Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37638
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Amerykańska firma Giant Microbes przedstawiła swoim klientom nietypowy pomysł na bożonarodzeniowy prezent: maskotki przedstawiające wirusy i bakterie. Wśród pluszaków znalazły się m.in. mikroby wywołujące syfilis, rzeżączkę, opryszczkę, salmonellozę, gorączkę krwotoczną Ebola, halitozę, trądzik, wściekliznę, dżumę czy grypę. Maskotki są naprawdę ładne i kolorowe. Mają od 13 do 18 cm wysokości. Do każdej zabawki producent dołącza mikroskopowe zdjęcie prawdziwego patogenu oraz jego opis. Opracowano je jako pomoce edukacyjne dla dzieci, ale z pewnością spodobają się też wielu dorosłym. Ceny wahają się od 21 zł za sztukę do 105 za zestaw. Pracujący dla Giant Microbes copywriterzy zaproponowali ciekawe hasła reklamowe: "Od kiedy odkryto go w 1976 roku, wirus Ebola stał się tyranozaurem wśród mikrobów. Pokochaj go i ty". Albo: "Masz ochotę na basenowe party? Ci goście są zawsze gotowi, by się ujawnić. Zanim wskoczysz, sprawdź, z kim będziesz pływać".
  2. Właśnie przenosimy się do innej firmy hostującej. W związku z tym przez kilka dni mogą być problemy z dostępem do KopalniWiedzy. Wszystko zależy od tego, jak szybko zaktualizują się serwery DNS należące do Telekomunikacji Polskiej. Mamy nadzieję, że do końca tygodnia wszystko będzie już w porządku. Oczywiście, wciąż będziemy dostępni pod adresem www.kopalniawiedzy.pl. Pozdrawiamy, Ania i Mariusz
  3. Dzieci kobiet, które zachodząc w ciążę, mają nadwagę, w wieku szkolnym częściej wykazują objawy nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Zespół Aliny Rodriguez z Uniwersytetu w Uppsali przebadał we współpracy z naukowcami z innych krajów aż 12,5 tys. dzieci. Odkryto związek między wskaźnikiem masy ciała kobiety w czasie, kiedy zaszła w ciążę, a symptomami nadpobudliwości i ich nasileniem u dziecka. Był on zauważalny nawet wtedy, gdy nadwaga kobiety była umiarkowana. U wielu maluchów zdiagnozowano ADHD, a w tym samym czasie na świecie odnotowuje się epidemię otyłości. Dlatego coraz więcej kobiet ma nadwagę w momencie poczęcia – przekonuje Rodriguez. Jeśli okaże się, że waga matki ma znaczenie i razem z innymi czynnikami może wywoływać u potomstwa objawy ADHD, to nie tylko odkryliśmy przyczynę, ale także sposób zapobiegania zaburzeniu, który wyjdzie na dobre zarówno matce, jak i dziecku. Szwedzi śledzili losy dzieci od ciąży po rozpoczęcie nauki w szkole. Wtedy prosili nauczycieli o wypełnienie kwestionariusza oceniającego ich zachowanie. Analizy statystyczne wykazały, że ok. 1 dziecko na 10 ma problemy z koncentracją uwagi i nadaktywnością. Jak słusznie nadmienia Rodriguez, na podstawie samego testu nie można jednak powiedzieć, u ilu z nich rzeczywiście występuje ADHD. Jeśli porównać kobiety z nadwagą sprzed ciąży, które dodatkowo przytyły w ciągu 9 miesięcy oczekiwań na dziecko, z paniami z BMI mieszczącym się w granicach normy, którym w czasie ciąży przybyło dokładnie tyle samo kilogramów, te pierwsze ryzykują bardziej. Ich potomstwo z większym prawdopodobieństwem będzie potem wykazywać objawy nadpobudliwości psychoruchowej. Dlatego starając się o dziecko, warto zadbać o zachowanie optymalnej wagi ciała.
  4. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley opracowali urządzenie, które uchroni przed migrenowym bólem głowy, wywoływanym m.in. przez czerwone wino. U części osób po jego spożyciu dochodzi do skoku poziomu adrenaliny i tzw. przełomu nadciśnieniowego. Często towarzyszy mu kołatanie serca oraz duszności czy nudności. Chemicy wykorzystali technologię stworzoną przez NASA, która miała umożliwić wykrycie życie na Marsie. Dzięki niej łatwo "wytropić" substancje odpowiadające za wywoływanie przykrych dolegliwości. Związki te to aminy biogenne, które występują w całej gamie dojrzewających (leżakujących), fermentowanych czy marynowanych produktów, np. w serach, oliwkach, orzechach, winie, czekoladzie oraz wędzonym mięsie. Pokarmy, które spożywamy, są niewiarygodnie silnie splecione z chemią organizmu – podkreśla Richard Mathies, który opisał nowe urządzenie w artykule opublikowanym w najnowszym wydaniu periodyku Analytical Chemistry. Chociaż grono analityków z całego świata nie doszło do porozumienia, które dokładnie substancje wywołują migrenowy ból głowy, najczęściej wskazuje się właśnie na aminy, w tym na tyraminę i histaminę. To dlatego lekarze i dietetycy ostrzegają swoich pacjentów, by wyeliminowali ze swojej diety obfitujące w nie pokarmy. Urządzenie Kalifornijczyków sprawdza się w przypadku osób z nadwrażliwością na poliaminy. Prototyp ma wielkość małej aktówki. Po naniesieniu kropli wina trzeba poczekać 5 minut na wyniki. Firma, którą Mathies założył, pracuje obecnie nad pomniejszeniem aparatu, tak by uczulone osoby mogły zabierać cyfrowego asystenta ze sobą na przyjęcie czy do restauracji i sprawdzać przed wypiciem wina jego skład. Naukowcy odkryli, że największe stężenie amin biogennych występuje w czerwonym winie i sake, a najniższe w piwie. Na razie urządzenie bada tylko ciecze. Mathies podpowiada, że można by je wykorzystać do oznaczania poziomu amin przed umieszczeniem odpowiednich adnotacji na etykiecie.
  5. Qimonda AG, znany producent układów pamięci poinformował o dostarczeniu swoim klientom pierwszych próbek układów GDDR5. Może to oznaczać, że w przyszłym roku na rynek trafią karty graficzne wyposażone w nowy typ pamięci. Układy GDDR5 zapewniają przepustowość rzędu 20 Gb/s na komponent. Oznacza to, że są dwukrotnie szybsze od najbardziej wydajnych GDDR3. Mogą być one taktowane nawet 5-gigahercowym zegarem.
