darekp
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1342 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
34
Zawartość dodana przez darekp
-
No dobra, kto wygra wybory do sejmu najbliższe?
darekp odpowiedział l_smolinski na temat w dziale Polityka
Ja myślałem, że wszyscy na forum przeczytali krytyczny list prof. Berenta (inni eksperci też mieli zastrzeżenia z tego co pamiętam) i dali sobie spokój z teorią Kontka (bo pisaliście o niej i potem nagle tak jakby ucichło): https://wydarzenia.interia.pl/wybory/prezydenckie/news-zdebialem-prof-sgh-nie-zostawia-suchej-nitki-na-wyborczych-w,nId,22159653 Więc podaję link powyżej, w pracy Kontka jest sporo słabych momentów delikatnie mówiąc, zresztą nawet laikowi może przyjść do głowy, że Kontek liczył tylko ew. nieprawidłowości na korzyść Nawrockiego a być może byłoby warto też w drugą stronę, bo gdyby wyszło, że na korzyść Trzaskowskiego również jest dużo, to by znaczyło, że metoda jest do bani (najprawdopodobniej). -
A ktoś właściwie wie, jak wygląda sytuacja z prawami autorskimi? Można wykorzystać grafikę ściągniętą z internetu, kadr z filmu itp?
-
Na chwilę obecną przychód z Patronite mają w wysokości 1500 zł miesięcznie: https://patronite.pl/konflikty. Nie ma szans, że utrzymują się tylko z tego. Dla porównania KW ma nieco ponad 1/3 tego (580 zł): https://patronite.pl/KopalniaWiedzy. P.S. Pobieżnie przejrzałem autorów zw. z nauką na Patronite i wygląda mi, że KW ze swoim wynikiem jest gdzieś koło mediany - naprawdę "solidne" pieniądze zarabiają Radio Naukowe i Naukowy Bełkot, poza nimi jeszcze chyba dwóch przekracza 1500 zł, reszta poniżej (przy czym nawet 40 zł miesięcznie nie jest rzadkością).
-
A można dodać, że na polskojęzycznych treściach zarabia się z reklam znacznie mniej, niż anglojęzycznych. Tak mówią często polscy jutuberzy (że zachodni mogą utrzymywać się z Youtuba, oni nie, podstawą ich dochodów jest inna działalność). Tak że chyba nie ma co sobie robić nadziei na poprawę sytuacji w kwestii dochodów z KW i stety/niestety ale ten co najmniej jeden etat....
-
Zgadza się. Tak samo można sobie wyobrazić sytuację, że przychodzi wnuczek i oddaje dwa głosy, za siebie i za babcię, która jest zbyt "stara i schorowana"*), żeby udać o własnych siłach. Na wsi, gdzie wszyscy wszystkich znają, taka akcja ma szanse przejść**), w dużym mieście - nie. Nawet jeśli babcia i wnuczek mają takie same preferencje polityczne, to i tak to zaburza wynik głosowania, wzmacnia siłę głosu wsi. *) oczywiście w rzeczywistości nie musi nawet być, może jej się po prostu nie chcieć pójść, **) chociaż ja osobiście nie widziałem, pomimo że mieszkam na wsi już od ładnych parę lat, tylko że w tej zachodniej połówce Polski. P.S. Nie wtrącałem się do tego wątku, bo tak jak Vinyl miałem poczucie, że aż takim bantustanem nie jesteśmy, ale po tej publikacji podlinkowanej przez Ex Nihilo to już gorzej. P.S.2 Szkoda, że ta publikacja nie ma mapki z zaznaczonymi wszystkimi nieprawidłowościami, żeby dało się ustalić, gdzie było ich najwięcej. I czy w ogóle rozkład geograficzny był nierównomierny.
