Search the Community
Showing results for tags 'pokarm'.
Found 16 results
-
Nowe studium sugeruje, że poszukiwanie wrażeń nie jest zachowaniem występującym wyłącznie u ludzi i innych kręgowców. Jedną na dwadzieścia pszczół miodnych także należy uznać za amatorkę przygód. Mózg takiego owada wykazuje unikatowy wzorzec aktywności genowej w obrębie szlaków molekularnych, które u naszego gatunku wiążą się właśnie z pogonią za nowościami czy przeszywającym na wskroś dreszczykiem. Jak zapewniają entomolodzy z University of Illinois, odkrycia te rzucają nowe światło na wewnętrzne życie ula. Dotąd postrzegano go jako wysoce zdyscyplinowaną kolonię niezmiennych robotnic, które spełniają pewne role, służąc królowej. Teraz zaczyna się wydawać, że poszczególne robotnice różnią się pod względem chęci wykonywania zadań - twierdzi prof. Gene Robinson. Różnice te można po części przypisać zmienności pszczelich osobowości. U ludzi różnice w poszukiwaniu nowości stanowią [przecież] składnik osobowości. Amerykanie przyglądali się 2 zachowaniom pszczół, które wyglądały na poszukiwanie nowości: robieniu rozpoznań związanych z gniazdami i źródłami pokarmu. Kiedy kolonia staje się zbyt duża, musi się podzielić i część pszczół zakłada nowe gniazdo. Na jego poszukiwanie wybiera się mniej niż 5% roju. W porównaniu do reszty owadów, tacy zwiadowcy są 3,4 razy bardziej skłonni do zostania pionierami poszukującymi również kolejnych źródeł pokarmu. To złoty standard badań nad osobowością. Jeśli wykazujesz tę samą tendencję w różnych kontekstach, to jest to cecha osobowościowa. Jak podkreśla Robinson, wola odważnych do pokonania jeszcze jednego kilometra może być istotna dla przeżycia reszty społeczności. Później Amerykanie posłużyli się analizą mikromacierzy. W mózgach grup zwiadowców i niezwiadowców odkryto różnice w aktywności tysięcy genów. "Spodziewaliśmy się znaleźć jakieś, ale rzeczywista skala nas zaskoczyła, zważywszy, że jedne i drugie pszczoły są zbieraczkami". Kilka genów o odmiennej ekspresji wiązało się z sygnalizacją katecholaminową, a także bazującą na kwasie L-glutaminowym i gamma-aminomasłowym (GABA). Naukowcy skupili się na tych mechanizamach, bo u kręgowców odpowiadają one za regulację poszukiwania nowości i reagowanie na nagrody. By sprawdzić, czy za poszukiwanie nowości u pszczół odpowiadają zmiany w sygnalizacji mózgowej, akademicy podawali grupom owadów związki, które nasilają lub hamują działanie wymienionych wyżej neuroprzekaźników. Okazało się, że kwas glutaminowy i oktopamina (jedna z katecholamin) prowokowały zachowania zwiadowcze u pszczół, które wcześniej nie przejawiały takich tendencji. Blokowanie sygnalizacji dopaminowej ograniczało zaś takie działania.
-
- pszczoła miodna
- poszukiwanie nowości
- (and 9 more)
-
Zwierzęta przybierają na ogół jakieś barwy, by odstraszyć drapieżniki albo się przed nimi ukryć. Okazuje się, że niesymbiotyczne bakterie oceaniczne zachowują się dokładnie na odwrót - świecą, by zwrócić na siebie uwagę, bo zjedzenie stanowi gwarancję rozprzestrzenienia i opanowania nowych okolic. Margarita Zarubin, studentka z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, która wcześniej uczyła się w Oldenburgu, badała bioluminescencyjne bakterie Photobacterium leiognathi. Hipoteza, że mikroby świecą, by zostać upolowane, pojawiła się ponad 30 lat temu, ale bazowała głównie na częstym występowaniu luminescencyjnych bakterii w przewodzie pokarmowym ryb. Nie przeprowadzono eksperymentów, które mogłyby to potwierdzić. Chcąc sprawdzić, "co w morskiej trawie piszczy", izraelski zespół umieścił na jednym końcu akwarium torebkę ze zwykłymi P. leiognathi, a na drugim z bakteriami zmodyfikowanymi genetycznie w taki sposób, by nie mogły świecić. W zbiorniku znajdowały się m.in. artemia (Artemia). Okazało się, że skorupiaki i inne organizmy gromadziły się wokół świecącego woreczka, a koło ciemnego nie. W kolejnym etapie badań biolodzy pozwolili wszystkim pływać swobodnie. Po paru godzinach odwłoki przedstawicieli zooplanktonu zaczęły świecić. Później świecące artemia zmieszano z osobnikami, które nie jadły P. leiognathi i umieszczono w kanale wodnym z polującymi na nie rybami Apogon annularis. By na filmie było dokładnie widać przebieg zdarzeń, wykorzystano podświetlenie podczerwienią. Okazało się, że nocne ryby polowały wyłącznie na skorupiaki ze świecącymi odwłokami. Po zbadaniu odchodów A. annularis szybko stało się jasne, że bakterie przeszły przez ich przewód pokarmowy bez najmniejszego uszczerbku. Wykorzystując skorupiaki i ryby, luminescencyjne bakterie nie tylko przemieszczały się po oceanie, ale i pożywiły się przy okazji tym, co znajdowało się w jelitach przewoźnika. To wysoce korzystne przede wszystkim dla bakterii z ubogich w pokarm głębin.
