darekp
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1342 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
34
Zawartość dodana przez darekp
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
-
Mnie w "Pasji" jednak trochę raziło parę szczegółów - nikt po takim - sadystycznym, być może bardziej sadystycznym, niż miało to miejsce realnie 2 tys. lat temu - biczowaniu nie wstaje ot, tak po prostu i nadstawia pleców "bo dam radę znieść więcej". I to przewracanie krzyża z przybitym Jezusem na drugą stronę... Jeżeli to miał być film "na poważnie" to jednak Mel przeholował z tą "hollywoodzkością"... Inna sprawa, że gdyby zrobić stuprocentowy realizm, to może by (prawie) nikt na ten film nie poszedł. Tak że jakoś tak dziwnie czasem w tych filmach, gdzie umowność jest od razu widoczna, zdarza mi się wyczuć jakoś więcej realizmu (tak jakby zakodowanego gdzieś "między wierszami") niż w tych "realistycznych". Jakoś tak mam, może jestem wyjątkiem. Ano, jest, zgoda. I ok, dla części ludzi będzie on najważniejszy, a dla części te dwa pierwsze, nie oceniam tego. P.S. Dla porządku i żeby nie było wątpliwości: Oczywiście, ma znaczenie i zdecydowanie jestem po stronie tej chrześcijańskiej P.S. https://www.youtube.com/watch?v=fv6Ne47K3SI 1) Dostojnicy żydowscy nie byli na miejscu biczowania, to byłoby dla nich "politycznie niekorzystne", bo ich obecność by sugerowała, że biczuje się kogoś ważnego. 2) Bezpośrednio po takim biczowaniu jak na filmie to na wyczucie myślę - może Glaude potwierdzi - nikt nie przejdzie z belką od krzyża nawet dziesięciu metrów. Nawet po kilku godzinach odpoczynku byłoby b. trudno - pewnie by nie doniósł mimo wszystko. 3) Czy mi się wydaje, czy w praktyce straciłby prawe oko? 4) Przy tym naciąganiu powrózkiem ręki byłby chyba wyrwany staw? I pewnie by można mnożyć.
-
Najwyraźniej jednak możliwe, bo nie oglądałem;) (piszę zupełnie serio - nie oglądałem). Mela Gibsona oglądałem w "Zabójczych broniach", "Braveheart" itd. itp. "Pasję" też oglądałem, chociaż na mnie największe wrażenie wywarł jednak "Braveheart". Tak, że jeśli w Mad Maxie (pierwszym) są jakieś wątki związane z Kościołem Kebada to chyba jestem w domu, tzn. zaczynam się domyślać, że nie załapałem jakichś odniesień do filmu
-
Oj, oczywiście, że w niektórych scenariuszach przyszłości (zwłaszcza tych z SF i dotyczących dość odległej przyszłości) mogą zyskać. Tylko że Thikim uważa raczej - o ile dobrze zrozumiałem, - że nie tyle mogą co wręcz muszą / zostaną z dużym prawdopodobieństwem lub tp. Więc potrzebne jest tu jakieś uzupełnienie. (BTW są też scenariusze - i zdaje się spora część forumowiczów w nie wierzy - że w dostatecznie odległej przyszłości zarówno fortyfikacje jak i wszystkie inne ludzkie formy uzbrojenia staną się dla nas bez znaczenia - bo gatunek homo sapiens wymrze:) - to tak żeby pokazać, że tych scenariuszy jest "od groma" i bardzo się różniących) Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem co masz na myśli, ale chwytam, jaki związek mają przekonania religijne postaci fikcyjnej z tematem - filmu nie oglądałem - aczkolwiek nie wykluczam, że może warto zmienić temat i podyskutować teraz chociażby o sedewakantyzmie . Aha, i dlaczego "tymczasem"? Jakie znaczenie ma ulokowanie w czasie w odniesieniu do fikcyjnej postaci z przyszłości? P.S. Sedewankantystą jest Hutton Gibson, ojciec Mela Gibsona, więc przypuszczalnie i sam Mel - pierwszy odtwórca roli Mad Maxa - też jest. Ale dla mnie to za mało, żeby załapać, co miałeś na myśli.
-
Oj, Thikim, a czy rycerze w zbrojach też? I z mieczami świetlnymi może?