-
Ja w ogóle większość tego, co napisałem wcześniej, powinienem wsadzić w objaśnienie, że to dla uzupełnienia, co jest w tej drugiej połowie, która Ty pominąłeś, bo bez tego uzupełnienia wygląda jakoś niekompletnie. Ale i tak pewnie będziemy się różnili w ocenie, zrobią się jakieś dyskusje, która połowa jest "większa" czy tp. Zauważyłem całość grafik, jaka się u mnie wyświetla, czyli takie 3 zdania (plus jakieś ikonki, których częściowo nawet nie łapię, jest np. coś, co wygląda jak kosz do koszykówki): Wcześniej sprowadziłem to do 1-szego zdania, bo nie chciałem się rozpisywać, ale jeśli chcesz, to porównaj to z komentarzami z YT pod filmikiem Michała R.: Itp. I teraz powiedz mi, czy to ci sami ludzie, co głosują na Brauna, czy nie. Bo ja myślę, że nie, ale jeśli chcieć kierować się tylko takimi wyciętymi z kontekstu wypowiedziami... Jakoś mocno we mnie siedzi poczucie, że za łatwo można kogoś "zaetykietować".
-
Ja akurat pochodzę ze wsi (dawne woj. kaliskie) i takiego gadania nie słyszałem. Ogólnie prawie żadnego rozmawiania/myślenia o Żydach, ludzie byli skupieni na pracy, na tym, jak rozwinąć gospodarstwo itp. Jedyny "prawdziwy" antysemita jaki się trafił, to był ksiądz, który kiedyś przyjechał na rekolekcje gdzieś z daleka (z innej części Polski, jako dziecko nie załapałem skąd) i nawet on nie stosował aparatu pojęciowego "żydy, parchy", tylko ze dwa razy wygłosił "pochwały" w rodzaju "Żydzi to sprytny naród, jak się przybija do krzyża, to nie można za dłoń, bo się przerwie, trzeba wbijać w nadgarstki. Tak, tak, patrzcie, jak to sprytnie wymyślili." (całkowicie, błędne zresztą, ukrzyżowanie to tortura stosowana/upowszechniona przez Rzymian). I na poparcie tej tezy podajesz cytat z Brauna "To nie nasza wojna". Czy to znaczy, że każdego, kto będzie chciał powiedzieć coś w rodzaju "to nie nasza wojna" (mniejsza o to, czy słusznie, czy nie) uznasz za antysemitę? Michał Rezazadeh uważa, że wojna Izraela przeciwko Iranowi nie pomoże Irańczykom uwolnić się od ichniego (złego) rządu, czy w takim razie on też jest antysemitą? Jak dla mnie tu bardzo łatwo o niezamierzona manipulację, chcesz szybko i łatwo etykietować antysemitów w społeczeństwie i jest możliwość, że za antysemitę uznasz kogoś, kto nie jest antysemitą. A takie niesłuszne oskarżenia też nakręcają głosy Braunowi. A ja najbardziej pamiętam giełdy komputerowe. Ile firm zaczynało od sprzedaży płyt/dyskietek na giełdach, nawet CD Project Red. Kolega ze starszego roku rzucił studia w połowie i założył własną firmę wytwarzającą oprogramowanie (i całkiem możliwe, że finansowo bym lepiej wyszedł, gdybym się wtedy do niego przyłączył, a ja prostolinijnie chciałem dojść do końca studiów i nie skorzystałem). Byli tacy, co zaczynali od "szczęk" z warzywami gdzieś na starówce we Wrocławiu, albo od kantoru wymiany walut. Był Amerykanin, który zaryzykował, kupił za 50 tys. dolarów - wszystkie pieniądze jakie miał - jedną z kamienic na wrocławskim Rynku (teraz chyba jest milionerem). Czy na pewno oni wszyscy to tylko "cwaniacy"? I kryterium w kilku pierwszych punktach: czy chociaż raz w ciągu roku doświadczyłe(a)ś czegoś tam. W ciągu całego roku. W dalszej części są już poważniejsze informacje, że 53/60 procent obawia się o bezpieczeństwo swoje/swojej rodziny. I bardzo chcę to potraktować poważnie (naprawdę) ale po tych pierwszych wynikach jakoś nie mogę się pozbyć poczucia, że trzeba by najpierw mieć możliwość bardziej ścisłego wglądu co właściwie autorzy mieli na myśli. P.S. Co prawda nie dotyczy antysemityzmu, ale rasizmu i przykład anegdotyczny, ale też trochę rozweselający: znalazła się laska, która zdecydowała się zbadać eksperymentalnie na własną rękę, jak wygląda sprawa przemocy, rasizmu i ekstremizmu na Marszu Narodowym: https://www.youtube.com/watch?v=ceVnWKEIHmQ
