darekp
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1342 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
34
Zawartość dodana przez darekp
-
Na moje wyczucie robi to, co robią politycy - wywołuje emocje, doprowadza do sytuacji, w której różnice między ludźmi, które w codziennym życiu niezbyt przeszkadzają, zaczynają być postrzegane jako coś bardziej cięższego kalibru. Być może robi to nieświadomie. Ale tak, IMHO to jest jakaś tam (zamierzona lub nie) konsekwencja jego "pracy".
-
Ja nie widzę podobieństwa mankomaniaka i radara (BTW radar ma wyższe wykształcenie z jakiejś dziedziny ścisłej, na moje wyczucie, w przeciwieństwie do mankomaniaka, który pewnie zaliczył jakąś "socjologię plus coś tam"). Za to powiedziałbym, ze w gruncie rzeczy nie ma większej różnicy między mankomaniakiem a Jarkaczem, poza wyznawaną opcją polityczną. Dla mnie najważniejsza jest gospodarka (nie kwestie obyczajowe/światopoglądowe). Gdyby mankomaniak objął władzę, to w gospodarce zastosowałby jakiś cudaczny wymyślony przez siebie pogmatwany system pełen ograniczeń, skomplikowanych warunków i niejednoznaczności. W debacie z Gwiazdowskim mówiłby dokładnie tak samo, jak Kaczyński, że tak musi być, nie da zrobić, żeby przepisy były proste i już: https://www.youtube.com/watch?v=7A5W6tKG3fo To jest tak samo odpychający, niesympatyczny człowiek, jak Jarosław. Piszecie, że PiS dzieli. A mankomaniak nie dzieli? Popatrzcie, ile podziałów wywołał na tym wątku, nawet niektórzy (thikim i radar) poczuli chęć zagłosowania na PiS.3grosze naipsał coś w stylu, że radar myśli tylko o napełnieniu brzucha. Podziały w społeczeństwie są korzystne dla partii politycznych, nie dla społeczeństwa. Optymalna sytuacja dla partii politycznej (jeśli pominąć pełny monopol na władzę, który jest b. trudny do osiągnięcia), to podzielić społeczeństwo na dwie równe części i mieć razem z konkurencją po 50 % poparcia. Spokój i stabilizacja. Raz społeczeństwo da o epsilonik więcej głosów jednej partii, raz drugiej i ta będzie rządziła. Kryterium podziału może być dowolne, najlepiej, żeby dotyczyło jakiejś błahej sprawy, ale wzbudzającej emocje. Wtedy nawet nie trzeba się trudzić jakimiś reformami, gospodarką, podatkami, polityką zagraniczną. Wystarczy grać na emocjach. Czegoś Wam to nie przypomina? Więc po co zawracać sobie głowę jakimś człowiekiem, który pojawił się tu tylko po to, żeby poszukać sobie wyznawców dla swojej ideologii?
-
Żona czytała coś na telefonie o zamku w Niedzicy, więc mi się skojarzyło: https://www.youtube.com/watch?v=nr9Ya0QqGC8 A jeśli już pozostać przy muzyce i zamku (bez duchów, bo duchów nie ma!;)), to: https://www.youtube.com/watch?v=_JJx_NkT2N4 https://www.youtube.com/watch?v=wiZJP_XLmrQ https://www.youtube.com/watch?v=NcqrVQVFNhA
-
To może nie warto zajmować innym czasu, jeżeli nie potrafisz swojego pomysłu wyjaśnić w zwięzły sposób? BTW Przynajmniej wśród ścisłowców z wyższym wykształceniem dość często jest pozytywnie postrzegany ktoś, dajmy na to profesor od jakiegoś pozornie odległego od zwykłego życia zagadnienia, kto potrafi wyjaśnić nawet dziecku w prostych słowach, czym się zajmuje. W jakimś sensie świadczy to o tym, że po prostu dobrze rozumie swoją "działkę".
