Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

czesiu

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1276
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez czesiu

  1. Moim zdaniem decyzja komisji europejskiej która wymusiła dodanie przeglądarek do Windowsa oznacza koniec demokracji i początek poronionego socjalizmu. Twórcom opery natomiast należy się kubeł zimnej wody na głowę, bo widać są w zbyt gorącej wodzie kąpani. Na miejscu Microsoftu zgodził bym się jedynie/co najwyżej na dodanie zestawienia stron z alternatywnymi przeglądarkami. Cała sprawa jest śmiechu warta (dziwi mnie, że Ms nie podał KE do sądu o działanie na niekorzyść firmy), bo jak już wcześniej pisałem Microsoft nie ograniczał możliwości instalacji jakiegokolwiek oprogramowania, czego nie da się powiedzieć np o Apple... Po zainstalowaniu u siebie Linuksa już wiem czego przede wszystkim brakuje Windowsowi - porządnego menedżera pakietów, aplet dodaj/usuń w Windowsie jest godny politowania w porównaniu z APT. (APT mogło by mieć podział na kategorie*, no ale...) *Mam pclinuxOS 2008, możliwe że w przypadku innych dystrybucji jest lepiej.
  2. czesiu

    Mózg bez ojca

    Pewnie zaraz dostanie mi się po reputacji, jednak masz rację, za twoimi poglądami stoi cała sekta - świadkowie jehowy, którzy są min. przeciwni transfuzji krwi. Ne nabijam się z świadków, bo są niegroźni, o ile się do nich nie przyłączy jednak uważam, że bycie przeciwnym temu podstawowemu zabiegowi świadczy nie najlepiej o danej religii. Z drugiej strony katolicy palili na stosie za pogląd, jakoby ziemia nie była płaska... oh well. Odnośnie ograniczania dostępu ochotników do udziału w eksperymentach medycznych: w Niemczech firma Bayer poszukiwała (płacąc wynagrodzenie) chętnych na bycie królikiem doświadczalnym. Jedyne wstępne wymagania: skończone 25lat i pełnia zdrowia... to ja już wolę eksperymenty na myszach i "beznadziejnych przypadkach"(np. w przypadku raka) niż dobrowolne łykanie specyfiku X, który albo będzie nowym lekiem na trądzik, albo sprawi że za 10 lat będę ja bądź moje dziecko kaleką. Kłania się talidomid.
  3. Tyle, że numery kart kredytowych szybciej wyciągniecie od użytkownika domowego niż od firmy. Kradzież poufnych danych z firmy to grubszy kaliber, który jest wyciągany na zamówienie a nie na chybił trafił. Może i Openoffice jeszcze nie ma 50% rynku, ale podejrzewam, że pod względem popularności jest na 2 miejscu, za Ms Office, który jest w domu niepotrzebny.
  4. Ciekawe czemu cyberprzestępcy nie chcą skoncentrować swoich ataków na pakiecie OpenOffice - darmowy, więc prędzej czy później znajdzie się na porównywalnej ilości komputerów co Ms Office (no chyba że mówimy o torrent edition). GPL czyli nie trzeba najpierw bawić się z deasemblerem... Większe zainteresowanie przestępców pakietem Ms Office budzi podejrzenie, że pakiet jest dziurawy jak ser szwajcarski głównie dzięki błędom założeniowym twórców.
  5. Mówiąc szczerze, sorry ale "bardzo mnie to cieszy" jest oznaką zawiści.(bez względu na ironię) Jak dla mnie niskie wyniki finansowe oznaczają przede wszystkim, że klienci są coraz bardziej świadomi swoich potrzeb (tutaj ukłon w stronę Windows XP) i nie dają sobie wciskać ciemnoty pod postacią np Windows 8 za 3 lata (różnice znowu będą głównie kosmetyczne, bądź mogły być wydane w formie service packa). Tłumaczenie się kryzysem jest bardzo skrzętną próbą uzasadnienia wtopy z Vistą. Microsoft przegrał z własnym monopolem - tego jeszcze nie było (no chyba że w przypadku Windows ME, choć to był SP dla Win98) Jakby o mnie chodziło najlepszą strategią cenową Microsoftu była by forma abonamentu na zasadzie: aktualizacje zabezpieczeń za darmo (jak dotychczas), rozszerzenie funkcjonalności płatne. Nawet mikropłatności umożliwią ustalenie które funkcje są pożądane, a które są totalnym nieporozumieniem.
