-
Liczba zawartości
37638 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Mimo że kobiety żyją średnio dłużej niż mężczyźni, panie systematycznie twierdzą, że czują się gorzej od panów. Naukowcy zastanawiali się, czy przedstawicielki płci pięknej bardziej zwracają uwagę na swoje dolegliwości, skwapliwiej stwierdzają, że są chore, z większym prawdopodobieństwem przyznają się do swych chorób, a mężczyźni robią to z oporami, co wskazywałoby na odchylenie komunikacyjne, czy też zjawisko ma raczej podłoże w postaci częstszego występowania wśród kobiet schorzeń przewlekłych. Prawdą okazało się to ostatnie (European Journal of Public Health). Davide Malmusi z barcelońskiego Instytutu Zdrowia Publicznego analizował dane zebrane podczas Spain's 2006 National Health Survey. Przeprowadzono wtedy wywiady z ponad 29 tys. osób. Połowa uczestników miała od 16 do 44 lat, a połowę stanowili ludzie starsi. Pytano, jak ochotnicy określiliby swój ogólny stan zdrowia z ostatnich dwunastu miesięcy: jako bardzo dobry, dobry, zadowalający, zły, bardzo zły, a także czy problemy zdrowotne ograniczały w ostatnim półroczu ich aktywność. Wśród kobiet 38,8% oceniło swój stan zdrowia jako bardzo zły lub zły, a 25,7% przyznało się do ograniczenia aktywności przez choroby. Dla porównania, wśród mężczyzn tylko 27% ankietowanych opisało swój stan zdrowia jako bardzo zły/zły, a 19,3% wspominało o przewlekłym ograniczeniu aktywności przez choroby. Obraz sytuacji stał się jednak nieco inny (kobiety przestały się już wydawać takie hipochondryczne), gdy Hiszpanie zestawili samoocenę stanu zdrowia danej osoby z liczbą przewlekłych chorób. W przypadku obu płci wysoka liczba przewlekłych chorób w takim samym stopniu korelowała ze złą oceną stanu zdrowia. Wśród osób z tymi samymi lub taką samą liczbą chronicznych przypadłości kobiety nie stwierdzały częściej/bardziej ochoczo, że ich stan zdrowia nie jest dobry. Nie wiadomo, dlaczego u kobiet występuje wyższy wskaźnik chorób przewlekłych, na które składają się głównie zapalenia stawów, choroby psychiczne, a także bóle szyi, pleców i głowy. Rozstrzygną to zapewne przyszłe badania.
- 6 odpowiedzi
-
- średnia długość życia
- kobiety
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zdaniem firmy Thompson Reuters Chiny wkrótce prześcigną USA w liczbie składanych wniosków patentowych. Do roku 2015 roczna liczba wniosków publikowanych na terenie Państwa Środka wyniesie 500 000. Obecnie w Stanach Zjednoczonych publikuje się 400 000, a w Japonii - 300 000 wniosków patentowych rocznie. Z Thomson Reuters Derwent World Patents Index dowiadujemy się, że od 2006 roku liczba wniosków patentowych publikowanych w Chinach zwiększa się o 16,7% rocznie. W 2010 roku złożono 314 000 wniosków. To właśnie Chiny są krajem, w którym najszybciej rośnie liczba nowych patentów i w ciągu najbliższych lat staną się one światowym liderem pod tym względem.
-
Prof. Stephen Hawking szuka, a właściwie będzie szukał asystenta technicznego, którego głównym zadaniem byłoby rozwijanie i nadzorowanie systemów mowy. Na razie pojawił się nieoficjalny wpis na witrynie wybitnego astrofizyka wraz z adnotacją, że właściwy proces aplikacyjny rozpocznie się, gdy akcja zostanie dobrze rozreklamowana, a więc najprawdopodobniej w połowie stycznia. Naukowiec choruje na stwardnienie zanikowe boczne. Mowę stracił w 1985 r. podczas pobytu w CERN w Genewie. Przeszedł wtedy zagrażające życiu zapalenie płuc i lekarze musieli wykonać tracheotomię. Na razie nie wiadomo, jak wysokie będzie wynagrodzenie, ale we wstępnym ogłoszeniu mówi się o ok. 25 tys. funtów rocznie. Hawking zastrzega, że stanowisko nie ma żadnego związku ze studiami doktoranckimi czy posadą dla kogoś, kto obronił pracę doktorską. Obowiązkiem technika będzie za to zarządzanie krajowymi i zagranicznymi podróżami profesora oraz opiekujących się nim ludzi. Oznacza to, że trzeba być przygotowanym na spędzenie za granicą nawet 3 miesięcy rocznie. Asystent powinien się też zajmować wystąpieniami publicznymi astrofizyka, w tym ich ilustracją graficzną. Poza naturalną smykałką do naprawiania elektroniki bez instrukcji i wsparcia technicznego mile widziana jest pewność siebie w kontaktach z mediami, a także umiejętność pracy pod presją i przemawiania przed dużym audytorium. Przed złożeniem aplikacji trzeba zatem zadać sobie pytanie, czy jesteśmy sprawnie działającym połączeniem osoby asertywnej oraz speca od komputerów i elektroniki, bo radzenie sobie z ludźmi to jedno, a dbanie o aktualizacje witryny Hawkinga, jego wózki i tłumaczenie innym zasad używania złożonych systemów drugie. We wpisie na stronie profesora wyraźnie zaznaczono, że co prawda można zgłosić się już teraz (działa nawet aktywny przycisk), ale każdy, kto się na to zdecyduje, działa na własną odpowiedzialność. Nadzieję daje wzmianka, że jeśli delikwent spełni wymagania, ktoś się z nim zapewne skontaktuje.
-
- Stephen Hawking
- asystent
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W raporcie opublikowanym 29 grudnia grupa Traffic, która zajmuje się międzynarodowym handlem towarami zwierzęcymi, wyliczyła, że mijający rok był wyjątkowo pechowy dla słoni. Skonfiskowano bowiem najwięcej kości słoniowej od 1989 r., czyli od momentu wprowadzenia zakazu obrotu tym towarem. Przedstawiciele organizacji twierdzą, że by uzyskać 23 tony surowca, a tyle właśnie przechwycono, przestępcy musieli zabić ok. 2,5 tys. osobników. Ostry wzrost w zakresie nielegalnego handlu następuje już od 2007 r. W dodatku rekwiruje się coraz więcej dużych ładunków o wadze ponad 800 kg. Choć nie we wszystkich tegorocznych sprawach zatwierdzono oficjalne dane, wiadomo, że w co najmniej 13 przypadkach przemyt osiągnął aż tak zatrważającą skalę. Dla porównania - w 2010 r. odnotowano 10 dużych ładunków o łącznej wadze nieco poniżej 10 ton (9,798 t). Ostatni duży przemyt udaremniono tuż przed świętami - 21 grudnia w Mombasie zarekwirowano 727 kłów. Zapieczętowano je w przygotowanym do wysłania w rejs kontenerze. Najwięcej dużych ładunków wypływało w tym roku z portów kenijskich lub tanzańskich. Większość trafiała do Chin i Tajlandii. Motorem nielegalnego handlu jest ogromne zapotrzebowanie ze strony rynków azjatyckich. Skala procederu wzrasta, bo przestępcy dysponują coraz nowocześniejszym sprzętem i metodami. Wydaje się, że bandy zajmujące się szmuglowaniem zmieniły preferowaną drogę transportu. Kiedyś królowały samoloty, teraz statki. Na początku 2011 r. trzy z dużych ładunków przechwycono na lotniskach, ale później większość znajdowano w portach i na morzu. Mimo że ładunki prawie zawsze wychodzą z Afryki, a docierają do Azji, trasy ciągle sie zmieniają. Przestępcy "meandrują", by uniknąć zdemaskowania. W przypadku 6 dużych tegorocznych transportów krajem tranzytowym była Malezja.
