie Błękitnemu Gigantowi zawdzięczamy istnienie tego typu maszyn. Modułowa, otwarta architektura pozwoliła innym firmom na kopiowanie rozwiązań zastosowanych przez IBM-a, co z jednej strony przyczyniło się do szybkiej popularyzacji pecetów, a z drugiej spowodowało, że IBM nie wytrzymał konkurencji i w 2005 roku pozbył się wydziałów pracujących nad komputerami dla osób indywidualnych.
-
Nowojorska Statua Wolności będzie przez rok zamknięta dla zwiedzających. Jak poinformował sekretarz zasobów wewnętrznych Stanów Zjednoczonych Ken Salazar, w tym czasie zostanie poddana renowacji. Jej koszt szacuje się na, bagatela, 27,5 mln dolarów. W 125-letnim posągu zostaną zainstalowane nowe schody oraz windy. W czasie remontu nie będzie można zwiedzać wnętrza statuy, ale sama Wyspa Wolności pozostanie dostępna dla turystów. Po zamachach z 11 września 2001 r. zamknięto dla odwiedzających taras widokowy w koronie miedzianej konstrukcji. Ponownie otwarto go dopiero w 2009 r., lecz pojawiły się obawy, że nie trzeba terrorystów, by zagrozić czyjemukolwiek bezpieczeństwu. Wystarczą przestarzałe rozwiązania technologiczne i wiekowe materiały. Kiedy przed 2 laty po raz pierwszy od ataków z 11 września udostępniliśmy koronę Statuy do zwiedzania, obiecałem, że będziemy kontynuować unowocześnianie wnętrza, by było bezpieczniejsze i bardziej dostępne dla wszystkich – wyjawia Salazar, który deklaruje także, że ikona XIX wieku zostanie przeniesiona do wieku XXI. Statua zostanie zamknięta 29 października, dzień po obchodach 125-lecia. Odsłonięcie prezentu rządu Francji dla USA miało miejsce 28 października 1886 r. Dokonał go prezydent Grover Cleveland.
-
- schody
- Ken Salazar
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu w Valladolid zbadali 40 marek piwa z 5 kontynentów i stwierdzili, że ciemne piwa mają więcej niezwiązanego z białkami wolnego żelaza niż piwa jasne i bezalkoholowe (Journal of the Science of Food and Agriculture). Hiszpanie wykazali, że w piwach ciemnych średnia zawartość wolnego żelaza wynosiła 121 części na miliard, a w piwach jasnych i bezalkoholowych, odpowiednio, 92 i 63 ppb (od ang. parts per bilion). Chociaż to bardzo małe ilości, różnice są widoczne i mogą być wynikiem procesu produkcyjnego lub wykorzystanych surowców [słodu i ekstraktu chmielowego] – wyjaśnia prof. Carlos Blanco. Ważnym etapem produkcji jasnego piwa jest filtrowanie przez ziemię okrzemkową, czyli zmieloną skałę osadową, zbudowaną z silnie porowatych okrzemek. Wiąże się to z wychwytywaniem żelaza. W przypadku piwa bezalkoholowego stosuje się destylację próżniową, która także zmniejsza stężenie jonów żelaza. Są one pociągane za lotnymi cząsteczkami. Posługując się techniką różnicowej pulsowej woltamperometrii adsorpcyjnej, zespół z Valladolid zbadał 17 hiszpańskich piw i 23 z innych krajów: 28 jasnych, 6 ciemnych i 6 bezalkoholowych. Najwyższą zawartość żelaza wykryto w ciemnym piwie hiszpańskim (165 ppb), a najniższą w pewnym piwie holenderskim (41 ppb). Żelazo pomaga utlenić związki organiczne, które zapewniają piwu stabilność oraz smak. Trzeba jednak pamiętać, że zbyt wysokie stężenia tego pierwiastka (0,1 mg/dm3) negatywnie wpływają na rozwój drożdży. Poza tym w takich warunkach zachodzą niekorzystne zmiany sensoryczne (ciemnienie). Gdy zawartość żelaza w wodzie przekracza 0,3 mg/dm3, jest ona niesmaczna, co oczywiście, przekłada się także na właściwości piwa, które może mieć cierpki posmak. Tworząca się na nim podczas nalewania piana miewa silne zabarwienie. Żelazo jest niezbędnym metalem. Wchodzi w skład wielu białek i enzymów, które odgrywają kluczową rolę w różnych procesach, np. transporcie tlenu (hemoglobina) czy syntezie DNA. Warto jednak podkreślić, że żelazo ma też swoją "ciemną stronę". Jony metali przejściowych, w tym żelaza (Fe+3, Fe+2), katalizują bowiem reakcję, w ramach której nadtlenek wodoru tworzy rodnik hydroksylowy. Jest on tak reaktywny, że reaguje z każdą napotkaną cząsteczką.