-
- zjedzenie
- drapieżnik
- (and 10 more)
-
Jedzenie miękkich pokarmów może sprawiać, że zmniejszają się rozmiary żuchwy. Ponieważ liczba zębów pozostaje ta sama, niewykluczone, że jest to jedna z przyczyn wad zgryzu. Noreen von Cramon-Taubadel z University of Kent zajęła się kształtami 295 ludzkich żuchw ze zbiorów muzealnych. Okazało się, że te reprezentujące członków społeczeństw rolniczych były przeważnie mniejsze niż pochodzące z grup zbieracko-myśliwskich. Różnice utrzymywały się nawet po wzięciu poprawki na wpływ klimatu czy losową zmienność genetyczną. Brytyjka uważa, że wyjaśnieniem tego zjawiska jest najprawdopodobniej rolnicza dieta, w której występują duże ilości mielonych ziaren. Tego typu pokarmy nie wymagają tyle żucia, co dieta społeczeństw zbieracko-myśliwskich, gdzie dominują twardsze dzikie rośliny i mięso. Pomiary i wnioski zespołu von Cramon-Taubadel można porównać do wyników badań nad sajmiri wiewiórczymi (Saimiri sciureus) z 1982 r. Jak napisano wtedy w Science, gdy 43 małpki podzielono na grupy jedzące naturalnie twardy bądź miękki pokarm, pojawiły się wyraźne różnice w zgryzie. U zwierząt karmionych miękkimi produktami występowało więcej obróconych i przemieszczonych zębów, a przedtrzonowce ulegały stłoczeniu. Poza tym łuki zębodołowe były węższe. Czy podobne zjawiska występują u ludzi, trzeba będzie sprawdzić w kolejnych studiach, ale wydaje się to prawdopodobne. Artykuł von Cramon-Taubadel, który ukazał się w PNAS, opatrzono dużą liczbą wykresów oraz tabelami. Można się z nich m.in. dowiedzieć, skąd pochodziły analizowane żuchwy.
-
- wada zgryzu
- stłoczenie
-
(and 8 more)
Tagged with:
-
Dorosłe komórki macierzyste jelit reagują na wzrost konsumpcji, powiększając przewód pokarmowy. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley byli zaskoczeni tym odkryciem, ponieważ dotąd uważano, że kiedy embrionalne komórki macierzyste osiągną dojrzałość, pozostają po prostu w tkankach, zastępując komórki obumierające bądź zniszczone przez uraz. Tymczasem podczas najnowszych badań na muszkach owocowych okazało się, że mogą one reagować na zmiany w organizmie i środowisku. Jak napisano w artykule opublikowanym w piśmie Cell, w czasie eksperymentów komórki macierzyste jelit owadów odpowiadały na zwiększoną podaż pokarmu, wytwarzając więcej komórek przewodu pokarmowego. Kiedy muszki zaczynały jeść, jelitowe komórki macierzyste przechodziły w stan nadbiegu i jelito się rozszerzało. Cztery dni później przewód pokarmowy był 4 razy większy niż na początku, ale kiedy pokarm odstawiono, jelito powróciło do pierwotnych rozmiarów - wyjaśnia dr Lucy O'Brien. Ze względu na podobieństwa między naszymi gatunkami, odkrycia z badań nad muszkami mogą rzucić nieco światła na zastosowanie komórek macierzystych w leczeniu chorób żołądkowo-jelitowych i metabolicznych, np. cukrzycy. Jedną ze strategii wykorzystywanych przez zwierzęta w radzeniu sobie ze zmiennością środowiska jest dostrajanie układów narządów. Jak dokładnie zachodzi taka adaptacja organów, zwłaszcza u dojrzałych zwierząt, które już nie rosną, długo pozostawało jednak tajemnicą - podkreśla O'Brien. Takie przystosowywanie zachodzi u wielu gatunków: u człowieka przewód pokarmowy odrasta, po tym jak z powodu nowotworu chirurgicznie usuwa się jego część, a u hibernujących zwierząt przewód pokarmowy kurczy się w czasie zimy aż o 2/3. O'Brien, David Bilder i inni odkryli, że kiedy muszki owocowe są karmione, jelito wydziela miejscowo insulinę, co stymuluje komórki przewodu pokarmowego do podziałów. Stężenie jelitowej insuliny szybuje bezpośrednio po jedzeniu i stanowi bezpośredni komunikat dla przewodu pokarmowego. W ten sposób jelito samo kontroluje własną adaptację - opowiada Bilder. Komórki macierzyste mogą się dzielić asymetrycznie, dając jedną komórkę macierzystą i jedną komórkę jelit, albo symetrycznie - na dwie komórki macierzyste. Zespół z Berkeley zauważył, że w odpowiedzi na pokarm jelitowe komórki macierzyste częściej przechodziły podziały symetryczne, co pozwalało zachować stosunek komórek macierzystych do komórek jelit. Przystosowawcze skalowanie rozmiarów jelit ma duży sens z punktu widzenia fizjologicznej sprawności. Utrzymywanie nabłonka jelit jest kosztowne metabolicznie, pochłaniając 30% zasobów energetycznych organizmu. Minimalizując wymiary przewodu pokarmowego przy niedoborach pokarmu i maksymalizując przy jego obfitości, komórki macierzyste pomagają zwierzętom przeżyć w stale zmieniającym się środowisku" - podsumowuje O'Brien.