-
- kość słoniowa
- kły
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Trzy lata po wypadku, w którym zginęła 23-letnia studentka, profesorowi Patrickowi Harranowi i University of California Los Angeles postawiono pierwsze w historii USA zarzuty karne związane z wypadkiem w laboratorium badawczym. Prokurator Okręgowy Los Angeles postawił uczonemu i uczelni zarzuty celowego naruszenia zasad bezpieczeństwa pracy, co doprowadziło do śmierci pracownika. Wydano nakaz aresztowania Harrana, któremu grozi do 4,5 roku więzienia. Uczelnia może zostać skazana na zapłatę odszkodowania w wysokości do 1,5 miliona dolarów. Sheharbano Sangji przed trzema laty pobierała z butelki za pomocą strzykawki wysoce reaktywny t-butyl litu. W pewnym momencie płyn się zapalił, a od niego zajęło się ubranie kobiety, która nie miała na sobie żadnej odzieży ochronnej. Poparzona zmarła w szpitalu 18 dni później. Po wypadku w USA pojawiły się wezwania do zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa w laboratoriach naukowych. Jednak, jak stwierdzili redaktorzy pisma Nature, sytuacja nie uległa zmianie, czego dowodem jest wypadek z kwietnia bieżącego roku, podczas którego w jednym z laboratoriów Yale University zginęła 22-letnia studentka Michele Dufault. Ze danych Biura Statystyk Pracy wynika, że średnia liczba wypadków w laboratoriach naukowych i wydziałach rozwojowych spadła z 2,1 na 100 zatrudnionych w 2003 roku do 1,2 w roku 2009. Biuro zajmuje się jednak tylko statystykami dotyczącymi przemysłu, a wszystko wskazuje na to, że w laboratoriach uniwersyteckich dochodzi do większej liczby wypadków niż w przemyśle. Dzieje się tak dlatego, że w przemyśle obowiązuje ścisła hierarchia, szefostwo działów badawczych jest odpowiedzialne przed zarządem, a w laboratoriach rzadziej pojawiają się młodzi, niedoświadczeni ludzie. Tymczasem, jak wynika z ubiegłorocznych badań Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, aż 70,5% studentów oraz 52,1% absolwentów przyznaje, że zdarza się, iż przebywają w laboratorium sami. W laboratoriach przemysłowych samodzielna praca jest zakazana. Jim Kaufman, prezes Instytutu Bezpieczeństwa Laboratoriów uważa, że proces profesora Harrana zmieni postępowanie amerykańskiego środowiska naukowego. To poważnie wpłynie na sposób myślenia ludzi o ich odpowiedzialności, bo teraz okazuje się, że naprawdę można pójść do więzienia. Przywołuje przy tym przykład Wielkiej Brytanii, gdzie przed 25 laty w laboratorium Sussex University doszło do eksplozji. W jej wyniku kawałek metalu wbił się w brzuch studenta. Uniwersytet oskarżono o zaniechanie, a wypadek miał głęboki wpływ na sposób pracy w akademickich laboratoriach. Obecnie w oświadczeniu UCLA czytamy, że śledztwo prowadzone przez Kalifornijski Wydział Bezpieczeństwa Pracy nie wykazało żadnych zaniechań. Fakty nie dają podstaw do wysuwania oskarżeń na gruncie kodeksu karnego, stwierdził uniwersytet. Zdaniem Russa Phifera, byłego szefa Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, między Harranem, UCLA a prokuraturą dojdzie do ugody, gdyż naukowiec i jego uczelnia nic nie mogą zyskać na procesie. W ramach tej ugody Harran i UCLA będą prawdopodobnie musieli - w ramach robót publicznych - przygotować serię spotkań z szefami innych laboratoriów akademickich w USA, podczas których omówią szczegóły wypadku sprzed trzech lat oraz przygotują zalecenia dotyczące zwiększenia bezpieczeństwa.
-
- wypadek
- zarzut kryminalny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Komórki gleju pełnią wiele różnych funkcji, m.in. stanowią zrąb dla neuronów mózgu, chronią je, odżywiają czy współtworzą barierę krew-mózg. Teraz okazało się, że nie są zwykłym klejem (ich nazwa pochodzi od gr. glia - klej), ale w znacznym stopniu odpowiadają za plastyczność mózgu. Wpływają na działanie synaps i w ten sposób pomagają segregować informacje potrzebne do uczenia. Komórki gleju są jak nadzorcy. Regulując synapsy, kontrolują przepływ danych między neuronami i oddziałują na przetwarzanie informacji oraz proces uczenia - tłumaczy Maurizio De Pittà, doktorant z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Opiekunem naukowym De Pitty był prof. Eshel Ben-Jacob. Współpracując z kolegami z USA i Francji, student stworzył pierwszy na świecie model komputerowy, uwzględniający wpływ gleju na synaptyczny transfer danych. De Pittà i inni domyślali się, że glej może odgrywać ważną rolę w pamięci i uczeniu, ponieważ tworzące go komórki występują licznie zarówno w hipokampie, jak i korze mózgowej. Na każdy neuron przypada tam od 2 do 5 komórek gleju. Aby potwierdzić swoje przypuszczenia, naukowcy zbudowali model, który uwzględniał wyniki wcześniejszych badań eksperymentalnych. Wiadomości przesyłane w sieciach mózgu powstają w neuronach, ale glej działa jak moderator decydujący, które informacje zostaną przesłane i kiedy. Może albo wywołać przepływ informacji, albo zwolnić aktywność synaps, gdy staną się nadmiernie pobudzone. Jak nadmienia prof. Ben-Jacob, wygląda na to, że glej jest dyrygentem, który dąży do optymalnego działania mózgu. Wbrew pozorom, przydatność modelu De Pitty nie ogranicza się wyłącznie do lepszego zdefiniowania funkcji gleju, ponieważ może zostać wykorzystany np. w mikrochipach, które naśladują sieci występujące w mózgu czy podczas badań nad padaczką i chorobą Alzheimera. W przypadku epilepsji glej wydaje się nie spełniać funkcji modulujących, a w przebiegu demencji nie pobudza przekazywania danych.
