Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez darekp

  1. Ja też tego tak rozumianego "ideału piękna" nie potrafię zrozumieć (z tych samych powodów), ale z drugiej strony zdaje się, że w niektórych miejscach coś z tego zostało do dzisiaj: https://kobieta.wp.pl/zmuszane-do-bycia-grubymi-dramat-kobiet-w-mauretanii-5983071665504897g. Może wtedy też wyprodukowanie takiej "laski" wymagało dużo pracy/wysiłku? W sumie Chinka ze zdeformowanymi stopami też była mniej przydatna pod względem powiedzmy praktycznym czy też utylitarnym, a jednak je "wytwarzano".
  2. Grunt, że KW ma (jakiekolwiek) przychody na swoje działanie.
  3. W języku maszynowym się nie da Ale w językach wyższego poziomu, powiedzmy C/C++ czy C# lub Java to już inna sprawa:) Dla mnie nie, chociaż używam ich w sensie potocznym, nie trzymam się ścisłych definicji. Ale automat skończony to dla mnie coś co przetwarza dane używając stałej (z grubsza) pamięci, przełączając się między kilkoma/kilkunastoma/kilkudziesięcioma stanami. Parser nie jest w moim odczuciu automatem skończonym, bo używana przez niego pamięć (zazwyczaj) rośnie wraz z ilością przetworzonego tekstu. Kalkulator RPN od Kernighana i Ritchiego też nie jest automatem skończonym, bo stos może urosnąć do dowolnie dużego rozmiaru przy dostatecznie długim i spełniającym odpowiednie warunki inpucie. Gdyby produkował wynik z wykorzystaniem stosu o stałym rozmiarze, nazwałbym go automatem skończonym (niezależnie od tego, że to tylko moje subiektywne odczucia). Zwłaszcza Pythonowcy podobno chętnie używają wyjątków. W przypadku C# i Javy jest coś, co mnie zniechęciło częstego do używania wyjątków (jakieś wrażenie, że po powrocie do kodu po dłuższym czasie będzie trudno się połapać, gdzie i po co jest rzucany wyjątek), możliwe, że w Pythonie jakiś szczegół jest inaczej rozwiązany. Mam małe doświadczenie z Pythonem, czasem piszę sobie jakieś max. kilkudziesięciolinijkowe skrypty, które coś mi ułatwiają.
  4. Tylko że w językach statycznie typowanych od znajdowania błędów programisty (zwłaszcza takich prostych, dokładniej mówiąc prostych dla komputera, nie dla ludzia) jest kompilator. W praktyce sytuacje, gdy chcemy używać nulla są dość rzadkie, języki programowania powinny przyjmować, że jeśli programista nie zaznaczy jawnie inaczej, dana wartość/zmienna itp. nie przyjmuje wartości null. Java i wiele innych języków programowania zostały zaprojektowane z odwrotnym założeniem. Automatów skończonych jakoś nigdy nie musiałem pisać na produkcji, ale parsery pisałem wiele razy i jak dla mnie, z punktu widzenia programisty, najwygodniejsza jest wtedy instrukcja switch/case, wsadzona w pętlę. Tak jak to już dawno temu zrobili Kernighan i Ritchie: https://clc-wiki.net/wiki/K&R2_solutions:Ancillary:Polish_calculator W przypadku parsera (automatu skończonego pewnie tak samo, nie widzę powodu, żeby miało być inaczej) bardzo ważne jest przygotowanie sobie w głowie listy wszystkich możliwych stanów (albo zasad konstruowania poprawnych wartości, jeśli np. parser ma postać funkcji zwracającej AST) i pisanie kodu dla każdego przypadku w taki sposób, żeby nie wyprowadzał stanu (lub wartości) poza te dopuszczalne możliwości. Więc switch pasuje do tego jak ulał. Ewentualnie można dyskutować, że goto sprawiłoby, że wygenerowany kod wykonywałby się ociupinkę szybciej (nie orientuję się, na ile dobrze kompilator potrafi zoptymalizować pętlę ze switchem wewnątrz), ale w praktyce b. rzadko występują sytuacje, gdy taka optymalizacja byłaby na tyle istotna, żeby specjalnie pisać kod pod kątem takiej optymalizacji.