  6. W ramach Massachusetts Institute of Technology działa grupa badawcza Smart Cities. Obecnie pracuje ona m.in. nad niewielkimi tanimi samochodami elektrycznymi, które mają szansę zrewolucjonizować ruch w miastach. Co ciekawe, badacze pomyśleli nie tylko o zmniejszeniu ilości spalin, ale również zaoszczędzeniu miejsca parkingowego, dlatego ich samochód... jest składany. Wkrótce podczas EICMA Motorcycle Show uczeni z MIT-u pokażą składany skuter, a w przyszłym roku ujawnią prototyp składanego samochodu o nazwie City Car. Samochód ma rozwiązać problem „ostatniej mili” w transporcie drogowym, a jednocześnie dać mieszkańcom możliwość korzystania z własnych pojazdów. Pod pojęciem „ostatniej mili” jest tutaj rozumiana odległość pomiędzy miejscem zamieszkania a przystankiem komunikacji zbiorowej. Rozwiązuje to dwa podstawowe i nierozwiązywalne problemy związane z tradycyjną komunikacją samochodową: zanieczyszczenie środowiska i korki na ulicach. Sercem samochodu jest koło napędowe, wewnątrz którego umieszczono elektryczny silnik i hamulce. Znakomicie uprościło to budowę pojazdu. Dzięki temu, że pomiędzy układem sterowania a kołami nie ma silnika samochód można... składać. Dzięki takiemu rozwiązaniu na jednym tradycyjnym miejscu parkingowym można pomieścić 6 do 8 pojazdów. Kolejną zaletą umieszczenia silnika w kole jest znaczne zwiększenie możliwości manewru pojazdu. Koła mogą obracać się o 90 stopni, dzięki czemu możliwa jest jazda bokiem, co czyni parkowanie banalnie prostym.
  7. Arpan Sharma, 10-latek z Edgbaston, oprócz angielskiego opanował jeszcze 10 innych języków. Drugi rok z rzędu chłopiec doszedł do ostatniego etapu ogólnokrajowego konkursu Junior Language Challenge. W 2006 zajął 3. miejsce. W tegorocznej edycji znalazł się w 30-osobowej grupie najmłodszych finalistów. Zakończenie zmagań nastąpi dzisiaj, czyli 2 listopada. W domu porozumiewa się w ojczystym hindi, w szkole The Blue Coat School uczęszczał na lekcje 4 kolejnych języków: niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego oraz włoskiego. Pozostałych nauczył się z multimedialnych kursów. W ten sposób zapoznał się z meandrami tajskiego, polskiego, suahili i mandaryńskiego. Teraz zabrał się za ugandyjski język luganda/ganda. Mały geniusz chce zostać lekarzem i pomagać ludziom na całym świecie. Czasem wspomina też o byciu muzykiem albo dziennikarzem. Dobrze gra na instrumentach, co oznacza, że natura obdarzyła go doskonałym słuchem. Mówi, że lubi się uczyć języków i sprawia mu to przyjemność. Podkreśla, że najważniejsza jest motywacja, pragnienie nauczenia się czegoś. Bez nich nie można nawet marzyć o sukcesie. Arpan najbardziej lubi hindi. Dlaczego? Ponieważ jest tak inny od angielskiego. Polski, mandaryński i ganda to języki, których chłopak uczył się od ubiegłorocznego konkursu.
  8. Pisarz Alex Boese wydał niedawno książkę pt. Słoń na kwasie i inne dziwne eksperymenty.Tytuł mówi sam za siebie, ponieważ zamiarem autora, który porwał się natytaniczne dzieło przejrzenia roczników specjalistycznych gazet,książek oraz uniwersyteckich archiwów, było sporządzenie listy najbardziej szokujących, zaskakujących, a czasami wręcz okrutnych badań wszech czasów. Boese tłumaczy, że zaczął zbierać przykłady dziwacznych eksperymentów lata temu, kiedy skończył studia z zakresu historii nauki. Jak przyznaje, nie przyświecał mu żaden szczytny cel. Temat go po prostu fascynował, a to, na co się natykał, zaskakiwało go, wprawiało w obrzydzenie albo rozśmieszało. Co ważne, eksperymenty te nie były dziełem obłąkańców. Wszystkie były dziełem profesjonalistów, którzy nie potrafili się zadowolić powszechnie przedstawianymi wyjaśnieniami różnych zjawisk. Czasem odkrywali coś genialnego, częściej jednak sprowadzało ich to na manowce. Na pierwszym miejscu znalazł się Warren Thomas, dyrektor zoo w Oklahomie, który w 1962 roku wstrzyknął słoniowi o imieniu Tusko LSD. Niestety, zwierzę zmarło godzinę później. Dawka narkotyku 3 tysiące razy przekraczała przeciętną dawkę zażywaną przez ludzi. Dyrektor chciał sprawdzić, czy olbrzymi ssak przetrzyma czasowy atak szaleństwa (po angielsku nazywany musth), w czasie którego samce stają się agresywne. A oto cała lista, przedstawiona na łamach pisma New Scientist:Słoń na LSD.Żołnierze, którym w czasie lotu ćwiczebnego powiedziano, że zaraz się rozbiją. Kazano im wtedy wypełnić kwestionariusz, by sprawdzić, jak panika wpływa na funkcjonowanie poznawcze. Okazało się (i nie jest to wcale dziwne), że pisząc, ludzie popełniają wtedy więcej błędów. Podobnie jak w przypadku słonia, jest to eksperyment z lat 60.Pies z dwoma głowami, stworzony w 1954 roku przez sowieckiego chirurga Wladimira Demikchowa. Monstrum zmarło po upływie miesiąca. Lekarz przeszczepił dorosłemu owczarkowi niemieckiemu głowę, przednie łapy i "tors" szczenięcia.Psycholog, który przeprowadzał eksperymenty na własnym synu, chcąc sprawdzić, czy łaskotanie automatycznie wywołuje śmiech.Obgryzającym paznokcie chłopcom odtwarzano podczas snu odpowiednie komunikaty. Miało to ukrócić niepożądane praktyki.Naukowcy zapragnęli sprawdzić, czy ludzie potrafią spać w każdych warunkach. W tym celu wolontariuszom przyklejano (w pozycji otwartej) powieki do twarzy i świecono w oczy jaskrawym światłem.Badani mieli wąchać amoniak i oglądać filmy porno, trzymając przy tym ręce w wiadrze wypełnionym żabami.Doktor Stubbins Firth chciał w nietypowy sposób wykazać, że żółta febra nie jest zakaźna. W tym celu pił wymiociny swoich pacjentów oraz aplikował je sobie na otwarte rany.Próby przywrócenia krążenia i ożywienia martwych zwierząt podczas huśtania.Sztucznej perliczce odcinano po kolei kończyny, by sprawdzić, kiedy przestanie być atrakcyjna dla indora.
