Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'dorsz'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 3 results

  1. Im więcej jemy, tym bardziej rosną nasze ciała - to oczywiste. Mało kto wie jednak, że wzmożona konsumpcja powoduje znaczne zmniejszenie ciał organizmów należących do gatunków, które zjadamy najchętniej. Przyczyną jest najprawdopodobniej nietypowy sposób, w jaki dobieramy sobie ofiary, które lądują później na naszym stole. Badacze twierdzą, że gatunki ryb odławiane masowo w celach konsumpcyjnych cierpią na naszej aktywności nie tylko w wyniku zmniejszenia liczby i liczebności ławic, lecz także przyśpieszenia zmian ewolucyjnych, które przechodzą te organizmy. Podobne zjawisko dotyczy roślin zbieranych w warunkach naturalnych. Nie zaobserwowano go za to u gatunków hodowanych lub uprawianych przez rolników. Jak ustalili Amerykanie, tempo ewolucji gatunków poddanych silnej presji ze strony człowieka jest aż 2,5-krotnie wyższe, niż spotyka się zwykle w naturze. Swoje wnioski wysuwają na podstawie kilkudziesięciu analiz przeprowadzonych przez badaczy z wielu krajów świata, którzy obserwowali zmiany rozmiaru ciał oraz zachowań rozrodczych 29 gatunków roślin i zwierząt. Czynnikiem odpowiedzialnym za zaobserwowane zaburzenia nie jest, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka, ilość spożywanego przez nas pokarmu. Źródłem problemów są najprawdopodobniej nasze nietypowe upodobania. O ile bowiem drapieżniki żyjące w naturze wybierają celowo osobniki najsłabsze i najłatwiejsze do zabicia, ludzie zadowalają się głównie tymi największymi. Presja ze strony człowieka sprawia, że znaczne rozmiary ciała stają się czynnikiem zwiększającym ryzyko przedwczesnej śmierci. Mniejsze okazy wykorzystują powstającą niszę, zwiększając swoją liczebność i znacznie wcześniej przystępując do rozpłodu. I choć ich potomstwo jest zwykle mniej liczne i ma mniejsze szanse na przeżycie, wciąż posiada ono cechę kluczową dla przeżycia: niewielkie gabaryty. Dynamika obserwowanych zmian jest zatrważająca. Analiza danych wykazała, że rozmiary ciał wielu zwierząt i roślin spadły wyraźnie w ciągu zaledwie kilku pokoleń. Przygnębiający rekord osiągnęły owce kanadyjskie (Ovis canadensis), których średnia wielkość spadła aż o 20% w ciągu trzydziestu lat. Kolejne badania mają ustalić, jak wiele czasu potrzeba na odtworzenie pierwotnych cech populacji przetrzebionych przez człowieka. Nie będzie to jednak proste, gdyż organizmy te wciąż są poddane silnej presji ze strony człowieka. Jak tłumaczy główny autor studium, Chris Darimont z Uniwersytetu Kalifornijskiego, przeprowadzenie takich badań przypomina nieco jeden z wielkich eksperymentów, których nigdy nie przeprowadzono. Mimo to, jego zdaniem trzeba znaleźć na to sposób: nikt nie chce bardzo, bardzo małych dorszy, które dojrzewają w wieku dwóch lat.
