Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

sylkis

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    267
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez sylkis

  1. te "sawanny" powinny byc w cudzyslowie, zwlaszcza w tytule, bo tak, to jest mylace - myslalem, ze odkryto jakis niegdys suchy lad bedacy zatopiony gdzies na dnie oceanu...
  2. o kurde od razu mi sie skojazylo aby np robic radiatory z tego stopu na procesory w urzadzeniahc mobilnych, aby cieplo bylo wykorzystywane do podladowywania baterii itp - oczywiscie to tylko przyklad. albo chociazby elektrownie w cieplych krajach, w ktorych jest duze naslonecznienie - np na szczycie talerze sloneczne, a pod nimi w cieniu (w ktorym wciaz jest upal) jakies uklady z teog materialu, rowniez dodaktowo produkujace prad. wiadomo, perpetum mobile nie istnieje, zawsze beda jakies straty... ale az sie rozmazylem jak uekonomicznic ekspoatacje by to moglo, o ile jest wydajne i da sie stosowac w roznych warunkach
  3. alez jest. czesciowa utrata wzroku - tj calkowita, ale na jednym oku. to, ze drugie caly czas bylo sprawne nie znaczy, ze pierwsze nie bylo slepe po wypadku, i ze po 55 latach nie zostalo przywrocone do pelni swej funkcjonalnosci
  4. to raczej oczywiste, ze do czegos sie przyzwyczaja i sie slabiej to odczuwa. ale to na 100% dziala nie tylko ze slodkim. np wszystko, co mi smakuje dla mojej dziewczyny jest zbyt slodkie i jak cos jest slodkoscia do niej dopasowane, to ja tej slodyczy w ogole nie czuje wtedy - ale za to tez w druga strone ona np uwielbia kwasne rzeczy i czesto sa rzeczy, ktore sa dla mnie potwornie kwasne (np wiekszosc owocow, jesli nie sa naprawde dojrzale), a ona w ogole tej kwasowatosci nie czuje.
  5. nie znam fizyki kwantowej, ale ta newtonowska, ktorej ludzie ucza sie w szkole (ale SZKOLE, a nie uczeli!) na poziomie podstawowym twardo trzyma sie w ryzach europejskiego sposobu postrzegania swiata, a przynajmniej samo zrozumienie jej nie sprawia nam najmniejszego problemu (schodki sie zaczynaja dopiero wtedy, gdy w gre wchodzi matematyka, a nie samo filozoficzne rozumienie). estesmy niewolnikami czasu, caly nasz swiat jest nim zwiazany. czas jest jednym z najbardziej podstawowych pojec w naszej kulturze, jest arche, jest kluczem pozwalajacym zrozumiec nasz sposob myslenia, nasz sposob postrzeganai swiata, kulture. bez pojecia czasu i umiejscowieniu sie w nim niczym jak w punkcie na liniowym kontinuum, czy tez punkcie na okregu albo powierchni kuli (to akurat tutaj bez znaczenia, bo to wszystko sprowadza sie do tego samego na potrzeby zobrazowania tego zagadnienia) - jestesmy czescia otaczajacego nas swiata, ktorego postawowa cecha jest vanitas, przemijanie, czy jakkolwiek to zwal - caly czas zyjemy przeszloscia i przyszloscia, zamiast terazniejszoscia. natomiast hopi, czy tez aborygeni w ogole nie rozumieja koncepcji czym jest czas, oni sa jednoscia ze swiatem, tu i teraz (a przynajmniej do niedawna tak bylo - stety lub niestety ich kultury powoli ulegaja asymilacji i tworza sie bilingualne i kreolskie diaspory, charakteryzujace sie niemalze podwojna tozsamoscia i podwojnym sposobem postrzegania i rozumienia swiata), ktory kontroluje kazdy aspekt zycia kultury europejskiej. nie czuja o co chodzi, nie widza tego, wykrzacza to poza ich pojecie nakreslone przez dotychczasowy sposob spojrzenia na swiat, w ktorym nie ma rozgraniczenia miedzy tym "realnym" (z punktu widzenia europejczyka), a tym "ezoterycznym" (osiaganym przez rozne medytacje i inne spirytualistyczne fazy)... dopiero po zaawansowanej akwizycji jezyka angielskiego "cos rusza" w kwesti ich ewentualnego zrozumienia podwalin naszej nauki. troche mieszam, ale to wszystko sie po prostu laczy i staram sie przekazac sama esencje o co chodzi bez wiekszego zaglebianai sie w temat, bo sam az takim znawca nie jestem - za to zarowno mam znajomych sie tego typu rzeczami interesujacych, jak i wykladowcow na uniwersytecie, ktorzy sami robili badania w australii nad takowymi plemionami itp i ostatnio czytalem tez sporo o hopi w roznych zrodlach akademickich (z baz danych oferowanych przez uniwerek szczecinski). w tamtych kulturach nie ma nadmiernego trenowania analitycznej polowy mozgu kosztem tej emocjonalnej, a czasem wrecz odwrotnie... tak czy siak, byc moze w tamtych kulturach fizyka kwatnowa bylaby latwiejsza do opisania? a byc moze byloby w nich jeszcze gorzej i potrzebaby jej bylo jeszcze innej struktury myslenia (bo podejrzewam, ze jednak fizyka kwantowa jest bardzo analityczna)?