  9. Microsoft opracował nową przestrzeń kolorów, nazwaną scRGB. Jeśli się ona przyjmie, znacząco poprawi się jakość zdjęć wykonywanych za pomocą aparatów cyfrowych i przeglądanych na ekranach komputerów i telewizorów. Obecnie większość aparatów cyfrowych i komputerów wykorzystuje przestrzeń sRGB, którą w latach 90. opracowały Microsoft i Hewlett-Packard. Opisuje ona kolory jako kombinację barwy czerwonej, zielonej i niebieskiej (RGB). Jednak sRGB jest ograniczona zarówno jeśli chodzi o spektrum przedstawianych barw jak i o przejścia tonalne. Nowa przestrzeń – scRGB – ma być remedium na te ograniczenia. ScRGB to rozszerzenie sRGB. Jego główną zaletą jest znacznie zwiększenie liczby wyświetlanych odcieni. Monitor korzystający z sRGB równie dobrze wyświetli 100-procentowy zielony, jak monitor z scRGB. To, w czym widać przewagę tego drugiego, to odcienie kolorów. ScRGB podwaja, a nawet zwiększa czterokrotnie liczbę bitów wykorzystywanych do opisu każdego piksela. Wykorzystuje przy tym nie tylko liczby całkowite, ale również liczby zmiennoprzecinkowe. Zwiększenie liczby bitów do zapisu informacji oznacza zwiększenie wielkości samego pliku. Microsoft twierdzi jednak, że format HD Photo korzysta ze znacznie bardziej efektywnych algorytmów kompresji niż JPEG, więc w rzeczywistości pliki nie zwiększą się. Technologia jest dostępna od 2003 roku, jednak dopiero teraz ma szanse na szersze rozpowszechnienie się. Obsługa scRGB została bowiem wbudowana w system Windows Vista i w microsoftowy format HD Photo. Koncern z Redmond stara się obecnie, by HD Photo zostało uznane za standard i przyjęte pod nazwą JPEG XR. Ponadto z scRGB zaczęli korzystać producenci układów scalonych, którzy zaimplementowali obsługę tego formatu w chipach używanych do produkcji aparatów cyfrowych. Nie wiadomo jednak, kiedy tego typu aparaty trafią na rynek. Mogłoby się wydawać, że mniejsza przestrzeń kolorów oznacza łatwiejsze zarządzenie nimi. Nic jednak bardziej mylnego. Bill Crow, odpowiedzialny w Microsofcie za rozwój HD Photo wyjaśnia to na przykładzie parametru „gamma”. Aby jak najlepiej wykorzystać możliwości sRGB, który pozwala na wyświetlenie 256 odcieni koloru, komputery skupiają się na tych partiach obrazu, na które ludzkie oko jest najbardziej wrażliwe – na cieniach. Parametr „gamma” służy do określenia na krzywej koloru dokładnego środka pomiędzy punktem najjaśniejszym i najciemniejszym. I właśnie tam ustawiane są cienie. Problem w tym, że nie wszystkie programy i monitory komputerowe mają takie same ustawienia gamma. Przestrzeń scRGB w ogóle nie korzysta z tego parametru, a odcienie kolorów rozkładane są równomiernie. Znacząco ułatwia to komputerowi obróbkę obrazu, wyjaśnia Crow. Inną alternatywą dla sRGB jest zaproponowana przez producenta Photoshopa przestrzeń AdobeRGB. Została ona jednak zaprojektowana do zastosowań profesjonalnych, w związku z czym urządzenia potrafiące z niej skorzystać są dość drogie. Microsoft ma i tę przewagę nad Adobe, że może promować swoje rozwiązanie dzięki systemowi Windows, do którego należy ponad 90% rynku desktopów.
  10. Zgodnie z wynikami najnowszych holenderskich badań, u 13% dorosłych ludzi w budowie mózgu występują pewne nieprawidłowości. Naukowcy sądzą, że najprawdopodobniej są one "nieszkodliwe". Praca Meike'a Vernooija z Erasmus University Medical School w Rotterdamie jest niezwykle ważna, ponieważ coraz częściej wykonuje się różne badania obrazowe mózgu (rezonans magnetyczny lub tomografię komputerową), zwiększają się więc szanse, że lekarze natkną się na coś nietypowego. Będzie też wzrastać wrażliwość aparatury, dlatego, bez dwóch zdań, medycy muszą wiedzieć, które z dostrzeganych zmian można bezpiecznie zignorować (New England Journal of Medicine). Holenderski zespół przejrzał skany z badania MRI 2 tysięcy wolontariuszy w wieku powyżej 45 lat. U nieco ponad 7% występowały skrzepy. Były jednak zbyt małe, żeby wywoływać jakieś objawy chorobowe. Poza tym wydaje się, że z wiekiem zjawisko to staje się czymś coraz powszechniejszym. Ok. 2% miało tętniaka, który powiększając się, może pęknąć i wywołać udar. W 32 na 35 przypadków uwypuklenia tętnicy były jednak tak małe, że badacze nie stwierdzali konieczności wprowadzenia leczenia. Prawdopodobieństwo występowania tętniaka było takie samo u osób młodych i starszych. Natrafiono na 32 guzy mózgu. Wszystkie, z wyjątkiem jednego, były zmianami łagodnymi. U 13 osób w budowie mózgu znaleziono więcej niż jedną nieprawidłowość. Jeden z członków ekipy badawczej, Aad van der Lugt, podkreśla, że może być tak, iż przebieg i znaczenie wyłapywanych obecnie przez przypadek zmian są inne od zmian dających objawy, z którymi ludzie zgłaszają się do lekarza. Na razie jednak nie wiadomo tego na pewno, wiedząc o ich istnieniu, trzeba więc po prostu śledzić, co się z nimi dzieje...