-
Ja tam bym nawet mógł dorzucić cztery. Za moich studenckich czasów leciało po akademikach niemal na okrągło odtwarzane z magnetofonów. Taki to u nas "antysemityzm", że na każdego "antysemitę" przypada jeden "filosemita", który ma dużo sympatii do Żydów, interesuje się kulturą żydowską, muzyką (sam zresztą jestem trochę "filo" :)) Przynajmniej tak było dawniej, teraz chyba już ludzie nawet nie myślą o Żydach (ani pozytywnie, ani negatywnie). Gdy otwierano Galerię Dominikańską we Wrocławiu, to zorganizowano przedstawienie "Skrzypka na dachu" na parkingu na dachu. "Skrzypek" zresztą był b. często wystawiany w "Capitolu". Teraz już znacznie rzadziej - w Operze. Tak że zgadzam się z Peceedem w takiej częsci, że te tezy o polskim antysemityzmie są mocno przesadzone. Zresztą - zdroworozsądkowo - jaki może myć antysemityzm w kraju, którym (już, niestety) nie ma prawie wcale Żydów? P.S. No chyba że ktoś koniecznie chce podniecać się wyczynami Brauna. Ale w przypadku Brauna można też uważać (i tak sobie pozwalam uważać), że to nie coś tam, lecz rezultat.
-
Jedna sprawa, że gdyby ode mnie zależało, to bym kawał tego Podlasia, Podkarpacia czy czego tam wystawił na licytację choćby na Allegro i sprzedał temu, kto zapłaci najwięcej.*) Ale druga WAŻNIEJSZA sprawa, to czy Wy naprawdę wierzycie, że tylko tacy ludzie głosowali na Nawrockiego? Że to takie proste, że z jednej strony są oświeceni "posiadacze wyższego IQ", z drugiej "ciemnogród" i żadnego dodatkowego elementu do tego wyjaśnienia nie trzeba wprowadzać, żeby mieć wyczerpujący obraz sytuacji? U mnie w korpo pewnie by się znalazło jakieś 20-40 % facetów, którzy mają poglądy zbliżone do Konfederacji (nie rozmawiam o polityce w pracy, nie mam ochoty, ale z pewnych szczegółów można próbować wyczuć). Wszedłem dzisiaj na Youtube i pierwszy filmik na jaki trafiłem: https://www.youtube.com/shorts/JNNBry30g0w To raczej jest tak, że ludzie mają coraz bardziej dość "genialnego" systemu autorstwa "oświeconych", który tak naprawdę jest tylko ciągnięciem zawsze w jedną stronę. Akcja rodzi reakcję, skończy się tym, że wahadło poleci w drugą, a druga strona pewnie jest tak samo zła albo i gorsza. I tak będzie się huśtać raz wte raz wewte, grunt, żeby amplituda była jak największa, wtedy "aktywiści" czy to z jednej, czy z drugiej strony będą mieli najwięcej "radochy" że są górą. Gdy optimum to pewnie - zgaduję - żeby było jak najbliżej centrum i wymagało tylko drobnych subtelnych korekt. Jak się miewa "100 konkretów" BTW? Olać i jednych i drugich. A przynajmniej nie szanować powiedzmy. *) Może Amerykanie by kupili**) skoro chcą robić interesy w Ukrainie? **) Aczkolwiek o wiele bardziej proste i oczywiste rozwiązanie to zaproponować Trumpkowi przyłączenie całej Polski jak 51-szy stan, skoro Kanada nie chce.
-
U mnie działa.