-
Ah, jaki ten mankomaniak zdolny i inteligenty, wie nawet co powinni myśleć inni (BTW, taki ustrój, w którym władza kontroluje myśli obywateli to totalitaryzm, więc ciekawe jak nazwać państwo, w którym by rządził mankomaniak, bo raczej by się nie powstrzymał od pouczania innych, co mają myśleć) Ano patrzy i widzi, że na Korwina i Kukiza zdecydowanie chętniej głosują osoby z wyższym wykształceniem
-
Czyli, podsumowując: - Czy można mieć nadzieję? - Nie, nie można, bo to byłaby nadzieja na coś niemożliwego. - A skąd wiadomo, że jest niemożliwe? - Bo tylko taka opcja jest "racjonalna". W takiej sytuacji ja pasuję, bo nie jestem "racjonalistą" (kimkolwiek by ci "racjonaliści" byli). I się nie nadaję, nie mam predyspozycji:)
-
Ludy pierwotne "żyją religią", a zarazem jest im bliżej do dzikich zwierząt, niż nam. Przejście od dzikiego zwierzęcia do człowiek pierwotnego było ciągłe (zapewne) Jedyne co zostaje w kwestii śmierci, to mieć nadzieję, że nie jest na niej .koniec. Teraz pojawia się pytanie, czy uważasz nadzieję za racjonalną, czy nie. Kołakowski napisał kiedyś o religii, że jest wyrazem zaufania do życia. Znów pytanie, czy zaufanie jest racjonalne, czy nie. I co to jest ta tajemnicza "racjonaność", bo jeśli to ma być coś w stylu racjonalista.pl, to ja dziękuję, nie nadaję się (poziom intelektualny zbliżony do GW, może o jakiś epsilonik wyższy, ale i tak tego po prostu nawet nie chce się czytać).
-
Ci inteligentni potrafią zarazem dostrzec, że nie ma całkowitej pewności co do całkowitości tego wyparowania. Przykłady już tu kiedyś się pojawiły, chociażby wyrób religiopodobny zbudowany przez Nolana w "Interstellar" (dokładniej Nolanów dwóch plus jeden profesor fizyki, bo niespecjalnie chce mi się wierzyć, żeby sam jeden Nolan dał radę radę zrobić taki film), czy teoria Muska o tym, że żyjemy wewnątrz symulacji. Więc po co ci inteligentniejsi mają coś tam znosić, skoro nie muszą? Tu tak naprawdę wchodzi w grę jak ludzie interpretują rzeczywistość, w której żyjemy, a inteligentniejsi mają w tym zakresie większe pole do popisu.
-
Nie zrozumiałem dlaczego. Ja prawdę mówiąc, nie bardzo wierzę w takie "etykietowanie", dzielenie grup ludzi czy mediów na "warstwy" stojące "wyżej", "niżej" itp. Zrobiłem to tylko na potrzeby tego rozumowania, które było takie w gruncie rzeczy "nie wprost" (zastrzegłem to na początku). Realnie są ludzie, nie "warstwy" (przynajmniej ja tak na to patrzę) i każdy człowiek jest inny.
-
Ja sobie pomyślałem, że najbardziej cyniczni i nastawieni na trzepanie kasy - takie wrażenie odniosłem kiedyś dawno z plotek opowiadanych przez pewną znajomą mającą wgląd w środowisko pewnego instytutu P.S. Jakoś nie do końca chce mi się traktować te wszystkie wyniki statystyczne poważnie (obojętnie czy od 3groszy, czy od mankomaniaka), więc trochę dla zabawy dorzucę jeszcze, że jeśli mowa o tych kilkunastu procentach z pierwszej połowy ub. wieku: to zdaje się, że załapał się do nich nader wybitny fizyk Max Planck: https://de.wikipedia.org/wiki/Max_Planck#Religion_und_Naturwissenschaft I można próbować trollować, że... zresztą sami wiecie
-
Takich gazet ja nie potrafię czytać, same bzdury w moim odczuciu (przynajmniej tak było kilka-kilkanaście lat temu, gdy kilka razy spróbowałem i dałem sobie spokój) Wrzuciłbym do tej samej działki co GW, TVN itp. - bo patrzę na ich "inteligentność", nie na opcję polityczną :))
-