  11. Firma Qualcomm jest autorem elektronicznego papieru, który może wyświetlić klip wideo wysokiej jakości. Do produkcji papieru wykorzystano przełączniki mikroelektromechaniczne (MEMS), które pracują na tyle szybko, iż możliwe jest przedstawienie ruchomych obrazów.Pierwsza wersja wyświetlacza będzie monochromatyczna. Został on już zastosowany w urządzeniu przenośnym firmy Audiovox, które zadebiutowało przed kilkoma dniami.W przyszłym roku chińska firma Hisense wykorzysta w swoim telefonie komórkowym dwukolorowy e-papier. Qualcomm pracuje też nad pełnokolorowymi wersjami swojego wynalazku.E-papier, podobnie jak zwykły papier, umożliwia odczytanie druku czy obejrzenie grafiki dzięki odbiciu światła z otoczenia. To pozwala na korzystanie z niego w bardzo różnych warunkach oświetleniowych. Z kolei wyświetlacze LCD posiadają własne źródła światła, co z kolei utrudnia korzystanie z nich gdy otoczenie jest zbyt jasno oświetlone lub jest zbyt ciemno.Kolejną zaletą e-papieru jest fakt, że potrzebuje on napięcia elektrycznego tylko w momencie zmiany wyświetlanych treści. Gdy już np. ?odwrócimy? stronę w elektronicznej książce, e-papier wyświetla ją nie pobierając prądu. Dzięki temu urządzenia korzystające z elektronicznego papieru charakteryzują się niskim poborem energii.Dotychczas jednak elektroniczny papier włączał i wyłączał poszczególne piksele zbyt wolno, by można było zaprezentować na nim klipy wideo. Przełączanie takie trwało bowiem ponad pół sekundy.Qualcomm opracował technologię, dzięki której piksele w elektronicznym papierze są przełączane w ciągu dziesiątych części mikrosekundy. To wystarczy, by zaprezentować wyraźny obraz wideo. Dzięki temu e-papier powinien szybko wyjść ze swojej niszy i stać się technologią szeroko stosowaną np. w telefonach komórkowych.Andre Arsenault, chemik z University of Toronto i założyciel firmy Opalux, która pracuje nad e-papierem, informuje, że nowatorska technologia reprodukcji kolorów, wykorzystywana przez Qualcomm, przypomina sposób odwzorowywania kolorów przez światło padające na rozlaną na wodzie ropę.Gdy światło trafia na taką warstwę ropy, zostaje częściowo odbite, a częściowo przechodzi przez benzynę i odbija się od wody. Promienie odbite od ropy są nieco przesunięte w fazie w porównaniu z tymi odbitymi od wody. W rezultacie, dochodzi do interferencji pomiędzy tymi promieniami. Część długości fali zostaje pochłonięta, a część wzmocniona. O tym, które długości ulegają pochłonięciu, a które wzmocnieniu decyzuje odległość powierzchni wody od powierzchni ropy. Na przykład przy określonych grubościach warstwy ropy, wzmocnieniu ulega światło zielone, a czerwone i niebieskie są pochłanianie. Powierzchnia ropy wydaje się wówczas zielona.W przypadku e-papieru, każdy z pikseli składa się z kilku kolorowych komórek, a każda z nich z dwóch warstw odbijających światło i ułożonych jedna na drugiej. Warstwa górna jest półprzepuszczalna, więc część światła przenika przez nią i odbija się od dolnej warsty.Piksel składa się z trzech takich komórek, a w każdej z nich odległość pomiędzy warstwami ustawiona jest tak, by interferencja pomiędzy falami światła powodowała wyświetlanie określonego koloru: czerwonego, zielonego lub niebieskiego.Każdą z takich komórek można wyłączyć za pomocą przełącznika MEMS, zbliżając do siebie warstwy. Gdy są one bardzo blisko, żadna z długości fal światła nie jest wzmacniana i komórka wydaje się czarna. Przełącznik zmienia swoje położenie pomiędzy dwoma stanami tylko pod wpływem impulsu elektrycznego. Dopóki nie zostanie on poddany jego działaniu, pozostaje w dotychczasowym staniem.Dzięki za wszystko i takiemu rozwiązaniu każdy piksel, dzięki kombinacji kolorów z subpikseli, może przybierać dowolny kolor. Przełączniki MEMS są w stanie przetrwać ponad 12 miliardów cykli włączania-wyłączania.E-papier Qualcommu nie ma, niestety, samych zalet. Wykorzystanie przełączników MEMS powoduje, że, przynajmniej na razie, będzie można tworzyć jedynie niewielkie wyświetlacze z e-papieru. Ponadto zastosowanie go do pokazywania klipów wideo powoduje, że e-papier przestaje być energooszczędny. Gdy będziemy oglądali za jego pomocą film, przełączniki MEMS będą ciągle w użyciu.
  12. Western Digital zaprezentował 320-gigabajtowy dysk twardy dla notebooków. WD Scorpio 320 GB korzysta z interfejsu SATA oraz całego szeregu technologii, które mają usprawnić jego pracę. Jedną z nich jest WhisperDrive. Dzięki zaawansowanym algorytmom wyszukiwania rodzina Scorpio należy do najcichszych HDD na rynku notebooków. Z kolei ShockGuard chroni dysk przed uszkodzeniami powstałymi podczas przenoszenia notebooka czy w sytuacji, gdy zostanie on poddany nagłemu wstrząsowi. W najnowszym Skorpionie WD zastosowało też technologię IntelliSeek. Oblicza ona optymalny czas wyszukiwania danych, dzięki czemu zmniejsza hałas, zużycie energii i wibracje. Do Polski WD Scorpio 320 (model WD3200BEVS) trafi w połowie listopada.
  13. Karmienie piersią zabezpiecza dziecko przed zachorowaniem w przyszłości na astmę, ale tylko wtedy, gdy matka sama na nią nie cierpi. Amerykańscy naukowcy zauważyli, że karmienie piersią przez ponad 4 miesiące wspomaga działanie płuc niemowląt, których matki nie chorują na astmę. Natomiast u karmionych piersią dzieci astmatyczek nie tylko nie zaobserwowano korzystnych oddziaływań, lecz nawet znaczące pogorszenie działania płuc w późniejszym życiu (American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine). W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że panie ze zdiagnozowaną astmą powinny zrezygnować z takiego sposobu odżywiania swojego malucha. Ma ono bowiem wiele innych plusów. Dr Theresa Guilbert z University of Wisconsin-Madison i jej współpracownicy z Arizona Respiratory Center przeanalizowali dane zawarte w Studium Dziecięcych Dróg Oddechowych, które przeprowadzono w Tuscon. W ramach tego badania podłużnego od niemowlęctwa do okresu dorastania śledzono losy 1246 dzieci. U 697 w wieku 11 i 16 lat przeprowadzono ocenę przepływu powietrza i pojemności płuc. Okazało się, że u większości karmionych piersią dzieci nieastmatycznych matek objętość płuc jest większa, a dodatkowo nie odnotowuje się ograniczenia przepływu powietrza. U odżywianych w ten sposób dzieci pań z astmą nie zauważano poprawy. Zamiast tego widoczne było zmniejszenie przepływu powietrza. Przyczyną może być zmiana w procesie wzrostu i dojrzewania płuc. Wg Guilbert, w mleku najprawdopodobniej znajdują się regulujące go czynniki, których brakuje w pokarmie astmatyczek. Podobne zjawisko zaobserwowano u myszy. Gdy zwierzęta urodzone przez zdrowe matki były karmione przez chore na astmę samice, u młodych pojawiał się stan zapalny dróg oddechowych. Na razie są to wyniki wstępnych badań, ale już teraz wiadomo, że będą one kontynuowane.
