Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

czesiu

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1276
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez czesiu

  1. Podpisuję się pod tym - dlaczego wielkie koncerny nie umożliwiają pobierania filmów w sieci za opłatą - nie każdy potrzebuje jakość HD. Z innej bajki - a co z filmami, których już nie idzie zakupić w sklepie? Na szczęście w przypadku muzyki już funkcjonują odpowiednie serwisy (np. 7digital.com, choć też nie mają niestety wszystkiego, bądź nie zezwalają na zakupy w polsce (mam nadzieję że to już przeszłość))
  2. Ja tam korzystam z tpb w celu ściągania kopii zapasowych (w tym przypadku gier) - po co mam się kopać z ustawieniami CloneCD, czy Nero, skoro ktoś już był tak miły i zrobił to za mnie, łącznie z crackiem pliku EXE - dzięki czemu nie muszę instalować śmieci pokroju Starforce / Securom, ani mieć płyty włożonej do napędu. Tak nieco ironicznie - to za co twórcy The pirate bay zostali skazani? Bo dla mnie to wygląda na karanie TECHNOLOGII za nieodpowiedzialne korzystanie z serwisu przez użytkowników.
  3. Wiesz, ja zaczynałem jako "krótki" średniodystansowiec (na 800m) i nawet wtedy trening był na jakość a nie ilość. W półgodzinnej rozgrzewce jest 5-10 minut truchtu, 2-3 przebieżki po 60m (70%/80% i 90%mocy) jakieś wieloskoki, skipy i rozciąganie. Trener stosował zasadę 80/20 - 80% ("kilometry") można trzaskać w domu, a treningi (20%) zweryfikują jak się przykładaliśmy w domu. Owszem na obozach "kilometrów" było więcej ale tego właśnie się oczekuje od obozu kondycyjnego/ przygotowującego do sezonu. Za to obóz szybkościowy w Szklarskiej Porębie był "szybki" nawet osobnicy trenujący na 3 kilometry nie przekraczali na obozie dystansu 1km - lepsze efekty osiąga się śrubowaniem czasu niż kilometrów. Trening interwałowy na 400m jest zdecydowanie efektywniejszy niż człapanie na 5km
  4. W tej sytuacji (OMG 6km rozgrzewki u mnie cały trening sięgał maksymalnie 5km, poza obozami zimowymi na których w tydzień można było zaliczyć 100km) miałeś głównie problem z przetrenowaniem - obuwie jest mało istotne jeżeli biegasz po miękkim podłożu/żużlu trochę gorzej jak większość treningów odbywała się na tartanie. Pytanko do rozciągania - rozciągałeś się dynamicznie(lekkie pogłębianie skłonów itp) czy statycznie(trzymanie rozciągnięcia w tej samej pozycji przez X sek), choć to jest raczej rozmowa na PM/GG. Statyczne rozciąganie jest "be" przed treningiem ale za to super już po treningu. O dietę na poziomie amatroskim też bym się nie martwił (no chyba że biegałeś poniżej 4 minut...) - jestem wegetarianinem, który stosował dietę pączkowo-colową Właśnie dlatego testy są przeprowadzane na myszach a nie ludziach Na marginesie kolarze nie są anorektyczkami, które niski poziom tłuszczu osiągają dzięki listkowi sałaty i pół kilo waty na dzień. Coś jak w tym kawale "Spotyka się rosyjski kulturysta z amerykańskim. Amerykaniec się chwali - moja dzienna dieta składa się z 8tys. kalorii. Na co rusek NIEMOŻLIWE, nikt nie jest w stanie zjeść w ciągu dnia wiadra kartofli" Mój trener przejawiał talent psychologiczny np. Podbieg macie zrobić 5 razy, a po drugim (jak wszyscy umierali) już mówił, wiecie co nie będę taki - zróbcie podbieg jeszcze raz i koniec (tej części treningu). W efekcie wszyscy byli zadowoleni: podopieczni, bo im się upiekło, trener bo wszyscy zrobili plan minimum bez marudzenia i przy okazji za ostatnim razem dali z siebie wszystko.