  6. Kiepska wymówka, szczególnie biorąc pod uwagę jaką kasę koncerny farmaceutyczne mogą zarobić na twoim przełomowym serum 8) . W sumie to EOT, bo już straszny offtop się zrobił.
  7. Okej, w której gazecie opublikowałeś wyniki twoich badań, chętnie zaprenumeruję. 8)
  8. Dla mnie nawet nie wnikając w realne możliwości takiego przedsięwzięcia zdanie mówi ewidentnie o poszukiwaniu możliwości na wytłumienie przenoszonych drgań, chyba że wyobrażasz sobie inną możliwość wyeliminowania ryzyka.
  9. Nigdzie w artykule nie pisano o zwiększonych szkodach dla sąsiada, a jedynie o niemożliwości zupełnego wytłumienia drgań/fali/ jak kto zwał. Jedynie ty uparłeś się, że ta bariera stwarza zagrożenie dla znajdujących się poza. Tak jak w wcześniejszym przykładzie z 1 cm wzrostu wody również tutaj możliwy "wzrost" zniszczeń musisz potraktować relatywnie. Gdy już ktoś wybuduje sobie takie barierki to wszyscy z poza powinni zainwestować w ubezpieczenie przed trzęsieniem ziemi/zawaleniem budynku - istnieje szansa wyjścia na plus.
  10. Owszem, zauważyłem ironię, ale jednocześnie mam do ciebie pytanie: czy był byś nadal przeciwny tym "barierom", gdyby sąsiad/państwo zaoferowało ci ich darmowy montaż, pod warunkiem, że trzeci sąsiad znajdzie się poza barierą (Pytam w odniesieniu kalego, który prędzej czy później w każdym się przejawi, a jednocześnie nie każdy i nie zawsze go zauważa...).
  11. Typowe stwierdzenie kibola, który lubi chodzić na ustawki... Bądź REALISTYCZNY i choć raz nie rób za przeproszeniem głupich porównań. Jak zobaczę, że ty korzystasz z prawa pobicia pana X, to ja skorzystam z mojego prawa obrony pana X, ot tylko dlatego, że chcę się na kimś "legalnie" wyżyć.
  12. Co ciekawe, w polskim internecie (np RMF 21.07.09) jest mowa, o tym, że Brytyjczycy przestają korzystać z noża, natomiast z artykułu wynika, jakoby cała populacja rezygnowała z korzystania z noży. (Czy autorka notki mogła by się do tego stwierdzenia ustosunkować?) No cóż, trudno się mówi - na szczęście nie każdy musi być snobem. http://www.gotowanie.v9.pl/savoir_vivre/3.html Już pomijając istnienie 150 odmian sztućców...
  13. Różnica pomiędzy 4 i 5 oznacza 10 krotny wzrost mocy, czyli 1000% a nie 10%. Popękanie ścian nie jest wcale mnie groźne niż zawalenie, a wręcz groźniejsze. Gdy już coś się zawali to jest zawalone, a popękane może w każdej chwili się zawalić - nie ma to jak śmierć przy ratowaniu dobytku. @ thibris: te ogrodzone domostwo może oznaczać o 1cm podniesiony poziom wody u sąsiada, czy to dużo? Relatywnie tak i nie: gdy w domu już jest 1m wody, to ten 1cm, nawet 50cm nie robi wielkiej różnicy, ale gdy 1cm mniej oznacza, że woda nie przeleje się przez próg domu...
  14. (ironia)Wiem, jak już wybudujesz dom i obok ciebie sąsiad zacznie dziwne "rzeczy" zakopywać wokół posesji naślij na niego ekologów - dużo prostsze rozwiązanie niż martwienie się na zapas. (/i) Weź zrób eksperyment w misce z wodą. Czym jest 10% wobec 8 w skali Richtera? Raczej wątpliwe są szanse, aby właśnie te 10% przesądziło tym, czy budynek będzie nadal stał.