-
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
Dziękuję za wsparcie i się zmywam -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
przyciskany przez 3Grosze, bo już dużo wcześniej chciałem skończyć tę dyskusję, a on ciągnął dalej.... Oczywiście, że miałem świadomość, że pomijam centrystów, ale 3Grosze robi(ł) wrażenie takiego, któremu wygodniej operować na jak najprostszych podziałach, więc sobie odpuściłem, mniej tekstu do pisania, krótszy tekst to łatwiejsza treść do zrozumienia itd. itp. A centryści/symetryści są na moje wyczucie bardzo pożyteczni, bo IMHO jest bardzo prawdopodobne, że ktoś mocniej wychylony w stronę którejś ćwiartki może i jest lepiej rozwinięty w jakiejś kwestii (np. libertarianie mogą mieć lepsze wyczucie ekonomii/gospodarki), ale za to w innych może być nawet wręcz słabszy od przeciętnej. I w ogóle spodziewałbym się, że nie ma jakiegoś "postępu" czy czegoś tam, ale jest "wahadło" i im bardziej ktoś ciągnie np. w lewo, to tym silniejsze wywoła wychylenie w prawo za jakiś czas. Oczywiście, 3Grosze zaraz się tym strasznie zbulwersuje , ale jakoś mam nadzieję, że uda mi się uniknąć pisania następnej odpowiedzi -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
Nie łapię Twojego porównania, ale... co masz przeciwko wegańskim makaronom? Zamiast wchodzić w mistyczne porównania z udziałem makaronu czy cóś, skomentuję prosto po informatycznemu, że dwa bity informacji (czyli w której ktoś jest ćwiartce) to za mało, żeby cokolwiek sensownego powiedzieć o konkretnym człowieku. I jeśli to Ci, 3Grosze, mało (a z poprzednich Twoich komentarzy wnoszę, że będzie mało), to tylko przypomnę, że parę tygodni temu jako jedyny na tym forum uczulałem Venatora (lewak cytujący "Naszą szkapę"), że oprócz żyjącej w dobrobycie UE są Chińczycy pracujący 6-7 dni w tygodniu i ludzie w Afryce, którym można by pomóc. Gdy snuł rozważania o wprowadzeniu 5-dniowego tygodniu pracy (w UE oczywiście). -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
Ale to pytanie jest nadal tak ogólnikowe, że możliwe są dziesiątki/setki różnych odpowiedzi: 1) Portal naukowy, więc moim zdaniem nieodpowiednie miejsce do "agitacji" politycznej ("za" czy "przeciw" komuś). 2) Portal dla ludzi myślących, więc mam poczucie, że to byłby pewien "brak kultury" gdybym kogoś przekonywał do "lepszości" moich przekonań. Gdy ludzie potrafią myśleć, to wolałbym, żeby sami podjęli decyzję, albo skomentowali to, co ja myślę (np. uświadamiając mi, że przeoczyłem jakąś możliwość). 3) Z punktu widzenia wyborcy jest wybór między PiS-em, który ma bardzo wysoką sprawczość/skuteczność w robieniu wielu rzeczy, z których duża część to jest nie to, co by mi się podobało, a Koalicją 15 października, która "robi" więcej rzeczy, które by mi się podobały, ale "robi" z zerową sprawczością (czyli nie robi). Więc nic dziwnego, że wyborca ma obie strony "gdzieś" podczas głosowania. 4) W stylu Sroczyńskiego, że nie można być tylko anty-PiS-em, trzeba mieć jakiś własny pozytywny program. 5) Mniej więcej to samo, co w pkt. 3 i 4, ale bardziej dosadnie, że obie strony po prostu znalazły taką "oś podziału" społeczeństwa, żeby wszyscy czuli potrzebę opowiedzenia się po którejś stronie i w ten sposób podzielić tort na pół między siebie nie dopuszczając konkurencji ze strony trzecich partii. Czyli ta sytuacja jest korzystna dla partii, dla społeczeństwa szkodliwa (polaryzuje je). 6) Nie jestem ani prawicowcem, ani lewicowcem, ani populistą w sensie podziału dwuosiowego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Podział_dwuosiowy), tylko libertarianinem, więc się nie dogadam z lewicowcem, zawsze będą wychodziły na wierzch różnice w myśleniu i ta dyskusja o "symetryzmie" nie ma sensu (PiS to górna ćwiartka na diagramie, Koalicja 15.10 to lewa ćwiartka, libertarianie dolna i w gruncie rzeczy sprawia mi największą satysfakcję trzymać się jak najdalej od jednych i drugich). I wiele, wiele innych. -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