- 3 odpowiedzi
-
Wszczynając alarm, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo, np. wąż, szympansy biorą pod uwagę wiedzę innych członków stada. Z większym prawdopodobieństwem zaczną nawoływać, jeśli zdają sobie sprawę, że pozostałe małpy nie zauważyły obecności wroga. Nasi najbliżsi krewni muszą zatem śledzić, jakie informacje są dostępne dla innych i podejmują na tej podstawie decyzje. Szympansy naprawdę wydają się brać pod uwagę stan czyjejś wiedzy. Dobrowolnie [i świadomie] wydają okrzyk ostrzegawczy, aby poinformować słuchaczy o niebezpieczeństwie [...]. Z mniejszym prawdopodobieństwem powiadamiają tych, którzy już stwierdzili zagrożenie - wyjaśnia Catherine Crockford z University of St Andrews. Podczas eksperymentów biolodzy umieszczali na ścieżce dzikich szympansów z Ugandy model węża. Okazało się, że gdy któryś z osobników natykał się na makietę, wszczynał alarm skierowany do wszystkich w zasięgu głosu. Gdy na miejscu zjawiały się kolejne zwierzęta, szympansy powtarzały swoje zawołanie. Uzyskane wyniki przeczą teorii, że tylko ludzie są w stanie rozpoznać niewiedzę u innych i podać im niezbędne informacje. Od razu było oczywiste, że szympansy działają w takich sytuacjach z pobudek prospołecznych. Brytyjczycy podkreślają, że ich obserwacje wydają się tym ważniejsze, że lingwiści od dawna powtarzają, jak ważną rolę w ewolucji języka spełniła zdolność przypisania komuś stanu psychicznego. Kluczowym etapem miało być wydawanie dźwięków, by dać komuś o czymś znać. Studium z Ugandy pokazuje, że u szympansów pojawiło się więcej istotnych składników potrzebnych do rozpoczęcia złożonej komunikacji niż dotąd sądzono.
-
Chiny po raz kolejny ograniczają produkcję metali ziem rzadkich. Ministerstwo Handlu ogłosiło, że w pierwszej połowie przyszłego roku zezwoli na eksport 10 546 ton metali. To o 27% mniej niż w pierwszej połowie roku bieżącego. Ponadto pozwolenie na eksport otrzyma tylko 11 firm. Wcześniej metalami mogło handlować 26 przedsiębiorstw. Pomimo wcześniejszych restrykcji, ceny metali ziem rzadkich spadają w związku z kryzyem gospodarczym, który spowodował spadek popytu na produkty wykorzystujące tego typu materiały. Od sierpnia ceny tlenku neodymu spadły o 45%, za tlenek terbu trzeba zapłacić o 33% mniej, a tlenek lantanu jest sprzedawany o 31% taniej. W najbliższych latach na zdominowanym przez Chińczyków rynku metali ziem rzadkich większą obecność chcą zaznaczyć Amerykanie, Australijczycy i Rosjanie.
- 2 odpowiedzi
-
- metale ziem rzadkich
- neodym
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Liczniejsza i mniej zróżnicowana flora skórna przyciąga komary
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Skład mikroflory skórnej wpływa na to, jak bardzo dany człowiek jest atrakcyjny dla komarów. Odkrycie to ma spore znaczenie dla zapobiegania malarii (PLoS ONE). Naukowcy, których pracami kierował Niels Verhulst z Uniwersytetu w Wageningen, prowadzili eksperymenty na Anopheles gambiae. Zauważyli, że osoby z liczniejszymi, lecz mniej zróżnicowanymi gatunkowo bakteriami na skórze były dla tych komarów bardziej atrakcyjnym kąskiem. Biolodzy dywagują, że u ludzi z bardziej zróżnicowaną mikroflorą skórną mogą występować bakterie, które emitują lotne związki odstraszające owady albo maskujące coś, co odgrywa ważną rolę w komunikowaniu, że w pobliżu znajduje się ofiara do ugryzienia. W badaniach, których wyniki ukazały się w zeszłym roku także w PLoS ONE, Verhulst i jego niemieccy współpracownicy zademonstrował, jak działają na A. gambiae lotne związki produkowane przez 5 gatunków bakterii. Mieszanki związane z niektórymi w większym stopniu przyciągały komary, podczas gdy inne wyraźnie im się nie podobały. Jako przykład tych ostatnich można podać woń związaną z pałeczką ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa). W ramach najnowszego studium Holendrzy zliczali komórki bakteryjne w hodowlach oraz przeprowadzili sekwencjonowanie 16S rRNA. Także i teraz stwierdzili, że A. gambiae nie odpowiadają produkty szczepów Pseudomonas sp. Poza tym do listy repelentów dopisano Variovorax sp.-
- mikroflora
- skóra
- (i 7 więcej)
-
W drugiej połowie XIX wieku trwała ostra rywalizacja o stworzenie urządzenia nagrywającego dźwięk. Brała w niej udział założona przez A.G. Bella, C. Bella i C.S. Taintera firma Volta Laboratory Associates. W tym czasie naukowcy używali bardzo różnych nośników - szkła, wosku, gumy, cyny - starając się znaleźć taki, który będzie najlepiej przechowywał dźwięk. W National Museum of American History znajduje się około 400 najwcześniejszych nagrań, w tym 200 pochodzących z Volta Laboratory. Nie wiemy, co jest tam nagrane. Jedyne wskazówki to napisy na niektórych nośnikach lub też lakoniczne notatki wykonane wiele dziesięcioleci temu przez kuratora Smithsonian Institutions - mówi Carlene Stephens, kurator z National Museum. Teraz trzy instytucje - National Museum, Library of Congress oraz Lawrence Berkeley National Laboratory - połączyły siły, by odczytać eksperymentalne nagrania z lat 1881-1885, które powstały w laboratorium Bella. Dotychczas nie prowadzono prób odczytu, ponieważ nośniki są bardzo delikatne. Liczą sobie przecież ponad 100 lat, a że służyły tylko do eksperymentów, ich twórcy nie starali się o ich długą żywotność. W latach 2002-2004 na Berkeley Lab prowadzono projekt badawczy, którego celem było opracowanie metody odczytu starych nagrań. Kilka lat później w Bibliotece Kongresu uruchomiono pierwsze urządzenie skanujące. Tworzy ono cyfrową mapę nośnika, która jest następnie przetwarzana w celu usunięcia z niej omyłkowych informacji spowodowanych stanem skanowanego przedmiotu. Później specjalne oprogramowanie symuluje pracę igły odtwarzacza, przesuwającej się po powierzchni nośnika. Otrzymujemy w ten sposób cyfrową wersję pierwszych nagrań. Dzięki wieloletniej pracy naukowców dowiedzieliśmy się na przykład, że 17 listopada 1884 roku Bell użył promienia światła, by na szklanym dysku nagrać wielokrotnie powtarzany wyraz „barometr“. Dotychczas udało się odczytać 6 z 200 nagrań z Volta Laboratories. Możemy dzięki temu posłuchać „To be or not to be“, „Mary Had A Little Lamb“ czy „11th day“. Uczeni maja nadzieję, że w przyszłości poznamy zawartość wszystkich nagrań.