- 1 odpowiedź
-
- jony
- wolne żelazo
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uczeni z University of Pennsylvania poinformowali o opracowaniu nowego sposobu leczenia nowotworów. Wykorzystując zmodyfikowane genetycznie limfocyty T doprowadzili do rocznej remisji guzów u osób cierpiących na zaawansowaną przewlekłą białaczkę limfatyczną. Naukowcy najpierw pobrali limfocyty pacjentów, następnie zmodyfikowali je genetycznie, wyprodukowali z nich szczepionkę i po chemioterapii wprowadzili ją do organizmów chorych. W ciągu trzech tygodni guzy zostały zniszczone. Odbyło się to znacznie bardziej gwałtownie, niż oczekiwaliśmy. To działa lepiej, niż myśleliśmy - mówi doktor Carl June. Pilotażowe badania prowadzono na trzech pacjentach, a ich wyniki są znacznie lepsze od każdej obecnie stosowanej terapii. Pacjentom, którzy brali udział w badaniu, pozostało już niewiele opcji leczenia. Mogli się jeszcze poddać przeszczepowi szpiku kostnego. Jednak ta terapia wymaga długotrwałej hospitalizacji, jest skuteczna w nie więcej niż 50% przypadków, a ryzyko śmierci wynosi co najmniej 20%. U pacjentów, którzy nie mają innego wyjścia, zwykle podejmuję się przeprowadzenia bardzo ryzykownych terapii, w nadziei, że uda się ich wyleczyć. Ta metoda pozwala na uzyskanie podobnych wyników, ale jest bezpieczniejsza - mówi profesor David Porter, drugi z autorów badań. Po pobraniu od pacjenta limfocytów T uczeni zmodyfikowali je używając jako wzorca sposobu działania lentiwirusów. Do genomu komórek wstawili gen kodujący proteinę CAR (chimeric antigen receptor), zdolną do wiązania proteiny CD19, pojawiającej się na limfocytach B oraz komórkach białaczki limfatycznej. Zarówno cząsteczki CAR, jak i CD19 są wytwarzane na powierzchni odpowiednich komórek, co oznacza, że w razie kontaktu zmodyfikowane limfocyty T z łatwością wiązały komórki białaczkowe oraz limfocyty B, zaś interakcja taka wywoływała apoptozę tych ostatnich. Aby dodatkowo wzmocnić przeciwnowotworowe działanie limfocytów T, do genomu limfocytów T wprowadzono gen kodujący dodatkową cząsteczkę sygnałową. Dzięki niej po połączeniu CAR oraz CD19, ale jeszcze przed śmiercią limfocytu B, komórka stanowiąca cel terapii zaczynała wydzielać cytokiny, które pobudzały limfocyty T do kolejnych podziałów. Uzyskano w ten sposób swoisty "efekt kuli śniegowej" (im skuteczniejsza jest terapia, tym bardziej wzrasta jej skuteczność), ale jednocześnie zapewniono automatyczne wyciszenie reakcji immunologicznej po wyniszczeniu komórek białaczkowych. Podczas eksperymentów zauważono, że liczba limfocytów T zwiększa się co najmniej 1000-krotnie. Lekarstwa tego nie potrafią. Ponadto te wprowadzone przez nas do organizmu limfocyty są seryjnymi mordercami. Każdy z nich zabija przeciętnie tysiące komórek nowotworowych. Podczas eksperymentów średnio u każdego pacjenta zlikwidowaliśmy niemal kilogram masy nowotworowej - mówi June. Jak ważny jest olbrzymi wzrost liczby limfocytów T uczeni przekonali się na przykładzie 64-letniego pacjenta. Przed leczeniem jego krew i szpik były wypełnione komórkami nowotworowymi. Przez dwa tygodnie po podaniu zmodyfikowanych limfocytów T nic się nie działo. Nagle 14. dnia pacjent dostał dreszczy, mdłości, wzrosła mu gorączka i pojawiły się inne objawy. Jak wykazały przeprowadzone badania, liczba limfocytów T w jego krwi wzrosła na tyle, że wywołały one masywne obumieranie komórek nowotworowych, które spowodowało z kolei rozwój zaobserwowanych symptomów. Po kolejnych 14 dniach objawy minęły, a testy wykazały, że we krwi i szpiku nie występują komórki nowotworowe.
