Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36955
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    225

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Botanicy z Gwinei i Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew w tym samym artykule ogłosili odkrycie i wymarcie jednego z gatunków „storczyka wodospadów”. Roślina z rodzaju Saxicolella występowała endemicznie w jednej lokalizacji na świecie. O wyginięciu gatunku poinformował doktor Martin Cheek, który na Google Earth zauważył, że miejsce występowania Saxicolella deniseae zostało zalane przez wody sztucznego zbiornika. Rodzaj Saxicolella składa się z 8 znanych gatunków i należy do rodziny zasennikowatych (Podosternaceae). Obejmuje ona około 300 gatunków przystosowanych do życia w wartkim nurcie i przy wodospadach. Rośliny te mają nietypowy wygląd przypominający mchy czy glony. W 2018 roku botanik Denise Molmou – pracująca w ramach międzynarodowego projektu Guinea Tropical Important Areas, którego celem jest ochrona bioróżnorodności dzikich roślin – zauważyła nowy gatunek i zebrała próbkę. Roślina została nazwana od imienia odkrywczyni, Saxicolella deniseae. Niedługo później wybuchła pandemia COVID-19 i naukowcy nie mogli pojechać na miejsce, by zebrać nasiona rośliny w celu zachowania jej materiału genetycznego. Przygotowywali jednak artykuł na temat kilkunastu nowo odkrytych gatunków, w tym Saxicolella deniseae. Jednak gdy doktor Cheek postanowił sprawdzić na Google Earth koordynaty miejsca, w którym Molmou znalazła roślinę, zauważył na zdjęciach z listopada 2021 roku, iż obszar ten został zalany. Wiemy, że w ostatnich czasach wyginęło wiele gatunków roślin, ale ten przypadek pokazuje, jak nagłe i niespodziewane może być zniknięcie gatunku. W Afryce „storczyki wodospadów” często występują w pojedynczej lokalizacji, przy konkretnym wodospadzie, czasem przy dwóch, trzech czy czterech wodospadach na tej samej rzece. W tym przypadku wybudowanie zapory wodnej na rzece Konkouré doprowadziło do zalanie licznych wodospadów, więc jesteśmy niemal pewni, że Saxicolella deniseae wyginęła, mówi doktor Cheek. Kraje Afryki Zachodniej planują obecnie budowę wielu hydroelektrowni. Tymczasem przyroda tych państw jest słabo rozpoznana. Szczególnie słabo poznane jest życie roślinne w okolicach wodospadów. Wiadomo jednak, że projekty budowy zapór zagrażają wielu gatunkom „storczyków wodospadów”. Botanicy obiecują, że będą szukali Saxicolella deniseae. Szansa jest jednak mała. Dwa projekty hydrologiczne przeprowadzone na rzece Konkouré doprowadziły do zalanie jej na 150 kilometrach długości oraz 30 kilometrów jej dopływów. « powrót do artykułu
  2. NASA poinformowała, że w ubiegłym roku odbyły się międzynarodowe ćwiczenia z obrony planetarnej. Ich celem było sprawdzenie gotowości i zdolności różnych ośrodków do wykrycia dużych asteroid zagrażających Ziemi. W ćwiczeniach koordynowanych przez International Asteroid Warning Network (IAWN) oraz wchodzące w skład NASA Planetary Defense Coordination Office (PDCO) wzięło udział ponad 100 astronomów z całego świata. W ramach ćwiczeń z baz danych systemów obrony planetarnej usunięto słynną asteroidę Apophis. Celem eksperymentu było sprawdzenie zdolności systemów monitorujących do jej ponownego wykrycia i scharakteryzowania. Szczegółowe wyniki ćwiczeń zostały opublikowane we wczorajszym wydaniu Planetary Science Journal. Eksperyment wypadł bardzo dobrze. „Nowa” asteroida została wykryta i była ciągle monitorowana, co pozwoliło na jej scharakteryzowanie, określenie jej orbity oraz ryzyka, że uderzy w Ziemię. Asteroida Apophis została odkryta w 2004 roku. Wkrótce po jej zauważeniu pojawiły się pierwsze wyliczenia jej orbity, z których wynikało, że istnieje duże niebezpieczeństwo, iż w roku 2029 lub latach następnych Apophis uderzy w Ziemię. Jednak kolejne obserwacje dostarczyły bardziej szczegółowych danych i obecnie wiemy, że przez co najmniej 100 kolejnych lat nie ma ryzyka kolizji Apophisa z Ziemią. Podczas ćwiczeń wykorzystano fakt, że pomiędzy grudniem 2020 a marcem 2021 Apophis przybliżył się do naszej planety. Przeprowadziliśmy ćwiczenia z wykorzystaniem prawdziwego scenariusza, poddaliśmy testowi cały ziemski system reakcji, do początkowego wykrycia obiektu, poprzez określenie jego cech fizycznych, orbity oraz wyliczenie, czy może uderzyć w ziemię, wyjaśnia profesor Vishnu Reddy z University of Arizona. Astronomowie wiedzieli, że na przełomie roku 2020 i 2021 Apophis zbliży się do Ziemi. Jednak, by uczynić ćwiczenia bardziej realistycznymi, z baz danych w Minor Planet Center – międzynarodowej organizacji odpowiedzialnej za gromadzenie danych m.in. na temat asteroid – tymczasowo usunięto informacje o wcześniejszych obserwacjach tego obiektu. Dnia 4 grudnia 2020, gdy zbliżający się Apophis zaczynał zwiększać swoją jasność, został wykryty przez Catalina Sky Survey. Jego pozycja na niebie została wysłana do Minor Planet Center (MPC). Jako że w tamtejszej bazie danych nie było informacji o takim obiekcie, asteroida została oznaczona jako nowe odkrycie. Wkrótce i inne teleskopy – jak Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) czy Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System (Pan-STARRS) – zaczęły wysyłać do MPC informacje o nowym obiekcie. Gdy MPC otrzymało też dane z satelity Near-Earth Object Wide-field Infrared Survey Explorer (NEOWISE), wszystkie informacje zostały połączone i określono trajektorię lotu obiektu. Trzy dni po pierwszej obserwacji, 23 grudnia, MPC oficjalnie ogłosiło wykrycie „nowej” asteroidy bliskiej Ziemi. Uczestnicy ćwiczeń szybko przeprowadzili dodatkowe pomiary, wyliczyli orbitę asteroidy i szanse, że uderzy w Ziemię. W marcu 2021 dzięki Goldstone Solar System Radar w Kalifornii dokładnie określono prędkość asteroidy i jej odległość od planety. Wykluczono, by w ciągu 100 lat mogła ona spaść na naszą planetę. Niezwykle ważnym elementem obrony planetarnej jest teleskop kosmiczny NEOWISE. Dzięki temu, że jego obserwacje nie są zakłócane przez atmosferę Ziemi, jest on w stanie zebrać bardzo cenne informacje o kształcie i wielkości asteroidy, a nawet częściowo ocenić jej skład i właściwości powierzchni. Lepsze zrozumienie rozmiarów asteroidy pozwala na ocenę energii ewentualnego uderzenia, a symulacje scenariuszy uderzeń w różne miejsca planety pozwalają na lepsze przygotowanie się do radzenia sobie ze skutkami takiego kataklizmu. Za kilka lat w przestrzeń kosmiczną ma trafić następca NEOWISe, NEO Surveyor, zdolny do znacznie szybszego wykrywania i charakteryzowania obiektów zagrażających Ziemi. Olbrzymią zaletą NEO Surveyora będzie możliwość wykrywania asteroid zbliżających się od strony Słońca. Obecne obserwatoria tego nie potrafią. « powrót do artykułu
  3. „W poszukiwaniu lepszego świata. 20 opowieści o postaciach nauki” to publikacja, która powstała z okazji 70-lecia Polskiej Akademii Nauk. Uciekając się do rozmaitych form literackich, współcześni pisarze przybliżają czytelnikowi losy wybitnych uczonych. Często są one burzliwe i uwikłane w historię. Choć bohaterowie książki reprezentują różne dziedziny nauki i żyją w różnych czasach, łączy ich pasja i dociekliwość w poznawaniu świata. Jak podkreślono w informacji prasowej PAN-u, w publikacji zaprezentowano [...] swoisty obraz historii polskiej nauki na tle historii kraju oraz międzynarodowych przemian i przełomów. Uczestnikami, a nawet czynnikami sprawczymi tych wydarzeń, były osoby opisane w książce. W gronie bohaterów książki spotkamy zarówno postaci ikoniczne (Mikołaja Kopernika, Marię Skłodowską-Curie czy Leszka Kołakowskiego), jak i osoby mniej rozpoznawalne czy mniej oczywiste. Zaproszeni przez PAN współcześni autorzy szukali odpowiedzi na pytanie, czy świat może się stać lepszy dzięki nauce.  Wykorzystali do tego wachlarz form literackich: eseje, opowiadania, zapis dyskusji rodzinnej. Pojawiły się nawet wspomnienie syna głównego bohatera i bajka. Historie stworzyli, m.in.: Łukasz Orbitowski, Sylwia Chutnik, Mikołaj Łoziński czy Joanna Bator. Ich [autorów] indywidualny i niepowtarzalny punkt widzenia odsłania przed czytelnikami zupełnie nieoczekiwane perspektywy, pokazując odkrycie naukowe jako część kulturowego i społecznego szerszego kontekstu. Tym samym postacie naukowców stają się mniej odległe, a ich dokonania – nawet jeśli nie do końca zrozumiałe – to jednak bliższe życiu - uważa Olga Tokarczuk. Za koncepcję książki odpowiadają prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN, i redaktorka prowadząca Anna Plater-Zyberk. Autorką ilustracji jest Agata „Endo” Nowicka. Książka jest dostępna w 2 wersjach językowych: po polsku i po angielsku. Przekładu na angielski podjęły się Antonia Lloyd-Jones (która tłumaczyła m.in. książki Olgi Tokarczuk) i Eliza Marciniak. E-book w obu wersjach językowych jest dostępny na tej stronie. Wydano też limitowaną wersję drukowaną. Będzie ona dostępna jedynie jako nagroda w konkursach organizowanych przez PAN. Książkę będzie można poczytać w plenerze - w Alei Lipowej w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie. Każdy bohater będzie miał tu swoją ławeczkę z cytatem i kodem QR przekierowującym do elektronicznego wydania. Drzewa zostaną symbolicznie zasadzone przez autorów opowiadań podczas uroczystego otwarcia Alei 10 czerwca.   « powrót do artykułu
