-
Liczba zawartości
37638 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Na świecie na poważne zaburzenia wzroku lub ślepotę cierpi aż 285 milionów ludzi. Niestety, większość z nich nie ma dostępu do nowoczesnych metod leczenia, przez co na pomoc często przychodzi za późno. Może się to zmienić dzięki usprawnieniu narzędzia diagnostycznego do wykrywania patologii oka znanego od trzech dekad. Tomografia optyczna OCT jest jednym z najbardziej podstawowych i najdokładniejszych badań wykorzystywanych w diagnostyce chorób oczu. Pozwala szczegółowo obejrzeć poszczególne struktury oczu, a tym samym wykryć choroby plamki żółtej, zmiany cukrzycowe siatkówki, jaskrę czy nowotwory. Niestety, nie jest to metoda idealna, bo naturalnie pojawiające się szumy podczas badania znacznie ograniczają dokładność obrazowania. Zespół naukowców z Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER) postanowił to zmienić, wprowadzając do metody OCT istotne zmiany. Tak powstała jeszcze lepsza czasowo-częstotliwościowa tomografia optyczna OCT, która tłumi szumy i pozwala na uzyskiwanie dokładnych obrazów. Badania zostały przeprowadzone przez dr Edgidijusa Auksoriusa, dr Dawida Boryckiego, Piotra Węgrzyna i prof. Macieja Wojtkowskiego z ICTER, a wyniki opublikowano w czasopiśmie Optics Letters w pracy zatytułowanej Multimode fiber as a tool to reduce cross talk in Fourier-domain full-field optical coherence tomography. Jak przebiega badanie OCT? Metodę OCT cechuje wysoka rozdzielczość, dlatego jest jednym z najczęściej stosowanych badań okulistycznych. Jest całkowicie bezbolesna i bezpieczna - nie ma żadnych przeciwwskazań do jej stosowania (badanie może być wykonywane nawet u kobiet w ciąży). Najlepiej sprawdza się w diagnostyce oczu, np. postępu jaskry, retinopatii cukrzycowej, czy zwyrodnienia plamki żółtej związanego z wiekiem (AMD), które stanowią najczęstszą przyczynę utraty widzenia centralnego wśród osób w podeszłym wieku. W początkowej fazie AMD na dnie oka można zaobserwować pojedyncze złogi, czyli przegrupowania barwnika oraz subtelne zmiany zanikowe. Podczas gdy w przypadku rozwoju cukrzycy w obrazach OCT obserwuje się zmiany struktury mikronaczyniowej siatkówki. Samo badanie OCT trwa kilka-kilkanaście minut. Pacjent siada przed specjalnym aparatem i ma patrzeć we wskazany przez lekarza punkt, ograniczając mruganie. Głowica pomiarowa ustawiona jest 2-3 cm od oka, więc nie ma możliwości, by miała jakikolwiek kontakt z naszym narządem wzroku. W większości przypadków badanie OCT nie wymaga specjalnego przygotowania - pacjent może przyjechać na nie samochodem. Sama interpretacja wyników jest jednak złożona, dlatego powinna być przeprowadzona przez doświadczonego okulistę. Biofizyka OCT Zrozumienie podstaw fizycznych badania OCT nie jest łatwe. Technika ta pozwala na przeprowadzenie "biopsji optycznej" w czasie rzeczywistym, czyli wizualizacje mikrostruktury tkanki oraz zdiagnozowanie ewentualnych zmian patologicznych. W tomografii optycznej wszelkie dane o strukturze obiektu są uzyskiwane z natężenia sygnału interferencyjnego (powstałego w wyniku nakładania się dwóch wiązek laserowych). Tomografia optyczna OCT stosowana obecnie w gabinetach okulistycznych na całym świecie wykorzystuje ciekawą własność światła, zwaną spójnością w czasie lub spójnością w przestrzeni. Podczas badania OCT wykorzystuje się źródła światła częściowo spójnego (czasowo, ale nie przestrzennie) – aparat dokonuje pomiaru różnicy dróg optycznych między zwierciadłem w interferometrze a kolejnymi warstwami próbki obiektu (okiem). Wewnątrz interferometru znajduje się specjalna płytka, która dzieli promienie na dwie części i rejestruje interferencję promienia odbitego od struktur tkanek i promienia padającego. Znając różnice dróg optycznych, można określić położenie analizowanych struktur oka. Dane są przetwarzane przez komputer, a następnie prezentowane pod postacią dwuwymiarowych obrazów przekrojów (tomogramów). Tkanki to struktury wieloskładnikowe, które w różny sposób rozpraszają światło. W zależności od stopnia odbicia lub pochłaniania promieniowania, prezentowany jest obraz w skali szarości lub barwach. Obiekty o najwyższym współczynniku odbicia widoczne są na czerwono lub biało, a o najsłabszym sygnale w ciemnych kolorach lub ciemnoszaro. Tkanki o pośrednich wartościach odbijania światła prezentują się w barwie żółto-zielonej lub odcieniach szarości. W przypadku tomografii optycznej z użyciem światła częściowo spójnego wykorzystywana jest interferometria niskokoherentna, czyli taka, w której interferencja promieniowania zachodzi na drodze rzędu mikrometrów (dzięki zastosowaniu diod superluminescencyjnych lub laserów o krótkich impulsach). Zazwyczaj stosuje się źródła promieniowania z zakresu podczerwieni. Do klasycznego badania OCT nie można stosować źródeł światła niespójnego (np. halogenów, LED-ów czy żarówek). Zespół naukowców z Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER) jako pierwszy na świecie połączył właściwości spójności światła w czasie i przestrzeni, co umożliwia dokładniejszą diagnostykę oka. Jak można usprawnić metodę OCT? Czasowo-częstotliwościowa tomografia optyczna OCT ((Spatio-Temporal Optical Coherence Tomography STOC-T) jest skutecznym narzędziem do obrazowania oka dzięki swojej szybkości i zdolności do pozyskiwania stabilnej informacji fazowej w pełnym polu widzenia (nie dla skanującej, skupionej wiązki jak w przypadku lasera). Do tej pory, głównym problemem przy stosowaniu tej metody (od 2006 r.), był szum (tzw. plamki), który utrudnia dokładną wizualizację naczyniówki – części oka kluczowej ze względu na udział w patogenezie wielu chorób (dostarcza tlen i składniki odżywcze do fotoreceptorów). Naukowcy z ICTER wykoncypowali, że użycie światłowodu wielomodowego o odpowiedniej długości, poprawia obrazowanie oka. Światłowód wielomodowy to taki, który na swoim końcu emituje kilkaset niepowtarzających się wzorów przestrzennych w przekroju wiązki (tzw. modów poprzecznych). Do tej pory wykorzystywano wielokrotnie takie urządzenia do transmisji danych za pomocą światła, ale nikt nie wpadł na to, że kilkaset metrów takiego światłowodu powoduje, że każdy ze wzorków przestrzennych będzie wychodził z niego w różnym czasie. Dzięki temu uzyskuje się kilkaset obrazów OCT rejestrowanych w tym samym pomiarze, które po dodaniu do siebie redukują niepożądane efekty, takie jak szum plamkowy. Dzięki wykorzystaniu tego pomysłu do OCT zespół uczonych z ICTER opracował nowy sposób kontroli fazy optycznej STOC-T, który pozwolił na uzyskanie in vivo obrazów siatkówki i rogówki w wysokiej rozdzielczości. Ta metoda pozwala znacznie lepiej zobaczyć obrazy przekrojów z warstwy naczyniowej znajdującej się pod siatkówką (do tej pory nie było to możliwe). Warto podkreślić, że światłowód był używany pasywnie, bez żadnych ruchomych elementów. Tomografia optyczna OCT jest jednym z rutynowych badań okulistycznych na całym świecie. Dzięki usprawnieniom zespołu ICTER, pozwoli ona na identyfikowanie zmian na poziomie komórkowym, co przełoży się na lepszą diagnostykę oraz zrozumienie powstawania różnych chorób oczu. Projekt Międzynarodowe Centrum Badań Oka (MAB/2019/12) jest realizowany przez Instytut Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk w ramach programu Międzynarodowe Agendy Badawcze Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. « powrót do artykułu
-
- tomografia optyczna
- OCT
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rumianek lekarski jest jednym z najbardziej popularnych ziół. Już nasze prababcie wykorzystywały go w celach leczniczych oraz pielęgnacyjnych. Szerokie właściwości, jakie posiada napar z rumianku i wyciąg z kwiatów skutecznie jest stosowny nie tylko jako element diety wspomagający pracę żołądka, ale również jako środek zewnętrzny podczas domowych zabiegów kosmetycznych oraz składnik licznych kremów i preparatów do pielęgnacji cery. Poznaj wszechstronne działanie ziela, które skutecznie wykorzystasz w domowych warunkach. • Rumianek pospolity - właściwości lecznicze popularnego ziela • Zastosowanie rumianku w przemyśle kosmetycznym - jak wykorzystać koszyczki rumianku • Wykorzystaj koszyczek rumianku - jak hodować ziele we własnym ogrodzie • Kwiaty rumianku - doraźna pomoc z wykorzystaniem domowych sposobów Rumianek pospolity - właściwości lecznicze popularnego ziela Rumianek częściej znany pod nazwą rumianku lekarskiego, pospolitego, zwyczajnego można spotkać niemal w całej Europie. Ze względu na to, że zioło można zaliczyć do chwastów nie jest konieczne, aby szukać go na specjalnych uprawach, czy plantacjach. Roślinę możesz spotkać praktycznie na każdej łące i bardziej zarośniętych trawą przestrzeniach. Ze względu na liczne właściwości prozdrowotne rumianek ma szerokie zastosowanie, które z powodzeniem wykorzystywane jest od lat. Odpowiednio przygotowany napar z rumianku może wykazywać działanie przeciwzapalne. To właśnie dlatego tak często w domach stosujemy rumianek, jako przeciwdziałanie nadmiernemu wydzielaniu soku żołądkowego, podczas którego towarzysza długotrwałe bóle brzucha. Pospolita roślina zielarska działa antybakteryjnie, neutralizuje toksyny i łagodzi stany zapalne, dlatego może być stosowany zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz jako kojący okład. Co więcej, napar z rumianku działa antyseptycznie dlatego z powodzeniem może być stosowany w się bakteryjnych schorzeniach jamy ustnej. Działanie