  5. Wiesz, rozważałem awitaminozę w związku z brakiem tłuszczu, jednak doszedłem do wniosku, że niekoniecznie. Brak tkanki tłuszczowej wcale nie oznacza, że delikwent nie spożywa tłuszczy. Weź pod uwagę że w przypadku przeciętnej diety "tkanka tłuszczowa" bierze się przede wszystkim z nadmiaru węglowodanów, a nie spożywania tłuszczu jako takiego. Odnośnie twoich kontuzji - to znaczy tyle, że trener był do niczego - nie potrafił dostosować treningów do twoich możliwości/rozgrzewka była olewana [na SFD polecają 2 minutową rozgrzewkę przed HIIT-em - RATUNKU, [sarkazm] szkoda że dodatkowo nie doradzili sprintowania po betonie jako środka zwiększającego efekt "drugiego dnia" (zakwasy i obolałe nogi)]. Dla przykładu ja w ciągu 5 lat trenowania biegów nie miałem ani jednej kontuzji (pomijając nadwyrężenie kostki - każdy ma prawo krzywo nadepnąć). Moje wyniki 11.0 100m, 52.1 400m - jak na klasę amatorską (w Opolu) wystarczało żeby przeważnie lądować na pudle. Paradoksalnie w pewnym momencie miałem skrzywienie w kierunku odżywek (gainer/kreatyna) ale zamiast wzrostu formy nastąpił wzrost masy, który negował wzrost siły.
  6. Doping krwią jest stary jak świat i całkiem wykrywalny. Z tego co pamiętam szczególną techniką było pobieranie swojej krwi po obozie wysokogórskim, tyle że później przyszło EPO.
  7. I nie, nie piłem do armstronga. [tyczy się w szczególności jendrysza] Odnośnie dopingu w sporcie: Jeżeli uważasz, że wystarczy wziąć coś żeby wygrać jesteś w głębokim błędzie - Doping wspomaga, ale nie gwarantuje sukcesu. Poza tym istnieją różne typy "dopingu": poprawiający regenerację, zwiększający siłę, zwiększający masę, zwiększający wydolność - jaki sport taki typ dopingu, amatorzy i tak mogą sobie odpuścić (największą polewkę mam z domorosłych kulturystów, którzy ćwiczą na masę a nie siłę). No cóż, ja już pomimo 25lat żyję w głębokiej przeszłości...
  8. "The US Olympic Committee reached similar conclusions after the 1996 summer games in Atlanta. Responding to a questionnaire, 117 out of 700 athletes (or more than 16%) reported suffering from asthma. The worst affected were the cyclists, where the proportion rose to 50%!" ze strony http://www.cptips.com/respasm.htm
  9. No tak, bo oni tam wszyscy są tacy wydajni dzięki zupce ogórkowej. Na marginesie ciekawym jest że czołówka kolarzy albo ma raka albo jest chora na astmę... A, wiem to te górskie powietrze tak dobrze im służy.
  10. Problemem nie są "korzyści", ale skutki uboczne - jaki zysk dla mającego 60kg zawodnika da różnica 1,2kg - 5-10 sek? Po uwzględnieniu większego ryzyka kontuzji może się okazać że gra nie była warta świeczki. Rozumiem sportowców - każdy chce mieć jak największą przewagę nad konkurencją, a po osiągnięciu pewnego poziomu już nie ma możliwości zwiększenia wydajności, więc szuka się innych rozwiązań. Moim zdaniem w wszystkich sportach, gdzie waga jest faktorem powinien obowiązywać minimalny wskaźnik BMI, poniżej którego zawodnik nie zostanie dopuszczony do zawodów (chce uczestniczyć to dostanie po cegle do kieszeni). To samo tyczy się sprzętu. Tak z ciekawości - wyniki ciężarowców dalej są przeliczane względem ich wagi, czy MKOL wreszcie poszedł po rozum do głowy i bierze pod uwagę stosunek wagi do wzrostu?