  4. Naukowcy z La Jolla Institute for Immunology (LJI) przeprowadzili pierwsze bezpośrednie porównanie czterech szczepionek przeciwko SARS-CoV-2. Naukowcy sprawdzali, jak w ciągu sześciu miesięcy od podania szczepionki zmieniają się poziomy limfocytów T, limfocytów B oraz przeciwciał. Badania, których wyniki opublikowano w piśmie Cell, są pierwszymi, w ramach których porównano jak na ten sam patogen działają trzy różne rodzaje szczepionek czyli szczepionki mRNA (Pfizer-BioNTech i Moderna), rekombinowana z adjuwantem (Novavax) oraz wektorowa (Janssen/J&J). Nie przyznajemy szczepionkom punktów. Dotychczas nie wykonywano takiego bezpośredniego porównania działania różnych szczepionek u ludzi, którym podano je w podobnym czasie. Nie prowadzono tego typu analiz w środowisku rzeczywistym. Lepsze zrozumienie wpływu szczepionek pozwoli nam udoskonalić metody wytwarzania szczepionek w przyszłości, mówi profesor Daniela Weiskopf, która wraz z profesorem Shane'em Crottym stała na czele zespołu badawczego. Autorzy badań dowiedzieli się, że po 6 miesiącach osoby, które otrzymały szczepionkę Moderny miały najwięcej przeciwciał, niższy ich poziom zauważono u zaszczepionych produktami Pfizera i Novavaksu, a najmniej przeciwciał znaleziono w organizmach osób, które przyjęły szczepionkę Janssen/J&J. Jednak to właśnie ci zaszczepieni preparatem Janssen/J&J mieli po 6 miesiącach najwięcej limfocytów pamięci B. U wszystkich uczestników badań zauważono podobny poziom CD4+ T. Osoby, które przyjęły szczepionkę Novavax charakteryzował najniższy poziom CD8+ T. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, po 6 miesiącach limfocyty CD8+ T znaleziono u 60–70 procent zaszczepionych. Badanie potwierdza, że większość zaszczepionych, niezależnie od wykorzystanej technologii, utrzymuje wysoki poziom odpowiedzi immunologicznej przez sześć miesięcy po zaszczepieniu. Autorzy badań ostrzegają, że ta pamięć immunologiczna może nie zapobiegać ponownej infekcji, ale pomaga w łagodniejszym przejściu choroby. Nawet, jeśli trudno jest długoterminowo utrzymać wysoki poziom przeciwciał, to obecność stabilnej odporności wskazuje, że w przypadku infekcji, odporność może zostać reaktywowana bardzo szybko, w ciągu dni, stwierdzają autorzy badań. W najbliższej przyszłości specjaliści z LJI chcą sprawdzić wpływ dawek przypominających na długoterminową pamięć immunologiczną. Badają też, jak reagują organizmy osób zaszczepionych na kontakt z nowymi odmianami SARS-CoV-2. « powrót do artykułu
  5. Pandemia COVID-19 znacząco zmieniła wzorce zimowego występowania wirusów górnych dróg oddechowych w Australii. Jedne szczepy niemal wyginęły, w ich miejsce pojawiły się nowe. Naukowcy z University of Sydney ostrzegają, że w przyszłości może dojść do niespodziewanych powrotów starych szczepów. Akademicy z Sydney przeprowadzili jedno z pierwszych australijskich badań nad wpływem COVID-19 na już istniejące w Australii wirusy. Pandemia spowodowała wielkie zmiany w występowaniu i genomie syncytialnego wirusa oddechowego (RSV). To powszechnie występujący wirus zwykle powodujący łagodne przeziębienie. Infekcja może być jednak niebezpieczna dla niemowląt i osób starszych. Naukowcy zauważyli, że pandemia doprowadziła do zniszczenia sezonowego wzorca RSV. Patogen ten każdej zimy powodował w Australii epidemię. Jednak w roku 2020, w związku z restrykcjami związanymi z COVID-19, nie doszło do epidemii zarażeń RSV. Jednak gdy obostrzenia zniesiono, RSV był jednym z pierwszych wirusów dróg oddechowych, który wywołał wzrost zachorowań. Uczeni z Sydney zsekwencjonowali genom wirusa RSV ze wszystkich centrów lokalnych epidemii, do jakich doszło latem po obu stronach kraju. Największym zaskoczeniem był fakt, że doszło do dużego „załamania” szczepów RSV, które były znane sprzed pandemii oraz pojawienie się nowych szczepów, które wywołały lokalne epidemie w Australii Zachodniej, Nowej Południowej Walii i Australijskim Terytorium Stołecznym. Nasze badania genetyczne wykazały, że większość z wcześniejszych szczepów RSV niemal wyginęła, a każdą z lokalnych epidemii spowodował tylko jeden wariant genetyczny, który przetrwał cały lockdown, mówi doktor John-Sebastian Eden. Musimy ponownie przemyśleć nasze rozumienie wzorców występowania powszechnych wirusów i zmienić nasze podejście do zarządzania nimi, dodaje uczony. Doszło też do znacznej zmiany wzorców występowania szczepów grypy, a to wyzwanie dla całego programu dorocznych szczepień. Ostatni sezon grypowy w Australii rozpoczął się znacznie wcześniej, niż w poprzednich latach, dodaje Eden. Obecnie nie istnieje żadna szczepionka na RSV, jednak trwają intensywne prace nad jej stworzeniem. Zmiana wzorca występowania wirusa to poważny problem. Niektóre wirusy mogły niemal wyginąć, ale istnieje ryzyko, że w przyszłości wrócą z nową siłą i w innych okresach roku niż dotychczas. Musimy przygotować naszą służbę zdrowia na duże epidemie RSV poza zwykłymi porami roku ich występowania, ostrzega Eden. Naukowcy zsekwencjonowali setki próbek wirusa RSV, pobranych zarówno przed jak i po epidemii. Stworzona w ten sposób mapa pokazała, że przed COVID-19 częstotliwość występowania dwóch podtypów RSV – A i B – występowały z niemal identyczną częstotliwością. W czasie pandemii podtyp A zaczął dominować, powodując 95% zakażeń. Podtyp B zniknął. W jego miejsce pojawiły się dwa nowe szczepy, podtypy RSV-A, które występowały w dwóch różnych regionach geograficznych. Jeden z nich zarażał w Nowej Południowej Walii, Wiktorii oraz na Terytoruim Stołecznym, drugi zaś w Zachodniej Australii. Pandemia COVID-19 i związane z nią restrykcje doprowadziły do pojawienia się unikatowych warunków, w których kształtował się nowy krajobraz genetyczny występujących w Australii wirusów atakujących układ oddechowy. « powrót do artykułu
  6. Pilnie potrzebujesz pieniędzy i nie wiesz, gdzie się po nie udać? Jeżeli nie jesteś w stanie udokumentować źródła ani wysokości zarobków, z miejsca zapomnij o usługach bankowych i kredycie gotówkowym. Wciąż jednak możesz liczyć na krótkoterminowe pożyczki, czyli chwilówki. Część z nich jest dostępna bez weryfikacji dochodów. Na jakich zasadach i gdzie ich szukać? Odpowiedzi znajdziesz poniżej. Pożyczki i chwilówki pod pewnymi warunkami Choć w porównaniu do kredytów gotówkowych z banku pożyczki pozabankowe wydają się powszechnie dostępne, wciąż nie każdy może liczyć na otrzymanie finansowego zastrzyku. Istnieją różne ograniczenia, takie jak np. minimalny wiek klienta. Jedynie część firm pożyczkowych odpowiada na wnioski klientów, którzy mają dopiero 18 lat. Znajdziesz je w zestawieniu dostępnym na stronie https://sowafinansowa.pl/ranking-chwilowek-od-18-lat/. Chwilówki są zobowiązaniem, które trzeba uregulować bardzo szybko, maksymalnie do 30-60 dni. Nie możesz również liczyć na wsparcie powyżej kwoty kilku tys. zł. Ponadto kłopoty z otrzymaniem pieniędzy mogą mieć dłużnicy, których dane znajdują się w rozmaitych bazach, np. BIK. W tym artykule interesują nas przede wszystkim chwilówki bez zaświadczeń, czyli te, które są przyznawane bez oczekiwania od klienta, że udokumentuje osiągane dochody. Chwilówka bez zaświadczeń – dla kogo? Omawiany w tym miejscu temat jest interesujący dla całkiem sporego grona potencjalnych pożyczkobiorców. Z chwilówek bez zaświadczeń mogą skorzystać np.: bezrobotni, pracownicy bez stałego i wysokiego źródła dochodów, np. freelancerzy, pracownicy „szarej strefy”, czyli pracujący bez umowy, osoby, które utrzymują się z doraźnej pomocy, świadczeń socjalnych czy niskiej emerytury lub renty. Swoją drogą, niektóre pożyczki w sposób szczególny powinny zainteresować emerytów. Znajdziesz je w rankingu dostępnym pod adresem https://sowafinansowa.pl/ranking-pozyczek-dla-emerytow/. Zasady udzielania chwilówek bez zaświadczeń Chwilówki bez zaświadczeń są dostępne dla klientów, którzy: posiadają dowód osobisty, są polskimi obywatelami, mają własne konto w banku. Przyznasz, że to niewiele formalności jak na fakt, że w ten szybki sposób można otrzymać takie pieniądze w wysokości np. 500 czy 2000 zł na dowolny cel. Oczywiście należy pamiętać o wspomnianych wcześniej obwarowaniach związanych np. z wiekiem lub kwotą finansowania. Oto kilka propozycji, z których można  skorzystać bez zaświadczeń. Zajrzyj też do rankingu chwilówek bez zaświadczeń na stronie https://sowafinansowa.pl/ranking-chwilowek-bez-zaswiadczen/. Chwilówka w Gotówka Non Stop: od 500 do 3000 zł, do spłaty w 30 dni, pierwsza pożyczka bez żadnych opłat, dla klientów od 18. do 70. roku życia. Chwilówka w Wandoo: od 100 do 3000 zł, do spłaty w 14 do 30 dni, pierwsza pożyczka bez żadnych opłat, dla klientów od 20. do 72. roku życia. Chwilówka w Finbo: od 500 do 5000 zł, do spłaty w 30 dni, z RRSO 1407,39%, dla klientów od 20. do 75. roku życia. W rankingu https://sowafinansowa.pl/ uwzględniono także propozycje takich marek jak Kuki, Vivus, ViaSMS, SzybkaGotówka czy Supertysiak. Podsumowanie Nie ograniczaj się do lokalnych firm pożyczkowych. Najłatwiej znaleźć atrakcyjną chwilówkę bez zaświadczeń przez Internet, a środki otrzymać bezpośrednio na konto. Aktualny ranking takich pożyczek ułatwi bezpieczny i opłacalny wybór. « powrót do artykułu
  7. Pacjenci zmagający się z chorobami przewlekłymi lub stosujący leki długoterminowo, zmuszeni są niekiedy do częstych wizyt u lekarza, w celu przedłużenia recepty. Recepta online mogłaby stanowić alternatywę oszczędzającą wiele czasu. Co należy wiedzieć w temacie przedłużania recept online? Przedłużenie recepty online – kiedy może być przydatne? Każda e-recepta posiada termin ważności, którego przekroczenie jest równoznaczne, z tym że farmaceuta nie będzie mógł wydać przepisanych leków pacjentowi. W przypadku większości e-recept termin ważności wynosi 30 dni od wystawienia lub daty realizacji „od dnia”, choć są i te recepty ważne krócej (antybiotyki – 7 dni) oraz dłużej (leki immunologiczne – 120 dni). W przypadku terapii chorób przewlekłych pacjent musi jednak przyjmować leki „w trybie ciągłym” długoterminowo, co często wiąże się z koniecznością częstego odwiedzania lekarza w przychodni. Podobnie wygląda kwestia stosowanej antykoncepcji hormonalnej, na którą pacjentki również potrzebują recepty. Jeśli pacjent jest regularnie badany i czuje się dobrze, a jedyne, czego potrzebuje od lekarza to przedłużenia recepty, rozwiązaniem oszczędzającym sporo czasu jest recepta online. W czasie konsultacji zdalnej z lekarzem możliwe jest przedłużenie recepty bez konieczności oczekiwania w kolejkach i regularnego dostosowywania trybu życia do godzin dostępności lekarza. Jest to rozwiązanie bardzo proste i wygodne. Jak zrealizować e-receptę przez Internet? To z pewnością nie będzie problemem, gdyż procedura wykupu leków przepisanych zdalnie nie różni się od procedury wykupywania tych przepisanych stacjonarnie. Wypisywanie recept online – gdzie można się zgłosić? Leki na receptę przez Internet można bez problemu kupić w każdej aptece, gdyż dokument e-recepty online nie różni się niczym od dokumentu e-recepty stacjonarnej. Gdzie