  5. Powszechnie wiadomo, że komentarzy nikt nie czyta Sam wiele razy widziałem w kodzie komentarz od dawna nieaktualny, bo kod, którego dotyczył, był potem wiele razy zmieniany. Powiem więcej, wiele razy pozostawiałem - z całą premedytacją i zupełnie się tego nie wstydzę, taki ze mnie niecnota - ten zdezaktualizowany komentarz niezmieniony. A to dlatego, że komentarz nie dotyczył linijki kodu, którą zmieniałem (tylko np. linijki powyżej), a te kilka-kilkanaście modyfikacji, które przede mną robili inni programiści, sprawiało, że opisywana część kodu była o wiele bardziej skomplikowana niż początkowo, więc komentarz musiałby być teraz bardzo zaktualizowany do bardzo skomplikowanego wielolinijkowego opisu odzwierciedlającego nową złożoność i... niby czemu ja miałbym wykonywać tę pracę, skoro nie wiąże się z poprawkami, które ja wprowadzałem? Widziałem parę miesięcy temu fajny artykuł o historii Cobola: https://logicmag.io/care/built-to-last/ Nie wiem ile w nim prawdy, a ile to ideologia (chwilami budzą się wątpliwości przy czytaniu), ale podważa parę mitów, chociażby daje do myślenia w kwestii roli kobiet w historii informatyki i dowcipów o "świnkach morskich". Zresztą, jeśli Cobol nie miał null-a (nie wiem czy nie miał, nie znam Cobola, ale zaczynałem od ZX Spectrum Basic*), języka, w którym nie było null-a), to niewykluczone, że da się dyskutować, czy na pewno dużo gorszy od np. Javy. *) jeśli ktoś ma wątpliwości, to nie, Basic mnie nie zepsuł, nie używam goto, ani nigdy nie odczuwałem potrzeby używania go (poza Basicami na 8-bitowe komputery, gdzie nie było wyboru).
  6. Też mam ten problem i też często pisałem kod "bez else", zwłaszcza dawniej, tylko że wtedy właśnie wolałem wyjść przez return itp.
  7. Skoro już offtopikujemy: ale wychodzisz wcześniej przez yield/return/break? Czy też może i tego nie używasz? ;)
  8. To jak u mnie na wsi - dom na niewielkim wzniesieniu, a ma założone dreny, żeby woda odpływała z piwnicy.
  9. Dla ścisłości: łączenie się postaw ekologicznych z lewą stroną sceny politycznej to stosunkowo nowe zjawisko, dawniej to właśnie konserwatyści dość często przyjmowali postawy "eko", http://www.zb.eco.pl/zb/45/dwornik.htm
  10. Tu dalej IMHO pozostaje otwarta kwestia, czy sztuczne/odgórne pobudzanie jest pożyteczne (czy przynosi jakieś korzyści). Ja jak już pisałem, nie bardzo w to wierzę. Po drugie: vs. Ale zdajemy się na "mądrość" tylko tych wybranych konsumentów, którym poprzednio zwiększyliśmy siłę nabywczą (p. poprzednie zdanie). Czyli znów odgórne decydowanie - które podmioty wybrać, żeby one odstały te dodrukowane pieniądze. Jakoś nie słyszałem, żeby w którymkolwiek kraju władza ogłosiła w telewizji: "Ludzie, słuchajcie, jutro możecie sobie legalnie wydrukować pięć banknotów 100 złotowych/dolarowych/etc na osobę (zależnie jaka obowiązuje waluta w danym kraju)." :P Z inflacją dolara mieli niewątpliwie. Dlatego uważam za pożądaną sytuację, w której są łatwo dostępne metody oszczędzania odporne na inflację. Natomiast spadek wartości dolara w stosunku do złotówki (czy też raczej wzrost złotówki w stos. do dolara) był dla nich korzystny - po upadku komunizmu mogli oszczędzać więcej niż jednego dolara miesięcznie. Gdyby całe życie oszczędzali 1 dolar/mies. uzbieraliby ledwie kilkaset dolarów, co by pewnie starczyło na 1-2 dniową wycieczkę. A w rzeczywistości wyjechali na kilka miesięcy (mają przyjaciela w USA, u którego mogli mieszkać). Dolary nie były dla nich celem, celem była wyprawa do USA, a dolary były tylko środkiem.