-
- dorosłe komórki macierzyste
- jelito
- (and 9 more)
-
Mrówki z gatunku Melissotarsus insularis są prawdopodobnie jedynymi poza człowiekiem hodowcami innych zwierząt na mięso. W drążonych przez nie korytarzach mieszkają bowiem tarczniki, którymi mrówki się opiekują. Trudno byłoby wskazać inny cel ochraniania niż tuczenie i utrzymywanie zapasów do zjedzenia w przyszłości. M. insularis zamieszkują kontynentalną Afrykę i Madagaskar. Mają zaledwie 3 mm długości i żyją w labiryncie korytarzy wyrytych w korze i pod korą. Towarzyszy im kilka gatunków tarczników. Mrówkom nie może chodzić o spadź, która stanowi mieszaninę soków z uszkodzonych komórek i płynnych odchodów owadów (budowa ich przewodu pokarmowego nie pozwala nawet na jej trawienie) ani o wydzielinę tarczki. Tarczniki nie wydają się tak wyposażone, by produkować wydzielinę, która byłaby w stanie usatysfakcjonować mrówki - wyjaśnia Scott Schneider z University of Massachusetts w Amherst. Skoro w grę nie wchodzi hodowanie dla wydzielin czy skutków działalności, to co innego mrówki mogą począć ze swymi lokatorami? Najpewniej zjeść. Schneider opowiadał o swoich podejrzeniach na konferencji Stowarzyszenia na rzecz badania Ewolucji, która odbywała się od 17 do 21 czerwca w Norman w Oklahomie. Na razie są to tylko przypuszczenia, bo M. insularis trudno obserwować, ponieważ błyskawicznie zatykają otwory obserwacyjne. W przyszłym roku entomolog zamierza jednak zbadać zawartość stabilnych izotopów w ciele mrówek. Wtedy okaże się, czy ich pokarm jest głównie roślinny, czy zwierzęcy. Amerykański naukowiec uważa, że M. insularis mogły wyhodować tarczniki z delikatnymi tarczkami, tak samo jak stający się rolnikami ludzie uzyskali rośliny zdatniejsze do jedzenia.
-
Testy wykazały, że arktyczne renifery reagują na bodźce świetlne z zakresu ultrafioletu. Biolodzy uważają, że ta niezwykła umiejętność pozwala im znajdować pokarm i unikać drapieżników w specyficznej atmosferze Arktyki, gdzie promieniowania UV nie brakuje, a widoczność często bywa bardzo ograniczona (Journal of Experimental Biology). Naukowcom po raz pierwszy przeszło przez myśl, że renifery mogą widzieć ultrafiolet, kiedy ustalono, że promienie UV przechodzą przez soczewkę i rogówkę zwierzęcia. Podczas eksperymentów przepuszczano światło przez próbki tkanek. Okazało się, że oko renifera radzi sobie ze światłem o minimalnej długości fali ok. 350 nanometrów. Wyposażeni w tę wiedzę brytyjscy akademicy postanowili sprawdzić, czy u znieczulonego renifera wystąpi reakcja elektryczna siatkówki na promienie UV (gdyby wystąpiła, oznaczłoby to, że ssak widzi ultrafiolet). Posłużyliśmy się ERG (elektroretinografią), dzięki której umieszczając na wewnętrznej stronie powieki niewielki kawałek złotej folii, utrwaliliśmy elektryczną reakcję siatkówki na światło - wyjaśnia prof. Glen Jeffery z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. W ten sposób udowodniono, że czopki, światłoczułe receptory siatkówki oka, rzeczywiście reagują na UV. Renifery żywią się porostami. Ponieważ organizmy te pochłaniają ultrafiolet, pasącym się zwierzętom mogą się one wydawać czarne. Dzięki tej samej umiejętności wilki, których futra także absorbują promienie UV, jawią się na tle śniegu jako ciemniejsze. Biolodzy podkreślają, że na tym nie koniec korzyści, bo w ramach widzenia UV i mocz staje się bardziej widoczny, co pozwala stwierdzić, że w pobliżu znajduje się inny renifer lub drapieżnik. Wszystko wskazuje na to, że widząc ultrafiolet, renifery nie doświadczają żadnego uszerbku na zdrowiu, nie cierpią np. na typową dla ludzi ślepotę śnieżną (jest to oparzenie siatkówki w okolicach plamki żółtej, wywołane promieniami światła widzialnego oraz światłem ultrafioletowym). W niedalekiej przyszłości ten sam zespół chce przeprowadzić testy na fokach. Prof. Jeffery sądzi bowiem, że wiele arktycznych zwierząt widzi ultrafiolet. W końcu nie ma dowodów na to, że niedźwiedzie polarne muszą się zmagać ze skutkami ślepoty śnieżnej...