  11. Absolutne minimum tłuszczu uznawane za zdrowe dla ludzi wynosi 12% dla kobiet i 5% dla mężczyzn. Wg strony sportsmedicine.about.com poziom tłuszczu poniżej 14% dla kobiet i 8% dla mężczyzn nie daje żadnych dodatkowych korzyści. Skutkami ekstremalnie niskiego poziomu tłuszczu są kontuzje, obniżona wydajność oraz zwiększenie ryzyka problemów zdrowotnych. Różne strony internetowe podają różne minima, ja się spotkałem na przykład z wartościami 10% dla mężczyzn i 12% dla kobiet.
  12. Gościowi ważącemu 150kg, który się mało ruszał pozostaje tylko rowerek, plywanie i sztanga. HIIT, może jeszcze w formie przebieżek? K0mandos chcesz, żeby człowiek dostał zawału i przez tydzień nie był się w stanie ruszyć <- to nie jest poważne podejście do odchudzania ruchem. Gość, który waży 150kg powinien zacząć od półgodzinnej sesji szybkiego spacerku/nordic walking
  13. Panowie, panowie - "mniej żreć" wcale nie oznacza ograniczania się. Dietę MŻ można rozwinąć na dwa kierunki: pierwszy bezsensowny - ograniczanie kalorii przez ograniczenie pożywienia oraz drugi: żresz tyle samo, ale w ciągu KAŻDEGO dnia rezerwujesz sobie dodatkowe 30 minut na aktywność fizyczną (spacer, "człapanie", rower, siłownia - co kto woli i najlepiej każdego dnia inny typ wysiłku). Wydaje mi się, że w drugim przypadku metabolizm nie zwalnia tak jak w przy samym ograniczeniu żarła
  14. Fakt, ten drobny szczegół przeoczyłem - w zabawę z tussipectem bawiłem się parę lat temu, a dzisiaj nie chce mi się "eksperymentować" żeby powiedzieć jak wypada efektywność w porównaniu z pseudoefedryną. Co nie zmienia faktu - dawka czyni mistrza, a brak rozwagi mistrzów zabija. "Neutralność dla psychiki" - też poddaje się walkowerem, choć zaznaczę że przed demonizowaniem związku trzeba rozważyć skutki krótkotrwałe i długotrwałe związane z przyjmowaniem dawki "końskiej" i dawki "profilaktycznej"(dawka profilaktyczna brzmi niczym herezja) pozdrawiam!
  15. Oho, widzę że przechodzimy do dobrego starego schematu "wczoraj trawka - jutro heroina". Moim zdaniem to jet jedynie kwestia psychiki i celu, dla którego środek jest brany. <- tak, wiem straszne uproszczenie, które nie uwzględnia fizycznego uzależnienia i efektów odstawienia. Dyskusji o wahaniach nastroju, dziurach w mózgu i narkolepsji się nie podejmuję - aż tak tematu nie zgłębiałem. Zejście z poziomem tkanki tłuszczowej poniżej 10% jest co najmniej niezdrowe i osobiście za nic w świecie nie podjął bym się takiego ryzyka. Z drugiej strony jak mówimy o dopingu istnieją zdecydowanie skuteczniejsze środki niż efedryna umożliwiające zrzucenie tłuszczu (np. testosteron dla mężczyzn). Moje zdanie w tym temacie - w amatorskim sporcie doping odchudzający/jakikolwiek inny jest zbędny, natomiast w sporcie profesjonalnym dopingiem zajmują się profesjonaliści, którzy przede wszystkim wiedzą co i DLACZEGO robią. hyperreal - be! Jednak słabszym psychicznie jednostkom umożliwia zapoznanie się z dawkowaniem i efektami ubocznymi. Jak już ktoś ma brać to lepiej, aby choć się orientował dlaczego nie ma przekraczać dawki XX środka YY. (np. Gościu na sfd chciał użyć gripex jako stymulant (przecie ma pseudoefedryne! :0 )) Odnośnie "politycznej decyzji": po rozważeniu dochodzę do wniosku że masz rację - ograniczenie ilości jednocześnie sprzedanych opakowań tussipectu nie przyniosło by efektu, szczególnie w dobie 5 aptek na jednej ulicy. Tyle że to jest zablokowanie jednego (fakt śmiesznie taniego) medykamentu z jednoczesnym pozostawieniem 150 innych zawierających ten sam składnik na rynku. Moim zdaniem rozsądna ustawa (bez aspektu "politycznego") powinna mieć treść "wszystkie medykamenty zawierające powyżej xx mg pseudoefedryny na opakowanie oraz przekraczające xxx mg pseudoefedryny na tabletkę wymagają przedstawienia recepty" Odnosnie niższego LD50 dla ludzi - no łączenie z alkoholem czyni cuda.
