thikim
Użytkownicy-
Liczba zawartości
5634 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
122
Zawartość dodana przez thikim
-
Tak. Ma szybkie, błyskotliwe odpowiedzi - co może świadczyć o ponadprzeciętnym rozwoju jakiejś części mózgu. Zwracam uwagę że to jest skala Catella która temu samemu człowiekowi daje z 20 pkt więcej niż Wechslera. Więc te 156 to raczej 135 w popularnym ujęciu. Ale geniusz to coś innego niż IQ. Normalnie IQ pokazuje że ktoś jest w stanie wykonać jakiś proces rozumowania szybciej. W przypadku geniusza nie chodzi o szybkość. Chodzi o to że jest to proces rozumowania niedostępny dla ogółu. Mogłoby się nawet okazać że niektórzy geniusze nie przekraczaliby 120 bo te testy nie mierzą poziomu geniuszu. Zupełnie inną kwestią jest co sobą reprezentuje człowiek - tu IQ jest tylko jedną z wielu składowych i najpewniej nie najważniejszą. Dużo większy wpływ mają nabyte umiejętności, wyszkolenie, wychowanie, doświadczenie. Jednakowoż w przypadku Dody sprawa jest jeszcze inna. Jest celebrytką. A tu zachowania pozorowane są kluczowe. Pamiętam wiele wiele lat temu z kolegą szliśmy gdzieś po Warszawie i on mi mówi: patrz Doda. Ja mówię: kto? No to mi zaczął wyjaśniać. To ja mu mówię: no to podejdź do niej. Speniał BTW. Test sprzed 14 lat. Starość nie radość. Dziś musi mieć niższą. Tak, szczególnie dla Białorusi i Chin to widać: 101 i 104. HKG - 110. Raczej widać że Azjaci skośnoocy i żółtododatni sobie nieźle radzą a nie że demokracja czy coś tam. A bogactwo? Bogactwo jest bardziej bo jest wysokie IQ a nie na odwrót. Chociaż nie demonizowałbym IQ. Bogactwo jest gdy zamiast inteligencików - rządzą kupcy, to widać. Inteligencja - gubi się zawsze w swoich moralnych dylematach - które nikogo nie interesują. A kupcy robią biznes i się bogacą. Ideolog zawsze wpasuje sobie dane do swojej ideologii. Zwłaszcza inteligencki ideolog.
-
I to nie jest żart. To jest bardzo poważne pytanie. Jeśli ktoś śledził temat elektrowni termojądrowych to wie że przez dziesiątki lat postęp był mizerny. Dopiero ostatnie lata to ożywienie , duże zainteresowanie tematem w związku z globalnym ociepleniem, przewidywanym końcem ropy naftowej oraz częstymi i nagłymi skokami cen surowców energetycznych. Ale czy to jest w ogóle możliwe? Nie jesteśmy w stanie odtworzyć tanio warunków panujących na Słońcu. Jesteśmy w stanie wydając naprawdę dużo kasy odtworzyć te warunki częściowo. Wszyscy ekscytują się sprawnością energetyczną Q plazma - które sięga obecnie 0,67 a w ITER ma być nawet rzędu 10. Ale istotne jest Q total. A to nawet w przyszłych konstrukcjach może być 10 razy mniejsze. Q total w ITER ma wynosić 0,5. Co oznacza że ITER odda 1/2 energii jaką się do niego dostarczy. Przecież jak się obudzić z tego snu to jest to klęska. Postawmy 100 ITERów i będzie już zamiecione. Ja powoli zaczynam myśleć że ekonomiczne elektrownie termojądrowe to zbiorowa halucynacja wywołana strachem przed nadchodzącym energetycznym kryzysem. Jak nie ma lekarstwa to lepiej podać pacjentom placebo.