Chyba nie (nie do końca rozumiem, co masz na myśli). Ale w praktyce to jest tak, że ja bardziej sumiennie chodzę na wybory niż moja żona, lewicowa ateistka. Prawda może być pośrodku, lewica też czegoś "nie dowozi", a raczej bierze się za realizację wizji "świetlanych przyszłości", które są zbyt (hurra)optymistyczne. Z drugiej strony, możliwe, że ja do czegoś podchodzę zbyt sceptycznie. -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
OK, przyjmując, że całkowicie się mylę (w końcu wszystko co myślę to tylko spekulacje), czy dobrze Was zrozumiałem, że jedyną opcją jaka wg Was wchodzi w grę, żeby "było dobrze" to zwycięstwo Demokratów zamiast Trumpa i kontynuowanie polityki Bidena, pomoc Ukrainie w taki sam sposób i ogólnie coś chyba jednak odrobinę z tego "globalnego policjanta", tzn. USA w roli jakiegoś "światowego lidera", który równocześnie miałby prawo/obowiązek ingerowania wszędzie na świecie, gdzie dzieje się źle? Coś w tym rodzaju? (Wątpię, żeby USA technicznie dały radę ciągnąć taką rolę przez dłuższy czas, ale zdaję sobie sprawę, że takie powątpiewanie od razu może być zakwalifikowane jako "ruski trolling", więc się nie rozwodzę i nie czuję potrzeby rozwodzenia się). Tzn. skoro to co ja myślę jest "do bani"/niezamierzony ruski trolling, to jakie są konstruktywne kontrpropozycje? -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
No właśnie ja cały czas nie mam poczucia, że te tłumy "głupio" oceniły sytuację (Trumpa i Muska itp. odstawiam na bok, nie jestem ich fanem, ale debilami też bym nie nazwał). Więc: Z tego choćby prostego faktu, że bez "drugiego końca świata" USA nie istnieją. Zanim do nich ew. dotrą negatywne skutki zmian na "drugim końcu świata", jeszcze trochę sobie pożyją (a może i nigdy ich nie odczują). Przecież my tak samo niezbyt się przejmujemy, tym co się dzieje np. w Afryce (wojny, głód itd.). Gdyby Rosja zamiast atakować Ukrainę wzięła się za podbój któregoś kraju w Azji Środkowej (Kazachstan/Uzbekistan/Turkmenistan itd., niewielu nawet potrafi wymienić te wszystkie *stany z pamięci) to też byśmy traktowali sprawę o wiele mniej poważnie niż w przypadku UA. Tak po prostu działa ludzka psychika. Więc skoro Wy (bo 3Grosze też) dajecie sobie pozwolenie na to, żeby nie myśleć przez większość czasu o głodnych dzieciach z Afryki, to dlaczego nie dajecie Amerykanom prawa do czegoś analogicznego? ... i w powyższym argumencie pomięte słowo "debt" z wypowiedzi Wesa na YT oraz liczba mnoga przy "all these other countries"*). Potrzebujących jest b. wielu, a Amerykanie mają ograniczone zasoby (tak samo jak i wszyscy inni ludzie mają ograniczone). I już teraz kłopoty ekonomiczne (zresztą reszta "rozwiniętego" świata też od czasu mniej więcej epidemii Covid). Nie pomogą wszystkim, a nawet gdyby mieli możliwości/zasoby pomóc wszystkim, to i tak nie muszą (dobry uczynek, żeby był dobry, musi być dobrowolny i sytuacje, gdy ktoś, kto ma możliwość pomóc - albo wygląda na to że ma - a nie pomaga, to niekoniecznie są sytuacje, że możemy go od razu oceniać, że jest "zły" (np. gdy jest organizowana zbiórka pieniędzy na jakiś szlachetny cel i nie wszyscy wpłacą)) **) *) Tak że ten "otwarty umysł" został otwarty nie do końca hm... profesjonalnie, część rzeczy, które do niego trafia, zaraz wypada na zewnątrz i gdzieś ginie **) A poza tym nawet gdy są środki i chęć pomocy to (sorry - skrzywienie zawodowe programisty, żeby obsłużyć wszystkie możliwości;) ): (S. Lem Altruizyna czyli opowieść prawdziwa o tym, jak pustelnik Dobrycy kosmos uszczęśliwić zapragnął i co z tego wynikło) To chyba @3Grosze napisałeś bez przemyślenia, bo co, sugerujesz, że USA mają jakieś "zobowiązania" wobec reszty świata i gdziekolwiek się coś złego dzieje, powinien zjawiać się jakiś "kapitan Ameryka" i skopać tyłek złolom? Czyli USA powinny być takim "globalnym policjantem" (z ogromnymi zasobami/możliwościami/uprawnieniami)? No to wtedy opowiadanie Lema o Altruizynie i nie muszę kończyć. -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
