-
Liczba zawartości
1091 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
26
Zawartość dodana przez Afordancja
-
No ale ludzie to nie Ty, i masz już w sumie odpowiedź na Twoje pytanie z tego wątku. autor przedstawia tutaj myślenie "wyrzucamy śmieci do oceanu, my nie mamy śmieci, a ocean to nie nasz problem" Podsumowując, na ten moment, utopia.
-
Wiec dlaczego dla dobra ziemi nie dbają o ziemię? Jest szansa, że najsilniejsi/najwięksi będą współpracować, ale nie są do tego potrzebni wszyscy.
-
A czy powiedziałem, że każde prawo musi być inne w innym miejscu? Nie musisz, te przykłady niczego nie wodzą. Musiał byś podać wszystkie przepisy i udowodnić, że wszędzie pasują (niewykonalne) Jest kupę punktów spornych, nie chce mi się teraz myśleć, ale np. stosunek do Broni texas vs inni. ba nawet i narkotyków, w jednych krajach ciężkie wiezienia w innych dąży się do legalizacji. Przykład świata islamskiego i ich przepisów. W ogóle jest pełno niuansów, chyba, ze masz na myśli coś na poziomie skomplikowania 10 przykazań to wtedy ok, to w miarę uniwersalne (Tzn. nic o żonach itd. bo to też różnie bywa, w jednych krajach poligamia w innych zakaz) Jednak to nie jest problem, problemem jest taki, że nikt obcy nie będzie rządził naszym podwórkiem
-
Nie chodzi mi o mnie a o naród, my naród rządzimy nami. nie obcy...nawet UE nie jest rządem unii, każdy mimio wszystko sam rządzi a już są opory. Niekoniecznie są różne uwarunkowania społeczne, zauważ sobie, że nawet w USA w różnych stanach są różne prawa (A to jeden kraj). W niektórych miejscach mogą być lepsze inne przepisy. Wystarczy porównać północ z południem
-
A dlaczego mieli by się zgodzić na to aby ktoś (z daleka) nimi rządził Kiedyś, być może.
-
Nie jest ważne na jakim poziomie szczegółowości pokażemy podatki wynik pozostaje ten sam. Oczywiście, jednak nawet praca fizyczna się zmienia. Czyli się da. A patrząc na to, że koszty pracy człowieka stanowią coraz mniejszy procent kosztów to z upływem czasu coraz bardziej się da. Usługi najbardziej oczywiście podrożeją bez główkowania można powiedzieć, ze 2 godziny tygodniowo to porostu 5%. A może i nie do końca, bo akurat odpadną godziny najmniej efektywne, no detale. Coś za coś.
-
W obecnej wersji kapitałowej, teoretycznie dało by radę (bo dzielisz kapitał przez ilość miesięcy dożycia), jednak w tym momencie jesteśmy u progu kumulacji 2 wyży na emeryturze i przyspieszenie tego, nie pomoże w utrzymaniu stabilności (i tak może być ciężko). Raczej jest tendencja do podwyższania tego progu aby proporcja płacących / otrzymujących była jak najniższa co przy rosnącej długości życia trochę się utrudnia. I nie róbmy z 60 latków staruszków, to nie ci sami co 30 lat temu. \ A to ciekawy temat, Są dwa podejścia, Technologia się rozwija i teoretycznie pracodawcy mogą zmniejszyć tydzień pracy (nawet gdzieś (Australia zdaje się) robili mini badania, na temat wydajnosći gdy mniej pracujemy i i nie było jakichś specjalnych strat wydajności sumarycznej, nie mam pod ręką danych). Jednak jakoś nie przypominam sobie aby zmniejszenie z 42h do 40h tygodnia pracy zostało "wymuszone" przez pracodawców i jest też drugie podejście. Ze to my jako społeczeństwo układamy sobie nasze życie, nie ma podziału na jakichś mitycznych pracodawców i pracowników to wszystko to samo społeczeństwo i jeżeli ustalimy sobie, że czas zmniejszyć czas pracy, np. o kolejne 2h to tak zrobimy z konsekwencjami tego ruchu. (i pozytywnymi i negatywnymi) to tak samo jak z tym obowiązkowym OC są pozytywy i negatwy (przymus)
-