  11. Można jeszcze np. kupować złoto. Niemniej jednak nie zmienia to tego, że obecny system zasadniczo traktuje sprawę tak: jeśli zostało ci te kilkadziesiąt złotych, których na nic nie wydałeś, to lepiej będzie, gdy je przepijesz, niż gdybyś miał je zaoszczędzić, bo wtedy przynajmniej "pobudzisz gospodarkę do rozwoju". Nie pytałem jej, ale pewnie nie mieli z hiperinflacją problemu, skoro oszczędzali w dolarach. Dolary można było bez problemu kupić na czarnym rynku, a po upadku komuny nawet legalnie - kantorów wymiany walut było "od groma". Co do uczciwości to pewnie co osoba to inne zdanie. Mi się nie chce tworzyć jakichś ogólnych wniosków/morałów, ale jeśli zamiast tego dać trochę sarkazmu: uczciwie będzie np. wtedy gdy będzie tak, że jak jeden z graczy ma prawo dodrukowywać pieniądze, to wszyscy inni też je mają (uczciwie w takim mniej więcej sensie: https://www.youtube.com/watch?v=KRKBkJNtTXw - akurat YT mi wczoraj przypomniał, gdy szukałem czegoś innego;)). Ale za to jest ekologiczne (i piszę to bez żadnego sarkazmu - gospodarka szkodzi środowisku naturalnemu, a jakoś mi się nie chce wierzyć, że pobudzanie gospodarki "na siłę" przynosi ludziom jakieś realne korzyści, raczej spowoduje wyprodukowanie masy nikomu tak naprawdę niepotrzebnych rzeczy).
  12. Zgadzam się, że ekologia, tak samo jak i z tym że przestępcy korzystają z kryptowalut. Ale co do stwierdzenia że "tylko przestępcy i spekulanci" (powiało PRL-em btw przy tych "spekulantach"), to cóż... popatrzmy: https://www.4coins.pl/ To jest strona kantoru służącego do wymiany BTC <--> PLN, są na niej wyświetlane kwoty ostatnich transakcji. I większość zakupów kryptowalut jest rzędu 100-200 zł tak na oko, mniejsze za 50-60 zł też nie są rzadkością (a w momencie gdy teraz wszedłem, jest widoczny nawet jeden za 15 zł), dość często bywają 300-500 zł, od czasu do czasu zdarzają się powyżej tysiąca. Przestępcy IMHO nie będą robili transakcji na kwoty <= 100 zł, oni raczej operują tysiącami. Więc kto je robi? Pewnie najprostsze skojarzenie jest najlepsze, że ludzie niezamożni, dla których te kilkadziesiąt zł to już jest "coś" i którzy pewnie systematycznie oszczędzają, co miesiąc inwestują taką kwotę, czy jakoś tak. Koleżanka z pracy (obecnie już na emeryturze) podjęła wspólnie z mężem - jeszcze za PRL-u - postanowienie odkładać z zarobków co miesiąc - niezależnie od tego jak będzie im będzie się działo dobrze czy źle - co najmniej jednego dolara (za komuny to było całkiem sporo), żeby uzbierać na podróż do USA. Takie mieli marzenie. No i udało im się je zrealizować, parę lat temu (zresztą odbyli więcej podróży, byli m. in. w Tajlandii i Wietnamie). Tak że to tylko część prawdy. Jedna część, że ekologia, a druga część, że "drobni ciułacze" mają niewielkie możliwości oszczędzania we współczesnym oficjalnym systemie (z jakiegoś powodu zostali "olani", przez zespół "kilkuset geniuszy"). Nie chcę rozstrzygać, która część jest ważniejsza, nawet gdybym potrafił (a prawie na pewno nie potrafię), to i tak "geniusze" się nie zainteresują moim rozwiązaniem.
  13. Tak, zgadza się, nie napisałem tego wprost, ale ja zakładam, że ten wykładniczy wzrost wyhamuje za jakiś czas (ceny tulipanów w Holandii też nie rosły w nieskończoność). Ale to tylko moje założenie i ja tak samo jak nikt inny nie potrafię dobrze przewidywać przyszłości, więc... tak naprawdę wszystko jest możliwe. Myślę, że gdyby mieć b. dużą wiedzę i uważnie przeanalizować całą ludzką działalność, to okazałoby się, że jest b. wiele takich sytuacji, gdy zużywamy mnóstwo zasobów, energii, niszczymy środowisko, na osiągnięcie celów, których wartość praktyczna jest zerowa (na takie "stany umysłu" w gruncie rzeczy). Albo nawet na szkodliwe - produkcja "junk food" chociażby.