- 1 reply
-
- ultrafiolet
- promieniowanie UV
- (and 12 more)
-
Pokarmy demonstrowane w rzeczywistości wirtualnej wywołują u chorych z zaburzeniami odżywiania taką samą reakcję emocjonalną, co prawdziwe jedzenie. Psycholodzy prowadzili badania z udziałem pacjentek z anoreksją i bulimią. W eksperymencie uczestniczyły też osoby zdrowe (grupa kontrolna). Uzyskane wyniki sugerują, że w przyszłości wirtualne przekąski będzie można wykorzystać do diagnozowania oraz oceny przebiegu terapii m.in. zaburzeń odżywiania (Annals of General Psychiatry). Alessandra Gorini z Istituto Auxologico Italiano w Mediolanie pracowała z międzynarodową grupą specjalistów. Wspólnie porównywali oni, jak pacjentki z zaburzeniami odżywiania reagują na widok rzeczywistego jedzenia, a także pokarmu wirtualnego i sfotografowanego. Choć na razie wstępne, nasze wyniki pokazują, że wirtualne bodźce są tak samo skuteczne jak prawdziwe, a bardziej efektywne od statycznych zdjęć, w generowaniu u nich reakcji emocjonalnych. W eksperymencie wzięło udział 10 kobiet z anoreksją, 10 z bulimią i 10 zdrowych. Na początku tuż przed nimi na blacie stawiano 6 wysokokalorycznych produktów. Podczas ekspozycji mierzono tętno, reakcję skórno-galwaniczną (przewodnictwo elektryczne skóry) oraz stres emocjonalny. Później paniom urządzono pokaz slajdów z tymi samymi pokarmami, zaproszono je także na cyfrową kolację, podczas której mogły obcować z wirtualnymi wersjami 6 pokus. Ustalono, że poziom stresu był taki sam - nie odnotowano istotnych statystycznie różnic - w przypadku poczęstunku realnego i komputerowego.
-
Sposób uprawy roślin paszowych może wpływać na ekspresję genów u zwierząt spożywających karmę wytworzoną na ich bazie - udowadniają holenderscy badacze. Odkrycie jest efektem szeroko zakrojonego projektu, którego celem jest ustalenie zależności pomiędzy sposobem produkcji pasz oraz zdrowiem zwierząt hodowlanych. W jednym z eksperymentów, przeprowadzonym pod kierownictwem dr Astrid de Greeff z Uniwersytetu w Wageningen, badacze rozdzielili populację kurczaków na dwie grupy, które hodowano następnie w takich samych warunkach, lecz z dostępem do pasz różniących się pochodzeniem składników. Zwierzęta z jednej grupy otrzymywały pokarm na bazie roślin uprawianych w sposób organiczny, w drugiej zaś - z wykorzystaniem nowoczesnych technologii stosowanych w rolnictwie. Nie licząc tej różnicy, receptura obu pasz była taka sama. Od osobników z drugiego pokolenia (licząc od rozpoczęcia testu) badacze pobrali komórki jelita cienkiego w celu analizy RNA. Cząsteczki te, wytwarzane w procesie zwanym transkrypcją, są pierwszym etapem ekspresji genów, czyli realizowania przez komórkę instrukcji zapisanych w DNA. Na podstawie analizy RNA ustalono, że spośród ok. 20000 genów należących do genomu kurczaków istotnym zmianom uległa intensywność ekspresji 49. Aż 7 z nich koduje enzymy związane z produkcją cholesterolu - ważnego prekursora wielu hormonów oraz składnika błon komórkowych. Ekpresja wszystkich genów z tej grupy była wyraźnie obniżona u zwierząt przyjmujących karmę produkowaną nowoczesnymi metodami. Osłabienie ekspresji stwierdzono także w przypadku kilku genów zaangażowanych w obronę immunologiczną. Na szczęście nie musimy jednak wpadać w panikę - z innej publikacji, opracowanej w ramach tego samego projektu przez zespół dr Machteld Huber z Instytutu Louisa Bolka, wynika, że zwierzęta z obu grup nie różniły się wyraźnie pod względem stanu zdrowia. Jednymi z nielicznych zaobserwowanych różnic pomiędzy grupami było wzmocnienie odporności oraz tendencja do utrzymywania niższej masy ciała u zwierząt karmionych paszą pochodzenia organicznego. Badacze zastrzegają jednak, że osobniki z obu populacji można było uznać za zdrowe. Wyniki swoich badań naukowcy z Holandii opublikowali na łamach czasopisma British Journal of Nutrition.