  6. zadna nowosc. to samo sie tyczy wszystkich plemion aborygenskich, czy chociazby hopi zyjacych w arizonie (!). i gdy probuja takowych edukowac po angielsku, ci maja ogromne problemy z fizyka - bo bez zrozumienia koncepcji czasu bedacego totalna podstawa europejskiej kultury i sposobu myslenia nie da rady nic. to samo tez tyczy sie wielu plemion afrykanskich i w ogole bardzo wielu do dzis nie"ucywilizowanych" (brzydkie okreslenie, ale na skroty tak to nazwe) ludow - dzwinym by bylo, gdyby ameryka poludniowa byla tu wyjatkiem.
  7. ze zdjecia wyglada na sklejke dwoch dwurdzeniowcow... i szkoda ze z tym s3 chrome (czy jak to tam) nie zakombinowali jakiegos apu, mogloby byc ciekawie...
  8. tez mi grozba. raczej nikt nie bedzie plakal, a przynajmniej bardzo malo kto - w kazdym razie szwajcaria raczej wiele na tym nie straci. a roszczenia do zamazywania twarzy sa imo jak najbardziej podstawne - bo wykorzystuja wizerunki ludzi bez ich zgody. imo powinni zachowac ten swoj system automatycznego zamazywania + zaangazowac ludzi, ktorzy beda sie doszukiwac niedopatrzen automatu + udostepnic jakis formularz zgloszeniowy, gdy jakis uzytkownik wylapie cos, czego ekipa google i/lub automat nie wychwycili. a jesli nie, to nara, swiat sie naprawde nie zawali.
  9. no to koniec ze skypem poza windowsem...no moze na OSX sie co najwyzej ostanie...ale na linuxa nie ma co liczyc
  10. to ze mna chyba cos jest nie tak, facet zem, w domu zawsze bylo dwoje palaczy, ja tylko rodzyn, ktoremu kasy szkoda na ten szajs. i zakladam, ze jesli cos jest nei tak z moim cisnieniem, to mam niedocisnienie, bom wiecznie zmulony...
  11. jeszcze slowo "lemur" bym jakos odmienil, na "lemurow" albo cos - bo tak, to nadal to brzmi, jakby byl tylko jeden rodzaj lemurow
  12. dr Jaworski z uniwerku szczecinskiego i... nie pamietam dokladnie tytulu ani nazwiska, chyba Gillian (z Australii) robili badania i wyklady na ten temat na konferencji University in Diversity (czy jakos tak to sie nazywalo) btw, przydalaby sie opcja edycji postow, to bym popoprawial literowki w poprzednim ;/
  13. pierwsze zdanie, a juz cos sie nie zgadza. nawet wg dalszej czesci tego artykulu istnieje kilka odmian lemurow... pomylka przy tlumaczeniu?