- 15 odpowiedzi
-
Społeczeństwa Zachodu starzeją się. Oznacza to, że trzeba coraz więcej produktów projektować lub przeprojektowywać pod kątem użytkowania przez osoby starsze. Młodym ludziom trudno postawić się na ich miejscu i wyobrazić sobie, co czuje, chodząc, ktoś w wieku 75 lat. Ma w tym pomóc kombinezon AGNES (Age Gain Now Empathy System), który powstał w AgeLab MIT-u. Kombinezon oddający siłę, giętkość, zręczność oraz możliwości ruchowo-wzrokowe osoby w wieku siedemdziesięciu kilku lat powstawał pod czujnym okiem Josepha F. Coughlina. Aby oddać sztywność stawów i zmęczenie mięśni, zastosowano specjalne unieruchamiające szelki. Paski w okolicy nóg spowalniają chodzenie, a mocowania przy hełmie wymuszają przygarbienie. Na tym jednak nie koniec. Pojawiają się żółte okulary, które uniemożliwiają odczytanie małej czcionki i zatyczki do uszu. Studenci ubrani w AGNES zostali wysłani do sklepu spożywczego. Na półkach mieli znaleźć produkty często kupowane przez starszych ludzi. Okazało się, oczywiście, że wykonanie zadania sprawiło im sporo trudności.
- 1 odpowiedź
-
- AGNES
- kombinezon
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Poziom składników odżywczych wpływa na zdolności poznawcze
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Starsze osoby z wysokim poziomem kilku witamin (B, C, D i E) oraz kwasów tłuszczowych typu omega-3 we krwi lepiej wypadają w testach zdolności poznawczych i doświadczają mniejszego spadku objętości mózgu. To jedno z pierwszych studiów, które uwzględnia stężenie pewnych substancji we krwi, a nie bazuje na kwestionariuszach. W ten sposób poradzono sobie z kwestią zawodności ludzkiej pamięci oraz ze zmiennością we wchłanianiu różnych związków. Autorami badania są naukowcy z Oregon Health and Science University w Portland oraz Instytutu Linusa Paulinga na Uniwersytecie Stanowym Pensylwanii. Ich artykuł ukazał się w piśmie Neurology. Maret Traber podkreśla, że to, co jemy, pozyskując witaminy i składniki odżywcze, znajduje odzwierciedlenie w biomarkerach krwi. W studium wzięło udział 104 ludzi w wieku średnio 87 lat (nie występowały u nich czynniki ryzyka dotyczące zaburzeń pamięciowych itp.). Przeprowadzono testy krwi, określające poziom 30 biomarkerów witamin/składników odżywczych, a 42 ochotników poddano badaniu rezonansem magnetycznym, co miało pomóc w ustaleniu objętości mózgu. Amerykanie wzięli pod uwagę szereg zmiennych demograficznych oraz dotyczących stylu życia, w tym wiek, płeć, wykształcenie, palenie, spożycie alkoholu, ciśnienie krwi i wskaźnik masy ciała. Najlepsze wyniki testów poznawczych i najkorzystniejsze parametry wielkości mózgu wiązały się z 2 wzorcami żywieniowymi: wysokim poziomem kwasów tłuszczowych pochodzenia morskiego (z ryb) oraz wysokimi stężeniami witamin B, C, D i E. Gorsze osiągnięcia intelektualne wiązały się z wyższym spożyciem kwasów tłuszczowych typu trans, które występują w pieczonych i smażonych pokarmach, margarynie czy fast foodzie. Większość zmienności w wynikach testów poznawczych można było wyjaśnić w oparciu o wiek i wykształcenie, warto jednak nadmienić, że ważną rolę odgrywał również tzw. status odżywczy. Odpowiadał za 17% punktów uzyskanych w testach pamięciowych i 37% zmienności rozmiarów mózgu. W jaki sposób diety wpłynęły na funkcjonowanie poznawcze? Prawdopodobnie oddziałując na objętość mózgu i działanie naczyń. Analizy epidemiologiczne sugerowały, że odżywianie ma wpływ na zapadalność na chorobę Alzheimera, ale wcześniejsze badania bazowały na izolowanych składnikach odżywczych lub małych grupach, dając mało zachęcające wyniki. -
Serwis Wmpoweruser.com twierdzi, że zdobył plany dotyczące kolejnych premier systemu Windows Phone. Microsoft najpierw planuje podobno wypuszczenie wersji dla rynku low-end, a później wzbogacenie edycji dla najdroższych smartfonów. W drugim kwartale przyszłego roku ma pojawić się wersja Tango. Będzie ona skierowana na rynek budżetowych urządzeń, o którym Microsoft jak na razie wydaje się zapominać. To jednak trudny segment rynku. Bardzo mocny jest tam Android. W USA low-endowy smartfon wraz z dwuletnią umową na korzystanie z usług operatora telefonii komórkowej można kupić już za mniej niż 50 dolarów. Nawet Apple ma ofertę dla mniej zamożnych klientów, którym proponuje iPhone’a 4 za 99 dolarów, a wersję 3GS można otrzymać bezpłatnie przy podpisaniu dwuletniej umowy z operatorem. Z kolei przed końcem trzeciego kwartału nastąpi premiera Windows Phone Apollo. Ta edycja powstaje z myślą o najbardziej wymagających klientach, posiadających smartfon z wielordzeniowym procesorem i wyświetlaczem HD. Najprawdopodobniej zostanie ona przygotowana pod kątem biznesowym i umożliwi łatwe korzystanie z pakietu MS Office czy pozwoli na używanie technologii mobilnych płatności NFC oraz obsłuży 4G LTE. Informacje, jakie zdobył Wmpoweruser.com są datowane na październik. Niewykluczone zatem, że są - przynajmniej częściowo - nieaktualne. Trzeba bowiem zauważyć, że Nokia, partner Microsoftu, prawdopodobnie już w pierwszej połowie bieżącego roku zaprezentuje tanie smartfony z WP, co oznacza, że premiera edycji Tango powinna mieć raczej miejsce wcześniej niż później. Ponadto specjaliści zwracają uwagę, że wielomiesięczne zwlekanie z Apollo będzie oznaczało, iż Microsoft po raz kolejny odda pole konkurencji.
-
- Windows Phone
- Tango
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pierwsza znana historii epidemia syfilisu miała miejsce w 1495 roku. Wybuchła ona w armii króla Francji Karola VIII, która najechała Neapol. To zapoczątkowało epidemię syfilisu w całej Europie. Od tamtej pory trwa debata na temat pochodzenia tej choroby. Jedna z teorii mówiła, że przywiózł ją do Europy Krzysztof Kolumb i jego marynarze. George Armelagos, biolog z Emory University, który specjalizuje się w badaniu szkieletu, mówi, że kiedy przed kilkudziesięciu laty usłyszał o kolumbowskim pochodzeniu syfilisu, rozbawiło go to. Wyśmiałem pomysł, że mała grupa marynarzy przywiozła chorobę, która spowodowała wielką europejską epidemię - wspomina. Tym bardziej, że istniała teoria mówiąca, iż syfilis zawsze był obecny na Starym Kontynencie, jednak dopiero około 1500 roku zaczęto go odróżniać od innych chorób, takich jak np. dżuma. Armelagos zaczął badać dostępne dowody i ze zdziwieniem stwierdził, że wszystkie one wspierają teorię o przywiezieniu syfilisu przez Kolumba. Wyniki tych badań opublikowano już w 1988 roku. Dwadzieścia lat później Armelagos i jego współpracownicy dokonali genetycznej analizy bakterii wywołujących syfilis. Także i one wskazywały, że choroba ta pochodzi z Ameryki. Teraz uczony obalił kolejne argumenty, które miały wskazywać na wielowiekową obecność syfilisu w Europie. Świat naukowy wspominał bowiem o 50 szkieletach ludzi, którzy zmarli w Europie zanim jeszcze Kolumb wyruszył w swą pierwszą podróż, a które miały nosić ślady chronicznego syfilisu. Armelagos przyjrzał się tym szkieletom i stwierdził, że w przypadku większości z nich brakuje co najmniej jednego standardowego kryterium diagnostycznego, koniecznego do zdiagnozowania syfilisu. Pozostało 16 szkieletów, które spełniały kryteria diagnostyczne syfilisu. Jednak, jak stwierdził uczony, wszyscy ci zmarli mieszkali na morskim wybrzeżu, a zatem znaczną część ich diety stanowiły ryby i owoce morza. Organizmy te mogą zawierać „stary węgiel“ pochodzący z głębin morskich, a to z kolei znacząco zaburza datowanie radiowęglowe. Po wykonaniu kalibracji uwzględniającej dietę wyszło na jaw, że wszystkie szkielety wykazujące cechy chorób wywoływanych przez krętka należały do osób, które zmarły już po pierwszej wyprawie Kolumba. Nie mamy żadnego dowodu na występowanie syfilisu w Europie przed 1492 rokiem - stwierdził uczony. Molly Zuckerman z Mississippi State University, komentując badania Armelagosa, powiedziała: Pochodzenie syfilisu to fascynujące zagadnienie. Przedstawione dowody raczej zamykają sprawę, ale nie powinniśmy odkładać jej na półkę i stwierdzać, że już wszystko wiemy. W nauce wspaniałą rzeczą jest to, że może ona przedstawiać rzeczy w różnym świetle.