jednak zgłosić się po przedłużenie recepty online, by szybko otrzymać potrzebną pomoc? Wypisywanie recept online oferują najczęściej placówki medyczne prywatne, czego przykładem może być szybka recepta online na stronie NaszaRecepta. Zanim jednak możliwa będzie realizacja e-recept online, konieczny jest wywiad medyczny, na podstawie którego lekarz zdecyduje o zasadności i bezpieczeństwie przedłużenia recepty pacjenta. Zależnie od portalu wywiad może wyglądać inaczej. Mogą być to telekonsultacje, czat z lekarzem, a nawet wygodna forma formularza medycznego z gotowymi pytaniami, na które pacjent musi odpowiedzieć. Na podstawie informacji o stanie zdrowia pacjenta, jego historii medycznej i dotychczasowym leczeniu, lekarz będzie w stanie podjąć decyzję o przepisaniu (lub nie) danego medykamentu. O wystawieniu e-recepty online pacjent zostanie poinformowany SMS-em, a dodatkowo otrzyma wiadomość e-mail z jej wydrukiem informacyjnym. Jak zrealizować e-receptę przez Internet? Recepta online niewątpliwie jest opcją wygodną, która oszczędza wiele czasu osobom zmagającym się z chorobami przewlekłymi, czy też kobietom zabezpieczającym się tabletkami antykoncepcyjnymi. To także praktyczne rozwiązanie dla osób, które potrzebują pilnie recepty na leki, a nie mogą dostać się do lekarza przyjmującego stacjonarnie w dogodnym terminie. Jak jednak wykupić leki na receptę przez Internet, by było to równie szybkie i proste, co ich przepisanie? Realizacja e-recept online możliwa jest na kilka sposobów: Wykorzystujemy kod 4-cyfrowy z SMS. Dyktujemy go farmaceucie, a następnie zobowiązani jesteśmy do podania numeru PESEL. Tu ważne, by podawać PESEL osoby, której leki zostały przepisane. Realizując receptę wystawioną bliskiej osobie, podajemy jej PESEL, a nie swój. Wykorzystujemy kod kreskowy e-recepty. Znaleźć można go na wydruku e-recepty wysyłanym wiadomością e-mail. Dostępny jest również w profilu IKP. Wgląd do niego można mieć ponadto z poziomu dedykowanej aplikacji. Okazanie kodu kreskowego e-recepty znosi konieczność dodatkowego uwierzytelnienia. « powrót do artykułu
  8. Międzynarodowy zespół astronomów odkrył nowy rodzaj gwiazdy neutronowej. Gwiazda obraca się niezwykle powoli. Jej jeden obrót trwa 76 sekund. I jest unikatowa, gdyż znajduje się na „kosmicznym cmentarzu”, z którego nie powinny dobiegać do nas żadne sygnały. Początkowo członkowie zespołu MeerTRAP zarejestrowali pojedynczy impuls by następnie, wykorzystując jednocześnie wykonywane 8-sekundowe obrazy nieba, potwierdzić pozycję niezwykłej gwiazdy. Gwiazdy neutronowe to niezwykle gęste pozostałości po eksplozjach supernowych. Obecnie znamy około 3000 takich gwiazd w naszej galaktyce. Nowo odkryta gwiazda jest wyjątkowa. Odkrywcy sądzą, że może ona należeć do magnetarów o bardzo długi okresie. To przewidziana teoretycznie klasa gwiazd o ekstremalnie potężnych polach magnetycznych. Mamy olbrzymie szczęście, że impuls radiowy z gwiazdy przeciął Ziemię, mówi kierująca badaniami doktor Manisha Caleb z University of Sydney. Jest więc prawdopodobne, że w naszej galaktyce istnieje znacznie więcej tak wolno obracających się gwiazd neutronowych. Miałoby to olbrzymie znaczenie dla naszego rozumienia narodzin i ewolucji takich gwiazd. Większość badań nad pulsarami nie jest zaprojektowana, by szukać gwiazd o tak długim okresie, więc nie wiemy, ile takich gwiazd może istnieć, dodaje uczona. Nowo odkryta gwiazda, PSR J0901-4046 emituje co najmniej siedem różnych rodzajów impulsów, z których część emitowana jest regularnie. Sygnały te mają cechy charakterystyczne pulsarów, magnetarów o bardzo długim okresie, a nawet szybkich rozbłysków gamma (FRB). To pierwsza znana nam gwiazda z nowej klasy gwiazd neutronowych. Kwestią otwartą pozostają pytania, jak i czy w ogóle jest ona powiązana z innymi klasami, dodaje doktor Caleb. « powrót do artykułu
  9. Aby zapobiec utracie plonów, w grudniu ubiegłego roku ze sztucznego zbiornika w Mosulu w Iraku zaczęto wycofywać olbrzymie ilości wody. A gdy jej poziom się obniżył, spod wody wyłoniły się ruiny miasta z epoki brązu. Pozostałości pałacu i wielu dużych budynków na stanowisku archeologicznym Kemune mogą być szczątkami miasta Zakhiku, ważnego centrum Mitanni, założonego przez Hurytów państwa, które istniało w latach 1600-1260 p.n.e. To jeden z władców tego państwa podarował Tutanchamonowi jego słynny sztylet z meteorytu. Samo miasto założono ok. 1550 roku p.n.e., a w roku 1350 p.n.e. zostało w dużej mierze zniszczone przez trzęsienie ziemi. W 2018 roku odkryto tam pałac, którego badania rzuciły wiele światła na państwo Mitanni. Ruiny miasta zostały zalane przed 40 laty po wybudowaniu tamy pod Mosulem, a zanim je zatopiono nie prowadzono w nim żadnych prac archeologicznych. Z okazji natychmiast postanowił skorzystać niemiecko-kurdyjski zespół archeologów, który chce zbadać ruiny, zanim ponownie znajdą się one pod wodą. Doktor Hasan Ahmed Qasim, przewodniczący Organizacji Archeologicznej Kurdystanu, oraz profesorowie Ivana Puljiz z Uniwersytetu we Freiburgu i Peter Pfälzner z Uniwersytetu w Tybindze zorganizowali w ciągu kilku dni zespół ratunkowy, który przystąpił do działania. W bardzo krótkim czasie naukowcom udało się wykonać mapowanie miasta. Naukowcy udokumentowali liczne duże budynki, masywne fortyfikacje z murami i wieżami, rozległy wielopiętrowy budynek magazynowy oraz kompleks przemysłowy. Dokumentację samego pałacu przeprowadzono podczas krótkiej kampanii archeologicznej w 2018 roku. Szczególnie istotny jest tutaj wielki budynek magazynowy, w którym musiano przechowywać olbrzymie ilości towarów, prawdopodobnie kupowanych w innych regionach Imperium. Nasze badania pokazują, że miasto było ważnym centrum Imperium Mittani, stwierdzają naukowcy. Archeologów szczególnie cieszy odkrycie pięciu ceramicznych naczyń, wewnątrz których znaleziono archiwum ponad 100 glinianych tabliczek. Pochodzą one z okresu środkowoasyryjskiego, wkrótce po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło miasto. Niektóre z nich, prawdopodobnie listy, wciąż znajdują się w swoich glinianych „kopertach”. Naukowcy mają nadzieję, że na tabliczkach znajdą ważne informacje dotyczące końca miast i początku rządów asyryjskich w tym regionie. To cud, że tabliczki, wykonane z niepalonej gliny, przetrwały tyle dziesięcioleci pod wodą, mówi profesor Pfälzner. Po zakończeniu badań naukowcy przykryli odsłonięte przez siebie ruiny plastikiem. Ma to ochronić w czasie zalania mury miasta i inne zabytki wciąż ukryte w ruinach. Obecnie miasto znowu znajduje się pod wodą. Gdy w przyszłości woda zostanie ponownie spuszczona, archeolodzy będą kontynuowali prace. « powrót do artykułu
  10. Niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) jak aspiryna czy ibuprofen, są powszechnie stosowane w celu leczenia bólu i stanu zapalnego. Jednak nawet zażywane w podobnych dawkach, mogą mieć różny wpływ na różne choroby, w tym nowotwory czy choroby serca. Na przykład jedne NLPZ chronią przed chorobami serca, inne zaś zwiększają ryzyko ich wystąpienia. Naukowcy z Yale University odkryli właśnie nieznany dotychczas mechanizm, za pomocą którego NLPZ wpływają na organizm. Odkrycie to może wyjaśniać, dlaczego podobne NLPZ w różny sposób wpływają na nasz organizm, a to z kolei może przyczynić się do zmiany zaleceń odnośnie ich stosowania. Dotychczas sądzono, że niesteroidowe leki przeciwzapalne wyłącznie poprzez hamowanie działania pewnych enzymów. To jednak nie tłumaczyło wszystkich skutków zażywania tych środków. Uczeni z Yale wykazali podczas badań na myszach i kulturach komórek, że niektóre NLPZ, w tym indometacyna oraz ibuprofen, aktywizują czynnik transkrypcyjny Nrf2 (nuclear factor erythroid 2-related factor 2). To niezwykle interesujące i ekscytujące, że NLPZ działają w sposób, którego dotychczas nie znaliśmy. A jako że ludzie bardzo często zażywają niesteroidowe leki przeciwzapalne, powinniśmy wiedzieć, jak działają one na organizm, mówi główna autorka badań, Anna Eisenstein. Naukowcy podkreślają, że w tej chwili nie można jednoznacznie stwierdzić, czy wpływ NLPZ na organizm można tłumaczyć istnieniem nowo odkrytego mechanizmu. Ta kwestia wymaga dalszych badań, podobnie jak potwierdzenie samego odkrycia. Jest ono jednak niezwykle ważne, gdyż Nrf2 spełnia w organizmie wiele różnych ról. Obecnie prowadzone są liczne badania kliniczne, w ramach których sprawdza się, czy leki aktywujące NRF2 mogą być wykorzystane podczas leczenia chorób związanych ze stanem zapalnym, takich jak choroba Alzheimera, astma czy niektóre nowotwory. Ponadto, jeśli odkrycie z Yale się potwierdzi, lekarze będą mogli bardziej efektywnie przepisywać NLPZ w zależności od tego, czy pacjentowi bardziej pomoże niesteroidowy lek przeciwzapalny aktywujący lub nie aktywujący NRF2. Odkrycie może doprowadzić do używania NLPZ w leczeniu chorób, w których obecnie ich się nie stosuje. NRF2 kontroluje olbrzymią liczbę genów zaangażowanych w wiele różnych procesów, w tym w procesy metaboliczne czy immunologiczne, powiązana jest ze starzeniem, długowiecznością czy stresem komórkowym. NRF2 ma wpływ na tak wiele elementów, że stosowanie NLPZ może nieść ze sobą skutki – zarówno dobroczynne jak i szkodliwe – jakich obecnie nie znamy i ich nie badaliśmy, dodaje Eisenstein. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach pisma Immunity. « powrót do artykułu
  11. Dwudziestego szóstego maja katamaran Uniwersytetu Gdańskiego R/V Oceanograf wypłynął w rejs do Hiszpanii. W ciągu 23 dni ok. 100 naukowców reprezentujących SEA-EU, czyli konsorcjum 6 europejskich uniwersytetów nadmorskich, przeprowadzi pięć 1-dniowych rejsów badawczych, a także trzy złożone projekty. Trasa statku prowadzi z Gdańska, przez Kilonię, Brest, aż do Kadyksu. Jednostka będzie porównywała cechy różnych obszarów morskich, badając m.in. jaość powietrza, akumulację gazu w osadach powierzchniowych czy poziom mikroplastiku. Doktor habilitowany Adam Sokołowski mówi, że to unikatowe badania, gdyż nigdy nie prowadzono ich w tak szerokiej skali geograficznej. R/V Oceanograf to najnowocześniejsza jednostka badawcza w Europie. Na pokładzie statku znajduje się sześć pomieszczeń badawczych: laboratorium mokre, laboratorium pomiarowe, laboratorium sterylne, laboratorium termostatyzowane, stację badań aerozoli i pokład namiarowy. Katamaran wyposażono w stację meteorologicznego, liczne sondy i sonary, w tym echosonda wielowiązkowa. Naukowcy mają też do dyspozycji wibrosondę i zdalnie sterowany pojazd podwodny. Zanurzenie R/V Oceanograf to zaledwie 2 metry, dzięki czemu może badać obszary niedostępne dla innych statków naukowych. Jednostkę obsługuje zaledwie 7 członków załogi, a na stanowiskach badawczych może pracować do 23 specjalistów. R/V Oceanograf zawinie do Kadyksu 17 czerwca. Powrót rozpocznie się 23 czerwca. W czasie całego rejsu jednostka przepłynie 4000 mil morskich i będzie na wodzie przez 39 dni. « powrót do artykułu