  14. Hubert Erzmann, 75-letni historyk amator, odkrył najstarszy znany przepis na niemiecką kiełbasę. Ma on 600 lat. Trzymając się jego 1432 zaleceń, można próbować przygotować kiełbasę z Turyngii. W dokumencie podkreśla się, że do produkcji masarze powinni używać tylko i wyłącznie czystego, niezepsutego mięsa. W razie gdyby się nie podporządkowali temu nakazowi, grożono im grzywną w wysokości 24 fenigów - wyjaśnia rzecznik Muzeum Niemieckiej Kiełbasy w Erfurcie Thomas Maeuer. Oznacza to, że już w wiekach średnich dbano o prawa konsumenta. W średniowiecznych miastach niemieckich istniały komisje, które miały uprawnienia do kontrolowania jakości pracy rzemieślników. Nie można nie wspomnieć, że kiełbasa z Turyngii jest sztandarowym produktem kulinarnym naszych zachodnich sąsiadów. Napisany piórem wiecznym przepis znaleziono w pergaminie, przechowywanym w archiwum w Weimarze. Od dzisiaj (2 listopada) można go podziwiać na wystawie zorganizowanej w siedzibie muzeum w stolicy Turyngii.
  15. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda skonstruowali laser, który pozwala na zajrzenie do wnętrza komórki i obserwowanie na żywo zachodzących tam procesów. Dzięki dodaniu nanoanteny do lasera działającego w paśmie podczerwieni stworzono urządzenie zdolne do przekazania obrazu o 100-krotnie większej rozdzielczości niż dotychczas. Do tej pory mikroskopy używane do obserwowania komponentów chemicznych wchodzących w skład komórek były ograniczone limitem dyfrakcyjnym. Jest to zjawisko fizyczne, które powoduje, że konwencjonalne soczewki mogą skupić światło do maksimum połowy długości jego fali. Mniejszych długości za ich pomocą nie można uzyskać. To bardzo poważne ograniczenie. Jeśli bowiem używamy do obserwacji mikroskopowej światła podczerwonego o długości fali 24 mikrometrów, to może ono zostać skupione do punku o szerokości 12 mikrometrów. Tymczasem wielkość komórki zwierzęcej to 10 mikrometrów, bakterii – 1 mikrometr, a wirusa – dziesiąte części mikrometra. Tak więc 12 mikrometrów to zdecydowanie zbyt dużo. Uczeni z Uniwersytetu Harvarda jako pierwsi pokonali limit refrakcyjny. Udało im się to w ubiegłym roku, gdy skonstruowali nanoantenę na potrzeby wyjątkowo gęstego zapisu danych na CD. Pierwsza nanoantena składała się z dwóch pręcików pokrytych złotem, pomiędzy którymi jest 30-nanometrowa przerwa. Gdy światło lasera trafia na pręciki, na moment wytrąca ono elektrony złota. Skupiają się one przy jednym z pręcików. W ten sposób jeden z nich ma wartość ujemną, drugi dodatnią. Antena działa jak kondensator i skupia światło lasera do około 10 nanometrów. Później, po przejściu przez "kondensator" światło zaczyna się rozpraszać, jednak gdy dociera do powierzchni nośnika długość jego fali wynosi 40 nanometrów. Nanoantena użyta do obserwacji komórek jest zbudowana podobnie, jednak zapewnia rozdzielczość rzędu 100 nanometrów. Naukowcy skojarzyli swoją antenę z kwantowym laserem kaskadowym i wykorzystali ją w mikrobiologii. Tego typu lasery emitują światło w średnim zakresie podczerwieni (od 3 do 24 mikrometrów) i są używane do identyfikacji związków chemicznych, gdyż w średniej podczerwieni poszczególne molekuły odbijają właściwe sobie częstotliwości światła. Dotychczas tego typu lasery nie były wykorzystywane w obrazowaniu o wysokiej rozdzielczości. Teraz mogą być wykorzystane do tego celu, a mikroskopy, w których zostaną zastosowane lasery kaskadowe, mogłyby np. wykrywać zmiany w pojedynczych białkach znajdujących się na powierzchni komórki. Dzięki zastosowaniu nanoanteny możliwe będzie uzyskanie jeszcze lepszej rozdzielczości. Jest ona bowiem ograniczona rozmiarem przerwy pomiędzy oboma pręcikami. Wraz z rozwojem technik produkcyjnych odległość tę będzie można zmniejszać, zwiększając tym samym rozdzielczość mikroskopu.
  16. Dr Marjo Korpel, badacz Starego Testamentu z Uniwersytetu w Utrechcie, stwierdził, że pieczęć odkryta w 1964 roku i datowana na IX wiek p.n.e. należała do biblijnej królowej Jezabel (Izebel). Naukowiec doszedł do takiego wniosku, analizując umieszczone na niej inskrypcje (Journal for Semitics). Jezabel była izraelską królową, córką króla Tyru. Nie wiadomo, kiedy przyszła na świat, została natomiast zamordowana w 843 roku p.n.e. Wyszła za mąż za króla Achaba z dynastii Omrydów. Wprowadziła kult Asztarte i Baala. Przyczyniła się do prześladowań wyznawców oraz kapłanów Jahwe. W 1964 roku archeolog Nahman Avigad znalazł pieczęć z wygrawerowanym napisem "yzbl". Wykonał go ktoś posługujący się językiem starohebrajskim. Początkowo uznano, że przedmiot musiał należeć do monarchini. Ponieważ jednak wiele kobiet nosiło to imię, nie było pewności, że jego właścicielką była TA Jezabel. Prowadząc dogłębniejszą analizę wyrytych symboli, dr Korpel stwierdził, że tak. Na pieczęci widnieją nie tylko symbole wskazujące na kobietę, ale także na jej przynależność do rodu królewskiego. Ponadto jest dużo większa od pieczęci, jakimi posługiwali się zwykli zjadacze chleba. Porównując artefakt z innymi podobnymi obiektami, specjalista stwierdził, że w uszkodzonej górnej części musiały się znajdować dwie litery wskazujące na Jezabel jako właścicielkę. Jezabel uchodziła za kobietę o dużych wpływach. Posiadając własną pieczęć, mogła prowadzić interesy niezależnie od poczynań Achaba. Obecnie pieczęć należy do Izraelskiego Muzeum z siedzibą w Jerozolimie.