przeciwgrzybiczne rumianku wynika ekstraktów zwartych w samych kwiatach, które charakteryzują się działaniem o różnorodnych właściwościach biologicznych. Zastosowanie rumianku w przemyśle kosmetycznym - jak wykorzystać koszyczki rumianku Ze względu na wykazywanie silnych właściwości przeciwzapalnych przez ziele rumianku roślina często stosowana jest w kosmetologii. Wyciąg z rumianku wykorzystany w różnego rodzaju kremach i balsamach doskonale łagodzi delikatne zaczerwienienia i stany zapalne skóry, redukuje niezgodności i zapobiega powstawaniu nowych wyprysków. Jednym z domowych sposób, które warto wykorzystać jest zaparzenie rumianku i zrobienie z niego okładu. W tym celu wykorzystaj dużą ilość koszyczków rumianku lub gotowe saszetki z wyciągiem ziela i zaparz pod przykryciem przez kilka minut. Następnie przygotuj waciki, które delikatnie nasączysz w naparze i przyłożysz na oczy. Kilkuminutowa kuracja pomoże ci się zrelaksować i wypocząć opuchniętym i zmęczonym oczom po całym dniu lub wpłynąć kojąco w przypadku zapalenia spojówek. Popularne są również parówki z rumianku, które odblokowują zapchane pory i wygładzają delikatną skórę twarzy eliminując wszelkie niedoskonałości. Co więcej, kwasy fenolowe, które znajdują się w rumianku pospolitym korzystnie wpływają na eliminacje wolnych rodników, które przyczyniają się do przyspieszającego starzenia się skóry. Regularne stosowanie wyciągu z rumianku może z powodzeniem poprawić kondycje twarzy pozbawiając ją zaczerwienień i pozostawiając jędrną i promienną. Wykorzystaj koszyczek rumianku - jak hodować ziele we własnym ogrodzie Rumianek lekarski ma zdecydowanie niewielkie wymagania glebowe, to właśnie dlatego najczęściej możesz spotkać go na łąkach i dużych polach obfitych w trawy. Nie musisz jednak zapuszczać się na wyprawy, aby uzbierać odpowiednią ilość rośliny. Rumianek pospolity rośnie na wysokość 60-80 centymetrów i skupia w jednym miejscu wiele kwiatów, dlatego decydując się na samodzielne wysianie wybierz odpowiednią przestrzeń w przydomowym ogródku lub zasadź roślinę w większej donicy. Do zasadzenia wybierz dość dobrze nasłonecznione miejsce, które zagwarantuje rumiankowi odpowiedni wzrost. Okres zimowy jest sezonem, w którym rumianek lekarski obumiera, dlatego, kiedy chwast zacznie przekwitać, zbierz odpowiednią ilość nasion, które wykorzystasz w kolejnym roku. Zbierając plony do wykonania samodzielnych naparów skup się na kwiatach, te bowiem posiadają najwięcej właściwości odżywczych. Ze względu na intensywny i charakterystyczny zapach rumianku, możesz wykonać z niego olejek eteryczny, który będziesz dodawać do dyfuzora zapachowego lub podczas relaksującej kąpieli. Silne i kojące działanie substancji odżywczych sprawi, że osiągniesz stan ukojenia. Kwiaty rumianku - doraźna pomoc z wykorzystaniem domowych sposobów Ze względu na to, że substancje rumianku silnie odprężają, ziele ułatwia zasypianie, działa przeciwbakteryjnie i hamuje dolegliwości układu pokarmowego, dlatego zalecany jest do spożywania w chwili kiedy wystąpią dolegliwości bólowe, jak i przed snem, aby zredukować problemy z długotrwałym zasypianiem. Inspiracje: https://apteka.superpharm.pl/poradnik/rumianek-jakie-sa-wlasciwosci-lecznicze-rumianku-lekarskiego « powrót do artykułu
-
Astronomowie uzyskali szczegółowy obraz tajemniczego ORC-ów. To niedawno odkryte fascynujące obiekty kosmiczne zwane dziwnymi kręgami radiowymi (odd radio circles – ORC). Jako pierwsza zauważyła je doktor Anna Kapińska, pracująca przy projekcie Evolutionary Map of the Universe prowadzonym za pomocą Australian Square Kilometre Array Pathfinder (ASKAP). Od tamtej pory powstało wiele hipotez wyjaśniających, czym mogą być ORC. Nowy obraz ORC uzyskany przez południowoafrykańskie obserwatorium MeerKAT dostarczy naukowcom więcej informacji na temat tych struktur, umożliwi dalsze badania ich struktury i pochodzenia. Obecnie istnieją trzy wiodące hipotezy na temat ORC. Według jednej z nich są to pozostałości olbrzymich eksplozji, do których doszło w centrum ich galaktyk macierzystych. Eksplozje takie mogły być skutkiem np. łączenia się supermasywnych czarnych dziur. Zwolennicy drugiej z hipotez utrzymują, że mogą być to potężne dżety wysokoenergetycznych cząstek pochodzące z centrum galaktyki. W końcu zgodnie z trzecią hipotezą są to pozostałości „szoku końcowego” powstałego po narodzinach gwiazd w galaktyce. Jak dotychczas wszystkie dziwne kręgi radiowe zostały wykryte za pomocą radioteleskopów. Nie zanotowano w nich żadnej emisji w zakresie fal widzialnych, podczerwieni czy promieniowania rentgenowskiego. Ludzie często próbują wyjaśnić obserwacje i wykazać, że pasuje to do już istniejącej wiedzy. Dla mnie bardziej interesujące jest odkrycie czegoś zupełnie nowego, co rzuca wyzwanie naszym obecnym przekonaniom, mówi doktor Jordan Collier z Inter-University Institute for Data Intensive Astronomy, który skompilował dane obserwacyjne z MeerKAT. ORC są olbrzymie. Mają średnice około miliona lat świetlnych. Są więc wielokrotnie większe od Drogi Mlecznej, ale mimo to trudno je zauważyć. Profesor Ray Norris z australijskiego CSIRO przypomina, że dotychczas odkryto zaledwie 5 ORC. Wiemy, że ORC to pierścienie słabej emisji radiowej otaczające galaktyki o bardzo aktywnych czarnych dziurach w centrum. Nie wiemy jeszcze, co je powoduje, ani dlaczego są tak rzadkie, stwierdza profesor Norris. Nie jest przypadkiem, że badania nad ORC są prowadzone przez ASKAP i MeerKAT. To dwie ważne części wciąż tworzonego Square Kilometre Array (SKA), wielkiej sieci radioteleskopów, która powstaje w Australii i RPA. Łączna powierzchnia ich czas sięgnie 1 km2. Wspólnie będą tworzyły najbardziej czuły i najszybszy radioteleskop w historii. « powrót do artykułu
-
- ORC
- dziwny krąg radiowy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
NASA potwierdziła odkrycie 5000 egzoplanet
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Zaledwie 30 lat tamu znaliśmy tylko kilka planet, tych z Układu Słonecznego. Dnia 9 stycznia 1992 roku Aleksander Wolszczan i Dail Frail poinformowali o odkryciu dwóch planet krążących wokół pulsara PSR 1257+12. Odkrycie potwierdzono i planety te uznawane są za pierwsze odkryte planety poza Układem Słonecznym. Teraz NASA poinformowała o potwierdzeniu odkrycia 5000. planety pozasłonecznej. Wczoraj, 21 marca, do NASA Exoplanet Archive dodano 65 kolejnych egzoplanet, przekraczając tym samym liczbę 5000 znanych nam planet. Są wśród nich i niewielkie skaliste obiekty podobne do ziemi, jak i gazowe olbrzymy wielokrotnie większe od Jowisza. W spisie znajdziemy superZiemie, prawdopodobnie skaliste planety sporo większe od Ziemi, jak i mini-Neptuny. Są i planety krążące wokół dwóch gwiazd i takie, które znajdują się na orbitach martwych gwiazd. Jessie Christiansen, australijska astrofizyk pracująca w NASA Exoplanet Science Institute mówi, że te 5000 planet to nie tylko liczba. Każda z nich to nowy świat, całkiem nowa planeta. Każda z nich jest ekscytująca, gdyż nic o nich nie wiemy. Wiemy natomiast, że tylko w naszej galaktyce znajdują się setki miliardów planet. Na tę olbrzymią liczbę wskazywało już pierwsze odkrycie egzoplanet. Jeśli można znaleźć planety wokół gwiazd neutronowych, to są one wszędzie, mówi Wolszczan. Uczony dodaje, że ludzkość właśnie otwiera nowy rozdział w badaniu planet pozasłonecznych. Już niedługo będziemy mogli znacznie więcej, niż tylko dodawać nowe planety do katalogu. Wkrótce badania naukowe podejmie Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST), który pozwoli na poszukiwanie w atmosferach planet sygnatur mogących świadczyć o istnieniu na nich życia. W 2027 roku w przestrzeń kosmiczną ma trafić Nancy Grace Roman Space Telescope, który będzie poszukiwał egzoplanet za pomocą kilu różnych metod. Na rok 2029 Europejska Agencja Kosmiczna zapowiada misję ARIEL, w ramach której obserwowane będą atmosfery egzoplanet, a obecne na jej pokładzie urządzenie CASE pozwoli na badania chmur. Myślę, że znajdziemy na egzoplanetach jakiś rodzaj życia, prawdopodobnie bardzo prymitywnego, mówi Wolszczan. Pierwszą planetę wokół gwiazdy podobnej do Słońca odkryto w 1995 roku. Był to gorący Jowisz, okrążający gwiazdę w ciągu zaledwie 4 dni. Znalezienie pierwszej planety skalistej, bardziej podobnej do Ziemi, wymagało jednak nowych technologii i metod badawczych. Możliwości takie pojawiły się wraz z wystrzeleniem Teleskopu Kosmicznego Keplera w 2009 roku. To otworzyło całkowicie nowe możliwości obserwacyjne. Nikt nie spodziewał się takiej olbrzymiej różnorodności gwiazd i planet, mówi William Borucki, główny naukowiec misji Keplera. « powrót do artykułu -