-
Tak i nie. Nauka daje narzędzia. Kapitalizm potrafi ich używać. Komunizm nawet dobre narzędzia musi używać w celu wprowadzania równości czyli odbierania jednym owoców ich pracy i dawania innym. Bo komunistyczna teza jaka skrywa się za maską dobra że każdy odda swoją pracę i własność dobrowolnie - jest z gruntu fałszywa i w każej realizacji komunizmu będzie fałszywa. Więc komunizm oznacza przymus. Najczęściej prowadzący do eksterminacji wrogów ludu. Tylko komunizm bez ludzi daje równość Żaden sąd nie skazałby Marksa za "odpowiedzialność za śmierć setek milionów istnień". Nie bądź bardziej gorliwy w sądzeniu niż faszyści Każdy głupi pomysł komunizmu wprowadzał na własną rękę. Lenin, Mao, Gomułka itd. Komunizm jest głupi w założeniach - tylko tyle. Ale to należy jeszcze dobrze rozumieć. Co to jest nagromadzona praca? Ropa w ziemi też jest nagromadzoną pracą. W sensie zawiera łatwo uwalnianą energię mogącą wykonać użyteczną pracę.
-
Hmm. No ale wiesz że to nie jest wiekopomne odkrycie. Oczywiście że Marks napisał całą masę rozsądnych rzeczy. Adolf też. Ludzi tych oceniamy nie tyle z tego co sami dokonali osobiście. Oceniamy ich po tym na jaką drogę pchnęli świat. Pchnęli świat na drogę niewyobrażalnych zbrodni. Co oczywiście nie znaczy że podobnych zbrodni nie było wcześniej. Chociażby dokonania króla Belgii, wielkiego belgijskiej męża stanu w Kongo. sk***ysyn kazał zniszczyć wszystkie dokumenty na ten temat, dlatego więcej wiemy o innych ludobójstwach niż tym. Do tego na koniec sprzedał swoją "kolonię" i jeszcze na tej zbrodni zarobił drugi raz. No i kwestia Ormian w Turcji. No i cały kolonializm brytyjski - gdzie połowa świata niemal była pod zarządem GB. To się nie dokonało dobrowolnie. W sumie jak tak spojrzeć to dzięki Hitlerowi - ludzkość w końcu uznała że ludobójstwo jest złe. Do czasów Hitlera ludobójstwo traktowano na równi z wybijaniem słoni. Przy czym ZSRR i Chiny to pojmowanie ludobójstwa zdołały jeszcze z 10 -20 lat dłużej utrzymać.
-
Zadałem pewnemu fizykowi, profesorowi od fizyki jądrowej pytanie: czy nie bardziej prawidłowo powinno się mówić o wzbudzeniach pól kwantowych niż o cząstkach lub falach. I tu profesor zrobił minę: nie wiem o co chodzi. Coś powiedział nie na temat, coś zakręcił, dodatkowymi pytaniami przymuszony przytaknął ale jakby go to pytanie wręcz zabolało. I nie wiem szczerze mówiąc jakie faux-pas strzeliłem ale tak się właśnie poczułem. O co chodzi? Bo ja to widzę tak: mamy te 17/25 pól kwantowych a ich odpowiednie wzbudzenia rozchodzą się szybciej lub wolniej w czasoprzestrzeni w zależności od oddziaływania z innymi polami. Te wzbudzenia pól mają rozkład zgodny z funkcją Schrödingera. Może kwadrat modułu bierze się stąd że prawdopodobieństwo detekcji pochodzi już od iloczynu dwóch pól - badanego i tego z narzędzia pomiarowego? Mniejsza z tym. To rodzi pewne konsekwencje. Rozkład pola jest rozległy przestrzennie mimo iż w wielu wypadkach wiekszość energii będzie dobrze zlokalizowana przestrzennie. Nie jest to natomiast nigdy sprawa "punktowa" jak zakładamy dla cząstek elementarnych. Co do ilości pól kwantowych mówi się o 25 lub 17 polach kwantowych. Tylko tu znowu mam problem. Jeśli jest elektron, muon i taon to czy jest sens mówić o 3 osobnych polach? Czy nie bardziej powinno się iść w kierunku: jest pole elektronowe które poza podstawowym stabilnym wzbudzeniem w postaci elektronu, ma także wyższe energetycznie mniej stabilne wzbudzenie w postaci muonu i taonu? Wtedy ilość tych pól nam się zmienia na: kwarkowe up kwarkowe down elektronowe neutrinowe gluonowe bozonowe elektromagnetyczne higgsa Czyli 8 pól kwantowych. Także nie do końca od siebie niezależnych bo mamy przecież wielką unifikację gdzie może lepiej napisać o polu bozonowym. I zostaje 6 pól kwantowych plus grawitacja, która