Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1276
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Ostatnia wygrana darekp w dniu 19 lutego

Użytkownicy przyznają darekp punkty reputacji!

Reputacja

80 Wyśmienita

O darekp

  • Tytuł
    Lis Major

Ostatnie wizyty

12984 wyświetleń profilu
  1. Chyba tak Oznacza, że Twój organizm także w warunkach niedoboru pożywienia dobrze sobie radzi Niestety, ewolucja nie przewidziała, że ludzie będą żyli kiedyś w warunkach, gdy kalorie będą łatwo (zbyt łatwo) dostępne. Przynajmniej tak to zrozumiałem
  2. Jak dla mnie sugeruje, że albo odnaleziono nowy zapis, albo*) opracowano istniejące zapisy jakąś dokładniejszą metodą niż dotychczas, albo może jeszcze coś innego, co mi nie nie przychodzi w tej chwili do głowy (ale czasem tak się zdarza, że przyczyna zmiany jest zupełnie "nieoczekiwana"). W każdym razie IMHO żadnej sugestii o odnalezieniu nowego zapisu w tym zdaniu nie ma. *) I tak, wiem, że Astro zaraz będzie chciał mnie sprostować, że powyżej zamiast "albo" powinno być "lub", ale przynajmniej w moim otoczeniu raczej nikt tak nie mówi, np. w pracy, więc sobie odpuszczam, przyjmując, że i tak każdy zrozumie ;)
  3. No nie, to jest właśnie przykład na to o czym pisałem: na czubku hierarchii była królowa Elżbieta I, a John Dee był tylko jej "prawą ręką" w najlepszym razie, "ekspertem" czy "think-tankiem" lub tp. Wydaje mi się, że dość często powstaje taki układ, gdy przywódca/lider czegoś tam nie typem "mózgowca", ale zatrudnia "intelektualistę", żeby wykonywał za niego pracę umysłową. Powiedziałbym, że widywałem to nawet u siebie w pracy w korpo Taki układ "król Julian plus Moris" z "Madagaskaru", jeśli szukać przykładu wszystkim znanego: https://www.youtube.com/watch?v=lPCsELJSgWk Moris pod względem IQ, zdolności logicznego czy analitycznego myślenia wyraźnie przewyższa pozostałe lemury (łącznie z Julianem). Ale to Julian jest królem, bo ma dobrze rozwinięte inne umiejętności, umie odczytać emocje tłumu i pokierować nimi (w czym Moris zapewne jest slaby, lepiej nadaje się do "eksperckiego" potaknięcia "no, jakieś 50 procent", wzmacniającego słowa Juliana). "Intelektualista" prawdopodobnie zawsze będzie kiepskim przywódcą. Ilu noblistów zostało prezydentami?
  4. Pełna zgoda, "Faraon" i "Lalka" to w moim osobistym rankingu dwie najlepsze polskie powieści, przynajmniej do czasu powstania SF, bo jak dorzucić Lema i Zajdla to już musiałbym się długo zastanawiać. Tak, wiedza astronomiczna mogła zapewniać jakąś dość wysoką ("lukratywną") pozycję w hierarchii społecznej, zapomniałem o tym napisać, mea culpa. Podobnie jak jacyś nadworni astrolodzy dajmy na to. Ale jakoś nie bardzo wyobrażam sobie, żeby to była pozycja na samym "czubku" hierarchii. Naukowiec może znaleźć miejsce w jakimś "think-tanku" wspierającym prezydenta, ale na zostanie prezydentem ma szanse b. małe, mówiąc we współczesnych realiach, takie mam wrażenie. Jakby wręcz istniała jakaś niewielka ujemna korelacja. Wyjątki od tego są chyba b. rzadkie (B. Franklin i dalej chyba długo, długo nic, no chyba, że ci majowscy/azteccy kapłani, nie orientuję, jak to w tamtych społeczeństwach wyglądało, ale cosik nie bardzo mi się chce wierzyć).
  5. Tyle fikcja literacka. W praktyce podobny numer wywinął Kolumb korzystając z zaćmienia Księżyca: https://www.gdanskstrefa.com/zacmienie-ktore-uratowalo-zycie-kolumbowi/ Tylko tak się zastanawiam, jak często (a raczej rzadko) dawało się "kontrolować umysły" w ten sposób: 1) W rejonach, gdzie jest często zachmurzenie, zaćmienie może być w ogóle niezauważone. Pamiętam kilka ostatnich zaćmień Słońca (częściowych, ale duża część tarczy słonecznej była zasłonięta) w Polsce, za każdym razem były na niebie chmury i gdybym nie wiedział wcześniej o zaćmieniu, prawdopodobnie nie zwróciłbym na nie uwagi biorąc za chwilowe zasłonięcie przez chmurę. Chyba tylko raz miałem wrażenie, że oświetlenie ulicy, domów itd. wygląda jakoś trochę nienaturalnie, inaczej niż przy zwykłym zachmurzeniu, to była jakaś dość subtelna różnica. 