Ja mam typ osobowości bardziej "eksperymentalny" niż "koncepcyjny" (https://kopalniawiedzy.pl/kreatywnosc-nauka-szczyt-kreatywnosci,30007) i czasem mnie nachodzi chęć zobaczenia tego realnie w społeczeństwie. Przyjmijmy, że rzeczywiście są jakieś "warstwy społeczne" (odsuwam na bok kwestię, czy rzeczywiście tak jest, biorę tylko jako założenie pewnego rodzaju założenie "hipotetyczne", czy też "nie wprost") różniące się inteligencją i stosunkiem do teizmu. Weźmy na tapetę Polskę, bo ją wszyscy dobrze znamy. Przyjmijmy, że rzeczywiście najniższa pod względem inteligencji warstwa jest najliczniejsza i teistyczna. Taka "ciemna masa", niech będzie. Kto jest powyżej niej? Jakaś klasa społeczna, którą w Polsce nazywamy nomen omen "inteligencją", a której większość stanowią osoby z wykształceniem średnim lub wyższym typu socjologia, czytelnicy Gazety Wyborczej, nauczyciele, urzędnicy, dziennikarze tejże GW, czy ktoś taki. Oni rzeczywiście są statystycznie bardziej ateistyczni, zapewne mimo wszystko lepiej zarabiający od tych "dołów społecznych". Ale z drugiej strony przypuszczalnie większość tej warstwy, umownie mówiąc "czytelników GW" nie jest jakimi "orłami" pod względem wykształcenia czy też dajmy na to (zapewne) IQ. Oni są może trochę powyżej średniej krajowej, ale raczej niedużo. Wystarczy wejść na stronę GW i poczytać artykuły, zapewne sami odczuwacie, że poziom wielu (zwłaszcza dotyczących nauki/technologii) jest powiedzmy "mało satysfakcjonujący". Ale widocznie taki musi być, bo na taki poziom jest (stosunkowo duży) popyt. Powyżej "gazecianowyborczych inteligentów" są już np. czytelnicy KW;), pracownicy naukowi itp. Ludzie co najmniej nieźli, chociaż w Polsce niewielu jest naukowców wybitnych na poziomie światowym. I tam chyba raczej nie widać jakiejś wyraźnej przewagi liczebnej czystych lewicowych ateistów. Z drugiej strony grupa "powyżej GW" jest na tyle nieliczna w stosunku do całości społeczeństwa, że przypuszczalnie nie odgrywa roli w badaniach statystycznych. Statystyka zobaczy przede wszystkim te dwie dolne warstwy, a więc niekoniecznie musi być miarodajna. Nawiasem mówiąc w gruncie rzeczy z tego właśnie nabijał się jeden z profesorów, którzy na studiach zrobili na mnie największe wrażenie (ateista, logik, informatyk). Napisał o sobie: "Zdaniem socjologów jestem sfrustrowanym, biednym i niewykształconym fundamentalistą religijnym ze wsi." (https://www.ii.uni.wroc.pl/~jma/omnie.phtml). Więc...
-
Java jest IMHO szczególnie przykra z tego względu, że jest rozwlekła. A dodatkowo autorzy tego kodu, którym się zajmujemy w pracy, przejęli się jakimiś koncepcjami wzorców obiektowych czy czegoś takiego i w rezultacie wyszło im podejście "żeby wykręcić jedną żarówkę potrzeba zdefiniować co najmniej siedem klas" (nie przesadzam, na początku liczyłem i zwykle było 7-12 klas na jedną dość prostą czynność). Ja nie mam predyspozycji do takiego kodu, wolę pisać możliwie zwięźle. Teraz ani to czytelne, ani nie da się łatwo zmodyfikować, bo nie wiadomo, która klasa jest naprawdę do czegoś potrzebna, a którą można by wyeliminować, albo zmienić.
-
Udało się! Dziękuję.
-
Zgadza się (mankomaniak pewnie zresztą też o tym doskonale wie), ale mankomaniak popełnił jakiś błąd w swoim pytaniu (strona forum źle działa, nie można się cofnąć do poprzedniej strony, żeby zobaczyć, co napisał) i mi się wtedy odechciało domyślać się, o co mu chodzi (skoro uważa się za takiego "wielkiego logika", to mogło to być pytanie z "drugim dnem" itp.). I tak dyskusja z nim jest powiedzmy specyficzna. I męcząca. Po co się wysilać?... P.S. Tak się zresztą składa, że właśnie zarywam noc przerabiając cudzy kod w Javie. Napisany w sposób ciężkostrawny i delikatnie mówiąc bez polotu. Więc dla mnie za dużo "dwa grzybki w barszcz" naraz.