  16. No to pytanie: ilu krotnie pseudoefedryna jest słabsza od efedryny, skoro na hyperreal do "fazy" wystarczyło 240mg pseudoefedryny - 2 tabletki cirrusa, 4 tab gripexu (niebezpieczna dawka ze względu na paracetamol). Cały sens ECA polega na interakcji między składnikami - zamiast brania po gramie aspiryny czy kofeiny bierzesz mikro dawkę, która w efekcie synergii daje ten sam / lepszy efekt przy względnie mniejszych efektach ubocznych. Poza tym to była "ciekawostka" a nie wypowiedzenie wojny zdrowemu rozsądkowi. W Polsce są dostępne termogeniki "ECA free", które też dają dobry efekt (lepszy niż samo placebo) w połączeniu z wysiłkiem fizycznym. (Ironicznie rzecz ujmując - zaskakująca jest skuteczność większości preparatów w połączeniu z wysiłkiem fizycznym). Odnośnie delegalizacji tussipectu - śmiertelna dawka LD50 pseudoefedryny dla myszy wynosi 500mg/kg - to jest znowu ruch związany z polityką, a nie zdrowiem obywateli. Z tego co wyczytałem oficjalnie Tussi w drażetkach jest od czerwca 2008 dostępny wyłącznie na receptę
  17. Hm, popatrzmy 1 caps dziennie skład: 250mg korzenia mahuang (20mg efedryny - to jest coś koło 3-5 drażetek tussipectu), 200mg kofeiny choć sporo to i tak ludzie więcej wypiją w jednym RedBullu, aspiryny (w formie kory z wierzby)300mg. Wspominałem o gigantycznej naklejonej instrukcji "Ostrożnie - nie brać w przypadku jakichkolwiek problemów zdrowotnych i nie przekraczać dziennej dawki, nie łączyć z" Głupi Cirrus [objawowe leczenie alergii] ma 120mg pseudoefedryny - nie wmówisz mi, że owe 120mg odpowiada mniejszej dawce efedryny. Z mniej egzotycznych leków Gripex Max - 60mg pseudoefedryny Zdaję sobie sprawę, że pseudoefedryna jest pochodną efedryny o mniejszych efektach ubocznych jednak działa tak samo. Do czego dążę: diabeł nie jest taki straszny jak go malują, pod warunkiem rozsądnego korzystania, "psychotrop" efedryna w formie pseudoefedryny jest dostępny na rynku bez recepty. Rzuć okiem na forum hyperreal to się przestraszysz, co i w jakich dawkach dzieci biorą dla odczucia "przyjemności". Na marginesie samą efedrynę bardzo ciężko przedawkować - przesadzisz = rzygasz jak kot. Założę się, że znajdzie się spora ilość osób, które biorą nieświadomie sporą dawkę ECA dziennie i to oni są najbardziej zagrożeni. (Alergicy leczący ból głowy aspiryną i rozkoszujący się 3+ kawami dziennie i zaziębieni maniacy stawiający na mix Gripex+aspiryna). Ja tam brałem ECA jako środek pobudzający - nie ma niczego gorszego niż zasypianie na klawiaturze w połowie wykonanej roboty. (no to teraz zostanę zjechany...)