- 8 odpowiedzi
-
W ramach finansowanych przez NASA badań dowiedziono, że część elementów potrzebnych do budowy DNA może pochodzić z kosmosu. "Cegiełki" tworzące DNA znajdowano w meteorytach już w latach 60. ubiegłego wieku, jednak dotychczas nie było pewności, czy powstały one w kosmosie czy też są ziemskimi zanieczyszczeniami. Po raz pierwszy mamy trzy różne dowody wskazujące, że ten budulec dla DNA powstał w kosmosie - mówi doktor Michael Callahan z Goddard Space Fligh Center. Uczeni badali próbki 12 bogatych w węgiel meteorytów, z których 9 znaleziono na Antarktydzie. Każdą z próbek rozpuszczono w kwasie mrówkowym i poddano badaniu za pomocą chromatografu, a następnie spektrometrii masowej. Naukowcy znaleźli w nich adeninę i guaninę oraz hypoksantynę i ksantynę. Natomiast w dwóch meteorytach odkryto, po raz pierwszy, trzy molekuły związane z zasadami nukleinowymi: purynę, 2,6-diaminopurynę oraz 6,8-diaminopurynę. Te dwie ostatnie niemal nie występują w ziemskiej biologii, a zatem zanieczyszczenie materiałem pochodzenia ziemskiego jest praktycznie niemożliwe. Nie sądzimy, byśmy znaleźli te analogi zasad nukleinowych jeśli doszłoby do zanieczyszczenia na Ziemi, ponieważ niemal nie występują one w biologii. Dysponujemy tylko jednym raportem o znalezieniu 2,6-diaminopuryny u jednego z wirusów [to cyjanofag S-2L- red.] - mówi Callahan. Jeśli przyjmiemy, że asteroidy są chemicznymi ‚fabrykami', to musimy też przyjąć, ze mogą powstawać w nich bardzo różne zasady nukleinowe, nie tylko takie, które spotykamy na Ziemi. Będzie to zależało od składu asteroidów i warunków w nich panujących - dodaje uczony. Drugi dowód zdobyto podczas badań, mających na celu sprawdzenie, czy nie doszło do zanieczyszczenia. Naukowcy zbadali lód, który otaczał znalezione meteoryty. Okazało się, że zawartość dwóch zasad nukleinowych oraz hypoksantyny i ksantyny, jest w lodzie o rząd wielkości mniejsza. Liczyć je należy w częściach na bilion, podczas gdy w meteorytach - w częściach na miliard. Co więcej, żaden z analogów zasad nukleinowych nie został znaleziony w lodzie, a to znaczy, że musiał znajdować się w meteorycie w chwili upadku. Analiza meteorytu znalezionego w Australii oraz otaczającego go gruntu również nie wykazała w gruncie obecności zasad znalezionych w meteorycie. Trzeci dowód to odkrycie, że wszystkie zasady, zarówno te, które występują w ziemskich organizmach żywych, jak i te, które w nich nie występują, powstały w wyniku reakcji nie mających żadnego związku z organizmami żywymi. W laboratorium identyczny zestaw zasad i ich analogów powstaje w reakcji, w której biorą udział cyjanek wodoru, amoniak i woda. To wspiera teorię, że są one pochodzenia pozaziemskiego - stwierdza Callahan.