  2. Wydawać by się mogło, że spożywanie posiłków dużych objętościowo, lecz mało wartościowych, to "specjalność" ludzi. Okazuje się jednak, że czasami także zwierzęta, choć pokarmu mają pod dostatkiem, nie są w stanie właściwie karmić własnego potomstwa. Dlaczego tak się dzieje, wyjaśniają naukowcy z Uniwersytetu w Sztokholmie. Do odkrycia doszło dzięki obserwacji nurzyków - ptaków zamieszkujących m.in. nad Morzem Bałtyckim. Podstawą ich diety są szprotki - powszechnie znane ryby żywiące się planktonem. Od kilkunastu lat dysponują one w Bałtyku wyjątkowo dobrymi warunkami do rozwoju, gdyż w wyniku masowych połowów znacznie ucierpiał ich naturalny wróg, dorsz. Okazuje się jednak, że brak zagrożenia ze strony drapieżnika niekoniecznie oznacza idealne warunki do rozwoju. Paradoksalnie okazuje się, że zmniejszenie liczebności dorszy wpływa negatywnie zarówno na szprotki, jak i na nurzyki. Podczas analizy zależności pokarmowych pomiędzy zwierzętami żyjącymi w najbliższym nam morzu zauważono, że szprotki, choć teoretycznie powinny rosnąć znacznie większe ze względu na mniejsze ryzyko przedwczesnej śmierci, są od pewnego czasu wyraźnie mniejsze. Badacze zaobserwowali, że znaczny przerost populacji szprotek spowodował niedobór planktonu, przez co rybki te, choć wyjątkowo liczne, nie są w stanie osiągnąć rozmiarów uznawanych dotąd za typowe dla tego gatunku. Nadal nie wyjaśniało to jednak, dlaczego miałyby na tym zjawisku cierpieć nurzyki, dla których polowanie stało się w ostatnich latach wyjątkowo proste ze względu na liczebność ryb stanowiących podstawę ich menu. Ekologiczną zagadkę wyjaśnił dr Henrik Österblom, który swoją próbę wytłumaczenia tego zjawiska nazwał "hipotezą śmieciowego jedzenia" (ang. junk food hypothesis). Badacz zaobserwował, że choć szprotki są znacznie liczniejsze i polowanie na nie jest bez porównania prostsze, pojedyncza rybka ma znacznie mniejszą wartość odżywczą. Co prawda nie jest to problemem dla dorosłych nurzyków, które mogą po prostu wykonać więcej pojedynczych ataków na ławicę ryb, lecz wykarmienie nimi potomstwa nie jest takie proste. Okazuje się bowiem, że ptak jest w stanie dostarczyć do gniazda tylko jedną szprotkę naraz, przez co wyżywienie pisklaków jest trudniejsze niż wcześniej. Właśnie dlatego dr Österblom określił pokarm nurzyków jako junk food: pod względem ilości jest go pod dostatkiem, lecz zaspokojenie z jego użyciem potrzeb dorastającego organizmu jest bardzo trudne. Niestety nurzyki nie są jedynym gatunkiem cierpiącym z powodu zaburzenia równowagi ekologicznej wśród ryb. Podobne problemy mają najprawdopodobniej inne zwierzęta, jak np. krowy morskie Stellera czy ptaki z rodzaju Rissa. One również nie mogą wykarmić siebie i/lub potomstwa, choć liczebność zwierząt stanowiących ich naturalny pokarm jest w ostatnich latach bardzo wysoka. Szczegółowe informacje na temat badania dr. Österbloma publikuje czasopismo Oikos.
  3. Wikingowie kojarzą nam się z pływającymi najeźdźcami, tymczasem okazuje się, że tysiąc lat temu parali się handlem rybami i jako rolnicy zaludniali kolejne obszary.To oni zajęli się komercyjnym odławianiem dorsza na terenie norweskiejArktyki i transportowali go na leżące nad Bałtykiem obszary oraz dodzisiejszej Anglii. Tak więc wikingowie z Yorku jadali ryby schwytane uwybrzeży Norwegii (Journal of Archaeological Science). Miejsce złowienia dorszy określono dzięki technice, którą pierwotnie opracowano z myślą o śledzeniu tras współczesnych ławic. Bazuje ona na analizie kolagenu, który nosi chemiczne ślady okolicy, w której przebywała ryba. Po zbadaniu kości ze stanowisk archeologicznych okazało się, że znaczne ilości dorsza zaczęto transportować, poczynając od 950 roku n.e. Pracom zespołu przewodniczyli archeolodzy z Uniwersytetu w Cambridge. Naukowcy stwierdzili, że miejsce odcinania rybie głowy i rejon, gdzie znajdowano resztę kości, dzieliły niekiedy tysiące kilometrów. James Barrett z Cambridge podkreśla, że problem znacznego obniżenia liczebności ławic, z którym dość często borykamy się w dzisiejszych czasach, po raz pierwszy wystąpił właśnie ok. 1000 lat temu. Stało się tak, gdyż wikingowie zaopatrywali w towar nie tylko lokalny rynek. Pojawienie się komercyjnego rybołówstwa może oznaczać moment, kiedy ludzie zaczęli wywierać wpływ na morski ekosystem.
×
×
  • Create New...