  12. W okresie letnim, kiedy słońce daje nam wiele radości, ale też stanowi zagrożenie, ochrona przeciwsłoneczna odgrywa bardzo ważną rolę w codziennej pielęgnacji skóry. Odpowiednie kosmetyki do opalania powinny więc znaleźć się w każdej łazience i być stosowane regularnie przed wyjściem na zewnątrz. 1. Dlaczego ochrona przeciwsłoneczna jest tak ważna? 2. Jak wybrać kosmetyki do opalania? Promienie słoneczne, które padają na wierzchnią warstwę skóry, a konkretnie zawarte w nich wiązki promieni UVA i UVB, wchodzą w reakcję z tlenem i melaniną, powodując jej ciemnienie. Proces ten nazywa się pigmentacją bezpośrednią, a popularnie opalaniem. Choć jest stosunkowo bezpieczny, to przy braku odpowiedniej ochrony skóry może powodować jej bolesne oparzenia oraz przedwczesne starzenie się. Dlaczego ochrona przeciwsłoneczna jest tak ważna? Opalanie się sprawia wiele przyjemności i następuje naturalnie podczas przebywania na słońcu. Opalenizna jest bardzo pożądana i uważa się ją nawet za symbol udanych wakacji. Kluczowe znaczenie ma jednak to, aby opalać się bezpieczne, a więc z zastosowaniem właściwie dobranych kosmetyków. Podczas nadmiernej ekspozycji na słońce, docierające do powierzchni skóry promieniowanie UVB pobudza melanocyty do produkcji melaniny, a więc barwnika pochłaniającego część promieni słonecznych. Promienie UVB odpowiadają więc za opaleniznę, ale również poparzenia słoneczne, które bywają bardzo bolesne i trudne do wyleczenia. Kosmetyki do opalania tworzą na skórze filtr ochronny, który zatrzymuje promienie UVA i UVB, a tym samym nie pozwala na ich przenikanie w głąb skóry i upośledza powierzchniowe działanie. Spray czy krem ochronny sprawia, że opalamy się wolniej, ale również bezpieczniej. Jak wybrać kosmetyki do opalania? Aby uniknąć poparzeń słonecznych, a jednocześnie uzyskać piękną opaleniznę, wystarczy wybrać odpowiedni krem, balsam czy spray przeciwsłoneczny. Stosowanie tego kosmetyku kilka razy dziennie podczas ekspozycji na słońce pozwoli chronić skórę przed promieniowaniem UV i ułatwi bezpieczne opalanie. Nie ma jednego, najlepszego kosmetyku do opalania, który będzie odpowiedni dla każdego. Skóra poszczególnych użytkowników różni się, dlatego każdy powinien dobrać kosmetyk do swoich własnych potrzeb. Istnieje jednak szereg wskazówek dotyczących tego, jak wybrać właściwy produkt. 1. Do opalania twarzy należy stosować inny krem, niż do opalania ciała - skóra na twarzy jest cieńsza niż na innych partiach ciała, a przez to bardziej narażona na uszkodzenia. Stosowanie kremu z wyższym filtrem, np. SPF 30 lub SPF 50, zapobiega nasileniu się procesów starzenia się skóry. 2. Krem powinien zatrzymywać zarówno promieniowanie słoneczne UVA, jak i UVB - skutki działania tego pierwszego będą widoczne znacznie później niż tego drugiego, jednak skóra odwdzięczy się za stosowanie takiej ochrony młodym wyglądem na dłużej. 3. Odpowiednia ochrona przeciwsłoneczna dla dzieci nie jest taka sama jak dla dorosłych - dla maluchów warto wybierać kosmetyki dopasowane do potrzeb ich młodej skóry. Warto o tym pamiętać, szczególnie w przypadku niemowląt. 4. Do skóry wrażliwej zaleca się stosowanie kosmetyków z wysokim filtrem, natomiast osoby o ciemnej karnacji mogą pozwolić sobie na kosmetyk z mniejszym filtrem SPF. Chcąc zaopatrzyć się we właściwe produkty, nie trzeba wychodzić z domu. Odpowiednie kosmetyki do opalania w sklepie Aelia można kupić od ręki i z dostawą pod drzwi. Wybierając kosmetyk, warto zwrócić uwagę nie tylko na cenę, ale głównie przeznaczenie oraz filtr SPF. Im wyższy, tym silniejsza będzie ochrona. « powrót do artykułu
  13. Od połowy epoki brązu starożytny Egipt był podstawowym źródłem alabastru kalcytowego używanego w Izraelu. Jako że na terenie południowego Lewantu nie znaleziono żadnych kopalni alabastru kalcytowego, naukowcy przypuszczali, że wszystkie alabastrowe ozdoby wysokiej jakości znalezione w Izraelu – w tym wanny Heroda Wielkiego – pochodzą z Egiptu. Z kolei wyroby z gorszej jakości alabastru gipsowego miały pochodzić z lokalnego materiału. Niedawno jednak w jaskini Te'omim w pobliżu miejscowości Beit Shemesh znaleziono kopalnię alabastru kalcytowego. Naukowcy z Uniwersytetu Bar-Ilan i Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie postanowili więc sprawdzić, skąd rzeczywiście pochodził alabaster, z którego powstały luksusowe przedmioty znajdowane na terenie Izraela. Najpierw naukowcy pobrali i przeanalizowali próbki alabastru kalcytowego z Egiptu i Izraela. Źródłem egipskich próbek były starożytne i współczesne wyroby alabastrowe. Starożytne przedmioty pochodziły z Kunsthistorisches Museum w Wiedniu, dokąd trafiły w wyniku wykopalisk prowadzonych w XIX wieku przez austriacką misję archeologiczną w Gizie. Przedmioty współczesne kupiono zaś na targu w Kairze. Z kolei źródłem izraelskich próbek był surowy materiał z kamieniołomu w Te'omim, kawałki odłupanego alabastru znalezione w jaskini oraz surowy blok przygotowany do wykonania naczynia znaleziony na pobliskim stanowisku archeologicznym. Naukowcy wykorzystali cztery różne metody analityczne: magnetyczny rezonans jądrowy w fazie stałej przy wykorzystaniu 1H- i 31P-, metodę indukcyjnie wzbudzanej plazmy (ICP), spektroskopię w podczerwieni oraz analizę stosunku stabilnych izotopów węgla i tlenu. Wszystkie metody dostarczyły takich samych wyników, po raz pierwszy umożliwiając nam na jednoznaczne odróżnienie alabastru kalcytowego z Izraela i z Egiptu, stwierdził profesor Amnon Albeck z Bar-Ilan Univeristy. Uzbrojeni w tę wiedzę uczeni zbadali następnie dwie alabastrowe wanny Heroda Wielkiego odkryte w twierdzy Kypros oraz pałacu w Herodionie. Badania jednoznacznie wykazały, że obie wanny pochodzą z materiału wydobytego w Izraelu. Fakt, że obie wanny pochodzą z kamieniołomu w Izraelu, a nie w Egipcie – jak się tego spodziewaliśmy po wysokiej jakości surowcu – był szczególnie zaskakujący. Oznacza to bowiem, że Herod Wielki używał lokalnych produktów, a przemysł obróbki alabastru kalcytowego w Judei I wieku p.n.e. był na tyle rozwinięty i dostarczał produktów tak dobrej jakości, że spełniał wysokie wymagania Heroda, jednego z największych budowniczych wśród ówczesnych władców, mówi profesor Aren Maeir. « powrót do artykułu
  14. Studenci AGH opracowują spersonalizowaną stopę protezową do wspinaczki ściankowej. To odpowiedź na potrzeby Kamila Warchoła. Po amputacji stopy student posługuje się protezą. Niestety, nie pozwala mu ona na uprawianie ulubionego sportu. Warto dodać, że projekt jest tematem jego pracy inżynierskiej. Spersonalizowana proteza stopy powstaje dzięki Studenckiemu Kołu Naukowemu AGH Rapid Prototyping, które działa na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki. Pracują, by poprawić jakość życia osób z niepełnosprawnością Studenci zamierzają sprawdzić wady i zalety wybranych materiałów. Zespół przeprowadzi też analizę rozkładu pola odkształceń i określi miejsca największej deformacji stopy osoby pełnosprawnej i stopy protezowej na ściance wspinaczkowej. Na końcu powstanie model stopy protezowej, wykonany za pomocą druku 3D. Wnioski z projektu przydadzą się zarówno projektantom, jak i twórcom spersonalizowanego asortymentu protetycznego. Studenci mają też nadzieję, że w dalszej perspektywie czasowej dzięki ich badaniom będzie mogła powstać stopa protezowa o lepszych parametrach mechanicznych, a także uproszczonym sposobie zakładania i produkcji. Protetyka nóg na przestrzeni lat bardzo się rozwinęła. Stosowanie odpowiednich materiałów, a od niedawna również zaawansowanych układów elektronicznych, znacznie poprawia jakość życia osób z amputacjami. Dobre jakościowo rozwiązania stają się coraz bardziej powszechne i dostępne - mówi Kamil Warchoł. Część dyscyplin sportowych może być uprawiana przy użyciu protez do codziennego użytku. Istnieją jednak dyscypliny, gdzie standardowe protezy nie spełniają swojego zadania. Bardzo zależało mi na tym, aby móc uprawiać wspinaczkę ściankową. Zwróciłem się z tym zagadnieniem do moich koleżanek i kolegów ze studiów. Mam nadzieję, że z ich pomocą uda mi się uprawiać wspinaczkę, dla której zwyczajna proteza nie jest wystarczająca - dodaje. Od testów materiałów po prototyp Liderka projektu Anna Kopeć wyjaśnia, że zespół chce ocenić, które z wybranych materiałów osiągają najbardziej zadowalające parametry techniczne. Należy też, oczywiście, sprawdzić, czy spełniają one wymagania stawiane materiałom wykorzystywanym w protetyce. Kolejnym etapem jest skanowanie 3D. Dzięki niemu będzie można uchwycić skomplikowaną geometrię protezy stopy do wspinaczki ściankowej i zaoszczędzić czas, który trzeba by przeznaczyć na projektowanie protezy od podstaw. Jak podkreślono w komunikacie prasowym AGH, specyfika warunków użytkowania protezy przeznaczonej do tego sportu sprawia, że występuje konieczność dopasowania jej w sposób indywidualny. Później studenci przystąpią do druku 3D. Do uzyskania prototypu stopy protezowej planują wykorzystać co najmniej 3 materiały. Materiały do druku dobierzemy na podstawie różnych kryteriów cenowych, aby zwiększyć dostępność protez dla jak największej liczby osób. Chcemy użyć materiałów o relatywnie niskiej cenie, które jednak mają zadowalające właściwości mechaniczne. Przetestujemy również droższe, bardziej wymagające materiały, które aktualnie z powodzeniem są stosowane jako zamienniki części metalowych, takie jak nylon wzmacniany włóknem szklanym - wyjaśnia Kopeć. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku członkowie Studenckiego Koła Naukowego AGH Rapid Prototyping zajmowali się innym projektem z zakresu inżynierii biomedycznej; pracowali nad udoskonaleniem modeli łyżek ortodontycznych i wkładek donosowych (stentów), stosowanych w opiece okołooperacyjnej dzieci z rozszczepem wargi i podniebienia. « powrót do artykułu