Nie założyłem tak, tylko prościej samemu coś wrzucać niż się dopraszać. hm.. a po co lepsze źródło wygląda tak jak raczej ma wyglądać.(sprawdzać nie będę, ktoś może inny ) akurat takie rzeczy mnie interesują, możesz podpowiedzieć w którym miejscu bo na pierwszy rzut oka nie dostrzegam. Wracając do wątku. Sprawa ZUS dla mnie jest stosunkowo prosta, nie jest taki zły jak go malują. Jest oczywiście zależny od demografii (jak kupa inwestycji, nawet giełda która oderwała się trochę od zarobków dywidendowych). Jednak to już przespaliśmy, lepiej z nowymi podatnikami nie będzie (pomijając imigrantów) Tutaj bym się bardzo skupił na momencie w którym 2 wyże będą na emeryturze(to już niedługo) ZUS to ubezpieczenie a nie żaden mechanizm sterowania przywilejami, z ich likwidacją też już trochę po czasie ale kiedyś zacząć trzeba. Powoli (też zajmuje pokolenia), szedł bym chyba jednak w zasadę emerytury obywatelskiej, jako dosłownie ubezpieczenie jak by się samemu nie udało oszczędzić.(to trochę taki mój ukłon zwolenników aby każdy wziął swój los w swoje ręce, ale kto chce może płacić więcej (jak mu się nie chce kombinować) i mieć emeryturę kapitałową) Służba zdrowia, to akurat dla mnie najtrudniejszy temat, bo mało znam realiów globalnych, znam tylko ze strony użytkownika. Ale podoba mi się mechanizm podobny jak zdaje się w Czechach, czyli za wizytę u lekarza płacisz symboliczne pięć czy dziesięć złotych. Tam to kolejki znacznie zmniejszyło. Jest pełno małych patologii, np. to, że lekarze pierwszego kontaktu mają budżet na badania, ale jak go nie wykorzystują to przechodzi na przychodnię, to tworzy pewną patologię. Nie wiem czy już wprowadzili globalny system kolejek do specjalistów bo te kolejki niby po N lat to trochę sami tworzymy, zapisując się równolegle jak by co. W ogóle skupil bym się na badaniach okresowych, bo to co teraz jest to śmieszna rzecz, w (za) wielu miejsach idzie się tylko po pieczątkę, a to naprawdę może być niezły filtr dla profilaktyki. A profilaktyka obniża późniejsze koszta. No wiele by pisać. Cudownych rozwiązań tutaj nie mam.(nigdzie nie mam ) Świadczenie minimalne, to jest akurat dla mnie z psychologiczne punktu widzenia magia, bo @Astro dochodził się o obowiązkowość OC, bo ludzie są dojrzali itd. a w przypadku tego świadzenia, to jest traktowanie ich jak dzieci, że sami nie potrafią zadbać o to, płaca nie jest narzucona, jest umową dwóch stron, a moze trochę bardziej ogólnie jest wynikiem tego na ile ludzie (z danego zawodu) się zgadzają pracować. To mnie wewnętrznie burzy. KToś powie, że nie mają wyboru...jako jednoski być może nie, w innym stanie gosp. mieli gorzej, ale teraz jest rynek pracownika, a niewiele się zmienia, trzeba za nich. I ostatecznie wychodzi, że minimalna jest w zasadzie narzędziem politycznym do ściągania większych podatków i niczym więcej. Ale jeżeli już jest, nie mam kompletnie zielonego pojęcia na jakim poziomie powinna być Jak tak teraz myślę, to nad każdą dziedziną trzeba by było przysiąść poznać problemy, odrzucić wydumane, lub zbyt kosztowne i poprawić i może gotowe projekty (prawdziwe) to nie było by takie głupie.jednak nie szedł bym w kierunku jakiejś mega rewolucji a ewolucji. Np. ciekawi mnie fenomen wpływu polityków na np. budowę stacji kolejowych czy innych (było parę takich akcji), przecież tu powinna być pełna transparentność i sensowność, szedłbym wstronę pełnej transparentności, teraz watchdog prosi się o jakieś publiczne dane, dostanie albo nie (teraz coś tam wygrali akurat w sądzie). Jako, że jestem maniakiem optyymalizacji, szedł bym w tę stronę, ogólnie dla mnie pańśtwo to taka firma która ma świadczyć dla mnie usługi bardziej globalne abym samemu nie musiał sie dogadywać z sąsiadami, np. drogi,i w związku z tym ma być wszystko jasne i oczywiste dlaczego tak a nie inaczej. ok, końćze wywód, bo już przygotowuję się powoli bo się bezsensownie rozpisuję
-
Z kim, z czym walczysz? Nikt tego nie neguje.