  14. Mi Google podpowiedziało, że jest to jakiś niespełna 1 % całej światowej produkcji energii elektrycznej: https://hbr.org/2021/05/how-much-energy-does-bitcoin-actually-consume Oszacować, jakie są koszty funkcjonowania obecnego systemu finansowego, nadmiaru etatyzmu, czy ogólniej szkodliwych dla gospodarki działań rządów państwowych w skali całego globu b. trudno (wynik zależy od poglądów politycznych oceniającego), ale pewnie jeśli powiem, że co najmniej kilka procent produktu światowego brutto, to nikt nie będzie protestował. Czyli sporo więcej (bo PKB/PŚB to nie tylko energia elektryczna). Czyli chyba można potraktować kryptowaluty jako formę oddolnej (samo)obrony przed "systemem"(?) Trochę antysystemowości to chyba nic złego, niech rządy państwowe mają konkurencję, konkurencja zasadniczo jest pożyteczna:) Bitcoiny są kopane głównie przez Chińczyków, a z pomniejszych m. in. przez Wenezuelczyków. Czyli ludzi zapewne niezamożnych, albo przynajmniej takich, którzy nie mają szansy skorzystania na rozwoju globalnej gospodarki itp. Dlaczego oni mają nie wykorzystać okazji, jeśli trzeba ten 1 % komuś zablokować (plus straty graczy, którzy nie mogli kupić kart graficznych itp.), to może lepiej, żeby te koszty ponieśli ludzie z "rozwiniętych" krajów Zachodu, a kopacze mogli kopać dalej? Gdy to pierwszy raz przeczytałem, pomyślałem sobie, że w takim razie wg Ciebie przy każdym wzroście daniny państwowej obywatele powinni mówić sobie "Ach, co prawda nie rozumiem, dlaczego muszę płacić więcej, ale nad tym myślało setki geniuszy, Einsteinów, więc na pewno tak trzeba i jest to dla mojego dobra, więc z ochotą będę płacić". Złoto też można rozdrabniać (aż do pojedynczych atomów) i jakoś nikt do tej pory nie traktował tego jako argument przeciwko używaniu go jako środka płatniczego. Ten obecny system skonstruowany przez "setki geniuszy" też musi się prędzej czy później zawalić, z dokładnie tego samego powodu - że zaczną odgrywać rolę czynniki nie uwzględnione przez "geniuszy", bo nikt nie jest na tyle genialny, żeby móc przewidzieć daleką przyszłość. I wtedy trzeba będzie ponieść koszty. I "geniusze" oraz "możni tego świata" i ludzie przy władzy przeprowadzą zabieg przejścia do jakiegoś nowego "jeszcze genialniejszego" systemu oczywiście w taki sposób, żeby oni sami musieli zapłacić jak najmniej (albo i zarobić, w końcu przez lata wykonywali jak to ująłeś "cholernie użyteczną społecznie robotę", polegającą na odgórnym sterowaniu gospodarką, a przy transformacji to nawet i jeszcze ważniejszą;) ). Zapłacimy my - ja zapłacę, Ty zapłacisz, J. Duda zapłaci (o ile dożyjemy). Więc nie rozumiem co macie przeciwko temu, żeby istniała jakaś alternatywa w zakresie środków płatniczych, na którą oni by mieli bardziej ograniczony wpływ. Ma pewne zalety, np. jest liniowy. IMHO największą jego wadą jest to, że uderza w drobnych ciułaczy. Bogaty się obroni (np. kupując aktywa, jak pisałeś), biedny będzie całe życie brał kredyty i je spłacał, więc może nawet trochę na inflacji skorzysta przy odrobinie szczęścia, ale ktoś "pośrodku", kto będzie chciał zbierać grosz do grosza żeby przesunąć się wyżej... Czy na pewno? Przez wiele lat mieliśmy w branży komputerowej deflację jak malowanie (prawo Moore'a) i ludzie komputery mimo to kupowali. Cóż, jak już pisałem, uważam przewidywanie przyszłości za b. trudne, wstrzymam się z komentarzami 30 lat i potem wrócę do tego, gdy będzie widać, ile z tego się sprawdziło.
  15. Ale mi się wydaje, że to raczej "wszyscy", a dokładniej mówiąc wiele osób, także na KW, o tym mówią, J. Duda chyba najbardziej. Tylko problem jest taki, że nie wystarczy o tym gadać, że stoi, ani wymyślać teorii nie mających kontaktu z doświadczeniem (mówiąc w pewnym uproszczeniu), potrzebne są jakieś informacje z eksperymentów, które by coś popchnęły do przodu (zresztą Sabine też o tym mówi, o tej potrzebie danych z eksperymentów z tego co pamiętam).