  17. Walka na rynku tanich notebooków rozgorzała na dobrze. Intel i Microsoft rozpoczęły dostawę 150 000 tego typu maszyn do Libii. Ministerstwo Edukacji tego kraju złożyło zamówienie w sierpniu. Koszty produkcji urządzenia Classmate PC to kwota rzędu 200 dolarów. Rzecznik prasowa Intela, Agnes Kwan, mówi, że jej firma nie dopłaca do notebooków. Nie chciała jednak zdradzić, ile płaci za nie rząd Libii. Kwan poinformowała też, że w kolejce po Classmate PC ustawił się też rząd Nigerii, z którym podpisano już odpowiednią umowę. Dotychczas jednak nie wiadomo ile komputerów zamówi rząd w Abudży, ani z jakim systemem operacyjnym – Windows czy Linuksem. Transakcja z Libią to drugie pod względem wielkości zamówienie na Classmate PC. Wcześniej 700 000 laptopów zamówił pakistański Otwarty Uniwersytet Allama Iqbal. Classmate PC wykorzystuje procesor Intel Mobile taktowany zegarem o częstotliwości 900 MHz, wyposażono go w 256 megabajtów RAM, a za przechowywanie danych odpowiedzialne jest 1024 megabajty pamięci flash. Komputer korzysta też z łączności bezprzewodowej w standardzie 802.11g i wyświetlacza o rozdzielczości 800x480 pikseli. Można na nim uruchomić zarówno system Windows jak i różne dystrybucje Linuksa.
  18. Biolodzy postanowili zebrać fundusze na dalsze badania, sprzedając prawa do nazwy nowo odkrytego gatunku meksykańskiego motyla. Andrew Warren ma nadzieję, że uda się wylicytować 50 tys. dolarów. Kwota ta wystarczyłaby na prawie 2 lata, a jak mówią naukowcy, droga do Meksyku jest długa, także dla pieniędzy... Rzeczony motyl mierzy 10 cm i zamieszkuje Sonorę, meksykański stan graniczący z Arizoną. Jego skrzydła pokrywa wzór przypominający sowie oczy. Zgodnie z niepisaną tradycją, przy nazywaniu nowego gatunku ostatnie słowo (i nie jest to przenośnia) należy do jego odkrywców. W ciągu kilku lat paru odkrywców zlicytowało swoje prawa do nazwy. Uzyskali w ten sposób fundusze na dalsze badania. Motyle nie są tak samo cenne jak inne gatunki, lepszy jednak rydz niż nic. Za możliwość nazwania gatunku małpy 2 lata temu uzyskano 650 tys. dolarów, a za tegoroczną zgrupowaną aukcję 10 gatunków ryb aż 2 mln dol. Warren i jego kolega George Austin nie odkryli motyla w Meksyku. Znaleźli go nieprawidłowo skatalogowanego w gablotce we Florydzkim Muzeum Historii Naturalnej w Gainesville. Po przejrzeniu zdjęć i porównaniu z innymi znanymi gatunkami motyli okazało się, że to odrębny gatunek. Należy do rodzaju Opsiphanes. Nazwę należy więc uzupełnić o człon następujący po Opsiphanes. Aukcja odbywa się na serwisie Igavel.com. Kończy się w najbliższy piątek (2 listopada).
  19. IBM opracował sposób na wykorzystanie wadliwych plastrów krzemowych w roli ogniw słonecznych. Każdego dnia w fabrykach produkujących układy scalone do kosza wędruje wiele plastrów, na których pojawiły się błędy. Plastry takie były wyrzucane na wysypisko. Można było również usunąć z nich nadrukowane obwody i odsprzedać. Naukowcy IBM-a wymyślili specjalny proces, który umożliwia sprzedaż wadliwych plastrów producentom paneli słonecznych, którzy mogą je wykorzystać. Musimy pamiętać, że wadliwie wyprodukowanego plastra nie można po prostu odsprzedać każdemu chętnemu, gdyż konkurencja, mając w ręku taki gotowy plaster, mogłaby ukraść producentowi jego własność intelektualną. Opracowany przez IBM-a proces pozwala na szybkie usunięcie przez producenta tych elementów, które chce chronić przed wścibskim okiem. IBM na razie nie zdradza szczegółów swojego procesu. Zapewnia jednak, że udostępni wszelkie niezbędne informacje producentom paneli słonecznych. Prace Błękitnego Giganta już zostały nagrodzone prestiżową 2007 Most Valuable Pollution Prevention Award przyznawaną przez Narodową Radę Zapobiegania Zanieczyszczeniom (The National Pollution Prevention Roundtable – NPPR). Dzięki wynalazkowi IBM-a z jednej strony zmniejszy się liczba odpadów, gdyż plastry nie będą trafiały na wysypisko, a jednocześnie powinna spaść cena ogniw słonecznych. Trzeba bowiem pamiętać, że producenci tych ogniw również korzystają z krzemu i konkurują o ten materiał z producentami elektroniki. Wyższy popyt oznacza zwykle wyższą cenę. Teraz, gdy możliwe stało się produkowanie ogniw słonecznych z materiału odpadowego, jakim są wadliwe plastry krzemowe, cena ogniw powinna spaść. Dzięki temu ich zakup stanie się bardziej opłacalny, technologia pozyskiwania energii ze Słońca się rozpowszechni, co z kolei spowoduje zmniejszenie emisji zanieczyszczeń.