- 2 odpowiedzi
-
- DNA
- zanieczyszczenia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czworook (Anableps anableps), południowo- i środkowoamerykańska ryba spokrewniona z gupikami, zawdzięcza swoją dwuogniskowość specyficznemu wzorcowi ekspresji genów opsyny – światłoczułego barwnika wzrokowego. Pisząc pracę dyplomową, Gregory L. Owens (obecnie z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej), stwierdził, że podział oka istnieje nie tylko na poziomie anatomicznym, ale również na poziomie molekularnym. Żywiąc się owadami i glonami, czworooki spędzają większość życia w pobliżu powierzchni wody. Górna połowa oka monitoruje linię wody, a dolna pozostaje zanurzona. Ponieważ geny opsyny A. anableps przypominają geny innych gatunków, które nie widzą ponad wodą, nie było wiadomo, czy oczy czworooków są przystosowane do obu środowisk: wodnego i lądowego. By to sprawdzić, Owens skonstruował kilka molekularnych sond, które po przyłożeniu do siatkówki wiążą się z mRNA konkretnych typów opsyny. W czopkach występują 3 rodzaje opsyny: niebieska, czerwona i zielona. Kolor jest związany z długością pochłanianej fali. Pojedynczy czopek zawiera tylko jeden rodzaj opsyn. Określając rodzaj i rozkład mRNA opsyn w siatkówce, Kanadyjczyk odkrył, że oko żyjącej w lasach namorzynowych ryby jest wyraźnie podzielone na dwie części różniące się pod względem wrażliwości na kolory. Jedna część siatkówki, wystawiona na oddziaływanie światła "lądowego", została wyposażona w czopki wrażliwe na dominujące w powietrzu zielone długości fal świetlnych. Druga część siatkówki, zanurzona, jest bardziej dostrojona do dominującej pod wodą żółtej części widma. Oko jako całość wykazuje wrażliwość na jeszcze inne długości fali: od ultrafioletu po błękit. Spodziewaliśmy się pewnych różnic między różnymi częściami oka, ale aż tak dramatycznych – podsumowuje Owens.
-
- barwnik wzrokowa
- opsyna
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fizycy z Narodowych Instytutów Standardów i Technologii (NIST) jako pierwsi w historii doprowadzili do splątania dwóch jonów za pomocą mikrofal. Dotychczas w tym celu wykorzystywano lasery. Prace te pokazują, że w przyszłości możliwe będzie zastąpienie wielkich systemów laserowych niewielkimi źródłami mikrofal, takimi jak np. wykorzystywane w telefonach komórkowych. Mikrofale już wcześniej były używane do manipulowania jonami, jednak teraz, dzięki umieszczeniu źródła ich emisji bardzo blisko jonów, w odległości zaledwie 30 mikrometrów, udało się uzyskać splątanie atomów. Możliwość splątywania cząsteczek to jeden z podstawowych warunków transportu informacji i korekcji błędów w przyszłych komputerach kwantowych. Podczas swoich prac naukowcy wykorzystali źródło mikrofal umieszczone w układzie scalonym zintegrowane z pułapką jonową oraz stołowy zestaw laserów, luster i soczewek. Zestaw ten jest dziesięciokrotnie mniejszy niż dotychczas wykorzystywane. Użycie ultrafioletowego lasera o niskiej mocy wciąż jest koniecznością, gdyż za jego pomocą chłodzi się jony i obserwuje wyniki badań. Jednak w przyszłości cały zespół lasera można będzie zminiaturyzować do rozmiarów laserów używanych np. w odtwarzaczach DVD. Możliwe, że średniej wielkości komputer kwantowy będzie przypominał telefon komórkowy połączony z urządzeniem podobnym do laserowego wskaźnika, a zaawansowane maszyny będą wielkości współczesnego peceta - mówi fizyk Dietrich Leibfried, współautor badań. Chociaż kwantowe komputery raczej nie będą urządzeniami, które każdy będzie chciał nosić przy sobie, to będą mogły używać elektroniki podobnej do tej, jaka jest obecnie wykorzystywana w smartfonach do generowania mikrofal. Podzespoły takie są dobrze znane i już obecne na rynku. Taka perspektywa bardzo nas ekscytuje - dodaje uczony. W czasie eksperymentów dwa jony zostały złapane w elektromagnetyczną pułapkę. Nad pułapką znajdował się układ scalony zawierający elektrody z azotku glinu pokrytego złotem. Elektrody były aktywowane, by wywołać impulsy promieniowania mikrofalowego oscylujące wokół jonów. Ich częstotliwość wahała się od 1 do 2 gigaherców. Mikrofale doprowadziły do powstania pola magnetycznego, które z kolei wywołało rotację spinów. Jeśli moc takiego pola magnetycznego jest w odpowiedni sposób zwiększana, można doprowadzić do splątania jonów. Metodą prób i błędów, wykorzystując przy tym zestaw trzech elektrod, udało się uczonym odnaleźć właściwy sposób manipulowania polem magnetycznym i doprowadzić do splątania. Wykorzystanie mikrofal w miejsce laserów ma i tę zaletę, że zmniejsza liczbę błędów, które są powodowane niestabilnościami w promieniu lasera oraz zapobiega pojawieniu się w jonach spontanicznej emisji wywoływanej światłem laserowym. Jednak technika mikrofalowego splątania musi zostać jeszcze udoskonalona. Uczonym z NIST udało się uzyskać splątanie w 76% przypadków. Tymczasem za pomocą lasera uzyskuje się wynik rzędu 99,3 procenta.