- 1 odpowiedź
-
- syfilis
- Krzysztof Kolumb
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zwierzęta przybierają na ogół jakieś barwy, by odstraszyć drapieżniki albo się przed nimi ukryć. Okazuje się, że niesymbiotyczne bakterie oceaniczne zachowują się dokładnie na odwrót - świecą, by zwrócić na siebie uwagę, bo zjedzenie stanowi gwarancję rozprzestrzenienia i opanowania nowych okolic. Margarita Zarubin, studentka z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, która wcześniej uczyła się w Oldenburgu, badała bioluminescencyjne bakterie Photobacterium leiognathi. Hipoteza, że mikroby świecą, by zostać upolowane, pojawiła się ponad 30 lat temu, ale bazowała głównie na częstym występowaniu luminescencyjnych bakterii w przewodzie pokarmowym ryb. Nie przeprowadzono eksperymentów, które mogłyby to potwierdzić. Chcąc sprawdzić, "co w morskiej trawie piszczy", izraelski zespół umieścił na jednym końcu akwarium torebkę ze zwykłymi P. leiognathi, a na drugim z bakteriami zmodyfikowanymi genetycznie w taki sposób, by nie mogły świecić. W zbiorniku znajdowały się m.in. artemia (Artemia). Okazało się, że skorupiaki i inne organizmy gromadziły się wokół świecącego woreczka, a koło ciemnego nie. W kolejnym etapie badań biolodzy pozwolili wszystkim pływać swobodnie. Po paru godzinach odwłoki przedstawicieli zooplanktonu zaczęły świecić. Później świecące artemia zmieszano z osobnikami, które nie jadły P. leiognathi i umieszczono w kanale wodnym z polującymi na nie rybami Apogon annularis. By na filmie było dokładnie widać przebieg zdarzeń, wykorzystano podświetlenie podczerwienią. Okazało się, że nocne ryby polowały wyłącznie na skorupiaki ze świecącymi odwłokami. Po zbadaniu odchodów A. annularis szybko stało się jasne, że bakterie przeszły przez ich przewód pokarmowy bez najmniejszego uszczerbku. Wykorzystując skorupiaki i ryby, luminescencyjne bakterie nie tylko przemieszczały się po oceanie, ale i pożywiły się przy okazji tym, co znajdowało się w jelitach przewoźnika. To wysoce korzystne przede wszystkim dla bakterii z ubogich w pokarm głębin.
-
- zjedzenie
- drapieżnik
- (i 10 więcej)
-
Jeszcze 50 lat temu w Afryce żyło 450 000 lwów. Obecnie pozostało ich zaledwie 20 000 i specjaliści obawiają się, że te wielkie koty znikną z powierzchni Ziemi w ciągu 10-20 lat. Wymieranie lwów ma kilka przyczyn i wszystkie związane są z działalnością człowieka. Najpoważniejszym zagrożeniem są dla nich farmy hodowlane. Zajmują one znaczną część afrykańskich sawann, z których wyparły zwierzęta, będące tradycyjnym pokarmem lwów. Wiele z kotów nie podążyło za stadami zwierząt, na które polowały, ale zaczęły żywić się zwierzętami hodowlanymi. Wówczas farmerzy zabijają lwy. WildiZe Foundation z Kolorado finansuje projekt, który ma szansę ochronić koty i zakończyć konflikt. Bill Given z Denver Zoo postanowił sprawdzić, czy we lwach uda się wyrobić awersję do wołowiny. Taki sposób zadziałał w przypadku zagrożonych wilków meksykańskich i australijskiego niełaza wielkiego. Given rozpoczął swoje prace w Grassland Safari Lodge w Botswanie. Mieszka tam kilka lwów, które polowały na zwierzęta hodowlane i zostały schwytane przez pracowników ośrodka zanim zabili je farmerzy. Amerykanin i jego współpracownicy wybrali osiem lwów i karmili je wołowiną nasączoną środkiem przeciwko robakom, thiabendazolem. Jego dawki były tak duże, że wywoływały u lwów poważną niestrawność. Po kilku posiłkach lwom podano wołowinę bez thiabendazolu. Siedem z nich nie tknęło mięsa, a ósmy niczego nie jadł przez kilka dni. Given wykorzystał w ten sposób naturalny mechanizm obronny. Jak sam stwierdził, awersja pokarmowa to „naturalny mechanizm, który pozwala drapieżnikom na przeżycie spotkania z potencjalną ofiarą, która broni się za pomocą toksyn. Gdy ssak-drapieżnik rozchoruje się po zjedzeniu takiej ofiary, wytwarza się u niego awersja do jej smaku i zapachu. Efekt ten utrzymuje się przez długi czas po zachorowaniu“. Given stara się obecnie o zezwolenie od botswańskiego Departamentu Dzikiej Przyrody i Parków Narodowych oraz kenijskiej Służby Dzikiej Przyrody na powtórzenie swoich eksperymentów na lwach żyjących na wolności.