Do Szczecina kolejny raz zawita Europejski Festiwal Łaciny i Greki (Festival Européen Latin Grec). By przybliżyć dziedzictwo antyku, na głos czytane są dzieła z tego okresu. Jak poinformowała Książnica Pomorska, po wybitnych utworach epickich („Iliada” i "Odyseja" Homera i "Metamorfozy" Owidiusza) przyszedł czas na słynne dzieło dramatyczne: „Króla Edypa” Sofoklesa. Tegoroczna edycja festiwalu odbywa się bowiem pod hasłem „Œdipe & Cie!”. Międzynarodowy Dzień Czytania „Króla Edypa” w Szczecinie odbędzie się w Sali pod Piramidą (Książnica Pomorska). Chętni mogą też wziąć udział w wydarzeniu on-line; 25 marca wystarczy odwiedzić profil Książnicy na Facebooku - początek o godzinie 11. Mamy szanse przeczytać w ciągu godziny prawie cały tekst. Oddajemy pałeczkę Sofoklesowi i jego geniuszowi dramatycznemu, bo to jest przecież jedna z najsłynniejszych tragedii greckich, do dzisiaj wystawiana też na deskach teatrów. Jest to wielki tekst, klasyka przez wielkie „K”, chcemy spróbować całą tę historię odczytać – powiedziała PAP-owi Agnieszka Borysowska z Książnicy Pomorskiej. Tekst w przekładzie Roberta Chodkowskiego przeczytają w podziale na role pracownicy Książnicy Pomorskiej, członkowie Oddziału Szczecińskiego Polskiego Towarzystwa Filologicznego, a także nauczyciele akademiccy i studenci Uniwersytetu Szczecińskiego. Od 2005 r. Festival Européen Latin Grec odbywa się w Lyonie we Francji. Stopniowo Festiwal przybrał międzynarodową formę. Publiczne czytanie wybranego dzieła starożytnego autora jest jego flagowym wydarzeniem. Na stronie akcji napisano, że jak co roku, zgromadzi ona tysiące osób, które równocześnie w dziesiątkach języków przeczytają urywki dzieła. Organizatorzy precyzyjnie wyjaśniają, jak wziąć udział w wydarzeniu. Zamieścili nawet mapkę, na której zaznaczono uczestników z całego świata. Z Polski, oprócz Książnicy Pomorskiej, zgłoszono Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego z Grodziska Wielkopolskiego oraz Instytut Filologii Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. W Poznaniu międzynarodowe czytanie fragmentów „Króla Edypa” z udziałem studentów odbędzie się w Salonie Mickiewicza, Collegium Maius UAM. Sztuka Sofoklesa ma być czytana aż w 13 językach: ukraińskim, greckim, łacińskim, hiszpańskim, baskijskim, niemieckim, arabskim, rosyjskim, hinduskim, fińskim, norweskim, nowogreckim i polskim. « powrót do artykułu
-
Zwyczaje pogrzebowe w najstarszym mieście na świecie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Międzynarodowy zespół ekspertów przyjrzał się bliżej zwyczajom grzebalnym w najstarszym mieście świata, Çatalhöyük. Domy w Çatalhöyük noszą ślady odbywania w nich rytuałów, w tym rytuałów pogrzebowych. Zmarli chowani byli w domach, w przypadku niektórych z nich używano pigmentów, a miejsca pochówku malowano. Już z wcześniejszych badań wiemy o związkach pomiędzy użyciem pigmentów a rytuałami pogrzebowymi. Na Bliskim Wschodzie wykorzystanie barwników w kontekście funeralnym i architektonicznym rozpowszechniło się szczególnie w drugiej połowie IX i w VIII tysiącleciu przed Chrystusem. Nowe badania ujawniły, że w Çatalhöyük w przypadku pochówków niewielkiej liczby zmarłych użyto pigmentu. Wydaje się, że na decyzję o samym użyciu pigmentu nie miał wpływu ani wiek, ani płeć zmarłem osoby. Jednak wszystko wskazuje na to, że użycie konkretnego koloru – cynobrowego, błękitu miedzi czy malachitu – jest już powiązane z rolą społeczną zmarłego. Prawdopodobnie stosowanie cynobru na głowę zostało zarezerwowane głównie dla mężczyzn. Cynober ma specjalne znaczenie w wielu kulturach na przestrzeni ludzkiej historii. To jaskrawo czerwony barwnik, który nie blaknie, a po podgrzaniu ma właściwości halucynogenne i uspokajające. Wiele wskazuje na to, że miał on też specjalne znaczenie w Çatalhöyük, gdzie znaleziono go w przypadku niewielkiej liczby pochówków i malunków naściennych. Naukowcy przypuszczają, że obecność cynobru jedynie na kościach czołowych i skroniowych zmarłych oraz obecność fitolitów może sugerować obecność opasek na głowę, które zmarli mogli nosić również za życia. Tutaj warto przypomnieć, że np. etniczni mieszkańcy Vanuatu uważają opaski na głowę za wartościowe przedmioty i mogą je nosić tylko wysoko postawieni w społeczności mężczyźni. Z kolei w Chinach epoki neolitu i brązu cynober był zarezerwowany dla pochówków elit. Oczywiście to daleko posunięte porównania, jednak obecność cynobru może wskazywać na osoby o wysokim statusie społecznym. Trzeba też zauważyć, że wciąż prowadzone w Çatalhöyük badania genetyczne nie wykazały dotychczas pokrewieństwa ani pomiędzy zmarłymi zdobionymi cynobrem, ani zmarłymi pochowanymi w tym samym domu. To zaś może wskazywać, że status społeczny w Çatalhöyük się nabywało, a nie dziedziczyło. Jednak na razie jest zbyt wcześnie, by wysuwać ostateczne wnioski, gdyż badania DNA przeprowadzono na zbyt małej próbce osób. Drugi widoczny trend w zwyczajach funeralnych to wykorzystanie kolorów niebieskiego (błękit miedzi) i zielonego (malachit), w pochówkach kobiet i nastolatków. najstarsze znane nam przykłady wykorzystania tych kolorów pochodzą z późnego okresu kultury natufijskiej sprzed ok. 11 000 lat. Kolory te kojarzone są czasem z płodnością i dojrzałością, to zaś może mieć też dodatkowy związek z rozwojem społeczeństw rolniczych. W Çatalhöyük znaleziono też zbiorniki na pigmenty, narzędzia do ich nakładania oraz ślady ich produkcji. « powrót do artykułu-
- Çatalhöyük
- pigment
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Journal of the Royal Society of Antiquaries of Ireland opublikowano artykuł, którego autorzy twierdzą, że zidentyfikowali prawdopodobne miejsca pochówków nawet 65 królów i innych znaczących członków rodzin królewskich żyjących na Wyspach Brytyjskich w okresie wieków ciemnych. Dotychczas z tego okresu na Wyspach Brytyjskich znane było miejsce spoczynku zaledwie jednego anglosaskiego władcy oraz 9 prawdopodobnych anglosaskich pochówków królewskich. Teraz zespół profesora Kena Darka z University of Reading i Universidad de Navarra informuje,że zidentyfikował 20 prawdopodobnych królewskich kompleksów grobowych, z których każdy zawiera do 5 grobów. Ponadto archeolodzy badają kolejnych 11 kompleksów, które również mogą być miejscami pochówku władców. Wspomniane miejsca pochówku prawdopodobnie pochodzą z V i VI wieku. W tym czasie we wschodniej i południowej Anglii istniały dziesiątki niewielkich królestw, którymi rządzili anglosascy królowie. Z kolei władcy państewek istniejących na północy i zachodzie mieli przeważnie pochodzenie celtyckie i wywodzili się z Brytanii oraz Irlandii. Dark i jego zespół twierdzą, że w Walii, Kornwalii, Dewonie i Somerset zidentyfikowali pochówki władców takich królestw jak Gwynedd (północno-zachodniw Walia), Dyfed (południowo-zachodnia Walia), Powys (Walia centralna i wschodnia), Brycheiniog (obecne Breckonshire) oraz Dumnonia (południowo-zachodnia Anglia). Pochówki te były odkrywane w ciągu ostatnich dekad, jednak dotychczas nie zdawano sobie sprawy z ich znaczenia. Dopiero profesor Dark, po porównaniu ich z królewskimi pochówkami w Irlandii, stwierdził, że brytyjskie pochówki królewskie są przeważnie otoczone rowami wykopanymi na planie kwadratu lub prostokąta, wydaje się, że do wielu z nich prowadziły bramy oraz drogi chronione palisadami. Naukowcy uważają też, że pochówki z Caernarfon i Anglesey w Walii oraz Tintagel w Kornwalii mogą być powiązane z legendą o królu Arturze. Zanim nie przeprowadziliśmy naszych badań porównawczych, nie zdawaliśmy sobie sprawy z dużej liczby prawodopodobnych grobów królewskich w zachodniej Brytanii. Badania tych miejsc pomogą nam lepiej zrozumieć ten kluczowy okres historii Wysp Brytyjskich, mówi Dark. « powrót do artykułu
-
- pochówek
- Wielka Brytania
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pierwszego marca rozpoczęła się akcja poszukiwania sóweczek (Glaucidium passerinum) w lasach północno-zachodniej Polski. Jak podkreśla organizator, Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”, efektem ma być objęcie miejsc ich występowania ochroną prawną, oznaczającą najczęściej zachowanie iglastych lub mieszanych starodrzewów. Tylko w pierwszych dwóch tygodniach akcji zidentyfikowano już 27 rewirów tego gatunku. Plan prac Akcja ma potrwać do końca czerwca. Badania obejmują 3 kompleksy: 1) Puszczę Notecką, 2) Puszczę nad Gwdą oraz 3) Bory Kujańskie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie przeprowadzona dokładna inwentaryzacja 31 powierzchni próbnych (każda z nich zajmuje 25 km2). Na 24 stanowiskach punktowych przewidziano natomiast obserwację i nagrania automatyczne. W związku z badaniami regionalni dyrektorzy ochrony środowiska wyrazili zgodę na odstępstwo od zakazu fotografowania i filmowania sóweczek. Prace są uzgodnione z 14 nadleśnictwami. Uzbrojone w wyniki PTOP „Salamandra” zamierza wystosować wnioski o 1) utworzenie stref ochronnych wokół miejsc gniazdowania G. passerinum, a także o 2) włączenie sóweczek jako przedmiotów ochrony ptasich obszarów Natura 2000, które już w tych miejscach istnieją. Poszukiwania tycich sóweczek Sóweczki przypominają wielkością szpaka i występują przede wszystkim w starodrzewach. W Polsce G. passerinum są nieliczne. Można im pomóc, zachowując stare lasy z dużą liczbą drzew iglastych z dziuplami. Aby jednak móc wnioskować o taką ochronę, trzeba wiedzieć, gdzie sóweczki występują. A to nie jest łatwe – nie dość, że są tycie, to czas ich żerowania zwykle rozmija się z aktywnością ludzi, a ich pogwizdywania są na tyle ciche, że nie słychać ich z oddalenia. Specjaliści wyjaśniają, że w naszym kraju wiadomo o dość licznych populacjach sóweczki w Karpatach, na Dolnym Śląsku i na północnym wschodzie, przede wszystkim w Puszczy Białowieskiej. Ponieważ wspominano, że w dużych lasach na północy Wielkopolski i w sąsiadujących z nimi terenach przylegających województw także może żyć przeoczona, a dość spora populacja tego ptaka, na początku marca zainicjowano poszukiwania. Zajmują się nimi ornitolodzy współpracujący z Polskim Towarzystwem Ochrony Przyrody „Salamandra”. Czemu właśnie teraz? Bo zaczyna się sezon godowy, a wtedy sóweczki odzywają się częściej. Sóweczki zajmują dziuple zrobione najczęściej przez dzięcioły duże, gdzie będą wysiadywać jaja i odchowywać młode. Pod tymi drzewami wprawne oko specjalisty może odszukać wypluwki sóweczek, a wieczorne i nocne obserwacje wspomagane specjalistycznym sprzętem optycznym pozwalają na bezpośrednie obserwacje tych ptaków i ich dokumentacyjne uwiecznienie na zdjęciach. « powrót do artykułu