  14. nie wiedzialem, ze ta choroba uszu moze wplywac na smak, ciekawe. ale slyszalem o tej chorobie wsrod aborygenow, ponoc jest od zarania dziejow u nich stalym elementem ich zycia. skutek jej jest taki, ze ponoc jednego dnia czlowiek moze sieobudzic i miec doskonaly sluch, a nastepnego dnia byc kompletnie gluchybm, innego jeszcze miec dobry sluch w jakimstam zakresie czestotliwosci, a na inne (glownie na wysokie) czestotliwosci byc gluchym. kompletnie losowo, przez cale zycie to sie ciagnie. powszechnosc tej choroby miala na aborygenow tak silny wplyw, ze w zadnym nie bedacym mieszanka z jezykiem angielskim) aborygenskim jezyku nie ma spolglosek szczelinowych (s, sz, ż, ś, ź it), bo najzywczajniej w swiecie malo ktory aborygen jest w stanie je uslyszec, a przynajmniej malo ktory jest w stanie je uslyszec kazdego dnia (problemy z odbiorem wysokich czestotliwosci, czyli sykow, szumow itp), co rekompensuja sobie ogromnym bogactwem nosowek (m, n itp), ktorych wiekszosci uropejczycy nie sa w stanie nawet odroznic (bo nie jestesmy wyczuleni na subtenlosci je odrozniajace) nawet w warunkach laboratoryjnych taki troche offtop, skojarzylo mi sie.
  15. zapewnia?;O jaka firma w Polsce zapewnia taka przepustowosc? ;O i jaka oferuja maksymalna przy okazji tych zapewnien? ;O
  16. zasmucil mnie twoj komentarz. dowodzi on temu, ze w Polsce panuje teraz (zwlaszcza wsrod mlodego pokolenia) tendencja dobrowolnego wynaradiawiania na rzecz mentalnosciowego kosmopolityzmu lub paneuropeizmu, co sie w roznoraki sposob przejawia. no, ale to offtopik, wiec dalej rozwijac mysli nie bede, po prostu zastanow sie nad tym. do jakichkolwiek bys wnioskow nie doszedl, nie jest to zle jakby co, tylko co najwyzej z czyjegos potencjalnego punktu widzenia moze byc nieporzadane.
  17. geny maja wplyw na IQ i ogolna inteligencje, ale to nie do konca jest wrodzone. srodowisko, doswiadczenie itp ma wplyw na inteligencje - rozwija ja lub ogranicza. dlatego powstaje pytanie, co jest przyczyna, a co skutkiem? czy to na pewno lepiej wiedzie sie krajom "inteligentniejszym", czy w krajach, gdzie sa lepsze warunki ludzie sa inteligentniejsi? czy moze w koncu - jest to sprzezenie zwrotne, inteligentiejsi lepiej daja rade, oraz w lepszych warunkach ludzie sa inteligentniejsi i koniec koncow dochodzimy do pytania "co bylo pierwsze, kura, czy jajko?"
  18. no to teraz zaczna robic spejalne tabsy, albo cos innego, co bedzie stymulowac zalewanie dzieciaka testosteronem
  19. no to wszystkie kraje swiata - zrzuta na terramorfowanie marsa i za pareset lat bedziemy miec mini-ziemie do skolonizowania
  20. ciekawe kiedy zaczna masowo robic elektrownie wodorowe. szkodzliwosc pod postacia zanieczyszczen zerowa, a ryzyko wybuchowosci tak naprawde nie gorsze, niz w przypadku elektrowni weglowych itp. no i surowiec chyba najbardziej mozliwie odnawialny. kiedys widzialem, jak takie cos juz w fazach eksperymentalnych dziala na skalach jednego domku, lub malego osiedla - bo to dopiero testy. wygladalo to mniejwiecej tak, ze energia sloneczna i/lub wiatrowa (w niewielkich ilosciach) byla wykorzystywana do produkcji wodoru, w ktory byl magazynowany jako paliwo (co by niezaleznie od pogody elektrownia mogla stale dzialac - produkcja go byla na tyle latwa i ekonomiczna, ze wychodzily wrecz nadwyzki, nigdy niedobory - przynajmniej w testowanych skalach uzycia), a paliwo wiadomo, jak to paliwo - bylo wykorzystywane do produkcji wlasciwej energii elektrycznej idacych do domow. ciekawostka, ze te same elektrownie byly polaczone ze stacja paliw do tankowania samochodow napedzanych wodorem samochodow, nad ktorymi prace byly scisle powiazane z tymi elktrownianymi pracami. ponoc to najekologiczniejsza, najekonomiczniejsza (wdrazanie bedzie bardzo kosztowne, ale rownie szybko sie zwroci i w eksploatacji bedzie groszowe) i wbrew obiegowym opinion jedna z najbezpieczniejszych wizjii przyszlosic energetyki. chetnie bym zobaczyl przyszlosc, w ktorej energetyka sie o to zrodlo opiera (oczywiscie w rejonach typu polska, gdzie np hydroenergetyka z przyczyny uksztaltowania terenu nie jest realna alternatywa itp), oraz w ktorych w miastach zamiast autobusow i tramwajow sa porzadnie zorganizowane systemy kolejek i metra (ODDZIELONE od drog dla pieszych, samochodow i innych pojazdow, a nie tak jak teraz wszystko w jednym) zasilanych albo pradem takowego pochodzenia, albo w ogole bezposrednio wodorem (produkowanym w takich elektrownio-stacjach paliw)...