-
Choć o inteligencji ptaków z rodziny krukowatych napisano już setki prac, zwierzęta te nie przestają zadziwiać. Świadczą o tym choćby wyniki najnowszych badań, przeprowadzonych przez brytyjskich naukowców. Wynika z nich, że gawrony, pospolici przedstawiciele krukowatych, potrafią bez jakiegokolwiek przygotowania wykorzystać dostępne w ich otoczeniu narzędzia do upolowania zdobyczy. Autorzy studium, Christopher Bird z University of Cambridge oraz Nathan Emery z Queen Mary University of London, postanowili sprawdzić inteligencję gawronów podczas zdobywania pożywienia. Przygotowali w tym celu słój wypełniony wodą w taki sposób, by lustro cieczy było poza zasięgiem dzioba ptaka, a następnie umieścili w nim robaka - jeden z podstawowych składników diety krukowatych. Jedyną pomocą, jaką gawrony uzyskały od badaczy, było przygotowanie stosu kamieni. To niewiele, lecz ptaki bardzo szybko i bez wcześniejszego treningu zaczęły wrzucać je do słoja tak, by podnieść lustro wody i podsunąć robaka pod sam dziób. Jakby tego było, po kilku próbach ptaki zaobserwowały, że poziom cieczy podnosi się najszybciej po wrzuceniu największego kamienia, i zaczęły regularnie stosować taką właśnie metodę polowania. W kolejnym eksperymencie wykorzystano podobny słój, lecz wypełniono go trocinami. Tym razem ptaki szybko dostrzegły, że używanie kamieni nie ma sensu, ponieważ miękkie podłoże zapada się pod ich ciężarem i utrudnia wydobycie pokarmu. Efektem była szybka rezygnacja z bezcelowego wysiłku. Co ciekawe, w naturze krukowate nie zachowują się równie sprytnie (a przynajmniej nikt tego nie zaobserwował). Bird i Emery tłumaczą jednak, że nie wynika to z braku zdolności, lecz z faktu, iż jest to zwyczajnie niepotrzebne. W swoim naturalnym otoczeniu ptaki te... nie mają bowiem większych problemów ze znalezieniem dostatecznej ilości pożywienia.
-
Choć bawełna jest jedną z najważniejszych roślin uprawnych świata, mało kto zdaje sobie sprawę, że ludzkość wykorzystuje zaledwie część jej potencjału. Niewiele osób wie bowiem, że nasiona bawełny są doskonałym źródłem białka o wysokiej wartości odżywczej. Problem w tym, że są one jednocześnie wysycone gossypolem - pigmentem o właściwościach toksycznych dla człowieka. Już wkrótce bawełna może jednak stać się rośliną spożywczą - wszystko dzięki badaniom prowadzonym przez instytucję Texas AgriLife Research. Pomijając zawartość gossypolu, bawełna jest niemal idealnym pokarmem dla głodujących narodów. Nie wymaga dużej ilości wody, a oprócz pożywnych nasion wytwarza także włókno o szerokim zakresie zastosowań. Nie dziwi więc fakt, iż naukowcy od dłuższego czasu próbują wyhodować odmiany bawełny pozbawione szkodliwego dla ludzi związku. Wygląda na to, że ich wysiłki zaczęły przynosić pożądane efekty. Pierwsze wzmianki o nietoksycznej bawełnie pojawiły się w prasie specjalistycznej trzy lata temu. Dr Keerti Rathore z Texas AgriLife Research poinformował wówczas o stworzeniu zmodyfikowanych genetycznie krzewów, w których zablokowano szlak syntezy gossypolu. Ich nasiona zawierały pigment w ilości bezpiecznej dla człowieka, lecz w pozostałych częściach rośliny jego stężenie pozostawało wysokie. Jest to ważne, gdyż gossypol jest trucizną nie tylko dla człowieka - chroni on także przed wieloma szkodnikami. Od momentu wytworzenia nowej odmiany pełną parą ruszyły prace nad jej dostosowaniem do użytku przez rolników. Po pięciu pokoleniach od modyfikacji rośliny utrzymują swoje unikalne właściwości i jednocześnie radzą sobie bardzo dobrze w warunkach pola uprawnego. Wszystko wskazuje więc na to, że już niedługo mogą one zostać udostępnione farmerom.