-
- komputer kwantowy
- splątanie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Boisz się wszystkiego? Uciekasz, słysząc najmniejszy hałas? Być może dzieje się tak z powodu niedoboru enzymu – oksydazy monoaminowej A (MAO-A). Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kalifornii wykazali, że myszy pozbawione tego enzymu w wyniku mutacji nie są w stanie prawidłowo ocenić zagrożenia. Przejawiają zachowania obronne (np. gryzienie czy stukanie ogonem) w obecności neutralnych bodźców, takich jak plastikowa butelka. Gdy jednak pojawiają sygnały prawdziwego zagrożenia, np. mocz drapieżnika czy znieczulony szczur, są mniej defensywne i ostrożne od reszty (podczas eksperymentu niektóre zwierzęta wspinały się nawet na nieprzytomnego szczura). Nieobecność enzymu zmniejsza także tendencje ucieczkowe i związane z badaniem otoczenia – mijało więcej czasu, nim zmodyfikowane myszy opuszczały otwartą komorę. Reasumując, nasze odkrycia sugerują, że niedobór oksydazy monoaminowej A prowadzi do ogólnej niezdolności do właściwej oceny kontekstowego ryzyka, na co wskazywały nieadekwatne zachowania obronne – podkreśla prof. Jean C. Shih. Oksydaza monoaminowa A jest podstawowym enzymem rozkładającym w mózgu serotoninę, norepinefrynę i dopaminę, które zwiększając tętno, a także przepływ krwi i tlenu, przyczyniają się wystąpienia reakcji "walcz lub uciekaj". Wcześniejsze badania zespołu Shih i innych wykazywały, że niedobór MAO-A wywołuje u myszy i ludzi agresję. Najnowsze studium, którego wyniki ukażą się w październikowym wydaniu International Journal of Neuropharmacology, prostuje jednak, że to, co wyglądało na agresję, jest w rzeczywistości nieumiejętnością właściwego przystosowywania się i reagowania na wskazówki środowiskowe. Myszy bez oksydazy monoaminowej A przejawiały jedyną w swoim rodzaju niezdolność dostosowania reakcji do sytuacji. Paradoksalne odpowiedzi na neutralne i wywołujące strach bodźce wyraźnie przypominają deficyty w przetwarzaniu wyrazów twarzy w przebiegu schizofrenii i autyzmu – uważa dr Sean Godar. Myszy pozbawione MOA-A miały tak samo sprawne zmysły jak inne zwierzęta: równie często zakopywały czekoladowe batoniki zbożowe, potrafiły pokonać kładkę i rozpoznawać różne obiekty. Zachowania przejawiane przez gryzonie niemające MOA-A mogą odzwierciedlać ograniczenie zestawu reakcji emocjonalnych oraz elastyczności [wygląda to tak, jakby działała tylko jedna przerzutka uruchamiająca strach] – podsumowuje kolejny ze współautorów badania Marco Bortolato.