-
Proszę, nie pogrążaj się. Piszesz, że 3 procent nie zarabia tyle aby płacić PIT, a ostatecznie wychodzi na to, ze chcesz przekazać, ze 3% ludzi płaci wpada w 2 próg... a z czym walczysz to nie wiem... napisałeś babola i tyle, nie ma co drążyć. Do wyliczeń nie musisz mnie przekonywać bo wiem jak wyglądają, ale to jest całkiem coś innego i jak byś o tym napisał to nawet bym się nie zdziwił. odnośnie oderwania od rzeczywistości to dla wielu 100 zł mieć a nie mieć to żadne grosze a poważna kwota, ja akurat mam tego świadomość, ale to już spieranie się dla samego spierania. za wyrywny jesteś z tym osądzaniu innych, nie znasz mnie i nie wiesz jak daleko jestem lub nie oderwany od rzeczywistości. Co wiem o zarobkach o bogactwie czy doświadczaniu biedy. PS. Nie pogrążaj się dalej bo to źle wygląda
-
Nie, prawdę mówiąc, szkolnictwo wpisałem losowo, ale to fakt, to było akurat wprost. (nie wiem po co to było, ale to inny temat) Ha, to bardzo bardzo trudny problem markeingowo socjologiczny(że tak powiem). Co do ustaw, może je po prostu przestawić, gotowe, przedyskutowane jakoś wstępnie, to było by chyba pewne novum. Zaproponuj coś (bo odpowiedź znamy)
-
Nie zwróciłem uwagi na nick myślałem, że to manko . JEdnak też nie wiem co chciałbyś zmienić szybko
-
ehh, to jak z Twoją nieskończonością i praktyczną nieskończonością. Jeżeli piszesz " niewielu zarabia tyle, by w ogóle płacić PIT" a masz na myśli "praktyczne grosze" , to tak pisz, wtedy nie musiał byś pisać coś o moim oderwaniu od rzeczywistości, ok? Bo na dłuższą metę staje się to męczące. Obiecuje w stylu "naprawimy szkolnictwo/służbę zdrowia" itp. ale ja dalej nie wiem co byś zmienił tak szybko. ok wiem 500+ zabrać obniżyć w zamian za to podatek PIT (nie wygrasz, nie wiele zmienia)
-
(lekki offtop) Zgoda, z adnotacją, że wygrywający nie muszą nic robić dobrego (a negatywnego dla społeczeństwa na teraz) bo i po co, historia pokazuje, że nie trzeba W ogóle tak na prawdę, to społeczeństwo(jako całość) ma w d. czy ktoś obniży o ileś tam PIT a zniesie 500+ bo to wg. zmieniającego lepsze, nie interesuje ich zniesienie ZUSu, bo i po co, ważne żeby były emerytury, żeby było teraz co do gara włożyć (dlatego 500+ działa), a jeżeli gar się opróżnia, niezależnie od przyczyny (obecny rząd, poprzedni rząd, a może dekoniunktura, a może samo społeczeństwo, że chciało te 500 a ono spowodowało jakaś tam destabilizację) to wini obecnych. Społeczeństwo nie patrzy daleko. Przykład tych "bogatych", dołożenie ich podatków nie ma jakiegoś kluczowego znaczenia, ba nawet "biedny" może nic nie zyskać, ale dowalenie "bogatemu" mu poprawi humor, ba nawet jak by mu to wyszło na lekkie gorsze to też, byle tamten dostał. Podobnie z "naszymi" i "tamtymi" , jak tamci kradną to trzeba im dowali, jak "nasi" to hm...no muszą wywalić tamtych Tak samo działa mechanizm odnośnie sądownictwa, dowalamy hm wyleciała mi nazwa, w każdym razie tam sądowniczej kaście i cześć się cieszy, (część inaczej to