-
Holenderski naukowiec Frans Kampers przekonuje, że żywność, którą zawdzięczamy nanotechnologii, jest zdrowsza i lepiej wchłaniana przez organizm. Wg niego, problem polega na tym, że ludzie nie rozumieją, jakim modyfikacjom podlega pokarm i obawiają się, że może im zaszkodzić. Niemal każdy uważa, że nanotechnologia to nanocząsteczki, a te są niebezpieczne. I tak rodzi się obawa, że nanocząsteczki w pokarmie mogą niekorzystnie oddziaływać na zdrowie. Kampers wyjaśnia jednak, że dzięki tej dziedzinie nauki można zmodyfikować skład produktu w taki sposób, by uwalnianie wartościowych substancji stało się bardziej wydajne, a związki niepożądane przechodziły przez organizm niemal niezauważenie. Co więcej, wszystkie nanostruktury projektuje się tak, by ulegały rozłożeniu podczas trawienia. Holender podkreśla, że europejscy specjaliści uzyskiwali już konstrukcje, które pozwalały na dostarczenie składników odżywczych do konkretnych lokalizacji, co zapewniało maksymalny efekt. Zachowując obiektywizm, Kampers wspomina także o kontrowersjach związanych z nanocząsteczkami, w tym o wykorzystywaniu metali, np. srebra, w opakowaniach. Zabieg ten ma spowolnić psucie, a zatem wydłużyć okres przydatności do spożycia. Ekspert uważa jednak, że zanim upowszechni tę technologię, trzeba lepiej poznać kinetykę i dynamikę nanocząsteczek. Trzeba się upewnić, że nie przedostają się one z opakowania do pokarmu lub napoju.
-
Im więcej jemy, tym bardziej rosną nasze ciała - to oczywiste. Mało kto wie jednak, że wzmożona konsumpcja powoduje znaczne zmniejszenie ciał organizmów należących do gatunków, które zjadamy najchętniej. Przyczyną jest najprawdopodobniej nietypowy sposób, w jaki dobieramy sobie ofiary, które lądują później na naszym stole. Badacze twierdzą, że gatunki ryb odławiane masowo w celach konsumpcyjnych cierpią na naszej aktywności nie tylko w wyniku zmniejszenia liczby i liczebności ławic, lecz także przyśpieszenia zmian ewolucyjnych, które przechodzą te organizmy. Podobne zjawisko dotyczy roślin zbieranych w warunkach naturalnych. Nie zaobserwowano go za to u gatunków hodowanych lub uprawianych przez rolników. Jak ustalili Amerykanie, tempo ewolucji gatunków poddanych silnej presji ze strony człowieka jest aż 2,5-krotnie wyższe, niż spotyka się zwykle w naturze. Swoje wnioski wysuwają na podstawie kilkudziesięciu analiz przeprowadzonych przez badaczy z wielu krajów świata, którzy obserwowali zmiany rozmiaru ciał oraz zachowań rozrodczych 29 gatunków roślin i zwierząt. Czynnikiem odpowiedzialnym za zaobserwowane zaburzenia nie jest, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka, ilość spożywanego przez nas pokarmu. Źródłem problemów są najprawdopodobniej nasze nietypowe upodobania. O ile bowiem drapieżniki żyjące w naturze wybierają celowo osobniki najsłabsze i najłatwiejsze do zabicia, ludzie zadowalają się głównie tymi największymi. Presja ze strony człowieka sprawia, że znaczne rozmiary ciała stają się czynnikiem zwiększającym ryzyko przedwczesnej śmierci. Mniejsze okazy wykorzystują powstającą niszę, zwiększając swoją liczebność i znacznie wcześniej przystępując do rozpłodu. I choć ich potomstwo jest zwykle mniej liczne i ma mniejsze szanse na przeżycie, wciąż posiada ono cechę kluczową dla przeżycia: niewielkie gabaryty. Dynamika obserwowanych zmian jest zatrważająca. Analiza danych wykazała, że rozmiary ciał wielu zwierząt i roślin spadły wyraźnie w ciągu zaledwie kilku pokoleń. Przygnębiający rekord osiągnęły owce kanadyjskie (Ovis canadensis), których średnia wielkość spadła aż o 20% w ciągu trzydziestu lat. Kolejne badania mają ustalić, jak wiele czasu potrzeba na odtworzenie pierwotnych cech populacji przetrzebionych przez człowieka. Nie będzie to jednak proste, gdyż organizmy te wciąż są poddane silnej presji ze strony człowieka. Jak tłumaczy główny autor studium, Chris Darimont z Uniwersytetu Kalifornijskiego, przeprowadzenie takich badań przypomina nieco jeden z wielkich eksperymentów, których nigdy nie przeprowadzono. Mimo to, jego zdaniem trzeba znaleźć na to sposób: nikt nie chce bardzo, bardzo małych dorszy, które dojrzewają w wieku dwóch lat.