-
- sóweczka
- Polska północno-zachodnia
- (i 4 więcej)
-
Wiele twierdzeń o dobroczynnym wpływie medycznej marihuany nie znajduje potwierdzenia w badaniach, informuje doktor Jodi Gilman z Center for Addiction Medicine na Massachusetts General Hospital. Stał on na czele grupy badawczej, które zauważyła, że u osób zażywających medyczną marihuanę w celu walki z bólem, depresją i lękiem, pojawiają się zaburzenia związane z używaniem marihuany, a jednocześnie pacjenci ci nie odczuwają poprawy tam, gdzie marihuana miała im pomagać. Przeprowadziliśmy pierwsze randomizowane badania wśród pacjentów, którzy otrzymali kartę upoważniającą do zakupu medycznej marihuany. Stwierdziliśmy, że jej użycie może nieść ze sobą negatywne konsekwencje. Osoby próbujące zwalczać za jej pomocą ból, niepokój i lęk nie zauważyły żadnej poprawy, natomiast osoby cierpiące na bezsenność informowały o poprawie jakości snu, mówi Gilman. Badaczy najbardziej zmartwił fakt, że u osób cierpiących na niepokój i depresje rozwijały się zaburzenia związane z używaniem marihuany. Zaburzenia te to kolejność zwiększania dawek, by pokonać rozwijającą się tolerancję oraz zażywanie jej pomimo widocznych problemów fizjologicznych i psychologicznych związanych z użyciem tego środka. Medyczna marihuana jest dostępna w 36 stanach USA i w Dystrykcie Kolumbii. Jej użycie dopuszczono w przypadku olbrzymiej liczby schorzeń i dolegliwości. Do zakupu marihuany do celów medycznych uprawnieni są posiadacze specjalnych kart. Jednak obecny system wydawania takich kart powoduje, że są one przyznawane nie przez lekarza prowadzącego, a przez innych lekarzy, którzy mogą je wydawać na postawie pobieżnych badań, nie muszą proponować innych metod leczenia i sprawdzają, czy marihuana pomogła osobom, którym te karty wydali. Marihuana, traktowana jest tutaj jako środek medyczny, ale nie jest objęta regulacjami dotyczącymi innych leków. Badacze z Massachusetts General Hospital rozpoczęli swój eksperyment w 2017 roku. Wzięło w nim udział 269 dorosłych osób, które chciały otrzymać kartę zezwalającą na zakup medycznej marihuany. Część tych osób otrzymała karty natychmiast, a części powiedziano, że muszą poczekać 12 tygodni. Następnie przez 12 tygodni śledzono losy obu grup. Okazało się, że w grupie, która od razu otrzymała kartę, ryzyko wystąpienia zaburzeń związanych z użyciem marihuany było 2-rotnie większe niż w grupie oczekującej. Do 12. tygodnie takie zaburzenia wystąpiły u 10% grupy, która otrzymała kartę, a w przypadku osób, które otrzymały ją ze względu na odczuwany niepokój lub depresję, niekorzystne objawy zauważono u 20%. Wyniki naszych badań pokazują, że istnieje konieczność poprawienia systemu przyznawania kart, szczególnie tam, gdzie są one wydawane osobom cierpiącym na niepokój i depresję. To te osoby są bowiem narażone na zwiększone ryzyko działań niepożądanych marihuany, mówi Gilman. Pacjenci muszą otrzymywać lepszą informację. Obecnie sami decydują o wyborze produktu, dawkowaniu i często nikt nie sprawdza skutków takich działań, dodaje Gilman. « powrót do artykułu
- 19 odpowiedzi
-
- marihuana
- medyczna marihuana
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już dzisiaj o godzinie 12 każdy będzie mógł wziąć udział w pierwszym etapie Transkrybathonu Leopoldyńskiego, czyli w transkrypcji Złotej Bulli. To dokument fundacyjny Uniwersytetu Wrocławskiego wydany w 1702 roku przez cesarza Leopolda I Habsburga. Złota Bulla zostanie jednocześnie wystawiona w Auli Leopoldyńskiej. Będą ją mogli oglądać goście zaproszeni na uroczystość otwarcia Auli po remoncie. To wyjątkowa okazja, by zobaczyć ją na żywo. Bulla nie jest na co dzień wystawiana. Wszyscy chętni do wzięcia udziału w Transkrybathonie powinni wejść dzisiaj o godzinie 12:00 na profil Uniwersytetu Wrocławskiego na Facebooku lub YouTube. Tam można będzie zapoznać się ze wskazówkami odnośnie transkrypcji. Samą zaś transkrypcję należy wykonać poprzez Wirtualne Laboratorium Transkrypcji. Gotową pracę należy wysłać do północy dnia 21 marca na adres eunika.kupis@uwr.edu.pl. Autorzy najlepszych otrzymają w nagrodę gadżety z logo Uniwersytetu Wrocławskiego. « powrót do artykułu
-
- Transkrybathon Leopoldyński
- Złota Bulla
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najbardziej zagrożone suszą są rzeki spływające do środkowej Odry i Wisły. Wysychające warstwy gleby spowodują dalsze pustynnienie obszarów na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce i na Lubelszczyźnie. To wynik braku opadów i wyższych temperatur – poinformował hydrolog i rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski. Od 2015 r. z krótką przerwą na zeszły rok, mieliśmy do czynienia z permanentną suszą. W tym roku po dosyć wilgotnym lutym, kiedy spadło łącznie 113 proc. normy w całym kraju, wydawało się, że problem suszy może być mniejszy, ale od 25 lutego jest bezwietrza i bezdeszczowa, słoneczna pogoda. W większej części kraju, oprócz Polski południowej, południowo-wschodniej i częściowo wschodniej, nie było deszczu. Dodatkowo stosunkowo wysokie temperatury w dzień powodowały większe parowanie, co spowodowało, że sytuacja staje się z dnia na dzień coraz gorsza – powiedział Walijewski. W ocenie hydrologa już mamy do czynienia z pierwszymi symptomami suszy meteorologicznej. O zjawisku tym mówimy wówczas, kiedy przez przynajmniej 20 dni występuje brak opadów, bądź jest ich niedobór – wyjaśnił. To przekłada się na coraz mniejszą wilgotność gleby. We wschodnich województwach – w lubelskim, częściowo podkarpackim, ale także w centrum, czyli w woj. mazowieckim, oraz na zachodzie lubuskiego, Wielkopolski i zachodniopomorskiego, w wierzchniej warstwie gleby (do 7 cm) wilgotność spada poniżej 45 proc. To pierwsza oznaka problemów dla rolników, bo przesusza się wierzchnia warstwa gleby – wskazał Walijewski. We wschodniej części kraju, w głębszej warstwie gleby (od 8 do 28 cm) wilgotność jest poniżej 50-45 proc. Sytuacja się pogorszy, bo w następnych dniach wyż sprawi, że niedobór opadów będzie przynajmniej do 24 marca. Później ok. 25-26 marca mogą pojawić się niewielkie deszcze, jednak nie zmieni to faktu, że marzec będzie w całym kraju z opadami poniżej normy – oznajmił. Obecnie stan wód na rzekach osiąga przeważnie poziom średni, ale pojawia się coraz więcej rzek z niskim poziomem. Do tego brak wody z topniejących śniegów sprawia, że przed nami tendencja spadkowa – dodał. Najbardziej zagrożone suszą są rzeki na Niżu Polskim i dorzecza Odry, szczególnie zlewnia Warty i środkowej Odry, a także wszystkie rzeki, które spływają do środkowej Wisły. Wody w Polsce będzie coraz mniej. Są takie prognozy, że do 2040 r. w niektórych miejscach naszego dostępność wody pitnej może się zmniejszyć nawet o ok. 30 proc. – powiedział rzecznik IMGW. Zwrócił uwagę, że w centralnej części kraju, np. w Płocku roczny niedobór opadów notowany jest od 2010 r. Co roku było mniej opadów i w sumie ich deficyt wynosi ok. 600 mm. To tak, jakby przez cały rok w ogóle nie padało – wyjaśnił. W innych rejonach Polski, na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie, a nawet w niektórych miejscach na Mazurach są również są niedobory wody. Te obszary pustynnieją. W ostatnich 4–5 latach coraz częściej obserwowane są burze pyłowe. Dwa lata temu w Lubelskiem czarnoziemy zostały bardzo mocno przesuszone, a następnie silny wiatr spowodował burze piaskowe. Unoszący się pył było widać wyraźnie nawet na zdjęciach satelitarnych – powiedział Walijewski. Podkreślił, że to zjawisko będzie się pogłębiało. « powrót do artykułu
-
Nasz mózg składa się z miliardów neuronów, które muszą być chronione przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Rolę tej ochrony spełnia bariera krew-mózg. Ta mierząca 650 km wyspecjalizowana bariera między naczyniami krwionośnymi a mózgiem decyduje, jakie substancje mogą do mózgu przeniknąć. Bardzo dobrze spełnia swoją rolę, ale z punktu widzenia chorób neurologicznych jest najgorszym wrogiem współczesnej medycyny. Blokuje bowiem również dostęp leków do mózgu. Naukowcy z Yale University poinformowali na łamach Nature Communications, że udało im się opracować molekułę, która na kilka godzin otwiera barierę krew-mózg, umożliwiając dostarczenie leków. Po raz pierwszy udało się kontrolować barierę krew-mózg za pomocą molekuły, mówi profesor Anne Eichmann, jedna z głównych autorek badań. Doktor Kevin Boyé dołączył do zespołu profesor Eichmann w 2017 roku i zaczął badać molekułę Unc5B. To receptor śródbłonka, do którego ekspresji dochodzi w komórkach śródbłonka naczyń włosowatych. Uczony zauważył, że pozbawione tego receptora embriony myszy szybko umierały, gdyż nie tworzył się u nich prawidłowy układ krwionośny. To wskazywało, że Unc5B odgrywa ważną rolę w jego powstawaniu. Ponadto stwierdził, że u takich embrionów doszło do znaczącego spadku poziomu białka Claudin-5, które odpowiada za ścisłe przyleganie do siebie komórek śródbłonka w barierze krew-mózg. Naukowcy doszli więc do wniosku, że Unc5B odgrywa ważną rolę w utrzymaniu bariery krew-mózg. Nie od dzisiaj wiadomo, że rozwój i funkcjonowanie bariery krew-mózg jest uzależnione od szlaku sygnałowego Wnt. Dotychczas nie były znane powiązania pomiędzy Unc5B a tym szlakiem. Dzięki zaś nowym badaniom naukowcy zauważyli, że Unc5B działa jak regulator tego szlaku. Boyé poszedł więc o krok dalej. Pozbawił dorosłe myszy, z już rozwiniętą barierą krew-mózg, receptora Unc5B i okazało się, że gdy go zabrakło, bariera pozostała otwarta. Następnie uczony postanowił sprawdzić, który z ligandów – cząsteczek wiążących się z receptorami i wysyłających sygnały pomiędzy i wewnątrz komórkami – ma wpływ na integralność bariery. Okazało się, że bariera jest otwarta, gdy zabraknie ligandu Netrin-1. Naukowcy opracowali więc przeciwciało, które uniemożliwiało Netrin-1 połączenie się z receptorem. Po wstrzyknięciu przeciwciała dochodziło do zaburzenia szlaku sygnałowego Wnt i bariera krew-mózg była przez jakiś czas otwarta. W najbliższej przyszłości naukowcy chcą skupić się na sprawdzeniu, czy takie otwieranie bariery krew-mózg jest bezpieczne, czy nie niesie ze sobą żadnych ryzyk oraz czy same przeciwciała nie są toksyczne. To otwiera pole do dalszych interesujących badań nad kwestią powstawania samej bariery oraz możliwości manipulowania ją w celu dostarczania leków, mówi Eichmann. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- szlak sygnałowy