  15. Jedzenie jajek prowadzi do zwiększenia we krwi poziomu korzystnych dla serca metabolitów. Najnowsze badania pokazują, że spożywanie 1 jajka dziennie może zmniejszać ryzyko zapadnięcia na choroby układu krążenia. W 2018 roku w piśmie Heart ukazały się wyniki badań przeprowadzonych na około 500 000 dorosłych mieszkańcach Chin, z których wynikało, że osoby jedzące 1 jajko dziennie rzadziej zapadały na choroby układu krążenia. Autorzy nowych badań, chcąc lepiej zrozumieć ten związek, przyjrzeli się, w jaki sposób spożycie jajek wpływ na poziom biomarkerów zdrowia serca we krwi. Lang Pan z Wydziału Epidemiologii i Biostatystyki Uniwersytetu w Pekinie wraz z kolegami wybrali do swoich badań 4778 osób, których dane nt. zdrowia znajdowały się w China Kadoorie Biobank. Wśród nich 3401 osób miało stwierdzoną chorobę układu krążenia, a 1377 osób było zdrowych. Za pomocą spektroskopii rezonansu magnetycznego uczeni określili poziom 225 metabolitów we krwi badanych. Wśród nich zidentyfikowali 24 powiązane z konsumpcją jajek. Naukowcy stwierdzili, że badani, którzy jedli umiarkowaną liczbę jajek mieli we krwi więcej apolipoproteiny A-I, która jest składową lipoprotein o dużej gęstości (HDL). Osoby te miały też we krwi więcej dużych molekuł HDL, które pomagają w oczyszczaniu naczyń krwionośnych z cholesterolu i w ten sposób chronią przed pojawianiem się zatorów prowadzących do ataków serca i udarów. Uczeni z Pekinu zidentyfikowali następnie 14 metabolitów łączonych z chorobami serca. Okazało się, że osoby, które jadły mniej jajek, miały mniejszy poziom korzystnych i wyższy poziom niekorzystnych metabolitów. Wyniki naszych badań dostarczają potencjalnego wyjaśnienia, w jaki sposób spożywanie umiarkowanej liczby jajek chroni przed chorobami serca, mówi profesor Canqing Yu. naukowcy podkreślają, że co prawda obecnie obowiązujące zalecenia dietetyczne w Chinach mówią o potrzebie spożywania 1 jajka dziennie, jednak średnia konsumpcja jest niższa. « powrót do artykułu
  16. Wśród obiektów badanych przez Teleskop Webba w pierwszym roku pracy znajdą się dwie super-Ziemie. Będą to pokryta lawą 55 Cancri e oraz pozbawiona atmosfery LHS 3488 b. Planety te zostaną wykorzystane m.in. do bardziej precyzyjnego ustawienia spektrografów teleskopu, co pozwoli na badanie geologii planet podobnych do Ziemi. 55 Cancri e krąży wokół swojej gwiazdy w odległości mniejszej niż 2,5 miliona kilometrów, obiegając ją w zaledwie 18 godzin. Temperatura na jej powierzchni jest znacznie wyższa niż punkt topnienia większości minerałów tworzących skały, dlatego też naukowcy sądzą, że jej dzienna strona pokryta jest oceanem lawy. Mowa tutaj o dziennej stronie, gdyż z powodu niewielkiej odległości pomiędzy planetą a jej gwiazdą działające na planetę siły pływowe powodują, że jest ona zwrócona do gwiazdy ciągle jedną stroną. Pomiędzy planetą a gwiazdą zachodzi obrót synchroniczny. 55 Cancri e jest jednak przypadkiem szczególnym. Zwykle bowiem, przy takiej konfiguracji, najgorętszym punktem planety jest ten zwrócony najbardziej bezpośrednio w stronę gwiazdy, a ilość energii cieplnej otrzymywanej przez dzienną stronę planety nie ulega większym zmianom. Tymczasem obserwacje za pomocą Teleskopu Kosmicznego Spitzera wskazują, że na 55 Cancri e najgorętszy obszar jest położony poza miejscem najbardziej bezpośrednio oświetlonym przez gwiazdę i dochodzi do zmian ilości energii cieplnej docierającej do dziennej strony planety. Być może planeta posiada gęstą atmosferę, która przemieszcza ciepło. Jeśli tak, to Webb powinien ją wykryć i określić jej skład. Jednak część specjalistów podaje jeszcze jedno niezwykle interesujące wyjaśnienie. Ich zdaniem 55 Cancri e może nie znajdować się w obrocie synchronicznym ale, podobnie jak Merkury, obraca się powoli wokół własnej osi. Na tyle powoli, że na każde dwa obiegnięcia gwiazdy wykonuje trzy obroty. Oznaczałoby to, że rezonans pomiędzy okresem obrotu a obiegu 55 Cancri e wynosi 3:2. To by wyjaśniało, dlaczego najcieplejsze miejsce planety się zmienia. W tym scenariuszu powierzchnia planety ogrzewa się, roztapia, może nawet paruje, tworząc grubą atmosferę, którą Webb mógłby wykryć. W nocy zaś para się schładza, skrapla i na powierzchnię planety opada deszcz lawy, która w nocy zastyga. Teleskop Webba, obserwując 55 Cancri e, będzie mógł badać egzotyczną geologię świata pokrytego lawą. Tymczasem badania LHS 3844 b pozwolą na poznanie niezwykłej geologii planety o powierzchni skalistej. LHS 3844 b również krąży niezwykle blisko swojej gwiazdy, okrążając ją w ciągu zaledwie 11 godzin. Jednak jej gwiazda jest na tyle mała i chłodna, że powierzchnia planety nie ulega roztopieniu. Badania prowadzone za pomocą Spitzera wskazują też, że planeta prawdopodobnie nie posiada atmosfery. I to właśnie brak atmosfery jest jej największą zaletą. Nie będzie ona bowiem przeszkadzała spektroskopom Webba w badaniu powierzchni planety. "Różne rodzaje skał w różny sposób odbijają światło. Gołym okiem widać, że granit jest jaśniejszy niż bazalt. Podobne różnice są widoczne w podczerwieni, a właśnie w takim zakresie fal Webb będzie obserwował rozgrzane skały LHS 3844 b. Obserwacją tej planety zajmie się zespół, na którego czele będzie stała Laura Kreidberg z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka. Uczeni wykorzystają urządzeni MIRI to badania emisji w podczerwieni po dziennej stronie LHS 3744 b. Jeśli na planecie są czynne wulkany, Webb zaobserwuje emitowane przez nie gazy. Obserwacje 55 Cancri e oraz LHS 3844 b będą prowadzone w ramach programu Cycle 1 General Observers. « powrót do artykułu
  17. Krew jest płynną tkanką, jak dotąd niezastąpioną w naszym organizmie. Pomimo rozwoju i ogromnego postępu w medycynie, biotechnologii czy inżynierii genetycznej nie można jej wyprodukować, co sprawia, że jest bezcennym darem. Trudności z produkcją „sztucznej krwi” wynikają z całego szeregu różnych funkcji, jakie pełni. Główną rolą krwi jest dostarczanie substancji odżywczych i tlenu do komórek ciała oraz odbieranie zbędnych i szkodliwych produktów przemiany materii i dwutlenku węgla. Ponadto krew transportuje hormony, przeciwciała. Bierze udział w procesach krzepnięcia i termoregulacji. Utrzymuje stałość składu środowiska wewnętrznego oraz zapewnia łączność między narządami. Przetaczanie krwi należy do powszechnie uznanych metod leczenia, ale tylko w wypadku wyraźnych wskazań. Z przetoczeniem krwi, pomimo rozwoju nauki, wciąż wiążą się duże zagrożenia. Każda transfuzja może wywołać odpowiedź immunologiczną organizmu, wystąpienie różnego rodzaju niepożądanych reakcji poprzetoczeniowych lub przeniesienie chorób zakaźnych. Pomimo tak licznych przeciwwskazań jest bardzo często stosowana w lecznictwie jako jedyny możliwy ratujący życie składnik. Czy wiesz, że w Polsce przeprowadza się 2 do 3 milionów transfuzji rocznie?! Wraz z rozwojem medycyny i lepszym dostępem do nowoczesnych metod leczenia wzrasta zapotrzebowanie na krew, szczególnie w takich dziedzinach, jak: transplantologia, hematologia i onkologia. Ponadto duży odsetek osób potrzebujących przetoczenia krwi to ofiary wypadków, chorzy z urazami, pacjenci operowani na oddziałach chirurgicznych, kardiologicznych, położniczych i ginekologicznych. Sytuacja demograficzna w Polsce oraz starzenie się społeczeństwa także mają duże znaczenie. Aby zrozumieć skalę problemu braku krwi w szpitalach, warto wiedzieć, że od jednego dawcy uzyskujemy tzw. jedną „jednostkę” KKP, a z niej jedną „jednostkę” KKCz. U pacjentów zdarzają się masywne krwotoki, wówczas konieczne jest przetoczenie około dziesięciu „jednostek” KKCz w ciągu doby. To oznacza, że dla jednego pacjenta potrzeba krwi od co najmniej 10 dawców. Ponadto zabiegi na otwartym sercu, a także przeszczepy wymagają zastosowania podczas jednej operacji nawet trzydziestu „jednostek” KKCz. Krew można oddać w różny sposób Metoda aferezy to jeden ze sposobów oddania krwi. Dzięki niej można oddać konkretny składnik, np. osocze, płytki, a pozostałe elementy krwi ponownie zwracane są do organizmu. Proces aferezy odbywa się z udziałem urządzeń zwanych separatorami. Zabieg aferezy Erytrafereza Koncentrat  Krwinek Czerwonych KKCz czas oddawania: około 2 godzin częstotliwość oddawania: co 6 miesięcy Tromboafereza Koncentrat Krwinek Płytkowych KKP czas oddawania: do 2 godzin częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 4 tygodnie Plazmafereza Osocze  Świeżo  Mrożone FFP czas oddawania: około 30-40 min częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 2 tygodnie Leukafereza Koncentrat Granulocytarny KG czas oddawania: około 2 godzin częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 4 tygodnie Czy wiesz, że jedna oddana donacja może uratować życie trzech osób? Najczęstszym sposobem oddania krwi jest metoda oddania krwi pełnej. Czas trwania takiego zabiegu to tylko od 5 do 10 min. Częstotliwość oddawania uzależniona jest od płci: mężczyźni mogą oddać krew nie częściej niż 6 razy w roku, kobiety natomiast nie częściej niż 4 razy w roku. Krew pełna pobrana od dawców to materiał wyjściowy podlegający rozdzieleniu i preparatyce na różne składniki, dzięki temu donacja od jednego dawcy może zapewnić składniki dla leczenia kilku chorych. Krew pełną pobiera się od dawcy do jednorazowego, sterylnego pojemnika z tworzywa sztucznego, który zawiera środek zapobiegający jej krzepnięciu. Następnie pojemnik z krwią poddaje się wirowaniu. Krwinki czerwone opadają na dno, a osocze koloru słomkowego przemieszcza się w górę. Na środku zwirowanego pojemnika z krwią pełną powstaje tzw. kożuszek leukocytarno–płytkowy. Krew z takiej donacji rozdziela się na: 1. KKCz – koncentrat krwinek czerwonych; 2. KKP – koncentrat krwinek płytkowych; 3. FFP – osocze świeżo mrożone → 4. CPAG – krioprecypitat. Koncentrat krwinek czerwonych (KKCz) to