- 6 replies
-
- polowanie
- zmniejszanie
-
(and 7 more)
Tagged with:
-
Większość z nas kojarzy wilki z drapieżnikami ścigającymi ssaki kopytne, takie jak sarny czy jelenie. Okazuje się jednak, że w niektórych sytuacjach zwierzęta te najwyraźniej wolą polować na ryby. Autorem zaskakującego odkrycia jest dr Chris Darimont pracujący dla University of Victoria oraz kanadyjskiego stowarzyszenia Raincoast Conservation Foundation. Jego zespół prowadził obserwacje zachowań wilków zamieszkujących teren o powierzchni 3300 kilometrów kwadratowych położony na terytorium Kolumbii Brytyjskiej. W celu określenia diety drapieżników badano porzucone resztki pożywienia oraz skład chemiczny zrzuconych przez nie włosów. Uzyskano w ten sposób precycyjny opis menu tych szlachetnych psowatych. Przez większość roku wilki, zgodnie z obiegową opinią, polują na zwierzynę leśną na czele z jeleniami, sarnami i łosiami. Okazuje się jednak, że po nadejściu jesieni, gdy w zasięgu pojawiają się łososie, szlachetni drapieżcy zmieniają swoją dietę i wybierają własnie ryby. Wcześniej uważano, że są one pożerane przez wilki dopiero wtedy, gdy spada liczba znajdujących się w zasięgu ssaków kopytnych. Przełożony dr. Darimonta, dr Thomas Reimchen, jest pod wrażeniem uzyskanych wyników: łososie ciągle nas zaskakują. Wciąż pokazują nam, w jaki sposób ich oceaniczne migracje wpływają na całe ekosystemy. Jeśli chodzi o dostarczanie pożywienia oraz substancji odżywczych całej ziemskiej sieci zależności pokarmowych, chętnie myślimy o nich jak o północnoamerykańskim odpowiedniku zamieszkujących park Serengeti antylop gnu. Jak twierdzą autorzy badania, zainteresowanie wilków łososiami wynika z trzech faktów. Pierwszy to bezpieczeństwo - ryba nie stanowi dla drapieżcy zagrożenia w razie niepowodzenia polowania. Po drugie, zawiera mnóstwo korzystnych dla zdrowia substancji odżywczych. Co więcej, ze względu na wysoką zawartość tłuszczu, jest to bardzo wydajne źródło energii. Niestety szlachetni drapieżcy mogą pewnego dnia zostać pozbawieni swojego ulubionego jesiennego pokarmu. Dr Darimont podkreśla, że łososie mogą pewnego dnia wyginąć ze względu na liczne czyhające na nie zagrożenia: istnieje wiele zagrożeń, które mogą dotknąć ekosystemy zależne od łososi. Należy do nich nadmierna eksploatacja przez rybaków oraz niszczenie naturalnych miejsc składania ikry, a także choroby zawleczone z odległych terenów. Badacz tłumaczy, że wszystkie te czynniki doprowadziły w ciągu zaledwie stu lat do spadku liczebności tego gatunku ryb w wielu miejscach świata aż o 90%. Szczegółowych informacji na temat odkrycia dostarcza czasopismo BMC Ecology.
-
- pokarm
- drapieżnik
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Smak pokarmów czy napojów oceniamy, porównując symbolizowane przez nie wartości z naszymi własnymi priorytetami. Gdy są one zgodne, uznajemy je za smaczniejsze i odnosimy się do nich przychylniej. Niezgodność prowadzi do oceny negatywnej. Trzyosobowy zespół psychologów, którym kierował Michael Allen z Uniwersytetu w Sydney, postanowił sprawdzić, jak jednostkowy stosunek do wywierania wpływu społecznego oddziałuje na ocenę smaku kiełbasek. Część grupy jadła kiełbaski wegetariańskie, sądząc, że wyprodukowano je z wołowiny, a pozostali konsumowali kiełbaski wołowe, sądząc, że to produkt bezmięsny. Jedne i drugie smakowały identycznie. Na początku wszyscy ochotnicy wypełniali specjalny kwestionariusz. Pozwalał on ocenić stopień, do jakiego dana osoba chce dominować nad innymi oraz dąży do kontrolowania źródeł, bogacenia się i bycia rozpoznawalną. Okazało się, że wolontariusze zdobywający małą liczbę punktów woleli smak wegetariańskich parówek w cieście, bez względu na to, czy kosztowali prawdziwych kiełbasek wegetariańskich, czy wersji mięsnej. Ludzie ceniący sobie "społeczną moc" preferowali przekąski z wołowiny, nawet jeśli jedli kiełbaski wegetariańskie oznaczone jako mięsne. Dla napojów przeprowadzono bardzo podobny eksperyment. Wolontariuszom podawano pepsi lub napój z marketu. Część oszukano, mówiąc, że piją coś innego niż w rzeczywistości. Tym razem badano, jak na ocenę smaku wpływa przekonanie (lub jego brak), że życie powinno być ekscytujące i pełne radości. To oczywiste nawiązanie do haseł reklamowych PepsiCo. Znów okazało się, że zwolennicy pepsi oceniali napój przedstawiany jako markowy produkt za smaczniejszy (bez względu na to, co naprawdę pili). Michael Allen, Richa Gupta i Arnaud Monnier sugerują, że można zwiększyć konsumpcję warzyw i owoców, zmieniając powiązane z nimi wartości (rebranding).