-
Tak, mam taką wadę - nie umiem kłamać, mogę co najwyżej milczeć Ani jedno, ani drugie. Zastanawiam się "jak jest"
-
vs. A może po prostu nie da się zlaicyzować? Będzie siedział cicho tak długo, jak długo będzie "laicyzowany" a potem podniesie głowę? Małpki z gatunku homo sapiens IMHO mają potrzebę "jakiejś" religii wdrukowaną gdzieś w genach, sorry, może są nieliczni "światli" ateiści, ale ateizm nie jest dla mas. Masy nie zrozumieją, poszukają sobie czegoś, nawet zaczną chodzić do wróżki i czytać horoskopy, ale nie odpuszczą, aż czegoś nie znajdą, co zaspokoi ich potrzeby. Więc jest w gruncie rzeczy wybór nie "czy" religia ale "jaka" (czyli pewnie lepsze chrześcijaństwo albo i Potwór Spaghetti niż islam). Ok może rzeczywiście da się w ten sposób wyselekcjonować nielicznych imigrantów, ci którzy przejdą przez to sito być może rzeczywiście będą szanować naszą kulturę. Ale z drugiej strony, byłem kiedyś na jakimś kursie z angielskiego na którym znalazło się kilku doktorantów z Sudanu i bodajże Iraku (studiowali w Polsce). Ja tam nie wiem, co o tym myśleć, ale gdy ich ktoś pytał o stosunek do kobiet w ich kraju to przedstawiali wszystko w tak pięknych kolorkach, że po prostu nie chciało mi się wierzyć (że mężczyzna może mieć max. 4 żony, że wszystkie musi traktować tak samo, zapewnić takie same mieszkanie, kupować takie same prezenty). No, krótko mówiąc, kojarzy się to z pogłoskami że im wolno kłamać w obronie swojej religii... Więc... P.S. Co ciekawe ja z nimi nie potrafiłem znaleźć wspólnego języka, za to zakumplowali się dość dobrze (po początkowych sporach) z takimi dwiema wojującymi feministkami... z którymi ja też nie umiałem się dogadać. Tak że zgłaszam pewne wątpliwości
-
Glaude, jeśli tak napisałeś pod wpływem tego, że ja niedawno skrytykowałem filozofię, to PRZEPRASZAM. Nie było moją intencją, żeby u kogoś wzbudzać jakieś kompleksy, czy żeby twierdzić, że "umysł ścisły" to "coś lepszego", ja po prostu nie mam predyspozycji do tego "humanistycznego" sposobu myślenia i jest to raczej jakaś moja WADA niż zaleta. Więc jeszcze raz przepraszam. Zresztą wtedy też nie chciałem tej krytyki traktować na poważnie tylko tak trochę się poprzekomarzać Do głównego tematu Waszej dyskusji się nie wtrącam (chociaż w gruncie rzeczy najbardziej podoba mi się to, co napisałeś, że nie może być ani 100 % determinizmu ani kompletny chaos, więc zapewne jest coś pośrodku).
-
Obliczenia równoległe (wydzielone z "Jedna z zagadek tokamaków rozwiązana")
darekp odpowiedział thikim na temat w dziale Luźne gatki
Oj nie mają się, ale skoro już na to zeszłą dyskusja, to jeszcze dorzucę od siebie że insert dużej ilości danych do bazy danych najlepiej robić wielowątkowo, jeśli zależy na wydajności. Z testów nam wychodziło, że optymalna liczba wątków to 4 (czyli więcej niż u Pogo ). Przy dwóch wątkach wychodziła niemal dwa razy większa wydajność, później już nie rosła tak szybko, powyżej czterech zysk był już praktycznie niewidoczny. Używaliśmy C#, MS SQL Serwera i SqlBulkCopy. Inna sprawa, że nie w pełni wiadomo na jakim środowisku, bo uruchamialiśmy na maszynach wirtualnych i nie dało się wydobyć od administratorów, czy one siedzą na tym samym serwerze fizycznym, czy na różnych. A pod C++ Buliderem, też zdarzyło mi się popełnić kod wielowątkowy, gdy trzeba było wyświetlać wyniki jakiegoś długo wykonującego się zapytania bez blokowania interfejsu użytkownika (w sumie taki jakby Ajax z epoki przedinternetowej) ) -
Uniwersalny translator dla USA
darekp odpowiedział MrVocabulary (WhizzKid) na temat w dziale Luźne gatki