może i być kwantowa ale ja bym ją jednak osobno traktował. Więc jeśli mówimy o cząstce to mówimy o jakiejś stabilniejszej od tła konfiguracji wzbudzeń tych 6 pól kwantowych. Zauważcie też że kwantowość niemal wszystkiego widzimy na odległościach rzędu 10 do -15 metra - tam gdzie mamy całkiem rozbudowany aparat obserwacyjno-pomiarowy. A kwantowość grawitacji może być widoczna dopiero w skalach Plancka. Czyli zupełnie inny poziom, dziesiątki rzędów wielkości niżej. Dlatego grawitacji nie łączyłbym z innymi polami kwantowymi. Nawet jeśli jest kwantowa to zupełnie na innym poziomie, całkowicie dla nas obserwacyjnie niedostępnym. Tak bym to widział. A to czy są cząstki elementarne to traktowałbym tylko jako wynik pomiaru czyli oddziaływania jakiejś liczby pól. Zaszło oddziaływanie - jest cząstka. Cząstka to pozytywny wynik pomiaru, negatywny to brak cząstki. To zachacza też o problem pomiaru. W trakcie pomiaru my tę konfigurację pól kwantowych pobudzamy poprzez oddziaływanie, ona jest cały czas przestrzenna a nie punktowa. Niemniej bez pobudzania wykazuje tendencję do rozpraszania swojej energii w całym polu a przy pobudzeniu jest jakby restartowana do swych pierwotnych właściwości. Jakby wszystkie naleciałości jakie powoduje upływ czasu - ulegały wyzerowaniu. I tak z grubsza bym to widział.
-
Ktoś ogarnia Facebooka? Potrzebujemy pomocy
thikim odpowiedział Mariusz Błoński na temat w dziale Sprawy administracyjne i inne
Jak wchodzę z www to mam po lewej stronie: narzędzia administratora. Wtedy jestem administratorem i mogę wybrać "usuń komentarz i zablokuj autora" lub "Usuń post i zablokuj autora". Jak wchodzę z telefonu to mam dla komentarzy tylko: "usuń komentarz". A dla postów mam "usuń post i członka grupy". Jest po prostu różna obsługa w zależności od tego z czego korzystasz. -
Ktoś ogarnia Facebooka? Potrzebujemy pomocy
thikim odpowiedział Mariusz Błoński na temat w dziale Sprawy administracyjne i inne
No przecież masz tam zapewne rolę administratora. Tylko jak np. robisz z telefonu to często wchodzisz w rolę użytkownika i blokujesz użytkownika prywatnie a nie na grupie. -
Tak i nie. 1. To nie z tą niemożnością był problem - tylko z odwetem. Amerykanie mieli w tyłku czy Moskwa będzie się nadawała do zamieszkania. I na odwrót. Ale odwetu się bały obie strony. 2. To że teren nie nadawał się dla ludzi - było pewnego rodzaju przesłanką humanitarną do nie używania broni atomowej. Ale przesłanki humanitarne są jedynie pomocnicze a nie główne przy podejmowaniu decyzji. Ogólnie dobra wiadomość.
-
Były w stanie zablokować urzędującego prezydenta USA. A obecnego to nawet nie muszą blokować bo im je z ręki (jak nie śpi). Ale na świecie nie tylko USA istnieją. W tym filmie tam jest scena że drugi program kończy się katastrofą - nie jest dopowiedziane czy to był sabotaż ze strony korpo. Na razie korpo zachodnie nie mają takich możliwości żeby bezkarnie sobie działać w Rosji czy Chinach jakaż to przewrotność losu. No, nareszcie jeden zrozumiał że trochę ego go przerosło jeśli chociaż przez chwilę liczył na to że coś zmieni w kwestii GO Nic nie zmienicie - a Polska stanie się krajem o jakim będą marzyć wszyscy Murzyni na świecie Bo wciąż nie macie takiej władzy - mimo pełnego poparcia naukowców, mediów i dużego polityków - żeby skazać miliardy ludzi na głód i biedę. I dobrze że nie jesteście i nigdy nie będziecie
-
No i proszę, jak przychodzi wyjaśnić proste zjawisko w rodzaju splunięcia pod nogi - to załamują się wszelkie teoretyczne rozważania. Znaczy się Veritasium się załamał Tok myślenia dobry ale wynik do d*py - chodzi oczywiście o zagadkę ale to już sami trochę się pobawcie w analizę Żeby nie gonić królików: zakładamy zerową rezystancję, pojemność, indukcyjność przewodu i zerową bezwładność świecenia żarówki.