widzi, bo to zmieniają obcy), a jak pokażą, że któryś tam batonika ukradł to tylko potwierdza, ze tę kastę trzeba zlikwidować. I tak to się kula, z roku wyborczego na rok wyborczy, ekonomia nie ma tu nic do tego. Żeby nie było, że tylko narzekam (chociaż nie narzekam), czy ma aż takie wielkie znaczenie czy np. zlikwidujemy PIT a zastąpimy to wyższą stawką VAT? Absolutnie nie, ok, trochę zmieni się rozłożenie obciążeń, ale ostatecznie to nie jest kluczowe. I tak można by wymieniać. Jeśli chodzi o model to jedną ze zmiennych jest relacja wysokości (jako całości) podatków vs tego co za to otrzymujemy. Inną sferą jest (tutaj nie poruszaną) jak daleko państwo powinno wchodzić w sferę światopoglądową. itd. Wracając do podatków i tego że twierdzę, że różne podejścia są dobre, otóż tak, to kwestia jaki model społeczeństwo przyjmuje i jak mu z tym wygodnie. Może być szwecki gdzie mamy wysokie podatki ale dostajemy więcej, a możemy pójść na minimalne podatki, ale wszystko sam załatwiasz. I ten obecny model w PL gdzieś tam się pomiędzy uplasował to znaczy, że tak mu(społeczeństwu) najwygodniej. Gu ma jakiś sens go drastycznie zmieniać? Tylko dlatego, że w naszym życiu wdaje się inny lepszy? Nie sądzę. To co zostaje, a no to co jest po za tym wątkiem. Tysiące małych(i nie tylko małych) spraw i problemów. Jednym z nich jest uprzywilejowanie (sensowne lub nie, nie osądzam) niektórych zawodów, minus tego jest taki, że (oprócz tego, że część społeczeństwa to boli ) one mają duża bezwładność, są mało elastyczne. Np. ciekawą sprawą jest (wiem to sprawa umowna) płacenie z góry nauczycielom, to bezsensowne utrudnienie potem w księgowości (pewnego rodzaju koszt), a jak by przesunąć to budżet zyskuje (jednorazowo) ilość nauczycieli * średnie wynagr. nauczycieli Pisząc to chciałęm zwrócić na temat szkolnictwa, to cały dział. Jest wiele elementów które można by usprawnić.O służbie zdrowia nie wspomnę. Ciekawym aspektem jest optymalizacja biurokracji, wiadomo wyborcy, ale można automatyzować i nowych nie przyjmować.(Swoją drogą jak spojrzeć na to na co cenne godziny zużywają posłowie na mównicy to w ogóle o pomstę....) Ale jest tysiące małych pierdół które można by usprawnić, jak choćby ciekawe interpretacje urzędów skarbowych, które nie są wiążące no bez jaj. No ale dla sportu możemy się tu pospierać o ekonomię
-
No swietnie powiedziales to co przed chwila napisalem ale jak sie to ma do twojego
-
ilosć głosujących to 15 milionów +/- Odliczasz o niskich zarobkach (a takich jest większość) (nic nie zarobią na tych Twoich 5%) Odliczasz rodziny z dziecmmi (500+ przez obecnymi zmianami to 2,4 milionów rodzin (nie wiem ilu w tym głosujących) Emeryci to też mocny elektorac (stabilnie chodzi na wybory) Pis też przejął cześć elektoratu PSL (twój podatek ich nie obchodzi) Możliwe, jednak to stan zastany. Chyba nie będzie dla nich odczuwalna, wystarczy spojrzeć na budżet 500+ (po zmianach) a to o ile chcesz obniżyć podatek PIT, obecnie (piszę z