Tak naprawdę nigdy na poważnie nie zastanawiałem się, czy jest miejsce na dużo przełomów, czy też nawet jakąś cykliczność w nieskończoność, nie mam wyrobionego zdania. Ale wydaje mi się, że są powiedzmy nie pomijalnie małe szanse, że są jeszcze do odkrycia ze 2-3 teorie naukowe "przełomowe" w co najmniej mniej więcej takim stopniu jak mechanika kwantowa, tylko że dojście do każdej z nich zajmie jakieś powiedzmy kilkaset lat. Bo tak było do tej pory. W starożytności Grecy wiedzieli o tym, że potarty bursztyn przyciąga lekkie przedmioty, ale nie czuli potrzeby, żeby to badać dokładniej. I gdyby ktoś im zaczął opowiadać o elektryczności, to by go uznali za zupełnego fantastę (niewidzialna "siła", która pozwala poruszać przedmioty, wozy bez koni, oświetla domy nocą, pozwala przesyłać ruchome obrazki na inny kontynent, co za bajki). Potem w XIX wieku fizycy pewnie byli w stanie się doliczyć, że żadne znane im zjawisko nie może być przyczyną świecenia Słońca a i tak potrafili sobie jakoś "wytłumaczyć" świat, że mówili, że fizyka jest już w zasadzie prawie ukończona, że niewiele zostało do odkrycia. Więc całkiem możliwe, że my też przechodzimy obok kilku, powiedzmy tych 2-3 kwestii, co do których przyzwyczailiśmy się, żeby "nie pytać", a których zbadanie - gdyby wiedzieć jaki zrobić eksperyment itp. - dałoby "przełom". O świadomości chociażby nic nie wiemy, o informacji też niewiele (nawet o czasie w gruncie rzeczy), co jeśli tam jest jakaś kwestia bardzo "inaczej" niż sobie wyobrażamy. Albo jakaś inna kwestia. Cokolwiek by to było (o ile jest), to jakieś straszne dziwolągi, sto razy gorsze od mechaniki kwantowej, ale kto wie, czy nie umożliwiałyby np. wydostanie się z planety. -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
OK, jeśli widzisz tu możliwość policzenia czegoś bardziej dokładnie, to super. Więc jeśli mogę w zastępstwie Wesa (bo mam wrażenie, że wyczuwam jego sposób myślenia), proponuję: siądźmy i policzmy, chętnie bym sobie dokładniej wyklarował obraz w jakichś kwestiach. Tylko teraz ruch po Twojej stronie, bo ja nie mam pomysłu jak tu cokolwiek ująć w jakieś ścisłe rachunki, czy jakiekolwiek ścisłe ramy To z tym się zgadam, też tak bym typował (na wyczucie, wyłącznie na wyczucie) w dłuższej perspektywie, jakieś "nowe średniowiecze" przez kilkaset czy tysiąc lat i potem jakiś przełom i tak w kółko. -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
W zasadzie na tym, co napisał Astro, najlepiej byłoby skończyć, ale skoro była mowa o "bandycie, który coś tam wmówił milionom młotków", czy wspomniana TV Republika, która zapewne (nie oglądam) tworzy tak samo tylko w drugą stronę, to jednak uzupełniłbym o bardziej IMHO "odbańkowione" wyjaśnienie (czy też może w gruncie rzeczy "zenistyczne puszczenie" czegoś): https://youtu.be/T6C-_bkfXZs?si=gnh6IfnQQVV0-fD8&t=85s Amerykanie pracują więcej od nas, całe dorosłe życie (czy też znaczną jego część) spłacają kredyty (za studia, za dom, karty kredytowe), za opiekę medyczną płacą bardzo dużo (nawet jeśli mają ubezpieczenie), dlaczego mają płacić zarobionymi przez siebie pieniędzmi za wojnę na drugim (z ich punktu widzenia) końcu świata? Czy też dopłacać do UE (to nawet unijni ekonomiści przyznają, że Niemcy gospodarczo w istotny sposób skorzystały na tym, że mogły przez wiele lat mniej łożyć na wojsko, i oczywiście na taniej energii z Rosji też)? -
Czy cywilizacja ludzka padnie na pysk nawet bez globalnego ocieplenia itp.?