  21. tytul wprowadza w blad - myslalem, ze stworzono hybryde zywego organizmu i robota w jakims celu, a tu taki zawod...
  22. ja gdybym wygral jakas grubsza kase, to pewnie wpierw by poszlo na pozbycie sie kredytu na dom i porzadny remont, a pozniej obkupienie sie z DROBNYMI marzeniami - ale to rzeczy materialne, ktore by i tak stanowily stosunkowo niewielki ulamek przykladowych dwoch milionow (sprzet muzyczny (w sensie - instumenty) - moje hobby, oraz sprzet RTV do domu - przy czym to w sumie podchodzi jeszcze pod remont, a wlasciwie wyposazenie domu, co jest z remontem scisle powiazane), a reszte pewnie bym wplacil na jakis fundusz inwestycyjny i zyski z niego traktowal jak (nie)staly bonus do dotychczasowej pensji... czyli podsumowujac, bylbym w polowie pomiedzy stereotypem, a opisanym w artykule dzialaniem: czesc bym rozrtwonil, a czesc bym zachowal i staral sie w miare madrze wykorzystac
  23. nie wiem, czy akurat w tej kwestii sa roznice miedzy mainstreamowym nurtem kernela linuxowego, a tym z ubuntu, ale ogolnei to ubuntu bardzo chetnie go modyfikuje na swoje potrzeby. czesto impementujac stare rozwiazania w nowszych wersjach, gdzie pewne elementy zostaly zastapione czyms innym (znaczy sie - ludzie od ubuntu spowrotem laduja starocie, a wywalaja nowosci)... nie podam ci teraz konkretnego przykladu, ale czasami jadro ubuntu potrafi byc problematyczne, gdy chcesz robic cos (wg tworcow ubuntu) nietypowego
  24. na macu tez jest wine, tylko nie wiem czmeu macowcy sie go boja. no ale moze tam on dziala gorzej, nzi na linuksie, choc watpie. tak czy siak poza linuksem nie probowalem. i co do wlasnie wine - taki program bylby na pewno zabezpieczony na miljart roznych sposobow, ktore dzialaja na windzie, ale na wine nie. cos jak ogladanie za darmo na necie przez program z DRM - dziala na windowsie, a na linuxie juz nie. dlaczego w taki sposob sie pisze u nas programy nie rozumiem... i mowie u nas, bo kiedys kumpel mial zonka, jak do jakies gry sciagnal spolszczenie ze strony wydawcy i... nie dzialalo. oryginalna wersja bez problemu, dla testu jakies inne nieznajome jezyki - bez problemu, ale polska wersja byla skopana. podobnie zdarzalo mi sie probowac jakis polskich programow - nie dzialaly - a zagraniczne bez problemu, to taka jakas ogolna dziwna tendencja u nas, ze poblikuje sie programy i tworzy strony internetowe ze smieciokodem, ktory teoretycznie nie ma prawa dzialac, ale na wlasciwej windzie (i IE w przypadku stron) jakos to dziala - na bardziej czulych na babole reinzynierowanych API (i innych przegladarkach) juz niekoniecznie... dlatego imo najlepszym rozwiazaniem byloby utworzenie specjalnego portalu na serwerach rzadowych gdzie kazdy logujacy sie musi podac swoje dane osobowe, w tym pesel itp, oraz wybrane przez siebie haslo blablabla. dla pewnosci moznaby zrobic, ze jednorazowa rejestracja i aktywacja konta musialaby sie odbyc osobiscie w urzedzie (tak jak i konto internetowe w banku otwierasz w punkcie na miescie), ale glosuje sie w zyciu wiecej, niz jeden raz, wiec to nie problem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...