2) No to dla odmiany w rejonach, gdzie prawie wcale nie ma chmur (Kalifornia? ), jednak to zaćmienie (częściowe/całkowite) jest od czasu do czasu widywane (powiedzmy kilka razy w czasie życia pojedynczego człowieka) i wtedy "władcom umysłów" nie pozostaje nic innego, jak wmontować w miejscowe wierzenia jakiejś opowieści o smoku/demonie, który co pewien czas próbuje połknąć Słońce/Księżyc i że trzeba wtedy odprawiać jakieś modły/rytuały, żeby go odpędzić. A inteligentny (jako tako) "szaraczek" z tłumu i tak będzie widział, że to przebiega inaczej niż próba połknięcia, bo się nasuwa ciemny krąg na tarczę z jednej strony i opuszcza z drugiej i będzie traktował to bardziej jako legendę (być może mającą jakieś walory "dydaktyczne") niż dosłownie. 3) No i wersja literacka Prusa jest oczywiście "podkoloryzowana" (coś jak filmy hollywoodzkie) bo to nie jest tak, że robi się ciemno w jedną chwilę i wystarczy tylko co do minuty przewidzieć moment zaćmienia i sprowokować atak "buntowników" akurat na tę minutę (co zresztą też jest całkiem sporym wyzwaniem delikatnie mówiąc). 4) A jeśli chodzi o Kolumba to myślę że musiał mieć wtedy szczęście, że najwyraźniej było małe zachmurzenie, bo gdyby było duże, to ja na miejscu wodza Indian bym powiedział "może i twój bóg potrafi zmienić kolor Księżyca, ale z chmurami zawalił sprawę, bo prawie nic nie było widać, więc to jakiś niezbyt skuteczny bóg" i jednak zdecydowałbym się spuścić "łomot" przybyszom Tak że skuteczność tego "kontrolowania umysłów" czy też "potężnej i realnej władzy" IMHO była/jest chyba jednak bardziej ograniczona, niż sugerujecie. P.S. Co do meritum Peceeda - to nie bardzo rozumiem, np. dlaczego teoria Dragana Ci się nie podoba, bo nie daje nowych przewidywań, tylko próbuje wyjaśnić mechanikę kwantową za pomocą teorii względności, a z kolei gdy teoria strun nie daje nowych przewidywań, to już jest OK?
  6. Zdanie mniej więcej tak samo prawdziwe jak: Kwestię zaopatrzenia ludzkości w tanią i ekologiczną energię można rozwiązać od zaraz, wystarczy tylko zatrudnić fizyków od syntezy termojądrowej. Czy może nawet mniej, bo w przypadku syntezy przynajmniej ogólnie coś tam wiadomo, jak miałaby wyglądać, a tutaj nie bardzo widać, co takiego mądrego mogliby zdziałać ci fizycy atmosfery (odessać nadmiarowe CO2 z atmosfery jakąś wielgachną pompą??). BTW można też w stylu mądrej maszyny cyfrowej z bajki Lema: Globalne ocieplenie możemy opanować od zaraz, trzeba tylko wysterylizować całą ludzkość. I wtedy nawet fizycy atmosfery nie będą potrzebni.
  7. OK, zgoda, poniosło mnie dążenie za różnorodnością stylistyczną. Aczkolwiek w mowie potocznej "albo" jest stosowane zamiennie z "lub", takie mam wrażenie na podst. tego co słyszę na co dzień.
  8. Z matematycznego punktu widzenia ustawodawcom chodziło zapewne o warunek: min(procent_kobiet, procent_mezczyzn) >= 33 który jest równoważny (przynajmniej w matematyce - nie chce mi się łamać głowy czy także w świecie prawników/lewaków/prawaków, miłośników Webbera, naprawiaczy świata etc..., to są zupełnie inne stany świadomości niż ścisłe myślenie) warunkowi: procent_kobiet >= 33 and procent_mezczyn >= 33 który (jeśli chcieć użyć "lub") to można też zapisać: not(procent_kobiet < 33 or procent_mezczyzn < 33) Co może i w jakimś sensie lepiej odzwierciedla intuicję ("nie może być tak, żeby było mniej niż 33 procent kobiet albo mężczyzn") ale i tak wygląda na tyle odbiegająco od "wielkich" rozważań ww. prawników/lewaków/prawaków/..., że pozwolę sobie wyrazić opinię, że wszystkie tego typu zagadnienia nie mają praktycznie nic wspólnego z matematyką/logiką. Jakoś przed przeczytaniem tego słuchałem muzyki (https://www.youtube.com/watch?v=sWNVe1AF4Lk&list=RDp-NlA9ArSC4, https://www.youtube.com/watch?v=DxaDzMSC8VY&list=RDp-NlA9ArSC4) i tak przyszło mi do głowy, że tyle samo w tym sensu, co we wprowadzeniu wymogu, żeby w każdym żeńskim kwartecie smyczkowym był co najmniej jeden facet. BTW. Jeśli chodzi o muzykę, jestem seksistą i słucham niemal wyłącznie kobiet (z facetów tylko Grechutę i Zakopower z tego co pamiętam). I co, parytetu nie spełniam, to źle?