- 2 odpowiedzi
-
- oksydaza monoaminowa A
- MOA-A
- (i 9 więcej)
-
Międzynarodowy zespół korzystający ze Spitzer Space Telescope znalazł w kosmosie pierwsze ślady molekuły fullerenu C70 oraz, prawdopodobnie, wykrył obecność dwuwymiarowego C24, a zatem grafenu. Letizia Stanghelini i Richard Shaw z National Optical Astronomy Observatory w Tuscon pracujący pod kierunkiem Domingo Anibala Garcia-Hernandeza z Instytutu Astrofizyki z Wysp Kanaryjskich, stwierdzili, że fullereny C60, C70 oraz grafen C24 powstały w wyniku kolizji wiatrów słonecznych ze starych gwiazd w jednej z mgławic planetarnych. Wspomniana mgławica znajduje się w Małym Obłoku Magellana. Z tego, co obecnie wiemy dzięki symulacjom komputerowym fulleren C70 ma kształt podobny do piłki do rugby, a C60 - piłki do siatkówki. Co do obecności dwuwymiarowego C24 wciąż jeszcze brakuje ostatecznego potwierdzenia. Jeśli za pomocą badań spektroskopowych - a ich przeprowadzenie przy obecnym stanie techniki jest niemal niemożliwe - uda się potwierdzić obecność C24, będzie to pierwsze odkrycie grafenu w kosmosie - mówi Garcia-Hernandez. Naukowców najbardziej zadziwia fakt, że obecność wspomnianych postaci węgla wydaje się być niezależna od panującej temperatury, a o siły wiatru emitowanego przez mgławicę. Mały Obłok Magellana jest ubogi w metale, co stwarza dobre środowisko do powstawania mgławic planetarnych bogatych w węgiel. Tam z kolei powstają bardzo złożone molekuły węgla.
-
- fullereny
- Mały Obłok Magellana
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak już informowaliśmy, niemiecki sąd wydał na wniosek Apple'a wstępny zakaz sprzedaży tabletu Galaxy Tab 10.1. Bliższe przyjrzenie się sytuacji może budzić obawy, że na podstawie europejskiego prawa Apple będzie mogło domagać się sprzedaży praktycznie jakiegokolwiek tabletu. Zakaz niemieckiego sądu ma na celu powstrzymanie firmy Samsung przed prawdopodobnym naruszaniem prawa. Będzie on obowiązywał do ostatecznego rozstrzygnięcia pozwu Apple'a przed sądem. Jego wydanie nie oznacza, że ostateczny wyrok zapadnie po myśli Apple'a, jednak jest poważnym zwycięstwem koncernu Jobsa. Zakaz został wydany na podstawie europejskich przepisów o ochronie wzorów przemysłowych. W roku 2004 Apple zastrzegło sobie na terenie Unii Europejskiej wzór wyglądu tabletu. Jak możemy się przekonać, Galaxy Tab rzeczywiście narusza ten wzór. Jednak, jak możemy przekonać się na załączonych grafikach, narusza go też praktycznie każdy tablet.
- 6 odpowiedzi
-
- Unia Europejska
- Prawo wzorów przemysłowych
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Powstało wiele gadżetów z postaciami z "Gwiezdnych wojen" George'a Lucasa, jednak Luke Skywalker czy Darth Vader i inni po raz pierwszy znajdą się na monetach uznawanych za legalny środek płatniczy. Na takie posunięcie zdecydowały się władze polinezyjskiego Niue, terytorium stowarzyszonego Nowej Zelandii. Mennica Nowej Zelandii, która jest członkiem brytyjskiej Wspólnoty Narodów, wybija zestaw 40 monet. Będą one miały nominał dwóch dolarów nowozelandzkich. Wpływy ze sprzedaży wycenionych na 469 dol. nowozelandzkich 4-elementowych zestawów – każda z wchodzących w ich skład monet ma zawierać jedną uncję (28,3 g) srebra - mają zasilić skarb państwa. Pozostałe monety są wybijane w posrebrzanych metalach, ich wartość jest więc mniejsza. Chris Kirkness z Mennicy Nowej Zelandii podkreśla, że ze względu na wartość metali szlachetnych nikt nie wyda monet na towary codziennego użytku. Tradycyjnie takie monety trafiają do kolekcjonerów, ale ten produkt otwiera również nowe rynki – może być prezentem dla fanów "Gwiezdnych wojen". Znasz ten film, bez względu na to, czy masz 7, czy 70 lat. Kolorowi bohaterowie filmów Lucasa znajdą się na rewersie. Awers, jak zwykle, ozdobi wizerunek królowej brytyjskiej. Już w przyszłym tygodniu pierwszą partię monet będzie można podziwiać na wystawie Amerykańskiego Stowarzyszenia Numizmatycznego w Chicago. Następne monety będą wybijane do 2014 roku.