- molekuła
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego odkryli nieznany gatunek pasożyta z rodziny nużeńcowatych. Zamieszkuje on rejon nosa żubra. Do niedawna na ok. 90 notowanych u żubra gatunków pasożytów znano tylko trzy dla niego swoiste. Dzięki naukowcom UG poznaliśmy 4. - podkreślono w komunikacie prasowym uczelni. Dr hab. Joanna Izdebska opowiada, że badając stawonogi pasożytnicze żubrów i wielu innych ssaków, już podczas pisania pracy doktorskiej zaczęła się specjalizować w słabo poznanej grupie, a mianowicie w roztoczach skórnych i tkankowych, a szczególnie nużeńcowatych (Demodecidae). Od kilkunastu lat dr hab. Izdebska współpracuje z ekspertem od parazytologii - prof. Leszkiem Rolbieckim (również UG). Nużeńcowate na celowniku Nużeńcowate mogą powodować groźną chorobę - demodecosis. W rozmowie z Elżbietą Michalak-Witkowską z zespołu prasowego UG dr Izdebska wyjaśniła, że u różnych ssaków żyją swoiste dla nich gatunki tych pasożytów, czasami po kilka w różnych lokalizacjach. Więcej gatunków, ze względu na znaczenie chorobotwórcze, znanych jest z człowieka i ssaków domowych oraz użytkowych. Mniej informacji dotyczy nużeńcowatych pochodzących ze ssaków dzikich, gdzie roztocza te występują często bezobjawowo. Nużeńcowate mają mikroskopijne rozmiary i prowadzą ukryty tryb życia (np. w skórze, przewodach słuchowy, języku czy dziąsłach), dlatego tak trudno je znaleźć. Metoda opracowana przez dr hab. Izdebską pozwala jednak na wykrywanie ich bezobjawowej obecności zarówno w skórze, jak i innych tkankach. Prace zespołu mają na celu zbadanie bioróżnorodności tych pasożytniczych roztoczy, a także przeanalizowanie przystosowania do pasożytnictwa i działania układu pasożyt-żywiciel. Dzięki nim można też opracowywać metody diagnostyczne, które umożliwiają wykrycie i poprawną identyfikację gatunkową pasożytów. Dotychczas zweryfikowaliśmy np. status systematyczny wszystkich znanych gatunków nużeńców psich, powodujących trudną w leczeniu, przewlekłą, a nawet śmiertelną nużycę psią (demodecosis canina). Badania żubrzej parazytofauny mają szczególne znaczenie Należy pamiętać, że żubr wyginął na wolności, a dzisiejszą populację odbudowano w oparciu o kilka osobników z warunków hodowlanych. Zjawisko to przyczyniło się do utraty naturalnej parazytofauny; zastąpiły ją pasożyty przejęte od innych kopytnych - jeleniowatych i bydła. Dr hab. Joanna Izdebska wyjaśnia, że wraz z ostatnimi żubrami przetrwały tylko nieliczne swoiste dla nich pasożyty - jednokomórkowiec pasożytujący w krwi świdrowiec Trypanosoma wrublewskii, wszoł Bisonicola sedecimdecembrii żyjący w sierści, a także dwa gatunki pasożytów skórnych - nużeńców - w tym właśnie nowo odkryty. Badanie parazytofauny żubrów jest bardzo ważne. Restytucja gatunku wiąże się bowiem z małą pulą genową, a przez to z obniżoną odpornością i podatnością na rozmaite choroby. Swoiste dla gatunku nużeńce - zarówno odkryte ostatnio D. bialoviensis, jak i wykryte wcześniej D. bisonianus - nie wywołują u żubra groźnych objawów. Można więc założyć, że to stare ewolucyjnie układy pasożyt-żywiciel, w przypadku których pasożyty przystosowały się do bytowania u danego żywiciela i stały się dla niego mniej uciążliwe. Żubr - ulubione zwierzę Prof. Wojciech Bielecki, który jest współautorem publikacji o nowym nużeńcu (ukazała się ona na łamach International Journal for Parasitology: Parasites and Wildlife), pracuje w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i specjalizuje się w patologii. Dr Izdebska przyznaje, że żubry należą do jej ulubionych zwierząt. Zespół bada je od wielu lat. Jesteśmy aktywnymi członkami międzynarodowego towarzystwa naukowego - Stowarzyszenie Miłośników Żubrów/European Bison Friends Society, które zajmuje się badaniami i ochroną żubrów na świecie. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Uniwersytetu w Ottawie wykazali, że najmniejsza biochemiczna zmiana w jednym z białek jest kluczowym elementem dla replikacji i naprawy DNA u wszystkich roślin i zwierząt. Odkrycie rzuca nowe światło na histony, które wchodzą w skład chromatyny i odgrywają ważną rolę w upakowaniu DNA w chromosomach. Histony to białka niezwykle konserwatywne ewolucyjnie, a H3 należą do najbardziej konserwatywnych. Naukowcy od dawna zastanawiali się, dlaczego histon H3.1 różni się zaledwie jednym aminokwasem od identycznego poza tym histonu H3.3. Okazało się, że ta minimalna różnica odgrywa kolosalną rolę. Histon H3.1 występuje u wszystkich roślin i zwierząt. Dlatego też naukowcy przypuszczali, że w jakiś sposób jest on powiązany z replikacją DNA podczas podziału komórkowego. Nie wiedzieli jednak, na czym polega jego rola. Yannick Jacob z Yale University i jego zespół wykorzystali rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) jako modelową roślinę podczas swoich badań nad tym zagadnieniem. Manipulując genomem rośliny wykazali, że zmiana pojedynczego aminokwasu w histonie H3.1 wpływa na zdolność naprawy DNA podczas podziału komórkowego. H3.1 służy jako znacznik, wskazujący miejsce i czas naprawy. Powoduje on, że szlak naprawy DNA jest aktywny wyłącznie w czasie podziału, mówi Jacob. Naukowcy, by potwierdzić swoje spostrzeżenie, prowadzili podziały komórek pozbawionych H3.1. Zauważyli, że w takim wypadku w komórkach pojawiały się mutacje, dochodziło do aktywacji alternatywnych szlaków naprawy DNA oraz licznych błędów rozwojowych komórki. Zrozumieniu roli H3.1 i zmian we wspomnianym aminokwasie może pomóc w opracowaniu nowatorskich metod walki z wieloma różnymi chorobami, w tym z nowotworami. Pokazuje również, że nawet minimalna zmiana w budowie białka może mieć olbrzymie konsekwencje dla całej ewolucji życia na Ziemi. « powrót do artykułu
-
Hybryda materii i antymaterii – atom helu, w którym elektron zastąpiono antyprotonem – wykazuje niespodziewaną reakcję na światło lasera, gdy zostaje zanurzony w nadciekłym helu, informują naukowcy z projektu ASACUSA na CERN. Uczeni zauważają, że ich odkrycie może stać się podstawą dla rozpoczęcia różnego rodzaju badań. Nasze eksperymenty sugerują, że hybrydowe atomy helu składające się z materii i antymaterii mogą zostać użyte do eksperymentów spoza fizyki cząstek, szczególnie zaś w badaniach fizyki materii skondensowanej, a może nawet w eksperymentach astrofizycznych, mówi rzecznik prasowy ASACUSA, Masaki Hori. Prawdopodobnie wykonaliśmy pierwszy krok w kierunku wykorzystania antyprotonów w badaniach materii skondensowanej. Naukowcy pracujący przy projekcie ASACUSA wykorzystują hybrydowe atomy helu do badania masy antyprotonu i porównywania jej z masą protonu. W takich hybrydowych atomach wokół jądra krąży antyproton i elektron, zamiast dwóch elektronów, wchodzących w skład zwykłego atomu helu. Atomy te uzyskuje się wprowadzając antyprotony do schłodzonego gazowego helu o niskiej gęstości. Dzięki niskiej temperaturze oraz gęstości możliwe jest łatwiejsze badanie reakcji hybrydowych atomów na światło lasera. Przy bardziej gęstym gazie i wyższych temperaturach linie spektralne przejścia antyprotonu lub elektronu pomiędzy poziomami energetycznymi są zbyt szerokie, przez co ich badanie jest bardzo trudne lub niemożliwe. A w ten właśnie sposób naukowcy próbują określić stosunek masy antyprotonu do elektronu. Dlatego też uczeni byli zaskoczeni, gdy okazało się, że w ciekłym helu, który ma znacznie większą gęstość niż hel w stanie gazowym, doszło do spadku szerokości linii spektralnych antyprotonu. Co więcej, gdy obniżyli temperaturę ciekłego helu do poziomu, poniżej której stał się on nadciekły, okazało się, że linie spektralne uległy dalszemu gwałtownemu zwężeniu. To było niespodziewane. Badana w paśmie optycznym reakcja hybrydowego atomu helu w nadciekłym helu jest wyraźnie różna od reakcji tego samego hybrydowego atomu w gazowym helu o wysokiej gęstości, mówi Anna Sótér ze Politechniki Federalnej w Zurichu (ETH Zurich). Uczeni sądzą, że zaskakujące zachowanie jest powiązane z promieniem orbitali, czyli odległością pomiędzy jądrem atomu a elektronami. W przeciwieństwie do wielu standardowych atomów, promień orbitali w hybrydowym atomie ulega jedynie niewielkim zmianom pod wpływem światła lasera. Dzięki temu laser nie wpływa na linie spektralne, nawet gdy atom jest zanurzony w ciekłym helu. To jednak, jak podkreślają autorzy badań, jedynie hipoteza, którą trzeba zweryfikować. Zaskakujące odkrycie niesie ze sobą liczne konsekwencje. Po pierwsze daje nadzieję na stworzenie innych hybrydowych atomów helu, jak np. pionowe (od cząstki pion) atomy helu zbudowane z różnych cząstek antymaterii i cząstek egzotycznych. Posłużyły by one do bardziej szczegółowych pomiarów masy cząstek. Po drugie, znaczące zwężenie linii spektralnych w nadciekłym helu sugeruje, że hybrydowe atomy helu mogą zostać użyte do badania materii nadciekłej i innych skondensowanych faz materii. W końcu zaś, tak wąskie linie spektralne mogą zostać wykorzystane do poszukiwania antyprotonów i antydeuteronów pochodzących z przestrzeni kosmicznej. Badania takie można by prowadzić na orbicie okołoziemskiej lub w laboratoriach umieszczonych w balonach latających na dużych wysokościach. Jednak zanim się one rozpoczną, konieczne będzie pokonanie licznych przeszkód technicznych. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- nadciekłość