-
Smaki z pokarmów zjadanych przez karmiące matki trafiają do mleka w ciągu kilku minut. Potem utrzymują się w nim przez jakiś czas. Banany można wykryć do godziny po spożyciu, a mentol nawet po ośmiu godzinach (Physiology and Behavior). Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze zbadali grupę 18 pań. Poproszono je o dostarczenie niewielkich ilości mleka, pobranych przed i po zjedzeniu kapsułek o rozmaitych smakach. Czas, po jakim smak pojawiał się w mleku i z niego znikał, różnił się znacząco u poszczególnych kobiet, ale w żadnym przypadku nie utrzymywał się dłużej niż 8 godzin. Wg dr Helene Hausner, która przewodniczyła pracom zespołu, różnorodność smaków matczynego mleka zwiększa skłonność dziecka do akceptowania nowych smaków i ich zmienności w trakcie jedzenia. Przygotowuje więc oseska do doświadczeń, które staną się jego udziałem, gdy do menu zostaną wprowadzone pokarmy stałe. Hausner wyjaśnia, że owoce niecytrusowe zmieniają smak mleka na krótko, ale już marchew i owoce cytrusowe wpływają na niego silniej. Podobny efekt można uzyskać, zmieniając co pewien czas sztuczne odżywki.
- 3 replies
-
- dr Helene Hausner
- dziecko
- (and 5 more)
-
Krokodyle to niezwykle żarłoczne zwierzęta. Gdyby przeciętny ważący 70 kilogramów mężczyzna, zjadał proporcjonalnie tyle samo, co młody krokodyl, to podczas jednego posiłku musiałby pochłaniać 17 kilogramów mięsa. Dorosłe krokodyle jedzą jeszcze więcej. Naukowcy dowiedzieli się właśnie, dlaczego tak olbrzymie porcje pokarmu nie powodują u zwierzęcia problemów. Okazuje się, że aligatory podczas posiłku mogą przetaczać z płuc do układu trawiennego dodatkową porcję krwi. Umożliwia im to tzw. druga aorta. Dotychczas sądzono, że wykształciła się ona u krokodyli po to, by mogły przez długi czas przebywać pod wodą. Colleen G. Farmer, biolog z uniwersytetu w Utah zbadała przepływ krwi u krokodyli w czasie posiłku. Okazało się, że gdy zwierzę je, do układu trawiennego jest przetaczana dodatkowa bogata w dwutlenek węgla krew. Pobudza ona produkcję kwasów trawiennych. Ich ilość to dla krokodyla sprawa życia i śmierci. Gdyby kwasu było za mało, pokarm trawiłby się bardzo długo, zacząłby gnić w żołądku zwierzęcia doprowadzając do jego zgonu. Ponadto szybsze trawienie oznacza, że krokodyl musi mniej czasu wygrzewać się na słońcu, co jest ważne dla młodych osobników, które na brzegu mogą paść ofiarą drapieżników. Dodatkową zaletą przetaczania krwi do układu trawiennego jest też i to, że żołądek może usunąć z krwi kwas mlekowy. Organizmy aligatorów mogą w krótkim czasie wyprodukować olbrzymie ilości tego kwasu, który potrzebny jest w chwilach wzmożonego wysiłku. Jednak płuca i nerki dość powoli oczyszczają z niego krew, a zbyt wysokie stężenie we krwi może prowadzić do śmierci. Zwierzęta ciepłokrwiste nie posiadają podobnych systemów, jak krokodyle i nie potrafią przetaczać krwi do układu trawiennego. Radzą sobie w inny sposób. Wiadomo natomiast, że dodatkową aortę posiadają inne zimnokrwiste. Dotychczas jednak nie badano ich tak dokładnie. Farmer chce teraz zbadać pytony, by przekonać się czy i one stosują podobne do krokodyli mechanizmy. Węże te również potrafią pochłonąć olbrzymie ilości pożywienia.
- 4 replies
-
- druga aorta
- trawienie
-
(and 2 more)
Tagged with: