-
Liczba zawartości
37676 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
250
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Specjaliści z IBM-a i California Institute of Technology (Caltech) opracowali technologię umożliwiającą znaczne zmniejszenie rozmiarów i zwiększenie wydajności układów scalonych przy jednoczesnym obniżeniu ich zapotrzebowania na energię i kosztów produkcji. Ekspertom udało się połączyć techniki litografii i samoorganizowania się struktur układu scalonego. Wykorzystali w tym celu DNA, którego nici mogą służyć jako wzorzec dla osadzania węglowych nanorurek, cząstek metali czy nanokabli. Technika polega na przygotowaniu DNA o pożądanym kształcie i właściwościach poprzez umieszczenie w roztworze pojedynczych molekuł, które samoorganizują się dzięki interakcji pomiędzy pojedynczą długą nicią DNA wirusa, a mieszaniną różnych krótkich nici oligonukleotydów. Krótkie nici działają jak rodzaj wzorca, nadając długiej nici pożądanych kształt. Możliwe jest uzyskiwanie różnych kształtów poprzez odpowiednie manipulowanie oligonukleotydami. W ten sposób uzyskuje się strukturę, w której odległości pomiędzy poszczególnymi elementami wynoszą 6 nanometrów. Jej rozpiętość to 100-150 nanometrów, a grubość jest równa grubości DNA. Następnie za pomocą technik litograficznych na podłożu krzemowym tworzona jest matryca z punktami zaczepienia. Przygotowana jest tak, by poszczególne struktury DNA pasowały w konkretne miejsca i tylko w nich się zaczepiały. Dzięki takiemu podejściu możliwe będzie łatwe pokonanie granicy 22 nanometrów w produkcji układów scalonych. Do DNA umieszczonego na krzemie można bowiem mocować inne struktury, takie jak np. węglowe nanorurki, które stworzą obwód logiczny.
- 2 odpowiedzi
-
Kobiety są mniej skłonne kupić sukienkę, buty czy kostium kąpielowy, jeśli uważają, że sprzedawczyni jest atrakcyjniejsza od nich, czyli stanowi bezpośrednie "zagrożenie" (Journal of International Business and Economics). Dr Bianca Price z Uniwersytetu Południowej Australii w Adelajdzie zaznacza, że w odróżnieniu od pięknych i zadbanych celebrytek, które stanowią wzór do naśladowania, atrakcyjne sprzedawczynie nie znajdują się poza zasięgiem, czasem na odległym kontynencie, ale tuż obok i stwarzają realne zagrożenie. Widok ładnej dziewczyny sprawia, że niektóre kobiety nie wchodzą nawet do sklepu. Właściciele myślą, że ładne jest lepsze. Na tej samej zasadzie, na jakiej opłacają gwiazdy, by te zachęcały do nabywania ich produktów, zatrudniają ładną dziewczynę, myśląc, że stanowi to odzwierciedlenie marki, a klientki będą chciały być jak ona. Ale to nie zawsze działa w ten sposób – kobiety mogą nie uznawać sławnej osoby za bezpośrednie społeczne zagrożenie, lecz dziewczynę w lokalnym centrum handlowym postrzegają już inaczej. Australijka zajęła się badaniem tej kwestii po tym, jak brytyjska studentka Riam Dean wygrała sprawę sądową z Abercrombie and Fitch. Twierdziła, że była wysyłana do magazynu, ponieważ jej proteza ręki nie spełniała firmowych zaleceń odnośnie do wyglądu. Sama Price czuła się onieśmielona, widząc ładne sprzedawczynie, postanowiła więc sprawdzić, jaki stosunek do tego mają inne kobiety. Posłużyła się zdjęciami, które miały przedstawiać atrakcyjne i nieatrakcyjne sprzedawczynie. Poprosiła 341 kobiet, by wyobraziły sobie, że zastanawiają się nad kupieniem od nich kosmetyków lub telefonu komórkowego. Okazało się, że gdy panie uznawały, że ekspedientka jest ładniejsza, z mniejszym prawdopodobieństwem wspominały o chęci kupienia czegokolwiek. Australijka sugeruje więc, by sieci handlowe i właściciele sklepów zrezygnowali z piękności i pomyśleli o zatrudnianiu kobiet o różnych kształtach, wyglądzie oraz rozmiarach. Jesteśmy bombardowani obrazami i kobiety, zwłaszcza młode, czynią ze swojego wyglądu rodzaj CV. To on może decydować, ilu przyjaciół mamy, czy uda nam się znaleźć partnera i jak przebiega nasza kariera zawodowa. Kobiety są istotami rywalizującymi biologicznie. Jeśli uznają, że inna kobieta stanowi społeczne zagrożenie, wpływa to na ich zachowanie. Co prawda mężczyźni nie brali udziału w eksperymencie, ale Price podejrzewa, że również ich mogą odstraszać sprzedawcy uznani za atrakcyjniejszych.
- 13 odpowiedzi
-
- zmniejszać
- kupić
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobiety pociągają panowie, którzy wyglądają jak męskie wersje ich samych – twierdzą psycholodzy ze szkockiego Uniwersytetu św. Andrzeja. Naukowcy stwierdzili, że by zyskać na atrakcyjności, mężczyzna musi być nie tylko męski, ale i podobny do danej kobiety. Badacze przypuszczają, że podobieństwo eliminuje kwestie braku zaufania, które w zwykłych okolicznościach wiążą się z silnie zaznaczoną męskością. Panie przestają się obawiać zdrad, bo ich wybranek wygląda przecież jak one, co pozwala wnioskować o domniemanych cechach charakteru. Podczas eksperymentu Szkoci i ich koledzy z Uniwersytetu w Liverpoolu manipulowali wyglądem męskich twarzy za pomocą technik cyfrowych. W ten sposób stawały się one mniej lub bardziej męskie i w mniejszym bądź większym stopniu przypominały oceniające je kobiety. Zadanie pań polegało, oczywiście, na określeniu ich atrakcyjności. Wcześniejsze studia wykazały, że męscy mężczyźni pociągają kobiety, które jednocześnie są w stosunku do nich nieco podejrzliwe. Zaczynają im jednak bardziej ufać, gdy wyglądają jak one same. Oznacza to, że podobieństwo anuluje niedostatek zaufania lub że kobiety czują się lepiej dopasowane z mężczyznami, którzy przypominają je z wyglądu, ponieważ jeśli ludzie są do siebie podobni, przyciąganie może być wzajemne – wyjaśnia dr Tamsin Saxton. Wg psycholog, opisywane zjawisko jest widoczne wśród gwiazd. Pod względem wyglądu dopasowali się m.in. Vanessa Paradis i Johnny Depp, David i Victoria Beckhamowie oraz Katie Holmes i Tom Cruise. Kiedy ludzie oceniają, co jest atrakcyjne, muszą wziąć pod uwagę wiele różnych czynników. Co jest jednak najciekawsze, męskość była dla kobiet ważniejsza niż to, czy mężczyzna wyglądał jak one – podsumowuje Craig Roberts z Uniwersytetu w Liverpoolu.
- 4 odpowiedzi
-
Pestka wrzucona do naczynia z pokrojonym awokado oszukuje owoc, że nadal jest cały, co zapobiega utlenianiu i czernieniu. Teraz wygląda na to, że bezużyteczne dotąd pestki mango zostaną wykorzystane jako naturalne konserwanty, chroniące konsumentów przed listeriozą (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Christina Engels i zespół z University of Alberta przetworzyli trafiające przedtem na wysypisko bądź palone pestki mango, uzyskując ekstrakt z czystymi taninami. Okazało się, że hamuje on rozwój wielu szczepów bakteryjnych, w tym Gram-dodatnich pałeczek Listeria monocytogenes. To ważne odkrycie, ponieważ przebieg listeriozy bywa ciężki i niekiedy chory umiera. Engels, która prowadziła badania na potrzeby swojej pracy dyplomowej, uważa, że podobne właściwości mogą wykazywać pestki innych owoców, np. winogron. Przetwarzając pestki dla ich tanin, przedsiębiorcy całkowicie utylizują wszystkie części owocu, zwiększając tym samym swoje zyski. Obecnie mango są jednym z najpopularniejszych owoców świata – plasują się na 5. pozycji listy podstawowych upraw owocowych.
- 2 odpowiedzi
-
- Listeria monocytogenes
- listerioza
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rząd USA w tajemnicy testuje technologię, która umożliwi mieszkańcom takich krajów jak Chiny czy Iran ominięcie cenzury w Internecie. Ken Berman, szef rządowego Broadcasting Board of Governors, które pracuje nad wspomnianą technologią, mówi, że system "feed over email" (FOE) pozwala na przesyłanie informacji, danych i podkastów za pośrednictem poczty elektronicznej. FOE współpracuje ze standardowymi usługami pocztowymi oferowanymi m.in. przez Google'a, Yahoo! czy Microsoft. Nasi ludzie testują to w Chinach i Iranie - mówi Berman i dodaje, że system znajduje się we wczesnej fazie rozwoju. Nie chciał jednak zdradzać żadnych szczegółów, by nie narazić projektu na niebezpieczeństwo. Sho Ho, główny projektant FOE mówi, że system może być z łatwością dostosowany do współpracy z większością telefonów komórkowych. Gdy prace nad FOE zostaną zakończone, system trafi w ręce obywateli Chin, Iranu, Myanmaru, Tadżykistanu, Uzbekistanu i Wietnamu. Jako, że jest on rozwijany przez agendę rządową, zostanie wyposażony w filtr antypornograficzny. Są granice, których nie można przekraczać za pieniądze podatników - powiedział Berman.
- 4 odpowiedzi
-
- FOE
- Tadżykistan
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Grupa miłośników chopperów, znana z programu American Chopper, oraz firma Siemens stworzyli pierwszy w historii elektryczny chopper. Motocykl ma pokazywać możliwości Siemensa w tworzeniu podzespołów do pojazdów elektrycznych. Pojazd Smart Chopper waży 160 kilogramów i jest napędzany silnikiem o mocy 27 koni mechanicznych. Pozwala mu on na osiągnięcie maksymalnej prędkości 160 km/h. Zasięg motocykla wynosi 96 kilometrów, a ładować go można ze standardowego amerykańskiego gniazdka elektrycznego. Pełne ładowanie baterii trwa cztery godziny. Motocykl spędzi następne 12 miesięcy jeżdżąc po całej Ameryce Północnej i promując pojazdy z elektrycznym napędem. Później zostanie sprzedany na aukcji, z której dochód zostanie przeznaczony na cele charytatywne. Nabywca motocykla stanie się właścicielem wyjątkowego pojazdu, gdyż nie jest planowana jego dalsza produkcja. O tym, jak powstawał Smart Chopper będziemy mogli przekonać się z kolejnych sezonów American Chopper, które zostaną wyemitowane w USA w październiku.
- 7 odpowiedzi
-
- American Chopper
- napęd elektryczny
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hodowanie i precyzyjne pozycjonowanie na krzemowym podłożu mikroskopijnych kryształów tlenku cynku o kształcie włóczni może zwiększyć wydajność baterii słonecznych. Doktor Jay A. Switzer i jego zespół z Missouri University of Science and Technology poinformowali w piśmie Chemistry of Materials, że ich wynalazek przyczyni się też do stworzenia doskonalszych laserów, źródeł oświetlenia czy urządzeń piezoelektrycznych. Naukowcy zanurzyli kryształ krzemu w alkalicznym roztworze zawierającym jony cynku. Doprowadziło to do porastania krzemu niewielkimi kryształami tlenku cynku o średnicy 100-200 nanometrów i długości 1 mikrometra. Tlenek cynku jest w stanie zarówno absorbować, jak i emitować światło. Tak więc w bateriach słonecznych przydadzą się jego właściwości absorpcyjne, a w laserach - emisyjne. Zarówno tlenek cynku jak i krzem są półprzewodnikami, jednak oba materiały absorbują różne spektrum promieniowania. Krzem dobrze absorbuje podczerwień, a tlenek cynku - ultrafiolet. Łącząc je uzyskujemy ogniwo o szerszym spektrum działania. Inni naukowcy już wcześniej wpadli na pomysł łączenia tych materiałów, jednak nikt nie opracował wystarczająco dobrej metody. Łączenia dokonywano metodami próżniowymi, a ze względu na wysoką reaktywność krzemu nie można było osadzać tlenku cynku bezpośrednio na nim, potrzebny był trzeci materiał, pełniący rolę bufora. Metoda taka jest jednak bardzo droga, a ponadto nie dawała gwarancji precyzyjnego osadzania. Odsetek błędów wynosił aż 40%. Switzer i jego koledzy zauważyli, że należy pochylić kryształy tlenku cynku, by można było je precyzyjnie i bez żadnego bufora osadzać na krzemie. Przy nachyleniu rzędu 51 stopni względem powierzchni krzemu, odsetek błędów został zmniejszony do 0,2%. Precyzja jest konieczna, by osiągnąć dobrą wydajność.
- 3 odpowiedzi
-
- podczerwień
- ultrafiolet
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nieświadome naśladowanie jest najlepszą formą przypodobania się i zaprzyjaźniania z obcymi. Naukowcy wierzą, że zachowanie to zostało utrwalone w toku ewolucji, dlatego występuje u wszystkich naczelnych żyjących w grupach. Zespół z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia i Uniwersytetu w Parmie oraz włoskiego Komitetu Badań Naukowych przeprowadził eksperyment z kapucynkami i odkrył, że małpy chętniej przebywały z naukowcami naśladującymi ich zachowanie niż z tymi, którzy tego nie robili. Badacze wiedzieli, że ludzie lubią, gdy inni nienachalnie naśladują ich gesty i pozostałe formy ekspresji. Obserwowanie, jak naśladownictwo sprzyja tworzeniu więzi u naczelnych, może dać wgląd w zaburzenia, w przypadku których upośledzone jest zarówno naśladowanie, jak i przywiązanie, np. autyzm – przekonuje dr Duane Alexander. Międzynarodowa ekipa zauważa, że ludzie często naśladują partnerów, z którymi wchodzą w kontakt. Przeważnie żadna ze stron nie zdaje sobie z tego sprawy: ani naśladowany, ani imitator. Ci pierwsi odczuwają jednak w stosunku do naśladowcy sympatię, są bardziej skłonni mu pomóc i przy spełnieniu pewnych warunków bywają bardziej hojni, np. zostawiają wyższe napiwki. Takie zachowanie stanowi bazę przywiązania w ramach grupy. Dotąd nikt nie sprawdzał, czy inne naczelne także stosują podobne triki. Do eksperymentu wybrano kapucynki, ponieważ tworzą one silne więzi w stadzie złożonym z 30-40 osobników. Każda małpa dostawała piłkę. Umieszczano ją w środkowej z 3 połączonych ze sobą klatek. W klatkach po bokach znajdowali się dwaj eksperymentatorzy, którzy stawali na krańcu swojego pomieszczenia naprzeciw zwierzęcia. Jak opowiada dr Annika Paukner, zasadniczo zwierzęta bawiły się piłką na trzy sposoby: kozłowały nią, wsadzały sobie do ust bądź toczyły po ziemi. Każdy człowiek miał swoją piłkę. Jeden losowo kozłował, toczył bądź lizał piłkę, a drugi naśladował kapucynkę. Po kilku minutach przyglądania się towarzyszom, małpy spędzały 2-krotnie więcej czasu na wpatrywaniu się w naśladującego je człowieka. Co więcej, przez mniej więcej 38% testu siedziały zwrócone wprost na niego, w porównaniu do 27% w przypadku drugiego eksperymentatora. Gdy ludzie zamieniali się klatkami, kapucynka się przesiadała. Naśladowane małpy częściej wchodziły w kontakt ze swoimi imitatorami. Kiedy później ludzie stawali obok klatki i dawali zwierzętom kawałki pianek marshmallow w zamian za plastikowe żetony, na 10 prób naśladowcy dostawali token średnio w 6 przypadkach, a nienaśladujący w 5. Wg Paukner, oznacza to, że małpy czują się bardziej komfortowo z naśladowcami. Nie ma pewności, jak to się przekłada na zachowanie kapucynek w naturze, ale wiadomo przecież, że dzikie małpy synchronizują swoje zachowania, np. podczas wspólnych wypraw po jedzenie.
-
Sprzedaż gier wideo ciągle spada i w branży coraz głośniej mówi się o poważnym kryzysie. W lipcu producenci gier i konsoli zanotowali 29-procentowy spadek sprzedaży w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. To już piąty z rzędu miesiąc spadków. Kryzysu nie wytrzymała szwedzka firma GRIN, producent takich tytułów jak Bionic Commando czy GRAW. Analityk Edward Williams z BMO Capital Markets zauważa, że zachodni producenci gier nie notują wzrostu zysków już od pięciu lat. Tymczasem chińscy producenci informują o coraz lepszej sprzedaży. Przyczyną takiego stanu rzeczy są, według Williamsa, różnice w podejściu producentów oraz w sytuacji na rynku. Zachodni producenci preferują stary model sprzedaży gier na DVD, a Chińczycy skupili się przede wszystkim na rynku pecetów i sprzedają gry za pośrednictwem Sieci, umożliwiając ich pobranie ze swoich witryn. Chińczykom pomaga przede wszystkim małe rozpowszechnienie się konsoli na rynkach azjatyckich (z wyjątkiem Japonii). Produkują gry na komptuery, więc nie muszą wnosić opłat licencyjnych na rzecz producentów konsoli. Williams wymienia trzy czynniki, które znacząco podnoszą koszty zachodnich producentów. Jeden z nich to fakt, że gry stają się coraz bardziej rozbudowane, a więc ich wyprodukowanie jest droższe i trwa coraz dłużej. Drugi to fragmentacja rynku, spowodowana pojawieniem się silnej konkurencji dla PlayStation, W czasach gdy konsola Sony zdominowała rynek, developerzy mogli tworzyć gry tylko dla niej. Obecnie, jeśli chcą mieć silną pozycję, muszą produkować gry dla kilku platform. Trzeci czynnik to rosnące opłaty licencyjne wnoszone zarówno na rzecz producentów konsoli (twórcy gier płacą tutaj za korzystania z własności intelektualnej) i właścicieli znaków handlowych, jak np. FIFA. Pomimo tego, że w ciągu ostatnich lat wartość sprzedaży gier wzrosła, to wzrosły też koszty, a więc zarobki producentów gier nie uległy zwiększeniu.
-
Serwis X-bit laboratories poinformował, że 23 września zadebiutuje mobilna platforma Intela, której serce będą stanowiły czterordzeniowe procesory. Platforma Calpella ma korzystać z układów Clarksfield, sprzedawanych pod marką Core i7 oraz chipsetu Intel PM55. W procesorze zostanie zintegrowany kontroler pamięci DDR3, a sam układ będzie wykorzystywał szynę QuickPath Interconnect.. Początkowo użytkownicy Calpelli będą mieli do wyboru tylko trzy procesory: Core i7-720QM (1,60 GHz), Core i7-820QM (1,73 GHz) oraz Core i7-920XM (2,00 GHz). Wszystkie kości będą korzystały z technologii HyperThreading i mają przetwarzać jednocześnie osiem wątków. Ponadto każdy z nich zostanie wyposażony w 256 kilobajtów pamięci L2 na rdzeń oraz osiem (seria 800 i 900) lub sześć (seria 700) megabajtów współdzielonej pamięci L3. Procesory będą współpracowały z podstawką 989 mPGA. Jako że układy są produkowane w technologii 45 nanometrów ich TDP (pobór mocy wyrażany emisją ciepła) wyniesie 45 watów. Pozostanie więc na takim samym poziomie jak TDP mobilnych Core 2 Quad. Ceny nowych procesorów mają wahać się od 364 do 1054 dolarów.
-
- Intel PM55
- Core i7
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czekolada zwiększa przeżywalność pacjentów po przebytym zawale serca. Osoby, które jedzą ją 2 lub więcej razy na tydzień, ok. 3-krotnie obniżają prawdopodobieństwo śmierci z tego powodu. Mniejsze ilości nie działają już tak silnie, nadal jednak zapewniają jakąś ochronę (Journal of Internal Medicine). W ramach wcześniejszych badań ustalono, że produkty na bazie kakao obniżają ciśnienie i poprawiają przepływ krwi. Ponadto czekolada zmniejsza odsetek zgonów z powodu chorób serca u starszych mężczyzn i kobiet w wieku postmenopauzalnym. Imre Janszky z Karolinska Institutet wykazał, że zamiłowanie do czekolady ratuje – i to dosłownie – życie ludziom, którzy przeszli już zawał mięśnia sercowego (łac. infarctus myocardii). Efekt był specyficzny dla czekolady, nie odkryliśmy korzyści wypływających z jedzenia słodyczy jako takich – wyjaśnia Kenneth Mukamal, współautor studium z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie. Podejrzewa on, że stoją za tym przeciwutleniacze, w które obfituje kakao. Na początku lat 90. Janszky i inni przypatrywali się losom 1169 kobiet i mężczyzn w wieku 45-70 lat z hrabstwa Sztokholm. Obserwacja rozpoczynała się po pierwszym stwierdzonym u nich zawale serca. Żadna z osób uwzględnionych w studium nie chorowała na cukrzycę. Przed opuszczeniem szpitala pacjentów wypytywano o zwyczaje żywieniowe z zeszłego roku, w tym o nawyki związane ze spożyciem czekolady. Trzy miesiące po wypisie chorzy przeszli ponowne badania, a potem monitorowano ich łącznie przez 8 lat. Występowanie śmiertelnych zawałów korelowało ujemnie z ilością zjadanej czekolady. Wynalazek Azteków wpływał jednakowo na mężczyzn i kobiety ze wszystkich grup wiekowych. Związek pozostawał istotny statystycznie po uwzględnieniu takich czynników, jak spożycie alkoholu, otyłość czy palenie. Naukowcy chcą uwierzytelnić swoje odkrycia testami klinicznymi. Przestrzegają też przed zjadaniem zbyt dużych ilości czekolady, ponieważ może to grozić nadmiernym wzrostem wagi.
- 6 odpowiedzi
-
- przeciwutleniacze
- przeżywalność
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
ICANN ogłosił, że walka ze zjawiskiem tzw. próbowania domen zakończyła się sukcesem. Próbowanie domen (domain tasting) wykorzystuje fakt, że po zarejestrowaniu domeny jej nowy właściciel ma pięć dni na wniesienie opłaty. Spowodowało to, że zdecydowana większość domen była ciągle próbowana np. przez spamerów, którzy co kilka dni od nowa rozpoczynali próbowanie domeny. Z tego też powodu ciała rejestrujące nie otrzymywały pieniędzy, a domeny były niedostępne dla osób i firm, które chciały je rzeczywiście wykorzystać. Niektórzy rejestrowali w ten sposób dziesiątki tysięcy domen, "przerzucali" je pomiędzy swoimi firmami, podbijali ich cenę i sprzedawali. Inni rejestrowali domeny tylko po to, by umieścić w nich same reklamy. Praktyka taka powodowała, że jedynie kilka procent zarejestrowanych domen było rzeczywiście używanych. Teraz ICANN informuje o 99,7% spadku liczby testowanych domen. Udało się to osiągnąć poprzez naciski wywierane na organizacje rejestrujące. ICANN odmówił im zwracania 20 centów opłaty za każdą zarejestrowaną, a później nieopłaconą domenę. Ponadto organizacja zaczęła nakładać na rejestratorów grzywnę w wysokości 6,75 USD za każdą domenę, która została zarejestrowana i zwrócona przed opłaceniem. ICANN wyjaśnia działanie mechanizmu w następujący sposób. Ktoś zarejestrował 1000 domen i nie opłacił 300 z nich. Firma rejestrująca ma prawo do zwrócenia 70 domen. Za pozostałe 230 musi zapłacić 20 centów od każdej, co daje w sumie 46 dolarów. Ponadto każda ze zwróconych 230 domen kosztuje ją 6,75 USD. Co oznacza, że w sumie za 300 nieopłaconych domen rejestrator musi zapłacić ICANN-owi 1598,50 USD grzywny. To wystarczyło, by rejestratorzy zaczęli pilnować porządku i przyczyniło się do niemal całkowitego zlikwidowania zjawiska próbowania domen.