- 7 odpowiedzi
-
- George Lucas
- Gwiezdne wojny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Konsumenci reagują negatywnie na większość zastrzeżeń (disclaimer), wyświetlanych w superszybkim tempie na końcu reklamy. Wyjątkiem są spoty zaufanych firm i marek. Po przeprowadzeniu serii eksperymentów amerykańscy psycholodzy stwierdzili, że wyświetlane w mgnieniu oka zapisy zmniejszają chęć zakupu nieznanych lub niedarzonych zaufaniem marek. Reklamodawcy mają często tylko 30 sekund na przekazanie swojego przesłania, a urzędy regulujące rynek reklamy wymagają, by każdy spot zawierał klauzulę zastrzeżenia/zrzeczenia się odpowiedzialności. Nasze odkrycia sugerują, że reklamodawcy promujący nieznane lub niezaufane marki powinni umieścić na końcu zastrzeżenie odtwarzane w normalnym tempie, podczas gdy reklamodawcy promujący zaufane marki mogą wykorzystać przesuwający się błyskawicznie napis, zachowując cenne dodatkowe sekundy na główny przekaz. Autorzy badania opublikowanego na łamach Journal of Consumer Research, w tym Kenneth C. Herbst z Wake Forest University i Eli J. Finkel z Northwestern University, uważają, że jakiekolwiek prawo, które reguluje zawartość zastrzeżenia, ale nie prędkość jego odtwarzania, napędza systematyczne odchylenie dające przewagę pewnym firmom. Takie zapisy prawne pozwolą firmom, którym konsumenci i tak ufają, upakować klauzulę zastrzeżenia/zrzeczenia się odpowiedzialności w kilku sekundach bez podkopywania zaufania i zmniejszania chęci zakupu, tymczasem firmy, którym ludzie nie ufają lub nie znają, zostaną zmuszone do wydłużenia czasu emisji obowiązkowego kontentu […]. Nietrudno się domyślić, że tym samym właściwa reklama będzie w tym przypadku krótsza.
- 4 odpowiedzi
-
- zastrzeżenie
- disclaimer
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po dekadzie przygotowań w USA ruszy pierwszy program monitoringu środowiska obejmujący cały kraj. Monitoring w skali kontynentu da znacznie lepsze pojęci o tym, co dzieje się w przyrodzie niż obecnie stosowane monitorowanie niewielkich wycinków i składanie z nich całego obrazu. National Ecological Observatory Network (NEON) będzie składał się z 20 podstawowych stacji badawczych rozmieszczonych w różnych ekosystemach oraz sieci stacji mobilnych, umieszczanych w różnych regionach w zależności od zapotrzebowania na dane. Program NEON będzie działał przez co najmniej 30 lat. W jego ramach powstanie najbardziej kompletna gigantyczna baza danych, z których będzie można się np. dowiedzieć, w jaki sposób globalne ocieplnie, zanieczyszczenia czy rolnictwo wpływają na ekosystem całych Stanów Zjednoczonych. NEON to próba zrozumienia biologii całego kontynentu, a nie konkretnego miejsca - mówi David Schmiel, dyrektor ds. naukowych NEONA. Dotychczas na rozwój rozwój infrastruktury, planowanie i budowę odpowiednich narzędzi badawczych przeznaczono 80 milionów dolarów. Teraz usunięto ostatnią przeszkodę na drodze do rozpoczęcia działań. NEON, który będzie zarządzany przez niezależną organizację, NEON Inc., otrzymał z Narodowej Fundacji Nauki promesę przyznania 434 milionów dolarów w ciągu najbliższych 10 lat. Jeszcze w bieżącym roku na działanie NEONA zostanie wydanych 12,5 miliona USD. W ramach programu zatrudniono 140 osób, w tym 60 naukowców i inżynierów. Budowa pierwszych stacji badawczych ruszy zatem jeszcze w bieżącym roku. Pierwsze dane, pochodzące z czujników