-
Szczerze mówiąc, nie potrafię zgadnąć następnej liczby w tym ciągu. Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do liczb, nawet tabliczki mnożenia porządnie się nie nauczyłem (w wielu przypadkach dodaję liczby w pamięci, żeby obliczyć wynik, oczywiście z jakimiś tam optymalizacjami). Ja bym sobie wyobrażał, że inteligencja to coś co nie musi być "przykute" do jakiejś umiejętności takiej jak umiejętność sprawnego liczenia, czy operowania na obrazkach lub np. słowach (albo numerach liter w alfabecie). Tak na wyczucie, człowiek może być inteligenty, a się na tym nie znać (albo nie dbać, nie interesować). Jak to się ma do stanu współczesnej nauki nt. inteligencji, nie wiem Mam wrażenie, że skoro wyniki testów na inteligencję są od tego zależne, to raczej jest z tą "naukowością" słabo O, chętnie bym poznał takie zadania Swoje pytanie sformułowałeś wtedy w taki sposób, że za Chiny Ludowe nie dało się zrozumieć, że o to Ci chodzi. Więc Cię "olałem".
-
Nie wiem, czy to nadal obowiązująca wersja ustaleń naukowych (?) na ten temat, ale kiedyś słyszałem, że IQ to cecha wrodzona i nie da się jej zmienić (no ew. można trochę sobie podbić punktację trenując rozwiązywanie testów na IQ, ale naprawdę niewiele).
-
Z całym szacunkiem, ale przykładów w drugą stronę (tzn. osób skazanych przez ateistów na śmierć za przekonania religijne) też znajdzie się dużo. I łatwo. Wydaje mi się, że cały problem tkwi w tym, czy uznamy ateizm za religię. I jeśli przyjąć kryterium, że religia to coś, co powiedzmy "aktywnie" zwalcza inne światopoglądy, to IMHO jest b. dużo przykładów na to, że ateizm też jest religią. Tak starając się się zachować obiektywizm i bezstronność (nie mówię, że jestem w tym dobry, ale się staram;) ). Nie, to nieprawda, bądźmy ściśli, wg ateizmu po śmierci nie "jest się tylko prochem", ale w ogóle Ciebie nie ma. Całkowicie i zupełnie, najbardziej jak tylko się da P.S. "Cóż może się równać z doskonałością nieistnienia? (...) Pomyśl tylko, proszę: żadnych zmagań, trwóg ani lęków, żadnych cierpień ducha ni ciała, żadnych zwykłych przygód, i to w jakiej skali! Choćby się wszystkie złe moce związały i sprzysięgły przeciwko tobie, nie sięgną cię! O, doprawdy, niezrównane jest słodkie bezpieczeństwo umarłego! A jeśli jeszcze dodać, że nie jest ono niczym przelotnym, nietrwałym, przemijającym, że nic nie może odwołać go ani naruszyć, wówczas niezrównany zachwyt... – A bodajeś szczezł – doszedł go słaby głos Automateusza, a tym słowom lakonicznym zawtórowało krótkie, lecz dosadne przekleństwo" (https://pl.wikiquote.org/wiki/Stanisław_Lem)
-
Młotek, nóż, czy siekiera niewiele się zmieniły od dawna. Więc teza raczej nietrafna;) P.S. A przede wszystkim przy tak niewielkich brzydko mówiąc "zasobach ludzkich" wydaje mi się, że redakcja KW jest w stanie zrobić tyle, ile robi (nie można powiedzieć, że KW zupełnie się nie zmienia, niedawno zmienił się system komentarzy).