-
Developerzy Linuksa opublikowali krytyczną poprawkę do jądra opensource'owego systemu. Łata ona poważny błąd, który umożliwia całkowite przejęcie kontroli nad Linuksem. Błąd istnieje w większości dystrybucji rozpowszechnionych w ciągu ostatnich ośmiu lat. Na atak podatne są wszystkie wersje jądra 2.4 i 2.6, które wydano od maja 2001. Co gorsza, przeprowadzenie ataku jest niezwykle proste, a napastnik ma możliwość dowolnego zwiększania swoich uprawnień w zaatakowanym systemie. Specjaliści ostrzegają, że luka jest szczególnie groźna dla przedsiębiorstw. To właśnie one są niezwykle atrakcyjnym celem potencjalnego ataku. To druga poważna luka w jądrze opensource'owego systemu odkryta w ciągu ostatnich tygodni. Wcześniej informowaliśmy o błędzie dereferencji pustego wskaźnika. Dokładny opis obecnie znalezionego błędu został udostępniony w Sieci.
-
Moskiewscy naukowcy opowiadają o niezwykłych dokonaniach tutejszych bezdomnych psów. Czworonogi nauczyły się bowiem korzystać z metra, by dostać się do centrum, gdzie łatwiej o pożywienie. Jadą rano i wracają w ten sam sposób wieczorem. Wiedzą, kiedy wysiąść, a mieszkańcy stolicy Rosji wydają się nie obawiać nietypowego towarzystwa. Dr Andriej Pojarkow wyjaśnia, że psy wsiadają do wagonów i doskonale wiedzą, ile czasu powinno minąć, by pociąg dojechał do wybranej przez nie stacji. Gdy prześpią centrum, niekiedy nawet na miękkim siedzeniu, o którym w zwykłych okolicznościach mogą tylko pomarzyć, umieją złapać inny skład, który je tam dowiezie. Biolog widział też psy czekające na zielone światło przy ulicznych zebrach. Wg niego, zdziczałe zwierzęta podchwyciły zwyczaje od ludzi, dlatego zajął się badaniem tego fenomenu. Niektóre psy czekają przy drzwiach, pod koniec podróży wyraźnie się niecierpliwiąc, inne leżą na środku przejścia. Ludzie przechodzą nad nimi lub ostrożnie omijają, głaszczą, nagrywają kamerami telefonów komórkowych i karmią. Nic dziwnego, że czworonogi się do nich garną.
-
Nie tylko współcześni ludzie uskarżają się na wyśrubowane podatki. Podczas wykopalisk w starożytnym mieście Rodiapolis tureccy archeolodzy odkryli tablicę z inskrypcjami sprzed 1700 lat, na której wyryto narzekania dotyczące tej kwestii. Ruiny Rodiapolis znajdują się w dystrykcie Kumluca. Prace zostały rozpoczęte przez profesora Nevzata Çevika z Akdeniz Üniversitesi, a w tym roku kierował nimi jego kolega prof. İsa Kızgut. Ten ostatni powiedział mediom, że dokonano wielu odkryć umożliwiających odtworzenie codziennego życia mieszkańców osady będącej biskupstwem tytularnym sufragana Miry (obecnie Demre). Najważniejszym jest tablica z inskrypcją opisującą misję posłańca, z której dowiadujemy się, że został on pchnięty z prośbą do cesarza Septymiusza Sewera, by ten obniżył podatki. Jego akcja zakończyła się sukcesem, bo udało mu się uzyskać promesę. Na agorze stanęła upamiętniająca wydarzenie stela. Kiedy weźmiemy pod uwagę, że obywatele domagali się obniżenia stawek podatków dochodowego i od sprzedaży, możemy się domyślać, że u progu III w. n.e. mieszkańcy Rodiapolis nie byli w stanie opłacić swoich zobowiązań.
-
- Septymiusz Sewer
- posłaniec
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zbyt częste czesanie prowadzi do wypadania włosów. Odkrycie o tyle zaskakujące, że dotąd dermatolodzy myśleli, iż jest dokładnie na odwrót – szczotkowanie poprawia krążenie i zmniejsza utratę włosów (Journal of Dermatological Treatment). Zespół Alexandra Kirdmana z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie przeprowadził testy z udziałem 14 kobiet, które poproszono o prowadzenie dziennika. Miały w nim notować nie tylko liczbę wypadających włosów, ale także częstość ich szczotkowania w ciągu dnia. Wyniki nie pozostawiały żadnych wątpliwości – im częściej dana osoba się czesała, tym więcej włosów traciła. Ochotniczkom szczotkującym włosy dwa razy dziennie wypadało 3-krotnie więcej włosów niż paniom układającym je tylko raz.
- 8 odpowiedzi
-
Wszystko wskazuje na to, że amerykańscy urzędnicy złagodzili nieco swoje negatywne stanowisko wobec terapii genowej. Ledwie wczoraj informowaliśmy o skutecznym leczeniu jednej z chorób płuc za pomocą zmodyfikowanych genetycznie wirusów, a już dziś na łamach serwisu EurekAlert! pojawiło się doniesienie o wynikach badań nad podobną formą leczenia w ciężkim schorzeniu siatkówki oka. W eksperymencie wzięło udział troje pacjentów w wieku 22, 24 oraz 25 lat cierpiących na tzw. wrodzoną ślepotę Lebera. Przyczyną ich choroby jest mutacja w genie RPE65, kodującym białko odpowiadzialne za regenerację cząsteczek witaminy A przetwarzanych przez siatkówkę oka w procesie widzenia. Bez aktywności tej proteiny aktywna forma witaminy A jest błyskawicznie zużywana, co prowadzi do utraty wzroku. W celu wyleczenia choroby badacze, kierowani przez dr. Tomasa Alemana z University of Pennsylvania, stworzyli specjalnego wirusa, którego genom zawierał prawidłową kopię genu kodującego RPE65. Tak przygotowany nośnik DNA wszczepiono każdemu z pacjentów pod siatkówkę jednego z oczu. Jak się okazało, terapia zakończyła się niemałym sukcesem. Częściowa zdolność widzenia (oczywiście tylko w jednym oku) została przywrócona już po kilku tygodniach, zaś efekty leczenia utrzymują się do dziś, tzn. przez ponad rok od podania leczniczego wirusa. Poprawa kondycji u jednej z pacjentek była tak dobra, że od pewnego czasu jest ona w stanie korzystać z zegarka z wyświetlaczem. Nabycia nowej umiejętności kobieta nie zawdzięcza jednak poprawianiu się czułości siatkówki (ta pozostaje na niemal stałym poziomie od 11 miesięcy). Wszystko wskazuje więc na to, że jej oko potrzebowało czasu, by ponownie "nauczyć się" odbierania bodźców z otoczenia. Jest z pewnością zbyt wcześnie, by mówić o zwycięstwie zwolenników terapii genowej w walce o dopuszczenie tej formy leczenia do powszechnego użycia. Powodzenie najnowszych eksperymentów może jednak oznaczać początek przełomu w tej dziedzinie.