umieszczanych w strumieniach czy zakopywanych w ziemi, będą dostępne w przyszłym roku. NEON ma pracować pełną parą do roku 2016. Sandy Adelman z Conservation International mówi, że rozpoczęcie pracy nad NEONEM to olbrzymi krok naprzód. Zauważa jednak, że obecnie niewielu specjalistów potrafi odpowiednio zarządzać i używać tak olbrzymimi zestawami danych środowiskowych, jakie dostarczy projekt. Jej zdaniem przetworzenie tych informacji będzie poważnym wyzwaniem. Dane będą dostarczane przez około 15 000 czujników i będą one należały do 500 różnych kategorii informacji - od danych o koncentracji ozonu w powietrzu, po informacje o azocie w liściach czy w wodzie. Naukowcy zbiorą dziesiątki tysięcy próbek wody, powietrza, roślin czy zwierząt. Na potrzeby NEON będą pracowały też satelity. Do projektu zaczynają również przekonywać się ci naukowcy, którzy przez lata pozostawali wobec niego sceptyczni. Steven Wofsy, chemik z Harvard University sądził, że NEON zgromadzi olbrzymią liczbę danych o niewielkiej wartości naukowej. Teraz zaczyna doceniać twórców NEONA za to, że zaprosili do rady naukowej projektu wielu jego krytyków, co powinno pozwolić na obiektywną ocenę jego pracy. Wofsy nadal jest sceptycznie nastawiony wobec olbrzymich projektów, ale jego zdaniem twórcy NEONA bardzo dobrze identyfikują problemy, na której chcą zanaleźć odpowiedź. Jeśli im się uda, to będziemy mieli dobre podstawy do rozważenia ważnych ekologicznych pytań. Jednak naukowcy, którzy będą chcieli zmierzyć się z tymi problemami, będą musieli nauczyć się, jak postępować z uzyskanymi danymi - mówi Wofsy.
- 1 odpowiedź
-
- monitoring
- środowisko
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szczepionka z drożdży piekarniczych przeciw grzybicom
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Podanie myszom zaledwie 3 zastrzyków z zabitych drożdży piekarniczych z rodzaju Saccharomyces uchroniło je przed śmiertelną aspergilozą. Odkrycie rodzi nadzieje dla osób z upośledzoną odpornością, np. chorych na białaczkę, które można by w podobny sposób chronić przed groźnymi dla nich zakażeniami grzybicowymi (Journal of Medical Microbiology). Naukowcy z California Institute for Medical Research, Santa Clara Valley Medical Center i Uniwersytetu Stanforda wykonali u gryzoni w tygodniowych odstępach 3 iniekcje. Zaszczepione zwierzęta były w stanie przeżyć wysokie dawki wywołujących aspergilozę kropidlaków. Myszy, które przeżyły, miały też mniej patogenów w narządach. Amerykanie ustalili, że zwykłe drożdże zapewniają taką samą ochronę przed kropidlakami, co szczepionka z drożdżami zmodyfikowanymi genetycznie w taki sposób, by prezentowały białka powierzchniowe grzybów Aspergillus. Nasze wyniki sugerują, że zabezpieczający składnik drożdży znajduje się w ścianie komórkowej. Co więcej, wykazaliśmy, że nasza prosta procedura przygotowawcza może być wykorzystana także do ochrony przed infekcjami wywołanymi przez 3 inne chorobotwórcze dla ludzi rodzaje grzybów: Candida, Cryptococcus i Coccidioides – tłumaczy dr David A. Stevens z Santa Clara Valley Medical Center. Inne zespoły, które prowadzą testy kliniczne dot. wykorzystania drożdży piekarniczych do różnych celów, twierdzą, że wydają się one bezpieczne. Stevensowi już marzy się panszczepionka przeciwko wszystkim groźnym dla ludzi grzybom.- 6 odpowiedzi
-
- upośledzona odporność
- dr David A. Stevens
- (i 8 więcej)