- elektron
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W ramach zwycięskiego projektu konkursu SONATA BIS 11, finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki, prof. Krzysztof Sośnica wraz z zespołem wykorzysta precyzyjne obserwacje laserowe i pomiary odległości do satelitów geodezyjnych, by dokładniej zbadać ewolucję ziemskiego pola grawitacyjnego. Dzięki obserwacjom zmieniającego się pola grawitacyjnego Ziemi, można opisać przemieszczanie się mas w systemie ziemskim, w tym zmiany w wodach lądowych, pokrywie lodowej, oceanach i atmosferze. Obserwacje te dostarczają niezbędnych informacji na temat globalnego obiegu wody, zmian w prądach powierzchniowych oceanów, utraty masy lodowców, podnoszenia się poziomu morza, przemieszczeń obciążenia powierzchniowego, a także wielu innych procesów środowiskowych. Zmiany, jakie zachodzą w polu grawitacyjnym Ziemi bezpośrednio wpływają na jej rotację, a w szczególności na współrzędne biegunowe i zmiany długości dnia od skali rocznej do wiekowej. Misje satelitarne GRACE i GRACE Follow-On zrewolucjonizowały obserwacje przemieszczania się mas w systemie ziemskim, ale dostarczają dane stosunkowo od niedawna. Naukowcy posiadają niewielką wiedzę na temat zmian pola grawitacyjnego Ziemi przed 2002 rokiem, czyli przed uruchomieniem misji GRACE. Ponadto, misja GRACE była początkowo projektowana na pięć lat, ale działała dłużej. Po 2010 roku pojawiły się poważne problemy z jej zasilaniem, skutkujące brakami w przesyle danych. Satelita GRACE Follow-On wszedł w fazę naukową w styczniu 2019 roku, czyli 16 miesięcy po wycofaniu jego poprzednika. Te wydarzenia sprawiły, że obserwacje pola grawitacyjnego Ziemi są nieciągłe, z wieloma lukami między 2010 a 2019 rokiem. Jak podkreśla prof. Krzysztof Sośnica z Instytutu Geodezji i Geoinformatyki na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, misje GRACE i GRACE Follow-On nie są jedynymi misjami, które można wykorzystać do wyznaczania zmienności pola grawitacyjnego Ziemi. W badaniu procesów redystrybucji masy w dużej skali możemy zastosować precyzyjne laserowe pomiary odległości do satelitów geodezyjnych, takich jak LAGEOS-1/2, LARES, BLITS, a także Ajisai, Starlette i Stella – mówi prof. Sośnica, dodając, że satelity Starlette, Ajisai i LAGEOS od lat 80. są regularnie obserwowane przez globalną sieć stacji laserowych zapewniających pomiary odległości z dokładnością kilku milimetrów. A od początku lat 90. wiele aktywnych satelitów niskich (LEO) zostało wyposażonych w precyzyjne odbiorniki Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej (GNSS), umożliwiające precyzyjne wyznaczenie orbity, a tym samym wyliczenie parametrów pola grawitacyjnego. Można ich więc użyć, by dokładniej zbadać zmiany w polu grawitacyjnym Ziemi. W projekcie wyznaczone zostaną takie wielkości jak stała grawitacji – czyli fundamentalny parametr niezbędny nie tylko w badaniach geodezyjnych, ale również w fizyce i astronomii. Sprawdzony zostanie ruch środka Ziemi wraz z ocenami i atmosferą. Środek Ziemi wykonuje niewielkie, kilkumilimetrowe ruchy za sprawą zjawisk zachodzących we wnętrzu, a przede wszystkim na powierzchni Ziemi. Figura Ziemi jest spłaszczona ze względu na ruch wirowy planety. Jednak spłaszczenie Ziemi nie jest stałe w czasie. Projekt ma za zadanie odpowiedzieć na pytanie jak zmieniało się spłaszczenie Ziemi za sprawą topniejących lodowców na Grenlandii i Antarktydzie w ciągu ostatnich 40 lat. Współrzędne geocentrum, czyli środka masy Ziemi oraz wartości spłaszczenia Ziemi będą wyznaczone z wielu źródeł, które opierają się na różnych danych oraz technikach satelitarnych i naziemnych. Różne źródła danych – satelitarne, geofizyczne oraz geodezyjne – zostaną zintegrowane z wykorzystaniem algorytmów uczenia maszynowego oraz sztucznej inteligencji. Zostanie zbadany wpływ ziemskiej grawitacji na zmienność długości doby oraz przemieszczanie się bieguna Ziemi oraz jak zmiany pola grawitacyjnego wpływają na ruch sztucznych satelitów oraz pozycje stacji GPS na powierzchni Ziemi. Projekt, który w ramach konkursu SONATA BIS 11 zdobył finansowanie z Narodowego Centrum Nauki w wysokości 2 196 000 zł zakłada wyznaczenie modeli z wykorzystaniem zintegrowanych obserwacji. Będzie łączył laserowe pomiary do satelitów geodezyjnych, współrzędnych stacji GNSS, satelitów nisko-orbitujących wyposażonych w odbiorniki GNSS, dane z satelitów GRACE oraz modele geofizyczne. W ramach tego projektu będziemy wyprowadzać i analizować czasowe, zintegrowane i wielosatelitarne modele pola grawitacyjnego Ziemi, na podstawie danych sięgających od lat 80, co da nam pełniejszy ogląd ewolucji pola grawitacyjnego – mówi prof. Sośnica. Badania te dadzą fundamentalny wgląd w procesy zachodzące w systemie ziemskim i będą miały zasadnicze znaczenie dla misji satelitarnych do obserwacji i pomiarów Ziemi wymagających wyznaczenia orbit satelitów z największą dokładnością. « powrót do artykułu
-
- pole grawitacyjne
- Ziemia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
NASA zakończyła kluczowy etap ustawiania segmentów zwierciadła Teleskopu Webba zwany „fine phasing”. Inżynierowie sprawdzili każdy parametr optyczny teleskopu, przeprowadzili jego testy i potwierdzili, że każdy z nich działa zgodnie z oczekiwaniami lub powyżej oczekiwań. Nie znaleziono też żadnych krytycznych błędów, ani nie znaleziono żadnych uchwytnych w pomiarach zanieczyszczeń czy zniekształceń obrazu. Tym samym potwierdzono, że Teleskop jest w stanie zbierać światło z odległych obiektów i bez przeszkód przekazywać je do instrumentów naukowych. Minie jeszcze kilka miesięcy, zanim Webb dostarczy pierwsze obrazy kosmosu. Jednak teraz wiemy, że cała optyka teleskopu działa najlepiej, jak to tylko możliwe. Ponad 20 lat temu rozpoczęliśmy prace nad najpotężniejszym w historii teleskopem kosmicznym i – chcąc osiągnąć wymagające cele naukowe – stworzyliśmy niezwykle śmiały projekt elementów optycznych. Dzisiaj możemy powiedzieć, że nasz projekt się sprawdził, mówi Thomas Zurbuchen, współdyrektor w Dyrektoriacie Misji Naukowych NASA. Webb jest pierwszym teleskopem kosmicznym, który korzysta ze zwierciadła składającego się z segmentów. Jego główne zwierciadło ma średnicę 6,5 metra. Takiego urządzenia żadna rakieta nie mogłaby wynieść w przestrzeń kosmiczną. Dlatego też zdecydowano się na budowę składanego zwierciadła z 18 heksagonalnych segmentów z berylu. Po dotarciu teleskopu na miejsce obserwacji rozpoczął się wielomiesięczny proces rozkładania zwierciadła i regulowania każdego z segmentów. Muszą one zostać ustawione z dokładnością liczoną w nanometrach. Dopiero dzięki tak olbrzymiej precyzji całość może pracować jak jedno duże zwierciadło. Niejako przy okazji NASA nauczyła się całkiem nowej architektury budowania zwierciadeł teleskopów kosmicznych. W pełni nastroiliśmy teleskop i skupiliśmy go na gwieździe, a wydajność urządzenia przekroczyła nasze oczekiwania. Z niecierpliwością czekamy na pierwsze odkrycia naukowe. Teraz wiemy, że zbudowaliśmy odpowiednie urządzenie, mówi Ritva Keski-Kuhna, jeden z menedżerów odpowiedzialnych za elementy optyczne teleskopu. Teraz przez kolejnych sześć tygodni będzie trwało dostrajanie m.in. instrumentów naukowych. Na tym etapie algorytm będzie oceniał wydajność każdego z nich i obliczał ostateczne poprawki, które należy wprowadzić. Po zakończeniu tego procesu inżynierowie skupią się na ostatecznym ustawieniu całości i wyeliminowaniu wszystkich drobnych błędów. Wiele wskazuje na to, że proces ustawiania i dostrajania wszystkich elementów optycznych teleskopu zakończy się na początku maja lub wcześniej. Następnie zaś przed dwa miesiące przygotowywane będą instrumenty naukowe. Pierwsze pełnowymiarowe zdjęcia naukowe zostaną wykonane i pokazane opinii publicznej latem. « powrót do artykułu
-