-
- lew
- zwierzęta hodowlane
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Quarterly Review of Biology ukazał się kontrowersyjny artykuł, którego autorka twierdzi, że stwardnienie rozsiane (SR) nie jest chorobą autoimmunologiczną, lecz metaboliczną. Ponieważ zaburzeniu miałby ulegać metabolizm lipidów, mechanizm SR przypominałby miażdżycę. Badacze medyczni zawsze twierdzili, że o ile winą za SR należy obarczyć układ odpornościowy, który niszczy neurony gospodarza, o tyle trudno wskazać wszystkie czynniki uruchamiający stan autodestrukcji. Niedobór witaminy D, dieta czy geny mogą być powiązane ze stwardnieniem rozsianym, ale dowody na to, że są czynnikami ryzyka, pozostają, delikatnie mówiąc, sprzeczne. Dr Angelique Corthals z John Jay College w Nowym Jorku, autorka kontrowersyjnego studium, podkreśla, że zawsze kiedy wskazywano jakiś gen, który w danej populacji sugerował wzrost ryzyka SR, w innej bycie jego nosicielem wydawało się nie mieć żadnego znaczenia. Wspominano o patogenach, takich jak wirus Epsteina-Barr, ale nie udawało się wyjaśnić, czemu w podobnych genetycznie populacjach z podobnym obciążeniem patogenami wskaźnik zachorowalności na SR jest tak różny. Poszukiwanie wyzwalaczy SR w kontekście autoimmunologii nie doprowadziło do zunifikowanych wniosków odnośnie do etiologii choroby. Ujmowanie stwardnienia rozsianego jako choroby raczej metabolicznej niż autoimmunologicznej wydaje się podejściem bardziej holistycznym. Corthals sądzi, że przyczyn SR należy upatrywać w czynnikach transkrypcyjnych jądra komórkowego, a konkretnie receptorach aktywowanych przez proliferatory peroksysomów (ang. peroxisome proliferator-activated receptors, PPARs), które kierują m.in. wychwytem i rozkładem lipidów w organizmie. Zaburzenie działania PPARs prowadzi do tworzenia w zmienionych chorobowo tkankach złogów z utlenionego cholesterolu LDL. Dopiero to zdarzenie uruchamia reakcję układu odpornościowego i tworzenie się blizn (blaszek, które zastępują otaczającą akson mielinę). Amerykanka wyjaśnia, że z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w przebiegu miażdżycy: PPARs nie działają prawidłowo, tworzą się blaszki, rozwija się reakcja immunologiczna, a wreszcie blizny. Wysoki poziom LDL zaburza równowagę lipidową, a skoro nieprawidłowości dotyczące PPARs leżą u podłoża zarówno miażdżycy, jak i SR, wiadomo już, dlaczego ostatnimi czasy rośnie nie tylko liczba zawałów, ale i zachorowalność na stwardnienie rozsiane. To również wyjaśnia, czemu statyny, które mają obniżyć poziom cholesterolu, są obiecującą metodą terapii SR. Co łączy niedobory witaminy D ze stwardnieniem rozsianym? Witamina ta pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu LDL. Gdy jej brakuje, rośnie ryzyko zachorowania. Koniec końców najnowsza teoria pozwala wyjaśnić, dlaczego kobiety chorują na stwardnienie częściej od mężczyzn. Kobiety i mężczyźni inaczej metabolizują tłuszcze. U panów problemy z PPARs będą raczej dotyczyć tkanki naczyń, natomiast u kobiet zaburzenie metabolizmu lipidów z większym prawdopodobieństwem wpłynie na mielinę ośrodkowego układu nerwowego.
-
- stawrdnienie rozsiane
- SR
- (i 8 więcej)
-
Charlie Kindel, były dyrektor generalny odpowiedzialny za Windows Phone opublikował na swoim blogu szeroko komentowany w internecie wpis dotyczący sytuacji rynkowej microsoftowego systemu. Kindel wyjaśnia, dlaczego WP7, pomimo tego, iż zbiera bardzo dobre opinie, jest tak mało popularny. Jego zdaniem winna jest strategia, jaką obrał Microsoft. Kindel uważa, że producenci sprzętu oraz operatorzy telefonii komórkowej nie są zadowoleni z faktu, iż Microsoft sprawuje dużą kontrolę nad systemem. Android odniósł sukces, gdyż twórcy sprzętu i operatorzy telefonii mają nad nim dużą kontrolę. Producenci urządzeń mogą zatem wypuszczać olbrzymią liczbę różnych modeli, a operatorzy mają dzięki temu bogatą ofertę i możliwość instalowania oprogramowania, które przynosi im zyski. Z kolei Apple pozbyło się producentów, samo produkuje swój sprzęt, sprzedaje go we własnych sklepach, prowadzi kampanie reklamowe i ma grupę wiernych fanów. Zdaniem Kindela Apple de facto zmusił operatorów do przyjęcia roli tylko i wyłącznie kanału sprzedaży, jednak z czasem taka strategia może zaszkodzić koncernowi. Tymczasem sukces WP7 z jednej strony zależy od producentów sprzętu i operatorów telefonii komórkowej, a z drugiej, Microsoft ma nad nim całkowitą kontrolę. To Microsoft decyduje, jakie warunki techniczne musi spełniać smartfon z Windows Phone, co nie pozwala producentom sprzętu na całkowicie samodzielne projektowanie urządzeń. I to Microsoft decyduje, jakie dodatkowe oprogramowanie może znaleźć się na nowym smartfonie, przez co operatorzy telefonii komórkowej nie mogą wgrać tam dodatkowych programów przynoszących im zyski. Szczególnie istotne jest to na rynku USA, gdzie większość telefonów sprzedawanych jest za pośrednictwem operatorów, a więc to oni decydują, które modele będą polecali klientom. Prowadzone wcześniej badania wykazały, że sprzedawcy w salonach niezwykle rzadko prezentują telefony z Windows Phone 7, za to często takie smartfony w ogóle nie są włączane w gablotach lub też lądują na zapleczu. Najczęściej za to polecane są telefony z systemem Android, gdyż ich sprzedaż jest najbardziej korzystna dla operatorów telefonii komórkowej. Kindel kończy swój wpis prognozą, że w pewnym momencie rynek Androida stanie się tak pofragmentowany, iż klienci coraz mniej chętnie będą korzystali z tej platformy. Jednak, jak podkreśla, wcale nie oznacza to, że Windows Phone odniesie sukces. Przyznaje, że Microsoft potrafi cierpliwie czekać i nie boi się długoterminowych inwestycji, ale dopiero przyszłość pokaże, czy jego mobilny system będzie odgrywał na rynku jakąkolwiek rolę. Znany bloger, Robert Scoble, komentując wpis na blogu Kindle'a zwrócił uwagę na niewielką liczbę aplikacji dla Windows Phone 7 [właśnie przekroczyła ona 50 000 - red.]. Scoble pisze, że gdy w telewizji ktoś reklamuje swoją aplikację, zawsze wspomina o tym, że działa ona na Androidzie oraz iOS. Wzmianki o Windows Phone praktycznie się nie pojawiają. To dla konsumentów sygnał, że iOS i Android są "bezpieczne". Jest tylko jedna rzecz, której pragną klienci, gdy kupują coś nowego - nie chcą wyjść na idiotów. Android i iOS są 'bezpieczne', gdyż każda wie, że jest dużo aplikacji na te systemy. Wybór czegokolwiek innego jest zastem 'niebezpieczny' - stwierdza Scoble.