  20. Sam Shuster, profesor dermatologii na Uniwersytecie Wschodniej Anglii, twierdzi, że Karol Marks cierpiał na chroniczną chorobę skóry, która oddziaływała na funkcjonowanie psychiczne myśliciela, wpływając tym samym na głoszone przez niego treści. Według Brytyjczyka, niemieckiemu filozofowi doskwierały ropnie mnogie pach (hidradenitis suppurativa, HS). Jest to bakteryjne zakażenie gruczołów apokrynowych (są one powiązane z mieszkami włosowymi; występują nie tylko pod pachami, ale także w okolicy pachwin, genitaliów, odbytu, brodawek sutkowych oraz powiek). Rozwojowi stanu zapalnego sprzyja nadmierna potliwość. Choroba pojawia się po okresie dojrzewania, ponieważ dopiero wtedy gruczoły apokrynowe zaczynają działać. Skóra pacjenta jest pokryta bolesnymi ropnymi guzami, które pękają. Niestety, hidradenitis suppurativa nawraca, a zmiany utrzymują się miesiącami. W artykule opublikowanym na łamach British Journal of Dermatology Shuster udowadnia, że ropnie nie tylko ograniczyły zdolność Marksa do pracy, wpędzając go w przygnębiającą biedę, ale również znacznie zmniejszyły samoocenę. To wyjaśnia jego wstręt do siebie i wyobcowanie, które znalazły odzwierciedlenie w pisarstwie. HS to także uogólniony stan zapalny, opuchlizna, blizny i zwiększona grubość skóry. Schorzenie pozwala wyjaśnić inne pozornie niezwiązane dolegliwości Marksa, np. bóle stawów czy oczu. Jak Shuster mógł dojść do takich wniosków? Analizował bogatą korespondencję Niemca. W liście do Engelsa z 1867 roku Marks posunął się nawet do tego, by twierdzić, że burżuazja zapamięta jego wrzody do końca swoich dni.
  21. Choroba wysokościowa "dopada" nawet najlepszych. Jak więc radzą sobie z niesprzyjającymi warunkami ludzie żyjący na Wyżynie Tybetańskiej? Rozwiązanie jest proste: dysponują naczyniami krwionośnymi o większym świetle. Kiedy Tybetańczycy są niedotlenieni, zużywają tyle samo tlenu, co my na poziomie morza. Udaje im się to dzięki 2-krotnie wyższemu tempu dostarczania krwi do tkanek [w porównaniu do nas, ludzi z nizin] – wyjaśnia antropolog Cynthia Beall z Case Western Reserve University w Cleveland. Zwiększony przepływ krwi jest skutkiem wzrostu stężenia tlenku azotu w wyściółce naczyń krwionośnych. Do krwi wydzielają się azotyny i azotany, które rozszerzają zarówno tętnice, jak i naczynia włosowate. Zespół Beall oceniał przepływ krwi na przedramieniu (Proceedings of the National Academy of Sciences). W eksperymencie wzięło udział 88 Tybetanek i Tybetańczyków. Porównywano ich z 50 mieszkańcami Cleveland, którzy żyją na wysokości 205 metrów n.p.m. W krwi Tybetańczyków naukowcy wykryli 10-krotnie więcej tlenku azotu. Było go więcej niż u pacjentów z szokiem septycznym. Przepływ krwi u osób zamieszkujących Dach Świata przypominał ten u chorych na nadciśnienie tętnicze, ale bez występujących u tych ostatnich skutków ubocznych. Nie zaobserwowaliśmy wzrostu oporu naczyniowego. W płynnej tkance Tybetańczyków występowało więcej antyutleniaczy, które pomagają organizmowi poradzić sobie z wysokim stężeniem tlenku azotu. Inną adaptacją jest przyspieszony oddech własny. Przewyższa on wskaźniki odnotowywane u innych ludów górskich, m.in. andyjskich Indian, którzy mają jedne z największych płuc na świecie. Kiedy Tybetańczycy oddychali czystym tlenem, ich tętno spadało aż o 16%. Teraz naukowcy chcą rozpocząć poszukiwania różnic genetycznych, leżących u podłoża przystosowania do życia na wysokości 4500 m n.p.m. Tybetańczycy radzą sobie z tym od ok. 20 tys. lat...
  22. Grupa OpenDocument Foundation, która powstała przed pięcioma laty w celu promowania formatu ODF, właśnie go porzuciła na rzecz formatu proponowanego przez W3C. Winą za takie posunięcie obarczono firmę Sun Microsystems. Jeszcze niedawno wiele serwisów i wielu internautów emocjonowało się obradami ISO, która miała zdecydować, czy uzna format OOXML Microsoftu za międzynarodowy standard. OOXML to format konkurencyjny wobec opensource’owego ODF-u, który już wcześniej został uznany przez ISO. Zwolennicy ODF-u lobbowali przeciwko uznaniu OOXML za standard i ich wysiłki przyniosły skutek. Microsoft przegrał głosowanie w ISO i ma kilka miesięcy na wprowadzenie odpowiednich poprawek. Po ich zastosowaniu będzie mógł, prawdopodobnie w lutym 2008, ponownie wystąpić od ISO. Wszystko wskazywało więc, że obóz zwolenników ODF odniósł znaczący sukces. Aż do dzisiaj. Sam Hiser, wiceprezes OpenDocument Foundation wyjaśnia w swoim blogu, dlaczego jego organizacja porzuca ODF na rzecz CDF (Compound Document Format). Format zaproponowany przez World Wide Web Consortium (W3C) lepiej niż ODF spełnia niezbędne wymagania, wśród których znalazły się: zgodność z szeroko rozpowszechnionymi formatami Microsoftu (w tym z OOXML), łatwe zastosowanie formatu na różnych klasach urządzeń (serwery, desktopy, urządzenia przenośne), łatwość przenoszenia pomiędzy poszczególnymi platformami oraz większa niezależność producenta. Hiser napisał, że problemy ze wsparciem OpenDocument Foundation dla ODF rozpoczęly się już w lutym, gdy stało się jasne, że jeden z najważniejszych członków Fundacji, firma Sun Microsystems, jest bardziej zainteresowany rozwijaniem własnego pakietu biurowego (StarOffice) oraz kompatybilnością OpenOffice’a z formatami Microsoftu, niż zwiększeniem kompatybilności pomiędzy ODF a pakietem MS Office. Na swoim blogu Hiser wyraził podejrzenie, że stanowisko Sun Microsystems ma coś wspólnego z faktem, że Microsoft płaci tej firmie niemal 2 miliardy dolarów za prawa do korzystania z Javy i innych technologii. Sun dba o swoje aplikacje. Sun nigdy nie uważał, by format był ważniejszy od aplikacji. Sun zawsze uważał, że rywalizacja o ODF, to inna sprawa niż kompatybilność z produktami Microsoftu – stwierdził Hiser. Przedstawiciele Suna zaprzeczają tym podejrzeniom i zwracają uwagę, że ich firma wspiera ODF w wielu swoich produktach i chce, by format ten był kompatybilny z formatami konkurencji. Hiser dodał, ze porzucenie ODF-u prawdopodobnie oznacza, że OpenDocument Foundation zmieni nazwę i, być może, formę prawną. Zwolennicy formatu ODF już zaczęli krytykować decyzję Fundacji. Andrew Updegrove, znany rzecznik formatu ODF stwierdził: to wstyd, że grupa, która powstała po to, by wspierać ODF teraz działa przeciwko temu formatowi.