-
To akurat generalnie problem nie jest - przy tunelowaniu też nie masz ograniczenia c. Heisenberg pomaga. Chociaż to jest problem gdy się model Bohra próbuje uzupełnić o funkcję falową. No ale to już stary model. Dałoby się to rzeczywiście w modelu Bohra traktować jako opuszczenie orbity przy prędkości przekraczającej prędkość ucieczki. Elektrony z ostatnich orbit atomów metalu - zakładając że poruszają się szybciej - łatwo mogłyby opuszczać te orbity i stawać się elektronami swobodnymi w metalu. Tak po przemyśleniu - wychodzi na to że rzeczywiście krąży trochę podobnie jak foton przemieszczający się w przestrzeni tylko tu kierunek ruchu fali czyli zaburzenie pola wpada w taki rezonans ze sobą w określonej odległości od jądra że ten ruch jest względnie trwały dookoła - dopóki coś nie dostarczy więcej energii. Przy czym jest i możliwość oddania energii. Dzięki za podpowiedź.
-
Zaczęło mnie coś zastanawiać. Elektron w atomie. Czy rzeczywiście krąży wokół jądra? Z tego co znajduję w necie wszyscy utrzymują że krąży i to ze średnią prędkością 0,01c (w zależności od orbity itd.). W kontekście modelu atomu Bohra to może i ma sens, chociaż powoduje problem z emisją energii EM. Ale czy to ma jakikolwiek sens w świetle modelu standardowego? Czy raczej nie powinno się tego traktować bardziej jak rezonansu pola EM rozciągniętego poprzez oddziaływanie z jądrem i innymi elektronami w obszar o kształcie orbitala elektronowego - z zerowym prawdopodobieństwem dla nieskończonej odległości i maksimum dla centrum orbitala? W takiej sytuacji tam nie ma co krążyć wokół jądra. Po prostu to coś jest wokół jądra. Rozważmy inny przykład - załóżmy że krąży wokół atomu metalu. I jak to w metalu z ostatniego orbitala sobie może uciec w całą przestrzeń metalu. Dlaczego miałby zwolnić z tych 0,01c przy opuszczaniu atomu? Cały ten obraz jakoś tak nie pasuje.
-
Prymitywne to nawiązanie - w wojsku byłem bowiem specjalistą od rozpoznania, walki elektronicznej i systemów komputerowych - nic to nie miało wspólnego z bombardowaniem. Czyli w zasadzie bardzo to było stereotypowe Zastrzeżenie miałeś że po pierwszej detonacji będzie chmura pyłu. O to właśnie chodzi. Chmura pyłu wyparuje przy uderzeniu w atmosferę. Być może coś tam pozostanie większego - ale to i tak będzie mniejsze niż było. Dalej podtrzymuję: "nie możemy dopuścić do ani jednej łzy, dopóki będzie chociaż jedna łza, dopóty komunizm nie zwycieżył" Hasło wiecznie żywe jak widzę. Wyluzuj z tym odchodzeniem. Byli tu tacy (wielu) co odchodzili po parę razy - szumnie to zapowiadając - jeden tylko był taki co odszedł po tym jak to zapowiedział Mimo iż w wielu sprawach się z Tobą nie zgadzam to jednak dyskusja z Tobą ma sens bo argumentujesz swoje zdanie. Ja zamiast odchodzić - po prostu rzadziej piszę. Wszystkie rozwiązania jakie są podawane są z gatunku s-f. Nigdy nie zrealizowane w czasie jaki będzie do dyspozycji. Ten czas to może być miesiąc - dwa albo i dni. A to nie jest tak że w dowolny dzień leci się w kosmos. Tylko rozwalenie czegoś jest realizowalne w takim czasie.