- 7 odpowiedzi
-
- Windows Phone
- Charlie Kindel
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Biolodzy z Uniwersytetu Alaskańskiego w Fairbanks badają tkanki fok obrączkowanych (Pusa hispida), by sprawdzić, czy przyczyną nagłego pogorszenia stanu ich zdrowia nie jest przypadkiem napromieniowanie po katastrofie nuklearnej w Fukushimie. Od lipca br. na wybrzeżu alaskańskiej Arktyki znaleziono liczne osobniki z krwawiącymi ranami na tylnych płetwach, podrażnieniem skóry wokół nosa i oczu oraz łysiejącymi plackami na całym ciele. Niektóre ssaki zmarły, innym na szczęście udało się przeżyć. Na początku naukowcy sądzili, że fokom zagraża wirus, ale jak dotąd, mimo wytężonej pracy specjalistów z Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej oraz Służby Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych, żadnego nie udało się wyizolować. W takiej sytuacji pojawiło się podejrzenie, że w grę może wchodzić napromieniowanie. Ostatnio dostaliśmy próbki tkanek chorych zwierząt, które schwytano w pobliżu Wyspy Świętego Wawrzyńca. Mamy zbadać materiał pod kątem radioaktywności. Niektórzy z członków lokalnych społeczności obawiają się, że może istnieć związek między tajemniczą chorobą fok a uszkodzeniem reaktora w Fukushimie - opowiada prof. John Kelly z Instytutu Nauk Morskich Uniwersytetu Alaskańskiego. Na wyniki trzeba będzie, oczywiście, poczekać. Warto dodać, że badania wody z Oceanu Spokojnego w okolicach USA nie wykazały, by od marca wzrósł poziom promieniowania.
- 4 odpowiedzi
-
- foka obrączkowana
- Pusa hispida
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siedmiu azjatyckich producentów LCD, w tym Samsung, Hitachi i Sharp, zapłaci grzywnę w wysokości 553 milionów dolarów. To kara za trwającą osiem lat zmowę cenową, która sztucznie windowała ceny LCD. Chi Mei Innolux, Chunghwa Picture Tubes, Epson Imaging Devices, HannStar Display oraz trzech wcześniej wspomnianych producentów zawarło ugodę z ośmioma prokuratorami stanowymi oraz prawnikami reprezentującymi osoby prywatne, które wytoczyły im pozwy zbiorowe. Poza wspomnianą grzywną koncerny zapłacą 14 milionów USD kosztów sądowych oraz odszkodowań dla stanów. Główną kwotę roszczeń stanowi 501 milionów dolarów, które trafią do poszkodowanych konsumentów w 24 stanach i w Dystrykcie Kolumbii. Zmowa cenowa trwała od 1 stycznia 1999 roku do 31 grudnia 2006, tak więc odszkodowania otrzymają osoby, które w tym czasie kupiły monitory LCD. Kolejne 37 milionów dolarów otrzymają agendy rządowe, stanowe i inne organizacje publiczne.
- 2 odpowiedzi
-
- LCD
- zmowa cenowa
- (i 9 więcej)
-
Chiny poinformowały o uruchomieniu własnego systemu nawigacji satelitarnej. System Beidou tworzony jest od 2000 roku. Chiny chcą się dzięki niemu uniezależnić od amerykańskiego systemu GPS. Dotychczas Państwo Środka umieściło na orbicie 10 satelitów. W przyszłym roku planowane jest wystrzelenie 6 kolejnych. Dzięki temu chiński system nawigacji obejmie większą część regionu Azji i Pacyfiku. Zakończenie budowy Beidou przewidziano na rok 2020. Wtedy to system ma składać się z 35 satelitów obejmujących swoim zasięgiem całą planetę. Własny system satelitarny jest potrzebny Chinom do przynajmniej częściowego zrównoważenia amerykańskiej przewagi militarnej. Obecnie amerykańska flota może zbliżyć się do chińskiego wybrzeża, a Państwo Środka nie będzie w stanie temu przeciwdziałać. Jeszcze przez wiele lat Chiny nie będą w stanie powstrzymać US Navy przed naruszeniem swoich granic morskich. Stąd też chęć zbudowania systemu nawigacji satelitarnej, który pozwoliłby na precyzyjne namierzanie amerykańskich okrętów. Bez niego rozwijana broń rakietowa dalekiego zasięgu nie będzie w stanie skutecznie atakować wrogich jednostek. Własny system satelitarny da Chinom przewagę nad sąsiadami, z którymi ChRL toczy wiele sporów granicznych. System może posłużyć Chinom jako jeden z elementów mających na celu uniemożliwienie Stanom Zjednoczonym obronę Tajwanu w przypadku ataku ChRL na wyspę, którą władze w Pekinie uznają za swoją zbuntowaną prowincję. Uniezależnienie się się od GPS ma i tę zaletę, że USA zastrzegły sobie prawo wyłączenia GPS dla celów cywilnych w przypadku konfliktu zbrojnego. Beidou, podobnie jak GPS, będzie też dostępny cywilom.
-
Ryzyko wypadku jest najwyższe, gdy linie lotnicze są bardzo bliskie zrealizowania założeń finansowych. [...] Spada, gdy oddalają się od celów finansowych i nie ma przy tym znaczenia, w jakim kierunku. Mówiąc ogólnie: linie są najbezpieczniejsze, gdy osiągnięcia finansowe są albo dużo lepsze, albo dużo gorsze niż w niedalekiej przeszłości - wyjaśnia prof. Peter Madsen z Brigham Young University (BYU). Naukowcy przyglądali się 133 amerykańskim liniom lotniczym. Pod uwagę wzięto okres między 1990 a 2007 r. Madsen i inni zauważyli, że każde 10-proc. odchylenie od planowanej rentowności oznaczało 7-proc. spadek prawdopodobieństwa wypadku. Nie sądzę, by ludzie świadomie mówili: "Naprawdę chcemy osiągnąć cele finansowe, obetnijmy wydatki na bezpieczeństwo", tym niemniej dobrze udokumentowano, że podejmujemy większe ryzyko, by osiągnąć cele, nawet jeśli nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to robimy. Zwykła świadomość opisanego zjawiska, a gdy cel jest już w zasięgu ręki, przypomnienie załodze, że bezpieczeństwo pozostaje najważniejsze, mogą ograniczyć tendencję. Zachęty finansowe dotyczące bezpieczeństwa nie oznaczają szybkiego rozwiązania problemu, ale przywracają u pracowników równowagę między celami finansowymi a operacyjnymi. Madsen podkreśla, że ryzyko wypadku nadal pozostaje niskie i że pasażerowie nie powinni się kierować jego badaniami przy wyborze przewoźnika. Chodziło raczej o zarysowanie pewnych trendów i skłonności. Naukowiec z BYU opowiada, że wcześniejsze studia dotyczące wpływu rentowności linii lotniczych na bezpieczeństwo dawały często sprzeczne wyniki, bo ich autorzy poszukiwali zależności liniowej. Jemu udało się ponoć stworzyć lepszy model, który dałoby się zastosować także w odniesieniu do innych ryzykownych gałęzi przemysłu, np. górnictwa czy energetyki jądrowej. W okresie 1990-2007 amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (ang. National Transportation Safety Board, NTSB) odnotowała 915 wypadków obejmujących zgony, poważne urazy oraz uszkodzenia maszyn. W grę wchodziły zdarzenia o różnej wadze - od rozbicia samolotu po zderzenia z wózkiem bagażowym. Aby podwójnie sprawdzić wyniki swoich wyliczeń, Madsen przeprowadził kolejną analizę, tym razem uwzględniając także zdarzenia niemające charakteru wypadku, które mogły wpłynąć na bezpieczeństwo maszyn. W tym samym 17-letnim okresie Federalna Administracja Lotnictwa (ang. Federal Aviation Administration, FAA) odnotowała 5829 takich incydentów. I w tym przypadku Madsen uzyskał analogiczne wyniki. Bliskość celów finansowych zwiększała ryzyko. To bardzo silny wzorzec empiryczny.