najczęściej stosowany składnik w leczeniu krwią. Przetaczany jest z powodu niedokrwistości, które wynikają z niewydolności nerek, chorób przewlekłych, krwotoków z przewodu pokarmowego lub utraty krwi w wyniku urazów czy zabiegów chirurgicznych. Data ważności KKCz wynosi 42 dni (6 tygodni). Koncentrat krwinek płytkowych (KKP) powstaje z krwi pełnej ze zlania kożuszków leukocytarno-płytkowych lub pobierany jest metodą aferezy. Zlewany KKP składa się aż z 4–5 jednostek pochodzących od dawców o takiej samej grupie krwi, czyli do sporządzenia jednego opakowania zlewanego KKP potrzeba składników od 4–5 dawców tej samej grupy. Płytki krwi przetacza się chorym z małopłytkowością, najczęściej pacjentom onkologicznym, pacjentom przygotowywanym do i po przeszczepach, poddawanym operacjom kardiochirurgicznym. Pacjenci, którzy potrzebują płytek krwi, najczęściej wymagają wielokrotnego przetaczania, dlatego tak ważne jest, aby ich nie zabrakło. Termin przydatności KKP to zaledwie 5 dni. Osocze świeżo mrożone (FFP) jest to składnik otrzymywanym z jednej „jednostki” krwi pełnej po oddzieleniu składników komórkowych lub także metodą aferezy. Zawiera wszystkie czynniki krzepnięcia oraz inne białka, takie jak albuminy czy immunoglobuliny. FFP stosuje się w leczeniu różnego rodzaju zaburzeń układu krzepnięcia oraz u chorych, którzy doznali poważnych urazów i wymagają masywnych przetoczeń. W czasie pandemii COVID-19 osocze od ozdrowieńców - osób, których krew zawierała przeciwciała przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 – wspomagało leczenie chorych z ciężkimi, zagrażającymi życiu objawami zakażenia. Okres przydatności FFP wynosi 36 miesięcy. Krioprecypitat (CPAG) to frakcja krioglobulin uzyskana kontrolowanymi metodami rozmrażania FFP. Wskazaniami do stosowania krioprecypitatu są rozsiane wykrzepianie wewnątrznaczyniowe (DIC), zmiany jakościowe i ilościowe fibrynogenu, niedobory czynnika VIII. Koncentrat granulocytarny (KG) zawiera zawieszone w osoczu granulocyty. KG uzyskiwany jest metodą aferezy od dawcy stymulowanego wcześniej lekami zwiększającymi wytwarzanie granulocytów. Skuteczność tej metody leczenia jest przedmiotem ciągłych dyskusji. KG przetaczany jest jednak chorym, u których nieskuteczne jest leczenie antybiotykami, z ciężką neutropenią i stwierdzoną posocznicą. Stosowany jest w leczeniu zagrażających życiu zakażeń bakteryjnych lub grzybiczych, w hipoplazji szpiku, u chorych z udokumentowaną dysfunkcją granulocytów. Czy wiesz, że jedna donacja krwi możne uratować życie czworga dzieci? Dzieje się tak dlatego, że jedna „jednostka” KKCz (220 ml) uzyskana z krwi pełnej od jednego dawcy dzieli się zazwyczaj na 4 porcje pediatryczne. Podobnie FFP najczęściej dzielone jest na 4 mniejsze porcje pediatryczne. Krew pomaga nie tylko osobom dorosłym i dzieciom. Może być stosowana również do transfuzji dopłodowej, w przypadku głębokiej niedokrwistości płodu. W razie konieczności jest przetaczana wcześniakom, noworodkom i niemowlętom, jako transfuzja wymienna lub jako transfuzje uzupełniające. Pamiętaj, że każda grupa krwi jest cenna Jeśli masz grupę krwi O RhD-(ujemny), możesz być uniwersalnym dawcą KKCz dla biorców wszystkich grup krwi, ale jeśli masz grupę krwi AB, możesz być uniwersalnym dawcą osocza dla wszystkich. W przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, kiedy grupa krwi z układu ABO i RhD pacjenta jest nieznana lub pacjent nie ma wiarygodnego wyniku, do przetoczenia wydaje się: 1. KKCz grupy O RhD-(ujemny); 2. Osocze grupy AB; 3. KKP grupy O zawieszony w osoczu AB lub odpowiednim roztworze wzbogacającym. Pamiętaj jednak, że każda grupa krwi jest cenna. Szczególnie teraz, kiedy zbliża się lato. W wakacje brakuje krwi wszystkich grup, niemal w każdym centrum krwiodawstwa. Wielu stałych dawców wyjeżdża, z drugiej strony jest więcej wypadków. Latem często krew wydawana jest tylko w sytuacjach zagrożenia życia, a planowe operacje muszą zostać wstrzymywane ze względu na brak krwi. Nie jest możliwe zrobienie rezerwy na cały okres wakacyjny, ponieważ KKCz można przechowywać maksymalnie 42 dni, a KKP zaledwie 5 dni.   Przywilej Honorowego Dawcy Krwi Każdemu krwiodawcy, który zarejestruje się w jednostce organizacyjnej publicznej służby krwi i odda dobrowolnie i honorowo krew, przysługują różne przywileje, m.in. posiłek regeneracyjny o wartości kalorycznej 4500 kcal w postaci tabliczek czekolady, bezpłatne wyniki badań diagnostycznych, ulga podatkowa, zwrot kosztów podróży do RCKiK lub terenowego oddziału, a także dzień wolny od nauki lub pracy. W przypadku stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii są to nawet dwa dni. Nie ma jednak większego przywileju niż satysfakcja z uratowania czyjegoś zdrowia i życia.   Bibliografia: 1. Raś J., Koterwa M., Mazurek B., Szeląg M. Ulotki informacyjne o preparatach. RCKiK Kraków 2020 2. Bochenek-Jantczak D., Szczudło K. Organizacja i zasady funkcjonowania szpitalnego banku krwi. alfa-medica press, RCKiK Katowice 2022 3. Korsak J., Fabijańska-Mitek J., Jędrzejczak W.W., Nowacka E., Radziwon P., Rzepecki P. Wytyczne w zakresie leczenia krwią i jej składnikami oraz produktami krwiopochodnymi w podmiotach leczniczych. PZWL Wydawnictwo Lekarskie, Warszawa 2020 4. Krwiodawstwo. Zbiór przepisów dla placówek służby krwi, pod red. J. Sablińskiego i M. Łętowskiej, wydanie II, Warszawa 2000 5. Mintz P.D. (red.) Leczenie krwią. Zasady postępowania klinicznego. Sekcja Transfuzjologiczna Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów, Warszawa 2001   6. Korsak J., Łętowska M. Transfuzjologia kliniczna, alfa-medica press 2009 7. Niechwiadowicz-Czapka T., Klimczyk A. Leczenie krwią. PZWL Warszawa 2011 « powrót do artykułu
  18. Choć trudno w to uwierzyć, Kajko i Kokosz obchodzą w tym roku 50. urodziny. Pierwszy pasek z przygodami dzielnych wojów ukazał się w 1972 roku w „Wieczorze Wybrzeża”. Z okazji półwiecza powstania jednej z najpopularniejszych serii komiksowych Poczta Polska zaprezentowała okolicznościowy znaczek. Wydany będzie w formie bloku. W polu znaczka widzimy Kajka, Kokosza oraz Milusia. W polu bloku umieszczono zaś Jagę, Łamignata, Lubawę i Mirmiła. Poczta zapowiada dwie numerowane formy wydawnicze – perforowaną i nieperforowaną. Znaczek perforowany ukaże się w nakładzie 90 000 sztuk, natomiast nieperforowany – w zaledwie 6000 sztuk w specjalnym folderze. Jeszcze przed Dniem Dziecka, 31 maja, do sprzedaży trafi koperta pierwszego dnia obiegu z okładką „Szkoły latania”. W dzisiejszej uroczystości zaprezentowania znaczka, bloku i koperty wzięli udział prezes Fundacji Kreska im. Janusza Christy, Paulina Christa, oraz wiceprezes Poczty Polskiej Wiesław Włodek. Kto w latach 70. i 80. nie zaczytywał się w przygodach Kajka, Kokosza, kto nie pamięta smoka Milusia, Łamignata, Kaprala czy w końcu Krwawego Hegemona? Poczta Polska w rocznicę pierwszej publikacji ich przygód postanowiła przybliżyć ten komiks dzieciom i wnukom fanów serii Janusza Christy. Wydaliśmy numerowany znaczek w bloku, którego podstawą są oryginalne materiały przygotowane do historycznego komiksu. Na kopercie FDC natomiast znalazła się okładka „Szkoły latania”, która od 2016 roku jest na liście lektur obowiązkowych dla IV klasy. W specjalnym folderze komercyjnym znajduje się natomiast druga forma wydawnicza znaczków nieperforowanych, również numerowana i wydana w nakładzie 6 tysięcy sztuk, stwierdził prezes Włodek. Emisja znaczka pocztowego to dla mnie osobisty sukces. Co ważne, od samego początku pomysł wsparły rzesze fanów komiksu i środowisko filatelistów w Polsce. Dziękuję za to i wiem, że dziadek byłby po raz kolejny z nas wszystkich dumny. Bardzo się cieszę, że uniwersum Janusza Christy tak się rozrasta. W ostatnich dwóch latach powstał serial animowany, musical, wydania zbiorcze komiksu Kajko i Kokosz, a teraz znaczek pocztowy. Serce rośnie!, dodała Paulina Christa. Autorami projektu są Joanna Fleszar-Haspert i Radosław Gieremek. Znaczek ma format 31,25x43 mm, a format bloku to 90x70 mm. « powrót do artykułu
  19. Być może na południowym wybrzeżu Chile rośnie najstarsze drzewo na świecie. Ficroja cyprysowata ma pień o średnicy ponad 4 metrów i zwana jest Pradziadkiem. Część pnia obumarła, fragment korony odpadł, a drzewo pokryte jest mchami i porostami. Mimo to ficroja ciągle żyje, a najnowsze badania wskazują, że liczy sobie ponad 5000 lat. W tym czasie jakimś cudem drzewo uniknęło pożarów i ścięcia przez ludzi. Jonathan Barichivich, chilijski naukowiec, który pracuje w Laboratorium Klimatu i Nauk Przyrodniczych w Paryżu uważa, że Pradziadek ma ponad 5000 lat, a to oznacza, że jest o co najmniej 100 lat starszy od dotychczasowego rekordzisty, Matuzalemie. To sosna długowieczna z Kalifornii, która ma 4853 lata. Wielu dendrochronologów wątpi w stwierdzenia Barichivicha, tym bardziej, że szczegóły jego pracy nie zostały jeszcze opublikowane. Wiadomo, że nie posłużył się on metodą liczenia wszystkich pierścieni przyrostu Pradziadka. Jednak część ekspertów jest bardziej otwarta. W pełni ufam analizie Jonathana. To bardzo sprytne podejście, mówi Harald Bugmann, dendrochronolog ze Szwajcarskiego Instytutu Technologicznego w Zurichu (ETH Zurich). Ficroja należy do tej samej rodziny cyprysowatych co sekwoje i z większej odległości można je ze sobą pomylić. W 1993 roku Antonio Lara z Universidad Austral de Chile poinformował o znalezieniu pnia ficroi z 3622 pierścieniami wzrostu. To pokazało, że gatunek ten żyje dłużej niż sekwoja i może konkurować z sosną długowieczną. Jednak w badaniach tych nie uwzględniono Pradziadka, który jest oddalony od innych starych drzew znajdujących się w rezerwacie na zachód od miasta La Union. Barichivich mówi, że drzewo odkrył jego dziadek około 1972 roku. Rodzice naukowca pracowali jako strażnicy w rezerwacie,  Barichivich podejrzewa, że był jednym z pierwszych dzieci, które widziało to drzewo. W 2020 roku Barichivich i Lara za pomocą specjalnego wiertła pobrali próbki z pnia Pradziadka. Jako, że wiertło nie sięgało do środka pnia, próbka obejmowała około 2400 rocznych pierścieni wzrostu. Naukowcy wykorzystali model statystyczny do określenia wieku drzewa. Ich model pokazał, że drzewo