  15. Sorry mikroos, ale nie mogę się zgodzić z twoim tokiem rozumowania. Załóżmy trzęsienie ziemi o drganiach na poziomie X, takie trzęsienie ma zasięg rzędu KILKUDZIESIĘCIU kilometrów, te 300m lepiej zabezpieczonej posesji sąsiada praktycznie nie stanowi żadnej bariery. Poza tym, pomimo że bariera "przenosi" fale nie czyni tego z 100% sprawnością. Miał byś problem, gdybyś mieszkał np. przy barierze, która ochraniała miasto o powierzchni X kilometrów kwadratowych, tylko możliwe, że wtedy bariera się już nie będzie sprawdzać.
  16. Akurat to jest łatwe do rozstrzygnięcia - istnieje sporo RÓŻNYCH kompilatorów c/c++, wystarczy jądro skompilować na innym kompilatorze i będzie jasne, kto zawinił. Problem jest ciekawy z nieco innej przyczyny - zakładając, że załatany zostanie jedynie gcc jądra zbudowane starszą wersją kompilatora (wszyscy* wiemy, jak to jest z zabawą w ciągłe aktualizowanie oprogramowania) będą nadal podatne na tę lukę. Wydaje mi się, że właśnie dlatego twórcy jądra, nawet jeżeli wina leży po stronie GCC główkują, jak problem skrzętnie obejść. *wypowiadam się sam za siebie (Usera okienek), z nadzieją, że znajdzie się choć 10 innych internautów, którzy także nie zawsze są na bieżąco z aktualizacjami oprogramowania.(czasami niedopatrzenie, czasami wynik świadomego wyboru)
  17. Dla mnie wygląda to raczej na błąd optymalizacji kompilatora, ale nie będę się sprzeczał z mądrzejszymi. Zgadzam się z mikroosem - wszystko, co twórcy muszą zrobić (poza rozwiązaniem problemu) to opóźnić wydanie nowego jądra.
  18. Paradoksalnie wróciliśmy do punktu wyjścia (elekttroniczne publikacje/gazety tylko w internecie), ale nadal uważam, że istnieje szansa i za parę lat sens na wprowadzenie elektronicznych gazet w kioskach (Tutaj jest głównie potrzebna dobra wola (chęć dodatkowego zysku) wydawcy).
  19. Uważam, że na tak postawione pytanie już odpowiedziałem: Równie dobrze wydawca może skorzystać z już gotowych rozwiązań - np. serwis "złote myśli". Biorąc pod uwagę niższe koszty (odpada koszt drukarni/transportu/ryzyko zwrotów) cena elektronicznego wydania może być sporo niższa a i tak jednocześnie dawać wyższy zysk niż papierzane wydanie. Tyle, że tutaj znowu wzrasta ryzyko zwrotu papierowego wydania jak już wspomniał thibris, szkoda że takie przedsięwzięcia są proste jedynie w teorii. Odnośnie analogii z polewą truskawkową - daję ją gratis bo: 1) kosztuje mnie grosze/za tydzień się przeterminuje i będę musiał wywalić 2) jak już kiedyś pojawi się konkurencja będzie miała większy problem w konkurowaniu ze mną (u mnie polewa jest gratis a u nich nie(wiadomo)... 8) )
  20. Czyż nie przedstawiłem ci stosownego fragmetnu euli? Wersja home nadaje się mniej więcej do tego samego co wordpad, choć muszę przyznać w moim wypadku nawet Wordpad był by wystarczający, gdyby (choć kulejąco) nadal obsługiwał dokumenty DOC i miał funkcję sprawdzania pisowni. Pisząc coś na umowę o dzieło wykonujesz działalność, która "przynosi zysk", więc nie możesz skorzystać z wersji Home, pomimo, że pracujesz tylko okazyjnie i w domu...