-
- wrodzona ślepota Lebera
- ślepota Lebera
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć o niekorzystnym wpływie długotrwałego stosowania diety wysokotłuszczowej mówi się od dawna, dotychczas niewielu badaczy zajmowało się konsekwencjami pojawiającymi się znacznie wcześniej. Jak się okazuje, był to spory błąd, gdyż po zmianie sposobu odżywiania wystarczy zaledwie kilka dni, by ujawniły się niekorzystne zmiany w fizjologii i zachowaniu. Zespół Andrew Murraya z Uniwersytetu Cambridge postanowił sprawdzić, w jaki sposób odżywianie szczurów pokarmami o podwyższonej zawartości tłuszczu wpłynie na ich sprawność. W tym celu zastąpiono typową pożywkę, w której 7,5% wartości energetycznej pochodzi z lipidów, karmą o identycznej kaloryczności, lecz zawdzięczającą tłuszczom aż 55% swojej wartości energetycznej. Jak się okazało, już po czterech dniach od radykalnej zmiany diety mięśnie zwierząt znacznie gorzej radziły sobie z pobieraniem tlenu. Objawiało się to obniżoną sprawnością fizyczną, a także zwiększeniem obciążenia serca, mogącym na dłuższą metę doprowadzić do jego patologicznego przerostu. Po kolejnych pięciu dniach badacze zaobserwowali znaczne pogorszenie zdolności umysłowych gryzoni. W porównaniu do zwierząt odżywiających się typową karmą potrzebowały one znacznie więcej czasu na odnalezienie wyjścia z labiryntu, a do tego popełniały po drodze znacznie więcej błędów (czyli np. częściej wchodziły po kilka razy do tego samego, nieprawidłowego korytarza). To nic innego, jak tłuszczowy kac, podsumowuje Gerald Weissmann, główny wydawca czasopisma The FASEB Journal, które opublikowało wyniki badań. Niestety, ani słowem nie wspomniano o tym, czy u badanych szczurów stwierdzono występowanie uporczywego pragnienia...
-
Przegrany przez Microsoft proces z kanadyjską firmą i4i, w którym sędzia uznał, że Word narusza patent należący do Kanadyjczyków, może oznaczać kłopoty dla.. oprogramowania open source. Jeśli ważność patentu zostanie utrzymana, pojawia się pytanie, czy dotyczy to również formatu .odf. Jeśli tak, będzie to znacznie ważniejsze wydarzenie [niż przegrana Microsoftu - red.] i skupi na sobie całą furię przeciwników patentów - stwierdził Brian Prentice, analityk firmy Gartner. Format XML należy do domeny publicznej, jednak sąd przyznał firmie i4i rację jeśli chodzi o jej patent na niestandardowy XML. W ten sposób sąd de facto wzmocnił patent. Skoro tak, to jeśli okaże się, że ten sam patent pokrywa zakres użycia XML w przygotowywanym formacie ODF 1.2, to jego implementacja można napotkać na poważne przeszkody. Dużo zależy od tego, co obecnie zrobi Microsoft. Koncern może złożyć apelację i sprawę będzie rozstrzygał kolejny sąd. Jednak firma może również wykorzystać swój własny patent przyznany jej 4 sierpnia. Opisuje on "przetwarzający słowa dokument, składowany w pojedynczym pliku XML, który może być przetwarzany za pomocą aplikacji posługującej się XML-em". Jeśli Microsoft doda opisaną w ten sposób technologię do Worda prawdopodobnie ominie w ten sposób patent należący do i4i. Prentince zauważa również, że Microsoft wiedział o patencie i4i już wcześniej. Analityk pisze: można się zastanawiać, dlaczego koncern nie odkupił tych patentów (a cena z pewnością byłaby niższa niż ta, którą musiałby zapłacić obecnie) i nie zażądał od użytkowników formatu .odf opłat licencyjnych.
-
AMD rozpoczęło sprzedaż procesora Phenom II X4 965 Black Edition. To czterordzeniowy układ taktowany zegarem o częstotliwości 3,4 GHz, który daje overclockerom całkowitą swobodę podkręcania. Układ współpracuje z pamięciami DDR3 i technologią OverDrive 3.0, jednak AMD zastrzega, że wszelkie szkody poczynione podczas podkręcania, nawet jeśli overclocker użyje OverDrive, obciążają właściciela układu, a nie producenta. Kość obsługuje również DirectX 11 i technologię Cool'n'Quiet. Wstępne niezależne testy wykazują, że najnowszy produkt AMD oferuje wyższą wydajność niż jakikolwiek procesor Intela na podstawce LGA 775. Media podkreślają, że premiera Black Edition daje AMD chwilę oddechu i może być zapowiedzią poprawiania się kondycji tej firmy. Zauważają jednocześnie, że Phenom II X4 965 Black Edition nie zapowiada większej rewolucji. Z ostatecznymi ocenami radzą się wstrzymać do spodziewanej jeszcze w bieżącym roku premiery intelowskiego układu Lynnfield, z którym najnowszy AMD będzie musiał konkurować.