-
Ano, prawda, z drugiej strony niewiele brakuje. Nie trzeba sięgać po szeregi;) Uczeń szkoły podstawowej potrafiłby zrozumieć, że różnicę pomiędzy 3,999... i 4 można uczynić dowolnie małą dobierając dostatecznie dużo dziewiątek po przecinku.Mógłby dojść do wniosku, że dzieli je "nieskończenie mała" różnica, tak mała, że pomiędzy nie nie można wcisnąć już żadnej innej liczby rzeczywistej (gdyby istniała liczba rzeczywista pomiędzy 3,99(9) a 4, to musiałaby mieć gdzieś po przecinku cyfrę większą od 9, a takowej nie ma:)). Czyli takie dwa stykające się punkty na osi liczbowej, dwaj bezpośredni sąsiedzi. A potem już rzeczywiście musiałby odwołać się do aksjomatów liczb rzeczywistych (których w szkole podst. mnie uczą). Gdyby je znał, to wtedy potrafiły wykazać (najprościej korzystając z aksjomatyki Tarskiego, tam jest to napisane explicite w punkcie 2.), że w świecie liczb rzeczywistych nie ma czegoś takiego jak dwie stykające się liczby rzeczywiste, jeżeli dwie liczby się różnią, to pomiędzy nimi są (nieskończenie wiele de facto, bo aksjomat 2. można iterować) inne liczby rzeczywiste. Zatem muszą być równe
-
Hm, to ja się poddaję. Bo w ramach zwykłej matmy na poziomie podstawówki potrafię udowodnić tylko, że: 2 + 2 = 3,999999(9) (Tzn.każda liczba całkowita ma dwie reprezentacje w systemie dziesiętnym, o czym się często zapomina, tę "zwykłą" i taką w postaci okresowej z dziewiątką w okresie. Pierwszą zresztą można potraktować jako z zerem w okresie).
-
Zgadza się, ale chyba cała ta zagadka z samej natury dopuszcza lekkie naginanie tego i owego, takie odniosłem wrażenie. Chociaż nie wykluczam, że tutaj nagiąłem za dużo (w przypadku manipulacji na napisach IMHO już raczej nie). Hm, pewnie rzeczywiście coś w tym rodzaju, najbardziej pasuje do Ex Nihilo... W sumie to jeszcze można brać inspirację z biologii (do windy weszły 2+2 króliki, wyszło 5 królików) albo z fizyki (masa układu 2 + 2 odpychających się cząstek zwiększyła się po ściśnięciu do b. małej odległości, bo energia układu wzrosła).
-
Hm, wystarczy np. żeby każda z tych liczb była iloczynem pewnej stałej x i liczby (odpowiednio): 2, 2, 5: A = a * x B = b * x C = c * x gdzie a=b=2, c=5. A tajemnicza stała x to oczywiście zero Albo można potraktować operator '+' (OK, zgadza się, że redefinicja, ale taka bardzo "grzeczna" i akceptowalna) jako operator konkatenacji napisów i wtedy dobrać odpowiednio system liczbowy, np. 1=a, 2=b, 3=aa, 4=ab, 5=bb itd. I pewnie jeszcze parę (tak z nieskończenie wiele mniej więcej;)) innych możliwości...
-
@3grosze Co do dogmatów - ja nie mam na ten temat praktycznie żadnej wiedzy, pamiętałem poniższą wypowiedź sugerującą, że jest ich jakaś w miarę ściśle określona liczba (i zawierającą pewną obserwację socjologiczną z tym związaną): https://www.youtube.com/watch?v=vi4dVvyvgrw#t=18m19s (cały wykład może nie jet genialny jak napisano w tytule, ale w jakimś stopniu odtrutka na "jedynie słuszne" i politycznie poprawne schematy, jakie zwykle się słyszy). Co do "racjonalizmu" - pewnie rzeczywiście jedyne dające się zrozumieć wytłumaczenie
-
Hm, słabo się znam, ale tam słowo "dogmat" zostało użyte raczej w znaczeniu potocznym, a nie ścisłym: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dogmat Na szybko o znalazłem listę dogmatów ze źródła KK, które pewnie by się się mankomaniakowi spodobało i też takiego akurat dogmatu tam nie ma: http://polskiateista.pl/wp-content/uploads/2015/02/religia-spis-dogmatow-kosciola-katolickiego.pdf Ja się czasem zastanawiam, gdzie znaleźli by się różni gorliwcy lewicowi, ateistyczni itp. gdyby urodzili się w tamtych czasach (przecież wtedy też rodzili się ludzie o podobnych charakterach). Kto wie, może - paradoksalnie? - znaleźli by sobie jakąś ciepłą posadkę związaną z paleniem innych na stosach...?