  21. Tak, a ty dalej swoje. WYDAWCĘ wydanie elektronicznej wersji publikacji nic nie kosztuje(powiedzmy 10 minut roboty), bo ELEKTRONICZNA PUBLIKACJA jest wysyłana do drukarni - co za problem wypuścić to na rynek i liczyć na dodatkowy zysk z użytkowników klasy premium. Inaczej by było, gdyby wydawca musiał najpierw przygotować i poskładać dodatkowo elektroniczną wersję, ale tak nie jest. Na dzień dzisiejszy niedostępność elektronicznych publikacji wynika bardziej z obaw "bo kupią jeden egzemplarz i puszczą w P2P" bądź "przy tych zabezpieczeniach nawet ja bym tego nie kupił". Zresztą tym bardziej co za problem na dzień dzisiejszy sprzedaż prowadzić na stronie internetowej i na tej podstawie stwierdzić, czy się opłaca takie cuda wprowadzać w kioskach. Cała "infrastruktura" to grosze w porównaniu z kosztem papierowego wydania, choć przyznaję w tym punkcie tylko teoretyzuję.
  22. Może ustalmy co to znaczy "uzależniony od internetu"*. W mas mediach mówili o przypadkach, gdzie dzieciak wylądował w "obozie koncentracyjnym" za to, że codziennie spędzał przed komputerem 2h. Przecież to jest śmiech na sali - 2h to ja dziennie spędzam z dala od komputera, na szczęście w Polsce nie ma takich klinik. *w rozumieniu Chińskim Ps. ostatnio zrobiłem sobie detoks (całe 3 dni bez komputera) i obyło się bez drgawek, ślinotoku i skurczy mięśni
  23. No to o czym mowa, skoro zwykłej gazety też nie kupisz? Co z tymi, którzy kupują dziennie po 5 gazet i to nie koniecznie za 1.50 a za 5zł - dopiero przy tej kwocie zaczyna się odczuwać korzyści z elektronicznych gazet/czasopism dodaj do tego wygodę składowania np 100egzemplarzy i gazeta elektroniczna zaczyna nabierać sensu. Zresztą tak czy inaczej to jest tylko jałowa dyskusja - zanim coś takiego dojdzie do skutku minie z 10 lat. Co z tego, że telefony są w drogiej taryfie, skoro znajdują się ludzie, którzy za (byle) najnowszy telefon są w stanie wydać 2,5k złotych... Ja osobiście nadal korzystam z nokii 5510, pocketPC przydaje mi się przy pracy za granicą - aż tyle zaufania nie mam, żeby brać zwykłego laptopa do obcych ludzi.
  24. Primo: smartfony (od1 zł*) duo: PocketPC(od 400zł) Tertio: Amazon Kindle/inne typy czytników (chyba niedostępne w Polsce) Jak widzisz wydawca gazety może czytniki olać, bądź zdecydować się na jakieś już istniejące rozwiązanie. Dla przykładu ja mam w domu "Latarkę" z rozdzielczością 480x640 - całkiem wygodnie czyta się książki. Czepiacie się "kiosków" a to jest bezpodstawne. Przykład: idziesz ulicą i nagle zachciało ci się poczytać gazetę X, a tu klapa - musisz lecieć na pkp(te 5km metra się nie liczy). Poza tym jakoś normalnie nikt nie ma oporów kupowania gazet w kiosku a tu nagle znaleźli się jacyś wielcy technokraci... którzy twierdzą "jak mam mieć możliwość zakupów Pdf-ów, to ma to być dostępne tylko w domu, przez internet" Na marginesie za granicą bilet PKP można kupić w automacie, a nie koniecznie w kasie, więc czemu w przypadku gazet te same rozwiązanie ma się nie sprawdzić? Weźcie pod uwagę, że ten plik >>PDF**<< będzie można przeczytać również na komputerze - chcesz się katować na 3,5" nie ma sprawy. Wystarczy, aby koszt gazety elektronicznej był niższy o 20% a ja chętnie ją kupię - wydawca i tak będzie miał większy zysk na egzemplarzu niż na tradycyjnej gazecie. (szczególnie, jak już urządzenia się zwrócą) *przy abonamencie 1000zł miesięcznie **bądź dowolny inny format pliku "Latarka": pocket PC bez klawiatury, z windows mobile
  25. Mi na szczęście wystarczy OpenOffice, poza tym nie musisz być firmą, aby coś pisać komercyjnie, np. na umowę o dzieło...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...