Wi-Fi calling to rozwiązanie wprowadzone przez czołowych operatorów w Polsce już jakiś czas temu. Technologia jest ceniona przez coraz większą liczbę użytkowników. Warto wiedzieć, czym Wi-Fi calling się charakteryzuje i kiedy się przydaje. Czym cechuje się Wi-Fi calling? Technologia Wi-Fi calling pozwala, jak nazwa angielska wskazuje, na dzwonienie przez sieć Wi-Fi. Oznacza to, że możliwe jest wykonywanie połączeń telefonicznych oraz wysyłanie SMS-ów nawet w sytuacji, gdy zasięg jest słaby lub w ogóle go nie ma. Dodatkowo Wi-Fi calling ma zastosowanie także za granicą, a więc rozwiązanie to można wykorzystać zamiast roamingu międzynarodowego. Korzystanie z Wi-Fi calling jest opcjonalne, a to oznacza, że osoba odbierająca taki telefon wcale nie musi z tego rozwiązania skorzystać. Usługa dostępna jest w większości nowych telefonów, zwłaszcza flagowców, i praktycznie we wszystkich sieciach komórkowych. Oczywiście każdy użytkownik powinien sprawdzić, czy jego model telefonu i sieć, do której należy, oferują takie rozwiązanie. Kiedy ta technologia się przydaje? Wi-Fi calling przydaje się w wielu różnych sytuacjach. Przede wszystkim jest to doskonałe rozwiązanie w przypadku problemów z zasięgiem, a więc na przykład w garażach podziemnych, kamienicach, schroniskach górskich, a także w dużych biurowcach i galeriach handlowych. Dodatkowo Wi-Fi calling świetnie sprawdza się podczas pobytu za granicą zamiast używania roamingu międzynarodowego. Tym samym możliwe jest obniżenie opłat przy jednoczesnej możliwości korzystania z połączeń zagranicznych. W praktyce za rozmowę międzynarodową płaci się tyle samo co za lokalną, a ma to duże znaczenie w przypadku pobytu za granicą, zwłaszcza przez dłuższy czas. Technologia Wi-Fi calling wymaga jednak włączenia trybu samolotowego, ponieważ tylko wtedy operator nie będzie pobierać dodatkowych opłat. Jak można włączyć Wi-Fi calling? W nowych telefonach, a zwłaszcza we flagowcach, usługa Wi-Fi calling jest dostępna i nie trzeba jej konfigurować. Oznacza to, że wystarczy tylko sprawdzić, czy dany model smartfona ma taką funkcję. W niektórych przypadkach konieczne jest włączenie dodatkowych opcji. Czasami trzeba wysłać bezpłatnego SMS-a do operatora, aby można było korzystać z tej funkcji. Rozwiązanie Wi-Fi calling jest dostępne w zdecydowanej większości sieci komórkowych, jednak niektórzy operatorzy umożliwiają je tylko klientom, którzy posiadają telefon na abonament. Warto jednak wiedzieć, że nikt, kto chce korzystać z Wi-Fi calling, nie ponosi żadnych dodatkowych opłat. Oznacza to, że warto włączyć funkcję i zacząć z niej korzystać w miejscach ze słabym zasięgiem, a także za granicą. « powrót do artykułu
-
Szukasz nowego smartfona, który sprosta Twoim wymaganiom? Nie interesują Cię najnowsze modele, ale sprawdzone rozwiązania, które nie zawodzą? Sprawdź możliwości telefonu Samsung Galaxy A52. Zarówno design, jak i zamknięte w środku funkcjonalności potrafią zaskoczyć. Galaktyczne możliwości Seria Galaxy uważana jest za jedną z najlepszych na rynku. Smartfony charakteryzuje niezawodność, płynność i intuicyjność. Dla kogo dedykowane są modele oznaczone literą A? Dla wszystkich miłośników wyzwań, dla poszukiwaczy przygód i tych, którzy potrzebują smartfona do robienia spektakularnych fotek i dynamicznych filmów. Jeśli Samsung A52 jest Twoim wyborem, zajrzyj do oferty Red Bull MOBILE i zgarnij go bez przepłacania! Jeśli jeszcze się wahasz, poczekaj, aż przedstawimy Ci jego galaktyczne możliwości. Po A52 możesz sięgnąć bez konieczności wiązania się z nami umową, wybierając opcję bez abonamentu. Jeśli jednak lubisz stałe związki i masz abonament w Red Bull MOBILE, telefon dostępny jest także w taryfach SieMa za 50, 70 i 90 zł oraz w opcji na wypasie za 200 zł. Na naszej stronie, sprawdzając możliwości, możesz zobaczyć od razu cenę za urządzenie, dostępność w magazynie (również kolor!) i wybrać opcję idealnie dopasowaną. Smartfon możesz szybko i bezpiecznie zamówić bez wychodzenia z domu, przez Internet. Gwarantujemy bezpieczeństwo transakcji, a jeśli telefon nie spełni Twoich oczekiwań, masz 14 dni na zwrot urządzenia. Rozumiemy, że czasem nie iskrzy przy pierwszym spotkaniu. Dla kogo Samsung A52? Samsung A52 swoją premierę miał w 2021 roku, więc to nadal nówka sztuka wśród flagowców z rodziny Galaxy. Norma IP 67 gwarantuje pełną odporność na pył i zwiększoną odporność na uszkodzenia mechaniczne. Możesz zabrać telefon na rowerowy cross czy rajd po bezdrożach bez obaw, że kurz i pył utrudnią jego funkcjonowanie. 6 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci zewnętrznej sprawią, że telefon natychmiast odpowiada na Twoje polecenia i pomieścisz w nim setki zdjęć i filmików z wykonywanych ewolucji. Jeśli jesteś w #teamAndorid, to A52 przypadnie Ci do gustu… I do ręki, bo ma przyjemną w dotyku ergonomiczną budowę, która zapobiega wyślizgnięciu się smartfona z dłoni. Teraz możesz nagrywać triki w tej samej sekundzie, w której je wykonujesz! Bateria o pojemności 4500 mAh oznacza rzadsze ładowanie, a technologia Fast Charging 25 W sprawi, że możesz szybko doładować telefon, jeśli zacznie zwalniać. Docenisz też 6,5-calowy wyświetlacz Super AMOLED Infinity-U Display to nie tylko płynne odtwarzanie obrazu i głębia kolorów, ale także gaming bez opóźnień. Chcesz zapytać o zdjęcia? Poczwórny aparat o rozdzielczości 64MP (OIS) z pewnością wystarczy do dynamicznych ujęć. Masz do dyspozycji jeszcze inne obiektywy, a w tym: • kąt 123 stopni, • funkcja Macro, • Live Focus • trzykrotny zoom optyczny są dokładnie tym, czego potrzebujesz. Używając A52, możesz też skorzystać z aparatu przedniego 32 MP, który też wykorzystuje funkcję Live Focus. « powrót do artykułu
-
Poznań: ropuchy zielone czeka wielka przeprowadzka
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Avenida Poznań przeprowadzi relokację populacji ropuchy zielonej (Bufotes viridis) ze zbiornika retencyjnego do nowego siedliska, które zostało stworzone specjalnie dla płazów. Relokacja ponad 300 osobników z ulicy Matyi na teren Hipodromu Wola rozpocznie się na przełomie marca i kwietnia. Pomogą przy niej eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Jak podkreślono w komunikacie prasowym UPP, będzie to jedna z największych akcji ratujących ten zagrożony gatunek w Polsce zorganizowana przez prywatną firmę. Jest to gatunek ściśle chroniony i zanikający. Głównym powodem tego procesu jest postępująca urbanizacja i zanikanie ich siedlisk oraz miejsc rozrodu. Ropuchy zielone wpisały się na stałe w koloryt Poznania. Można je spotkać w Rosarium na Cytadeli czy w Parku Rataje – mówi Mikołaj Kaczmarski z Katedry Zoologii UPP. Płazy czeka przeprowadzka, bo teren, na którym obecnie mieszkają, musi zostać przywrócony do stanu pierwotnego. W wyniku planowanego podłączenia centrum handlowego do nowej infrastruktury wód opadowych zwrócimy teren jego właścicielowi, Spółce PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, w stanie pierwotnym, czyli bez zbiornika wody deszczowej – wyjaśnia Krzysztof Fijałkowski z ECE Projektmanagement, firmy zarządzającej Avenidą Poznań. Przygotowując się do tego przedsięwzięcia, nawiązano ścisłą współpracę z naukowcami z Katedry Zoologii UPP i wykonawcą nowego zbiornika - firmą Aqua. Katarzyna Korpak, dyrektorka Avenidy Poznań, mówi, że dzięki temu udało się opracować rozwiązania, które zapewnią optymalne warunki przeniesienia i późniejszego bytowania [...] ropuch. Dr Mikołaj Kaczmarski wyjaśnia, że naukowcy z UPP będą systematycznie odławiać ropuchy. Nowe siedlisko na terenie Hipodromu Wola jest tak przygotowane, że eksperci liczą na to, że już w tym roku nastąpi pierwszy rozród przeniesionych płazów. « powrót do artykułu-
- ropucha zielona
- populacja
- (i 7 więcej)
-
Pożary lasów w USA są czterokrotnie bardziej rozległe i zdarzają się trzykrotnie częściej niż jeszcze w roku 2000, informują specjaliści z Cooperative Institute for Research in Environmental Sciences (CIRES) na University of Colorado Boulder. Wyniki przeprowadzonej przez nich analizy zostały opublikowane na łamach Science Advances. Naukowcy wykazali, że duże pożary nie tylko zdarzają się częściej, ale dochodzi do nich też na nowych obszarach, które wcześniej nie płonęły. Virginia Iglesias i jej zespół postanowili sprawdzić, jak zmieniły się rozmiar, częstotliwość oraz zasięg pożarów w USA. Przeanalizowali więc dane dotyczące ponad 28 000 pożarów z lat 1984–2018. Informacje czerpali z bazy danych Monitoring Trends in Burn Severity (MTBS), w której gromadzone są zarówno satelitarne zdjęcia pożarów, jak i stanowe oraz federalne informacje na ich temat. Naukowcy odkryli, że w latach 2005–2018 na całym terytorium kontynentalnych USA doszło do większej liczby pożarów niż w ciągu wcześniejszych dwóch dekad. Na wschodzie i zachodzie liczba pożarów uległa podwojeniu, a na Wielkich Równinach jest ich obecnie 4-krotnie więcej niż wcześniej. Zwiększył się też obszar objęty pożarami. W poprzednich dekadach roczna mediana obszaru objętego pożarami na zachodzie kraju wynosiła 4019 km2, obecnie zaś wzrosła do 14 249 km2. Na Wielkich Równinach zaś odnotowano wzrost z 1204 km2 do 3354 km2. Naukowcy przyjrzeli się też ekstremom i stwierdzili, że na zachodzie i Wielkich Równinach wzrosła częstotliwość występowania wielkich pożarów oraz ryzyko, że równocześnie będzie dochodziło do więcej niż jednego wielkiego pożaru. Więcej wielkich pożarów występujących w tym samym czasie już teraz zmienia skład i strukturę pokrywy roślinnej, wpływa na występowanie pokrywy śnieżnej i dostępność wody pitnej. To poważne wyzwanie dla systemu ochrony przeciwpożarowej, które zagraża życiu, zdrowiu i majątkom milionów Amerykanów, mówi Iglesias. Uczeni zauważyli też, że we wszystkich regionach kraju zwiększył się zasięg występowania pożarów. To oznacza, że odległości pomiędzy pożarami są mniejsze, a także, że pożary zaczęły występować w miejscach, w których wcześniej ich nie było. Wyniki analizy potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewały media, opinia publiczna i sami strażacy. Niestety, natura nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wraz z ocieplaniem się klimatu rośnie ryzyko występowania coraz większych i coraz częstszych pożarów. Najgorsze jeszcze przed nami, stwierdził współautor badań, William Travis. « powrót do artykułu