darekp odpowiedział Astro na temat w dziale Luźne gatki
OK, ci spod Kapitolu zdrowo "popłynęli", tj. utracili kontakt z rzeczywistością i jest to skutek jakiegoś ich zamknięcia się w "bańce", gronie osób podobnie myślących, którzy wzajemnie "wzmacniają" swoje poglądy, media społecznościowe pewnie też dodały swoje "trzy grosze" (a i IMHO nie byłoby zaskoczenia, gdyby się okazało, że to "grosze" wielkości kamieni młyńskich...). Jest też coraz większa polaryzacja społeczeństw (i w USA i u nas) itd. itp. Ale tak z drugiej strony, czy Ty kiedykolwiek zastanawiałeś, czy Ty tkwisz w jakiejś bańce, jak głęboko, miałeś kiedykolwiek takie pragnienie, żeby wyjść z siebie, stanąć z boku i popatrzeć na siebie "obiektywnie"? Że dobrze byłoby mieć mieć taką możliwość? -
Nie wiem, czy można głupiej, ale czy jest ktoś, kto potrafi "nie-głupio"? Bo tak w skrócie to tzw. prawacy mylą się negując antropocentryczne pochodzenie Globalnego Ocieplenia, a tzw. lewacy w równym stopniu mylą się twierdząc, że mają recepty na przeciwdziałanie (bo te recepty to albo jakieś "mikroruchy", które niemal niczego nie zmienią, jak przesiadka z samochodów do pociągów (Ostatnie Pokolenie) czy przytwierdzenie nakrętek do butelek (UE) albo dla odmiany wystrzelenie całego przemysłu w kosmos na inny kontynent i skoro Europa już nie emituje, to sukces, jesteśmy cali w bieli, a tego, że inny kontynent emituje, po prostu lepiej nie widzieć). Tak że chyba zaczynam rozumieć, dlaczego Musk i J. D. Vance dołączyli do Trumpa. Bo przy takiej alternatywie...
-
No nie, to jest właśnie przykład na to o czym pisałem: na czubku hierarchii była królowa Elżbieta I, a John Dee był tylko jej "prawą ręką" w najlepszym razie, "ekspertem" czy "think-tankiem" lub tp. Wydaje mi się, że dość często powstaje taki układ, gdy przywódca/lider czegoś tam nie typem "mózgowca", ale zatrudnia "intelektualistę", żeby wykonywał za niego pracę umysłową. Powiedziałbym, że widywałem to nawet u siebie w pracy w korpo Taki układ "król Julian plus Moris" z "Madagaskaru", jeśli szukać przykładu wszystkim znanego: https://www.youtube.com/watch?v=lPCsELJSgWk Moris pod względem IQ, zdolności logicznego czy analitycznego myślenia wyraźnie przewyższa pozostałe lemury (łącznie z Julianem). Ale to Julian jest królem, bo ma dobrze rozwinięte inne umiejętności, umie odczytać emocje tłumu i pokierować nimi (w czym Moris zapewne jest slaby, lepiej nadaje się do "eksperckiego" potaknięcia "no, jakieś 50 procent", wzmacniającego słowa Juliana). "Intelektualista" prawdopodobnie zawsze będzie kiepskim przywódcą. Ilu noblistów zostało prezydentami?