  18. Jako ciekawostkę dodam, że (ponoć) preparaty ECA przez zwiększenie termogenezy wspomagają wytwarzanie brunatnej tkanki tłuszczowej. No cóż szkoda, że sprzedawanie ECA jest oficjalnie w Polsce nielegalne. ECA = efedryna + aspiryna + kofeina, związki bez ECA (z korą wierzby i skórką pomarańczy) nawet w połowie nie są tak skuteczne. @Grzegorz: teraz informacja jest również podana w gramach, a wcześniej fakt podania jedynie uncji też nie stanowił problemu - osoby wystarczająco dociekliwe skorzystają z google, bądź wikipedii.
  19. czesiu

    Szybszy Windows

    BTW - co za różnica czy system uruchamia się 2 min czy też 4min? Ważne jest, aby działał szybko już po uruchomieniu. U mnie komputer "chodzi" praktycznie przez cały dzień, tak więc nawet zakładając 3 uruchomienia - 6 - 12 minut wobec 12 godzin jest niczym. [jak na złość nie znalazłem przycisku umożliwiającego edycję posta]
  20. czesiu

    Szybszy Windows

    Dla Windows XP takim cudem techniki miał być program bootvis (który w jedynie sobie znany sposób optymalizował proces uruchamiania systemu). Odnośnie kolejności uruchamiania programów - w jakimś chipie (z ostatniego pół roku, w dziale jakże pomocnych "tipsów") był opis jak ustalić własną kolejność uruchamiania aplikacji - wszystkie automatycznie uruchamiane programy znajdujące się w najróżniejszych miejscach rejestru są pakowane do pliku wsadowego (BAT), który jest automatycznie uruchamiany (za pośrednictwem rejestru) z systemem. Z tego co mi pozostało w pamięci ręczne przerzucenie wszystkich wpisów w jedno miejsce uruchamiania się nie sprawdza, bo Windows domyślnie uruchamia programy na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy". Pomijam fakt że rejestr w Windowsie jest jednym wielkim śmietnikiem, w którym połowa rzeczy nigdy nie powinna się znaleźć.
  21. Przykro mi ale nie mogę się z tym zdaniem w pełni zgodzić. Dla przykładu ja dzięki oglądaniu (w młodości) zagranicznej telewizji nauczyłem się posługiwać Językiem niemieckim w stopniu umożliwiającym zdanie egzaminu wstępnego na germanistykę. Jeszcze odnośnie innego newsa (sprzed około pól roku) dotyczącego badań nad nauczaniem młodszych dzieci języka obcego. Naukowcy doszli do wniosku, że nie ma sensu wcześniejszego rozpoczęcia nauki. Z eksperymentu wynikło, że dzieci rozpoczynające naukę języka obcego w młodszych latach nie były w stanie lepiej opanować języka obcego od rówieśników rozpoczynających naukę w późniejszym okresie (okres jako kilka lat). Ja dodam trochę mojej teorii: to że dzieci pomimo nauki w młodszym wieku nie "opanowały" języka obcego w lepszym stopniu wynika z beznadziejności systemu kształcenia a nie ograniczenia możliwości pojmowania dzieci. To też jest imho podchwytliwe stwierdzenie - zależnie od programu (np. niemieckie galileo) dziecko może częściej zadawać pytanie "a co to jest ..." nie każdy zostawia swoje dzieci na samopas z inteligentnym serialem typu Power Rangers
×
×
  • Dodaj nową pozycję...