  16. Tak mi wczoraj przyszło do głowy, że jednym z "walorów" (dydaktycznych, nie naukowych) Sabiny, który pewnie wpływa na to, jak jest postrzegana, jest jej angielski. Ona jest Niemką, a native speakerzy często mówią tak, że trudno ich zrozumieć. Jedna z najbardziej frustrujących sytuacji - gdy znasz każde słowo występujące w zdaniu z osobna a i tak nie potrafisz zrozumieć zbudowanego z nich zdania.
  17. Jakoś nie poczuwam się do bycia osobą uważającą się za światłą Wydaje mi się, że jedyne co napisałem w kwestii Sabine, co można tak zinterpretować to ew. to nieszczęsne zdanie, że "nie bardzo głębokie" i zgadzam się, to jest mój błąd, bo miałem na myśli raczej "ona nie zawsze omawia w sposób dostatecznie wyczerpujący (dla mnie)", ale chciałem się dostosować do sposobu myślenia Cyjanobakterii, żeby nie wywoływać jakiejś długiej dyskusji i napisałem inaczej. Nie lubię tego oceniającego słownictwa, np. że coś jest "ambitne", albo nie itp., to nie mój sposób myślenia, niepotrzebnie dałem się w niego wciągnąć. Tak że można mnie krytykować, ale za coś innego niż "światłość". Z drugiej strony - mam wrażenie, że gdy chcę naprawdę czegoś dowiedzieć się o fizyce, to efektywniej korzystam z książek niż filmów, np. po zajrzeniu do Penrose'a mam uczucie, że to jest taka b. solidna i wyczerpująca wiedza, że tam jest odpowiedź na każde pytanie dot. fizyki, które przychodzi mi do głowy. Tylko, że tam problem jest inny, taki, że niestety nie jestem tak zdolny jak autor i co kilka zdań muszę się zatrzymywać i zastanawiać nad sensem tego, co przeczytałem (czasem długo). Ale mimo wszystko wolę wolę to od filmów
  18. A to chipowanie kotów nie narusza przypadkiem jakichś kocich wolności albo praw? W przypadku człowieka naruszałoby.
  19. Niemal nikogo nie subskrybuję - jej też nie. Z wyjątkiem b. rzadkich szczególnych sytuacji surfuję po internecie wylogowany z konta Google. Wszedłem na kanał Veritasium, obejrzałem pierwszy film, jaki mi Google podpowiedziało: https://www.youtube.com/watch?v=OxGsU8oIWjY I znów... bieda jak dla mnie. Tzn. przez większość czasu autor używa słowa "infinite" mając na myśli "tyle, ile jest liczb naturalnych" bez wyjaśniania tego (a czasem odskakuje od tej konwencji). A co gorsza, nie doprecyzowuje, co ma na myśli mówiąc o tym zakwaterowywaniu w pokojach - że chodzi o funkcję różnowartościową i "na". Wtedy byłoby dla mnie zrozumiałe. Gdy chodziłem do ostatniej klasy liceum, pani od matematyki zorganizowała kliku osobom wycieczkę do Wrocławia na wykład właśnie o teorii mnogości - pan wykładał w taki właśnie sposób - precyzyjnie mówiąc co ma na myśli, kiedy liczby naturalne, kiedy rzeczywiste, że funkcja itd. I już wtedy było to dla mnie zrozumiałe i "fajne", czyli chyba nie jest to trudne w odbiorze. Tak że nie do wszystkich przemawia taki sposób przedstawiania sprawy jak Veritasium. Niektórzy się z tym "męczą". Myślę, że gdyby Sabine miała przygotować film na ten temat, byłoby w nim więcej "matematycznej precyzji".
  20. Obejrzałem kilka jej filmów, najbardziej utkwiły mi w pamięci dwa o "utracie informacji" w czarnych dziurach. Tzn. że w większości sytuacji mając równanie układu fizycznego i wartości początkowe jesteśmy w stanie odtworzyć zarówno przeszłość jak i przyszłość. Sabine powiedziała o tylko dwóch odstępstwach: 1) w mech. kwantowej po pomiarze nie jesteśmy w stanie odtworzyć stanu sprzed pomiaru i 2) w czarnych dziurach nie da się z "wyparowanej" materii odczytać stanu sprzed "wpadnięcia" do c.d. Zabrakło mi wyjaśnienia, dlaczego uważa się że w przypadku c. d. jest to problem, natomiast w przypadku "kwantów" najwyraźniej nie jest (nikt o tym nie mówi). W jednym z tych filmów wspomniała coś, że w mech. kwantowej tylko w interpretacji kopenhaskiej mamy nieodwracalność (o ile dobrze zrozumiałem - może rzeczywiście czegoś nie zrozumiałem, nie wykluczam). Ale z drugiej strony na mnie zrobiła lepsze wrażenie niż np. Veritasium (może znów strzelam jakąś gafę, ale zacząłem kiedyś oglądać jakiś film i mnie nie wciągnęło).