może mieć 5484 lata i istnieje 80% szansy, że liczy sobie ponad 5000 lat. Na razie uczony przedstawił wyniki swoich badań podczas konferencji i odczytów, sporządził też krótki opis metody. Niektórzy specjaliści są zaintrygowani i mówią o interesującej metodzie oraz wynikach. Radzą jednak poczekać do publikacji w recenzowanym czasopiśmie. Inni eksperci odrzucają metodę Barichivicha. Jedynym sposobem na określenie rzeczywistego wieku drzewa jest policzenie wszystkich pierścieni wzrostu, mówi Ed Cook, dyrektor w Tree Ring Laboratory na Columbia University. Eksperci uważają, że szacowanie liczby pierścieni z czasów młodości drzewa na podstawie liczby pierścieni z późniejszego okresu wzrostu może być bardzo mylące, gdyż młode drzewo mogło mieć mniejszą konkurencję i rosnąć szybciej, niż w latach późniejszych. Barichivich mówi, że jego metoda uwzględnia taką możliwość. Zapowiada, że w najbliższych miesiącach przygotuje artykuł do publikacji w recenzowanym czasopiśmie. Niezależnie jednak od opinii specjalistów, sam fakt, że Pradziadek może być najstarszym drzewem na świecie może skłonić chilijski rząd do jego lepszej ochrony. Obecnie turyści mogą wspinać się na platformę umieszczoną na drzewie i spacerować wokół niego, ubijając ziemię i szkodząc korzeniom. Tymczasem klimat się ociepla, jest coraz bardziej sucho, a przez ubitą nogami ludzi ziemię drzewo ma gorszy dostęp do wody. Potrzebuje pilnej ochrony. Tak stare drzewa chroni się m.in. w ten sposób, że ich lokalizacja trzymana jest w tajemnicy, by uchronić drzewo przed turystami. Tak jest na przykład w przypadku Matuzalema. Jako, że lokalizacja Pradziadka jest znana, rząd chilijski będzie musiał podjąć zdecydowane kroki w celu ochrony drzewa. « powrót do artykułu
  20. Gdy na początku XX wieku naukowcy zaczęli wykorzystywać elektrody do rejestrowania aktywności mózgu, zauważyli sygnały, które nazwali „falami mózgowymi”. Od tamtej pory są one przedmiotem intensywnych badań. Wiemy, że fale są przejawem zsynchronizowanej aktywności neuronów, a zmiany w intensywności fal reprezentują zmniejszającą się i zwiększającą aktywność grup neuronów. Powstaje pytanie, czy i w jaki sposób fale te uczestniczą w przekazywaniu informacji. Kwestię tę postanowił rozstrzygnąć doktorant Tal Dalal z Multidyscyplinarnego Centrum Badań nad Mózgiem na Uniwersytecie Bar-Ilan. Z artykułu opublikowanego na łamach Cell Reports [PDF] dowiadujemy się, że badacze zmienili poziom synchronizacji fal mózgowych w obszarze przekazywania informacji. Następnie sprawdzili, jak wpłynęło to na przekazanie informacji i jak została ona zrozumiana przez obszar mózgu, do którego dotarła. Badacze skupili się na części mózgu zawiadującej układem węchowym. Charakteryzuje się ona bowiem silną aktywnością fal mózgowych, a za ich synchronizację odpowiada w tym regionie szczególny typ neuronów. Uczeni wykorzystali metody optogenetyczne, pozwalające na włączanie i wyłączanie aktywności neuronów za pomocą impulsów światła. Dzięki temu mogli obserwować, w jaki sposób włączenie i wyłączenie synchronizacji w jednym regionie wpływało na przekazywanie informacji do innego obszaru mózgu. Manipulacji dokonywano w miejscu (nazwijmy je regionem początkowym), w którym dochodzi do wstępnego przetwarzania informacji z układu węchowego. Stamtąd informacja, zsynchronizowana lub niezsynchronizowana, trafiała do kolejnego obszaru (region II), gdzie odbywa się jej przetwarzanie na wyższym poziomie. Naukowcy odkryli, że zwiększenie synchronizacji neuronów w regionie początkowym prowadziło do znaczącej poprawy tempa transmisji i przetwarzania informacji w regionie II. Gdy zaś poziom synchronizacji zmniejszono, do regionu II trafiała niepełna informacja. Naukowcy dokonali też niespodziewanego odkrycia. Ze zdumieniem zauważyliśmy, że aktywowanie neuronów odpowiedzialnych za synchronizację, prowadziło do spadku ogólnej aktywności w regionie początkowym, więc można się było spodziewać, że do regionu II trafi mniej informacji. Jednak fakt, że dane wyjściowe zostały lepiej zsynchronizowane kompensował zmniejszoną aktywność, a nawet zapewniał lepszą transmisję, mówi Dalal. Autorzy badań doszli więc do wniosku, że synchronizacja jest niezwykle ważna dla przekazywania i przetwarzania informacji. To zaś może wyjaśniać, dlaczego zmniejszenie poziomu synchronizacji neuronów, co objawia się mniejszą intensywnością fal mózgowych, może prowadzić do deficytów poznawczych widocznych np. w chorobie Alzheimera. Dotychczasowe badania pokazywały, że istnieje korelacja pomiędzy zmniejszonym poziomem synchronizacji, a chorobami neurodegeneracyjnymi, ale nie wiedzieliśmy, dlaczego tak się dzieje. Teraz wykazaliśmy, że synchronizacja bierze udział w przekazywaniu i przetwarzaniu informacji, więc to może być powód obserwowanych deficytów u pacjentów, mówi Dalal. Badania prowadzone przez Dalala i profesora Rafiego Haddada mogą doprowadzić do pojawienia się nowych terapii w chorobach neurodegeneracyjnych. Nie można wykluczyć, że w przyszłości uda się przywrócić odpowiednią sychnchronizację fal mózgowych u chorych. « powrót do artykułu
  21. Podstawa działa fortecznego ze szczecińskich Podjuch, która powstała prawdopodobnie w końcowej fazie II wojny światowej, nie zostanie zezłomowana. Zamiast tego zabytek techniki trafi do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, które jak napisał komisarz dr Marek Łuczak, jest największym profilowanym muzeum tego typu w województwie zachodniopomorskim. Dwudziestego piątego maja z koordynatorem ds. zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, kom. dr. Łuczakiem, skontaktował się dyrektor kołobrzeskiego Muzeum. Poinformował, że w Szczecinie podczas budowy mostu lub wiaduktu natrafiono na podstawę działa fortecznego. Miała ona zostać wywieziona na złom. Na poszukiwania obiektu wybrali się policjant oraz inspektor Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie. Sprawdzono mosty w Podjuchach, na Łasztowni, Międzyodrzu i Pomorzanach. Podczas kontroli drugiego z mostów w Podjuchach (zwodzonego mostu kolejowego) pracownicy firmy prowadzącej remont potwierdzili odnalezienie metalowego przedmiotu. Wydobyto go w trakcie prac inwestycyjnych i pozostawiono na placu transportowym firmy. Obiekt został zakwalifikowany jako złom. Specjaliści wykonali pomiary, a także sporządzili dokumentację fotograficzną i protokół oględzin terenowych. Podstawa działa fortecznego KwK 51 75 mm jest wykonana z profili i kratownic stalowych o grubości 8 mm. Rozpiętość ramion trójnogu sięga niemal 4,5 m. Wg kom. dr. Łuczaka, to jeden z rzadszych zachowanych zabytków techniki wojskowej. Zasięg działa obejmował rozjazdy dworca w Podjuchach i zwodzony most kolejowy. Obiekt zabezpieczono i wywieziono z terenu budowy. Gdy Zachodniopomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków wyda decyzję, podstawa działa trafi do wspomnianego wcześniej Muzeum Oręża Polskiego. « powrót do artykułu
  22. O kosmicznym górnictwie rozmawia z nami dr inż. Adam Jan Zwierzyński. Pracownik Wydziału Wiertnictwa, Nafty i Gazu AGH. Zajmuje się technologiami kosmicznymi od 2012 roku. Prywatnie CEO i współzałożyciel Solar System Resources Corporation sp. z o.o. – start-upu zajmującego się górnictwem kosmicznym. Zarejestrowany w Polsce i przy Parlamencie Europejskim lobbysta w zakresie górnictwa kosmicznego oraz technologii kosmicznych. Działa aktywnie na rzecz wzmocnienia współpracy Polska-USA w obszarze technologii kosmicznych. Miłośnik muzyki elektronicznej (trance, psytrance, techno), sauny i ceremonii saunowych. Od 2015 roku wegetarianin, miłośnik zwierząt. Po co komu górnictwo kosmiczne? Na Ziemi mamy wszystko, czego potrzebujemy. Nawet metale ziem rzadkich są nie tyle rzadkie, co ich wydobycie jest często nieopłacalne. Jak więc opłacalne ma być wydobycie poza Ziemią? Jest nas, ludzi, na Ziemi coraz więcej. Nasze potrzeby surowcowe i energetyczne rosną. Kosmos zaoferuje nam metale, surowce energetyczne, których potrzebujemy do rozwoju nowoczesnej cywilizacji, ale już bez dylematów natury ekologicznej. Czytelnicy zasługują na więcej: wyższe zarobki, godne emerytury, lepsze usługi publiczne i ciekawe życie. Górnictwo kosmiczne umożliwi Polsce skok ekonomiczny, technologiczny i cywilizacyjny. Norwegia, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Arabia Saudyjska to niegdyś biedne i zacofane kraje – zmieniły je surowce. Czas na Polskę. Górnictwo kosmiczne wymusi postęp nauki i związanej z nią technologii. W kosmosie można bezpośrednio pozyskiwać materiały trudno dostępne lub niemożliwe do uzyskania na Ziemi. Efekty przeszłych programów kosmicznych miały rewolucyjny wpływ na globalną ekonomię i życie społeczeństw. Dlaczego nie powtórzyć tego, ale na większą skalę i Polska nie miałaby na tym zarobić. Jakie obiekty miałyby być celem prac górniczych? Księżyc? Asteroidy? Inne planety? Wszystkie. Po co się ograniczać. Na Księżycu najprawdopodobniej zacznie się górnictwo kosmiczne. Byliśmy tam, znamy środowisko, jest blisko, możemy sterować z Ziemi wieloma urządzeniami na jego powierzchni. Wyobraź sobie, że jesteś górnikiem kosmicznym, ale nie musisz wstawać ze swojego fotela. Aby jednak mogło to mieć miejsce w skali, która nas interesuje, niezbędny jest postęp technologiczny, który zabezpieczy na docelowych obiektach odpowiednie zaplecze technologiczne. Dzisiejszy postęp w wynoszeniu ładunków na orbitę okołoziemską, m.in. przez firmę SpaceX, pozwala prognozować, że jest to kwestia najbliższej przyszłości.   Eksploatacja asteroid to nieco bardziej odległa przyszłość, ale również możliwa. Jest to znacznie większe wyzwanie technologiczne, potrzeba wysokiej autonomii urządzeń, mikrograwitacja eliminuje wiele ziemskich rozwiązań, a czas dotarcia jest obecnie nieakceptowalny dla biznesu. Są jednak start-upy pracujące nad szybszymi napędami (np. stosującymi fuzję termojądrową), a to prawdopodobnie umożliwi przemysłową eksploatację tych obiektów. Podobnie jest w przypadku Marsa. Jeśli jednak na Marsie pracowaliby ludzie, to znacząco zmienia to reguły gry. Na Marsie mogłyby być przetwarzane surowce w produkty high-tech i eksportowane na Ziemię. Jedno jest pewne - era górnictwa kosmicznego nastąpi szybciej, niż to się wydaje osobom sceptyczne nastawionym do technologii kosmicznych. « powrót do artykułu