- 1 odpowiedź
-
- linie lotnicze
- rentowność
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nadwrażliwość zmysłowa wiąże się z nerwicą natręctw
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Nadmierne przywiązanie do dziecięcych rytuałów oraz nadwrażliwość smakowa i dotykowa, np. na teksturę tkaniny, mogą zwiastować rozwój zaburzeń obsesyjno kompulsywnych (ZOK). Wg psychologów, kiedy dzieci doświadczają podwyższonej wrażliwości zmysłowej, odwołują się do zachowań rytualnych, by lepiej poradzić sobie ze środowiskiem. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do ZOK (Journal of Behavior Therapy and Experimental Psychiatry). Prof. Reuven Dar z Uniwersytetu w Tel Awiwie nabrał podejrzeń, że może tak być, gdy pracował z pacjentami z ZOK, którzy wspominali, iż jako dzieci byli bardzo wrażliwi na dotyk i smak. Potem dzięki badaniom kwestionariuszowym potwierdzono, że rzeczywiście istnieje bezpośredni związek między sposobem, w jaki układ nerwowy zarządza napływającymi danymi czuciowymi a rytualnymi i obsesyjno-kompulsywnymi zachowaniami. W ramach pierwszego studium rodziców przedszkolaków proszono, by wypełnili 3 kwestionariusze. Pierwszy dotyczył stopnia rytualizacji zachowania, np. potrzeby powtarzania określonych działań lub porządkowania obiektów w określony sposób. Drugi oceniał lęk, dlatego wypytywano o reakcje na obcych, przywiązanie do członków rodziny czy zamartwianie się o rezultaty działań. Trzeci kwestionariusz służył do zbadania reakcji na codzienne doświadczenia zmysłowe, w tym dotyk oraz nieznane/nietypowe smaki i zapachy. W drugim studium 314 dorosłych poproszono o wzięcie udziału w online'owym sondażu. Tak jak w przypadku dzieci, dotyczył on 3 podstawowych obszarów: tendencji obsesyjno-kompulsywnych, poziomu lęku oraz wrażliwości na stymulację smakowo-dotykową. W obu grupach wiekowych wykryto silny związek między nadwrażliwością a tendencjami obsesyjno-kompulsywnymi. U dzieci prowadziło to do zachowań rytualnych, a u dorosłych do objawów ZOK. Dar uważa, że gdy dziecko jest bardzo wrażliwe na jakąś woń lub dotyk, odbiera świat jako agresywny, zagrażający. Rytualizm jest więc mechanizmem obronnym, który pozwala odzyskać kontrolę nad światem i sobą. W przyszłości Dar chce zgromadzić dużą grupę dzieci i przeprowadzić badania podłużne, które pozwoliłyby lepiej zrozumieć związek między nadwrażliwością sensoryczną w dzieciństwie a ZOK w dorosłości.-
- rytuał
- rytualizacja
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Samice żab drzewnych wykorzystują zawołania samców, by wybrać partnera z identyczną jak własna liczbą chromosomów. Muszą ich odróżniać w ten właśnie sposób, ponieważ na pierwszy i na drugi rzut oka panowie wyglądają tak samo. Biolodzy uważają, że opisywane odkrycie sporo wyjaśniło w kwestii powstawania nowych gatunków żab. Prof. Carl Gerhardt oraz doktorant Mitch Tucker z University of Missouri badali dwa blisko spokrewnione gatunki - rzekotkę różnobarwną (Hyla versicolor) oraz szarą (H. chrysoscelis). Żaby wyglądają identycznie. Różnią się tylko liczbą chromosomów. Rzekotka różnobarwna ma ich 2-krotnie więcej - tłumaczy Gerhardt. Samice potrafią stwierdzić, ile samiec ma chromosomów, wsłuchując się w jego pieśń godową. Samce obu gatunków śpiewają tę samą miłosną serenadę, ale jeden robi to wolniej. Można to porównać do różnicy między wersją oryginalną i unplugged Layli Erica Claptona - tłumaczy Tucker. W ramach wcześniejszych studiów naukowcy odkryli, że żaby drzewne z większą liczbą chromosomów mają większe komórki, co spowalnia tempo ich treli. Nie wiedziano jednak, czy preferencje akustyczne samic są powiązane z liczbą chromosomów. By to stwierdzić, Tucker symulował duplikację chromosomów, odtwarzając wiosenne temperatury na wczesnym etapie rozwoju płazów. Następnie dojrzałe samice słuchały komputerowo generowanych pieśni o różnym tempie. Okazało się, że skakały w kierunku głośnika, gdy słyszały zaśpiew w tempie charakterystycznym dla samca z identyczną do ich własnej liczbą chromosomów. To pokazuje, że sama liczba chromosomów kontroluje zachowanie, które pozwala utrzymywać oddzielność gatunków - podkreśla Gerhardt. Zwykle nowe gatunki powstają ze względu na istniejącą barierę fizyczną, np. masyw górski czy duży zbiornik wodny. Tutaj mamy do czynienia z rzadkim przypadkiem szybkiej ewolucji, zachodzącej w wyniku duplikacji chromosomów, zmiany zachowania oraz izolacji reprodukcyjnej.
-
- żaba drzewna
- pieśń godowa
- (i 9 więcej)
-
Zespół profesora Xaioyanga Zhu z University of Texas odkrył, iż dzięki zastosowaniu w ogniwach słonecznych plastikowego półprzewodnika można dwukrotnie zwiększyć liczbę elektronów uzyskiwanych z pojedynczego fotonu. Tym półprzewodnikiem jest policykliczny węglowodór aromatyczny, pentacen. Przed rokiem pisaliśmy, że profesor Zhu przeprowadził badania, z których wynikało, że wydajność ogniw słonecznym można będzie zwiększyć do 66%. Obecnie najbardziej wydajne urządzenia tego typu są w stanie przekształcić w prąd elektryczny około 31% energii słonecznej. Dzieje się tak, gdyż zdecydowaną większość energii stanowią tzw. gorące elektrony, których nie potrafiliśmy przechwytywać. Zhu pokazał, w jaki sposób można to zrobić. Profesor zaznaczył wówczas, że stworzenie szeroko dostępnej technologii będzie trudne, gdyż wymaga mocnego skoncentrowania promieni słonecznych na panelach, do czego z kolei konieczne jest opracowanie sposobów produkcji ogniw z nowych materiałów. Teraz zespół pod kierunkiem uczonego znalazł alternatywę. Uczeni odkryli, że możliwe jest uzyskanie dwóch elektronów z pojedynczego fotonu i ich przechwycenie. Co więcej, ich rozwiązanie nie wymagałoby koncentrowania promieni. Okazało się bowiem, że po zaabsorbowaniu fotonu przez pentacen zachodzi zjawisko MEG, o którym informowaliśmy przed kilkoma dniami, przy okazji stworzenia ogniwa słonecznego o zewnętrznej wydajności kwantowej przekraczającej 100%. Zdaniem Zhu zastosowanie pentacenu pozwoli na zwiększenie wydajności ogniw do 44%.
- 3 odpowiedzi