-
Sukanya Chakrabarti i Leo Blitz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley podejrzewają, że Droga Mleczna ma sąsiada - niezauważoną dotychczas galaktykę. Na jej istnienie mają wskazywać perturbacje w zachowaniu gazu na obrzeżach naszej galaktyki. Naukowcy oceniają, że masa tajemniczej galaktyki wynosi około 1% masy Drogi Mlecznej. To mniej więcej tyle, co najjaśniejszy sąsiad naszej galaktyki - Wielki Obłok Magellana. Chakrabarti i Blitz szacują, że obecnie galaktyka znajduje się w odległości około 300 000 lat świetlnych od Drogi Mlecznej, czyli dwa razy dalej niż Obłok. Jednak przeprowadzone symulacje wskazują, że porusza się ona po bardzo wydłużonej elipsie i około 300 milionów lat temu znajdowała się w odległości zaledwie 16 000 lat świetlnych od centrum Drogi Mlecznej. Była więc bliżej tego punku niż Ziemia. To właśnie wówczas wywołała ona perturbacje gazu. Astronomowie chwalą koncepcję swoich kolegów z Berkeley i mówią, że prawdziwym wyzwaniem będzie zobaczenie tej galaktyki. Zdaniem Chakrabarti, dotychczas jej nie zauważono, gdyż, w przeciwieństwie do Wielkiego Obłoku Magellana, nie świeci ona jasnym światłem. Tajemnicza galaktyka może składać się z martwych gwiazd i niewielkiej ilości gazu. Uczeni mają nadzieję, że dalsze badania pozwolą określić miejsce, w którym należy jej szukać.
-
- Wielki Obłok Magellana
- galaktyka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Osoby widzące i niewidome w ten sam sposób kategoryzują obiekty żywe i nieożywione. Co ciekawe, odróżniają je dzięki tym samym obszarom wzrokowym. Oznacza to, że jest to zdolność zakodowana w mózgu przez ewolucję. Zespół Bradforda Mahona z Rochester University wykazał, że do specyficznej dla kategorii aktywacji kory wzrokowej nie jest wymagane uprzednie doświadczenie wizualne. Obiekty rozpoznajemy dzięki tzw. strumieniowi brzusznemu. Dane z pierwszorzędowej kory wzrokowej są nim przekazywane do kory dolnoskroniowej. Wcześniejsze badania obrazowe wykazały, że widok obiektów nieożywionych, np. narzędzi, aktywuje inne rejony w obrębie strumienia brzusznego niż obiekty ożywione, np. zwierzęta czy twarze. Nie wiedziano jednak, czy specyficzna dla kategorii reakcja neuronalna zależy od doświadczenia. Można to sprawdzić, przeprowadzając eksperyment z dorosłymi, którzy nie widzą od urodzenia. Chociaż uprzednie studia wskazywały, że badanie dotykowe przedmiotów lub wyobrażanie sobie ich kształtu w oparciu o dźwięk aktywuje strumień brzuszny, specjaliści nie mieli pojęcia, czy stymulacja pochodząca z innych zmysłów pobudza konkretne obszary wzrokowego systemu brzusznego. Doktor Mahon współpracował z kolegami z Uniwersytetu w Trydencie i Uniwersytetu Harvarda. Razem postanowili sprawdzić, czy organizacja strumienia brzusznego od środka ku bokowi mózgu, która odzwierciedla przejście od bodźców nieożywionych do żywych, będzie również obecna u ludzi niewidomych od urodzenia. W eksperymencie przeprowadzanym pod kontrolą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) wzięło udział 20 widzących osób i 3 niewidome. Wszyscy wysłuchiwali listy słów oznaczających obiekty nieożywione lub ożywione. Mieli przy tym zamknięte oczy. Ich zadanie polegało na myśleniu o pierwszym obiekcie i porównywaniu jego wielkości do kolejnych. Widzący przechodzili dodatkowo przez jeszcze jeden etap: przyglądali się rysunkom obiektów bez wyczytywania na głos ich nazw. Okazało się, że aktywacja wyspecjalizowanych regionów była identyczna u widzących i niewidomych ochotników. Nasze odkrycia sugerują, że organizacja strumienia brzusznego we wrodzony sposób "przewiduje" różne typy przetwarzania, które muszą zostać przeprowadzone na obiektach należących do poszczególnych domen koncepcyjnych – podsumowuje dr Alfonso Caramazza z Uniwersytetu Harvarda. Mahon uważa, że pewne doświadczenie przydaje się przy sortowaniu obiektów, jednak sposoby obchodzenia się z twarzą lub młotkiem są tak różne, że ich rozpoznawanie zostało w toku ewolucji na stałe powiązane z innymi rejonami mózgu.
-
- widzący
- rozpoznawanie
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Yale University i badacze z Semiconductor Research Corp. (SRC) ogłosili, że pamięci ferroelektryczne lepiej nadają się do zastąpienia obecnych układów DRAM niż pamięci flash. Już przed kilkoma miesiącami zaprezentowali oni eksperymentalny ferroelektryczny tranzystor dla układów FeDRAM. Kolejne badania pozwoliły im stwierdzić, że przyszłością kości pamięci są ferroelektryki. Nasze pamięci są tak szybkie jak DRAM, jeśli nie szybsze, a jednocześnie mają rozmiary flash i lepiej od nich się skalują. Dla układów flash przekroczenie granicy 25 nanometrów będzie bardo trudne, jednak FeDRAM ma podobne możliwości skalowania jak technologia CMOS, która będzie działała przy rozmiarach mniejszych niż 10 nanometrów - mówi profesor Tso-Ping Ma z Yale. Dotychczas produkowane pamięci ferroelektryczne wykorzystują np. cyrkoniano-tytanian ołowiu, który pod wpływem prądu elektrycznego spontanicznie tworzy dipole. Jednak pamięci te należy zabezpieczyć przed depolaryzacją, która może zajść pod wpływem obwodów elektrycznych w układzie pamięci. Zabezpiecza się je umieszczając materiał ferroelektryczny pomiędzy dwoma metalami. Jednak cała konstrukcja jest duża, wymaga użycia sporych komórek pamięci, a przez to jest niekonkurencyjna wobec układów flash. Tymczasem FeDRAM pozbawiona jest tej wady i korzysta z tego, co najlepsze w DRAM i flash. FeDRAM ma też wiele innych zalet. Przede wszystkim nie musi być tak często odświeżana. Tradycyjna pamięć DRAM wymaga odświeżania co kilka milisekund, FeDRAM można odświeżać 1000-krotnie rzadziej. Nowy rodzaj pamięci zużywa 20-krotnie mniej energii i, jako że jest ferroelektrykiem, ma bardzo wysoką stałą dielektryczną, wynoszącą co najmniej 100. Tradycyjne materiały high-k charakteryzują się stałą około 20. Ferroelektryki jest więc łatwiej skalować. Ponadto FeDRAM ma prostszą konstrukcję. Pamięć DRAM wymaga użycia kondensatora do przechowywania ładunku, w przypadku FeDRAM wystarczy sam trazystor z bramką z materiału ferroelektrycznego. Obecnie przeprowadzone testy dowodzą, że układ FeDRAM wytrzymuje bilion cykli zapisu/odczytu. Na razie nie wiadomo jeszcze, jak upływ czasu będzie wpływał na tego typu konstrukcje.