  23. Kołdry puchowe cieszą się ogromnym uznaniem w wielu polskich domach. Dają one przyjemne ciepło, co w chłodniejsze dni jest wybawieniem dla naszego organizmu. Spanie pod taką kołdrą będzie czystą przyjemnością wtedy, gdy zadbamy o higienę snu. Przed snem warto przewietrzyć pomieszczenie, ustawić odpowiednią temperaturę we wnętrzu, zasłonić okna i zadbać o wyciszenie organizmu. Czy kołdry puchowe sprawdzą się w ciepłych miesiącach? Kiedy warto po nie sięgnąć? Jakie zalety ma taka kołdra? Co oferuje producent? Materace i kołdry - niezbędne akcesoria w sypialni W każdej sypialni centrum stanowi łóżko. Poza tym, nie możemy pomijać kołdry i materaca. Na uznanie zasługują materace w Rudzie Śląskiej renomowanej marki Hilding Anders. Producent dokłada wszelkich starań, aby sprostać oczekiwaniom klientów. W tym wypadku postawimy na materace o odpowiednich wymiarach, materiałach i właściwościach. Tak szeroki wybór sprawia, że każdy odbiorca znajdzie coś dla siebie. Zdrowy i spokojny sen pozwoli nam nabrać siły na kolejny dzień. Kolejny dylemat to zakup kołdry i poduszek. Kołdry puchowe są uwielbiane przez wiele osób. Podczas zakupu, nie zapominajmy o swoich potrzebach i wytrzymałości kołdry. Zazwyczaj ten element posłuży nam przez długi czas. Nie bez znaczenia jest odpowiednie dbanie o materace i kołdry, co dodatkowo wydłuży żywotność tych produktów. Idealna kołdra do sypialni Wybór kołdry ma bardzo duże znaczenie, na co wskazuje artykuł: https://materacerudaslaska.pl/czy-wybor-koldry-ma-znaczenie/. Szczególnie modne są naturalne kołdry, które występują najczęściej w puchowej wersji. Takie modele znajdziemy w sklepach stacjonarnych i internetowych. Ponadto, dobrać można produkty z pierza, co jeszcze kilkanaście lat temu było spotykane w każdym domu. Okazuje się, że naturalna kołdra ma wiele zalet. Przede wszystkim możemy liczyć na właściwości termoizolacyjne. Użytkownik przez cały czas odczuwa komfort termiczny. Wypełnienie kołdry ma też szereg innych funkcji - pozwala wchłaniać wodę i zapobiegać poceniu się. Firmy z doświadczeniem stosują nowoczesne technologie, co zminimalizowało ryzyko przemieszczania się wkładu kołdry w trakcie snu. W czasie odpoczynku dzięki temu zyskamy spokój ducha i pełną wygodę. Za taką kołdrę zapłacimy nieco więcej, ale jest to inwestycja na długi czas.     Kiedy warto wybrać kołdrę puchową? Puchowe kołdry często kojarzone są z zimowym okresem. W praktyce jednak są one doskonałe nawet na letnie dni. Cechują się lekkością, naturalnym wypełnieniem, delikatnością i miękkością. Świetnie radzą sobie z utrzymywaniem odpowiedniej temperatury, dlatego nawet w gorące dni taka kołdra da nam wygodę. Kiedy zdecydować się na model puchowy? Ciekawe informacje znajdziemy na stronie: https://materacerudaslaska.pl/koldry-puchowe-kiedy-warto-sie-na-nie-zdecydowac/. Puchowa kołdra to produkt wysokiej jakości, który przyjemnie otula ciało użytkownika. Zapewnia komfort snu na wysokim poziomie. Zimą produkt ochroni nas przed chłodem, a latem pozwoli zachować komfort termiczny. Plusem jest sprężystość i wyporność, co oznacza, że kołdry nie zmienią swojego kształtu przez długi czas. Na rynku znajdziemy wyroby o wielu grubościach, które zastosujemy raz latem, a raz zimą. Popularne są modele, które stawiają na naturalne i solidne materiały. Jak widać, kołdra posłuży nam praktycznie przez cały rok. « powrót do artykułu
  24. Motyw szukania towarzysza życia, chwili ślubu i samego małżeństwa pojawia się w literaturze, teatrze i kinie niezwykle często. Szczególnie dla komediopisarzy tematyka małżeńska jest niezwykle wdzięcznym tematem. Bo partnerskie kłótnie, sprzeczki i zaloty inspirują oraz bawią do łez. “Ożenek” Gogol napisał “Ożenek” w 1842 roku i od razu wywołał niegasnące dyskusje o bohaterach sztuki. Ta śmieszy, ale też ujawnia fałsz i hipokryzję ludzką. W komedii granej w Och-Teatrze, w postać chcącego ożenić się Podkolesina wciela się Paweł Domagała. Jednak bohatera bardziej interesuje posag wybranki, niż przyszła małżonka. Agafia, w której rolę wciela się Julia Wyszyńska również poszukuje męża. Pogrąża się w marzeniach o idealnym mężczyźnie, a to, co liczy się dla niej najbardziej to atuty zewnętrzne. “Mayday” Komedia Raya Cooneya z lat 80. “Mayday” bawi publiczność od lat na całym świecie. Główny bohater jest taksówkarzem, który prowadzi podwójne życie.   W dwóch różnych miastach mieszkają jego dwie żony, które nie wiedzą o swoim istnieniu. Jednak zbieg okoliczności sprawia, że zorganizowane życie wymyka się mężczyźnie spod kontroli. Mąż musi ukryć swoją prawdziwą twarz nie tylko przed żonami, ale też przed policją i mediami. A im więcej kłamie, tym sytuacja bardziej się komplikuje, powodując szereg komicznych zdarzeń. “Oszuści” W “Oszustach” Michelle chce pobrać się z Allenem, jednak ten nie jest pewny tej decyzji. Aby rozwiać wątpliwości, partnerzy postanawiają spotkać się z rodzicami. Nie są jednak świadomi, że ich rodzice już się znają, a co więcej - mają ze sobą romanse. Spektakl to zarówno zabawne, jak i skłaniające do refleksji dialogi i sytuacje, a także krytyczne spojrzenie na miłość, związki i relacje par w różnym wieku. Chcielibyście poznać cały opis małżeńskich komedii w Och-Teatr? Spektakle znajdziecie na portalu ewejsciowki.pl. « powrót do artykułu
  25. Na boliwijskich sawannach Llanos de Moxos (Llanos de Mojos) odkryto setki osad z lat 500–1400, które stanowią zagadkę i przedmiot fascynacji dla archeologów. W ciągu ostatnich kilku lat znaleziono tam dowody, że ludzie zamieszkali boliwijską Amazonię znacznie wcześniej niż sądziliśmy, już 1500 lat temu istniała tam rozległa sieć stawów hodowlanych, a Llanos de Moxos okazały się jednym z pięciu miejsc na świecie, gdzie udomowiono rośliny u zarania rolnictwa. Teraz odkryto tutaj dowody istnienia początków ośrodków miejskich. Naukowcy z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego oraz Uniwersytetów w Bonn i Exeter przeprowadzili za pomocą technologii LIDAR badania dużych osad kultury Casarabe. Na tej podstawie doszli do wniosku, że mamy tutaj do czynienia ze wczesną urbanizacją o niskim zagęszczeniu. To pierwszy taki znany nam przypadek z nizin Amazonii. Opisane na łamach Nature badania rzucają nowe światło na rozpowszechnieni i zróżnicowanie wczesnych ośrodków miejskich w skali całego świata oraz na życie wczesnych społeczeństw zamieszkujących Amazonię. Llanos de Moxos to rozległy ekoregion tropikalnej sawanny w północnej Boliwii. Zajmuje on ponad 126 tysięcy kilometrów kwadratowych i znajduje się w południowo-zachodniej części basenu Amazonki. W porze deszczowej obszar ten jest zalewany na wiele miesięcy w roku, co nie zachęca do osadnictwa. A mimo to widoczne są tam liczne ślady ludzkiej obecności sprzed okresu hiszpańskiej kolonizacji. Już ponad 20 lat temu naukowcy zwrócili uwagę na „kopce” i rozciągające się od nich struktury wskazujące na obecność dróg czy kanałów. Wszystko to sugerowało istnienie stosunkowo gęstego osadnictwa. Naukowcy przystąpili do wykopalisk w dwóch takich „kopcach” znajdujących się w pobliżu wsi Casarabe. Okazało się, że „kopce” to pozostałości po piramidach czy platformach, na których stały budynki. Z czasem okazało się, że osadnictwo kultury Casarabe rozciąga się na obszarze około 4500 kilometrów kwadratowych. Istnieje tam 189 dużych miejsc osadnictwa, 273 mniejsze miejsca oraz 957 kilometrów dróg i kanałów. Dlatego też ostatnio naukowcy zdecydowali się na użycie technologi LIDAR. To metoda pomiaru odległości łącząca w sobie laser i teleskop. Laser wysyła krótkie precyzyjne impulsy światła, a teleskop rejestruje jego rozproszenie, odbicie czy zmianę długości fali. Tak uzyskane informacje są analizowane komputerowo i na tej podstawie tworzona jest trójwymiarowy model badanego obiektu czy obszaru. Na potrzeby najnowszych badań zmapowano sześć obszarów o łącznej powierzchni 200 km2. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców. Na zbadanym terenie znajdowały się dwie duże osady, o których istnieniu wiedziano wcześniej. Zaskoczeniem były ich rzeczywiste rozmiary. Mniejsza z nich – Cotoca – miała bowiem 147 hektarów, , a większa, Landivar, aż 315 ha. Dla porównania warto wspomnieć, że do końca XII wieku Londyn wraz z przedmieściami liczył 275 hektarów. Obie otoczone są trzema koncentrycznymi strukturami obronnymi złożonymi z rowów i wałów ziemnych. W miejscach tych uwidoczniono masywne platformy oraz piramidy wznoszące się na wysokość 20 metrów nad sawannę, które stoją na 6-metrowych platformach. Budynki zorientowane są na linii przebiegającej od północy po północny-zachód. Cotoca i Landivar były głównymi centrami osadnictwa w swoich regionach. Z obu z nich rozciągają się wciąż widoczne proste drogi. Zbudowanie obu osad wymagało dużych nakładów pracy. Budowa samej tylko centralnej części Landivar wymagała przemieszczenia ok. 276 000 m3 materiału. W przypadku centralnej części Cotoca było to niemal 571 000 m3. I to właśnie osada Cotoca, której centralna część zajmuje 22 hektary i jest znacznie większe niż w innych osadach, wykazuje cechy wczesnej urbanizacji. Mamy tutaj bowiem do czynienia nie tylko z imponującym centrum, ale również z częściowym brakiem wewnętrznych umocnień, co sugeruje, że zostały one rozebrane, gdyż szybko rosła liczba  mieszkańców. Na razie nie wiemy, ile osób mogło mieszkać w Cotoca. Jednak już sama struktura miejscowości  wskazuje, że istniało planowanie na poziomie całej osady, a widoczne ślady przesuwania struktur obronnych dowodzą, że Cotoca się rozrastała. Cotoca to pierwszy znany nam przykład prehiszpańskich procesów urbanizacyjnych w Amazonii, mówi doktor Heiko Prümers. Z innych regionów świata również znamy podobne rolnicze ośrodki miejskie o niskiej gęstości zaludnienia. Naukowcy obawiają się, że powoli kończy im się czas. Coraz powszechniejsza mechanizacja rolnictwa każdego miesiąca powoduje kolejne zniszczenia prekolumbijskich struktur na Llanos de Moxos. Niszczone są kopce, kanały i drogi, martwi się Carla James Betancourt z Uniwersytetu w Bonn. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...