-
Przeczytałem najpierw - odstraszania babą Nie na pewno. Zależy od granulacji. Duża część pyłu po prostu spali się (prezycyjnie: odparuje) w atmosferze. Więc jak najbardziej celowe jest rozwalenie na małe kawałki. Zależy od konsystencji tych kawałków ale nawet dość spore powinny spłonąć bądź ulec rozpadowi. I teraz taki deszcz oczywiście uderza w większą powierzchnię ale dużo słabiej. To trochę jak dostać zaprawą 1 kg albo po zastygnięciu betonem Duża asteroida może unicestwić większość życia na Ziemi. Po rozpadzie może unicestwić większość życia na części kontynentu ale nie na całej planecie. Nawet 50 metrów średnicy asteroidy nie daje gwarancji że dolecą do powierzchni jej resztki. Dla nas to że energia wytworzy się w atmosferze - parę km nad nami - jest lepsze niż jej wytworzenie na powierzchni. Schodzimy do bunkrów - czekamy - wychodzimy - wstawiamy nowe szyby. A jak pieprznie w grunt to z naszych bunkrów nic nie zostaje ani z domów. Ogólnie to jest kolejny przykład myślenia: zero niebezpieczeństwa, zero ofiar tylko zagłada. Nieumiejętność wybrania kosztownych rozwiązań bez zero-jedynkowych opcji. Trudne technicznie. Nawet niewykonalne. Asteroida to nie ściana. Jakbyś malował piasek w czasie huraganu. Kolejny raz: myślenie zero ofiar jest może i idealistyczne ale kończy się tragedią. Jeśli chodzi o rozbicie. Potencjał jądrowy mamy wręcz gotowy i niewyobrażalny. Cała masa wariatów nawet mówi że może on zniszczyć Ziemię - więc co tam taka asteroida biliardy razy mniejsza Ale problem będzie inny bo takie coś trzeba zrobić z orbity. Czyli trzeba by wynieść najpierw te ładunki na orbitę. Ale to też mamy już nieźle opanowane. Więc zamiast rozważań z s-f proponuję jednak w miarę sprawdzone rozwiązania. 1. Wynieść rakiety z ładunkami termojądrowymi na orbitę i spokojnie czekać. A potem napierdalać aż do skutku Zapewne asteroidy nie zniszczymy ale jeśli uderzy w atmosferę jako pył to atmosfera stawi jej opór prawie nie do przejścia. Porównajcie sobie czasowo ile czasu potrzeba na wysłanie bomby termojądrowej, jednej drugiej trzeciej. A ile czasu potrzeba na pomalowanie asteroidy albo domontowanie jej silników? W jednym wypadku - gdyby się przygotować to byłyby dni a w drugim miesiące. Jeszcze laser wchodzi w grę - byłby najszybszy w rozpoczęciu realnej pracy. Można by zbudować ale że Ziemia jest geoidą to pewnie potrzeba by z 10 takich laserów.
-
Zapewne szukasz jakiś opracowań. Nie kojarzę żeby ktoś to zebrał do kupy naukowo - jeśli już to są to kwestie publicystyczne. Zwłaszcza że używasz bardzo nieprecyzyjnych miar w rodzaju: ogólny stan kraju. Co to znaczy ogólny stan kraju? To jest termin publicystyczny. Ponadto na stan kraju nakłada się naturalny w czasie postęp. Czyli statystycznie: np. PKB kraju X jest w roku n+1 - zazwyczaj wyższe. O ile nie ma jakiegoś zdarzenia mocno zmieniającego sytuację jak np. rewolucja. To co zazwyczaj się wiąże z rewolucjami to ofiary ludnościowe. I tu już do każdej rewolucji z osobna możesz znaleźć dane odnośnie ilości ofiar. Za ofiarami ludnościowymi idzie zazwyczaj spadek PKB. Niektóre rewolucje jak np. bolszewicka - cechowały się też olbrzymim ograniczeniem aktywności ludzkiej. W bolszewickiej Rosji skazywano na śmierć - z powodu składki na herbatę do picia w towarzystwie. Bo zakazane były składki. W takiej sytuacji - ciężko żeby ludzie wykazywali jakąś aktywność gospodarczą poza nakazem określonej pracy.