  9. No (zgaduję), jeśli się budowniczowie pomylili o te kilka centymetrów (o których mowa w artykule), to raczej cała budowla nie szła do rozbiórki (bo jak wygląda rozbiórka 150-tonowego głazu? ), tylko pewnie porzucali taką niedokończoną, częściowo zawaloną konstrukcję i zostawała do naszych czasów Więc pewnie można porównać liczbę udanych konstrukcji, które przetrwały do naszych czasów z liczbą nieudanych i na tej podstawie wnioskować o efektywności. No i pewnie gdy władca podejmował decyzję o takiej budowie, to miał możliwość stosowania odpowiednich "środków motywacyjnych" wobec budowlańców. Jeśli krokodyle nie były akurat pod ręką, to zawsze jakieś obdarcie żywcem ze skóry albo coś w tym rodzaju było możliwe. Zastosowane wobec tylko samego delikwenta albo np. jego i całej rodziny
  10. Hm... Ale są i zabytki (nie wiem, jak duży procent), co do których nie jest jasne, w jakim stopniu religijny, a w jakim astronomiczny (albo i naukowy szerzej) - taki Stonehenge dajmy na to. I chyba o to Astro chodziło. No ja myślę, że skąd pomysł, że nie mogły: https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/krzyzacy.pdf I zapewne podobnie było/jest i w innych kręgach religijnych/kulturowych i w innych czasach też (pewnie i w naszych, tylko co najwyżej świętoszkowie są definiowani wg innych kryteriów, dajmy na to przykładowo ci mający Greta na imię)
  11. Na chłopski (nomen omen) rozum to chyba nie musi wyglądać jakoś szczególnie dziwnie. Pieniądze (takie brzęczące złote/srebrne monety) trzeba przechowywać w chałupie, pilnować, żeby ktoś nie ukradł, a praktyczny pożytek w codziennym życiu (przy powiedzmy stosunkowo niskim stopniu "rozwoju cywilizacyjnego" gdy większość dnia zajmuje ci praca) żaden. Metalowe siekierki wygodniejsze - można wykorzystać przy pracach domowych, a w razie potrzeby zapłacić też się nimi da. Dwa w jednym. W wielu sprawach większa specjalizacja pojawia się dopiero na hm... wyższym stopniu rozwoju, dopiero wtedy się pojawia potrzeba(?)
  12. Może po prostu lewicowcy to kryptorasiści A poważniej, było dużo takich artykułów, do tej pory można sporo wyguglować, np. https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/sztuczna-inteligencja-ma-rasistowskie-zapedy-naukowcy-i-tworcy-probuja-to-naprawic/l459h5n https://trojka.polskieradio.pl/artykul/3346290,czy-ai-jest-seksistowska-i-rasistowska-tak-wynika-z-badan-polskich-naukowcow https://ccnews.pl/2024/03/17/sztuczna-inteligencja-moze-przejawiac-rasizm/ https://przystaneknauka.us.edu.pl/artykul/generatory-obrazow-ai-czesto-daja-rasistowskie-i-seksistowskie-wyniki I nieraz była też mowa, że twórcy AI biorą się za "korygowanie" tego (z czego zresztą nawet ktoś zaczął się nabijać na Joe Monster: https://joemonster.org/art/70852/Google_Gemini_wyszedl_tak_antyrasistowski_ze_az_rasistowski)
  13. Hm, z jednej strony zgoda, z drugiej... taki tachion "będący wszędzie" można chyba traktować jako poruszający się z prędkością (niemal) nieskończenie dużą, czyli mający (niemal) zerową energię kinetyczną (bo energia tachionu maleje ze wzrostem prędkością), więc błysk byłby (niemal) niezauważalny. Tzn. jakieś to dla mnie jest takie, że (przynajmniej na intuicję) nie ma jakiegoś rozstrzygającego argumentu, żeby taką możliwość od razu wykluczać (aczkolwiek wygląda b. dziwnie, zgoda).
  14. To akurat brzmi jakoś strasznie znajomo, bardzo przypomina Wielki Wybuch (przynajmniej na intuicję) Ale chyba nic więcej nie mam do dodania, te rozważania wyglądają trochę tak, jak byśmy nie znali jeszcze jakiegoś brakującego "klocka" w układance, albo wszystko to bzdury (tj. fałszywa ścieżka "w maliny"), albo jeszcze czegoś istotnego nie odkryto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...