  21. Ja jakoś w wykładach Dawkinsa nie potrafię znaleźć niczego wartego uwagi. Więcej ciekawego do powiedzenia ma np. Ex Nihilo na KW U Dawkinsa nie ma niczego, czego sam bym sobie nie pomyślał. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo niedużo słuchałem jego wykładów, bo nie widzę sensu słuchać np. kilku wykładów po kolei w nadziei, że a nuż w końcu trafię na jakąś wartościową (przynajmniej dla mnie) myśl, pozwalającą mi na cos spojrzeć z innej strony lub tp. Zresztą tak samo jest z filmami z drugiej strony - teistycznej S. Hossenfelder, zgoda, też nie prowadzi niczego bardzo głębokiego, można obejrzeć kilka filmów, a na więcej traci się ochotę. Tak naprawdę, żeby dobrze coś zrozumieć z fizyki, trzeba by się zapoznać z równaniami matematycznymi i zrozumieć je, ale to zajmuje dużo czasu, którego wiecznie brak
  22. Pewnie to zabrzmi dość "okrutnie", ale może po prostu spróbuj oglądać bardziej "ambitne" filmy? Jeżeli poświęcasz dużo energii na zwalczanie kreacjonistów/foliarzy/płaskoziemców itp. to być może jesteś postrzegany jako ktoś o zbliżonym "poziomie lotów"? Mi YT zarekomendowało np. taki wykład https://www.youtube.com/watch?v=_M3AfJjP8O0 (dający dużo do myślenia IMHO, pojawił się po tym, po tym jak obejrzałem pewien wykład podlinkowany przez J. Dudę na KW). Albo np. https://www.youtube.com/watch?v=tgewDHJsqvQ. Albo na kanale Sabine Hossenfelder (https://www.youtube.com/channel/UC1yNl2E66ZzKApQdRuTQ4tw) można co nieco ciekawego usłyszeć (np. ma kilka filmików nt. "tracenia informacji" w czarnych dziurach). Z programowania: https://www.youtube.com/watch?v=o9pEzgHorH0 Z muzyki mi YT niedawno zarekomendowało: https://www.youtube.com/watch?v=18mHMEqYEF8 (piękne, a zupełnie nie znałem tej artystki). Jakoś nie mam powodów do narzekania, mógłbym podać jeszcze dużo przykładów, zależy, co kto lubi. Żadnych filtrów nie stosuję, z drugiej strony na reklamy zupełnie nie zwracam uwagi (czekam tylko, aż pojawi się przycisk "Pomiń" )
  23. Trochę inna ciekawostka, ale warstwa lądolodu na terenie Polski miewała bez problemu 400 m grubości (i to stosunkowo niedawno, kilkaset tys. lat temu) - szczyt Ślęży (wysokość względna ok. 500 m) wystawał tylko 100 m ponad lód: https://pl.wikipedia.org/wiki/Masyw_Ślęży#Geologia. Chociaż oczywiście w przypadku lądolodu łatwiej osiągnąć takie liczby, bo nie rozkładał się równą warstwą na powierzchni całej planety. Ale rzeczywiście, wygląda na to, że w odpowiednich warunkach warstwa wody/lodu potrafi być duża. Zaskakujące dla laika.
  24. Wg Wikipedii obie nazwy są używane: https://pl.wikipedia.org/wiki/Uszanka_kalifornijska
  25. Zgadza się, napisałem, a potem przypomniało mi się, że to właśnie jest bolączka tych procesorów od smartfonów, że nie dają rady wydajnościowo, jeśli podłączyć do nich monitor. Możesz podać jakiś link, może też bym spróbował? Jeśli nie kosztuje dużo i nie ma za dużo pracy ze składaniem, bo jestem leniwy i najchętniej bym kupił od razu gotowy komputer? OK, doczytałem, chyba jednak nie zmuszę się, poczekam, aż w rodzinie znajdzie się jakiś laptop za stary, żeby ktokolwiek go chciał używać i zainstaluję Linuxa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...