-
Alternatywy dla YouTube, mediów społecznościowych i wyszukiwarek
thikim odpowiedział Antylogik na temat w dziale Luźne gatki
Zerkam w tytuł wątku. Ok. Patrzę na ostatnie posty: jakiś kurs księgowości odnośnie amortyzacji sztućcy Amortyzacja jest po to żeby przy podatku dochodowym zmniejszyć dochód. Sztuczny twór dla sztucznego i bardzo szkodliwego podatku żeby trochę zmniejszyć jego szkodliwość. Ze wszystkich podatków bowiem dochodowe są najgorsze gdyż wymagają pernamentnej inwigilacji zarówno przedsiębiorców jak i pracowników, do tego zazwyczaj są dość skomplikowane w obliczaniu - co oczywiście jest zaletą wielką dla księgowych i polityków gdy przeważająca większość ludzi nie jest w stanie policzyć sobie podatku (w głowie chyba nikt) nawet z pomocą kalkulatora. -
Technologia - jak najbardziej. Ale na technologię nie mamy aż takiego wpływu. Jest jaka jest. Nie powstaje na życzenie. Ani nikt nie zacznie używać innej bo my mamy takie życzenie. Złośliwie administracja przeniosła temat do Nauki. A tymczasem jest to czysta polityka. Powszechne nie zrozumienie czym jest nauka. Nauka zajmuje się badaniem związków przyczynowo-skutkowych. Polityka zajmuje się tym co robić w dużej skali (państw, narodów). Tu problem dotyczy tego co robić w dużej skali. Na pewno nie przenosić produkcji do Chin, na pewno nie przechodzić gwałtownie na nowe energie - bo to wszystko tylko zwiększa emisję gwałtownie. Nie wyprodukuje się milionów paneli - bez emisyjnie.
-
Szczepienia są z punktu widzenia wirusa czynnikiem środowiskowym sprzyjającym doborowi naturalnemu. Pojawia się nowy czynnik (szczepienia), mutacje odporniejsze na szczepienia zaczynają się szerzyć swobodniej. Toż to podstawy darwinizmu. Jedynym w tej drodze otwartym pytaniem jest: czy ilość infekcji daje szansę na istnienie wystarczającej ilości mutacji. I jak mamy wirusa co zaraził kilka osób to nie. A jak mamy wirusa co zaraził kilka milionów osób to tak. To naprawdę są podstawy. W szczegółach jeszcze rózne wirusy mają różne zdolności do mutacji. Mówi że rozważasz jakieś niemożliwe do zaistnienia warianty zamiast skupić się na rzeczywistych.
-
Rzadko się z Tobą zgadzam ale tym razem w 100 % się z tym zdaniem zgodzę bo sam to piszę od ponad roku. Natomiast dalej nie akceptuję wszystkich metod jakich nasze rządy, medycy i naukowcy użyli w walce z koronawirusem. Totalnie oszukiwano ludzi zapewniając ich że pokonają wirusa dzięki szczepieniom albo lockdownom. I to jest krew na rękach tych wszystkich którzy w tym uczestniczyli. Wychodził specjalista od wirusów i mówił: zamykamy bo to zmniejszy transmisję. A zupełnie nie miał pojęcia jakie skutki negatywne to zamknięcie przyniesie. Ilu ludzi umrze z powodu zamknięcia szpitali, z powodu telewizyt, z powodu braku kasy. To go w ogóle nie obchodziło - bo nie miał o tym zielonego pojęcia. To nie szury ale profesorowie lekarze od nowotworów ostrzegali że bomba wybuchnie wskutek ograniczenia leczenia. I wybucha. Co zrobiono? Ignorowano ich przez miesiące. W imię strachu tłumu. Dług Polski urósł o tyle że można by równoważnie zlikwidować wszystkie szpitale na okres 4 lat. Tego nikt nie zrobi. Po prostu przez lat 40-ści szpitale będą leczyć na 90 %. Ile to zgonów? Nikt nie policzył. Najpewniej skutki walki z koroną w takiej postaci jakie stosowano to wielokrotnie więcej ofiar niż korony - tylko będą to ofiary skryte w statystykach na przestrzeni wielu lat. A teraz to mamy doczynienia z tłumaczeniem post factum żeby setki osób odpowiedzialnych mogły rano wstać i spojrzeć w lustro na swoją tępą twarz.