  23. Przejęcie ATI przez AMD nie pomogło tej pierwszej firmie w odzyskaniu dawnej pozycji na rynku układów graficznych. Największym producentem tego typu kości wciąż pozostaje Intel, jednak najbardziej zauważalnym zjawiskiem jest szybki wzrost udziałów Nvidii. Trzeci kwartał 2007 roku to drugi kwartał z kolei, który nas zaskoczył. W drugim kwartale nastąpił spory wzrost popytu na układy graficzne. A zwykle jest to bardzo spokojny okres. Z kolei trzeci kwartał, w którym zwykle widzimy duże wzrosty, był tym razem rekordowy. Uważamy, że zjawiska te są związane z dużym popytem na systemy multimedialne i, do pewnego stopnia, z popytem na Windows Vistę – mówi Jon Peddle, dyrektor firmy analitycznej Peddle Research. W trzecim kwartale bieżącego roku producenci dostarczyli na rynek 97,85 miliona procesorów graficznych. To o 20% więcej, niż kwartał wcześniej i o 18,2% więcej niż w trzecim kwartale roku ubiegłego. W ostatnim kwartale Nvidia zwiększyła swoje dostawy o 25,1%, Intel o 21,6%, a AMD jedynie o 17,8% w porównaniu z kwartałem ubiegłym. Obecnie do Intela należy 38% rynku, udziały Nvidii wynoszą 33,9% (to najlepszy od wielu lat wynik tej firmy). Tymczasem udziały AMD spadły o 0,4% i wynoszą obecnie 19,1%.
  24. NVIDIA GeForce 8800 GT trafił już na półki sklepowe. Zaprojektowany został tak, aby spełnić żądania najbardziej wymagających graczy, którzy czekali na bardzo wydajną kartę w cenie około 229 euro. GeForce 8800 GT zapewnia niesamowite doznania w grach nowej generacji zgodnych ze standardem DirectX 10 takich jak Crysis, Hellgate: London czy Gears of War, jak również pełną obsługę gier w standardzie DirectX9. Kiedy wprowadzaliśmy na rynek serię GeForce 8, najbardziej wymagający klienci i prasa domagali się produktu z 64 procesorami strumieniowymi i 256-bitowym interfejsem pamięci. W dniu dzisiejszym zdecydowaliśmy się podnieść poprzeczkę i zaoferować kartę GeForce 8800 GT. 112 procesorów strumieniowych, szybki, 256 bitowy interfejs pamięci oraz obsługa technologii PureVideo HD drugiej generacji – to wszystko, w niesamowicie atrakcyjnej cenie, oferuje GeForce 8800 GT - powiedział Ujesh Desai dyrektor generalny działu procesorów graficznych dla komputerów typu desktop firmy NVIDIA. W tym przedziale cenowym gracze otrzymują lepszą wydajność i więcej funkcji niż kiedykolwiek wcześniej. Oprócz 112 procesorów strumieniowych, pracujących z częstotliwością 1,5 GHz oraz 256-bitowej magistrali dla pamięci, taktowanej zegarem 900 MHz, GeForce 8800 GT obsługuje także nową szynę PCI Express 2.0, która jest w pełni zgodna z dotychczas wykorzystywanym standardem PCI Express. GeForce 8800 GT sprawdza się nie tylko w grach, ale oferuje również najwyższy poziom rozrywki dzięki pełnemu wsparciu dla technologii HD. Do przetwarzania wideo wykorzystuje rewolucyjny procesor wideo drugiej generacji, który umożliwia odtwarzanie filmów HD DVD czy Blu-ray na zwykłym komputerze PC. Nowy programowalny silnik przejmuje wszystkie zadania związanie z dekodowaniem formatu H.264. Dzięki temu procesor komputera może skupić się na obliczeniach niezwiązanych z grafiką.
  25. Połączone siły badaczy z Uniwersytetu w Leeds i Królewskiego Uniwersytetu w Belfaście pracują nad biologicznymi cementami, które pozwoliłyby na uzupełnianie ubytków powstałych w czasie wybuchowego złamania kręgosłupa, kiedy na kość działa siła zgniatająca. Do tego typu naprężeń dochodzi w czasie wypadków kumunikacyjnych albo upadku z dużej wysokości. Cement kostny, przypominający ten stosowany podczas mocowania endoprotezy stawu, wykorzystuje się podczas tzw. wertebroplastyki. Nakłada się go, aby wzmocnić naruszone osteoporozą kręgi. W przypadku złamań wybuchowych sytuacja jest jednak dużo bardziej skomplikowana. Przy tego typu złamaniach odłamki kości rozpryskują się wokół. W ciężkich przypadkach wbijają się nawet w rdzeń kręgowy. Chirurgom może się udać poskładać je razem i ustabilizować kręgosłup metalowymi śrubami. [...] Im mniej inwazyjne leczenie, tym lepiej – wyjaśnia dr Ruth Wilcox z Instytutu Inżynierii Medycznej i Biologicznej w Leeds. Naukowcy z Belfastu mają bogate doświadczenie, jeśli chodzi o zastosowanie syntetycznych biomateriałów do usuwania anomalii kostnych. Materiały te mogą być wstrzykiwane w miejscu złamania i naśladować skład chemiczny samej kości – opowiada dr Fraser Buchanan ze Szkoły Inżynierii Mechanicznej i Kosmicznej. Ich partnerzy z Leeds specjalizują się natomiast w symulacjach komputerowych kręgosłupa. Dzięki temu podczas prac nad nowym biomateriałem będzie można obserwować jego działanie w żywych organizmach. Ponieważ większość wybuchowych złamań występuje u młodych osób, nie wiadomo, jak obecnie stosowane cementy sprawują się w dłuższej perspektywie czasowej. U starszych ludzi, u których przeprowadzono wertebroplastykę, dochodzi do uszkodzenia kręgów sąsiadujących z naprawionymi. Dzieje się tak najprawdopodobniej dlatego, że cement jest twardszy (i cięższy) od kości. Trzeba więc użyć czegoś o właściwościach jak najbardziej zbliżonych do naturalnej tkanki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...