-
Pełna zgoda, "Faraon" i "Lalka" to w moim osobistym rankingu dwie najlepsze polskie powieści, przynajmniej do czasu powstania SF, bo jak dorzucić Lema i Zajdla to już musiałbym się długo zastanawiać. Tak, wiedza astronomiczna mogła zapewniać jakąś dość wysoką ("lukratywną") pozycję w hierarchii społecznej, zapomniałem o tym napisać, mea culpa. Podobnie jak jacyś nadworni astrolodzy dajmy na to. Ale jakoś nie bardzo wyobrażam sobie, żeby to była pozycja na samym "czubku" hierarchii. Naukowiec może znaleźć miejsce w jakimś "think-tanku" wspierającym prezydenta, ale na zostanie prezydentem ma szanse b. małe, mówiąc we współczesnych realiach, takie mam wrażenie. Jakby wręcz istniała jakaś niewielka ujemna korelacja. Wyjątki od tego są chyba b. rzadkie (B. Franklin i dalej chyba długo, długo nic, no chyba, że ci majowscy/azteccy kapłani, nie orientuję, jak to w tamtych społeczeństwach wyglądało, ale cosik nie bardzo mi się chce wierzyć).
-
Tyle fikcja literacka. W praktyce podobny numer wywinął Kolumb korzystając z zaćmienia Księżyca: https://www.gdanskstrefa.com/zacmienie-ktore-uratowalo-zycie-kolumbowi/ Tylko tak się zastanawiam, jak często (a raczej rzadko) dawało się "kontrolować umysły" w ten sposób: 1) W rejonach, gdzie jest często zachmurzenie, zaćmienie może być w ogóle niezauważone. Pamiętam kilka ostatnich zaćmień Słońca (częściowych, ale duża część tarczy słonecznej była zasłonięta) w Polsce, za każdym razem były na niebie chmury i gdybym nie wiedział wcześniej o zaćmieniu, prawdopodobnie nie zwróciłbym na nie uwagi biorąc za chwilowe zasłonięcie przez chmurę. Chyba tylko raz miałem wrażenie, że oświetlenie ulicy, domów itd. wygląda jakoś trochę nienaturalnie, inaczej niż przy zwykłym zachmurzeniu, to była jakaś dość subtelna różnica. 2) No to dla odmiany w rejonach, gdzie prawie wcale nie ma chmur (Kalifornia? ), jednak to zaćmienie (częściowe/całkowite) jest od czasu do czasu widywane (powiedzmy kilka razy w czasie życia pojedynczego człowieka) i wtedy "władcom umysłów" nie pozostaje nic innego, jak wmontować w miejscowe wierzenia jakiejś opowieści o smoku/demonie, który co pewien czas próbuje połknąć Słońce/Księżyc i że trzeba wtedy odprawiać jakieś modły/rytuały, żeby go odpędzić. A inteligentny (jako tako) "szaraczek" z tłumu i tak będzie widział, że to przebiega inaczej niż próba połknięcia, bo się nasuwa ciemny krąg na tarczę z jednej strony i opuszcza z drugiej i będzie traktował to bardziej jako legendę (być może mającą jakieś walory "dydaktyczne") niż dosłownie. 3) No i wersja literacka Prusa jest oczywiście "podkoloryzowana" (coś jak filmy hollywoodzkie) bo to nie jest tak, że robi się ciemno w jedną chwilę i wystarczy tylko co do minuty przewidzieć moment zaćmienia i sprowokować atak "buntowników" akurat na tę minutę (co zresztą też jest całkiem sporym wyzwaniem delikatnie mówiąc). 4) A jeśli chodzi o Kolumba to myślę że musiał mieć wtedy szczęście, że najwyraźniej było małe zachmurzenie, bo gdyby było duże, to ja na miejscu wodza Indian bym powiedział "może i twój bóg potrafi zmienić kolor Księżyca, ale z chmurami zawalił sprawę, bo prawie nic nie było widać, więc to jakiś niezbyt skuteczny bóg" i jednak zdecydowałbym się spuścić "łomot" przybyszom Tak że skuteczność tego "kontrolowania umysłów" czy też "potężnej i realnej władzy" IMHO była/jest chyba jednak bardziej ograniczona, niż sugerujecie. P.S. Co do meritum Peceeda - to nie bardzo rozumiem, np. dlaczego teoria Dragana Ci się nie podoba, bo nie daje nowych przewidywań, tylko próbuje wyjaśnić mechanikę kwantową za pomocą teorii względności, a z kolei gdy teoria strun nie daje nowych przewidywań, to już jest OK?