Ja kiedyś w czasach studenckich musiałem poznać treść jakiejś książki (fachowej - głównie wzory), która była po francusku. Więc robiłem właśnie tak - słownik francusko-polski do ręki i tłumaczenie słowo po słowie, po przysiedzeniu fałdów i nauczeniu się iluś tam niezbędnych słów kluczowych dało się zrozumieć o co w tej książce z grubsza chodzi. I w tym zakresie zgoda - taki translator jest wygodniejszy niż gruba książka-słownik. I właściwie na tym koniec. Bo bardziej zaawansowane rozmowy z tubylcami to tak jak pisze WhizzKid - nie wchodzą w grę. A już zwłaszcza pociąganie za spust w oparciu o to, co przetłumaczyła maszyna. Ja tam bym robił w gacie, gdybym miał w oparciu o taką "rozmowę" wejść do piwnicy i spotkać się (albo nie) z rebeliantami. A co jeśli wszyscy tubylcy pokazują mi zgodnie ten sam kierunek, oprócz jednego, który się wyrywa i krzyczy do mnie coś czego translator nie potrafi przetłumaczyć? A reszta stara się go zagłuszyć? Podwójny pampers na tyłek? Japończycy podobno nie mają w swoim słowniku "nie" (nie wiem, jak to działa w praktyce) potrafi taki translator wyłapać "zawoalowaną odmowę" Japończyka, która pozornie brzmi jak zgoda? Hm, ale żeby dobrze zrozumieć "KUR..." to trzeba też dobrze znać cały kontekst wypowiedzi: IMHO ujdzie - wygodniejsze od wertowania słownika francusko-polskiego Gdybym był tubylcem i w oparciu o to, co żołnierz wypluwa ze swojej "szczekaczki" (zwłaszcza jeśli to jest "FUC.." albo "KUR..") miał podjąć decyzję, czy jakieś zabłąkane widły powinny wyskoczyć zza węgła i dziabnąć żołnierza, to pewnie profilaktycznie wolałbym zawsze pomagać widłom:)) Na wszelki wypadek ) -
Thikim, ja myślę - mogę się mylić, ale takie mam wrażenie - że odpowiedź leży w tym: Tutaj Jajcenty trochę "przeholował", ataki na cywili w naszej kulturze się zdarzały, ale wydaje mi się, że w naszej kulturze były one raczej - z reguły - moralnie oceniane negatywnie. Przynajmniej tyle. Natomiast nie jestem pewien, czy to było - i jest - regułą u muzułmańskich terrorystów (albo dowolnych innych terrorystów). Czasem mam wrażenie, że oni na to patrzą inaczej. Np. takie wrażenie IMHO powstaje, gdy się zastanowić po co ci ludzie opublikowali kiedyś na Youtube film z egzekucji na chrześcijanach (przeprowadzonej nad brzegiem morza). Chcieli pokazać, że są dumni z tego, co zrobili? Liczyli, że ludzie Zachodu się przerażą i poddadzą się bez walki? Jeśli tak to świadczyłoby to o ich jakimś niesłychanym prymitywizmie moralnym. Ja nie rozumiem ich podejścia.. Tylko jest kwestia, czy rzucić się na żołnierzy hitlerowskich, czy na cywili. Wydaje mi się, że mimo wszystko czym innym był zamach np. AK-owców na niemieckich żołnierzy na terenie okupowanych ziem polskich, a co innego by było, gdyby AK-owcy się przeprawili przez Odrę i zrobili zamach na bezbronnych rolników z jakiejś niemieckiej wioski. Tego drugiego zapewne nie robili i możliwe, że spora część członków ruchu oporu uznałaby to za moralnie naganne albo przynajmniej dwuznaczne. Takie mam wrażenie. P.S. Nie chcę tu uchodzić za jakieś "antymuzłmańskiego funamentalistę" czy tp., nie mówię, że się na tym znam, czy że jestem jakimś "autorytetem moralnym", ale IMHO jest w tych zamachach coś mocno "chorego", tak jak w wielu innych zamachach na cywilów przeprowadzonych przez nie-muzułmanów. Przekroczenie jakieś granicy, przy której trzeba by się zatrzymać i zastanowić, czy rzeczywiście wolno ją przekraczać. P.S. 2. Dwa cytaty z Osamy bin Ladena: (https://pl.wikiquote.org/wiki/Usama_ibn_Ladin) " Kiedyś walczyliśmy z Ryszardem Lwie Serce i Ludwikiem IX, dziś bijemy się z Bushem." I można by powiedzieć, że OK, gdyby nie to, że Osama nie walczył bezpośrednio z Bushem (lub żołnierzami amerykańskimi), ale z cywilami, co potwierdził inną wypowiedzią: "Bush odpowie za swoje zbrodnie nie życiem, tylko cierpieniem swojego narodu".
-
Mi się przy okazji nasunęłą myśl, że nie wiadomo, czy dekapitacja jest w ichniej "kulturze" śmiercią że tak powiem "honorną". Być może nie, skoro w ten sposób uśmiercają jeńców. Ale tylko sobie gdybam, nie znam się na tym temacie. No i druga refleksja, może zamiast myśleć o takich rzeczach, opracować metodę sprzedawania im po cenach promocyjnych nowego rodzaju materiału wybuchowego? A za jakiś czas, gdy już sobie trochę powybuchają, ujawnić, że ten promocyjny materiał zawierał domieszkę świńskiej krwi...?
-
To może ode mnie pytanie (wiem, że spóźnione, ale może ktoś z forumowiczów potrafi odpowiedzieć): czy pieczarki i boczniaki można jeść na surowo?