- 1 odpowiedź
-
- ferroelektryk
- pamięć
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Do dzisiaj nie znaleziono skutecznego sposobu na walkę ze spamem, który stanowi już ponad 90% wszystkich e-maili. Jedną z proponowanych metod jest pobieranie opłaty za każdy e-mail, co powinno uczynić wysyłanie spamu nieopłacalnym. Yahoo! rozpoczęło właśnie testy systemu, w ramach którego osoba korzystająca z poczty zapłaci 1 centa za każdy wysłany list. Firma wierzy, że system CentMail odniesie sukces, gdyż zebrane pieniądze będą przekazywane organizacjom charytatywnym. Internauci pogodzą się z płatnym mailem, jeśli będą wiedzieli, że wydawane przez nich pieniądze są przeznaczane na szczytny cel. Kilka firm próbowało już albo pobierać opłaty, albo zabezpieczać maile np. poprzez system CAPTCHA. Jednak pomysły takie nie zdobyły zwolenników, gdyż internauci nie chcieli wydawać pieniędzy, ani tracić czasu na odcyfrowanie tekstu zabezpieczającego. Yahoo! proponuje, że w zamian za opłatę, do każdego maila zostanie dołączony cyfrowy "znaczek", czyli krótki tekst z informacją, na jaki cel zostanie przeznaczona pobrana opłata. Ponadto taki "znaczek" może być sprawdzany przez filtry antyspamowe, a opatrzone nim listy będą traktowane jako zaufane. Metoda Yahoo! może przyczynić się do znacznego spadku liczby niechcianych listów. Ich autorzy musieliby bowiem wydawać setki milionów dolarów na wysyłanie spamu. Na systemie CentMail skorzystają również operatorzy poczty elektronicznej, gdyż zmniejszenie liczby samu znacznie zmniejszy koszty ich działalności. O ile idea przekazywania pieniędzy na cele dobroczynne jest bardzo szlachetna i może pomóc w przekonaniu internautów do płacenia za e-maile, może ona również obrócić się przeciwko pomysłodawcom. Jak zauważa Barry Leiba z IBM-a, wiele osób nie będzie korzystało z takiego rozwiązania, jeśli do maili zostaną dołączone "znaczki". Mogą bowiem nie chcieć być identyfikowani z daną organizacją czy działalnością dobroczynną.
-
Podawanie otyłym szczurom L-karnityny pomaga usunąć nadmiarowy cukier z krwi. Oznacza to, że naukowcom z Duke University udało się u nich wyeliminować nietolerancję glukozy. Zespół Deborah Muoio przeprowadził również testy na komórkach ludzkich mięśni. Dzięki temu wykazano, że suplementacja karnityną powinna spełnić swoją rolę również u starszych osób ze stanem przedcukrzycowym, cukrzycą i innymi schorzeniami zaburzającymi metabolizm glukozy. Karnityna jest syntetyzowana w wątrobie i po filtracji odzyskiwana przez nerki, ale kiedy pojawią się niedobory, można je uzupełnić, spożywając czerwone mięso, rybę czy przetwory mleczne. Odpowiada ona m.in. za transport kwasów tłuszczowych o długich łańcuchach do mitochondriów. W wyniku ich spalania powstaje potem energia. Karnityna pomaga też "przesunąć" zapasy energii do krwi, z którą jest redystrybuowana do znajdujących się w potrzebie narządów. By tak się jednak stało, musi przyjąć postać acylkarnityny, która jest przenośnikiem energii i potrafi przekraczać błony komórkowe. Podczas amerykańskiego eksperymentu już po 2 miesiącach zażywania L-karnityny u otyłych szczurów odtworzono zdolność komórek do pozyskiwania energii (bez karnityny lub jej wystarczającej ilości była ona upośledzona). Przez to zwiększyła się tolerancja glukozy, a to z kolei oznacza obniżenie ryzyka cukrzycy. Muoio opowiada, że już wkrótce jej zespół rozpocznie niewielkie testy kliniczne, podczas których zbadani zostaną starsi ludzie w wieku 60-80 lat z nietolerancją glukozy. Specjaliści zwrócili uwagę na L-karnitynę, gdy po analizie próbek krwi otyłych i starych zwierząt oraz sporządzeniu ich profili chemicznych okazało się, że poziom tego związku jest nieprawidłowy. Naukowcy z Duke University zaobserwowali, że u otyłych szczurów w mięśniach szkieletowych powstawały duże ilości acylkarnityny, do czego potrzebna jest wolna karnityna. Kiedy następowała akumulacja acylkarnityny, spadała dostępność wolnej karnityny. Nierównowaga prowadziła do zaburzeń spalania zarówno tłuszczów, jak i glukozy. Zauważyliśmy, że dostępność wolnej karnityny obniżała się z wiekiem i wzrostem wagi, stąd pomysł na eksperyment z suplementacją.