-
Tak wniosek nieuprawniony. Ale jeszcze gorszy wniosek cyjanobakterii - który jest po prostu sprzeczny z faktami. Pierwsza sprawa to myślenie życzeniowe. Równie dobrze i realnie byłoby sobie życzyć żeby wirus po prostu zniknął. Nie da się zaszczepić 6 mld ludzi w krótkim czasie, nie da się opracować szczepionki pasującej do aktualnych szczepów wirusa w krótkim czasie, nie da się przestawić produkcji w krótkim czasie. W ogóle tego się nie da o czym napisałeś. Ale to wiele mówi o Tobie. Druga sprawa to jak sam zauważyłeś sytuacja jest taka że każda infekcja to ryzyko powstania nowej mutacji. Więc sytuacja wygląda tak: masz ileś milionów infekcji w danym momencie, czyli ryzyko powstania nowej mutacji po prostu jest duże. Szczepienia nie mają tu nic do rzeczy. Wirus o tak dużej transmisji zawsze wymknie się z zasadzki. Masz do upilnowania 6 mld ludzi a nie jedno stado owiec. Z punktu widzenia ogólnego to ważne właśnie są ilości. Rozumiem że liczby realne są złe bo nie spełniają założeń teoretycznych. W nauce to zazwyczaj odwrotnie się przyjmuje: teoria jest zła jeśli nie pasuje do danych. Nie mam luk pamięci - obiecywano że szczepionki pokonają wirusa - nie pokonały. Oczywiście ale to chyba zauważyłeś - pisząc o wchodzeniu jak w masło miałem na myśli samą transmisję a nie skutki choroby - te pewnie są lżejsze.
-
Coś niespecjalnie szczepienia zmniejszyły transmisję wirusa w USA i Izraelu. Wirus wchodzi w szczepionych jak w ciepłe masło. Koronawirus to nie wścieklizna. Nie wyeliminują go szczepienia.
-
Jeśli im zanosisz do Chin produkcję która powoduje ich rozwój i zarabianie to raczej nie mają jakiejś szczególnej motywacji do zmian. Oczywiście - takie zmiany zajdą bo mało kto lubi mieć śmietnik pod oknem. Ale akurat emisja CO2 idzie na wspólne niebo i jako tako nie klasyfikuje się jako śmieci. Więc dla CO2 nie zadziała mechanizm - nie lubię śmietnika pod oknem. Chińczycy zresztą są w stanie wiele śmieci wywieźć do Afryki. Dlatego pisałem o konsumpcji że to ona jest przyczyną. Ale jak zamiast jednej żarówki musisz kupić 10, albo zamiast jednego samochodu musisz kupić 3 - bo się wszystko szybciej psuje - to masz powód większej konsumpcji.
-
To że wywala to jest pikuś. Jak my tam przenosimy produkcję - to to wywalanie wzrośnie niebotycznie. Inne normy, inna kultura pracy itd. Efekt: jak my żeby wyprodukować jakieś tam gówno wyemitujemy 1 kg CO2 to Chiny wyemitują może nawet dwa razy więcej. Ale nikt tez nie walczy z ograniczoną żywotnością produktów mimo że technologia pozwala produkować lepsze rzeczy. Bo by spadły wskaźniki gospodarcze. Co z tego że wprowadziliśmy LEDy które mogą pracować kilkadziesiąt lat jak firmy nam dostarczą takie co padną po 2 miesiącach - skąd? nie zgadniecie z Chin, ale tańsze. I efekt jest taki że zamiast jednej żarówki tradycyjnej ludzie kupują kilka ledowych bo tanie i oszczędne i słabiej świecą. W takiej sytuacji to lepiej było już zostawić te żarówki co były - dużo mniej kosztowne surowcowo i nie wymagające kosztownej utylizacji. I tak niemal każda sprawa jak się przyjrzeć dokładniej to się okazuje że jest gorzej niż lepiej w imię tego żeby było lepiej. A ile maseczek trafiło w ramach COVID do środowiska? Miliardy. A samochody? Kiedyś tępiono benzynowe i forowano diesle jako mające uratować planetę. Potem się okazało że jest na odwrót. Teraz wybawieniem są elektryki ale już się niektórzy zastanawiają czy nie skończy się podobnie. A wyżyłowany ekologicznie samochód - psuje się dużo szybciej niż kiedyś. Więc może powinniśmy porównywać: koszt surowcowy produkcji jednego starego z kosztem produkcji trzech nowych. Rzuca się gawiedzi rozwiązanie problemu a w rzeczywistości jest to tylko upychanie problemu pod dywan.