-
Dawno, dawno temu, za górami za lasami, za siedmioma rzekami...
darekp odpowiedział Stanley na temat w dziale Luźne gatki
Lecz wtem znienacka wpadł obersztygar zdyszany, przejęty, donosząc, że -
Dawno, dawno temu, za górami za lasami, za siedmioma rzekami...
darekp odpowiedział Stanley na temat w dziale Luźne gatki
nikomu się jakoś za współczesną polszczyzną nie ckniło -
Liczba vs. ilość (wydzielone z "Liczba broni a liczba masowych zabójstw")
darekp odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Luźne gatki
Z czego wynikałoby, że współcześnie rozróżnienie między "ilością" a "liczbą" traci sens (co zresztą mi osobiście też pasuje, podobnie jak przedmówcom, chociaż dopiero kilka lat temu z trudem nauczyłem się rozróżniać) -
Tak, to właśnie miałem na myśli (że nie dorównuje)
-
Filmowe terminatory miały jeszcze AI porównywalną z ludzką. A w realu z tym gorzej, dużo gorzej IMHO.
-
Jeśli nie byliście, to w promieniu do 100 km od Wrocławia jest Antonin i Kobyla Góra. Ja mam trochę inne preferencje pod względem wypoczynku, ale od rozmaitych znajomych słyszałem pozytywne opinie. Obie miejscowości raczej mało znane, każda nad zalewem, na obrzeżach Doliny Baryczy.
-
Myślę, że w przypadku Mariusza chęć by była. Gorzej z czasem, pracą. To wszystko kosztuje. Pomysły może Mariusz ma ale one też kosztują. Jesteś programistą, wiesz, że czasem cały dzień spędzamy przy biurku niewiele robiąc i inkasujemy za to wynagrodzenie sporo powyżej średniej krajowej. Wiesz też, że czasem zrealizowanie nawet prostego pomysłu to wiele godzin pracy. Tutaj przychody są rzędu kilkuset zł miesięcznie, z tego co rozumiem. Wnioski (ekonomiczne) wyciągnij sam. Albo zasponsoruj pomysły Mariusza
-
Litości, pamiętam odcinek Sondy, w którym Kurek i Kamiński dyskutowali o czymś przechadzając się wśród naczyń z ciekłym azotem. Za "komuny" pewnie ten azot sobie jakoś "załatwili" (to znaczy pewnie był telefon do jakiegoś laboratorium i "wicie, rozumicie, towarzyszu, siła wyższa, telewizja potrzebuje, ludzie będą patrzeć..."). Teraz trzeba by kupić ("załatwienie" to było kupno poniżej ceny rynkowej). Trzeba by czasem nakręcić jakiś filmik, na którym będzie pokazane omawiane urządzenie... Smartfonem też nie wszystko da się dobrze sfilmować (nie znam się, nie moja działka, ale chociażby kwestia jakiegoś profesjonalnego oświetlenia). No właśnie, a ile kosztowało Centrum Nauki Kopernik? "Nieco" więcej niż smartfon jak mniemam? I ono nie jest dochodowe?
-
Ja odradzam, widziałem już kilka upadków serwisów, na których bywałem i dowiadywałem się czegoś ciekawego (dla mnie). Więc mam poczucie, że lepiej nie zmieniać czegoś, co działa. A tutaj - zgadzam się z Mariuszem - potrzebny jest bardzo poważny "wkład inwestycyjny" na początek. Którego nie ma zresztą. I który - nawet gdyby był - to długo by się nie zwrócił, możliwe, że nigdy. Jesteśmy zbyt niszowym środowiskiem, większość "publiki" zadowala się nauką w wersji "pop", jak to ujęto powyżej. Więc przede wszystkim ostrożność.
-
Ano dokładnie, zdaje się, że prowadzi ją coś koło trzech osób (http://lukasz-socha.pl/inne/serwis-popularnonaukowy-od-kuchni-rozmowa-z-anna-blonska/). O dochodowość pewnie nawet lepiej nie pytać, wątpię czy wystarcza na zarobki dla tych trzech osób. Więc... ale ja się nie chcę wypowiadać za adminów itd., ja jestem zwykłym szarym forumowiczem. Czy ja dobrze widzę?? Tam jest literka D w czwartym słowie od końca?? Czyli chodzi o "tę" Sondę prowadzoną niegdyś przez Kamińskiego i Kurka?? E tam, zawsze może powiedzieć, że nie jest w stanie sprowadzić Kamińskiego i Kurka z rejonów, w których obecnie przebywają (tak w stylu Bułhakowa bodajże)
-
O, właśnie, dołączam się z prośbą o pokazanie miejsca, mnie też to zainteresowało
- Poprzednia
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- Dalej
-
Strona 8 z 9