głowy, więc możliwe, że się o trochę mylę 500+ stanowi blisko 50% PIT. Przeliczając na opłacalność, pewnie opłącało by się to w okolicach (strzelam) 5% dostających 500+ 3% podatników PIT płaci jakikolwiek PIT? Poproszę o źródła. https://superbiz.se.pl/wiadomosci/mf-97-proc-polakow-rozlicza-sie-w-nizszym-progu-podatkowym-aa-Q4tf-n77z-MPS3.html Jeżeli 3% podatników płaci drugi próg podatkowy, to by oznaczało, że poniżej nie płacą go w ogóle... no nic poproszę o Twoje źródła Swoją drogą jeżeli 3% płaci podatek PIT to Twoja obniżka przekonać może co najwyżej te 3%
-
Niewielu? Podaj dane, bo nie wiem co to znaczy. Ale przyznam się, że nie wiem jak się to ma do Twojego przekonywania
-
Wczuwając się w przeciwnika: Z drugiej strony co ta operacja zmieniła z punktu widzenia gospodarczego. Że zabrałeś rodzinom (oni z definicji mają mniejszy dochód na głowę niż bezdzietni) i rozdzieliłeś na wszystkich po trochu, w tym przeklętym bogatym No PR musisz teraz czymś poprawić.
-
ok, a teraz przekonaj wyborców, że to dla nich lepsze. Niż dostawać 500 czy 1000 (nie trzeba wszystkich) Przestawiasz im racjonalne i emocjonalne przesłanki. (oczywiście, tych co dostają 1000+ nie przekonasz, tych co 500 też raczej nie, trzeba by policzyć, czyli jakieś 5 mln podatników) (Wersja z odchyleniem itd. nie pyknie, musi być proste i trafiać w serce, a teraz to nawet ja nie wiem jakie chcesz je właściwie ustalić ) Zostaje reszta, trzeba innych postulaów
-
Na oko, nawet wygląda, że dość znacznie, i kompensujesz to czym?
-
Jeżeli by pisać o alternatywach to tutaj jest to prawie niemożliwe, bo ekonomia ekonomią i możemy sobie ustalić, że np. zniesienie/podwyższenie/obniżenie stawek PIT/ZUS jest na plus, ale to nie ma się nic do alternatyw (mogących cokolwiek) nawet jak byśmy mieli jakąś tam rację. to nie znaczy, że ten program został by wybrany to się w ogóle nie lizy, liczy się przekonanie do czegoś i ekonomia jest chyba najmniej istotnym. Dlaczego wzeszedł kukiz bo miał super program? no nie, Dlaczego PIS wygrał? Bo miał jakiś plan gospodarczy? No raczej nie. a raczej bo "PO kradło", "Polska w ruinie" itd. Tu mam podobne zdanie, średnia jest b. niska, bo (Z tych najbogatszych) jesteśmy po protu biednym krajem, mało zarabiamy itd. Przeżyć można i za minimalną oczywiście. Ok, czyli byś obniżył PIT sumarycznie , dobrze roumiem? Powiedzmy ktoś zarabia (Brutto) 86k to powinien wejść w prób ponad 30% czy nie?
-
No ale możesz rzucić jakimś przykadem? Co byś zmienił w obecnych stawkach?
-
Musisz z tym się pogodzić albo walczyć (zbierz, przekonaj ) Bez liczb każdy widzi to co chce. Zawsze rozchodzi się gdzie te progi Dla Ciebie 8k+ to już np. dużo dla mnie mało.
-
Być może niektórzy czekają aż coś wniesiesz do tematu
-
Likwidacja ZUS jest jak by nie patrzeć częścią ekonomii. Osobiście uważam, że likwidacja ZUSu nic nam nie daje.Pomijając drogę do likwidację ZUS (aby byłą sensowna musiała by trwać tak z 3 pokolenia, realizowalene ale nie widzę korzyści)