-
Najpierw odniosę się do pozycji z jakiej widzę problem: Globalne ocieplenie jest faktem i jest spowodowane działalnością człowieka (Lem by dostał zawału pewnie na to stwierdzenie). I to wszystko co w tej kwestii jest naukowe. Cała reszta to polityka - dlatego w tym dziale napisałem a nie naukowym. Bo sprawą polityczną jest co z tym robimy. A na razie to co robimy wygląda tak: Ograniczamy produkcję i emsiję w Europie, częściowo w USA. Brzmi pięknie ale efekty są całkowicie przeciwne od zamierzonych. 1. Produkcja leci do Chin, ogólnie do Azji. Tam kominy dyszą że się tak wyraże na 150 %. To czego nie produkuje Europa, tu zaznaczmy że standardy ochrony środowiska są w Europie wyższe i zanieczyszczenia niższe - jest produkowane w Chinach. Efektywnie zwiększamy emisję CO2. 2. Transport. Jak coś produkujemy dla Europy w Chinach - to potem trzeba to przywieźć do Europy. Koszty energetyczne transportu dalekomorskiego dochodzą, czyli ponownie emisja rośnie. 3. Przejście na nowe energie. Gdyby się dało przejść bez kosztowo na nowe energie to by było fajnie. Ale transformacja energetyczna jakiej się podjeliśmy to największa operacja gospodarcza w historii świata. I znowu Chiny zwiększają produkcję i emisję żeby nam zapewnić panele. To nie tylko kwestia emisji. Przejście na nowe energię jest kosztowne także pod względem surowcowym. Można się pokusić o zrobienie takiego wzoru: Emisja w starym modelu gospodarowania: E1=P*K P - produkcja światowa, K - koszt emisyjny produkcji Emisja w nowym modelu gospodarowania: E2=P*K+Pne*Kne+Et czyli E=E1+Pne*Kne+Et Pne - produkcja na przejście do nowej energii, Kne - koszt emisji przy przejściu do nowej energii Et - koszt emisyjny związany z transportem dalekomorskim. Tak czy inaczej walka z globalnym ociepleniem powoduje znaczne zwiększenie produkcji i emisji przez świat jako całość. To nie ma sensu. Model gospodarki jaki przyjęliśmy opiera się na konsumpcji. Bez zmiany tego - a nie robimy literalnie nic żeby to zmienić, żaden plan nie ma szans na powodzenie. Jedynym sensownym zabiegiem jest ograniczanie konsumpcji. Ale tego się nie da ograniczyć ograniczeniem produkcji bo Azja przejmie natychmiast potrzeby produkcyjne. Jak nazwać ludzi którzy w imię walki z globalnym ociepleniem chcą głównie Europę zniszczyć? Rezultat końcowy tych głupich pomysłów będzie taki że globalne ocieplenie będzie jeszcze szybciej, Europa stanie się biedna, Azja stanie się bogata.
-
Tak. Jest kilkadziesiąt tysięcy ofiar polityki zdrowotnej jaką prowadziło państwo w czasie koronawirusa. I tak, odpowiedzialność polityczna jest po stronie rządu. Ale przytłaczająca większość opozycji poza Konfederacją poparła w całości każdy lockdown i ograniczenia. Ograniczenia poparła też przytłaczająca większość środowiska naukowego, celebryckiego i większa część społeczeństwa (poza tymi paroma idioctwami w rodzaju zakazu wizyty w lesie). Więc to nie jest tak że rząd zrobił coś przeciwko społeczeństwu. Rząd zrobił dokładnie to czego oczekiwało społeczeństwo, naukowcy, celebryci. Ba, bardzo wiele osób domagało się żeby rząd zrobił jeszcze więcej. Opozycja wręcz błagała o stan nadzwyczajny