-
Po ataku Rosji na Ukrainę w sieci zaroiło się od filmów nagrywanych i udostępnianych przez mniej lub bardziej anonimowe osoby. Witalij Deynega, aktywista i założyciel jednej z największych ukraińskich organizacji charytatywnych International Charitable Fund „Come Back Alive” postanowił uporządkować ten chaos, dając przy okazji odpór rosyjskiej propagandzie, umożliwiając łatwiejsze dotarcie do wiarygodnych materiałów oraz – a może nawet przede wszystkim – dokumentując historię swojego kraju. Deynega, specjalista ds. IT, cieszy się zaufaniem ukraińskiej armii, od szeregowców po wysoko postawionych oficerów. Założona przez niego fundacja powstała po agresji Rosji w 2014 roku. Za pomocą crowfundingu wspiera i ukraińską armię, dostarczając jej sprzęt, i rodziny żołnierzy. Organizuje szkolenia medyczne i psychologiczne. Od 2019 roku organizuje zaś ukraińską wersję Invictus Games, zawodów sportowych dla chorych, rannych i poszkodowanych żołnierzy oraz weteranów. Nic więc dziwnego, że Deynega cieszy się zaufaniem żołnierzy. Postanowił to wykorzystać podczas nowego projektu, Ukrainian Witness. W jego ramach powstały profile na YouTube'e, Facebooku i Instagramie, gdzie umieszczane są filmy nagrywane w całym kraju przez współpracowników projektu. Chcemy, by zainteresowały się nim światowe media, które dzięki temu mogą zyskać wiarygodne materiały z Ukrainy. Zależy nam również na tym, by dotrzeć do obywateli Federacji Rosyjskiej i rzucić wyzwanie tamtejszej propagandzie i kłamstwom. Dzięki temu Rosjanie mogą dowiedzieć się, co dzieje się zarówno z Ukraińcami, jak i z ich rodakami. Obecnie witryny ukraińskich mediów są w Rosji blokowane. Nam udało zdobyć się już 100 tysięcy subskrybentów, a liczba ta rośnie, czytamy w oświadczeniu prasowym. Na profilach społecznościowych Ukrainian Witness można zobaczyć m.in. jak wygląda życie osób ukrywających się w metrze w Charkowie, obejrzeć zorganizowany w San Francisco protest przeciwko rosyjskiej napaści, zobaczyć codzienną pracę szpitala położniczego w strefie wojny czy zobaczyć zniszczony przez Rosjan Mariupol. Ledwo pamiętam początek wojny z 2014 roku. To zaczęło się nagle i rozwijało bardzo szybko. Nikt nie dokumentował wydarzeń. Istnieje niewiele fotografii i materiałów filmowych dobrej jakości, które możemy przekazać potomnym. Przygotowana była za to rosyjska propaganda, która zmieniła historię i to, w jaki sposób zapamiętamy te wydarzenia. Przegrywamy wojnę informacyjną na ten temat. Gdy Rosja ponownie zaatakowała w 2022 roku, historia się powtórzyła. Nie byliśmy przygotowani, by dokumentować naszą historię. Poczułem, że trzeba coś z tym zrobić. W ciągu kilku dni udało mi się zmobilizować filmowców, dziennikarzy, wydawców, fotografów i innych fantastycznych ludzi. Pracują w różnych miejscach kraju i dzięki nim możemy być pewni, że opowiemy naszym dzieciom, jak naprawdę wyglądała ta wojna, stwierdził Deynega. « powrót do artykułu
- 6 odpowiedzi
-
- Ukrainian Witness
- Ukraina
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas prac archeologicznych prowadzonych przed zainstalowaniem rusztowań potrzebnych do odbudowy drewnianej kalenicy w katedrze Notre Dame natrafiono na kilka pochówków i ołowiany antropomorficzny sarkofag. Do odkrycia doszło w miejscu, gdzie transept krzyżuje się z nawą. Wykopaliska rozpoczęły się 2 lutego br. i są prowadzone przez Institut national de recherches archéologiques préventives (INRAP). W związku ze znaleziskami przedłużono je do 25 marca. Wg francuskiego Ministerstwa Kultury, pochówki mają dużą wartość naukową. Wydaje się, że sarkofag wykonano w XIV w. dla dygnitarza. Tuż pod poziomem podłogi dzisiejszej katedry znaleziono także fragmenty oryginalnego polichromowanego XIII-wiecznego lektorium. Warto dodać, że w połowie XIX w. Eugène Emmanuel Viollet-le-Duc znalazł inne jego elementy, które są obecnie wystawiane w Luwrze. Ekipa posłużyła się miniaturową kamerą, dzięki której można było zajrzeć do powyginanego pod ciężarem ziemi i kamieni sarkofagu. Można dostrzec kawałki tkaniny, włosy oraz liście [...] - opowiada kierownik wykopalisk Christophe Besnier. Fakt, że rośliny nadal się tam znajdują, oznacza, że ciało również jest zapewne dobrze zachowane. Dominique Garcia z INRAP-u podkreśla, że znalezisko pomoże lepiej zrozumieć średniowieczne praktyki pogrzebowe. Do odkrycia doszło w związku z przygotowaniami do zamontowania rusztowania, które zostanie wykorzystane podczas rekonstrukcji iglicy. Podczas oceny stabilności podłoża natrafiono na system grzewczy z XIX w. - sarkofag leżał pomiędzy ceglanymi rurami. Piętnastego kwietnia 2019 r. w Notre Dame wybuchł pożar. Spowodował on ogromne zniszczenia. Zawaliła się m.in. iglica katedry. Otwarcie po odbudowie jest planowane na 2024 r. « powrót do artykułu
-
- Notre Dame
- wykopaliska
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
NASA przedłuża misję Ingenuity i daje mu nowe zadania
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
NASA do września przedłużyła misję marsjańskiego śmigłowca Ingenuity. W najbliższych miesiącach śmigłowiec będzie wspomagał łazik Perseverance w jego badaniach Jezero Crater. Jednocześnie będą prowadzone testy śmigłowca, które pomogą zaprojektować podobne urządzenia na potrzeby przyszłych marsjańskich misji. Ingenuity odbył już 21 lotów w atmosferze Marsa. Jeszcze mniej niż rok temu nie wiedzieliśmy, czy na Marsie możliwy jest kontrolowany lot statku powietrznego. Teraz chcemy zaangażować Ingenuity w drugą kampanię naukową Perseverance. Taka zmiana w tak krótkim czasie jest czymś niezwykłym i na stałe zapisze się w eksploracji przestrzeni kosmicznej, powiedział Thomas Zurbuchen, współdyrektor w Dyrektoriacie Misji Naukowych NASA. Od czasu swojego pierwszego lotu w kwietniu ubiegłego roku Ingenuity latał w płaskim łatwym terenie. Teraz otrzyma trudniejsze zadanie. Śmigłowiec będzie prowadził zwiad w wyschniętej delcie rzeki. Wznosi się ona na 40 metrów nad dnem krateru Jezero, jest pełna głazów, klifów, pochyłych zboczy i łach piasku. Takie ukształtowanie terenu jest bardzo atrakcyjne z naukowego punktu widzenia. Na powierzchni może znajdować się wiele interesujących utworów geologicznych. Jednak wszystkie te przeszkody terenowe mogą zagrozić misji łazika. Dlatego też Ingenuity będzie badał teren przed nim, pozwalając obsłudze naziemnej na wybranie optymalnej drogi. Pierwszym zadaniem Ingenuity będzie określenie, który z dwóch suchych kanałów rzecznych powinien wybrać Perseverance. Śmigłowiec nie tylko będzie dokonywał zwiadu. Ma również identyfikować interesujące cele naukowe, których badaniem mógłby zająć się łazik. NASA nie wyklucza, że może wykorzystać Ingenuity do sfotografowania struktur geologicznych znajdujących się poza zasięgiem łazika lub do poszukiwania miejsca lądowania dla misji Mars Sample Return. W ciągu ostatnich miesięcy specjaliści z NASA wielokrotnie aktualizowali oprogramowanie śmigłowca. Zmniejszyli dzięki temu liczbę błędów nawigacyjnych, znieśli też ograniczenie limit wysokości lotu wynoszący dotychczas 15 metrów. « powrót do artykułu-
- Ingenuity
- śmigłowiec
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Białko z pajęczej sieci może pomóc w walce z nowotworami
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Proteina p53 zapobiega podziałom komórek ze zmutowanym lub uszkodzonym DNA, chroniąc nas w ten sposób przed rozwojem guzów nowotworowych. Problem jednak w tym, że p53 bardzo szybko rozpada się w komórkach. Naukowcy ze szwedzkiego Karolinska Institutet odkryli sposób na ustabilizowanie p53 poprzez dodanie do niej proteiny z nici pajęczej. Nieprawidłowe białka to poważny problem w biologii strukturalnej. Znaczącym przykładem jest tutaj supresor nowotworowy p53, którego niewielka ekspresja i niska stabilność stanowią przeszkodę w rozwoju leków przeciwnowotworowych, czytamy w artykule A “spindle and thread” mechanism unblocks p53 translation by modulating N-terminal disorder opublikowanym na łamach pisma Structure. Komórki wytwarzają niewiele p53, a proteina bardzo szybko się w nich rozpada. Zainspirowało nas to, jak natura tworzy stabilne proteiny i wykorzystaliśmy proteiny z pajęczej sieci do ustabilizowania p53. Nić pajęcza zawiera długie łańcuchy wysoko stabilnych protein i jest jednym z najbardziej wytrzymałych naturalnych polimerów, stwierdził jeden z autorów badań, Michael Landreh. W ramach swoich eksperymentów uczeni dodali do p53 niewielki fragment proteiny z pajęczej sieci. Gdy tylko go wprowadzili, zauważyli, że komórki zaczęły wytwarzać duże ilości p53. Za pomocą mikroskopii elektronowej, spektrometrii mas i symulacji komputerowych naukowcy wykazali, że pajęcza proteina ustabilizowała p53. Stworzenie w komórce bardziej stabilnej odmiany p53 to obiecująca metoda walki z nowotworami. Widzimy, że warto podążać tą drogą. Mamy nadzieję, że w przyszłości uda się opracować bazującą na mRNA szczepionkę antynowotworową, ale zanim to zrobimy, musimy dowiedzieć się, jak proteina zachowuje się w komórce i czy jej duże ilości nie będą toksyczne, mówi współautor badań profesor David Lane. Uczony jest jednym z odkrywców proteiny p53. « powrót do artykułu